Czytałem kilka postów o późnych prawiczkach i wiem, ze troche kobiet pisało, żeby już skończyć z tym tematem.
Jednak chciałbym podzielić się swoją historią. W szkole cieszyłem się dużym powodzeniem, no bo faktycznie dobrze wyglądam, moze tylko nie za wysoki na dzisiejsze standardy ( 181 cm, a dzisiaj wiele kobiet lubi 190+ cm)
. Łacznie startowało do mnie 5 ładnych dziewczyn, z czego dwie długo starały się o moje wzgledy. Jedyny problem mnie z tamtego okresu, ze nie byłem dojrzały, nie byłem gotowy na związek. Tak jak dzisiaj dla piętnastolatków mieć za sobą kilka związków tak np dla pięstnastoletniego mnie było to zbyt duże wyzwanie. No i byłem dosyć introwertyczny, to muszę przyznać.
Okres studiów był dla mnie przygoda, gdzie poznałem wielu ciekawych ludzi, jednak mimo posiadania nawet sporej liczby koleżanek nie zaprzątałem sobie głowy związkiem, seksem, wystraczyła mi sympatyczna znajomość.
Tknęło mnie to rok temu. Wczesniej pod koniec studiów wiele rzeczy mi się zawaliło w życiu, leczyłem depresje prawie trzy lata, był covid ect.
Wiem, że akurat pisząc to zdanie spotkam się z dezapropatą, rozumiem to doskonale, ale już mi znajomi koledzy proponowali wizytę u prostytutki po "naukę i doświadczenie". Ale co moge zrobić? Mam 27 lat, a to nie wiek na mityczny, piekny, pierwszy raz. Tak jak kiedy miałem 16 lat np. w klasie jeszcze było dużo ludzi bez doświadczenia, tak teraz każda kobieta skasuje mnie na starcie.