Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Strony 1 2 3 10 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 60 z 595 ]

1 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-02-24 03:06:25)

Temat: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Witajcie. Wiem, że to forum dla kobiet, ale chyba właśnie potrzebuję kobiecej porady. Sytuacja jest dla mnie bardzo bolesna. Otóż wczoraj niespodziewanie zostawiła mnie żona. Po 13 latach razem, w tym 8 latach małżeństwa. Ja 40 lat, ona 33. Nie mamy dzieci. Przełomem okazały się  ostatnie 2 miesiące. Niestety ja dość ciężko zachorowałem na covid-19. Kilkanaście dni przeleżałem w szpitalu, a po powrocie do domu w zasadzie cały nasz "świat" zaczął się kręcić wokół mnie i mojej choroby. Mam ciągle jakieś powikłania, do tego wdarły się problemy z psychiką, ataki paniki, moje "dziwne" zachowania z tym związane. Żona niestety nie dawała sobie ze mną rady, z moim ciągłym narzekaniem, a przede wszystkim z tym, że nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi. Ostatnie dni to karuzela emocji. Mieliśmy sporo spięć, żona zapisała mnie do psychiatry, ja odmówiłem. Uznała, że nie daję sobie pomóc, że nie słucham jej rad. Tak, przyznaję, miała rację. Z drugiej strony choroba mnie naprawdę dobiła. Moim zdaniem nie miałem tutaj wystarczająco wsparcia z jej strony. Żona uważała, że większość objawów sobie wymyślam i powinienem się wziąć w garść. Doszła też kiepska sytuacja materialna - niestety oboje od tego roku nie pracujemy, mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu. Problemy finansowe się mocno nasiliły, tak że zostało nam oszczędności tylko na najbliższy miesiąc. Mieliśmy pomoc ze strony jej i mojej mamy. Żona szukała teraz pracy, ja z powodów zdrowotnych zamierzałem się "ogarnąć" dopiero w marcu. W każdym razie nic nie zwiastowało takiego rozwoju wydarzeń. W ten poniedziałek ona wyprowadziła się do swojej mamy. Miało to trwać tydzień, chciała sobie wszystko ułożyć w głowie. Nie podobał mi się ten pomysł, ale nie mogłem nic zrobić. Tutaj jeszcze wtrącę, że w ostatnich dniach żona kilka razy kontaktowała się z moją mamą. One generalnie za sobą nie przepadają, żona zawsze uważała, że moja matka jest toksyczna, że niszczy nasze małżeństwo. Po części miała rację. Rozmawiała z moją mamą, bo stwierdziła, że skoro ja sobie nie daje sobie pomóc, to może moja mama mnie przekona głównie do tej terapii psychologicznej. Nie wiem o czym dokładnie rozmawiały, ale żona twierdziła, że dowiedziała się czegoś co świadczy o tym, że ją okłamywałem. Nie mam pojęcia o co chodziło, nie wyjaśniła mi tego. Rozmawiałem z mamą i zaprzecza, że cokolwiek takiego mogła powiedzieć.

I nagle wczoraj nastąpiło coś, co widuję się raczej tylko na filmach. Wieczorem usłyszałem dzwonek do drzwi. Bez żadnej zapowiedzi. W drzwiach stanęła żona z teściową. W rękach przygotowane torby, worki. Żona zaczęła się gorączkowo pakować, oznajmiając mi, że to między nami koniec. Wpadła wręcz w furię, nie dała się dotknąć. Po prostu zachowanie histeryczne. Naprawdę nie wiedziałem co się dzieje, byłem w szoku. Na nic zdały się prośby, żeby wytłumaczyła mi o chodzi, prosiłem żeby to przemyślała, żebyśmy porozmawiali spokojnie za dzień czy dwa. No i przede wszystkim chciałem poznać powody jej decyzji. Niestety spakowała się, podjechała taksówka i koniec. Mam do niej ogromny żal za sposób w jaki to zrobiła po 13 latach razem i różnych wzlotach i upadkach. Rozumiem, że to emocje, że wybuchła. Ale wyglądało to naprawdę strasznie. Całe mieszkanie "zdemolowane", wszędzie worki, ciuchy, pakowanie się... myślałem że śnię. Do tego jeszcze przyjechała ze swoją mamą, zamiast wcześniej ze mną porozmawiać jak dwoje dorosłych ludzi i przynajmniej spróbować uratować to małżeństwo.   

Teraz nie umiem sobie z tym poradzić. Ciągle zależy mi na niej zależy. Wiem, że nie byłem idealny, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Że ją zaniedbywałem, nie poświęcałem wystarczająco uwagi. Rozumiem, że także była przytłoczona psychicznie przez moją chorobę. Wcześniej mieliśmy problemy, jak to w małżeństwie, ale zawsze się szybko godziliśmy. Żona też w przeszłości niejednokrotnie chorowała, zawsze miała wsparcie z mojej strony. Pewnie coś już w niej pękało od dłuższego czasu i się skumulowało. Ale wyjaśnienia nie uzyskałem.

Czy po czymś takim jest jeszcze szansa na jej powrót? Wiem, że ona działała w silnych emocjach, może za kilka dni się zreflektuje, zatęskni. Na pewno chciałbym z nią chociaż raz porozmawiać. Jeszcze wczoraj przed tą całą sytuacją wysłałem jej sms-am, że zależy mi na niej, że zapisuję się na dniach do psychologa i że będę nad sobą pracował. Sytuacja jest o tyle kiepska, że ja zostałem sam w wynajmowanym przez nas mieszkaniu. Musiałbym się stąd na dniach wyprowadzić do mojej rodzinnej miejscowości, a to jest 400 km stąd. W dodatku przez pewien czas musiałbym zamieszkać u mojej mamy, która też nie jest na to kompletnie przygotowana. Poradźcie proszę co robić. Pomyślałem, że jeszcze przez marzec tutaj sam pomieszkam i będę próbował jakoś naprostować nasze relacje. Tylko jak to teraz rozegrać i czy w ogóle po czymś takim jest jeszcze nadzieja? Poradźcie proszę.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Niestety kobiety nie znoszą leni, a pewnie za takiego z pomocą jej mamy ciebie uznała. Na twoim miejscu, mimo problemów ze zdrowiem, nie liczyłbym na żonę. Licz na siebie i skup się na sobie, aby jak najszybciej wyjść z tych problemów i zacząć normalne życie. Teraz dla żony jesteś nic nie wartym leniem.

I'm a man.

3

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Raczej skup się na własnym zdrowie i zlikwiduj mieszkanie, które generuje koszty. Jak żona kocha, to cię znajdzie 400 km dalej. Obydwoje nie pracujecie, ty chorujesz, tak czy inaczej ona ratowała siebie  a ty ratuj siebie. Po co wpadać w długi.

Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli.

Marek Aureliusz

4

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

13 lat razem, w tym 8 małżeństwa, brak dzieci, brak pracy, kłopoty ze zdrowiem, wynajmowane mieszkanie, oszczędności na 1 msc...
Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami - żona ratowała siebie bo doszła do wniosku, że sama nie jest w stanie Ci pomóc dlatego wyprowadzka do matki w tej sytuacji była w sumie chyba najlepszym wyjściem. Może to też na Ciebie zadziała jak kubeł zimnej wody.
Myślę, że teraz największym problem dla Ciebie nie jest odejście żony, tylko fakt, że zostałeś sam w wynajmowanym mieszkaniu, na które zaraz nie będzie Cię stać.

5

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Velocity1206 napisał/a:

Witajcie. Wiem, że to forum dla kobiet, ale chyba właśnie potrzebuję kobiecej porady. Sytuacja jest dla mnie bardzo bolesna. Otóż wczoraj niespodziewanie zostawiła mnie żona. Po 13 latach razem, w tym 8 latach małżeństwa. Ja 40 lat, ona 33. Nie mamy dzieci. Przełomem okazały się  ostatnie 2 miesiące. Niestety ja dość ciężko zachorowałem na covid-19. Kilkanaście dni przeleżałem w szpitalu, a po powrocie do domu w zasadzie cały nasz "świat" zaczął się kręcić wokół mnie i mojej choroby. Mam ciągle jakieś powikłania, do tego wdarły się problemy z psychiką, ataki paniki, moje "dziwne" zachowania z tym związane. Żona niestety nie dawała sobie ze mną rady, z moim ciągłym narzekaniem, a przede wszystkim z tym, że nie poświęcałem jej wystarczająco uwagi. Ostatnie dni to karuzela emocji. Mieliśmy sporo spięć, żona zapisała mnie do psychiatry, ja odmówiłem. Uznała, że nie daję sobie pomóc, że nie słucham jej rad. Tak, przyznaję, miała rację. Z drugiej strony choroba mnie naprawdę dobiła. Moim zdaniem nie miałem tutaj wystarczająco wsparcia z jej strony. Żona uważała, że większość objawów sobie wymyślam i powinienem się wziąć w garść. Doszła też kiepska sytuacja materialna - niestety oboje od tego roku nie pracujemy, mieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu. Problemy finansowe się mocno nasiliły, tak że zostało nam oszczędności tylko na najbliższy miesiąc. Mieliśmy pomoc ze strony jej i mojej mamy. Żona szukała teraz pracy, ja z powodów zdrowotnych zamierzałem się "ogarnąć" dopiero w marcu. W każdym razie nic nie zwiastowało takiego rozwoju wydarzeń. W ten poniedziałek ona wyprowadziła się do swojej mamy. Miało to trwać tydzień, chciała sobie wszystko ułożyć w głowie. Nie podobał mi się ten pomysł, ale nie mogłem nic zrobić. Tutaj jeszcze wtrącę, że w ostatnich dniach żona kilka razy kontaktowała się z moją mamą. One generalnie za sobą nie przepadają, żona zawsze uważała, że moja matka jest toksyczna, że niszczy nasze małżeństwo. Po części miała rację. Rozmawiała z moją mamą, bo stwierdziła, że skoro ja sobie nie daje sobie pomóc, to może moja mama mnie przekona głównie do tej terapii psychologicznej. Nie wiem o czym dokładnie rozmawiały, ale żona twierdziła, że dowiedziała się czegoś co świadczy o tym, że ją okłamywałem. Nie mam pojęcia o co chodziło, nie wyjaśniła mi tego. Rozmawiałem z mamą i zaprzecza, że cokolwiek takiego mogła powiedzieć.

I nagle wczoraj nastąpiło coś, co widuję się raczej tylko na filmach. Wieczorem usłyszałem dzwonek do drzwi. Bez żadnej zapowiedzi. W drzwiach stanęła żona z teściową. W rękach przygotowane torby, worki. Żona zaczęła się gorączkowo pakować, oznajmiając mi, że to między nami koniec. Wpadła wręcz w furię, nie dała się dotknąć. Po prostu zachowanie histeryczne. Naprawdę nie wiedziałem co się dzieje, byłem w szoku. Na nic zdały się prośby, żeby wytłumaczyła mi o chodzi, prosiłem żeby to przemyślała, żebyśmy porozmawiali spokojnie za dzień czy dwa. No i przede wszystkim chciałem poznać powody jej decyzji. Niestety spakowała się, podjechała taksówka i koniec. Mam do niej ogromny żal za sposób w jaki to zrobiła po 13 latach razem i różnych wzlotach i upadkach. Rozumiem, że to emocje, że wybuchła. Ale wyglądało to naprawdę strasznie. Całe mieszkanie "zdemolowane", wszędzie worki, ciuchy, pakowanie się... myślałem że śnię. Do tego jeszcze przyjechała ze swoją mamą, zamiast wcześniej ze mną porozmawiać jak dwoje dorosłych ludzi i przynajmniej spróbować uratować to małżeństwo.   

Teraz nie umiem sobie z tym poradzić. Ciągle zależy mi na niej zależy. Wiem, że nie byłem idealny, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Że ją zaniedbywałem, nie poświęcałem wystarczająco uwagi. Rozumiem, że także była przytłoczona psychicznie przez moją chorobę. Wcześniej mieliśmy problemy, jak to w małżeństwie, ale zawsze się szybko godziliśmy. Żona też w przeszłości niejednokrotnie chorowała, zawsze miała wsparcie z mojej strony. Pewnie coś już w niej pękało od dłuższego czasu i się skumulowało. Ale wyjaśnienia nie uzyskałem.

Czy po czymś takim jest jeszcze szansa na jej powrót? Wiem, że ona działała w silnych emocjach, może za kilka dni się zreflektuje, zatęskni. Na pewno chciałbym z nią chociaż raz porozmawiać. Jeszcze wczoraj przed tą całą sytuacją wysłałem jej sms-am, że zależy mi na niej, że zapisuję się na dniach do psychologa i że będę nad sobą pracował. Sytuacja jest o tyle kiepska, że ja zostałem sam w wynajmowanym przez nas mieszkaniu. Musiałbym się stąd na dniach wyprowadzić do mojej rodzinnej miejscowości, a to jest 400 km stąd. W dodatku przez pewien czas musiałbym zamieszkać u mojej mamy, która też nie jest na to kompletnie przygotowana. Poradźcie proszę co robić. Pomyślałem, że jeszcze przez marzec tutaj sam pomieszkam i będę próbował jakoś naprostować nasze relacje. Tylko jak to teraz rozegrać i czy w ogóle po czymś takim jest jeszcze nadzieja? Poradźcie proszę.




Dopytaj mamę dokładnie co jej powiedziała, bo skoro się obie nie lubiły, to pewnie coś głupiego palnęła, a teraz udaje świętą. Moim zdaniem coś jest na rzeczy.
O co żona cię najczęściej prosiła, o co miała pretensje, oprócz tego czasu z choroby?
Za co twoja żona nie lubiła twojej matki, co się wydarzyło między nimi?

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

jako nie kobieta powiem tak.

Podetrzyj dobrze safajdany tylek zeby sie smodek nie unosil.
Ureguluj ostatni czynsz zeby sie nie ciagnelo skoro mas 1 miesiac zapasu.
Szybciutko sie spakuj wracaj te 400km do mamy.
tam juz sobie powoli ukladaj co i jak. Zostw zone ma tylko 33 lata wiec ma jeszcze szanse na 2gie zycie.
Ty sie wez pozbieraj i nie mazgaj na forum.
Wroc tam gdzie mozesz, znajdz prace i sie ogarnij z czasem wszystko przeminie bo zycie to przemijanie.
Nie rozczulaj sie nad soba , idz do przodu badz mezczyzna.
Wiekrzosc facetow po 40 przechodzila covid na tej planecie i w twojej sytuacji bylo juz miliony ...jak nie wiesz co robic rob to co inni ktorym sie udalo.
Bierz przyklad z leprzych od siebie i rownaj sie do tych do ktorych ci cos brakuje = progress/postep.
Covid tylko przyspierzyl to co nastapic musialo wiec wygrales zycie.
Jak juz znajdziesz robote to uwolnij sie od mamuski  1,2,3.
Jak juz ogarnbiesz powyzsze dasz sobie rade

7

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Zgadzam sie z Edkiem. Żona podjela decyzje. Nie ma na co czekac skoro jestes w tak trudnej sytuacji. Poprosic rodzine o przygarniecie na troche i zdac mieszkanie. Z praca teraz moze byc gorzej niestety w Pl z uwagi na wojne na Ukrainie.

8 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-02-25 02:30:35)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Dziękuję za wypowiedzi, niektóre mocne, ale chyba trafione. Jeśli chodzi o kwestie pracy, finansowe, to nie jest tak, że ja byłem bardzo długo bez pracy (to a'propos "lenia"). Wręcz przeciwnie, dłuższy czas całkiem dobrze zarabiałem, utrzymywałem nas obojga przez ostatnie 1,5 roku. Niestety tak się złożyło, że skończyła mi się poprzednia umowa i dosłownie tydzień później zaczął covid, który mnie - mówiąc nieładnie - przeorał. Z powodów zdrowotnych później nie byłem w stanie podjąć kolejnej pracy, ale to kwestia miesiąca, góra dwóch gdybym coś znalazł. Przy dobrej woli z obu stron ten problem na pewno udałoby się rozwiązać. A co do wynajmowanego mieszkania, to tak czy inaczej jest okres wypowiedzenia i mam możliwość mieszkać tutaj jeszcze do końca marca. Oczywiście wątpię, ze tak długo tu sam wytrzymam.

Jak tak sobie to wszystko analizuję, nasz związek, wydaje mi się, że od pewnego czasu problemy się nawarstwiały i chyba nie ma jednego takiego dominującego czynnika zapalnego. Na pewno ostatnio moja choroba i związane z tym narzekania, nerwica, lęki mocno w moją żonę uderzyły. Praktycznie od stycznia do połowy lutego tematem nr 1 w naszym małżeństwie były właśnie choroby. Oddaliliśmy się bardzo od siebie. I emocjonalnie, i fizycznie. Teraz żałuję, że w porę tego nie przerwałem. Żona czuła się odrzucona, osamotniona. Jednak tym co bezpośrednio przyczyniło się do rozstania były dwie sprawy - pierwsza to moja odmowa podjęcia psychoterapii (żona bardzo na to nalegała już od dłuższego czasu, bo "nerwicowcem" jestem od dawna). I rzeczywiście nerwica mocno wyszła przy okazji covid-u. Druga kwestia to relacja mojej żony z moją matką. Relacja bardzo toksyczna. Obie panie delikatnie mówiąc za sobą nie przepadają. Nie będę wchodził w szczegóły, ale ich ostatnia rozmowa telefoniczna miała miejsce kilka godzin przed tym jak żona się spakowała. Wiem od matki, że padły z obu stron bluzgi. Generalnie moja mama uważa, że żona nie ma racji w wielu kwestiach i zawsze jej coś wypominała. 

W każdym razie, dzień po tej wyprowadzce żona się do mnie odezwała sms-ami. Dało mi to do myślenia. Pierwszy długi sms brzmiał tak: "Rozmawiałam z Magdą (moja siostra). Musisz podjąć się leczenia u psychiatry. Może później dzięki temu będzie lepiej między nami. Bardzo mnie boli to co się dzieje ostatnio i to jak zatracasz się w chorobie. Zawiodłeś na całej linii. Mimo że dałam dużo z siebie, Ty uważałeś że nic nie robiłam, że Cię nie wspierałam. A ja tak bardzo chciałam Ci pomóc. Może później będzie lepiej. Było też dużo miłych chwil między nami. Bądź dobrej myśli". Koniec cytatu. Taki oto pierwszy sms dzień po rozstaniu. Następnie ja przyznałem się, że nawaliłem, przeprosiłem ją, napisałem że żałuję i że biorę się za siebię, idę na terapię i bardzo chciałbym to wszystko odkręcić. Kolejne smsy z jej strony były bardzo dziwne, jakby sugerujące, że ona mogłaby do mnie wrócić, za jakiś bliżej nieokreślony czas jak ja się wyleczę z nerwicy. W końcu po którymś takim sms-ie wypaliłem wprost "czy nadal chcesz być ze mną". Żona na to znowu, że na razie powinienem poddać się terapii i się zobaczy. Ale uważa, że potrzebna jej/nam dłuższa przerwa. Jak więc widzicie jakaś tam furtka dla ewentualnego powrotu w przyszłości jest. Niestety dodała również, że niedługo przyjedzie po resztę rzeczy, których zapomniała zabrać, co ewidentnie świadczy o tym, że teraz, tutaj, w tym mieszkaniu już razem ponownie nie zamieszkamy. Stanęło na tym, że napisałem, że jeśli uważa, że mieszkanie u mamy dobrze jej zrobi, to ja to rozumiem i akceptuję. No cóż, takie życie. Jak ktoś wyżej napisał, jeśli żona kocha to może i 400 km nie będzie przeszkodą. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy w najbliższych tygodniach. Na razie postanowiłem jej nie zaczepiać, zamilknąć na parę dni, dać odetchnąć. A nóż jeszcze zatęskni wink

9 Ostatnio edytowany przez edek z krainy kredek (2022-02-25 02:45:15)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Serio chlopie wez sie w garsc wylalo się to trzeba powycierać i iść dalej.
Tez mnie pandemia przeorala konkretnie, stracilem 80% klientów, bary, puby restauracje firmy iventowe, prywatni kolekcjonerzy itd. a na utrzymaniu troche rozpieszczona familia w rozowej bance. Kredyty na maszyny i sprzet, banki i lapki po hajs rzadzacych przy smiesznej pomocy. Sporo stracilem z zycia...siwizna przypruszylo ze hej i troche dobr materialnych poszlo w 3gwizdy ale  jakos to przetrwalem z wsparciem zony...nie bulklem w otchlani. Ponton zycia znow nabiera powietrza ...bedziem plynac dalej juz wiem ze trzba bedzie zmienic "ponton" na "plastokowy katamaran". Tak to juz w życiu jest ze porazki i upadki wzmacniaja.
Jak juz pisalem ...powycieraj sie ....i idz przed siebie.  z kazdym ruchem do przodu ten balast bedzie lzejszy

10 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-02-25 03:01:59)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
edek z krainy kredek napisał/a:

Serio chlopie wez sie w garsc wylalo się to trzeba powycierać i iść dalej.
Tez mnie pandemia przeorala konkretnie, stracilem 80% klientów, bary, puby restauracje firmy iventowe, prywatni kolekcjonerzy itd. a na utrzymaniu troche rozpieszczona familia w rozowej bance. Kredyty na maszyny i sprzet, banki i lapki po hajs rzadzacych przy smiesznej pomocy. Sporo stracilem z zycia...siwizna przypruszylo ze hej i troche dobr materialnych poszlo w 3gwizdy ale  jakos to przetrwalem z wsparciem zony...nie bulklem w otchlani. Ponton zycia znow nabiera powietrza ...bedziem plynac dalej juz wiem ze trzba bedzie zmienic "ponton" na "plastokowy katamaran". Tak to juz w życiu jest ze porazki i upadki wzmacniaja.
Jak juz pisalem ...powycieraj sie ....i idz przed siebie.  z kazdym ruchem do przodu ten balast bedzie lzejszy

Trochę nie bardzo rozumiem. Ty piszesz o pandemii i swoich biznesach, ja piszę o zdrowiu. Poza tym widzisz, ja żonę nadal kocham i jeśli widzę z jej strony pewne sugestie, że moglibyśmy do siebie wrócić (pod pewnymi warunkami), to nie zamierzam tego tak po prostu zostawić. Oczywiście nic na siłę, ale spróbować można. No chyba że ja się mylę i źle odbieram te jej sms-y. Może jakaś kobieta tutaj wyprowadzi mnie z błędu.

11

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Velocity1206 napisał/a:
edek z krainy kredek napisał/a:

Serio chlopie wez sie w garsc wylalo się to trzeba powycierać i iść dalej.
Tez mnie pandemia przeorala konkretnie, stracilem 80% klientów, bary, puby restauracje firmy iventowe, prywatni kolekcjonerzy itd. a na utrzymaniu troche rozpieszczona familia w rozowej bance. Kredyty na maszyny i sprzet, banki i lapki po hajs rzadzacych przy smiesznej pomocy. Sporo stracilem z zycia...siwizna przypruszylo ze hej i troche dobr materialnych poszlo w 3gwizdy ale  jakos to przetrwalem z wsparciem zony...nie bulklem w otchlani. Ponton zycia znow nabiera powietrza ...bedziem plynac dalej juz wiem ze trzba bedzie zmienic "ponton" na "plastokowy katamaran". Tak to juz w życiu jest ze porazki i upadki wzmacniaja.
Jak juz pisalem ...powycieraj sie ....i idz przed siebie.  z kazdym ruchem do przodu ten balast bedzie lzejszy

Trochę nie bardzo rozumiem. Ty piszesz o pandemii i swoich biznesach, ja piszę o zdrowiu. Poza tym widzisz, ja żonę nadal kocham i jeśli widzę z jej strony pewne sugestie, że moglibyśmy do siebie wrócić (pod pewnymi warunkami), to nie zamierzam tego tak po prostu zostawić. Oczywiście nic na siłę, ale spróbować można. No chyba że ja się mylę i źle odbieram te jej sms-y. Może jakaś kobieta tutaj wyprowadzi mnie z błędu.

  A jak twoje zdrowie teraz?

Nasze życie jest takim, jakim uczyniły je nasze myśli.

Marek Aureliusz

12 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2022-02-25 08:36:33)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Dopóki nie przytoczyłeś treści SMS-a, byłam pewna, że twoja żona jest z tych, które wiążą się tylko na dobre i tylko w zdrowiu i zastanawiałam się kogo i po co chcesz odzyskać. Ale ten SMS rzuca na wasz związek inne światło. Teraz odnoszę wrażenie, że do tej pory twoja żona (zgaduje, że z miłości do ciebie) znosiła twój charakter, nerwice i brak chęci by cokolwiek zmienić, aż doszła do wniosku, że właściwie w imię czego za wszelką cenę (a dla niej była on wysoka) nadal ma trwać przy mężczyźnie, który ani myśli stanąć oko z problemem i chorobą (i tu mam na myśli nerwice, a nie covid). Być może zobaczyła wyraźnie, że nie warto dłużej pływać z tobą w oceanie twojej nerwicy (z która nie zamierzasz nic zrobić, bo tak było do momentu jej wyprowadzki), w którym na dodatek uparcie ciagnąles ją na dno (odmowa pójścia na terapie, a wiec tym samym odmowa rozwiązania twojego problemu, który tak bardzo w nią uderza), skoro sama ma możliwość wypłynięcia na powierzchnie i dopłynięcia do brzegu. A z tobą mogła jedynie nadal pływać w tym oceanie, który w ostatnim czasie bardziej niż ocean zaczął przypominać bagno.

Warto by było, żebyś podjął się terapii nie dla powrotu żony, bo nie o to w tym chodzi, a dla swojego i żony dobra. Bo wyglada na to, ze dotąd nie interesowało cię, ze twoje problemy z nerwami, które jak sam przyznałeś miałeś na długo przed covidem, odbijają sie negatywnie na żonie, a w konsekwencji na waszym małżeństwie. Jestem przekonana, że jeśli żona zobaczy, ze robisz to tylko dlatego, że chcesz ją za wszelka cenę odzyskać, ale nie stoi za tym głębsza refleksja nad sobą, to nie da waszemu małżeństwu drugiej szansy.

Bądź sobą. Wszyscy inni są już zajęci.

Miłość nie jest cennym i zawsze takim
samym kamieniem. Jest strumieniem wody, który może stać się rzeką albo zginąć na bagnach.
Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Twoja zona byla juz bezsilna wiecznie ratowaniem egoistycznego dziecka, ktore cigle ma problem z soba ale nic z tym nie robi bo mu tak wygodnie. Dostales z liscia jak teraz nie wytrzezwiejesz to kiedy?. Idzi sie wylecz z problemow a potem gdybaj co bybylo gdyby, a czemu tak a po co a na co. Po co studiowac smsy daj jej mozliwosc oceny jaki jestes silny psychicznie zeby mogla ci zaufac...tyle i az tyle. Nie musisz wracac do mamy. moze idz do roboty...zamieszkaj z grupa ukraincow na poczatek za maly grosz wynajmij pokoik i zacznij zycie od 0 jak miliony przed toba..moze powrot do mamusi to kolejne wygodne wyjscie. Jezeli cie kocha i dasz jej poczucie ze jestes silnym mezczyzna przy ktorym mozna sie czuc bezpiecznie i razem isc do przodu to moze sie udac

14

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Myślę, że jak wrócisz do mamy, a ta jak widać będzie Ci robiła wodę z mózgu, więc z nerwicy się nie wyleczysz, dlatego wynajmij chociaż pokój.
Najważniejsze, w ogóle nie rozmawiaj z mamą na temat małżeństwa, nie wysłuchuj jej utyskiwań na żonę, ucinaj ten temat.

15

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

" pierwsza to moja odmowa podjęcia psychoterapii" - rozumiem, że to może być istotne z punktu widzenia żony.
Z drugiej strony nie wiem czy ten psychiatra cię wyleczy, ale można się skonsultować, niech oceni czy w obecnej sytuacji jakieś leki ci potrzebne. Nerwicowcy chyba bardziej psychoterapii potrzebują. Możesz też dodatkowo skorzystać np z zasobów na stronie odburzanie.pl (czy jakoś podobnie). Wydaje mi się, że to co tam publikowano może być pomocne.
Z dnia na dzien swoich problemów się nie pozbędziesz, ale dla partnerki może być istotne, czy w ogóle się starasz i coś robisz w tym kierunku.

16 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-02-25 12:11:59)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Przede wszystkim żonie chodzi o zrzucenie całej winy na ciebie, dla spokoju własnego ducha i tak odbieram te jej żałosne smsy.
Myślę, że na dzień dzisiejszy nie jest gotowa na rozstanie, więc daje ci jakieś tam szanse. A to w rzeczywistości czas dla niej na pozbieranie się. Może znalezienie kogoś innego. Pokazała, że jest bezwzględna, więc po tym czasie (unormowania swojego życia) nastąpi z jej strony szach mat.

I'm a man.

17 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2022-02-26 09:42:54)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Ja rozumiem, ze Twoja zona może i miała dość, ale raczej tego co było nie tak miedzy Wami przed chorobą. Więc szkoda tylko, ze nie odeszła wczesniej, nie sygnalizowała problemu wczesniej, tylko teraz uciekla jak szczur.

Choremu się pomaga a nie zostawia go w potrzebie, robi w domu demolkę z mamusią (szkoda, ze jeszcze nie z policją) i wysyła smsa!
Tym bardziej jak ona pisze o psychice i załamaniu, tym bardziej trzeba uważać na chora osobę, a nie doprowadzić do jakieś nie daj Boże tragedii.

Nie chorowałes miesiącami przecież. A nawet jeśli byś chorował to by znaczyło, ze jestes chory, po prostu.
A jakbyś miał raka, brał chemię, wymiotował, to co, odeszlaby tez i wrócila jak wyzdrowiejesz i znowu bedziesz na chodzie?
A Ty byś ją zostawił w potrzebie? Pewnie nie.

Walcz, ale o siebie, o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne, znajdź pracę.
Nie rób tego dla niej, rób to dla siebie.
Tylko dla siebie.

A matka to zawsze matka, nie będziesz miał dokąd pójść, to wiesz, ze ona Cie przyjmie i nakarmi. Nie musisz się z nia zgadzać, ale szanować. Żona tez powinna.

A co do teściowej, większość kobiet ich nie znosi. Ta Twoja teściowa też jakaś wspaniała nie jest, ale człowiek to znosi z miłości do partnera i obowiązku.

Teraz jesteś w szoku, załamaniu i jeszcze nie do końca zdrowy, ale mam nadzieję, ze z czasem spojrzysz na to na chłodno i dostrzeżesz, że chyba nie ma za kim płakać ani na kogo czekać.

Myśl o sobie. Skorzystaj z pomocy mamy. Wyjedziesz na prostą, zobaczysz.

18

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Velocity1206 napisał/a:

Dziękuję za wypowiedzi, niektóre mocne, ale chyba trafione. Jeśli chodzi o kwestie pracy, finansowe, to nie jest tak, że ja byłem bardzo długo bez pracy (to a'propos "lenia"). Wręcz przeciwnie, dłuższy czas całkiem dobrze zarabiałem, utrzymywałem nas obojga przez ostatnie 1,5 roku. Niestety tak się złożyło, że skończyła mi się poprzednia umowa i dosłownie tydzień później zaczął covid, który mnie - mówiąc nieładnie - przeorał...

Pozwolę sobie zapytać: co żona robiła przez te 1,5 roku kiedy ją utrzymywałeś?

Wiem że to trudne, ale nie myśl teraz o tym, bo to + kłopoty ze zdrowiem i brak kasy sprawią że już się nie podniesiesz.
Żonę olej na razie, bo zachowała się trochę jak szczur który ucieka z tonącego okrętu - a w końcu była Twoją żoną...
Smsy tego typu traktuj obojętnie a nie jako dobrą monetę - mogą być po prostu wyrzutami sumienia, chęcią poprawy wizerunku, wiesz: "ja Cię zostawiam, ale żebyś o mnie źle nie myślał, to przez Ciebie wszystko".

W pierwszym poście pisałeś że zarzucała Ci zmyślone objawy - to prawda? Bo mi to mimo wszystko wygląda na małżeństwo na dobre (a "na złe" to na mnie nie licz).
Jakie w ogóle podejście do związku ma Twoja żona, partnerskie czy klasyczne - typu "mężczyzna ma zapewniać poczucie bezpieczeństwa, dbać o mnie itp..." Jeżeli to drugie to już nie wróci...

19

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

cyt.:  ...)Pewnie coś już w niej pękało od dłuższego czasu i się skumulowało. Ale wyjaśnienia nie uzyskałem. (...)  czy w ogóle po czymś takim jest jeszcze nadzieja? (...)

Nie,  nie ma żadnej. Obydwoje musicie dorosnąć. Koleżanka dobrze ci radziła - zejdz jej i jej matce z oczu,ale bądź czujny. To się tak szybko i bezboleśnie dla ciebie nie skończy - już teraz podświadomie działasz jak ofiara - martwi cię przeszłość, jakieś zobowiązania w zw. z mieszkaniem, to ty uciekasz do matki, nie ona, wypisujesz ze "zapisuję się na dniach do psychologa i że będę nad sobą pracował" etc.
Ktoś tobą manipuluje i po coś wpędza w poczucie winy. Nie twoją działką jest definiowanie perwersji charakteru. Ktoś działa w celu pozbawienia cię możliwości samoobrony. Przedmiotem agresji jest również miłość twoja wlasna, zaufanie do siebie, poczucie własnej wartości i wiara we własne siły. Dopadną cię w końcu i co zrobisz? Ona i jej mamusia odnajdują równowagę poprzez wywołanie u innych bólu oraz wzbudzenia w nich wewnętrznych napięć, przed którymi sami próbują się obronić. I tak w kółko. Pewnie wiele wyparłeś podczas tych miodowych lat razem.
Dziękuj Bogu że jednak nie łączą was inne wspólne interesy i zobowiązania, o które mogłaby rozpocząć się prawdziwa wojna.
Znikaj i miej swoją eks we friendzone na smartfonie, pokazuj ją nowym dziewczynom jako ciekawostkę .. DA

Jeśli pewne problemy nie zostaną rozwiązane na odpowiednim etapie, może dojść do fiksacji.

20 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-02-26 18:18:41)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Velocity1206 napisał/a:

W każdym razie, dzień po tej wyprowadzce żona się do mnie odezwała sms-ami. Dało mi to do myślenia. Pierwszy długi sms brzmiał tak: "Rozmawiałam z Magdą (moja siostra). Musisz podjąć się leczenia u psychiatry. Może później dzięki temu będzie lepiej między nami. Bardzo mnie boli to co się dzieje ostatnio i to jak zatracasz się w chorobie. Zawiodłeś na całej linii. Mimo że dałam dużo z siebie, Ty uważałeś że nic nie robiłam, że Cię nie wspierałam. A ja tak bardzo chciałam Ci pomóc. Może później będzie lepiej. Było też dużo miłych chwil między nami. Bądź dobrej myśli".

Jeśli żona usłyszała takie zarzuty od Twojej matki, to mogły być kroplą, która przepełniła czarę goryczy.

Trudno jest pomagać osobom zmagającym się z depresją. Nie wszyscy potrafią to zrobić mimo najlepszych chęci. Mówienie "weź się w garść" bardziej szkodzi niż pomaga choremu. Mimo wszystko musisz sobie zdawać sprawę, że żona nie jest terapeutką, i na Tobie spoczywa odpowiedzialność za stan swojego zdrowia. Byłeś świadomy, że ze zdrowiem nie jest dobrze, dlatego powinieneś zdecydować się na leczenie. Wiem, ze mężczyznom trudno się przyznać do słabości, a choroby psychiczne są jeszcze bardziej trudnym tematem, mimo to swoim stanem doprowadziłeś do rozpadu związku. Żona też ma określoną wytrzymałość psychiczną. Może wspierać do jakiegoś czasu , ale sama Cię  nie uleczy. Tylko Twoja aktywna postawa by  wyjść z depresji może pomóc, bez tego tylko się w depresji pogrążysz.
W pewnym sensie dosięgnąłeś  dna, teraz możesz się od niego odbić i iść w górę.

W mojej ocenie nic nie jest przesądzone. Nadal masz szansę na odmianę swojego losu. Jeśli łączy Was wiele dobrych lat przed pandemią i Twoją chorobą, to jest bardzo prawdopodobne, że wrócicie do siebie.

Dwóch ludzi spoglądało przez więzienne kraty.
Jeden widział błoto, drugi widział gwiazdy.

21

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Może masz long-Covid? Zajmij się swoim zdrowiem.

22 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-02-27 03:15:20)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Agnes76 napisał/a:
Velocity1206 napisał/a:

W każdym razie, dzie dniach.  ń po tej wyprowadzce żona się do mnie odezwała sms-ami. Dało mi to do myślenia. Pierwszy długi sms brzmiał tak: "Rozmawiałam z Magdą (moja siostra). Musisz podjąć się leczenia u psychiatry. Może później dzięki temu będzie lepiej między nami. Bardzo mnie boli to co się dzieje ostatnio i to jak zatracasz się w chorobie. Zawiodłeś na całej linii. Mimo że dałam dużo z siebie, Ty uważałeś że nic nie robiłam, że Cię nie wspierałam. A ja tak bardzo chciałam Ci pomóc. Może później będzie lepiej. Było też dużo miłych chwil między nami. Bądź dobrej myśli".

Jeśli żona usłyszała takie zarzuty od Twojej matki, to mogły być kroplą, która przepełniła czarę goryczy.

Nie, to nie są zarzuty od mojej matki. To według żony były moje zarzuty wobec niej. Nie do końca to tak wyglądało. Ostatnio w krótkim czasie miewałem ataki paniki. Dość nasilone, raz nawet z tego powodu karetka zabrała mnie na SOR. Myślałem że mam udar, albo wylew. W czasie tych ataków paniki "szalałem", chodziłem po mieszkaniu, dusiłem się wręcz. Prosiłem, błagałem żonę, żeby przy mnie była, żeby mnie przykładowo potrzymała za rękę. Ona natomiast wpadała w złość, bo ją budzę, krzyczała żebym przestał, ogarnął się. Ten kto nie przeżył takiego ataku nie wie jakie to traumatyczne. Ma się wrażenie, że za chwilę umrzesz. Naprawdę ostatnią rzeczą, którą w takim momencie chciałbym usłyszeć ze strony żony, to krzyk żebym się uspokoił. Tak się nie da. A niestety tak było za każdym razem. Wiem, że to ją psychicznie wykańczało, no ale cóż. O to miałem do niej później pretensje. Że nie ma jej przy niej, gdy mi się tak dzieje. Ostatni taki atak miałem w nocy, po której mieliśmy właśnie jechać do psychiatry. Rano byłem wyczerpany, nie przespałem nawet godziny. Nie byłem w stanie się ruszyć. Żona odebrała to jako koleją moją niechęć do leczenia się. Potem wyszła z domu, pojechała do matki i wróciła po swoje rzeczy następnego dnia wieczorem.

Gitta napisał/a:

Może masz long-Covid? Zajmij się swoim zdrowiem.

Na to wygląda. Jestem 1,5 miesiąca po wyjściu ze szpitala, powikłania są. Głównie w płucach.

Airuf napisał/a:

Pozwolę sobie zapytać: co żona robiła przez te 1,5 roku kiedy ją utrzymywałeś?

Akurat wtedy chorowała. Miała w tym czasie 2 operacje ginekologiczne.

Airuf napisał/a:

W pierwszym poście pisałeś że zarzucała Ci zmyślone objawy - to prawda? Bo mi to mimo wszystko wygląda na małżeństwo na dobre (a "na złe" to na mnie nie licz).
Jakie w ogóle podejście do związku ma Twoja żona, partnerskie czy klasyczne - typu "mężczyzna ma zapewniać poczucie bezpieczeństwa, dbać o mnie itp..." Jeżeli to drugie to już nie wróci...

Nie, ona doskonale wiedziała że mam objawy po covidzie, było to widać, natomiast uważała, że to nic strasznego i powinienem zacząć już normalnie żyć. Ja jednak czułem że nie do końca czuję się tak samo jak przed chorobą. Do teraz nie czuję się całkiem zdrowy, a minęło 1,5 miesiąca od przechorowania.

Ania2019 napisał/a:

Choremu się pomaga a nie zostawia go w potrzebie, robi w domu demolkę z mamusią (szkoda, ze jeszcze nie z policją) i wysyła smsa!
Tym bardziej jak ona pisze o psychice i załamaniu, tym bardziej trzeba uważać na chora osobę, a nie doprowadzić do jakieś nie daj Boże tragedii.

Nie chorowałes miesiącami przecież. A nawet jeśli byś chorował to by znaczyło, ze jestes chory, po prostu.
A jakbyś miał raka, brał chemię, wymiotował, to co, odeszlaby tez i wrócila jak wyzdrowiejesz i znowu bedziesz na chodzie?
A Ty byś ją zostawił w potrzebie? Pewnie nie.

Właśnie bardzo mnie boli sposób w jaki to zakończyła. Wybrała chyba najbardziej drastyczne rozwiązanie. Zresztą powiedziałem jej wtedy, że jeśli chciała mnie upodlić, to się udało. Nie wydaje mi się, żebym zasługiwał na takie potraktowanie po tylu latach wspólnego życia. Oczywiście, że nie zostawiłbym jej w chorobie, nigdy nie zostawiłem.

Legat napisał/a:

Przede wszystkim żonie chodzi o zrzucenie całej winy na ciebie, dla spokoju własnego ducha i tak odbieram te jej żałosne smsy.
Myślę, że na dzień dzisiejszy nie jest gotowa na rozstanie, więc daje ci jakieś tam szanse. A to w rzeczywistości czas dla niej na pozbieranie się. Może znalezienie kogoś innego. Pokazała, że jest bezwzględna, więc po tym czasie (unormowania swojego życia) nastąpi z jej strony szach mat.

Być może, aczkolwiek ona ma dobry kontakt z moją siostrą. Moja siostra stwierdziła po rozmowie z nią w czwartek, że ona naprawdę się o mnie martwi i chcę, żebym się zaczął leczyć z tej nerwicy. Podobno brzmiała szczerze i na przejętą tym co się wydarzyło.

Apogeum napisał/a:

Dopóki nie przytoczyłeś treści SMS-a, byłam pewna, że twoja żona jest z tych, które wiążą się tylko na dobre i tylko w zdrowiu i zastanawiałam się kogo i po co chcesz odzyskać. Ale ten SMS rzuca na wasz związek inne światło. Teraz odnoszę wrażenie, że do tej pory twoja żona (zgaduje, że z miłości do ciebie) znosiła twój charakter, nerwice i brak chęci by cokolwiek zmienić, aż doszła do wniosku, że właściwie w imię czego za wszelką cenę (a dla niej była on wysoka) nadal ma trwać przy mężczyźnie, który ani myśli stanąć oko z problemem i chorobą (i tu mam na myśli nerwice, a nie covid). Być może zobaczyła wyraźnie, że nie warto dłużej pływać z tobą w oceanie twojej nerwicy (z która nie zamierzasz nic zrobić, bo tak było do momentu jej wyprowadzki), w którym na dodatek uparcie ciagnąles ją na dno (odmowa pójścia na terapie, a wiec tym samym odmowa rozwiązania twojego problemu, który tak bardzo w nią uderza), skoro sama ma możliwość wypłynięcia na powierzchnie i dopłynięcia do brzegu. A z tobą mogła jedynie nadal pływać w tym oceanie, który w ostatnim czasie bardziej niż ocean zaczął przypominać bagno.

Tak mogła to odbierać. Żyjąc z kimś bardzo długo pewne rzeczy umykają. Rutyna i codzienność przykrywa takie z pozoru nieistotne rzeczy, które dla drugiej osoby mogą być ważne.

23

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Wróciła po rzeczy ze swoją mamusią. Sama nie umiała ,bala się rozmowy z Tobą? Jesteście małżeństwem, rozmawiajcie ,ze sobą bez pośredników. Bez emocji, a jak się nie da-razem podejmijcie decyzję .Ale porozmawiajcie.

24 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-02-27 21:10:33)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
olka6628 napisał/a:

Wróciła po rzeczy ze swoją mamusią. Sama nie umiała ,bala się rozmowy z Tobą? Jesteście małżeństwem, rozmawiajcie ,ze sobą bez pośredników. Bez emocji, a jak się nie da-razem podejmijcie decyzję .Ale porozmawiajcie.

Dokładnie o tym samym jej powiedziałem. W tej sytuacji niewiele da się zrobić. Dzisiaj przyjechała z mamą i szwagrem po resztę rzeczy. Cztery dni minęły, a ona nadal w złości, w negatywnych emocjach, z żalem o tak naprawdę nie wiem co, bo tego oczywiście nie powie. Próba spokojnej rozmowy na nic się zdaje. Ona sobie po prostu mocno wrzuciła do głowy moją rzekomą chorobę psychiczną. Wcześniej była mowa o nerwicy, teraz już coś więcej. Dobrze że idę za chwilę do psychologa, niech mnie sprofiluje, może okaże się, że rzeczywiście jestem świrem... Generalnie ona za dużo ostatnio rozmawiała z moją mamą i moją siostrą. Z mamą się pokłóciła, a moja siostra w rozmowie z nią rzuciła tylko, że ja nerwus jestem od dziecka. No to żona od razu "wkrętka" do głowy, że ja jestem chory psychicznie i - uwaga - jak mogłem jej o tym nie powiedzieć przed ślubem. Naprawdę nie wiem czy płakać z tego powodu, czy śmiać się. Zupełnie jej nie poznaję, a wydawało mi się, że znam ją bardzo dobrze. No i na koniec jeszcze usłyszałem, że ona mnie całkowicie nie skreśla, ale muszę się zacząć leczyć i znaleźć pracę. Wtedy może coś się zmieni. Problem w tym, że nie dostrzega, że ja za chwilę będę na drugim końcu Polski i będę musiał układać sobie życie od nowa.

25

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Velocity1206 napisał/a:

Nie, to nie są zarzuty od mojej matki. To według żony były moje zarzuty wobec niej. Nie do końca to tak wyglądało. Ostatnio w krótkim czasie miewałem ataki paniki. Dość nasilone, raz nawet z tego powodu karetka zabrała mnie na SOR. Myślałem że mam udar, albo wylew. W czasie tych ataków paniki "szalałem", chodziłem po mieszkaniu, dusiłem się wręcz. Prosiłem, błagałem żonę, żeby przy mnie była, żeby mnie przykładowo potrzymała za rękę. Ona natomiast wpadała w złość, bo ją budzę, krzyczała żebym przestał, ogarnął się. Ten kto nie przeżył takiego ataku nie wie jakie to traumatyczne. Ma się wrażenie, że za chwilę umrzesz. Naprawdę ostatnią rzeczą, którą w takim momencie chciałbym usłyszeć ze strony żony, to krzyk żebym się uspokoił. Tak się nie da. A niestety tak było za każdym razem. Wiem, że to ją psychicznie wykańczało, no ale cóż. O to miałem do niej później pretensje. Że nie ma jej przy niej, gdy mi się tak dzieje. Ostatni taki atak miałem w nocy, po której mieliśmy właśnie jechać do psychiatry. Rano byłem wyczerpany, nie przespałem nawet godziny. Nie byłem w stanie się ruszyć. Żona odebrała to jako koleją moją niechęć do leczenia się. Potem wyszła z domu, pojechała do matki i wróciła po swoje rzeczy następnego dnia wieczorem.

Jeśli tak to wyglądało, to żona nie stanęła na wysokości zadania. Przykro to czytać.
W czasie ataku paniki trzeba pomóc uspokoić się choremu, zapewnić mu bezpieczeństwo, a dopiero gdy poczuje się lepiej rozmawiać o fachowej pomocy. Krzyczenie na osobę w ostrym stanie choroby to najgorsze co można zrobić, bo dokłada mu się kolejną dawkę stresu.
Jeśli Twoja siostra ma z żoną dobre kontakty powinna z nią porozmawiać, być mediatorem, i postarać się wyjaśnić jej na czym polega pomoc w czasie ataku paniki. Żona też powinna poszukać na ten temat informacji chociażby w internecie.
Covid-19 potrafi zrujnować psychikę. Czyta się o kłopotach ozdrowieńców, czasem jest potrzebna terapia jaką przechodzą osoby po udarach i w tym celu zostały nawet powołane specjalne ośrodki by odzyskali pełną sprawność psychiczną. Nie lekceważ tego. Bezzwłocznie udaj się do lekarza, zacznij terapię i w razie potrzeby i postaraj się o skierowanie do innych specjalistów. Mam kontakt z osobami po Covidzie i część z nich ma   różne zaburzenia psychiczne praktycznie od roku. Dla własnego dobra jak najszybciej zacznij leczenie, bo to wygląda poważnie. Nawet gdybyś miał zostać sam, tym bardziej musisz starać się wyzdrowieć i być samodzielny.
Życzę Ci, aby żona przemyślała jeszcze raz Waszą sytuację, zrozumiała Twoją chorobę i zdecydowała się pomóc Ci w tym najtrudniejszym okresie. Mam nadzieję, że gdy zobaczy Twoje zaangażowanie w leczenie, wróci Cię wspierać.

Dwóch ludzi spoglądało przez więzienne kraty.
Jeden widział błoto, drugi widział gwiazdy.

26 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-02-27 21:31:06)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Agnes76 napisał/a:

Życzę Ci, aby żona przemyślała jeszcze raz Waszą sytuację, zrozumiała Twoją chorobę i zdecydowała się pomóc Ci w tym najtrudniejszym okresie. Mam nadzieję, że gdy zobaczy Twoje zaangażowanie w leczenie, wróci Cię wspierać.

Dziękuję. Wszystko jednak wskazuje na to, że będę musiał sobie radzić sam. Ona nie będzie miała jak zobaczyć mojego zaangażowania, gdyż jak pisałem prawdopodobnie wyprowadzę się 400 km stąd do rodzinnego miasta. W takiej sytuacji ciężko mi sobie wyobrazić możliwość odbudowania relacji. Co prawda jest jeszcze opcja pozostania tutaj, poszukania pracy i wynajęcia jakiegoś pokoju. Ale w obecnym stanie psychicznym i fizycznym wydaje mi się, że lepszy będzie dla mnie wyjazd do rodziny. Tam się szybciej odbuduję, tutaj jestem kompletnie sam, bez wsparcia.

27 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-02-27 21:38:39)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Czy Twoja żona aktualnie pracuje?
Doczytałam w pierwszym poście, że szukała teraz pracy. Kiedy ostatnio pracowała?

Dwóch ludzi spoglądało przez więzienne kraty.
Jeden widział błoto, drugi widział gwiazdy.

28

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Tak naprawdę ona nie pracuje prawie 1,5 roku z przerwami. Jedynie dorywczo sobie coś znajdywała, np. opieka nad dziećmi ostatnio. Teraz szukała intensywnie pracy na etacie, chodzi na rozmowy, może coś za chwilę coś znajdzie. Jeszcze dodam, że miasto to Warszawa, tak więc są większe możliwości.

29

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Trochę nie fair, że żona była na Twoim utrzymaniu 1,5 roku, a gdy Ty wymagasz wsparcia ona odchodzi. Byłeś przy niej gdy ona chorowała, a jednak gdy Ty chorujesz to masz się wziąć w garść i szukać pracy, bo nie ma w domu pieniędzy. W dobrym małżeństwie nie tak to wygląda.

Podejmij leczenie, stań na nogi i postaraj się wrócić do równowagi. To najlepsze co możesz zrobić dla siebie.
Głową muru nie przebijesz.
Może ten cas rozłąki pozwoli Wam ochłonąć od piętrzących się w ostatnim czasie kłopotów, spojrzeć na wszystko z dystansu i poukładać wiele spraw od nowa.

Dwóch ludzi spoglądało przez więzienne kraty.
Jeden widział błoto, drugi widział gwiazdy.

30 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-02-27 22:43:04)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Jestem rozdarty. Mógłbym tutaj zostać, nawet mimo kłopotów zdrowotnych, gdybym widział w niej chęć odbudowania tego, zrozumienia mnie. Bo teraz to wygląda to tak - wylecz się, to pogadamy. Poza tym ona kompletnie nie widzi winy w sobie, żadnej skruchy. Chyba rzeczywiście pora na rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Czas zagoi rany.

31

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Z tego nic raczej nie będzie, jeśli nawet się zejdziecie, to i tak następny kryzys skończy się wyprowadzką do matki.
Pakuj rzeczy i wracaj do matki, bo rozumiem, że jesteś bez pieniędzy na wynajem mieszkania i w dodatku jeszcze zdrowie nie w porządku. Cztery puste ściany dla Ciebie to teraz źle rokuje, bo pogłębia i tak ciężką sytuację.
Z pracą w Warszawie raczej nie ma problemu, są sklepy, zakłady pracy, pewnie łatwiej znaleźć pracę, niż w rodzinnym mieście, ale trzeba być zdrowym. Ułóż sobie jakiś realny plan i tego się trzymaj. Nie rozumiem dlaczego nie byłeś z tym problemem choćby u rodzinnego lekarza, który dałby leki na wyciszenie, choćby hydroksyzynę.
Nikt Twoich problemów nie rozwiąże, tylko Ty sam możesz to zrobić. Czas na dorosłe życie, choć o ironio wracasz do matki, ale czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby można pójść do przodu.
Życzę Ci wszystkiego dobrego i szybkiego zdrowia.

32

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Joohana napisał/a:

Życzę Ci wszystkiego dobrego i szybkiego zdrowia.

Dziękuję. Mam tutaj jeszcze parę spraw do załatwienia, no i też przeprowadzka tyle km z wszystkimi gratami wymaga przygotowań i wysiłku. Dlatego zostaję sam w 4 ścianach do połowy marca. Plan... no cóż. Na razie trochę oddechu, potem szukanie pracy już tam w mieście rodzinnym i może wynajem kawalerki. Co do leków, to faktycznie nie pomyślałem. Chociaż mam jakiś tam na ataki paniki, trochę pomagało.

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Velo  wez skoncz sie mazac, jutro poniedzialek zrob 1szy krok i zapisz sie do psychologa Nie da sie normalnie zyc z kims kto ma jazdy nerwow pod beretem i nie dziw sie zonie
. Poczytaj opinie google czy inne info i nawet jak cie nie stac to idz do najleprzego ( wychodzi z czasem i tak taniej ).
Czujesz niesprawiedliwosc? Witaj  w prawdziwym zyciu tu nie ma sprawiedliwosci. Krok po kroku.
Nie wracaj do mamy bo to wygodne. Wez jakis pokoj na start...zostan w Warszawie, miasto jebutne i mozliwosci jebutne. Bierz co jest z praca i zyj,

Albo wyjedz z Polandii...Poludnie, Wloch, Francji, Hiszpani czy Portugalii i zacznij od nowa na zadupiu * tylko od kwiernia/maja kiedy sezon turystyczny sie zaczyna *
..poznalem juz sporo histori od krajanow czechow czy slowakow ktorzy zaczynali od 0 tam gdzies. ( bariera jezykowa i wpierdziel od zycia umacnia i sprawi ze z czasem bedzie sukces)
tylko tutaj nikt ci z problemem pod beretem nie pomoze za bardzo.

34 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-02-28 00:33:08)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Edek, wiesz, może i masz rację. Waham się ciągle. Wydaje mi się, że w obecnej kondycji psychicznej i fizycznej, do tego praktycznie bez środków finansowych łatwiej mi będzie wyjechać w rodzinne strony i tam się odbudować. Wiem, że mieszkanie z matką to nic fajnego, ale wystarczy parę miesięcy i wynajmę sobie jakieś małe mieszkanko. Tam ceny kawalerek są takie jak w Warszawie za pokój. Gdyby chociaż (eks)żona dała mi jakiś pozytywny sygnał i motywację do pozostania tutaj, to może bym się przełamał. Ale tego nie ma, to po co mi tutaj siedzieć...

35

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Moim zdaniem żona dobiła do ściany - z powodu własnej bezsilności, Twojego bagatelizowania problemu i zapewne toksyczności relacji, w której tkwiła, a która ją emocjonalnie wyczerpywała. Wyraźnie nie widziała już więcej możliwości, a pokłady jej cierpliwości dobiły do dna, stąd radykalna decyzja o wyprowadzce. Zresztą, jak widać, decyzja słuszna, bo szybko Tobą potrząsnęło. Szkoda tylko, że tak późno, a wcześniej temat, notabene wcale niebłahy, bagatelizowałeś.

Muszę jednak dodać, że sposób w jaki odeszła, dla mnie jest nie do zaakceptowania. Brak rozmowy i wyjaśnienia przyczyn podjętej decyzji, to jest objaw braku dojrzałości, szacunku dla Ciebie, ale i forma emocjonalnej przemocy.

To co moim zdaniem teraz należy zrobić, to przestać się mazać i podjąć takie decyzje, które dla Ciebie będą na ten moment najlepsze. Musisz ogarnąć jakiś kąt, znaleźć źródło utrzymania, zdać mieszkanie i koniecznie zadbać o zdrowie, bo czy z żoną, czy sam, w takim stanie na pewno pogrążysz się jeszcze bardziej. Terapia to powinien być Twój priorytet.

Swoją drogą jesteście ze sobą długich 13 lat, 8 w małżeństwie, oboje młodzi, do tej pory przynajmniej względnie zdrowi, bez dzieci, zdaje się, że bez innych finansowaych obciążeń, a mimo to w wynajmowanym mieszkaniu i niemal bez oszczędności?

I jeszcze taka kwestia - małżeństwo to DWOJE dorosłych ludzi. Dwoje, co znaczy, że oboje powinni być dla siebie priorytetem i swoje sprawy załatwiać wyłącznie między sobą i w cztery oczy. Tymczasem tu mamy matkę, teściową, pojawia się postać siostry - trochę dużo jak na dwoje, nie sądzisz?

"Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)
[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych, właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu wink]

36

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Olinka napisał/a:

Moim zdaniem żona dobiła do ściany - z powodu własnej bezsilności, Twojego bagatelizowania problemu i zapewne toksyczności relacji, w której tkwiła, a która ją emocjonalnie wyczerpywała. Wyraźnie nie widziała już więcej możliwości, a pokłady jej cierpliwości dobiły do dna, stąd radykalna decyzja o wyprowadzce. Zresztą, jak widać, decyzja słuszna, bo szybko Tobą potrząsnęło. Szkoda tylko, że tak późno, a wcześniej temat, notabene wcale niebłahy, bagatelizowałeś.

Wiesz, tak naprawdę żona zaczęła mi sygnalizować, że jest coś nie tak w styczniu. Rozstajemy się ledwie 1,5 miesiąca odkąd opuściłem szpital po przebytym covidzie. Wcześniej co prawda również miałem nerwicę, nie leczyłem jej, natomiast nie przeszkadzało to w normalnym funkcjonowaniu i żona, że tak powiem, nie zgłaszała uwag. Tak naprawdę to covid, szpital i wszystko co tym związane się tak na nas odbiło.

Olinka napisał/a:

Muszę jednak dodać, że sposób w jaki odeszła, dla mnie jest nie do zaakceptowania. Brak rozmowy i wyjaśnienia przyczyn podjętej decyzji, to jest objaw braku dojrzałości, szacunku dla Ciebie, ale i forma emocjonalnej przemocy.

Niestety. Również odbieram to w ten sposób.

Olinka napisał/a:

Terapia to powinien być Twój priorytet.

W środę mam pierwszą wizytę u psychologa. 

Olinka napisał/a:

I jeszcze taka kwestia - małżeństwo to DWOJE dorosłych ludzi. Dwoje, co znaczy, że oboje powinni być dla siebie priorytetem i swoje sprawy załatwiać wyłącznie między sobą i w cztery oczy. Tymczasem tu mamy matkę, teściową, pojawia się postać siostry - trochę dużo jak na dwoje, nie sądzisz?

Też tak uważam. Ale to nie ja stworzyłem ten problem. Po prostu moja żona obdzwaniała zarówno moją, jak i swoją rodzinę chcąc, jak to stwierdziła - żeby ktoś inny przemówił mi do rozumu. Chodziło jej o tą terapię. Rozumiem ją z jednej strony, szukała różnych możliwości, żeby to jakoś rozwiązać, w końcu się niestety poddała.

37 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2022-02-28 21:50:41)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Olinka napisał/a:

I jeszcze taka kwestia - małżeństwo to DWOJE dorosłych ludzi. Dwoje, co znaczy, że oboje powinni być dla siebie priorytetem i swoje sprawy załatwiać wyłącznie między sobą i w cztery oczy. Tymczasem tu mamy matkę, teściową, pojawia się postać siostry - trochę dużo jak na dwoje, nie sądzisz?

Velocity1206 napisał/a:

Też tak uważam. Ale to nie ja stworzyłem ten problem. Po prostu moja żona obdzwaniała zarówno moją, jak i swoją rodzinę chcąc, jak to stwierdziła - żeby ktoś inny przemówił mi do rozumu. Chodziło jej o tą terapię. Rozumiem ją z jednej strony, szukała różnych możliwości, żeby to jakoś rozwiązać, w końcu się niestety poddała.

Autorze, czy ty w ogóle czytasz, to co piszesz? Nie ty stworzyłeś ten problem? Jak nie ty, skoro ona byla już na tyle zdesperowana i wyczerpana twoja biernościa i upartym odwracaniem wzroku od problemu, ze aż szukala pomocy u osób trzecich. Gdybys zachował się jak trzeba i spróbował w jakikolwiek sposób rozwiązać swój problem, który uderzał także w nią, nie angażowałaby innych. Sam napisałaś: „szukała różnych możliwości, żeby to jakoś rozwiązać, w końcu się niestety poddała”. Poddala się, ale wcześniej próbowała ci pomoc. Poddała się w obliczu bierności osoby, której przede wszystkim powinno zależeć, żeby coś z tym problemem zrobić. To ty uparcie nie zamierzałes sięgnąć po pomoc specjalisty. To bardzo, bardzo słabe, jak żona zachowywała się podczas twoich nocnych ataków paniki, ale fakt, ze ty mimo, ze twój stan powodował takie zachowania, nie próbowałeś skontaktować się z lekarzem, choćby na początek i z rodzinnym czy w jakikolwiek inny sposób zareagować i próbować temu zaradzić, jest równie słabe. Mało tego, gdy żona wzięła sprawy w swoje ręce i zapisała cię do psychiatry, ty i tak nie udałeś się do lekarza i pozostałes całkowicie bierny wobec swojego problemu. Teoretycznie obecna postawa żony: wylecz się, to pogadamy, jest niegodna żony, partnerki, kochającej kobiety, ale w praktyce już różnie może to wyglądać. A z twojego własnego opisu wynika, ze żona na różne sposoby próbowała nakłonić cię do leczenia, a ty w ogóle o tym nie myślałeś, a napewno nie działałeś, a o działanie chodzi. A gdy ona zadziałała, zignorowałeś to. Z tej perspektywy jej zachowanie nie jest już takie jednoznaczne, a wyprowadzka wrecz zrozumiała. Pomijam formę.

Pewnych zachowań partnera nie tylko nie warto, ale i nie nalezy tolerować. Bo nie da się pomoc komuś, kto sam nie chce pomoc sobie. A można zaszkodzić i temu komuś i sobie.

Bądź sobą. Wszyscy inni są już zajęci.

Miłość nie jest cennym i zawsze takim
samym kamieniem. Jest strumieniem wody, który może stać się rzeką albo zginąć na bagnach.

38 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-02-28 10:08:53)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Apogeum napisał/a:

Pewnych zachowań partnera nie tylko nie warto, ale i nie nalezy tolerować. Bo nie da się pomoc komuś, kto sam nie chce pomoc sobie. A można zaszkodzić i temu komuś i sobie.

Bardzo dobry cytat. Tylko że to musi działać w obie strony.
Nie ma sensu myśleć o żonie teraz. Trzeba odbudować swoją mocną pozycję. Ona będzie mieć różne wahania, wysyłać łzawe smsy. Ale to tylko myślenie o sobie. Nie wiadomo jak się zachowa, gdy poczuje się mocna, może gdy pozna kogoś innego. Ja stawiam, że dostaniesz auta bez większych ceregieli, tak jak to zrobiła z wyprowadzką.
Gdy się odbudujesz w co wierzę. Ona może się z tobą kontaktować, nawet gdy będzie w związku z innym. Ale wtedy cytat z góry postu i masz dobrą perspektywę na swoje życie.

I'm a man.

39

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

"Chociaż mam jakiś tam na ataki paniki, trochę pomagało."

Dlatego powinieneś zacząć od psychiatry, na ataki paniki trzeba brać też leki i być pod opieką lekarza, co oznacza, że nie można samemu odstawiać leków, bez zaleceń. Do tego psychiatra zaleci terapię w odpowiednim nurcie.

40 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2022-02-28 12:40:46)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Kochający partner wspiera. Ale nie wspiera bierności i nie wspiera złych zachowań. Tymczasem wyglada na to, ze Velocity1206 nie tyle chciał być wspierany w chorobie, co chciał być wspierany w nieleczonej chorobie. (Co istotne w chorobie dającej się leczyć, w czym próbowała mu pomoc, zapisując go do psychiatry, gdy widziała, ze sam się nie kwapi, choć powinien). A to diametralnie zmienia postać rzeczy.

Velocity1206 napisał/a:

Gdyby chociaż (eks)żona dała mi jakiś pozytywny sygnał i motywację do pozostania tutaj, to może bym się przełamał. Ale tego nie ma, to po co mi tutaj siedzieć...

W mojej ocenie z tego co napisałaś wynika, ze dostałeś i pozytywny sygnał, i motywacje, ale ty zdajesz się tego nie widzieć. Tak samo jak wcześniej nie widziałeś albo nie chciałeś widzieć sygnałów, ze nie będzie w nieskończoność tolerowała twojej bierności. Tym bardziej, ze sam wspomniałeś, ze twoja „nerwowość” była z wami jeszcze na dlugo przed covidem.

Bądź sobą. Wszyscy inni są już zajęci.

Miłość nie jest cennym i zawsze takim
samym kamieniem. Jest strumieniem wody, który może stać się rzeką albo zginąć na bagnach.

41

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Tak, macie w większości rację. Ale pomimo, że miałem wcześniej objawy nerwicy, w zasadzie całe życie jestem "nerwicowcem", to jednak bezproblemowo to kontrolowałem. Nawet moja żona nie widziała potrzeby żebym się leczył, albo widziała, ale tego wcześniej nie sygnalizowała. Objawy nasiliły mi się dopiero w styczniu po covidzie. To głównie przez szpital, gdzie przeżyłem ciężkie chwile, w zasadzie to nie wiedziałem czy już stamtąd wyjdę. Ataki paniki, te moje lęki tak naprawdę wyszły dopiero 1,5 miesiąca temu. Rozumiem, że żonie nie było łatwo, ale to był tylko miesiąc z kawałkiem mojej nasilonej nerwicy. A może po prostu to przyspieszyło tylko koniec naszego związku, który i tak by pewnie nastąpił. 

Teraz rzeczywiście muszę myśleć o sobie i ciągle mam dylemat. Dzisiaj musiałbym złożyć wymówienie umowy najmu mieszkania, ale moja siostra trochę namieszała mi w głowie. Jest skłonna pomóc mi finansowo, żebym tu jeszcze został i znalazł pracę. I co tu robić? Wyjazd do mojego rodzinnego miasteczka to wygodne rozwiązanie, ale też ryzykowne. Mieszkanie z mamą nie napawa optymizmem. Zwłaszcza, że z żoną nigdy się nie zgadzała i będzie mi teraz ciągle wypominała. Nie wiem czy zniosę jej "humory" w obecnym stanie psychicznym.

42 Ostatnio edytowany przez edek z krainy kredek (2022-02-28 13:08:58)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

OK potrzebujesz pomocy psychiatry lub terapeuty bo 40letni facet , ktoremu zona wybujala sie z kwadrata komunikujac czemu, 3dzien pyta na jakims forum co robic, siostra mu miesza w berecie.
Dorosnij badz decyzyjny i ponos konsekwencje za to co robisz.
Kosekwencja wieloletniego nie lecznia sie i nie wysluchania/realizacji potrzeb, prozb partnerki skonczylo sie jej odejsciem.
Przestan sie krecic jak gowno w przereblu tylko dzialaj. Wyprwadz sie tak czy siak - wspomnienia nie beda tak meczyc a w twoim stanie bedzie poglebiac nerwice przebywanie w miejcju gdzie jest mnostwo emocji.
Pozostanie na tym kwadaracie jest do dupy

43

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Velocity1206 napisał/a:

Teraz rzeczywiście muszę myśleć o sobie i ciągle mam dylemat. Dzisiaj musiałbym złożyć wymówienie umowy najmu mieszkania, ale moja siostra trochę namieszała mi w głowie. Jest skłonna pomóc mi finansowo, żebym tu jeszcze został i znalazł pracę. I co tu robić? Wyjazd do mojego rodzinnego miasteczka to wygodne rozwiązanie, ale też ryzykowne. Mieszkanie z mamą nie napawa optymizmem. Zwłaszcza, że z żoną nigdy się nie zgadzała i będzie mi teraz ciągle wypominała. Nie wiem czy zniosę jej "humory" w obecnym stanie psychicznym.

A jaka jest szansa na to, że tą pracę znajdziesz czy w ogóle zaczniesz szukać? Ja bym chyba tak szybko nie wracała do mamusi (jak Ci radzą),szczególnie, że ona mieszka daleko i też nie wiadomo jak będzie bo przecież tu od lat żyjesz itd. ale też nie zadłużała w nieskończoność. Może lepiej pójść na kompromis i skorzystać z pomocy siostry ale tylko wtedy kiedy naprawdę weźmiesz się za szukanie pracy i ew terapię. Ja się obawiam, że jak pojedziesz do mamusi, może być jeszcze gorzej.
Ja wiem, że łatwo mówić z boku weź się w garść ale nie masz wyboru. Nie wiem jakie masz doświadczenie czy też kompetencje ale teraz nie ma co wybrzydzać, najwyżej potem w tzw. międzyczasie poszukasz czegoś, co Ci bardziej odpowiada, ale teraz łap cokolwiek. Mój znajomy, któremu 'podziękowali' w korpo przez jakiś czas pracował jako kurier, inny w magazynie. Możesz też równolegle szukać pracy w miejscowości w której matka żyje.
Ja chyba na Twoim miejscu ten miesiąc bym jeszcze odpuściła jeśli chodzi o wyprowadzkę do mamy (co innego gdyby mieszkała niedaleko tak jak w przypadku chyba Twojej żony), ale ten czas przeznaczyła maksymalnie na szukanie pracy i ogarnięcie się nie patrząc na żonę.
Cokolwiek zdecydujesz, powodzenia!

44

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Velocity1206, odnoszę nieodparte wrażenie, że Ty nie tylko czujesz żal z powodu odejścia żony, ale wręcz panikę wynikającą z kompletnej niesamodzielności. Nie bez powodu zwróciłam wcześniej uwagę, co niestety pominąłeś, że pomimo braku obciążeń nie tylko nadal wynajmujesz mieszkanie, ale nawet nie masz żadnych oszczędności. Dopóki żona Cię nie zostawiła, jakoś się to wszystko kulało, a teraz zupełnie nie wiesz, w którym kierunku się odwrócić.

Ponadto wciąż padają jakieś obciążające żonę oskarżenia i niemal żadnych refleksji na temat własnej winy i braku działania. Robisz z siebie ofiarę na każdym polu, dokładnie tak, jakbyś nie miał żadnej sprawczości ani decyzyjności. Edek z krainy kredek słusznie zauważył, że brak tu dojrzałości dorosłego człowieka.

"Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)
[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych, właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu wink]

45

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Olinka napisał/a:

Velocity1206, odnoszę nieodparte wrażenie, że Ty nie tylko czujesz żal z powodu odejścia żony, ale wręcz panikę wynikającą z kompletnej niesamodzielności. Nie bez powodu zwróciłam wcześniej uwagę, co niestety pominąłeś, że pomimo braku obciążeń nie tylko nadal wynajmujesz mieszkanie, ale nawet nie masz żadnych oszczędności. Dopóki żona Cię nie zostawiła, jakoś się to wszystko kulało, a teraz zupełnie nie wiesz, w którym kierunku się odwrócić.

Ponadto wciąż padają jakieś obciążające żonę oskarżenia i niemal żadnych refleksji na temat własnej winy i braku działania. Robisz z siebie ofiarę na każdym polu, dokładnie tak, jakbyś nie miał żadnej sprawczości ani decyzyjności. Edek z krainy kredek słusznie zauważył, że brak tu dojrzałości dorosłego człowieka.

Autor pisał, że przez ostatnie 1,5 roku utrzymywał ich dwoje bo żona miała problemy ginekologiczne. Czy przez problemy ginekologiczne się nie pracuje przez 1,5 roku? Potem pisze, że  od tego roku nie pracują i rodzina pomaga...
No sorry, że tak brutalnie ale nie macie dzieci, coś wynajmujecie, masz 40l, ona 30+... i nie macie za co żyć?

46

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Dokładnie to samo miałam na myśli. Nie wyobrażam sobie, aby nie mieć jakiegoś zabezpieczenia na wypadek różnych, losowych sytuacji i o ile jest to dla mnie zrozumiałe w przypadku ludzi młodych, dopiero wchodzących w życie albo w rodzinach wielodzietnych i z kredytem na mieszkanie, by mieć jakiś dach nad głową, o tyle tutaj nie znajduję nic, co by tę lekkość bytu (żeby nie było - obojga) jakoś usprawiedliwiało.

Zresztą spójrzmy jak to wygląda u Autora - aby obecnie mieć gdzie mieszkać, musi albo liczyć na wsparcie ze strony siostry, albo zamieszkać u matki, a wszystko dlatego, że w styczniu zachorował na covid. Mamy przy tym raptem koniec lutego.

"Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)
[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych, właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu wink]

47 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-03-01 00:17:40)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Olinka napisał/a:

Ponadto wciąż padają jakieś obciążające żonę oskarżenia i niemal żadnych refleksji na temat własnej winy i braku działania. Robisz z siebie ofiarę na każdym polu, dokładnie tak, jakbyś nie miał żadnej sprawczości ani decyzyjności. Edek z krainy kredek słusznie zauważył, że brak tu dojrzałości dorosłego człowieka.

Ależ oczywiście, że widzę własną winę. Im bardziej analizuję nasz związek tym więcej tego dostrzegam, aż mi dosłownie serce pęka, gdy pomyślę jak często ją zaniedbywałem i że faktycznie mogła czuć się już tym wszystkim przytłoczona. Zresztą wczoraj postanowiłem wysłać jej długiego maila. Nie wiem czy to nie był kolejny strzał w kolano, ale zaryzykowałem. Napisałem jej żałuję, że wiem, że nawaliłem, że nie powinienem odrzucać jej pomocy w kwestii terapii. Zapewniłem, że nadal mi bardzo na niej zależy, że jest we mnie chęć zmiany, że zrobiłbym dużo, gdyby dała nam jeszcze jedną szansę. Zapytałem czy widzi jeszcze jakiekolwiek szanse dla naszego małżeństwa. Jeśli nie, to zaakceptuję jej decyzję. Pewnie nie odpisze, no ale chciałem to z siebie wyrzucić.

Odnośnie tego, że jak to możliwe, że żyliśmy w zasadzie bez większych obciążeń, bez dzieci, czy kredytów, a mieliśmy problemy finansowe. Po prostu żyliśmy skromnie, nasze zarobki nie były duże, nie mieliśmy z czego odkładać, nie stać nas było na własne mieszkanie. Ja najpierw prowadziłem własną małą działalność, kokosów z tego nie było. Potem zarabiałem lepiej, ale też nic szczególnego. Żona miała dużo przerw w pracy z powodu chorób i zarabiała raczej w okolicach minimalnej pensji krajowej. Wystarczało nam po prostu "od pierwszego do pierwszego". Dzieci nie mieliśmy z powodu problemów ginekologicznych żony, dopiero po ostatniej operacji pojawiła się nadzieja, no ale nie zdążyliśmy nawet spróbować.

48

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Jestem przekonana, że to co jeszcze może ją przekonać, to nie są obietnice ani żadne słowa, ale realne działanie i wprowadzane zmiany. Jednym słowem Ty o tym nie mów, Ty rób.

Jeśli zaś chodzi o kwestie finansowe, to nigdy nie braliście pod uwagę, żeby coś zmienić, choćby po to, aby czuć się bezpieczniej? Pytam, bo rozumiem, że są ludzie, którym wystarcza skromne życie, ale u Was to wygląda jakbyście chcieli inaczej, ale nic w tym kierunku nie robili, a przecież zawsze coś można.

Czy jest coś, co poza brakiem chęci Was blokowało?

"Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)
[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych, właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu wink]

49 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-03-01 00:53:42)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Olinka napisał/a:

Jestem przekonana, że to co jeszcze może ją przekonać, to nie są obietnice ani żadne słowa, ale realne działanie i wprowadzane zmiany. Jednym słowem Ty o tym nie mów, Ty rób.

Będę robił co mogę, ale chyba przede wszystkim dla siebie. Wiem, że najpierw powinienem naprawić własną głowę i ciało, odbudować się i po pewnym czasie jeszcze raz próbować nawiązać kontakt z żoną? Czy mam rację. Czy uważasz, że mieszkając daleko od siebie jest taka szansa? Bo to mnie bardzo martwi. Oczywiście można mieć kontakt mailowy, telefoniczny, można nawet spotkać się w weekend. No ale widywać się na co dzień nie będziemy, nie będzie szans, żeby "przypadkowo" gdzieś na siebie wpaść.

Jeśli zaś chodzi o kwestie finansowe, to nigdy nie braliście pod uwagę, żeby coś zmienić, choćby po to, aby czuć się bezpieczniej? Pytam, bo rozumiem, że są ludzie, którym wystarcza skromne życie, ale u Was to wygląda jakbyście chcieli inaczej, ale nic w tym kierunku nie robili, a przecież zawsze coś można.

Czy jest coś, co poza brakiem chęci Was blokowało?

To są dobre pytania. Sam nie wiem, było nam tak po prostu dobrze. Wcześniej o tym nie pisałem, ale moja żona jest bardzo związana z matką. Często u niej nocowała, gdy np. w tamtych okolicach załatwiała jakieś swoje prywatne sprawy. Przymykałem na to oko i jak widać to był błąd. Bo okazuje się, że w razie problemów w małżeństwie żona wolała pojechać do mamy niż zmierzyć się z tymi problemami na miejscu. Zmierzam do tego, że jej mama w razie problemów finansowych po prostu nam pomagała. Przeważnie były to jakieś mniejsze kwoty typu 500 zł miesięcznie, ale to chyba też nas utwierdzało w przekonaniu, że nie musimy się za bardzo starać, bo zawsze jest obok ktoś, kto rzuci "groszem". Zresztą moja matka mimo jej charakteru też niejednokrotnie nam pomagała finansowo. I tak się to wszystko toczyło. Ogólnie to żyliśmy beztrosko, trochę jak dzieci, teraz to dostrzegam. Bo jak pojawił się naprawdę poważny kryzys, to już sobie nie poradziliśmy.

50

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Tak Ciebie czytam, może nie wszystko. Udaj się do terapeuty, zobaczysz drugie dno tego wszystkiego, zobaczysz gdzie popełniałeś błędy.
Ja chodzę i odkrywam swoje wady nad którymi dogłębnie się zastanawiam i wyciągam wnioski. U mnie w głownej mierze zawalił mój mąż, ale gdybym inaczej zareagowała, nie byłabym w takiej sytuacji jak teraz. Jestem w trakcie rozwodu.

51

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Jak wspomniałem jutro mam pierwszą wizytę u psychologa, jeszcze tutaj gdzie mieszkam. Ale terapia to już poważne słowo, prawdopodobnie tak na serio zacznę się leczyć po powrocie w rodzinne strony. Zresztą ja i bez pomocy psychologa dostrzegam teraz moje wady i błędy, które niszczyły stopniowo moje małżeństwo.

Tak na marginesie. Zbliża się Dzień Kobiet. Czy złożenie żonie życzeń, albo nawet wysłanie kwiatów w tej sytuacji będzie właściwe? Nie chcę popełnić kolejnego błędu. Może po prostu niekontaktowanie się z nią teraz w żaden sposób to najlepsze wyjście?

52 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-03-01 22:57:24)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Jak wspomniałem jutro mam wizytę u psychologa, jeszcze tutaj gdzie mieszkam. Żeby było śmieszniej, umawiała mnie na tą wizytę żona, jakieś 3 tyg. temu. Ale terapia to już poważne słowo, prawdopodobnie tak na serio zacznę się leczyć po powrocie w rodzinne strony. Zresztą ja i bez pomocy psychologa dostrzegam teraz moje wady i błędy, które niszczyły stopniowo moje małżeństwo.

Tak na marginesie. Zbliża się Dzień Kobiet. Czy złożenie żonie życzeń sms-em, albo nawet wysłanie kwiatów w tej sytuacji będzie właściwe? Nie chcę popełnić kolejnego błędu. Może po prostu niekontaktowanie się z nią teraz w żaden sposób to najlepsze wyjście?

53

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

A co sądzisz w głebi serca? Zrób to co czujesz nie patrząc na to jak zareaguje.
Wydaje mi się, że ja wysłałabym smsa, ale bez słow dotyczących powrotu czy wyrazem Twoich uczuć do niej. Bardziej z opisaniem tego jaką jest wspaniałą kobietą.
Powodzenia

54 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-03-02 17:41:17)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Teraz to już nic nie sądzę, temat jest w zasadzie zakończony. Dzisiaj miałem znowu nieprzyjemną sytuację. Byłem u psychologa, do którego ona mnie zapisała, jak wcześniej wspomniałem. Żona doskonale wiedziała, na którą godzinę idę i pod moją nieobecność przyjechała do mieszkania i zabrała mi zwierzaka, którym się opiekowaliśmy ostatni rok. Oczywiście beż żadnego uprzedzenia. Wcześniej ją prosiłem, żeby mi go zostawiła, bo siedzę tutaj sam i jest mi raźniej. No to wbiła kolejną szpilę. Napisałem jej co o tym myślę, po czym dostałem wiadomość: "Kochałam Cię prawdziwą miłością, zawsze dawałam z siebie ile mogłam. Może uda Ci się z kimś innym kto da Ci rodzinę i dziecko, którego tak chciałeś, a którego nie mogliśmy mieć. Miłości naszej i tylu lat razem spędzonych razem nie wymarzesz". Coś takiego już chyba na pożegnanie. Swoją drogą, bardzo miła pani psycholog po rozmowie ze mną stwierdziła, że choroby psychicznej to ja na pewno nie mam, ale powinienem kontynuować terapię w celu odbudowania swojej wartości i pokonania lęków.

55

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Nie podoba mi się ostatni list Twojej żony. Jest zawoalowaną  próbą wybielenia się i zrzucenia całej winy na Ciebie, a jednocześnie uważa, że należy jej się wyjątkowe miejsce w Twoim sercu i głowie.
Mieliście oboje dosyć lekki stosunek do życia i w sumie nie dziwi mnie , że przy pierwszych poważnych trudnościach zwinęła się do mamusi. Może nie ma tego złego....

W książce profesora Antoniego Kępińskiego, prekursora polskiej psychoterapii, znalazłam znamienne zdanie - obecność drugiego człowieka rozprasza lęki.
Postaraj się ograniczyć samotne przesiadywanie w domu. Wychodź z domu i przejdź pieszo ulicami kilka kilometrów dziennie. W słoneczną pogodę doświetlaj się w parku siedząc twarzą w kierunku słońca i odsłaniając w miarę możliwości jak najwięcej gołej skóry. Spotykaj się ze znajomymi. Postaraj się rozmawiać z ludźmi - z sąsiadami mijanymi przed domem, z ludźmi spotkanymi w parku, ze znajomymi czy rodziną przez telefon. Nie bądź sam.
Jeśli już  jesteś sam w domu postaraj się czymś zająć. Nie siedź bezczynnie pozwalając wyobraźni na snucie czarnych scenariuszy. Ruch wytwarza endorfiny - hormony szczęścia. Wstań z fotela i zacznij ruch od prostych czynności, które nie wymagają wielkiego wysiłku - sprzątaj codziennie dom jak robią to mnisi buddyjscy, gotuj sobie proste i świeże posiłki, w telewizji oglądaj wyłącznie lekkie komedie albo kabarety. Muzyka której słuchasz powinna być energetyczna i wesoła. Żadnych telewizyjnych wiadomości z dodatkową dawką katastrof i nieszczęść, zero smętnych, płaczliwych melodii.

Dwóch ludzi spoglądało przez więzienne kraty.
Jeden widział błoto, drugi widział gwiazdy.

56 Ostatnio edytowany przez Velocity1206 (2022-03-02 23:23:05)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Agnes76 napisał/a:

Nie podoba mi się ostatni list Twojej żony. Jest zawoalowaną  próbą wybielenia się i zrzucenia całej winy na Ciebie, a jednocześnie uważa, że należy jej się wyjątkowe miejsce w Twoim sercu i głowie.
Mieliście oboje dosyć lekki stosunek do życia i w sumie nie dziwi mnie , że przy pierwszych poważnych trudnościach zwinęła się do mamusi. Może nie ma tego złego....

Wiesz, ja mam wrażenie, że ona postanowiła mnie dobić. Takie kopanie leżącego. Bo czy normalnym jest, że przyjeżdża się do mieszkania wiedząc, że będzie puste i zabiera zwierzaka? Cholera, to ja bardzo chciałem go zabrać ze sobą. W dodatku wiedziała, że jestem tutaj sam i ze zwierzakiem raźniej. Myślę sobie co by było gdybyśmy mieli dziecko. Też by je pewnie zabrała i zabarykadowała się u mamy. Dzisiaj nagle do mnie zadzwoniła. I zaczęły się żale, szukanie we mnie winy, wyciąganie jakichś brudów sprzed kilku lat (że coś tam niby powiedziałem, czy coś zrobiłem, co ją zraniło). Zero jakiejkolwiek refleksji nad sobą, empatii. Ja akurat nie mam problemu z przyznaniem się do błędu i po raz kolejny jej o tym powiedziałem. No i zostałem postawiony do pionu. Że dobrze, że to zrozumiałem, ale niestety za późno, itd. Ona stwierdziła, że wcale nie mówi, że mnie już nie kocha, ale i tak potrzebuje przerwy. Żebyśmy zadbali teraz o siebie, a potem (standardowy jej tekst) się zobaczy. Czuć, że nabrała po tym wszystkim dużo pewności siebie i niestety ma mnie w garści. Ale sam sobie narobiłem tymi ostatnimi listami, zapewnieniami o uczuciach i przepraszaniem tak naprawdę nie wiadomo za co. W międzyczasie popsuła kontakt z moją siostrą, który był bardzo dobry jakimiś głupimi sms-ami, poblokowała moją siostrę gdzie się da w internecie. Plus taki, że przynajmniej wiem na czym stoję. Od tej pory już zero kontaktu, bo to nie ma sensu. Muszę sobie powoli układać życie na nowo. 

W książce profesora Antoniego Kępińskiego, prekursora polskiej psychoterapii, znalazłam znamienne zdanie - obecność drugiego człowieka rozprasza lęki.
Postaraj się ograniczyć samotne przesiadywanie w domu. Wychodź z domu i przejdź pieszo ulicami kilka kilometrów dziennie. W słoneczną pogodę doświetlaj się w parku siedząc twarzą w kierunku słońca i odsłaniając w miarę możliwości jak najwięcej gołej skóry. Spotykaj się ze znajomymi. Postaraj się rozmawiać z ludźmi - z sąsiadami mijanymi przed domem, z ludźmi spotkanymi w parku, ze znajomymi czy rodziną przez telefon. Nie bądź sam.
Jeśli już  jesteś sam w domu postaraj się czymś zająć. Nie siedź bezczynnie pozwalając wyobraźni na snucie czarnych scenariuszy. Ruch wytwarza endorfiny - hormony szczęścia. Wstań z fotela i zacznij ruch od prostych czynności, które nie wymagają wielkiego wysiłku - sprzątaj codziennie dom jak robią to mnisi buddyjscy, gotuj sobie proste i świeże posiłki, w telewizji oglądaj wyłącznie lekkie komedie albo kabarety. Muzyka której słuchasz powinna być energetyczna i wesoła. Żadnych telewizyjnych wiadomości z dodatkową dawką katastrof i nieszczęść, zero smętnych, płaczliwych melodii.

Tak, to prawda. Staram się coś robić w domu, nie siedzieć bezczynnie. Mam codziennie kontakt telefoniczny z siostrą i mamą. Do tej pory był też zwierzak. Może jeszcze kumpla uda się wyciągnąć na jakieś piwo. Tak naprawdę ja tutaj nie miałem wielu znajomych. Była tylko żona i jej rodzina.

57

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Velocity1206 napisał/a:

Czuć, że nabrała po tym wszystkim dużo pewności siebie i niestety ma mnie w garści. Ale sam sobie narobiłem tymi ostatnimi listami, zapewnieniami o uczuciach i przepraszaniem tak naprawdę nie wiadomo za co. W międzyczasie popsuła kontakt z moją siostrą, który był bardzo dobry jakimiś głupimi sms-ami, poblokowała moją siostrę gdzie się da w internecie. Plus taki, że przynajmniej wiem na czym stoję. Od tej pory już zero kontaktu, bo to nie ma sensu. Muszę sobie powoli układać życie na nowo.

Ta pewność siebie może nie trwać długo. Siedzenie na garnuszku mamusi to nie to samo co pozwalać utrzymywać się mężowi. W waszym mieszkaniu była panią domu, u mamusi już nie jest. W mojej ocenie bardzo chce Cie zmusić do jak najszybszego podjęcia pracy i wtedy łaskawie szybciutko wróci.  Może dobrze byłoby wspomnieć przy następnej okazji, że również oczekujesz od żony podjęcia pracy i wspólnego dzielenia kosztów życia. Nie ma powodu aby kobieta nie zarabiała na wspólne gospodarstwo.

Zmierzam do tego, że jej mama w razie problemów finansowych po prostu nam pomagała. Przeważnie były to jakieś mniejsze kwoty typu 500 zł miesięcznie,

To mnie nieco oburzyło. Zbyt lekko podchodziliście do tej pomocy. 500 zł to nie są wcale takie drobne kwoty, a skoro tak, to dlaczego takich drobnych kwot nie potrafiliście sami zarobić. Nie będę Ci teraz dokładać kolejnych reprymend, bo nie o to mi chodzi. Chcę tylko powiedzieć, że takie sytuacje nie powinny mieć  miejsca w rozsądnie gospodarującej rodzinie. Co innego dostać wsparcie przy jakichś większych inwestycjach, a co innego gdy nie dopinacie miesięcznego budżetu. W tym żona też nie wykazała się odpowiednią postawą, bo w stolicy jakąś pracę zawsze można znaleźć jeśli tylko się chce. Żona jest mało odpowiedzialna. Jak braknie pieniędzy na życie to mamusia dołoży, jak braknie na mieszkanie to wraca do mamusi. Taka wieczna córeczka. Najwyższa pora dorosnąć.

Dwóch ludzi spoglądało przez więzienne kraty.
Jeden widział błoto, drugi widział gwiazdy.

58

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Agnes76 napisał/a:

W mojej ocenie bardzo chce Cie zmusić do jak najszybszego podjęcia pracy i wtedy łaskawie szybciutko wróci.

Nie wydaje mi się. Kilka razy podkreślała "zrób to teraz dla siebie, zajmij się sobą". Generalnie ona ma do mnie wyłącznie pretensje, wyciąga dawne brudy, ciągle jest zezłoszczona. Wciąga w to wszystko moją rodzinę, krytykuję moją mamę i siostrę. Po dzisiejszych wydarzeniach nie chciałbym do niej wracać. Może kiedyś jak oboje ochłoniemy. Tyle ze wtedy będziemy z dala od siebie i nie wiem czy komukolwiek będzie się chciało to odbudowywać. 

To mnie nieco oburzyło. Zbyt lekko podchodziliście do tej pomocy. 500 zł to nie są wcale takie drobne kwoty, a skoro tak, to dlaczego takich drobnych kwot nie potrafiliście sami zarobić. Nie będę Ci teraz dokładać kolejnych reprymend, bo nie o to mi chodzi. Chcę tylko powiedzieć, że takie sytuacje nie powinny mieć  miejsca w rozsądnie gospodarującej rodzinie. Co innego dostać wsparcie przy jakichś większych inwestycjach, a co innego gdy nie dopinacie miesięcznego budżetu. W tym żona też nie wykazała się odpowiednią postawą, bo w stolicy jakąś pracę zawsze można znaleźć jeśli tylko się chce. Żona jest mało odpowiedzialna. Jak braknie pieniędzy na życie to mamusia dołoży, jak braknie na mieszkanie to wraca do mamusi. Taka wieczna córeczka. Najwyższa pora dorosnąć.

No tutaj masz rację, ciężko mi polemizować. To nie było normalne. Teraz jej matka ma podobno do mnie pretensje o to, że nie utrzymywałem wystarczająco dobrze rodziny i że ona musiała nam pomagać. Za dużo tych brudów wychodzi przy okazji naszego rozstania. Rodziny zaczynają się kłócić, dotychczasowe fajne relacje rozpadać. Za daleko to zabrnęło.

59

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Velocity1206 napisał/a:

Dzisiaj miałem znowu nieprzyjemną sytuację. Byłem u psychologa, do którego ona mnie zapisała, jak wcześniej wspomniałem. Żona doskonale wiedziała, na którą godzinę idę i pod moją nieobecność przyjechała do mieszkania i zabrała mi zwierzaka, którym się opiekowaliśmy ostatni rok. Oczywiście beż żadnego uprzedzenia. Wcześniej ją prosiłem, żeby mi go zostawiła, bo siedzę tutaj sam i jest mi raźniej. No to wbiła kolejną szpilę. Napisałem jej co o tym myślę, po czym dostałem wiadomość: "Kochałam Cię prawdziwą miłością, zawsze dawałam z siebie ile mogłam. Może uda Ci się z kimś innym kto da Ci rodzinę i dziecko, którego tak chciałeś, a którego nie mogliśmy mieć. Miłości naszej i tylu lat razem spędzonych razem nie wymarzesz".

Twoja żona stosuje przemoc. Zabranie zwierzaka, pomimo Twoich próśb i świadomości, że jego obecność jest teraz dla Ciebie ważna, plus list będący manipulacją i jednym, wielkim, wbijającym Cię w poczucie winy emocjonalnym szantażem - to są kolejne, bardzo dobrze obrazujące to przykłady.

Gdyby sięgnąć pamięcią mocno w tył - czy na początku Waszego związku takie sytuacje też miały miejsce? Jak u niej z poczuciem własnej wartości?

Bardzo dobrze, że byłeś na konsultacji psychologicznej. Jeśli czułeś się tam komfortowo, to dobry sygnał i warto, abyś nie schodził z tej drogi.

"Nie czyń samego siebie przedmiotem kompromisu, bo jesteś wszystkim, co masz." (Janis Joplin)
[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych, właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu wink]

60

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Najlepiej zrobisz zajmując się sobą. Nie staraj się rozpamiętywać żalów i złości żony,  analizować jej zarzutów. To w niczym Ci nie pomoże. Na obecnym etapie skup się na uporządkowaniu swojej sytuacji materialnej, zadbaj o zdrowie, dobre kontakty, odpowiedni relaks i wypoczynek.
Tak naprawdę masz na utrzymaniu tylko siebie i możesz skorzystać  z pomocy rodziny. To całkiem dobra sytuacja. Uporządkuj głowę a wówczas z wszystkim sobie poradzisz.

Dwóch ludzi spoglądało przez więzienne kraty.
Jeden widział błoto, drugi widział gwiazdy.

Posty [ 1 do 60 z 595 ]

Strony 1 2 3 10 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2021