Kryzys czy początek końca? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kryzys czy początek końca?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 259 ]

66

Odp: Kryzys czy początek końca?
Szeptuch napisał/a:

nie, nie trafiłaś.

" ale nawet gdy miał tyle co ja,  to oszczędzal i wydawał podobnie co teraz"

czyli nawet gdy zarabiał tyle co istotka to również oszczędzał.

To tylko świadczy o tym, że jego potrzeby plasują się gdzieś poniżej jego ówczesnych zarobków i takie pozostały. Są też poniżej potrzeb Istotki, dlatego dla niego jej wyjście z koleżankami do knajpy to zbytek. Wspólna terapia to zbytek. Może się okaże, że nowe buty dla dzieci czy zajęcia dodatkowe to też zbytek?

To zupełnie nie jest dyskusja czy warto mieć oszczędności, ale o tym dlaczego mu się odmieniło i Istotka już mu się nie podoba? Przecież różnice w podejściu do finansów stają się jasne bardzo szybko.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ja go chwale,  nie mam pretensji że czegoś nie zrobił,  np nie wyniósł śmieci.  Proszę by to zrobił,  chyba że 3 dni zwleka to brakuje mi już cierpliwości. 

Odpowiadając na pytanie  ja bym sobie nie wyobrażala poważnej przyszłości  z kimś takim co nie potrafi oszczędzić i w pełni go rozumiem. 
Boli mnie ignorancja  moich  uczuć.  Na co dzień  on nie potrzebuje  zbytnio uczuć,  okazuje to bp wie,  że tego potrzebuje.  Akceptuję,  że ma inne potrzeby emocjonalne  i doceniam  że mimo wszystko  zmienia to pod moje  potrzeby.  Tylko są sytuacje,  że neguje  moje prawa  do przeżywania uczuc.  I to prawda,  że nie ma prawa mnie tak karac,  tłumacząc że jest zmęczony.  Dla niego kwestia przyszłości,  pieniędzy,  stabilizacji  jest priorytetem życiowym,  ja jestem dodatkiem.  Czyli nie druga połówka  pomarańczy,  a drugą pomarańcza na tym samym krzaku,  mam takie samo podejście. 

Zatem co radzicie? Rozstać się?  Nie no,  kocham....  Chcę to naprawić,  on też. Nie jest też taki zimny,  sytuację wyżej dzieją się sporadycznie,  zwykle jest dobrze i też widzę w Nim poprawę.

68

Odp: Kryzys czy początek końca?

Gdybyś Istotko chciała być w taki sam sposób “rozważna” i “przewidująca” co on to powinnaś go rzucić, bo pali. Nie dość, że to wyrzucanie pieniędzy w błoto to jeszcze niszczy swoje zdrowie i na starość będzie wrakiem. I co masz wtedy się nim opiekować gdy on będzie umierał na raka płuc?

Jak widać jak ktoś chce znaleźć powód to go znajdzie

69

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Nie dam radę odnieść się do każdego wpisu big_smile

Agnes76 fajnie to opisalas,  nawet w punkt...  Ale..  Są sytuacje,  że np sprawi mi czymś przykrość co powiedział,  powiem o tym,  on powie tylko tyle że nie potrzebnie.  W moim odczuciu -  sprawiłes mi przykrość = przepros,  weź za to odpowiedzialność.  Może i brzmi  to roszczeniowo,  ale oczekuje,  że facet  z większą empatia  zareaguje.  Też nie jestem kimś zbyt wrażliwym,  zwykle rzadko to jest i jak już przejdzie mi chwilowe uzalanie się nad sobą w obecności partnera  czy przyjaciółki  to myślę od razu,  co mogę zrobić by to zmienić,  działam a nie się uzalam.

Czyli w grę wchodzi zupełnie coś innego niż ja opisałam.
Misiek nie lubi przeprosić za sprawienie przykrości. Nie chce o tym słuchać więc mówi Ci, że wyrzucasz mu to niepotrzebnie. To ma Cię powstrzymać przed przyszłymi zarzutami. Tu nie chodzi o empatię, tylko o rację.
Może być wiele powodów do takiego zachowania i nie podejmuję się rozpatrywać ich w ciemno.

70

Odp: Kryzys czy początek końca?

Akurat nie rozumiem zupełnie krytyki do jego podejścią, co do finansów ze strony wypowiadających się tu użytkowników. Jeśli dwoje ludzi jeszcze jest ze sobą krótko, to ok, bo wiadomo, żę trzeba się sobą nacieszyć i się za bardzo o przyszłości nie myśli. Natomiast jeśli staż trwa dłuże, to jednak chyba warto nieco pomyśleć o tym, że warto mieć bezpieczne finansowe zaplecze? Czy to naprawdę źle, jak ktoś chce stabilizacji finansowej?
Można się licytować, które podejście jest właściwe czy bardziej słuszne, ale i tak jednemu ciężko zrozumieć drugą stronę, chociaż Autorka wydaje się jednak zdawać sobie z tego sprawę. Kiedyś trzeba chyba pomyśleć o tym, żeby mieć tą rezerwę na wszelki wypadek. Myśleć o czymś, co nie jest jedynie doraźną i chwilową przyjemnością..

Dużo gorzej wygląda to w przypadku jego zachowania, co do jego stosunku do emocji Autorki. Negowanie czuyichś praw do uczuć nie wróży dobrze.

71 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-06-01 12:04:34)

Odp: Kryzys czy początek końca?
M!ri napisał/a:

Gdybyś Istotko chciała być w taki sam sposób “rozważna” i “przewidująca” co on to powinnaś go rzucić, bo pali. Nie dość, że to wyrzucanie pieniędzy w błoto to jeszcze niszczy swoje zdrowie i na starość będzie wrakiem. I co masz wtedy się nim opiekować gdy on będzie umierał na raka płuc?

Jak widać jak ktoś chce znaleźć powód to go znajdzie

Dokładnie, a ile kasy idzie na papierosy i tu nie widzi nic złego... ile tu by można zaoszczedzić... ale już kwiaty, to zbędny wydatek. To można zmienić, ale nie, bo to nałóg, bo lubi... Powie jego kasa, Tobie nic do tego, ale Twoja kasa spędza mu sen z powiek... Podwójne standardy...

Tu chodzi o diametralnie różnice między wami, ciężko wam będzie w tym związku, ale to Twój wybór.
Sama zadaj sobie pytanie czy jesteś zakupohololiczką i nadwrażliwą emocjonalnie, i pracuj nad sobą ale dla siebie.
Dużo ten związek też Cię nauczył, bez względu czy będziecie razem czy nie.

72

Odp: Kryzys czy początek końca?

To nie tak,  że on ma problem z przeproszeniem,  on ma problem z zauważeniem dlaczego powinien przeprosić,  z zauważeniem własnej winy

73

Odp: Kryzys czy początek końca?
bagienni_k napisał/a:

Akurat nie rozumiem zupełnie krytyki do jego podejścią, co do finansów ze strony wypowiadających się tu użytkowników. Jeśli dwoje ludzi jeszcze jest ze sobą krótko, to ok, bo wiadomo, żę trzeba się sobą nacieszyć i się za bardzo o przyszłości nie myśli. Natomiast jeśli staż trwa dłuże, to jednak chyba warto nieco pomyśleć o tym, że warto mieć bezpieczne finansowe zaplecze? Czy to naprawdę źle, jak ktoś chce stabilizacji finansowej?
Można się licytować, które podejście jest właściwe czy bardziej słuszne, ale i tak jednemu ciężko zrozumieć drugą stronę, chociaż Autorka wydaje się jednak zdawać sobie z tego sprawę. Kiedyś trzeba chyba pomyśleć o tym, żeby mieć tą rezerwę na wszelki wypadek. Myśleć o czymś, co nie jest jedynie doraźną i chwilową przyjemnością..

Dużo gorzej wygląda to w przypadku jego zachowania, co do jego stosunku do emocji Autorki. Negowanie czuyichś praw do uczuć nie wróży dobrze.


Tak, tylko tę rezerwę może trzymać partner.

Myślę, że jemu chodzi bardziej o nadmierne wydawanie pieniędzy wg niego na głupoty, więc tu chodzi o podporzadkowanie.

74 Ostatnio edytowany przez Ajko (2022-06-01 12:15:26)

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Ja go chwale,  nie mam pretensji że czegoś nie zrobił,  np nie wyniósł śmieci.  Proszę by to zrobił,  chyba że 3 dni zwleka to brakuje mi już cierpliwości. 

Odpowiadając na pytanie  ja bym sobie nie wyobrażala poważnej przyszłości  z kimś takim co nie potrafi oszczędzić i w pełni go rozumiem. 
Boli mnie ignorancja  moich  uczuć.  Na co dzień  on nie potrzebuje  zbytnio uczuć,  okazuje to bp wie,  że tego potrzebuje.  Akceptuję,  że ma inne potrzeby emocjonalne  i doceniam  że mimo wszystko  zmienia to pod moje  potrzeby.  Tylko są sytuacje,  że neguje  moje prawa  do przeżywania uczuc.  I to prawda,  że nie ma prawa mnie tak karac,  tłumacząc że jest zmęczony.  Dla niego kwestia przyszłości,  pieniędzy,  stabilizacji  jest priorytetem życiowym,  ja jestem dodatkiem.  Czyli nie druga połówka  pomarańczy,  a drugą pomarańcza na tym samym krzaku,  mam takie samo podejście. 

Zatem co radzicie? Rozstać się?  Nie no,  kocham....  Chcę to naprawić,  on też. Nie jest też taki zimny,  sytuację wyżej dzieją się sporadycznie,  zwykle jest dobrze i też widzę w Nim poprawę.

Przede wszystkim, może jednak twoja terapia na początek. Bo to jest jedyna metoda na zmiany, zajęcie się sobą.
Moje odczucia po twoich postach, piszesz o czymś, zaraz potem temu zaprzeczasz, albo umniejszasz. Trochę za mało by coś radzić. Brakuje waszego wspólnego punktu widzenia. Rozumiem, że czujesz zagrożenie, że już nie jesteś dla niego wystarczająca ze swoimi zaletami i wadami. To jest bardzo trudne doświadczenie, i przykryć go miłym dniem się nie da.  Jedyne co możesz zaopiekuj się sobą.

75

Odp: Kryzys czy początek końca?

Akurat w kwestii nałogu, to nie będę zbyt pobłażliwy, bo sam bym w ogóle nie wytrzymał pod jednym dachem z kimś, kto pali.
Tylko z jakiej racji na bądź co bąź wpsólne potrzeby, do rezerwy ma się głównei dokładać jedna strona? Zamiast obydwie, proporcjonalnie do swoich zarobków?

76

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

To nie tak,  że on ma problem z przeproszeniem,  on ma problem z zauważeniem dlaczego powinien przeprosić,  z zauważeniem własnej winy

Ja uważam, że takie przeprosiny to można o kant... Co Ci po przeprosinach, jak stałe to się powtarza.
Są celowe jak coś się zrobi niechcący, a jeśli z premedytacją, to nie dziw się, że nie widzi potrzeby, a już wymuszania przeprosin w ogóle nie rozumiem.

77

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ajko napisał/a:
Istotka6 napisał/a:

Ja go chwale,  nie mam pretensji że czegoś nie zrobił,  np nie wyniósł śmieci.  Proszę by to zrobił,  chyba że 3 dni zwleka to brakuje mi już cierpliwości. 

Odpowiadając na pytanie  ja bym sobie nie wyobrażala poważnej przyszłości  z kimś takim co nie potrafi oszczędzić i w pełni go rozumiem. 
Boli mnie ignorancja  moich  uczuć.  Na co dzień  on nie potrzebuje  zbytnio uczuć,  okazuje to bp wie,  że tego potrzebuje.  Akceptuję,  że ma inne potrzeby emocjonalne  i doceniam  że mimo wszystko  zmienia to pod moje  potrzeby.  Tylko są sytuacje,  że neguje  moje prawa  do przeżywania uczuc.  I to prawda,  że nie ma prawa mnie tak karac,  tłumacząc że jest zmęczony.  Dla niego kwestia przyszłości,  pieniędzy,  stabilizacji  jest priorytetem życiowym,  ja jestem dodatkiem.  Czyli nie druga połówka  pomarańczy,  a drugą pomarańcza na tym samym krzaku,  mam takie samo podejście. 

Zatem co radzicie? Rozstać się?  Nie no,  kocham....  Chcę to naprawić,  on też. Nie jest też taki zimny,  sytuację wyżej dzieją się sporadycznie,  zwykle jest dobrze i też widzę w Nim poprawę.

Przede wszystkim, może jednak twoja terapia na początek. Bo to jest jedyna metoda na zmiany, zajęcie się sobą.
Moje odczucia po twoich postach, piszesz o czymś, zaraz potem temu zaprzeczasz, albo umniejszasz. Trochę za mało by coś radzić. Brakuje waszego wspólnego punktu widzenia. Rozumiem, że czujesz zagrożenie, że już nie jesteś dla niego wystarczająca ze swoimi zaletami i wadami. To jest bardzo trudne doświadczenie, i przykryć go miłym dniem się nie da.  Jedyne co możesz zaopiekuj się sobą.


Podpisuję się pod postem Ajko, bo mam podobne odczucia.
Też mam wrażenie, że o czymś piszesz, potem się z tego wycofujesz albo temu umniejszasz. Za chwilę pojawia się nowy „zarzut” tylko po to, żebyś mogła za chwilę to zbagatelizować.
Jakbyś na silę szukała powodów, żeby się do czegoś przyczepić, a za chwilę koliduje to Tobie z jakimś obrazem siebie, który w sobie masz, albo Waszego związku, więc cofasz to
Same problemy są też nieco od czapy, wydaje mi się, że dwoje kochających się ludzi w kilku szczerych rozmowach mogloby sobie z tym poradzić.

Może zajmij się sobą, jak pisze Ajko. Bo wydajesz się strasznie chwiejna, niezdecydowana, raz pobłażasz sobie, żeby za chwilę sobie dokopać i podobnie robisz ze swoim partnerem zresztą.
Też piszesz o miłości do niego, ale głębi uczucia tu żadnej nie widzę, ale raczej jest to pretekst, aby nic nie robić, coś w stylu maltretowanych żon pijaków, których tkwienie w przemocowym związku umotywowywane jest miłością. Taki wytrych.

78

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

To nie tak,  że on ma problem z przeproszeniem,  on ma problem z zauważeniem dlaczego powinien przeprosić,  z zauważeniem własnej winy

Tu mogą być dwie strony medalu - nie chce widzieć swojej winy, albo uważa, że nie jest winny.
Jeśli powiem komuś niewygodną prawdę, a on poczuje się zraniony i zechce przeprosin, to ich nie dostanie.
Dlatego nie chcę rozpatrywać tego w ciemno, bo może być wiele różnych powodów, dlaczego nie przeprasza.

79

Odp: Kryzys czy początek końca?

Z jego strony też nie widać głębi uczuć... jak już zgłębiać uczucia... choć same też nie wystarczą do szczęścia.

80 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-06-01 13:39:54)

Odp: Kryzys czy początek końca?
wieka napisał/a:

Z jego strony też nie widać głębi uczuć... jak już zgłębiać uczucia... choć same też nie wystarczą do szczęścia.

Tak, dokładnie. Taki wymęczony związek, w którym byle pierdoła staje się wielkim problemem. Na chwilę przychodzi refleksja, że to tylko pierdoła, więc w sumie jest spoko. Ale za chwilę znowu jakaś błahostka urasta do rangi kryzysu zwiastującego rychłe rozstanie.
Trzeba chyba to lubić ;-)

81 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-06-01 13:54:40)

Odp: Kryzys czy początek końca?

To jest raczej wiara, że partner się zmieni...
I tu jest na razie obustronna.

Jakby zawsze szło się dogadać, nie byłoby rozstań...

Edit.
Istotka6, Tobie potrzebny jest partner ciepły ten jest zimny i nic tego nie zmieni.

82 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-06-01 13:58:54)

Odp: Kryzys czy początek końca?
wieka napisał/a:

To jest raczej wiara, że partner się zmieni...
I tu jest na razie obustronna.

Jakby zawsze szło się dogadać, nie byłoby rozstań...

Bo nie zawsze idzie się dogadać, gdy różnice są zbyt duże, ale tutaj problemy są zdecydowanie niskiego kalibru. Tutaj jest brak chęci, brak akceptacji, brak współpracy. Jakieś takie okopanie się na swoich pozycjach.

W ten oto sposób pierdoły prowadzą do rozstania się ludzi.

PS.
Dodam, że już prędzej prawdziwym problemem nie są wspomniane pierdoły, ale nieumiejętność współpracy w parze, brak chęci i wzajemny brak akceptacji

83

Odp: Kryzys czy początek końca?
bagienni_k napisał/a:

Akurat w kwestii nałogu, to nie będę zbyt pobłażliwy, bo sam bym w ogóle nie wytrzymał pod jednym dachem z kimś, kto pali.
Tylko z jakiej racji na bądź co bąź wpsólne potrzeby, do rezerwy ma się głównei dokładać jedna strona? Zamiast obydwie, proporcjonalnie do swoich zarobków?

bo niestety w głowach wielu kobiet istnieje coś takiego:
Moje pieniądze są moje, a jego są wspólne.
Oczywiście nie zarzucam tego autorce, bo istotka uczciwe podchodzi do tych kwestii.
Ale to co pisze tutaj wieka to absurd.
Albo inaczej cos do zaakceptowania tylko gdy mówimy o małżeństwie, bo w tedy i tak pieniądze są wspólne.
Wiec za akceptacja dwóch stron można zrobić coś takiego ze to jeden małżonek trzema wszystkie pieniądze i nimi gospodaruje.
no ale jak w tedy podjeść do wydatków drugiej strony? W formie kieszonkowego? "masz 500zł na duperele, więcej nie dam bo im więcej dam to i tak wszystko wydasz".
Trochę dziwna sytuacja ale jak ta 2 strona zdaje sobie sprawę z tego ze szasta pieniędzmi i akceptuje zwierzchnictwo partnera w tym względzie to może sie to udać.

84

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ale nawet w małżeństwie nie można mieć dodatkowych osobnych kont czy jakiś zaskórniaków wyłacznie na swoje potrzeby? To już wraz z zaobrączkowaniem pewne możliwości zwyczajnie przestają istnieć?

85 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-06-01 15:01:15)

Odp: Kryzys czy początek końca?
bagienni_k napisał/a:

Ale nawet w małżeństwie nie można mieć dodatkowych osobnych kont czy jakiś zaskórniaków wyłacznie na swoje potrzeby? To już wraz z zaobrączkowaniem pewne możliwości zwyczajnie przestają istnieć?

Wszystko zależy od małżeństwa, od tego na jaki system zgodzili sie na początku.

U mnie jest tak że z racji dużej dysproporcji zarobków pomiędzy mną i moja zona to pieniądze są wspólne i konta tez, czy to te "wydatkowe" czy oszczędnościowe. i ogólnie wszystko.
tylko ze ja nie muszę się obawiać w żadnym razie że zonie odwali i  np przeleje duzą sumkę na schronisko dla psów albo wyda 10k na torebkę.
wiesz przez 5 lat była samotna matka wiec ma bardzo życiowe podejście do pieniędzy, jest oszczędna, gospodarna. nigdy nie żyła od 1 do 1 pomimo tego ze samotnie wychowywała dziecko, zawsze maiła oszczędności.
Nawet jak randkowaliśmy to nigdy nie oczekiwała ze za nią zapłacę "bo tak".

Z kolei u moich przyjaciół gdzie zarobki sa podobne to każdy ma swoje konto na które wpływa wyplata, na tym tez koncie każdy z małżonków odkłada sobie pieniądze i co miesiąc robią przelew na wspólne konto z którego opłaca się  wszystkie koszty utrzymania. Zawsze przelewają więcej, wiec i na tym wspólnym koncie maja oszczędności i na swoich tez.

86 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-01 15:16:16)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Już lepsze to schronisko od torebki..

Chociaż drobne datki na cele charytatywne jeszcze nikomu nie zaszkodziły, ale właśnie, drobne smile

Może masz rację, że tu dużą rolę grają zarobki czy bardziej różnica miedzy nimi u obu partnerów..Wszystko kwestia dogadania..Ale musze przyznać, że ta Twoja żona to złota kobieta smile
I nie ma w tym cienia kpiny - to jest dojrzałe podejście do finansów smile

87

Odp: Kryzys czy początek końca?

"Tylko z jakiej racji na bądź co bąź wpsólne potrzeby, do rezerwy ma się głównei dokładać jedna strona? Zamiast obydwie, proporcjonalnie do swoich zarobków?"

Wtedy trzeba też wydatkować proporcjonalnie do zarobków, teraz ona dokłada więcej, bo pokrywa połowę wydatków, zostaje jej powiedzmy 100zł które mogłaby odłożyć, a jemu 1000 czy 5000.
Ja wszystko rozumiem, małżeństwo zmienia, ale jak jedno chce to drugiego wydyma, brzydko mówiąc.
Tak samo oszczędności mąż przeinwestuje straci, jakby nie było wspólne pieniądze, jeszcze oskarża żonę...
Tak, że małżeństwo nic nie gwarantuje, jak się jest nieuczciwym.

W tym przypadku jak on chce oszczędzać jego sprawa, niech jej nie zmusza i sam z nich korzysta i sam zarządza na swój rachunek.

Jak pieniądze są dla niego najważniejsze w życiu, to lepiej jakby sam odszedł i poszukał partnerki z podobnym priorytetem.
Małżeństwo też by nic nie zmieniło w jego postrzeganiu wydatków partnerki.

88 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-06-01 15:59:53)

Odp: Kryzys czy początek końca?
bagienni_k napisał/a:

Już lepsze to schronisko od torebki..

Chociaż drobne datki na cele charytatywne jeszcze nikomu nie zaszkodziły, ale właśnie, drobne smile

Może masz rację, że tu dużą rolę grają zarobki czy bardziej różnica miedzy nimi u obu partnerów..Wszystko kwestia dogadania..Ale musze przyznać, że ta Twoja żona to złota kobieta smile
I nie ma w tym cienia kpiny - to jest dojrzałe podejście do finansów smile

wiesz..akurat z żoną mamy dość nie popularne dzisiaj podejście: nie lubimy psów.
Zamiast na schronisko, czy na jakaś wielka  fundacje wolimy angażować sie w ta nasza mała społeczność.
W nasze tutaj lokalne stowarzyszenia, bo widzimy jak realnie dzięki naszej pracy zmienia sie okolica.
Polecam tez przeczytać o różnicach pomiędzy fundacja i stowarzyszeniem oraz o tym ile z podarowanych przez nas pieniędzy realnie wpływa na konto potrzebującym a ile zabiera fundacja na "koszty utrzymania"

Wiem że złota kobieta, od razu sie na niej poznałem i to był jeden z powodów dlaczego tak szybko ja zaobrączkowałem.
Miałem dużo szczęścia że ja spotkałem, czasami myślę ze człowiek ma jakiś limit pecha w życiu, w sensie:tyle i tyle ma cie spotkać złego a reszta to już do twojej pracy zależy jak będzie.
Mi udało sie przetrwać paskudne dzieciństwo, potem hedonizm studenckich alt i samotność do 30 az ja wreszcie spotkałem.
Jak Ci jzu pisałem, ja wierze w to ze człowiek ma 2 polówkę. i życzę ci żebyś ja tez odnalazł.
Jak byś zaczął szukać, to taka rada:
nigdy nie płac za kobieta na pierwszych randkach, nawet hot-doga z żabki jej nie kupuj.
Szczególnie na pierwszej randce, jak zobaczysz zdziwienie albo oburzenie gdy poinformujesz ja o tym ze każdy płaci za siebie to kończ ta znajomość, bo to roszczeniowa księżniczka.
Gdy ja byłem studentem to juz była plaga ze dziewczyny umawiały innego chłopaka na obiad i innego na kolacje aby obniżyć sobie koszty swojego utrzymania, no bo "facet ma płacić"
Teraz to podejrzewam ze jest jeszcze gorzej.

89

Odp: Kryzys czy początek końca?

Hm odpisuje zwykle z doskoku,  przez co też jestem chaotyczna i mige wydawać się zmienna, zresztą jak już pisałam na początku - miotam się w emocjach.  W związku też jest tyle sytuacji różnych,  że ciężko ogólnie  napisać,  od każdej reguły są wyjątki.
Wedle woli ścisłości.  Nie jestem przewrazliwiona,  rzadko  czym się przejmuje  i szybko mi przechodzi,  to ja zwykle  ogarniam dziewczyny.  Jak już  sprawił mi przykrość to informuję Go o tym.  Nie są to sprawy  typu np że przytyłam  czy coś  podobnego,  nie oczekuję za to przeprosin.  Nie oczekuję przeprosin  za szczerą  ocenę,  która nawet nie jest po mojej mmyśli.  Nie chcę też by był bardziej ciepły,  mi odpowiada bi gdyby facet  zbyt często chciał mnie przytulać  to by mnie irytowal,  nie jestem też romantyczka i malo  potrzebuje tez ciepła,  więcej od niego,  ale stosunkowo niewiele.  Potrzebuję  by nie negowal  moich uczuć i je szanowal.  W sumie to aż tyle... 


W kwestii  finansowej przyznaje,  że zachowuje się niedojrzale.  Na fundacje idą regularnie  przelewy ale nie są to ogromne sumy,  raczej symboliczne ".  Nie wiem na co w sumie te pieniądze idą...  Na wyjścia,  na kosmetyki,  czasem  ciuchy,  tu to,  tu tamto i tak te pieniądze idą...  Zresztą  nieważne,  ogarnę  to.  Prawda jest taka, że po prostu  lubię takie życie gdy nic sobie  nie odmawiam i dlatego nie chciałam tego zmieniać. 
Jak będą dzieci,  oboje będziemy mieć swoje własne konta,  plus jedno dodatkowe gdzie przelewamy kwoty i idą  na życie.  Nie chcę Jego pieniędzy,  nie widzę problemu by dzielić się po równo,  mimo innych zarobków. 

Mamy problemy,  ale czuję że jesteśmy w stanie sobie  z nimi poradzić.  Zresztą  zobaczymy  co będzie.

90

Odp: Kryzys czy początek końca?

Wiesz, jak nie spróbujesz to później będziesz żałować. A z tą kasą, to nie możesz zlecić jakiegoś stałego przelewu na dzień po wypłacie na inne konto, które będzie dla Ciebie oszczędnościowe? Bo prostu samo przelewa a Ty nie wyciągasz z tego drugiego konta. Moze porozmawiaj z nim o tym - na pewno poczuje się dobrze, że myślisz jak to zmienić i że chciałabyś podpowiedzi.

91 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-02 08:51:55)

Odp: Kryzys czy początek końca?
KoloroweSny napisał/a:

Wiesz, jak nie spróbujesz to później będziesz żałować. A z tą kasą, to nie możesz zlecić jakiegoś stałego przelewu na dzień po wypłacie na inne konto, które będzie dla Ciebie oszczędnościowe? Bo prostu samo przelewa a Ty nie wyciągasz z tego drugiego konta. Moze porozmawiaj z nim o tym - na pewno poczuje się dobrze, że myślisz jak to zmienić i że chciałabyś podpowiedzi.

To nic nie da.
bo tu chodzi o kontrolę, jej podporządkowanie się, a nie o kasę.
Pan zimny, jak napisała Wieka, często niezadowolony, żdzbło w jej oku widzi, w swoim belki nie.
jawnie w towarzystwie okazuje Ci niezadowolenie
pewnie jest z Tobą bo jesteś atrakcyjna, nie nudna, pozwalasz mu na taklie zachowania, wiele zamiatasz pod dywan.
że go kochasz bo w Twojej wejrsji miłości głupoty zamiata się pod dywan wierzę. Ale patrzysz na niego przez różowe okulary i nie widzisz że on ma Ciebie daleko gdzieś, jak nawet na milimetr wychodzisz z ramek. Dostajesz za to kary.
Co zrobiłaś kochana na spotkaniu z jacuzzi?  Moze za długo z kolegą rozmawiałaś ? smile
słuchaj, ja znam taki związek- byłam w nim 20 lat.
Twoja energia w podtrzymywaniu tego układu moze na długo wystarczyć.
ale gdy Tobie jej chociaż na chwilę zabraknie, nie dostaniesz wsparcia.
wyrzucasz sobie torebkę, która Ci bedzie służyś ze 3 lata, a on przepala w tym czasie z 2 takie torebki.
Może sobie pozwolić na krytykę Ciebie, bo wie że bedziesz szukać kompromisu.
to wszystko się też trzyma dzięki klejowi związanemu z seksem.
Istotko, widzę Cię porzez forum: jesteś atrakcyjna, inteligentna, nie księżniczkujesz, nie fochujesz i nie masz wymagań z kosmosu- myślisz że wiele takich kobiet chodzi po świecie?  smile  wg mnie zasługujesz na kogoś lepszego, ale go kochasz, więc łatwo nie będzie.
na Twoim miejscu poprosiłabym go o 3-4 miesiące detoksu od siebie- dla siebie to zrób, zastanów się nad swoim życie, pospotykaj z kimś, poobserwuj inne pary. Facet który czuje się od Ciebie gorszy nigdy nie będzie dobrym partnerem, a Ty przy nim nie rozkwitniesz.
Trzymaj się.

92

Odp: Kryzys czy początek końca?

Istotka, co do kasy, nie wiem jak dzielicie się wspólne wydatki po połowie, ale dla was najlepszym wyjściem byłoby osobne konto, jak ktoś wspominał, na które byście mieli comiesięczne zlecenie przelewów, niech by już nawet było po połowie, jak on taki obliczały, ale pozostałe zostawisz do swojej dyspozycji, bez tłumaczenia się na co wydajesz, co nie przeszkadza, żebyś sobie coś zaoszczędziła.
/bo "w złocie" to i tak Cię nie widzę big_smile/

Nie możesz tak pozwolić wejść sobie na głowę, żeby partner rozliczał Cię z każdej złotówki, może Cię do czegoś przekonywać i też nie bez końca, ale taki szantaż zapala czerwoną lampkę.

93

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ja zauważyłam, że nie jest on aż taki oszczędny, bo fajki pali, a to coraz droższy nałóg. Czytam, że średnia cena paczki to 18 zł. Jeśli pali paczkę dziennie to przez miesiąc 540 zł. Nie tylko przez cenę papierosów, ale również przez wydatki na zdrowie. Poza tym skoro pali, to jest to bardzo nieodpowiedzialne w przypadku planowania potomstwa. Ty swoje zakupy możesz puścić w obrót i coś z tego odzyskać smile.
Ogólnie przeczytałam jeszcze raz twoje wpisy i dużo tam chaosu, mało konkretu. Za dużo się hamujesz w tych opisach by być w porządku. Wylej tę kawę na ławę i napisz co cię wkur*ia dokładnie. Czego się boisz.

94

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ajko napisał/a:

Ja zauważyłam, że nie jest on aż taki oszczędny, bo fajki pali, a to coraz droższy nałóg. Czytam, że średnia cena paczki to 18 zł. Jeśli pali paczkę dziennie to przez miesiąc 540 zł. Nie tylko przez cenę papierosów, ale również przez wydatki na zdrowie. Poza tym skoro pali, to jest to bardzo nieodpowiedzialne w przypadku planowania potomstwa. Ty swoje zakupy możesz puścić w obrót i coś z tego odzyskać smile.
Ogólnie przeczytałam jeszcze raz twoje wpisy i dużo tam chaosu, mało konkretu. Za dużo się hamujesz w tych opisach by być w porządku. Wylej tę kawę na ławę i napisz co cię wkur*ia dokładnie. Czego się boisz.

To tak wygląda, że on też powinien być szantażowny fochem i brakiem seksu, do czasu przestania palenia... jak najbardziej jest to porównywalne.
Niestety, ale z reguły wymuszenie wcześniej czy póżniej przynosi odwrotny skutek, więc i jemu odbije się czkawką.
Jak Istotka6 nie odejdzie, to straci do niego szacunek, dlatego warto walczyć o swoje, bo on walczy, tylko niecywilizacyjnymi metodami.
Nie można akceptować szantażu.

95

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Do sedna,  wczoraj  porozmawialismy.

Misiek wrócił z wyjazdu.  Na biurku miał paczkę  fajek i po moich oczach już widział co się szykuje.  Zaraz po tym  jak się ogarnął usłyszał "zapal  najpierw,  musimy porozmawiać". 

Wyjaśnił,  że  nigdy nie miał nastawienia,  że jest ze  mną na siłę,  to tylko moje odczucia były.  Zapewniał  że chce być ze  mną,  ale jest po prostu  już tym wszystkim  zmęczony i ma szczerze dość bo nic się nie zmienia  w tych kwestiach. Powiedziałam coś w stylu co Wielokropek  wspomniała  w swoim poście,  mówiłam,  że nie chce być z kimś,  kto jest ze  mną z jakiegokolwiek  innego powodu  niż miłości.  Nie chcę związku  z sentymentu  czy z wygody,  jeśli jest tak po Jego stronie to powinniśmy się rozstać. Nie chcę też związku gdzie patrzy i widzi tylko moje wady.

Nie tylko on gada o rozstaniu. Ja ciągle czuję jak Istotka kręci, owija w bawełnę, pisze co dla niej wygodne. Czuję się trochę manipulowana.

96

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ajko napisał/a:

Nie tylko on gada o rozstaniu. Ja ciągle czuję jak Istotka kręci, owija w bawełnę, pisze co dla niej wygodne. Czuję się trochę manipulowana.

Tez tak mam.

Nie wiem tylko, czy nami ona manipuluje, czy samą siebie próbuje do czegoś przekonać, zmanipulować a my tylko to odbieramy.

97 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-06-02 10:53:52)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ja absolutnie nie widzę żadnej manipulacji, mówiła mu co czuje, czego chce. Liczy, że coś do niego dotrze, poza tym chce spróbować, co czas pokaże, na ile sama będzie potrafiła i chciała się ugiąć.Choć samo to jak on powie, że kocha, o niczym nie świadczy, bo to się czuje.
Chciałaby kontynuować ten związek... nie podejmować pochopnych decyzji... sama musi się przekonać czy z nim jej po drodze.
A forum dało jej dużo do myślenia i na tym polega nasza pomoc.

98 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2022-06-02 10:57:50)

Odp: Kryzys czy początek końca?

O no właśnie.  Ja czuję ciągle,  że jestem inaczej odbierana  niż chce big_smile i Misiek też
Jak znajdę  dłuższą  chwilę  to sprostuje,  wszystko. 
Ponieważ  pisze przez telefon i w międzyczasie  wykonując  inne  czynności,  stąd jestem chaotyczne,  a pisząc tak wiele,  ciężko o konkrety,  bo tak dużo bym chciała opowiedzieć...  Aby było łatwiej,  napiszcie  co chcielibyście  wiedzieć  i co jest niejasne.  Jak znajdę  czas to odpowiem  na wszystko  i sprostuje to co chce dodać smile

Edit,  naprawdę dziękuję każdemu z osobna,  dajecie mi cenne wskazówki  i uwagi,  wszystko analizuje na chłodno i mam też pewne refleksje,  ale mam tak ciężki teraz okres zawodowy,  że ciężko mi pozbierać  myśli.  Przepraszam za swoją  chaotycznosc

99

Odp: Kryzys czy początek końca?
wieka napisał/a:

Ja absolutnie nie widzę żadnej manipulacji, mówiła mu co czuje, czego chce..

No nie wiem, czy ciągłe 'chcenie' przeprosin za - jakże metafizyczne - 'sprawienie przykrości' jest takie ok...

100

Odp: Kryzys czy początek końca?

Ja jeszcze mam uwagę odnośnie uczuć.
Irytujące dla mnie  jest oczekiwanie wkoło słowa kocham, pytania czy mnie kochasz, jak mnie nie kochasz, bo ja chce być kochana itp. bo to o niczym nie świadczy.
To Ty musisz czuć się kochana, bo co Ci po jego miłości, tym bardziej słowach, jak nie czujesz się kochana.
Ja tej miłości z jego strony nie widzę, bardziej Cię szkoli, niczym na poligonie tongue

101

Odp: Kryzys czy początek końca?

Zgadzam się Wieka.
Istotną jest w tej komfortowej sytuacji że jest młoda i bez dzieci. Jeszcze obejdzie się bez większych konsekwencji

102

Odp: Kryzys czy początek końca?

Z obecnej relacji Istoki wynika wyraźnie, że oboje bardzo się od siebie różnią..Dlatego niesamowite jest to, że jednak tak długo wszystko (niby) było w porządku..

103

Odp: Kryzys czy początek końca?
bagienni_k napisał/a:

Z obecnej relacji Istoki wynika wyraźnie, że oboje bardzo się od siebie różnią..Dlatego niesamowite jest to, że jednak tak długo wszystko (niby) było w porządku..

Różowe okulary opadają w różnym czasie big_smile

104

Odp: Kryzys czy początek końca?

To nie jest kwestia okularów.
Po prostu istotkowy Miś poleciał na dziewczynę w typie 'wiatr we włosach' i 'żyj chwilą' bo to takie orzeźwiające w tym nudnym jak pi*da mieście (cytat z klasyka - nie urażać się!).
Ale gdy przyszło co do czego, w sensie plany na przyszłość tyleż praktyczne co przyziemne, to mu wyszło, że jednak słabo to rokuje, no chyba, że ona się zmieni...a nie przepraszam: on ją zmieni.
Więc zaczął uczyć kota szczekania i się frustruje, że mu to nie idzie. Tę frustrację własną wyładowuje na Bogu ducha winnym kocie. A kot nie bardzo kuma czego od niego chcą, więc na wszelki wypadek sierść stroszy, a niebawem i drapać zacznie.

105 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-02 22:22:17)

Odp: Kryzys czy początek końca?

dlatego tak mnie właśnie na tym forum wkurzają piewcy pracowania nad związkami w pocie i znoju, docierania się i to poparte setkami pseudopsychologicznych autorytetów. Jest w tym dgłęboka nieuczciwość, pudrowany brak akceptacji, bo szczerze to jako osoba która kochała kogos długie lata nie wyobrażam sobie jechanioa i raniącego krytykowania kogoś, fochowania się bo jak sie kocha, to się po prostu nie da rady tego zrobić. To się wyklucza, nawet jak słowo kocham przechodzi temu ktosiowi łatwo przez gardło, to nie można temu wierzyć po prostu. nalezy od takich ludzi uciekać gdzie pieprz rośnie.

106 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-06-03 12:01:59)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Taki paradoks, kochacie się oboje na wzajem, a jednocześnie nie czujecie się kochani. Dopiero Jak ta świadomość dotrze do was OBOJGA, będzie można coś z tym zrobić.

Mówicie różnymi "językami miłości", teraz NAJWAŻNIEJSZĄ kwiestą jest zrozumienie, czy oboje będziecie CHCIELI się ich nauczyć i czy język, którym "mówi" partner będzie do zaakceptowania przez Ciebie i vice versa.

Bo czy nie jest czasem tak, że może jednak Wy okazujecie sobie miłość, ale w sposób niezrozumiały dla partnera.

W pojedynkę to Ty autorko NIC nie zdziałasz ... bo jak już sama dostrzegasz, to jest jak walka z wiatrakami.

107 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-06-03 13:03:17)

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Aby było łatwiej,  napiszcie  co chcielibyście  wiedzieć  i co jest niejasne.  Jak znajdę  czas to odpowiem  na wszystko  i sprostuje to co chce dodać smile

Jedno zasadnicze pytanie jest takie: czego od nas oczekujesz w tym wątku?

Jak wróciłam do Twojego pierwszego tu posta, to właściwie nie wydaje mi się realne przezwyciężenie jakiegokolwiek kryzysu, jeśli Ty się wycofujesz i nie angażujesz, bo masz obawy, bo nie czujesz już, że Twój związek ma sens i perspektywy. Mamy Cię zachęcać, abyś się jednak zaangażowała? Wbrew Twoim odczuciom? Narzekasz na swojego faceta, że nie znajdujesz u niego zrozumienia dla swoich odczuć, ale sama tez ich nie chcesz uwzględnić? :-/

Czy może jednak mamy Cię przekonać, żebyś tego nie przedłużała? To nam wychodzi na tym forum najlepiej ;-)

108

Odp: Kryzys czy początek końca?

Jest tak wiele sprzeczności  które wewnętrznie  czuje,  ale postaram się wyłączyć emocje i opisać wszystko  na chłodno.  Nie chcę już podawać przykładów,  bo każda sytuacja jest inna i odnoszę wrażenie,  że może to po prostu  namieszać w ocenie.  Proszę tez o wybaczenie,  jeśli mimo wszystko  będzie mało konkretnie,  jak cenie to w innych,  tak sama mam problem by być konkretna.  Chcę dodać,  że długo w związku było ok,  nie jest dobrze od hmm roku,  ale wszystko  było stopniowo,  teraz doszliśmy  do momentu kulminacyjnego,  gdzie  stoimy między wyborem  dróg,  czy jedziemy prosto główną,  czy oboje  skręcamy w inne  poboczne drogi. 
Były między nami też rozmowy o oczekiwaniach w związku,  co z czego się bierze. Rozsądnie  będzie przedstawić moją  i Jego wersję.

No to zaczynamy...

109

Odp: Kryzys czy początek końca?

Jego wersja: / problem
1.  w ostatnim czasie jestem przewrazliwiona, stąd on ma już dość,  jest tym zmęczony
2.nie jestem oszczędna
3. Nie potrafię dobrze coś zakomunikować  pod wpływem emocji.

./// sugeruję  zacząć  czytać najpierw moja wersję,  czyli niżej a później przejść wyżej do wyjaśnień. ///

4. On uważa,  że jest tego za dużo i niepotrzebnie  czymś się przejmuje,  co jest nieistotne. Hm no dobrze,  ale to nie pilot,  że mogę włączyć i wyłączyć to jak się czuje, po czasie  mi przejdzie,  po krótkim dość czasie.  Mam tu też na myśli mniej ważne aspekty niż chociażby problemy zdrowotne kogoś z bliskich.  Bardziej to jak się wobec mnie zachował. 
5. Zgadza się z tym, chociaż część udało się nam zaakceptować  w sobie.
6. Nie jest w stanie zrozumieć jak ja mogę chcieć seksu  mimo,  że jestem zmęczona,  chora,  czy mam stres.  No ale ja mam chęć  też w takich sytuacjach,  on nie.  Mamy tu totalnie inaczej,  ale rozumiem.  Też mniej jest tego seksu  bo kryzys  czuć po prostu.  Każde  z Nas  jest tu inne.  I nie,  nie kara  mnie brakiem seksu,  ja  też nie chce by się zmuszał  mimo jego braku  chęci tylko dlatego że ja  chcę,  mnie coś takiego by nie satysfakcjonowalo.  Mamy rzadszy niż kiedyś, ale mimo to,  dla Nas jest on bardzo satysfakcjonujący,  to znaczy  jest udany,  chociaż ja bym chciała bardziej eksperymentowac.

110

Odp: Kryzys czy początek końca?

Moja wersja:
1.  nie jestem przewrazliwiona,  nie focham się,  szybko rozwiązuje  problemy,  w ostatnim  czasie może  i więcej mam humorow,  ale jest to związane z ciężkim okresem,  stresem i problemami w związku
2. Zgadzam się,  ale chcę to zmienić i w sumie z troski  o swoją przyszłość,  czyli koniec z wydawaniem.  Może to ta cała sytuacja  mnie zmotywowala,  może to Jego wpływ,  nieistotne,  czuję że zrobię to dla siebie.  Dodam,  że poznalismy się,  kiedy on kończył studia,  nie miał pieniędzy,  ja zarabialam  minimalną.  Wiadomo,  nie było za bardzo  z czego oszczędzić bo też wiedział,  że kobieta ma więcej potrzeb  i związanych z tym wydatków.  Więc to nie było takie zauważalne,  później szał  pieniędzy i poszło lawinowo.  Im więcej zarabiasz,  tym więcej wydajesz póki  się nie opamiętasz. On był cierpliwy,  prosił mnie o oszczędzanie coś dawna,  teraz po prostu  ma tego dość  bo każdemu  cierpliwość kiedyś się kończy.  On jest oszczędny  ale w granicach rozsądku,  czyli owszem wydaje na coś tam,  na swoje potrzeby,  ale rozróżnia czy naprawdę tego potrzebuje,  owszem na zachcianki też wydaje ale mniej ode mnie.  Nie chcę żebyście  oceniali  go poprzez pryzmat  oszczędzania a mimo to wydawania na papierosy,  bo mimo,  że jest oszczędny  to jest normalnym  facetem i wydaje jak każdy inny na coś tam co chce. 
3.  Zgadzam się,  czasem mój komunikat  jest zbyt roszczeniowy,  typu ma być tak,  a później wyjaśniam,  że co najwyżej proszę o coś. Jak emocje  opadna to tłumaczę i wyjaśniam.  Hm tu  on też oczekuje,  że będę w stanie ogarnąć emocje,  zapanować  nad nimi.  Nie wiem czy jest to możliwe, mamy różne  fazy cyklu.  Tłumaczyłam,  że jak emocje  opadają,  to kieruje się rozumem. Każda kobieta też jest inna,  w mojej ocenie nie jest to u mnie jakieś przesadne.  On niby rozumie,  że może się to zdarzyć,  ale w jego ocenie jest tego za dużo. 
Ciężko tu też jest określić co jest normą  a co nie,  każdy gdzie indziej widzi granicę.   Czy mam problem z emocjami czy też nie, ocenę zostawię  specjaliście. 

///

4. Nie potrafi szanować mojego prawa  do przeżywania  emocji. 
5. Mamy problemy  z komunikacją i akceptacja swoich wad. 
6. Różnice  temperamentu w kwestii  seksu.  Ja mam większe libido.


Oboje już mamy nastawienie,  co ma być to będzie. 
Ja ogarnę finanse dla siebie,  on jest zdania,  że dzięki temu wszystko inne się poprawi  bo to tak naprawdę nasz główny problem a pozostałe są konsekwencjami tego. 
Zobaczymy.  Jak się rozstaniemy to trudno,  widocznie tak miało być.  Ja i tak będę pracować nad sobą dla siebie.  Jak przy okazji się poprawi w relacji to super.   Chcę żebyście  wiedzieli,  że poza tym co wyżej,  to na co dzień,  jest nam dobrze  ze sobą.  On mimo,  że ma mniejsze potrzeby emocjonalne  ode mnie,  wiedząc że potrzebuję więcej to też od siebie więcej daje.  Nie jesteśmy też o siebie zaborczo zazdrosni,  nie kontrolujemy się.  Na imprezach wolimy się większość czasu  bawić osobno,  niż stale  ze sobą,bo na co dzień  jesteśmy razem.  Impreza z jacuzzi  to tak naprawdę  było jednorazowe więc też niepotrzebnie  o tym wspominałam,  bo brak tu było chłodnej  analizy.  Inne imprezy wyglądają  inaczej niż tamta. Zwykle osobno,  ale też razem.   I nam to pasuje. 
Z tymi  finansami  to też nie tak ze Misiek  jest bezduszny.  Kupi mi wino  bez okazji bo wie że wolę wino od kwiatów.  Zarabia  więcej ode mnie,  ma z czego kupić nam drogi urlop,  więc to robi, mimo że nie oczekuję tego. On po prostu  nie ms już cierpliwości  do mnie.  Lubię kupować Miskowi  prezenty bez okazji,  to mówi mi,  że by wolał  bym te pieniądze zaoszczędzila.

111

Odp: Kryzys czy początek końca?

Hm może to bardziej rozjaśni jak związek wygląda...  Aczkolwiek  gdyby były jednak dalej niejasności, bierze się to stąd  że się miotam  w moich emocjach.  Przez co mogą być zaprzeczenia. Czasem emocje jedno,  drugim razem rozsądek  drugie. Na pewno  nie będziemy za wszelką  cenę ratować związku,  to pewnie  będzie się działo samoistnie a przyjaciel Czas nigdy  mnie nie opuści:) 


Co oczekuje od Was? Kochani,  abyście byli sobą! Każde wyrażone zdanie jest mi na wagę złota.  Wiadomo,  nie podejmiecie  za mnie decyzji,  czego bym nie chciała,  ale dajecie zupełnie nowy  punkt widzenia,  czegoś co wydawało mi się czarne lub białe.  Chcę  od Was opinii,  bo tak naprawdę Wy jesteście całkowicie  obiektywni,  nie znajomi.  Znajomi poprzez brak obiektywizmu potrafią ,  mimo dobrych i szczerych chęci po prostu  namieszać,  oceniając  sytuację poprzez pryzmat swoich odczuć jak i sympatii. Macie też dużą zasługe w burzy myśli,  które przez te dni kotłuja mi się w głowie i dziękuję Wam za to,  cenie każdy punkt widzenia,  każdą  krytykę,  radę,  więc śmiało bądźcie sobą wink  może to teraz wydawać się bez sensu, by wyrażać swoje zdanie skoro widać,  że podjęłam  decyzję  co dalej,  ale naprawdę jestem ciekawa oceny,  tym bardziej,  że wydaje mi się,  że przedstawiłam trochę sytuację bardziej klarownie stojąc gdzieś tam z boku.  Chyba,  że jest inaczej z Waszego punktu widzenia,  to też liczę na informacje zwrotną smile



Musiałam sobie to wszystko spisać i teraz tylko wytnij,  wklej big_smile

112

Odp: Kryzys czy początek końca?

Tylko wiesz, jak na bieżąco irytuje nas partner/ka to mówi się, że już po miłości wink

Z tym jego temperamentem to widać kiepsko, a z wiekiem będzie tylko gorzej, więc na to musisz być przygotowana, a jak on widzi, że za Tobą nie "nadąża", to na niego ma odwrotne działanie, więc tu byś musiała też trochę odpuścić.
Choć w większości związków jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz, ale zawsze lepiej jak to facet ma trochę większy temperament, nawet dla swojej psychiki.

Wykręca się tym zmęczeniem "materiału", dokładnie to on sam nie wie dlaczego, bo niby skąd mamy wiedzieć dlaczego mamy libido jakie mamy, więc tak sobie tłumaczy jak mu wygodniej.

To wszystko co was dzieli, wzajemną akceptacją można rozwiązać, a nie zmieniać na siłę, bo nie będziecie się dobrze ze sobą czuli. Wystarczy wyciągać wnioski z oczekiwań partnera, ale się jemu nie podporządkowywać, bo nie da się tak żyć.

113 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-03 15:46:58)

Odp: Kryzys czy początek końca?

No i mi rozjasnilo. 
Twój słodko nazywany Misiek..
Drażnisz go, gdy przeżywasz jakieś kłopoty, np chorobę bliskich on się boi, nie umie dawać wsparcia więc najchętniej by Cię wtedy wyłączył by nie przeżywać dyskomfortu.
Drażni go bo on zarabia więcej A Ty śmieszy wydawać kasę chociaż zarabiasz mniej, więc nie idziesz w stronę wyrównania, a on się czuje wydymany. Rozumiesz?
Co się stało na imprezie z jacuzzi? Albo zaraz przed? Przypomnij sobie
Nie chce seksu, bo nie czuje się przy Tobie wystarczający.
Gdy po rozstaniu z mężem wysmarkiwalam się trochę jednemu Panu w rękaw, on mi powiedzial: słuchaj wygląda to tak, jakby on był filarem co się wali, a Ty na siłę chciałabyś go podtrzymywać.
Puść to Istotko   Póki czas.
Zmienił się od kiedy zaczął zarabiać kasę?
On jest z biednej rodziny?

114

Odp: Kryzys czy początek końca?

Hej, z jednej strony piszesz, że Miśkowi też zależy, żeby relację naprawić, ale z drugiej strony nie chce słyszeć np. o małżeńskiej terapii. Czy poza takim gadaniem widzisz faktycznie, że on chce się zmienić? Czy widzisz choćby najdrobniejsze zmiany w jego zachowaniu względem Ciebie, tak żebyś naprawdę to poczuła, że i on się stara? Czy i Ty robisz coś nowego, żeby mu pokazać, że jego zarzuty wobec Ciebie nie są puszczane mimo uszu? Warto sobie na początek odpowiedzieć właśnie na te pytania.

Być może przeczytałaś mój wątek, z którego zrobiła się już prawie książka. Widzę trochę podobnych rzeczy - przede wszystkim drobiazgi, które zbierane przez długi czas i toczone niczym kula śnieżna zrobiły teraz barierę trudną do przejścia. To że Ty zauważasz, np że w kwestii finansów zachowujesz się niedojrzale to duży plus dla Ciebie. Moja żona latami robiła podobnie i potrafiła mnie nazywać sknerą, pomimo że kwiaty jej kupowałem wink Jak wiemy, do tanga trzeba dwojga. Póki Wam obojgu chce się walczyć to jest jeszcze piłka w grze, ale moim zdaniem bez porządnego wsparcia terapeuty nie ruszycie dalej.

115

Odp: Kryzys czy początek końca?
Deszcz napisał/a:

Hej, z jednej strony piszesz, że Miśkowi też zależy, żeby relację naprawić, ale z drugiej strony nie chce słyszeć np. o małżeńskiej terapii. Czy poza takim gadaniem widzisz faktycznie, że on chce się zmienić? Czy widzisz choćby najdrobniejsze zmiany w jego zachowaniu względem Ciebie, tak żebyś naprawdę to poczuła, że i on się stara? Czy i Ty robisz coś nowego, żeby mu pokazać, że jego zarzuty wobec Ciebie nie są puszczane mimo uszu? Warto sobie na początek odpowiedzieć właśnie na te pytania.

Być może przeczytałaś mój wątek, z którego zrobiła się już prawie książka. Widzę trochę podobnych rzeczy - przede wszystkim drobiazgi, które zbierane przez długi czas i toczone niczym kula śnieżna zrobiły teraz barierę trudną do przejścia. To że Ty zauważasz, np że w kwestii finansów zachowujesz się niedojrzale to duży plus dla Ciebie. Moja żona latami robiła podobnie i potrafiła mnie nazywać sknerą, pomimo że kwiaty jej kupowałem wink Jak wiemy, do tanga trzeba dwojga. Póki Wam obojgu chce się walczyć to jest jeszcze piłka w grze, ale moim zdaniem bez porządnego wsparcia terapeuty nie ruszycie dalej.

No tak, bo obydwoje muszą się wzajemnie zrozumieć.

116 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2022-06-03 16:24:27)

Odp: Kryzys czy początek końca?

To tak na szybko odpowiadam.

Elu,  to nie tak,  że drażni  go kiedy przeżywam np chorobę bliskich  -  nie,  tu daje mi wsparcie.  Drażni  go kiedy przeżywam  bo np źle się zachował. Dodam,  że tu poprosił bym dawała komunikat,  że oczekuje tego i tego,  np przytul  mnie,  a nie pretensje że tego nie robi.  (to jest przykład tylko i wyłącznie,  który nie jest realny)
Co do jacuzzi,  nic się nie wydarzyło takiego.  Bawiliśmy się,  ja na sali,  on cały czas w jacuzzi.  Wszystko ok do czasu aż mi zaczęło  przeszkadzać że przez całą  imprezę  nie zwrócił na mnie uwagi,  tylko siedział w tym jacuzzi,. Tłumaczył,  że lubi i chciał się nacieszyć z kumplami.  Ja bylsm na sali z innymi.  Później wyszedł to też nie zwrócił na mnie uwagii,  to zwróciłam mu uwagę że mi przykro.  Źle  zrobiłam że rozmowa była po alko,  przez co nie miałam chyba szans dotrzeć do Niego.  Następnego  dnia przeprosił.  To była jedyna taka sytuacja  bo zawsze na imprezach  zwraca  na mnie uwagę.  Ja byłam po alkoholu,  więc zamiar poczekać aż wytrzeźwieje to postanowiłam  z pretensjami to zakomunikować,  zamiast wcześniej  powiedzieć czego oczekuje i nie dopuszczać  do narastania we mnie emocji.  On po alko nie rozumiał sytuacji.  Więc to w sumie absurdalna  sytuacja gdzie oboje nie jesteśmy świeci,  ale wyjaśniam. 
I nie zmienił się po tym jak zaczął  zarabiać,  on taki zawsze był że zwracał na ten aspekt uwagę aby mieć stabilizacje  finansowa. 
Kiedy był dzieckiem to pochodził ze średnio  zamożnej rodziny,  bliżej jednak biednej.  Później to się u nich zmieniło,  teraz są  bogaci. 


Oczywiście  zauważam,  że się zmienia, naprawdę.  Widze,  że daje od siebie,  inaczej z Nim bym nie była gdybym tylko ja się starała.  I dużo z Jego strony  doceniam.

117 Ostatnio edytowany przez Istotka6 (2022-06-03 16:28:59)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Dziś mi powiedział,  że on po prostu  chciałby widzieć,  że coś robię lu temu by finanse ogarnąć,  nie oczekuje że odłoże milion,  tylko że coś się zmienia. Nawet nie chodzi o to by Go zapewnić czy coś,  ale mówiłam,  że sama chcę  już to ogarnąć  dla siebie.

118

Odp: Kryzys czy początek końca?

Deszcz,  dasz namiar  do tej szeptuchy?  smile
Przejrzałam Twój post,  niestety  z braku  czasu odkładam  przeczytanie całego  na później smile

119

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ela210 napisał/a:

No i mi rozjasnilo. 
Twój słodko nazywany Misiek..
Drażnisz go, gdy przeżywasz jakieś kłopoty, np chorobę bliskich on się boi, nie umie dawać wsparcia więc najchętniej by Cię wtedy wyłączył by nie przeżywać dyskomfortu.
Drażni go bo on zarabia więcej A Ty śmieszy wydawać kasę chociaż zarabiasz mniej, więc nie idziesz w stronę wyrównania, a on się czuje wydymany. Rozumiesz?
Co się stało na imprezie z jacuzzi? Albo zaraz przed? Przypomnij sobie
Nie chce seksu, bo nie czuje się przy Tobie wystarczający.
Gdy po rozstaniu z mężem wysmarkiwalam się trochę jednemu Panu w rękaw, on mi powiedzial: słuchaj wygląda to tak, jakby on był filarem co się wali, a Ty na siłę chciałabyś go podtrzymywać.
Puść to Istotko   Póki czas.
Zmienił się od kiedy zaczął zarabiać kasę?
On jest z biednej rodziny?

Mam wrażenie że czytaliśmy kompletnie inne teksty.
- Nie drażni go że zarabia więcej a ona wydaje tylko to że ona nie oszczędza, ze cały ciężar stabilności finansowej związku jest na jego głowie. I ma racje, co istotka sama potwierdza, i chwała jej za to ze potrafi przyznać się do błędu i wprowadzić plan naprawczy dla SIEBIE a nie dla niego.
co prawda tak średnio widzę że on chce coś realnie zmienić, wygląda to tak ze bierze na przeczekanie.
- Maja inne libido, co też sama autorka zaznacza. Co do uprawiania sexu gdy partner jest chory/zmęczony/zestresowany  to sie kompletnie nie dziwie. Nie wyobrażam sobie sexu z żona podczas jej choroby. Czuł bym się ze ją wykorzystuje.
Teraz jej mniej sexu bo znów jak sama autorka pisze maja kryzys. Gdy ty i maż mieliście kryzys to nie wychodziliście z łózka czy raczej do niego nawet nie wschodziliście?
Ogólnie widzę ( bo nawet tego nie ukrywasz) ze dostrzegasz w partnerze istotki swojego byłego męża.(co nie musi być prawdą)
Stad takie a nie inne opinie

120

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Deszcz,  dasz namiar  do tej szeptuchy?  smile

big_smile

121

Odp: Kryzys czy początek końca?

Bardzo dokładnie przeczytałam cały wątek i moim zdaniem Misiek może nie tyle chce Cię zmieniać na swoją modłę, co boi się odpowiedzialności za rodzinę, którą być może z Tobą stworzy, boi się, że będzie sam musiał podołać finansom, a przecież w życiu bywa bardzo różnie. W tej kwestii chce związku partnerskiego.
Równocześnie jest w tym pierwiastek nacisku i pewnego rodzaju manipulacji, a to już jest niepokojące i na pewno nie powinnaś tego tematu wepchnąć pod dywan, bo samej sobie możesz w ten sposób strzelić w kolano.

W tym miejscu nasuwa się pytanie jak jest w innych dziedzinach życia - obowiązkami dzielicie się po równo czy jest jakiś sztywny podział na stereotypowo męskie i kobiece?

Ty z kolei, Istotko, masz w sobie dużo żalu i na ten moment czujesz się w tej relacji bardzo niepewnie, jakbyś musiała zasłużyć na coś, co w związku dwojga kochających się ludzi powinno wychodzić bardzo naturalnie.
Równocześnie wyrzucasz z siebie złość, by po chwili tłumaczyć, że "w gruncie rzeczy jest mi z tym Miśkiem całkiem dobrze, to moja wina, że jest, jak jest". Widać jak na dłoni, że sama się w tym wszystkim ogromnie gubisz.

Istotka6 napisał/a:

Odniosę się do kwestii  wydawania pieniędzy.  Nie robię tego bo jest mi źle  i by sobie coś wynagrodzić  to kupię sobie coś ładnego.  Kupuje bo lubię,  nie po coś.  Nawet jak mam zły humor  to wole się z kimś spotkać niż kupować. Oczywiście  to i tak nie zmienia  tego,  że wydawanie  bez sensu jest złe.

Tu wrócę do myśli Paslawka, która i u mnie pojawiła się relatywnie szybko - jesteś absolutnie pewna, że sobie czegoś w ten sposób nie kompensujesz? Może nie jesteś tego w pełni świadoma, ale jeżeli brakuje Ci emocjonalnej bliskości, to nie jest wykluczone, że samodzielnie zastępujesz ją w inny sposób. Myślę, że warto byłoby to zagadnienie dogłębnie przemyśleć.

122 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-03 17:45:55)

Odp: Kryzys czy początek końca?

dostrzegam, bo tak jest.
I to że gdy Istotka wyartykułuje jakieś uwagi, tu na forum, a potem się z tego wycofuje- też jest podobne.
Np pisze: mam, wrażenie, że On patrzy na mnie przez moje wady, a ja przez jego zalety-  a potem- nie, on bardzo sie stara, ja taka rozrzutna itd.

potem jak przechodzimy do konkretów i przeliczamy na złotówki te jego fajki, to ignoruje.
awantury są o kasę a babka nie ćpa, nie szaleje na dziesiątki tysięcy i wydaje chyba w większości swoja zarobioną kasę.
na dodatek asekuruje się że nie chce absolutnie jego pieniędzy- też to znam- teraz wiem, że jak się chcxe mieć z facetem rodzinę to trzeba chcieć jego pieniędzy- dlaczego:) to długi osobny temat- kiedys go założę smile
Czy im brakuje na rachunki, są w 2 osoby- chyba nie grozi im eksmisja czy odcięcie prądu?
więc o co on się czepia?

oświadczył się, zbieraja na mieszkanie?
Co on sam jej kupuje? wino które razem wypiją?

faktycznie w Istotce widzę siebie sprzed 20 lat i chce mi się krzyczeć: UCIEKAJ

tak jak Olinka napisała, gośc boi sie założyć rodzinę- ale to nie Twoja rola go pogłaskać w tym- bo to przynosi odwrotny skutek i nie ma za to nagrody
podtrzymuję swoje zdanie.

123 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-06-03 18:14:03)

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ela210 napisał/a:

dostrzegam, bo tak jest.
I to że gdy Istotka wyartykułuje jakieś uwagi, tu na forum, a potem się z tego wycofuje- też jest podobne.
Np pisze: mam, wrażenie, że On patrzy na mnie przez moje wady, a ja przez jego zalety-  a potem- nie, on bardzo sie stara, ja taka rozrzutna itd.

potem jak przechodzimy do konkretów i przeliczamy na złotówki te jego fajki, to ignoruje.
awantury są o kasę a babka nie ćpa, nie szaleje na dziesiątki tysięcy i wydaje chyba w większości swoja zarobioną kasę.
na dodatek asekuruje się że nie chce absolutnie jego pieniędzy- też to znam- teraz wiem, że jak się chcxe mieć z facetem rodzinę to trzeba chcieć jego pieniędzy- dlaczego:) to długi osobny temat- kiedys go założę smile
Czy im brakuje na rachunki, są w 2 osoby- chyba nie grozi im eksmisja czy odcięcie prądu?
więc o co on się czepia?

oświadczył się, zbieraja na mieszkanie?
Co on sam jej kupuje? wino które razem wypiją?

faktycznie w Istotce widzę siebie sprzed 20 lat i chce mi się krzyczeć: UCIEKAJ
podtrzymuję swoje zdanie.

Załóż ten temat, z chęcią się odniosę do tych bzdur.
Widze mentalność " moje pieniądze są moje a jego są nasze.
Straszne, tyle dobrego ze coraz mniej kobiet tak uważa.
A tak zapytam, skoro to facet ma brać na siebie ciężar utrzymania rodziny to co wracamy do patriarchatu??
Skoro tak to idąc tym tropem mam nadzieje ze była byś posłuszna swojemu mężowi i dbała o wszystkie jego potrzeby?
Czy jak większość julek w dzisiejszych czasach chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko, wybierając sobie co pasuje z równouprawnia i patriarchatu a obowiązki zostawiając facetom?
Pamiętam że w jakimś temacie pisałaś właśnie takie bzdury o tym że to facet powinien przygotować gniazdko i dopiero potem zapraszać tam kobietę...
Ja tylko pytam.
Bo wybacz skoro jedyne co możesz w takim układzie dać to dziecko to sory, po co facetowi to wszytko?
Dobrze rozumiem czy nie, jeżeli nie to popraw mnie proszę.

124 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-03 19:04:19)

Odp: Kryzys czy początek końca?

może zaczekaj aż założę, bo na razie odpowiadasz na swoje konfabulacje i niepotzrebnie sobie ciśnienie podnosisz
mogę posta o tym gniazdku? bo coś tu upraszczasz zapewne?

125 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-06-03 19:26:18)

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ela210 napisał/a:

jak się chcxe mieć z facetem rodzinę to trzeba chcieć jego pieniędzy- dlaczego:) to długi osobny temat- kiedys go założę smile

to moje konfabulacje?
Cały twój post to traktowanie faceta jak bankomatu.
Postaram się znaleźć.

jednak znalazłem:

Ela210 napisał/a:

Bagiennik Ty naprawdę nie rozumiesz podstawowych zasad damsko męskiego świata.
A podobno biolog z Ciebie  smile
Szczodrość jako cecha charakteru, a nie sama majętnosć jest cnotą męską.
Sama nie wymagam drogich prezentów od mężczyzny a perfumy kupowałam sobie sama będąc w związku też. Tu chodzi o gotowość łożenia na partnerkę.
Bez dostrzezenia takiej gotowości niezależnie jak faktycznie będzie przebiegał ten podział dóbr żadna kobieta nie potraktuje poważnie mężczyzny jako potencjalnego osobnika który zrobi jej brzuszek i powinien opiekować się potomstwem.
I nieważne jakie ma zasoby, ważne czy jest chęć ich poświęcenia.
Dlatego często to samce budują gniazda i dopiero wtedy zapraszają tam samice.
Chyba inaczej jest u gatunków gdzie samice są na tyle samodzielne, gdzie po kopulacji  odgryza się  samcowi łeb? smile
No i wtedy problem wydatków  ma on "Z glowy" tak dosłownie raczej smile
Więc chyba w jakąś feministkę celujesz:)

w mojej ocenie to co napisałaś, w taki fajny,zabawny,prześmiewczy sposób  jest tak samo uwłaczające mężczyzną jak to gdybym napisał ze: "zadaniem kobiety jest dbać o to żeby facet miał pełen brzuch i puste jądra" jest uwłaczające kobietą.
Dodatkowo w poprzednim poście zadałem ci kilka pytań, wiec nie unikaj odpowiedzi proszę.

126

Odp: Kryzys czy początek końca?
Istotka6 napisał/a:

Deszcz,  dasz namiar  do tej szeptuchy?  smile
Przejrzałam Twój post,  niestety  z braku  czasu odkładam  przeczytanie całego  na później smile

Dam Ci namiar, napisz do mnie m4047@wp.pl
Tylko uprzedzam, że ta kobieta naprawdę ma jakąś kompletnie niezrozumiałą dla mnie umiejętność.

Wracając do Waszego problemu nie doczytałem ile macie lat? Widzę w postawie Miśka bardzo często niedojrzałe zachowania, w Twojej zresztą też, a wiek ma tutaj istotne znaczenie.

127

Odp: Kryzys czy początek końca?

I to co tam napisałam dla Ciebie znaczy że mężczyzna z automatu jest traktowany jak bankomat? Aha..

128 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-06-03 20:27:28)

Odp: Kryzys czy początek końca?
Szeptuch napisał/a:
Ela210 napisał/a:

dostrzegam, bo tak jest.
I to że gdy Istotka wyartykułuje jakieś uwagi, tu na forum, a potem się z tego wycofuje- też jest podobne.
Np pisze: mam, wrażenie, że On patrzy na mnie przez moje wady, a ja przez jego zalety-  a potem- nie, on bardzo sie stara, ja taka rozrzutna itd.

potem jak przechodzimy do konkretów i przeliczamy na złotówki te jego fajki, to ignoruje.
awantury są o kasę a babka nie ćpa, nie szaleje na dziesiątki tysięcy i wydaje chyba w większości swoja zarobioną kasę.
na dodatek asekuruje się że nie chce absolutnie jego pieniędzy- też to znam- teraz wiem, że jak się chcxe mieć z facetem rodzinę to trzeba chcieć jego pieniędzy- dlaczego:) to długi osobny temat- kiedys go założę smile
Czy im brakuje na rachunki, są w 2 osoby- chyba nie grozi im eksmisja czy odcięcie prądu?
więc o co on się czepia?

oświadczył się, zbieraja na mieszkanie?
Co on sam jej kupuje? wino które razem wypiją?

faktycznie w Istotce widzę siebie sprzed 20 lat i chce mi się krzyczeć: UCIEKAJ
podtrzymuję swoje zdanie.

Załóż ten temat, z chęcią się odniosę do tych bzdur.
Widze mentalność " moje pieniądze są moje a jego są nasze.
Straszne, tyle dobrego ze coraz mniej kobiet tak uważa.
A tak zapytam, skoro to facet ma brać na siebie ciężar utrzymania rodziny to co wracamy do patriarchatu??
Skoro tak to idąc tym tropem mam nadzieje ze była byś posłuszna swojemu mężowi i dbała o wszystkie jego potrzeby?
Czy jak większość julek w dzisiejszych czasach chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko, wybierając sobie co pasuje z równouprawnia i patriarchatu a obowiązki zostawiając facetom?
Pamiętam że w jakimś temacie pisałaś właśnie takie bzdury o tym że to facet powinien przygotować gniazdko i dopiero potem zapraszać tam kobietę...
Ja tylko pytam.
Bo wybacz skoro jedyne co możesz w takim układzie dać to dziecko to sory, po co facetowi to wszytko?
Dobrze rozumiem czy nie, jeżeli nie to popraw mnie proszę.

Tak.jestwm za modelem tradycyjnym czyli rodzinę z dziećmi powinien utrzymywać głównie mąż. smile
Tak żona powinna dbać o zaspokojenie wszystkich potrzeb meza- tak taką byłam żoną..
I co z tego.
W pierwszym roku po odejściu exa zarabialam więcej od niego. Bo potrafię.
Ale wolę tradycyjny model.
Uważam że jak mężczyzna nie jest szczodry i pewny siebie  to średni z niego materiał na męża. Niezależnie od zarobków.
Czyli lepszy taki co jest szczodry A zarabia 3500 niż skapy co 100 tys
Szczodrosc to cecha serca nie portfela. I wyraża się się nie tylko przez ilość pieniędzy.
Może procentowo autorka przeznacza więcej swojej wypłaty na nich niż On.
A to co zostawi dla siebie jest tylko jego, bo nie są małżeństwem. Więc tak naprawdę ma pretensje że ona zarabia za mało.
Masz dzieci w ogóle? Nie rodzi się ich tylko trzeba jeszcze się opiekować.
Jakoś niedojrzały się wydajesz? Ile masz lat?

129 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-06-03 20:37:40)

Odp: Kryzys czy początek końca?
Ela210 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Ela210 napisał/a:

dostrzegam, bo tak jest.
I to że gdy Istotka wyartykułuje jakieś uwagi, tu na forum, a potem się z tego wycofuje- też jest podobne.
Np pisze: mam, wrażenie, że On patrzy na mnie przez moje wady, a ja przez jego zalety-  a potem- nie, on bardzo sie stara, ja taka rozrzutna itd.

potem jak przechodzimy do konkretów i przeliczamy na złotówki te jego fajki, to ignoruje.
awantury są o kasę a babka nie ćpa, nie szaleje na dziesiątki tysięcy i wydaje chyba w większości swoja zarobioną kasę.
na dodatek asekuruje się że nie chce absolutnie jego pieniędzy- też to znam- teraz wiem, że jak się chcxe mieć z facetem rodzinę to trzeba chcieć jego pieniędzy- dlaczego:) to długi osobny temat- kiedys go założę smile
Czy im brakuje na rachunki, są w 2 osoby- chyba nie grozi im eksmisja czy odcięcie prądu?
więc o co on się czepia?

oświadczył się, zbieraja na mieszkanie?
Co on sam jej kupuje? wino które razem wypiją?

faktycznie w Istotce widzę siebie sprzed 20 lat i chce mi się krzyczeć: UCIEKAJ
podtrzymuję swoje zdanie.

Załóż ten temat, z chęcią się odniosę do tych bzdur.
Widze mentalność " moje pieniądze są moje a jego są nasze.
Straszne, tyle dobrego ze coraz mniej kobiet tak uważa.
A tak zapytam, skoro to facet ma brać na siebie ciężar utrzymania rodziny to co wracamy do patriarchatu??
Skoro tak to idąc tym tropem mam nadzieje ze była byś posłuszna swojemu mężowi i dbała o wszystkie jego potrzeby?
Czy jak większość julek w dzisiejszych czasach chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko, wybierając sobie co pasuje z równouprawnia i patriarchatu a obowiązki zostawiając facetom?
Pamiętam że w jakimś temacie pisałaś właśnie takie bzdury o tym że to facet powinien przygotować gniazdko i dopiero potem zapraszać tam kobietę...
Ja tylko pytam.
Bo wybacz skoro jedyne co możesz w takim układzie dać to dziecko to sory, po co facetowi to wszytko?
Dobrze rozumiem czy nie, jeżeli nie to popraw mnie proszę.

Tak.jestwm za modelem tradycyjnym czyli rodzinę z dziećmi powinien utrzymywać głównie mąż. smile
Tak żona powinna dbać o zaspokojenie wszystkich potrzeb meza- tak taką byłam żoną..
I co z tego.
W pierwszym roku po odejściu exa zarabialam więcej od niego. Bo potrafię.
Ale wolę tradycyjny model.
Uważam że jak mężczyzna nie jest szczodry i pewny siebie  to średni z niego materiał na męża. Niezależnie od zarobków.
Czyli lepszy taki co jest szczodry A zarabia 3500 niż skapy co 100 tys
Szczodrosc to cecha serca nie portfela. I wyraża się się nie tylko przez ilość pieniędzy.
Może procentowo autorka przeznacza więcej swojej wypłaty na nich niż On.
A to co zostawi dla siebie jest tylko jego, bo nie są małżeństwem. Więc tak naprawdę ma pretensje że ona zarabia za mało.
Masz dzieci w ogóle? Nie rodzi się ich tylko trzeba jeszcze się opiekować.
Jakoś niedojrzały się wydajesz? Ile masz lat?


Skoro jesteś za tradycyjnym modelem rodziny to w takim razie masz prawo mieć takie poglądy. Nie jesteś hipokrytką.
wybacz ale na twój zarzut "niedojrzałości" mógłbym odpowiedzieć swoim "roszczeniowości".
Mam 36 lat mam żonę i 11 letniego syna.
Z reszta zdarzyło ci się juz komentować moje życie smile

130 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-03 21:13:57)

Odp: Kryzys czy początek końca?

Szczerze, to osobiśćie nie wyobrażam sobie modelu takiego, ze to ja miałbym zarabiać na całą rodzinę. Nie dlatego, zę nie mogę, ale zwyczajnie dlatego, że wolałbym związać się z kobietą, która pracuje, bo chce i czerpie z tego jakieś korzyści, nie tylko finansowe. Naprawdę tak łatwo dzisiaj znaleźć kogoś, kto rezygnuje z pracy, bo mu wygodnie, gdyż partner zarabia wystarczająco? A co z jego ambicjami?
Może to i mrzonka, ale zdecydowanie preferowąłbym taki model, gdzie OBOJE pracujemy i zarabiamy podobnie. Dotyczy to sytuacji wyjściowej , bo wiadomo, że różnie życie możę się potoczyć, ale nie wyobrażam sobie roszczeniowości w stylu: " Ty musisz zarabiać więcej(czyt, duuużo więcej).Ja nic nie muszę, ja mogę smile Jeśli "musieć" to już "musiMY" OBOJE.

Istotko, Twoja relacja brzmi jak okopanie się we własnym bunkrze. On zresztą robi to samo. Każde uważa, że ma racje.

Posty [ 66 do 130 z 259 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Kryzys czy początek końca?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024