Romans męża i ja - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Romans męża i ja

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 378 ]

196

Odp: Romans męża i ja

Racja, Paslawku, wybacz. Nie znam typa ale coś się czepia i chyba jest w dołku i nie umie sobie inaczej z nim poradzić. Jack, załóż swój temat! Ludzie mają problemy różne różniste i nie ma co się wstydzić, ok?

Wracając do medytacji, to polecam medytacje prowadzone. Wystarczy znaleźć wolną godzinę (lub krócej ale te dłuższe są mega relaksujące), położyć się wygodnie i odpłynąć na chwilę. Ja w trakcie często widzę pod zamkniętymi powiekami kolory regenerujące mózg. Czasami płaczę co jest wskazane by uwolnić smutek, który się lubi przypałętać. Taka relaksacja, zwłaszcza gdy pojawią się kolory od różowego, niebieskiego i fioletowego, potrafi znakomicie oczyścić umysł, działa jak tonik na komórki mózgowe albo jak prysznic (No nie, kto to mówi tongue ) hehe prysznic mózgu. Polecam z całego serca!

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Romans męża i ja

DeepAndBlue, dzięki, z rozkoszą zagłębie się w ten temat.

198

Odp: Romans męża i ja
Pani Melancholia napisał/a:

DeepAndBlue, dzięki, z rozkoszą zagłębie się w ten temat.

Spróbuj koniecznie. Na YouTube znajdziesz wiele takich medytacji, pod różne problemy. Jeśli np rozumiesz język angielski to Michael Sealey ma właśnie takie godzinne.
Dobrze, że Wieka przypomniała, bo zaczęłam pracować nad rzuceniem palenia a potem parę spraw przybyło i człowiek odkłada, odkłada… zapomina. Dzięki Wieka!! <3

199 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-15 18:07:37)

Odp: Romans męża i ja

Tu niżej w innym temacie Pain masz trochę konkretów Melancholio temat  stary ale jary
medytację też polecam,z racji moich problemów mnie pomaga i pomogła
a jako ktoś kto pochodzi z ewangelickiej tradycji ,taki sceptyk i wtedy na pewno agnostyk to na początku miałem problem
z medytacją,podchodziłem jak pies do jeża  ,ja polecam uważność .ale nie taką jak na treningach kołczingach korporacyjnych.
https://www.netkobiety.pl/t124414.html
jak zrobisz dla siebie choć trochę z tego będziesz lepiej się czuć to żadne kity można sprawdzić na sobie spokojnie nie zaszkodzi .
a w życiu się potem przydaje.

200

Odp: Romans męża i ja

Nie będę wracala do wczesniejszej nawalanki bo dopiero teraz zobaczylam ze mam spieprzac:)))) Ale pozostawie to bez komentarza.
Melancholio, stracilas przyjaciela. Wiem jak sie czujesz bo ja tez myslalam ze maz to moj przyjaciel. Zawsze bylam po jego stronie, zawsze wspieralam. I zalozylam ze on mysli i czuje podobnie...Ale wiesz co to oznacza? Ze Ty masz być teraz dla siebie najlepsza przyjaciółka. I zadbac o siebie sama. Z pomoca dobrych ludzi. Oni naprawde tam są. Wyjdz tylko do nich.
Odpuszczaj sobie rozne tematy, nie musi byc idealnie. To nie jest Twoj czas. Bedzie nieposprzatane? Trudno. Czegos nie załatwisz? Trudno. Ja na tym etapie na którym Ty jestes czulam się dokladnie jak Ty. Powloczylam nogami. Schudlam 8kg. Watpilam w siebie. Wygladalam jak duch. Ludzie w pracy pytali co sie dzieje. Dzis chpdze 3x w tyg minimum na sporty, zyje aktywnie, wygladam lepiej niz kiedys. Na wszystko przyjdzie czas. Wiec badz dla siebie dobra i wyrozumiala. Podejdz do siebie samej z miłością i życzliwością.
Co do medytacji - naprawde spróbuj. Nie na zasadzie ze "ok takie tam co każdy mowi". Mi to w pewnym sensie pomoglo przetrwać. W najgorszych momentach desperacji odcinalam sie od swiata w ten sposób, przytulalam sama siebie. 
DeepAndBlue - mow koniecznie jakie te medytacje prowadzone robisz bo jestem mega ciekawa tych kolorów!!!! Możesz na priv napisac jeśli niedozwolone tutaj wstawiac linkow.
Melancholii, to co Cie spotkało to trauma. Przetrwasz to ale badz blisko siebie i siebie stawiac teraz na 1 miejscu.
A co do meza i powrotu...Eh...Moja opinie juz znasz. Ja juz teraz uwazam ze w miłości rzeczy sa proste. Jesli facet kocha to nigdy nie czujesz sie zapasem. Przezylam po mezu juz kilka relacji, romansow i tak wlasnie jest. Jak dla faceta czujesz sie nie na 1 miejscu to najpewniej tak jest. A jak tak jest to nie da sie tego zmienic. On nie zacznie Cie po 35 latach nagle widziec inaczej, czuc inaczej, szanowac skoro juz Cie szanować przestał. Ja to przezylam i widzialam mase razy. I zycie solo jest 100 razy lepsze niz zycie jako czyjs zapas.
Ale moze sie nie znam, niektórzy tu madrzejsi;)))
Teraz skup sie na sobie i swoim zdrowiu! I pamiętaj to co ja zawsze powtarzalam i powtarzam jak jest ch**owo - TO TEŻ MINIE.

201

Odp: Romans męża i ja

A o gitarze ani słowa Ehhh big_smile

202

Odp: Romans męża i ja

Hahah no tak! Melancholio - gitare sobie kup! A tak na serio po prostu zacznij powolutku patrzec na siebie , na to co TY lubisz, czego TY zawsze chciałaś. Bo teraz bedziesz TY ze SOBĄ. Ale to fajne towarzystwo:) Lepsze niz zdrajcy:)
Ale nie posalam o tym wczesniej bo moim zdaniem to jeszcze nie ten etap. Teraz masz survival mode

203 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-15 18:17:43)

Odp: Romans męża i ja

No chyba jednak niekorzystnie wygląda to, że mąż wyjechał nie wiadomo kiedy wróci i z Melancholią się nie kontaktuje...

204 Ostatnio edytowany przez Mimi5 (2021-12-15 18:33:22)

Odp: Romans męża i ja
Masia79 napisał/a:

Melancholio, nie wiem czy on xlozyl.pspiery rozwodowe, straszyl mnie pozwami o rozwod i rozdzielnosc majątkową. Wątpię żeby złożył, ale nie mam 100% pewnosci. Ja poki co mam.prawnika i złożyłam o alimenty I zabezpieczenie bytu rodzinie. Ucieszy sie napewno jak dostanie zawiadomienie z sądu. Przestanie czuć die jak Pan i władza pieniądza i decydent.

Masia ,czy złożył papiery możesz dowiedzieć się w sądzie okręgowym, wystarczy zadzwonić do sekretariatu i podać nazwiska. Bez żadnego problemu jeśli ok pozew wpłynął poinformują Cię ok tym i podadzą sygnaturę.
Ja również złożyłam o alimenty i zabezpieczenie potrzeb... Ale w rejonowym to się już ciągnie 3 miesiąc, pewnie decyzja nie zapadnie do pierwszej rozprawy rozwodowej i przejmie to sąd okręgowy...
Stresują się "trochę" jak podejdzie do tego sąd. Nie chciałabym żeby znów on czuł się "wygrany"... Daj znać jak to będzie u Ciebie.

205

Odp: Romans męża i ja
Ela210 napisał/a:

No chyba jednak niekorzystnie wygląda to, że mąż wyjechał nie wiadomo kiedy wróci i z Melancholią się nie kontaktuje...

Żadne z nich się nie kontaktuje. To co pisałam wcześniej - schemat milczenia, który niczego nie naprawi i niczego nie załatwi.

206

Odp: Romans męża i ja

Deep, nie ma za co big_smile Tak mi przyszło do głowy, piszę co wiem, choć sama nie mam takich doświadczeń. A co do nałogu, jak się ma silną wolę i powie sobie od jutra nie palę, też działa smile


Ela210 napisał/a:

No chyba jednak niekorzystnie wygląda to, że mąż wyjechał nie wiadomo kiedy wróci i z Melancholią się nie kontaktuje...

Dokładnie, choć już wie kiedy wróci.
Wiadomo, najlepszą formą obrony jest atak, więc na taki scenariusz też trzeba się przygotować.
Bo on obmyśla plan rozmowy i może Melancholię oskarżać o rozpad małżeństwa i wciskać, że zdrada to jej wina. Nie można dać dać się wcisnąć w podłogę. Chociaż to pewnie trudne.

207 Ostatnio edytowany przez Pani Melancholia (2021-12-15 19:13:34)

Odp: Romans męża i ja

Ale to jest po trosze moja wina, nawet psycholożka mi to uświadamiała. Ja przez te wiele miesięcy, naprawdę wiele, nie pytajcie ile, nic nie zrobiłam, żeby tą sprawę z mężem wyjaśnić, bo myślałam, że się jakoś samo poskłada. Oboje jakoś tak myśleliśmy. A to tak nie działa. Nie kontaktujemy się, bo to nie jest rozmowa na telefon. Czekam aż wróci, bo napisał, że musimy porozmawiać, no raczej, ja też to wiem. Nie pisał, bo nie wiedział co ma napisać. A jak się potoczy ta rozmowa i w którą stronę pójdzie to się dopiero okaże.
Na razie staram się za dużo nie myśleć, siedzę dużo w necie i czytam, zeby zająć czymś głowę. Jak nie myślę, to mi się wydaje, że wszystko jest ok i nic się nie wydarzyło. I to jest fajne. Wieczorem znajdę sobie jakiś film i postaram się go obejrzeć, jeśli będę mogła się skupić. Może poćwiczę trochę, dawno tego nie robiłam.
No i przyjrzę się tej medytacji. Miałam jutro iść do kosmetyczki, rozluźniłabym się trochę, ale musiałam odwołać, bo mi się jakaś opryszczka napatoczyła.
Gitary sobie raczej nie kupię wink

No i wpadłam w szał netowych zakupów, kurierzy mi się pchają drzwiami i oknami smile

208 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-12-15 19:43:18)

Odp: Romans męża i ja

Melancholia, ale nie ma Twojej winy, że on Cię zdradzał, a on może Ciebie o to obwiniać.Taka strategia.

Na pewno nie pomoże Ci w niczym posypanie głowy popiołem, bo to będzie dla niego woda na młyn, dlatego nie daj się wbijać w poczucie winy, choć czujesz się współwinna, ale sytuacji, które przeżywa nie jedno małżeństwo. Nie zdrady.
A tylko o zdradzie powinna być rozmowa, chociaż co to da rozmowa, teraz chce rozmawiać, a dlaczego nie potrafił wcześniej. Teraz nie ma żadnego usprawiedliwienia. Chyba, że chce oznajmić swoją decyzję odnośnie rozstania, bo powrotu nie widzę.

209 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-12-15 19:49:03)

Odp: Romans męża i ja

Uważaj z tym psychologiem bo widze ze to z tych co " co Pani złego zrobila ze popchnęła męża w ramiona innej"...Mialam styk z jedna taka. Bylam w szoku ze psycholog komuś na dnie moze inputowac wine, zwlaszcza w takim momencie... Nigdy nie jest idealnie w malzenstwie. Kazdy jakies bledy popełnia, sa rzeczy które  mógłby zrobic inaczej, lepiej. Ale zdrada to inny kaliber. I nie ma żadnego usprawiedliwiania. Nie daj sie takiej narracji. Piszesz ze Ty nic nie zrobiłaś. A co zrobil on? Nie dość ze nic by ratować,  to jeszcze więcej - wywalił Was do smietnika. Ja nie znosze tej narracji psychologow. Zamiast umocnic osobe w traumie, pomoc oderwać się od toksyny - kopią leżącego. Jesli znasz angielski to polecam wpisy Chumplady o RIC syndrome.

210

Odp: Romans męża i ja

Winnymi kryzysu w małżeństwie są zawsze 2 strony, nie po równo, ale zawsze dwie.
Winnym zdrady jest zawsze tylko zdrajca.
Poza zdradą jest co najmniej kilka innych dróg zmierzających w kierunku poprawy czy tez zmiany  sytuacji w związku, w tym
rozstanie, ale zdrada to cios poniżej pasa.
Żadne z Was nie podjęło żadnego działania, by zmieniło się cokolwiek w Waszym małżeństwie, ale nie Ty zdradziłaś. Tylko on.

211

Odp: Romans męża i ja
wieka napisał/a:

Melancholia, ale nie ma Twojej winy, że on Cię zdradzał, a on może Ciebie o to obwiniać.Taka strategia.

Na pewno nie pomoże Ci w niczym posypanie głowy popiołem, bo to będzie dla niego woda na młyn, dlatego nie daj się wbijać w poczucie winy, choć czujesz się współwinna, ale sytuacji, które przeżywa nie jedno małżeństwo. Nie zdrady.
A tylko o zdradzie powinna być rozmowa, chociaż co to da rozmowa, teraz chce rozmawiać, a dlaczego nie potrafił wcześniej. Teraz nie ma żadnego usprawiedliwienia. Chyba, że chce oznajmić swoją decyzję odnośnie rozstania, bo powrotu nie widzę.

To nie jest tak, że posypuję głowę popiołem, absolutnie się nie obwiniam, bo ja potrafiłam jakoś tak żyć i nie rzuciłam się w niczyje ramiona. Ale nie mogę też powiedzieć, że żadnej mojej winy nie ma w sytuacji jaka była między nami. Oczywiście, że on jest zdrajcą, nie ja.

212

Odp: Romans męża i ja
Ewe131 napisał/a:

Winnymi kryzysu w małżeństwie są zawsze 2 strony, nie po równo, ale zawsze dwie.
Winnym zdrady jest zawsze tylko zdrajca.
Poza zdradą jest co najmniej kilka innych dróg zmierzających w kierunku poprawy czy tez zmiany  sytuacji w związku, w tym
rozstanie, ale zdrada to cios poniżej pasa.
Żadne z Was nie podjęło żadnego działania, by zmieniło się cokolwiek w Waszym małżeństwie, ale nie Ty zdradziłaś. Tylko on.

Dokładnie tak. 10/10.
Z tym ze jak jest kryzys bez zdrady - to jest na czym pracować. Wiec nawet jeśli autorka gdzies tam nie zauwazyla czegos w malzenstwie - to gdyby maz byl Ok- mogliby to odbudowac. Jak jest zdrada to moim zdaniem pozamiatane.

213 Ostatnio edytowany przez Pani Melancholia (2021-12-15 20:12:43)

Odp: Romans męża i ja
PainIsFinite napisał/a:

Uważaj z tym psychologiem bo widze ze to z tych co " co Pani złego zrobila ze popchnęła męża w ramiona innej"...Mialam styk z jedna taka. Bylam w szoku ze psycholog komuś na dnie moze inputowac wine, zwlaszcza w takim momencie... Nigdy nie jest idealnie w malzenstwie. Kazdy jakies bledy popełnia, sa rzeczy które  mógłby zrobic inaczej, lepiej. Ale zdrada to inny kaliber. I nie ma żadnego usprawiedliwiania. Nie daj sie takiej narracji. Piszesz ze Ty nic nie zrobiłaś. A co zrobil on? Nie dość ze nic by ratować,  to jeszcze więcej - wywalił Was do smietnika. Ja nie znosze tej narracji psychologow. Zamiast umocnic osobe w traumie, pomoc oderwać się od toksyny - kopią leżącego. Jesli znasz angielski to polecam wpisy Chumplady o RIC syndrome.

Nie, absolutnie nie było to kopanie leżącego. Ona go  w żaden absolutnie sposób nie usprawiedliwiała, próbowała mi tylko uzmysłowić z czego się ten romans mógł wziąć. Nie sądzę, żeby mnie wcześniej zdradzał, bo prawdopodobnie odkryłabym to tak jak teraz, kobieca intuicja, plus różne symptomy, nie jestem głupia i ślepa. Chociaż dzisiaj już nie jestem pewna niczego. Po prostu sytuacja była jaka była, ale jak napisałam, ja innemu do łóżka nie wskoczyłam. Jest zdrajcą i to nie ulega wątpliwości.
Ale dałaś mi do myślenia, może powinnam zmienić psychologa. Byłam pierwszy raz w życiu, nie mam doświadczeń.

214

Odp: Romans męża i ja
Pani Melancholia napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Uważaj z tym psychologiem bo widze ze to z tych co " co Pani złego zrobila ze popchnęła męża w ramiona innej"...Mialam styk z jedna taka. Bylam w szoku ze psycholog komuś na dnie moze inputowac wine, zwlaszcza w takim momencie... Nigdy nie jest idealnie w malzenstwie. Kazdy jakies bledy popełnia, sa rzeczy które  mógłby zrobic inaczej, lepiej. Ale zdrada to inny kaliber. I nie ma żadnego usprawiedliwiania. Nie daj sie takiej narracji. Piszesz ze Ty nic nie zrobiłaś. A co zrobil on? Nie dość ze nic by ratować,  to jeszcze więcej - wywalił Was do smietnika. Ja nie znosze tej narracji psychologow. Zamiast umocnic osobe w traumie, pomoc oderwać się od toksyny - kopią leżącego. Jesli znasz angielski to polecam wpisy Chumplady o RIC syndrome.

Nie, absolutnie nie było to kopanie leżącego. Ona go  w żaden absolutnie sposób nie usprawiedliwiała, próbowała mi tylko uzmysłowić z czego się ten romans mógł wziąć. Nie sądzę, żeby mnie wcześniej zdradzał, bo prawdopodobnie odkryłabym to tak jak teraz, kobieca intuicja, plus różne symptomy, nie jestem głupia i ślepa. Chociaż dzisiaj już nie jestem pewna niczego. Po prostu sytuacja była jaka była, ale jak napisałam, ja innemu do łóżka nie wskoczyłam. Jest zdrajcą i to nie ulega wątpliwości.
Ale dałaś mi do myślenia, może powinnam zmienić psychologa. Byłam pierwszy raz w życiu, nie mam doświadczeń.

To jest to, co też pisałam wcześniej.
zdrady jest winny tylko i wyłącznie on. Nie ma Twojej winy w tym, że on postanowił sobie poszukać kochanki.
Natomiast na rozpad związku pracowaliście oboje. I super, jeżeli takie spotkania z psychologiem pokażą też Tobie, w których miejscach te błędy powstały. Bo nawet jeżeli tu się nie zdecydujecie na odbudowę tego, to będziesz miała fajny punkt wyjściowy do budowania kolejnej relacji, jeżeli tylko będziesz tego chciała. To jest naprawdę cenna wiedza i warto ją mieć.

Dlatego ja bym się wstrzymała ze zmianą psychologa, bo póki co dobrze mówi. Nie oskarża Cię, ale uświadamia mechanizmy i to jest naprawdę bardzo wartościowe. Bo też nie w głaskaniu po głowie chodzi w takich spotkaniach. A zmienić możesz zawsze jak się będziesz źle czuła po terapii.

215 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-12-15 20:47:50)

Odp: Romans męża i ja

"Ona go  w żaden absolutnie sposób nie usprawiedliwiała, próbowała mi tylko uzmysłowić z czego się ten romans mógł wziąć."

No to psycholożka odkryła Amerykę tongue Radzę, zmienić.

Chociaż powód mógł być zgoła inny. Pierwiastek zdrady, to chyba jednak trzeba mieć we krwi.

Ja bym oczekiwała od specjalisty, co najmniej kilku powodów dla których ludzie dopuszczają się zdrady, jak już wzięła się za diagnozowanie.

216

Odp: Romans męża i ja

No i teraz to już mam totalny zamęt w głowie smile W każdym razie wiem, że przede mną bardzo trudny czas i powiem szczerze. jestem załamana.

217 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-15 20:55:17)

Odp: Romans męża i ja

Najlepiej to zmienić psychologów na "kołczów":)
Taką Tatianę Mitkową, która lamaną polszczyzną opowie jacy to psychopaci z facetów  i jakie babki ofiary psychopatów wink
Wtedy zostaje się babką którą alergiczne reaguje na sugestię że ma się wpływ na własne zachowanie smile I wchodzi się w rolę albo wiecznej ofiary, albo poszukują w facetach psychopatów  smile
Działa szybko jak piwo z wódką..

218 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-15 23:32:55)

Odp: Romans męża i ja
Pani Melancholia napisał/a:

No i teraz to już mam totalny zamęt w głowie smile W każdym razie wiem, że przede mną bardzo trudny czas i powiem szczerze. jestem załamana.

Na razie chodź i nie kombinuj .
Terapia jest miedzy innymi od tego żeby uwolnić się od poczucia winy, za błędy i poczucia krzywdy,nawet tej słusznej, bo to potrafi zeżreć człowieka od wewnątrz dostać można od swojej racji martwicy.
Rola ofiary jest czymś okropnym w konsekwencjach,bywa wygodna i kusząca dla obu stron niestety zdrada uwalnia mroczne strony ludzi eskaluje je
często właśnie zdrajca ma się za ofiarę ,nie tylko zdradzony,zaczyna się od obwiniania za wszystko kogoś innego ,bez równowagi i rozsądku.
Zdrada to jedno wzajemnie relacje to drugie na siłę nie da się tego połączyć.
Dla mnie jedynym logicznym powodem jakiejkolwiek zdrady romansu niewierności jest to że się komuś chciało ...... no nie tylko jeszcze emocje cała ich gama,intymność ,konspiracja, inność ,nowość etc.Deficyty poczucia pustki i braków rozczarowana to subiektywne i często względne, złudne zjawiska wzmacniane naginane i naciągane do woli.
ale chciało się też mieć korzyści ze związku jakikolwiek by nie był.
Szukanie powodów zdrady to ściema jest racjonalizowaniem i usprawiedliwianiem tego co było niby złe,ale było też na ogół  dobrze w czymś w związku jest to też wzajemnym obwinianiem przerzucaniem się na oskarżenia,zdrady naprawdę zdarzają się w dobrych małżeństwach ,ponieważ doskonałych ,idealnych nie ma nie było i nie będzie ludzie to słabe istoty ale też mocne taki paradoks zależny od postawy .
Jak nie oziębłość jest powodem ,to znużenie ,jak nie znużenie to nadopiekuńczość,wyręczanie, prowadzenie, dominacja lub zbytnia uległość kogoś ,albo za dużo pracy, atencji. adoracji, uwagi,starań albo za mało.Każdemu wedle potrzeb. 
Tym bardziej dziwne jest szukanie u zdradzonego winy że do rozstania wcale nie potrzeba katalizatorów,drugich gałęzi czy zdrady po pijaku to też usprawiedliwienia infantylne niby dorosłych ludzi.Ludzie się rozwodzą bez tego,ale rozstania bolą to dlaczego sobie nie ulżyć na zapas i może nie wyda się to nie wyjdzie na jaw.Kto wie ,zdradzanie w sumie jest zarąbiste ,ma się mnóstwo radochy z frajdy z tego a na początku niemal każdy uważa że nic go nie ruszy i kłamstwo nie będzie mieć złego wpływu,ruszenie jednak ciemnych stron ego jest niebezpieczne i niszczy sumienie.Nawet nie każda zdrada  jest odwetem, zemstą,niby  zadośćuczynieniem czy niby rekompensatą robi się jednak wszystko żeby tak to wyglądało i żeby w to uwierzyć samemu .

Takie szukanie wstecz powodów i przyczyn w  błędach i zaniedbaniach to pozór łańcucha przyczynowo skutkowego ,aż dziw czasem bierze że psycholodzy ferują taki shit w niektórych nurtach "dialektycznych",że ktoś lub coś jest odpowiedzialny za nasze wybory i przeważa to w determinacji,
zdrady się zdarzają w różnych związkach tych słabych i mocniejszych,patologicznych dysfunkcyjnych ,ale zdrady też się nie zdarzają w takich różnych związkach.
Jedyne uzasadnienie analizy błędów zdradzonej osoby to to żeby je sobie wybaczyła i odpuściła, to rozumiem,wnioski i refleksje siłę do zmiany ,pomaga to też wybaczyć zdrajcy, nawet jeżeli w rachubę wchodzi rozwód ,wolność i czyste sumienie są bezcenne ,ale jak kto chce może sobie żywić urazę ,bo do czegoś kiedyś może się przydać taka dyżurna,słuszna, sprawiedliwa  na zaś.
Swoje poczucia winy ,krzywdy wykorzystywałem kiedyś do tego żeby nikt nie spodziewał się niczego dobrego po mnie miałem tego całą kolekcję przydawało się to do bycia sorry mendą dla innych,na szczęście w terapii w ciągu paru lat uwolniłem się od tego.
Nie istotne czy ktoś w to wierzy czy nie i czy się to komu podoba .
znowu deko odleciałem

219

Odp: Romans męża i ja

Wiesz co Ela?
To nie chodzi o bycie w roli ofiary. Chodzi o prawdę, realistyczne patrzenie i nie bawienie sie w poprawność wobec krzywdzicieli. Zdrada to krzywda. Zdrajcy nie czuja empatii bo by bie byli w stanie robic tego co robia. I ok. Tylko nazwijmy rzeczy po imieniu. A nie bawmy sie sie w new age psychologow, którzy maja zrozumienie dla kazdego psychopaty i jeszcze dokladaja do pieca ich ofiarom.
Co nie znaczy ze nie mozna miec refleksji o sobie w związkach. Jak najbardziej. Ale to inna energia. Nie "co zrobiłam zle ze on mnie zdradzil". To "w następnym związku bede wiecej robic X, ale moj ex byl po prostu do dupy i nie moglam niz zrobic zeby mnie nie zdradzil". Bo chyba po takim czasie juz wiesz ze zdrajca zdradzi zawsze jak ma to w sobie. Nawet jakby zona byla boginią. Bo chce. Bo moze. I zawsze znajdzie wytłumaczenie.

220 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-15 23:43:36)

Odp: Romans męża i ja

Są winy wynikające z czyjejś złej woli w związku.
ale częściej nie m,a win, ale są przyczyny czegoś i tu strona zawiedziona ma swój udział.
Przyczyna niekoniecznie jest całkiem ukryta- czasami zalążki katastrofy widać , tylko je lekceważymy.
I moim zdaniem trzeba to rozpoznać na przyszłość. Rozpoznawanie nie jest miłe czasem.
Cżęśc osób ma taki odruch, że jesli cokolwiek zostanie wrzucone do ich ogródka, to ich to boli: nie wiem z czego to wynika: moze często byli krytykowani w dzieciństwie i nie umieją tego tego unieść ?

Pasławku- Ty jesteś życiowym szczęściarzem, wiesz?
znam Twoje życiowe historie i były tam ciężkie chwile- ale nigdy nie zabrakło Ci kobiet które Cię kochały a traktowałeś je różnie jak wiesz.
A nie każdy tak ma w życiu Pan czy Pani smile więc nie wszystkie zdrady z nudów- nie przesądzając jak było w tym przypadku- bo ewentualne szydło wyjdzie z męża po powrocie.

221 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-16 00:07:25)

Odp: Romans męża i ja

Melancholio, ja zmieniałam psychologa po pierwszej wizycie a prawdę mówiąc to się wtedy zraziłam, a pan miał być taki wspaniały. A czułam, ze mnie atakuje, nie rozumie itd.
Druga to była już pani i od razu zaskoczyło.
Cieszę się, ze jesz po troszku. Jakieś witaminy by się jeszcze przydały.
Uśmiechnęłam się jak napisałas o tym smsie do męża, bo ja to tyle okropnych smsow swojemu wysłałam, ze szok, próbowałam go też walnąć i rozwalilam parę rzeczy, jakby to był ktoś zupelnie inny, jakiś furiat wariat a nie zwykła ja. Az w to nie wierzę, ze to się działo, tylko dziura w podłodze mi to przypomina.
Trzymaj się ciepło.

222 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-16 00:22:21)

Odp: Romans męża i ja

Czy czujesz że z pomoca tej Pani wasz związek i Twoje zycie idzie w dobrym kierunku?

223

Odp: Romans męża i ja
Ania2019 napisał/a:

Melancholio, ja zmieniałam psychologa po pierwszej wizycie a prawdę mówiąc to się wtedy zraziłam, a pan miał być taki wspaniały. A czułam, ze mnie atakuje, nie rozumie itd.
Druga to była już pani i od razu zaskoczyło.
Cieszę się, ze jesz po troszku. Jakieś witaminy by się jeszcze przydały.
Uśmiechnęłam się jak napisałas o tym smsie do męża, bo ja to tyle okropnych smsow swojemu wysłałam, ze szok, próbowałam go też walnąć i rozwalilam parę rzeczy, jakby to był ktoś zupelnie inny, jakiś furiat wariat a nie zwykła ja. Az w to nie wierzę, ze to się działo, tylko dziura w podłodze mi to przypomina.
Trzymaj się ciepło.

Aniu, ja od razu poszłam do kobiety, bo wydawało mi się, że kobieta kobietę lepiej zrozumie. Tym bardziej, że ona też tyle w związku małżeńskim jak ja, może nawet więcej, bo opis nie był świeży. Może nie była tak idealna jak się spodziewałam, ale trochę mi oczy otworzyła na niektóre sprawy.
Tak , trochę jem, nawet później jeszcze tego ryżu zjadłam. Może nie jest tak źle ze mną? Może jednak jestem silniejsza niż myślałam. Ale to się okaże jak zdrajca wróci. A ten sms mu się należał, mogłam gorsze rzeczy napisać, musze odreagować, mam prawo do tego. Przy naszej pierwszej rozmowie byłam zbyt spokojna, teraz pewnie będzie inaczej, bo tyle emocji we mnie buzuje. Ty też się trzymaj smile
Ela , a to pytanie chyba nie było do mnie?
Próbowałam medytacji, ale nie wyszło, zrezygnowałam po pięciu minutach, bo za pieruna nie mogłam się skupić.  Spróbuję znowu jutro.

224

Odp: Romans męża i ja
Ela210 napisał/a:

Czy czujesz że z pomoca tej Pani wasz związek i Twoje zycie idzie w dobrym kierunku?

Związek na bank:P

225

Odp: Romans męża i ja

Tak, pytanie było do Ani.

226

Odp: Romans męża i ja

Melancholio, na pewno stresujesz się na samą myśl, że niebawem wróci mąż i moment rozmowy nastąpi… na pewno próbujesz sobie w głowie układać różne scenariusze, co możesz powiedzieć, o co zapytać, ale życie i tak pokaże, jak to się wszystko potoczy. U mnie związek zakończony małżeństwem było dużo krótszy niż Twój, 7-letni, ale mnie też dotknęła zdrada ex-męża. I po rozstaniu, po przeżyciu na swój sposób „żałoby”, straty, przemieszania uczuć, myśli, pragnień i marzeń, w których byliśmy MY, przyszedł czas na analizowanie. Wiem, że u Ciebie to jeszcze absolutnie nie ten czas! Ale może jakieś spostrzeżenia będą dla Ciebie w jakiś sposób pomocne… Zaczęłam się po iluś miesiącach od rozstania zastanawiać „dlaczego?”, i nie - dlaczego mnie zdradzał (bo o tym obsesyjnie myślałam na początku…), ale - dlaczego w naszym związku nie było przyjaźni… nie było takiej psychicznej bliskości, dlaczego nie umiałam zwierzyć mu się ze swoich myśli… seks był, ale w wymiarze fizycznym jedynie (tak to bym nazwała … inaczej nie umiem znaleźć dobrych słów…), dlaczego ja nie potrafiłam wielu rzeczy zmienić w sobie, swoim zachowaniu, byłam uparta, butna, unosiłam się „honorem” po różnych sytuacjach …. I wcale nie piszę, że to wszystko pchnęło ex-męża do zdrady, bo miał inne wyjścia… on samodzielnie wybrał najpierw zdradę, a dopiero potem rozstanie…. Więc na początku czułam się podwójnie upodlona – zdradzał, a potem zostawił… nie odszedł do żadnej kobiety, po prostu odszedł ode mnie…

Ale później doszłam do wniosku, że jakby moje „wewnętrzne JA”, to jak się zachowywałam w tym małżeństwie,  dawało mi znać, że ja w tym zwiazku nie chciałam być, nie czułam się w 100% szcześliwa, zaopiekowana, bezpieczna… tylko ja wtedy o tym tak nie myślałam, kochałam szaleńczo (tak mi się wydawało), a z drugiej strony były moje zachowania… świadczące o czymś zupełnie innym (noo na pewno w wielu z nich nie było miłości która deklarowałam ....)

Może Ty Melancholio swoim zachowaniem, swoim odsunięciem się, odpychaniem męża od jakiegoś czasu dawałaś sobie nieświadomie znać, że „coś” się wypaliło? „Coś’ z Twojej strony. Że nie jesteś szczęśliwa, nie czujesz się wyjątkowo w tym związku, nie czujesz się bezpiecznie i pewnie? I jeszcze raz powtórzę – nie jest to przyczynek ku temu, żeby mąż poszedł w długą, bo mógł przyjść powiedzieć „Krysia”, ja tak dłużej nie mogę! Albo coś z tym zróbmy do cholery, albo rozstańmy się jak dorośli ludzie, bo zaraz mnie szlag trafi jak mam żyć z kobietą jak ze współlokatorką.”

Ja dopiero po dłuższym czasie uświadomiłam sobie, że ja tak naprawdę gdzieś głęboko w psychice wiedziałam, ze ja tego małżeństwa/związku już nie chcę, ale nie umiałam tego dostrzec, nie umiałam tego nazwać. Ale odbiciem tej ukrytej informacji zakodowanej gdzieś bardzo głęboko były moje zachowania wobec ex-męża.

DZIŚ na 100% wiem, że ja bym się w tym małżeństwie wykończyła psychicznie… szkoda dla mojego zdrowia, ze skończyło się z „przebojami”, ale chwała, ze się skończyło...

227 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-16 12:33:56)

Odp: Romans męża i ja

Ewe, gratuluję samoanalizy.
Dlatego pisałam nie o winach. a o przyczynach takiego stanu rzeczy.
każdy związek ma takie przyczyny- dzieja się jakieś interakcje. Czasami wynikaja one z kompletnego niedobrania.
Trwa wiele małżeństw które mają nabałaganione w tym bardziej niz te, które sie rozpadają.Trwaja bo nie ma katalizatora
I nie zawsze jest to chęć przeżycia przygody- bo wtedy małżonek robi wszystko by żona się nie dowiedziała i nie chce rozstania.
Czasami pójdzie mocniejszy impuls że ktoś dostrzeże że w jego zasięgu jest coś czego nie miał a tego pragnął.
Czy dobrze to zinterpretuje zdradzający na swoją korzyść czy nie- druga sprawa- moze na tym stracić, a małżonka uwolnić.

więc pobudki nie tylko niskie być muszą- co ciekawe: te niskie są mniej atomowe dla związków niz te głębsze.
Wszystko w życiu dzieje się po coś.

228 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-16 13:20:29)

Odp: Romans męża i ja
Ela210 napisał/a:

Tak, pytanie było do Ani.

Co do psychologa, nie chodzę już, ale dało dużo mnie.
Związkowi też, na pewno mężowi pomogło zrozumieć to jak się czuję, a mnie pomogło uwierzyć w jego historię.
On jest "anty-terapiowy", ale chodził,
powinniśmy pewnie chodzić nadal, ale nie mialam już siły na to wtedy ani czasu (około dwóch godzin trwało), bo to mega wysilek emocjonalny był i wychodziłam dętka.
Jak odstawie całkiem leki to będę chodzić znowu, obiecałam juz swojemu lekarzowi.

To o czym piszecie Dziewczyny, ja też już widzę teraz przyczyny w sobie (dom, dziecko, praca, ciągle w stresie, myślałam, że on zawsze będzie za mną latał), pracuję nad sobą, on widzę, że też.

229 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-16 14:27:36)

Odp: Romans męża i ja
Ewe131 napisał/a:

Ja dopiero po dłuższym czasie uświadomiłam sobie, że ja tak naprawdę gdzieś głęboko w psychice wiedziałam, ze ja tego małżeństwa/związku już nie chcę, ale nie umiałam tego dostrzec, nie umiałam tego nazwać. Ale odbiciem tej ukrytej informacji zakodowanej gdzieś bardzo głęboko były moje zachowania wobec ex-męża.

.

Taka inwentura i obrachunek tylko własnego sumienia, a nie cudzego,bez niby analizy wad, zaburzeń kogoś bliskiego np męża ,jeżeli chce się być w życiu szczęśliwym jest nie do obejścia jak dla mnie jest konieczna żeby pójść w życiu dalej nie tkwić i nie zatrzymać się na jakimś etapie żałoby żalu po stracie.
Tyle że jak dla mnie parę dni po wykryciu zdrady to po prostu za wcześnie jest na taki krok,potrzeba wyciszenia do tego wnikliwości i uwagi.
W setkach przypadków analizowanie istoty swoich błędów  kiedy ma się otwartą ranę ,kończy się chorym poczuciem winy tak zwanym samobiczowaniem ,które obrachunkiem nie jest ,jest tylko formą użalania się nad sobą,poczucie winy za błędy bywa nie do zniesienia
jest w skrajnej opozycji do intensywnego poczucia krzywdy robi się z tego wewnętrzna wojna i konflikt ,huśtawka,ponieważ obie emocje
są właśnie trudne i się je tłumi na ogół ,albo naprzemiennie wywołuje i zagłusza ,moment przejścia z urazy do obwiniania siebie przynosi chwilową ulgę bardzo pozorną i powierzchowną.
A miłość tę codzienną zabija niszczy osłabia , nie koniecznie jeden ostry mocny cios ,tylko tysiące mały duperelnych urazów o nie wiadomo co.
takich nie odpuszczonych zostawionych gdzieś gdzie się nie chce zaglądać ,one tam sobie żyją i gniją radośnie zatruwają podświadomość skrycie i niby niepostrzeżenie .

230

Odp: Romans męża i ja

Chyba jesteśmy w podobnym wieku Melancholio, zatem po trosze znam Twoje obawy i lęki. Mamy poczucie zmarnowanego życia, ale też łatwiej nam spojrzeć rozumem na taką sytuację.
U mnie staż małżeński to już w sumie 34 lata, a zdradę odkryłam wiosną 2019. Obmyśliłam misterny plan /wręcz genialny, tak mi się oczywiście wydawało /, że odejdę latem jak córka zda egzaminy końcowe , że zacisnę zęby, ciut się odkuję finansowo, bo byłam bidna jak święty turecki, że wszystko przygotuję i mówię zdrajcy papa na zawsze.
Życie napisało inny scenariusz, wszystko huknęło 26 maja, awantura i nawrócenie zdrajcy.
Dzisiaj jesteśmy razem, jakoś to posklejalismy, ale on naprawdę się odmienił, zawrócił i każdego dnia stara się być dobrym mężem, fajnym i przede wszystkim trzeźwym człowiekiem. Ale ON NAPRAWDĘ CHCIAŁ, STARAŁ SIĘ, POSZEDŁ NA TERAPIĘ, WZIĄŁ NA KLATĘ, TO CO NAWYWIJAŁ I SZCZERZE PROSIŁ O SZANSĘ.
Musisz czekać, co mąż Ci powie, jaką postawę pokaże, reszta potem.
Pozdrawiam i przytulam.

231 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-12-16 15:30:35)

Odp: Romans męża i ja
paslawek napisał/a:

W setkach przypadków analizowanie istoty swoich błędów  kiedy ma się otwartą ranę ,kończy się chorym poczuciem winy tak zwanym samobiczowaniem ,które obrachunkiem nie jest ,jest tylko formą użalania się nad sobą,poczucie winy za błędy bywa nie do zniesienia
jest w skrajnej opozycji do intensywnego poczucia krzywdy robi się z tego wewnętrzna wojna i konflikt ,huśtawka,ponieważ obie emocje
są właśnie trudne i się je tłumi na ogół ,albo naprzemiennie wywołuje i zagłusza ,moment przejścia z urazy do obwiniania siebie przynosi chwilową ulgę bardzo pozorną i powierzchowną.

Tak jest, jeśli patrzy się na to z pozycji „winy i kary”.
A jak spojrzałbyś na to jak na ciąg zdarzeń, to widzisz skutki i przyczyny.

Taka to jest różnica między punktami widzenia różnych osób. Także tutaj. Tylko nie każdy chce dojrzeć inną perspektywę i woli ja osądzać bez zrozumienia.

A w tym drugim przypadku przestajesz być bierną ofiarą cudzych/kata działań, odzyskujesz swoją sprawczości. To coś bezcennego dla tych osób, dla których bezsilność i bezradność to najtrudniejszy stan

232

Odp: Romans męża i ja
paslawek napisał/a:

Taka inwentura i obrachunek tylko własnego sumienia, a nie cudzego,bez niby analizy wad, zaburzeń kogoś bliskiego np męża ,jeżeli chce się być w życiu szczęśliwym jest nie do obejścia jak dla mnie jest konieczna żeby pójść w życiu dalej nie tkwić i nie zatrzymać się na jakimś etapie żałoby żalu po stracie.
Tyle że jak dla mnie parę dni po wykryciu zdrady to po prostu za wcześnie jest na taki krok,potrzeba wyciszenia do tego wnikliwości i uwagi. .

Paslawku, napisałam, ze teraz jeszcze nie czas na to.
Napisałam tez, ze ja byłam w stanie przejść do etapu analizy w kilka miesięcy PO dacie ZERO. Co nie znaczy, ze takiej informacji nie można podać teraz. A Melancholia może podejść do tego za jakiś czas. Wtedy kiedy będzie czuła, ze jest gotowa.
U mnie wyciągnięte wnioski pozwoliły mi wzmocnić siebie po zdradzie i rozstaniu, a kilka lat później wejść w nowy związek z o wiele bardziej dojrzalsza postawa i uważnością na partnera, wzajemne potrzeby i wspólne życie.

Jednakże myśle, że wyciągnięcie ZA JAKIŚ CZAS wniosków z własnego niegdyś zachowania w związku może również pozwolić na odbudowanie związku obecnego (przy zachowaniu, ze chcą tego szczerze obydwie strony), by to małżeństwo było bardziej „świadome” i „pełne” w swej istocie, niż przed kryzysem.

233

Odp: Romans męża i ja
Joohana napisał/a:

Chyba jesteśmy w podobnym wieku Melancholio, zatem po trosze znam Twoje obawy i lęki. Mamy poczucie zmarnowanego życia, ale też łatwiej nam spojrzeć rozumem na taką sytuację.
U mnie staż małżeński to już w sumie 34 lata, a zdradę odkryłam wiosną 2019. Obmyśliłam misterny plan /wręcz genialny, tak mi się oczywiście wydawało /, że odejdę latem jak córka zda egzaminy końcowe , że zacisnę zęby, ciut się odkuję finansowo, bo byłam bidna jak święty turecki, że wszystko przygotuję i mówię zdrajcy papa na zawsze.
Życie napisało inny scenariusz, wszystko huknęło 26 maja, awantura i nawrócenie zdrajcy.
Dzisiaj jesteśmy razem, jakoś to posklejalismy, ale on naprawdę się odmienił, zawrócił i każdego dnia stara się być dobrym mężem, fajnym i przede wszystkim trzeźwym człowiekiem. Ale ON NAPRAWDĘ CHCIAŁ, STARAŁ SIĘ, POSZEDŁ NA TERAPIĘ, WZIĄŁ NA KLATĘ, TO CO NAWYWIJAŁ I SZCZERZE PROSIŁ O SZANSĘ.
Musisz czekać, co mąż Ci powie, jaką postawę pokaże, reszta potem.
Pozdrawiam i przytulam.

Dziękuję. I tak się czasem zdarza. Super, że się Wam udało. Ja na razie czekam na tego mojego zdrajcę, ale obawiam się, że dzisiaj nie wróci. Serio, tak myślę, bo ja na jego miejscu odwlekałabym powrót jak najdłużej. To nie takie proste.
Dzisiaj z jedzeniem troszkę lepiej, to dobrze, bo mi waga leci w dół. Tylko zmęczona jestem i fizycznie i psychicznie, a ze snem kiepsko.

234

Odp: Romans męża i ja
Ewe131 napisał/a:

Paslawku, napisałam, ze teraz jeszcze nie czas na to.
Napisałam tez, ze ja byłam w stanie przejść do etapu analizy w kilka miesięcy PO dacie ZERO. Co nie znaczy, ze takiej informacji nie można podać teraz. A Melancholia może podejść do tego za jakiś czas. Wtedy kiedy będzie czuła, ze jest gotowa.
U mnie wyciągnięte wnioski pozwoliły mi wzmocnić siebie po zdradzie i rozstaniu, a kilka lat później wejść w nowy związek z o wiele bardziej dojrzalsza postawa i uważnością na partnera, wzajemne potrzeby i wspólne życie.

Jednakże myśle, że wyciągnięcie ZA JAKIŚ CZAS wniosków z własnego niegdyś zachowania w związku może również pozwolić na odbudowanie związku obecnego (przy zachowaniu, ze chcą tego szczerze obydwie strony), by to małżeństwo było bardziej „świadome” i „pełne” w swej istocie, niż przed kryzysem.

Bardzo ważną sprawę poruszyłaś, tzn. muszą chcieć oboje, a zwłaszcza musi chcieć zdrajca wziąć na barki swoje przewinienia, musi poznać ciężar tego, co zrobił.
Mój był bardzo zdeterminowany w tym temacie, bo ja naprawdę chciałam to skończyć, przygotowywałam się do tego mentalnie i fizycznie. Muszę przyznać, że na mnie miały wpływ moje dzieci, to one chciały żebyśmy to posklejali, zwłaszcza syn, bo córka czynnie uczestniczyła w odkryciu zdrady. Oboje dorośli, syn ma swoją rodzinę, a jednak rozpad naszego małżeństwa, był dla nich dramatem, zwłaszcza dla syna.
Dałam szansę zwłaszcza dla nich, ale też dla siebie. Jestem zdania, że można zacząć jeszcze raz, ale to już inne życie, nowe rozdanie. Czasem patrzę na nas wszystkich i myślę, że dobrze zrobiłam zostając, ale gdzieś na dnie serca czają się demony, które przypominają, że drań mnie okłamywał i innej wyznawał miłość. Tego nie sposób zapomnieć, ale da się z tym żyć.
No i dla mnie zdrada nie była dramatem, tylko wielkim świństwem i skur..... stwem, bo dramat prawdziwy, to strata dziecka.

235

Odp: Romans męża i ja
Joohana napisał/a:
Ewe131 napisał/a:

Paslawku, napisałam, ze teraz jeszcze nie czas na to.
Napisałam tez, ze ja byłam w stanie przejść do etapu analizy w kilka miesięcy PO dacie ZERO. Co nie znaczy, ze takiej informacji nie można podać teraz. A Melancholia może podejść do tego za jakiś czas. Wtedy kiedy będzie czuła, ze jest gotowa.
U mnie wyciągnięte wnioski pozwoliły mi wzmocnić siebie po zdradzie i rozstaniu, a kilka lat później wejść w nowy związek z o wiele bardziej dojrzalsza postawa i uważnością na partnera, wzajemne potrzeby i wspólne życie.

Jednakże myśle, że wyciągnięcie ZA JAKIŚ CZAS wniosków z własnego niegdyś zachowania w związku może również pozwolić na odbudowanie związku obecnego (przy zachowaniu, ze chcą tego szczerze obydwie strony), by to małżeństwo było bardziej „świadome” i „pełne” w swej istocie, niż przed kryzysem.

Bardzo ważną sprawę poruszyłaś, tzn. muszą chcieć oboje, a zwłaszcza musi chcieć zdrajca wziąć na barki swoje przewinienia, musi poznać ciężar tego, co zrobił.
Mój był bardzo zdeterminowany w tym temacie, bo ja naprawdę chciałam to skończyć, przygotowywałam się do tego mentalnie i fizycznie. Muszę przyznać, że na mnie miały wpływ moje dzieci, to one chciały żebyśmy to posklejali, zwłaszcza syn, bo córka czynnie uczestniczyła w odkryciu zdrady. Oboje dorośli, syn ma swoją rodzinę, a jednak rozpad naszego małżeństwa, był dla nich dramatem, zwłaszcza dla syna.
Dałam szansę zwłaszcza dla nich, ale też dla siebie. Jestem zdania, że można zacząć jeszcze raz, ale to już inne życie, nowe rozdanie. Czasem patrzę na nas wszystkich i myślę, że dobrze zrobiłam zostając, ale gdzieś na dnie serca czają się demony, które przypominają, że drań mnie okłamywał i innej wyznawał miłość. Tego nie sposób zapomnieć, ale da się z tym żyć.
No i dla mnie zdrada nie była dramatem, tylko wielkim świństwem i skur..... stwem, bo dramat prawdziwy, to strata dziecka.

Serio dorosły syn przeżywał dramat i dlatego nie rozwiodlas się? Zastanawiam się jak Ci ten dramat przedstawił? Szantaz emocjonalny? P.s. Nie myślisz czasami o tym, że mogłabyś odejść i spotkać kogoś, kto tylko tobie wyznaje miłość? Nie chce mi się wierzyć, że żyjesz w spokoju ducha z człowiekiem, który Cię zdradził.

236 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-17 09:46:22)

Odp: Romans męża i ja

a ja rozumiem Joohane, dla dzieci można wszystko.

Sama wyszłam z założenia, ze skoro maz sie stara a dziecko jest szczęśliwe, to dam szansę, bo dla mnie dziecko i jego zdrowie i szczęście są najważniejsze.
Nawet jakbym odeszła od męża, ta żaden nowy facet w domu w stałym związku nie wchodzi w grę ze względu na dziecko właśnie,. nastolatka tym bardziej potrzebuje wsparcia spokoju miłości i mamy.
Nie obchodzi mnie tez zupełnie czy postępuję dobrze czy źle, najpierw jest ona potem ja, tak jest.

Przypomnialy mi sie slowa położnej, ze maz to nie jest rodzina, zrozumiałam je po latach.

237

Odp: Romans męża i ja
Ania2019 napisał/a:

a ja rozumiem Joohane, dla dzieci można wszystko.

Sama wyszłam z założenia, ze skoro maz sie stara a dziecko jest szczęśliwe, to dam szansę, bo dla mnie dziecko i jego zdrowie i szczęście są najważniejsze.
Nawet jakbym odeszła od męża, ta żaden nowy facet w domu w stałym związku nie wchodzi w grę ze względu na dziecko właśnie,. nastolatka tym bardziej potrzebuje wsparcia spokoju miłości i mamy.
Nie obchodzi mnie tez zupełnie czy postępuję dobrze czy źle, najpierw jest ona potem ja, tak jest.

Przypomnialy mi sie slowa położnej, ze maz to nie jest rodzina, zrozumiałam je po latach.

Radzę przeczytać swój pierwszy post na forum. Wyobraź sobie, że przychodzi do ciebie córka/syn (nie wiem jakiej płci masz dziecko, ale to nieważne) i pyta o poradę. Mówi ci, jak bardzo skrzywdził ją/jego partner/partnerka... Co doradzasz? Mówisz, żeby wyzbył się siebie, swoich przekonań, swojego kręgosłupa i nadal był z zdradzającym? Ty to zrobiłaś, ale czy dziecko jest wystarczającym wytłumaczeniem? Dzieci widzą więcej niż ci się wydaje - wg ciebie dajesz swojemu dziecku szczęście, a wg innych krzywdzisz pozostając w takim związku.

238

Odp: Romans męża i ja

Dziecko by z takim problemem nie przyszło, bo to nie jest dziecięcy problem.
Jeśli Ania ma takie postanowienie i taką  hierarchię to najbardziej stratny w tej sytuacji jest mąż. 
Bo Twoja głowa już pracuje nad alternatywą, co zresztą sama przyznała.
Ale nie staję bynajmniej w roli adwokata męża bo sam sobie zapracowal.
Każdy kto ma dzieci wie że nastolatki mogą to przechodzić gorzej niż maluchy. 
BEKA pewnoe uważa że tracisz czas bo masz jakiś termin przydatności do spożycia. smile
Jeśli uważasz jak on Czy Ona? smile  rada jest przydatna.
Jeśli nie. Te parę lat córce pomoże A Tobie życia nie zrujnuje.
Jesteś bardziej rozsądna niż myślałam:)

239

Odp: Romans męża i ja
Ela210 napisał/a:

Dziecko by z takim problemem nie przyszło, bo to nie jest dziecięcy problem.
Jeśli Ania ma takie postanowienie i taką  hierarchię to najbardziej stratny w tej sytuacji jest mąż. 
Bo Twoja głowa już pracuje nad alternatywą, co zresztą sama przyznała.
Ale nie staję bynajmniej w roli adwokata męża bo sam sobie zapracowal.
Każdy kto ma dzieci wie że nastolatki mogą to przechodzić gorzej niż maluchy. 
BEKA pewnoe uważa że tracisz czas bo masz jakiś termin przydatności do spożycia. smile
Jeśli uważasz jak on Czy Ona? smile  rada jest przydatna.
Jeśli nie. Te parę lat córce pomoże A Tobie życia nie zrujnuje.
Jesteś bardziej rozsądna niż myślałam:)

To chyba oczywiste, że nie chodziło mi o dziecko w rozumieniu lat, tylko w rozumieniu więzi... myślałem, że to jasne i klarowne. Pytanie dotyczy przyszłości, kiedy jej dziecko (nawet jak będzie miało 30 lat, będzie jej dzieckiem) przychodzi i pyta o poradę. P.S. Ewidentnie masz kompleksy związane z przemijaniem. Nigdzie nie sugerowałem (a nawet nie pomyślałem), żeby nie marnowała czasu, bo ma termin przydatności do spożycia. Zwyczajnie siedzenie z mężem "dla dziecka" wydaje mi się marnowaniem swojego życia.

240

Odp: Romans męża i ja

Droga Melancholio, zawalił się Pani świat i ja to rozumiem oraz bardzo współczuję. W takich momentach człowiek szuka pomocy gdzie się da, nawet na forach internetowych. Chciałbym jednak zwrócić uwagę, że komentują, oceniają i doradzają Pani między innymi:

paslawek - alkoholik i narkoman

deepandblue - kobieta stroniąca od mycia

gary  -  megaloman, domorosły psycholog i znawca spraw wszelakich

ela210  -  mimo porzucenia przez męża z zajadłością broni wszelakich zdradzaczy, lubuje się w dogryzaniu zdradzonym (BTW. w nicku ma cyfrę 210 oznaczającą tzw. "dziesionę" - slang. Ciekawe)

A to tylko część tej menażerii. Jest Pani pewna, że rady i podpowiedzi takich cudaków uzdrowią Pani życie? Myślę, że wątpię.

Życzę Pani szybkiego wyjścia z dołka, dużo zdrowia i wszystkiego dobrego. Pół życia jeszcze przed Panią. Powodzenia.

241 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-18 00:44:07)

Odp: Romans męża i ja
Gentelman Jack napisał/a:

deepandblue - kobieta stroniąca od mycia

gary  -  megaloman, domorosły psycholog i znawca spraw wszelakich ,

ela210  -  mimo porzucenia przez męża z zajadłością broni wszelakich zdradzaczy, lubuje się w dogryzaniu zdradzonym (BTW. w nicku ma cyfrę 210 oznaczającą tzw. "dziesionę" - slang. Ciekawe)
A to tylko część tej menażerii.
paslawek - alkoholik i narkoman


Sam to ty na to nie wpadłeś detektywie :D Czyżby  paslawek o tym kiedyś pisał i to nie raz przypadkiem ? Może zgadłeś co ?
Dobrze że chociaż umisz czytać i sylabizować zawsze to cuś.
paslawek od trzydziestu lat jest trzeźwy i a tu i teraz to szczęśliwy ze mnie człowiek :)
mający gdzieś to czy ci się to podoba i czy w to wierzysz czy nie
dla mnie to nie obelga durniu :D wyjaśniam to o tym "alkoholik i narkoman" jakbyś miał wątpliwość.

W skład "tej menażeli" wchodzi też "od niedawna" :D ,nikomu niby "nie znany" "nowy"użytkownik
Gentelman Jack - IDIOTA
Niby duże dziecko,niby facet niby chłopczyk,takie ch..j wi co to
Gentelman Jack - "komentuje", próbując zwrócić na siebie uwagę obciach sobie robiąc
płodzi bzdury - prowokująco komentuje  komentarze innych użytkowników i  ich ocenia, "przedstawia", lustruje :),
samemu nie mając nic merytorycznego i istotnego do powiedzenia
jak dotąd w żadnym temacie oprócz głupawych przytyków do innych,
udajesz teraz empatycznego życzliwego ? słabiutko i marnie ci to idzie .
taki domorosły samozwańczy "sędzia" "odkrywca Ameryki " z ciebie - "znasz" tu wszystkich  ? od kiedy ?:D
masz  na nas jeszcze jakieś "haki i teczki" może ? - pustaku
na te swoje pipidówę umysłową  to może dobre i wystarczy i jesteś tam najlepszy ale tutaj wątpię
tzn odkryłeś być może właśnie ?, że.......  ludzie nie są idealni ,mieli ,mają problemy,słabości i wady,bywa że się mylą i popełniają błędy oraz  mają doświadczenie życiowe,spotykają w  ich życiu kłopoty i dają radę,jak potrafią ,niektórzy coś jednak robią i zrobili w życiu ze sobą ,domyślam się że ty głąbie nic nie zrobiłeś ,zdaje się. 
prawdopodobnie przede wszystkim tylko dla ciebie inni ludzie nie są tacy doskonali i wedle twoich banalnych, infantylnych wyobrażeń o życiu ,płytkich i powierzchownych obserwacji ludzi
pewnie w swoim mniemaniu jesteś  ten lepszy,nie nie jesteś 
tym się karmisz tłumoku ? 
coś ci nie pasuje ? :) i w dupę coś uwiera,chcesz nam zamknąć usta dyskredytując nas ,gówno możesz zrobić
tak jak "ślepy gówno widzi" tak jest z tobą   
Nagroda ci się bystrzaku należy za "przenikliwość",no gieno jesteś normalnie :D

[BTW]Gentelman Jack to jakiś stary troll
w nowym, mało oryginalnym wcieleniu  co jest oczywistością oczywistą
Napisz jeszcze ,że paslawek zdradza swoją żonę i wyrywa laski z forum i jest zazdrosny (nie wiadomo o co),stary simp lub drań do wyboru jak wygodnie w danej chwili :D :D :D
To od razu będzie wiadomo kim jesteś "tajemniczy" don pedro :D
Te "czaruś" żal ci co ?
Straciłeś tu może kiedyś jakiś swój "kurnik","haremik",atencji i adoracji ci brakuje na forum chłoptasiu,
odeszło bezpowrotnie "myślicielu"
trza było go lepiej i się pilnować i się nie wydurniać,pękłeś - szajba odbija :) :D
Masz jakieś projekcje ? Może małpujesz kogoś ?
Palma uderza z żałości do głowy?
Gubisz się,miotasz , nie wiesz co się dzieje z tobą ?
Tu wystąpiłeś  we wcieleniu niby faceta ale "konfidenta" :D Uła :) dałeś czadu ,nic już nie będzie takie samo po tym :D
też "rozwaliłeś" system :D bęcwale
przeszkadzają ci inni userzy ?
towarzystwo się nie podoba ,nie odpowiada?
proste   nie czytaj - wypad

korzystając z anonimowości przyszło mu na odwagę (OMG  :D !) napisać "donos " :D taki niby "wnikliwy" :) "kapusta"
patrzcie go bohater,wizjoner :D

Masz mokro w majkach z podniecenia chłopczyno, czy kim tam jesteś, sapiesz ,dyszysz "z rozkoszy" ?, Spompowałeś kota sąsiadowi ? :)
Pytam bo nie wiem jak to jest, a ciekawski jestem :)

Przepraszam za offtop , macie prawo wiedzieć kto się wpierdziela w ten watek i próbuje go rozwalić z nudów i dla płochej rozrywki.
Nie komentujcie i nie karmcie, nie odpowiadajcie proszę tamu "Jacusiowi" przymułowi , wystarczy że mnie z lekka poniosło.Niech tam.

242 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-17 15:00:46)

Odp: Romans męża i ja
BEKAśmiechu napisał/a:

. Zwyczajnie siedzenie z mężem "dla dziecka" wydaje mi się marnowaniem swojego życia.

A mnie nie,
jesli dziecko jest szczęśliwe, ojciec je kocha i rodzice sie szanuja,
mnie to wystarczy. A życie pokaże co dalej.

A swojej córce co bym doradziła pytasz Beko? Jakby nie miała dzieci, to odejść,
a jakby miała - to zależy. Raz dać szansę można, dla dzieciaków właśnie, ale tylko gdy druga strona tez sie stara. Ale trzeba wiedzieć, ze to nie jest łatwe, ale nikt nie mówił, że łatwo będzie, a przysięga się na dobre i na zle.

243

Odp: Romans męża i ja
Ania2019 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

. Zwyczajnie siedzenie z mężem "dla dziecka" wydaje mi się marnowaniem swojego życia.

A mnie nie,
jesli dziecko jest szczęśliwe, ojciec je kocha i rodzice sie szanuja,
mnie to wystarczy. A życie pokaże co dalej.

A swojej córce co bym doradziła pytasz Beko? Jakby nie miała dzieci, to odejść,
a jakby miała - to zależy. Raz dać szansę można, dla dzieciaków właśnie, ale tylko gdy druga strona tez sie stara. Ale trzeba wiedzieć, ze to nie jest łatwe, ale nikt nie mówił, że łatwo będzie, a przysięga się na dobre i na zle.

Szacunek nie wystarczy, żeby dać dzieciom dobry model budowania relacji. Dzieci, które nie widzą, że rodzice się przytulaja, całują, chcę razem spędzać czas, potem same mają problem choćby z okazywaniem uczuć.

244

Odp: Romans męża i ja
Lady Loka napisał/a:
Ania2019 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

. Zwyczajnie siedzenie z mężem "dla dziecka" wydaje mi się marnowaniem swojego życia.

A mnie nie,
jesli dziecko jest szczęśliwe, ojciec je kocha i rodzice sie szanuja,
mnie to wystarczy. A życie pokaże co dalej.

A swojej córce co bym doradziła pytasz Beko? Jakby nie miała dzieci, to odejść,
a jakby miała - to zależy. Raz dać szansę można, dla dzieciaków właśnie, ale tylko gdy druga strona tez sie stara. Ale trzeba wiedzieć, ze to nie jest łatwe, ale nikt nie mówił, że łatwo będzie, a przysięga się na dobre i na zle.

Szacunek nie wystarczy, żeby dać dzieciom dobry model budowania relacji. Dzieci, które nie widzą, że rodzice się przytulaja, całują, chcę razem spędzać czas, potem same mają problem choćby z okazywaniem uczuć.

Zgadzam sie Lady Loka.
Ale to jest życie i idealnie nigdy nie bedzie, czasem trzeba wybrać. Moim zdaniem i w mojej sytuacji robimy dla niej to co możemy i ona jest szczęśliwa, skacze, spiewa, wygłupia się, a to jest mocno wrażliwe dziecko i po przejsciach duzych zdrowotnych,
a my tez zyskujemy też na tym bo działamy jako zespół w końcu.

245 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-12-17 15:27:34)

Odp: Romans męża i ja
Lady Loka napisał/a:
Ania2019 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

. Zwyczajnie siedzenie z mężem "dla dziecka" wydaje mi się marnowaniem swojego życia.

A mnie nie,
jesli dziecko jest szczęśliwe, ojciec je kocha i rodzice sie szanuja,
mnie to wystarczy. A życie pokaże co dalej.

A swojej córce co bym doradziła pytasz Beko? Jakby nie miała dzieci, to odejść,
a jakby miała - to zależy. Raz dać szansę można, dla dzieciaków właśnie, ale tylko gdy druga strona tez sie stara. Ale trzeba wiedzieć, ze to nie jest łatwe, ale nikt nie mówił, że łatwo będzie, a przysięga się na dobre i na zle.

Szacunek nie wystarczy, żeby dać dzieciom dobry model budowania relacji. Dzieci, które nie widzą, że rodzice się przytulaja, całują, chcę razem spędzać czas, potem same mają problem choćby z okazywaniem uczuć.


Jakby ktoś zapytał mnie o relację między moimi rodzicami, to pierwsze, co mi się ciśnie na ustach, to to, że oni się po prostu lubią, oprócz tego, że szanują i cenią.
Nie sądzę, żeby tak było, gdyby się zdradzali i na siłę trzymali w kupie dla tego mitycznego „dobra” dziecka.

A już uważanie nastolatka za tak ograniczonego intelektualnie, że nie ogarnia tego, że rodzice to odrębne jednostki, które mają prawo dbać o siebie i własne szczęście, jest dla mnie niepojęte. Ale w sumie gadam tak, bo pamiętam siebie jako nastolatkę i nie byłam może dojrzała, ale też nie miałam specjalnych deficytów, a ludzie są rózni.

246

Odp: Romans męża i ja
MagdaLena1111 napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Ania2019 napisał/a:

A mnie nie,
jesli dziecko jest szczęśliwe, ojciec je kocha i rodzice sie szanuja,
mnie to wystarczy. A życie pokaże co dalej.

A swojej córce co bym doradziła pytasz Beko? Jakby nie miała dzieci, to odejść,
a jakby miała - to zależy. Raz dać szansę można, dla dzieciaków właśnie, ale tylko gdy druga strona tez sie stara. Ale trzeba wiedzieć, ze to nie jest łatwe, ale nikt nie mówił, że łatwo będzie, a przysięga się na dobre i na zle.

Szacunek nie wystarczy, żeby dać dzieciom dobry model budowania relacji. Dzieci, które nie widzą, że rodzice się przytulaja, całują, chcę razem spędzać czas, potem same mają problem choćby z okazywaniem uczuć.


Jakby ktoś zapytał mnie o relację między moimi rodzicami, to pierwsze, co mi się ciśnie na ustach, to to, że oni się po prostu lubią, oprócz tego, że szanują i cenią.
Nie sądzę, żeby tak było, gdyby się zdradzali i na siłę trzymali w kupie dla tego mitycznego „dobra” dziecka.

A już uważanie nastolatka za tak ograniczonego intelektualnie, że nie ogarnia tego, że rodzice to odrębne jednostki, które mają prawo dbać o siebie i własne szczęście, jest dla mnie niepojęte. Ale w sumie gadam tak, bo pamiętam siebie jako nastolatkę i nie byłam może dojrzała, ale też nie miałam specjalnych deficytów, a ludzie są rózni.

Ja wiem, że moi rodzice się kochają, chcą ze sobą być, cenią się, szanują, lubią spędzać razem czas.
Ale jednocześnie nie okazują sobie tej miłości w żaden sposób publicznie ani nie mówią sobie, że się kochają i ja widzę po sobie, że też mam ten problem. Teraz już mniej niż wcześniej, ale dalej choćby publiczne całowanie się jest dla mnie zawstydzające.

Więc dla mnie wychowywanie dziecka przez rodziców, którzy tak funkcjonują i nie ma między nimi na dodatek miłości (bo ja wiem, że u moich to też to, co oni widzieli u swoich i dlatego to tak działa) jest też dla dziecka krzywdzące. Swojemu dziecku wolałabym wytłumaczyć, czemu rodzice się rozstali.

Ale też rozumiem Aniu wink

247

Odp: Romans męża i ja

Mnie osobiście wychowali rodzice, którzy... nie pałali do siebie miłością, żyli razem, ale osobno. Był alkohol i to był ten problem, mama nie miała tak naprawdę jak odejść do momentu gdy... nie byliśmy nastolatkami z rodzeństwem.
Jednakże nie stanęło to na przeszkodzie, abym to ja w swoim małżeństwo okazywał uczucia. Okazywałem i to na każdym kroku, w domu, publicznie, oczekiwałem bliskości i ją dawałem.
Byłem z kolei przez to nadopiekuńczy i za dużo zdjąłem żonie problemów z głowy z racji swojego dzeciństwa i przeszłości, ale moje rodzeństwo jakoś w stałych związkach jest, może uczuć nie okazują na każdym kroku, ale też ich to jakoś nie odrzuca.
Także... to chyba jest kwestia indywidualna każdego dziecka. Jedne twierdzenia mówią, że dzieci są bardzo dobrymi obserwatorami i swój charakter kształtują do 6 roku życia. Drugie z kolei mówią, że człowiek przecenia swój wpływ na charakter dziecka.

248

Odp: Romans męża i ja
Ania2019 napisał/a:

A mnie nie,
jesli dziecko jest szczęśliwe, ojciec je kocha i rodzice sie szanuja,
mnie to wystarczy. A życie pokaże co dalej.

A swojej córce co bym doradziła pytasz Beko? Jakby nie miała dzieci, to odejść,
a jakby miała - to zależy. Raz dać szansę można, dla dzieciaków właśnie, ale tylko gdy druga strona tez sie stara. Ale trzeba wiedzieć, ze to nie jest łatwe, ale nikt nie mówił, że łatwo będzie, a przysięga się na dobre i na zle.

Ania, sama wiesz dobrze, co jest najlepsze dla Ciebie i dla Twojej rodziny.

A dorosłe dziecko, jak będzie miało wątpliwości w swoich sprawach związkowych, to nie będzie pytało matki, a nawet jeśli, to matka powinna powiedzieć, zrób jak Ci podpowiada serce i rozum.
Ale jak go zapytasz czy lepiej by mu było jakbyście się rozwiedli, na pewno powie, że nie.

Nie mówimy tu o rodzinie patologicznej, gdzie faktycznie kobiety tkwią w toksycznych relacjach i powinny odejść, chociażby że względu na dzieci.

249 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-17 16:26:51)

Odp: Romans męża i ja

Dziękuję Wieka, to właśnie chciałam przekazać.
Nie uważam się ani za przegraną ani za wygraną w tej sytuacji, dałam szansę dla dziecka i swojej wygody, jest dobrze, nigdy nie będzie jak kiedys (bo pamięć jednak jest),ani idealnie bo to jednak życie, ale na razie cenimy się wszyscy i dbamy o siebie, cieszymy się soba, to wystarczy.

250 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-17 21:04:36)

Odp: Romans męża i ja

To bywa w życiu Aniu właśnie i piękne  i trudne, że nie ma jednej jedynej słusznej ścieżki.

251

Odp: Romans męża i ja
paslawek napisał/a:

To bywa w życiu Aniu właśnie i piękne  i trudne, że nie ma jednej jedynej słusznej ścieżki.

Ja Anie podziwiam i mam nadzieje ze odnajdzie swoj spokój. Ale z jednyn sie nie zgadzam. Jak słyszę ze zwiazek to jest ciezka praca to mysle "Seeeerio?". To po huk sie męczyć? Dobry zwiqzek to związek gdzie jest 2 dojrzałych szanujacych i kochających się ludzi i wtedy wszystko idzie naturalnie a nie jest jakas "pracą". Zycie jest za krótkie by sie męczyć z kims w imie...nie wiem czego w sumie.

252 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-17 22:38:28)

Odp: Romans męża i ja

Ciężka praca w związku to jak dla mnie to tak zwana praca nad sobą  ,nad moim własnym egoizmem i egocentryzmem,nauczyć się z nim żyć, tak żeby siebie nie krzywdzić i nie ranić i nie krzywdzić kogoś,dowiedzieć się co to dla kogo znaczy ,akceptować cechy przyglądać się oczekiwaniom swoim i je weryfikować ,czego chce a czego tak naprawdę potrzebuje, nawyki ,wady, różnice ,mówić  prawdę ,odpuszczać ,sygnalizować co mnie niepokoi, nie kłamać, nie obrażać się o byle co, szanować wolność i przestrzeń swoją i cudzą to tak w skrócie i między innymi.
To bywa ciężkie ja sam .Dzień w dzień big_smile .
A czasem nie jest ciężko wcale .

253

Odp: Romans męża i ja
PainIsFinite napisał/a:
paslawek napisał/a:

To bywa w życiu Aniu właśnie i piękne  i trudne, że nie ma jednej jedynej słusznej ścieżki.

Ja Anie podziwiam i mam nadzieje ze odnajdzie swoj spokój. Ale z jednyn sie nie zgadzam. Jak słyszę ze zwiazek to jest ciezka praca to mysle "Seeeerio?". To po huk sie męczyć? Dobry zwiqzek to związek gdzie jest 2 dojrzałych szanujacych i kochających się ludzi i wtedy wszystko idzie naturalnie a nie jest jakas "pracą". Zycie jest za krótkie by sie męczyć z kims w imie...nie wiem czego w sumie.

Właśnie tak:) Jeśli związek to taka harówa, to niech żyje wolność, wolność i swoboda big_smile

Niewolnictwo dawno się skończyło, przynajmniej w Ameryce.

254

Odp: Romans męża i ja

"Jeśli związek to taka harówa, to niech żyje wolność, wolność i swoboda"

Całe nasze życie to harówa i walka...
Ale tak jest, że ci co są w związkach zazdroszczą singlom i odwrotnie, bo wszędzie jest lepiej gdzie nas nie ma big_smile
A wszystko ma plusy i minusy...

255 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-17 23:25:08)

Odp: Romans męża i ja
wieka napisał/a:

Całe nasze życie to harówa i walka...
.

Dla Ani2019 Eweliny i innych w trudnych chwilach
,piosenka o wolności ,możecie sobie pochlipać dziewczyny jak chcecie

256

Odp: Romans męża i ja
wieka napisał/a:

"Jeśli związek to taka harówa, to niech żyje wolność, wolność i swoboda"

Całe nasze życie to harówa i walka...
Ale tak jest, że ci co są w związkach zazdroszczą singlom i odwrotnie, bo wszędzie jest lepiej gdzie nas nie ma big_smile
A wszystko ma plusy i minusy...

Ja tam nikomu nie zazdroszczę, gdzie coś takiego wyczytałaś? smile

257

Odp: Romans męża i ja
paslawek napisał/a:
wieka napisał/a:

Całe nasze życie to harówa i walka...
.

Dla Ani2019 i innych ,piosenka o wolności ,możecie sobie pochlipać dziewczyny jak chcecie

Pasławku smile Piosenka typowa polska.. Smętna, bidna, bez melodii, rytmu i kompletnie nieciekawa smile

258

Odp: Romans męża i ja

Nie ma obowiązku żeby się Tobie podobała,
nie była dla Ciebie w sumie .

259

Odp: Romans męża i ja
paslawek napisał/a:

Nie ma obowiązku żeby się Tobie podobała,
nie była dla Ciebie w sumie .

O to przepraszam smile

Trzeba było zaznaczyć, że jak dla wszystkich, oprócz mnie, to bym się nie wcinała. smile

260

Odp: Romans męża i ja

Będę pisał jak chce i jak trzeba do kogo mi się podoba,
Ciebie  coś ugryzło i szukasz zaczepki ?

Posty [ 196 do 260 z 378 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Romans męża i ja

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024