Ktoś pytał,czy pracuję. Tak,pracuję. Decyzji jeszcze nie podjęłam, bo nie możemy do końca dogadać się co dalej z jego byłą partnerką i dzieckiem. Wrócę, kiedy będę pewna,że mam do czego.
Ktoś pytał,czy pracuję. Tak,pracuję. Decyzji jeszcze nie podjęłam, bo nie możemy do końca dogadać się co dalej z jego byłą partnerką i dzieckiem. Wrócę, kiedy będę pewna,że mam do czego.
Musi Ci być bardzo źle w tym nowym miejscu, problemy z zaaklimatyzowaniem się? Właściwie to można nawet Cię zrozumieć, bo nie mieszkasz tam zbyt długo. Wcześniej całe lata miałaś jednak pełna rodzinę, dom, zapewne też i znajomych, swoje utarte ścieżki, a w nowym miejscu wszystko musiałaś zacząć prawie od zera. Jeśli jeszcze przeprowadziłas się na gorsze warunki, to domyślam się, że łatwo nie jest.
No cóż, masz ciężki orzech do zgryzienia, bo rzecz idzie nie tylko o to do kogo chcesz wracać, ale też o całe Twoje wcześniejsze życie, które jakby na to nie patrzył straciłaś.
Może teraz, gdy rysuje się przed Tobą szansa na powrót do domu, to zaczyna budzić się w Tobie tęsknota za tym, co minęło. Tam zapuściłas przecież korzenie, a w nowym miejscu jeszcze nie.
Ja też kilka lat uciekłam z piekiełka, jednak w moim przypadku stało się tak, że w nowym miejscu szybko odnalazłam swoje miejsce i dzisiaj za nic w świecie nie wrocilabym do starego życia.
Nie każdemu jednak się udaje.
Nie wiem czy tak naprawdę na tym polega Twój problem, tak sobie dywaguje, bo ciężko mi uwierzyć, żebyś chciała wrócić tylko ze względu na byłego męża.
Musisz mieć inne poważne powody.
Życzę Ci byś podjęła dobra dla siebie decyzję.
133 2022-01-25 21:45:15 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-01-25 21:49:07)
Patrząc z boku, taka postawa, jak u Autorki powinna być poddawana terapii, bo paradoksalnei nie ma w niej żadnych przejawów miłości, nie mówiąc o tym, co serwował jej były mąż..Robi się z tego obsesyjna wręcz potrzeba bycia z drugim człowiekiem za wszelką cenę i to konkretnie tym, który rzuca nam kłody pod nogi i nas upokarza.
Ktoś pytał,czy pracuję. Tak,pracuję. Decyzji jeszcze nie podjęłam, bo nie możemy do końca dogadać się co dalej z jego byłą partnerką i dzieckiem. Wrócę, kiedy będę pewna,że mam do czego.
Mhm. Wrócisz - decyzja podjęta.
Szkoda. Ciekawe jak długo ex mąż się będzie powstrzymywał od kopejnych zdrad. Bo to, że za chwilę będzie nowa partnerka, to więcej niż pewne. Może weź go na rozmowę i naucz stosować gumki, żeby kolejna nie zaszła w ciążę?
135 2022-01-25 23:28:48 Ostatnio edytowany przez WiolaK (2022-01-25 23:32:03)
KatiaM1980 napisał/a:Ktoś pytał,czy pracuję. Tak,pracuję. Decyzji jeszcze nie podjęłam, bo nie możemy do końca dogadać się co dalej z jego byłą partnerką i dzieckiem. Wrócę, kiedy będę pewna,że mam do czego.
Mhm. Wrócisz - decyzja podjęta.
Szkoda. Ciekawe jak długo ex mąż się będzie powstrzymywał od kopejnych zdrad. Bo to, że za chwilę będzie nowa partnerka, to więcej niż pewne. Może weź go na rozmowę i naucz stosować gumki, żeby kolejna nie zaszła w ciążę?
Przecież jej nowe kochanki i dzieci nie będą przeszkadzać. Czasami ja pobzyka, innym razem Kasię z sąsiedztwa, a jeszcze innym je obie poczęstuje. Fuj...
Twój przykład powinien byc pokazywany na różnych terapiach pod tytułem JAK ZMARNOWAĆ SOBIE ŻYCIE I SZACUNEK DZIECI. A tego ostatniego nie będziesz miała po latach, po co mają Cie dzieci szanować?
Powróci do takiego gnoja nawet wtedy, jak nie będzie do czego..Bo przecież lepszy facet jakikolwiek niż jego brak..Żałosne..
Wrócę, kiedy będę pewna,że mam do czego.
A kiedy będziesz pewna, że masz do czego? Jak Ci były mąż obieca, że teraz już Ty i tylko Ty? Jego słowa mają jeszcze jakąkolwiek wartość? Przecież to jest zwykły kłamca bez kręgosłupa moralnego, który obieca wszystko, byleby osiągnąć zamierzony cel.
Zastanawiałaś się co będzie potem, co zrobisz kiedy w jego życiu pojawi się kolejna kobieta? Ponownie wyjedziesz tam, gdzie jesteś teraz?
Autorko, możesz nam napisać czy w nowym miejscu jest Ci źle, czy też w ogóle nie o to chodzi.
Wszyscy, jak widzisz, próbują Cię zrozumieć.
Jeśli jest Ci teraz aż tak bardzo źle, problemy z akceptacją nowego miejsca i brak wizji na jakąś przyszłość, to jeszcze jakoś tłumaczyłoby fakt, że w ogóle rozważasz powrót do tego człowieka.
Ja to tylko tak sobie sobie to tłumaczę, ale pojęcia nie mam czy idę dobrym tropem.
Z jakiego powodu chcesz wrócić do starego życia?
Wyjdziesz za niego ponownie?
A może nie chcesz już rozmawiać tu na forum o swoim problemie? Bo w zasadzie decyzję o powrocie już podjęłaś i wiesz że tu na forum nikt Ci nie pogratuluje?
Olinka zapytała, co zrobisz, gdy pojawi się kolejna. Wrócisz ponownie tu, gdzie teraz jesteś? Znowu rozwiedziesz się z tym człowiekiem?
Autorko, możesz nam napisać czy w nowym miejscu jest Ci źle, czy też w ogóle nie o to chodzi.
Wszyscy, jak widzisz, próbują Cię zrozumieć.
Jeśli jest Ci teraz aż tak bardzo źle, problemy z akceptacją nowego miejsca i brak wizji na jakąś przyszłość, to jeszcze jakoś tłumaczyłoby fakt, że w ogóle rozważasz powrót do tego człowieka.
Ja to tylko tak sobie sobie to tłumaczę, ale pojęcia nie mam czy idę dobrym tropem.
Z jakiego powodu chcesz wrócić do starego życia?
Wyjdziesz za niego ponownie?
A może nie chcesz już rozmawiać tu na forum o swoim problemie? Bo w zasadzie decyzję o powrocie już podjęłaś i wiesz że tu na forum nikt Ci nie pogratuluje?
Olinka zapytała, co zrobisz, gdy pojawi się kolejna. Wrócisz ponownie tu, gdzie teraz jesteś? Znowu rozwiedziesz się z tym człowiekiem?
jestem osobą bardzo głęboko wierzącą. Fla mnie rozwod cywilny nie ma znaczenia, bo przysięgałam przed Bogiem. Mąż swoją aktualną postawą udowodnił ni, że zrobi wszystko,by odzyskać z powrotem dzieci. Ja z kolei nie wrócę do domu, w którym nie będzie jego. Pp prostu go kocham, a nasze życie było dobre. Nawet bardzo dobre. Mąż popełnił błąd, ale ja obiecałam przed Bogiem,że będę przy nim na dobre i na złe. Dlatego chcę wrócić. On wciąż twierdzi, że matka jego prszyszlego dziecka i tak nigdy nie pozwoli mu dziecka poznać,bo zostawił ją w ciąży, więc nie będę musiała się obawiać o to, że będzie do niej jezdzil. A czy zaklimatyzowalam się w nowym mieście? Myślę,że tak. Ale całe moje życie zostało w tamtym domu.
ulle napisał/a:Autorko, możesz nam napisać czy w nowym miejscu jest Ci źle, czy też w ogóle nie o to chodzi.
Wszyscy, jak widzisz, próbują Cię zrozumieć.
Jeśli jest Ci teraz aż tak bardzo źle, problemy z akceptacją nowego miejsca i brak wizji na jakąś przyszłość, to jeszcze jakoś tłumaczyłoby fakt, że w ogóle rozważasz powrót do tego człowieka.
Ja to tylko tak sobie sobie to tłumaczę, ale pojęcia nie mam czy idę dobrym tropem.
Z jakiego powodu chcesz wrócić do starego życia?
Wyjdziesz za niego ponownie?
A może nie chcesz już rozmawiać tu na forum o swoim problemie? Bo w zasadzie decyzję o powrocie już podjęłaś i wiesz że tu na forum nikt Ci nie pogratuluje?
Olinka zapytała, co zrobisz, gdy pojawi się kolejna. Wrócisz ponownie tu, gdzie teraz jesteś? Znowu rozwiedziesz się z tym człowiekiem?jestem osobą bardzo głęboko wierzącą. Fla mnie rozwod cywilny nie ma znaczenia, bo przysięgałam przed Bogiem. Mąż swoją aktualną postawą udowodnił ni, że zrobi wszystko,by odzyskać z powrotem dzieci. Ja z kolei nie wrócę do domu, w którym nie będzie jego. Pp prostu go kocham, a nasze życie było dobre. Nawet bardzo dobre. Mąż popełnił błąd, ale ja obiecałam przed Bogiem,że będę przy nim na dobre i na złe. Dlatego chcę wrócić. On wciąż twierdzi, że matka jego prszyszlego dziecka i tak nigdy nie pozwoli mu dziecka poznać,bo zostawił ją w ciąży, więc nie będę musiała się obawiać o to, że będzie do niej jezdzil. A czy zaklimatyzowalam się w nowym mieście? Myślę,że tak. Ale całe moje życie zostało w tamtym domu.
Zaklinaj dalej swoją rzeczywistośc, usprawiedliwiaj przed sobą swoją (sorry za szczerość) głupotę, wymyślaj coraz to nowe powody, dla których możesz znów się połączyć z męzem którego kochasz (!) aktóry robi cię w bambuko odkąd się znacie. Dla niego przysięga przed Bogiem G"""" znaczyła, gdy cię zdradzał i gdy odszedł do kochanki która przypominam ci, w ciąży z nim wtedy nie była. To była ich późniejsza decyzja, wspólna i niewymuszona, powołanie na świat tego dziecka, na które jak to twój mąż ma w zwyczaju wypiął się klasycznie i z rozmysłem.
No cóż.. twoje życie, twoje decyzje, twoje konsekwencje.
Śpiesz się przeżyć znowu miesiąc miodowy, tyle z tego będziesz miała, zanim twoj mąż znowu zrobi z ciebie głupią przed wszystkimi, zwłaszcza przed dziećmi.
ulle napisał/a:Autorko, możesz nam napisać czy w nowym miejscu jest Ci źle, czy też w ogóle nie o to chodzi.
Wszyscy, jak widzisz, próbują Cię zrozumieć.
Jeśli jest Ci teraz aż tak bardzo źle, problemy z akceptacją nowego miejsca i brak wizji na jakąś przyszłość, to jeszcze jakoś tłumaczyłoby fakt, że w ogóle rozważasz powrót do tego człowieka.
Ja to tylko tak sobie sobie to tłumaczę, ale pojęcia nie mam czy idę dobrym tropem.
Z jakiego powodu chcesz wrócić do starego życia?
Wyjdziesz za niego ponownie?
A może nie chcesz już rozmawiać tu na forum o swoim problemie? Bo w zasadzie decyzję o powrocie już podjęłaś i wiesz że tu na forum nikt Ci nie pogratuluje?
Olinka zapytała, co zrobisz, gdy pojawi się kolejna. Wrócisz ponownie tu, gdzie teraz jesteś? Znowu rozwiedziesz się z tym człowiekiem?jestem osobą bardzo głęboko wierzącą. Fla mnie rozwod cywilny nie ma znaczenia, bo przysięgałam przed Bogiem. Mąż swoją aktualną postawą udowodnił ni, że zrobi wszystko,by odzyskać z powrotem dzieci. Ja z kolei nie wrócę do domu, w którym nie będzie jego. Pp prostu go kocham, a nasze życie było dobre. Nawet bardzo dobre. Mąż popełnił błąd, ale ja obiecałam przed Bogiem,że będę przy nim na dobre i na złe. Dlatego chcę wrócić. On wciąż twierdzi, że matka jego prszyszlego dziecka i tak nigdy nie pozwoli mu dziecka poznać,bo zostawił ją w ciąży, więc nie będę musiała się obawiać o to, że będzie do niej jezdzil. A czy zaklimatyzowalam się w nowym mieście? Myślę,że tak. Ale całe moje życie zostało w tamtym domu.
Oj tak. Wasze życie było takie dobre, że mąż Cię co chwilę zdradzał. No super życie. I przy okazji masz w dupie to, że przyrodnie rodzeństwo Twoich dzieci nigdy nie pozna swojego ojca. No super, bardzo chrześcijańska postawa, faktycznie.
Daj znać za rok, ile było kolejnych zdrad.
142 2022-01-26 10:34:53 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-01-26 10:37:55)
Ale według wiary powinno nadstawiać się drugi policzek tylko jeden raz ( wiem, że bardzo rzecz uproszczam), a Ty zaliczyłas chyba cztery kochanki w ciągu zaledwie pięciu lat, o tylu przynajmniej wiesz, bo ile tych bab było, to pewnie nawet ten lowelas nie pamięta.
To ile razy Ty w imię swojej głębokiej wiary masz zamiar wystawiać swój policzek, by dostać z liścia?
Uważasz, że Bóg tego od Ciebie oczekuje? To w takim razie musi Cię ten Bóg bardzo nie kochać.
Autorko, przestań opowiadać bajki. Zwyczajnie jest- chcesz wrócić do tego patałacha, bo po prostu ciągnie Cię do niego.
Wyjdź za niego ponownie, tylko zabezpiecz sobie plan B na wypadek, gdy ten facet znowu Cię zdradzi.
Zabezpiecz się też przed chorobami, bo kto wie, jakie świństwo przywlecze Ci w końcu od którejś ze swoich bab.
Skoro jesteś taka wierząca, to jakim cudem w ogóle się rozwiodłas?
A co z dziećmi?
143 2022-01-26 10:36:51 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-01-26 10:41:26)
Wyłania się teraz ze wszystkich wypowiedzi piękne podsumowanie. Zdrady, oszustwa czy ciąża kochanki(!) okazują się być tymi cudownymi dowodami miłości, przywiązania i wierności partnera, dzięki którym można i nawet trzeba do niego wrócić. Wrócić do osoby, która swoimi czynami udowadnia, że zwyczajnie nami pogardza, co paradoksalnie tylko przyciąga Autorkę do takiego "czegoś", czym jest ten facet.
To chyba wciąż spore wyzwanie dla psychologii i psychiatrii, aby kogoś zwyczajnie wyleczyć z uzależnienia od osoby, która nas krzywdzi na każdym kroku.
Wyłania się teraz ze wszystkich wypowiedzi piękne podsumowanie. Zdrady, oszustwa czy ciąża kochanki(!) okazują się być tymi cudownymi dowodami miłości, przywiązania i wierności partnera, dzięki którym można i nawet trzeba do niego wrócić. Wrócić do osoby, która swoimi czynami udowadnia, że zwyczajnie nami pogardza, co paradoksalnie tylko przyciąga Autorkę do takiego "czegoś", czym jest ten facet.
To chyba wciąż spore wyzwanie dla psychologii i psychiatrii, aby kogoś zwyczajnie wyleczyć z uzależnienia od osoby, która nas krzywdzi na każdym kroku.
Oplułam ekran ze śmiechu. Ale napisane w punkt.
Jeszcze ta wiara. Serio? Jaka z Ciebie katoliczka, że zabierasz innemu dziecku ojca? I jesteś jeszcze z tego dumna?
Ja od początku pisałam, że autorka dawno podjęła decyzję.
Kij z dziećmi, z szacunkiem, otoczeniem.
Napiszę wprost jeżeli chcesz być do końca życia SZMATA DO PODŁOGI, bo tak Cie traktuje mąż, jak trzeba się tobą posłuży, a jak trzeba to podepcze. Ale Twój wybór.
I żeby nie było ja Cię nie obrażam, tylko pokazuje kim jesteś dla męża.
145 2022-01-26 13:28:22 Ostatnio edytowany przez memo331 (2022-01-26 13:29:39)
jestem osobą bardzo głęboko wierzącą. Fla mnie rozwod cywilny nie ma znaczenia, bo przysięgałam przed Bogiem. Mąż swoją aktualną postawą udowodnił ni, że zrobi wszystko,by odzyskać z powrotem dzieci. Ja z kolei nie wrócę do domu, w którym nie będzie jego. Pp prostu go kocham, a nasze życie było dobre. Nawet bardzo dobre. Mąż popełnił błąd, ale ja obiecałam przed Bogiem,że będę przy nim na dobre i na złe. Dlatego chcę wrócić. On wciąż twierdzi, że matka jego prszyszlego dziecka i tak nigdy nie pozwoli mu dziecka poznać,bo zostawił ją w ciąży, więc nie będę musiała się obawiać o to, że będzie do niej jezdzil. A czy zaklimatyzowalam się w nowym mieście? Myślę,że tak. Ale całe moje życie zostało w tamtym domu.
Widzę, że dla Ciebie znaczenia nie ma nic poza Twoją chorą "miłością" do bm. Mąż nie popełnił błędu, a świadomie pozbywał się Ciebie ze swojego życia, jeśli tylko na horyzoncie pojawił się ktoś, z kim mógłby to zrobić. 'Nasze życie było dobre" mówi wielokrotnie zdradzana i poniżana tym faktem była żona, która grała dziećmi, żeby tylko utrzymać się spodni męża. Wróć i bądź z nim na dobre i złe- czyli do czasu, aż znajdzie kolejną odskocznię. Co zresztą jak sądzę nigdy Ci nie przeszkadzało i pewnie ten rozwód to nie Twoja inicjatywa. Opieraj swoją przyszłość na jego twierdzeniach i zapewnieniach, może jak dostatecznie Cie upodli zrozumiesz jak bardzo Cie kocha. Jesteś ślepa, głucha i przepraszam, ale niezbyt mądra Autorko.
bagienni_k napisał/a:Wyłania się teraz ze wszystkich wypowiedzi piękne podsumowanie. Zdrady, oszustwa czy ciąża kochanki(!) okazują się być tymi cudownymi dowodami miłości, przywiązania i wierności partnera, dzięki którym można i nawet trzeba do niego wrócić. Wrócić do osoby, która swoimi czynami udowadnia, że zwyczajnie nami pogardza, co paradoksalnie tylko przyciąga Autorkę do takiego "czegoś", czym jest ten facet.
To chyba wciąż spore wyzwanie dla psychologii i psychiatrii, aby kogoś zwyczajnie wyleczyć z uzależnienia od osoby, która nas krzywdzi na każdym kroku.
Oplułam ekran ze śmiechu. Ale napisane w punkt.
Jeszcze ta wiara. Serio? Jaka z Ciebie katoliczka, że zabierasz innemu dziecku ojca? I jesteś jeszcze z tego dumna?
Ja od początku pisałam, że autorka dawno podjęła decyzję.
Kij z dziećmi, z szacunkiem, otoczeniem.
Napiszę wprost jeżeli chcesz być do końca życia SZMATA DO PODŁOGI, bo tak Cie traktuje mąż, jak trzeba się tobą posłuży, a jak trzeba to podepcze. Ale Twój wybór.
I żeby nie było ja Cię nie obrażam, tylko pokazuje kim jesteś dla męża.
A najgorsze jest to , że ona tego w ogóle nie widzi ... To jest jakaś całkiem inna rzeczywistość , którą autorka posta sobie stworzyła i w niej tkwi pomimo wszystkiego co się dokoła niej dzieje. To jest straszne , że można być aż tak zaburzonym , żeby mieć kogoś przy sobie tylko po to , żeby był ... Ale jedno jest pewne. Dzieci , które mają pokazane takie wzorce jakie dają im Ci rodzice na pewno będą miały trudną dorosłość . Bo w domu pokazane że można zdradzać , gnoić swoją partnerkę , robić dzieci na prawo i lewo a potem dziecko powiela takie schematy . To jest coś z rodzaju ' siedzę w pierwszej ławce przed ołtarzem w kościele i zgrywam udaną rodzinkę ' a w domu? ja bym to nazwała - patologia. Jeśli autorka wróci do tego faceta , udowodni mu jedynie że będzie mu wybaczać do końca życia . Ja rozumiem , jeden błąd człowiek popełni , to można byłoby się zastanowić nad powrotem . Ale kuźwa cztery albo pięć razy to samo ? Jak naiwnym trzeba być , żeby wierzyć w czyjąś zmianę no ludzie bądźmy poważni. Chociaż w sumie tutaj to określenie raczej nie pasuje do obecnej sytuacji bo moim zdaniem niektóre nastolatki mają więcej oleju w głowie niż autorka . Sorry , być może napisałam zbyt ostro , ale to mi zajeżdża jakimiś zaburzeniami .
Pp prostu go kocham, a nasze życie było dobre. Nawet bardzo dobre.
Strach się bać jakie życie w Twoim pojęciu jest złym życiem, bo ja tu żadnego dobra nie widzę. Nadziei na zmianę także. Cień zmiany można zobaczyć, jeśli idą za tym realne czyny, a i to dopiero na przestrzeni czasu, zwykle bardzo długiego, a tutaj mamy tydzień pustych frazesów, które dla każdego zdrowo myślącego człowieka nic nie znaczą, bo wychodzą z ust osoby, która wystarczająco pokazała, że wszelkie wartości są jej obce, tym samym nie zasługuje nawet na elementarne zaufanie.
On wciąż twierdzi, że matka jego prszyszlego dziecka i tak nigdy nie pozwoli mu dziecka poznać,bo zostawił ją w ciąży, więc nie będę musiała się obawiać o to, że będzie do niej jezdzil.
Kolejny dowód na to, jakim pozbawionym skrupułów i odpowiedzialności człowiekiem jest Twój były mąż. Jak tylko robi się trudno, to po prostu się ewakuuje i nie ma z tym najmniejszego problemu.
148 2022-01-26 15:40:57 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-01-26 15:46:59)
W sierpniu wyprowadziłas się razem z dziećmi 700km dalej,
w grudniu nastąpił rozwód,
dzisiaj mamy końcówkę stycznia.
Trzeba przyznać, że szybko udało się Twojemu byłemu mężowi przekonać Cię do tego, że chcesz wrócić na stare śmieci.
Jeśli faktycznie nie jesteś trollem, to dam Ci jeszcze jedną radę. Daj sobie trochę czasu na podjęcie decyzji w tak ważnej sprawie, bo co nagle, to po diable. Na razie jesteś pod wielkim wrażeniem tego, że ten człowiek w ogóle Ciebie chce, ponieważ wcześniej najadłas się strachu, że straciłaś go na zawsze i chcąc nie chcąc musiałaś usunąć się z jego życia. Tymczasem szok, były mąż, wedlug Twojej oceny, postanowił o Ciebie zawalczyć. Jedziesz więc na tej zgniłej marchewce aż żal patrzeć.
Dlatego daj sobie troszkę więcej czasu, żebyś nabrała jakiegoś, choćby nawet minimalnego, dystansu.
KatiaM1980 napisał/a:J... chciałam zeby sprzedał dom i byśmy podzielili się po polowie- stwierdził że to jest dom jego dzieci i nie moz ego sprzedać zeby dzieci miały gdzie wracać. Ja na tę chwilę nie wyobrażam sobie powrotu do tego miejsca, tego domu. On uparcie twierdzi, że jeśli ja nie wrócę, to on przeprowadzi się tu, gdzie teraz mieszkamy,by mieć dzieci blisko...
Świetnie, to teraz niech były mąż swoją połowę domu jego dzieci, rzeczywiście przepisze na dzieci. U notariusza.
Dopiero wtedy razem z dziećmi wrócicie do domu Waszych dzieci.
A w razie jakichkolwiek akcji tatusia wystarczy tylko otworzyć drzwi, jednym celnym kopem wypieprzyć tatusia w kosmos i ... dokładnie zamknąć za nim drzwi.
Tylko tyle i aż tyle. Albo sie wtedy zreformuje, albo będzie pozostawał w swoim kosmosie, ale poza domem Waszych dzieci.Zaproponuj mu to, a zobaczysz jak ... nie pójdzie do notariusza i nie przepisze domu, bo nagle okaże się, że to jego dom.
Niezły komediant z niego.
Z Ciebie w sumie też.
Podbijam, jak go szybko sprawdzić.
Katia, jest dziecko z inną kobietą (alimenty, święta, kontakty, nie wiesz jak będzie), macie rozwód, były inne zdrady. Co jeszcze musi się stać?
Pomyśl o terapii, dla siebie, żeby spojrzeć na to racjonalnie.
Pytacie, jak wyobrażam sobie życie z mężem, gdy urodzi się dziecko tej drugiej kobiety. Szczerze,nie wyobrażam sobie, by miał jezdzic do niej sam. On twierdzi, że będzie zabierał ze sobą albo syna, albo córkę i nie będzie jezdzil sam. Z kolei z tego co wiem, to nawet zaoferował byłej partnerce, że zabierze dziecko do siebie i będzie je wychowywać. Oczywiście poza moim zasięgiem, bo tego bym nie zniosła. Jeśli wrócę, to tylko i wyłącznie wtedy, kiedy będę wiedziała, że on nie wroci do niej. A widzę, że wciąż się waha. Boi się, że jeśli wroci do niej, straci naszą młodsza córkę, której nie widuje praktycznie wcale, bo jednak kilometry robią swoje. Syn nadal się do niego nie odzywa.
Pytacie, jak wyobrażam sobie życie z mężem, gdy urodzi się dziecko tej drugiej kobiety. Szczerze,nie wyobrażam sobie, by miał jezdzic do niej sam. On twierdzi, że będzie zabierał ze sobą albo syna, albo córkę i nie będzie jezdzil sam. Z kolei z tego co wiem, to nawet zaoferował byłej partnerce, że zabierze dziecko do siebie i będzie je wychowywać. Oczywiście poza moim zasięgiem, bo tego bym nie zniosła. Jeśli wrócę, to tylko i wyłącznie wtedy, kiedy będę wiedziała, że on nie wroci do niej. A widzę, że wciąż się waha. Boi się, że jeśli wroci do niej, straci naszą młodsza córkę, której nie widuje praktycznie wcale, bo jednak kilometry robią swoje. Syn nadal się do niego nie odzywa.
Jeżeli nie kieruje Tobą tylko i wyłącznie jakiś czysty wymierny interes ekonomiczny, dla którego mąż miałby wrócić do Ciebie (o czym chyba wyżej wspominałaś, że zapewniał Ci dobrą sytuację materialną), to jesteś w stanie totalnego emocjonalnego, toksycznego uzależnienia od niego. To wygląda tak jakbyś po prostu chciała mieć tego człowieka dla siebie za wszelką cenę.
Katiu, weź ochłoń, zdystansuj się przez tydzień, dwa - wróć na to forum i przeczytaj to wszystko jeszcze raz. Zobacz sama, jak to brzmi, przecież tutaj wręcz NIE MA szczęśliwego zakończenia.
Ta kobieta będzie w jego życiu uczestniczyła, tak samo jak Ty - bez względu na to, czy to Ci się podoba, czy nie.
Pytacie, jak wyobrażam sobie życie z mężem, gdy urodzi się dziecko tej drugiej kobiety. Szczerze,nie wyobrażam sobie, by miał jezdzic do niej sam. On twierdzi, że będzie zabierał ze sobą albo syna, albo córkę i nie będzie jezdzil sam. Z kolei z tego co wiem, to nawet zaoferował byłej partnerce, że zabierze dziecko do siebie i będzie je wychowywać. Oczywiście poza moim zasięgiem, bo tego bym nie zniosła. Jeśli wrócę, to tylko i wyłącznie wtedy, kiedy będę wiedziała, że on nie wroci do niej. A widzę, że wciąż się waha. Boi się, że jeśli wroci do niej, straci naszą młodsza córkę, której nie widuje praktycznie wcale, bo jednak kilometry robią swoje. Syn nadal się do niego nie odzywa.
Jeżeli nie kieruje Tobą tylko i wyłącznie jakiś czysty wymierny interes ekonomiczny, dla którego mąż miałby wrócić do Ciebie (o czym chyba wyżej wspominałaś, że zapewniał Ci dobrą sytuację materialną), to jesteś w stanie totalnego emocjonalnego, toksycznego uzależnienia od niego. To wygląda tak jakbyś po prostu chciała mieć tego człowieka dla siebie za wszelką cenę.
155 2022-01-27 17:07:50 Ostatnio edytowany przez Panna Szlachetnego Rodu (2022-01-27 17:08:08)
.
156 2022-01-27 18:16:15 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-01-27 18:23:34)
Autorko, Twoja postawa jest dla mnie tak absurdalna, że naprawdę ciężko jest mi wymyślić od której strony mogłabym się do Ciebie dobrać, żeby dać Ci trochę do myślenia. Zazwyczaj nie mam z tym problemu, ale Ty po prostu mnie oslabiasz.
Ciebie nic nie interesuje w tej sprawie za wyjątkiem relacji byłego męża z tą kobietą.
W nosie masz konsekwencje swojego ewentualnego powrotu do niego, jak w tym wszystkim czują się dzieci, nie dbasz nawet o swoje cztery litery. Wszystko masz gdzieś.
To wygląda tak, jakbyś miała jakąś chora obsesję na punkcie tej kobiety. Rządzi Tobą taka nienawiść do niej, że gotowa byś była poświęcić wszystko, byle tylko jej dowalić, czyli odebrać jej na zawsze byłego męża udowadniając jej tym samym, że była głupią sądząc, że odbierze Ci tego mena.
A potem? Potem, to niech będzie nawet potop.
A ja powiem Ci tak- ani Ty, ani ona nigdy nie miałyście tego faceta, bo on za wyjątkiem samego siebie nikogo nie kocha, ponieważ nie jest do tego zdolny.
Niczego więc tej kobiecie nie udowodnisz, ani nikomu innemu.
Nie można stracić czegoś, czego nigdy się nie miało.
Zmarnujesz tylko sobie resztę życia, kupę zdrowia i nerwów.
Ona jest taka samą ofiarą, jak i Ty, a gdzie się dwóch bije, tam zazwyczaj trzeci korzysta.
A z tego, co napisałaś wynika, że jemu zależy na Twoim powrocie, ponieważ bardzo rzadko widuje Wasza córkę. No sorry, ale kompletnie mnie oslabiasz.
Czy Ty kobieto w ogóle myślisz? Czy żyjesz sobie beztrosko niczym rozwielitka?
Nawet nastolatki mają więcej oleum w głowie, słowo daję.
Albo jesteś trollem.
Ja myślę, że to jest troll. Musi być. Nie chcę wierzyć w aż taką głupotę u osoby w średnim wieku.
Chociaż, z drugiej strony Einstein mawiał, że dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota, ale co do wszechświata nie ma pewności.
To toksyczna relacja. Istnieją zarówno takie kobiety jak i tacy mężczyźni. A że wierzyć się nie chce w to, to już inna sprawa.
To faktycznie może być troll, może jakaś dziewuszka mającą teraz więcej czasu, bo historia jest tak niedorzeczna w swojej głupocie i tak niewiele mającą wspólnego z życiem dorosłych, że nie wiadomo czy śmiać, czy płakać.
Autorka nie bierze udziału w rozmowie, ale gdy widzi, że jej wątek powoli spada z pierwszego miejsca od razu wrzuca jakiś post i za każdym razem używa coraz bardziej głupich argumentów, po prostu prowokuje, żeby ktoś odpisał.
Ja wysiadam z tego wątku.
ulle Idealne podsumowanie!
Już zdecydowanie bardziej to wszystko pasowqałoby do jakiejś nastki, której hormony buzują i nie potrafi trzeźwo spojrzeć na sytuację. To po prostu jest tak absurdalne, że człowiek zachodzi w głowę w jaki sposób się to rozwinęło..
161 2022-01-27 18:54:25 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-01-27 19:25:43)
to jesteś w stanie totalnego emocjonalnego, toksycznego uzależnienia od niego. To wygląda tak jakbyś po prostu chciała mieć tego człowieka dla siebie za wszelką cenę.
Jeżeli tak jest w przypadku Autorki - to uzależnienie od osób/osoby uznawane jest za coś w rodzaju choroby a nawet za chorobę z tym bywa różnie wśród specjalistów
uzależnieniem z różnymi charakterystycznymi cechami ,podobnymi do uzależnień od substancji w tym obsesją i regulacją emocji nałogowo utratą kontroli nad sobą i zdolnością do kierowania życiem ,co często przypomina obłęd i bywa przewlekłe,nietrzeźwość nie jest w tym czymś niezwykły czy nadzwyczajnym jest trochę inna jak nietrzeźwość "chemiczna" ,nie rozsądnym jest ocenianie tego zjawiska tylko z pozycji głupie niegłupie ,takie są skutki po prostu ,a ewentualne zaburzenia egotyczne towarzyszą uzależnieniom z tego wszelkimi konsekwencjami .
niestety rzadziej zdarzają się olśnienia i spontaniczna chęć zmiany i leczenia
częściej moim zdaniem
powodem do zmiany życia bywa tak zwane sięgnięcie dna analogicznie jak w różnych narkomaniach
Autorka jeżeli nie podejmie działań na rzecz uwolnienia i zdrowienia ,przebije kolejne dno wracając do byłego męża i,godząc się na kolejne kłamstwa i dalej będzie prawdopodobnie kontynuować życie w uzależnieni ,krzywdząc siebie i dzieci .
ulle Idealne podsumowanie!
Już zdecydowanie bardziej to wszystko pasowqałoby do jakiejś nastki, której hormony buzują i nie potrafi trzeźwo spojrzeć na sytuację. To po prostu jest tak absurdalne, że człowiek zachodzi w głowę w jaki sposób się to rozwinęło..
Niestety, nie mam aż tak bujnej wyobraźni, by wymyślać historie. Myślicie wszystkie/wszyscy, że nie wiem, jak absurdalnie to wszystko brzmi? Wiem. Pp prostu próbuję podjąć decyzję w zgodzie z sobą, a zdrowy rozsądek nie pozwala zrobić mi tego, co bym chciała. A chciałabym wrócić do życia sprzed zdrady. Teraz tak sobie myślę,że moglam zatrzymać męża wtedy, kiedy jeszcze nie wyszedl z domu, kiedy jeszcze nie było ciąży, kiedy jeszcze nie wyprowadziłam się z daleka od niego. Wiem, że historia jest zagmatwana i żałuję,że jestem jej głównym wątkiem.
163 2022-01-27 18:59:50 Ostatnio edytowany przez Panna Szlachetnego Rodu (2022-01-27 19:00:46)
bagienni_k napisał/a:ulle Idealne podsumowanie!
Już zdecydowanie bardziej to wszystko pasowqałoby do jakiejś nastki, której hormony buzują i nie potrafi trzeźwo spojrzeć na sytuację. To po prostu jest tak absurdalne, że człowiek zachodzi w głowę w jaki sposób się to rozwinęło..
Niestety, nie mam aż tak bujnej wyobraźni, by wymyślać historie. Myślicie wszystkie/wszyscy, że nie wiem, jak absurdalnie to wszystko brzmi? Wiem. Pp prostu próbuję podjąć decyzję w zgodzie z sobą, a zdrowy rozsądek nie pozwala zrobić mi tego, co bym chciała. A chciałabym wrócić do życia sprzed zdrady. Teraz tak sobie myślę,że moglam zatrzymać męża wtedy, kiedy jeszcze nie wyszedl z domu, kiedy jeszcze nie było ciąży, kiedy jeszcze nie wyprowadziłam się z daleka od niego. Wiem, że historia jest zagmatwana i żałuję,że jestem jej głównym wątkiem.
Nie, to nie brzmi absurdalnie, przynajmniej dla osób z większym bagażem, doświadczeniem życiowym. Ty zrobiłaś sobie z męża sens swojego życia. Może niektórym ciężko w to uwierzyć.
Znam dość podobną historię, także nie będę zaskoczona, jeśli wątek jest prawdziwy.
Dziewczyna, o której myślę po dużo gorszych akcjach, niż tu opisywanych, przygarniała swojego męża. Tylko w jej przypadku całe zło, które jej wyrządzał przysłaniały duże pieniądze. Naprawdę piękna dziewczyna, młoda i nie jakaś głupia, bogato wyszła za mąż, z boku obrazek rodzinki idealnej.
Myślę, że ona tak samo tkwiła w bardzo uzależniającej relacji - pod kątem ekonomicznym, emocjonalnym.
Autorko, ta terapia, którą odbyłaś, to jak długo trwała i czy masz po niej jakieś refleksję?
165 2022-01-27 19:36:09 Ostatnio edytowany przez KatiaM1980 (2022-01-27 19:36:46)
Znam dość podobną historię, także nie będę zaskoczona, jeśli wątek jest prawdziwy.
Dziewczyna, o której myślę po dużo gorszych akcjach, niż tu opisywanych, przygarniała swojego męża. Tylko w jej przypadku całe zło, które jej wyrządzał przysłaniały duże pieniądze. Naprawdę piękna dziewczyna, młoda i nie jakaś głupia, bogato wyszła za mąż, z boku obrazek rodzinki idealnej.
Myślę, że ona tak samo tkwiła w bardzo uzależniającej relacji - pod kątem ekonomicznym, emocjonalnym.Autorko, ta terapia, którą odbyłaś, to jak długo trwała i czy masz po niej jakieś refleksję?
Przyznam szczerze, ze o tę pierwszą zdradę mialam żal do siebie, bo pp tym,jak urodziłam córkę, strasznie oddaliłam się od męża,nie było między nami żadnej fizycznosci, więc znalazł zastępstwo. Tak to tłumaczył. Tylko ze później okazało się, że się w tej kobiecie zakochał. Nie ukrywam także,że mialam z nią ciagle kontakt, próbowałam robic wszystko, by ich od siebie odsunąć. Mąż sprawiał wrażenie,że ten kontakt z nią się urwał, trzy lata później pomylił się i zamiast do niej,wyslal sms do mnie. I sytuacja wrocila. Wtedy ona się wycofała, bo też ma dwójkę dzieci i męża. Mój były mąż byl na mnie bardzo zły, stąd wdał się w romans z dziewczyną przypadkowo poznana. Twierdził po miesiącu,ze nigdy z nią nie spał, pp prostu chcial mnie ukarac za to,ze nie pozwoliłam mu odejść do kobiety,która kochal... po tym wszystkim oboje staraliśmy się, aby wszystko wróciło do normy, wiedliśmy przez rok spokojne życie. Chodziłam do psychologa, który tłumaczył mi, jak ułożyć sobie w glowie wszystko tak, aby nie wytykać mężowi zdrady na każdym kroku. I rok temu w lutym moj świat znowu się zawalił. A teraz on chce wrócić, chce tego, na co tyle czasu pracowaliśmy, by odbudować...
166 2022-01-27 19:50:00 Ostatnio edytowany przez Panna Szlachetnego Rodu (2022-01-27 19:50:30)
Przyznam szczerze, ze o tę pierwszą zdradę mialam żal do siebie, bo pp tym,jak urodziłam córkę, strasznie oddaliłam się od męża,nie było między nami żadnej fizycznosci, więc znalazł zastępstwo. Tak to tłumaczył. Tylko ze później okazało się, że się w tej kobiecie zakochał. Nie ukrywam także,że mialam z nią ciagle kontakt, próbowałam robic wszystko, by ich od siebie odsunąć. Mąż sprawiał wrażenie,że ten kontakt z nią się urwał, trzy lata później pomylił się i zamiast do niej,wyslal sms do mnie. I sytuacja wrocila. Wtedy ona się wycofała, bo też ma dwójkę dzieci i męża. Mój były mąż byl na mnie bardzo zły, stąd wdał się w romans z dziewczyną przypadkowo poznana. Twierdził po miesiącu,ze nigdy z nią nie spał, pp prostu chcial mnie ukarac za to,ze nie pozwoliłam mu odejść do kobiety,która kochal... po tym wszystkim oboje staraliśmy się, aby wszystko wróciło do normy, wiedliśmy przez rok spokojne życie. Chodziłam do psychologa, który tłumaczył mi, jak ułożyć sobie w glowie wszystko tak, aby nie wytykać mężowi zdrady na każdym kroku. I rok temu w lutym moj świat znowu się zawalił. A teraz on chce wrócić, chce tego, na co tyle czasu pracowaliśmy, by odbudować...
No cóż, Ty niezmiennie w niego wierzysz.
W Twojej głowie jest obraz człowieka, który chce dobrze (z Tobą), lecz z jakiś przyczyn coś mu w tym przeszkadza. Masz żal o romanse, ale i tak koniec końców przechodzisz płynnie nad nimi.
AgaSawa napisał/a:Znam dość podobną historię, także nie będę zaskoczona, jeśli wątek jest prawdziwy.
Dziewczyna, o której myślę po dużo gorszych akcjach, niż tu opisywanych, przygarniała swojego męża. Tylko w jej przypadku całe zło, które jej wyrządzał przysłaniały duże pieniądze. Naprawdę piękna dziewczyna, młoda i nie jakaś głupia, bogato wyszła za mąż, z boku obrazek rodzinki idealnej.
Myślę, że ona tak samo tkwiła w bardzo uzależniającej relacji - pod kątem ekonomicznym, emocjonalnym.Autorko, ta terapia, którą odbyłaś, to jak długo trwała i czy masz po niej jakieś refleksję?
Przyznam szczerze, ze o tę pierwszą zdradę mialam żal do siebie, bo pp tym,jak urodziłam córkę, strasznie oddaliłam się od męża,nie było między nami żadnej fizycznosci, więc znalazł zastępstwo. Tak to tłumaczył. Tylko ze później okazało się, że się w tej kobiecie zakochał. Nie ukrywam także,że mialam z nią ciagle kontakt, próbowałam robic wszystko, by ich od siebie odsunąć. Mąż sprawiał wrażenie,że ten kontakt z nią się urwał, trzy lata później pomylił się i zamiast do niej,wyslal sms do mnie. I sytuacja wrocila. Wtedy ona się wycofała, bo też ma dwójkę dzieci i męża. Mój były mąż byl na mnie bardzo zły, stąd wdał się w romans z dziewczyną przypadkowo poznana. Twierdził po miesiącu,ze nigdy z nią nie spał, pp prostu chcial mnie ukarac za to,ze nie pozwoliłam mu odejść do kobiety,która kochal... po tym wszystkim oboje staraliśmy się, aby wszystko wróciło do normy, wiedliśmy przez rok spokojne życie. Chodziłam do psychologa, który tłumaczył mi, jak ułożyć sobie w glowie wszystko tak, aby nie wytykać mężowi zdrady na każdym kroku. I rok temu w lutym moj świat znowu się zawalił. A teraz on chce wrócić, chce tego, na co tyle czasu pracowaliśmy, by odbudować...
Czyli wszyscy winni tylko nie mąż?
Dość łatwo wpędzić Cię w poczucie winy.
Z dużym prawdopodobieństwem 5 zdrada (tzn piąta oficjalnie, bo mogło być ich więcej) będzie również z "twojej winy".
Celowo daje w cudzysłowie, bo za decyzję o zdradzie zawsze odpowiadał on. Ale sprytnie przerzucał na Ciebie odpowiedzialność.
To z powodu aktualnej partnerki wzieliście rozwód? W niej też się zakochał, czy chciał Ci zrobić na złość?
To wróć do niego, kiedy on chce. Bo on robi dokładnie tak jak mówi: jak chce. Chciał innej kobiety-miał. Chciał kolejnej- miał. Chciał się uwolnić od Ciebie- uwolnił się. Teraz chce wrócić- bo chce. A Ty opowiadasz tu całą historię w taki sposób, jakby działaniem Twoim i Twojego byłego męża sterowały jakieś siły nieczyste, wszystko dobywało się bez waszej woli i finalnie sprowadzało na życiowe manowce. Naprawdę nie mogę uwierzyć, jako kobieta, matka, była żona. Jak można być tak zaślepionym, tak obsesyjnie uwikłanym? Autorko terapia i to już, bo Twoje poczucie wartości nie istnieje. Ty oddychasz tylko powietrzem, w którym on przebywa. Czy naprawdę myślisz, że dochowa Ci wierności? Że będzie się kierował dobrem Twoim i Twoich dzieci? Czym go zaszantażujesz przy kolejnej zdradzie? Kiedy prawnie nie masz już żadnych argumentów? Powtórzę pytanie: w charakterze kogo niby wracasz? Ocknij się z tego obłędu, bo w takim stanie oboje stwarzacie zagrożenie dla waszego nieletniego dziecka.
Niestety, nie mam aż tak bujnej wyobraźni, by wymyślać historie. Myślicie wszystkie/wszyscy, że nie wiem, jak absurdalnie to wszystko brzmi? Wiem. Pp prostu próbuję podjąć decyzję w zgodzie z sobą, a zdrowy rozsądek nie pozwala zrobić mi tego, co bym chciała. A chciałabym wrócić do życia sprzed zdrady. Teraz tak sobie myślę,że moglam zatrzymać męża wtedy, kiedy jeszcze nie wyszedl z domu, kiedy jeszcze nie było ciąży, kiedy jeszcze nie wyprowadziłam się z daleka od niego. Wiem, że historia jest zagmatwana i żałuję,że jestem jej głównym wątkiem.
Wiesz, że te gadki o żałowaniu to po prostu żałosne są? Czego żalujesz? Że nie byłaś wystarczająco dobra, żeby nie odszedł do kochanki, żeby nie zrobił jej dziecka, żeby w końcu nie zdradzał cię na każdym napotkanym winklu? Czy zdajesz sobie sprawę, że to jest zaplanowana nowa akcja twojego męża pt. Uwierz w ducha! Uwierz, że jestem wspaniały, niewinny, a ty ponosisz winę za wszystko co nas spotkało?
Jedynie jak znowu weźmiesz winę na siebie on może wygrać wszystko co postawił w tej grze, więc robi co może abyś uwierzyła, że cokolwiek wtedy i dziś zależy od ciebie.
A tak naprawdę NIC OD CIEBIE NIE ZALEŻY I NIGDY NIE ZALEŻAŁO. Od lat żyjesz w związku ze zwykłym oszustem, kłamcą, mistyfikatorem i blagierem, który tak sobie układa życie, żeby jemu w tej chwili było dobrze, a jak się zaczyna niezbyt wygodnie to szuka rozwiązania najlepszego dla niego, aby tylko spadł na cztery łapy. Zostawił cię z dziećmi dla kochanki i nawet się nie zająknął, że szkoda rodziny, albo że dzieci mu żal.. Zrobił kochance dziecko bo było przez krótką chwilę fajnie pobawić się znowu w super kochanka i wspaniałego, ubóstwianego przez nią faceta, a kiedy maska ktorą ma naciągniętą zaczęła mu się niebezpiecznie przy niej zsuwać, to przypomniał sobie o starej dobrej byłej żonie, która jak zwykle prędzej czy później łyknie wszystko, tylko tzreba się trochę postarać. Wypiął się znowu na swoje dziecko w drodze i aż nie chce mi się wierzyć, że ty tego nie widzisz? Przecież on porzucił to swoje dziecko dokładnie tak, jak porzucił wasze dzieci kiedyś tam! Nie mogę zrozumieć, jak ty możesz uznać to za jakiś punkt dla ciebie i swojego dziecka? Bo ja takiego faceta nawet w kiblu bym nie spłukała, bo szkoda byłoby mi na niego wody i płynu do dezynfekcji toalet. Chyba po prostu masz jakieś zaburzenia, albo naprawdę jesteś trollem i świetnie się bawisz, że wszyscy tutaj z podziwu dla ciebie wyjść nie umiemy i piszemy jakieś elaboraty, które o kant twojej pupci sobie rozbijasz.
170 2022-01-28 00:33:15 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-01-28 00:33:37)
Nastąpiło tu jakieś przewartościowanie, bo zastanawiam się za co ktoś, kto jest na miejscu Autorki potrafi kochać takiego cżłowieka, jakim jest ten facet, bo mężczyzna nazwać go nie można. W wieeelkim skrócie wygląda to tak, że im większa krzywda i upokorzenie tym większa tęsknota za czymś, co było kiedyś tam, ale w rzeczywistości stanowiło jedynie pozór, swoista maskę, pod którą skrywa się prawdziwa natura tego faceta.
Każdy zdrowo myślący człowiek patrząc z boku na cały ten cyrk zauważa że wszystko w tej relacji jest nie tak . Oczywiście oprócz autorki . Wszystkie argumenty przepowiadające za tym , żeby nie wracać do tego faceta zostały wyczerpane . Wydaje mi się , że choćby nawet sam Papież tu napisał , żeby nie popełniała tego błędu i dała sobie z nim spokój , to i tak by to nie zadziałało ( mimo tego jak to jest bardzo wierząca ). To jest bez sensu bo walimy głową w mur , którego się nie da przebić . Autorka nie myśli ani o dzieciach , ani o sobie . Jak zostało wcześniej wspomniane , tu chodzi o zemstę , że to ona wygrała , że mimo tego co się wydarzyło , on dalej będzie przy niej , kij ze zdradami , kij tam z "piętnastoma" kochankami na boku , kij z kolejnym dzieckiem w drodze - ważne że go mam przy sobie a tamtą zostawił . Boże jakim ślepym trzeba być albo ułomnym . Jedyne autorko co udowodnisz swojemu już byłemu mężowi oraz jego kochance to będzie to JAK JESTEŚ SŁABA . Ale wracaj do niego , życzę powodzenia . Oboje macie jakieś zaburzenia , bo to co prezentujesz Ty i twój ex mąż to nie jest na pewno miłość , którą tak przysiegaliscie sobie przed ołtarzem.
Nastąpiło tu jakieś przewartościowanie, bo zastanawiam się za co ktoś, kto jest na miejscu Autorki potrafi kochać takiego cżłowieka, jakim jest ten facet, bo mężczyzna nazwać go nie można. W wieeelkim skrócie wygląda to tak, że im większa krzywda i upokorzenie tym większa tęsknota za czymś, co było kiedyś tam, ale w rzeczywistości stanowiło jedynie pozór, swoista maskę, pod którą skrywa się prawdziwa natura tego faceta.
Przewartościowanie być może nastąpiło z pisaniem kolejnych postów Autorki .
Z moich i innych doświadczeń Autorka naprawdę opisuje objawy silnego uzależnienia emocjonalnego
które śmiało można porównać do uzależnienia od stymulantów lub kokainy uzależnienia psychicznego
z boku to tak wygląda jak ostra obsesja i szaleństwo wbrew rozsądkowi jest całe mnóstwo analogi i nie są to wymysły
bo jak można" kochać" na przykład jakąś substancje bardziej od siebie i jej działanie które z czasem przynosi więcej cierpienia niż ukojenia
albo po zapaściach przedawkowaniach czy ostrych zejściach ,oczywiście są tez pewne specyficzne różnice ,ale mechanizm jest takich uzależnień od emocji i i ich żonglowanie jest bardzo podobny ,często wywołuje depresję albo jakąś nerwice ,czasem takie uzależnienie od osoby jest objawem depresji ale to już szczegółowe diagnozy niemożliwe do przeprowadzenia w internecie.
Przyznam szczerze, ze o tę pierwszą zdradę mialam żal do siebie, bo pp tym,jak urodziłam córkę, strasznie oddaliłam się od męża,nie było między nami żadnej fizycznosci, więc znalazł zastępstwo. Tak to tłumaczył. Tylko ze później okazało się, że się w tej kobiecie zakochał. Nie ukrywam także,że mialam z nią ciagle kontakt, próbowałam robic wszystko, by ich od siebie odsunąć. Mąż sprawiał wrażenie,że ten kontakt z nią się urwał, trzy lata później pomylił się i zamiast do niej,wyslal sms do mnie. I sytuacja wrocila. Wtedy ona się wycofała, bo też ma dwójkę dzieci i męża. Mój były mąż byl na mnie bardzo zły, stąd wdał się w romans z dziewczyną przypadkowo poznana. Twierdził po miesiącu,ze nigdy z nią nie spał, pp prostu chcial mnie ukarac za to,ze nie pozwoliłam mu odejść do kobiety,która kochal... po tym wszystkim oboje staraliśmy się, aby wszystko wróciło do normy, wiedliśmy przez rok spokojne życie. Chodziłam do psychologa, który tłumaczył mi, jak ułożyć sobie w glowie wszystko tak, aby nie wytykać mężowi zdrady na każdym kroku. I rok temu w lutym moj świat znowu się zawalił. A teraz on chce wrócić, chce tego, na co tyle czasu pracowaliśmy, by odbudować...
Uważnie przeczytaj ten post, a potem po raz drugi, trzeci, a jak trzeba będzie, to i dziesiąty. Nie przeraża Cię ta historia? Zwróć przy tym uwagę choćby na to zdanie, w którym napisałaś, że kiedy po TRZECH latach zdrada ponownie ujrzała światło dzienne (tak, to przypuszczalnie były całe trzy długie lata prowadzenia podwójnego życia), to kochanka wycofała się ze strachu przed rozpadem rodziny, a mimo to Twój były mąż DO CIEBIE miał pretensje, że nie pozwoliłaś mu odejść, w ten sposób odbierając szansę na szczęście. Nie widzisz jakie to jest absurdalnie nielogiczne? Bo niby do kogo miał odejść, jeśli ta kobieta zdecydowała inaczej? Teraz dodaj do pakietu stwierdzenie, że kolejna kochanka była karą za to, że nie okazałaś się wystarczająco wyrozumiała. Dla mnie obłęd, a to jest przecież tylko drobny element układanki, w której emocjonalna przemoc, oszustwa i manipulacje aż biją po oczach.
Co z Tobą jest nie tak, że zamiast po tym, jak się od niego uwolniłaś, budować swoją przyszłość na zdrowych zasadach, w ogóle rozważasz powrót do takiego życia? Co z Tobą nie tak, że samej sobie nie dajesz szansy na relację, w której możesz być ważna, szanowana i szczęśliwa? Naprawdę tak nisko się cenisz?
Ja również nie widzę innej możliwości, oczywiście pod warunkiem, że historia jest prawdziwa, jak silne, emocjonalne uzależnienie od tego człowieka. Niemniej takie uzależnienia nie biorą się znikąd i swoje źródło najczęściej mają w jakichś deficytach. Dobra, dogłębna terapia to jest coś, co powinnaś teraz rozważać, a nie zgodę na kolejne upokorzenia ze strony toksyka.
Odnoszę wrażenie, że największą bolączką Autorki jest to, jak skutecznie i wystarczająco daleko usunąć tamtą drugą kobietę i jej dziecko. Tak, żeby mogła wrócić do dobrego życia, które miała. Jakby fakt chęci powrotu do do emocjonalnego przemocowca, kłamcy, manipulanta i Piotrusia Pana kompletnie nie istniał. Autorkę w nieskończoność można zdradzać, porzucać, byleby tylko usuwać potem te wszystkie kobiety. Ona zasłoni się wiarą, dobrem dzieci, i przerobi nóżkami, kiedy tylko małżonek palcem skinie. Przerażające.
Całkowite zrzucenie winy za krzywdę wyrządzoną przez byłego na drugą kobietę przy kompletnej ślepocie na to, co wyprawia i wyprawiał ex.
Całkowite zrzucenie winy za krzywdę wyrządzoną przez byłego na drugą kobietę przy kompletnej ślepocie na to, co wyprawia i wyprawiał ex.
Dokładnie, choć przecież to nie ona zdradziła Autorkę, to jemu z wiernością nie po drodze, co już wystarczająco dobitnie pokazał i można z niemal 100% pewnością założyć, że to wciąż nie koniec. Niektórzy po prostu nie potrafią być wierni, a zawsze znajdzie się jakaś okoliczność albo chętna, która jego "silną wolę" wystawi na próbę. Wystarczy drobny kryzys, sprzeczka, cokolwiek. Na domiar złego ten typ tak ma, że sam ze sobą czuje się na tyle dobrze, że winą za własne podłości podręcznikowo obciąża drugą stronę. Jednym słowem w cudowne przemiany nie wierzę, dlatego nawet jeśli tę "przeszkodę" uda się usunąć, to na drodze pojawi się kolejna. No chyba, że pan (były)mąż zostanie zamknięty w klatce lub na bezludnej wyspie, co nie wydaje się możliwe.
bagienni_k napisał/a:Nastąpiło tu jakieś przewartościowanie, bo zastanawiam się za co ktoś, kto jest na miejscu Autorki potrafi kochać takiego cżłowieka, jakim jest ten facet, bo mężczyzna nazwać go nie można. W wieeelkim skrócie wygląda to tak, że im większa krzywda i upokorzenie tym większa tęsknota za czymś, co było kiedyś tam, ale w rzeczywistości stanowiło jedynie pozór, swoista maskę, pod którą skrywa się prawdziwa natura tego faceta.
Przewartościowanie być może nastąpiło z pisaniem kolejnych postów Autorki .
Z moich i innych doświadczeń Autorka naprawdę opisuje objawy silnego uzależnienia emocjonalnego
które śmiało można porównać do uzależnienia od stymulantów lub kokainy uzależnienia psychicznego
z boku to tak wygląda jak ostra obsesja i szaleństwo wbrew rozsądkowi jest całe mnóstwo analogi i nie są to wymysły
bo jak można" kochać" na przykład jakąś substancje bardziej od siebie i jej działanie które z czasem przynosi więcej cierpienia niż ukojenia
albo po zapaściach przedawkowaniach czy ostrych zejściach ,oczywiście są tez pewne specyficzne różnice ,ale mechanizm jest takich uzależnień od emocji i i ich żonglowanie jest bardzo podobny ,często wywołuje depresję albo jakąś nerwice ,czasem takie uzależnienie od osoby jest objawem depresji ale to już szczegółowe diagnozy niemożliwe do przeprowadzenia w internecie.
Dlatego autorce przydałby się dobry psychiatra i odwyk zamiast forum.
Ona już parę zejść zaliczyła, a nic to nie dało. Jakoś kobiety tutaj chociaż dla dobra dzieci wycofują się z chorych układów, zaciskają zęby, a ta tutaj, żeby dopiec facetowi, to wywiozła dzieci setki km dalej, a teraz chce wrócić, bo on aktualnie ma kolejny okres na poudawanie szczęśliwej rodzinki. Jaką sieczkę trzeba mieć w głowie.
Pal licho dobro dzieci, pal licho własną godność i szacunek do siebie, byle by facet pozwalał jej wybaczać jemu.
Jak dla mnie dno totalne, patologia, muł i wodorosty.
178 2022-01-28 14:31:50 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-01-28 14:32:20)
Jeszcze może inaczej byłoby to odebrane, gdyby facet zaliczył jednorazową wpadkę albo romans, ale powiedzmy, żeby żałował. Wiadomo, żę i tak różnie może być, no ale kurcze gość notorycznie i świadomie zradzał swoją żonę. Robił to z premedytacją, bo widocznie nie potrafi się powstrzymać a zwykła relacja, oparta na partnerstwie jest mu obca.
Jeszcze może inaczej byłoby to odebrane, gdyby facet zaliczył jednorazową wpadkę albo romans, ale powiedzmy, żeby żałował.
Istnieje też diametralna różnica pomiędzy sytuacją, kiedy ktoś szczerze żałuje tego, co zrobił, a taką, gdy żałuje, że się wydało, w efekcie czego ponosi jakieś dotkliwe konsekwencje swoich czynów. Skrucha to jest warunek konieczny, a tutaj zdecydowanie mamy ten drugi, nierokujący przypadek. Facet bowiem nie ma żadnego problemu z tym, że zdradzał, oszukiwał, skrzywdził bliskie mu osoby, jemu jest źle z tym, że przestało być komfortowo.
Katia, odnoszę wrażenie, że obecnie jedynym warunkiem podjęcia decyzji o powrocie jest zapewnienie bm, że nie wróci do tamtej kobiety. Tylko czy jego słowa są cokolwiek warte? Popatrz, on ciągle zmienia wersję, raz mówi, że tamta kobieta na pewno nie będzie chciała dopuścić go do dziecka bo ją zostawił w ciąży, potem, że on za to dziecko weźmie odpowiedzialność i będzie je odwiedzał tylko w towarzystwie któregoś z dzieci (nie zapominajmy, że syn nie chce mieć z nim kontaktu więc pomysł, że z nim będzie odwiedzał tamtą kobietę już wydaje się absurdalny).
Ty już przecież wiesz ile warte są jego obietnice. NIC.
Skoro jemu tak łatwo przychodzi zrzucanie winny na innych, to jestem przekonana, że gdybyś wróciła, on zacząłby obracać kota ogonem i zarzucać Ci, że chcesz mu ograniczyć kontakt z dzieckiem bo chyba sama jesteś sobie w stanie wyobrazić, jak odrealnione są jego zapewnienia, że do dziecka będzie jeździł tylko w towarzystwie córki.
On doskonale wie co chce uzyskać i powie Ci wszystko co będziesz chciała usłyszeć bylebyś wróciła z dziećmi do domu. A potem i tak będzie robił po swojemu. Życie rodzinne z małym dzieckiem nie jest już tak ekscytujące jak romans na boku, szczególnie w perspektywie alimentów na 3 dzieci i ciągłego krążenia po 700 km miedzy nimi. Ja się wcale mu nie dziwię, że zatęsknił za poprzednim życiem, kiedy miał Ciebie i dzieci w domu obok. Celowo napisałam "obok" bo przecież w tym samym czasie równolegle odpływał (emocjonalnie) w ramionach raz jednej, raz drugiej kobiety. Ba! Nawet miał żal do Ciebie, że mu pierwszy (pierwszy o którym wiesz) romans popsułaś. Ten ostatni też w pewnym sensie bo wywiozłaś dzieci daleko przez co ten biedny miś musiał się fatygować te set km by móc córkę zobaczyć. No ale przecież sama przyznałaś, że zrobiłaś mu to na złość bo wiedziałaś, że kocha dzieci i tak mu dokopiesz i się w sumie udało. Teraz on Cię prosi o powrót więc teoretycznie mogłoby się wydawać, że wyszło na Twoje.
Jeżeli jednak wrócisz, to stracisz ten argument, chyba, że tak będziesz z tymi dziećmi wyprowadzać i wracać w nieskończoność.
Syn na całe szczęście jest już dorosły i pewnie niedługo się usamodzielni i możliwe, że nie będzie chciał mieć kontaktu z żadnym z rodziców, zostaje jednak córka, która jeszcze przez wiele lat będzie kartą przetargową. Smutne.
Ja już to wcześniej pisałam ale powtórzę jeszcze raz - jeśli chcesz wrócić to tylko dlatego, że wiesz, że tam będzie Ci lepiej/łatwej i że dzieci tego chcą, ale absolutnie nie do niego czy ze względu na niego!
Piszesz, że on obiecuje, że już nigdy Cię nie zawiedzie, wierzysz w to? Jeśli tak, to jesteś bardzo ale to bardzo naiwna. Tu już Ci wiele osób pisało, że on będzie miał wtedy b. komfortową sytuację bo dzieci będą obok, możliwe, że i tamtą kobietę tak urobi, że w ogóle nie będzie płacił alimentów, za to już na legalu będzie prowadził podwójne życie. A jak mu rola podwójnego partnera i ojca znudzi, znów pójdzie w jakiś romans, przy czym Tobie i tamtej kobiecie będzie wciskał, że akurat jest u tej drugiej, a właściwie z dzieckiem.
Szczytem naiwności jest też myślenie, że nawet jeśli tamta kobieta go kopnie (w sensie nie będzie chciała z nim relacji innej niż tylko opieka nad ich dzieckiem), to jemu nagle miłość do Ciebie wróci i będzie Ci wierny i zacznie szanować. Za dużo się wydarzyło.
Ja jeszcze bym Cię rozumiała, gdyby ten post powstał te 5l temu, kiedy dowiedziałaś o pierwszej zdradzie i jak sama piszesz była tam też Twoja wina bo oddaliłaś się od męża po urodzeniu dziecka. Jednak ten facet Cię okłamywał, zdradzał i upokarzał przez kolejne 5 lat mimo, że dałaś Wam szansę.
Kobieto, zacznij siebie szanować i myśleć o dzieciach ale tak naprawdę a nie w kontekście jak dokopać bm.