Rozstanie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 25 ]

1 Ostatnio edytowany przez andrew2 (2022-02-19 09:16:06)

Temat: Rozstanie

Nie wiem właściwie czego oczekuję pisząc tę rozprawkę, po prostu potrzebuję się wygadać i być może usłyszeć jaką opinię na swój temat, która pomoże mi się rozwinąć.
Zacznę od tego, że dwa miesiące temu rozstała się ze mną dziewczyna. Byliśmy ze sobą dwa lata, jeżeli chodzi o swój styl bycia i energię to bardzo mi odpowiadała, czuliśmy się przy sobie swobodnie. Byliśmy w sobie zakochani, lecz dziewczyna bardzo lubiła stawiać na swoim, bardzo często coś negowała i dużo rzeczy ją denerwowało albo ich nie lubiła, lubiła wymyślać, ale jakoś to znosiłem choć czasami w gorszych dniach to przeszkadzało tym bardziej że przez dwa lata nie usłyszałem od niej nigdy słowa przepraszam. Po jakimś czasie to bardzo wpływa na to, że chce się udowodnić że się ma też w czymś rację.  Ale to nie był jakiś problem i po prostu tak to oceniam z perspektywy czasu, bo ogólnie bardzo zależało mi na niej i byłbym w stanie to zaakceptować, a może jakoś byśmy się dotarli, bo byliśmy dobrą parą.
       Po pół roku związku rodzinę dziewczyny dotknęły poważne choroby, siostrę i ojca. Było jej ciężko, przeżywała to i nie chciała ze mną za bardzo rozmawiać o swoich uczuciach i myślach. Tak naprawdę przez 1,5roku wszystko kręciło się wokół choroby, jeździła do nich, albo oni do niej bo mieszkała na stancji. Byłem wyrozumiały, starałem się pomagać żeby było jej lżej i czekałem aż wszystko minie i trochę więcej uwagi będzie w moim kierunku.
       Była ciężką osobą do rozmowy ponieważ wszystko przyjmowała jako atak. Kłóciliśmy się o to że nie rozmawiałem z nią o składki prezentowe na chrzciny, o to że ja wolę oddzielnie kuchnie z salonem ona aneksy, o to że chce ingerować w wygląd mieszkania, to wszystko było z jej strony. Ja też nie byłem idealny no ale to ona ze mną zerwała.
Była np. sytuacja, w której wróciłem z rozmowy o pracę i wiedziałem, że ma przerwę więc do niej zadzwoniłem. Powiedziała, że nie może rozmawiać bo ma szkolenie. W kolejnym tygodniu dowiedziałem się, że była na przerwie z kolegą z góry na pogawędce na podwórku. Zdenerwowałem się nie dlatego, że chciała mnie okłamać czy nie wiadomo co z nim robi tylko dlatego że w tym momencie jej potrzebowałem a ona przedstawiła dwie różne wersje co robiła. Wszystko i tak toczyło się wokół tego że po co miałaby mnie okłamać i oczywiście dwa dni cichych dni.
     Pewnego razu gdy w czasie gdy siostra znajdowała się w szpitalu, odbyło się wesele jej brata. Wiedziałem że będzie jej tego dnia ciężko. Ogólnie przez cały dzień się do mnie nie odzywała, była oschła ale jakoś w miarę to znosiłem, denerwowało mnie to, że dla innych osób była normalna. Jestem osobą która lubi czuć że komuś na mnie zależy, a każdy moment sprawiał że czułem się coraz gorzej. Na pierwszej zabawie na weselu gdy widziałem jak tańczyła z przypadkowym gościem i się uśmiecha, czułem zawód że w moim kierunku nie robi tego. Na tym weselu świadkowy przed związkiem z dziewczyną, pojechał do niej z bukietem prosząc czy będzie jego dziewczyną, odmówiła mu ale nawet z nim rozmawiała tego dnia a ze mną w ogóle. Nie chciała ze mną tańczyć bo powiedziała że musi przed innymi udawać że jest dobrze, a przede mną nie musi wiec nie chce. To była kolejna szpila wbita w moje emocje. Gdy na oczepinach wygrała nagrodę i do mnie nawet nie podeszła zrobiło mi się na tyle przykro że jak spytała mnie o co mi chodzi powiedziałem że po co mi to robisz. Oczywiście się pokłóciliśmy, a później jak poprosił ją do tańca świadkowy i inny chłopak byłem na tyle już zły i podpity że poszedłem ją odbić co się nie stało a poszła tylko fama w rodzinie że jestem zazdrosny. Może i trochę jestem ale nie odczułbym tego tak gdyby traktowała mnie poważnie. Wiem że lepiej bym na tym wyszedł gdybym po prostu poszedł się bawić i mieć to gdzieś niż siedzieć smutny.
Wiem że to są może głupoty, ale jak się czuje ze jesteś dla kogoś obojętny, a nie widziałeś tej osoby przez dłuższy czas( bo pracowałem jakiś czas w delegacji i widziałem się z nią w weekendy i to nie zawsze bo też jeździła do chorej rodziny), starasz się ją wspierać pomagać, być troskliwy to jest to upokarzające. Chyba za bardzo sobie wbiłem do głowy że ktoś jest moją własnością, przestałem żyć własnym życiem i być pozytywny. Od naskakiwania i bycia najlepszym chłopakiem dostało mi się bo pokazałem się jako słaby.
       Dzień po weselu i śmierci siostry dowiedziała się ze ma ten sam gen co siostra. W przeciągu 3 tygodni rozstała się ze mną 3 razy. Argumentowała to tym że po weselu coś w niej pękło a potem że nie chce mieć dzieci i nie chce mnie tym obarczać. Nie chciała się ze mną spotykać zajmowała swój umysł pracą i uczelnią. Gdy ją w końcu wyciągnąłem z domu zaczęła mnie atakować że jak pomyśli że ma się ze mną widzieć to ją telepie, i że było słabo w naszym związku i narzucała mi jeszcze totalnie abstrakcyjnych rzeczy. Miałem wrażenie że bardzo się na mnie nakręca tylko po to żeby się do mnie zniechęcić i robiłem dokładnie to samo gdy rozstałem się z pierwszą dziewczyną więc widziałem to bardzo dobrze.
      Skończylo się na tym że w dzień rocznicy gdy miałem po nią zajechać i chciałem wnieść jej kwiaty na górę przed tym jak zejdzie, przekomarzała się ze mną że nie ma sensu żebym wchodził na górę. Koniec końców wszedłem i zażartowałem ze podniosła mi ciśnienie z tym pisaniem ze zejdzie na dół czy nie domyśliłaś się ze chce coś ci przynieść. Pojechaliśmy, siedzieliśmy w lokalu, było śmiesznie sympatycznie po czym dowiedziałem się że jestem chamski, jak można tak reagować, wszedłem jak zbity pies, na pytanie w moja stronę czy dobrze zrobiłem odpowiedziałem mówię co myślę. Zabrała się i poszła na autobus. Poszedłem za nią i zaczęła krzyczeć że jak nie odejdę to zacznie krzyczeć o pomoc. W mieszkaniu wystawiła kwiaty na korytarz i żebym sobie szedł i nie chce już ze mną być.
      Jakiś czas później po złożeniu życzeń urodzinowych, dorzuciła mi jeszcze że przeszkadzało jej że mieszkam z rodzicami bo powinienem się wyprowadzić na stancję, a za pół roku miałem odebrać mieszkanie w którym mieliśmy mieszkać. Uważam że trochę nierozsądne jest wynajmowanie w tym samym mieście samemu mieszkania skoro można coś odłożyć.
Nie wiem jak to odbieracie czytając, ale naprawdę byłem bardzo dobrym chłopakiem, nie uważam żeby to był powód żeby się rozstać. Wszędzie się ludzie kłócą, chyba najważniejsze żeby potrafić ze sobą rozmawiać a nie wybuchać i najlepiej pójść do domu. Jestem bardzo samokrytyczny i nie obwiniam jej za nic a ciągle siebie że mogłem z czymś inaczej postąpić
Minęło tyle czasu, wiem jaka jest a dalej darzę ją uczuciem… Czy uważacie że to wszystko było normalne?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Aneczka_296 (2022-02-19 09:57:51)

Odp: Rozstanie

Ja to odbieram w ten sposób , że Twoja dziewczyna znalazła sobie psa do bicia . Wszystkie swoje niepowodzenia , złe humory odbijała na Tobie . Nie wiem co Ci więcej napisać . Dziwne jest to , że dla innych była miła , sympatyczna a Ciebie traktowała jak wroga . Może jesteś dla niej zbyt spokojny , nie masz swojego zdania ? Nie mam pojęcia

Mówisz też że rozmowy były z nią ciężkie i że przyjmowała wszystko jako atak ? Nie miała żadnych problemów ze sobą ? Jakichś kompleksów na swoim punkcie skoro co nie powiedziałeś to odbierała to w ten sposób ? Może coś jej zarzucaleś co było nie prawdą ?

3

Odp: Rozstanie
andrew2 napisał/a:

Nie wiem właściwie czego oczekuję pisząc tę rozprawkę, po prostu potrzebuję się wygadać i być może usłyszeć jaką opinię na swój temat, która pomoże mi się rozwinąć.
Zacznę od tego, że dwa miesiące temu rozstała się ze mną dziewczyna. Byliśmy ze sobą dwa lata, jeżeli chodzi o swój styl bycia i energię to bardzo mi odpowiadała, czuliśmy się przy sobie swobodnie. Byliśmy w sobie zakochani, lecz dziewczyna bardzo lubiła stawiać na swoim, bardzo często coś negowała i dużo rzeczy ją denerwowało albo ich nie lubiła, lubiła wymyślać, ale jakoś to znosiłem choć czasami w gorszych dniach to przeszkadzało tym bardziej że przez dwa lata nie usłyszałem od niej nigdy słowa przepraszam. Po jakimś czasie to bardzo wpływa na to, że chce się udowodnić że się ma też w czymś rację.  Ale to nie był jakiś problem i po prostu tak to oceniam z perspektywy czasu, bo ogólnie bardzo zależało mi na niej i byłbym w stanie to zaakceptować, a może jakoś byśmy się dotarli, bo byliśmy dobrą parą.
       Po pół roku związku rodzinę dziewczyny dotknęły poważne choroby, siostrę i ojca. Było jej ciężko, przeżywała to i nie chciała ze mną za bardzo rozmawiać o swoich uczuciach i myślach. Tak naprawdę przez 1,5roku wszystko kręciło się wokół choroby, jeździła do nich, albo oni do niej bo mieszkała na stancji. Byłem wyrozumiały, starałem się pomagać żeby było jej lżej i czekałem aż wszystko minie i trochę więcej uwagi będzie w moim kierunku.
       Była ciężką osobą do rozmowy ponieważ wszystko przyjmowała jako atak. Kłóciliśmy się o to że nie rozmawiałem z nią o składki prezentowe na chrzciny, o to że ja wolę oddzielnie kuchnie z salonem ona aneksy, o to że chce ingerować w wygląd mieszkania, to wszystko było z jej strony. Ja też nie byłem idealny no ale to ona ze mną zerwała.
Była np. sytuacja, w której wróciłem z rozmowy o pracę i wiedziałem, że ma przerwę więc do niej zadzwoniłem. Powiedziała, że nie może rozmawiać bo ma szkolenie. W kolejnym tygodniu dowiedziałem się, że była na przerwie z kolegą z góry na pogawędce na podwórku. Zdenerwowałem się nie dlatego, że chciała mnie okłamać czy nie wiadomo co z nim robi tylko dlatego że w tym momencie jej potrzebowałem a ona przedstawiła dwie różne wersje co robiła. Wszystko i tak toczyło się wokół tego że po co miałaby mnie okłamać i oczywiście dwa dni cichych dni.
     Pewnego razu gdy w czasie gdy siostra znajdowała się w szpitalu, odbyło się wesele jej brata. Wiedziałem że będzie jej tego dnia ciężko. Ogólnie przez cały dzień się do mnie nie odzywała, była oschła ale jakoś w miarę to znosiłem, denerwowało mnie to, że dla innych osób była normalna. Jestem osobą która lubi czuć że komuś na mnie zależy, a każdy moment sprawiał że czułem się coraz gorzej. Na pierwszej zabawie na weselu gdy widziałem jak tańczyła z przypadkowym gościem i się uśmiecha, czułem zawód że w moim kierunku nie robi tego. Na tym weselu świadkowy przed związkiem z dziewczyną, pojechał do niej z bukietem prosząc czy będzie jego dziewczyną, odmówiła mu ale nawet z nim rozmawiała tego dnia a ze mną w ogóle. Nie chciała ze mną tańczyć bo powiedziała że musi przed innymi udawać że jest dobrze, a przede mną nie musi wiec nie chce. To była kolejna szpila wbita w moje emocje. Gdy na oczepinach wygrała nagrodę i do mnie nawet nie podeszła zrobiło mi się na tyle przykro że jak spytała mnie o co mi chodzi powiedziałem że po co mi to robisz. Oczywiście się pokłóciliśmy, a później jak poprosił ją do tańca świadkowy i inny chłopak byłem na tyle już zły i podpity że poszedłem ją odbić co się nie stało a poszła tylko fama w rodzinie że jestem zazdrosny. Może i trochę jestem ale nie odczułbym tego tak gdyby traktowała mnie poważnie. Wiem że lepiej bym na tym wyszedł gdybym po prostu poszedł się bawić i mieć to gdzieś niż siedzieć smutny.
Wiem że to są może głupoty, ale jak się czuje ze jesteś dla kogoś obojętny, a nie widziałeś tej osoby przez dłuższy czas( bo pracowałem jakiś czas w delegacji i widziałem się z nią w weekendy i to nie zawsze bo też jeździła do chorej rodziny), starasz się ją wspierać pomagać, być troskliwy to jest to upokarzające. Chyba za bardzo sobie wbiłem do głowy że ktoś jest moją własnością, przestałem żyć własnym życiem i być pozytywny. Od naskakiwania i bycia najlepszym chłopakiem dostało mi się bo pokazałem się jako słaby.
       Dzień po weselu i śmierci siostry dowiedziała się ze ma ten sam gen co siostra. W przeciągu 3 tygodni rozstała się ze mną 3 razy. Argumentowała to tym że po weselu coś w niej pękło a potem że nie chce mieć dzieci i nie chce mnie tym obarczać. Nie chciała się ze mną spotykać zajmowała swój umysł pracą i uczelnią. Gdy ją w końcu wyciągnąłem z domu zaczęła mnie atakować że jak pomyśli że ma się ze mną widzieć to ją telepie, i że było słabo w naszym związku i narzucała mi jeszcze totalnie abstrakcyjnych rzeczy. Miałem wrażenie że bardzo się na mnie nakręca tylko po to żeby się do mnie zniechęcić i robiłem dokładnie to samo gdy rozstałem się z pierwszą dziewczyną więc widziałem to bardzo dobrze.
      Skończylo się na tym że w dzień rocznicy gdy miałem po nią zajechać i chciałem wnieść jej kwiaty na górę przed tym jak zejdzie, przekomarzała się ze mną że nie ma sensu żebym wchodził na górę. Koniec końców wszedłem i zażartowałem ze podniosła mi ciśnienie z tym pisaniem ze zejdzie na dół czy nie domyśliłaś się ze chce coś ci przynieść. Pojechaliśmy, siedzieliśmy w lokalu, było śmiesznie sympatycznie po czym dowiedziałem się że jestem chamski, jak można tak reagować, wszedłem jak zbity pies, na pytanie w moja stronę czy dobrze zrobiłem odpowiedziałem mówię co myślę. Zabrała się i poszła na autobus. Poszedłem za nią i zaczęła krzyczeć że jak nie odejdę to zacznie krzyczeć o pomoc. W mieszkaniu wystawiła kwiaty na korytarz i żebym sobie szedł i nie chce już ze mną być.
      Jakiś czas później po złożeniu życzeń urodzinowych, dorzuciła mi jeszcze że przeszkadzało jej że mieszkam z rodzicami bo powinienem się wyprowadzić na stancję, a za pół roku miałem odebrać mieszkanie w którym mieliśmy mieszkać. Uważam że trochę nierozsądne jest wynajmowanie w tym samym mieście samemu mieszkania skoro można coś odłożyć.
Nie wiem jak to odbieracie czytając, ale naprawdę byłem bardzo dobrym chłopakiem, nie uważam żeby to był powód żeby się rozstać. Wszędzie się ludzie kłócą, chyba najważniejsze żeby potrafić ze sobą rozmawiać a nie wybuchać i najlepiej pójść do domu. Jestem bardzo samokrytyczny i nie obwiniam jej za nic a ciągle siebie że mogłem z czymś inaczej postąpić
Minęło tyle czasu, wiem jaka jest a dalej darzę ją uczuciem… Czy uważacie że to wszystko było normalne?


Podaj kilka chociaż swoich wad, oprócz tego, że mieszkałeś z rodzicami i ewidentnie pozwalałeś po sobie jeździć jak po łysym koniu. I nie chodzi mi o to, że masz się kłócić, ale kategorycznie ucinać sytuacje, gdy jesteś źle traktowany.
Proszę cię jeszcze o podanie jej zalet, bo rozumiem, że dziewczyna miała okropne stresy związane z chorobą, ale oprócz tego była wredną jędzą z twojego opisu. Nie zauważyłam w twoim opisie odzwierciedlenia tego fragmentu ...  Byliśmy ze sobą dwa lata, jeżeli chodzi o swój styl bycia i energię to bardzo mi odpowiadała, czuliśmy się przy sobie swobodnie

4

Odp: Rozstanie

Chłopie ciesz się że ten toksyk Ciebie zostawił. Uciekaj jak możesz i módl się żeby nie chciała do Ciebie wrócić.
Gdyby mi odwalała takie numery to sam bym ja kopnął w tyłek.

5 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-02-19 11:13:43)

Odp: Rozstanie
andrew2 napisał/a:

Nie wiem jak to odbieracie czytając, ale naprawdę byłem bardzo dobrym chłopakiem

Wg mnie byłeś fatalnym chłopakiem, dlatego to się wyłożyło. Kompletnie sam siebie nie szanujesz. Przegrałeś wszystkie testy na bycie stanowczym. Ta akcja z odbijaniem po pijaku była żałosna. W najbardziej jaskrawy sposób pokazała, jaki mieliście układ w waszym związku. Żadna kobieta takiego kogoś na dłuższą metę nie zniesie. Albo odejdzie, albo sobie po kimś takim pojedzie jak ta twoja.

maku2 napisał/a:

Gdyby mi odwalała takie numery to sam bym ja kopnął w tyłek.

On wolał biegać za nią z kwiatami, czy robić żałosne i dziecinne pokazy zazdrości. smile

6

Odp: Rozstanie
Aneczka_296 napisał/a:

Ja to odbieram w ten sposób , że Twoja dziewczyna znalazła sobie psa do bicia . Wszystkie swoje niepowodzenia , złe humory odbijała na Tobie . Nie wiem co Ci więcej napisać . Dziwne jest to , że dla innych była miła , sympatyczna a Ciebie traktowała jak wroga . Może jesteś dla niej zbyt spokojny , nie masz swojego zdania ? Nie mam pojęcia

Mówisz też że rozmowy były z nią ciężkie i że przyjmowała wszystko jako atak ? Nie miała żadnych problemów ze sobą ? Jakichś kompleksów na swoim punkcie skoro co nie powiedziałeś to odbierała to w ten sposób ? Może coś jej zarzucaleś co było nie prawdą ?

Zawsze było tak że nie znacznie od tego czy to ona miała do mnie jakiś problem czy ja do niej to i tak zawsze kłótnia wyglądała w ten sposób że to ja jestem winny, zawsze znajdowała jakiś swój argument. Nie można było nic wytłumaczyć bo ona już nie miała ochoty albo szła do domu. Byłem w nią za bardzo zapatrzony, nie jestem spokojny, miałem swoje zdanie ale zawsze kończyło się to w ten sam sposób. Gdybym go nie miał to nie byłoby tych kłótni. Ona była osobą która zawsze wolała być sama i nie czułem tego że mnie potrzebuje, dodatkowo wszystkie sytuacje związane z chorobami sprawiały że się ze mną mniej widziała i przestawała się starać. Chociażby jak byłem w delegacji to też miło jak się czuje że ktoś za tobą tęskni a tak nie było. Pojawiała się frustracja a to że ma ten sam gen i nie chce mieć dzieci i chciała się ze mną rozstać żeby tym mnie nie obarczać dolała oliwy do ognia

7 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-02-19 11:33:03)

Odp: Rozstanie

Nie, nie było normalnie w waszym związku i ciesz się, że odeszła.
Nie jest prawdą, że wszyscy w związkach się kłócą, tym bardziej o pierdoły.
Ona ma jakieś zaburzenia osobowości, mnie to wygląda da chwiejność emocjonalną, poza tym traktowała Ciebie per noga, a Ty za nią latałeś, sam widzisz, że to przynosi odwrotny skutek.

8 Ostatnio edytowany przez andrew2 (2022-02-19 11:39:33)

Odp: Rozstanie
Ajko napisał/a:
andrew2 napisał/a:

Nie wiem właściwie czego oczekuję pisząc tę rozprawkę, po prostu potrzebuję się wygadać i być może usłyszeć jaką opinię na swój temat, która pomoże mi się rozwinąć.
Zacznę od tego, że dwa miesiące temu rozstała się ze mną dziewczyna. Byliśmy ze sobą dwa lata, jeżeli chodzi o swój styl bycia i energię to bardzo mi odpowiadała, czuliśmy się przy sobie swobodnie. Byliśmy w sobie zakochani, lecz dziewczyna bardzo lubiła stawiać na swoim, bardzo często coś negowała i dużo rzeczy ją denerwowało albo ich nie lubiła, lubiła wymyślać, ale jakoś to znosiłem choć czasami w gorszych dniach to przeszkadzało tym bardziej że przez dwa lata nie usłyszałem od niej nigdy słowa przepraszam. Po jakimś czasie to bardzo wpływa na to, że chce się udowodnić że się ma też w czymś rację.  Ale to nie był jakiś problem i po prostu tak to oceniam z perspektywy czasu, bo ogólnie bardzo zależało mi na niej i byłbym w stanie to zaakceptować, a może jakoś byśmy się dotarli, bo byliśmy dobrą parą.
       Po pół roku związku rodzinę dziewczyny dotknęły poważne choroby, siostrę i ojca. Było jej ciężko, przeżywała to i nie chciała ze mną za bardzo rozmawiać o swoich uczuciach i myślach. Tak naprawdę przez 1,5roku wszystko kręciło się wokół choroby, jeździła do nich, albo oni do niej bo mieszkała na stancji. Byłem wyrozumiały, starałem się pomagać żeby było jej lżej i czekałem aż wszystko minie i trochę więcej uwagi będzie w moim kierunku.
       Była ciężką osobą do rozmowy ponieważ wszystko przyjmowała jako atak. Kłóciliśmy się o to że nie rozmawiałem z nią o składki prezentowe na chrzciny, o to że ja wolę oddzielnie kuchnie z salonem ona aneksy, o to że chce ingerować w wygląd mieszkania, to wszystko było z jej strony. Ja też nie byłem idealny no ale to ona ze mną zerwała.
Była np. sytuacja, w której wróciłem z rozmowy o pracę i wiedziałem, że ma przerwę więc do niej zadzwoniłem. Powiedziała, że nie może rozmawiać bo ma szkolenie. W kolejnym tygodniu dowiedziałem się, że była na przerwie z kolegą z góry na pogawędce na podwórku. Zdenerwowałem się nie dlatego, że chciała mnie okłamać czy nie wiadomo co z nim robi tylko dlatego że w tym momencie jej potrzebowałem a ona przedstawiła dwie różne wersje co robiła. Wszystko i tak toczyło się wokół tego że po co miałaby mnie okłamać i oczywiście dwa dni cichych dni.
     Pewnego razu gdy w czasie gdy siostra znajdowała się w szpitalu, odbyło się wesele jej brata. Wiedziałem że będzie jej tego dnia ciężko. Ogólnie przez cały dzień się do mnie nie odzywała, była oschła ale jakoś w miarę to znosiłem, denerwowało mnie to, że dla innych osób była normalna. Jestem osobą która lubi czuć że komuś na mnie zależy, a każdy moment sprawiał że czułem się coraz gorzej. Na pierwszej zabawie na weselu gdy widziałem jak tańczyła z przypadkowym gościem i się uśmiecha, czułem zawód że w moim kierunku nie robi tego. Na tym weselu świadkowy przed związkiem z dziewczyną, pojechał do niej z bukietem prosząc czy będzie jego dziewczyną, odmówiła mu ale nawet z nim rozmawiała tego dnia a ze mną w ogóle. Nie chciała ze mną tańczyć bo powiedziała że musi przed innymi udawać że jest dobrze, a przede mną nie musi wiec nie chce. To była kolejna szpila wbita w moje emocje. Gdy na oczepinach wygrała nagrodę i do mnie nawet nie podeszła zrobiło mi się na tyle przykro że jak spytała mnie o co mi chodzi powiedziałem że po co mi to robisz. Oczywiście się pokłóciliśmy, a później jak poprosił ją do tańca świadkowy i inny chłopak byłem na tyle już zły i podpity że poszedłem ją odbić co się nie stało a poszła tylko fama w rodzinie że jestem zazdrosny. Może i trochę jestem ale nie odczułbym tego tak gdyby traktowała mnie poważnie. Wiem że lepiej bym na tym wyszedł gdybym po prostu poszedł się bawić i mieć to gdzieś niż siedzieć smutny.
Wiem że to są może głupoty, ale jak się czuje ze jesteś dla kogoś obojętny, a nie widziałeś tej osoby przez dłuższy czas( bo pracowałem jakiś czas w delegacji i widziałem się z nią w weekendy i to nie zawsze bo też jeździła do chorej rodziny), starasz się ją wspierać pomagać, być troskliwy to jest to upokarzające. Chyba za bardzo sobie wbiłem do głowy że ktoś jest moją własnością, przestałem żyć własnym życiem i być pozytywny. Od naskakiwania i bycia najlepszym chłopakiem dostało mi się bo pokazałem się jako słaby.
       Dzień po weselu i śmierci siostry dowiedziała się ze ma ten sam gen co siostra. W przeciągu 3 tygodni rozstała się ze mną 3 razy. Argumentowała to tym że po weselu coś w niej pękło a potem że nie chce mieć dzieci i nie chce mnie tym obarczać. Nie chciała się ze mną spotykać zajmowała swój umysł pracą i uczelnią. Gdy ją w końcu wyciągnąłem z domu zaczęła mnie atakować że jak pomyśli że ma się ze mną widzieć to ją telepie, i że było słabo w naszym związku i narzucała mi jeszcze totalnie abstrakcyjnych rzeczy. Miałem wrażenie że bardzo się na mnie nakręca tylko po to żeby się do mnie zniechęcić i robiłem dokładnie to samo gdy rozstałem się z pierwszą dziewczyną więc widziałem to bardzo dobrze.
      Skończylo się na tym że w dzień rocznicy gdy miałem po nią zajechać i chciałem wnieść jej kwiaty na górę przed tym jak zejdzie, przekomarzała się ze mną że nie ma sensu żebym wchodził na górę. Koniec końców wszedłem i zażartowałem ze podniosła mi ciśnienie z tym pisaniem ze zejdzie na dół czy nie domyśliłaś się ze chce coś ci przynieść. Pojechaliśmy, siedzieliśmy w lokalu, było śmiesznie sympatycznie po czym dowiedziałem się że jestem chamski, jak można tak reagować, wszedłem jak zbity pies, na pytanie w moja stronę czy dobrze zrobiłem odpowiedziałem mówię co myślę. Zabrała się i poszła na autobus. Poszedłem za nią i zaczęła krzyczeć że jak nie odejdę to zacznie krzyczeć o pomoc. W mieszkaniu wystawiła kwiaty na korytarz i żebym sobie szedł i nie chce już ze mną być.
      Jakiś czas później po złożeniu życzeń urodzinowych, dorzuciła mi jeszcze że przeszkadzało jej że mieszkam z rodzicami bo powinienem się wyprowadzić na stancję, a za pół roku miałem odebrać mieszkanie w którym mieliśmy mieszkać. Uważam że trochę nierozsądne jest wynajmowanie w tym samym mieście samemu mieszkania skoro można coś odłożyć.
Nie wiem jak to odbieracie czytając, ale naprawdę byłem bardzo dobrym chłopakiem, nie uważam żeby to był powód żeby się rozstać. Wszędzie się ludzie kłócą, chyba najważniejsze żeby potrafić ze sobą rozmawiać a nie wybuchać i najlepiej pójść do domu. Jestem bardzo samokrytyczny i nie obwiniam jej za nic a ciągle siebie że mogłem z czymś inaczej postąpić
Minęło tyle czasu, wiem jaka jest a dalej darzę ją uczuciem… Czy uważacie że to wszystko było normalne?


Podaj kilka chociaż swoich wad, oprócz tego, że mieszkałeś z rodzicami i ewidentnie pozwalałeś po sobie jeździć jak po łysym koniu. I nie chodzi mi o to, że masz się kłócić, ale kategorycznie ucinać sytuacje, gdy jesteś źle traktowany.
Proszę cię jeszcze o podanie jej zalet, bo rozumiem, że dziewczyna miała okropne stresy związane z chorobą, ale oprócz tego była wredną jędzą z twojego opisu. Nie zauważyłam w twoim opisie odzwierciedlenia tego fragmentu ...  Byliśmy ze sobą dwa lata, jeżeli chodzi o swój styl bycia i energię to bardzo mi odpowiadała, czuliśmy się przy sobie swobodnie

Problem polegał na tym że każda sytuacja w której czułem się nie komfortowo i gdy mówiłem o tym, kończyła się tym że jak ja mogę stawiać swoje problemy ponad jej problemami itp. albo że ona nie chce rozmawiać, siemka spieprzaj i dwa dni rozmowy z głowy...Mówię to wszystko w kontekście tego bo się ze mną rozstała, bo gdyby nie to, to nie rozbijałbym tego na czynniki pierwsze bo co prawda była charakterna, nerwowa, stawiała na swoim, ale na ogół jest dobrą osobą, życzliwą, zabawną, trochę szaloną w pozytywnym znaczeniu, dobrze czułem się u jej boku, można było robić wszystko spontanicznie, wszyscy ją lubili w towarzystwie, gdy nie było tyle tych problemów lubiła czymś zaskoczyć, ogólnie wspominam pozytywnie wszystko bardziej niż negatywnie. Jeżeli chodzi o moje wady to największa jest taka że za bardzo kieruje się emocjami i wszystko analizuje i gdy poczuję się źle to zamiast być pozytywnym to jestem ponury i to odrazu widać. Nauczyłem się dopiero teraz tego że trzeba żyć swoim życiem, wyeliminować złe emocje a gdy opadną to dopiero porozmawiać i nie tworzyć scenariuszy.

9

Odp: Rozstanie
Legat napisał/a:
andrew2 napisał/a:

Nie wiem jak to odbieracie czytając, ale naprawdę byłem bardzo dobrym chłopakiem

Wg mnie byłeś fatalnym chłopakiem, dlatego to się wyłożyło. Kompletnie sam siebie nie szanujesz. Przegrałeś wszystkie testy na bycie stanowczym. Ta akcja z odbijaniem po pijaku była żałosna. W najbardziej jaskrawy sposób pokazała, jaki mieliście układ w waszym związku. Żadna kobieta takiego kogoś na dłuższą metę nie zniesie. Albo odejdzie, albo sobie po kimś takim pojedzie jak ta twoja.

maku2 napisał/a:

Gdyby mi odwalała takie numery to sam bym ja kopnął w tyłek.

On wolał biegać za nią z kwiatami, czy robić żałosne i dziecinne pokazy zazdrości. smile

Gdybym nie był stanowczy to bym się z nią nie kłócił tylko miał w nią wywalone... Odbijanie to był efekt frustracji z racji tego że mnie olewała gdzie można było powiedzieć że poprostu ma zły dzień i może być nie miła. Jaki układ? Biegałem z kwiatkami? Coś chyba źle przeczytałaś ze zrozumieniem

10

Odp: Rozstanie
andrew2 napisał/a:

Gdybym nie był stanowczy to bym się z nią nie kłócił tylko miał w nią wywalone...

Inaczej. Gdybyś był stanowczy, to byś się z nią nie kłócił na jej poziomie. Gdyby te infantylne jej zachowania się powtarzały, to byś sam się z nią rozstał. Uznając, że nie nadaje się do stałego związku.

11

Odp: Rozstanie

Człowieku jest coraz gorzej z każdym wpisem. Wy do siebie nie pasowaliście. Nie można kochać za dwoje. Przestań wzdychać bo nie masz do kogo.

12

Odp: Rozstanie
Legat napisał/a:
andrew2 napisał/a:

Gdybym nie był stanowczy to bym się z nią nie kłócił tylko miał w nią wywalone...

Inaczej. Gdybyś był stanowczy, to byś się z nią nie kłócił na jej poziomie. Gdyby te infantylne jej zachowania się powtarzały, to byś sam się z nią rozstał. Uznając, że nie nadaje się do stałego związku.

Masz rację pod tym względem byłem za bardzo uległy i starałem się zrobić dla niej wszystko a dostałem wzamian figę. Wiem teraz trzeba podchodzić nawet do związków z dystansem bo nie wiadomo co będzie jutro. Mimo to mam trochę do siebie żalu że mogłem inaczej zachować się na weselu czy nie mówić o tym że podniosła mi ciśnienie po daniu kwiatków

13 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-02-19 13:09:16)

Odp: Rozstanie
andrew2 napisał/a:

Mimo to mam trochę do siebie żalu że mogłem inaczej zachować się na weselu czy nie mówić o tym że podniosła mi ciśnienie po daniu kwiatków

Pewnie inaczej nie potrafiłeś. Kłopot w tym, że doprowadziłeś do sytuacji, w której twoje poczucie wartości, było uzależnione od zachowania tej pańci.
To mniej więcej obrazowo wygląda jak z pilotem samolotu. Można mieć pretensje, że mógł szybciej ster pociągnąć do siebie. Ale podstawowy błąd to zejście na zbyt niski pułap lotu, gdzie każdy błąd to katastrofa.

14

Odp: Rozstanie
Legat napisał/a:
andrew2 napisał/a:

Nie wiem jak to odbieracie czytając, ale naprawdę byłem bardzo dobrym chłopakiem

Wg mnie byłeś fatalnym chłopakiem, dlatego to się wyłożyło. Kompletnie sam siebie nie szanujesz. Przegrałeś wszystkie testy na bycie stanowczym. Ta akcja z odbijaniem po pijaku była żałosna. W najbardziej jaskrawy sposób pokazała, jaki mieliście układ w waszym związku. Żadna kobieta takiego kogoś na dłuższą metę nie zniesie. Albo odejdzie, albo sobie po kimś takim pojedzie jak ta twoja.

maku2 napisał/a:

Gdyby mi odwalała takie numery to sam bym ja kopnął w tyłek.

On wolał biegać za nią z kwiatami, czy robić żałosne i dziecinne pokazy zazdrości. smile

Raz piszesz że wyłożyło się bo nie byłem stanowczy, a potem że gdybym był stanowczy to sam bym się rozstał. Więc chyba i tak to prowadziło do jednego. Co masz na myśli mówiąc o tym układzie?

15

Odp: Rozstanie

To nie jest dziewczyna dla Ciebie, a Ty nie jesteś chłopakiem dla niej.

Można napisać, że byłeś zbyt dobry, tyle, że to nie ma żadnego znaczenia, bo Twoja zgodność i uległość  nie była tym, co ona by ceniła.
Wykorzystywała Twoje dobre cechy dla własnej korzyści i zawsze stawiała na swoim, a mimo to mogła nie być szczęśliwa z tego powodu. W związku chodzi o coś więcej niż stawianie na swoim. Najlepszym spoiwem jest fascynacja i podziw dla partnera. Tutaj tego nie widzę. Z czasem byłoby coraz gorzej, a przy jej dominującej postawie i  poczuciu przewagi nad Tobą, zamiast podziwu mogłoby się pojawić lekceważenie. Nie można kochać kogoś, kogo się nie ceni.
Dla innej dziewczyny możesz być darem niebios i spełnieniem marzeń. Wszystko przed Tobą smile

16

Odp: Rozstanie
Agnes76 napisał/a:

Dla innej dziewczyny możesz być darem niebios i spełnieniem marzeń. Wszystko przed Tobą smile

Brzmi jak typowy tekst przy rozstaniu. smile

17 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-02-20 12:14:22)

Odp: Rozstanie
Legat napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Dla innej dziewczyny możesz być darem niebios i spełnieniem marzeń. Wszystko przed Tobą smile

Brzmi jak typowy tekst przy rozstaniu. smile

Można i tak to postrzegać smile
Bo przecież,  jeśli już mamy się rozstać, to najlepiej zrobić to ładnie i po przyjacielsku. Gorycz rozstania dobrze jakoś osłodzić wink

A w tym przypadku uważam, że oni do siebie nie pasują.
Stanowcza i silna kobieta potrzebuje stanowczego i silnego mężczyzny, co wcale nie oznacza brutalnego czy agresywnego. Silny i stanowczy mężczyzna nie pójdzie odbijać dziewczyny w tańcu, jeśli ona wcześniej tylko jemu odmawia. Trudno mi zrozumieć taką logikę dziewczyny- skoro ciebie kocham to mogę się na tobie wyżywać, a dla wszystkich innych muszę zachować pozory i być miła. Czyli najważniejsze aby obcy ludzie dobrze o niej myśleli, bo wtedy będą dla niej mili. Ten chłopak będzie o nią zabiegał i ulegał bez względu  na to jak zostanie potraktowany.
Można by powiedzieć, że sam na to pozwolił, jednak to nie jest cała prawda o nich. Druga część tej prawdy jest taka, że złe traktowanie partnera źle świadczy o dziewczynie.

18 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-02-20 12:45:56)

Odp: Rozstanie

Jak wspominałam, ona mi wygląda na borderkę, a te potrafią tak rozkochać w sobie faceta, żeby potem grać bezkarnie mu na nosie.
Jeden facet pisał, że jak taka kobieta go zostawiła, to uważa nie jest w stanie ułożyć sobie życia z nikim innym, po prostu ona cały czas będzie siedziała jemu w głowie.
Myślę, że chyba w te klocki jest taka dobra, że tak uzależnia jak toksyk, choć w sumie nim jest.

Dlatego nie rozkminiaj... mogłem nie powiedzieć, mogłem nie podchodzić... Nie miałeś a nią żadnego wpływu, ona robiła co tylko jej się podobało...

19 Ostatnio edytowany przez andrew2 (2022-02-21 09:36:49)

Odp: Rozstanie
Agnes76 napisał/a:
Legat napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Dla innej dziewczyny możesz być darem niebios i spełnieniem marzeń. Wszystko przed Tobą smile

Brzmi jak typowy tekst przy rozstaniu. smile

Można i tak to postrzegać smile
Bo przecież,  jeśli już mamy się rozstać, to najlepiej zrobić to ładnie i po przyjacielsku. Gorycz rozstania dobrze jakoś osłodzić wink

A w tym przypadku uważam, że oni do siebie nie pasują.
Stanowcza i silna kobieta potrzebuje stanowczego i silnego mężczyzny, co wcale nie oznacza brutalnego czy agresywnego. Silny i stanowczy mężczyzna nie pójdzie odbijać dziewczyny w tańcu, jeśli ona wcześniej tylko jemu odmawia. Trudno mi zrozumieć taką logikę dziewczyny- skoro ciebie kocham to mogę się na tobie wyżywać, a dla wszystkich innych muszę zachować pozory i być miła. Czyli najważniejsze aby obcy ludzie dobrze o niej myśleli, bo wtedy będą dla niej mili. Ten chłopak będzie o nią zabiegał i ulegał bez względu  na to jak zostanie potraktowany.
Można by powiedzieć, że sam na to pozwolił, jednak to nie jest cała prawda o nich. Druga część tej prawdy jest taka, że złe traktowanie partnera źle świadczy o dziewczynie.

Ładnie to napisałaś, jakbyś nas znała dosłownie. Tak było, ważniejsze było to żeby jej brat czyli pan młody widział że się dobrze bawi mimo że myślała o siostrze. Jestem naprawdę dosyć stanowczy choć tego nie pokazywałem a to dlatego że gdy chciałem postawić na swoim to się obrażała i nie odzywała więc zawsze potem i tak musiałem się starać żeby wróciło do normy wszystko. Gdybym taki był to poprostu byśmy się dawno rozstali temu bo ona pierwsza do mnie nigdy nie napisała po kłótni ani się nie przyznała ze coś źle zrobiła zawsze winny byłem ja

20

Odp: Rozstanie
wieka napisał/a:

Jak wspominałam, ona mi wygląda na borderkę, a te potrafią tak rozkochać w sobie faceta, żeby potem grać bezkarnie mu na nosie.
Jeden facet pisał, że jak taka kobieta go zostawiła, to uważa nie jest w stanie ułożyć sobie życia z nikim innym, po prostu ona cały czas będzie siedziała jemu w głowie.
Myślę, że chyba w te klocki jest taka dobra, że tak uzależnia jak toksyk, choć w sumie nim jest.

Dlatego nie rozkminiaj... mogłem nie powiedzieć, mogłem nie podchodzić... Nie miałeś a nią żadnego wpływu, ona robiła co tylko jej się podobało...

Mam podobnie, przed była tą z którą zawsze chciałem być i traktowałem ją jak źródło szczęścia, mimo wszystkich kłótni i teraz ciężko mi jest zdać sprawę że jej już nie ma i nagle przenieśc te źródło szczęścia na drugą osobę tym bardziej że teraz ciężej będzie kogoś poznać na dodatek.

21

Odp: Rozstanie

I powiem wam że kiedyś się nauczyłem po pierwszym związku ze  trzeba patrzeć na to co pozytywne a nie negatywne bo w końcu przychodzi taki moment że jest się tak nakręconym ze ma się dość drugiej osoby. Totalnie nie rokujące podejście. Uważam że nie ma idealnego dopasowania. I może to jest jakaś karma bo tak zrobiłem i to teraz wróciło.

22

Odp: Rozstanie
andrew2 napisał/a:

I powiem wam że kiedyś się nauczyłem po pierwszym związku ze  trzeba patrzeć na to co pozytywne a nie negatywne bo w końcu przychodzi taki moment że jest się tak nakręconym ze ma się dość drugiej osoby.

Bzdura, trzeba patrzeć na całokształt i na to właściwie reagować.
Będziesz patrzył i widział tylko pozytywy to znaczy że idealizujesz i to też w dłuższej perspektywie oznacza kłopoty.
To może inaczej - tamta zachowywała się jak psychol.
Ty jak masochista.
Za czym tu tęsknić?

23

Odp: Rozstanie

Najważniejsze w tym wszystkim jest to , że masz świadomość tego , że byłeś dla niej dobry i robiłeś co mogłeś.  Nie ma co rozpamiętywać ani rozmyślać dlaczego ktoś Cię zostawił , stało się i już.  Skoro podjęła taką decyzję to nie wydaje mi się , żeby ona teraz tak samo jak i Ty analizowała i rozmyślała nad waszym związkiem . To ona miała złe podejście do bycia razem a nie Ty .

24

Odp: Rozstanie
andrew2 napisał/a:

I powiem wam że kiedyś się nauczyłem po pierwszym związku ze  trzeba patrzeć na to co pozytywne a nie negatywne bo w końcu przychodzi taki moment że jest się tak nakręconym ze ma się dość drugiej osoby. Totalnie nie rokujące podejście. Uważam że nie ma idealnego dopasowania. I może to jest jakaś karma bo tak zrobiłem i to teraz wróciło.

Nie jest tak do końca, bo jeśli nam nie odpowiada takie zachowanie, to nie warto ciągnąć takiej znajomości, bo partnerki nie zmienisz, więc po co się szarpać, angażować w coś co nie ma przyszłości.

Musisz przyjąć do wiadomości, że osoby z zaburzeniami osobowości, dotyczy nie tylko bordeline ale też np. chwiejnych emocjonalnie,  chorobliwie zazdrosnych czy psychopatów, zawsze dla obcych będą mili, wręcz przemili, także chwilami dla partnera ale na przemian z wyżywaniem się na nim. Jest to metoda kija i marchewki.
Dlatego nic nie mogłeś zrobić, dobrze, że sama odeszła, bo Ty byś tego nigdy nie zrobił i skończył w przysłowiowym psychiatryku.

25 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-02-21 11:25:19)

Odp: Rozstanie
maku2 napisał/a:

Za czym tu tęsknić?

Tęsknota nie ma za wiele wspólnego z nią. Jest wyrazem stanu duszy andrew2. Bajkowego przekonania, że skoro jest się dobrym (w jego mniemaniu), to księżniczka powinna wybrać jego. A tu klops.

Posty [ 25 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024