Poddaję się
Może mi się nie podoba opieranie życia na wszechobecnym kłamstwie, zatajeniu informacji, półprawdach, itp.?
Ale z tego co widzę, to bez tego nie ma szans.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » jakis_czlowiek - życiowe problemy
Strony Poprzednia 1 … 25 26 27 28 29 … 108 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Poddaję się
Może mi się nie podoba opieranie życia na wszechobecnym kłamstwie, zatajeniu informacji, półprawdach, itp.?
Ale z tego co widzę, to bez tego nie ma szans.
Psycholog Na Niby napisał/a:Trzeba było odpowiedzieć, "Wiem, Twoja matka miała paskudne zasłony" a nie spuszczać głowę w dół. Zawsze teoretycznie słabszą ofiarę łatwiej się atakuje, lew zazwyczaj poluje na antylopę a nie na drugiego lwa. Prawo dżungli tyczy się też ludzi. To normalne że prymitywni ludzie będą Cię atakowali bo sprawiasz wrażenie słabego. Ja tam często dostawałem wpierdol za takie teksty, ale potem przestawali i darzyli szacunkiem. To były piękne czasy.. teraz zostały same dupolizy i poklaskiwacze
.
Jest jeden problem - nie potrafię kłamać, zawsze to po mnie widać. Więc nic by to nie zmieniło.
Tak, zawsze byłem tym słabym, więc od podstawówki sobie mnie wybierali na ofiarę. Bo i tak nic im nie mogłem zrobić, więc świetny deal mieli. A jak już coś spróbowałem, to wtedy obrywało mi się 2x mocniej
Hierarchiczność jest konstruktem społecznym, żeby ktoś był silny ktoś musi być słaby. Myślę że za słabo Cię tyrali, niby coś tam dokuczali ale wciąż za słabo żeby nastąpił bunt. Strzelam że nigdy nie dostałeś po pysku. Ty wolisz iść do Nieba i nosić aureolę niż żyć na swoich warunkach. Oczywiście że potrafisz kłamać, tylko nie chcesz bo mamusia kazała Ci być grzecznym, posłusznym chłopcem. Dlatego uważam że nadopiekuńczością też można zrobić komuś krzywdę, paradoksalnie da się zagłaskać na "śmierć". Proponuje żebyś zrobił coś złego, idź do sklepu i ukradnij coś co nie przekracza kwoty 250zł. Jesteś za stary żeby Cię indoktrynować, tu potrzeba radykalnych kroków przez to że przespałeś okres buntu.
jakis_czlowiek napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Bo nie umiesz kłamać?
Przepraszam, czy Ty naprawdę nie rozumiesz sensu wypowiedzi Psychologa czy tylko udajesz, że nie rozumiesz i robisz z nas idiotów?
Chodzi mi o słowo "Wiem" w tym tekście.
Poddaję się
Hahah, nie jest źle z jego poczuciem humoru. Człowieku, powiedz że koledzy z forum mówili, biorę ten akt niepoprawności/kłamstwa na siebie. Chociaż nie dam gwarancji że nie widziałem jego matki..
jakis_czlowiek napisał/a:KoralinaJones napisał/a:Bo nie umiesz kłamać?
Przepraszam, czy Ty naprawdę nie rozumiesz sensu wypowiedzi Psychologa czy tylko udajesz, że nie rozumiesz i robisz z nas idiotów?
Chodzi mi o słowo "Wiem" w tym tekście.
Poddaję się
To musisz zmienić jednak znowu nick Koralina nigdy się nie poddaje ta z filmu oczywiście
guzików nie dała sobie przyszyć
KoralinaJones napisał/a:Poddaję się
Może mi się nie podoba opieranie życia na wszechobecnym kłamstwie, zatajeniu informacji, półprawdach, itp.?
Jedyne usprawiedliwienie dla tego odwracania kota ogonem pod postacią wskazywania na prawdomówność WOBEC KAŻDEGO oraz W KAŻDYCH OKOLICZNOŚCIACH nawet tych wręcz wrogich Tobie, jakie widzę, to usprawiedliwienie tego, że gdzieś ambicjonalnie nie chcesz przyznać się do porażki, także wobec samego siebie, że nie radzisz sobie kompletnie z asertywnością wobec bezpardonowych zaczepek mających charakter dokuczania Ci.
Może w takim razie wyjaśnisz z jakiej przyczyny czujesz się w obowiązku mówienia o sobie prawdy, i to jeszcze w stosunku do Twoich oszczerców? Czy możesz wyjaśnić mi ten fenomen?
To musisz zmienić jednak znowu nick Koralina nigdy się nie poddaje ta z filmu oczywiście
guzików nie dała sobie przyszyć
Prędzej piekło zamarznie
Jedyne usprawiedliwienie dla tego odwracania kota ogonem pod postacią wskazywania na prawdomówność WOBEC KAŻDEGO oraz W KAŻDYCH OKOLICZNOŚCIACH nawet tych wręcz wrogich Tobie, jakie widzę, to usprawiedliwienie tego, że gdzieś ambicjonalnie nie chcesz przyznać się do porażki, także wobec samego siebie, że nie radzisz sobie kompletnie z asertywnością wobec bezpardonowych zaczepek mających charakter dokuczania Ci.
Może w takim razie wyjaśnisz z jakiej przyczyny czujesz się w obowiązku mówienia o sobie prawdy, i to jeszcze w stosunku do Twoich oszczerców? Czy możesz wyjaśnić mi ten fenomen?
Nie powiem dokładnie prawdy. Ale też nie powiem czegoś, co by tej prawdzie zaprzeczyło. A czemu? Po prostu tak mam.
A co do porażki, nigdy nie ukrywałem, że ogólnie to jestem jedną wielką porażką, dobrze to wiem...
To zmień to i miej inaczej, bo jak widzisz więcej masz z tego przykrości, niepowodzeń i rozczarowań, niż radości i sukcesów. Dostosuj się trochę do życia, bo ono nie dostosuje się do Ciebie. Powodzenia
To zmień to i miej inaczej, bo jak widzisz więcej masz z tego przykrości, niepowodzeń i rozczarowań, niż radości i sukcesów. Dostosuj się trochę do życia, bo ono nie dostosuje się do Ciebie. Powodzenia
Yep. Tylko jak możesz zaobserwować w tym temacie, jak robię chyba WSZYSTKO odwrotnie niż wymaga życie^^ Dość sporo rzeczy do dostosowania
Ty nie robisz nic, prócz twierdzenia, że jesteś jaki jesteś i *uj z tym. Wszystko co robisz lub zrobisz, to zrobisz dla siebie, więc przestań co wypowiedź wywalać język. Jeszcze chwila a stanie się rzecz wiekopomna i przyznam tu komuś rację w jednym
.
KoralinaJones napisał/a:Ty nie robisz nic, prócz twierdzenia, że jesteś jaki jesteś i *uj z tym. Wszystko co robisz lub zrobisz, to zrobisz dla siebie, więc przestań co wypowiedź wywalać język. Jeszcze chwila a stanie się rzecz wiekopomna i przyznam tu komuś rację w jednym
cyt "Prędzej piekło zamarznie"
[Proponuje żebyś zrobił coś złego, idź do sklepu i ukradnij coś co nie przekracza kwoty 250zł. Jesteś za stary żeby Cię indoktrynować, tu potrzeba radykalnych kroków przez to że przespałeś okres buntu.
Możecie wierzyć lub nie i się dziwić śmiaić z tego co kto woli ,ale jeden z moich znajomych z terapii ,taki poprawny,pełna kultura akuratny w każdym calu ,dostał od psycholog właśnie takie zadanie ,miał coś ukraść .
Możecie wierzyć lub nie i się dziwić śmiaić z tego co kto woli
,ale jeden z moich znajomych z terapii ,taki poprawny,pełna kultura akuratny w każdym calu ,dostał od psycholog właśnie takie zadanie ,miał coś ukraść .
A psycholog pokrywał potem koszty jakiejś rozprawy sądowej itp?^^ Jeśli to prawda, to ciężko mi to nawet skomentować, chory pomysł.
paslawek napisał/a:Możecie wierzyć lub nie i się dziwić śmiaić z tego co kto woli
,ale jeden z moich znajomych z terapii ,taki poprawny,pełna kultura akuratny w każdym calu ,dostał od psycholog właśnie takie zadanie ,miał coś ukraść .
A psycholog pokrywał potem koszty jakiejś rozprawy sądowej itp?^^ Jeśli to prawda, to ciężko mi to nawet skomentować, chory pomysł.
Niska społeczna szkodliwość czynu lub inne okoliczności wyłączające bezprawność lub winę
Nie komentuję, tak sobie żartuję
paslawek napisał/a:Możecie wierzyć lub nie i się dziwić śmiaić z tego co kto woli
,ale jeden z moich znajomych z terapii ,taki poprawny,pełna kultura akuratny w każdym calu ,dostał od psycholog właśnie takie zadanie ,miał coś ukraść .
A psycholog pokrywał potem koszty jakiejś rozprawy sądowej itp?^^ Jeśli to prawda, to ciężko mi to nawet skomentować, chory pomysł.
Nie na to nie było umowy .
W tym ćwiczeniu nie chodziło o wartość przedmiotu i jakiś wymierny zysk z niego ,a o sposób w jaki się człowiek ocenia i osądza czy oczyma jakichś obcych ,innych,rodziców etc ,druga rzecz na ile wymaganie od siebie perfekcji ,bycia idealnym i doskonałym robi szkodą i powoduje bariery ,rozdźwięk pomiędzy deklarowanymi przekonaniami i zasadami a tymi które są z podświadomości i wpływają na poczucie wartości,samoocenę ,chodziło też o moment przełamania ,a nie robienie kradzieżą krzywdy czy jakiś odwet na społeczeństwie .
To niezłe do nauki obserwowania tego jak człowiek sam się osądza i ocenia ,obserwowania jaki to ma wpływ na uczucia i co z nimi się robi myśleniem,chodzi też o inicjowanie odwagi i ponoszenie konsekwencji w działaniu nie unikając ich .
W tym ćwiczeniu nie chodziło o wartość przedmiotu i jakiś wymierny zysk z niego ,a o sposób w jaki się człowiek ocenia i osądza czy oczyma jakichś obcych ,innych,rodziców etc ,druga rzecz na ile wymaganie od siebie perfekcji ,bycia idealnym i doskonałym robi szkodą i powoduje bariery ,rozdźwięk pomiędzy deklarowanymi przekonaniami i zasadami a tymi które są z podświadomości i wpływają na poczucie wartości,samoocenę ,chodziło też o moment przełamania ,a nie robienie kradzieżą krzywdy czy jakiś odwet na społeczeństwie .
To niezłe do nauki obserwowania tego jak człowiek sam się osądza i ocenia ,obserwowania jaki to ma wpływ na uczucia i co z nimi się robi myśleniem,chodzi też o inicjowanie odwagi i ponoszenie konsekwencji w działaniu nie unikając ich .
Założenia czysto teoretyczne rozumiem. Natomiast jak to się w praktyce skończyło?
Be. napisał/a:Ale nawet byście pasowali do siebie, oboje zdarte płyty - ciągle to samo wypisujecie.
Idź marudzić do Twoich tematów
A jeśli tu już jesteś: da się jakoś sprawdzić, czy mam shadowbana na Tinderze? Ostatni like i para ponad tydzień temu wpadły. Chociaż i tak normalnie rzadko kiedy je miałem, więc może to po prostu niski ranking^^
Gdybyś czytał co ludzie do Ciebie piszą zamiast z bomby pi**dolic, że coś jest niemożliwe to byś już dawno znał odpowiedź na to pytanie co możesz zrobic w takiej sytuacji. )))
paslawek napisał/a:W tym ćwiczeniu nie chodziło o wartość przedmiotu i jakiś wymierny zysk z niego ,a o sposób w jaki się człowiek ocenia i osądza czy oczyma jakichś obcych ,innych,rodziców etc ,druga rzecz na ile wymaganie od siebie perfekcji ,bycia idealnym i doskonałym robi szkodą i powoduje bariery ,rozdźwięk pomiędzy deklarowanymi przekonaniami i zasadami a tymi które są z podświadomości i wpływają na poczucie wartości,samoocenę ,chodziło też o moment przełamania ,a nie robienie kradzieżą krzywdy czy jakiś odwet na społeczeństwie .
To niezłe do nauki obserwowania tego jak człowiek sam się osądza i ocenia ,obserwowania jaki to ma wpływ na uczucia i co z nimi się robi myśleniem,chodzi też o inicjowanie odwagi i ponoszenie konsekwencji w działaniu nie unikając ich .Założenia czysto teoretyczne rozumiem. Natomiast jak to się w praktyce skończyło?
ukradł łyżeczkę do cukru z kawiarni ,wiem bo ja dostałem zadanie żeby dopilnować go - poważnie .
Potem facet na terapii miał opisać cały proces myślowy i jak racjonalizował uczucia,no i uczucia które przeżył ,które miał prze ten czas ,jak się ze sobą się targował i jak dał sobie prawo do błędu .Jak skończy mówić to oczywiście dostał zwroty od grupy takie klasyczne nieoceniające tylko każdy mówił co czuł w związku z tym jego zadaniem ,a facet po tym znacznie mniej świrował świętoszka otworzył się
w moich oczach stał się kimś bliższym i bardziej ludzkim .
Przecież to nie jest normalne... A co jakby go złapali?
Gdybyś czytał co ludzie do Ciebie piszą zamiast z bomby pi**dolic, że coś jest niemożliwe to byś już dawno znał odpowiedź na to pytanie co możesz zrobic w takiej sytuacji.
)))
A to taki problem napisać normalną odpowiedź?
Przecież to nie jest normalne... A co jakby go złapali?
Nic. Serio wydaje Ci się, że obsługa kawiarni dzwoniłaby na Policję ze zgłoszeniem, że... uwaga, uwaga! złapali na gorącym uczynku złodzieja łyżeczki do cukru?
Nic. Serio wydaje Ci się, że obsługa kawiarni dzwoniłaby na Policję ze zgłoszeniem, że... uwaga, uwaga! złapali na gorącym uczynku złodzieja łyżeczki do cukru?
Nie takie rzeczy się zdarzały.
Wiem, wiem. Ty masz na wszystko odpowiedź.
To może chociaż wycieraczkę wrednemu sąsiadowi?
Wiem, wiem. Ty masz na wszystko odpowiedź.
Serio? Dobrze wiesz, że takie rzeczy się zdarzają. Więc o co Ci chodzi? Może jeszcze powiesz, że to jest jak najbardziej ok, że terapeuta takie coś zlecił?
KoralinaJones napisał/a:Wiem, wiem. Ty masz na wszystko odpowiedź.
Serio? Dobrze wiesz, że takie rzeczy się zdarzają.
Wiesz co? Zrób eksperyment. Zadzwoń na Policję i powiedz, że Ci ktoś ukradł wycieraczkę spod drzwi i zobaczysz jaka rzecz się zdarzy.
Względnie zgłoś takie zdarzenie dzielnicowemu.
W odniesieniu do Twojej postawy życiowej, ma to takie przełożenie, że pewne rzeczy, nie mają w życiu najmniejszego znaczenia i sensu. Sam wyciągnij wniosek o jakie rzeczy chodzi.
Wiesz co? Zrób eksperyment. Zadzwoń na Policję i powiedz, że Ci ktoś ukradł wycieraczkę spod drzwi i zobaczysz jaka rzecz się zdarzy.
Ja nie mówię, że zawsze tak się stanie. Ale czasem ludzie są nadgorliwi. Były już przecież afery, że kogoś stawiali przed sądem za bułkę, czy 1zł^^
KoralinaJones napisał/a:Wiesz co? Zrób eksperyment. Zadzwoń na Policję i powiedz, że Ci ktoś ukradł wycieraczkę spod drzwi i zobaczysz jaka rzecz się zdarzy.
Ja nie mówię, że zawsze tak się stanie. Ale czasem ludzie są nadgorliwi. Były już przecież afery, że kogoś stawiali przed sądem za bułkę, czy 1zł^^
O tak! Ludzie nawet odbywają w zakładach karnych kary pozbawienia wolności po kilkanaście lat za występki, których nie popełnili, i co teraz? I czym jest przy tym ta bułka za 1zł?
Nie o to tu chodzi!
Nie o to tu chodzi!
I co? Jak gość zostanie pozwany, to terapeuta też mu powie "Sorry, nie mój problem. Nie o to tu chodzi"?
Chodzi mi tylko o to, że terapia mająca na celu skłaniać gościa do robienia takich rzeczy, które są jawnym pogwałceniem prawa, jest jakaś chora. Gość kradnie, terapeuta go do tego namawia, a jeszcze jeden go pilnuje. Idealnie...
Cóż, najwyraźniej mylisz zwykłą ludzką uczciwość (praworządność) z przyznawaniem się do wszystkiego o sobie innym jak leci, czyli ze zwykłym - przepraszam - frajerowaniem.
Edit: Nikt Ci nie każe kraść. Zostaw już dywagacje na temat pozwania za łyżeczkę do cukru, bo to już nawet nie jest śmieszne, chociaż jest śmieszne Obudź się chłopie, i ogarnij czym jest kłamstwo, a czym jest nie bycie dupą wołową, nosz serio...
Cóż, najwyraźniej mylisz zwykłą ludzką uczciwość (praworządność) z przyznawaniem się do wszystkiego o sobie innym jak leci, czyli ze zwykłym - przepraszam - frajerowaniem.
Możliwe.
Edit: Nikt Ci nie każe kraść. Zostaw już dywagacje na temat pozwania za łyżeczkę do cukru, bo to już nawet nie jest śmieszne, chociaż jest śmieszne
Obudź się chłopie, i ogarnij czym jest kłamstwo, a czym jest nie bycie dupą wołową, nosz serio...
Sami zaczęliście ten temat^^ Mnie tam to ciekawi, co by było, gdyby gość miał z tego powodu problem.
KoralinaJones napisał/a:Cóż, najwyraźniej mylisz zwykłą ludzką uczciwość (praworządność) z przyznawaniem się do wszystkiego o sobie innym jak leci, czyli ze zwykłym - przepraszam - frajerowaniem.
Możliwe.
Jakie możliwe? Jedno wielkie TAK.
To bardzo dobrze że jesteś człowiekiem uczciwym, który nie posunąłby się do kradzieży - no to nie kantuj fiskusa, nie kradnij w sklepie, nie jeździj na gapę, nie parkuj na miejscu dla niepełnosprawnych, ale do jasnej ciasnej nie rób z siebie ostatniej ofermy życiowej, że w ramach bycia uczciwym nie masz żadnych osobistych, prywatnych tajemnic, żadnego tabu oraz że uczciwość nie pozwala Ci na zwykłą ripostę do gburowatych ziomków z klubu.
Zastawiam się, czy ta terapia psychodynamiczna to jest w ogóle dobry kierunek w moim wypadku. U mnie tyle rzeczy kuleje, że nie da rady żeby to pomogło na wszystko. A taka terapia chyba jest dobra na relacje z ludźmi, żeby pomóc sobie, ale też zrozumieć innych. Tylko co w przypadku gdy ma się poczucie własnej wartości na poziomie dna, ma się takie momenty, że nie widzi się sensu życia, czy robienia czegokolwiek, bo motywacji brak? To raczej chyba podpadałoby pod jakiś inny kierunek.
Po latach stwierdzam i jakiejś tam wiedzy o różnych terapiach ,mając w AA do czynienia z ludźmi którzy z kolei opowiadali o swoich nurtach w jakich brali udział to wszystko jedno tak naprawdę ,uruchomienie mechanizmu samoleczenia i samoregulacji uczuć jest najistotniejsze ,a nie metoda tego jak to zrobić .
Brałem udział w dwóch nurtach terapii różnice - jak dla mnie pomijalne z dystansu czasu ,żona była właśnie na terapii psychodynamicznej i DDA to jak tak się zastanowić jest tylko kwestia podejścia do pacjenta/klienta i jego motywacji to ty sam się leczysz wywołanie tego jest zadaniem terapii.
No zgadzam się. Ale pewnie jeden nurt będzie bardziej skierowany w kierunku pewnych rzeczy, a inny w stronę innych. Więc w jednym będzie łatwiej coś "uruchomić" niż w innym.
Chociaż w sumie zawsze można po skończeniu aktualnej terapii zmienić nurt jakby nadal byłyby problemy z głową. Póki co aktualna terapia jest na rok czasu.
Masz złe info.
Jak jesteś nie związany z nikim i szwankuje u Ciebie wszystko to idź na terapię psychodynamiczną do doswiadczonego psychoterapeuty, bo nie ma ona nic wspólnego z rozumieniem innych ludzi wokół
To jest głęboka terapia i otoczenie może Cię nie poznać po tym, ale chodzi o to, byś Ty odnalazł siebie w tym i był spójny.
Wtedy znajdziesz kogoś kto do Ciebie pasuje i przestaniesz się męczyć sam że sobą.
To coś jak z ciągłym łataniem dziur zamiast położenia nowego asfaltu.
Masz złe info.
Jak jesteś nie związany z nikim i szwankuje u Ciebie wszystko to idź na terapię psychodynamiczną do doswiadczonego psychoterapeuty, bo nie ma ona nic wspólnego z rozumieniem innych ludzi wokół
To jest głęboka terapia i otoczenie może Cię nie poznać po tym, ale chodzi o to, byś Ty odnalazł siebie w tym i był spójny.
Wtedy znajdziesz kogoś kto do Ciebie pasuje i przestaniesz się męczyć sam że sobą.
To coś jak z ciągłym łataniem dziur zamiast położenia nowego asfaltu.
Mój byly mąz przeszedl taką terapię jako 50 latek i stał się zupełnie inną osobą, niż wcześniej.Gdyby zrobił to w Twoim wieku, to byłoby to z korzyścią dla ewentualnej partnerki, którą na pewno nie byłabym ja, bo na taką osobowość męską nie zwrócilabym uwagi.
Więc celem tej terapii nie będzie stworzenie jakiejś wersji Ciebie, którą teraz uważasz za dobrą do osiągnięcia jakiś celów, ale wydobycie Prawdziwego Ciebie.
To będzie trudne, ale będzie warto. Bo wtedy masz szansę przyciągnąć kobietę pasującą do Ciebie, a nie do obrazka, kawałków które będziesz chciał komuś pokazać.
Nie skacz po terapiach, nie traktuj ich jak środka na ukojenie, nie zmieniaj terapeutów jak Ci ciężko bo jak zaczyna się dziać cos ważnego to będzie boleć.
Terapia nie powinna trwać dłużej niż 2 - 3 lata.
Dzięki.
Więc w sumie takie pytanie teraz, czy nie lepiej zrezygnować z Tindera, ogólnie z prób znalezienia kogoś, dopóki się nie doprowadzę do porządku? I powiedzmy dopiero zacząć znowu coś próbować za ten rok, dwa, czy trzy.
Tylko że z drugiej strony, jeśli np. się doprowadzę do porządku za te ~3 lata, to będę miał 34-35 lat. I to już dość sporo i pewne rzeczy, które mi teraz przeszkadzają wtedy będą jeszcze gorzej wyglądać^^
Nie! Robisz swoje na terapii i robisz swoje z randkami. Równolegle. Na nic kvrwa nie czekaj. Żyj tu, dziś, teraz! Nie za 3 lata Nikt nie dostaje gwarancji na kolejny dzień a co dopiero 3 lata.
Ok
A co do terapii jeszcze... Kurde, zanim tam poszedłem to się cholernie tego bałem, bo kto chce się przyznawać do tego, że mam problemy z sobą? Teraz nadal czuję strach, może wstyd trochę, że się ludzie dowiedzą za dużo o mnie. Ale z drugiej strony czuję ciekawość co będzie dalej i jakoś nawet mnie ta perspektywa hmm... pociąga? Czy ja już totalnie oszalałem?
Nie. Zaczynasz normalnieć Coś Cię ciekawi, zatem czujesz do tego pociąg i go spełniasz zamiast szukać wymówek. Podążaj za światłem. Nasze instynkty są ważne! A Ty je zakopujesz w sobie, bo nie umiesz się z nimi obchodzić, nie wiesz kiedy popuścić, więc przyzwyczajony wszystko trzymasz na wodzy. Stąd coraz głupsze wymówki.
Co z tego, że ktoś się dowie czegoś o Tobie? Tam ludzie z podobnymi problemami jak Twoje. Nie zwierzasz się, gdzie zakopałeś złoto, jaki jest Twój kod PIN, numer konta w banku itd Jak ktoś się dowie, że masz jakiś tam powiedzmy lęk przed bliskością to co z tego? Bez mówienia o tym da się takie rzeczy wyczuć. Co z tego??? Każdy ma jakieś kuku na muniu… Co z tego? Nikomu krzywdy nie robisz, nie masz odpałów psychotycznych. Czego się bać? Strachy na lachy. Oswoisz się i sam zobaczysz.
Edit: Powinieneś mieć rozeznanie mniej więcej co chcesz wyrzucić a co wolisz zachować w tajemnicy.
Edit: Powinieneś mieć rozeznanie mniej więcej co chcesz wyrzucić a co wolisz zachować w tajemnicy.
Yep. Wiem. Dlatego mam zamiar poruszyć co najwyżej takie tematy jak:
- 30 lat i żadnej dziewczyny, 0 związków
- brak wiary w siebie (głównie w kontekście powyższego)
- blokady/opory żeby zagadać do kogoś kogo nie znam
- widzę tylko swoje porażki/wady, jeśli coś mi się uda, to wydaje mi się nieważne
O innych rzeczach, jak 0 seksu czy coś, to nie mam zamiaru wspominać. Nie to miejsce.
Seks jest naprawdę naturalny i prosty jak nie robi się z niego wielkiego halo.
Ważniejsze jest mieć kogoś z kim chce się intymnie być.
A jeżeli ma to być seks dla seksu to jeszcze inna ścieżka, byle był a szczerość w tym.
Więc po co traktować coś co nie jest w sumie proste jak Mount Everest?
Jakie ma znaczenie czy masz seks jako 30 latek czy jako 33 latek?
Dlaczego niektórzy Panowie tak się spinają na tym punkcie?
Jest wiele innych męskich szczytów trudniejszych do zdobycia: dobra praca, poukładane w głowie, dobre układy z ludźmi.
No i git
Możesz też skłamać… oj tam, oj tam Np póki co z tych randek i tak nic nie wychodzi, więc co Ci szkodzi jedną dziołchę okłamać w kwestii jakiejś pierdoły? Już obojętne na jaki temat. Zobaczysz, że niebo nie spadnie Ci na głowę. A ludzie robią to notorycznie.
Wiesz, że mnie kiedyś zwolniono z pracy za szczerość? Dostałam trzy (!) upomnienia, a to oznacza OUT. Szok!
W kolejnej już pracy, która opierała się na tym samym menedżerka wzięła mnie na wykład na temat „białych kłamstw”. Ratują dupę i sytuację, nikomu krzywdy nie czyniąc. Dokładnie tak! Bo ja też kiedyś byłam taka… hmm… bezmyślna. Myślisz, że życie to spacer po parku a tak naprawdę to dżungla z dzikimi zwierzętami
Żadne tam baranki wokół przytulone do lwów. To węże, goryle, tygrysy, pająki… trzeba nabyć umiejętności aby przetrwać. Trzeba rozróżniać, gdzie szczerość jest w cenie a gdzie przyniesie tylko kłopoty.
W skrócie: szczerość tak, ale przemyślana, nie automatyczna. Kłamstwo tak, ale w obronie własnej tudzież bliskich. Kręgosłup moralny nienaruszony Aczkolwiek kręgosłup trzeba ruszać, trzeba sprawdzać tą moralność, poddawać ją próbom. Kręgosłup uwielbia ruch
Nikt nie musi wiedzieć, że jesteś prawiczkiem. Żadna laska z Tindera czy kolega z drużyny nie musi wiedzieć o Tobie takich intymnych rzeczy. A jak już wiedzą i dokuczają to masz prawo im się odgryźć, aż im w pięty pójdzie. Co np gdybyś zagrał tajemniczego, kiedy Ci dokuczają? Oni się śmieją a Ty wyobraź sobie, że już zaliczyłeś zajebistą sztukę i się uśmiechnij pod nosem, zaśmiej się tajemniczo, że „Heh, macie nieaktualne dane”. Coś w tym stylu. Ciekawe jak by zareagowali
Seks jest naprawdę naturalny i prosty jak nie robi się z niego wielkiego halo.
Ważniejsze jest mieć kogoś z kim chce się intymnie być.
A jeżeli ma to być seks dla seksu to jeszcze inna ścieżka, byle był a szczerość w tym.
Więc po co traktować coś co nie jest w sumie proste jak Mount Everest?
Jakie ma znaczenie czy masz seks jako 30 latek czy jako 33 latek?
Dlaczego niektórzy Panowie tak się spinają na tym punkcie?
Jest wiele innych męskich szczytów trudniejszych do zdobycia: dobra praca, poukładane w głowie, dobre układy z ludźmi.
Spinają się, bo to świadczy o ich atrakcyjności. Wiele kobiet od razu odrzuca kandydatów "bez doświadczenia". Uważają, że musi być coś z nimi jest nie tak, skoro nikt ich nie chciał. Natury nie oszukany. Każdy szuka sobie jak najlepszego partnera, a nie społecznego odrzutka. Niestety, w dzisiejszych czasach to kobiety rozdają karty, dlatego męska część "mimowolnych singli" ma na tym punkcie słabość.
Co do szczerosci to jednak preferuję w pracy, bo zwykle nie jestem w pracy której utrata mnie zabije..
Natomiast nie sądzę by w intymnej sytuacji potrzebna mi informacja o doświadczeniu czy niedowiadczeniu mężczyzny.
Edit. Kobiety rozdają karty tam gdzie mężczyźni im na to pozwalają.
To się akurat nie zmienia od wieków.
Seks jest naprawdę naturalny i prosty jak nie robi się z niego wielkiego halo.
Ważniejsze jest mieć kogoś z kim chce się intymnie być.
A jeżeli ma to być seks dla seksu to jeszcze inna ścieżka, byle był a szczerość w tym.
Więc po co traktować coś co nie jest w sumie proste jak Mount Everest?
Jakie ma znaczenie czy masz seks jako 30 latek czy jako 33 latek?
Dlaczego niektórzy Panowie tak się spinają na tym punkcie?
Jest wiele innych męskich szczytów trudniejszych do zdobycia: dobra praca, poukładane w głowie, dobre układy z ludźmi.
No naturalny i prosty... Jeśli się nie ma z tym problemu, wie jak to jest, to pewnie można tak powiedzieć. Tylko niezbyt pasuje to do 30latka, co nigdy żadnej dziewczyny nawet nie pocałował. Więc się nie dziw, że się spinam i ogólnie źle mi z tym. Bo mimo że chciałbym wiedzieć jak to jest, to nie mogę. I póki co mizerne perspektywy na to, że to się zmieni.
Ja bym się raczej dziwił, gdybym mnie to nie ruszało. Bo to jest normalna rzecz dla ludzi. Zwykle już w wieku ~18lat wiedzą jak to jest.
I jakie ma znaczenie czy mam 30 czy 33 lata? Serio? Już mi jest ciężko tak żyć. Potem będzie jeszcze ciężej. Chociaż może po jakimś czasie będzie mi już to obojętne...
Spinają się, bo to świadczy o ich atrakcyjności. Wiele kobiet od razu odrzuca kandydatów "bez doświadczenia". Uważają, że musi być coś z nimi jest nie tak, skoro nikt ich nie chciał. Natury nie oszukany. Każdy szuka sobie jak najlepszego partnera, a nie społecznego odrzutka. Niestety, w dzisiejszych czasach to kobiety rozdają karty, dlatego męska część "mimowolnych singli" ma na tym punkcie słabość.
+1
Spotkałem się w necie z masą opinii, że 30letni niedoświadczony facet to "marzenie" kobiet. Oczywiście wypowiedziane sarkastycznie.
Ewentualnie mogę poczekać do 40tki. To wtedy już sporo kobiet nie będzie mieć ochoty pewnie na seks, więc może wtedy jakąś znajdę^^
Natomiast nie sądzę by w intymnej sytuacji potrzebna mi informacja o doświadczeniu czy niedowiadczeniu mężczyzny.
1) Bo doświadczony wie co powinien robić, więc seks będzie lepszy? A takiego niedoświadczonego to trzeba najpierw nauczyć co ma robić, wątpię żeby to było fajne dla dziewczyny.
2) Jak ktoś nigdy tego nie robił, to szansa, że coś pójdzie nie tak jest zdecydowanie większa pewnie. Więc może jednak fair byłoby uprzedzić dziewczynę, żeby wiedziała na co się pisze? Bo zatajenie tego to trochę jak pozbawienie jej możliwości wyboru, czy tego jednak chce.
Nie mam zamiaru was przekonywać.
Z igły robisz widły
Z doświadczonym też coś może pójść nie tak, bo to jednak obustronna interakcja. W sumie to żadna filozofia. A sztukę uprawia niewielu… artystów nie ma zbyt wielu także zgubisz się w tłumie
Co dziewczyna powinna wiedzieć przed seksem to czy HIVa nie masz lub jakiejś wenery. Reszta to tam… zostaw po głębszym poznaniu zwierzenia. Nie rozumiem w jaki sposób by je to miało zaszkodzić. Najwyżej stwierdzi, że jesteś słaby w te klocki. A może się nawet nie pozna? A może będzie super? Szczęście początkującego
Napisać Ci co robić? Przecież to jedno zdanie będzie
To jest banalne i instynktowne. Gdyby było to rocket science to byśmy wyginęli. O!
No ale jak NIE CHCESZ to nikt nie zmusza. Tyle wymówek znajdujesz, że ciężko uwierzyć, że tego chcesz Same kłody sobie rzucasz pod nogi… sam sobie. I się tak przejmujesz każdą pierdołą, że człowiek zmuszony jest Cię zgorszyć nieco abyś zszedł na ziemię z tej swojej chmurki
No ale jak NIE CHCESZ to nikt nie zmusza. Tyle wymówek znajdujesz, że ciężko uwierzyć, że tego chcesz
Same kłody sobie rzucasz pod nogi… sam sobie. I się tak przejmujesz każdą pierdołą, że człowiek zmuszony jest Cię zgorszyć nieco abyś zszedł na ziemię z tej swojej chmurki
Co niby tu jest pierdołą? Dla mnie to o czym mówię, to nie są pierdoły. Dla Was to jest naturalne jak oddychanie. Dla mnie nie.
Zresztą, zostawmy ten temat, bo i tak najpierw muszę znaleźć dziewczynę do związku, żeby ten seks się pojawił A to jeszcze potrwa. Długo. A może jeśli już poznam za te 10 lat, to seks nie będzie potrzebny, więc problem sam się rozwiąże^^
No tak, dla Ciebie to są wielkie sprawy. Dla większości pierdoły.
No tak, dla Ciebie to są wielkie sprawy. Dla większości pierdoły.
Ale ja serio piszę... Ciekawe jak Ty byś podchodziła do tego na moim miejscu
Starałabym się zdjąć szkiełko powiększające… strach… który ma wielkie oczy… i spojrzeć na sprawy realnie. Nie przez pryzmat swoich lęków. I postawiłabym swoje przekonania, które mnie blokują pod dużym znakiem zapytania i je poddała próbie ognia
Edit: starałabym się wystawić na sytuacje, gdzie mój lęk mógłby zostać zneutralizowany… bo tak… tak często jest… że się czegoś boimy, wzbraniamy przed tym… a potem przyjdzie co do czego i się człowiek puka w głowę… przecież to nic trudnego, nic strasznego itd
Starałabym się zdjąć szkiełko powiększające… strach… który ma wielkie oczy… i spojrzeć na sprawy realnie. Nie przez pryzmat swoich lęków. I postawiłabym swoje przekonania, które mnie blokują pod dużym znakiem zapytania i je poddała próbie ognia
Ta, tylko najpierw jakaś dziewczyna by musiała się mną zainteresować. Póki co ciężko mi to wychodzi.
Podejrzewam, że ich nie zauważasz. Nie dajesz im szansy… Ty cały jesteś jedno chodzące NIE i NIE bo to i tamto
Podejrzewam, że ich nie zauważasz. Nie dajesz im szansy… Ty cały jesteś jedno chodzące NIE i NIE bo to i tamto
Ale przez tyle lat bym cokolwiek zauważył.
Zresztą jak mówiłem już x razy, jedyne miejsce gdzie bym mógł kogoś poznać, to w sumie praca. Więc ciężko by było kogoś poznać w ogóle.
Bezsilność…
Pożoga…
Dobra!
Pobudka, kurde. Popracuj nad nastawieniem. Codziennie masz napisać coś dobrego… dla odrobiny równowagi.
Co Ty w ogóle rozumiesz przez "niedawanie szansy"?
Twoje nastawienie… do wszystkiego… na NiE… Czemu miało by to dziewczyn nie dotyczyć? Skoro dotyczy wszystkiego??
A powiedz, czy uważasz podrywanie dziewczyn za moralne? Seks za etyczny? Itd itd
A powiedz, czy uważasz podrywanie dziewczyn za moralne? Seks za etyczny? Itd itd
Yep. Temat podrywania już był poruszany. Po prostu nie umiem. A seks bym chciał, ale nie mam, bo nie ma ku temu sposobności, skoro nie ma dziewczyn, które by były bliższą znajomością ze mną zainteresowane^^A ich nie ma, bo...
xD
Zresztą, czemu nie chcecie uznać, że są po prostu na świecie ludzie, co w ogóle nie pociągają dziewczyn? Nikt nigdy takiego czegoś tu nie napisał. Bo zakładam, że ja jestem jednym z takich ludzi właśnie. Gdyby było inaczej, to serio w wieku 30 lat bym chociaż widział parę sytuacji, gdy jakaś dziewczyna się mną interesowała^^
A po co mam uznawać coś co uważam za bzdurę?
To Ty… o! Tak wyglądasz
Twoja postawa tak wygląda, takie masz nastawienie zatem tak Cię widzą dziewczyny. Nie podchodź! Nie dotykaj! Nie ruszaj! Nie zbliżaj się! Nie widzę cię! Nie patrzę na ciebie! Nie słyszę co mówisz… chyba, że mówisz o programowaniu. Bo o pierdołach nie słucham! Small talk? Ha tfu! Niemęskie!
A po co mam uznawać coś co uważam za bzdurę?
A może to nie jest bzdura?
DeepAndBlue napisał/a:A po co mam uznawać coś co uważam za bzdurę?
A może to nie jest bzdura?
A może jest?
A może jest?
Jeśli to jest bzdura, to czemu przez te x lat zaczynając od czasów szkoły, po studia, pracę aż do teraz, nie było ani jednej dziewczyny, która by chciała utrzymać ze mną znajomość (gdy się już znaliśmy wcześniej) albo ją nawiązać?
I przypominam, że w rzeczywistym świecie trochę inaczej się zachowuję niż na tym forum. A przynajmniej inaczej, gdy jestem wśród ludzi^^
OK, a na czym polegają te różnice w zachowaniu tu na forum a wśród ludzi na żywo?
Musisz wiedzieć, że to co masz w głowie to i ciało pokaże- mowa ciała. Mowa ciała z kolei jest ważna. Jeśli czujesz się „awkward” to dziewczyna to wyczuje i będziecie się oboje tak czuć… co z kolei nie zachęca do pogłębiania znajomości, bo czuć się ze sobą dobrze (samemu ze sobą i z innymi) to podstawa. Jeśli często tak się czujesz to jest to jakiś trop Ja to nazywam aurą. Nie nie widzę aury człowieka
ale czuję coś takiego jak aura człowieka, aura spotkania, aura miejsca itd Dla uproszczenia to jest to nastawienie wewnętrzne… oraz więcej rzeczy ale dla uproszczenia tak to nazwę. Bo nastawienie jest ważne. U Ciebie jest silnie negatywne nastawienie. Jak to przebić? Kiedy nawet na kradzież łyżeczki nie można Cię namówić to co dopiero mówić o innych zdrożnościach
Strony Poprzednia 1 … 25 26 27 28 29 … 108 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » jakis_czlowiek - życiowe problemy
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024