Nie, bo nie. I tak w koło Macieja, jak chomik popylający na swoim London Eye. Eh
Co nie bo nie? Przecież tylko napisałem, że nie mam instynktu i tyle. Nagle go z kapelusza nie wyczaruję.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » jakis_czlowiek - życiowe problemy
Strony Poprzednia 1 … 13 14 15 16 17 … 108 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Nie, bo nie. I tak w koło Macieja, jak chomik popylający na swoim London Eye. Eh
Co nie bo nie? Przecież tylko napisałem, że nie mam instynktu i tyle. Nagle go z kapelusza nie wyczaruję.
Samo się nie zrobi, skoro trzymasz to w piwnicy i nie wypuszczasz, nie bo nie… jak sobie postawiłeś barykadę obstawioną uzbrojoną ochroną i chronisz tego jak królową Elżbietę… bo tak!
Nikt Cię w kontaktach z kobietami nie poprowadzi za rękę. To wieczny proces wzajemnych interakcji, nauki i kolejnych doświadczeń, niezależnie czy doświadczasz ich po raz pierwszy, czy kolejny raz z nowymi osobami, to także a przede wszystkim działanie instynktowne - a Ty zachowujesz się tak jakbyś nie miał instynktu mężczyzny.
On po prostu potrzebuje waszej uwagi, głaskania po główce i wypłakania się przy piersi . Też mam na to ochotę jak patrzę na ten wszechobecny kryzys męskości. Ale nigdy nie będę klękał przed murzynem! Kilku z tego forum już to robi. Rośnie kolejny frustrat rozczarowany tym jak funkcjonuje świat, najlepiej to się tylko "nażreć", nie narobić i rościć sobie prawo do czegokolwiek. Możecie gadać i gadać a efekt będzie taki jak u Kremika, zaakceptujcie ten fakt że niektórzy zwyczajnie chcą osiąść na dnie bo daje im to możliwość dalszego użalania się nad sobą bo to sens ich istnienia i w ten sposób mogą posiąść czyjąkolwiek uwagę zamiast się trochę wysilić. Zawsze łatwiej zrzucić wszystko na los, geny, rodziców, środowisko, pecha niż wziąć odpowiedzialność za miejsce w którym się jest. On tu jest od gaworzenia a nie żeby szukać pomocy, rozróżniajcie te dwa zjawiska.
PSYCHOLOG IDZ STĄD!
Samo się nie zrobi, skoro trzymasz to w piwnicy i nie wypuszczasz, nie bo nie… jak sobie postawiłeś barykadę obstawioną uzbrojoną ochroną i chronisz tego jak królową Elżbietę… bo tak!
No ale przecież próbuję... na swój sposób. Z planszówkami nie wypaliło, to trzeba znaleźć inne coś. Niestety nie wszyscy są tak towarzyscy jak Wy^^
Ić stont
A jest jakaś taka moda na „kto ma gorzej”. Wiadomo, że życie jest ciężkie, jest to survival. Jeśli już nie związany z przeżyciem (co wzmacniało więzi międzyludzkie taki wspólny interes) to teraz jest to jakiś jarmark próżności. Tylko ja i ja… taki egocentryzm wszędobylski. Ja to mam się źle, ja to, ja tamto. Ja nie będę! Ja nie chcę! Ja nie muszę! Bla bla. Dorobi się kulawą filozofię do tego i masz ci los… samotność. No kto by się spodziewał
Jakiś człowiek co rozumiesz przez hasło „towarzyski”? Osobiście jestem tym samym typem co Ty - pośrednik, turbulentny na dodatek.
Ić stont
![]()
A jest jakaś taka moda na „kto ma gorzej”. Wiadomo, że życie jest ciężkie, jest to survival. Jeśli już nie związany z przeżyciem (co wzmacniało więzi międzyludzkie taki wspólny interes) to teraz jest to jakiś jarmark próżności. Tylko ja i ja… taki egocentryzm wszędobylski. Ja to mam się źle, ja to, ja tamto. Ja nie będę! Ja nie chcę! Ja nie muszę! Bla bla. Dorobi się kulawą filozofię do tego i masz ci los… samotność. No kto by się spodziewał
Gdyby nie bagiennik, czuję że bylibyśmy juz po pierwszej randce w muzeum lotnictwa..
Jakiś człowiek co rozumiesz przez hasło „towarzyski”? Osobiście jestem tym samym typem co Ty - pośrednik, turbulentny na dodatek.
Mam na myśli to jak się zachowujecie w stosunku do nieznanych osób. Może Wam łatwiej nawiązywać kontakty. Zresztą, w przypadku kobiet to jest trochę ułatwione, bo to facet ma pokazać, że jest zainteresowany, a nie odwrotnie^^
Ja mam z tym problem i serio kurde no nie da się tego przezwyciężyć. Z czasem jest mi coraz łatwiej (jeszcze tak z 6 lat temu było dużo gorzej), ale proces ten trwa u mnie już x lat i końca nie widać. No nie zmienię się ot tak na życzenie. A czytając Wasze posty mam trochę wrażenie, że uważacie, że moje problemy są zmyślone i starczy, że parę razy gdzieś się przejdę i problem zniknie. No niestety nie jest tak łatwo. A że Wam się udało, to fajnie, widocznie mi nie jest to dane na ten moment.
I kurde nie mówcie, że nic nie robię, może tak to dla Was wygląda, ale dla mnie takie coś jak:
- próba zaproszenia rok temu koleżanki do kina
- założenie Tindera, chociaż przez lata się wzbraniałem
- umówienie się do psychologa
To jest sporo... Chociaż może dla Was to nic.
KoralinaJones napisał/a:Nikt Cię w kontaktach z kobietami nie poprowadzi za rękę. To wieczny proces wzajemnych interakcji, nauki i kolejnych doświadczeń, niezależnie czy doświadczasz ich po raz pierwszy, czy kolejny raz z nowymi osobami, to także a przede wszystkim działanie instynktowne - a Ty zachowujesz się tak jakbyś nie miał instynktu mężczyzny.
No bo nie mam. Skąd miałbym mieć skoro od 15 lat stoję pod względem relacji w miejscu. Jak mówiłem, jeśli o to chodzi, to jestem na poziomie gimnazjalisty, bo już ludzie ze szkoły średniej mają większe doświadczenie. Więc siłą rzeczy nie ma jak rozwinąć tego "instynktu"^^
Istotnie chyba nie masz, albo masz głęboko uśpiony, bo to jest to, co powinno Ci pomóc w nabywaniu doświadczeń, a Ty dopiero ten instynkt chcesz rozwijać u siebie. Ciągle powtarzasz, że jesteś na poziomie gimnazjalisty, a masz już 30 lat, więc z racji wieku, powinieneś zachowywać się jak mężczyzna (instynktownie właśnie) a nie jak chłopiec.
Odpuść myślenie, że jesteś na poziomie gimnazjalisty, przyjmij myślenie, że jesteś dorosły, i spróbuj zachowywać się jak dorosły. Ty sam siebie stawiasz na przegranej pozycji, a jest to wyłącznie pozycja osoby bez doświadczenia. Zmień sposób postrzegania samego siebie. Zobacz mężczyznę, a nie chłoptasia.
Technicznie może i jesteś na poziomie gimbazy. Ale chyba nie mentalnie. A skoro technicznie nie masz żadnych doświadczeń, to zacznij je zdobywać. Rozmawiaj, pisz, poznawaj. Psychoterapeuta tylko uświadomi Ci problem, ale nie odwali tej roboty za Ciebie.
KoralinaJones napisał/a:Nikt Cię w kontaktach z kobietami nie poprowadzi za rękę. To wieczny proces wzajemnych interakcji, nauki i kolejnych doświadczeń, niezależnie czy doświadczasz ich po raz pierwszy, czy kolejny raz z nowymi osobami, to także a przede wszystkim działanie instynktowne - a Ty zachowujesz się tak jakbyś nie miał instynktu mężczyzny.
(...) rozczarowany tym jak funkcjonuje świat, najlepiej to się tylko "nażreć", nie narobić i rościć sobie prawo do czegokolwiek. Możecie gadać i gadać a efekt będzie taki jak u Kremika, zaakceptujcie ten fakt że niektórzy zwyczajnie chcą osiąść na dnie bo daje im to możliwość dalszego użalania się nad sobą bo to sens ich istnienia i w ten sposób mogą posiąść czyjąkolwiek uwagę zamiast się trochę wysilić. Zawsze łatwiej zrzucić wszystko na los, geny, rodziców, środowisko, pecha niż wziąć odpowiedzialność za miejsce w którym się jest. On tu jest od gaworzenia a nie żeby szukać pomocy, rozróżniajcie te dwa zjawiska.
Też go tak odbieram.
Po prostu dorósł w wieku 30 lat z poziomem gimnazjalisty i pozamiatane, bo on nie ma jak wyjść z poziomu na którym się ustawił będąc dorosłym.
Ehh, chyba nie dojdziemy do porozumienia. Czyli podsumowując: jestem pieprzonym leniem, co sobie ubzdurał, że ma jakieś blokady i nic nie robi żeby to zmienić.
Istotnie chyba nie masz, albo masz głęboko uśpiony, bo to jest to, co powinno Ci pomóc w nabywaniu doświadczeń, a Ty dopiero ten instynkt chcesz rozwijać u siebie. Ciągle powtarzasz, że jesteś na poziomie gimnazjalisty, a masz już 30 lat, więc z racji wieku, powinieneś zachowywać się jak mężczyzna (instynktownie właśnie) a nie jak chłopiec.
Odpuść myślenie, że jesteś na poziomie gimnazjalisty, przyjmij myślenie, że jesteś dorosły, i spróbuj zachowywać się jak dorosły. Ty sam siebie stawiasz na przegranej pozycji, a jest to wyłącznie pozycja osoby bez doświadczenia. Zmień sposób postrzegania samego siebie. Zobacz mężczyznę, a nie chłoptasia.
No dobra. To powiedz mi jaka kobieta w wieku ~30 lat chciałaby pójść na randkę z kimś, kto nigdy na żadnej nie był i nie ma zielonego pojęcia co powinien robić? Przecież to by wyglądało pewnie żałośnie w jej oczach.
Technicznie może i jesteś na poziomie gimbazy. Ale chyba nie mentalnie. A skoro technicznie nie masz żadnych doświadczeń, to zacznij je zdobywać. Rozmawiaj, pisz, poznawaj. Psychoterapeuta tylko uświadomi Ci problem, ale nie odwali tej roboty za Ciebie.
No ja cały czas mówię, że pod względem doświadczenia życiowego. I tyle (albo aż tyle). A nabycie jakiegoś, startując od teraz, to pewnie mi zajmie do 40tki^^
Gdyby nie bagiennik, czuję że bylibyśmy juz po pierwszej randce w muzeum lotnictwa..
Tutaj?
Pełnia księżyca wśród śpiewu żab w towarzystwie obłoconego zbója z gór… kto wie… może by mi gwizdek wystrugał… musisz mi wybaczyć tę słabość
Jakiś człowiek żadne 10 lat ale kurs eksternistyczny!!! Rychło!
Jakiś człowiek żadne 10 lat ale kurs eksternistyczny!!! Rychło!
Ta, tylko przypominam, że nie jestem typem, co łazi po miejscówkach i zaczepia losowe osoby. Wiem, znowu to powiedziałem, możecie znowu pisać jaki to leń jestem itp.^^
Jak znajdę jakoś sposobność to z niej skorzystam. Ale na ten moment, jeśli odrzucić imprezy, kluby i puby (bo to nie dla mnie), to nie ma innych okazji w okolicy, by się rozwinąć towarzysko. A przynajmniej takich, co by mnie interesowały.
nie ma innych okazji w okolicy, by się rozwinąć towarzysko. A przynajmniej takich, co by mnie interesowały .
Może powalcz ze swoim ego najpierw Znowu „nie bo nie”. Bo mnie, mi, ja .
Może powalcz ze swoim ego najpierw
Znowu „nie bo nie”. Bo mnie, mi, ja .
Co Wy z tym ego macie?... Co w tym złego, że chcę się ograniczyć do miejsc, gdzie się dobrze czuję? Pójdę do takiego klubu i bym i tak podpierał ścianę, bo mnie takie coś przytłacza. Więc i tak by nic mi to nie dało.
Bo za bardzo się skupiasz na sobie. A relacja to skupienie uwagi na drugiej osobie. Relacja zdrowa to obopólne skupienie uwagi na sobie nawzajem znajdując balans na „ja, mnie, mi”. Ale jak Ty dbasz tylko o „ja, mnie, mi” to pooooowodzenia
„Mi tam źle…”, „Mnie to się nie podoba”, „Ja nie jestem taki”… to trochę brzmi jakby to „ja, mnie, mi” było to coś tak cennego… tak superaśnego, tak wartego trzymania się uporczywego… No skarb… I jakbyś gardził innymi ludźmi, ich sposobami na relaks i poznawanie się Trochę taka pycha ale dobrze schowana
A potem dla niepoznaki marudzi, ale nic nie zrobi „bo ja nie jestem taaaaki”. Taki czyli jaki? Pusty? Głupi? Tempy jak ci inni???
Bo za bardzo się skupiasz na sobie. A relacja to skupienie uwagi na drugiej osobie. Relacja zdrowa to obopólne skupienie uwagi na sobie nawzajem znajdując balans na „ja, mnie, mi”. Ale jak Ty dbasz tylko o „ja, mnie, mi” to pooooowodzenia
![]()
„Mi tam źle…”, „Mnie to się nie podoba”, „Ja nie jestem taki”… to trochę brzmi jakby to „ja, mnie, mi” było to coś tak cennego… tak superaśnego, tak wartego trzymania się uporczywego… No skarb… I jakbyś gardził innymi ludźmi, ich sposobami na relaks i poznawanie sięTrochę taka pycha ale dobrze schowana
A potem dla niepoznaki marudzi, ale nic nie zrobi „bo ja nie jestem taaaaki”. Taki czyli jaki? Pusty? Głupi? Tempy jak ci inni???
Chyba za bardzo kombinujesz.
Problem leży we mnie, a nie kimś innym. Jak siebie nie "naprawię", to do końca życia zostanę taki jaki jestem. Serio ja próbuję coś zmienić, ale to nie takie proste jak Wam się wydaje. Wiem, że 99% osób nie ma z tym problemu. Ale ja mam. Próbuję to zmienić na swój sposób. Ale sorry, nie będę też robił czegoś wbrew mnie, bo znam siebie i wiem, że takie coś prowadzi u mnie do jeszcze większej blokady.
Pisze jak to widze. Skoro tak, to co myslisz o tych ludziach rozrywkowych? Co lubia chodzic do pubu, dyskoteki? Co gadaja glupoty do siebie (flirt) co dbaja o ubior i fryzure? Szczerze.
Bo za bardzo się skupiasz na sobie. A relacja to skupienie uwagi na drugiej osobie. Relacja zdrowa to obopólne skupienie uwagi na sobie nawzajem znajdując balans na „ja, mnie, mi”. Ale jak Ty dbasz tylko o „ja, mnie, mi” to pooooowodzenia
![]()
„Mi tam źle…”, „Mnie to się nie podoba”, „Ja nie jestem taki”… to trochę brzmi jakby to „ja, mnie, mi” było to coś tak cennego… tak superaśnego, tak wartego trzymania się uporczywego… No skarb… I jakbyś gardził innymi ludźmi, ich sposobami na relaks i poznawanie sięTrochę taka pycha ale dobrze schowana
A potem dla niepoznaki marudzi, ale nic nie zrobi „bo ja nie jestem taaaaki”. Taki czyli jaki? Pusty? Głupi? Tempy jak ci inni???
Wow, Ty tak na serio? Sam też nienawidzę wręcz klubów, ale bardzo daleko mi do tego, żeby sądzić iż ludzie lubiący spędzać tam czas są w jakikolwiek sposób gorsi...
człowiek już jest chyba na etapie "ewolucji", żeby stać sie drugim Kremikiem..Czego mu jednak nie życzę..
Deep
możesz rozwinąć z tą słabością? Z tym struganiem to chyba trafiłaś pod zły adres..
Serberys przeciez to sa pytania. Widzisz sto znakow zapytania w moim poscie... Widzisz?????????
Pisze jak to widze. Skoro tak, to co myslisz o tych ludziach rozrywkowych? Co lubia chodzic do pubu, dyskoteki? Co gadaja glupoty do siebie (flirt) co dbaja o ubior i fryzure? Szczerze.
No i dobrze, że piszesz. Wiem, że to, co ja tu wypisuję wygląda jak gadanie do ściany, ale serio tak nie jest. Gdyby nie to Wasze pisanie, to bym pewnie do tej pory np. nie założył Tindera, itp. Więc jednak coś to daje. Tylko że jestem oporny i dużo czasu potrzebuję...
Nie kumam tego pytania skąd się wzięło. A co mam niby o nich myśleć? Normalni ludzie. Tylko, że zupełnie inny typ niż ja^^
człowiek już jest chyba na etapie "ewolucji", żeby stać sie drugim Kremikiem..Czego mu jednak nie życzę..
No i super. Będę miał z kim pomarudzić na życie.
Serberys przeciez to sa pytania. Widzisz sto znakow zapytania w moim poscie... Widzisz?????????
Widzę, jednak dla mnie nie zmienia to sposobu odbioru tego co napisałaś. Poza tym wyraziłem jedynie swoje zdziwienie
Normalni? Zatem Ty nienormalny? Tak? Co to za lakoniczna odpowiedź? Czy to nie jest zasłona dymna za którą czujesz się bezpiecznie?
Ja wiem, że potrafię docisnąć człowieka i żądać niekomfortowych odpowiedzi… ale Ty się ciągle zasłaniasz… i ile czasu potrzebujesz? Może ktoś powinien Ci to prześcieradło za którym się chowasz zedrzeć? Po chamsku z rąk wyrwać? A może tylko chcę zostawić Ci coś do przemyślenia. Co nie?
DeepAndBlue napisał/a:Serberys przeciez to sa pytania. Widzisz sto znakow zapytania w moim poscie... Widzisz?????????
Widzę, jednak dla mnie nie zmienia to sposobu odbioru tego co napisałaś. Poza tym wyraziłem jedynie swoje zdziwienie
O! To przepraszam jeśli poczułeś się urażony… takie sorry no sorry, czaisz
O! To przepraszam jeśli poczułeś się urażony… takie sorry no sorry, czaisz
Ej no, nie poczułem się urażony xd, ale teraz ranisz moje serduszko
DeepAndBlue napisał/a:O! To przepraszam jeśli poczułeś się urażony… takie sorry no sorry, czaisz
Ej no, nie poczułem się urażony xd, ale teraz ranisz moje serduszko
Nie rycz, mały, nie rycz
Ja znam te twoje numery
Twoje łzy kapią mi na koszulę
Z napisem King Bruce Lee karate mistrz
możesz rozwinąć z tą słabością?
Z tym struganiem to chyba trafiłaś pod zły adres..
Kostki słabe… Ja wiem, że byś mnie oddał i dopłacił… C’nie?
Normalni? Zatem Ty nienormalny? Tak? Co to za lakoniczna odpowiedź? Czy to nie jest zasłona dymna za którą czujesz się bezpiecznie?
Ja wiem, że potrafię docisnąć człowieka i żądać niekomfortowych odpowiedzi… ale Ty się ciągle zasłaniasz… i ile czasu potrzebujesz? Może ktoś powinien Ci to prześcieradło za którym się chowasz zedrzeć? Po chamsku z rąk wyrwać? A może tylko chcę zostawić Ci coś do przemyślenia. Co nie?
O matko, litości Normalni, bo normalni. Czyli zwykli. Za często doszukujecie się samojebki z mojej strony, tam gdzie jej nie ma^^
Nie wiem ile czasu... To nie jest proste dla mnie. Lekkie otworzenie się na ludzi zajęło mi kilka lat. Problem jest taki, że zwykle potrzebuję jakiegoś bodźca. Bez tego u mnie ani rusz. Nie jest to łatwe, gdy całe życie się jest sam, nie ma się kogo poradzić, itp. Ludzie jak gdzieś wychodzą, to zwykle przecież ze znajomymi. Więc jest im łatwiej nauczyć się tego obycia wśród ludzi. No i uczą się różnych rzeczy od siebie nawzajem. Ja nawet nigdy nie miałem z kim iść do głupiego kina^^ Wszystko zawsze sam robiłem. Więc sporo rzeczy teraz mnie zwyczajnie przeraża.
Może nie ma sabojebki a może jej jeszcze nie widzisz Tego nie wiemy.
Zobacz, oboje jesteśmy pośrednikami, tak? Ja chodziłam sama na dyskoteki, na imprezy na mieście, do kina, na wycieczki w góry… i czułam większą swobodę niż ze znajomymi ACZKOLWIEK nie bez dreszczyku emocji. Oj, ten strach był dość duży. Ale mimo tego szłam przeżyć coś co chciałam przeżyć. Czy kiedykolwiek zrobiłeś coś podobnego? Że mimo dużego stresu, dyskomfortu, lęku, strachu… po prostu coś zrobiłeś?
Jak grasz w nogę tak samo jak w tango to siedzisz na ławce rezerwowych i do kogo mieć pretensje skoro nie chcesz wyjść ze strefy komfortu I dajesz sobie na to ile czasu jeszcze? 10 lat? C’mon mam
(brzmi jak Bajden teraz)
Tego się nie da zrobić bez wejścia w ten dreszczowiec. Nie ma bezpiecznej metody. To jak wchodzenie do zimnej wody. Najlepiej do niej wskoczyć!
bagienni_k napisał/a:możesz rozwinąć z tą słabością?
Z tym struganiem to chyba trafiłaś pod zły adres..
Kostki słabe… Ja wiem, że byś mnie oddał i dopłacił… C’nie?
Jak kostki słabe, to wiecej wapnia trzeba I troche wiecej ruchu na codzień
Może nie ma sabojebki a może jej jeszcze nie widzisz
Tego nie wiemy.
Zobacz, oboje jesteśmy pośrednikami, tak? Ja chodziłam sama na dyskoteki, na imprezy na mieście, do kina, na wycieczki w góry… i czułam większą swobodę niż ze znajomymi ACZKOLWIEK nie bez dreszczyku emocji. Oj, ten strach był dość duży. Ale mimo tego szłam przeżyć coś co chciałam przeżyć. Czy kiedykolwiek zrobiłeś coś podobnego? Że mimo dużego stresu, dyskomfortu, lęku, strachu… po prostu coś zrobiłeś?
Jak grasz w nogę tak samo jak w tango to siedzisz na ławce rezerwowych i do kogo mieć pretensje skoro nie chcesz wyjść ze strefy komfortuI dajesz sobie na to ile czasu jeszcze? 10 lat? C’mon mam
(brzmi jak Bajden teraz)
![]()
Tego się nie da zrobić bez wejścia w ten dreszczowiec. Nie ma bezpiecznej metody. To jak wchodzenie do zimnej wody. Najlepiej do niej wskoczyć!
A jest sens odpowiadać? I tak wiecie co odpiszę, a potem mnie zjedziecie, że jestem leniem, itp.
Nie, nie zrobiłem. Nie jest typem, co jest skłonny podejmować ryzyko, gdy szanse, że coś z tego wyjdzie, są jak na wygraną w totka.
Co do imprez - nie mam co się powtarzać, dobrze już wiecie jakie jest moje podejście do tego.
Ogólnie zupełnie nie mam motywacji do zrobienia sporej liczby rzeczy, gdy jestem sam. Np. ostatni raz na wakacjach, czy gdziekolwiek, byłem z 15 lat temu (albo i dawniej). Po prostu będąc sam tego nie czuję, nie bawi mnie to i zupełnie do tego nie ciągnie. Gdybym miał z kim gdzieś jechać, to co innego. Ale jechać samemu? Sama perspektywa mnie przeraża.
Jechać samemu ale samemu nie być O to chodzi. Poznawać, dosiadać się, zaczepiać, być zaczepianym… Z nieznajomymi to tak nawet łatwiej, bo wiesz, że widzicie się pierwszy i pewnie ostatni raz więc co Ci szkodzi opowiedzieć im to czego znajomym nie opowiesz, powygłupiać się, zrobić z siebie wariata czy co tam jeszcze…
Zmienić skórę na chwilę jak wąż, poczuć wiatr w żaglach…
Te wszystkie przekonania, które masz na swój temat Cię tylko ograniczają.
Jak kostki słabe, to wiecej wapnia trzeba
I troche wiecej ruchu na codzień
I co ja bym bez Ciebie zrobiła, hm?
Ehh, chyba nie dojdziemy do porozumienia. Czyli podsumowując: jestem pieprzonym leniem, co sobie ubzdurał, że ma jakieś blokady i nic nie robi żeby to zmienić.
KoralinaJones napisał/a:Istotnie chyba nie masz, albo masz głęboko uśpiony, bo to jest to, co powinno Ci pomóc w nabywaniu doświadczeń, a Ty dopiero ten instynkt chcesz rozwijać u siebie. Ciągle powtarzasz, że jesteś na poziomie gimnazjalisty, a masz już 30 lat, więc z racji wieku, powinieneś zachowywać się jak mężczyzna (instynktownie właśnie) a nie jak chłopiec.
Odpuść myślenie, że jesteś na poziomie gimnazjalisty, przyjmij myślenie, że jesteś dorosły, i spróbuj zachowywać się jak dorosły. Ty sam siebie stawiasz na przegranej pozycji, a jest to wyłącznie pozycja osoby bez doświadczenia. Zmień sposób postrzegania samego siebie. Zobacz mężczyznę, a nie chłoptasia.
No dobra. To powiedz mi jaka kobieta w wieku ~30 lat chciałaby pójść na randkę z kimś, kto nigdy na żadnej nie był i nie ma zielonego pojęcia co powinien robić? Przecież to by wyglądało pewnie żałośnie w jej oczach.
KoralinaJones napisał/a:Technicznie może i jesteś na poziomie gimbazy. Ale chyba nie mentalnie. A skoro technicznie nie masz żadnych doświadczeń, to zacznij je zdobywać. Rozmawiaj, pisz, poznawaj. Psychoterapeuta tylko uświadomi Ci problem, ale nie odwali tej roboty za Ciebie.
No ja cały czas mówię, że pod względem doświadczenia życiowego. I tyle (albo aż tyle). A nabycie jakiegoś, startując od teraz, to pewnie mi zajmie do 40tki^^
Serio nie wiesz jak wygląda randka? K*rwa nawet z opowiadań, filmów? Nawet z takich źródeł? Bo już normalnie ręce opadają do Ciebie. A ta dziewczyna z Tindera, którą zaprosiłeś / umówiłeś się na tę nieszczęsną herbatę, to na czym z Tobą była, jeśli nie na spotkaniu, na czymś w rodzaju randki?
Czy Ty serio myślisz że to jest jakiś rytuał wymagający tajemnej wiedzy, czy jak? Nie potrafisz: zaprosić, zaproponować formy spędzenia czasu, spędzić ten czas a potem podziękować, odprowadzić, pożegnać i zapytać się czy spotkacie się raz jeszcze?
Przecież czym innym są smarkate doświadczenia z czasów gimnazjum, czy liceum a czym innym doświadczenia osób dorosłych.
Poznawać, dosiadać się, zaczepiać, być zaczepianym…
Dla mnie brzmi to jak totalna abstrakcja
DeepAndBlue napisał/a:Poznawać, dosiadać się, zaczepiać, być zaczepianym…
Dla mnie brzmi to jak totalna abstrakcja
Może… może dzisiaj wszyscy nos w telefonie i nie dostrzegają ludzi obok siebie Może tak być… Apokalipsa zombie
Serio nie wiesz jak wygląda randka? K*rwa nawet z opowiadań, filmów? Nawet z takich źródeł?
Ale teoria, a praktyka to 2 różne rzeczy.
A ta dziewczyna z Tindera, którą zaprosiłeś / umówiłeś się na tę nieszczęsną herbatę, to na czym z Tobą była, jeśli nie na spotkaniu, na czymś w rodzaju randki?
Czy Ty serio myślisz że to jest jakiś rytuał wymagający tajemnej wiedzy, czy jak?
Ale ja tego za randkę nie uważam. Raczej za jakąś karykaturę albo cholera wie co. Od początku było to strasznie wymuszone. I poszło bardzo słabo. Podstawowym błędem było, że w ogóle do niej doszło, bo w sumie nie było żadnych podstaw, by się spotkać^^ W sumie to jakby popatrzeć, to ta dziewczyna już po 10min miała dość.
Czy Ty serio myślisz że to jest jakiś rytuał wymagający tajemnej wiedzy, czy jak?
Nie potrafisz: zaprosić, zaproponować formy spędzenia czasu, spędzić ten czas a potem podziękować, odprowadzić, pożegnać i zapytać się czy spotkacie się raz jeszcze?
Tak, dla mnie to czarna magia Co z tego, że zrobiłem niby te rzeczy, które wypisałaś, skoro każdą spieprzyłem?
1) Zaprosiłem, ale w sumie nie wiem po co, dość karykaturalnie to wyszło w praniu
2) Zaproponowałem, ale na kontrpropozycję już nie miałem co odpowiedzieć i się pogubiłem
3) Czas spędzony głównie na milczeniu, bo nie mieliśmy wspólnych tematów do rozmowy. Dziewczyna wyraźnie była znudzona
4) Było podziękowanie. Ale i przeproszenie za to, jak to wyszło.
5) Pytania o ponowne spotkanie nie było, bo od początku było jasne, że nic z tego nie będzie. Było zamiast tego pytanie odwrotne, czyli coś w stylu "Chyba nie ma sensu tego ciągnąć, nie?"
Przecież czym innym są smarkate doświadczenia z czasów gimnazjum, czy liceum a czym innym doświadczenia osób dorosłych.
Ciężko mi na to odpowiedzieć, bo nie mam jak tego porównać.
Jechać samemu ale samemu nie być
O to chodzi. Poznawać, dosiadać się, zaczepiać, być zaczepianym… Z nieznajomymi to tak nawet łatwiej, bo wiesz, że widzicie się pierwszy i pewnie ostatni raz więc co Ci szkodzi opowiedzieć im to czego znajomym nie opowiesz, powygłupiać się, zrobić z siebie wariata czy co tam jeszcze…
Zmienić skórę na chwilę jak wąż, poczuć wiatr w żaglach…
Te wszystkie przekonania, które masz na swój temat Cię tylko ograniczają.
Ale ja serio jestem taka dupa życiowa jak mówię. Jak jestem sam, to w ogóle nie czuję się pewnie. Nawet nie wiedziałbym co robić na takich wakacjach, jak się przygotować, itp. Na 100% skończyłoby się jakimś failem^^
Z nieznajomymi wcale nie jest łatwiej, nawet jeśli bym ich widział pierwszy i ostatni raz. Nadal to ludzie, chociaż ich nie znam. Więc bałbym się, że coś zrobię nie tak, itp.
Wygłupianie się, robienie wariata z siebie - za poważny na to jestem, nie potrafię się aż tak wyluzować. Musiałbym trafić na ludzi wśród których bym się świetnie czuł i im mocno ufał.
No ja wiem, że ograniczają. Tylko że to część mnie i nie da się tego ot tak pozbyć.
Tak, dla mnie to czarna magia
Co z tego, że zrobiłem niby te rzeczy, które wypisałaś, skoro każdą spieprzyłem?
1) Zaprosiłem, ale w sumie nie wiem po co, dość karykaturalnie to wyszło w praniu
2) Zaproponowałem, ale na kontrpropozycję już nie miałem co odpowiedzieć i się pogubiłem
3) Czas spędzony głównie na milczeniu, bo nie mieliśmy wspólnych tematów do rozmowy. Dziewczyna wyraźnie była znudzona
4) Było podziękowanie. Ale i przeproszenie za to, jak to wyszło.
5) Pytania o ponowne spotkanie nie było, bo od początku było jasne, że nic z tego nie będzie. Było zamiast tego pytanie odwrotne, czyli coś w stylu "Chyba nie ma sensu tego ciągnąć, nie?"
To teraz wyobraź sobie, że... randki bywają nieudane!!! I przydarzają się ludziom, którzy byli na nich wiele razy. Niesamowite, prawda? A gafy, to taka rzecz którą się po prostu popełnia.
Może… może dzisiaj wszyscy nos w telefonie i nie dostrzegają ludzi obok siebie
Może tak być… Apokalipsa zombie
Dostrzegam ludzi obok siebie, ale żeby komuś przeszkadzać w tym co akurat robi to nie do pomyślenia dla mnie
Pytania o ponowne spotkanie nie było, bo od początku było jasne, że nic z tego nie będzie. Było zamiast tego pytanie odwrotne, czyli coś w stylu "Chyba nie ma sensu tego ciągnąć, nie?"
Bij, bij, bij głową w ścianę…
Zrób, zrób, zrób baranka codzień rano…
Nie dajesz sobie nawet szansy być mile zaskoczony… od razu oceniasz sytuację, oceniasz ją źle i nie dajesz dziewczynie samej się wypowiedzieć A co, taki alfa-omega z Ciebie? A co jak dziewczyna mimo wszystko chciałaby spróbować jeszcze raz jak już te pierwsze niedogodności za Wami? Chociaż dla zwykłego treningu… Eh. Co za orzech z Ciebie
Co miała odpowiedzieć na tak zadane pytanie? Mogła poczuć, że nie jesteś zainteresowany za grosz… Może nawet nie jesteś zainteresowany tak naprawdę. Może potrzebna Ci psióła do planszówek, nie dziewczyna do romansu
To teraz wyobraź sobie, że... randki bywają nieudane!!! I przydarzają się ludziom, którzy byli na nich wiele razy. Niesamowite, prawda? A gafy, to taka rzecz którą się po prostu popełnia.
No ja wiem. Tylko odpisałem na Twoje pytanie.
KoralinaJones napisał/a:To teraz wyobraź sobie, że... randki bywają nieudane!!! I przydarzają się ludziom, którzy byli na nich wiele razy. Niesamowite, prawda? A gafy, to taka rzecz którą się po prostu popełnia.
No ja wiem. Tylko odpisałem na Twoje pytanie.
Jakim cudem wiesz, jeśli to dla Ciebie przed chwilą była jeszcze czarna magia?
Rację ma Deep twierdząc, że Ty się bardzo mocno koncentrujesz na sobie. Na swoich brakach i na niepowodzeniach.
Co miała odpowiedzieć na tak zadane pytanie? Mogła poczuć, że nie jesteś zainteresowany za grosz… Może nawet nie jesteś zainteresowany tak naprawdę.
Chociaż źle to opisałem, w rzeczywistości to chyba się normalnie spytałem, ona odpowiedziała, że "ja podziękuję", a ja wtedy dopiero coś w stylu "że też uważam, że nie ma tego sensu ciągnąć".
Zresztą ja po 5min wiedziałem, że nic z tego.
DeepAndBlue napisał/a:Co miała odpowiedzieć na tak zadane pytanie? Mogła poczuć, że nie jesteś zainteresowany za grosz… Może nawet nie jesteś zainteresowany tak naprawdę.
Chociaż źle to opisałem, w rzeczywistości to chyba się normalnie spytałem, ona odpowiedziała, że "ja podziękuję", a ja wtedy dopiero coś w stylu "że też uważam, że nie ma tego sensu ciągnąć".
Zresztą ja po 5min wiedziałem, że nic z tego.
No i pierwsze koty za płoty. W wieku 30 lat. I co? Ubyło Cię?
Czy to info masz wygrawerowane na czole?
Właśnie. Ubyło Cię? Jakby za pierwszym razem Ci wyszło to równie dobrze możesz iść grać w totolotka z takim fartem.
Jakim cudem wiesz, jeśli to dla Ciebie przed chwilą była jeszcze czarna magia?
Czarna magia w sensie, że nie wiem co zrobić, żeby to dobrze wyszło. Póki co za dużo błędów.
Rację ma Deep twierdząc, że Ty się bardzo mocno koncentrujesz na sobie. Na swoich brakach i na niepowodzeniach.
No ja to już kiedyś potwierdziłem, że tak jest. Taki już jestem, że jak coś mi nie wyjdzie, to to długo rozpamiętuję. A jak już dotyczy to drugiej osoby, zrobię coś nie tak, czy powiem coś złego, to już w ogóle kaplica. Czasem przypadkiem przypominam sobie sytuację sprzed lat i wyrzucam sobie, co ja zrobiłem^^
Moje rozumowanie jest proste: skoro do tej pory nie miałem szczęścia i nigdy żadna dziewczyna nie była mną zainteresowana, to problem leży gdzieś we mnie. Więc się skupiam na tych moich niedoróbkach, bo logicznym wydaje się, że jak ich nie wyeliminuję, to będę miał przekichane do końca życia. Więc się nie dziwcie, że tak się na tym skupiam.
DeepAndBlue napisał/a:Może… może dzisiaj wszyscy nos w telefonie i nie dostrzegają ludzi obok siebie
Może tak być… Apokalipsa zombie
Dostrzegam ludzi obok siebie, ale żeby komuś przeszkadzać w tym co akurat robi to nie do pomyślenia dla mnie
Nie do pomyślenia!?! No patrzcie go! Brzmi jak stara dewotka Szkandal!
Przeszkadzać… to brzmi jak poczucie niższości A może uprzyjemnić popołudnie? Hm? Da się na to spojrzeć z innej strony? Czy Twoje towarzystwo jest coś cokolwiek warte, choćby oderwania się od skrolowania ekranu z nudów na chwilkę?
KoralinaJones napisał/a:Jakim cudem wiesz, jeśli to dla Ciebie przed chwilą była jeszcze czarna magia?
Czarna magia w sensie, że nie wiem co zrobić, żeby to dobrze wyszło. Póki co za dużo błędów.
Ile razy trzeba Ci powtórzyć jedno i to samo abyś w końcu zrozumiał sens? To jest sztuka której człowiek uczy się całe życie, można mieć doświadczenie w chodzeniu na randki, ale nie ma nigdy gwarancji że ta randka będzie udana, bo uczestniczy w niej druga osoba, z którą trzeba się zgrać. Ile razy trzeba powiedzieć, że początki mogą być niezgrabne, nieporadne, że można strzelić gafę i Świat się od tego nie zawali.
KoralinaJones napisał/a:Rację ma Deep twierdząc, że Ty się bardzo mocno koncentrujesz na sobie. Na swoich brakach i na niepowodzeniach.
No ja to już kiedyś potwierdziłem, że tak jest. Taki już jestem, że jak coś mi nie wyjdzie, to to długo rozpamiętuję. A jak już dotyczy to drugiej osoby, zrobię coś nie tak, czy powiem coś złego, to już w ogóle kaplica. Czasem przypadkiem przypominam sobie sytuację sprzed lat i wyrzucam sobie, co ja zrobiłem^^
Moje rozumowanie jest proste: skoro do tej pory nie miałem szczęścia i nigdy żadna dziewczyna nie była mną zainteresowana, to problem leży gdzieś we mnie. Więc się skupiam na tych moich niedoróbkach, bo logicznym wydaje się, że jak ich nie wyeliminuję, to będę miał przekichane do końca życia. Więc się nie dziwcie, że tak się na tym skupiam.
To zmień czym prędzej nastawienie. I zmień je rozumowo. Dążenie do perfekcjonizmu, w szczególności w życiu osobistym wbrew pozorom nie tyle szkodzi, co bardzo często uniemożliwia w ogóle jakiekolwiek działania, co przekreśla je u podstaw.
Dążenie do perfekcjonizmu bez pozwalania sobie na błędy i porażki, to działanie skazane na niepowodzenie.
Będziesz popełniał błędy na randkach. Weź to na klatę.
A co jeśli problemem jest to, że się za bardzo skupiasz na sobie, na tym co źle zrobiłeś, co głupiego powiedziałeś zamiast machnąć na to ręką, wszak każdemu się zdarza i iść dalej bez takiej cegły na głowie? Ile warte jest to Twoje rozkminianie swoich porażek? Jakbyś jeszcze jakąkolwiek naukę z tego czerpał do dalszego działania zamiast wycofywać się jeszcze bardziej do swojej skorupki… Super przydatna rozkmina, nie ma co Działaj, nie myśl. Nikt Ci głowy za to nie urwie. Tzn nie rób niczego nielegalnego
A poza tym nie masz nic do stracenia. Poza odrobiną kija w tyłku.
(...)A poza tym nie masz nic do stracenia. Poza odrobiną kija w tyłku.
Obawiam się, że rzeczony kij w tym przypadku jest najcenniejszy.
Na pocieszenie Ci powiem, że starym wyjadaczom randkowym tylko wydaje się że są starymi wyjadaczami randkowymi, a to dlatego że rutyna zabija radość, spontaniczność, tak potrafią być typowi i przewidywalni, że chce się wiać gdzie pieprz rośnie, po 5 minutach właśnie.
W każdym razie, i tak źle, i tak nie dobrze więc wyluzuj.
Czy Twoje towarzystwo jest coś cokolwiek warte, choćby oderwania się od skrolowania ekranu z nudów na chwilkę?
Ciężko powiedzieć, bo zwyczajnie nie zagaduję nieznajomych sam z siebie nigdy, chyba że sytuacja wyjątkowo sprzyja, a takie zdarzają się bardzo rzadko.
Mam skojarzenie, że jak zaczepię obcą osobę to się automatycznie narzucam jakby nie było, a narzucanie się ma wydźwięk negatywny.
Ciężko powiedzieć, bo zwyczajnie nie zagaduję nieznajomych
sam z siebie nigdy, chyba że sytuacja wyjątkowo sprzyja, a takie zdarzają się bardzo rzadko.
Mam skojarzenie, że jak zaczepię obcą osobę to się automatycznie narzucam jakby nie było, a narzucanie się ma wydźwięk negatywny.
O, w końcu ktoś, kto myśli tak jak ja
Chociaż nie wiem, czy to dobrze^^
Serberys narzucanie się to inna rzecz. Proszę słownik przestudiować Niewinna zaczepka nikomu krzywdy nie czyni.
Serberys narzucanie się to inna rzecz. Proszę słownik przestudiować
Niewinna zaczepka nikomu krzywdy nie czyni.
Ale zaczepiającemu może spaść korona z głowy
narzucić się — narzucać się II «zmusić kogoś do przebywania w swoim towarzystwie» - no wypisz wymaluj, zaczepianie niewinnych obcych ludzi na ulicy dla mnie się pod to kwalifikuje
Niewinna zaczepka nikomu krzywdy nie czyni.
Oj nie zgodzę się. Jakby mi ktoś przerwał w połowie czytania fajnej książki, oderwałby mnie i spowodował powrót do rzeczywistości, to chyba bym się mocno zirytował^^
DeepAndBlue napisał/a:Niewinna zaczepka nikomu krzywdy nie czyni.
Oj nie zgodzę się. Jakby mi ktoś przerwał w połowie czytania fajnej książki, oderwałby mnie i spowodował powrót do rzeczywistości, to chyba bym się mocno zirytował^^
Nawet, gdyby przyczyna powodując powrót do rzeczywistości przyprawiła Cię o miękkie kolana i szybsze bicie serca?
DeepAndBlue napisał/a:Serberys narzucanie się to inna rzecz. Proszę słownik przestudiować
Niewinna zaczepka nikomu krzywdy nie czyni.
Ale zaczepiającemu może spaść korona z głowy
Jego wysokość może zostać zignorowany, wyśmiany albo najczęściej jednak druga osoba coś odpowie… i co wtedy
Zbyt duże ryzyko porażki XD Jego królewska mość porażek nie akceptuje. Dlatego lepiej ich unikać
Porażki to ujma na honorze!
narzucić się — narzucać się II «zmusić kogoś do przebywania w swoim towarzystwie» - no wypisz wymaluj, zaczepianie niewinnych obcych ludzi na ulicy dla mnie się pod to kwalifikuje
Ty masz problem z definicjami Potrzebujesz korków ze słownika. Sprawdź definicję słowa „zagadnąć” i powiedz mi, gdzie jest tam cokolwiek o zmuszaniu… cokolwiek!
W każdym razie, i tak źle, i tak nie dobrze
więc wyluzuj.
Jakby to "wyluzuj" było takie łatwe... U mnie wszystko jest niestety cholernie trudne
Nawet, gdyby przyczyna powodując powrót do rzeczywistości przyprawiła Cię o miękkie kolana i szybsze bicie serca?
¯\_(ツ)_/¯
DeepAndBlue napisał/a:Niewinna zaczepka nikomu krzywdy nie czyni.
Oj nie zgodzę się. Jakby mi ktoś przerwał w połowie czytania fajnej książki, oderwałby mnie i spowodował powrót do rzeczywistości, to chyba bym się mocno zirytował^^
Bo jesteś samolubem! Egocentrycznym snobem! Pełnym pychy frustratem
A tak serio… serio byś się wkurzył?
KoralinaJones napisał/a:W każdym razie, i tak źle, i tak nie dobrze
więc wyluzuj.
Jakby to "wyluzuj" było takie łatwe... U mnie wszystko jest niestety cholernie trudne
KoralinaJones napisał/a:Nawet, gdyby przyczyna powodując powrót do rzeczywistości przyprawiła Cię o miękkie kolana i szybsze bicie serca?
¯\_(ツ)_/¯
Korzystaj z okazji i ucz się rozmawiać z kobietami, zamiast odpowiadać jednym zdaniem, półsłówkami, sylabami albo hieroglifami, to jest duża szansa, że na kolejnych randkach nie będzie milczenia
Jednym zdaniem: odpowiadaj pełnymi zdaniami
Bo na randce kobieta nie będzie Cię wyciągała za uszy do odpowiedzi
Nie ma łatwo! Nie ma łatwo „wyluzuj”! Co sobie myślisz? Trzeba się postarać! Trzeba zrobić cokolwiek! Trzeba się zapisać na tajski masaż! Trzeba ćwiczyć rano i wieczorem, rozciągać się. Trzeba słuchać pozytywnych afirmacji. Trzeba tańczyć! Trzeba się uśmiechać! Trzeba zrobić cokolwiek co Cię rozluźni!!! Nie ma łatwo! Za kogo się masz? Że samo się dla księciunia zrobi? No, patrzcie go! O!
A tak serio… serio byś się wkurzył?
Pewnie nie. Książki czytam w samotności w swoim własnym pokoju. Więc taka sytuacja by nigdy nie miała miejsca
I ja mówiłem o irytacji, a nie wkurzeniu się. Trochę inny poziom. Irytacja w przypadku jak muszę odłożyć książkę i wstać z łóżka wygląda tak: "Ehhh...."
Strony Poprzednia 1 … 13 14 15 16 17 … 108 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » jakis_czlowiek - życiowe problemy
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024