Ależ Beko- pisali mi to: miałam 2 wątki jednocześnie- drugi o psychoterapii męża- tam usłyszałam wiele rzeczy które mi się nie podobały, ale zmusiły do przemyślenia. I najbardziej wartościowe były te krytyczne zdania.
A ja nie miałam małżeństwa w którym było oddalenie, w którym w czymś męża nie akceptowałam.
ale były inne rzeczy- które mogłam sobie uświadomić i zanalizować. fajnie że niektóre osoby współczuły, ale jeszcze fajniej że wiele podzieliło się ostrymi jak brzytwa myślami. Bo tej analizy potrzebowałam by coś zmienić- by nie stać w miejscu. Dla mnie o to chodzi w forum. A nie o to jakbym się czuła.
równie dobrze można sobie wyobrazić że ktoś potrzebuje wyrwać ząb, i się boi, a życzliwa pielęgniarka wpada w histerię i bije doktora po rękach.
jak ktoś chce sie dobrze poczuć to polecam masaż, albo Apap, albo wódkę, albo...coś tam co chcecie.
autorka moze się przychylić do tego co jej pasuje przecież a reszte zignorować
131 2021-12-13 23:35:35 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-13 23:39:18)
A ja polecam Ci, Autorko wizytę u psychologa. Poza tym, że bedziesz mogła bez oporów 'wywalić " wszystko z siebie, pozwoli to na ogląd sytuacji z zewnatrz. Po jakimś czasie pomoże to na może nie nabranie, ale przynajmniej spojrzenie z dystansu na całokształt. Troche, jakby ktoś wpuścił świeże powietrze, gdy sie dusisz z gorąca.
Kochasz męża, więc chłodna ocena jest dla Ciebie niezbyt osiągalna.
Polecam kilka spotkań, a może terapię, jeśli chcesz.
Nie miałam wprawdzie takiego stażu związkowego, jak Ty ( u mnie było 10 lat), ale dotknęła mnie zdrada. I również usłyszałam, że to on spie...ił, i też nie chciał się odzywac.
Ściskam Cie mocno. To trudny czas dla Ciebie.
W sądzie Loka to wygrywa ten z małżonków ,kto ma najlepszego papugę znaczy adwokata .
Coś w tym jest, ale zdrada jest ewidentnym powodem do rozwodu i to z orzeczeniem o winie, co nawet nie jest /nie musi
być, równoznaczne z brakiem pożycia małżeńskiego.
Sąd nie zagląda do łózka i nie liczy stosunków, żeby orzekać czyja jest wina rozpadu małżeństwa, to nie jest do udowodnienia.
Jeśli mieszka się osobno, wtedy sąd mówi o całkowitym rozpadzie pożycia, bo wtedy zakłada, że pożycia nie ma.
Aha, to Ela jest doktorem a my rozhisteryzowaną pielęgniarką, która bije ją po rękach w którym trzyma antidotum. Wszystko jasne. To nie jest tak, że każdy wnosi coś innego do burzy mózgów, nie. To bicie Eli po rękach i wytrącanie jej… znieczulenia tak? Może bardziej wiertła. Hah! Doktorze Elu, nie wierć w zębie bez znieczulenia. Rozhisteryzowana pielęgniarka.
Dżizys. Każdy wnosi coś nowego i Ty akurat pierwsza się zaczepiasz i sugerujesz, że ktoś źle coś pisze, że jest z innej planty, tej gorszej, nie z Twojej… Ochłoń, Ela. Wg mnie stosujesz teraz sztuczki erystyczne i próbujesz zagrać na emocjach. Pozwól każdemu wypowiedzieć zdanie niezgodne z Twoim i spokojnie wyrażaj swoje niezgodne z innymi. Forum jak pamiętam od wielu lat wygląda mniej więcej tak samo… tylko adminów jakoś nie widać.
135 2021-12-14 00:03:57 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-14 00:06:23)
To czy wyrażasz swoje zdanie spokojnie, ile czasu poświęcasz autorce, czy Twoje argumenty odnoszą się do moich racjonalnie czy toniesz w emocjach, ile razy piszesz Ela to Ela tamto, to sobie niech czytelnicy ocenią, ja nie myślę rozwijać tematu i dyskusji z Tobą
136 2021-12-14 00:17:04 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-14 00:18:39)
Melancholio,
ja byłam u psychologa na terapii indywidualnej a potem małżeńskiej, do tego psychiatra i leki.
Trafiłam za drugim razem na swojego terapeutę, to pomaga. Najpierw sobą się trzeba zająć, wtedy tego nie rozumiałam, ale tak jest.
Najpierw Ty potem Wy. Takie rozstanie chwilowe to zalecała nam terapeutka, ze to dobrze dla emocji itd.
Tak jak było wyzej, mój mąż skacze, ale niech skacze, moze jemu to tez pomaga a mi tam to pasuje, a co tam, napłakałam się już, wychodzę z terapii farmakologicznej na razie, żyje dniem i spełniam powoli swoje marzenia, w końcu:) i nauczyłam się mówić "nie",
Tam dalej w życiu z mężem czy bez męża jest świat i wychodzi słońce.
Zobaczysz co on będzie mówił, robił, nie musisz nic decydować przecież na razie.
Fajnie, ze masz psa, ja w ramach nowego życia tez mam i spacery, kontakt z ludźmi i miłość tego zwierzaka dużo dają i pomagają bardzo.
137 2021-12-14 00:26:55 Ostatnio edytowany przez DeepAndBlue (2021-12-14 00:46:06)
Ela, ja odpowiadałam na Twoje zaczepki. Mogę napisać Grażyna ale wiedz, że mam na myśli Ciebie. Puścisz bąka a potem zwalasz na innych, albo udajesz, że wychodzisz. Sobie nie rozwijaj dyskusji. Łaski nie robisz.
Edit: a słowo „spokojnie” w kontekście co pisałam i miałam na myśli nie jest związane z emocjami ale… bo ja wiem jak to nazwać? Po prostu to rób i się nie przejmuj?
Melancholio,
ja byłam u psychologa na terapii indywidualnej a potem małżeńskiej, do tego psychiatra i leki.
Trafiłam za drugim razem na swojego terapeutę, to pomaga. Najpierw sobą się trzeba zająć, wtedy tego nie rozumiałam, ale tak jest.
Najpierw Ty potem Wy. Takie rozstanie chwilowe to zalecała nam terapeutka, ze to dobrze dla emocji itd.
Tak jak było wyzej, mój mąż skacze, ale niech skacze, moze jemu to tez pomaga a mi tam to pasuje, a co tam, napłakałam się już, wychodzę z terapii farmakologicznej na razie, żyje dniem i spełniam powoli swoje marzenia, w końcu:) i nauczyłam się mówić "nie",
Tam dalej w życiu z mężem czy bez męża jest świat i wychodzi słońce.
Zobaczysz co on będzie mówił, robił, nie musisz nic decydować przecież na razie.
Fajnie, ze masz psa, ja w ramach nowego życia tez mam i spacery, kontakt z ludźmi i miłość tego zwierzaka dużo dają i pomagają bardzo.
Poczytałam trochę i tak mi się właśnie wydaje, że psycholog to bardzo dobry pomysł, dlatego jutro szukam i umawiam się na wizytę. Muszę się komus wygadać tak bez zobowiązań, komuś kto bedzie umiał spojrzec na to wszystko fachowym okiem. Musze to zrobić zanim popadne w jakies lęki i depresję, jestem tego blisko. I tak, nie decyduję na razie czy tak czy siak, tak jak piszesz poczekam co on będzie miał do powiedzenia po tych kilku dniach. Ogólnie to mam wrażenie, że dziś jest mi odrobinke lepiej, takie małe ciut, ledwie zauważalne, ale chyba jest. Wierzę, że i dla mnie zaświeci słońce, tak jak piszesz, z nim, lub bez niego. Co do psów to chociaż u nich może być człowiek pewien wierności.
Z wyjątkiem psów na baby
Z wyjątkiem psów na baby
No tak, nie wzięłam pod uwagę
Ela, tak jak Ty masz prawo wyrazac swoje zdanie - tak nie kazdy musi się z nim zgodzić. I nie znaczy to, że forum jest blee tylko, że...ktoś może się z Tobą nie zgadzać. Mnie naparwde poruszyło Wasze grillowanie Autorki DZIEŃ PO odkryciu zdrady. No litości. Gdyby w tym okresie, w tamtym czasie jak ledwo oddychałam ktoś jeszcze dobijał i kazał szukać winy w sobie - to bym chyba skoczyła z 7 piętra...Człowiek, który doświadcza czegoś takiego jest w BARDZO silnych emocjach, jest bardzo wrażliwy, ma papkę zamiast mózgu. Można mu wmówić wszystko, bo sam nie wie już co jest prawdą, co nie jest. I to jest moment kryzysowy, ten człowiek potrzebuje wzmocnienia i wsparcia. No i też jakiejś opinii od kogos, kto to przeżył i jest kawałek dalej. Ja stoję na stanowisku, że zdrada to koniec, nigdy w życiu nie bawiłabym sie juz w wybaczanie bo uważam, że dewaluacja i brak szacunku już jest tak duży, że zdrajca nie wróci nigdy z własciwych pobudek - z miłości i szacunku. Wróci, bo mu się to będzie opłacać. Ale jest też z nami Ania, która została ze zdrajcą i jej doswiadczenie jest rownie cenne. Autorka wysłucha mnie, wysłucha ANi - a ostatecznie sama zdecyduje co zrobi. Na tym wlasnie polega forum. A nie na tym, ze jedna Ela WIE a jak ktos sie nie zgadza to głuptas, co to nie dotarł jeszcze do etapu Eli.
Melancholio - cieszę się, że u CIebie lepiej choć ten ciut. Nie bój się prosić o pomoc, jest naprawde wielu ludzi którzy chetnie Ci pomoga ale nie wiedza ze potrzebujesz. Mi w najgorszym okresie kolezanka zakupy robiła, nie mialam glowy ani siły iść do Biedro...
Powoli zaczniesz się odklejać od "My" w stronę "Ja", ale to proces. Daj sobie czas, bądź dla siebie wyrozumiała, dbaj o siebie, nie szukaj winy w sobie, zbieraj siły i odpoczywaj kiedy możesz. Proś o pomoc, wygadaj się przyjaciółce. To ludzie są najważniejsi w procesie zdrowienia. ALe musisz się nie bać im pokazać, że potrzebujesz tego wsparcia.
Będzie dobrze. Naprawdę. Inaczej, ale dobrze. Często po zakończeniu związku w którym coś juz nie grało - pojawia się takie uczucie jakby ktos otworzył okno w ciemnym pokoju. Moze teraz tego jeszcze nie czujesz, ale zobaczsz za kilka tygodni, miesięcy, że swiat się dalej kręci, ma fajne rzeczy do zaoferowania i pełen jest dobrych ludzi (oprocz tych złych:) Na razie oddychaj.
DeepAndBlue napisał/a:Z wyjątkiem psów na baby
No tak, nie wzięłam pod uwagę
A! Jest uśmiech
No własnie, pojawił się uśmiech, nie wiem skąd. Tyle łez wypłakałam wczoraj i dzisiaj, ze chyba przyniosło mi to ulgę. Pewnie to chwilowe, ale teraz takie chwile są bezcenne.
PainIsFinite, dziękuję, naprawdę jestes bardzo empatyczna, tego mi teraz bardzo trzeba. Co zrobię, nie wiem, jak piszesz teraz mam papkę z mózgu i jestem rozjechana walcem, ale kiedy nabiorę siły zdecyduję. Jeśli bedzie rozwód to trudno, będzie ciężko, ale nie ja pierwsza i nie ostatnia. Jeśli będziemy coś sklejać, to inaczej, na moich zasadach, aczkolwiek z uwzględnieniem moich błędów. Tak czy inaczej bedę już inną osoba, bo coś umarło we mnie na zawsze.
144 2021-12-14 02:16:12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-14 02:20:29)
Kużwa jak pijawki, serio..
Moze ona ma papkę z mózgu- ale nie jest póki co na etapie porzuconej z dziećmi żony, jak Ty Pain, czy jak ja czy inne.
Kocha męża o czym pisze więc nie ciągnijcie jej na siłę do tego klubu, ok?
Dopóki nie porozmawiają przynajmniej.
Gówniana ta wasza empatia i tyle.Może jej mąż wcale nie chce rozwalenia rodziny.
jesli piszę autorce bez tej waszej empatii analkizując chłodno FAKTY to po to, by zobaczyła różne ścieżki, nie tylko taką z doswiadczeń wielu kobiet tu.
Lady Loka jest przed 30 a taką prosta rzecz rozumie.
ja mam za sobą ciężkei przeżycia i tez potrafię się wzbić ponad to MYŚLENIEM- kochane koleżanki.
Mozna byc rozwódką i to jest też dobre życie
Ale kto umie czytać po polsku wyczyta że babka NIE CHCE nią być- więc w ramach swojej idiotycznej empatii nie pchajcie jej tam z łaski swojej!
Autorko g,, nie na TWOICH zasadach będzie wasze nowe życie.
Stare było na Twoich i jak się skończyło?
Może być na WASZYCH wspólnych o ile nie jest za póżno , a szczerze Ci życzę by nie było.
PS: Pain odpieprz się
Mnie naparwde poruszyło Wasze grillowanie Autorki DZIEŃ PO odkryciu zdrady. No litości. Gdyby w tym okresie, w tamtym czasie jak ledwo oddychałam ktoś jeszcze dobijał i kazał szukać winy w sobie - to bym chyba skoczyła z 7 piętra...Człowiek, który doświadcza czegoś takiego jest w BARDZO silnych emocjach, jest bardzo wrażliwy, ma papkę zamiast mózgu. Można mu wmówić wszystko, bo sam nie wie już co jest prawdą, co nie jest. I to jest moment kryzysowy, ten człowiek potrzebuje wzmocnienia i wsparcia. No i też jakiejś opinii od kogos, kto to przeżył i jest kawałek dalej. Ja stoję na stanowisku, że zdrada to koniec, nigdy w życiu nie bawiłabym sie juz w wybaczanie bo uważam, że dewaluacja i brak szacunku już jest tak duży, że zdrajca nie wróci nigdy z własciwych pobudek - z miłości i szacunku. Wróci, bo mu się to będzie opłacać. Ale jest też z nami Ania, która została ze zdrajcą i jej doswiadczenie jest rownie cenne. Autorka wysłucha mnie, wysłucha ANi - a ostatecznie sama zdecyduje co zrobi. Na tym wlasnie polega forum. A nie na tym, ze jedna Ela WIE a jak ktos sie nie zgadza to głuptas, co to nie dotarł jeszcze do etapu Eli.
Podpisuję się pod powyższym.
Melancholio - jestem 3 miesiące dalej niż Ty. I nigdy w życiu nie przeżyłem gorszych trzech miesięcy, ale jest lepiej. Żebyśmy mieli jasność - lata świetlne od "dobrze", ale przynajmniej da się te 3-4 godziny przespać, wytyczać jakieś małe cele i je realizować. Mnie poczucie winy i nerwy na początku zżerały wręcz fizycznie (jak dieta cud, ale i tak nie polecam) - też to przejdziesz i to również minie. Miałem nadzieję na poskładanie tego i tak naprawdę nadal nie wykluczam tej opcji (i Ty też długo tego nie zrobisz - takie odnoszę wrażenie z Twoich postów), tylko dostrzegam, że mimo schematycznych i bardzo powtarzalnych zachowań zdradzających sytuacje bywają jednak różne. U siebie widzę, że oboje potrzebujemy czasu, żeby dojść do tego, czego od życia chcemy. I ja może dojdę do wniosku, że już wcale jż nie chcę? Jż również może zdania nie zmienić i będę musiał się z tym pogodzić, niezależnie jak bardzo w tym momencie mnie to niszczy. NIE DA SIĘ KOCHAĆ ZA DWOJE. Możesz (za jakiś czas - teraz nie myślisz trzeźwo i pogódź się z tym) ułatwić sobie i mężowi powrót do relacji nie idąc na otwartą wojnę, ale każda decyzja w tym zakresie nadal wymaga dwóch osób w przestrzeni, w której nie masz na niego wpływu. Możesz tylko i wyłącznie skupić się na sobie. Spacery, jakikolwiek sport, wyjazd gdzieś chociaż na parę dni, spotkania z przyjaciółmi (dwa ostatnie działają najlepiej).
Pamiętaj tylko, że mało takich powrotów kończy się dobrze, poczytaj sobie chociażby to forum. Brak zaufania z jednej strony, brak szacunku z drugiej. Olbrzymie poczucie krzywdy z jednej, próby zapomnienia z drugiej, oczekiwanie zadośćuczynienia, pretensje, żal. To nie są łatwe sprawy i najczęściej nie warto wybaczać, jakkolwiek smutno to brzmi. Do tego, czy jesteś gotowa odciąć przeszłość grubą kreską i budować nową relację dojdziesz najwcześniej za parę miesięcy.
Patrząc z boku - jeśli mąż tkwi nadal w romansie to jest pozamiatane. Może wróci, jak mu tam nie wyjdzie. Wiem - boli, ale tak to wygląda. Dużo dowiesz się podczas Waszej rozmowy, kiedykolwiek się wydarzy.
Ania swoje wycierpiała, ale jej mąż jednak bardzo się starał i stara. Może to się uda (Aniu, kibicuję!), może nie, ale kompletnie się jej nie dziwię, że próbuje.
Z podobieństw między Twoją i moją sytuacją widzę to, że bliskość w naszych relacjach kompletnie się ulotniła i obie strony brały w tym czynny i bierny udział. Twój mąż poszedł potem jednak znacznie dalej decydując się na romans - moja jż nie chciała na samym początku iść z boczniakiem do łóżka, zdążyła po moich naciskach oznajmić, że odchodzi (widzę, że nie była zdolna do życia na dwa fronty) i cóż... dzień-dwa później boczny pokazał prawdziwe oblicze ucinając relację momentalnie. Nie wybielam jż, sama parła do tej nowej relacji i przy kolejnym spotkaniu poszłaby już do końca (możliwe, że ten temat jeszcze wróci, nie oszukujmy się), ale na chwilę obecną jest raczej sama. A mi jest przez to chyba łatwiej funkcjonować.
Hola, hola! Grażyna. Sugerujesz, że my nie kochałyśmy i wszystkie zostałyśmy porzucone z dziećmi i dlatego tak piszemy? Ja np nie. Kochałam i nie byłam porzucona. Sama porzuciłam ale nie za pierwszym razem. W międzyczasie wybaczałam. Co teraz? Co nam tu wciskasz. Możesz się odczepić od naszej empatii? Mnie szczerze zabolało to co napisała o swoim samopoczuciu po zdradzie. Czułam się równie źle i aż mi się to przypomniało. Jaki do jasnej anielki masz z tym problem? Serio, poza kozaczeniem to nie widzę tu sensu. Normalnie jak moja matka, a potem, że to uderzenia gorąca, tiaaa… Tylko, że Ty, Grażyna, idziesz w zaparte. Grasz o złote majtki? Kto ogłosił konkurs? Różne propozycje się posypały jako burza mózgu aby autorka nie czuła się zobligowana do żadnej czy jedynej słusznej z wersji i jak widzisz ma już wstępny plan i jest chyba 80% zgodny z Twoim. Za mało?
WindyBoy, ja naprawdę niczego jeszcze nie zakładam, nie jestem bliższa żadnej opcji, jestem dokładnie pośrodku. Po prostu dopóki nie porozmawiam szczerze, i to na pewno nie skończy się na jednej rozmowie, to nie moge niczego zakładać. Muszę też poznać jego racje, jego punkt widzenia, zobaczyć co go tak naprawdę łączy z tą kobietą. Gdybym chciała cokolwiek składac, to muszę mieć pewność, że on też tego chce, nie dla wygody, tylko prosto z serca. Ale nawet wtedy nie ma pewności, że się uda, bo nie znam siebie z tej strony, nie wiem czy potrafiłabym wybaczyć. Muszę rozważyć każdą opcję, ale nie teraz, nie w tej chwili. potrzebuję czasu. Ty też jeszcze nie wiesz, nie zdecydowałeś, więc zobacz ile jeszcze czasu przede mną. Kazdy człowiek jest inny i każda sytuacja jest inna, trudno porównywać. Jakby nie patrzec jest wielkie szambo z którego trzeba jakoś wyjść, najlepiej z twarzą.
Ela210, ja Twoje rady też biorę pod uwagę, naprawdę cenne jest kazde spostrzeżenie, ale jak pisałam powyżej, nie ma dwóch takich samych sytuacji, każdy musi to przepracować sam, sam podjąć decyzję, czasem dobrą czasem złą. Tego nigdy nie wiemy dopóki jej nie podejmiemy i nie przekonamy się na własnej skórze jakie przyniesie konsekwencje.
Dobranoc kochani, będę zasypiać z nadzieją na lepsze jutro, chociaż snu będzie pewnie niewiele.
148 2021-12-14 02:56:19 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-14 02:57:19)
Mnie szczerze zabolało to co napisała o swoim samopoczuciu po zdradzie. Czułam się równie źle i aż mi się to przypomniało.
No i tu jest sedno problemu- o CIEBIE Ci chodziło a nie o autorkę- to jest PROJEKCJA a nie empatia- nie analizujesz czyjejś sytuacji, ale szukasz podobieństw so siebie, by poczuć "NASZOŚĆ".
nie zauważasz róznic- piszesz jakieś głupoty by razem z kochanką dokopały mężowi, chociaż nijak ma się to do jej sytuacji.
To nie jest empatia. jesli jesteś w stanie pojąć różnicę.
Pozdrawiam , współczuję i bez odbioru
Tyś jest durna, Grażyna. Normalnie osioł. Powiedz, że tęsknisz za byłym mężem i stąd te naciski, bo robisz sobie projekcje i lubisz umniejszać innym z powodu narastającej frustracji. Bo o CIEBIE CI CHODZI. Temu robisz dwie projekcje, jedną na autorkę za to co chciałabyś zrobić a na mnie znowu, żeby zrobić projekcję co aktualnie robisz. Wyborne. Młodsza pani chyba faktycznie zdziecinniała.
Ludzie co się dzieje, masakra. Połozyłam się spać, ale nagle tysiące myśli w głowie, nijak ich wyrzucić. Próbowałam, ale wpadłam w jakąś histerię, to nie płacz, tylko jakieś spazmy. Koszmar. Chce nie mysleć, tylko tego teraz chcę.
Kużwa jak pijawki, serio..
Moze ona ma papkę z mózgu- ale nie jest póki co na etapie porzuconej z dziećmi żony, jak Ty Pain, czy jak ja czy inne.
Kocha męża o czym pisze więc nie ciągnijcie jej na siłę do tego klubu, ok?
Dopóki nie porozmawiają przynajmniej.
Gówniana ta wasza empatia i tyle.Może jej mąż wcale nie chce rozwalenia rodziny.
jesli piszę autorce bez tej waszej empatii analkizując chłodno FAKTY to po to, by zobaczyła różne ścieżki, nie tylko taką z doswiadczeń wielu kobiet tu.
Lady Loka jest przed 30 a taką prosta rzecz rozumie.
ja mam za sobą ciężkei przeżycia i tez potrafię się wzbić ponad to MYŚLENIEM- kochane koleżanki.
Mozna byc rozwódką i to jest też dobre życie![]()
Ale kto umie czytać po polsku wyczyta że babka NIE CHCE nią być- więc w ramach swojej idiotycznej empatii nie pchajcie jej tam z łaski swojej!
Autorko g,, nie na TWOICH zasadach będzie wasze nowe życie.
Stare było na Twoich i jak się skończyło?
Może być na WASZYCH wspólnych o ile nie jest za póżno , a szczerze Ci życzę by nie było.PS: Pain odpieprz się
Serio mam wrażenie, że to jakiś syndrom sztokholmski u Ciebie. Chyba nadal jesteś pod wpływem byłego męża i całej tej sytuacji. W ogóle jaka straszna buta bije z tego posta, "pijawki, w innym miejscu "głupoty", "gówniana"... serio ręce opadają jak się takie coś czyta. No i oczywiście Ty lekarz, reszta pachołki asystujące przy świetnej robocie. Nie pomyślałaś, że przerzucanie nawet części winy na autorkę może być po prostu blednym założeniem? Może ta cała akcja z wniesieniem się z wspólnego łóżka była mu na rękę bo już wtedy był w romansie? Może teraz nie ma co czekać na to co powie, bo to będzie stek kłamstw? Może otrzezwienie dla autorki to właśnie zrozumienie, że to koniec małżeństwa - nawet jeśli kocha?
152 2021-12-14 08:30:16 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-14 08:47:14)
Ludzie co się dzieje, masakra. Połozyłam się spać, ale nagle tysiące myśli w głowie, nijak ich wyrzucić. Próbowałam, ale wpadłam w jakąś histerię, to nie płacz, tylko jakieś spazmy. Koszmar. Chce nie mysleć, tylko tego teraz chcę.
Przytulam. Rozumiem. To tak jest. Wszystko świeże. Pewnie po tym wyrzuceniu z siebie będzie lepiej, ale zapisz sie moze do lekarza, tak na wszelki wypadek, trudne czasy i duże zapotrzebowanie na specjalistów od duszy. Warto iść porozmawiać,
a niekoniecznie musza być leki (chociaż mnie akurat uratowały).
Ale nawet takie delikatne bez recepty spróbuj może na uspokojenie. Nie ma co się męczyć dodatkowo, po co osłabiać organizm.
153 2021-12-14 08:39:20 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-14 08:46:28)
Beko bez historii i twarzy na tym forum.
Wywalanie akurat przez Ciebie argumentów ad personam jest śmieszne.
Może mąż Melancholii jest podlym czlowiekiem a moze niekoniecznie na ten temat była jedną rozmowa.
Melancholio..weż coś na uspokojenie, tylko nie alkohol, bo widzisz jak później to działa.( magnez, elektrolity, coś ziolowego)
Gorąca, słodka herbata na początek.
Do męża napisz w jakim jesteś stanie, nie pokazuj mu silaczki.
Ratowanie honoru to marna waluta w relacjach damsko_ męskich. Święci się A nic za to prawdziwego nie kupisz. Trzymaj się.
Kiedy mąz z wraca?
154 2021-12-14 11:36:09 Ostatnio edytowany przez Kamoa (2021-12-14 11:37:37)
PaniIsFinite brawo, brawo, wyjęłaś mi z ust cyt; "Autorko - nie biczuj siebie, nie daj sobie wmówić winy. Dbaj o siebie . Zadbaj o dowody.
Zdrajcy zrzucaja maske jak się okaże ze ich ofiara wstała z kolan i jest gotowa do walki...!! Ale po drugiej stronie jest nowe zycie, jest nalrawde spoko. Tylko czasu potrzebujesz" !!
Ja dzięki tutejszemu forum tak zrobiłam, tak jak Ty autorko po prawie 30 latach małżeństwa, firama, dzieci dorosłe na swoim, żyć i nie umierać i co ? jak twierdził to była tylko koleżanka...
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera. Ja to zastosowałam
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często. (ja w ogóle nie dzwoniłam)
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie synów, póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów "kocham Cię".
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić, Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Ja za namową zaczęłam organizować sobie czas, chodzić na fitness, tańce, akcje, kina, wyjazdy, zmieniłam image, poznałam i poznaję dużo ludzi, kocham ludzi kocham siebie i tak do dziś, teraz wiem że żyję, kobieto trochę to potrwa ale po nocy przychodzi dzień !
155 2021-12-14 13:08:41 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-14 13:16:00)
Elka Ty "zadymiaro"
"zimna" ?
kobity nie kłóćta się
Z tym alkoholem Autorko to fakt ,daj sobie spokój ,wszelkie znieczulanie się resetowanie nim to bardzo pozorna i powierzchowna sprawa,
bardzo niezdrowe tłumienie emocji ,to rozpacz w płynie z opóźnieniem,wszystko wraca przekoszone i z podwójną siłą
bynajmniej nie imputuje Ci problemu z piciem ,a ucieczka w alkohol bywa ślepą uliczką i w sumie spowalnia proces zdrowienia po zdradzie
może wyjdę na ponurego kwakra trudno ,znam nieco problemy które niesie alkohol i regulowanie nim uczuć po prostu i nie szukam wszędzie i u wszystkich na siłę uzależnienia co to to nie, w niektórych sytuacja alkohol szkodzi nie tylko ludziom z problemem.
Piwo i spiryt - "nurek" nieźle nie dziw się że masz napady czegoś panicznego po tym ,alko to najskuteczniejszy depresant, taki z odroczonym działaniem czasem trudnym do przewidzenia jeżeli chodzi o emocje i bywa że nie kojarzonymi z nim skutkami.
Emocje to subtelna energia i delikatna sprawa ,alko to taki młot .
Kochani jestem, żyję. Minęły dwa dni i jest mnie 2 kilo mniej, jak tak dalej pójdzie to niedługo zniknę;) Na razie wcisnęłam w siebie pół jogurtu, więcej się nie dało. Odezwę się później, bo na razie na nic nie mam siły.
Ps. Wiem, że ucieczka w alkohol to błąd, ale jak bez niego zasnąć? Dzisiaj kupię sobie jakieś środki uspokajające, to na pewno lepsze rozwiązanie.
Kup też sobie krople Nervosan, na uspokojenie żołądka, żebyś mogła coś zjeść.
Nie wiem na ile Ci pomoże na sen herbatka z dziurawca, ale warto spróbować.
Zwykle krople żołądkowa z ciepłą wodą też się sprawdzają. Zresztą chyba mają ten dziurawiec właśnie.
Ja w niecały miesiąc 9 kg w dół, przy czym nie byłem jakimś okrągłym człowiekiem, do tego do tego momentu aktywnym sportowo.
Banalne to będzie, co napiszę ale... czas - daj sobie czas, a emocje staraj się odłożyć jak najdalej - to najgorszy doradca.
Tabletki ziołowe pokroju positivum, lekkie i trochę hamujące. Oprócz tego jak masz czas i możliwości - zrób coś dla siebie, pójdź do kina, zakupy, cokolwiek i wdrażaj powyższe 34-kroki, nie zamykaj się na świat, bo zwariujesz.
Ela, nie wiem kiedy zdrajca wraca. W normalnej sytuacji pewnie wróciłby jutro, chociaż nie, byłby sms albo telefon, że z jakiegoś powodu musi zostać dłużej. Przecież jeszcze dzionek dla kochanki. Chociaż może od razu do niej jechał, bo w niedzielę rano, kilka godzin jazdy i cały wieczór i noc mogliby się migdalić.
Słuchajcie, mam dzisiaj wizytę u pani psycholog. Tak się złożyło, że jej wypadła jedna pacjentka i może mnie przyjąć od ręki. To jest poradnia małżeńska, więc mają tam doświadczenie w takich sprawach, mam nadzieję. Już się cała trzęsę, nie wiem czy to bedzie w ogóle rozmowa, czy jeden wielki płacz. Ale cieszę się, że to już dziś.
Na sen kupiłam sobie validol, kiedyś mi pomagał jak miałam problemy z zasypianiem.
Ela, nie wiem kiedy zdrajca wraca. W normalnej sytuacji pewnie wróciłby jutro, chociaż nie, byłby sms albo telefon, że z jakiegoś powodu musi zostać dłużej. Przecież jeszcze dzionek dla kochanki. Chociaż może od razu do niej jechał, bo w niedzielę rano, kilka godzin jazdy i cały wieczór i noc mogliby się migdalić.
Słuchajcie, mam dzisiaj wizytę u pani psycholog. Tak się złożyło, że jej wypadła jedna pacjentka i może mnie przyjąć od ręki. To jest poradnia małżeńska, więc mają tam doświadczenie w takich sprawach, mam nadzieję. Już się cała trzęsę, nie wiem czy to bedzie w ogóle rozmowa, czy jeden wielki płacz. Ale cieszę się, że to już dziś.
Na sen kupiłam sobie validol, kiedyś mi pomagał jak miałam problemy z zasypianiem.
Super, że masz psychologa. Zawsze to jakieś dodatkowe wsparcie. Ja tez chodzę i chwałę sobie. Jedli możesz plskac to placz, oczyścisz się. Ja niestety jakoś nie moge, mam wrażenie ze tkwie w jakieś zakorkowanej butelce. Schudłam już 8 kg, wmuszam w siebie jedzenie.
Zdaję sobie sprawę, że już nic nie będzie takie samo. Ale kurde mam dosc tej wewnętrznej walki, gdzie jedna ja się buntuje i chce walczyć o siebie a ta druga tęskni i kocha.
Melancholio, vo Ci mogę powiedzieć. Nie ma recepty na szczęście. Każdy zwiazek jest czymś indywidualnym. Życzę Ci, abyś wytrwała i znalazła spokój i szczęście niezależnie od tego co się wydarzy. Sama sobie tez tego zycze.
Masia, u Ciebie to też jeszcze świeża sprawa. Dobrze, że psycholog pomaga, mam nadzieję, że i mnie pomoże. A najważniejsze, że udało mi się wbić tak szybko. Aż siebie nie poznaję, bo zwykle ze wszystkim zwlekałam, wszystko odkładałam na jutro, potem kolejne jutro, a teraz zadzwoniłam bez wahania. Jednak sytuacja zmienia człowieka.
Ale kurde mam dosc tej wewnętrznej walki, gdzie jedna ja się buntuje i chce walczyć o siebie a ta druga tęskni i kocha.
Czuję dokładnie to samo, serce jedno, rozum drugie ...
Trzymajcie się dziewczyny, może jeszcze kiedyś będzie lepiej, będzie dobrze... Teraz ciężki okres przed nami, święta. Ja chciałabym już styczeń
Ale kurde mam dosc tej wewnętrznej walki, gdzie jedna ja się buntuje i chce walczyć o siebie a ta druga tęskni i kocha.
Czuję dokładnie to samo, serce jedno, rozum drugie ...
Trzymajcie się dziewczyny, może jeszcze kiedyś będzie lepiej, będzie dobrze... Teraz ciężki okres przed nami, święta. Ja chciałabym już styczeń
Ale kurde mam dosc tej wewnętrznej walki, gdzie jedna ja się buntuje i chce walczyć o siebie a ta druga tęskni i kocha.
Czuję dokładnie to samo, serce jedno, rozum drugie ...
Trzymajcie się dziewczyny, może jeszcze kiedyś będzie lepiej, będzie dobrze... Teraz ciężki okres przed nami, święta... Musimy jakoś przetrwać.
Masia, teraz dopiero doczytałam te Twoje 8 kg, w dół. To straszne, jak tyle zlecę to będę jak kościotrup, a z cyckuf zostaną mi szmatki Kurde, staram się trzymać fason sama przed sobą, a w środku wszystko tak buzuje, że chyba wybuchnę.
Upiecz tort powitalny i przywitaj go u progu prawym tortowym prosto w twarz.
*
Do Grażyny- to też są żarty, wyobraźnia, kumasz.
A tak serio, to trzeba się jakoś rozładować. Dużo silnych emocji musi znaleźć jakieś ujście. Psycholog na bank ma pudełko chusteczek pod ręką, ale przydałoby się coś fizycznie, może talerz rozbić Mi pomagał worek treningowy. Byłam tak wkurzona, że nie miałam litości. Na drugi dzień zakwasy, więc trzeba uważać.
Masia, teraz dopiero doczytałam te Twoje 8 kg, w dół. To straszne, jak tyle zlecę to będę jak kościotrup, a z cyckuf zostaną mi szmatki
Kurde, staram się trzymać fason sama przed sobą, a w środku wszystko tak buzuje, że chyba wybuchnę.
No niestety, albo stety że mi waga leci No ma z czego. Nie mogę jesc po dzis dzień. Pierwsze dwa tygodnie to była tylko słodka herbata i jogurty. Teraz przynajmniej wmuszam w siebie chociaż dwa posiłki dziennie. Kochana płacz, Wrzeszcz poki on nie widzi. Wyrzuc to z siebie jsk dasz radę
Ja nie mogę po dxis dzień.
Kurczę, przydałby się jakiś worek treningowy w tej chwili, bez kitu.
170 2021-12-14 18:41:33 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-14 18:41:50)
Kurczę, przydałby się jakiś worek treningowy w tej chwili, bez kitu.
tylko 26,69 zł
AliEx.......
Bezpłatna dostawa
Masia, to już za długo trwa. 8kg to już dość. Można zdrowiej zrzucić wagę. Złość, smutek, rozczarowanie, lęk, zmartwienie, bezsilność… te wszystkie emocje powodują blokady w ciele i mogą tworzyć napięcia a te z kolei mogą zaowocować zaburzeniami lękowymi oraz ze względu na fizyczne objawy zaburzeniami odżywiania. Lepiej szybciej niż później temu zaradzić. Dziewczyny, ugotujcie sobie rosołu chociaż, taki długo ważony na kościach z dodatkiem ziół, odżywi was a wystarczy go wypić, rozgrzeje od środka bo takie poczucie zdrady, opuszczenia może też powodować wychłodzenie organów. Tzn każda z Was może to inaczej zamanifestować, zależy co jest silniejsze, gniew czy jednak smutek. U mnie smutek był najtrudniejszy do rozładowania stąd miałam niesamowicie niskie ciśnienie, anemię i wychłodzenie organizmu… dosłownie zimno mi było od tego braku miłości. Zadbajcie o siebie podług potrzeb. Masaże, spacery po górach czy po plaży, jakaś forma ekspresji (taniec czy malarstwo, śpiew czy granie na pianinie, cokolwiek by jakoś swoje emocje wyrazić).
172 2021-12-14 18:59:32 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-14 19:00:46)
Worek to Pikuś..
Trzeba chłopa Paslawku by zawiesić porządnie u sufitu.
I wiertarki
Są jeszcze takie stojące ale od nich można na odlew dostać
Worek to Pikuś..
Trzeba chłopa Paslawku by zawiesić porządnie u sufitu.
I wiertarki
Syn dostaje od mamy polecenie "służbowe" i wykonuje je szybko,dokładnie ,solidnie,grzecznie i z ochotą.
Masia, to już za długo trwa. 8kg to już dość. Można zdrowiej zrzucić wagę. Złość, smutek, rozczarowanie, lęk, zmartwienie, bezsilność… te wszystkie emocje powodują blokady w ciele i mogą tworzyć napięcia a te z kolei mogą zaowocować zaburzeniami lękowymi oraz ze względu na fizyczne objawy zaburzeniami odżywiania. Lepiej szybciej niż później temu zaradzić. Dziewczyny, ugotujcie sobie rosołu chociaż, taki długo ważony na kościach z dodatkiem ziół, odżywi was a wystarczy go wypić, rozgrzeje od środka bo takie poczucie zdrady, opuszczenia może też powodować wychłodzenie organów. Tzn każda z Was może to inaczej zamanifestować, zależy co jest silniejsze, gniew czy jednak smutek. U mnie smutek był najtrudniejszy do rozładowania stąd miałam niesamowicie niskie ciśnienie, anemię i wychłodzenie organizmu… dosłownie zimno mi było od tego braku miłości. Zadbajcie o siebie podług potrzeb. Masaże, spacery po górach czy po plaży, jakaś forma ekspresji (taniec czy malarstwo, śpiew czy granie na pianinie, cokolwiek by jakoś swoje emocje wyrazić).
Dziękuję Ci za miłe słowa.
Coś tam staram się jesc, ale u mnie stres i blokada poszły w zoladek. Nie wyrażam emocji przy nim, spokój, obojetnosc , ograniczony kontakt, a jego trafia szlag. Trochę jem, obiady gotuję bo i syna karmić trzeba. Cos tam staram się zlapac. Jak ma przyjechac to że stresu juz nic nie wchodzi.
Masiu, i dla syna tak dusisz emocje? Musisz w takim razie gdzieś poza domem się odstresować. Ja dopiero jak się wyprowadziłam z domu zaczęłam normalnie spać a potem jeść. Taka atmosfera potrafi zatruć organizm i wątroba może się zbuntować. Trzeba coś przeciwdziałać jeśli skazani jesteście na życie pod jednym dachem. Bo jak długo można tak wytrzymać?
A powiedz, jaka emocja jest u Ciebie dominująca? Zmartwienie może? Zaparzyłabym Ci lipy słodzonej miodkiem z (a jak!) lipy.
Mąż zapraszając cichaczem intruza do związku sam takim intruzem się stał. Nie można mu już ufać, stąd te poczucie zagrożenia. Ocipiał. Jak żyć z kimś pod jednym dachem komu się nie ufa? Toć to człowiek ma ciągle czujkę włączoną, radar namierzający położenie intruza, któremu się nie ufa.
Mąż Masi się wyprowadził ,przychodzi jednak.
Mąż Masi się wyprowadził ,przychodzi jednak.
A, to dobrze. Chociaż tyle. Pytanie jak często przyłazi i jaką ma aurę.
Były mąż kumpeli dopiero po 4 latach przylazł przeprosić a wcześniej jak ją nawiedzał (bo dzieci) to się bardzo starał, żeby jej uprzykrzyć życie. Zero winy w sobie. Bite 4 lata mu zajęło myślenie.
Masiu, i dla syna tak dusisz emocje? Musisz w takim razie gdzieś poza domem się odstresować. Ja dopiero jak się wyprowadziłam z domu zaczęłam normalnie spać a potem jeść. Taka atmosfera potrafi zatruć organizm i wątroba może się zbuntować. Trzeba coś przeciwdziałać jeśli skazani jesteście na życie pod jednym dachem. Bo jak długo można tak wytrzymać?
A powiedz, jaka emocja jest u Ciebie dominująca? Zmartwienie może? Zaparzyłabym Ci lipy słodzonej miodkiem z (a jak!) lipy.
Mąż zapraszając cichaczem intruza do związku sam takim intruzem się stał. Nie można mu już ufać, stąd te poczucie zagrożenia. Ocipiał. Jak żyć z kimś pod jednym dachem komu się nie ufa? Toć to człowiek ma ciągle czujkę włączoną, radar namierzający położenie intruza, któremu się nie ufa.
Mąż się wyprowadził do swojej dziunia 2 listopada. Przynajmniej z tym jest dobrze.
Miodu nie mogę bo mam uczulenie na takowe coś.
Emocja dominującą u mnie to chyba strach, tylko kurde nie wiem przed czym. Moja psycholog tez próbuje to ze mnie wydobyc. Za każdym razem jak mąż ma przyjechać do syna czuje wewnątrz strach nerwy, scidl żołądka i już zero jedzenia bo od razu cofka.
179 2021-12-14 20:57:38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-14 21:08:48)
Mąż się wyprowadził do swojej dziunia 2 listopada. Przynajmniej z tym jest dobrze.
Miodu nie mogę bo mam uczulenie na takowe coś.
Emocja dominującą u mnie to chyba strach, tylko kurde nie wiem przed czym. Moja psycholog tez próbuje to ze mnie wydobyc. Za każdym razem jak mąż ma przyjechać do syna czuje wewnątrz strach nerwy, scidl żołądka i już zero jedzenia bo od razu cofka.
To odruchy,wpływ sumy skojarzeń ,niekoniecznie to jeden strach,lęk
domyślam się że lęki wiążą się z nieprzewidywalnością jego działań i słów ,oraz przed przyszłością ,jego widok to krzywda możliwe że boisz się jeszcze większej krzywdy od niego .To takie moje luźne sugestie domorosłego niby nie wiadomo kogo .
Przed wizytą na dwie godziny zjedz coś lekkiego i ciepłego,pij więcej wody ,staraj się wyrównywać oddech,oddech jest mega ważny i postawa,chodź prosto ,ćwicz to nawet jak jesteś sama.patrz jeżeli już on coś do Ciebie mówi prosto w jego oczy,słuchaj z dystansem jakbyś patrzyła na ekran,możliwe że zobaczysz jakie jego oczy teraz są puste.Samym racjonalizowaniem myśleniem nie pokonasz strachu ,nauka i ćwiczenia są ważne zmiana odruchów na inne ,konfrontacja i wejście w lęk bywa skuteczniejsza ,ale jeżeli jeszcze Ciebie to przerasta i nie jesteś gotowa to się wycofaj i odejdź ignoruj ,tylko że manipulowanie brakiem gotowości to też bywa unik.Rozluźniaj ramiona i nie spinaj karku ,staraj się nie kurczyć w sobie ,nie zawsze i nie wszystkie odruchy obronne są zdrowe .zakładaj słuchawki i słuchaj muzyki którą lubisz.
Trochę go pewnie jeszcze idealizujesz dajesz mu zbyt wiele praw na oddziaływanie na Ciebie,odbierz mu znaczenie i ważność ,a to jak Ci pisałem tylko facet
człeczyna ,dwie ręce ,dwie nogi i obecnie pusty łeb ,ewentualnie łeb w odlocie z różnymi durnymi pomysłami i roszczeniami.
Nie jest na żadnym piedestale spadł stamtąd i fika rzuca się szumi.
A to tak się tu beze mnie bawicie? Ja właśnie wróciłam od psycholożki, rzeczowa babeczka, taka trochę starsza ode mnie to już różnych pacjentów w życiu miała. Super mi się z nią rozmawiało, mogłam się wreszcie przed kimś wygadać. Łzy były, ale tylko na początku jak zaczęłam to z siebie wyduszać, no potem może jeszcze raz, ale tylko trochę. Jest mi dużo lżej, ale wiem, że to tylko na chwilę. Umówiłam się na kolejną wizytę.
Masia, czytałam Twoją historię, też paskudna, jak każda zresztą. To straszne, że musisz swojego zdrajce widywać, bo to takie ciągłe rozdrapywanie ran. Ja jestem na jogurtach i wodzie z cytryną, tylko rano biała kawa.
paslawek, dzięki za worek treningowy, tylko kurczę, ciężko go dosięgnąć jakoś
DeepAndBlue, ja bym sobie chętnie rosołu ugotowała, ale mnie się po covidzie (albo po szczepieniu) smaki pozmieniały i gotowanego mięsa, a tym bardziej wywaru z niego nie przełknę. Ale mam łososia wędzonego, może uda mi się go jeszcze dzisiaj jakoś przełknąć.
Masia79 napisał/a:Mąż się wyprowadził do swojej dziunia 2 listopada. Przynajmniej z tym jest dobrze.
Miodu nie mogę bo mam uczulenie na takowe coś.
Emocja dominującą u mnie to chyba strach, tylko kurde nie wiem przed czym. Moja psycholog tez próbuje to ze mnie wydobyc. Za każdym razem jak mąż ma przyjechać do syna czuje wewnątrz strach nerwy, scidl żołądka i już zero jedzenia bo od razu cofka.To odruchy,wpływ sumy skojarzeń ,niekoniecznie to jeden strach,lęk
domyślam się że lęki wiążą się z nieprzewidywalnością jego działań i słów ,oraz przed przyszłością ,jego widok to krzywda możliwe że boisz się jeszcze większej krzywdy od niego .To takie moje luźne sugestie domorosłego niby nie wiadomo kogo.
Przed wizytą na dwie godziny zjedz coś lekkiego i ciepłego,pij więcej wody ,staraj się wyrównywać oddech,oddech jest mega ważny i postawa,chodź prosto ,ćwicz to nawet jak jesteś sama.patrz jeżeli już on coś do Ciebie mówi prosto w jego oczy,słuchaj z dystansem jakbyś patrzyła na ekran,możliwe że zobaczysz jakie jego oczy teraz są puste.Samym racjonalizowaniem myśleniem nie pokonasz strachu ,nauka i ćwiczenia są ważne zmiana odruchów na inne ,konfrontacja i wejście w lęk bywa skuteczniejsza ,ale jeżeli jeszcze Ciebie to przerasta i nie jesteś gotowa to się wycofaj i odejdź ignoruj ,tylko że manipulowanie brakiem gotowości to też bywa unik.Rozluźniaj ramiona i nie spinaj karku ,staraj się nie kurczyć w sobie ,nie zawsze i nie wszystkie odruchy obronne są zdrowe .zakładaj słuchawki i słuchaj muzyki którą lubisz.
Trochę go pewnie jeszcze idealizujesz dajesz mu zbyt wiele praw na oddziaływanie na Ciebie,odbierz mu znaczenie i ważność ,a to jak Ci pisałem tylko facet
człeczyna ,dwie ręce ,dwie nogi i obecnie pusty łeb ,ewentualnie łeb w odlocie z różnymi durnymi pomysłami i roszczeniami.
Nie jest na żadnym piedestale spadł stamtąd i fika rzuca się szumi.
Dziękuję Ci bardzo.
Trafiłeś. Moze i mój strach na właśnie takie podłoże. Wiele rzeczy, które tu opisałeś stosuje. Mianowicie opanowanie, spokój, ignorancja i patrzenie w oczy choć nie koniecznie puste bo widze w nich zdziwienie, zrezygnowanie wściekłość no i tez strach. Fakt próbował wielu zagrywka poprzez prowokowanie awantur, bez skutku, gróźb, szantazu, obrażania i wyzwisk. Również bez skutku. Unikam kontaktu, telefonów praktycznie niebodbiersm.id niego. Jsk jest u syna to sam szuka kontaktu. Ja go zlewam i ucinam wszelkie rozmowy, o nic go nie pytam. A on nie ma kontroli i szaleje. Podejrzewa mnie o romanse i próbuje wypytywac syna. Cyrk. Miota się. Chodzi struty. Teraz już odpuścił ówczesne zagrywki i bierze mnie na wstrzymanie. Nie dzwoni i nie pisze praktycznie od zeszłego wtorku gdzie racxyl mi życzenia urodzinowe napisać.
Masia, to on chce dwie sroki za ogon trzymać? Skoro jest ciekawy czy kogoś nie masz to znaczy, że jest zazdrosny, czyli jakieś uczucia do Ciebie w nim jeszcze zostały. Albo boi się, że możesz być szczęśliwsza od niego. Z drugiej strony może mu też chodzić o syna, że jakiś nowy tatuś się znajdzie.
Masia, to on chce dwie sroki za ogon trzymać? Skoro jest ciekawy czy kogoś nie masz to znaczy, że jest zazdrosny, czyli jakieś uczucia do Ciebie w nim jeszcze zostały. Albo boi się, że możesz być szczęśliwsza od niego. Z drugiej strony może mu też chodzić o syna, że jakiś nowy tatuś się znajdzie.
Nie wiem co mu się tam w tej głowie zadziało. Wiem jedno i on również, nie utrudniam mu kontaktu z synem I nie nastawiam syna przeciwko
Wydaje mi się że albo już mu nie wyszło albo ma strasznewyrzutysumienia bo chodzi jak struty, ma hustawki nastrojów, raz jest miły za chwilę agresywny i chamski. Czy tak wygląda facet w nowym związku? Jeszcze zanim się wyprowadził chodził z głową w chmurach z telefonem przy dupie i togalem na gębie. A tu zonk, gacie same się nie upały i nie wylądowały w szufladzie złożone w kosteczkę.
184 2021-12-14 22:23:20 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-14 22:23:47)
Masia, syn jest nastolatkiem, może unikaj po prostu spotkań z mężem.?
Wyjdź gdzieś na zakupy, gdziekolwiek.na tę godzinę czy dwie, po prostu go unikaj.
Sama widzisz że jego widok Ci nie pomaga.
No właśnie Masia, tak pomyślałam też, że może nie do końca im się układa. Wspólne życie pod jednym dachem to już prawie jak małżeństwo i ma się takie same problemy jak wcześniej tylko z kimś innym. Z kochanką na boku zawsze bedzie inaczej, bo można się z nią odstresować i odciąć od codzienności, a teraz sobie taką właśnie codzienność z nią zafundował. A co byś zrobiła, gdyby nagle stwierdził, że chce do Was wrócić? Zastanawiałaś się nad tym? Bo przecież istnieje taka możliwość. Wy ju,z macie złożone papiery rozwodowe, bo mi umknęło, tyle wątków czytam.
Masia, coś tak czułam, że masz uczulenie na miód. Nie wiem czemu. Ale lipkę można na gorzko pić, też uspokaja.
Z mężem widzę jest dość problemiasto. Struł Tobie życie- niech chodzi struty. Podobny w zachowaniu do mojego eksia, taki co ma pojemne serce i chce mieć dwie, wyzwiska, groźby… Pół roku od mojej wyprowadzki został sam. Trzeba olać całkowicie. Jak syn już duży to faktycznie, niech się spotykają bez Ciebie. Mąż może zmądrzeje ale coś czuję, że zajmie mu to trochę czasu a bez tego wasze rozmowy będą bez sensu, takie dziubanie się, deptanie po piętach.
Melancholia! Widzisz my tu już plan obmyślili na tortury dla zasłużonych. Hehe. Właśnie, pomogła wizyta. I tak właśnie trzeba małe rzeczy dla siebie robić. Każdego dnia coś. Szkoda z tym rosołkiem, nie znam nic bardziej odżywczego dla ciała i łagodzącego zbity żołądek. Ale ważne, że masz jakieś tam swoje przysmaki Ja po kowidzie nie miałam węchu przez dwa tygodnie, zatem smak też był upośledzony, nad czym ubolewałam, bo zmysł węchu jest dla mnie źródłem wielu przyjemności
Ale już jest spoko, czuję zapachy, może trochę mniej intensywnie niż wcześniej ale przynajmniej. Wtedy to nawet kupy pod nosem nie czułam. To było mega dziwne.
No właśnie Masia, tak pomyślałam też, że może nie do końca im się układa. Wspólne życie pod jednym dachem to już prawie jak małżeństwo i ma się takie same problemy jak wcześniej tylko z kimś innym. Z kochanką na boku zawsze bedzie inaczej, bo można się z nią odstresować i odciąć od codzienności, a teraz sobie taką właśnie codzienność z nią zafundował. A co byś zrobiła, gdyby nagle stwierdził, że chce do Was wrócić? Zastanawiałaś się nad tym? Bo przecież istnieje taka możliwość. Wy ju,z macie złożone papiery rozwodowe, bo mi umknęło, tyle wątków czytam.
Ela, Melancholia macie rację. Może powinnam wychodzic jsk on jest u syna. Problem w tym że on mąż punktualnością i słownościa nie grzeszy. Jak przychodxil to fo syna fo pokoju. Ja im nigdy nie przeszkadzalam. Sam przyłaził do mnie. Często niby coś ustalić ale jak nie po jego myśli czy też nie płaszczykami się yo od razu afera.
Melancholio, nie wiem czy on xlozyl.pspiery rozwodowe, straszyl mnie pozwami o rozwod i rozdzielnosc majątkową. Wątpię żeby złożył, ale nie mam 100% pewnosci. Ja poki co mam.prawnika i złożyłam o alimenty I zabezpieczenie bytu rodzinie. Ucieszy sie napewno jak dostanie zawiadomienie z sądu. Przestanie czuć die jak Pan i władza pieniądza i decydent.
Witajcie ludzie. Wczoraj jakoś udało mi się zasnąć, nie od razu, ale jednak. Ale był to niestety krótki sen, jestem już wykończona fizycznie i psychicznie. Wczorajsza wizyta u psycholożki, spacer po mieście dużo mi dały, ale na krótko. Nawet zrobiłam sobie wczoraj maseczkę, a dziś planuję zrobić paznokcie, ale to jest wszystko na co mnie obecnie stać. Myśli wciąż jak szalone krążą po głowie i mam wrażenie, że zaraz eksploduję. I jak tu żyć?
Witajcie ludzie. Wczoraj jakoś udało mi się zasnąć, nie od razu, ale jednak. Ale był to niestety krótki sen, jestem już wykończona fizycznie i psychicznie. Wczorajsza wizyta u psycholożki, spacer po mieście dużo mi dały, ale na krótko. Nawet zrobiłam sobie wczoraj maseczkę, a dziś planuję zrobić paznokcie, ale to jest wszystko na co mnie obecnie stać. Myśli wciąż jak szalone krążą po głowie i mam wrażenie, że zaraz eksploduję. I jak tu żyć?
Dokładnie tak jak teraz. Rób co możesz, śpij ile możesz. Ja czasem prześpię nawet 5 godzin, a to i tak duży postęp. Potrzebujesz czasu i nic nie przyspieszysz. Dbaj o siebie i tyle. Też długo chciałem coś zmienić JUŻ. Tak się nie da - im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie. Trzymaj się.
WindyBoy, wiem, kurdę, że inaczej się nie da jak teraz, staram się żyć dla siebie. Gdybym mogła wyjechać gdzieś to też bym uciekła, ale nie mam takiej możliwości, więc muszę gnić tutaj ze swoimi myślami. Z resztą gdziekolwiek bym nie była, moje myśli byłyby tam razem ze mną.
191 2021-12-15 13:28:01 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-12-15 13:28:38)
Może lepiej jakby móc ten piewszy okres przeżyć metodą wypierania, jak po stracie/śmierci kogoś bliskiego.
Gdy przychodzą zle myśli, mówić sobie że to nieprawda, myśleć o swoim zdrowiu. Psychice to pomaga.
Przy zdradzie występuje taki paradoks jak przy gwałcie, cierpią Ci co nie powinni, a winni mają się całkiem dobrze. Najgorsze, że płaci się zdrowiem, dlatego trzeba się skupiać na sobie, żeby nie przypłacić depresją.
Medytacja i joga też by była pomocna, dlatego warto zapisać się na takie lekcje.
Medytacja i joga też by była pomocna, dlatego warto zapisać się na takie lekcje.
Sranie w banie. Medytacja i joga. Lepiej niech skorzysta z terapii dr Jima Beama albo dr Jacka Danielsa. Ja korzystałem przez pierwsze dwa lata i wyszedłem z dołka.
193 2021-12-15 16:33:34 Ostatnio edytowany przez DeepAndBlue (2021-12-15 16:34:06)
wieka napisał/a:Medytacja i joga też by była pomocna, dlatego warto zapisać się na takie lekcje.
Sranie w banie. Medytacja i joga. Lepiej niech skorzysta z terapii dr Jima Beama albo dr Jacka Danielsa. Ja korzystałem przez pierwsze dwa lata i wyszedłem z dołka.
Próbowałeś jogi i medytacji, że wiesz co mówisz? Akurat obie rzeczy są super, dużo lepsze od whisky. Tak poza tym, jesteś pewny, że już wyszedłeś z dołka? Bo coś nie widać.
194 2021-12-15 17:08:09 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-15 17:21:06)
Gentelman Jack napisał/a:wieka napisał/a:Medytacja i joga też by była pomocna, dlatego warto zapisać się na takie lekcje.
Sranie w banie. Medytacja i joga. Lepiej niech skorzysta z terapii dr Jima Beama albo dr Jacka Danielsa. Ja korzystałem przez pierwsze dwa lata i wyszedłem z dołka.
Próbowałeś jogi i medytacji, że wiesz co mówisz? Akurat obie rzeczy są super, dużo lepsze od whisky. Tak poza tym, jesteś pewny, że już wyszedłeś z dołka? Bo coś nie widać.
Deep daj spokój ,to jakiś następny "czekista" zdaje się ,
nie ma co mu pomagać rozwalać wątek Melancholii
Jogi to akurat chętnie bym spróbowała, wiele osób chwali sobie i poleca. Zjadłam dziś z rozsądku jogurt i pół miseczki ryżu z warzywami Staram się jak mogę, bo słaba już jestem zwyczajnie, nawet za kierownicę boję się usiąść, bo nie dość, że słaba to jeszcze zamyślona, wypadek mi teraz niepotrzebny. Więc chodzę piechotą, ha, nie chodzę, wlekę się noga za nogą jak jakaś staruszka, wcześnie dogonić mnie było trudno.
Próbowałam się przespać po południu,ale dostałam sms, że zdrajca wraca jutro wieczorem, albo w piątek. Coś mu tam odpisałam, nie będę się chwalić co, bo nie było to miłe.
Źle mi jak skur..... , żeby się brzydko nie wyrażać. Najgorsze są poranki i wieczory. Wyć się chce.