Jak żyć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 303 ]

196

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Tak jak Ci napisałam- wystarczy ze powiesz synowi że nie musi się na nic zgadzać, jeśli nie chce.
a jak się zgodzi to Ty nie będziesz mu miała za złe.
Powiedz też synowi ze wpływu na ojca nie masz- bo to prawda.

Dokładnie tak zrobiłam. Syn powiedział że boi się że jsk by do spotkania juz doszło to powie jej że jest k... ci rozwaliła mu rodzinę, albo że się rozpłacze. Powiedziałam mu że nie tylko ona jest winna bo tata gdyby nie chciał to by nie skorzystał. A swoje emocje może wyrażać jsk chce.


Mądry chłopak ,korzysta z intuicji i uczuć wie i czuje że to za wcześnie na takie spotkanie

Trochę podobny dylemat masz w tym wątku https://www.netkobiety.pl/t126775.html
zdawało by się że sytuacja niby łatwiejsza bo Autorka nie była kochanką ojca ,
a tu u Ciebie chłopak widzi i też podejrzewa że ojciec lawiruje coś i ściemnia oczekuje jakiejś deklaracji od syna i lojalności ,a niestety upada w oczach syna jako autorytet burząc jakiś jego świat i porządek raniąc mamę.
Raczej nawet jak dojdzie do spotkania kiedyś tam w przyszłości Ewelino to go nie kupią choć oczywiście mogą tego próbować oczekując bezwarunkowej czy jakiejś tam od niego wymuszonej akceptacji ,jego wybór kiedy i jak się pogodzi z tym jego warunki też są istotne jeżeli istnieje takie żądanie w dodatku szybkie niecierpliwe i bez pomyślunku
aprobaty,lojalności ,akceptacji bezwzględnej od tej drugiej strony ojca i kochanki to jest durne i szkodliwe dla niego dorośli sobie jakoś poradzą pewnie lepiej i skuteczniej,chłopaka czas na oswojenie się i pogodzenie jest istotny nawet istotniejszy bo on się nie prosił na świat i jest jeszcze dzieckiem ,a co sam z tego wyniesie czas pokarze oczywiście ,

197

Odp: Jak żyć?

No i nie przyjechał, nawet do syna nie zadzwonił. Ku...wa co za palant, oczy mu pi...zaszły czy jak? Dziecko czekało. Smutny, przybity, próbujący trzymac fason. Pograliśmy w jakieś gry i teraz poszedł do siebie. Jakąś dziunia ważniejsza od syna. Mam ochotę go rozszarpać.

198

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

No i nie przyjechał, nawet do syna nie zadzwonił. Ku...wa co za palant, oczy mu pi...zaszły czy jak? Dziecko czekało. Smutny, przybity, próbujący trzymac fason. Pograliśmy w jakieś gry i teraz poszedł do siebie. Jakąś dziunia ważniejsza od syna. Mam ochotę go rozszarpać.

Przykro... Szkoda dziecka...
Jedno dobre, ze wracają do Ciebie emocje i włączył się tryb lwica.

199

Odp: Jak żyć?

No widzisz sama jaki on biedny i jakie szczere te jego oczy. Kłamca i manipulant. Zacznij leczyć się z tej miłości, bo wyssa z Ciebie zdrowie i witalność do końca. Koniec bajki o platonicznej miłości i czystości, kłamał do końca. Teraz zabezpiecz dziecko i syna, bo jeszcze zgrywa Świętego, potem nic po dobroci nie uzgodnisz.
Zresztą już chyba zaczynasz budzić się ze snu. Życzę Ci dużo siły.

200

Odp: Jak żyć?

Tak. Zaczynam być wściekła. Syn bal się powiedzieć że się zawiódł, że wczoraj czekał. Powiedział mu to dziś i co zrobił kochający tatuś? Ano głupka z syna że przecież mówił że w pracy mu vos wypadło i nie przyjedzie. Taaa jasne tylko syn jakoś tego nie usłyszał. Jutro ma go zabrać na cały dzień. Już się wygadal że do kina i obiadek u mamusi bo dziunia nie gotuję. Znów będzie ogień pytań na młodym. Do mnie oficjalny bo nie wie go jest grane, usilnie próbuje sprowokować awanturę i zwalić winę. Poki co jestem miła, spokojna i oficjalna. Tematy  co u mnie ucinam. On wkurzony że stracił kontrolę. Jaka juz jestem tym zmęczona.
Wspierajcie mnie proszę. Pisanie tu mi pomaga.

201

Odp: Jak żyć?

Jak opadną emocje spojrzysz na jm zupełnie inaczej. Wierzmi takie osoby nie są warte nawet chwili naszych myśli. Zajmij się sobą, syna poproś że jak będzie wypytywać o Ciebie, to niech zmienia temat. On to planował od dawna, może zwrócić uwagę na bilingi, tam możesz znaleść odpowiedz.  On jest teraz w amoku i o WAS nie myśli!

202

Odp: Jak żyć?

Współczuję Ci, że musisz go widywać. Ale jesteś dzielna, że trzymasz fason.
Ja tak nie potrafię.
Wszyscy Cię tu wspierają. Wiem, jak ważne jest to miejsce, pozwala wywalić to ,czego przed nim nie pokażesz.
Trzymaj się.

203

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Jutro ma go zabrać na cały dzień (...) Znów będzie ogień pytań na młodym.

Nie wiem, jakie relacje masz z teściową, ale raczej numeru nie skasowałaś. Telefon i wyraźny sygnał, że nie życzysz sobie przesłuchań na dziecku. Taka sama informacja do męża. Jeśli nie byłaś u prawnika- zrób to. Męża nie uprzedzaj o swoich planach. Żadnych. A najlepiej ogranicz kontakt do minimum. Dopóki nie odetniesz się od niego emocjonalnie, nie zobaczysz jak Tobą manipuluje. Syna nie nastawiaj negatywnie, ale też nie ukrywaj przed nim stanu faktycznego. Pamiętaj, to sprawa między Tobą, a Twoim mężem, nie rób z niego swojego powiernika. Jeśli chodzi o kochankę, nie myśl o niej. Ten związek nie da jej szczęścia, a najgorsze dopiero przed nią. Ty nie graj, że jesteś szczęśliwa, nie narzucaj sobie ról tylko dlatego, że liczysz na jego "opamiętanie". Zadbaj o finanse, gdyż łaskawość Twojego męża i Wasze wcześniejsze ustalenia, z dnia na dzień mogą ulec zmianie.
A na koniec i poprawę humoru. Kiedy związek mojego ex i jego kochanki zakończył się gwałtownie, w akcie bezsilności obsmarowała moje zdjęcia w mediach społecznościowych. lol Większość opatrzyła niewybrednym komentarzem. Trzymam je do tej pory, żeby mi przypominały upadek jednostki wink.

204

Odp: Jak żyć?

Byl wczoraj po syna około 10.30. Miał nie wchodzić fo domu skoro ja nie chce kontaktu. Wszefl jednak i od razu do kuchni. Picie z gwinta sobie pije i zdziwiony na moją reakcje że za dużo dobie pozwala. Zarost trzy dniowy, wory pod oczami, jakiś taki niewypachniony. Zawsze perfum używał nawet jsk po przysłowiowej bułki szedł. Pojechał z młodym do kina, wrócili i zabrali psa i na obiadek to teściowej. Oczywiście wspomniał dwukrotnie że na weekend wyjeżdża o 10.00 w piątek. Niby w trasie a obecny na messengerze jest. Kręcił die po tym domu jak smród w gaciach. Na koniec mu oznajmiłam że młody z kurtki zimowej wyrósł i ma się złożyć. Zdebial ale się zgodził. Teraz muszę z nim ustalić godziny i dni wizyt bo wkurza mnie ze wpada kiedy i o której chce.

205

Odp: Jak żyć?

Normalny etap i zachowanie. przerobiłam.
nie ma co o to wojny toczyć, tylko zająć się swoimi rzeczami. znudszi mu się.
więc ja ze stoickim spokojem patrzyłam jak wpadał sobie do kuchni, z równie stoickim jak przynosił zakupy- czasami kulinarne pamiątki z wycieczek z aktualnymi babkami big_smile póżniej mu przeszło.
Zajmij się sobą smile

206

Odp: Jak żyć?

Trzymaj się i się nie daj:) ktoś tu kiedyś napisał, że Twoja siła jest jego słabością i to się doskonale sprawdza. Gdy moja jż latała za boczniakiem i byłem w rozsypce, to dostawałem od niej (świadomie lub nie) cios za ciosem. Wystarczyło udawać silnego i role momentalnie się odwróciły. Jeśli tylko masz na to siłę to korzystaj z tego. Ja i tak się w końcu załamałem, ale wtedy jż już wycofała się z usprawiedliwiania się moim kosztem.

Ja zresztą cały czas liczyłem na to, że jż zacznie zachowywać się względnie w porządku i w końcu tak się stało. Nie wiem jak poradziłbym sobie z tym wszystkim gdyby próbowała nadal kłamać i manipulować - i tak ledwo sobie radzę. Jak czytam np. Twój wątek to bym na Twoim miejscu chyba jednak jm ubił.

207

Odp: Jak żyć?

Wkurza mnie, że on "uwięził mnie" w domu z synem i psem z ogromem obowiązków. On się bawi, żyje, wchodzi i wychodzi kiedy chce. Myśli że za rachunki mnie kupil? Wczoraj chciał mnie pozbawić pilota od garażu na weekend. Powiedziałam mu że ma mi oddać bo potrzebuje na wieczór. Zinterpretował dobie że gdzieś wyjeżdżam wieczorem i wypytywal o to syna. A ja nic takiego nie powiedziałam. Widzę że szlag go trafią że stracił nademna kontrolę.

208 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-12 14:35:25)

Odp: Jak żyć?

Nie stracił bo Cię jeszcze trochę  wkurza "normalka " i o to mu chodzi,Ty go obserwujesz i też kontrolujesz,on coś gada sprawdza obsrwuje i myślicie,rozkminiacie, o czym myślicie ,co czujecie,co zrobicie ,działacie na siebie, wpływacie w ten sposób ,a w takich sytuacjach to po prostu jest i ostrzej się odbywa, lepiej to widać z zewnątrz.

post memo331  jest moim zdaniem wartościowy precyzyjny .

Ewelino nic na gębę z jm bo masz do czynienia z facetem któremu wydaje się że ma znowu 18 i jest już "dorosły" sprawdza na co może sobie pozwolić z "mamą" .Nie ufaj swoim obserwacjom na 100% a na 50% ,jemu tam się będzie zmieniać w pewnym momencie 100 razy na tydzień jeżeli chodzi o jego emocje .Delikatna sprawa bądź przebiegła on wbrew temu że sprawia wrażenie idioty, durnia i na haju,to z tyłu głowy rachuje ,kalkuluje co mu się opłaca, a co nie, co on z tego będzie miał i zabezpiecza sobie drogę powrotną, rezerwowo na wszelki wypadek jak się wyszumi i mu nie wypali  nowa "wielka miłość",nie bój się kiepełe rabotajet - taka opcja bez zobowiązań  powrót.
Jeżeli masz opory żeby pójść sama do prawnika weź przyjaciółkę ze sobą ,moja szwagierka pamiętam tak miała chociaż na co dzień jest i była zaradna nie miała wcześniej  oporów większych prze chodzeniem po urzędach itp jednak sprawy rozwodowe nieco ją przerastały ze względu na sentyment i emocje,wtedy albo moja żona ,albo ja jeździliśmy z nią dla dodania otuchy wolała ze mną bo żona jest starszą siostra i jej trochę matkowała ( w pewnym okresie nie miała wyjścia bo ich mama umarła jak były nastolatkami) i się denerwowały czasem na wzajem.

209

Odp: Jak żyć?

Spędziłam fajny weekend z synem i psem u przyjaciółki. W końcu się odkorkowalam. Polały się łzy i poszły bluzgi. Lepiej mi. Syn bardzo mi pomaga, jakby wydoroslal w ciagu tych kilku dni. Dziś po powrocie szczerze pogadałam z nim, przeanalizowaliśmy kilka sytuacji, gdzie juz jakieś sygnały mogły być. Syn wkurzony, sam stwierdził że tatuś mało o nim wie i zawsze mało chciał wiedzieć. Tatuś po upojnym weekendzie miał przyjechać po rzeczy z garażu o 17.00. Nie dotarł. Cały weekend nawet do syna nie zadzwonił, no bo przecież używa życia, byle z tego używania dzieciaka nie zmajstrował. Jestem zła, wręcz wkur..., niech mu kurde nie stanie.

210 Ostatnio edytowany przez Manuelka11 (2021-11-14 20:50:47)

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Spędziłam fajny weekend z synem i psem u przyjaciółki. W końcu się odkorkowalam. Polały się łzy i poszły bluzgi. Lepiej mi. Syn bardzo mi pomaga, jakby wydoroslal w ciagu tych kilku dni. Dziś po powrocie szczerze pogadałam z nim, przeanalizowaliśmy kilka sytuacji, gdzie juz jakieś sygnały mogły być. Syn wkurzony, sam stwierdził że tatuś mało o nim wie i zawsze mało chciał wiedzieć. Tatuś po upojnym weekendzie miał przyjechać po rzeczy z garażu o 17.00. Nie dotarł. Cały weekend nawet do syna nie zadzwonił, no bo przecież używa życia, byle z tego używania dzieciaka nie zmajstrował. Jestem zła, wręcz wkur..., niech mu kurde nie stanie.

Ewelina mój z dziećmi już tydzień się nie widział i nawet do nich nie zadzwonił....

211

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Spędziłam fajny weekend z synem i psem u przyjaciółki. W końcu się odkorkowalam. Polały się łzy i poszły bluzgi. Lepiej mi. Syn bardzo mi pomaga, jakby wydoroslal w ciagu tych kilku dni. Dziś po powrocie szczerze pogadałam z nim, przeanalizowaliśmy kilka sytuacji, gdzie juz jakieś sygnały mogły być. Syn wkurzony, sam stwierdził że tatuś mało o nim wie i zawsze mało chciał wiedzieć. Tatuś po upojnym weekendzie miał przyjechać po rzeczy z garażu o 17.00. Nie dotarł. Cały weekend nawet do syna nie zadzwonił, no bo przecież używa życia, byle z tego używania dzieciaka nie zmajstrował. Jestem zła, wręcz wkur..., niech mu kurde nie stanie.

Parentyfikacja dziecka (bo syn wciąż jest DZIECKIEM) przyniesie tylko zło. Gadaj sobie z koleżanką o tym jakie świństwo zrobil Ci mąż, a nie z dzieckiem. Dodatkowo robi to mu krzywdę.  Po co analizować z nim szczegóły Twojej relacji z jm? Rozumiem,że Ci ciężko, ale lepiej jak to przegadasz z przyjaciółką,  kimś z rodziny albo z psychologiem, a nie z dzieckiem.

212

Odp: Jak żyć?

Zgadzam się z Dayzi.

213

Odp: Jak żyć?

Macie rację. Nie powinnam z synem o tym gadać, ale sam przyszedł i sam zaczal. Zawsze mieliśmy świetny kontakt i rozmawiamy o wszystkim. Więc uznał ze będzie mnie wspierał. Wspomniałam mu że jest dzieckiem i że nie może być tego dzieciństwa pozbawiony. Że poradzę sobie. Syn jest bardzo dojrzały jak na seoj wiek. Nie zamierzam traktować ho jak karty przetargowej pomiędzy mną i mężem. Gardzę takim zachowaniem. Buntowac tez nie zamierzam. Syn sam podejmie decyzję czy i kiedy chce ją poznać.

214 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-11-15 10:56:43)

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Polały się łzy i poszły bluzgi. Lepiej mi. Syn bardzo mi pomaga, jakby wydoroslal w ciagu tych kilku dni. Dziś po powrocie szczerze pogadałam z nim, przeanalizowaliśmy kilka sytuacji, gdzie juz jakieś sygnały mogły być. Syn wkurzony... Więc uznał ze będzie mnie wspierał.

No nie chcę na Ciebie naskakiwać, bo masz mnóstwo problemów... ale pewnie Twój syn widzi zagrożenie bytu... bytu twojego i swojego... ale nie widzi, że jesteś mocna i sobie poradzisz, więc uznał, że musi Cię wspierać. Potem szczere rozmowy, wytykanie błędów ojca, wskazywanie konsekwencji odejścia ojca. To postawa matki "Cóż... mamy złą sytuację, bo ojciec odszedł, musimy sobie z tym jakoś poradzić...".

Tylko że on jest dzieckiem. I on widzi Cię smutną, zawiedzioną, nieszczęśliwą. Widzi że dzieje się źle. Rośnie na nim presja... i fakt, że "wydorślał szybko" wcale nie jest zaletą, ale wskazówką, że wydoroślał, bo JEGO sytuacja rodzinna do tego zmusiła.

Jeśli rodzina to dwa filary... mąż i żona... a tutaj jeden filar się zawalił, to syn widzi, że i drugi może ciśnienia nie wytrzymać i zaraz na głowę zawali się cały sufit, bo ten jeden filar ciężko znosi ten ciężar. Dlatego syn musi szybko się wyprostować i też trzymać sufit.

W rzeczywistości nie ma zagrożenia dla dziecka... ma gdzie mieszkać, na chleb starcza, ... a tragedia dzieje się w sytuacji duchowej. Być może dziecko czuje, że musi wspierać matkę, aby sytuacja nie runęła mu na głowę.


Ten jeden filar, który pozostał, powinien mówić dziecku -- "Hej! NIe martw się... przecież widzisz, jaka jestem silna.. Ty się zajmij nauką, zachowuj się jak do tej pory, niczym absolutnie się nie martw. To pewnie chwilowa sytuacja, czasem tak w życiu się dzieje...".


To kłamstwo? Hmm... pewnie tak... Chociaż inni wsparli by takie rozwiązanie:

https://www.filmweb.pl/film/%C5%BBycie+ … e-1997-208



Macie rację. Nie powinnam z synem o tym gadać, ale sam przyszedł i sam zaczal.

Może właśnie należało wtedy umniejszać problem, aby dziecko nie czuło ciężaru na barkach.
Okłamujemy dzieci że Mikołaj daje prezenty...
Trzeba też okłamać, jak sytuacja jest zła, bo dziecko nie pomoże, a oszczędzimy mu nerwów...

215

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Macie rację. Nie powinnam z synem o tym gadać, ale sam przyszedł i sam zaczal. Zawsze mieliśmy świetny kontakt i rozmawiamy o wszystkim. Więc uznał ze będzie mnie wspierał. Wspomniałam mu że jest dzieckiem i że nie może być tego dzieciństwa pozbawiony. Że poradzę sobie. Syn jest bardzo dojrzały jak na seoj wiek. Nie zamierzam traktować ho jak karty przetargowej pomiędzy mną i mężem. Gardzę takim zachowaniem. Buntowac tez nie zamierzam. Syn sam podejmie decyzję czy i kiedy chce ją poznać.

Wiesz może sie okazać, ze to oni zdecydują za niego, i dobrze by było żeby wiedział, ze Ty to rozumiesz ze może zostać postawiony przed faktem dokonanym i Ty nie masz o to niego .... żalu (na przykład).
Musi wiedzieć, że ma w Tobie oparcie bez względu w jakiej sytuacji postawi go ojciec.

216

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Macie rację. Nie powinnam z synem o tym gadać, ale sam przyszedł i sam zaczal. Zawsze mieliśmy świetny kontakt i rozmawiamy o wszystkim. Więc uznał ze będzie mnie wspierał. Wspomniałam mu że jest dzieckiem i że nie może być tego dzieciństwa pozbawiony. Że poradzę sobie. Syn jest bardzo dojrzały jak na seoj wiek. Nie zamierzam traktować ho jak karty przetargowej pomiędzy mną i mężem. Gardzę takim zachowaniem. Buntowac tez nie zamierzam. Syn sam podejmie decyzję czy i kiedy chce ją poznać.

Z synem jak najbardziej możesz rozmawiać. I wcale nie musisz dbać o jego kontakt z ojcem. Uważam trochę inaczej niż współczesna psychologia, czyli wcale nie musimy dziecku kłamać dla jego dobra. Chodzi raczej o to, by syn nie czuł na sobie presji, czy odpowiedzialności za Ciebie, czy za męża, a już najbardziej za to, że Wam nie wyszło. Chodzi też o to, by kontaktów nie utrudniać (co nie jest tożsame z nadrabianiem za męża, jeśli ten zawali). No i z jego punktu widzenia najważniejsze jest, by czuł miłość ze strony obojga rodziców. Wtedy może jakoś w miarę znośnie przejdzie całą tą sytuację.

Natomiast rozmawiać o sprawie z nim można, nawet trzeba. Bez obciążania go jednak problemami. Początkowo możesz dać mężowi pewien kredyt zaufania i faktycznie robić dobrą minę do złej gry, nawet gdy widzisz, że mąż niespecjalnie przejmuje się synem. Jednak mąż jest dorosły i w nieskończoność kryć się go nie da, tak samo jak nie da się kochać za dwoje.

217

Odp: Jak żyć?
merle napisał/a:
Masia79 napisał/a:

Macie rację. Nie powinnam z synem o tym gadać, ale sam przyszedł i sam zaczal. Zawsze mieliśmy świetny kontakt i rozmawiamy o wszystkim. Więc uznał ze będzie mnie wspierał. Wspomniałam mu że jest dzieckiem i że nie może być tego dzieciństwa pozbawiony. Że poradzę sobie. Syn jest bardzo dojrzały jak na seoj wiek. Nie zamierzam traktować ho jak karty przetargowej pomiędzy mną i mężem. Gardzę takim zachowaniem. Buntowac tez nie zamierzam. Syn sam podejmie decyzję czy i kiedy chce ją poznać.

Z synem jak najbardziej możesz rozmawiać. I wcale nie musisz dbać o jego kontakt z ojcem. Uważam trochę inaczej niż współczesna psychologia, czyli wcale nie musimy dziecku kłamać dla jego dobra. Chodzi raczej o to, by syn nie czuł na sobie presji, czy odpowiedzialności za Ciebie, czy za męża, a już najbardziej za to, że Wam nie wyszło. Chodzi też o to, by kontaktów nie utrudniać (co nie jest tożsame z nadrabianiem za męża, jeśli ten zawali). No i z jego punktu widzenia najważniejsze jest, by czuł miłość ze strony obojga rodziców. Wtedy może jakoś w miarę znośnie przejdzie całą tą sytuację.

Natomiast rozmawiać o sprawie z nim można, nawet trzeba. Bez obciążania go jednak problemami. Początkowo możesz dać mężowi pewien kredyt zaufania i faktycznie robić dobrą minę do złej gry, nawet gdy widzisz, że mąż niespecjalnie przejmuje się synem. Jednak mąż jest dorosły i w nieskończoność kryć się go nie da, tak samo jak nie da się kochać za dwoje.


Bzdury. Związek 2 doroslych ludzi nie jest sprawą dziecka. To nie na jego barki. 14latek to dalej dziecko. Jak to sobie wyobrażasz? Że siądzie z mamusią i będą sobie wyzywać nową jm od ku.ew, a jego od ku.wiarzy? CHORE.  Dziecko ma być dzieckiem, a to jego zachowanie typu stary-maleńki jest teraz powodem do obaw, że emocjonalnie sobie nie radzi,a nie do dumy. Rozmowy o tym kiedyż to tatuś mógł zacząć chodzić na boki nie są tematem do rozmów z DZIECKIEM.

218

Odp: Jak żyć?
Dayzee napisał/a:

Bzdury. Związek 2 doroslych ludzi nie jest sprawą dziecka. To nie na jego barki. 14latek to dalej dziecko. Jak to sobie wyobrażasz? Że siądzie z mamusią i będą sobie wyzywać nową jm od ku.ew, a jego od ku.wiarzy? CHORE.  Dziecko ma być dzieckiem, a to jego zachowanie typu stary-maleńki jest teraz powodem do obaw, że emocjonalnie sobie nie radzi,a nie do dumy. Rozmowy o tym kiedyż to tatuś mógł zacząć chodzić na boki nie są tematem do rozmów z DZIECKIEM.

Nie wiem, gdzie wyczytałaś w moim poście powyższe. Z dzieckiem trzeba rozmawiać, a nie pozwalać mu na zamknięcie sie w skorupie i tłumienie w sobie emocji. Nigdzie nie napisałem, że Autorka ma nastawiać syna przeciwko ojcu. I wcale nie piszę, że to proste mówić prawdę, a jednocześnie nie obarczać dziecka odpowiedzialnością. Jak ktoś woli po prostu kłamać, bo tak jest prościej i wygodniej, mi nic do tego. Jeśli jednak nastolatek chce przyjść i porozmawiać, nie wyobrażam sobie odmówienia mu takiej rozmowy. Można natomiast powiedzieć "nie dziś, wrócimy do tego za kilka dni" i dobrze przemyśleć, co się dziecku powie, by go nie obarczać.

Mąż już i tak synowi zrobił krzywdę. I cokolwiek Autorka nie zrobi, taka jest kolejność zdarzeń. Nie ma tutaj dobrej drogi. Mleko się wylało.

219

Odp: Jak żyć?

Nie zamierzam nastawiać syna na ojca, tym bardziej ograniczać czy utrudniać kontakt. Z synem zawsze rozmawiałam szczerze o różnych sprawach. Teraz też mu tłumaczyłam, że on nie jest niczemu winien i nie pizbawie go dzieciństwa. Ze tata nadal go kocha  ale będzie inaczej. On to rozumie i mnie wspiera. Podobnie też pieiedxial ojcu że nie jest gotowy ja poznać. Sama powiedziałam mezowi że za szybko to wszystko chce robić,  że syn tu decyduje a nie on czy jego pani. Maz zgłupiał bo z synem zawsze słaby kontakt miał teraz chce te lata nadrobić w kilka dni?

220

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Witajcie. Jestem Ewelina. Wczoraj mój mąż pistanowil zakończyć nasze 17 letnie małżeństwo. Świst mi się zawalił. W życiu bym się nie spodziewała. Były między nami zgrzyty  mieliśmy kryzys, który udało się pokonać dzięki terapii. Pokłóciliśmy die w poniedziałek o przysłowiową pierdołę, poszło potem lawinowo. O wszystko obwinił mnie. Powiedział że to koniec że vos w nim pękło, że ma dosyć. Kocha mnie  ale nie widzi sensu związku. Prosiłam bybyo przemyślał. Wczoraj definitywnie powiedział że nic z tego, przyznał die że poznał kogoś  że nic nie było jeszcze między nimi  że to świeże  że mu się podoba, fascynuje i że chcą spróbować. Jakbym gromrm dostała. Rozmawia że mną miło, ustaliliśmy kwestie opieki nad synem 14 letnim. Poki co mamy mieszkać razem bo nie dać ho na wyprowadzkę. Kocham go mocno, świat mi się zawalił. Dziś rano wszedł nago fo lazienki  myślałam że serce mi pęknie. Dziś wyjechał służbowo, jutro rano wraca. Boję die że mieszkając razem będę ho błagać. Wciąż mam nadzieję. Byłam wczoraj u psychologa, zaczynam sesję. On jest całym moim światem. Gdyby nie syn to nie mam po ho żyć. Pomóżcie mi proszę

Nie poddawaj się, weż wynajmij detektywa niech odkryje wpierw prawde rozstania. W moim przypadku to rozwiało wszelkie wątpliwości, moge polecić smialo biuro detektywistyczne trelka.

221

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Nie zamierzam nastawiać syna na ojca, tym bardziej ograniczać czy utrudniać kontakt. Z synem zawsze rozmawiałam szczerze o różnych sprawach. Teraz też mu tłumaczyłam, że on nie jest niczemu winien i nie pizbawie go dzieciństwa. Ze tata nadal go kocha  ale będzie inaczej. On to rozumie i mnie wspiera. Podobnie też pieiedxial ojcu że nie jest gotowy ja poznać. Sama powiedziałam mezowi że za szybko to wszystko chce robić,  że syn tu decyduje a nie on czy jego pani. Maz zgłupiał bo z synem zawsze słaby kontakt miał teraz chce te lata nadrobić w kilka dni?

Czyli rozmawiasz naturalnie, nie kreujesz sztuczności, nie obarczasz syna. Ma 14 lat i bardzo wiele już rozumie, o wielu rzeczach jest w stanie sam zdecydować.

Przykro, że Was to spotkało, ale przynajmniej macie dziecko w takim wieku, że powoli zbliżasz się do momentu, gdzie będziesz mogła odciąć się od męża zupełnie... mam na myśli PRZYMUS liczenia się z jego zdaniem w kwestii wyboru szkoły, lekarza, itd.

Tak samo syn może de facto wybrać, z którym z rodziców zamieszka. Sąd praktycznie nie ma wyjścia i musi uznać wybór 14-latka.

To wszystko nie sprawia niestety, że odejście męża mniej boli, ale może przynajmniej pozwoli Ci szybciej ruszyć do przodu.

222

Odp: Jak żyć?
merle napisał/a:
Masia79 napisał/a:

Nie zamierzam nastawiać syna na ojca, tym bardziej ograniczać czy utrudniać kontakt. Z synem zawsze rozmawiałam szczerze o różnych sprawach. Teraz też mu tłumaczyłam, że on nie jest niczemu winien i nie pizbawie go dzieciństwa. Ze tata nadal go kocha  ale będzie inaczej. On to rozumie i mnie wspiera. Podobnie też pieiedxial ojcu że nie jest gotowy ja poznać. Sama powiedziałam mezowi że za szybko to wszystko chce robić,  że syn tu decyduje a nie on czy jego pani. Maz zgłupiał bo z synem zawsze słaby kontakt miał teraz chce te lata nadrobić w kilka dni?

Czyli rozmawiasz naturalnie, nie kreujesz sztuczności, nie obarczasz syna. Ma 14 lat i bardzo wiele już rozumie, o wielu rzeczach jest w stanie sam zdecydować.

Przykro, że Was to spotkało, ale przynajmniej macie dziecko w takim wieku, że powoli zbliżasz się do momentu, gdzie będziesz mogła odciąć się od męża zupełnie... mam na myśli PRZYMUS liczenia się z jego zdaniem w kwestii wyboru szkoły, lekarza, itd.

Tak samo syn może de facto wybrać, z którym z rodziców zamieszka. Sąd praktycznie nie ma wyjścia i musi uznać wybór 14-latka.

To wszystko nie sprawia niestety, że odejście męża mniej boli, ale może przynajmniej pozwoli Ci szybciej ruszyć do przodu.

Dokładnie tak. Zawsze rozmawiałam z nim szczerze i bez ściemy na każdy temat. Nawet intymny. On wie ze zawsze może do mnie przyjść. Nie generuje sztuczności. Mąż zawsze podziwiał to że tak z synem się rozumiemy.

223 Ostatnio edytowany przez euao (2021-11-15 14:44:33)

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Dokładnie tak. Zawsze rozmawiałam z nim szczerze i bez ściemy na każdy temat. Nawet intymny. On wie ze zawsze może do mnie przyjść. Nie generuje sztuczności. Mąż zawsze podziwiał to że tak z synem się rozumiemy.

Mysiu, wiec wszystko ok, ja jeszcze staram się trzymać jednej zasady, staram sie sama nie poruszać tematu ojca, żeby nie przenosić swojej złości/pretensji i niepotrzebnie na  dzieci.
Jak same przyjdą i pytają to oczywiście odpowiadam zgodnie z prawda jaką znam,
Niestety wiem, ze z przeciwnej strony sa pokazywane zdjęcia/filmy/nagrania, wiec temat co jakiś czas powraca, bo pytają o to co widziały.
Kontaktu nie zabraniam nigdy.
U nas niestety znęcał sie nade mna psychicznie i fizycznie i po jednej z takich fizycznych akcji zgłosiłam to na policje, ( i nie po to żeby założyć niebieska kartę), tylko żeby dzielnicowy porozmawiał wtedy z jm.

Oczywiście jm nagrał to zdarzenie (jego rozmowę z dzielnicowym) i ostatnio odtwarzał dzieciom, jaka to ja jestem zła..
No i trzeba było przeprowadzić rozmowę, która skierowałam raczej w takim kierunku przyszłości, że gdyby spotkała je taka sytuacja, to nigdy nie zawahały się prosić o pomoc i zgłosić na policje bo to nie wstyd.
Wstydzić  i ponieść konsekwencje powinien ten, który się znęca.  I to pozwala czasem  uniknąć tragedii.
Ocenia same. Taki przykład,  z mojego podwórka.

224 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-15 15:20:13)

Odp: Jak żyć?

Nie mów Synowi Masia że ojciec to kocha. Powiedz po prostu że on sierotką się nagle nie stał. Ma ojca i matkę. 
Że nie musi się zgadzać na nic co mu nie pasuje.

225 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-15 15:28:35)

Odp: Jak żyć?

Słuchajcie, dobrze, ze dzisiaj rodzice są swiadomi i dbają o psychikę dzieciaków, a Twój syn to juz mały mądry facet,
super, ze macie dobry kontakt.

Tez chronilam corke, ale dzieciaki wiedza i rozumieja więcej niz myslimy.

A tak z innej beczki:
mnie wychowali mama i ojczym i dlugo myslalam, ze moj ojciec biol. nie zyje, bo moja mama nie mówiła o nim nic a ja nie drazylam, a babcia mowila ale per "nieboszczyk" i bardzo bylam zdziwiona jak się objawil na komunii smile i jak tu nie mieć problemów smile:):)

226 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-15 15:55:47)

Odp: Jak żyć?

Fajnie że rozmawiacie i się wspieracie Ewelino.Trzeba jednak delikatności i uważności w tym
Tyle że Twój syn to jest nastolatek,nie istnieją nad dojżałe nastolatki to jest życzeniowe i hurraoptymistyczne,jeszcze nie jest mężczyzną ,nie może być Twoim powiernikiem ,obrońcą, bohaterem, ponieważ nie ma doświadczenia potrzebnego do tego ,nie udźwignie Twojego żalu ,sam posiada go w nadmiarze .Przegra z ojcem jak zaczniecie wojnę .
Nie znaczy to że Twój syn jest głuptasem,ale nie wymagaj od niego żeby Ciebie bronił leczył urazy ,nie taka jego rola .
Od leczenia masz przyjaciółki i psychologa ,jemu należy się pomoc i wsparcie ,co nie znaczy że jest nietykalny i należy wkoło niego chodzić na palcach trzymać pod kloszem.
Niw musisz ukrywać przed nim tego co się dzieje ,nie ukryjesz z resztą ,z fragmentów ułoży chłopak swój obraz i oceni osądzi ojca,kochankę również po swojemu,ale nie dziel się z nim wszystkimi swoimi uczuciami hurtowo ,tylko dlatego że macie kontakt .On jest bezradny i bezsilny wobec tego co się stało ,nie ma doświadczenia po prostu nie dorósł i nie dojrzał  ,dla niego niektóre zjawiska to abstrakcja jeszcze ,nie ma właściwych adekwatnych do tego filtrów ,dopiero wkracza w życie odbiera brutalną jego lekcje.
To poza tym nie koniec to początek a ku przestrodze choć to dość ekstremalny przypadek to przeczytaj ten wątek.Siebie też nie dołuj teraz tylko bądź ostrożna .

https://www.netkobiety.pl/t70070.html

227

Odp: Jak żyć?

Wczoraj przyjechał do syna. Wróciłam z pracy a oni siedzieli nad matematyka. Weszłam, przywitałam się i poszłam robić obiad. Tak jestem nauczona, że i jemu zaproponowałam- odmówił. Ok zjedliśmy sami z synem. On zaczal podnosić głos jak syn czegoś nie rozumiał. Wychodzilam z kuchni parę razy z morderczym spojrzeniem, a raz nawet pierdyknelam łyżka o podłogę.  Spasowal i przestał podnosić głos na syna. Potem przyszedł za mną do sypialni, zaczal gadać o nauce syna, o jego korkach z matmy, że nie ma żadnego raportu o postępach i żeby napisać fo korepetytora bo on na mojego maila nie może wejść. Fakt poxkienislam hasła, jak zobaczylam że on od jakiegoś czasu tez to zrobił niby tłumacząc że aktuslizacje jskas miał i wymogi zmiany haseł. Oczywiście nowych nie podał. Powiedziałam mu że niech siectez zainteresuje i sam zadzwoni do korepetytora. Wkurzył się i takie spojrzenie mi poslal ze aż się wystraszyłam. Poszedł. Potem syn się rozpłakał że on taki obcy  że sie go czepiał jak mnie nie było. Że mu wmawiał że glupotyoglada na telefonie  chciał synowi telefon skontrolować poblokowac you tuba i inne. Jakim prawem? Do tej pory udało mi się zachować zimna krew, ale dxis jsk ma przyjechać do syna zamierzam mu to wygarnąć. Spróbuję na spokojnie, a jaki efekt bedzie nie wiem. Widzę, że on coś wkurzony chodzi, czyżby juz zgrzyty z niunia? To nie powod zeby na synu sie wyzywac. Chcę awantury to ja chyba bedzie miał. W obronie dziecka zrobię wszystko.

228 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-16 10:48:01)

Odp: Jak żyć?

Wg mnie bez sensu kłótnie z nim przy synu.
Jak on się tak zachowuje, to może warto z tych lekcji matematyki przez niego udzielanych zrezygnować skoro syn ma  korepetytora?
Zapytaj syna czy chce by ojciec to uczył?
Nie wiem czy dasz radę. 
Ale ja miałam na początku taki system że umawialiśmy się z dziećmi na obiad poza domem raz w tygodniu i wtedy jak "normalna rodzina umawialiśmy wszystkie sprawy dzieci .
Miałam wrażenie że bardzo to było dzieciom potrzebne.
Na obcym terenie EX zachowywał się bez fochów.  Na rachunek skladalismy sie po polowie.
Takie spotkanie zadaniowe.

229

Odp: Jak żyć?
Ela210 napisał/a:

Wg mnie bez sensu kłótnie z nim przy synu.
Jak on się tak zachowuje, to może warto z tych lekcji matematyki przez niego udzielanych zrezygnować skoro syn ma  korepetytora?
Zapytaj syna czy chce by ojciec to uczył?
Nie wiem czy dasz radę. 
Ale ja miałam na początku taki system że umawialiśmy się z dziećmi na obiad poza domem raz w tygodniu i wtedy jak "normalna rodzina umawialiśmy wszystkie sprawy dzieci .
Miałam wrażenie że bardzo to było dzieciom potrzebne.
Na obcym terenie EX zachowywał się bez fochów.  Na rachunek skladalismy sie po polowie.
Takie spotkanie zadaniowe.

Nie zamierzam kłócić się czy rozmawiać o wczorajszym dniu przy synu. Zamierzam albo zaprosić męża na spacer z psem, albo wysłać syna. Syn boi sie powiedziec że nie chce z tatą powtarzać matmy. Wspólny obiad na mieście odpada, jakoś tak nie jestem gotowa. W piątek mamy razem jechac po kurtkę dla syna.

230 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-16 14:41:30)

Odp: Jak żyć?

ale to krótka piłka moze być: słuchaj, moze te korepetycje zostawmy korepetyterowi.
poprosze go o raport.
Moze mąż z synem niech robi inne rzeczy- idzie kupić kurtkę, do kina, czy na pizzę.
przecież jak mieszkaliście razem, to były rzeczy, które robił z ojcem i inne które robił z Tobą..

231

Odp: Jak żyć?

Wczoraj zadzwonił do mnie jak byłam w pracy, POPROSIŁ czy mogę dać mu namiar na poradnie psychologiczna, do której chodzę bo on też chce. Szok, on I psycholog, on zagorzały sceptyk takich praktyk? Wyjaśnił mi że skoro znalazłam psychologa przez fundację to jest taniej, a on też kasa nie śmierdzi (wcześniej juz z nich korzystałam i byliśmy na terapii więc wiedział o fundacji, ale ja to załatwiałam wiec być może nie wiedział co i jak, bo terapia była w mieszkaniu psycholożką, a nie w fundacji). Podałam mu te namiary, niech skorzysta. Zapytał czy może przyjechać po południu do syna, zgodziłam się i powiedziałam że musimy pogadać. On ucieszony, a o czym? To mówię że o synu. Przyjechał, pogadaliśmy zanim syn wrocil do domu. Byłam spokojna, rzeczową i oficjalna, powiedziałam mu jak się młody czuł kiedy uczył go matmy i ogólnie że powinien zadbać o relacje z synem I go wspierać. Podziękował mi za te słowa. Potem usiadł kolo mnie bardzo blisko, aż mnie wcisnął w oparcie, coś tam gadal, a ja nie słyszałam nic prócz walenia swojego serca i nie czułam nic poza pożądaniem i tym cholernym ściskiem żołądka. Chwilę potem wrocil syn i poszłam do kuchni. Nie mogłam się uspokoić. Pogadał z synem jeszcze o dzisiejszym egzaminie x matmy, coś tam razem porazwiazywali. Potem on zaczal mi opowiadać że ma w pracy sajgon, że wyjeżdża to tu to tam,  co ma załatwić. Słuchałam zupełnie nie komentujac, a on rozpaczliwie starał się nawiązać rozmowę. Wyglądał kiepsko, wory pod oczami, trzydniowy zarost, postarzały o kilka lat. Serce mi krwawiło  ale starałam się trzymać fason. W końcu z ociąganiem zaczal się żegnać. Pojechał kolo 21.00. Od tej pory ciągle myślę, żołądek ściśnięty  chce mi się płakać. Sama nie wiem czego ja już chce. Spałam dziś z jego koszulka. Wiem głupia pewnie niektórzy powiedzą. Pewnie niektórzy skrytykują. Ja nie wiem czego bym chciała, z jednej strony chce go, ale wiem że go już nie ma. Z drugiej strony ta sytuacją otwiera mi oczy też na moje błędy i zaniedbanie i poświęcenie samej siebie. Muszę zadbać o siebie I chce to zrobić. Chce się obudzić z tego koszmaru i żeby było wszystko dobrze.

232

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Wczoraj zadzwonił do mnie jak byłam w pracy, POPROSIŁ czy mogę dać mu namiar na poradnie psychologiczna, do której chodzę bo on też chce. Szok, on I psycholog, on zagorzały sceptyk takich praktyk? Wyjaśnił mi że skoro znalazłam psychologa przez fundację to jest taniej, a on też kasa nie śmierdzi (wcześniej juz z nich korzystałam i byliśmy na terapii więc wiedział o fundacji, ale ja to załatwiałam wiec być może nie wiedział co i jak, bo terapia była w mieszkaniu psycholożką, a nie w fundacji). Podałam mu te namiary, niech skorzysta. Zapytał czy może przyjechać po południu do syna, zgodziłam się i powiedziałam że musimy pogadać. On ucieszony, a o czym? To mówię że o synu. Przyjechał, pogadaliśmy zanim syn wrocil do domu. Byłam spokojna, rzeczową i oficjalna, powiedziałam mu jak się młody czuł kiedy uczył go matmy i ogólnie że powinien zadbać o relacje z synem I go wspierać. Podziękował mi za te słowa. Potem usiadł kolo mnie bardzo blisko, aż mnie wcisnął w oparcie, coś tam gadal, a ja nie słyszałam nic prócz walenia swojego serca i nie czułam nic poza pożądaniem i tym cholernym ściskiem żołądka. Chwilę potem wrocil syn i poszłam do kuchni. Nie mogłam się uspokoić. Pogadał z synem jeszcze o dzisiejszym egzaminie x matmy, coś tam razem porazwiazywali. Potem on zaczal mi opowiadać że ma w pracy sajgon, że wyjeżdża to tu to tam,  co ma załatwić. Słuchałam zupełnie nie komentujac, a on rozpaczliwie starał się nawiązać rozmowę. Wyglądał kiepsko, wory pod oczami, trzydniowy zarost, postarzały o kilka lat. Serce mi krwawiło  ale starałam się trzymać fason. W końcu z ociąganiem zaczal się żegnać. Pojechał kolo 21.00. Od tej pory ciągle myślę, żołądek ściśnięty  chce mi się płakać. Sama nie wiem czego ja już chce. Spałam dziś z jego koszulka. Wiem głupia pewnie niektórzy powiedzą. Pewnie niektórzy skrytykują. Ja nie wiem czego bym chciała, z jednej strony chce go, ale wiem że go już nie ma. Z drugiej strony ta sytuacją otwiera mi oczy też na moje błędy i zaniedbanie i poświęcenie samej siebie. Muszę zadbać o siebie I chce to zrobić. Chce się obudzić z tego koszmaru i żeby było wszystko dobrze.

Ewelina,  nie ma czego krytykować. Kochasz. Tęsknisz.  Chciałbys, żeby było "po staremu". Żeby to był sen, zły sen, z którego się wybudzisz... Przetrwaj to. Zastanów się czy tęsknisz za mężem, czy za "tamtym" zyciem.   Musisz o siebie zadbać. Tamto życie nie wróci.  Ale to, ktore Cię czeka wcale nie musi być gorsze. Od Ciebie tylko zależy jakie będzie.

233

Odp: Jak żyć?

Jesteś do niego bardzo mocno przywiązana po prostu..
Z takiej odległości nie potrafisz spojrzeć trzeźwo.

234

Odp: Jak żyć?

Jesteś do niego bardzo mocno przywiązana po prostu..
Z takiej odległości nie potrafisz spojrzeć trzeźwo.
To nie jest zdrowe, i to nie miłość..bo miłość  nie rani, miłość chroni, dba.

235

Odp: Jak żyć?
Ela210 napisał/a:

Jesteś do niego bardzo mocno przywiązana po prostu..
Z takiej odległości nie potrafisz spojrzeć trzeźwo.


Masz na myśli jakieś toksyczne,  emocjonalne uzależnienie?

236

Odp: Jak żyć?

Niekoniecznie toksyczne.
Normalne raczej dla kogoś  kto miał rodzinę dzieci z mężczyzną.
To się tak z marszu nie skasuje.
Potrzeba i czasu i dystansu by to sobie poukładać. 
.

237

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Wczoraj zadzwonił do mnie jak byłam w pracy, POPROSIŁ czy mogę dać mu namiar na poradnie psychologiczna, do której chodzę bo on też chce. Szok, on I psycholog, on zagorzały sceptyk takich praktyk? Wyjaśnił mi że skoro znalazłam psychologa przez fundację to jest taniej, a on też kasa nie śmierdzi (wcześniej juz z nich korzystałam i byliśmy na terapii więc wiedział o fundacji, ale ja to załatwiałam wiec być może nie wiedział co i jak, bo terapia była w mieszkaniu psycholożką, a nie w fundacji). Podałam mu te namiary, niech skorzysta. Zapytał czy może przyjechać po południu do syna, zgodziłam się i powiedziałam że musimy pogadać. On ucieszony, a o czym? To mówię że o synu. Przyjechał, pogadaliśmy zanim syn wrocil do domu. Byłam spokojna, rzeczową i oficjalna, powiedziałam mu jak się młody czuł kiedy uczył go matmy i ogólnie że powinien zadbać o relacje z synem I go wspierać. Podziękował mi za te słowa. Potem usiadł kolo mnie bardzo blisko, aż mnie wcisnął w oparcie, coś tam gadal, a ja nie słyszałam nic prócz walenia swojego serca i nie czułam nic poza pożądaniem i tym cholernym ściskiem żołądka. Chwilę potem wrocil syn i poszłam do kuchni. Nie mogłam się uspokoić. Pogadał z synem jeszcze o dzisiejszym egzaminie x matmy, coś tam razem porazwiazywali. Potem on zaczal mi opowiadać że ma w pracy sajgon, że wyjeżdża to tu to tam,  co ma załatwić. Słuchałam zupełnie nie komentujac, a on rozpaczliwie starał się nawiązać rozmowę. Wyglądał kiepsko, wory pod oczami, trzydniowy zarost, postarzały o kilka lat. Serce mi krwawiło  ale starałam się trzymać fason. W końcu z ociąganiem zaczal się żegnać. Pojechał kolo 21.00. Od tej pory ciągle myślę, żołądek ściśnięty  chce mi się płakać. Sama nie wiem czego ja już chce. Spałam dziś z jego koszulka. Wiem głupia pewnie niektórzy powiedzą. Pewnie niektórzy skrytykują. Ja nie wiem czego bym chciała, z jednej strony chce go, ale wiem że go już nie ma. Z drugiej strony ta sytuacją otwiera mi oczy też na moje błędy i zaniedbanie i poświęcenie samej siebie. Muszę zadbać o siebie I chce to zrobić. Chce się obudzić z tego koszmaru i żeby było wszystko dobrze.

Jakbym czytała o sobie... Też doszukiwałam się jakiś sygnałów od niego, że może chce coś naprawiać, tylko on był taki w chwilach gdy z niunią się pokłócił, gdy się pogodzili wszystko wracało...
Również spałam z jego koszulką, czy w jego bluzie, bardzo, bardzo często i długo... sad
Tęskniłam jak Ty, za nim, za życiem, które było...to naturalne, gdy się kogoś kocha i traci...

238

Odp: Jak żyć?

Dawno mnie tu nie było.
No cóż dużo się działo, dzieje I dziać będzie.
Mieliście rację, trochę trwało zanim to do mnie dotarło, dzięki przyjaciolom i bezinteresowności ludzi jakoś sobie radzę.
Przez ten czas wiele się działo, mężuś zdał sobie sprawę że awantury nie sprowokuje, więc zaczęły się szantaze, groźby, poniżanie i wyzwiska. Zaczął podsuwać mi jakieś pisma do podpisania (oczywiście nic nie podpisałam i nie podpiszę), szantaze że jak nie pójdę z nim do notariusza podpisać rozdzielność majątkowej i nie przepiszemy na niego mieszkania to nie zapłaci rachunków, wywali mnie z mieszkania ( ciekawe jak skoro jest w kredycie na nas dwoje). W każdym razie zebrałam mnóstwo dowodów, dorwałam ich zdjęcie z weekendu nad morzem, mam nagrania na dyktafonie. Co najważniejsze udało mi się dzięki wspaniałym ludziom dostać do jednego z renomowanych prawników specjalizujacym się w prawie rodzinnym. Dowody mam jak malowane i prawnik go udupi z kretesem. Poki co w tym tygodniu idzie pozew do sądu o alimenty I zapewnienie bytu rodzinie. To tak na dobry początek. On myśli że ja zwlekam z notariuszem bo powiedziałam mu że mam umówionego prawnika z fundacji praw kobiet i czekam na konsultacje bo na zwykłego.prawnika mnie nie stać. I tak pianę toczy że nie idę do notariusza, co dzien pisze do mnie i szantazuje. Będzie miał piekny prezent na święta, bo sąd takie pozwy szybko rozpatruje. W końcu przestanie kozaczyc i spadnie z piedestału. A ten nieudacznik, którym mnie nazwał pokaże że jednak coś załatwić umie.
Teraz mogę śmiało powiedzieć, że zdałam sobie sprawę, że powrotu nie będzie,  że ten pan jest narcyzem, że byłam mu ślepo przyporządkowana. Teraz docierają fakty i sygnały.
Dziękuję Wam i każdemu z osobna za te wszystkie słowa napisane, czy wypowiedziane telefonicznie. To dla mnie bardzo wiele znaczy. Proszę wspierajcie mnie dalej.
Teraz jeszcze glupi okres tej żałoby mi się zaczyna, boję się jak będę żyć beż niego, jak sobie poradzę. W głowie walka, głupio się przyznać ale bywa że mi go żal i gryzę się z mydłami czy robię dobrze. Wiem, że nie ma odwrotu, chce spokojnie soac i nie martwić się czy jutro zapłacę rachunki i będę mieć z czego żyć. Ale mimo wszystko ten cholerny żal i wyrzuty sumienia.

239 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-08 22:00:39)

Odp: Jak żyć?

Ewelina, kochana, Ty masz wyrzuty sumienia? Jesteś w domu, pracujesz, zajmujesz się synem, psem, byłaś na terapii, starałas się,
to jemu odbiło i to mocno bardzo, nie wpędzaj sie w poczucie winy.
Co on sobie myśli z tym notariuszem, az sie zagotowałam. Rozdzielność i na niego przepisać mieszkanie? A dalej co? co z Tobą i dzieckiem? Czuje sie mocny, bo więcej zarabia? No sorry, ale to pewnie (jak i u mnie) po części Twoja zasługa, bo miałaś pracę, która mogłaś z domem łączyć i wychowywać syna a on mógł się realizować zawodowo.
Dobrze, ze masz prawnika i jesteś zaopiekowana.
Zbieraj dowody dalej i postaraj się zachować spokój.
Widzisz co sie z nim porobiło, ta nowa "miłość" wydobywa z niego samo zło.

A jak syn? Udaje się go trzymać z dala od tego wszystkiego?

Pensja plus alimenty, jakoś to będzie, skromniej ale spokojnie, nie martw się na razie na zapas. Jeżeli macie oszczędności wspólne to zabezpiecz może połowę.

Myślisz o synu i domu, jesteś mama i wspaniała dzielną kobietą, nie robisz nic złego, zabezpieczasz Wasz byt.

240

Odp: Jak żyć?
Ania2019 napisał/a:

Ewelina, kochana, Ty masz wyrzuty sumienia? Jesteś w domu, pracujesz, zajmujesz się synem, psem, byłaś na terapii, starałas się,
to jemu odbiło i to mocno bardzo, nie wpędzaj sie w poczucie winy.
Co on sobie myśli z tym notariuszem, az sie zagotowałam. Rozdzielność i na niego przepisać mieszkanie? A dalej co? co z Tobą i dzieckiem? Czuje sie mocny, bo więcej zarabia? No sorry, ale to pewnie (jak i u mnie) po części Twoja zasługa, bo miałaś pracę, która mogłaś z domem łączyć i wychowywać syna a on mógł się realizować zawodowo.
Dobrze, ze masz prawnika i jesteś zaopiekowana.
Zbieraj dowody dalej i postaraj się zachować spokój.
Widzisz co sie z nim porobiło, ta nowa "miłość" wydobywa z niego samo zło.

A jak syn? Udaje się go trzymać z dala od tego wszystkiego?

Pensja plus alimenty, jakoś to będzie, skromniej ale spokojnie, nie martw się na razie na zapas. Jeżeli macie oszczędności wspólne to zabezpiecz może połowę.

Myślisz o synu i domu, jesteś mama i wspaniała dzielną kobietą, nie robisz nic złego, zabezpieczasz Wasz byt.

Dziękuję Ci bardzo za wsparcie.
Syn znosi to w miarę i o dziwo spokojnie. Zresztą z ojcemni tak zawsze słaby kontakt miał. Wkurza mnie bardzo fakt, że on syna zaczyna mieszac w naszej sprawy. Obwinił go, że dlatego mało czasu razem spędzają bo mąż że mną nie wytrzyma całego dnia w domu, na miasto syna nie weźmie bo to kosztuje, a do siebie tym bardziej bo to syna WINA i że nie chce jej poznać.
Dodatkowo ubzdurał dobie że ja kogoś mam i pytał syna czy ja nocami z domu wychodze albo czy ktos przychodzi na noc. Idiota.
Mam dylemat, jo mam ochotę objechać go za to, a z drugiej strony nie chce dać się sprowokowac i najważniejsze nie chce syna wkopac że mi to powiedział. Co robić? Przemilczeć?

241 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-09 00:45:40)

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Wczoraj zadzwonił do mnie jak byłam w pracy, POPROSIŁ czy mogę dać mu namiar na poradnie psychologiczna, do której chodzę bo on też chce. Szok, on I psycholog, on zagorzały sceptyk takich praktyk? Wyjaśnił mi że skoro znalazłam psychologa przez fundację to jest taniej, a on też kasa nie śmierdzi (wcześniej juz z nich korzystałam i byliśmy na terapii więc wiedział o fundacji, ale ja to załatwiałam wiec być może nie wiedział co i jak, bo terapia była w mieszkaniu psycholożką, a nie w fundacji). Podałam mu te namiary, niech skorzysta. Zapytał czy może przyjechać po południu do syna, zgodziłam się i powiedziałam że musimy pogadać. On ucieszony, a o czym? To mówię że o synu. Przyjechał, pogadaliśmy zanim syn wrocil do domu. Byłam spokojna, rzeczową i oficjalna, powiedziałam mu jak się młody czuł kiedy uczył go matmy i ogólnie że powinien zadbać o relacje z synem I go wspierać. Podziękował mi za te słowa. Potem usiadł kolo mnie bardzo blisko, aż mnie wcisnął w oparcie, coś tam gadal, a ja nie słyszałam nic prócz walenia swojego serca i nie czułam nic poza pożądaniem i tym cholernym ściskiem żołądka. Chwilę potem wrocil syn i poszłam do kuchni. Nie mogłam się uspokoić. Pogadał z synem jeszcze o dzisiejszym egzaminie x matmy, coś tam razem porazwiazywali. Potem on zaczal mi opowiadać że ma w pracy sajgon, że wyjeżdża to tu to tam,  co ma załatwić. Słuchałam zupełnie nie komentujac, a on rozpaczliwie starał się nawiązać rozmowę. Wyglądał kiepsko, wory pod oczami, trzydniowy zarost, postarzały o kilka lat. Serce mi krwawiło  ale starałam się trzymać fason. W końcu z ociąganiem zaczal się żegnać. Pojechał kolo 21.00. Od tej pory ciągle myślę, żołądek ściśnięty  chce mi się płakać. Sama nie wiem czego ja już chce. Spałam dziś z jego koszulka. Wiem głupia pewnie niektórzy powiedzą. Pewnie niektórzy skrytykują. Ja nie wiem czego bym chciała, z jednej strony chce go, ale wiem że go już nie ma. Z drugiej strony ta sytuacją otwiera mi oczy też na moje błędy i zaniedbanie i poświęcenie samej siebie. Muszę zadbać o siebie I chce to zrobić. Chce się obudzić z tego koszmaru i żeby było wszystko dobrze.


Bardzo dzielna jesteś Ewelino ,trzymamy kciuki choć tylko są dwa .
Nie spoczywaj na laurach,tylko dbaj o siebie też,
chodzi o sen ,odpoczynek ,jedzenie,rozrywki i jakieś przyjemności ,nie żyjesz za karę i nie jesteś winna .
Z analizowaniem jm to ostrożnie, chodzi mi o ten narcyzm ,nie strasz się tym ,
bo to takie teraz słowo klucz,nie nadawaj jm znaczenia ponad miarę i nie wchodź w rolę jego ofiary, czyli kogoś słabszego od niego,
to zwykły facet, któremu w dupie się poprzewracało i myśli że złapał za nogi pana boga - świruje i walczy z własnym sumieniem i jego wyrzutami wobec was.
Musi udowodnić i się wykazać przed nową "lady",a zwykle nowe "lady" mają uroszczenia i nie chcą być z cieniasem ,
życie wspólne ,to też nie zawsze bajka, także frustracja rośnie,
zrozumienie jm przez nową nie jest pewnikiem darmowe ,ma się słuchać dobrych rad,
oczywiście to tylko  moje domniemania ,możliwe że sam z siebie musi coś pokazać jaki z niego zaradny gość ,man,dlatego prawdopodobnie tak rzuca zadem ,jak to mówią miłość miłością a jeść trzeba i mieć kasę na balowanie.
Co nie znaczy, że tak w ogóle jest teraz na swój sposób niebezpieczny ,prowokuje ,lawiruje, judzi obwinia stosuje szantaże w oczywisty sposób.Niecierpliwy jest ,a ostatnio mu się nie śpieszyło z rozwodem .
Ignoruj go i jak najmniej z nim rozmawiaj tak jak to robisz emocje wywalaj nie przy nim ,a jak nie wytrzymasz to trudno daj sobie prawo do błędu,jakieś i tak popełnisz nie ma co się tym dołować zamartwiać i przejmować .
Oczywiście Trzymaj się .

Odp: Jak żyć?

Jak widzisz na ogół dobrze Ci tutaj doradzano. Tak trzymaj. Nie daj się sprowokować, nie daj się wmanipulować w jego gadki. Tylko fakty i konkrety. Nawet może dobrze by było, żeby stwarzać pozory, że się z kimś spotykasz. Widać, że chyba mu się wszystko sypie. Gdyby było inaczej to raczej by go nie obchodziło to czy się z kimś spotykasz.
To oczywiste, że on teraz będzie odwracał kota ogonem, żeby wpędzić Cię w poczucie winy.

243 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-09 00:18:11)

Odp: Jak żyć?

Ja bym przemilczała, dla dziecka.

Idziesz swoją drogą, masz prawnika, wiem, że słowa same się cisną na usta, ale nie daj mu się sprowokować, szkoda Twojego zdrowia.
I tak wystarczająco cierpisz przez ta całą sytuację.

Myślę, ze on sie przeliczył i dociera do niego w jakiej jest sytuacji, rachunki, kredyt, drugi "dom". Dlatego tak się rzuca i atakuje, bo za bardzo to nie ma rozwiazania i trafia go szlag, jak widzi Twój spokój. Może myślał, że poszaleje, Ty sie wsciekniesz, ale będziesz błagać o powrót. Ale prędzej nie myślał wcale i teraz się miota.

Nie żałuj go, ja tez żałowałam, tak po ludzku, a teraz to mi żal tylko zdrowia straconego.

244

Odp: Jak żyć?

Gratuluje Ewelina! Rób wszystko jak dalej, by zabezpieczyć byt swój i syna. Jesteś bardzo dzielna kobieta, wątek trwa krotko, a Ty masz zebrane dowody, nagrania, zdjęcia, umówioną wizytę z prawnikiem, przygotowany wniosek o alimenty! Niektóre kobiety przez długi czas po zdradzie nie są w stanie myśleć logicznie, a co dopiero działać! Sily i wytrwałości w tym Ci życzę!
Na zaczepki słowne męża - czy do Ciebie, czy syna staraj się nie odpowiadać, nie ładuj mu akumulatorów, rozmawiaj tylko o sprawach „służbowych” i związanych z dzieckiem. Nie daj mu się wciągnąć w jakieś przepychanki słowne. Jak Cię obraza to mu „pogróź” - „miej świadomość „Wiesław”, że ściany maja uszy ...”, niech zejdzie trochę z tonu i przestanie rzucać wyzwiskami.

245 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-09 10:09:15)

Odp: Jak żyć?

Twój mąż podjął.swoje decyzje, ale nie chce podejmować konsekwencji.
Możesz myśleć co chcesz, ale jedyne co go teraz interesuje  to korzystne finansowe rozwiązania.
Bo miał pewnie błędne wyobrażenie o wymaganiach kobiet smile
I o swoich możliwościach w tym względzie.
Wypytuje o Twoje relacje nie z ciekawości czy zazdrości ale by mieć na Ciebie haka w razie rozwodu. .
Może chce iść do psychologa z powodu swoich problemów a może chce zupełnie co innego zrobić: uznać że nie jesteś zdolna zajmować się synem jako ktoś niesprawny psychicznie i do tego mu potrzebny ten kontakt.
Jak mu jeszcze nie dałaś namiaru to mu nie dawaj.
Po prostu mu w niczym nie ufaj.

246 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-09 13:01:54)

Odp: Jak żyć?
Ewe131 napisał/a:

że ściany maja uszy ...”, niech zejdzie trochę z tonu i przestanie rzucać wyzwiskami.

Pomysł z nagrywaniem jest dobry ,nawet już nie chodzi o dowody potrzebne do orzekania winy za rozpad
,chodzi o emocje i filtrowanie tego co się mówi do kogoś, trochę jak uzasadniona "autocenzura",niewiele powiedzieć od siebie więcej usłyszeć chodzi też o to żeby uodpornić się trochę na wpływ tego jego gadania i  stonować własne reakcje na to.
Sprytnym dobrze jest w życiu  być.

247

Odp: Jak żyć?

Odłóż całkowicie emocje na bok i nie daj się za nic sprowokować
On próbuje wymusić na Tobie rozwód bo tak naprawdę jest to dla niego jedyne korzystne wyjście. Jedyne, każde inne będzie porażką.
Dlatego też za wszelką cenę nie dawaj się, nie wchodź w kłótnie, omijaj dyskusje i przeciągaj w czasie w tym momencie.
Teraz masz czarno na białym, że ten człowiek nigdy nie powinien stać się... ojcem tak naprawdę.
Także trzymaj się, głowa do góry i pamiętaj - czas będzie działał na Twoją korzyść, niekoniecznie na jego, dlatego się denerwuje.

248

Odp: Jak żyć?

Doopa. Przez duze D.
Cały tydzień jest w rozjazdach. Dziś zadzwonił do syna, gadali i nagle o ku...a tir mnie stuknąl i się rozłączyło.
Syn panika. Musiałem uspokajać i trzymac fason. Walka w głowie i w sercu, przecież muszę wiedzieć czy wszystko ok, po prostu muszę. Jakiś czas później dzwonie do niego  nie odebral. Pytanie w głowie, bo z nim tak zle, bo nie mógł,  bo nie chcial, bo ms mnie gdzies? Kowrot myśli. Po pół godzinie oddzwonił. Ulga. Nic mu nie jest, opieiadsl że samochód porysowany. Znów weszłam w rolę tej oficjalnej, oschłej. Widać chvisl pogadać, a ja tylko ze wiem od syna że cos sie stało i czy wszystko ok. Pieiedxial że nic ku nie jest i że przeprasza że nie odebrał ale policja była. Że juz wraca. Powiedziałam, że skoro ok to szerokiej drogi, on cos jeszcze chvial ale już die rozłączyłam. Teraz ryczę. Puscilo. Sama nie wiem go że mną. Patrze ba ubrana dxis choinkę i nam doła jsk kopalnia odkrywkowa w Bełchatowie, a może już nawet niczym Rów Mariański. Kurde masakra w mojej głowie. Wiem, że mnie skrzywdxil, bardzo, ale... No właśnie to głupie ale.

249 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-15 23:19:06)

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Doopa. Przez duze D.
Cały tydzień jest w rozjazdach. Dziś zadzwonił do syna, gadali i nagle o ku...a tir mnie stuknąl i się rozłączyło.
Syn panika. Musiałem uspokajać i trzymac fason. Walka w głowie i w sercu, przecież muszę wiedzieć czy wszystko ok, po prostu muszę. Jakiś czas później dzwonie do niego  nie odebral. Pytanie w głowie, bo z nim tak zle, bo nie mógł,  bo nie chcial, bo ms mnie gdzies? Kowrot myśli. Po pół godzinie oddzwonił. Ulga. Nic mu nie jest, opieiadsl że samochód porysowany. Znów weszłam w rolę tej oficjalnej, oschłej. Widać chvisl pogadać, a ja tylko ze wiem od syna że cos sie stało i czy wszystko ok. Pieiedxial że nic ku nie jest i że przeprasza że nie odebrał ale policja była. Że juz wraca. Powiedziałam, że skoro ok to szerokiej drogi, on cos jeszcze chvial ale już die rozłączyłam. Teraz ryczę. Puscilo. Sama nie wiem go że mną. Patrze ba ubrana dxis choinkę i nam doła jsk kopalnia odkrywkowa w Bełchatowie, a może już nawet niczym Rów Mariański. Kurde masakra w mojej głowie. Wiem, że mnie skrzywdxil, bardzo, ale... No właśnie to głupie ale.

Ewelino przecież Ty go kochasz to nie jest złe, głupie, czy jakieś tam ,nie wstydź się tego i nie miej sobie za złe tego co czułaś czujesz.
Kochać kogoś kto nie jest w porządku to ból ale to też miłość .
Miłości się nie zabija bo to zbrodnia jest i nieludzkie,minie sama może z czasem ,a nie wolno się znęcać nad sobą w celu osiągnięcia jakieś durnej obojętności natychmiast i na siłę to nie tak.

250

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:

Doopa. Przez duze D.
Cały tydzień jest w rozjazdach. Dziś zadzwonił do syna, gadali i nagle o ku...a tir mnie stuknąl i się rozłączyło.
Syn panika. Musiałem uspokajać i trzymac fason. Walka w głowie i w sercu, przecież muszę wiedzieć czy wszystko ok, po prostu muszę. Jakiś czas później dzwonie do niego  nie odebral. Pytanie w głowie, bo z nim tak zle, bo nie mógł,  bo nie chcial, bo ms mnie gdzies? Kowrot myśli. Po pół godzinie oddzwonił. Ulga. Nic mu nie jest, opieiadsl że samochód porysowany. Znów weszłam w rolę tej oficjalnej, oschłej. Widać chvisl pogadać, a ja tylko ze wiem od syna że cos sie stało i czy wszystko ok. Pieiedxial że nic ku nie jest i że przeprasza że nie odebrał ale policja była. Że juz wraca. Powiedziałam, że skoro ok to szerokiej drogi, on cos jeszcze chvial ale już die rozłączyłam. Teraz ryczę. Puscilo. Sama nie wiem go że mną. Patrze ba ubrana dxis choinkę i nam doła jsk kopalnia odkrywkowa w Bełchatowie, a może już nawet niczym Rów Mariański. Kurde masakra w mojej głowie. Wiem, że mnie skrzywdxil, bardzo, ale... No właśnie to głupie ale.

Masia, tak strasznie mi przykro, Ty jeszcze bardzo za nim tęsknisz. Przytulam, wytrzymaj to jakoś kochana.

251

Odp: Jak żyć?

Nie da siw chyba przeskoczyć kilku etapów żałoby po związku, który umarł i przejść płynnie od miłości so zobojętnienia.
Nie wymagaj od siebie za dużo. Twoje ciało, Twoja psychika reagują tak, jak powinny - zgodnie z tym co się z Tobą dzieje aktualnie. Bądź dla siebie dobra, bardzo dobra - zaopiekuj się sobą, płacz jesli czujesz taką potrzebę. To wszystko jest przecież normalne.

252 Ostatnio edytowany przez Masia79 (2021-12-17 21:24:56)

Odp: Jak żyć?

Dzis jakoś kiepsko. Dola mam, siedzę w pracy i cudem powstrzymuje łzy. Czytam wątki na forum i jest mi coraz bardziej źle.
Wczoraj sprawdziłam w sądach czy złożył pozwy o rozwodni o rozdzielnosc majątkowa. Wychodzi na to że nie. Straszyl. Albo ma w przygotowaniu.
Moj wniosek o alimenty I zabezpieczenie bytu poszedł, a ja... wiem głupia wyrzuty sumienia mam. Przyjaciele, psycholożka tłuką mi do głowy ze dobrze robię, że to nie jest przeciw niemu, tylko by mieć byt i spokój. No ale...  to cholerne ale wyć mi się chce, nie moze mi wyjść z głowy że tobie mu świństwo  mimo że ta druga ja krzyczy k..wa jakie świństwo, patrz co on ci robi i zrobił. Ja to wiem, ale ta walka, nie radzę sobie. Kurde jeszcze te święta. Masakra.

Po prawie dwóch tygodniach raczył się pojawić w domu. Wszedł, akurat wychodzilam z łazienki, obejrzal mnie jak jakus eksponat muzealny i z uśmiechem czzzzzeeesc. Polazł do syna, vos tam gadali, po chwili slychac że młody sie irytuje. Tatuś do łazienki polazł, wraca włazi do mnie i mówi ładna choinka, na to ja ze mi też się podoba. To on czy munodpiwiem na pytanie co z podpisaniem papierów u notariusza, ja mu na to że nic mu nie podpisze. Zapytal o psa, chwilę jeszcze fo syna wszedł, wkurzył się że się wyżywa nie mógł i poszedł. Zawrotny czas spędził całe 34 minuty. Szał normalnie.
Kurde mam dość tych hustawek.

253 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-12-17 22:13:30)

Odp: Jak żyć?

Ewelina dobrze robisz. Wyrzuty sumienia??? SERIO? Do tego Twój  maz zamiast schylić łeb to raczy Cie jakims "czeeeeeść"??? PFFF. tak jak Ci nowilam - wqrw sie tak konkretnie, walcz o siebie i syna, o majątek. Gosc Cie prawie zniszczyl psychicznie, jak wraca od Ciebie i syna to bzyka kochanke (przepraszam za dosadnosc ale czasem to daje kopa) - wiec swoje wyrzuty sumienia wywal przez okno!

254

Odp: Jak żyć?
PainIsFinite napisał/a:

Ewelina dobrze robisz. Wyrzuty sumienia??? SERIO? Do tego Twój  maz zamiast schylić łeb to raczy Cie jakims "czeeeeeść"??? PFFF. tak jak Ci nowilam - wqrw sie tak konkretnie, walcz o siebie i syna, o majątek. Gosc Cie prawie zniszczyl psychicznie, jak wraca od Ciebie i syna to bzyka kochanke (przepraszam za dosadnosc ale czasem to daje kopa) - wiec swoje wyrzuty sumienia wywal przez okno!

Dziękuję.
Walczę. Dziś byl taki mslutki i taki pokonany. Uviekl jak szczur fo kanału. Wkurzony, a on z takich że musi się wyżyc bo tłumić nie umie. Niech na niej da upust, bo mnie nie pokona. Syn juz tez zaczyna się buntowac. Więc pan mąż na własne życzenie funduje dobie wrażenia  których mu tsk brakowało. Teraz ich mu nie zabraknie. I zajefajnie mi z tym.

255

Odp: Jak żyć?

Witajcie.
Od jakis dwóch tygodni jest inaczej. Nie mamy częstego kontaktu, ja nadal unikam, nie dzwonie i nie pisze. Był dzien przed wigilia. Wszedł do domu, akurat byłam w kuchni. Przyszedł do mnie znów mnie obciął wzrokiem i dal mu czekoladki. Pytam co to i po co on że dla mnie i wesołych świąt. Zajebiscie wesołe jak nigdy. Zatkało mnie. Obicisl kotom pazury, a ja w międzyczasie pochlaoalam bluzkę i piszlam zmienić. Wracam  a on z garnka wyjada. Udałam że nie widzę i się wycofałam. Wychodząc wyglądał jakby chcisl znow coś powiedzieć. Zabrał syna i pojechali fo teściowej. Okazało się że ona w święta sama i umówiła się z koleżanką żeby je spędzić. Myślałam że ja z synem wyjedziemy do moich rodziców. Miała do JM pretensje że jej nie powiedzial. Teściowej nie ufam, już nie raz motala między nami. Całe święta nie zadzwonił. Założył se profil na fb. Zaprosił do znajomych moja przyjaciółkę i generalnie 13 wspólnych znajomych. On zagorzały przeciwnik portali społecznościowych. Listę znajomych zablokował. Milutki jest jsk nigdy. Nie wiem co kombinuje, ja już mam dość. Tęsknię bardzo. Święta nie pomagają.

256

Odp: Jak żyć?

Witaj.
Opcje są co najmniej trzy.
Kombinuje jak wrócić do domu.Ewentualnie manipuluje i gra na Twoich uczuciach tak żebyś Ty go poprosiła o powrót.
Kombinuje wykręcić Ci jakiś numer i to tak cisza przed burzą.
Sam jeszcze nie wie co zrobi - obserwuje Ciebie i główkuje kalkuluje porównuje te "dwa życia" ze sobą.
Trzymaj się ciepło Ewelino w każdym bądź razie ,odpuszczaj sobie takie spekulowanie nadmierne,bo i tak naprawdę nie wiadomo co on tak ma w tej mózgownicy.

257

Odp: Jak żyć?

Masia79 jak się trzymasz?

258

Odp: Jak żyć?
Mimi5 napisał/a:

Masia79 jak się trzymasz?

Dziękuję za troskę.
Dobrze ze dzis do pracy, bo już dół zaczynał się pogłębiać. Dziś jsk co poniedziałek psycholog. Jestem podbudowana. Widziałam się tex dxis z moim prawnikiem. Wszystko mamy pod kontrolą.
Wróciłam do domu, syn mówi że tatuś raczył zadzwonić. Znów obiecanki cacanki że gdzieś razem pójdą. Tym razem do kina. Jaaasneee. Po raz kolejny tatuś da dooopy? Wypytywal młodego jakie prezenty dostal ode mnie. No i najważniejsze co było do jedzenia na stole? Ja pierdziele. Żenada
Ku czemu to ma służyć?

259

Odp: Jak żyć?
Masia79 napisał/a:
Mimi5 napisał/a:

Masia79 jak się trzymasz?

Dziękuję za troskę.
Dobrze ze dzis do pracy, bo już dół zaczynał się pogłębiać. Dziś jsk co poniedziałek psycholog. Jestem podbudowana. Widziałam się tex dxis z moim prawnikiem. Wszystko mamy pod kontrolą.
Wróciłam do domu, syn mówi że tatuś raczył zadzwonić. Znów obiecanki cacanki że gdzieś razem pójdą. Tym razem do kina. Jaaasneee. Po raz kolejny tatuś da dooopy? Wypytywal młodego jakie prezenty dostal ode mnie. No i najważniejsze co było do jedzenia na stole? Ja pierdziele. Żenada
Ku czemu to ma służyć?

Witaj Ewelino ,fajnie że troszeczkę dziś lepiej z Tobą tak trzymaj .

"Ku czemu to ma służyć?"
Moim zdaniem to nie bardzo jest sens to rozkminiać i analizować ,ale ulegnę pokusie .
Jm bada prawdopodobnie jak sobie dajesz radę sama i syn.Chce się dowiedzieć czy jest potrzebny i jest niezastąpiony ,krótko mówiąc czy ma jeszcze drogę powrotu do was jakby co tak myślę ,jest ciekawski też i jak niemal każdy facet lubi ploty nawet na temat jeszcze żony ,kontroluje sytuacje,też chce trzymać rękę na pulsie i wiedzieć wszystko ,sprawdza coś udowadnia sobie i uzasadnia ,kalkuluje być może ,ale w takich spekulacja ja mogę się mylić, bo nie wiadomo tak naprawdę o co mu chodzi to co napisałem to luźne sugestie jak zwykle .
Chyba trochę tęskni święta bez was  na nim też wywarły jakieś wrażenie,
nowa lady nie gotuje jak Ty.

260

Odp: Jak żyć?
paslawek napisał/a:
Masia79 napisał/a:
Mimi5 napisał/a:

Masia79 jak się trzymasz?

Dziękuję za troskę.
Dobrze ze dzis do pracy, bo już dół zaczynał się pogłębiać. Dziś jsk co poniedziałek psycholog. Jestem podbudowana. Widziałam się tex dxis z moim prawnikiem. Wszystko mamy pod kontrolą.
Wróciłam do domu, syn mówi że tatuś raczył zadzwonić. Znów obiecanki cacanki że gdzieś razem pójdą. Tym razem do kina. Jaaasneee. Po raz kolejny tatuś da dooopy? Wypytywal młodego jakie prezenty dostal ode mnie. No i najważniejsze co było do jedzenia na stole? Ja pierdziele. Żenada
Ku czemu to ma służyć?

Witaj Ewelino ,fajnie że troszeczkę dziś lepiej z Tobą tak trzymaj .

"Ku czemu to ma służyć?"
Moim zdaniem to nie bardzo jest sens to rozkminiać i analizować ,ale ulegnę pokusie .
Jm bada prawdopodobnie jak sobie dajesz radę sama i syn.Chce się dowiedzieć czy jest potrzebny i jest niezastąpiony ,krótko mówiąc czy ma jeszcze drogę powrotu do was jakby co tak myślę ,jest ciekawski też i jak niemal każdy facet lubi ploty nawet na temat jeszcze żony ,kontroluje sytuacje,też chce trzymać rękę na pulsie i wiedzieć wszystko ,sprawdza coś udowadnia sobie i uzasadnia ,kalkuluje być może ,ale w takich spekulacja ja mogę się mylić, bo nie wiadomo tak naprawdę o co mu chodzi to co napisałem to luźne sugestie jak zwykle .
Chyba trochę tęskni święta bez was  na nim też wywarły jakieś wrażenie,
nowa lady nie gotuje jak Ty.

Dziękuję.
Potrafisz mnie podnieść na duchu.
Z tego co jakiś czas temu syn podsłuchał jak tatuś teściowej się zwierzal że lady nie gotuje wcale. No i nie pierze. Musiał sobie suszarke kupić bo lady z grzejników korzysta i się nie podzieli. Sielanka.

Posty [ 196 do 260 z 303 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024