Robi się z tego jakiś "wywiad rzeka"...
Jakby nie można było wyobrazić sobie albo przyjąć do wiadomości pewnych faktów..
Miętusku Niespecjalnie widzę w tym coś niepokojącego..Ot, próbowało się te parę razy, ale cała otoczka i realia tego sprawiły, że czułem się jak zakuty w kajdany albo przynajmniej w jakąś ciężką zbroję, przez którą nie mogę się swobodnie poruszać, duszno mi i gorąco..
A bliskość? Powtarzam: najwidoczniej jestem taką osobą, która aż takich potrzeb nie odczuwa, jak 99,9 % tego społeczeństwa" przytulaski, jakieś gesty, dotyk, czy nie daj boże słowa, które niby mają mi pomagać?
No, nie.
To nie powietrze, żebym bez tego nie przeżył..
Podsumowując: myślę, że moje motywacje są jednak nieco inne niż Lucka, bo nie tyle nie chcę inwestować w coś, co może się nie udać, ale na codzień czuję, że te wszyskie "ochy i achy" nie sa mi absolutnie potrzebne. Przynajmniej na tyle, aby nie "zwariować" i czuć się w pełni usatysfakcjonowany, z radością witając kolejny dzień.
Tak już zupełnie na poważnie: wiem, że dla niektórych może to być dziwne, ale naprawdę spróbujcie chociaż zrozumieć, że jesteśmy różni
Nie każdy ma te same priorytety w żcyiu i zwyczajnie, godząc się na związek, męczyłaby się jedna strona, jak i druga. Nie jestem egoistą, więc nie będę eksperymentował na jakiejś dziewczynie, czy przypadkiem moja teoria nie jest błędna.
Jak ktoś pragnie szczęścia na swój sposób - OK, niech idzie swoją drogą(lub pozostaje na swojej). Niech natomaist nie próbuje tej ścieżki "reklamować" dla innych..