Dla rodziców po stracie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Dla rodziców po stracie

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 334 ]

131

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Muszę Wam napisać, bo mnie trzyma już kilka dni, jak tylko o tym myślę, to się wkurzam, a znajomym się nie wygadam, bo nic nie wiedzą...

Otóż jestem w połowie 1 trymestru ciąży. Budowę ciała mam taką, że ciąży nie widać, ale jeszcze długo widać nie będzie, bo i w 5 miesiącu poprzedniej nic widać nie było. Niektóre dziewczyny mają w tym czasie już mega duże brzuchy a ja bez problemu zakładałam i bieliznę i spodnie sprzed ciąży.
No w każdym razie poszłam w czwartek do sklepu po bułki i jakis bucowaty koleś wrył mi się w kolejkę. Takie typowe, że on stał 2 metry dalej, to na pewno stał w kolejce i ja mu wlazłam.
A wiecie, ja niosłam do kasy 4 bułki w siatce, a on miał wózek wypakowany zakupami. Więc jak już argumenty kolejkowe nie zadziałały to mu mówię, że jestem w ciąży i go nie wpuszczę. Już mi się nie chciało gościowi tłumaczyć, że stoję w markecie, że jest dużo zapachów dookoła, że od rana się gorzej czuję no nie.
A stałam ubrana w dosyć dużą bluzę z kapturem. Więc gość tylko przeskanował mnie z góry na dół i zapytał
- a ta ciąża to z przodu czy z tyłu?

Mnie normalnie wcięło. Nigdy jeszcze nie usłyszałam takiego tekstu, powiedziałam tylko, że niezły ma tupet, żeby coś takiego mówić, a potem reszta kolejki go postawiła do pionu, a mnie kasjerka zawołała, bo się kasa zwolniła. Ale poważnie do tej pory mnie to trzyma od czwartku.

A no to też nie jest tak, że ja jakaś cała radosna sobie w tej ciąży siedzę. Nie, znowu zmienia mi się ciało, znowu niespecjalnie się z tym czuję, fizycznie jest lepiej niż w poprzedniej, psychicznie mam w głowie wielki chaos, jeszcze do tego mam w perspektywie szpital ma początku grudnia albo końcem listopada, zakładanie szwu szyjkowego, żeby tym razem wytrzymać dłużej, leżenie znowu, odpoczywanie, jest to ogromny stres, więc dopóki mogę funkcjonować normalnie to się staram bo wiem, że potem nie będę mogła wychodzić z domu tak często.

Swoją drogą to był drugi raz w życiu kiedy użyłam argumentu, że jestem w ciązy i źle się czuję w sklepie. Bo tak, to jak nie musze, to unikam i nie potrzebuję specjalnego traktowania. A tu bum, spotykam takiego idiotę na drodze. Cóż, chciałabym sobie pomykać po mieście z dużym brzuchem, ale raczej w tej ciązy też większość czasu nie będzie nic widać. Może faktycznie pod koniec dopiero.

Super ! smile Uważaj na siebie.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Otóż jestem w połowie 1 trymestru ciąży. .

Łuuuhuuuuu! Gratulacje!
Trzeba to opić!
Tobie wolno tylko bezalkoholowe. smile

PunBB bbcode test

133

Odp: Dla rodziców po stracie

Gratuluję.
A teściowa już wie?

134

Odp: Dla rodziców po stracie
Kleoma napisał/a:

Gratuluję.
A teściowa już wie?

Dzięki:)

Nie wie.

135

Odp: Dla rodziców po stracie

Gratuluję ! Odpoczywaj smile

136 Ostatnio edytowany przez Elektryczna84 (2022-09-25 16:58:27)

Odp: Dla rodziców po stracie

Na forum taka pyskata, a w sklepie chamstwo ciążą zwalcza - chyba padnę smile mdłości? może żółć się ulewa smile
Zdrowia dla Bobasa a Tobie siły do samego rozwiązania, niech wda się w tatę.
P.s wiedziałam od początku, że Ciebie czy takiego Feniksa miałabym w realu jak śledzika z reklamy -na raz, ale co sobie popodskaliwalas z adwokatami to Twoje wink

137

Odp: Dla rodziców po stracie
Elektryczna84 napisał/a:

Na forum taka pyskata, a w sklepie chamstwo ciążą zwalcza - chyba padnę smile mdłości? może żółć się ulewa smile
Zdrowia dla Bobasa a Tobie siły do samego rozwiązania, niech wda się w tatę.
P.s wiedziałam od początku, że Ciebie czy takiego Feniksa miałabym w realu jak śledzika z reklamy -na raz, ale co sobie popodskaliwalas z adwokatami to Twoje wink

Przyjedź i powiedz mi to prosto w twarz smile bo ja nie miałabym problemów, żeby prosto w twarz powiedzieć Ci, co myślę o Tobie.
Śledzik z reklamy? Ciebie to by w puszce nie znaleźli, taka malutka jesteś.

138

Odp: Dla rodziców po stracie

Elektryczna jak się rozbrykała no no no big_smile

139

Odp: Dla rodziców po stracie
paslawek napisał/a:

Elektryczna jak się rozbrykała no no no big_smile

Zwyczajna kretynka, nic specjalnego, ani zabawnego.

140

Odp: Dla rodziców po stracie
Dracarys napisał/a:
paslawek napisał/a:

Elektryczna jak się rozbrykała no no no big_smile

Zwyczajna kretynka, nic specjalnego, ani zabawnego.

E tam będzie walczyć z różnymi kółkami na forum wyimaginowanymi i ze stałymi bywalcami widzę robi to zawzięcie  z poczuciem misji
a to zawsze jest zabawne
tyle co bezskuteczne smile

141

Odp: Dla rodziców po stracie
Dracarys napisał/a:
paslawek napisał/a:

Elektryczna jak się rozbrykała no no no big_smile

Zwyczajna kretynka, nic specjalnego, ani zabawnego.

Nic nowego, ludzie jak im brakuje argumentów to dowalą nawet w takim temacie.

Btw, widziałam dzisiaj bijące serduszko smile

142

Odp: Dla rodziców po stracie

Lady Loka,
gratuluję i trzymam kciuki. smile

143

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Btw, widziałam dzisiaj bijące serduszko smile

smile   smile     smile

144

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Btw, widziałam dzisiaj bijące serduszko smile

smile

145

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:
Dracarys napisał/a:
paslawek napisał/a:

Elektryczna jak się rozbrykała no no no big_smile

Zwyczajna kretynka, nic specjalnego, ani zabawnego.

Nic nowego, ludzie jak im brakuje argumentów to dowalą nawet w takim temacie.

Btw, widziałam dzisiaj bijące serduszko smile

Loka, miód na serce takie info smile

146

Odp: Dla rodziców po stracie
feniks35 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Dracarys napisał/a:

Zwyczajna kretynka, nic specjalnego, ani zabawnego.

Nic nowego, ludzie jak im brakuje argumentów to dowalą nawet w takim temacie.

Btw, widziałam dzisiaj bijące serduszko smile

Loka, miód na serce takie info smile

Dzięki:)

Tak szczerze to na moje niezbyt big_smile w sensie cieszę się, ale akurat z zajściem i z utrzymaniem wczesnej ciąży kolejny raz nie mam żadnych problemów, problemy mogę mieć koło 4-5 miesiąca hmm
A mój lekarz stwierdził, że póki co bez interwencji tylko obserwacja i ewentualnie będziemy reagować, co mnie jakoś pozytywnie nie nastawia.

Teraz sobie poczekam, ale po skończonym 3 miesiącu pójdę jeszcze na konsultację do innego lekarza, który pracuje w szpitalu i zobaczę co on powie.

Poza tym im dłużej rozmawiam z lekarzami i im dłużej próbuję dojść do tego, co się stało tym bardziej dociera do mnie jak bardzo szpital, w którym byłam poprzednio skopał sprawę. Więc jak już wszystko będzie ok, jak urodzę i będę mieć energię i możliwości to pewnie się wybiorę do prawnika w tej sprawie i będziemy walczyć o to, żeby ponieśli konsekwencje zaniedbania. Życia dziecku nie zwrócą, ale nie skrzywdzą innych.

147

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:
feniks35 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Nic nowego, ludzie jak im brakuje argumentów to dowalą nawet w takim temacie.

Btw, widziałam dzisiaj bijące serduszko smile

Loka, miód na serce takie info smile

Dzięki:)

Tak szczerze to na moje niezbyt big_smile w sensie cieszę się, ale akurat z zajściem i z utrzymaniem wczesnej ciąży kolejny raz nie mam żadnych problemów, problemy mogę mieć koło 4-5 miesiąca hmm
A mój lekarz stwierdził, że póki co bez interwencji tylko obserwacja i ewentualnie będziemy reagować, co mnie jakoś pozytywnie nie nastawia.

Teraz sobie poczekam, ale po skończonym 3 miesiącu pójdę jeszcze na konsultację do innego lekarza, który pracuje w szpitalu i zobaczę co on powie.

Poza tym im dłużej rozmawiam z lekarzami i im dłużej próbuję dojść do tego, co się stało tym bardziej dociera do mnie jak bardzo szpital, w którym byłam poprzednio skopał sprawę. Więc jak już wszystko będzie ok, jak urodzę i będę mieć energię i możliwości to pewnie się wybiorę do prawnika w tej sprawie i będziemy walczyć o to, żeby ponieśli konsekwencje zaniedbania. Życia dziecku nie zwrócą, ale nie skrzywdzą innych.

I bardzo dobrze.
Powinnaś walczyć o swoje.
Ja nie mam za grosz szacunku do Polskich lekarzy.
Ale powiem ci z swojego doświadczenia, że z tym hermetycznym środowiskiem bardzo trudno sie walczy, tam ręka rękę myje.
Ja po przygotowaniach i udziale w runmageddonie 4 lata temu dorobiłem sie zapalenia mięśni.
Lekarz przepisał niesteroidowe leki przeciwzapalne, miałem brać 2 tyg.
Po 1 tyg dostałem bólach brzucha,mdłości i cienienie bardzo spadło.
W skrócie, prze pół roku zmagałem sie z tymi bólami, chodziłem od lekarza do lekarza,wszyscy łączyli to z udziałem w tym biegu, ze to jakieś problemy z kręgosłupem,neurologiczne od licznych upadków itp.
Nawet gastroenterolodzy.
Dopiero przypadkiem natrafiłem na lekarza chirurga, starej daty który postawił diagnozę że to zapalenie żołądka wywołane tymi lekami, skierował mnie na badania i wyszło ze poza żołądkiem mam tez zapalenie jelit i nerek.
Wiesz jakie było leczenie? rumianek i miód chabrowy.Serio, po 2 dniach poczułem sie jak nowo narodzony.
a sprawa w sadzie która założyłem 3 lata teamu, uwaga dopiero miała 1 wokandę.
wiec przygotuj sie raczej na kilka lat walki w sądzie.

148

Odp: Dla rodziców po stracie

Wiesz Szeptuch, najgorsze jest to, że ja jestem z medycznego środowiska, z medycznej rodziny. Nie lekarzy, ale też znajomości mamy. Wiemy jak się wkręcić, gdzie się wkręcić, jak nie czekać w kolejkach, od lat mam prywatne ubezpieczenie zdrowotne, cała ciąża prowadzona prywatnie, a zawiódł mnie szpital, który reklamuje się jako najlepszy w mieście. Znam lekarzy, ale jak na złość żadnych ginekologów, bo do tej pory takie znajomości nie były nam potrzebne, albo znamy takich, co już od dawna są na emeryturze.

I patrząc na to co zrobili w szpitalu, to skąd ja mam wiedzieć, że zrobili wszystko, co się dało? W momencie, kiedy ja nie byłam informowana o tym co mi robią. Oni mi narkozę zrobili, a nie mają na to mojej podpisanej zgody. A to tylko wierzchołek góry. Lekarze doskonale widzieli, że coś jest nie tak już 3 tygodnie przed tym, jak trafiłam z akcją porodową i nie zrobili nic. Kazali mi wracać do domu.

Nie jest ważne ile to potrwa, niech potrwa tyle ile musi.

149 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-09-27 15:50:38)

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Wiesz Szeptuch, najgorsze jest to, że ja jestem z medycznego środowiska, z medycznej rodziny. Nie lekarzy, ale też znajomości mamy. Wiemy jak się wkręcić, gdzie się wkręcić, jak nie czekać w kolejkach, od lat mam prywatne ubezpieczenie zdrowotne, cała ciąża prowadzona prywatnie, a zawiódł mnie szpital, który reklamuje się jako najlepszy w mieście. Znam lekarzy, ale jak na złość żadnych ginekologów, bo do tej pory takie znajomości nie były nam potrzebne, albo znamy takich, co już od dawna są na emeryturze.

I patrząc na to co zrobili w szpitalu, to skąd ja mam wiedzieć, że zrobili wszystko, co się dało? W momencie, kiedy ja nie byłam informowana o tym co mi robią. Oni mi narkozę zrobili, a nie mają na to mojej podpisanej zgody. A to tylko wierzchołek góry. Lekarze doskonale widzieli, że coś jest nie tak już 3 tygodnie przed tym, jak trafiłam z akcją porodową i nie zrobili nic. Kazali mi wracać do domu.

Nie jest ważne ile to potrwa, niech potrwa tyle ile musi.

Widzisz ja tez leczyłem sie prywatnie.
Z moich doświadczeń, różnicy w wiedzy i umiejętnościach nie ma żadnej, sa tak samo kiepskie.
Jedynie co się rożni to to że nie traktują człowieka jak wroga albo bezosobowe gówno t, i nie uzwaja odczłowieczających zwrotów typu  ( usiądzie, rozbierze sie,) nawet na człowieka nie patrząc.
to że nie informują pacjenta co robią to standard a wytłumaczenie procesu leczenia, objaśnienie alternatyw leczenia, zapomnij na NFZ a prywatnie jest z tym kłopot, bo całe to środowisko ma wywalone ego w kosmos.
Na szczęście od 2 lat mam obywatelstwo austriackie, i jeżdżę tam się leczyć. Bo niestety nerki uległy uszkodzeniu.
Niebo a ziemia.
I jak najbardziej walcz o swoje prawa, bo jeżeli przyczynili sie do twojego bólu, tego cierpienia to powinni za to odpowiedzieć z cała surowością.

150

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Wiesz Szeptuch, najgorsze jest to, że ja jestem z medycznego środowiska, z medycznej rodziny. Nie lekarzy, ale też znajomości mamy. Wiemy jak się wkręcić, gdzie się wkręcić, jak nie czekać w kolejkach, od lat mam prywatne ubezpieczenie zdrowotne, cała ciąża prowadzona prywatnie, a zawiódł mnie szpital, który reklamuje się jako najlepszy w mieście. Znam lekarzy, ale jak na złość żadnych ginekologów, bo do tej pory takie znajomości nie były nam potrzebne, albo znamy takich, co już od dawna są na emeryturze.

I patrząc na to co zrobili w szpitalu, to skąd ja mam wiedzieć, że zrobili wszystko, co się dało? W momencie, kiedy ja nie byłam informowana o tym co mi robią. Oni mi narkozę zrobili, a nie mają na to mojej podpisanej zgody. A to tylko wierzchołek góry. Lekarze doskonale widzieli, że coś jest nie tak już 3 tygodnie przed tym, jak trafiłam z akcją porodową i nie zrobili nic. Kazali mi wracać do domu.

Nie jest ważne ile to potrwa, niech potrwa tyle ile musi.

Napiszesz który to szpital? Bo mam pewne podejrzenia.

151

Odp: Dla rodziców po stracie
Szeptuch napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Wiesz Szeptuch, najgorsze jest to, że ja jestem z medycznego środowiska, z medycznej rodziny. Nie lekarzy, ale też znajomości mamy. Wiemy jak się wkręcić, gdzie się wkręcić, jak nie czekać w kolejkach, od lat mam prywatne ubezpieczenie zdrowotne, cała ciąża prowadzona prywatnie, a zawiódł mnie szpital, który reklamuje się jako najlepszy w mieście. Znam lekarzy, ale jak na złość żadnych ginekologów, bo do tej pory takie znajomości nie były nam potrzebne, albo znamy takich, co już od dawna są na emeryturze.

I patrząc na to co zrobili w szpitalu, to skąd ja mam wiedzieć, że zrobili wszystko, co się dało? W momencie, kiedy ja nie byłam informowana o tym co mi robią. Oni mi narkozę zrobili, a nie mają na to mojej podpisanej zgody. A to tylko wierzchołek góry. Lekarze doskonale widzieli, że coś jest nie tak już 3 tygodnie przed tym, jak trafiłam z akcją porodową i nie zrobili nic. Kazali mi wracać do domu.

Nie jest ważne ile to potrwa, niech potrwa tyle ile musi.

Widzisz ja tez leczyłem sie prywatnie.
Z moich doświadczeń, różnicy w wiedzy i umiejętnościach nie ma żadnej, sa tak samo kiepskie.
Jedynie co się rożni to to że nie traktują człowieka jak wroga albo bezosobowe gówno t, i nie uzwaja odczłowieczających zwrotów typu  ( usiądzie, rozbierze sie,) nawet na człowieka nie patrząc.
to że nie informują pacjenta co robią to standard a wytłumaczenie procesu leczenia, objaśnienie alternatyw leczenia, zapomnij na NFZ a prywatnie jest z tym kłopot, bo całe to środowisko ma wywalone ego w kosmos.
Na szczęście od 2 lat mam obywatelstwo austriackie, i jeżdżę tam się leczyć. Bo niestety nerki uległy uszkodzeniu.
Niebo a ziemia.
I jak najbardziej walcz o swoje prawa, bo jeżeli przyczynili sie do twojego bólu, tego cierpienia to powinni za to odpowiedzieć z cała surowością.

Ech. Wiesz, jedno to lekarze, którzy wchodzili na salą i ani dzień dobry ani się przedstawić tylko łapy pchali między nogi, a potem ani do widzenia, ani wyjaśnić tylko wychodzili. Drugie to błąd medyczny.
Masakra hmm mam wrażenie, że w Polsce jak nie masz znajomości i nie jesteś znajomym tego i tamtego tak, żeby lekarz o tym wiedział, to Cię nie wyleczą porządnie. Całe szczęście, że ja przez te pół roku zaczęłam sobie takie znajomości tworzyć.


Nim2 - Kraków Ujastek

152

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Wiesz Szeptuch, najgorsze jest to, że ja jestem z medycznego środowiska, z medycznej rodziny. Nie lekarzy, ale też znajomości mamy. Wiemy jak się wkręcić, gdzie się wkręcić, jak nie czekać w kolejkach, od lat mam prywatne ubezpieczenie zdrowotne, cała ciąża prowadzona prywatnie, a zawiódł mnie szpital, który reklamuje się jako najlepszy w mieście. Znam lekarzy, ale jak na złość żadnych ginekologów, bo do tej pory takie znajomości nie były nam potrzebne, albo znamy takich, co już od dawna są na emeryturze.

I patrząc na to co zrobili w szpitalu, to skąd ja mam wiedzieć, że zrobili wszystko, co się dało? W momencie, kiedy ja nie byłam informowana o tym co mi robią. Oni mi narkozę zrobili, a nie mają na to mojej podpisanej zgody. A to tylko wierzchołek góry. Lekarze doskonale widzieli, że coś jest nie tak już 3 tygodnie przed tym, jak trafiłam z akcją porodową i nie zrobili nic. Kazali mi wracać do domu.

Nie jest ważne ile to potrwa, niech potrwa tyle ile musi.

Widzisz ja tez leczyłem sie prywatnie.
Z moich doświadczeń, różnicy w wiedzy i umiejętnościach nie ma żadnej, sa tak samo kiepskie.
Jedynie co się rożni to to że nie traktują człowieka jak wroga albo bezosobowe gówno t, i nie uzwaja odczłowieczających zwrotów typu  ( usiądzie, rozbierze sie,) nawet na człowieka nie patrząc.
to że nie informują pacjenta co robią to standard a wytłumaczenie procesu leczenia, objaśnienie alternatyw leczenia, zapomnij na NFZ a prywatnie jest z tym kłopot, bo całe to środowisko ma wywalone ego w kosmos.
Na szczęście od 2 lat mam obywatelstwo austriackie, i jeżdżę tam się leczyć. Bo niestety nerki uległy uszkodzeniu.
Niebo a ziemia.
I jak najbardziej walcz o swoje prawa, bo jeżeli przyczynili sie do twojego bólu, tego cierpienia to powinni za to odpowiedzieć z cała surowością.

Ech. Wiesz, jedno to lekarze, którzy wchodzili na salą i ani dzień dobry ani się przedstawić tylko łapy pchali między nogi, a potem ani do widzenia, ani wyjaśnić tylko wychodzili. Drugie to błąd medyczny.
Masakra hmm mam wrażenie, że w Polsce jak nie masz znajomości i nie jesteś znajomym tego i tamtego tak, żeby lekarz o tym wiedział, to Cię nie wyleczą porządnie. Całe szczęście, że ja przez te pół roku zaczęłam sobie takie znajomości tworzyć.


Nim2 - Kraków Ujastek

Moim zdaniem, to stek klamst i pomowien. Caly ten temat.
Lekarze i sredni personel medyczny, ludzmi sa w koncu!
W moim szpitalu na zadupiu poludniowo-zachodnim, wszysyko dziala, jak nalezy.

Nie umiem wpisywac naszych znamow diakrytycznych na tym sprzecie. Prosze o wybaczenie. smile

153

Odp: Dla rodziców po stracie
Excop napisał/a:

Moim zdaniem, to stek klamst i pomowien. Caly ten temat.
Lekarze i sredni personel medyczny, ludzmi sa w koncu!
W moim szpitalu na zadupiu poludniowo-zachodnim, wszysyko dziala, jak nalezy.

Nie umiem wpisywac naszych znamow diakrytycznych na tym sprzecie. Prosze o wybaczenie. smile

Ale co jest stekiem kłamstw? Że mi dziecko umarło z powodu zaniedbania lekarzy? Pomówienia? Nie. Fakty.
Gratuluję Ci, że u Ciebie działa jak należy.

Ja moje karty wypisowe ze szpitala konsultowałam od tamtego czasu z wieloma osobami, lekarzami, radcami prawnymi i każda jedna osoba mi powiedziała, że lekarze nie zareagowali odpowiednio do zaleceń, a gdyby to zrobili, prawdopodobnie mogłabym teraz chodzić na spacer z wózkiem i kupować śpioszki zamiast zniczy. Mam wszelkie podstawy do tego, żeby wystąpić na drogę sądową co zrobię, tylko jak już będę po ciąży i będę mogła się postresować rozprawami.

Istnieje bardzo konkretna procedura, którą się robi w takich przypadkach jak mój i która pomaga donosić ciążę. Miałam do niej wskazania, a oni tego nie zrobili. Skutkiem tego zaniedbania jest finalna śmierć dziecka.

Wiesz jak ja w pracy mam konkretną procedurę na zrobienie czegoś i się tej procedury nie trzymam i przez to wyniknie jakiś błąd to też ponoszę tego konsekwencje. Tylko w moim przypadku skutkiem mojego błędu nie jest czyjaś śmierć.

154

Odp: Dla rodziców po stracie
Excop napisał/a:

Moim zdaniem, to stek klamst i pomowien. Caly ten temat.
Lekarze i sredni personel medyczny, ludzmi sa w koncu!
W moim szpitalu na zadupiu poludniowo-zachodnim, wszysyko dziala, jak nalezy.

Nie umiem wpisywac naszych znamow diakrytycznych na tym sprzecie. Prosze o wybaczenie. smile


Wszyscy sie cieszymy z twojego szczęścia.
Zauważ ze ani loka ani ja nie wypowiadaliśmy sie na temat WSZYSTKICH  lekarzy tylko tych z którymi mieliśmy nieprzyjemność się spotkać, i pod ich okiem leczyć.
Jak by mało było ci historii w programach interwencyjnych o błędach lekarzy, to poczytaj sobie na Fb, sa całe grupy ludzi którzy z imienia i nazwiska piszą co ich spotkało.

Mój prawnik który prowadzi moja sprawę, jakoś tego wszystkiego za kłamstwo nie wziął, tylko  mając umocowanie w  dokumentacji medycznej założył sprawę.

155

Odp: Dla rodziców po stracie

Mnie chyba nie jest dane mieć normalnej ciąży... takiej wiecie, spokojnej.
Poerwsza nagła wizyta w szpitalu za nami, wszystko ok, ale już mam leki na podtrzymanie. A jeszcze wszystko przed nami.

156

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Mnie chyba nie jest dane mieć normalnej ciąży... takiej wiecie, spokojnej.
Poerwsza nagła wizyta w szpitalu za nami, wszystko ok, ale już mam leki na podtrzymanie. A jeszcze wszystko przed nami.

Co się dzieje Loka?

157 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-10-02 10:17:41)

Odp: Dla rodziców po stracie
Salomonka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Mnie chyba nie jest dane mieć normalnej ciąży... takiej wiecie, spokojnej.
Poerwsza nagła wizyta w szpitalu za nami, wszystko ok, ale już mam leki na podtrzymanie. A jeszcze wszystko przed nami.

Co się dzieje Loka?

Trochę chyba spanikowałam widząc jakieś lekkie plamienia wczoraj i pojechaliśmy do szpitala. Ja już przerażona, że poronienie, że serca nie będzie, ale wszystko jest w porządku, tylko mi dali duphaston do brania, zaczynając od dawki uderzeniowej i dzisiaj już plamień nie ma smile

W sumie powiedzieli mi w szpitalu, że lepiej spanikować i przyjechać niż olać i potem żeby cos się stało, więc nie wyszłam na paranoiczkę big_smile tylko mąż o północy biegał do apteki całodobowej, żeby ten duphaston wykupić smile

Ale wiesz, ja to bym chciała tak normalnie, bez zastanawiania się czy jakiś objaw jest normalny, bez myślenia czy zdążę spakować torbę, bez rozkmin czy będzie ok czy to już koniec.

158

Odp: Dla rodziców po stracie

Uf, to znaczy że wszystko pod kontrolą, bo już się zmartwiłam.
Pewnie że dobrze zrobiłaś jadąc od razu do szpitala, przecież mogło różnie być. A L4 chociaż ci dali? big_smile

159

Odp: Dla rodziców po stracie
Salomonka napisał/a:

Uf, to znaczy że wszystko pod kontrolą, bo już się zmartwiłam.
Pewnie że dobrze zrobiłaś jadąc od razu do szpitala, przecież mogło różnie być. A L4 chociaż ci dali? big_smile

A co Ty, w szpitalu nie dają big_smile a przynajmniej tak mi tłumaczyli ostatnio, że to izba przyjęć i oni nie wypisują zwolnień... teraz muszę się jakimś cudem wcisnąć do lekarza na wizytę w ciągu 5 dni, bo tak kazali, poza tym lekarz ma ocenić dalsze dawkowanie i wtedy będę bardzo prosić o L4.

160

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Uf, to znaczy że wszystko pod kontrolą, bo już się zmartwiłam.
Pewnie że dobrze zrobiłaś jadąc od razu do szpitala, przecież mogło różnie być. A L4 chociaż ci dali? big_smile

A co Ty, w szpitalu nie dają big_smile a przynajmniej tak mi tłumaczyli ostatnio, że to izba przyjęć i oni nie wypisują zwolnień... teraz muszę się jakimś cudem wcisnąć do lekarza na wizytę w ciągu 5 dni, bo tak kazali, poza tym lekarz ma ocenić dalsze dawkowanie i wtedy będę bardzo prosić o L4.

O, to sytuacja opanowana. Bardzo dobrze, że pojechałaś, niewiadomo co by bylo jakbyś olała. Szybsze wdrozenie leku to też plus.
Słabo z tym L4, że później na drugi dzień człowiek musi jeszcze się zastanawiać skąd skombinować. A nie macie w pracy pakietów medycznych, luxmed, medicover? Jeszcze lekarz gin Twój prowadzący powinien wypisać, tylko np może nie chcieć na całą ciąże a co miesiąc nowe.

161

Odp: Dla rodziców po stracie
KoloroweSny napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Uf, to znaczy że wszystko pod kontrolą, bo już się zmartwiłam.
Pewnie że dobrze zrobiłaś jadąc od razu do szpitala, przecież mogło różnie być. A L4 chociaż ci dali? big_smile

A co Ty, w szpitalu nie dają big_smile a przynajmniej tak mi tłumaczyli ostatnio, że to izba przyjęć i oni nie wypisują zwolnień... teraz muszę się jakimś cudem wcisnąć do lekarza na wizytę w ciągu 5 dni, bo tak kazali, poza tym lekarz ma ocenić dalsze dawkowanie i wtedy będę bardzo prosić o L4.

O, to sytuacja opanowana. Bardzo dobrze, że pojechałaś, niewiadomo co by bylo jakbyś olała. Szybsze wdrozenie leku to też plus.
Słabo z tym L4, że później na drugi dzień człowiek musi jeszcze się zastanawiać skąd skombinować. A nie macie w pracy pakietów medycznych, luxmed, medicover? Jeszcze lekarz gin Twój prowadzący powinien wypisać, tylko np może nie chcieć na całą ciąże a co miesiąc nowe.

Mam medicover, ale dostać się do normalnego lekarza to masakra, terminy na dwa miesiące do przodu. Jak oni mi teraz kazali się zgłosić w ciągu 3-5 dni to na Medocover nie mam szans tak dorwać mojego lekarza, muszę iść do jego prywatnego gabinetu.

162

Odp: Dla rodziców po stracie

Loka bardzo dobrze ze zareagowałaś.  Zwolnienie i odpoczywaj Kochana. Ja wiem ze plamienia się zdarzają we wczesnej ciąży i duphaston ładnie je hamuje. Ty też to wiesz ale zawsze lepiej uważać smile

163

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:
KoloroweSny napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

A co Ty, w szpitalu nie dają big_smile a przynajmniej tak mi tłumaczyli ostatnio, że to izba przyjęć i oni nie wypisują zwolnień... teraz muszę się jakimś cudem wcisnąć do lekarza na wizytę w ciągu 5 dni, bo tak kazali, poza tym lekarz ma ocenić dalsze dawkowanie i wtedy będę bardzo prosić o L4.

O, to sytuacja opanowana. Bardzo dobrze, że pojechałaś, niewiadomo co by bylo jakbyś olała. Szybsze wdrozenie leku to też plus.
Słabo z tym L4, że później na drugi dzień człowiek musi jeszcze się zastanawiać skąd skombinować. A nie macie w pracy pakietów medycznych, luxmed, medicover? Jeszcze lekarz gin Twój prowadzący powinien wypisać, tylko np może nie chcieć na całą ciąże a co miesiąc nowe.

Mam medicover, ale dostać się do normalnego lekarza to masakra, terminy na dwa miesiące do przodu. Jak oni mi teraz kazali się zgłosić w ciągu 3-5 dni to na Medocover nie mam szans tak dorwać mojego lekarza, muszę iść do jego prywatnego gabinetu.

Ło matko, to u nas są znacznie szybciej terminy hmm. W takim razie nie masz wyboru, idz prywatnie do niego i tyle. Będziesz chociaż spać spokojnie. A masz jakieś jeszcze zalecenia? Typu nie wiem, duzo lezec czy narazie na luzie?

164

Odp: Dla rodziców po stracie
KoloroweSny napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
KoloroweSny napisał/a:

O, to sytuacja opanowana. Bardzo dobrze, że pojechałaś, niewiadomo co by bylo jakbyś olała. Szybsze wdrozenie leku to też plus.
Słabo z tym L4, że później na drugi dzień człowiek musi jeszcze się zastanawiać skąd skombinować. A nie macie w pracy pakietów medycznych, luxmed, medicover? Jeszcze lekarz gin Twój prowadzący powinien wypisać, tylko np może nie chcieć na całą ciąże a co miesiąc nowe.

Mam medicover, ale dostać się do normalnego lekarza to masakra, terminy na dwa miesiące do przodu. Jak oni mi teraz kazali się zgłosić w ciągu 3-5 dni to na Medocover nie mam szans tak dorwać mojego lekarza, muszę iść do jego prywatnego gabinetu.

Ło matko, to u nas są znacznie szybciej terminy hmm. W takim razie nie masz wyboru, idz prywatnie do niego i tyle. Będziesz chociaż spać spokojnie. A masz jakieś jeszcze zalecenia? Typu nie wiem, duzo lezec czy narazie na luzie?

Udało mi się wyrwać termin na jutro big_smile ale to było szczęście. Terminy ogólnie są, ale głównie do lekarki, która mi prowadziła poprzednią ciążę, a do niej to co najwyżej z ochrzanem mogę iść, bo nie ufam niczemu co mówi.

Z zaleceń to oszczędny tryb życia. I tyle. W praktyce siedzenie w domu, bo mieszkam na 4 piętrze bez windy i perspektywa wychodzenia po schodach skutecznie hamuje moje zapędy do spacerów, chociaż w domu momentami dostaję szału.

165 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-10-02 18:44:46)

Odp: Dla rodziców po stracie

Z tego co mówiłaś, mąż niedawno kupił disney+ .
więc nadrabiaj seriale.
Z nowosci, co prawda na hbo max, polecam ród smoka a na amazonie the boys

edit: Z książek polecam wspomnienie o przeszłości ziemi cixin liu.
była to pierwsza książka sci fi ale tak naprawdę to sci fi  jest tam tylko tłem, fenomenalna powieść socjologiczna.
książki z tego cyklu musisz przeczytać.

166

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Z zaleceń to oszczędny tryb życia.

To zdecydowanie trzeba zrezygnować w takim razie z czytania tego forum, bo czasem raka można dostać tongue


Powodzenia smile

167

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:
KoloroweSny napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Mam medicover, ale dostać się do normalnego lekarza to masakra, terminy na dwa miesiące do przodu. Jak oni mi teraz kazali się zgłosić w ciągu 3-5 dni to na Medocover nie mam szans tak dorwać mojego lekarza, muszę iść do jego prywatnego gabinetu.

Ło matko, to u nas są znacznie szybciej terminy hmm. W takim razie nie masz wyboru, idz prywatnie do niego i tyle. Będziesz chociaż spać spokojnie. A masz jakieś jeszcze zalecenia? Typu nie wiem, duzo lezec czy narazie na luzie?

Udało mi się wyrwać termin na jutro big_smile ale to było szczęście. Terminy ogólnie są, ale głównie do lekarki, która mi prowadziła poprzednią ciążę, a do niej to co najwyżej z ochrzanem mogę iść, bo nie ufam niczemu co mówi.

Z zaleceń to oszczędny tryb życia. I tyle. W praktyce siedzenie w domu, bo mieszkam na 4 piętrze bez windy i perspektywa wychodzenia po schodach skutecznie hamuje moje zapędy do spacerów, chociaż w domu momentami dostaję szału.

O, super wyszło z tym lekarzem wink. Zabrzmi banalnie, ale są teraz spoko seriale na netflix i hbo. Wiem, wiem i tak żadne pocieszenie, ale lepsze to niż nic wink

168

Odp: Dla rodziców po stracie

Lady Loka przykro mi z powodu Waszej straty. Potrafię sobie wyobrazić co czuliście..Powiedz jak się czujesz?

169

Odp: Dla rodziców po stracie
chomik9911 napisał/a:

Lady Loka przykro mi z powodu Waszej straty. Potrafię sobie wyobrazić co czuliście..Powiedz jak się czujesz?

Hej! Dzięki!

Mam drugi tydzień zwolnienia, już przestałam się nudzić, bo w zeszłym tygodniu wynudziłam się potwornie. Biorę leki na podtrzymanie, pół dnia leżę, bo mam mdłości i nadwrażliwość zapachową.
Już prawie 25% ciąży za nami.

Ale mam też świadomość, że tym razem to trochę wszystko albo nic. Jeżeli pójdzie ok, jeżeli dotrzymamy do terminu, ze szwem albo bez szwu, to można myśleć o trzecim dziecku za jakieś 4-5 lat. Natomiast jeżeli tym razem też się nie uda, albo uda się, ale będzie to okupione ogromnym kosztem zdrowotnym moim lub dziecka, to nie będzie już kolejnych prób, bo dla mnie to nieodpowiedzialne, żeby zachodzić w ciążę i ryzykować zdrowiem dziecka, kiedy wiadomo, że są problemy z donoszeniem.

No i mamy nadzieję, że to jednak będzie dziewczynka, bo nie potrafimy się zgodzić z mężem co do imienia dla chłopca. Wczoraj z 3h dyskutowaliśmy i ja mam swój typ, on ma swój, a żadne nie chce ustąpić big_smile

170 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2022-10-10 14:13:24)

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:
chomik9911 napisał/a:

Lady Loka przykro mi z powodu Waszej straty. Potrafię sobie wyobrazić co czuliście..Powiedz jak się czujesz?

Hej! Dzięki!

Mam drugi tydzień zwolnienia, już przestałam się nudzić, bo w zeszłym tygodniu wynudziłam się potwornie. Biorę leki na podtrzymanie, pół dnia leżę, bo mam mdłości i nadwrażliwość zapachową.
Już prawie 25% ciąży za nami.

Ale mam też świadomość, że tym razem to trochę wszystko albo nic. Jeżeli pójdzie ok, jeżeli dotrzymamy do terminu, ze szwem albo bez szwu, to można myśleć o trzecim dziecku za jakieś 4-5 lat. Natomiast jeżeli tym razem też się nie uda, albo uda się, ale będzie to okupione ogromnym kosztem zdrowotnym moim lub dziecka, to nie będzie już kolejnych prób, bo dla mnie to nieodpowiedzialne, żeby zachodzić w ciążę i ryzykować zdrowiem dziecka, kiedy wiadomo, że są problemy z donoszeniem.

No i mamy nadzieję, że to jednak będzie dziewczynka, bo nie potrafimy się zgodzić z mężem co do imienia dla chłopca. Wczoraj z 3h dyskutowaliśmy i ja mam swój typ, on ma swój, a żadne nie chce ustąpić big_smile

Cieszę się, że póki co jest dobrze trzymam kciuki żeby tak zostało. Wyczuwam więcej optymizmu z Twojej wypowiedzi , chociaż domyślam się że strach z tyłu głowy jest obecny. Odpoczywaj, leż, człowiek wszystko wytrzyma jak musi. Ja po ostatnim poronieniu chyba nie zdecyduje się już na kolejną ciążę , tyle że ja jedno dziecko mam to mam inną perspektywę. Fajny jest ten czas spierania się o imiona , chyba większość par tak miało :-)

171

Odp: Dla rodziców po stracie
chomik9911 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
chomik9911 napisał/a:

Lady Loka przykro mi z powodu Waszej straty. Potrafię sobie wyobrazić co czuliście..Powiedz jak się czujesz?

Hej! Dzięki!

Mam drugi tydzień zwolnienia, już przestałam się nudzić, bo w zeszłym tygodniu wynudziłam się potwornie. Biorę leki na podtrzymanie, pół dnia leżę, bo mam mdłości i nadwrażliwość zapachową.
Już prawie 25% ciąży za nami.

Ale mam też świadomość, że tym razem to trochę wszystko albo nic. Jeżeli pójdzie ok, jeżeli dotrzymamy do terminu, ze szwem albo bez szwu, to można myśleć o trzecim dziecku za jakieś 4-5 lat. Natomiast jeżeli tym razem też się nie uda, albo uda się, ale będzie to okupione ogromnym kosztem zdrowotnym moim lub dziecka, to nie będzie już kolejnych prób, bo dla mnie to nieodpowiedzialne, żeby zachodzić w ciążę i ryzykować zdrowiem dziecka, kiedy wiadomo, że są problemy z donoszeniem.

No i mamy nadzieję, że to jednak będzie dziewczynka, bo nie potrafimy się zgodzić z mężem co do imienia dla chłopca. Wczoraj z 3h dyskutowaliśmy i ja mam swój typ, on ma swój, a żadne nie chce ustąpić big_smile

Cieszę się, że póki co jest dobrze trzymam kciuki żeby tak zostało. Wyczuwam więcej optymizmu z Twojej wypowiedzi , chociaż domyślam się że strach z tyłu głowy jest obecny. Odpoczywaj, leż, człowiek wszystko wytrzyma jak musi. Ja po ostatnim poronieniu chyba nie zdecyduje się już na kolejną ciążę , tyle że ja jedno dziecko mam to mam inną perspektywę. Fajny jest ten czas spierania się o imiona , chyba większość par tak miało :-)

Bo to zależy od pory dnia smile
Najbardziej się stresuję wieczorami, bo za każdym razem jak jechałam do szpitala to to było późnym wieczorem, więc wtedy mi się odpala cała litania w myślach, rano się budzę i jak sprawdzę, że nie jestem zalana krwią, to do wieczora czuję się psychicznie już w miarę spoko.

W sumie przy pierwszym dziecku nie mieliśmy problemu, imię wpadło od razu, ogólnie z imionami dka córek problemu nie ma, chyba że taki problem, że mamy tyle imion, że fajnie byłoby mieć łącznie z 3-4 dzieci, żeby je wszystkie wykorzystać.
A z męskimi imionami mamy problem, bo chcemy iść w takie imiona z pokolenia dziadków, Stanisław, Bolesław, Mieczysław, Zbigniew, Roman, Kazimierz, a one wszystkie kojarzą mi się jak z menelami spod budki z piwem. Może to dlatego, że ja sie wychowałam na obrzeżach miasta i tu taka menelnia chodziła i właśnie Staszki, Mietki, Wieśki itd.

No i stoi na tym, że mój mąż chciałby Romana albo Stanisława, a ja chcę Ignacego albo Tadeusza big_smile
I jestem tak na tym Ignacym zafiksowana, że ryczeć mi się chce jak mąż sie na to nie zgadza, ale wiem, że to reakcja bardziej z hormonów niż ze mnie, więc nawet mu o tym nie mówię, bo i po co big_smile nie chcę, zeby się czuł winny, a mnie przejdzie smile
No ale mamy impas, bo aktualnie żadne z nas nie odpuszcza. Nawet mówiłam mężowi, że możemy zrobić ruletkę, jak się urodzi po 38+0 to jego imię, a jak się urodzi wcześniej to moje big_smile ale się nie dał.

Zostaje nam nadzieja, że jednak będzie dziewczynka big_smile

172

Odp: Dla rodziców po stracie

Przyznam sie że twoje typy o wiele lepsze.

I tez mam takie skojarzenia z Staszkiem i Mietkiem.
A Zbyszek, to już w ogóle

Mój typ;
Albert.

Fajnie ze sie trzymasz i nie dajesz sie pochłonąć czarnym myślą.
choć wiem ze jest ci ciężko
To i tak mam do ciebie ogromny podziw że "tak szybko" sie "pozbierałaś"  i postanowiłaś isc do przodu.l

173

Odp: Dla rodziców po stracie

W mojej wsi stała ekipa pod sklepem to akurat w 50% to Tadziki. smile
I jeszcze zmienna część: Rafały, Gabriel, Michały.

Moja teściowa zanim urodziła mojego męża to 3 razy poroniła w pierwszej połowie ciąży i były to ponoć dziewczynki.
Później już nie udawało jej się zajść w ciążę mimo starań bo nie chcieli by mąż był jedynakiem.
Była bardzo religijna i modliła się aby mogła mieć chociaż jedno dziecko.
I też tak samo będąc w ciąży z moim mężem każdego ranka budziła się z niepokojem czy nie leży we krwi bo jej poronienia następowały właśnie w nocy.

174

Odp: Dla rodziców po stracie

Loka cieszę się że odpoczywasz. A mdłości  i nadwrażliwość zapachowa mimo ze uciążliwe to raczej stanowią dobry omen. Jak objawy ciazy są i to dość intensywne to znaczy ze ciąża się rozwija smile
Z imionami może na razie dajcie sobie na wstrzymanie? Jak już będzie wiadoma płeć dziecka to wtedy okaże się czy jest "problem" smile Po co dokładać sobie dodatkowego stresu już teraz. Teraz samo utrzymanie ciąży jak piszesz jest bardzo stresujące i doskonale to rozumiem. Ja do tej pory raz na kilka lat miewam sen ze jestem w ciąży i sprawdzam co chwilę czy nie krwawię. Mimo ze tyle czasu minęło od poronień i ze na ten moment to nawet już bym nie chciała ciąży bo czuje się spełniona jako mama i czuje się zdecydowanie za stara na noworodka big_smile
Jakos mam przeczucia dobre co do Twojej ciąży. A intuicję mam podobno niezłą. Niemniej jednak dawaj znać Kochana czy wszystko ok  smile

175

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:
chomik9911 napisał/a:

Lady Loka przykro mi z powodu Waszej straty. Potrafię sobie wyobrazić co czuliście..Powiedz jak się czujesz?

Hej! Dzięki!

Mam drugi tydzień zwolnienia, już przestałam się nudzić, bo w zeszłym tygodniu wynudziłam się potwornie. Biorę leki na podtrzymanie, pół dnia leżę, bo mam mdłości i nadwrażliwość zapachową.
Już prawie 25% ciąży za nami.

Ale mam też świadomość, że tym razem to trochę wszystko albo nic. Jeżeli pójdzie ok, jeżeli dotrzymamy do terminu, ze szwem albo bez szwu, to można myśleć o trzecim dziecku za jakieś 4-5 lat. Natomiast jeżeli tym razem też się nie uda, albo uda się, ale będzie to okupione ogromnym kosztem zdrowotnym moim lub dziecka, to nie będzie już kolejnych prób, bo dla mnie to nieodpowiedzialne, żeby zachodzić w ciążę i ryzykować zdrowiem dziecka, kiedy wiadomo, że są problemy z donoszeniem.

No i mamy nadzieję, że to jednak będzie dziewczynka, bo nie potrafimy się zgodzić z mężem co do imienia dla chłopca. Wczoraj z 3h dyskutowaliśmy i ja mam swój typ, on ma swój, a żadne nie chce ustąpić big_smile

Bardzo się cieszę <3
Trzymam kciuki za Was, za Ciebie i dzidziusia, żeby wszystko się udało i żeby wszystko zakończyło się dobrze
Żebyście byli oboje zdrowi
I spokojnie, nie denerwuj się tymi wieczorami, postaraj się nie myśleć o tym, co było, żeby się niepotrzebnie nie denerwować
Trzymam kciuki, żebyście byli zdrowi big_smile

176

Odp: Dla rodziców po stracie

Loka jak się macie Ty i dziecko? smile

177

Odp: Dla rodziców po stracie
feniks35 napisał/a:

Loka jak się macie Ty i dziecko? smile

Ojej, mamy przygody.
W poprzedni piątek byłam kolejny raz w szpitalu, tym razem z krwawieniem i w szpitalu oczywiście kolejny raz musieli mnie o wszystko wypytać (bo nie mogą sobie sprawdzić historii pacjenta w bazie), nic mi wielkiego nie powiedzieli, a na koniec jeszcze rzucili, że to może być początek poronienia, ale w sumie to oni nie wiedzą.
Oczywiście to nie był początek poronienia, bo normalnie już nic się nie dzieje, a ja więcej tam nie pójdę, bo tylko się stresuję. Zejdę nerwowo do porodu. Staram się jakoś bardzo nie myśleć, ale nie umiem wybiec myślami na tyle daleko, żeby wizualizować sobie jakoś szczęśliwie poród i to co będzie potem.

Wczoraj miałam wizytę u mojego lekarza prowadzącego, który też potwierdził, że jest wszystko w porządku, mam dalej zwolnienie, siedzimy sobie w domu. Już nie wychodzę tak bardzo, bo jednak 4 piętro trochę mi daje w kość jak muszę wyleźć po schodach.
Chciałabym magicznie przeskoczyć do 28 tygodnia, żeby już wszystko było w porządku big_smile
Lekarza prowadzącego będę zmieniać w listopadzie, bo ten mi nie leży, przeszkadza mi to, że za każdym razem muszę mu wszystko opowiadać i za każdym razem zadaje mi dokładnie te same pytania: a jak się zaczęło, a ile ważyło dziecko, a ile żyło itd. Poza tym ostatnio mi walnął tekstem, że jakbym pojechała do szpitala wtedy wcześniej, to pewnie dałoby się coś więcej zrobić (a przypomnę, że gość mnie wtedy na oczy nie widział, więc sytuację zna tylko z moich opowieści). Ja i tak mam wyrzuty sumienia, że nie pojechałam wcześniej, ale byłam przekonana, że nic się nie dzieje i też nie widziałam powodów. Za to teraz latam jak popierniczona do szpitala jak tylko coś się zadzieje, a jak brzuch zaboli to od razu sprawdzam czy jak skurcz czy nie jak skurcz i czy już jechać czy jeszcze nie.
Poza tym też mnie wkurzył ten obecny lekarz, bo dzisiaj miał takie wielkie zdziwienie, że ten poród był w marcu, a ja już jestem w ciąży. A byłam u niego na wizycie po połogu i pytałam się go, jak szybko mogę zajść w drugą ciążę, to mi powiedział, że po 3 miesiącach od zabiegu, czyli w sumie już czerwiec/lipiec. A i tak odczekaliśmy więcej, bo ja jeszcze chciałam wyleczyć wszystkie zęby przed ciążą, a miałam 3 ósemki do wyrywania i między każdym rwaniem po 2 tygodnie odstępu. Jakoś nie mam szczęścia do lekarzy, serio. Ani w szpitalu ani w Medicoverze, mam nadzieję, że drugi szpital i lekarz prywatnie to już będzie normalniej i jakoś tak bardzo ludzko.

chwilowo spędzam czas na oglądaniu Disneya, graniu w pokemony i simsy, rozwiązywaniu krzyżówek i wyszukuję sobie testy z wolnego płodowego DNA, żeby je zrobić, bo lekarz mi nie chce dać skierowania na test PAPP-A, chociaż mam go za darmo w pakiecie w placówce.

178

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Loka jak się macie Ty i dziecko? smile

Ojej, mamy przygody.
W poprzedni piątek byłam kolejny raz w szpitalu, tym razem z krwawieniem i w szpitalu oczywiście kolejny raz musieli mnie o wszystko wypytać (bo nie mogą sobie sprawdzić historii pacjenta w bazie), nic mi wielkiego nie powiedzieli, a na koniec jeszcze rzucili, że to może być początek poronienia, ale w sumie to oni nie wiedzą.
Oczywiście to nie był początek poronienia, bo normalnie już nic się nie dzieje, a ja więcej tam nie pójdę, bo tylko się stresuję. Zejdę nerwowo do porodu. Staram się jakoś bardzo nie myśleć, ale nie umiem wybiec myślami na tyle daleko, żeby wizualizować sobie jakoś szczęśliwie poród i to co będzie potem.

Wczoraj miałam wizytę u mojego lekarza prowadzącego, który też potwierdził, że jest wszystko w porządku, mam dalej zwolnienie, siedzimy sobie w domu. Już nie wychodzę tak bardzo, bo jednak 4 piętro trochę mi daje w kość jak muszę wyleźć po schodach.
Chciałabym magicznie przeskoczyć do 28 tygodnia, żeby już wszystko było w porządku big_smile
Lekarza prowadzącego będę zmieniać w listopadzie, bo ten mi nie leży, przeszkadza mi to, że za każdym razem muszę mu wszystko opowiadać i za każdym razem zadaje mi dokładnie te same pytania: a jak się zaczęło, a ile ważyło dziecko, a ile żyło itd. Poza tym ostatnio mi walnął tekstem, że jakbym pojechała do szpitala wtedy wcześniej, to pewnie dałoby się coś więcej zrobić (a przypomnę, że gość mnie wtedy na oczy nie widział, więc sytuację zna tylko z moich opowieści). Ja i tak mam wyrzuty sumienia, że nie pojechałam wcześniej, ale byłam przekonana, że nic się nie dzieje i też nie widziałam powodów. Za to teraz latam jak popierniczona do szpitala jak tylko coś się zadzieje, a jak brzuch zaboli to od razu sprawdzam czy jak skurcz czy nie jak skurcz i czy już jechać czy jeszcze nie.
Poza tym też mnie wkurzył ten obecny lekarz, bo dzisiaj miał takie wielkie zdziwienie, że ten poród był w marcu, a ja już jestem w ciąży. A byłam u niego na wizycie po połogu i pytałam się go, jak szybko mogę zajść w drugą ciążę, to mi powiedział, że po 3 miesiącach od zabiegu, czyli w sumie już czerwiec/lipiec. A i tak odczekaliśmy więcej, bo ja jeszcze chciałam wyleczyć wszystkie zęby przed ciążą, a miałam 3 ósemki do wyrywania i między każdym rwaniem po 2 tygodnie odstępu. Jakoś nie mam szczęścia do lekarzy, serio. Ani w szpitalu ani w Medicoverze, mam nadzieję, że drugi szpital i lekarz prywatnie to już będzie normalniej i jakoś tak bardzo ludzko.

chwilowo spędzam czas na oglądaniu Disneya, graniu w pokemony i simsy, rozwiązywaniu krzyżówek i wyszukuję sobie testy z wolnego płodowego DNA, żeby je zrobić, bo lekarz mi nie chce dać skierowania na test PAPP-A, chociaż mam go za darmo w pakiecie w placówce.

O kurcze to się dzieje faktycznie. Ale skoro lekarz mówi że nic się nie dzieje teraz to dobrze. Jeśli jednak coś Cie niepokoi to zawsze sprawdzaj.
Co do lekarzy to sama wiem jak to wygląda. Niestety jak się nie zapłaci to poziom empatii i podejscia do pacjenta, nawet w tak szczególnym stanie jest dramatyczny. Także dobrze ze decydujesz się na prywatnego lekarza. On zadba nie tylko o przebieg ciąży ale i przebieg porodu, nawet jak sam nie będzie wtedy na dyżurze ( tak przynajmniej powinno to wyglądac). Medicover i tego typu pakiety medyczne no niby lepsze niż na NFZ bo mimo wszystko terminy krótsze ale mam wrażenie że tam jednak mało specjalistów pracuje tylko tacy lekarze mocno średnich lotów co to traktują to jako dodatkową chałturę. Sama mam taki pakiet medyczny w senie ubezpieczenie tyle że nie  w medicover i korzystam z niego raczej do prostych przypadków typu infekcja albo wykonania kosztownych badan typu tomograf rezonans które w pakiecie mam za darmo. Grubsze tematy wymagające lepszej wiedzy medycznej,  szczególnie teraz te dotyczące dziecka wolę załatwić jednak prywatnie za kasę mimo ze w pakiecie mogłabym za darmo. Bo widzę jaka jest jakość tego pakietowego leczenia.
Odpoczywaj Loka. Fajnie ze masz zajęcia chociaz trochę zajmujące głowę. Współczuję Ci ze nie jest Ci dane przejść przez tą ciążę w spokoju. Bardzo na to zasługujesz. Czuje jednak gdzieś wewnętrznie że tym razem final będzie szczęśliwy, chociaż jeszcze daleko do niego. Buziaki i dawaj znać:*

179 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-10-20 10:57:04)

Odp: Dla rodziców po stracie

Kontynuując wątek z innego tematu.
To powiem Ci Loka że aż mnie zmroziło jak przeczytałem to co tam napisałaś. Szczególnie na temat jedzenia: tego ciasta czy tego śniadania. Nie wiem, może dlatego że ja nie do jadałem za dziecka, więc to przykuło moją uwagę najbardziej. Ale ja nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy ja jem a ktoś się patrzy. Śniadania czy obiady które przygotowuje rodzinie, które razem jemy, to najważniejsze momenty dnia. Szczególnie obiad. Nie wiem kurwa jakim człowiekiem trzeba być żeby się cieszyć z tego że ukochana twojego syna nie zjadła śniadania czy nie kupić jej ciasta. Ja pierdole. Ja jestem z tych gospodarzy który wpychają w gości tyle jedzenia że wychodzą o rozmiar więksi. I to mówię o gościach a nie o rodzinie. Tragedia. Nie dziwię ci się absolutnie, jak przeczytałem o jej zachowaniu po śmierci waszego dziecko... Nie sądziłem że można aż tak nie mieć taktu i kultury, że można być aż tak żałosnym. Dziękuję szatanowi że moim teściami, zarówno z jednej jak i drugiej strony są wspaniali ludzie. Na których odwiedziny się cieszę. W otoczeniu znam tyle jedna teściowa z piekła rodem. Mama mojego przyjaciela który związał się z 9 lat starsza kobieta. Co ona odpierdalała, to przekraczało wszelkie granice, chodziła do niej do pracy, do jej rodziców. I pomimo że są razem już 11 lat, mają trójkę dzieci, to ani razu ich nie odwiedziła, powiedziała że nie ma syna, dopóki z nią się nie rozwiedzie.

180 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-10-20 11:30:26)

Odp: Dla rodziców po stracie

Ja mam podobnie jak Ty. U mnie w rodzinnym domu lodówka była otwarta i pełna i dla znajomych i dla rodziny. I my też nikomu nie sępimy. Jak robiłam te śniadania to nie pytałam o ilość parówek po to, żeby wyśmiać, że za dużo. Jakby powiedziala, że zje 5 to by dostała 5. A nie, że ona mówi 3, a potem bierze na talerz 5 i właściwie dla jednej osoby brakuje.

No ale ona chyba już po prostu taka jest. My od niej niczego nie chcemy, o nic ją nie prosimy. Jak mieliśmy mieszkanie do wykończenia to pomogli nam moi rodzice, bo w pewnym momencie kasa się skończyła, zostaliśmy bez części mebli, a ja w ciąży, więc wiadomo, że wypadałoby te meble jednak mieć. I moi rodzice stwierdzili, że mają to gdzieś, po to mają kasę, żeby pomóc (a też się nie dopraszaliśmy, mówiliśmy, że kupimy później), a teściowa tylko dzwoniła mówiąc, ze ona by przecież pomogła, alenjest tak daleko big_smile to nie wiem w czym chciała pomagać.
Potem jak do nas przyjechała, to powiedziała tylko, że mamy ładne ściany, byle tylko nie powiedzieć, że ładne jest coś, za co zapłacili moi rodzice.

A jak trafiłam do szpitala w marcu to wołała przez telefon, że ona by przyjechała, tylko ma daleko. Ale jak zapytałam ją, po co chce przyjechać, to powiedziała, że po to, żeby swojego syna wspierać... no masakra, on spędzał 80% czasu w szpitalu ze mną i jeszcze ją by miał na głowie. A po porodzie dzwoniła do mojej mamy, jaka to ona jest szczęśliwa, że została babcią.

Dlatego teraz nic nie wie. Mąż mówi, że może jej powie w lutym, jakby to ode mnie zależało to dowiedziałaby się po porodzie. Ostatnio obdzwoniła całą rodzinę chociaż ją prosiliśmy, żeby nic nikomu nie mówiła, to teraz nie dajemy jej takiej możliwości. Jak myślę, że jak byłam w szpitalu to pewnie też obdzwaniała wszystkich, to aż mnie skręca, bo potem się dowiedziałam, że ona na bieżąco informowała nawet jakąś ciotkę mieszkającą po drugiej stronie świata, której ja nigdy nie poznałam, a mąż od wielu lat nie ma z nią kontaktu.

Więc ja przyjęłam jedyną zasadę, która jakoś jest zdrowa dla mnie i po prostu z teściową nie rozmawiam. Można mnie nazywać rozpuszczoną gówniarą bez szacunku dla starszych, ale cóż. Próbowałam, byłam miła, nigdy jej nie okazałam braku szacunku, nigdy nie zrobiłam awantury, nawet nie narzekam na nią do męża, bo nie chcę, żeby stał między młotem a kowadłem. Wiem, że ona mnie nie lubi, bo jej zabrałam syna i uwiązałam go na drugim końcu Polski, bo takimi tekstami rzucała innym. Ba, ona nawet moim rodzicom opowiadała, że ja jej synka zabrałam...
Dostaje ode mnie prezent na urodziny, prezent na Święta i kartki świąteczne i na tym się nasz kontakt opiera.

181

Odp: Dla rodziców po stracie

Zauważ jedna rzecz.
Jak na mnie naskakują tutaj, gdy powiem że mąż ma być najważniejszy dla żony, a żoną dla męża.  A tak naprawdę wiele konfliktów w związku bierze się z tego że nad partnera stawia się np swoich rodziców. Fajnie że masz męża który stoi po twojej stronie, bo to jest najważniejsze. Jest takie powiedzenie " psy szczekają, karawana jedzie dalej"  nie ma co się przejmować zaburzoną osobą, trzymać z daleka od siebie i tyle. Tyle dobrego że mieszka daleko od was, bo śmiem twierdzić że gdyby ta odległość była mniejsza, to pielgrzymki do waszego domu były by normą.  Dzięki temu też nie będzie brała udziału w wychowaniu dziecka, aż ciarki po plecach przechodzą gdy się pomyśli że mogła by mieć wpływ na dziecko

182 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-10-20 12:13:00)

Odp: Dla rodziców po stracie
Szeptuch napisał/a:

Zauważ jedna rzecz.
Jak na mnie naskakują tutaj, gdy powiem że mąż ma być najważniejszy dla żony, a żoną dla męża.  A tak naprawdę wiele konfliktów w związku bierze się z tego że nad partnera stawia się np swoich rodziców. Fajnie że masz męża który stoi po twojej stronie, bo to jest najważniejsze. Jest takie powiedzenie " psy szczekają, karawana jedzie dalej"  nie ma co się przejmować zaburzoną osobą, trzymać z daleka od siebie i tyle. Tyle dobrego że mieszka daleko od was, bo śmiem twierdzić że gdyby ta odległość była mniejsza, to pielgrzymki do waszego domu były by normą.  Dzięki temu też nie będzie brała udziału w wychowaniu dziecka, aż ciarki po plecach przechodzą gdy się pomyśli że mogła by mieć wpływ na dziecko

Ja mam ciary jak myślę o młodszym bracie męża, strasznie mu współczuję, ale ani ja ani mąż nie mamy wpływu na to, jak jest wychowywany.

Czasami się zastanawiam właśnie, bo może jakby była bliżej to wpadłaby raz w tygodniu na kawę i tyle byśmy ją widzieli. I byłby spokój, bo nie zwalałaby się nam na weekendy. Ciężko powiedzieć. Byłabym w stanie zobaczyć i plusy i minusy takiego rozwiązania.

Ogólnie to ja jestem za miękka big_smile bo nawet moja terapeutka mi mówi, że powinnam normalnie uciąć kontakt, nie zgadzać sie na żadne jej nocowanie u nas i nic jej nie mówić, a ja ciągle się łudzę, że może jednak jakieś ludzkie odruchy się tam pojawią.

183

Odp: Dla rodziców po stracie

Obawiam sie że ten brat wyrośnie na niepełnosprawnie społecznie człowieka.
Swoja droga to jest ciekawe, bo bardzo często występuje ta sytuacja,że po śmierci męża,lub jego odejściu, matki staja się tak zaborcze jeżeli chodzi o swoich synów, rzadziej o córki.
Bardzo rzadko słyszałem o sytuacji,kiedy to po śmierci żony,ojciec zaczyna tak bardzo ingerować w życie swoich córek.

A próbowaliście z nią porozmawiać tak bardziej na ostro?
W sensie nie "mamo słuchaj jest sprawa" tylko "Grażyna(czy jak tam sie ona nazywa) nie akceptuje takiego i takiego zachowania"

My przeprowadziliśmy taka rozmowę z jednymi i drugimi teściami.
Gdy zona sie przeprowadziła do mnie, gdy podjęliśmy decyzje że żyjemy razem,jesteśmy rodziną, zaprosiliśmy teściów na takie spotkanie, aby wyjaśnić im nowe zasady.
Na początku podziękowałem im za wszystko co zrobili dla zony i syna, że tyle czasu o nich dbali, ale oświadczyłem że teraz ja przejmuje ta role.
Szczególnie chodziło mi o relacje z wnukiem, bo teraz ma on pełną rodzinne, a od wychowania sa rodzice ,nie dziadkowie.
i jasno określimy zasady, co mogą,kiedy mogą, i jaką role teraz pełnić będą.
Kwestia wizyt,spotkań rodzinnych, zabierania syna na weekendy.
Całe te sprawy obgadaliśmy sobie na tym spotkaniu,nie pozostawiając miejsca na niedomówienia.
I to była tez taka sytuacje,gdzie wiedziałem że dobrze wybrałem,bo z żona stanowiliśmy monolit.
A teściowie, widząc to nawet nie próbowali czegoś narzucać.
wiedzieli że muszą brać to co dajemy.
I z takich relacji, na samym początku wręcz służbowych, bardzo szybko przekształciło sie w koleżeńskie,przyjacielskie, i w końcu w pełni rodzinne.

184

Odp: Dla rodziców po stracie

Zobaczymy, jak taka rozmowa będzie potrzebna po urodzeniu się dziecka, to wtedy. Póki co ona jest daleko, nie przyjeżdża do nas, przez telefon rozmawia tylko z mężem i myślę, że po urodzeniu się dziecka jedyne co się zmieni to że będzie trzeba jej zdjęcie wysłać co jakiś czas i w sumie tyle. Ja bym dziecka z nią i tak na 5min nie zostawiła, więc raczej nie mamy potrzeby stawiania sprawy bardzo ostro. Zobaczymy, co się będzie działo później.
Plus po urodzeniu zawsze jest kolejny argument na to, żeby spali w hotelu - nie mamy miejsca, a małe płaczące dziecko i tak nie da się im wyspać. Tani hotel mamy dosłownie z 500m od domu, więc to nie jest wielki problem, nie ulokujemy jej na drugim końcu miasta. A jeżeli to ma dać spokój to jestem gotowa jej za ten hotel zapłacić w razie potrzeby. Uargumentuje się to tym, że dbamy o jej wygodę i komfort snu big_smile

185

Odp: Dla rodziców po stracie

I tak trzymaj

186

Odp: Dla rodziców po stracie

Trzasnę szybki update, co mi tam:)

No więc wszystko jest w miarę ok, siedzę sobie w domu, za nami USG 1 trymestru, na którym nie wyszło nic złego.
W piątek powinnam dostać wyniki badań z wolnego płodowego DNA, więc będziemy znać płeć.

Problem jest tylko taki, że moja dolegliwość, która ostatnio pojawiła się w 20 tygodniu, pojawiła się juz teraz, czyli prawie 2 miesiące wcześniej. Może to wynikać z faktu szybkiej ciąży po poprzedniej, z faktu, że mialam zabiegowe czyszczenie jamy macicy poprzednio, albo z tego, że po prostu wcześnie zaczęliśmy kontrolować mnie.

Jutro mam wizytę u nowego lekarza, ze stsrego rezygnuję, bo jego propozycja działania mnie ani trochę nie przekonuje. Prawdopodobnie w najbliższych tygodniach będzie szpital, co w sumie mnie cieszy, bo o ile mówiłam, że zrobię wszystko, żeby szpitala uniknąć to widzę, że nie dam rady tego zrobić, więc właściwie nawet chcę tam już iść, żeby zrobili to, co zrobić trzeba, żebym się stresowała trochę mniej.
Potem się będę stresować innymi rzeczami zapewne big_smile
Czasami łapię stresa, bo każdy ból brzucha sprawia, że się zastanawiam czy coś się nie dzieje. 1.5 tygodnia temu pojechałam na spontana do innego lekarza, żeby sprawdził, czy wszystko ok, bo mam złe przeczucia. Czuję się przy okazji źke sama ze sobą, bo w kwestiach zdrowotnych nigdy nie byłam paranoiczką  raczej bagatelizowałam ile się dało. A teraz czuję się jak jedna z kobiet, które do lekarza biegają z każdym kichnięciem. I jestem zła na siebie, że momentami nie potrafię wychillować i poczekać normalnie do wizyty. Moja terapeutka twierdzi, że to objawy podchodzące pod PTSD po poprzedniej ciąży.

A tak to siedzę w domu (co widać, bo przesiaduję na forum) i tak średnio to znoszę. Nie lubię tak spędzać czasu na leżeniu raz w salonie raz w sypialni. Trochę czytam, trochę oglądam, zaczęłam kurs nowego języka na duolingo z nudów. Chciałabym wyjść na spacer, bo tak to wychodzę tylko na taksówkę do lekarza, a potem na taksówkę do domu. Chciałabym, żeby już minął ten najbardziej niebezpieczny moment, ale niestety to dopiero w styczniu. Mam nadzieję, że koło marca/kwietnia już na luzie będę mogła chodzić na jakieś wiosenne spacery. W sumie w kwietniu to już nawet na luzie. I tak sobie tłumaczę i przeliczam w głowie ile tygodni do względnego luzu. Jestem zmęczona tym, że nie mieliśmy wakacji tak naprawdę, nie pojechaliśmy nigdzie, odkładaliśmy wyjazd, a potem już było po teście to nie pojechaliśmy, bo się gorzej czułam, plus latałam po szpitalach, więc nawet dobrze, że byliśmy na miejscu.

Dalej mam problem z wizualizacją dalej niż do stycznia, czasami mówię, że fajnie będzie iść do parku z wózkiem, zabrać koc i tak sobie leżeć, ale częściej mam myśli, że po prostu może ja jakoś nie zasłużyłam na to, żeby mieć dzieci. Może nie jest mi dane, może powinniśmy się przyzwyczaić do bycia w pakiecie my we 2 i 2 koty. Boję się, że znowu się okaże, że będziemy musieli ogarniać pogrzeb, rozkopywać grób. Nie mamy jeszcze płyty zrobionej, a ja mam w głowie, że może nie róbmy, bo co jeżeli będzie potrzebne miejsce.

Zdenerwował mnie 1 listopada, bo uświadomiłam sobie jak bardzo ja, chociaż z kościołem mam coraz większy rozjazd, ale jak bardzo mam potrzebę, żeby dać na mszę czy na wypominki, a nie mogę, bo za dzieci się nie modlą, bo dzieci są w niebie. Nawet się zastanawiałam czy nie zadzwonić do jakiegoś znajomego księdza o tym pogadać, ale stwierdziłam, że nie mam ochoty słyszeć, że powinnam się cieszyć.
Poza tym to był taki moment, że z lodówki wręcz wyskakiwała mi jakaś dziewczyna, którą mocno promowali moi wierzący znajomi, która udzielała masę wywiadów do katolickich portali o tym, jak straciła dziecko i jak to dobrze, że jej córka jest w niebie i że na nich czeka, a ja patrzyłam tylko na nagłówek i miałam w głowie tylko to, że we mnie nie ma takiej akceptacji, więc pewnie znowu coś ze mną jest nie tak.

No i rozpisałam się tongue

Trzymcie kciuki, żeby jutro mi lekarz ustalił termin do szpitala i żeby ten termin był szybki, bo chcę szybko tam wejść i szybko wyjść big_smile i żeby wszystko co mi zrobią trzymało jak trzeba do samego końca big_smile

187

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Trzasnę szybki update, co mi tam:)

No więc wszystko jest w miarę ok, siedzę sobie w domu, za nami USG 1 trymestru, na którym nie wyszło nic złego.
W piątek powinnam dostać wyniki badań z wolnego płodowego DNA, więc będziemy znać płeć.

Problem jest tylko taki, że moja dolegliwość, która ostatnio pojawiła się w 20 tygodniu, pojawiła się juz teraz, czyli prawie 2 miesiące wcześniej. Może to wynikać z faktu szybkiej ciąży po poprzedniej, z faktu, że mialam zabiegowe czyszczenie jamy macicy poprzednio, albo z tego, że po prostu wcześnie zaczęliśmy kontrolować mnie.

Jutro mam wizytę u nowego lekarza, ze stsrego rezygnuję, bo jego propozycja działania mnie ani trochę nie przekonuje. Prawdopodobnie w najbliższych tygodniach będzie szpital, co w sumie mnie cieszy, bo o ile mówiłam, że zrobię wszystko, żeby szpitala uniknąć to widzę, że nie dam rady tego zrobić, więc właściwie nawet chcę tam już iść, żeby zrobili to, co zrobić trzeba, żebym się stresowała trochę mniej.
Potem się będę stresować innymi rzeczami zapewne big_smile
Czasami łapię stresa, bo każdy ból brzucha sprawia, że się zastanawiam czy coś się nie dzieje. 1.5 tygodnia temu pojechałam na spontana do innego lekarza, żeby sprawdził, czy wszystko ok, bo mam złe przeczucia. Czuję się przy okazji źke sama ze sobą, bo w kwestiach zdrowotnych nigdy nie byłam paranoiczką  raczej bagatelizowałam ile się dało. A teraz czuję się jak jedna z kobiet, które do lekarza biegają z każdym kichnięciem. I jestem zła na siebie, że momentami nie potrafię wychillować i poczekać normalnie do wizyty. Moja terapeutka twierdzi, że to objawy podchodzące pod PTSD po poprzedniej ciąży.

A tak to siedzę w domu (co widać, bo przesiaduję na forum) i tak średnio to znoszę. Nie lubię tak spędzać czasu na leżeniu raz w salonie raz w sypialni. Trochę czytam, trochę oglądam, zaczęłam kurs nowego języka na duolingo z nudów. Chciałabym wyjść na spacer, bo tak to wychodzę tylko na taksówkę do lekarza, a potem na taksówkę do domu. Chciałabym, żeby już minął ten najbardziej niebezpieczny moment, ale niestety to dopiero w styczniu. Mam nadzieję, że koło marca/kwietnia już na luzie będę mogła chodzić na jakieś wiosenne spacery. W sumie w kwietniu to już nawet na luzie. I tak sobie tłumaczę i przeliczam w głowie ile tygodni do względnego luzu. Jestem zmęczona tym, że nie mieliśmy wakacji tak naprawdę, nie pojechaliśmy nigdzie, odkładaliśmy wyjazd, a potem już było po teście to nie pojechaliśmy, bo się gorzej czułam, plus latałam po szpitalach, więc nawet dobrze, że byliśmy na miejscu.

Dalej mam problem z wizualizacją dalej niż do stycznia, czasami mówię, że fajnie będzie iść do parku z wózkiem, zabrać koc i tak sobie leżeć, ale częściej mam myśli, że po prostu może ja jakoś nie zasłużyłam na to, żeby mieć dzieci. Może nie jest mi dane, może powinniśmy się przyzwyczaić do bycia w pakiecie my we 2 i 2 koty. Boję się, że znowu się okaże, że będziemy musieli ogarniać pogrzeb, rozkopywać grób. Nie mamy jeszcze płyty zrobionej, a ja mam w głowie, że może nie róbmy, bo co jeżeli będzie potrzebne miejsce.

Zdenerwował mnie 1 listopada, bo uświadomiłam sobie jak bardzo ja, chociaż z kościołem mam coraz większy rozjazd, ale jak bardzo mam potrzebę, żeby dać na mszę czy na wypominki, a nie mogę, bo za dzieci się nie modlą, bo dzieci są w niebie. Nawet się zastanawiałam czy nie zadzwonić do jakiegoś znajomego księdza o tym pogadać, ale stwierdziłam, że nie mam ochoty słyszeć, że powinnam się cieszyć.
Poza tym to był taki moment, że z lodówki wręcz wyskakiwała mi jakaś dziewczyna, którą mocno promowali moi wierzący znajomi, która udzielała masę wywiadów do katolickich portali o tym, jak straciła dziecko i jak to dobrze, że jej córka jest w niebie i że na nich czeka, a ja patrzyłam tylko na nagłówek i miałam w głowie tylko to, że we mnie nie ma takiej akceptacji, więc pewnie znowu coś ze mną jest nie tak.

No i rozpisałam się tongue

Trzymcie kciuki, żeby jutro mi lekarz ustalił termin do szpitala i żeby ten termin był szybki, bo chcę szybko tam wejść i szybko wyjść big_smile i żeby wszystko co mi zrobią trzymało jak trzeba do samego końca big_smile

Bardzo dobrze ze zrobiłaś update. Miałam nawet ochotę zagadnąć Cię sama ale nie chciałam być natrętna tongue
Dobrze ze zmieniłaś lekarza skoro tamten Cie nie przekonywal. Twój komfort psychiczny jest teraz bardzo ważny jak i bezpieczeństwo dziecka. Nie oceniaj się surowo. Po tym co przeszliście masz prawo być dużo bardziej uwrażliwiona na jakiekolwiek symptomy czegos złego. Zresztą nawet i bez tego przyszłe mamy są zazwyczaj ostrożne także wszystko w normie Kochana smile
Rozumiem tez Twoje zle myśli nt tego co może się wydarzyć. To trochę taka obrona przed cieszeniem się na zapas na zasadzie lepiej się zdziwic pozytywnie niż nastawić ze bedzie dobrze a potem może znowu cierpieć. Chociaz jak już pisalam wcześniej mam poczucie ze tym razem będzie dobrze.
Daj znać jeśli możesz czy będzie coreczka czy synek. Ja obstawiam dziewczynkę big_smile

188

Odp: Dla rodziców po stracie

To nie paranoja,tylko troska o swoje dziecko.
Normale jest to że chcesz zrobić wszystko co w twojej mocy aby zapewnić mu bezpieczeństwo.
Co do siedzenia w domu,może kup sobie konsole? My z żoną właśnie niedawno skończyliśmy grac w the last of us part 2, i na samym końcu az sie popłakaliśmy,bo historia była niesamowita. 
Co do religii,niewiele mogę Ci tu doradzić,bo ja ateista,ale może zainteresuj sie jakimiś innymi systemami wierzeń? Okultyzm? New Age czy inne? Nie wiem czego szuka sie w religii poza pocieszeniem,więc trudno mi doradzić.

189

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Zdenerwował mnie 1 listopada, bo uświadomiłam sobie jak bardzo ja, chociaż z kościołem mam coraz większy rozjazd, ale jak bardzo mam potrzebę, żeby dać na mszę czy na wypominki, a nie mogę, bo za dzieci się nie modlą, bo dzieci są w niebie. Nawet się zastanawiałam czy nie zadzwonić do jakiegoś znajomego księdza o tym pogadać, ale stwierdziłam, że nie mam ochoty słyszeć, że powinnam się cieszyć.
Poza tym to był taki moment, że z lodówki wręcz wyskakiwała mi jakaś dziewczyna, którą mocno promowali moi wierzący znajomi, która udzielała masę wywiadów do katolickich portali o tym, jak straciła dziecko i jak to dobrze, że jej córka jest w niebie i że na nich czeka, a ja patrzyłam tylko na nagłówek i miałam w głowie tylko to, że we mnie nie ma takiej akceptacji, więc pewnie znowu coś ze mną jest nie tak.

Kilka lat temu, tuż po śmierci mojego brata, przyjmowaliśmy w naszym domu księdza, który chodził po kolędzie (mi jest daleko od KK, zwłaszcza jako instytucji, ale szanowałam wolę męża). Kiedy ksiądz zapytał, co u nas, szukając jakiegoś pocieszenia powiedziałam, że w domu panuje ogromny smutek, na co ksiądz z uśmiechem na twarzy, że to dobrze, bo brat jest już w niebie. Ten sam ksiądz, który kilka lat wcześniej walczył z tą samą chorobą, na którą zmarł brat. Ba, opowiedział mi, że był pierwszym w Polsce biorcą przeszczepu od dawcy niespokrewnionego, więc chwilę na ten temat porozmawialiśmy, bo znałam tę historię, a teraz miałam okazję poznać jej bohatera osobiście. Niemniej do dziś żałuję, że nie zapytałam dlaczego, skoro w tym niebie jest tak cudownie, to nie poddał się woli bożej, ale przeszedł przez tak długie i ciężkie leczenie, co wyraźnie znaczy, że wcale mu się do tego dobrostanu tak bardzo nie spieszyło. 
Dążę do tego, że absolutnie rozumiem Twój brak akceptacji dla tego, co się wydarzyło i czego doświadczyliście. Ba, chyba nawet dziwiłabym się, gdybyś w obliczu tak ogromnej straty czuła inaczej.

Twoje obecne lęki wydają się zupełnie naturalne. Doświadczyłaś czegoś, co jest bardzo trudne w przeżywaniu i kiedy dzieje się cokolwiek niepokojącego, to uruchamia się zwykły mechanizm obronny, który nawołuje, by zrobić wszystko, co możliwe, aby oszczędzić sobie podobnych emocji w przyszłości, w tym nie przeoczyć niczego, co mogłoby do tego doprowadzić. To niestety wywołuje stres, a stres, jak wszyscy dobrze wiemy, w obecnej sytuacji też nie jest dobry. Jednym słowem bądź, proszę, ostrożna, ale zachowaj w tym zdrowy realizm.

Lady Loka napisał/a:

Trzymcie kciuki, żeby jutro mi lekarz ustalił termin do szpitala i żeby ten termin był szybki, bo chcę szybko tam wejść i szybko wyjść big_smile i żeby wszystko co mi zrobią trzymało jak trzeba do samego końca big_smile

Się ma rozumieć, że trzymamy! smile

190

Odp: Dla rodziców po stracie

Coś w tym jest Olinko.
Kiedyś rozmawiałam ze znajomym, którego dziecko umarło na raka. Lata temu, więc oni już w miarę pogodzeni z tym, ale też mi powiedział, że dobrze, przynajmniej już jej nie boli. A mnie wcięło, bo u nas to nie była kwestua choroby i ufam, że jej jednak nie nie bolało. Bardziej stres, że nagle jest poza brzuchem, ale tak to nic jej nie było.

191

Odp: Dla rodziców po stracie

Loka, jesteśmy i czekamy na dobre wieści.

192

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:







Trzymcie kciuki, żeby jutro mi lekarz ustalił termin do szpitala i żeby ten termin był szybki, bo chcę szybko tam wejść i szybko wyjść big_smile i żeby wszystko co mi zrobią trzymało jak trzeba do samego końca big_smile

Trzymam:)

193 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-11-07 19:06:12)

Odp: Dla rodziców po stracie

Będzie chłopak tongue

Zostanie NetWygrywem big_smile
A szpital w poniedziałek i mam nadzieję, że dożyjemy.

194

Odp: Dla rodziców po stracie

Gratuluję! big_smile

I dalej trzymam kciuki. smile

195

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Będzie chłopak tongue

Zostanie NetWygrywem big_smile
A szpital w poniedziałek i mam nadzieję, że dożyjemy.

Gratulacje !! smile

Posty [ 131 do 195 z 334 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Dla rodziców po stracie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024