Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 86 ]

Temat: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Dzień dobry smile Bardzo Was proszę o opinię, bo czuję się jakby mnie walec przejechał i nie wiem co mam ze sobą zrobić sad

W zeszłym roku zakończyłam 7 letni związek (wspieraliśmy się i nigdy nie usłyszałam, że nie można ze mną pogadać). Temat jest zamknięty.
Poznałam nowego mężczyznę. Był inteligentny, ogarnięty, można było na niego liczyć, generalnie nic do zarzucenia. Spotykaliśmy się kwartał, widać było, że mu zależy. Mnie również zależało, nawet bardzo. Wiele nas łączyło, mieliśmy podobne poglądy w ważnych kwestiach.

Problem polegał na tym, że u mnie w ciągu tych 3 miesięcy wiele się wydarzyło- miałam problemy ze zdrowiem (wspierał mnie), zmarła mi babcia, z którą byłam zżyta, straciłam pracę (covid) i przygarnęłam szczeniaka, którego planowałam od dawna (tymczasowo trzeba było nieco zmienić tryb życia).
Problem ze zdrowiem, utrata pracy, śmierć babci, covid, wojna to wszystko sprawiło, że się załamałam. Nie było po mnie tego widać na co dzień, ale wiedział o tym.

Zerwał ze mną gdy byłam w rozsypce. Totalnie się tego nie spodziewałam. Sądziłam, że mnie wspiera i rozumie, co czuję.
Zarzucił mi, że nie mógł poruszyć ze mną tematów, które chodziły mu po głowie od dawna, bo nie chciał mi dokładać. Przyznaję, że w takim stanie nie miałam nawet ochoty słuchać o (jak się okazało) ciuchach czy jakiś tam sytuacjach z byłymi, część do mnie nie docierała. Okazało się też, że miał uwagi do mojego ubioru i że to było dla niego mega ważne (nie chodzę w łachmanach, w dresie mnie nie widział, w sukienkach owszem ale i w dżinsach), że wolałby mocniejszy makijaż czy odważniej pomalowane paznokcie.

Dla mnie stan po śmierci bliskiej osoby i "ploteczki o ciuchach" są nieporównywalne i jestem pewna, że gdyby to role się zamieniły ja bym uszanowała jego stan i była przy nim. Rzucił jeszcze tekst, że ma pecha do kobiet z problemami (ręce mi opadły- tak jakbym to planowała..) i że gdybyśmy się dłużej znali to on by "tę sytuację dłużej znosił" (w uproszczeniu, ujął to lepiej).

Jak za pierwszym razem powiedział, że chce się rozstać ustaliliśmy, że spróbujemy jeszcze raz (bo dla mnie tematy o których wspomniał spokojnie można przepracować - przyjął wówczas ten argument).
Na następnym spotkaniu powiedział, że potrzebuje czasu. Zgodziłam się na 2 tygodnie, potem mieliśmy się spotkać. Ostatniego dnia wieczorem (tak jakby nie mógł tego zrobić wcześniej?!) napisał, że jednak nie chce się jutro spotkać i, że proponuje, żebyśmy się spotkali na stopie koleżeńskiej w czerwcu (żenująco śmieszne).

W moich oczach to wygląda tak, że teraz mam problemy, w sumie to nawet nie są problemy tylko niesamowity dół psychiczny, to mam sobie radzić sama, a za dwa miesiące jak już się ogarnę to może on łaskawie będzie się chciał spotkać. Chodzi mi też po głowie, że mógł mnie zostawić, bo straciłam pracę- on zarabia bardzo dobrze, ale ja nigdy nic od niego nie chciałam, żeby nie było i nadal bym nie chciała.

Powiedzcie mi proszę czy ze mną jest coś nie tak? Czy w sytuacji gdy psychicznie było mi mega ciężko miałam prawo odpuścić te jego tematy (o których nawet z resztą nie wiedziałam)? Czy to normalne, że zostawia się partnerkę jak ma problemy, gdy najbardziej go potrzebuje? Czy on jest emocjonalnie niedojrzały?
Dla mnie jak się z kimś jest i ludziom na sobie zależy to wspierają się niezależnie od stażu związku (oboje jesteśmy po 30, on 2 lata starszy)

Dziękuję za każdą odpowiedź! smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Aż postanowiłem się zalogować smile
Niedojrzały facet Ci się trafił. Wszystko co Ci się trafiło da się przepracować i ogarnąć - na tym polega związek, że ta druga osoba jest w trudnych chwilach, a nie tylko w łatwych.
Ciesz się, że dowiedziałaś się teraz, a nie za 10 lat.
No i oczywiście mógł kogoś poznać, a jego teksty to bujda. Tu jesteśmy trochę skrzywieni pod tym kątem, ale to często się sprawdza.

3

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

To chyba generalnie chodzi o to, że przez cały czas trwania tej znajomości byłaś cały czas skupiona na sobie i swoich problemach- zarówno tych faktycznych jak i urojonych (sorry - szczeniak czy wojna, to taki sobie powód do łapania doła).

Gdybyście wcześniej przeżyli chociaż kilka fajnych miesięcy, mogłabyś oczekiwać że facet będzie się poczuwał to wspierania Cię w trudniejszych momentach.
Ale jeśli to od początku wygląda tak, że Ty jesteś w tej relacji biorcą a on dawcą (choćby tylko w sferze emocjonalnej), to ja się w sumie nie dziwię, że miał dość.

Odpowiadając na pytanie. Wszystko z Tobą jest ok, po prostu nie trafiłaś w moment. Bywa.

4

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Z Tobą jest wszystko ok, z nim też. Nie rzucabym haseł o braku dojrzałości. Po prostu trafiliścke na siebie w złym momencie.
Spotykaliście się tylko 3 miesiące i praktycznie przez ten czas on ciągke Ciebie wspierał, a Ty byłaś skupiona na swoich problemach, olewając wszystko inne.

To się nie mogło udać. I ja się facetowi nie dziwię, że rzucił hasło o czerwcu. Bo może do tego czasu ogarnęłabyś swoje problemy i moglibyście spotykać się normalnie, a nie w cieniu tego, co Ty przeżywasz.

5 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-04-11 08:35:40)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Autorko, po pierwsze to nie był żaden partner, tylko facet poznany zaledwie trzy miesiące temu, z którym to spotykalas się.
Po drugie, mylisz się twierdząc, że czas trwania relacji nie powinien mieć wpływu na to, że ktoś nie chce wspierać Cię w problemach. Niestety, ale czas ma tu ogromne znaczenie. Gdybyś przeżyła z nim chociaż kilka lat i bylibyście w związku, to owszem mogłaś oczekiwać, że facet będzie z Tobą także i na złe.
Niby z jakiej racji on miałby żyć Twoimi problemami?
Nie po to poznał kobietę, żeby od razu być zasypywanym Twoimi perypetiami różnej natury.
Nic was nie połączyło, ponieważ trwało to za krótko.
Osobiście też zachowałabym się tak, jak on. Dość mam swoich problemów, żebym chciała na dzień dobry wiecznie wysłuchiwać Twoich jęków, płaczu i dramatów.
Powiedział, że może odezwiecie się do siebie w czerwcu. I dobrze Ci powiedział. Miał na myśli zapewne to, że do czerwca może jakoś się ogarniesz.
On dużo zarabia, a Ty straciłaś pracę.
A co to ma znaczyć? Myślisz, że on miał obowiązek pomagać Ci także finansowo?
Chyba ktoś tu ma bardzo roszczeniowa postawę, a facetów najchętniej widziałoby się w roli ratownika i bankomatu.
Musisz poszukać sobie innego. Zdarza się spotkać faceta, który nawet dla świeżo poznanej kobiety jest w stanie zapomniec o własnym życiu. Ten jednak, widać to wyraźnie, ma zdrowe podejście do życia i swoich spraw.
To tyle ode mnie.

6

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Nie zauważyłem, że Wy się spotykaliście od 3 miesięcy i od 3 miesięcy miałaś problemy. Wtedy faktycznie - ani Twoja wina, ani jego. Pozbieraj się na spokojnie i wtedy zdecyduj, co chcesz dalej robić.

7

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Bo życiowe zakręty to nie jest moment na rozkręcania związków.

8

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Popieram zdanie przedmówców.
Nikt za dzien dobry nie chce i wręcz nie powinien wchodzić w relację z misją terapeutyzowania swojego partnera. Relacje należy rozpoczynać z czystym kontem nie tylko zwiazkowo- uczuciowym ale także psychiczno - emocjonalnym. Nie w rozkwicie depresji, nerwicy czy innych problemów tylko w momencie gdy mamy to wszystko z grubsza połapane. Owszem są osoby które decydują się na zwiazek w którym biorą na dzień dobry na siebie problemy partnera ale są to zazwyczaj dwa typy ludzi:
1) ludzie z twz misją ratownika, którzy często sami maja swoje nierozwiązane problemy i traumy i poprzez zwiazek z kimś również z problemami próbują sami siebie terapeutyzowac, bo pomoc partnerowi traktują jako temat zastepczy dla własnych nierozwiązanych spraw. Pomaga im to nie brać odpowiedzialności za własne życie i daje pozorne poczucie sprawowania kontroli nad tym zyciem bo skoro pomagam komuś to znaczy ze moje życie jest ok;
2) różnej maści psychopaci i psychofagi które wręcz celowo wybierają do związku osoby z problemami. Pozwala im to w początkowej fazie zebrać jak najwięcej informacji o słabościach i problemach ofiary , udzielić pozornego wsparcia by w odpowiednim momencie wykorzystać te wszystkie słabostki partnera przeciw niemu, zmanipulować go i zniszczyć jego i  tak zwykle wątle poczucie wartości. A człowiek który ma niskie poczucie wartości i poczucie bycia słabym daje łatwiej soba manipulować i pomiatać. Super sprawa dla psychopaty.
Ani jeden ani drugi typ osobowości nie nadaje się wiec do stworzenia zdrowego związku. W zdrowym związku chcemy pewnej symetrii, partnerstwa, może nie 1 do 1 ale jednak wzajemności a nie bycia ramieniem dla łez i bagażu partnera. Nie na początku. Pozniej z biegiem lat gdy wlacza się miłość, przywiązanie i poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka to się zmienia oczywiście ale na dzień dobry nikt nie chce byc Matka Teresą.

9

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
monika_90 napisał/a:

Powiedzcie mi proszę czy ze mną jest coś nie tak? Czy w sytuacji gdy psychicznie było mi mega ciężko miałam prawo odpuścić te jego tematy (o których nawet z resztą nie wiedziałam)? Czy to normalne, że zostawia się partnerkę jak ma problemy, gdy najbardziej go potrzebuje? Czy on jest emocjonalnie niedojrzały?
Dla mnie jak się z kimś jest i ludziom na sobie zależy to wspierają się niezależnie od stażu związku (oboje jesteśmy po 30, on 2 lata starszy)

Dziękuję za każdą odpowiedź! smile

1. Jest. Z nami wszystkimi jest coś "nie tak".
2. Według prawa to możesz, robić fikołki na przystanku.
3. Partner to był ten w 7 letnim związku. Spotykanie się i uprawianie seksu nie oznacza bycia w związku partnerskim.
4. A co jeżeli to Ty jesteś emocjonalnie niedojrzała?

Masz dziecko/dzieci?

10

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Aż się zalogowałam, żeby odpisać. Dziewczyno, byłaś w żałobie, a facet wolałby mocniej pomalowane paznokcie czy mocniejszy makijaż i biedaczek nie miał odwagi, by to wyznać... Zaiste, należy mu współczuć.... Dlatego też zaproponował koleżeństwo... Bla bla bla. Facet bez jaj, jakich wielu niestety.

11

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Matrix napisał/a:

Aż się zalogowałam, żeby odpisać. Dziewczyno, byłaś w żałobie, a facet wolałby mocniej pomalowane paznokcie czy mocniejszy makijaż i biedaczek nie miał odwagi, by to wyznać... Zaiste, należy mu współczuć.... Dlatego też zaproponował koleżeństwo... Bla bla bla. Facet bez jaj, jakich wielu niestety.

Ale co miał powiedzieć? Że ona nie nadaje się do niczego? Czy poświęcić majątek i swój czas na to aby ona wyszła z kłopotów, a potem kopnęła go w tyłek, bo tak się kończą z reguły takie ratownicze akcje.

12

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
monika_90 napisał/a:

W moich oczach to wygląda tak, że teraz mam problemy, w sumie to nawet nie są problemy tylko niesamowity dół psychiczny, to mam sobie radzić sama, a za dwa miesiące jak już się ogarnę to może on łaskawie będzie się chciał spotkać.

To jest bardzo zdrowe podejście, z tą różnicą, że Autorka sama powinna zaproponować kwarantannę: ''Mam teraz ciężki czas, nie chcę Cię męczyć swoim towarzystwem. Dam znać, jak się ogarnę'.


Z milczenia Autorki wynika, że oczekiwała głaskania po główce również od nas i nie jest zainteresowana drążeniem tematu w sytuacji, gdy opinie nie układają się po jej myśli. A to każe raz jeszcze poważnie zastanowić się nad pytaniem postawionym w tytule wątku. Miało być retoryczne, a wychodzi na to, że nie jest...

13

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Legat napisał/a:
Matrix napisał/a:

Aż się zalogowałam, żeby odpisać. Dziewczyno, byłaś w żałobie, a facet wolałby mocniej pomalowane paznokcie czy mocniejszy makijaż i biedaczek nie miał odwagi, by to wyznać... Zaiste, należy mu współczuć.... Dlatego też zaproponował koleżeństwo... Bla bla bla. Facet bez jaj, jakich wielu niestety.

Ale co miał powiedzieć? Że ona nie nadaje się do niczego? Czy poświęcić majątek i swój czas na to aby ona wyszła z kłopotów, a potem kopnęła go w tyłek, bo tak się kończą z reguły takie ratownicze akcje.

Dokładnie.  Bardzo często w sytuacji gdy ktoś się jednak podejmuje relacji z osobą z problemami i wspiera ją w ich rozwiązaniu to po wyjściu z klopotów osoba "ratowana" kończy relację. Bo partner - ratownik kojarzy się jej z tym złym okresem o którym nie chce pamiętać i chce odciąć się mentalnie od siebie- słabego  z tamtego  okresu, albo dlatego ze sam partner- ratownik zaczyna jej sie jawić jako osoba słaba, która chętnie robi za podnóżek a podnozek chętnie  się wykorzystuje ale nie szanuje sie go.

14

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
feniks35 napisał/a:
Legat napisał/a:
Matrix napisał/a:

Aż się zalogowałam, żeby odpisać. Dziewczyno, byłaś w żałobie, a facet wolałby mocniej pomalowane paznokcie czy mocniejszy makijaż i biedaczek nie miał odwagi, by to wyznać... Zaiste, należy mu współczuć.... Dlatego też zaproponował koleżeństwo... Bla bla bla. Facet bez jaj, jakich wielu niestety.

Ale co miał powiedzieć? Że ona nie nadaje się do niczego? Czy poświęcić majątek i swój czas na to aby ona wyszła z kłopotów, a potem kopnęła go w tyłek, bo tak się kończą z reguły takie ratownicze akcje.

Dokładnie.  Bardzo często w sytuacji gdy ktoś się jednak podejmuje relacji z osobą z problemami i wspiera ją w ich rozwiązaniu to po wyjściu z klopotów osoba "ratowana" kończy relację. Bo partner - ratownik kojarzy się jej z tym złym okresem o którym nie chce pamiętać i chce odciąć się mentalnie od siebie- słabego  z tamtego  okresu, albo dlatego ze sam partner- ratownik zaczyna jej sie jawić jako osoba słaba, która chętnie robi za podnóżek a podnozek chętnie  się wykorzystuje ale nie szanuje sie go.

A ja myślę, że te problemy należy oddzielić. Ja bym nie chciała faceta, co chce mnie zmienić na swoja modłę. Lubie siebie, taka jaka jestem i albo ktoś mnie z tym akceptuje, albo idzie w swoją stronę. Z drugiej strony też nie jest dobrze by jedna osoba była ratownikiem, bo jak problemy się skończą, to może się okazać, że nie ma paliwa dla istnienia ewentualnego związku.

15

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

O ile przychylam się do zdania feniks35 to należy sobie zadać pytanie po co ktoś w ogóle świadomie wchodzi w rolę ratownika? Jeśli osoba potrzebuje koneicnzie owego ratownika, aby wyjść z dołu to już jest to podejrzane..Nie chciałbym być cały czas czyjąś opoką, która to opoka byłaby jedyną motywacją do podniesienia się z dołka..

16

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
feniks35 napisał/a:
Legat napisał/a:
Matrix napisał/a:

Aż się zalogowałam, żeby odpisać. Dziewczyno, byłaś w żałobie, a facet wolałby mocniej pomalowane paznokcie czy mocniejszy makijaż i biedaczek nie miał odwagi, by to wyznać... Zaiste, należy mu współczuć.... Dlatego też zaproponował koleżeństwo... Bla bla bla. Facet bez jaj, jakich wielu niestety.

Ale co miał powiedzieć? Że ona nie nadaje się do niczego? Czy poświęcić majątek i swój czas na to aby ona wyszła z kłopotów, a potem kopnęła go w tyłek, bo tak się kończą z reguły takie ratownicze akcje.

Dokładnie.  Bardzo często w sytuacji gdy ktoś się jednak podejmuje relacji z osobą z problemami i wspiera ją w ich rozwiązaniu to po wyjściu z klopotów osoba "ratowana" kończy relację. Bo partner - ratownik kojarzy się jej z tym złym okresem o którym nie chce pamiętać i chce odciąć się mentalnie od siebie- słabego  z tamtego  okresu, albo dlatego ze sam partner- ratownik zaczyna jej sie jawić jako osoba słaba, która chętnie robi za podnóżek a podnozek chętnie  się wykorzystuje ale nie szanuje sie go.

Gdzie można zapoznać się z wynikami badań potwierdzającymi Twoja tezę? Brzmi racjonalnie aczkolwiek argument nie poparty dowodami nie jest argumentem. Nie w każdym przypadku tak właśnie się stanie.
W opisanej sytuacji mężczyzna powinien wykazać się klasa i minimalna chociażby empatia. Nie przeskakiwać ze związku do koleżeństwa tylko dlatego, że kobieta ma problemy, a jeśli już, to rozsądnie uzasadnić swoja decyzję, tłumacząc na przykład, że sytuacja zwyczajnie go przerosła, nie zaś sugerując, iż  chciałaby zaproponować jej mocniejszy makijaż, ale nie może, ponieważ kobieta przeżywa zalobe. Bądźmy ludźmi.

17

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Matrix napisał/a:

W opisanej sytuacji mężczyzna powinien wykazać się klasa i minimalna chociażby empatia. Nie przeskakiwać ze związku do koleżeństwa tylko dlatego, że kobieta ma problemy, a jeśli już, to rozsądnie uzasadnić swoja decyzję, tłumacząc na przykład, że sytuacja zwyczajnie go przerosła, nie zaś sugerując, iż  chciałaby zaproponować jej mocniejszy makijaż, ale nie może, ponieważ kobieta przeżywa zalobe. Bądźmy ludźmi.

U ciebie każda krótka znajomość rodzi, aż tak wielkie zobowiązanie ze strony mężczyzny? Są związki wieloletnie z dziećmi i ludzie się rozchodzą, bo stwierdzają, że to nie to.
Kobieta u ciebie to dziecko, które facet bierze sobie na barki i gdy stwierdza, że oczekiwał od związku czego innego, to ty uznajesz, że sytuacja go przerosła.

18 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2022-04-13 21:32:20)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Matrix napisał/a:
feniks35 napisał/a:
Legat napisał/a:

Ale co miał powiedzieć? Że ona nie nadaje się do niczego? Czy poświęcić majątek i swój czas na to aby ona wyszła z kłopotów, a potem kopnęła go w tyłek, bo tak się kończą z reguły takie ratownicze akcje.

Dokładnie.  Bardzo często w sytuacji gdy ktoś się jednak podejmuje relacji z osobą z problemami i wspiera ją w ich rozwiązaniu to po wyjściu z klopotów osoba "ratowana" kończy relację. Bo partner - ratownik kojarzy się jej z tym złym okresem o którym nie chce pamiętać i chce odciąć się mentalnie od siebie- słabego  z tamtego  okresu, albo dlatego ze sam partner- ratownik zaczyna jej sie jawić jako osoba słaba, która chętnie robi za podnóżek a podnozek chętnie  się wykorzystuje ale nie szanuje sie go.

Gdzie można zapoznać się z wynikami badań potwierdzającymi Twoja tezę? Brzmi racjonalnie aczkolwiek argument nie poparty dowodami nie jest argumentem. Nie w każdym przypadku tak właśnie się stanie.
W opisanej sytuacji mężczyzna powinien wykazać się klasa i minimalna chociażby empatia. Nie przeskakiwać ze związku do koleżeństwa tylko dlatego, że kobieta ma problemy, a jeśli już, to rozsądnie uzasadnić swoja decyzję, tłumacząc na przykład, że sytuacja zwyczajnie go przerosła, nie zaś sugerując, iż  chciałaby zaproponować jej mocniejszy makijaż, ale nie może, ponieważ kobieta przeżywa zalobe. Bądźmy ludźmi.

Nie jestem ani socjologiem ani psychologiem zeby prowadzić czy śledzić tego typu badania. Ja to znam z własnego podwórka ( znajomi rodzina) oraz wątków tu ( jestem na forum od ładnych paru lat).
Kolejna sprawa to klasę można i należy zachować gdy się jest w dłuższym związku a nie 3 mscznej znajomosci. Tutaj jeśli od początku cos nie gra i jest się tylko biorca to należy się szybko pożegnać. Co miał na siłę być z Autorką wiedząc już ze nic z tego nie będzie? Tez byłoby to zle odebrane ze ja wykorzystywał, robil nadzieję, zdążył rozkochac a liczy się szczerość i otwarte karty od początku.
Edit. Żeby nie było że krótka znajomość upoważnia do braku klasy czy buractwa. Oczywiście że nie ale ja tu braku klasy nie zauważyłam. Bo uczciwe zakończenie krotkiej znajomości która w ocenie jednak strony już na tak wczesnym etapie nie rokuje nie jest brakiem klasy tylko zwykłą szczerością. Facet powiedział szczerze że może sie spotkać na stopie koleżeńskiej bo związku z Autorką już nie jest w stanie kontynuować. Nie przestał odbierać telefonu, nie rozpłynął się ani nie przyłapała go w objęciach innej dziewczyny. Postawił poprostu sprawy jasno.
Tyle się mówi o tym ze wolimy prawdę nawet ta bolesna a nie mydlenie oczu i przedłużanie złudnych nadziei a jednak jak przychodzi co do czego to okazuje się że mamy o to żal. Ehh..

19 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-04-14 01:53:01)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Jak ktoś nie ma klasy po 3 miesiącach, to nie wierz w to, że będzie miał po 20 latach big_smile
Po prostu miałaś cholerne szczęście, że od razu tak się poskladalo  że spadły na Ciebie trudne rzeczy na początku  znajomości i poznałaś charakter tego Pana zawczasu.
Niech go inna zabawia choćby przez łzy
I uważaj, bo wróci jak zły szeląg jak Ci się polepszy.:) Dlatego zostawił sobie furtkę, tacy ludzie zawsze zostawiają ją.
Gadanie o paznokciach gdy ktoś jest w żałobie to objaw bractwa pierwszej wody, chyba trzeba być ślepym by tego nie dostrzec.
I tak wojna to powód do stresu
Szczeniak wymaga skupienia się na nim, gdybyście mieli dziecko to Pan by dopiero strzelił mega focha!
I nie, ten pan nie ma pecha do kobiet z problemami, on po prostu ucieka jak pojawiają się problemy. I jest w ciemnej D...W zakresie świadomości tego.
Więc z Tobą W porządku, ale coś zrób by takich od razu wykrywać..

20

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
monika_90 napisał/a:

Powiedzcie mi proszę czy ze mną jest coś nie tak? Czy w sytuacji gdy psychicznie było mi mega ciężko miałam prawo odpuścić te jego tematy (o których nawet z resztą nie wiedziałam)? Czy to normalne, że zostawia się partnerkę jak ma problemy, gdy najbardziej go potrzebuje? Czy on jest emocjonalnie niedojrzały?
Dla mnie jak się z kimś jest i ludziom na sobie zależy to wspierają się niezależnie od stażu związku (oboje jesteśmy po 30, on 2 lata starszy)

Dziękuję za każdą odpowiedź! smile


Nie zgadzam się, iż staż nie ma znaczenia. Na początku się poznawaliście, a ty byłaś skupiona na sobie, co znaczy, iż nie za bardzo jego sprawami byłaś zainteresowana. On nie musi wiązać się z kobietą skupioną na sobie i nie gotową do partnerstwa bez względu na jej powody. Kto chce być od początku ustawiany w roli pocieszajki? Bądź poważna i nie wymagaj od innych poświęceń zaraz na wejściu.

21

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
dobrakobieta90 napisał/a:
monika_90 napisał/a:

Powiedzcie mi proszę czy ze mną jest coś nie tak? Czy w sytuacji gdy psychicznie było mi mega ciężko miałam prawo odpuścić te jego tematy (o których nawet z resztą nie wiedziałam)? Czy to normalne, że zostawia się partnerkę jak ma problemy, gdy najbardziej go potrzebuje? Czy on jest emocjonalnie niedojrzały?
Dla mnie jak się z kimś jest i ludziom na sobie zależy to wspierają się niezależnie od stażu związku (oboje jesteśmy po 30, on 2 lata starszy)

Dziękuję za każdą odpowiedź! smile


Nie zgadzam się, iż staż nie ma znaczenia. Na początku się poznawaliście, a ty byłaś skupiona na sobie, co znaczy, iż nie za bardzo jego sprawami byłaś zainteresowana. On nie musi wiązać się z kobietą skupioną na sobie i nie gotową do partnerstwa bez względu na jej powody. Kto chce być od początku ustawiany w roli pocieszajki? Bądź poważna i nie wymagaj od innych poświęceń zaraz na wejściu.


Totalnie się zgadzam!

Gdyby to on opowiedział tę historię, zrozumielibyśmy dlaczego się wycofał.

22 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-04-15 14:08:24)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

nie wiem czy autorka skasowała wcześniej jakiegos posta i mam niepełny obraz, ale jesli dobrze przeczytałam to przeszkadzało mu, że nie ma pomalowanych paznokci i odpowiednich ciuchów, a nie inne sprawy.
Nigdzie nie jest powiedziane, że go olewała, nie chciała wuysłuchać itd.
Poza tym, któryś z kolei związek tego Pana rozpada sie na tym samym- jakiś problemach życiowych.
tymczasem gdy się żyje, bywają i problemy.
Moze on potrzebuje przy sobie zawsze wystrojonej i uśmiechniętej Pani w szpilkach- Madoja , wygladałaś tak gdy przeżywałaś ciężkie chwile z ojcem?
co byś zrobiła, gdyby wtedy mąż miał pretensje e się za mało uśmiechasz?
nie mamy wpływu na to, w którym momencie znajomosci przychodzi złe.
Matka mojego exa wylądowała w psychiatryku na poczatku naszej znajomości- widać powinnam się wtedy fochnąć, że mnie nie zabawia, zamiast go wspierać, bo to początki były..
Powodzenia w waszej perspektywie życiowej- ważne by trafić na ludzi o tych samych poglądach, a raczej kompatybilnych. wink

23 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2022-04-15 17:54:26)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:

nie wiem czy autorka skasowała wcześniej jakiegos posta i mam niepełny obraz, ale jesli dobrze przeczytałam to przeszkadzało mu, że nie ma pomalowanych paznokci i odpowiednich ciuchów, a nie inne sprawy.
Nigdzie nie jest powiedziane, że go olewała, nie chciała wuysłuchać itd.
Poza tym, któryś z kolei związek tego Pana rozpada sie na tym samym- jakiś problemach życiowych.
tymczasem gdy się żyje, bywają i problemy.
Moze on potrzebuje przy sobie zawsze wystrojonej i uśmiechniętej Pani w szpilkach- Madoja , wygladałaś tak gdy przeżywałaś ciężkie chwile z ojcem?
co byś zrobiła, gdyby wtedy mąż miał pretensje e się za mało uśmiechasz?
nie mamy wpływu na to, w którym momencie znajomosci przychodzi złe.
Matka mojego exa wylądowała w psychiatryku na poczatku naszej znajomości- widać powinnam się wtedy fochnąć, że mnie nie zabawia, zamiast go wspierać, bo to początki były..
Powodzenia w waszej perspektywie życiowej- ważne by trafić na ludzi o tych samych poglądach, a raczej kompatybilnych. wink

Ela z tego co Autorka pisze w ciągu tych zaledwie 3 mscy znajomości zadziały się te wszystkie rzeczy w jej życiu. Nie po trzech ani po sześciu czy po roku. Można zakładać wiec smiało ze w ciągu pierwszych kilku tygodni czyli juz na dzien dobry znajomosci. Serio uważasz że znajomość na tym etapie gdzie jeszcze człowieka nie znasz w zasadzie (nie mówiąc juz o tym czy żywisz do niego jakiekolwiek uczucia) zobowiązuje aż do takiego zaangażowania ?  Mama Twojego exa tez wylądowała w psychiatryku po kilka Waszych randkach? A co by było gdyby to sam ex wylądował wtedy w psychiatryku? Również czułabys się zobligowana do kontynuowania tej znajomości z facetem którego ledwo co znasz? Bo w tej konkretnej sprawie to nie tylko problemy innych ludzi przytłoczyły Autorke ale również te dotyczące jej samej. Część z nich jestem w stanie zrozumieć ale słysząc o części zapala mi się czerwona lampka ze trochę chyba lubi się też nad sobą piescic. Bo sorry ale wojna na Ukraine dotknęła nas wszystkich i gdybyśmy mieli z tego powodu popadać w depresję to całe społeczeństwo powinno być na granicy załamania nerwowego.Wziecie psa również nie jest powodem ktory usprawiedliwia skupienie się tylko na sobie. Ktoś napisał ze ciekawe jakby byly dzieci. No sorry ale do kwestii dzieci to jeszcze daleka droga od pierwszych spotkań no i jest to decyzja wspólna obu stron a nie jedna drugą stawia przed faktem ze chce i sprawi sobie dziecko. Tutaj facet miał prawo uznać ze on uważa zaangażowanie Autorki w opiekę nad szczeniakiem za przesadne bo może sam zwierząt nie lubi albo nie aż tak. No miał takie prawo. I skoro uznał ze juz na dzień dobry są niekompatybilni to dobrze ze sie wycofał a nie udawal ze będzie bardzo zajęty w pracy i stopniowo wycofywał się rakiem z tej znajomości.  No i nie tylko o kolor paznokci i ubrania chyba chodziło tylko również o inne tematy i kwestie które chciał poruszać a Autorka nie miała głowy zeby o tym myśleć bo skupiona była tylko na swoich sprawach.
Ja nie wiem czy on jest ogolnie egocentrykiem, być może jest i ulatnia się z każdej nawet dłuższej znajomości gdy zaczynają się problemy. Wiem tylko ze w tym przypadku gdy to była znajomość w mega powijakach nawet nieegocentryk z dużym prawdopodobieństwem powiedziałby pass.
Mam koleżankę która na 3 spotkaniu dowiedziala się ze facet ma grube problemy psychicze ze sobą i też zaniechała znajomości. Czy to czyni z niej zła osobę? Teraz od 3 lat jest w związku gdzie też są problemy z pracą partnera i jego zaangażowaniem w sprawy domowe ale trwa przy nim bo go kocha. Bo zdążyło się już wytworzyć przywiązanie i uczucie a co za tym idzie poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka.
Edit: już wiem czego nie lubię w Twoich postach Elu. Tej zlosliwej oceniającej szpili którą musisz przemycić prawie zawsze w odniesieniu do opinii innych użytkowników.

24

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Ja  to widzę inaczej. Zabrakło dobrej komunikacji, która sprawiała, ze ty żyłaś swoim życiem nieświadoma oczekiwań partnera. Nie ma co zrzucać winy na okoliczności. On czekał na te umalowane paznokcie i radość ze wspólnego przebywania, a tu jak na złość same nieszczęścia. Byłaś ciągle myślami gdzie indziej  i nie było mowy o symetrii uczuć. Pomimo tego, co was łączyło, prezentujecie sobą odmienne wartości. On chciał dziewczyny dobrze ubranej, umalowanej zawsze w dobrym nastroju, a ty oczekiwałaś, że powinien cię wspierać w trudnych chwilach, które ciągnęły się jak makaron, a nie mieć jakieś dziwaczne wymagania co do wyglądu, zwłaszcza, że dobrze zarabia. Otóż nie poznaliście się dobrze, a już zaczęliście od siebie wymagać. Czy on w ogóle się doczeka, że przestaną cię nękać kolejne nieszczęścia? A czy ty doczekasz się, że ci wybaczy brak zainteresowania jego sprawami? Na początku znajomości  zazwyczaj staramy się zaprezentować komuś jak najlepiej, a nie otaczać kogoś własnymi problemami. Zgoda, śmierć babci, brak pracy mogło cię przytłoczyć, ale czy poznałaś na tyle dobrze swojego chłopaka, żeby płakać  mu w rękaw i spodziewać się ciągłego wsparcia w zamian nic nie oferując?

25

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Ciekawe bo wbijasz szkołę autorce nie czytając dokładnie.
Bo tylko w domyslach są te wszystkie poważne sprawy które chciał poruszyć A niby nie mógł.
A faktem są sprawy które poruszyl: paznokcie i ciuchy.
I to że kolejny jego związek się rozpada z powodu problemów kobiety.
A te problemy to nie choroba psychiczna, bo to sobie już dopowiadasz.
Ja niestety zauważam wiele więcej szczegółów niż większość ludzi na forum i stąd wrażenie że idę pod prąd. smile
Przykro mi.
Wiele osób tutaj biegnie  natomiast na hurra za pierwszą czyjąś myślą. Bo w kupie rażniej.
Ja jednak będę trzymać się informacji które mam w tekście nawet jak kogoś to drażni.
.

26

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:

Ciekawe bo wbijasz szkołę autorce nie czytając dokładnie.
Bo tylko w domyslach są te wszystkie poważne sprawy które chciał poruszyć A niby nie mógł.
A faktem są sprawy które poruszyl: paznokcie i ciuchy.
I to że kolejny jego związek się rozpada z powodu problemów kobiety.
A te problemy to nie choroba psychiczna, bo to sobie już dopowiadasz.
Ja niestety zauważam wiele więcej szczegółów niż większość ludzi na forum i stąd wrażenie że idę pod prąd. smile
Przykro mi.
Wiele osób tutaj biegnie  natomiast na hurra za pierwszą czyjąś myślą. Bo w kupie rażniej.
Ja jednak będę trzymać się informacji które mam w tekście nawet jak kogoś to drażni.
.

Po pierwsze czym innym jest ocena posta Autorki, która zalozyla temat i o tą ocenę prosi niż ocena osób które jej tylko doradzają lub wypowiadają swoje zdanie a które nagminnie również taksujesz swoją oceną ( mimo ze o to nie prosza).
Po drugie nigdzie nie napisałam ani nie zasugerowałam ze Autorka ma chorobę psychiczną. Odniosłam się jedynie do przykladu mojej koleżanki oraz Twojego własnego gdzie wątek choroby psychicznej zaistniał ( w kontekście osób trzecich). Także nie wiem kto sobie cos dopowiada...
No i  znowu to zrobiłaś. Podsumowałaś użytkowników forum jako niemalże stado baranów  które pedzi bezmyslnie  za pierwszym lepszym przewodnikiem. Tylko Ty jedna widzisz więcej wink

27

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:

Ja niestety zauważam wiele więcej szczegółów niż większość ludzi na forum.
.

smile

28

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:

Ciekawe bo wbijasz szkołę autorce nie czytając dokładnie.
Bo tylko w domyslach są te wszystkie poważne sprawy które chciał poruszyć A niby nie mógł.
A faktem są sprawy które poruszyl: paznokcie i ciuchy.
I to że kolejny jego związek się rozpada z powodu problemów kobiety.
A te problemy to nie choroba psychiczna, bo to sobie już dopowiadasz.
Ja niestety zauważam wiele więcej szczegółów niż większość ludzi na forum i stąd wrażenie że idę pod prąd. smile
Przykro mi.
Wiele osób tutaj biegnie  natomiast na hurra za pierwszą czyjąś myślą. Bo w kupie rażniej.
Ja jednak będę trzymać się informacji które mam w tekście nawet jak kogoś to drażni.
.

Nie ma to jak dobre samopoczucie.
Ty zauważasz najwięcej szczegółów w postach autorów wątków?
Dowcip dnia.
Twoje rady najczęściej są całkowicie oderwane od istoty problemów poruszanych w danym wątku. Czytając Ciebie często ręce mi opadają, bo autor o niebie, a Ty o chlebie.
A jeśli chodzi o ten konkretnie wątek, to nie pojmuję, czym Ty się właściwie kierujesz czepiając się akurat paznokci.
Chyba rzeczywiście nie lubisz niektórych osób wypowiadających się tutaj i gdy tylko masz okazję wypowiadasz się od czapy, tylko po to, żeby napisać coś odwrotnego od innych forumowiczów.
Autorka trzy miesiące temu poznała faceta i oczekuje od niego, że będzie ją sponsorował, bo ona straciła pracę, a on dobrze zarabia. Oczekiwała też, że będzie żył jej problemami, chociaż swoich ma niemało. Toż lepiej chyba nie da się opisać typowego kobiecego bluszcza.
To tak jakbym ja poznała jakiegoś faceta, a on już na dzień dobry obarcza mnie swoimi ciężkiego kalibru problemami i jeszcze oczekuje, że będę zapewniała mu wikt i opierunek itd. No chyba musiałabym upaść na głowę.
Policz czasem do dziesięciu, zanim przedstawisz publicznie swoje prawdy objawione.

29 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-04-15 22:04:06)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

A po co mi fałszywa skromność jak natura dała wybitną pamięć? póżniej wystarczy tylko zanalizować fakty.
żadna moja zasługa, taki life smile Geny big_smile czasami myślę, że byłoby lżej bez tego- coś jak słuch absolutny- inni się bawią bo nie słyszą że orkiestra fałszuje wink

no włąśnie- pisze tu koleżanka jedna o tym że dziewczyna chciała sponsoringu: a wyrażnie napisane, że nic od niego nie chciała: takie małe naciąganie by pasowało do teorii? jak się popiesci, to się w teorii zmieści ? Dla mnie to nie jest ok.
I po takim kłamstewku masz Ulle świetne samopoczucie oczywiscie.
tak Fenix, racja, większośc ludzi jest tu jak stado sympatycznych baranków smile Tak z 70 procent
Proporcje takie z powodu urawniłowki moderacji :0, gdzie te bardziej samodzielnie myślące w większoci dostawały bana.
Ale póki żyjemy droga do rozwoju myślenia otwarta dla każdego smile więc można barankowo opuscić
Oceniłaś mnie Fenix rownież, ciekawe czy w ogóle to zauważyłaś? Pewnie nie- bo to tylko ja oceniam innych uczestników smile

30

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Nic od niego nie chciała, ale....
A wiadomo, że wszystko co było przed 'ale' przestaje się liczyć.

Podchodząc uczciwie do tematu, trzebaby uznać, że za dużo tu niejasności, aby sytuację oceniać.
Autorka wątku do jednego wora życiowych dramatów wrzuca śmierć bliskiej osoby oraz przygarnięcie psa, tudzież wojnę na Ukrainie.
Potem faktycznie stwierdza, że nie oczekuje od faceta wsparcia finansowego, by cały następny akapit zamienić w jeden wielki manifest o tym, co ów (nowopopoznany!) facet jest jej winien.

Z tak skonstruowanej wypowiedzi każdy może sobie wywnioskować co tylko chce. Z faktu, że Autorka olała temat i zaniechała jakichkolwiek wyjaśnień - również.

31

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:

A po co mi fałszywa skromność jak natura dała wybitną pamięć? póżniej wystarczy tylko zanalizować fakty.
żadna moja zasługa, taki life smile Geny big_smile czasami myślę, że byłoby lżej bez tego- coś jak słuch absolutny- inni się bawią bo nie słyszą że orkiestra fałszuje wink

no włąśnie- pisze tu koleżanka jedna o tym że dziewczyna chciała sponsoringu: a wyrażnie napisane, że nic od niego nie chciała: takie małe naciąganie by pasowało do teorii? jak się popiesci, to się w teorii zmieści ? Dla mnie to nie jest ok.
I po takim kłamstewku masz Ulle świetne samopoczucie oczywiscie.
tak Fenix, racja, większośc ludzi jest tu jak stado sympatycznych baranków smile Tak z 70 procent
Proporcje takie z powodu urawniłowki moderacji :0, gdzie te bardziej samodzielnie myślące w większoci dostawały bana.
Ale póki żyjemy droga do rozwoju myślenia otwarta dla każdego smile więc można barankowo opuscić
Oceniłaś mnie Fenix rownież, ciekawe czy w ogóle to zauważyłaś? Pewnie nie- bo to tylko ja oceniam innych uczestników smile

Gdybym napisała, że oceniasz innych nie proszona o to i w związku z tym jestes wredną osobą to byłaby to zaiste ocena. Ja natomiast stwierdziłam jedynie sam fakt dokonywania przez Ciebie oceny innych  forumowiczów. Jeśli ktoś tu dokonał oceny Twojej osoby to zrobiłaś to Ty sama określając siebie jako widzącą więcej niż stado baranków. Nawet nie przeszło mi przez myśl zeby to również oceniać, przynajmniej nie na forum wink Bo to co sobie o tym prywatnie myślę zachowam dla siebie.

32 Ostatnio edytowany przez Matrix (2022-04-16 01:06:03)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Legat napisał/a:
Matrix napisał/a:

W opisanej sytuacji mężczyzna powinien wykazać się klasa i minimalna chociażby empatia. Nie przeskakiwać ze związku do koleżeństwa tylko dlatego, że kobieta ma problemy, a jeśli już, to rozsądnie uzasadnić swoja decyzję, tłumacząc na przykład, że sytuacja zwyczajnie go przerosła, nie zaś sugerując, iż  chciałaby zaproponować jej mocniejszy makijaż, ale nie może, ponieważ kobieta przeżywa zalobe. Bądźmy ludźmi.

U ciebie każda krótka znajomość rodzi, aż tak wielkie zobowiązanie ze strony mężczyzny? Są związki wieloletnie z dziećmi i ludzie się rozchodzą, bo stwierdzają, że to nie to.
Kobieta u ciebie to dziecko, które facet bierze sobie na barki i gdy stwierdza, że oczekiwał od związku czego innego, to ty uznajesz, że sytuacja go przerosła.

Sorry, ale nie mam dziecka ani nie jestem mężatką tudzież rozwódką, wiec naprawdę nie wiem, o czym piszesz. Wypraszam sobie osobiste "wycieczki" i projekcje.

U mnie każda znajomość, która mi nie odpowiada, rodzi konieczność podjęcia decyzji, co z nią  zrobić oraz w jaki sposób zakomunikować to drugiej stronie. Ludzie mają uczucia.

Mężczyzna autorki watku powinien po prostu zakomunikować jej, iż jej problemy go przerosły, że sprawiają, iż on jest nieszczęśliwy i że to to przytłacza.  Tylko tyle i aż tyle. Komunikacja, komunikacja, komunikacja...

Propozycja spotkania na stopie koleżeńskiej za 2 m-ce  "niż gruszki, ni z pietruszki", nie jest komunikacja. Brzmi jak "Masz problemy, więc bądźmy koleżanka i kolega".

Czegoś chyba brak.

PS. Klasę powinno się zachować niezależnie od stażu związku.

33

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Matrix napisał/a:

Mężczyzna autorki watku powinien po prostu zakomunikować jej, iż jej problemy go przerosły. Tylko tyle i aż tyle. Komunikacja, komunikacja, komunikacja...

Ale one niekoniecznie musiały go przerosnąć. Na podstawie tego, co zauważył, w ciągu kilkunastu tygodniu trwania relacji z Autorką, mógł zbudować sobie taki jej obraz, który wyraźnie pokazał, że więcej tam będzie emocjonalnego uwieszania się na nim i oczekiwań niż czegoś pozytywnego i mógł tego zupełnie po ludzku nie chcieć.

Osobiście podzielam zdanie poprzedników, z którego wynika, że zupełnie inaczej wygląda relacja, która dopiero się zaczyna, a inaczej, kiedy ludzie są ze sobą dłużej. Tutaj właściwie nic się jeszcze między nimi nie wydarzyło, nie zdążyli się do siebie mocniej zbliżyć, poznać, chyba nawet w sobie zauroczyć, za to bohater wątku na dzień dobry musiał zderzyć się z czymś, co nie wygląda jak dobrze rokujący związek.

Uważam, że niedojrzałością wykazuje się ktoś, kto będąc z kimś znacznie dłużej nie oferuje wsparcia i dziękuje partnerowi, jak tylko pojawiają się u niego osobiste problemy, ale zupełnie inaczej należy podejść do sytuacji, kiedy już na starcie okazuje się, że właściwie wszystko, co się od drugiej osoby otrzymuje, to brak zainteresowania i mnóstwo oczekiwań. To wygląda jak relacja jednostronna i może budzić poważne obawy, że związek będzie toksyczny, dlatego nawet zdrowo reagujący instynkt samozachowawczy nakazuje z niego zrezygnować.

Na marginesie dodam, że tuż po tym, gdy poznałam mojego obecnego męża, zmarła jego mama. Dokładnie w tym samym dniu i to w momencie kiedy byłam tuż przed obroną dwóch dyplomów, zmarła moja babcia. Ja z babcią, z uwagi na to, że nie widywałyśmy się często, nie byłam jakoś silnie związana, ale już mój mąż z mamą tak. Niemniej nie uwiesił się na mnie, nie oczekiwał, że od teraz cała moja uwaga będzie skupiona na nim, nie dawał sobie taryfy ulgowej większej niż konieczna, by się pozbierać. Na dobrą sprawę nie oczekiwał nawet, że będę na pogrzebie, co sama zaproponowałam, pomimo że tej kobiety właściwie nie zdążyłam poznać. Myślę sobie, że na tamtym etapie, gdyby uwiesił się na mnie, nie pozwalając swobodnie oddychać, mogłabym się tego przestraszyć, za to wystarczyło, że byliśmy ze sobą dłużej, udało nam się poznać w neutralnych warunkach, przywiązać do siebie, zbliżyć, żebym na podobnego kalibru sytuacje zaczęła patrzeć zupełnie inaczej.

34 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-04-16 02:14:33)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

A mogłabyś zacytować z jakich zachowań  autorki wnosisz o uwieszeniu?
Wsparcie to nie tylko wymaganie żeby ktoś popierał, wyręczal, ale także by po prostu wykazał zrozumienie że ktoś może myśleć o czymś innym niż malowanie paznokci w żałobie, albo że niekoniecznie musi rywalizować z szczeniakiem.
Raczej ktoś kto na początku znajomości wymaga by ktoś poświęcał całą uwagę jemu,  jest dziecinny.
Są związku które rodzą się w trudnych chwilach i to ich fundament. Wiele jest takich.
A są takie co się w takich chwilach rozpadają.

35

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Olinka napisał/a:
Matrix napisał/a:

Mężczyzna autorki watku powinien po prostu zakomunikować jej, iż jej problemy go przerosły. Tylko tyle i aż tyle. Komunikacja, komunikacja, komunikacja...

Ale one niekoniecznie musiały go przerosnąć. Na podstawie tego, co zauważył, w ciągu kilkunastu tygodniu trwania relacji z Autorką, mógł zbudować sobie taki jej obraz, który wyraźnie pokazał, że więcej tam będzie emocjonalnego uwieszania się na nim i oczekiwań niż czegoś pozytywnego i mógł tego zupełnie po ludzku nie chcieć.

Osobiście podzielam zdanie poprzedników, z którego wynika, że zupełnie inaczej wygląda relacja, która dopiero się zaczyna, a inaczej, kiedy ludzie są ze sobą dłużej. Tutaj właściwie nic się jeszcze między nimi nie wydarzyło, nie zdążyli się do siebie mocniej zbliżyć, poznać, chyba nawet w sobie zauroczyć, za to bohater wątku na dzień dobry musiał zderzyć się z czymś, co nie wygląda jak dobrze rokujący związek.

Uważam, że niedojrzałością wykazuje się ktoś, kto będąc z kimś znacznie dłużej nie oferuje wsparcia i dziękuje partnerowi, jak tylko pojawiają się u niego osobiste problemy, ale zupełnie inaczej należy podejść do sytuacji, kiedy już na starcie okazuje się, że właściwie wszystko, co się od drugiej osoby otrzymuje, to brak zainteresowania i mnóstwo oczekiwań. To wygląda jak relacja jednostronna i może budzić poważne obawy, że związek będzie toksyczny, dlatego nawet zdrowo reagujący instynkt samozachowawczy nakazuje z niego zrezygnować.(...)

Właśnie...

Nie dziwię się nikomu, kto unika jak ognia tego typu relacji lub wycofuje się szybko, jeśli widzi, jak to naprawdę wygląda. Nie dość, żę czas trwania jest tu wyjątkowo krótki, to nagle na faceta zwaliło się tyle, że pewnie sam nie wie, co ma zrzobić najpierw, żęby kobietę zadowolić.

Z jednej strony ciągłe emocjonalne wieszanie się na kimś, a z drugiej roszczeniowa postawa wobec kogoś, kogo się zna tak krótki okres czasu? To przepraszam, to już na tym etapie facet ma się całkiem podporządkować swojej wybrance? Ma żyć wyłącznie jej problemami i rozterkami? Tego typu zachowania to chyba w dzisiejszych czasach istna epidemia. Ciężko powiedzieć, czy się to dotyczy bardziej jednej płci czy drugiej, ale ogólnie Panie zdecydowanie za szubko się angażują. Nic dziwnego potem, że takie zachowania odstraszają, bo raczej nikt zdrowy na umyśle nie chce żyć wyłącznie życiem drugiej osoby i jej problemami. Druga strona też ma swoje życie i swoje sprawy, przynajmnije póki razem nie stworzą czegoś poważniejszego a tut było do tego raczej dalej niż bliżej...
Za szybko padają w takich wypadkach "oskarżenia" o brak gotowości na związek, radzenie sobie z problemami, odpowiedzialność itp. A tymczasem tego typu teksty to jedynie wygodne zrzucenie całej winy na drugą stronę. Jeśli spotykają mnie w życiu jakies problemy i próbuję tymi problemami zawalić czyjąś uwagę, chcąc, aby to on głónie pomagał mi w radzeniu sobie z nimi, to raczej ze mną jest coś nie tak...

36

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

No właśnie analiza Bagiennika pokazuje takie oderwanie od podanych faktów, jakie czesto tu na forum widać.
Takie pisanie sobie a muzom. Czego nie wiem to sobie dopowiem.
No że kobieta była niezadowolona w tym związku i biedak nie wiedział jak ja zadowolić- bzdury Bagiennik i projekcja swoich przekonań . Bez związku z tematem, sorry.
Drazni to bardzo, bo wiem że wiele osób pisze tu z nudów, ale wiele trafia z tematem w kryzysie. I trzeba chociaż uważnie przeczytać, bo inaczej to brak szacunku do autora i do ludzi na forum.

37 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-16 10:50:17)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Nie każdy sie musi zgadzać z opiniami innych..
A już na pewno nie każdy musi się zgadzać Ela z Tobą. Wiele razy opinia faceta może się różnić od opinii kobiet, ale jak widać, moja jest zbliżona do opinii Olinki, więc nie jestem odosobniony..
Ba, więcej osób(w tym Pań) zdaje się wyrażać to samo.

Ale Ty i tak oczywiście wiesz lepiej..

Zjawisko ogólne, jakie tu zachodzi wcale mnie nie dziwi. Reakcja faceta i zachowanie Autorki.
Jeśli kobieta jest niezadowolona, to ciężko znaleźć taki przypadek, kiedy nie zrzucałaby chociaz część winy na faceta. W mojej skromnej ocenie zarzucanie kogoś swoimi problemami i emocjami, niemal cały czas, nie jest powodem, dla którego można się czuć z tym komfortowo. Może niektórzy tak lubią, ale na szcześćie nie wszyscy. Nikt nie musi się dostosowywać do schemaciku, gdzie w tym przypadku kobieta chce koniecznie zrobić sobie z faceta emocjonalną podporę, zawsze i wszędzie. Seroi, jeśli coś złego mnie w życiu spotyka i przechodzę trudne chwile, to raczej nie oczekuję, że wiecznie inna osoba będzie mnie wyciągac z doła.
Kobieta oczekuje, że facet będzie ją utrzymywał, żył wyłącznie jej życiem, bo oczywiście swojego nie powinine mieć i swoje sprawy wyrzucić do śmieci.. - no po prostu aż się chce owinąć w taki bluszcz...jeśli chce się marnie skończyć. Dziwne, że gość się w ogóle podjął misji "ratowania zbłąkanej duszyczki".

Naprawdę druga osoba jest wyłącznie od tego, żę prowadzić za rączkę, głaskać i przytulać? Przy okazji sponsorować i umilać życie, keidy samemu dostaje się figę z makiem? Kobiety, przynajmniej niektóre, oczekują chyba, że owe czynnośći sa jedynymi, jakie facet powinien i pragnie wykonywać a które przynosza mu niezmierną przyjemność.

38 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-04-16 11:25:30)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Autorka sama przyznaje, że wiele rzeczy z tego związku do niej nie docierało. Przedstawia nam głównie, to co on mówił już na odchodne. Prawie całe jej skupienie było na problemach jakie jej się przytrafiły.
Dlatego uwagi Eli uważam za nietrafione, każdy z nas wyraził swoje opinie wg własnego uznania. Mnie osobiście bliżej jest do tych, że ten związek nie miał prawa się udać. A okres trwania związku był wystarczający by stwierdzić, że kobieta potrzebuje opiekuna i pocieszyciela, a nie kogoś do związku.

39

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:

Raczej ktoś kto na początku znajomości wymaga by ktoś poświęcał całą uwagę jemu,  jest dziecinny.

No dokładnie Elu. Sama potwierdzasz naszą tezę tym zdaniem. W tym przypadku to Autorka oczekiwała że na wstępie znajomości jej problemy mniejsze i większe mają nadawać ton i stanowić pierwsze skrzypce tej relacji. Do spraw Autora "nie miała glowy". Nie umniejszam jej prawu skupienia się na sobie  w takim momencie ale to nie jest w takim razie dobry moment na rozpoczynanie znajomości.
Sama jestem w ponad 20 letnim związku gdzie mielismy z mezem różne trudne sytuacje dotyczące nas obojga lub jednego z nas. I tak wspieraliśmy się nie tylko głaskaniem i przytulaniem ale również dawaniem sobie prawa do bycia w złej kondycji psychicznej. Myślę że przeżyliśmy próby których niejedna para mogłaby nie podźwignąć. Tyle ze te próby dotknęły nas właśnie wtedy gdy już była miedzy nami miłość i odpowiedzialność a nie zauroczenie które na etapie 3 miesięcznej znajomości mogło być maxem uczuć miedzy bohaterami wątku.

40 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-16 12:09:25)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Niestety coraz częściej ludzie potrzebują takich pocieszycieli i opiekunów, których uważają za partnerów. To jest takie odstraszająće, bo sprawia wrażenie, jakby dorosły człowiek naprawdę nei był w stanie sobie poradzić ze swoimi problemami. Jeśli nie może i czuje, zę nie daje rady, sa od tego specjaliści. Między wsparciem a skupianiem całej uwagi na sobie jest wielka różnica. Tutaj wszystko się kręci wokół Autorki, jej życia i problemów.
Do tego ten okres 3 miesięcy( a czasami i krótszy) dodatkowo zniechęca do bycia czymiś pocieszycielem, gdyż tak naprawdę ci ludzie są w luźnej relacji a nie trwałym związku.

41 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-04-16 12:25:00)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Pierwsze trzy miesiące znajomości, to po pierwsze nie związek i żadna ze stron, póki co, nie ma jeszcze żadnych zobowiązań wobec drugiej strony. To zaledwie czas poznawania się i ewentualnie budowania początków jakiegoś związku.
Nikt tu niczego nie powinien ani nie musi.
Co najwyżej można czegoś chcieć albo niemalże na dzień dobry wiedzieć, że tego się nie chce.
Ktoś miałby zmuszać się do tego, żeby być z drugą osobą? Na żadnym etapie znajomości czy nawet związku nikt niczego nie musi, jeśli czuje, że to nie dla niego.
Facet autorki sam stwierdził, że ma jakiegoś pecha do poznawania kobiet problematycznych. Mógł więc wiedzieć czym pachnie ciąg dalszy z autorką, ponieważ znał to z autopsji. Skoro sparzył się raz, drugi i trzeci, to musiałby chyba być głupi, żeby czwarty raz wchodzić dokładnie w to samo. Znał siebie doskonale i wiedział, że na ratownika się nie nadaje.
Miał prawo?
Oczywiście że miał prawo.
A co miał dalej to ciągnąć, bo rzekomo powinien?
A niby dlaczego? Miał jakieś zobowiązania?

Autorka nazwała tego faceta partnerem. Kompletny absurd. Już samo to świadczy o tym, że autorka jest oderwana od rzeczywistości.
O skłonnościach o uwieszaniu się na facecie świadczy cały jej post, sposób w jaki ona rozumuje itd.
Autorka ma syndrom kaleki, czyli wszystko jej się należy, bo ona taka biedna i nieszczęśliwa.
Napisałam w pierwszym poście w tym wątku - autorka powinna znaleźć faceta w typie jakiegoś ratownika. Trafiają się tacy, chociaż faktycznie niezbyt często.
Zdrowy egoizm nie jest niczym złym - czyż nie tego uczy się tu na forum?
I słusznie, że tak się właśnie uczy, bo ja w życiu nie słyszałam o takim przypadku, by komuś na dobre wyszło zapominanie o sobie i poświęcanie się dla kogoś. Nie trzeba żyć utopia, tylko twardo stąpać po ziemi.

42

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
feniks35 napisał/a:

Autorka oczekiwała że na wstępie znajomości jej problemy mniejsze i większe mają nadawać ton i stanowić pierwsze skrzypce tej relacji. Do spraw Autora "nie miała glowy". Nie umniejszam jej prawu skupienia się na sobie  w takim momencie.

A ja konsekwentnie przypominam, że wśród PROBLEMÓW przytłaczających Autorkę i uniemożliwiających jej normalną relację znalazł się wymarzony szczeniaczek i wojna na Ukrainie.

Wobec takiej narracji, facet miał podstawy uznać, że Autorka po prostu wymyśla sobie kolejne preteksty, aby trwać w pozie cierpiętnicy.
Kto wie, czy ów tekst rzucony na odchodne o pomalowanych paznokciach, którym Ela próbuje podpierać całą swoją argumentację, nie był złośliwą satyrą, której ani Autorka, ani widząca więcej niż ktokolwiek inny Ela, nie wychwyciły.

43

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Autorko, nie ulegaj tak łatwo propagandzie - wojna na Ukrainie trwa już ponad siedem lat.
A jeśli chodzi o wymarzonego pieska, to raczej ciesz się nim.

44 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-16 13:34:45)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

ulle To, co piszesz to oczywistość, jednak właśnie dzisiaj, co raz częściej widzi się, jak tego typu "model" relacji jest dla wielu jedynie słuszny. Coś w stylu: "Ty masz mi dawać to, tamto i owo, a Ciebie ma cieszyć to, że mi to dajesz. To musi Ci wystarczyć do szczęścia, bo przecież co może być bardziej satysfakcjonującego, jak zaspokajanie MOICH potrzeb".
Poświęcenie i wyrzeczenia w jak największym zakresie.

45 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-04-16 13:22:32)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
ulle napisał/a:

Autorko, nie ulegaj tak łatwo propagandzie - wojna na Ukrainie trwa już ponad siedem lat.
.

Esencja wnikliwości i oceny sytuacji przez Ulle big_smile. Wojny niet jest specjalną operacja smile nie ulegamy propagandzie. Ulle chyba zresztą nie mieszkasz w PL?
Dużo piszecie, bez poparcia cytatami z tekstu autorki, bo poparcia na swoje tezy tam nie znajdziecie,  bajanie o domyslach bez trzymania się faktów.
Może po prostu zostaniemy przy swoich zdaniach jak mawia Wielokropek.
Byłam zapytania dlaczego mam często inne zdanie  niż wielu piszących, wytlumaczylam się i nie myślę  tego ciągnąć.

46

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
bagienni_k napisał/a:

ulle To, co piszesz to oczywistość, jednak właśnie dzisiaj, co raz częściej widzi się, jak tego typu "model" relacji jest dla wielu jedynie słuszny. Coś w stylu: "Ty masz mi dawać to, tamto i owo, a Ciebie ma cieszyć to, że mi to dajesz". Poświęcenie i wyrzeczenia w jak największym zakresie.

Dlatego zawsze trzeba mieć oczy szeroko otwarte i patrzeć przytomnie.

47

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Twoje tłumaczenie Elu niestety sprowadziło się do dyskredytowania przy okazji  zdania innych użytkowników a to już wykracza poza maksymę Wielokropka i szeroko pojęte podejście fair do poglądów innych.

48

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:
ulle napisał/a:

Autorko, nie ulegaj tak łatwo propagandzie - wojna na Ukrainie trwa już ponad siedem lat.
.

Esencja wnikliwości i oceny sytuacji przez Ulle big_smile. Wojny niet jest specjalną operacja smile nie ulegamy propagandzie. Ulle chyba zresztą nie mieszkasz w PL?
Dużo piszecie, bez poparcia cytatami z tekstu autorki, bo poparcia na swoje tezy tam nie znajdziecie,  bajanie o domyslach bez trzymania się faktów.
Może po prostu zostaniemy przy swoich zdaniach jak mawia Wielokropek.
Byłam zapytania dlaczego mam często inne zdanie  niż wielu piszących, wytlumaczylam się i nie myślę  tego ciągnąć.


Cała Ty.
Nie dziw się zatem, że dość często zdarza się, iż to sami autorzy wątków przeganiają Cię ze swoich wątków. Nawet ostatnio tak było ( szkoda że nie zapamiętałam tytułu wątku), autorka kilka razy wypraszała Cię z dyskusji, ale Ty oczywiście dalej glosilas swoje poglądy, to nic, że najczęściej oderwane od istoty problemu w danym wątku.
Taką jesteś bystra, a nie dało Ci to nic do myślenia?

49 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-04-16 13:52:45)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
ulle napisał/a:
Ela210 napisał/a:
ulle napisał/a:

Autorko, nie ulegaj tak łatwo propagandzie - wojna na Ukrainie trwa już ponad siedem lat.
.

Esencja wnikliwości i oceny sytuacji przez Ulle big_smile. Wojny niet jest specjalną operacja smile nie ulegamy propagandzie. Ulle chyba zresztą nie mieszkasz w PL?
Dużo piszecie, bez poparcia cytatami z tekstu autorki, bo poparcia na swoje tezy tam nie znajdziecie,  bajanie o domyslach bez trzymania się faktów.
Może po prostu zostaniemy przy swoich zdaniach jak mawia Wielokropek.
Byłam zapytania dlaczego mam często inne zdanie  niż wielu piszących, wytlumaczylam się i nie myślę  tego ciągnąć.


Cała Ty.
Nie dziw się zatem, że dość często zdarza się, iż to sami autorzy wątków przeganiają Cię ze swoich wątków. Nawet ostatnio tak było ( szkoda że nie zapamiętałam tytułu wątku), autorka kilka razy wypraszała Cię z dyskusji, ale Ty oczywiście dalej glosilas swoje poglądy, to nic, że najczęściej oderwane od istoty problemu w danym wątku.
Taką jesteś bystra, a nie dało Ci to nic do myślenia?

Gdzie AUTORKA  wątku mnie parokrotnie wypraszala? big_smile
Podaj konkretnie.
Miłego przeglądania wątków w poszukiwaniu dowodu na tę tezę. Ale wypada ją poprzeć jakimiś cytatami by się uwiarygodnić.

50

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

@Feniks35, @Ulle, @Ela210

Wy naprawdę toczycie bój wizerunkowy na forum gdzie wypisują "dorosłe dzieci" swoje problemy?

51 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-04-16 14:17:06)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:
ulle napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Esencja wnikliwości i oceny sytuacji przez Ulle big_smile. Wojny niet jest specjalną operacja smile nie ulegamy propagandzie. Ulle chyba zresztą nie mieszkasz w PL?
Dużo piszecie, bez poparcia cytatami z tekstu autorki, bo poparcia na swoje tezy tam nie znajdziecie,  bajanie o domyslach bez trzymania się faktów.
Może po prostu zostaniemy przy swoich zdaniach jak mawia Wielokropek.
Byłam zapytania dlaczego mam często inne zdanie  niż wielu piszących, wytlumaczylam się i nie myślę  tego ciągnąć.


Cała Ty.
Nie dziw się zatem, że dość często zdarza się, iż to sami autorzy wątków przeganiają Cię ze swoich wątków. Nawet ostatnio tak było ( szkoda że nie zapamiętałam tytułu wątku), autorka kilka razy wypraszała Cię z dyskusji, ale Ty oczywiście dalej glosilas swoje poglądy, to nic, że najczęściej oderwane od istoty problemu w danym wątku.
Taką jesteś bystra, a nie dało Ci to nic do myślenia?

Gdzie AUTORKA  wątku mnie parokrotnie wypraszala? big_smile
Podaj konkretnie.
Miłego przeglądania wątków w poszukiwaniu dowodu na tę tezę. Ale wypada ją poprzeć jakimiś cytatami by się uwiarygodnić.


Nie mam zamiaru tego szukać.
Mówi się, że oliwa zawsze sprawiedliwa i na wierzch wypływa, więc długo nie będę musiała czekać, aż ktoś znowu będzie Cię wyganiał i wtedy nie omieszkam Ci tego wskazać.

52

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Hexer napisał/a:

@Feniks35, @Ulle, @Ela210

Wy naprawdę toczycie bój wizerunkowy na forum gdzie wypisują "dorosłe dzieci" swoje problemy?

Fakt, ale Ela działa na mnie pobudzająco. Postaram się ignorować jej wpisy, jednak jestem dość energiczna i zdarza się, że nie mogę się powstrzymać. Ona zawsze w mniej lub bardziej jawny sposób wbija szpile innym użytkownikom, a ja jestem chyba jej ulubioną.
Ciężko nie reagować.

53

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Mniejsza o emocje czy wbijanie szpili smile gorzej, jeśli się nie widzi czegoś, co można samemu odebrać, jako dyskomfort. Skupianie się na sobie, emocjonalne uwieszanie się na kimś czy nazywanie 3 miesięcznej znajomości związkiem- to wszystko raczej nie jest czymś, czego większość ludzi oczekuje od bliskiej osoby.

54

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Nie wyszło. Tyle. Dobrze, że się rozpadło wcześniej niż później. Nikt chyba nie planuje sobie żałoby, żeby mieć powód się na kimś uwiesić. Po prostu los zdecydował, że sprawdzi na czym stoicie. Staliście na niczym. Nic nie zbudowaliście przez te 3 miesiące co stanowiłoby fundament relacji zdolnej do wspierania się w ciężkich chwilach. Czasem jest to kwestia czasu ale niekoniecznie. Runęło. Cycki do przodu.

55

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:

A mogłabyś zacytować z jakich zachowań  autorki wnosisz o uwieszeniu?

Proszę bardzo:

Monika_90 napisał/a:

Problem polegał na tym, że u mnie w ciągu tych 3 miesięcy wiele się wydarzyło- miałam problemy ze zdrowiem (wspierał mnie), zmarła mi babcia, z którą byłam zżyta, straciłam pracę (covid) i przygarnęłam szczeniaka, którego planowałam od dawna (tymczasowo trzeba było nieco zmienić tryb życia).
Problem ze zdrowiem, utrata pracy, śmierć babci, covid, wojna to wszystko sprawiło, że się załamałam. Nie było po mnie tego widać na co dzień, ale wiedział o tym.

Po Autorce "nie było widać", ale chłopak "wiedział o tym, że się załamała", w związku z czym uznała, że on powinien się domyślić, że ma otrzymać taryfę ulgową, co znaczy, że ma ją wspierać, ale niczego w tym czasie nie oczekiwać.

Monika_90 napisał/a:

Zerwał ze mną gdy byłam w rozsypce. Totalnie się tego nie spodziewałam. Sądziłam, że mnie wspiera i rozumie, co czuję.

No właśnie. Monika zamiast o tym z nim porozmawiać, to uznała, że jej oczekiwania są jasne, oczywiste i zostały zaakceptowane.

Monika_90 napisał/a:

Zarzucił mi, że nie mógł poruszyć ze mną tematów, które chodziły mu po głowie od dawna, bo nie chciał mi dokładać.

Czyli mimo wszystko wykazał się taktem i wyczuciem.

Monika_90 napisał/a:

Przyznaję, że w takim stanie nie miałam nawet ochoty słuchać o (jak się okazało) ciuchach czy jakiś tam sytuacjach z byłymi, część do mnie nie docierała. Okazało się też, że miał uwagi do mojego ubioru i że to było dla niego mega ważne (nie chodzę w łachmanach, w dresie mnie nie widział, w sukienkach owszem ale i w dżinsach), że wolałby mocniejszy makijaż czy odważniej pomalowane paznokcie.

Nie oceniam kalibru problemów, ale w tej wypowiedzi widać jak na dłoni zerowy brak zainteresowania tym, co chłopak chciał przekazać. Warto dodać, że na tamtym etapie Autorka widocznie dała do zrozumienia, że tylko jej problemy są ważne, a jego - bez względu na ich skalę - muszą zaczekać. To o czym on chciał porozmawiać wyszło później, przypuszczalnie przy rozstaniu, dlatego zwykła logika wskazuje, że na tamten moment nie miała żadnych podstaw, by uznać, że jego tematy są błahe w porównaniu z jej tematami. Nie miała, bo to ją zupełnie nie interesowało, a wręcz - jak wskazuje poprzedni cytat - zwyczajnie "nie miała na to ochoty". To świadczy o dosyć egocentrycznym podejściu do relacji.

Monika_90 napisał/a:

W moich oczach to wygląda tak, że teraz mam problemy, w sumie to nawet nie są problemy tylko niesamowity dół psychiczny, to mam sobie radzić sama, a za dwa miesiące jak już się ogarnę to może on łaskawie będzie się chciał spotkać. Chodzi mi też po głowie, że mógł mnie zostawić, bo straciłam pracę- on zarabia bardzo dobrze, ale ja nigdy nic od niego nie chciałam, żeby nie było i nadal bym nie chciała.

Tutaj mamy kupę żalu, pretensji i rozczarowania, że dorosła osoba z problemami musi radzić sobie sama, choć na tym przecież polega dorosłość, że czasem pojawiają się trudności.

Monika_90 napisał/a:

Czy w sytuacji gdy psychicznie było mi mega ciężko miałam prawo odpuścić te jego tematy (o których nawet z resztą nie wiedziałam)? Czy to normalne, że zostawia się partnerkę jak ma problemy, gdy najbardziej go potrzebuje? Czy on jest emocjonalnie niedojrzały?

To zdanie pokazuje, że sama sobie dała prawo do wyłącznego skupienia się na sobie z równoczesnym oczekiwaniem, że jej problemy dla niego powinny być co najmniej nie mniej ważne, jak jego własne.

Oprócz pamiętania detali ważna wydaje się też umiejętność czytania między wierszami, bo pewnych rzeczy nie pisze się wprost, ale one tam są.

56 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-16 14:41:54)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

W tym wypadku(zapewne w wielu innych też) zarzucanie innym niedojrzałości ma miejsce, kiedy właśnie jedna strona obarcza drugą wszystkimi swoimi rozterkami i kompletnie nie widzi tego, żę partner również ma swoje zmartwienia, jest mu ciężko czy czuje się przytłoczony, dlatego odchodzi lub się waha. Choć akurat  u faceta jest to w ogóle postrzegana jako coś zdrożnego czy wręcz niewybaczalnego(wahanie i wątpliwości).
Jeszcze inaczej by to wyglądało, gdyby to był długi zwiazek albo małżeństwo z dłuższym stażem. A tymczasem Autorka, po 3 miesiącach(!) luźnej relacji  twierdzi, żę facet jest niedojrzały, bo śmiał jeszcze przejmowąć się sobą, zamiast skupić się totalnie na niej, służąc jej emocjonalny wieszak.

57

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
bagienni_k napisał/a:

W tym wypadku(zapewne w wielu innych też) zarzucanie innym niedojrzałości ma miejsce, kiedy właśnie jedna strona obarcza drugą wszystkimi swoimi rozterkami i kompletnie nie widzi tego, żę partner również ma swoje zmartwienia, jest mu ciężko czy czuje się przytłoczony. Jeszcze inaczej by to wyglądało, gdyby to był długi zwiazek albo małżeństwo z dłuższym stażem. A tymczasem Autorka, po 3 miesiącach(!) luźnej relacji  twierdzi, żę facet jest niedojrzały, bo śmiał jeszcze przejmowąć się sobą, zamiast skupić się totalnie na niej, służąc jej emocjonalny wieszak.

Dokładnie. Jeśli do tego dodać przytłoczenie szczeniakiem, którego do swojego życia wpuściło się na własne życzenie, to mamy pełen obraz "dojrzałości" dorosłej osoby. Ja tu niestety widzę projekcję na osobę partnera.

Raz już napisałam, ale teraz powtórzę, zresztą częściowo za Tobą, że związek z krótkim stażem, właściwie dopiero początek jakiejś potencjalnie poważniejszej relacji, rządzi się zupełnie innymi prawami niż te długie, poważne, które istotnie niosą ze sobą pewne zobowiązania.

58

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Autorka tematu opuściła ten zlepek myśli dyktowanych przez fantazje i emocje.

Kolejny punkt dla rzeczywistości. Tabela wyników prezentuje się obecnie w następujący sposób.

Rzeczywistość - 666pkt. vs. 0pkt. Fantazje i brak odpowiedzialności.

Jak widać rzeczywistość brutalnie trzyma tron w stawce o życie. Czy kiedykolwiek uda się fantazji obalić niepokonanego czempiona?
Dowiemy się tego w następnym poście pod tytułem "On/Ona sypia z przyjaciółką/przyjacielem" "On/Ona nie jest X Y Z. Jak zmienić jego/ją?" "Ona poznała przystojnego amanta i chce rozwodu. Mamy razem 6 dzieci." "On pisze z koleżankami. Wysyłają sobie zdjęcia genitaliów. Ratunku!" Do zobaczenia w następnym odcinku, zostawcie lajki, za subskrybujcie oraz kliknijcie w dzwoneczek. Pa

59 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-16 15:09:31)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Żeby to większość kobiet tak podchodziła do znaczenia stażu związku dla "zobowiazań" drugiej strony, to pewnie mniej by było samotnych facetów. big_smile
A tak, w podobnych przypadkach, nie mówiąc już o poważnych deklaracjach po kilku spotkaniach czy samej rozmowie, w głowach Pań już się układa scenariusz wspólnego życia...

60

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Oj, tam. Kiedy dwoje się spotyka on w wyobraźni widzi ich razem w łóżku, nagich, a ona na ślubnym kobiercu z gromadką dzieci. Jedno z drugim jakoś się łączy hehe big_smile Mogą dojść do porozumienia. Mogą też nie dojść. No i cóż. Życie tongue

61

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
DeepAndBlue napisał/a:

Oj, tam. Kiedy dwoje się spotyka on w wyobraźni widzi ich razem w łóżku, nagich, a ona na ślubnym kobiercu z gromadką dzieci. Jedno z drugim jakoś się łączy hehe big_smile Mogą dojść do porozumienia. Mogą też nie dojść. No i cóż. Życie tongue

Najlepiej nie dochodzić.

62

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Hexer każdy inaczej podług swoich krzywd doznanych się zaopatruje wink

63 Ostatnio edytowany przez Airuf (2022-04-16 18:26:35)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
Ela210 napisał/a:

Jak ktoś nie ma klasy po 3 miesiącach, to nie wierz w to, że będzie miał po 20 latach big_smile
Po prostu miałaś cholerne szczęście, że od razu tak się poskladalo  że spadły na Ciebie trudne rzeczy na początku  znajomości i poznałaś charakter tego Pana zawczasu.
Niech go inna zabawia choćby przez łzy
I uważaj, bo wróci jak zły szeląg jak Ci się polepszy.:) Dlatego zostawił sobie furtkę, tacy ludzie zawsze zostawiają ją.
Gadanie o paznokciach gdy ktoś jest w żałobie to objaw bractwa pierwszej wody, chyba trzeba być ślepym by tego nie dostrzec.
I tak wojna to powód do stresu
Szczeniak wymaga skupienia się na nim, gdybyście mieli dziecko to Pan by dopiero strzelił mega focha!
I nie, ten pan nie ma pecha do kobiet z problemami, on po prostu ucieka jak pojawiają się problemy. I jest w ciemnej D...W zakresie świadomości tego.
Więc z Tobą W porządku, ale coś zrób by takich od razu wykrywać..

No tak, burak jak nic. A może on po prostu chciałby też coś mieć w związku? Z opisu autorki wynika że właściwie od poczatku ich relacji ona miała problemy a on był wsparciem.
Wygląda to tak że nie było za bardzo etapu randek, starania się o partnera itp.
Wiem że zwracanie uwagi na pomalowane paznokcie, makijaż, ciuchy w obliczu tych problemów brzmi słabo.
Ale słabo również brzmi oczekiwanie że facet będzie wsparciem emocjonalnym od samego początku a jedyne co on może otrzymać to nadzieję że kiedyś sprawy sie wyprostują i może wtedy on też poczuje że ona się stara.
To naprawdę karkołomne wyzwanie ubrać się i pomalować jakiegos wieczoru, tak żeby on zobaczył że jej na nim zależy, nie tylko na jego wsparciu?
Przychylam się do zdania że oczekiwać wsparcia i zrozumienia można w zwiazku trochę dłuższym, gdzie ludzie juz się trochę poznali i wiedzą że im na sobie zależy.
Nie wyobrażam sobie trwania w zwiazku gdzie od razu oczekuje się ode mnie wsparcia, a ja nie mogę na nic liczyć, nie widzę żadnych starań o mnie.
Sorry, ludzie nie wchodzą w związki z altruistycznych pobudek, mają swoje potrzeby i to raczej bez sensu wchodzić w relację która już od samego poczatku potrzeb tych nie zaspokaja i po 3 miesiacach dalej nic...

Swoją drogą autorka pisała że partner ją wspierał na poczatku, był wyrozumiały, nie wpi*przał się od razu ze swoimi oczekiwaniami widząc jej stan... Jestem ciekawy co on dostał od niej, jakie korzyści pojawiły się w jego życiu, płynace z tej relacji...

64 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-16 18:26:30)

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Najlepsze jest to, że jest mnóstwo podobnych historii, gdzie płcie zamieniają się rolami. W takim przypadku, kobieta w oczywistych powodów oczekuje jakiegoś zaangażowania i starań ze strony faceta, narzekając, że ona to wszystko ciągnie. Potem następuje decyzja o rozstaniu, bo nie da się  "kochać za dwojga". Nic zdrożnego w tym nkt nie widzi.
A tymczasem tutaj...

Zresztą, sam fakt, żę to trwa zalediwe 3 miesiące, wywraca wszystko do góry nogami..

65

Odp: Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?
bagienni_k napisał/a:

Najlepsze jest to, że jest mnóstwo podobnych historii, gdzie płcie zamieniają się rolami. W takim przypadku, kobieta w oczywistych powodów oczekuje jakiegoś zaangażowania i starań ze strony faceta, narzekając, że ona to wszystko ciągnie. Potem następuje decyzja o rozstaniu, bo nie da się  "kochać za dwojga". Nic zdrożnego w tym nkt nie widzi.
A tymczasem tutaj...

Zresztą, sam fakt, żę to trwa zalediwe 3 miesiące, wywraca wszystko do góry nogami..

Hehe, nie chciałem nawet poruszać tego (bo zaraz ktoś będzie oczekiwał cytatów), ile razy słyszałem / czytałem że facet ma się starać od razu, albo jeszcze wcześniej, żeby w ogóle pani dała na randkę się zaprosić... A tu, facet po 3 miesiącach bycia wsparciem chciałby chociaż oczy trochę nacieszyć...

Posty [ 1 do 65 z 86 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie. Czy to ze mną jest coś nie tak?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024