Kryzys czy początek końca? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kryzys czy początek końca?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 259 ]

131

Odp: Kryzys czy początek końca?

W związku mogą być dzieci i parę lat gdzie to gość utrzymuje rodzinę jest całkiem prawdopodobne.
Ja nie pracowałam raptem 3 lata z 23lat razem. A mam2 dzieci.
Nie może być to ktoś, kto spanikuje w razie takiej konieczności
Nie wszyscy muszą  mieć dzieci.
Więc jak dwójka tego nie zakłada są bezplodni albo homo to niech robią co chcą.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ela210 napisał/a:

W związku mogą być dzieci i parę lat gdzie to gość utrzymuje rodzinę jest całkiem prawdopodobne.
Ja nie pracowałam raptem 3 lata z 23lat razem. A mam2 dzieci.
Nie może być to ktoś, kto spanikuje w razie takiej konieczności
Nie wszyscy muszą  mieć dzieci.
Więc jak dwójka tego nie zakłada są bezplodni albo homo to niech robią co chcą.

Tu sie z tobą zgadzam
Chyba to zawsze paraliżuje kobiety jeżeli chodzi o posiadanie dzieci,
Ze "mężczyzna" uzna: to nie dla niego, za duze koszta itp i zostawi taka młoda mamę samą z dzieckiem
Swoja droga podziwiam, 2 dzieci i tylko 3 lata  absencji.

133 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-04 08:56:57)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Odbieglismy od tematu,
W tym wszystko  chodziło mi o to, że uważam obserwację Olinki na temat jego strachu przed pozostaniem głową rodziny za bardzo trafną.

134 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2022-06-04 09:13:40)

Odp: Kryzys czy początek końca?
Olinka napisał/a:

Bardzo dokładnie przeczytałam cały wątek i moim zdaniem Misiek może nie tyle chce Cię zmieniać na swoją modłę, co boi się odpowiedzialności za rodzinę, którą być może z Tobą stworzy, boi się, że będzie sam musiał podołać finansom, a przecież w życiu bywa bardzo różnie. W tej kwestii chce związku partnerskiego.
Równocześnie jest w tym pierwiastek nacisku i pewnego rodzaju manipulacji, a to już jest niepokojące i na pewno nie powinnaś tego tematu wepchnąć pod dywan, bo samej sobie możesz w ten sposób strzelić w kolano.

W tym miejscu nasuwa się pytanie jak jest w innych dziedzinach życia - obowiązkami dzielicie się po równo czy jest jakiś sztywny podział na stereotypowo męskie i kobiece?

135

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ja się zmęczyłam czytając wątek:( I odnoszę wrażenie, że w Twoim związku Istotko jest po prostu już ściana, bo Ty jesteś jaka jesteś i masz taki temperament jaki masz - i Twój partner tak samo. I nieważne ile godzin przegadacie, ile terapii zrobicie - jak pewne rzeczy nie wychodzą naturalnie, nie toczą się swoim rytmem spokojnie - to nic z tego nie będzie. Nie wierzę w to powszechne przekonanie, że "związek to ciężka praca". Uważam, że każdy związek ma swoje wyzwania, bo to próba połączenia dwóch różnych światów, dwóch różnych osób. Ale to nie ma być jakaś orka, gdzie trzeba ważyć potem każde swoje słowo i zachowanie, bo w głowie się ma , że dla drugiej strony to i to nie jest akceptowalne. Jak ludzie siebie akceptują i kochają w partnerze też te niedoskonałości - to nie ma większych spięć. Bo Twoja cecha luźnego podejścia do pieniędzy dla takiego Miska jest czymś co wywołuje irytację, a dla kogoś kto by był bardziej wyluzowany w temacie i Cię kochał mniej warunkowo - byłoby to "moja Istotka kochana to lubi się rozpieszczać", powiedziane z uśmiechem.  Ja nie mówię, że wszystko absolutnie wszystko trzeba w drugiej osobie akceptować. Ale mam wrażenie, że moment w którym tyle cech już partnera irytuje i człowiek czuje się ciągle jak na cenzurowanym - to ten moment, gdy zaczyna się upadek.
Ostatnio przeczytałam takie zdanie: "W miłości jest wszystko albo nic". I chociaż wiadomo, że nie można być aż tak ekstremalnym - to uważam, że to w dużej mierze prawda. Że jeśli jest się w związku, gdzie ciągle są jakieś wątpliwości, partner się nie chce do końca na przykład zaangażować, są jakieś długie rozmowy "o nas" - to szkoda czasu. Jeśli nie ma tego "chce Cię, biorę całość i już" - to lepiej być solo. Jasne, nie mamy po 17 lat i nie musi być piorun na pierwszym spotkaniu. Chodzi bardziej o to, żeby po drugiej stronie była osobą, która nas chce w całości. A jak chce w całości to się Istotko nie zastanawiasz czy kocha czy nie. Ty to wiesz. I mogą być spory, zawsze trzeba się dotrzeć - ale pod tym wszystkim jest takie mocne "tak" dla Twojej osoby. A nie jakieś rozmowy co musisz w sobie zmienić, że może nie pasujemy do siebie bla bla bla

136

Odp: Kryzys czy początek końca?

Olinko,  masz rację.  Mam w sobie dużo żalu.  Żalu o to,  że odnosząc wrażenie to mnie stawiał  w tyn gorszym świetle.  A przecież sam nie jest bez winy. Wygarnelam  to,  przyznał rację. 
Co do podziału obowiązków,  jest po równo,  a to co nie zawsze jest po równo,  gdy poproszę to wykona zadanie. 
Też oczywiście  masz rację,  że on oczekuje związku  partnerskiego  pod kątem finansów,  mówił to wprost,  oczekuje  w razie co mojego wsparcia.
Tylko nie zgodzę  się z tym,  że czuję że muszę na coś zasłużyć,  no nie,  bo to co potrzebuje  to daje mi bez zaslużenia  na coś.  A to czy się gubię  w tyn wszystkim to prawda. Czasem rozum mówi głośniej,  a czasem nie da się przekrzyczec emocjom... Raz jedno, później drugie...  Myślę,  że każdy z Nas  ma takie doświadczenie  za sobą.
Hm wiesz co,  myślałam długo czy tymi zakupami  chce sobie coś zrekompensować i myślę,  że co najwyżej to,  że kiedyś nie mogłam sobie pozwolić na kupno  tego co mam i w inwestowanie  w siebie, w swój rozwój i w swoje hobby. 

Może też go bronie   przed Wami i przede wszystkim przed samą  sobą, ale to stąd,  że traktuje Go po prostu  jak człowieka,  który ma  prawo czasem zrobić coś źle. 

Dlaczego  zignorowalam kwestie
z papierosami? Ponieważ  owszem,  jest oszczędny ale w granicach rozsądku. To że  zapali  i wyda te 600 zł,  to ja i tak wydaje więcej.  Jest człowiekiem,  ma prawo palić,  czy coś sobie kupić. To nie tak,  że on mi dosłownie  wszystko  wylicza,  absolutnie.  On patrzy na ogół,  nie na szczegól.  Podchodzi  do tego też na luzie,  to że wydam na mieście  pieniądze na coś tam,  to nic takiego. Nie oczekuje ode mnie ze nagle będę bardzo oszczędna...  No nie...  Zdaje sobie sprawę,  że i tak będę wydawać,  bo to jestem  ja,  ale chciałby by mniej,  a więcej mi zostawalo  w portfelu.  Dlatego  też nie rozumiem tego hejtu,  on nie chce mnie zmienić o 180 stopni względem oszczędzania a jedynie o 90 wink  do tego to co najważniejsze,  ja też widzę potrzebę aby to zrobić skoro oboje jesteśmy koło trzydziestki.  Odnosząc  się też prxy okazji do kwestii posiadania  potomstwa,  oboje nie czujemy póki  co potrzeby,  ale jakby było,  to faktycznie  lepiej aby mamusia  w razie co była wsparciem aby wszystko nie było ma głowie tatusia.  A taki schemat występuje u rodziców Miśka,  przed czym on ucieka widząc męki ojca.  Nie jestem też kobietą,  której zależy na białej sukni,  jest mi wręcz  zbędna,  więc z mojej strony  nie ma jakiejś presji  na wózek  czy też pierścionek.

Podchodzę  do tego w ten sposób,  że co ma  być to będzie, niebo znajdę wszędzie.  Oboje nie jesteśmy bez winy i zdajemy  sobie z tego sprawę,  oboje też staramy  się by było  lepiej.

137

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Tylko nie zgodzę  się z tym,  że czuję że muszę na coś zasłużyć,  no nie,  bo to co potrzebuje  to daje mi bez zaslużenia  na coś.

Nie jest przypadkiem tak, że choćby na bliskość musisz zasłużyć? Sama wspominałaś, że obecnie jest między Wami mniej czułości, seksu, co wydaje się, że jest dla Ciebie dotkliwe. Moim zdaniem Misiek wyraźnie daje Ci do zrozumienia, że musisz coś w sobie zmienić, w przeciwnym razie będziesz karana chłodem, a nawet związek może zakończyć się jego odejściem. On Cię, Istotko, nie akceptuje w takim wydaniu, jakiego obraz ma teraz w głowie i już samo wspominanie, że bierze pod uwagę tak radykalną możliwość, jak rozstanie, też jest pewnego rodzaju formą nacisku.

Chciałabym też zwrócić uwagę, że on być może taki po prostu jest, na co może wpływać wiele czynników, ale jeśli ma świadomość, że czasem potrzebujesz, by Cię zwyczajnie przytulił, kiedy jest Ci źle, a mimo to tego nie robi, w zamian usiłując zbagatelizować Twój problem, dosyć wyraźnie pokazuje Ci, że Twoje emocje nie są dla niego ważne. Ja wiem, że to nie to samo, co standardowe "zasłużenie na nagrodę", ale to Cię przecież unieszczęśliwia i uwierz, że nie dzieje się bez powodu.

Istotka6 napisał/a:

Dlatego  też nie rozumiem tego hejtu,  on nie chce mnie zmienić o 180 stopni względem oszczędzania a jedynie o 90 wink

To nie jest hejt, co w wątku zostało napisane, ale wnioski wyciągane na podstawie podanych przez Ciebie informacji. Niemniej jeśli uważasz, że ta zmiana nie jest dla Ciebie bardzo dotkliwa, co znaczy, że jest do zrobienia, a mimo to masz z tym na tyle duży problem, który doprowadził do kryzysu, to w pewnym sensie postępujesz analogicznie jak Misiek (patrz wyżej). Ty się przed czymś buntujesz i on się buntuje.


PainIsFinite, pięknie opisałaś to, co sama myślę, ale nie wiem czy potrafiłabym to tak trafnie ująć.

138

Odp: Kryzys czy początek końca?

"Zdaje sobie sprawę,  że i tak będę wydawać,  bo to jestem  ja,  ale chciałby by mniej,  a więcej mi zostawalo  w portfelu"

Z drugiej strony, skąd on wie ile wydajesz i ile Ci zostaje w portfelu?

139 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2022-06-06 14:28:14)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Olinko,  absolutnie  nie jest tak,  że na bliskość muszę zasłużyć. Owszem,  jest mniej seksu ale ja to całkowicie  rozumiem,  że problemy  w związku odbijają się echem na libido.  Gdy potrzebuje aby mnie przytulił,  to nie mam sprzeciwu,  zresztą mimo wszystko,  on tej bliskości  też potrzebuje  z tym że mniej ode mnie.  Co mogę zarzucić? Że nie zawsze wie jak się zachować ma,  ale też dużo chłodu  wyniósł z domu,  więc on po prostu  taki jest. Wiedziałam od początku,  że potrzebuje mniej czułości  ode  mnie, ale też widzę,  że stara się byc dla  mnie bardziej czuły. 
Co do tego,  że on niezupełnie  mnie akceptuje,  zgodzę się,  też to czuje,  mimo,  że mówi mi,  że "to nie tak".
Trochę też pod wpływem emocji niezupełnie  pokazałam Go jakim jest,  gdy emocje opadły  dostrzegam  faktycznie więcej. Pierwszy post pisałam  pełna wątpliwości co do związku,  tak naprawdę też widząc tylko swój punkt  widzenia,  później zaczęłam analizować,  dostrzegać więcej,  mimo,  że byłam przepełniona żalem.  Żalem  którego  nie chciałam dostrzegać  i tak naprawdę to Wy,  Kochani,  nazwaliście to czego ja nazywac nie chciałam. Rozumiem w wielu przypadkach Miśka,  swoje postępowanie złe  też dostrzegam,  ale dzięki Wam miałam siłę,  by dobitniej pokazać Miskowi Jego winę  i że nie postępuje ok jak by chciał bym to widziała.  Może to i niedojrzale,  ale potrzebowałam  wylac z siebie ten żal,  czuję  wewnętrzne  oczyszczenie coś jak rosa o wschodzie słońca  w totalnym odludziu gdy wychodzisz z namiotu.  Fajne uczucie smile

wieka,  wie bo ja oczywiście jak durna się chwale  ile to mi się udało "zaoszczędzić",  zresztą  nie ukrywam przed Nim stanu konta,  aczkolwiek  nie ma do niego wglądu wink

140

Odp: Kryzys czy początek końca?

Jeśli w związku ważną rzeczą jest pokazanie „partnerowi” (celowo w cudzysłowiu) jego winy, to obie osoby znajdują się na równi pochyłej.

141

Odp: Kryzys czy początek końca?

Stara prawda mówi, że mężowi mówi się tylko to, co powinien wiedzieć big_smile

142 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-06-06 14:44:13)

Odp: Kryzys czy początek końca?
Wielokropek napisał/a:

Jeśli w związku ważną rzeczą jest pokazanie „partnerowi” (celowo w cudzysłowiu) jego winy, to obie osoby znajdują się na równi pochyłej.

Abstrahując od problemów w wątku, my z reguły bardziej widzimy winy partnera, są też tacy co ewidentne swoje winy przypisują partnerom...

143

Odp: Kryzys czy początek końca?
Wielokropek napisał/a:

Jeśli w związku ważną rzeczą jest pokazanie „partnerowi” (celowo w cudzysłowiu) jego winy, to obie osoby znajdują się na równi pochyłej.

Masz rację,  nie jest mi czymś  ważnym,  ale po takim czasie miałam dość słuchania o mojej winie, stąd akurat takie  oczyszczenie.

144

Odp: Kryzys czy początek końca?
wieka napisał/a:

Stara prawda mówi, że mężowi mówi się tylko to, co powinien wiedzieć big_smile

To też racja,  sama sobie strzelam  w kolano big_smile

145 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2022-06-06 14:51:15)

Odp: Kryzys czy początek końca?

My? Jestem przeciwna generalizowaniu. smile
Rozumiem, że typowe domowe wychowanie polegało na pokazywaniu dzieciom ich przewinień oraz obarczanie winą, gdy ich zachowanie odbiegało od stworzonych przez rodziców i innych dorosłych schematów, ale można tę szkodliwą tradycję zakończyć.

146

Odp: Kryzys czy początek końca?
Wielokropek napisał/a:

My? Jestem przeciwna generalizowaniu. smile
Rozumiem, że typowe domowe wychowanie polegało na pokazywaniu dzieciom ich przewinień oraz obarczanie, gdy ich zachowanie odbiegało od stworzonych przez rodziców i innych dorosłych schematów, ale można tę szkodliwą tradycję zakończyć.

Jestem tego samego zdania.  Fajnie gdy obie strony mają  tego świadomość,  nawet gdy druga strona nie ma tej świadomości,  to cholernie miło by było aby chciała  otworzyć na to swoją głowę.  Tu mam też z tym problem...  No nic,  oboje niezupełnie  jesteśmy jeszcze dojrzali po prostu  i nie ma co ukrywać hmm

147

Odp: Kryzys czy początek końca?

Chciałabym, Istotko, żeby było jasne, że niczego co napisałam nie traktuję jako pewnik, a jedynie wskazuję obszary, nad którymi warto się zastanowić. Niemniej to Ty jesteś w tej relacji, to Ty wiesz jak się w niej czujesz, co Ci przeszkadza, a co stanowi fundament.

Oczywiście jak najbardziej rozumiem rozżalenie, które się u Ciebie pojawiło i potrzebę wyrzucenia tego żalu na zewnątrz, jednak sam fakt, że zawładnęło Tobą to przykre uczucie, wskazuje, że coś jest do naprawy. Miejmy nadzieję, że to tylko chwilowy kryzys i wyjdziecie z niego obronną ręką, ale istotnie oboje musicie włożyć w to pracę, łącznie z wyznaczeniem granic i nauczeniem się rozumienia i akceptacji dla odmienności.

Szkoda, że Twój partner uznał, że terapia par to strata kasy, bo dzięki niej mielibyście szansę zauważyć i nazwać te problemy, z których być może nawet nie zdajecie sobie sprawy. Ponadto w obecności osoby trzeciej dużo więcej można wzajemnie sobie powiedzieć, a przede wszystkim w trakcie terapii dostaje się narzędzia skutecznej, konstruktywnej komunikacji.

148

Odp: Kryzys czy początek końca?

Trzymaj się Istotko. Oby udało się wam wypracować swój kompromis smile.

149

Odp: Kryzys czy początek końca?

Olinko,  też bardzo  żałuję,  że nie chce iść do specjalisty, nie wiem czy sami będziemy dali radę sobie poradzić. Jak już wspomniałam,  znajomi mimo dobrych intencji  nie będą w stanie tak pomóc,  nawet uważam,  że namieszaja  nie oceniając sytuacji obiektywnie,  fajnie by było jakby Misiek był też bardziej na to otwarty...


Ajko,  dziękuję ślicznie,  miło mi się zrobiło smile


Dziękuję Wam wszystkim za chęć pomocy i pokazanie swojego punktu widzenia sytuacji i wsparcie smile 


Na pewno  gdy  coś się zmieni na lepsze lub gorsze,  dam znać smile

150

Odp: Kryzys czy początek końca?

Autorko, nie odurzaj się..
Przecież Twój Misiek z gołą D.. Nie biega z papierosami w zębach.
On się gdzieś ubiera, ma swoje hobby.
Wydaje na swoje potrzeby.
Natomiast fascynujące jest to, jakie to męki przeżywa Twój teść przyszły.
Obawiam się że Twój Misiek ma taki wzór mezczyzny: jęczącego nad swoim poszkodowaniem.
I to samo będziesz mieć w domu. .

151

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ela210 napisał/a:

Autorko, nie odurzaj się..
Przecież Twój Misiek z gołą D.. Nie biega z papierosami w zębach.
On się gdzieś ubiera, ma swoje hobby.
Wydaje na swoje potrzeby.
Natomiast fascynujące jest to, jakie to męki przeżywa Twój teść przyszły.
Obawiam się że Twój Misiek ma taki wzór mezczyzny: jęczącego nad swoim poszkodowaniem.
I to samo będziesz mieć w domu. .

Nie zgodzę  się z Tobą Elu,  Misiek owszem i ma wady,  ale takiego wzoru  nie wyniósł z domu,  wręcz id tego ucieka,  stąd też ta presja  na to bym była wsparciem finansowym i komunikat,  że nie widzi się w roli swojego ojca.
A co do wyliczania komuś pieniądzy,  nigdy nie jestem za tym,  niezależnie  czy dotyczy to mnie,  czy Miśka czy kogokolwiek innego i stąd,  z całym szacunkiem do Ciebie,  ale nie chciałam kontynuować  tego tematu smile  Misiek mi też mimo wszystko  nie wylicza i chwała  mu za to,  szału  bym dostała jakby patrzył na ceny czy np dlaczego  chleb nie za 4 zł a za 15 big_smile

152

Odp: Kryzys czy początek końca?

Nie zrozumialysmy się.
Napisałam że teść ma pretensje w tym samym do tesciowej: mianowicie czuje się stroną wykorzystywaną. Więc to co on widzi w domu przenosi na wasz związek.

153

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ela210 napisał/a:

Nie zrozumialysmy się.
Napisałam że teść ma pretensje w tym samym do tesciowej: mianowicie czuje się stroną wykorzystywaną. Więc to co on widzi w domu przenosi na wasz związek.

To prawda smile
Ucieka przed tym,  co w domu na teść.
Z drugiej  strony,  Zastanawiające  jest to,  jak bardzo powielil schemat wyniesiony  z domu...  Kobieta  wydaje dużo na rzeczy zbędne,  obie dbamy bardzo o siebie,  nie jesteśmy  romantyczkami,  z tym że ja nie dotykam pieniędzy partnera, a poza tym jesteśmy naprawdę podobne do siebie.  Tak naprawdę widać jak na dłoni,  jak mężczyźni  wynoszą wzór  kobiety z domu i do tego nieświadomie  dążą,  a z drugiej  strony niby ucieka  od tego co miał jego tata,  ale jednak jest z kimś podobnym. Hm.

154 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-08 20:06:40)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Intrygujące w tej historii jest nieco to, że spotykają się tu dwie skrajnie różne podejście do gospodarowania finansami. Już niezależnie na co się wydaje, poza oczywiście niezbędnymi potrzebami, bo każda strona ma swoje  preferowane obiekty do wydawaniqa, ale nie o to chodzi. Raczej o przeświadczenie, że jeśli kasa jest należy z niej korzystać ile wzlezie albo odkładać na jakies dalsze plany(niekoniecznie dzieci, dom, samochód itp)czy "inwestycje" wymagające czasu. Tutaj niestety facet Autorki oberwał chyba już tylko za to, że właśnie skupia się na przyszłości, mimo,że sam nie jet bez winy, wydając krocie na fajki samemu zaś oceniająć, na co warto a na co nie warto wydawć.

155

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ej ale dla woli ścisłości,  on nie ocenia na co warto abym wydawała,  a na co nie warto.  On by po prostu  chciał żebym mniej wydawała smile wiecie,  to też dużo znaczy kiedy nawet przyjaciółki  mnie pytają "czy naprawdę tego potrzebuję?" tongue

Ogólnie  temat traktuje już nawet jako swój "kryzysowy pamiętnik" wink 
Obecnie  jest dobrze,  seks "wrócił",  spanie na łyżeczkę i Jego maślany wzrok.  A ja nie wydaje,  wiecie,  że przez ten czas  od założenia tematu  nic sobie materialnego  nie kupiłam? Nawet będąc z koleżankami  w galerii,  no szok no big_smile
Być może cieszę się jak dziecko,  być może jeszcze za wcześnie  na to i jaskółka wiosny  nie czyni,  ale wiecie co?  Cholernie  cieszę się z takich momentów  i jestem za to wdzięczna. Być może  metodą  małych kroczkow z tego wyjdziemy,  albo i spadne z chociażby wysokiego  krawężnika łamiąc  przy tym szpilke. Kto to wie...

156

Odp: Kryzys czy początek końca?

Jeszcze warto dodać :


"Bądż przy mnie blisko i bądź daleko
Bądź moją ciszą i moją muzyką
W jednym biciu serc i jednym oddechu
Mieliśmy być razem na wieki
Ty zostałeś tam na ziemi
Ja tu wysoko na niebie
Nie widzimy siebie jak kiedyś
Ty tak daleko, a miałeś być blisko
Ja jak latawiec lecę wysoko
Słońca zachody i wschody
Odmierzają czas myśli dalekich
Myśli co jak wolne ptaki odlatują za morze"
                                   
                                                         ...Legat...

157 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-06-08 21:41:59)

Odp: Kryzys czy początek końca?

"Kiedy kogoś kochasz, kochasz ich takich, jakimi są, a nie takich, jakimi chciałbyś żeby byli."
L. T.

158

Odp: Kryzys czy początek końca?

Jeśli inna kobieta się dziwi, że na coś wydajesz(zapewne pod tym kryją się tzw "typowe" damskie wydatki), to już daje do myślenia tongue Myślałaś kiedyś nad tym, aby zakupy sprowadzać raczej do tego co rzeczywiście potrzebujesz a nie do tego, co chcesz sobie kupić, bo np masz ochotę..
Nie chcę zabrzmieć złośliwie, ale tak ogólnie to ciekawi mnie naprawdę motywacja ludzi, którzy po protu z samego faktu kupowania(głównie rzeczy, uchodzących za przyzeimne) robią taki spektakl. Chociaż najbardziej dobiło mnei wyjaśnianie tego zjawiska przed jedną znajomą. AAkurat dotyczyło to artykułów żywnościowych, kiedy są przecenione smile Argument brzmiał: "nieważne czy potrzebuję, ważne, że jest OKAZJA:)

159

Odp: Kryzys czy początek końca?

Istotko, ma maślane oczy, bo się zestrachałaś  i się słuchasz, wi.ęc On czuje że rządzi. A Ty chcesz mieć takiego faceta co rżdzi, wiec wszystko gra teraz i seks to cementuje. Ja to znam, znam smile
ale jak się wychylisz to dostaniesz po łapkach. Więc możesz być przy nim szczęśliwa nawet bardzo, nie do końca będąc sobą i to w każdej dziedzinie waszego życia sie odbije..
No cóż, zabezpieczaj tyły, że tak powiem smile
chociaż tyle.

160

Odp: Kryzys czy początek końca?

kupowanie wyzwala endorfiny. wg mnie nadmierna konsumpcja zawsze coś rekompensuje. ja w sytuacjach stresowych idę w zakupy. jak mój związek się rozwalił, w dodatku w połączeniu ze zdradą, w miesiąc nakupiłam więcej bielizny niż przez poprzednie parę lat. z jednej strony jest to dosyć nieszkodliwa ucieczka póki nie wydaje się więcej niż zarabia, ale też skłaniałabym się ku radzie żebyś się przyjrzała czy aby na pewno to tylko kwestia rekomepnsaty dziecińśtwa czy jednak coś więcej.
mnie TROCHĘ pomaga oglądanie kanałów minimalistów na YT. trochę nawyków zmieniłam na lepsze smile

161

Odp: Kryzys czy początek końca?

bagienni_k,  a  i owszem, że myślałam,  nawet praktykowalam przez jakiś czas,  to były mroczne  czasy tongue
Wiesz,  myślę,  że dzisiejszą  plagą  jest powszechny  konsumpcjonizm,  wszędzie się wmawia,  że coś potrzebujemy.  Nie zwalam na to winy,  każdy swój rozum  ma.  Może to faktycznie kompulsywne kupowanie,  po to aby na chwilę było przyjemnie,  dopamina  i endorfiny...  Nawet nie tyle że szukam okazji,  nieeee...  Nie kupuje na zapas bo nie lubię zawalac miejsca,  chociaż  z drugiej strony to po co mi kolejne "coś"..  Heh hipokryzja wink 

Elu,  prawdopodobnie  i teraz masz rację,  ale póki czas nie upłynie,  to się nie dowiemy  Jego intencji.  A tyły i owszem,  zabezpieczam smile  dziękuję  za praktyczne  rady smile

Anna.zakochana , oj bielizna  to jest coś,  co najbardziej  poprawia  humor smile

162

Odp: Kryzys czy początek końca?

Konsumcjonizm to jedno, ale ja zanim o nim w ogóle ułyszałem, to jednak zawsze miałęm awersję do wydawania na coś, co akurat mam, ale "mogę mieć więcej". Dotyczy to raczej atkich właśnie rzeczy, jakie mi przynajmniej kojarzą się z podstawowym "wyposażeniem" smile Nie chcę tu absolutnie niczego zarzucać, ale zakupoholizm to też nałóg. W Waszym konflikcie rozchodzi się zo to, na co kto wydaje, bo on tą kasę na swoje fajki uważa za normalną rzecz a już na Twoje potrzeby nie bardzo zwraca uwagę..

163

Odp: Kryzys czy początek końca?

Rozumiem Cię doskonale , i powiem Ci szczerze że żadna porada nic nie da... Musisz sama coś postanowić. Ja tkwię w bardzo ciężkim związku , wręcz toksycznym. Kryzys można powiedzieć , że trwa już za długo , a nie wiem tak na prawdę dlaczego to ciągniemy dalej. Przyziemne problemy ? My też mamy problemy które tak na prawdę nie powinny być problemem , ale jeżeli ktoś ma swoje ja i nie da mu się nic przetłumaczyć to wtedy nie da się nic kompletnie zrobić. I jestem psychicznie wykończona już rozmyślaniem jak ratować ten związek i ciągłe podkładanie się komuś , a ten ktoś i tak przejdzie po mnie , ale powie że on kocha i tym podobne pierdoły.

164

Odp: Kryzys czy początek końca?
graingraf napisał/a:

Rozumiem Cię doskonale , i powiem Ci szczerze że żadna porada nic nie da... Musisz sama coś postanowić. Ja tkwię w bardzo ciężkim związku , wręcz toksycznym. Kryzys można powiedzieć , że trwa już za długo , a nie wiem tak na prawdę dlaczego to ciągniemy dalej. Przyziemne problemy ? My też mamy problemy które tak na prawdę nie powinny być problemem , ale jeżeli ktoś ma swoje ja i nie da mu się nic przetłumaczyć to wtedy nie da się nic kompletnie zrobić. I jestem psychicznie wykończona już rozmyślaniem jak ratować ten związek i ciągłe podkładanie się komuś , a ten ktoś i tak przejdzie po mnie , ale powie że on kocha i tym podobne pierdoły.

Może warto to zakończyć jeśli tylko jedna strona okazuje inicjatywę ratowania związku?

165

Odp: Kryzys czy początek końca?

U Nas jest w jak najlepszym porządku.  Temat wydawania pieniędzy do ten pory nie wrócił  bo chyba ogarnęłam to.  Już mnie nie kusi by tak wydawać  na zbędne  rzeczy.  Może potrzebowałam impulsu do zmian? Może to tymczasowe? Dalej oczywiście  lubię coś kupić,  ale nie jest to już na takim poziomie  co kiedyś,  teraz kupuje bo potrzebuje.  Mam nadzieję,  że będzie to trwało  jak najdłużej. 
Co do stanu relacji  między nami,  bardzo się polepszylo i to nie tylko w sypialni wink  czy już po kryzysie? Myślę,  że za szybko by temat móc zamknąć,  oby happy endem smile

Bagienni_k,  co do zwracania uwagę na moje potrzeby,  nie zgodzę się.  Nie zabrania  i nie wypomina mi fryzjera  czy kosmetyków itp,  bo wie,  że potrzebuję.  Chodziło o coś zupełnie  zbędnego,  nie związanego  z moimi potrzebami  a po prostu "widzi mi się" smile

166

Odp: Kryzys czy początek końca?

Może warto spróbować terapii dla par? Ktoś z zewnątrz pomoże wam znaleźć język do komunikacji

167

Odp: Kryzys czy początek końca?
deniscooper napisał/a:

Może warto spróbować terapii dla par? Ktoś z zewnątrz pomoże wam znaleźć język do komunikacji

Tak bym chciała...  Póki co chodzę sama smile

168

Odp: Kryzys czy początek końca?

Szkoda, że partner się opiera, ale nie jest wykluczone, że za jakiś czas sam dojdzie do wniosku, że warto i że ma to sens. Zwłaszcza jeśli zauważy jakieś pozytywne zmiany zachodzące w Tobie - w efekcie Twojej pracy z terapeutą.   
To byłoby o tyle cenne, że terapia między innymi uczy dobrej komunikacji, a z tym chyba większość z nas ma jakiś problem.

169

Odp: Kryzys czy początek końca?

Olinko,  myślę,  że Jego niechęć  do terapii jest spowodowana tym,  że w domu miał psychologa smile może  ma już dość,  może nie wierzy w terapię...  A w każdym razie...

Mamy progres!

Jakiś czas temu była między nami sprzeczka (konstruktywna) podczas której  wyszedł z domu by ochlonac. Zajęłam się sobą.  Po jakimś czasie wrócił u drzwi  oznajmujac o swoim wniosku "mamy problem z komunikacją! " na co ja ze stoickim spokojem  i z nutą satysfakcji odrzekłam "przecież mówiłam".  Ha widocznie musiał sam dojść do takiego wniosku by zacząć działać na swój sposób. Po jakimś czasie oznajmił mi,  że znalazł rozwiązanie  i wyjątkową terapię -  gra na konsole, w której pary uczą się wzajemnej komunikacji jak i współpracy.  Gra przepełniona psychologicznymi mądrościami.  No to zaczęliśmy  grać  (nie należę do osób  lubiących grać,  ale dla większego dobra poświęce sie) i co się okazało,  gra naprawdę wartościowa,  a takiego zachwytu i dumy (że swojego pomysłu)  dawno w Nim nie widziałam.  Podjaral  się tym jak seniorzy  na przeceny w Lidlu big_smile
Czy jest to na długi efekt?  Zobaczymy.  Bądź co bądź,  doceniam Jego chęć.  Nie jestem przekonana czy chodzi o chęć zmiany  na lepsze,  czy raczej wyszło na to,  że grę znalazł przypadkowo ,  ale uznał  że upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu,  i baba nie będzie zrzedzic o terapii  i jednocześnie licząc na kompana do gier big_smile

170

Odp: Kryzys czy początek końca?

Niezmiernie miło słyszeć, że się u Was poprawiło smile Brawo! wink

Gra na konsoli, jako metoda terapeutyczna? Ciekawe! big_smile

171

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Olinko,  myślę,  że Jego niechęć  do terapii jest spowodowana tym,  że w domu miał psychologa smile może  ma już dość,  może nie wierzy w terapię...

A może po prostu ma wewnętrzny opór przed terapią jako taką? Niektórzy tak mają, bo to już jest bardzo konkretne przyznanie się, że coś naprawdę nie działa, po części słabość, a po części brak samodzielnej zdolności do poradzenia sobie z problemami. Niemniej nic na siłę, bo w ten sposób i tak nie byłoby oczekiwanych rezultatów.

Istotka6 napisał/a:

Po jakimś czasie wrócił u drzwi  oznajmujac o swoim wniosku "mamy problem z komunikacją! " na co ja ze stoickim spokojem  i z nutą satysfakcji odrzekłam "przecież mówiłam".

Ten fragment bardzo mi się spodobał, bo pokazuje zaangażowanie i że Twój partner nie zamyka się w sobie, zrzucając wszystko na Twoją osobę (jakże częste!), ale że w tym wszystkim, co się dzieje, widzi także swój udział i bierze to na klatę.
Jesteście o dwa, a nawet trzy kroki do przodu, bo zrozumienie problemu zwykle stanowi punkt przełomowy i jeśli zaczniecie nad tym pracować (metody są nieważne, byle działały wink), to z czasem wejdziecie w nową, jakże pożądaną jakość.
Trzymam kciuki! smile

172

Odp: Kryzys czy początek końca?
Olinka napisał/a:
Istotka6 napisał/a:

Olinko,  myślę,  że Jego niechęć  do terapii jest spowodowana tym,  że w domu miał psychologa :) może  ma już dość,  może nie wierzy w terapię...

A może po prostu ma wewnętrzny opór przed terapią jako taką? Niektórzy tak mają, bo to już jest bardzo konkretne przyznanie się, że coś naprawdę nie działa, po części słabość, a po części brak samodzielnej zdolności do poradzenia sobie z problemami. Niemniej nic na siłę, bo w ten sposób i tak nie byłoby oczekiwanych rezultatów.

Istotka6 napisał/a:

Po jakimś czasie wrócił u drzwi  oznajmujac o swoim wniosku "mamy problem z komunikacją! " na co ja ze stoickim spokojem  i z nutą satysfakcji odrzekłam "przecież mówiłam".

Ten fragment bardzo mi się spodobał, bo pokazuje zaangażowanie i że Twój partner nie zamyka się w sobie, zrzucając wszystko na Twoją osobę (jakże częste!), ale że w tym wszystkim, co się dzieje, widzi także swój udział i bierze to na klatę.
Jesteście o dwa, a nawet trzy kroki do przodu, bo zrozumienie problemu zwykle stanowi punkt przełomowy i jeśli zaczniecie nad tym pracować (metody są nieważne, byle działały ;)), to z czasem wejdziecie w nową, jakże pożądaną jakość.
Trzymam kciuki! :)

Możesz mieć rację, może czuć wewnętrznie problemy z samym sobą,  może bać się nazwania  tego przez specjalistę.  Pójście na terapię to takie obdarcie się ze swojej intymności zasadniczo, też miałam  obawy typu "a może coś mi zdiagnozuje".  Zresztą  nie lubimy raczej słyszeć o swoich problemach.
Zaproponowalam,, że opłacę  terapię dla par,  skoro mówił,  że nie chce  wydawać na to,  później pojawił się argument,  że nie ma  na to czasu.  Sądzę,  że myśli,  że sami sobie poradzimy z tym,  o psychologach zresztą  nie ma dobrego zdania.
No nic...  Najważniejsze,  że ma chęci do zmian  i widzę też różnice w Jego zachowaniu a to najważniejsze,  że sam  nad sobą pracuje,  co doceniam :)

173 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2022-07-21 15:14:56)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Super! Jego postawa świadczy o tym, że mu zależy, bo sam podjął decyzję, wyszedl z inicjatywa i znalazł tę grę. Czyli nie ma wywalone na to co mówisz, chce pracować nad związkiem. Dobrze wróży:)

174

Odp: Kryzys czy początek końca?
PainIsFinite napisał/a:

Super! Jego postawa świadczy o tym, że mu zależy, bo sam podjął decyzję, wyszedl z inicjatywa i znalazł tę grę. Czyli nie ma wywalone na to co mówisz, chce pracować nad związkiem. Dobrze wróży:)

Niedawno,  gdy w grze  była pouczka typu,  że nie ma związków bez wyzwań i że to wyzwania i praca nad związkiem jedynie jest w stanie rozwijać związek,  Misiek tak mądrze i z powagą na mnie spojrzał  z tekstem  "nooo widzisz" big_smile cudem powstrzymalam się by się nie zaśmiac i przemilczec big_smile cholernie  mnie bawi  to jak on "odkrywa" tajną wiedzę  i jaki jest z tego  dumny,  jak dziecko big_smile ale naprawdę doceniam i się cieszę smile


Dziękuję Wszystkim,  że jesteście z Nami,  za wsparcie i doceniam,  że komuś chce się śledzić Nasze losy smile

175 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-07-21 22:35:09)

Odp: Kryzys czy początek końca?

sorry, ale traktujesz Miśka jak dziecko , do tego opóżniome.
zamiast rozmawiać, gracie w jakieś pseudo terapeutyczne gry- uciekanie od problemu.
żal mi drzewa które zostało poświęcone na wydrukowanie planszówki z takimi truizmami

I

176

Odp: Kryzys czy początek końca?

Elu,  skąd tak daleko idące wnioski?
Po pierwsze,  nie traktuje Go jak dziecko,  tylko z przymrużeniem oka opowiadam  całą  sytuację.  To że Jego zachwyt  grą mnie bawi,  to nie oznacza  że jest w moich oczach dziecinny.  Myślałam,  że widać,  że to z żartem było pisane 
Po drugie,  oj rozmawiamy  i to bardzo dużo każdy problem dyskutujemy,  czasem nawet godzinami gdy mamy poważne rozmowy. Problemy rozwiązujemy na bieżąco,  nie zwlekamy z tym.
Po trzecie,  Doczytaj,  to gra na konsole. I zastanów się, czy aż tak ważne  jest to,  który sposób  wybierzemy na poprawę relacji,  czy ważniejsze  jest to,  że jest chęć do zmian,  są zmiany i sposób działa? Nie ma jednej słusznej  drogi do wybranego celu,  Elu smile

177

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ja też uważam, że metody są nieważne, ważne, żebyście znaleźli do siebie drogę, a przecież nawet pozornie banalna gra może stanowić punkt wyjścia do konstruktywnych rozmów. Jeśli ktoś ma z tym problem, a niestety wielu mężczyzn ucieka od poważnych tematów dotyczących relacji i związku (nic osobistego, Istotko, raczej ogólne stwierdzenie), to taki punt zaczepienia bardzo pomaga przełamywać bariery.

178 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2022-07-22 00:55:42)

Odp: Kryzys czy początek końca?
Olinka napisał/a:

Ja też uważam, że metody są nieważne, ważne, żebyście znaleźli do siebie drogę, a przecież nawet pozornie banalna gra może stanowić punkt wyjścia do konstruktywnych rozmów. Jeśli ktoś ma z tym problem, a niestety wielu mężczyzn ucieka od poważnych tematów dotyczących relacji i związku (nic osobistego, Istotko, raczej ogólne stwierdzenie), to taki punt zaczepienia bardzo pomaga przełamywać bariery.

Ale taka prawda.  Misiek  też taki jest. Ucieka  póki może od poważnych tematów.  W sumie ucieka póki problem nie dogoni,  ale jak już dogoni to nie ma  ucieczki  tylko jest rozmowa smile

Edit z chyba większość  mężczyzn musi zauważyć  problem by o nim rozmawiać

179 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-07-22 08:10:29)

Odp: Kryzys czy początek końca?

no jak na konsolę, to co innego wink
z pewnością informatyk był terapeutą smile

Istotko, bez urazy- podtrzymuję to co napisałam w Twoim całym temacie, i to nie z przymrużeniem oka, ale całkiem serio.
To Twoje życie, masz już swoje lata i Twoje decyzje
nie wiem, ż tekstów pisanych przez Ciebie odniosłam wrażenie po prostu, że załugujesz na lepszego partnera, serio, bardziej dojrzałego, przy którym będziesz sie pewnie czuć, kto Ciebie będzie ciągnął w górę, a nie Ty jego za uszy.

Edit: większość chłopców tak ma, chciałaś powiedzieć..

180

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ela, czasem mną wrażenie, że z Tobą to szklanka zawsze w połowie pusta:) Co za różnica czy terapia czy konsola - w tym wszystkim w ogóle chodzi o to, żeby partnerzy chcieli pracować nad związkiem, żeby im zależało. Jej partner widać, że myślał o tym, nie odpuszcza, sam coś zaproponował. Owszem, można się czepiać co i jak i dlaczego - ale...po co?

181

Odp: Kryzys czy początek końca?

Istotko, przeczytałam Twój wątek i wiesz?
Myślę, że ktores w Waszej dwójki, a może nawet Wy oboje przedłużacie sobie na siłę dzieciństwo, bardziej Twój facet.
Owszem ma dobre chęci, ale to jeszcze dziecko.
Nie ma w tym niczego złego, jednak gdy przyjdzie Wam zmierzyć się z prawdziwym życiem będziecie strasznie się kłócić.
Póki co bawcie się dobrze.

182

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ela210 napisał/a:

no jak na konsolę, to co innego wink
z pewnością informatyk był terapeutą smile

Istotko, bez urazy- podtrzymuję to co napisałam w Twoim całym temacie, i to nie z przymrużeniem oka, ale całkiem serio.
To Twoje życie, masz już swoje lata i Twoje decyzje
nie wiem, ż tekstów pisanych przez Ciebie odniosłam wrażenie po prostu, że załugujesz na lepszego partnera, serio, bardziej dojrzałego, przy którym będziesz sie pewnie czuć, kto Ciebie będzie ciągnął w górę, a nie Ty jego za uszy.

Edit: większość chłopców tak ma, chciałaś powiedzieć..

Coś w tym jest...
Nie bardzo pasujecie do siebie i takie naginanie się wzajemne może odbić się czkawką w przyszłości... Bo problemy to dopiero przed wami.

183

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ela210 ma rację, ale skoro autorka jest zadowolona to...? Może to mozolna praca, ale ma jakiś sens. Konsola kojarzy mi się trochę z ucieczką od problemów. Tylko to też nie jest tak, że za rogiem czeka idealny 10/10 Superman. Poza tym bez jaj do to za myślenie, że może kogoś rzucę, bo będzie lepszy. Zawsze będzie jakiś lepszy/lepsza pod jakimś tam względem.

184 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-07-22 08:44:59)

Odp: Kryzys czy początek końca?

napisałam co myślę, przeciez moze się zgodzić z pozostałymi, a nie ze mną.
moim zdaniem ze strachu przed zaczynaniem od nowa autorka zniża się do poziomu konsoli, bo na tym poziomie jest partner- nie to, żebym ja sama nie grała na konsoli- ale dla mnie to jest rozrywka, a nie terapia.

185

Odp: Kryzys czy początek końca?

No tak...tylko każdy terapeuta powie, że trzeba od małych kroków zacząć. Wiesz jak działa nasz układ nerwowy. Spróbuj nie myśleć o różowym słoniu...jak pójdziesz od razu 10 kroków do przodu, to cię cofnie o 12 zaraz. Jest jak jest i tak wychodzi na to, że każdy związek jest gówniany.

186

Odp: Kryzys czy początek końca?

Dopiero teraz Istotko zauważyłem ten temat. Przykro mi, że coś Ci się pochrzaniło z Miśkiem. Wydawało się, że jesteście udaną parą. Trzymam kciuki !!

187

Odp: Kryzys czy początek końca?

Istotka jak tam z Miśkiem ? Poprawiło się ?

188

Odp: Kryzys czy początek końca?

Helloooł! big_smile

Dziękuję za zainteresowanie:)

Co do konsoli, odstawiliśmy to. Raczej traktowaliśmy jako zabawę bardziej niż terapię. Terapią to nazywaliśmy z przymrużeniem oka;) ale dobre i to było, lepsze niż nic.

Jak to obecnie wygląda? Dalej się kłócimy, ale przy tak ciężkich charakterach ciężko by było na spokojnie wytrzymać. Oczywiście zaraz się dogadujemy i jest ok. Niestety jesteśmy mieszanką wybuchową, ale się w tym odnajdujemy.
Póki co, temat pieniędzy znikł, ja oszczędzam (hehe) i inwestuje w swój rozwój, Misiek patrzy z podziwem i maślanym wzrokiem na mnie smile
Pragnę też rozwiać pewną kwestię, nie boje się zacząć od początku, nie boje się nieznanego. Jesteśmy razem bo oboje tego chcemy, chcemy być akurat ze sobą, z nikim innym. Póki co, bo przyszłość jest nieznana, a ja naprawdę ufam  mojemu przyjacielowi. Czas wie co dla mnie najlepsze i pisane wink


Po czasie nazywam to jednak kryzysem a nie początkiem końca. Ba, nawet zaczęliśmy widzieć koniec kryzysu! Aczkolwiek ten rozdział jeszcze otwarty wink

Jednak nadal nie mogę powiedzieć, że na pewno będziemy razem w przyszłości, nie wiem, nie nastawiam się na to i żyje filozofią "co ma być, to będzie" smile

Trzymajcie proszę mocno kciuki i nie puszczajcie! A ja przesyłam Wszystkim pozytywną energię:)

189

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Helloooł! big_smile

Dziękuję za zainteresowanie:)

Co do konsoli, odstawiliśmy to. Raczej traktowaliśmy jako zabawę bardziej niż terapię. Terapią to nazywaliśmy z przymrużeniem oka;) ale dobre i to było, lepsze niż nic.

Jak to obecnie wygląda? Dalej się kłócimy, ale przy tak ciężkich charakterach ciężko by było na spokojnie wytrzymać. Oczywiście zaraz się dogadujemy i jest ok. Niestety jesteśmy mieszanką wybuchową, ale się w tym odnajdujemy.
Póki co, temat pieniędzy znikł, ja oszczędzam (hehe) i inwestuje w swój rozwój, Misiek patrzy z podziwem i maślanym wzrokiem na mnie smile
Pragnę też rozwiać pewną kwestię, nie boje się zacząć od początku, nie boje się nieznanego. Jesteśmy razem bo oboje tego chcemy, chcemy być akurat ze sobą, z nikim innym. Póki co, bo przyszłość jest nieznana, a ja naprawdę ufam  mojemu przyjacielowi. Czas wie co dla mnie najlepsze i pisane wink


Po czasie nazywam to jednak kryzysem a nie początkiem końca. Ba, nawet zaczęliśmy widzieć koniec kryzysu! Aczkolwiek ten rozdział jeszcze otwarty wink

Jednak nadal nie mogę powiedzieć, że na pewno będziemy razem w przyszłości, nie wiem, nie nastawiam się na to i żyje filozofią "co ma być, to będzie" smile

Trzymajcie proszę mocno kciuki i nie puszczajcie! A ja przesyłam Wszystkim pozytywną energię:)

Trzymam kciuki, no i super, że jest lepiej smile

190

Odp: Kryzys czy początek końca?

Super, że się poprawiło! smile Jetseście sobie bliscy, chcecie być razem, wieć macie motywację do tego, aby pracować na tym. Powodzenia!

191

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Jak to obecnie wygląda? Dalej się kłócimy, ale przy tak ciężkich charakterach ciężko by było na spokojnie wytrzymać. Oczywiście zaraz się dogadujemy i jest ok. Niestety jesteśmy mieszanką wybuchową, ale się w tym odnajdujemy.

Być może na tym etapie jeszcze się odnajdujecie, ale obawiam się, że z czasem stanie się to dla obojga wyczerpujące.
Nad ciężkimi charakterami warto popracować, one nie są żadnym usprawiedliwieniem, bo naprawdę można, a nawet powinno się poszukać do siebie takiej drogi, która będzie konstruktywna. W kłótni, w emocjach, często padają mocne, raniące słowa, a to nigdy nie przynosi NICZEGO dobrego.
Niemniej jeśli Wam na sobie wzajemnie zależy, to dotrzecie się, nauczycie ze sobą rozmawiać bez podnoszenia głosu, słuchając i szanując co drugie ma do powiedzenia.

Powodzenia! smile

192

Odp: Kryzys czy początek końca?
Olinka napisał/a:
Istotka6 napisał/a:

Jak to obecnie wygląda? Dalej się kłócimy, ale przy tak ciężkich charakterach ciężko by było na spokojnie wytrzymać. Oczywiście zaraz się dogadujemy i jest ok. Niestety jesteśmy mieszanką wybuchową, ale się w tym odnajdujemy.

Być może na tym etapie jeszcze się odnajdujecie, ale obawiam się, że z czasem stanie się to dla obojga wyczerpujące.
Nad ciężkimi charakterami warto popracować, one nie są żadnym usprawiedliwieniem, bo naprawdę można, a nawet powinno się poszukać do siebie takiej drogi, która będzie konstruktywna. W kłótni, w emocjach, często padają mocne, raniące słowa, a to nigdy nie przynosi NICZEGO dobrego.
Niemniej jeśli Wam na sobie wzajemnie zależy, to dotrzecie się, nauczycie ze sobą rozmawiać bez podnoszenia głosu, słuchając i szanując co drugie ma do powiedzenia.

Powodzenia! smile

Znam takie małżeństwo, co tak już chyba ze 30 lat jest razem. Wiele razy już się prawie rozwodzili, ale jakoś ciągle są ze sobą.

193

Odp: Kryzys czy początek końca?

jej luby wyskakuje z pretensjami , a autorka go uspokaja?
No to jest super awantura z wiadomymi skutkami.
Nie bardzo wiem czego dotyczą gratulacje.

194

Odp: Kryzys czy początek końca?

Dziękuję big_smile

Olinko, znaczy nie są to awantury patologiczne, oczywiście, że lepiej to załatwić w inny sposób, ale musimy się tego nauczyć. Wiemy, że nasze emocje napędzają drugą stronę, dlatego staramy się nad tym panować, z różnym skutkiem, ale gdy jedno podniosło ton to padają przeprosiny. Tu też dodam, że na przełomie całego związku, tu jest poprawa. Jest większa świadomość i kontrolowanie negatywnych emocji i branie odpowiedzialności za swoje słowa, emocje. Oczywiście wcześniej też to było, aczkolwiek z mniejszym efektem. Także pracujemy nad tym , to nie tak zostawiamy to sobie na pastwę losu smile


Elu, dlaczego myślisz, że tak to wygląda? Nie jestem kobietą, co zacisnie zęby i bedzie robić wszystko by udobruchać misia. Raczej z ironicznym uśmieszkiem nałoży facetowi buty big_smile częściej to Miśkowi opadają emocje i przychodzi z Kinderkiem pogadać. Mimo, że jest cholerykiem to szybciej mijają negatywne emocje niż u mnie. Chociaż też nie jestem typem panny, która strzela focha na kilka dni a max do kilku godzin, zwykle naprawdę szybko mi przechodzi złość itp smile za bardzo lubimy swoje towarzystwo by marnować czas na zły klimat big_smile trochę odnoszę wrażenie, że na zbyt dużo mi przypisujesz chyba swoich dawnych cech, mam rację czy się mylę? smile

195 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-09-10 12:10:46)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Piszesz, MY to MY tamto..
Ale nie jesteście jednym organizmem przecież
On coś A Ty coś,
On awantura, a Ty ironiczny usmiech, albo wymowna cisza?
Jeśli nie tak to wygląda, możesz pominąć to co tu piszę.
Ale jeśli tak, to możesz być w niezdrowym układzie, gdzie on chce się przepraszam za wyrażenie "napierdalać" by obniżyć swoje napięcie kosztem Ciebie.
Wiem że go kochasz i On jest zaangażowany.
Reszty nie będę powtarzać bo pisałam tu w wątku.
Sama to przemysł, bo Ty masz wszystkie dane.
Nie idź taką latwą ścieżką  że ja jestem biedną, zdradzoną kobietą która we wszystkich widzi swojego męża i żle Ci życzy.
Pozdrawiam i życzę Ci dobrych życiowych wyborów.
O tytuł Pollyanny się tu nie staram i wcale nie jest mi miło to pisać, uwierz.
I nie nie szkoda życia na dobry wybór męża..
Bo to jest wybór decydujący o życiu Twoim, twoich dzieci i nawet wnuków.

Posty [ 131 do 195 z 259 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kryzys czy początek końca?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024