Jakiś Człowieku poczytałam kilka postów z listopada, trochę brak mi słów. Ten watek trwa tak dlugo, ze juz wszystko zostalo napisane tysiac razy przez kilku(nastu) roznych uzytkownikow. Ty masz ze soba problem i to niemaly.
Tak sie zastanawiam co jest nie tak z dziewczynami, ktore maja kilka kilo wiecej? Poniekad to rozumiem, ale tylko pod wzgledem sprawnosci fizycznej, poza graniem i siedzeniem w domu
bardzo lubie tez ruch, sport i nie moglabym miec partnera z nadwaga ale nie ze wzgledow estetycznych tylko dlatego, ze moglibysmy sie minac z zainteresowaniami, moglby czasami za mna nie nadazac. no chyba ze by nadazal, to inna sprawa wtedy.
to pytanie jest o tyle istotne, ze nadwage u kobiet moga powodowac rozne czynniki, co zrobisz jak juz kogos znajdziesz, ona urodzi Ci dziecko i przez jakis czas byc moze nie wroci do swojej wagi. Albo jakas choroba, problemy z hormonami, to sie zdarza. poki co jestem szczupla, byc moze bedzie tak zawsze, a byc moze nie. Nie chcialabym jednak czuc sie zle i nieakceptowana przez partnera tylko dlatego, ze mam kilka kg wiecej. To musi byc okropnie upokarzajace.
Pewnie moje myślenie ulegnie zmianie jeszcze 100 razy. I dobrze. Byloby dziwnie, gdyby nie. Jednak sa pewne niezmienne, np to ze nigdy nie bede miec kompleksow z powodu swoich wystajacych lopatek. Nie czuje sie przez to... mniej atrakcyjna, mam jeszcze kilka innych "wad" w wygladzie, przez ktore smialo moglabym miec kompleksy - ale to jak kazdy czlowiek. Nie ma ludzi idealnych. Jednym odstaja lopatki, innym nosy, ktos ma rzadkie wlosy, a ktos lekkiego garba. Ktos szybciej bedzie mial zmarszczki. Wszyscy sie roznimy od siebie i to jest fajne, ze jest taka roznorodnosc.
Wyglad kiedys przeminie, a zostanie charakter czlowieka. Przeminie pozadanie. Przeminie wszystko. Zostanie czlowiek po prostu. Ze swoim charakterem, zaletami ale tez przywarami. Sam wyglad nie moze byc fundamentem, bo za 20, 30 lat taki dom ze slabym fundamentem po prostu sie zwali. Takiego domu juz sie nie odbuduje.
Jesli moj przyszly maz mialby odstajace lopatki... to po prostu by je mial. Jak czlowiek w kims sie zakocha, to takie wady schodza na daleki, daleki plan.
Np. moi bracia sa dosc niscy wg tego forum - jestem przekonana, ze zaden z nich nie ma wiecej niz 175 cm. Ale maja takie zony, ze by ci oczy z orbit wyszly jakbys je zobaczyl (ale one tez sie kiedys zestarzeja, nic nie jest dane na zawsze). Bracia z wygladu sa totalnie przecietni. Osiagniec specjalnych tez nie maja, chyba ze o czyms nie wiem
najmlodszy dopiero konczy studia, po wielu godzinach niezbyt grzecznych prosb, zeby sie ogarnal. On pracuje odkad skonczyl szkole, mimo braku studiow jest dosc madry i zaradny, ale mimo ze to moj kochany brat nie moge powiedziec, ze jakos super wyroznia sie na tle innych mezczyzn. Jego zona twierdzi co innego
i to jest wlasnie piekne, ze oni w sobie widza wiecej niz my, ludzie z zewnatrz. Zycze Ci, zebys w koncu spotkal kogos takiego na swojej drodze.
To chyba juz tak jest, ze nie kazdy czlowiek osiagnie w zyciu wiele pod wzgledem materialnym, finansowym itd, nie moze byc tak, ze wszyscy beda mieli tyle samo i to samo. Nie kazdy tez ma potrzebe posiadania nie wiadomo jak wielkich osiagniec - i to tez jest ok. Widze jednak, ze Ciebie to zzera. Dusisz sie w klatce, w ktorej sam sie zamknales, a klucz zgubiles.
Moi bracia nadrabiaja charakterem i charyzma i jak dla mnie to jest clou calego tego tematu.
Ale jak tu miec charakter i charyzme jak Cie cos totalnie blokuje.
Piszesz, ze nie masz motywacji i nadziei. Jednak zalozyles watek z jakiegos powodu - czy wtedy, w marcu jeszcze ta motywacje miales? Nic nie dzieje sie "po prostu", tematu nie zalozyles z nudow, albo zeby sobie tylko popisac.
Ty juz nie wierzysz, ze moze byc inaczej. Jestes zmeczony i zniechecony. Co takiego stalo sie w Twoim zyciu, ze... jestes jaki jestes. Moze to nie bylo jednorazowe wydarzenie, a cos co trwalo i trwalo. Moze jestes tego swiadomy, a moze nie. Moze wszystkie swoje niepowodzenia zrzucasz na konkretna sytuacje, albo jakis ciag zdarzen, ale tak naprawde nie o to chodzi. To nie sa pytania. Tak sobie po prostu pisze, bo moge. W kazdym razie jest cos, co nie pozwala Ci isc dalej, realizowac sie.
Jeszcze ten autosabotaz.
Popatrz. Napisalam, ze mi by nie przeszkadzal brak prawa jazdy, odstajace lopatki itd, to napisałeś, że młoda jestem i jeszcze mi się zmieni - argument trochę od czapy, bo pisalam tez o malzenstwie, ktore zmotoryzowane nie jest i sobie radza. Gdybym teraz napisala cos milego o Tobie (calkiem szczerze), od razu odpisalbys: nieprawda, bo...
Nie przyjmujesz, ze ktos moglby myslec o Tobie dobrze. Wspolczuje Ci bardzo. Ty nawet nie wiesz, ze jakas dziewczyna mogla byc zainteresowana Tobą kiedykolwiek, bo nie dopuszczales tego do siebie. Mniej lub bardziej swiadomie. Nie pisz ze nie mam racji, i ze wlasnie tak bylo i ze zadna nigdy do Ciebie nie podeszla itd - no ja bym tez do zadnego faceta sama z siebie nie podeszla, wiec nic w tym dziwnego.
Chetnie napisalabym - idz na terapie, tylko to Ci pomoze. i pewnie tak jest, ale nie chce byc hipokrytka. Tylko ze moje problemy nie przyslaniaja mi calego swiata, nie powoduja, ze stoje w miejscu. A Ty owszem. Gdzies na poczatku przeczytalam, ze juz byles jakiegos terapeuty? Chyba juz nie chodzisz?
Z ta terapia to jest tak, ze ja tez bardzo dlugo nie chcialam isc, bo uwazalam ze z moimi problemami powinnam radzic sobie w zupelnie inny sposob, ale... potem sobie wyobrazilam, jakby to bylo czuc sie wolna od tych wszystkich uprzedzen, ktore sa tylko i wylacznie w mojej glowie - ktore sama sobie stworzylam, falszywe i bez realnego pokrycia, totalnie sprzeczne z tym co wyznaje. Gdzies tam poczulam uczucie ulgi. Tesknote za wolnoscia. To mnie sklonilo, zeby jednak poszukac kogos kto mi pomoze.
Czy Ty nie chcialbys czuc sie wolny od swoich blednych przekonan? Czy nie chcialbys nie bac prowadzic sie samochodu, nie bac sie ludzi, chcialbys kogos poznac? Czy Ty jestes w ogole w stanie wyobrazic to sobie?
To nie jest tak, że nie zasługujesz na bycie szcześliwym. KAŻDY zasługuje z tytułu, że prostu jest. Twoje szczescie nie jest poza Twoim zasiegiem, poza Twoja historia. To cos, do czego powinienes dazyc. I to nie sa bzdury, naprawde.
31 lat. To nie tak duzo w perspektywnie calego zycia. W pespektywie wiecznosci. Tak naprawde masz jeszcze czas zeby wszystko zaczac. Bedziesz mial 40 lat i bedziesz zalowal, ze gdy miales 30 to sie nie odwazyles.
Jeszcze cos.
Bedac w zwiazku z osoba taka jak Ty balabym sie nie tego, ze gdzies nie dojade bo brak samochodu - balabym sie, ze Ty i Twoje problemy zawsze beda na pierwszym miejscu. Ze dla mnie juz nie starczyloby przestrzeni. Jednak moge to blednie odbierac, bo to w koncu watek o Tobie, ale tak, wydajesz sie byc osoba bardzo mocno skupiona na sobie - co w sumie nie jest zle, bo trzeba o siebie dbac, ale Ty jestes jednoczesnie skupiony na sobie i sie nie lubisz. Jakis Człowieku, czy Ty byles kiedykolwiek kogos ciekawy? Czy Ty potrafisz zainteresowac sie drugim czlowiekiem?
87 stron. Pięc tysięcy postów. To wrecz niesamowite, ze mozna napisac tyle o jednym czlowieku.