Dla rodziców po stracie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Dla rodziców po stracie

Strony 1 2 3 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 334 ]

Temat: Dla rodziców po stracie

Zakładam temat mając jednocześnie nadzieję, że nie będzie tutaj nikogo, kto z autopsji będzie się wypowiadał i jednocześnie nadzieję na to, że kiedyś komuś to pomoże. Mnie wielokrotnie pomogły stare wątki, może powstanie z tego jakaś grupa wsparcia.
A jak nie, to będę miała gdzie wylewać moje żale.
I mam nadzieję, że kiedyś zakończę ten temat ze swojej strony pisząc, że jestem szczęśliwa i pogodzona z życiem.

To zaczynam.

Dzisiaj był pogrzeb mojego dziecka. Urodzona w 22 tygodniu ciąży, przeżyła półtora dnia.
Całą ciążę do tego 22 tygodnia miałam książkową jeżeli chodzi o wyniki. Nikt nie spodziewał się nagłego pogorszenia i tego, że nagle rozpocznie mi się akcja porodowa. Dzień wcześniej byłam na lekkim spacerze, a następnego dnia z pełnym rozwarciem leżałam pod kroplówkami, które miały wyciszyć skurcze. Nie wyciszyły. Miałam regularne skurcze przez 3 dni zanim lekarze pozwolili mi urodzić.
Pozwolili, bo bardzo długo sami nie chcieli przykładać ręki do wcześniejszego porodu. Ot, takie są konsekwencje ustawy antyaborcyjnej. Woleli czekać na śmierć wewnątrzmaciczną dziecka albo zmianę stanu zdrowia u mnie, chociaż od drugiego dnia błagałam o to, żeby wreszcie się skończyło. Bo bolało potwornie.
Zresztą ja wiedziałam, że moje dziecko ma mniej niż 1% szansy na przeżycie, uświadomili mnie, a mimo to i tak chciałam, żeby miała szansę zawalczyć o swoje życie w momencie, kiedy ja już nie miałam szans na to, żeby walczyć za nią.
I cieszę się, że urodziła się żywa. Cieszę się, że miała szansę. Potwornie mi smutno, że się nie udało.

Moja córka zmarła na naszych rękach, pozwolili nam z nią być do samego końca, kiedy wiadomo już było, że nie ma żadnego leku i żadnego środka, który mógłby zmienić jej stan. Mogliśmy sobie z nią siedzieć i nikt nam nie przeszkadzał.

Nie umiem się odnaleźć w takiej rzeczywistości. Moje ciało woła o to, żeby dalej być w ciąży. Zresztą o tej ciąży i tak wiedziało bardzo mało osób, a ja chciałabym, żeby cały świat wiedział, że moje dziecko żyło, istniało, oddychało. Nawet pesel dostała. Brakuje mi kopniaków, mam poczucie pustki, z którym nie umiem sobie poradzić. Dostałam leki na uspokojenie, żeby funkcjonować.

Żałuję, że narzekałam na mdłości, zmęczenie i ograniczenia związane z ciążą. Mogłabym wymiotować do samego końca gdyby to miało w jakiś sposób zmienić to, co się stało.

Żaden człowiek nie powinien musieć mierzyć się ze stratą własnego dziecka. Żaden rodzic nie powinien być stawiany w takiej sytuacji.
Nie potrafię w to uwierzyć, że nie zobaczę jak moje dziecko dorasta, nie przytulę. Codziennie wieczorem i rano mówię jej, że ją kocham. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jest, kiedyś ją spotkam.

Szukam wsparcia w internecie. Jakichś artykułów. Ale ciężko znaleźć cokolwiek, bo to nie było poronienie ani martwy poród, a o tych dwóch pisze się najwięcej. Tutaj jest inaczej, bo my zdążyliśmy przez te 1.5 dnia słyszeć o ostrożnie dobrych rokowaniach, młoda sobie radziła. Tylko wylewy wcześniacze ją pokonały. Gdyby nie to, pewnie byłaby z nami, a ja codziennie biegałabym na wizyty do szpitala.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dla rodziców po stracie

Polecam stronę dlaczego.org.pl.

Masz rację żaden rodzic nie powinien przeżyć własnego dziecka. Myślę, że ten wątek może pomóc też osobom wokół tej tragedii. Często ludzie nie wiedzą jak reagować, mówią będziesz mieć kolejne dziecko, może dobrze, że się tak stało teraz, a nie później... Ale żadne kolejne dziecko nie będzie tym jedynym, ukochanym...

Ogromnie współczuje straty...

3

Odp: Dla rodziców po stracie

Będziemy mieć kolejne jak tylko połóg puści i jak tylko lekarz da zielone światło. Tym razem na pewno z częstszymi kontrolami niż zalecane i z lekarzem, który specjalizuje się w takich przypadkach.
Ale i tak będzie stresior. Strasznie się boję powtórki. A jednocześnie bardzo chcę znowu zajść w ciążę. Dobrze, że połóg sam wymusza przerwę.
Ale nawet wtedy to będzie drugie dziecko. Pierwsze zawsze będzie w pamięci.

Dzielimy się z mężem swoim bólem, ja mam wyrzuty sumienia, że do samej ciąży podchodziłam bardzo chłodno. Chodziłam na wszystkie badania i kontrole, dbałam o siebie, ale nie miałam wielkiej czułości w kierunku brzucha. Bardziej narzekałam na zmiany, na problemy, na to, że będzie inaczej.
Mąż ma wyrzuty sumienia, bo bardzo mocno liczył na to, że ja w szpitalu będę mieć wyciszoną akcję porodową i wyleżę spokojnie nawet do 10 tygodni, żeby Młoda była w lepszym stanie. Dopiero jak sam widział najmocniejsze skurcze u mnie, to stwierdził sam, że to było niewykonalne.

Zresztą mówią, że takie skurcze bolą nawet bardziej niż te przy donoszonym dziecku, bo organizm nie zdążył się na nie przygotować i są takie nagłe. Może coś w tym jest.

4 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-04-04 22:17:58)

Odp: Dla rodziców po stracie

Loka, bardzo współczuję straty córeczki.


Niczego sobie nie wyrzucajcie. Zrobiliście wszystko co należało aby Wasza córeczka rosła zdrowo. Nie na wszystko mamy w  życiu wpływ i nie wszystko jest w naszej mocy.
Miałaś swoje dziecko pod sercem przez kilka miesięcy i trzymałaś ją w rękach, odeszła mając Was przy sobie. Wiem, że chciałoby się więcej, mieć Ją przez długie lata i cieszyć jej obecnością. Nie zawsze dostajemy  tyle ile by się chciało, bo czasem  szczęście trwa bardzo krótko.
Nie  bój się powtórki wink

Przytulam smile

5

Odp: Dla rodziców po stracie

Bardzo współczuję Wam tego co Was spotkało. Nie zadreczaj się,  wszystko robiliście dobrze,  to nie Wasza wina,  mało pocieszające  ale tak naprawdę miało  być.  Może to właśnie dzięki temu  założyłas ten wątek,  który w przyszłości  da komuś wsparcie,  bądź chociażby zmobilizuje do czegoś,  w konsekwencji  tego uratuje wiele żyć,  o czym nie będziesz nawet wiedziała.
Mi w wielu momentach pomaga czytanie różnych wątków,  ale też po prostu  rozmowa  z kimś,  chęć wyrzucenia czegoś z siebie,  mnie naprawdę oczyszcza. Zatem wiedz że zawsze możesz do mnie napisać prywatnie,  jeśli masz potrzebę rozmowy, nie zastanawiaj się,  pisz śmiało. 

Tule  mocno

6

Odp: Dla rodziców po stracie

Naprawdę nie mam zamiaru sie tu wymądrzać, bo jestem tylko facetem a w takim sprawach raczej nasz głos nic nie znaczy..Mogę powiedzieć tylko tyle, że ogromnie mi przykro. Najszczersze wyrazy współczucia!

7

Odp: Dla rodziców po stracie

O cholera!!! Loka bardzo Wam współczuję straty Waszej córeczki. Przytulam w bólu ciebie i męża. Trudne to strasznie.

8 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2022-04-04 23:36:23)

Odp: Dla rodziców po stracie

Najszczersze wyrazy współczucia Lady Loka sad
Ciężko odnaleźć słowa, które mogłyby choć odrobinę ulżyć w takiej sytuacji.

9

Odp: Dla rodziców po stracie

Bardzo bardzo współczuję!
Na pewno Wasza Córeczka czuła się kochana, czuła się doskonała i najpiękniejsza. Jednak los przygotował dla Niej inną drogę. Nic sobie nie wyrzucajcie, niestety na pewne nagle wydarzenia nie ma recepty.
Życzę Wam dużo siły, byście umieli razem przetrwać ten trudny czas. Przytulam!

Odp: Dla rodziców po stracie

Bardzo mi i mojej malzonce przykro i łączymy sie w niewyobrazalnym cierpieniu.
Nie poddawajcie sie i nie traccie wiary w siebie.

Nam po wypadku lekarze nie dawali nadzieji...a jednak jakims trafem szczescia sie udalo po kilkunastu miesiącach.

11

Odp: Dla rodziców po stracie

Lady Loka, bardzo mi przykro...

12 Ostatnio edytowany przez Symbi (2022-04-05 06:20:07)

Odp: Dla rodziców po stracie

Bardzo współczuję, a wszystkie słowa wydają mi się za płytkie i  nieodpowiednie.

13

Odp: Dla rodziców po stracie

Tak mi przykro. Brakuje słów.

14

Odp: Dla rodziców po stracie

Widzisz to niezwykła lekcja pokory..moze pomoże Ci to, co ja usłyszałam od księdza w miejscu pożegnań szpitala nad trumną małej dziewczynki...
że to małe dziecko, ale dusza która w krótkim czasie odbyła całą swoją życiową drogę która była jej przeznaczona Lady Loka...
Wspierajcie się wzajemnie bo to jest teraz najważniejsze.

15

Odp: Dla rodziców po stracie

Dzięki!

Dzisiaj wieczorem mam psychologa. Podobno jakaś dobra babeczka specjalizująca się w temacie.

Wiecie, my myśleliśmy, że wyczerpaliśmy limity smutku, kiedy 2 tygodnie przed ślubem moja babcia wylądowała w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Wszyscy modlili się tylko, żeby nie umarła przed ślubem. Umarła półtorej tygodnia po. I to też było trudne. Bardzo trudne.

A teraz jest jeszcze trudniej i jeszcze ciężej. Ciężko się wstaje, ciężko się funkcjonuje, trzeba się zmuszać do jedzenia, do życia. Bo ja mogłabym cały dzień leżeć w łóżku albo siedzieć na cmentarzu. Nie mam pojęcia, jak się robi inne rzeczy. W sensie nie wiem jak się skupić na książce czy na filmie czy nawet włączyć muzykę. Włączyłam kiedyś to wydawało mi się to takie bez sensu.

Muszę jeszcze podejść jutro do szpitala, w którym byłam, bo zrobili mi tam masę badań i będą wyniki. W głębi duszy liczę na to, że może złapałam jakąś infekcję, bo to by znaczyło, że przy kolejnym dziecku nie będzie problemu. Ewentualnie lekarzr obstawiali też, że ten przedwczesny poród mógł być powikłaniem po covidzie, który przechodzilismy z mężem w styczniu. No i jest jeszcze scenariusz najgorszy dla mnie, czyli niewydolność szyjki macicy. Najgorszy, bo to oznacza, że kolejna ciąża będzie od razu podwyższonego ryzyka, bo to znowu wystąpi i trzeba będzie pilnować. Z jednej strony dobrze, bo będą mogły być podjęte środki zaradcze, których nie podjęto teraz, bo nie było do nich wskazań, a z drugiej strony źle, bo ja będę mieć stresa, że wszystko się powtórzy i sama też na pewno będę bardziej zwracać uwagę na każdy jeden objaw. A daleko mi do matki paranoiczki biegającej do lekarza co chwilę, serio.

No i też stresuję się, bo w pierwszą ciążę zaszliśmy ot tak. A co jak z drugą się nie będzie udawało? Nie wyobrażam sobie w tym momencie, żebyśmy z mężem nie mieli kolejnego dziecka, chociaż jeszcze w szpitalu zarzekałam się, że po takich przeżyciach to w życiu. Ale teraz nie widzę opcji, w której nie mamy małego człowieka w domu. A co jak się nie uda?

I powiem Wam, że najmniej czułą w tym momencie osobą jest moja teściowa. Serio, nie widziałam nikogo, kto ma tak totalny brak taktu. My jej mówimy, że jej jedyna wnuczka umarła, a ona do nas, że jak to, bo ona już śpiworek i kocyk kupiła. A potem, że mamy koniecznie jej wysłać zdjęcia. No mamy zdjęcia, personel nas nawet zachęcał, żebysmy sobie zrobili na pamiątkę, więc mamy takie, jak już ją trzymaliśmy na rękach, jak była poza inkubatorem swoje ostatnie chwile.
Ale takie zdjęcia to ostatnie na co zaraz po tym wszystkim chcieliśmy patrzeć, nie mówiąc o wysyłaniu komukolwiek.

16

Odp: Dla rodziców po stracie

O kurcze.. Loka, bardzo mi przykro. sad
Ostatnio nawet myślałam o Tobie, co u Ciebie słychać, jak się czujesz i takie tam.

Nie obwiniaj się. Naprawdę mamy niewielki wpływ na to co los nam uszykuje, choć czasem myślimy że dużo możemy w tym temacie.

Trzymaj się i dbaj o siebie. Pisz.

17

Odp: Dla rodziców po stracie

Lady Loka, z całego serca współczuję.
I... trzymam kciuki.

18

Odp: Dla rodziców po stracie

Nic nie ukoi tego bólu i ogromnej pustki. jestem Mama 3 aniołków

19

Odp: Dla rodziców po stracie

Bardzo, bardzo Ci współczuję. Przewinęło mi się tu gdzieś że jesteś w ciąży, ale nie sądziłam że tak to się skończy...

W takich chwilach trudno o słowa pocieszenia. Jeśli wierzysz w duszę, niebo, to uwierz, że kiedyś się spotkacie.
Ja natomiast jestem bardziej skłonna wierzy w reinkarnację (rzadkie bo rzadkie, ale są dowody w postaci relacji dzieci). Jeśli mam rację, to być może Twoja córka odrodzi się w Twoim kolejnym dziecku. Głupie to pocieszenie, ale ja na serio w to wierzę.

20

Odp: Dla rodziców po stracie

Wiesz, ja wcale nie bronie twojej teściowej bo ludziom brakuje często taktu i empatii. Mój bratanek urodził się martwy w 38 tygodniu ciąży, zdrowa, donoszona ciąża. Mój nieżyjący tato powiedział, że może dobrze gdyby miał być chory albo niepełnosprawny... Byłam na niego wściekła, sama starałam się z b.mężem o dziecko. Ale potem zrozumiałam, że on próbował siebie pocieszyć, zrozumieć, ale przy okazji ranił innych.
Najgorsze jednak dla mojej bratowej do tej pory jest to, że wszyscy unikają tematu jej dziecka jak ognia, a ona czasem chciałaby pogadać, wypowiedzieć jego imię, wiedzieć że inni nadal o nim pamiętają.

21

Odp: Dla rodziców po stracie
LenaLu napisał/a:

Wiesz, ja wcale nie bronie twojej teściowej bo ludziom brakuje często taktu i empatii. Mój bratanek urodził się martwy w 38 tygodniu ciąży, zdrowa, donoszona ciąża. Mój nieżyjący tato powiedział, że może dobrze gdyby miał być chory albo niepełnosprawny... Byłam na niego wściekła, sama starałam się z b.mężem o dziecko. Ale potem zrozumiałam, że on próbował siebie pocieszyć, zrozumieć, ale przy okazji ranił innych.
Najgorsze jednak dla mojej bratowej do tej pory jest to, że wszyscy unikają tematu jej dziecka jak ognia, a ona czasem chciałaby pogadać, wypowiedzieć jego imię, wiedzieć że inni nadal o nim pamiętają.

Znaczy ja rozumiem to, że każdy ma inaczej i każdy przeżywa inaczej. Nie odbieram jej tego prawa, chociaż sama mam wrażenie, że najważniejsze było dla niej to, zeby zobaczyła zdjęcia.
Bo jak Młoda się urodziła to nie zapytała o jej stan zdrowia, tylko chwaliła się koleżankom  że jest babcią, a od nas wymagała zdjęć. Jak Młoda umarła, to nie zapytała nas, jak się czujemy, tylko zbierała kondolencje na facebooku i wołała, że mamy jej wysłać zdjęcia.
Jak załatwialiśny pogrzeb to też wołała o zdjęcia.

No i ok, mieszka daleko, to jej sposób na obecność, ale do cholery jasnej, mamy zdjęcia jak nam dziecko umiera na rękach. Bontaka jest prawda. Takie zdjęcia mamy. Zrobiliśmy na pamiątkę, żeby jej nie zapomnieć. I wołanie o takie zdjęcia na kilka godzin po fakcie jest nie na miejscu. My nie byliśmy w stanie na te zdjęcia patrzeć. A co dopiero wysyłać je kobiecie, która szuka przede wszystkim atencji i jeszcze musieliśmy ją specjalnie prosić, żeby nie wrzucała ich na fejsa.

Ale ona mi też wbija takie szpile. Siedzi u nas, robią z mężem śniadanie, po czym jak ja wchodzę do kuchni to ona mi mówi, że np. nie pomyślała, żeby zrobić mi herbatę. Albo że już wszystko schowała. Albo jak z męzem sama siedzi w kuchni to nie ma problemu, żeby naczynia włożyć do zmywarki czy żeby sobie zrobic herbatę, ale jak ja jestem w kuchni z nimi, to ona palcem nie ruszy, tylko czeka, żeby jej podać.
Przeboje to ja z nią mam w sumie od kiedy ją poznałam, więc mnie to nie dziwi.

A najlepsze jest to, że ja miałam rodzić w lipcu i prosiliśmy ją, żeby nie przyjeżdżała do nas tak od razu. Może na zimę dopiero. A ona co? Urlopik 2 tygodnie po planowanym terminie porodu i zadowolona, bo ona przyjedzie. A my mówiliśmy i prosiliśmy. Teraz też chce przyjechać, skoro już urlop wzięła. Ale chyba ją kopnę do hotelu. W sierpniu to ja bym chciała już sie mierzyć z porannymi mdłościami, a nie z teściową.
Zresztą ustaliliśmy, że o kolejnej ciąży powiemy jaj dopoero w 30 tygodniu, bo o tej powiedzieliśmy bardzo wcześnie i też ona sobie radośnie zbierała gratulacje.

Ja mam poczucie po prostu, że ona ma w dupie i mnir i moje dziecko, tylko na atencji jej zależy.

22

Odp: Dla rodziców po stracie

Takie zachowanie, jest naprawdę nie na miejscu, jeśli użyć najabrdziej delikatnego określenia. Nawet ciężko sobie wyobrazić, co czujecie i jak ktoś możę w takich chwilach zachowaywać się w ten sposób?

23 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2022-04-05 17:02:39)

Odp: Dla rodziców po stracie

Moje wyrazy współczucia.
To takie smutne i niesprawiedliwe.
Podziwiam, że mimo bólu i smutku jaki przeżywasz miałaś jeszcze na tyle siły aby podzielić się tym z czym przyszło ci się zmierzyć.
Zdrowia życzę.

24

Odp: Dla rodziców po stracie

Dopiero teraz to przeczytałam - rzadko odwiedzam inne działy.
Loka, przyjmij moje kondolencje, wielka tragedia Cię spotkała. Bardzo, bardzo współczuję.
Na wyprawę do tego szpitala po wyniki życzę Ci odwagi i wielkiej siły.
Jesteś taka mądra i fajna osobą, jest mi przykro że spotkało Cię coś takiego.
Czytałam Twój wpis i ciężko było mi uwierzyć, że stało Ci się coś takiego.

25

Odp: Dla rodziców po stracie

LADY Loka Twoja teściowa też ma prawo być w szoku.
Ja przed pogrzebem biegałam jak szalona po sklepach by kupić do trumny piękną sukieneczkę, bo to chciałam dla niej zrobić.
Ludzie reagują bardzo różnie, mogą być też w szoku.
Może jak Ty jesteś w kuchni to teściowa nie chce się rządzić po prostu.
Nie dziw się że chce zobaczyć dziecko, przecież nie dla sensacji, to była jej wnuczka.
Pozwól jej się też pożegnać.
A jak chcesz zostać sama to poproś o to, bez zlosci.
Bardzo Ci współczuję.

26

Odp: Dla rodziców po stracie
Ela210 napisał/a:

LADY Loka Twoja teściowa też ma prawo być w szoku.
Ja przed pogrzebem biegałam jak szalona po sklepach by kupić do trumny piękną sukieneczkę, bo to chciałam dla niej zrobić.
Ludzie reagują bardzo różnie, mogą być też w szoku.
Może jak Ty jesteś w kuchni to teściowa nie chce się rządzić po prostu.
Nie dziw się że chce zobaczyć dziecko, przecież nie dla sensacji, to była jej wnuczka.
Pozwól jej się też pożegnać.
A jak chcesz zostać sama to poproś o to, bez zlosci.
Bardzo Ci współczuję.

Elu, ale ja jej nie zabieram możliwości przeżywania po swojemu.
Nie zabieram jej tego, że podzwoniła po całej rodzinie i pożaliła się wszystkim swoim koleżankom.

Nie komentowałam tego, że wrzucała na fejsa obrazki ze świeczkami i aniołkami i wszyscy jej współczuli i pisali, jak to im jest przykro. Nie komentowałam, a bolało jak cholera jak widziałam, że ludzie, którzy nie znają mnie ani męża, wrzucają jej na tablicę podobne łzawe obrazki o tym, jak to ciężko jest stracić dziecko.

Nie skomentowałam do niej w żaden sposób tego, że siedziała u mnie w kuchni i przez 4h opowiadała mi o wszystkich DZIECIACH swoich koleżanek, o swoich dwóch porodach i o tym co robił mąż po porodzie i jego brat. Nie komentowałam, bo stwierdziłam, że może nie ma innych tematów, albo chce rozmawiać o czymkolwiek. Kij, przeżyłam. Mam problem czasami jak widzę rodziców z dziećmi na ulicy i staram się nie chodzić przy placach zabaw, ale dobra, opowieści teściowej wypłakałam później.

Nie komentowałam tego, że nie zapytała męża ani razu, jak on się czuje. Mnie nie musi pytać, ale swojego syna to by mogła. Nie zapytała, nie przytuliła, nie doradziła. A wie, jak to jest kogoś stracić, bo straciła męża.

W żaden sposób nie komentowałam tego, że poszła do cukierni i kupiła trzy porcje ciasta. Dla siebie, męża i młodszego brata. Nie skomentowałam też tego, że jak mąż kupił ciastka w dniu ich wyjazdu, to zanim zdążyłam zjeść śniadanie, oni ciastkami się poczęstowali, a resztę zapakowała im na drogę.

Nie komentowałam, bo mi się nie chce energii na nią marnować. Nigdy tu nie opisywałam moich przejść z teściową, a przeszłam z nią sporo przed ślubem, w trakcie przygotowywania ślubu i po ślubie. To jest kobieta, która potrafiła w obecności mojego męża najeżdżać na mnie do swojej matki o to, że na ślub miałam czelność ubrać niebieskie buty zamiast białych. To jest kobieta, która potrafiła zadzwonić do mnie 2h przed ślubem żądając, żebyśmy natychmiast zmienili to, jak są rozsadzeni goście, bo jej się nie podoba.
Ona wbija szpileczki. Ciągle się zastanawiam czy świadomie czy nie, ale wbija na każdym kroku.

Całe szczęście wczoraj już pojechała do siebie, chociaż na koniec jeszcze zdołała skomentować jak nijakie mamy mieszkanie (bo moi rodzice pomagali w remoncie) i kazała sobie zamówić taksówkę, bo ona 20min tramwajem na dworzec jechać nie będzie.

Więc wybacz, ale ja nie żywię do niej żadnych uczuć. Im mniej ją widzę tym lepiej.

Ja też nie zabraniam jej tych zdjęć. Sama wysyłałam jej zdjecia po każdym USG, żeby też miała i żeby nie czuła się pominięta, bo my tu jesteśmy na miejscu, a ona nie. Ale są momenty, w których o zdjęcia się nie powinno prosić. Moja mama też wnuczki nie widziała, tylko w przelocie, jak ją wieźli po porodzie na oddział.
A proszenie o zdjęcia z momentu, kiedy nam dziecko na rękach umierało jest nie na miejscu. Zwłaszcza proszenie o nie od razu, kiedy mąż jej mówił, że ciężko mu na te zdjęcia patrzeć. W końcu by jej pokazał przecież.
Nie mówiąc już o tym, że znamy ją. I mimo, że poprosiliśmy, żeby zachowała te zdjęcia dla siebie, to oboje jesteśmy pewni, że pokazała je już całej rodzinie i wszystkim koleżankom. Dobrze, że na fejsa nie wrzuciła.

Mnie się już powoli kumuluje w środku. I staram się tego nie eskalować, staram się być grzeczna, ale teraz miałam tak, że leżałam w łóżku, słyszałam jak ona na coś narzeka (oj bardzo jej się nie podobał nasz prysznic) i mówiłam sobie, że muszę się uspokoić bo miałam ochotę wyjść do niej i powiedzieć, że 50m dalej ma hotel i może sobie tam iść.

Ona doskonale wie, że czuję się słabo i że jestem na lekach.

27

Odp: Dla rodziców po stracie

Pozwolę sobie w osobnym poście dla lepszej widoczności.

Wczoraj miałam poerwsze spotkanie z terapeutką.
Trochę mi pomogło. Chociaż też zachwiało moim planem zachodzenia w ciążę jak najszybciej.
Powiedziała, że to bardzo zły pomysł. Ma większe doświadczenie w tym, więc pewnie wie lepiej.

Fakt faktem ja ciągle mam problem z uświadomieniem sobie, że to koniec ciąży, że dalej nie ma, że tak nagle się skończyło, a ja chciałabym dalej. I może faktycznie przerwa jest tu wskazana choćby po to, żebym w głowie sobie ustawiła, że to nowa ciąża, a nie ciąg dalszy. Nowa sytuacja.
I tak będzie ciężko, bo i tak będzie stres, a może z nią na sesjach ten stres uda mi się zminimalizować.

Dziewczyny po stracie mówią, że wtedy stres jest całą ciążę. Więc też musimy się na to przygotować, że to od samego początku będzie ciąża wysokiego ryzyka z większą ilością kontroli u lekarza i z większą ilością mojej paranoi.
I że to nowe dziecko. Nowe życie, nowa sytuacja.

28

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Pozwolę sobie w osobnym poście dla lepszej widoczności.

Wczoraj miałam poerwsze spotkanie z terapeutką.
Trochę mi pomogło. Chociaż też zachwiało moim planem zachodzenia w ciążę jak najszybciej.
Powiedziała, że to bardzo zły pomysł. Ma większe doświadczenie w tym, więc pewnie wie lepiej.

Fakt faktem ja ciągle mam problem z uświadomieniem sobie, że to koniec ciąży, że dalej nie ma, że tak nagle się skończyło, a ja chciałabym dalej. I może faktycznie przerwa jest tu wskazana choćby po to, żebym w głowie sobie ustawiła, że to nowa ciąża, a nie ciąg dalszy. Nowa sytuacja.
I tak będzie ciężko, bo i tak będzie stres, a może z nią na sesjach ten stres uda mi się zminimalizować.

Dziewczyny po stracie mówią, że wtedy stres jest całą ciążę. Więc też musimy się na to przygotować, że to od samego początku będzie ciąża wysokiego ryzyka z większą ilością kontroli u lekarza i z większą ilością mojej paranoi.
I że to nowe dziecko. Nowe życie, nowa sytuacja.

Teraputka pewnie ma rację, że zachodzenie w ciążę jak najszybciej to zły pomysł. Samo to "jak najszybciej" już tworzy pewną presję. A presja jak wiadomo nie jest dobra w tej sytuacji. Musisz dać sobie czas na żałobę. Tyle ile będziesz potrzebować. Właśnie po to, żeby możliwie jak najbardziej zredukować stres, który i tak wiadomo, że w jakimś stopniu będzie.
Daj sobie czas.


No i przecież teściowa musi mieć czas "na wyjście z szoku" wink

29 Ostatnio edytowany przez Ajko (2022-04-06 10:39:12)

Odp: Dla rodziców po stracie

Może faktycznie przerwa jest potrzebna by dziecko, które będziecie mieli nie żyło ciągle z waszym ciężarem po stracie córeczki. To silniejsze od człowieka.
Ja nie mogłabym mieszkać z przyjeżdżającą rodziną. Nie dziwię się, że cię strzela, bo babka faktycznie nie ma ma taktu za grosz.
Może za bardzo się z nią cackacie, może czas zastosować technikę twojej mamy?
Mi kiedyś moja mama też powiedziała, że jej się nie podoba jak urządziłam mieszkanie. Ja jej odpowiedziałam, że mi się jej tez nie podoba. Więcej komentarzy nie było. Gdy siostrze robiliśmy pokój, też nie wytrzymała i powiedziała, że jej się nie podoba. Powiedziałam jej, że to nie jej ma się podobać, a siostrze i wytłumaczyłam jakie korzyści są z takiego, a nie innego projektu. Byłam zaskoczona bo się nie obraziła. Ja mam wrażenie, że tym ludziom (rodzicom, tesciom) się wydaje, że jak ci powiedzą o jakiś wadach w ich mniemaniu, to cię przed czymś uchronią. Paradoksalnie to oni stają się tą "wadą", która odbiera radość życia.

30

Odp: Dla rodziców po stracie

Danie sobie czasu i przerwy wydaje się bardzo rozsądne. Jeśli terapeuta ma takie zdanie, warto jej zaufać. Przez ten czas sama będziesz stopniowo dochodzić do decyzji o ponownym zostaniu matką. Dużo siły i wytrwałości!

Natomiast w dalszym ciągu nie widzę usprawiedliwienia dla zachowania teściowej. Te wszystkie jej występki poazują, że nie do końca dziąła pod wpływem szoku. Cały czas prezentuje trochę taką obojętną postawę na to, co WAS spotkało, bo cały czas skupia się na sobie.

31

Odp: Dla rodziców po stracie

Bardzo, bardzo mi przykro.

Dobrze, że chodzisz na terapię. Na pewno pomoże. Pomyślałam jeszcze o fundacji Ernesta, która pomaga rodzicom po stracie.

32 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2022-04-06 11:48:54)

Odp: Dla rodziców po stracie

Nie śpieszenie się z kolejną ciążą jest też dobre ze względu na to aby organizm kobiety się zregenerował, wzmocnił.

A co do teściowej to po prostu są tacy ludzie pozbawieni taktu, kultury, wyczucia, egoiści i ona do nich należy.
Nie zmieni się, nie ma co oczekiwać po niej, że nagle będzie postępowała poprawnie w danej sytuacji.
W akcjach z ciastem jest też sporo winy męża, który nie zareagował odpowiednio.
Jeśli kupił ciasto z myślą także dla żony to powinien walczyć o jej przynależną jego część. Zna swoją matkę długo więc powinien przewidzieć jak może się zachować i zapobiec takiej nieprzyjemnej dla żony sytuacji. To wprawdzie drobiazg, jedynie kawałek ciasta a jednak potrafi wytrącić z równowagi.

33 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-04-06 11:51:05)

Odp: Dla rodziców po stracie

Odebram wyniki, ale czyste. Infekcji nie było. Trochę liczyłam, że coś tam wyjdzie, bo wtedy wiedziałabym dlaczego. Tak to dalej nie wiem. Albo mój organizm nie dał rady albo powikłania po covidzie.

I tak, wszyscy mówią, że to nie moja wina, że nie dało się przewidzieć, ale to mój organizm nagle zrobił co zrobił. I dalej mam poczucie, że to moja wina. Że może mogłam iść do lekarza dwa dni wcześniej i by coś zobaczył albo może mogłam więcej leżeć, albo to przez to, że poszłam na spacer.

Edit.
Kleoma, niby mój mąż mógł walczyć o ciasto dla mnie, ale on też ma z nią trudną relację. Schodzi jej z drogi. Ale wywalczył, że mi wczoraj zostawiła bułki na śniadanie. Ja nie mam pretensji do męża. On był przez nią długo szantażowany finansowo, też mają swoją historię.

34

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Odebram wyniki, ale czyste. Infekcji nie było. Trochę liczyłam, że coś tam wyjdzie, bo wtedy wiedziałabym dlaczego. Tak to dalej nie wiem. Albo mój organizm nie dał rady albo powikłania po covidzie.

I tak, wszyscy mówią, że to nie moja wina, że nie dało się przewidzieć, ale to mój organizm nagle zrobił co zrobił. I dalej mam poczucie, że to moja wina. Że może mogłam iść do lekarza dwa dni wcześniej i by coś zobaczył albo może mogłam więcej leżeć, albo to przez to, że poszłam na spacer.

Nie, to nie jest twoja wina. Niepotrzebnie się zadręczasz.
Nawet gdybyś przez te ostatnie dni leżała plackiem bez ruchu w szpitalu to mogło się stać to co się stało.

35

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Odebram wyniki, ale czyste. Infekcji nie było. Trochę liczyłam, że coś tam wyjdzie, bo wtedy wiedziałabym dlaczego. Tak to dalej nie wiem. Albo mój organizm nie dał rady albo powikłania po covidzie.

I tak, wszyscy mówią, że to nie moja wina, że nie dało się przewidzieć, ale to mój organizm nagle zrobił co zrobił. I dalej mam poczucie, że to moja wina. Że może mogłam iść do lekarza dwa dni wcześniej i by coś zobaczył albo może mogłam więcej leżeć, albo to przez to, że poszłam na spacer.

Edit.
Kleoma, niby mój mąż mógł walczyć o ciasto dla mnie, ale on też ma z nią trudną relację. Schodzi jej z drogi. Ale wywalczył, że mi wczoraj zostawiła bułki na śniadanie. Ja nie mam pretensji do męża. On był przez nią długo szantażowany finansowo, też mają swoją historię.

To może trzeba pomyśleć o terapii dla męża?
Aby się wyzwolił od jej wpływu, nauczył asertywności wobec niej, potrafił sprzeciwić, przestać się jej bać, przestać być posłusznym wbrew sobie itd.
Bo jeśli ona nim nadal będzie rządzić tak jak teraz to będzie miało niekorzystny wpływ na wasze małżeństwo, na ciebie. Już ma.
Może mu terapeuta jakoś uświadomi, że teraz ma ciebie, nie jest sam, jest już dorosły, samodzielny, da radę żyć nawet jeśli odetnie się od matki całkowicie.

36

Odp: Dla rodziców po stracie
Kleoma napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Odebram wyniki, ale czyste. Infekcji nie było. Trochę liczyłam, że coś tam wyjdzie, bo wtedy wiedziałabym dlaczego. Tak to dalej nie wiem. Albo mój organizm nie dał rady albo powikłania po covidzie.

I tak, wszyscy mówią, że to nie moja wina, że nie dało się przewidzieć, ale to mój organizm nagle zrobił co zrobił. I dalej mam poczucie, że to moja wina. Że może mogłam iść do lekarza dwa dni wcześniej i by coś zobaczył albo może mogłam więcej leżeć, albo to przez to, że poszłam na spacer.

Edit.
Kleoma, niby mój mąż mógł walczyć o ciasto dla mnie, ale on też ma z nią trudną relację. Schodzi jej z drogi. Ale wywalczył, że mi wczoraj zostawiła bułki na śniadanie. Ja nie mam pretensji do męża. On był przez nią długo szantażowany finansowo, też mają swoją historię.

To może trzeba pomyśleć o terapii dla męża?
Aby się wyzwolił od jej wpływu, nauczył asertywności wobec niej, potrafił sprzeciwić, przestać się jej bać, przestać być posłusznym wbrew sobie itd.
Bo jeśli ona nim nadal będzie rządzić tak jak teraz to będzie miało niekorzystny wpływ na wasze małżeństwo, na ciebie. Już ma.
Może mu terapeuta jakoś uświadomi, że teraz ma ciebie, nie jest sam, jest już dorosły, samodzielny, da radę żyć nawet jeśli odetnie się od matki całkowicie.

To trochę moja wina, mąż wiele razy chciał zerwać kontakt, a ja mu mówiłam, że to jego matka, matkę ma jedna i może jednak warto ten kontakt trzymać hmm
Na nasze małżeństwo ona wpływu nie ma. Na mnie tak, bo mnie irytuje, ale paradoksalnie próbując wejść między nas sprawiła, że jesteśmy mocniejsi jako para. I ja to mocno czuję.
Mąż też odetchnął z ulgą jak sobie pojechali.

Ja jestem jeszcze w miarę spokojna. Ale kiedyś wkurzy mnie tak, że wybuchnę. Wtedy będzie jazda.

37

Odp: Dla rodziców po stracie

A mnie się wydaje, że lepiej by było gdyby to mąż wreszcie się odważył postawić swojej matce, powiedzieć co o jej zachowaniu wobec niego i ciebie  myśli.
Bez wybuchów, na spokojnie.
To będzie dobre dla jego zdrowia psychicznego.
To nie ty masz bronić go przed jego matką tylko on sam powinien.

38

Odp: Dla rodziców po stracie
Kleoma napisał/a:

A mnie się wydaje, że lepiej by było gdyby to mąż wreszcie się odważył postawić swojej matce, powiedzieć co o jej zachowaniu wobec niego i ciebie  myśli.
Bez wybuchów, na spokojnie.
To będzie dobre dla jego zdrowia psychicznego.
To nie ty masz bronić go przed jego matką tylko on sam powinien.

Oj mówił. To na chwilę jest spokój, a potem znowu jazda.

On teraz też przeżywa stratę. Matka jest ostatnim czym chce się zajmować i ja to rozumiem. Mąż bardzo przeżywa. Sam mi powiedział, że jest mu teraz gorzej niż jak zmarł mu ojciec. A faceci też mają inaczej, to jeszcze nie był etap na mówienie do brzucha czy choćby na to, żeby on widział, jak mała się rusza w brzuchu. Ja go nie ciągnęłam ze sobą na badania, na USG, pokazywałam mu potem zdjęcia, ale no ile można zachwycać się niewyraźnym zdjęciem z USG. Więc on też widział głównie to, że ja mam mdłości albo że mnie boli kręgosłup czy coś. A nie w kontekście, że te mdłości są, bo młoda kopie w żołądek.
Też mu jest i jeszcze będzie ciężko.

39

Odp: Dla rodziców po stracie

Zgadza się. Jemu też jest ciężko.
Bo nie tylko jest żałoba po dzieciątku ale także z pewnością martwi się o ciebie.
A tak w ogóle to bardzo mało się mówi/pisze o traumie mężczyzn po stracie dziecka w wieku około noworodkowym.
Jest takie przekonanie, że ten ból dotyczy głównie kobiet, bo to one fizycznie obecności dziecka w swoim ciele doświadczyły, miały czas i możliwość do niego się przyzwyczaić, pokochać je już.
A ojcowie są jakby ma marginesie, nie bardzo jest komu im współczuć, przytulić, pogadać o tej stracie jeśli tego chcą.

40

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Odebram wyniki, ale czyste. Infekcji nie było. Trochę liczyłam, że coś tam wyjdzie, bo wtedy wiedziałabym dlaczego. Tak to dalej nie wiem. Albo mój organizm nie dał rady albo powikłania po covidzie.

I tak, wszyscy mówią, że to nie moja wina, że nie dało się przewidzieć, ale to mój organizm nagle zrobił co zrobił. I dalej mam poczucie, że to moja wina. Że może mogłam iść do lekarza dwa dni wcześniej i by coś zobaczył albo może mogłam więcej leżeć, albo to przez to, że poszłam na spacer.

Edit.
Kleoma, niby mój mąż mógł walczyć o ciasto dla mnie, ale on też ma z nią trudną relację. Schodzi jej z drogi. Ale wywalczył, że mi wczoraj zostawiła bułki na śniadanie. Ja nie mam pretensji do męża. On był przez nią długo szantażowany finansowo, też mają swoją historię.

To nie twoja wina. Mój bratanek miał kilka sekcji, nie wykryto zadnych wad, pobierano materiał genetyczny mojego brata i bratowej i tez żadnego konfliktu nie było. Podejrzewano, że mały mógł zacisnąć rączką pępowinę i... zasnąć, podobno rzadko bo rzadko, ale czasem tak się dzieje. Terapeutka tez im poradziła, żeby chwilę się wstrzymali, żeby wszystko się w środku wygoiło, a ona doszła do siebie. Ale to kwestia danej osoby. Niektórzy potrzebują czasu, żeby przeżyć żałobę, a inni lepiej regenerują się mając nowe życie przed sobą. W tej sytuacji to tylko twoja decyzja.

A co do teściowej, to egoistyczna kobieta, która już wczesniej nie miała do Ciebie szacunku, dlatego tez nie bierze pod uwagę twoich uczuć. Choć tak sobie myślę, że jako kobieta powinna mieć choć minimum przyzwoitości i empatii. Ale moja babcia była w stanie wykrzyczeć przy moim bracie, że my nie wiemy co to jest stracić dziecko i nie potrafimy kochać. Mimo, że mój tato zmarł mając lat 52 i nigdy nie był ukochanym synkiem mamusi. Moja babcia to egoistka, pielęgnująca tylko swoje uczucia i niechęć do całego świata. Po śmierci małego tez opowiadała sąsiadkom o swoim żalu i cierpieniu... Wynikiem tego jest to, ze mój brat w ogóle jej nie odwiedza, ja z nią nie utrzymują od jakiegoś czasu kontaktu, a z reszta rodziny jest skłócona. To takie typy, ich już nie zmienisz.

Naprawdę ogromnie ci współczuję bo w tym czasie powinnaś mieć dookoła siebie ludzi, którzy będą Cię wspierać, pocieszać Cię i troszczyć, bo jeśli czegoś nie sposób zrozumieć to warto po prostu być obok, cierpliwie. Bo straty dziecka nie da się zrozumieć, ani wytłumaczyć. To zaburza cały porządek świata...

41

Odp: Dla rodziców po stracie

Loka moja blisko znajoma przechodziła przez to co Ty i również  przechodziła covid. Jej akurat lekarz zalecił jak naszybsze podjęcie staran o ponowną ciążę ale to bardzo i idywidualna sprawa. Z tego co kojarzę przysługuje Ci urlop macierzyński (w niepełnym wymiarze ale jednak). Może warto wykorzystać ten okres na dojście do siebie fizyczne i psychiczne i podjąć ponowne starania? Bardzo dobrze zrobiłby Wam jakiś wyjazd z mężem. Wspierajcie się teraz wzajemnie Kochani bo nikt nie zrozumie tego co przechodzicie tak dobrze jak Wy Dwoje.

42 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-04-06 22:08:48)

Odp: Dla rodziców po stracie
feniks35 napisał/a:

Loka moja blisko znajoma przechodziła przez to co Ty i również  przechodziła covid. Jej akurat lekarz zalecił jak naszybsze podjęcie staran o ponowną ciążę ale to bardzo i idywidualna sprawa. Z tego co kojarzę przysługuje Ci urlop macierzyński (w niepełnym wymiarze ale jednak). Może warto wykorzystać ten okres na dojście do siebie fizyczne i psychiczne i podjąć ponowne starania? Bardzo dobrze zrobiłby Wam jakiś wyjazd z mężem. Wspierajcie się teraz wzajemnie Kochani bo nikt nie zrozumie tego co przechodzicie tak dobrze jak Wy Dwoje.

Kurcze, masakra. Ja lekarza mam dopiero w maju, bo połóg musi minąć. Wtedy też zapytam, ile muszę odczekać, żeby wrócić do formy fizycznie, żeby szyjka dała radę. No i ja na pewno minimum 3 miesiące muszę odczekać, bo w moim przypadku łożysko musieli czyścić mechanicznie, a po zabiegach trzeba tyle odczekać, bo inaczdj jest wyższe ryzyko poronienia. Zasugeruję mu też ten covid. Może ktoś to zbada bardziej, będzie wiadomo żeby np. po covidzie zakładać szew bo są takie powikłania.

Mackerzyński mam właśnie. A o wyjeździe na weekend też myślimy, ale to w maju bardziej.

43

Odp: Dla rodziców po stracie

Zaliczam dzisiaj jakiś zjazd.

Strasznie jestem zazdrosna i wkurzona. Jak widzę kobietę z wózkiem. Nie mogę sobie poradzić z zazdrością, że one mają kogo przytulić, komu zmienić pieluchę, zabrać na spacer, na plac zabaw, a ja mogę mojemu dziecku zanieść kwiatka i znicza na grób.
Nie życzę im źle. Po prostu nie wiem czemu ja tego nie mogę mieć. Też bym chciała.
Wierzę, że byłabym dobrą matką.

Do tego cała okolica mi przypomina o ciążowych momentach, bo wprowadziliśmy się tu jak już byłam w ciąży. I mam wspomnienia gdzie chodziłam i opowiadałam mężowi co wyczytałam o rkzszerzaniu diety. Gdzie poszłam na kakao jak puściły mi mdłości. Nie chce mi się wychodzić z domu, bo nie chce mi się o tym myśleć.

Poza tym wkurza mnie jak rodzina mi mówi, że powinnam się czymś zająć. Posortować dokumenty, zrobić zakupy, posprzątać, oglądnąć telewizję. Mnie się nie chce. Mój świat stanął w miejscu tydzień temu i ja wcale nie mam ochoty go ruszać. Ja mogłabym siedzieć pod kocem i nie wychodzić. Nie interesuje mnie świat na zewnątrz. Nie mam ochoty spotykać się z ludźmi, bo z ludźmi trzeba rozmawiać, a ja jednocześnie mam potrzebę mówienia i jednocześnie nie chcę przytulania i współczujących spojrzeń znajomych.

Mąż mi ostatnio powiedział, że mogę już iść rano kupić pieczywo czy zrobić zakupy mięsne. To tez mnie wkurzyło. Nie chodzi o to, że jestem leniwa i mi się nie chce. Tylko on te zakupy robił, bo ja miałam mdłości rano  a zapachy przestały mnie drażnić w sumie po 20 tygodniu. Poza tym nie dźwigałam i raczej nie wychodziłam bo mieszkamy na 4 piętrze i schody mnie powoli zaczynały pokonywać. A teraz mogę te zakupy zrobić. Nie ma przeciwskazań. A mnie wkurza to, bo to mi boleśnie uświadamia, że coś się skończyło. Coś, na czego koniec nie byłam i nie jestem gotowa.

No i tak to wszystko mnie dzisiaj wkurza.
Dzisiaj byłabym już w 24 tygodniu. Gdybym dzisiaj rodziła, to Mała miałaby 20% szans na przeżycie, a nie mniej niż 1.

44

Odp: Dla rodziców po stracie

Bo to wszystko jest takie trudne gdy kogoś taka tragedia spotka. I dla kobiety, która dziecko traci, i dla jej bliskich, a nawet dla obcych.
Ja na przykład nie wiem czy dobrze robię, że się tu wypowiadam. Czy przypadkiem nie poruszę jakiejś czułej struny, która sprawi ci dodatkowy ból.
Chciałabym cię pocieszyć, ale nie wiem jak. Jakich słów użyć a jakich lepiej nie.
O co można  pytać a o co nie aby większego żalu nie wywołać.
Czy w ogóle chcesz aby cię pytano, komentowano to co napisałaś.
Twoi bliscy tez pewnie nie wiedzą jak się zachować, jak ci pomóc.

45 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-07 20:39:48)

Odp: Dla rodziców po stracie

Zapewne musi tutaj minąć czas, żeby się wszystko ułożyło..Najważniejsze, że masz blisko męża, który Ciebie wspiera. W takich momentach obecność bliskiej osoby, która tez ta stratę przezyła jest nieoceniona.

Rodzina zaś powinna pojąć, że teraz potrzebuejsz po prostu spokoju i wyciszenia zamiast udzielania Ci "złotych rad"...Właściwie nic nie da się wykonywać efekwtynie, gdy człowiek przeżywa takie emocje, więc musi to minąć, choć w pewnym stopniu, aby można było zacząć wszystko od nowa.

46

Odp: Dla rodziców po stracie

Hej Loki, dopiero teraz trafiłem na ten temat. Nie umiem za bardzo zachować się w takich sytuacjach ale zrobiło mi się bardzo smutno, że spotkało to Ciebie. Wierzę, że jeszcze będziesz w życiu szczęśliwą mamą. Będę starał się mieć Ciebie i Twoje dziecko w pamięci, w tych chwilach, gdy staram się nawiązać kontakt z czymś tam Większym niż my.

47

Odp: Dla rodziców po stracie

Loka ja nie dotarłam wprawdzie do tego etapu ciąży co Ty i nie urodziłam swojego dziecka tylko poroniłam ale pamiętam doskonale jakie uczucia mi wtedy towarzyszyły i byłoby podobne do Twoich. Nie w sensie skali samej traumy po stracie dziecka bo jednak  Ty przeżyłaś więcej i boleśniej odczułaś swoją stratę ale chodzi mi o sam mechanizm myślenia. Ja podobnie jak Ty z jednej strony nie chciałam współczujących spojrzen i kondolencji bo mnie one wkurzały, przypominały o stracie i jakby dobitnie podkreślały ze stalo się coś złego przykrego ( a ja chciałam się psychicznie szybko zebrać w garść i zgromadzić  siły do kolejnej próby ciąży) a z drugiej strony  czulam potrzebę zeby tej mojej ciąży nie unieważnianio, w sensie nie sprowadzano do rangi nieudanego epizodu, pomyłki natury, nie mówiono  ze nic się nie stało i  beda kolejne ciążę.Bo to było moje dziecko, już czulam jak się zaczyna rozwijać, już istniało w moim ciele glowie i sercu. Taka jakas sprzeczność pragnień i myśli ktora myślę że jest jednak naturalna. Dawaj sobie prawo do tych myśli dołów, do bycia w tym samej z mężem jesli tego potrzebujesz ale i do rozmowy o tym z ludźmi z ktorymi czujesz ze masz ochotę o tym rozmawiać. No i nie rób nic wbrew sobie typu zajmowanie głowy czymś innym na siłę . Żałobę należy przeżyć, żeby wybrzmiała wraz ze wszystkimi jej akcentami i pozwolila dalej funkcjonować a nie przypominała o sobie latami w najmniej spodziewanych momentach jak zle zabliźniona rana.

48 Ostatnio edytowany przez Ghosty (2022-04-07 22:08:21)

Odp: Dla rodziców po stracie

Lady Loka? Hejtowała tu wielu facetów i kobiety przez wiele lat. Nie współczuję jej niczego. Nawet nie czytam jej tematu. I nie wiem, o co się tak żali? Żałosne. Wiem jedno. Nie zasługujesz hipokrytko na żadne współczucie.

49

Odp: Dla rodziców po stracie

To po co tu przylazłes? Idź sobie frustracie wywalac swoje żale w innych tematach, co za człowiek, masakra. Jeszcze niedawno się kajales i przepraszałem za swoje dawne wpisy, miałeś iść na terapię, widzę że nic się nie zmieniłeś BURZOWY

50 Ostatnio edytowany przez Ghosty (2022-04-07 22:23:06)

Odp: Dla rodziców po stracie
lody miętowe napisał/a:

To po co tu przylazłes? Idź sobie frustracie wywalac swoje żale w innych tematach, co za człowiek, masakra. Jeszcze niedawno się kajales i przepraszałem za swoje dawne wpisy, miałeś iść na terapię, widzę że nic się nie zmieniłeś BURZOWY

Co? Do kogo to? Chyba nie do mnie. Za nic nikogo nie przepraszałem, bo nie mam za co. To Lady Loka powinna klękać i błagać o wybaczenie za swoje okrucieństwa werbalne.

Póki co jestem tu bardzo grzeczny i kulturalny. Mam nadzieję, że tak pozostanie. Bo spodobało mi się tutaj pisać.

51

Odp: Dla rodziców po stracie
Ghosty napisał/a:

Lady Loka? Hejtowała tu wielu facetów i kobiety przez wiele lat. Nie współczuję jej niczego. Nawet nie czytam jej tematu. I nie wiem, o co się tak żali? Żałosne. Wiem jedno. Nie zasługujesz hipokrytko na żadne współczucie.

W takiej chwili należy rozważyć milczenie, i jeśli już nie potrafi się tego zrobić ze zwykłego szacunku dla zdarzenia, jakim jest śmierć drugiego człowieka, to chociażby po to, aby ukryć tak brzydkie cechy jak małostkowość, mściwość i zawiść.

Ona ma swój ból, i uwierz mi, nie jest nim Twoje jej złorzeczenie.

52 Ostatnio edytowany przez jakis_czlowiek (2022-04-07 22:23:58)

Odp: Dla rodziców po stracie

Ehh, nie wiem czy da się niżej upaść... Ghosty zachowaj się jak człowiek i skasuj tego posta.

53 Ostatnio edytowany przez Ghosty (2022-04-07 22:29:41)

Odp: Dla rodziców po stracie
jakis_czlowiek napisał/a:

Ehh, nie wiem czy da się niżej upaść...

Nie da się. Lady Loka ma zbyt dużo grzechów. Nie mam dla niej litości. Okrutne egoistyczne babsko.  Nienawidzę jej i całej paczki netkobiet.

Jakiej chwili? Nie czytałem jej posta. Nie wiem, o co chodzi. I nie mam zamiaru czytać jej żalów.

Jak ktoś tu przyszedł się pożalić, to ona i inni hejotowali tutaj.

Netkobiety "pomoc psychologiczna" która niszczyła człowieka, jego wartości, godność.

A tfu...

54

Odp: Dla rodziców po stracie

Gdyby ta osoba naprawdę czymś Ci zawiniła, to mógłbyś co najwyżej nie czuć współczucia, ale... wykorzystać fakt śmierci aby wyrzuć z siebie swoje własne frustracje na kogoś... Obrzydliwe.

55 Ostatnio edytowany przez Ghosty (2022-04-07 22:36:15)

Odp: Dla rodziców po stracie
KoralinaJones napisał/a:

Gdyby ta osoba naprawdę czymś Ci zawiniła, to mógłbyś co najwyżej nie czuć współczucia, ale... wykorzystać fakt śmierci aby wyrzuć z siebie swoje własne frustracje na kogoś... Obrzydliwe.

Nie czytałem ani słowa. O niczym nie wiem i nie chcę wiedzieć. Pamiętam jedno... też się brzydziłem kilka lat temu... jak się ten nick tu wypowiadał.

O żadnej śmierci nie czytałem, nie obchodzi mnie to. Mi też ludzie umierają i każdy ma to w dupie.

Na Ukrainie ludzie są mordowani, ludobójstwo. To mnie bardziej niszczy. Ta świadomość, że takie bestialstwo ma tam miejsce. To mnie teraz psychicznie niszczy.

56

Odp: Dla rodziców po stracie

Tak, Ghosty, to było do Ciebie. Ja mam bardzo dobra pamięć i pamiętam co tutaj niedawno pisałeś, bo sama skomentowałam Twój wpis wtedy. Jak Ci tak źle na tym forum i nie podobają Ci się tutejsi użytkownicy to idź se stąd, nikt Cie tutaj nie trzyma, tęsknić nie będziemy.

57 Ostatnio edytowany przez Ghosty (2022-04-07 22:39:12)

Odp: Dla rodziców po stracie
lody miętowe napisał/a:

Tak, Ghosty, to było do Ciebie. Ja mam bardzo dobra pamięć i pamiętam co tutaj niedawno pisałeś, bo sama skomentowałam Twój wpis wtedy. Jak Ci tak źle na tym forum i nie podobają Ci się tutejsi użytkownicy to idź se stąd, nikt Cie tutaj nie trzyma, tęsknić nie będziemy.

Karma wraca! Tu i teraz, zawsze. Jak na razie dobrze się tu bawię!

58

Odp: Dla rodziców po stracie
Ghosty napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Gdyby ta osoba naprawdę czymś Ci zawiniła, to mógłbyś co najwyżej nie czuć współczucia, ale... wykorzystać fakt śmierci aby wyrzuć z siebie swoje własne frustracje na kogoś... Obrzydliwe.

Nie czytałem ani słowa. O niczym nie wiem i nie chcę wiedzieć.

Dziecinada.


Ghosty napisał/a:

Pamiętam jedno... też się brzydziłem kilka lat temu... jak się ten nick tu wypowiadał.

To długo czekałeś na zemstę.
Internet ludziom jednak szkodzi.

59 Ostatnio edytowany przez Ghosty (2022-04-07 22:42:31)

Odp: Dla rodziców po stracie
KoralinaJones napisał/a:
Ghosty napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Gdyby ta osoba naprawdę czymś Ci zawiniła, to mógłbyś co najwyżej nie czuć współczucia, ale... wykorzystać fakt śmierci aby wyrzuć z siebie swoje własne frustracje na kogoś... Obrzydliwe.

Nie czytałem ani słowa. O niczym nie wiem i nie chcę wiedzieć.

Dziecinada.


Ghosty napisał/a:

Pamiętam jedno... też się brzydziłem kilka lat temu... jak się ten nick tu wypowiadał.

To długo czekałeś na zemstę.
Internet ludziom jednak szkodzi.

Nie czekałem! Hehe... samo się stało big_smile

Ale jaka zemsta? Jeszcze nic nikomu nie zrobiłem. big_smile

60

Odp: Dla rodziców po stracie

Dobra, proponuję więcej tu nie pisać. Może troll umrze z głodu.

A Tobie Ghosty dedykuję ten obrazek:

https://i.pinimg.com/originals/dd/b3/5c/ddb35cbc5e4d141bf6398f789f5ead3d.jpg

61 Ostatnio edytowany przez Ghosty (2022-04-07 22:46:38)

Odp: Dla rodziców po stracie
jakis_czlowiek napisał/a:

Dobra, proponuję więcej tu nie pisać. Może troll umrze z głodu.

Oj tam, weź to zmniejsz, bo bardzo zaśmiecasz ten wątek big_smile Jesteś niepoważny?

62

Odp: Dla rodziców po stracie

Nie nakręcajcie go. Nie ma sensu. Zrobi się śmietnik. Ignorujmy.

Kleoma, ja sama nie wiem czego oczekuję. Jakbym wiedziała, to bym powiedziała. Napisanie tutaj dobrze mi robi, mogę się wygadać, zebrać myśli, mam materiał na spotkanie z psycholog już w miarę poukładany. Piszę to, czego nie mam komu powiedzieć. Co do reakcji, komentarzy czy pytań, to w sumieteż nie mam oczekiwań. Zawsze miło przeczytać jakąś odpowiedź, ale i bez odpowiedzi mam zamiar pisać sama dla siebie, bo mi to pomaga.

Feniks, w punkt. Podsumowałaś idealnie wszystko to, co ja mam w głowie. Przykro mi bardzo, że też przez to przechodziłaś.
Ja ma mus, żeby wstrzymać się ze staraniami teraz minimum do końca czerwca. Zobaczę, jak się będę wtedy czuła psychicznie.

Dzisiaj byłam jeszcze na kontroli u okulisty bo po porodzie zaczęłam gorzej widzieć. Bałam się mikro wylewów do oczu, ale bum, niespodzianka, wada wzroku ruszyła. A już ponad 3 lata stała w miejscu. Będzie podstawa do cesarki, jak będę w przyszłości chciała. Ale nie wiem, zobaczę jak będzie. Chyba bardziej boję się igły w kręgosłup do znieczulenia niż naturalnego porodu.

63

Odp: Dla rodziców po stracie
Lady Loka napisał/a:

Nie nakręcajcie go. Nie ma sensu. Zrobi się śmietnik. Ignorujmy.

Wow, i kto to mówi? Nękająca innych w przeszłości. Która to maska?

64

Odp: Dla rodziców po stracie
Ghosty napisał/a:

Nie czekałem! Hehe... samo się stało big_smile

Nie kompromituj się prymitywizmem i prostactwem.

65 Ostatnio edytowany przez Ghosty (2022-04-07 23:20:39)

Odp: Dla rodziców po stracie
KoralinaJones napisał/a:
Ghosty napisał/a:

Nie czekałem! Hehe... samo się stało big_smile

Nie kompromituj się prymitywizmem i prostactwem.

Co? Że co? Moja tu kultura nie ma porównania do waszego chamstwa i gnojenia innych użytkowników. Mogę poszukać i zacytować. Hipokryci.

Jak ja się cieszę, że jest demokracja i wolność słowa w Polsce. Jak nigdy wcześniej. PO te złodzieje stosowali  cenzurę. A dziś za PiS mogę się w końcu wypowiedzieć. big_smile

Niby żart, ale fakt big_smile

Możecie mi dokuczać i wyzywać mnie. Nie ma to JUŻ dla mnie żadnego znaczenia. big_smile

Zdania i tak nie zmienię. big_smile

Posty [ 1 do 65 z 334 ]

Strony 1 2 3 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Dla rodziców po stracie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024