No jesteśmy w jakimś stopniu podobni ona też jest taka introwertyczna ale nie aż tak jak ja. Gdyby tej drugiej nie było to nie było by tematu. Tzn był by ale nazwał bym go że nie do końca jestem szczęśliwy w związku w którym jestem. Mam dobrze i wszystko w związku a szukam dziury w całym, czyli chyba mam za dobrze.
Wiem, że mi jej brakuje wtedy kiedy jej nie ma, tyle wiem, bo z nią dobrze mi się gada a z innymi ludźmi często wymuszam rozmowy.
Widziałem tamten temat i zastanawia mnie co jest z nami nie tak, że mamy podobne cechy.
Może ja mam taki deficyt kobiet w swoim życiu, że tak późno zacząłem i teraz się to odzywa, kiedy mogę w zasadzie ułożyć sobie życie. Mój organizm chyba sam nie wie co chce bo z jednej strony broni się przed zerwaniem i pojawiają się natarczywe myśli, wspomnienia miłych chwil a , drugiej strony ciągnie mnie aby zaryzykować i uderzyć w nieznane.
Nie wiem, czy ci wyjdzie z nowo poznaną dziewczyną, ba, czy w ogóle dojdzie do związku z nią, ale wiem jedno: związek z obecną jest już martwy. Zakończ go, spróbuj z tą drugą. Inaczej będzie cię to dręczyć przez resztę życia.
No jesteśmy w jakimś stopniu podobni ona też jest taka introwertyczna ale nie aż tak jak ja. Gdyby tej drugiej nie było to nie było by tematu. Tzn był by ale nazwał bym go że nie do końca jestem szczęśliwy w związku w którym jestem. Mam dobrze i wszystko w związku a szukam dziury w całym, czyli chyba mam za dobrze.
Wiem, że mi jej brakuje wtedy kiedy jej nie ma, tyle wiem, bo z nią dobrze mi się gada a z innymi ludźmi często wymuszam rozmowy.
Widziałem tamten temat i zastanawia mnie co jest z nami nie tak, że mamy podobne cechy.
Może ja mam taki deficyt kobiet w swoim życiu, że tak późno zacząłem i teraz się to odzywa, kiedy mogę w zasadzie ułożyć sobie życie. Mój organizm chyba sam nie wie co chce bo z jednej strony broni się przed zerwaniem i pojawiają się natarczywe myśli, wspomnienia miłych chwil a , drugiej strony ciągnie mnie aby zaryzykować i uderzyć w nieznane.
Łączy was to, że zasiedzieliście się z jedną dziewczyną i to pierwszą, obydwie partnerki mają podobne podejście do seksu i bolą je plecy od jakiejś pozycji A w rzeczywistości powinno być odwrotnie, bo kręgosłup lubi ruch...
Pierwsza partnerka też utrudnia rozeznanie w temacie związków, co też wam nie ułatwia, boicie się też nowego, nieznanego.
Teraz porównaj się do kogoś, kto mając rodzinę, dzieci, rozwala wszystko, bo się zakochał... Nie ma skrupułów, nie bierze pod uwagę, że nie wyjdzie w nowym związku.
Zobacz więc jak jesteśmy skrajnie różni.
Jednym słowem nikt za Ciebie decyzji nie podejmie.
Czy pana zdaniem miłość jest najważniejsza w życiu?
Profesor Zbigniew Lew-Starowicz, seksuolog: Jest. Miłość pozwala nam przetrwać i jest naszą najgłębszą, najważniejszą potrzebą psychiczną.
Lew-Starowicz o miłości
ebook i audiobook - wrzucasz mp3 i słuchasz , ok?
Doszedłem do strasznego wniosku. Boje się być sam. To dlatego boje się odejść, bo wiem że druga kobieta to nic pewnego. Moje podejście do sytuacji jest takie że nie widzę siebie abym w ogóle poznał zupełnie inna kobietę po za tą 2jką. Odejście od partnerki i spróbowaniu życia będąc sam traktuje jak wyzwanie czy to dobrze?
Nie ułatwię ci decyzji. A co jeśli ta 2 przejdzie ci koło nosa, a 1 zostawi bo bedzie miała dosyć ochłapów po innej, bedzie chciała kogoś kto naprawdę będzie tylko z nią?
Odejście od partnerki i spróbowaniu życia będąc sam traktuje jak wyzwanie czy to dobrze?
Tak, nie można swojego życia uzależniać od kogokolwiek.
No póki co tak to prowadzę że 1 w końcu powie dość i druga też i wtedy nie wiem co będzie.
Uzależnienie które czuje mnie blokuje, ale co będzie jak w przyszłości znajdę partnerkę i od niej też się uzależnie? Jak mam sprawić aby takie uczucie bezsilności minęło i jak sprawić aby nie czuć się przywiązanym do kogoś i zdrowo myśleć.
Kocham jedną albo się uzależniłem od niej a w drugiej jestem zakochany to jest w ogóle możliwe ?
Pewnie przydałyby Ci się popracować nad sobą pod okiem psychoterapeuty.
Terapia? Serio? Biedactwo musi wybrać między jedną zabawką a drugą nie może mieć obu naraz... istnieje ryzyko jak zostawi pierwszą to drugiej zabawki może nie być i co wtedy?:(( Masakra...
No właśnie o to chodzi że co ze mną jest nie tak że w taki sposób myślę. Dlaczego tak robię że utrzymuje kontakt z 1 i druga i za wszelką cenę chce ten kontakt utrzymywać i naprawiać zarówno u jednej i u drugiej.
Ciekawe co byś czuł, że swoim niezdecydowaniem, gdyby 1 cię zostawiła? Czy poczułbyś ulgę i w podskokach z uśmiechem na ustach wystartowałbyś do drugiej, czy zdominowałoby cię uczucie odrzucenia?
Ale ci hormony dały do wiwatu. Twój brak decyzji pokazuje, że szukasz jedynie spokoju i wygody, przewidywalności, a tutaj nic z tego.
No właśnie o to chodzi że co ze mną jest nie tak że w taki sposób myślę. Dlaczego tak robię że utrzymuje kontakt z 1 i druga i za wszelką cenę chce ten kontakt utrzymywać i naprawiać zarówno u jednej i u drugiej.
Ależ to nie jest nic niespotykanego, większość ludzi wdających się w romanse (zdrady) działa na dwa fronty i nie zamierza sytuacji zmieniać do czasu aż nie zostaną do tego zmuszeni. W końcu po co wybierać, jeśli można mieć i jedno i drugie. Problem pojawia wtedy kiedy zainteresowana osoba dowiaduje się o wszystkim (tu twoja partnerka) lub zaczyna stawiać warunki (tu ta druga).
Ty dobrze wiesz, że najpewniej zostaniesz sam dlatego zwlekasz z decyzją.
Szukam wygody, spokoju i przewidywalności, gdybym tak chciał to bym został z obecną kobieta. Gdyby partnerka sama odeszła to pewnie bym się załamał i chyba nie miał bym myśli aby uciec do innej chyba że z desperacji.
Boje się stracić grunt pod nogami i taką stabilność która mam. Czuje ból bo są takie małe rzeczy w naszym związku które po prostu są miłe i dają mi takie poczucie spełnienia bezpieczeństwa miłości. Jakieś przypadkowe buziaki, przytulenie, drobne prezenty.
Wg Was powinienem opuścić moja partnerkę? Może w ogóle powinienem spróbować żyć sam że sobą i po stracie kobiety która zrobiłaby dla mnie wszystko powinienem się głęboko zastanowić nad tym co w życiu i w związku jest ważne. To była by decyzją związana z wielkim bólem ale w sumie zdrada to zdrada. Myślicie że to będzie najodpowiedniejszą droga dla mnie?
Nigdy nie miałem powodzenia wśród kobiet i teraz nie widzę życia oprócz tej dwójki.
Myślicie że można żyć z uczuciem zdrady na dłuższą metę, ożenić się mieć dzieci i uznać to za błędy młodości?
Jesteście do siebie podobni, Ty jej wcale nie pociągasz, wystarczyłaby jej relacja przyjacielska, ale poświęca się /seks/ dla tej relacji, bo tak jak Ty boi się zostać sama...
Czyli obydwoje boicie się życia, więc niech zostanie jak jest, do czasu aż coś "samo" walnie...
Inny facet to by w takiej sytuacji darował sobie ten mechaniczny seks, ale wy wolicie zachować sztuczność dla utrzymania też sztucznej partnerskiej relacji.
Nie pytaj o wszystko, bo każdy jest inny i inaczej wszystko przeżywa, więc sam musisz decydować o swoim życiu.
Największy strach to bycie samemu oraz uświadomienie sobie, że to co mi w niej przeszkadza, że jakoś za tym jeszcze zatęsknie. A co jeżeli będę szukał innej kobiety o takich samych cechach ? W sensie, że przez to uzależnienie się od tego co mam od danych cech mojej partnerki będę szukał znowu taką kobietę, która tak jak ja nie będzie pewna siebie i w ogóle. Z deszczu pod rymnę wpadne.
Co nie zrobisz i tak żałujesz, więc zrób jakiś krok, żebyś wiedział czego chcesz. Bo teraz miesiącami, latami teoretyzujesz. A może trzeba pogadać z dziewczynami i zgodzą się na związek 2 babki jeden facet. W sumie to właśnie takie "ciche wody", które nie wiedzą czego chcą mają szanse na eksperymenty.
Uśmiechnąłem się jak przeczytałem twój post @Ajko. Tutaj to nie wchodzi w grę. Zrobić krok to jest to na pewno, tylko gorzej jak będę jak milion innych facetów, którzy odeszli od swojej kobiety i "nagle" ujrzeli że to był błąd. Boję się tego, że się załamie.
Pokaż jej ten wątek, jak zobaczy jaki z Ciebie "mężczyzna" to sama odejdzie.
Paniom co to w tym wątku wzięły pod skrzydełka i analizują, pocieszają polecam metodę na "baranka"
Gość jest zwykłym egocentrycznym dupkiem i tyle.
No to jest na prawdę dziwne, że powiedziałem innej kobiecie wprost że się w niej zakochałem a wieloletniej partnerce nawet słowa o tym nie pisnąłem.
A moim zdaniem to w ogóle nie jest dziwne. Zrobiłeś to, żeby wybadać, czy będziesz mieć u tej drugiej miękkie lądowanie w razie rozstania z tą pierwszą. A ponieważ nie dostałeś takiego zapewniania, nic nie mówisz i nic nie robisz.
86 2022-04-28 14:05:55 Ostatnio edytowany przez normalnyjestem (2022-04-28 14:06:55)
.
Czesc wszystkim!
Temat trochę stary, ale zaciekawil mnie, gdyż lata temu byłem w podobnej sytuacji. Mam nadzieje, ze autor nie stoi dalej w rozkroku, bo to do niczego dobrego nie doprowadzi. Tzn, u mnie sytuacja nie była identyczną ale ogolny zarys lekko podobny. Ja skoczylem na gleboka wodę, lekko się podtopilem (za dużo zmian na raz) ale teraz plyne jak delfin.
W problemie autora wcale nie chodzi o panią M. Problemem jest jego istniejącą relacja. Jak w nią wchodził byl bardzo młody, wchodzili w dorosłe życie, co zawsze wiąże się z niepewnością, wiec cale poczucie bezpieczeństwa jakie mają, zbudowali wspolnie i są dla siebie jego symbolem. To normalne, że są obawy, ale w mojej ocenie słów autora widzę, że jego obecny zwiazek opiera się już tylko na nim, na poczuciu bezpieczeństwa i strefie komfortu.
Ja uważam się obecnie za najszczęśliwszego człowieka na swiecie mimo początkowych perturbacji (głównie finansowych), i uważam, że to była najlepsza decyzja jaka podjąłem w zyciu, jednak każda historia jest inna. Niemniej zycie jest tylko jedno i nie warto kierować się w nim poczuciem bezpieczeństwa. Tak to wszyscy byśmy zylinpozamykani w domach, nakryci kołdrami . Odnoszę wrażenie, że autor, w głębi swojej świadomości, wcale nie jest introwertykiem, nie wiemy wszystkiego, ale wygląda mi na to, że ma podcięte (prawdopodobnie przez obecna partnerke) skrzydła. Duża zmiana w życiu, mogla by sprawić, że wychodowalby sobie nowe.
Reasumując, autor wątku powinien jak najszybciej podjąć decyzje, póki sam kontroluje wydarzenia. Można sobie rozpisać szanse i zagrożenia jak na analizie swot. To może pomóc. W procesie decyzyjnym, nie brałbym w ogóle pod uwagę Pani M, zastanowiłbym się, głównie, czy moje obecne zycie jest takim, które chce wiesc do końca. Jest jeszcze mlody, wiec kiedy jak nie teraz je zmieniać.
Oczywiście jest to tylko subiektywna opinia randoma z internetu, który może mieć 12 lat lub po prostu bredzić
Ogólnie to jest to (poza kiedys na elektrodzie) jedyne forum na jakim się udzieliłem, tutaj dzis dodałem pierwsze posty i trochę dostałem po uszach od innych użytkowników, dlatego proszę o wyrozumiałość. To jest moja opinia, możecie się z nią nie zgadzac, ale to nie znaczy, że macie racje. Życzę zdrówka i dystansu
Mam szczerą i wielką nadzieję że rozstałeś się że swoją dziewczyną. Dzięki temu ma ona szanse na stworzenie relacji z kimś wartościowym kto pokocha ja taka jaka jest i dla kogo będzie najważniejsza osoba w życiu. Że nie kradniesz jej lat szansy na znalezienie takiego właśnie człowieka.Niestety my kobiety mamy krótszy okres przydatności ☹️.
Faceci-nie bądźcie tchorzami! Jeśli w Waszej relacji tracicie zainteresowanie własną kobietą dajcie jej po prostu wolność, nie twórzcie jej fałszywych nadziei po to tylko żeby załatwić sobie poczucie bezpieczeństwa.
Osobiście strasznie mnie smuci w ludziach te znudzenie innym człowiekiem. Czasem sobie myślę złośliwie i wrednie że przydałby się porządny kop w dupe takim znudzonym zdradzaczom.Mieliby te swoje emocje których tak im brakuje.