Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 964 ]

391

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:

Dayzee, Windy, chodzilo mi dokladnie o to co napisał Windy, ze zrezygnował z siebie za bardzo, ja też popelnilam ten błąd, po części z miłości do męża i rodziny, po części dla świętego spokoju i komfortu jego pracy (oczywiście ja też pracowałam i ogarniałam wszystko).
Postawa żony na to wskazuje również teraz, ze ona mysli, ze Windy wszysyko i tak załatwi, zrezygnuje z siebie i dzieci ogarnie, pozawozi, a ona  będzie miała i pieniądze i luz. Wiadomo dzieci sa najwazniejsze, ale dyktowanie warunkow przez winnego to już chyba troche za duzo.
Jakbym słuchała koleżanek w zyciu to nie wiem gdzie bym byłam dziś, bo co innego przyjaciel serdecznu, ktoremu na dobru naszym zalezy a co innego kolezanki od imprezowania (chociaż bywa różnie, wiadomo).
Do niej chyba nie dociera tez czym jest zdrada, bo dla mnie knucie, kłamstwo, myślenie o kims jest gorsze niż sam sex, bo sex to akt, a cala reszta wskazuje na brak szacunku i perfidię.

Też tak uważam. Knucie,  obgadywanie, wywlekanie przed trzecią osobą problemów małżeńskich, niekiedy komentowanie osobowości lub wyglądu współmałżonka jest moim zdaniem dużo gorsze niż sam seks. Partner, partnerka powinien być jak najlepszy przyjaciel wobec którego jest się absolutnie lojalnym...

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:

Dayzee, Windy, chodzilo mi dokladnie o to co napisał Windy, ze zrezygnował z siebie za bardzo, ja też popelnilam ten błąd, po części z miłości do męża i rodziny, po części dla świętego spokoju i komfortu jego pracy (oczywiście ja też pracowałam i ogarniałam wszystko).

Widzę to tak samo jak Dayzee. To normalne być dla kogoś dobrym. Absolutnie w niczym, co zrobiliście, powinniście się doszukiwać własnej winy. Zdradzający zdradzi niezależnie od tego jaki/a jest partner/ka. To jest kwestia ich charakteru.

Jasne, każdy z nas popełnia w związkach błędy. Błędy to ludzka rzecz, a różnice charakterów i światopoglądu w relacjach to też chleb powszedni.

Można oczywiście ocenić swoje pewne zachowania, że może byłyby lepsze i dla nas samych, i dla związku. Tak jak pisze Windy, by wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Ciężko jednak oceniać zachowania czynione w dobrej wierze, z miłości, jako błąd. Ktoś inny może szukać dokładnie takiej osoby i to co widzicie u siebie jako błąd, z innym człowiekiem byłoby idealne.

Nie ma jednej, słusznej drogi jak żyć i jak postępować w relacjach. Do różnych zaleceń płynących z niezbyt zero-jedynkowej naukii jaką jest psychologia, warto jednak podchodzić z dystansem.

WindyBoy napisał/a:

A że ja kochałem żonę od początku bardzo, a potem tylko bardziej, to dla niej zacząłem z pewnych rzeczy rezygnować lub je ograniczać.

To się nazywa docieranie się. Gładzenie właśnie tych różnic charakteru i światopoglądu.

Oczywiście dobrze by było, gdyby to nie było jednostronne. Ale jeśli niestety było, to znaczy, że druga strona ma po prostu roszczeniowy charakter. Cokolwiek byście nie zrobili, taka osoba będzie z Wami nie z miłości, a z wygody. Nie twierdzę, że miłości tam w ogóle nie było, ale że ich miłość nie jest uczuciem na dobre i na złe.

Prędzej, czy póżniej Wasi partnerzy znaleźliby coś, co im nie odpowiada. A nawet gdyby było rewelacyjnie, zawsze może pojawić się ktoś, kto da im coś, czego Wy nie możecie.

Małżonek nie jest od tego, by wychowywać drugą stronę i traktować ją jak nieporadne dziecko. Raczej powinien móc liczyć na tą drugą stronę jak na dorosłą, odpowiedzialną osobę, która będzie nieść podobny ciężar, a nie tylko oczekiwać, że ktoś coś zrobi za nią.

Te usprawiedliwienia nie mają sensu. Oni zrobili Wam świństwo. Nie ma tu odcieni szarości.

393

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
BEKAśmiechu napisał/a:

Może nie przeczytałem wszystkiego, ale Ty chcesz orzeczenia o winie na podstawie SMSów do koleżanek, że się przytulali? No ok - możesz zaryzykować. Poza tym pytanie do forum - słyszeliście kiedyś o kochance, która poszła do mieszkania gacha i się tylko przytulali? Autorze, co kilka postów piszesz, że u Ciebie w sumie to powinno być łatwiej, bo nie doszło do konsumpcji... jakie masz podstawy, żeby tak myśleć?

1) mniej więcej, cały stos korespondencji, że go kocha jak nigdy, serce jej krwawi, że go praktycznie stalkuje po tym, jak ją kopnął w dupę, że liczy się tylko on on on i tak z miesiąc rozważania
jak go uwieść jednak. + Tracking kiedy u niego była. To zresztą teraz trudniejsze, bo materiałów w zasadzie brak, musiałoby oprzeć się na świadkach z boczniakiem włącznie.
Na razie temat czy w ogóle iść z orzeczeniem mnie nie zajmuje, wątpię żebym miał na to siłę. Gdyby jż miała chociaż trochę klasy, to jednak sama by to zaproponowała, ale wiem - w jej świecie to się nie wydarzy.
2) z tej korespondencji wynikało właśnie, że do łóżka nie poszli jeszcze, bo ona się zakochała i chciała poważną relację zbudować itd., po rozpadzie szukała informacji w necie jak sprawić, by pierwszy seks z facetem był dla niego niezapomniany. Dla mnie tej informacji nie szukała.

Jak koleżanki pytały ją jak ja czuję się po operacji to praktycznie zawsze było, że "obolały ale ok, jak myślisz, co zrobić żeby boczniak zmienił zdanie?" i tak do urzygu, jaki to on wspaniały, honorowy, uczciwy, z kompasem moralnym i takie tam.

Te koleżanki to jej najbliższe, wieloletnie przyjaciółki. Każda jej pewnie życzy jak najlepiej, ale każda patrzy na to z perspektywy swojej, czyli pełen przegląd:
1) samotna matka z dzieckiem z wpadki z jakimś idiotą. Bardzo dobrze zorganizowana jako mama, w związki gorzej.
2) laska zmieniająca facetów góra co parę lat, czasem grająca na dwa fronty, bez dzieci. Ona zdecydowanie musi mieć motylki i do stałego związku na razie nie jest zdolna smile
3) mężatka, dzieci, mąż - też zwiazek z przebojami w przeszłości ale bardzo fajni i realnie myślący ludzie. Z nimi szkoda byłoby kończyć znajomość, a po rozstaniu tak się to pewnie skończy, bo to praktycznie rodzina jż.
4) mężatka, drugi mąż, ogarnięta, samodzielna, ale uważająca, że warto wszystkiego w życiu próbować i się nie hamować, szkoda próbować naprawiać to, co nie działa. Ogólnie w porządku, chociaż czy to jej ostatni mąż to nie wiem:) Od pierwszego odeszła bez niczego z małym dzieckiem, zanim zaczęła spotykać się z obecnym mężem, a takie rzeczy ostatnio potrafię docenić.
Wszystkie bliżej 40 niż 30.

I jak ktoś będzie chciał strzelać, to w ciemno trafi, która co jej doradza:) A jż przynajmniej wcześniej nie mówiła każdej z nich wszystkiego, tylko tyle by dostać od nich zapewnienie, że dobrze robi. Teraz już tego nie śledzę - lepiej dla mnie.
Nigdy w życiu nie doradzałbym przyjacielowi w zdradzaniu żony, tylko mocno namawiałbym albo na naprawę relacji, albo na rozwód i korzystanie z wolności. A rady niektórych z powyższych, jak rozwinąć temat z bocznym, żebym ja się nie dowiedział - perfidia level hard, jak znamy się 20 lat.

”Do niej chyba nie dociera tez czym jest zdrada, bo dla mnie knucie, kłamstwo, myślenie o kims jest gorsze niż sam sex, bo sex to akt, a cala reszta wskazuje na brak szacunku i perfidię."
Dokładnie, kompletnie nie dociera. Dlatego nie ma jak z nią nawet na spokojnie porozmawiać, bo jesteśmy w dwóch różnych światach.

Titty, pewne rzeczy z jż zaniedbaliśmy oboje i to fakt. Tylko z tym ustępowaniem w codziennym życiu to więcej podobieństw masz ze mną - wybrała sobie auto, to takie kupiliśmy. Wakacje, wyjazdy - gdziekolwiek zechciała (to akurat zbieżne z moimi miejsca w większości). Przez parę lat nie mogła się zdecydować, czy lepiej będzie nam w mieście czy na wsi - nie postawiliśmy domu. Ja chciałem, żeby to była wspólna decyzja, ale przez ostatni rok byłem już na etapie "gdziekolwiek, w mieszkaniu się nie mieścimy". Ona była już pewnie na etapie głębszej depresji, braku uczuć.

394

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

@titty

Nie wiem, czy masz dzieci, ale pytanie, czy warto z powodu wakacji w innym miejscu niż byś chciała, lub z powodu nie takiego samochodu, rozwalać dzieciom rodzinę.

Zapewne byłabyś w stanie podać więcej przykładów. No tylko, że to są przykłady na to, by w pierwszej kolejności jednak zawalczyć o relację. Postawić jakieś ultimatum, może zaproponować terapię... generalnie walczyć o związek. Dopiero, jeśli ewidentnie nic z tego nie wychodzi, odpowiedzieć sobie na pytanie, czy te wady męża są rzeczywiście na tyle poważne, że przewyższają zalety z małżeństwa, na tyle poważne, że warto dzieciom rozbijać rodzinę.

Jeśli tak, można odejść. Odejść... a nie rzucać się w ramiona innego. Nie wiem, czy tak było u Ciebie, ale dla świadomej, ciągnącej się miesiącami, czy latami zdrady, w której druga strona jest okłamywana i wykorzystywana, nie ma usprawiedliwienia.

395

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
merle napisał/a:

@titty

Nie wiem, czy masz dzieci, ale pytanie, czy warto z powodu wakacji w innym miejscu niż byś chciała, lub z powodu nie takiego samochodu, rozwalać dzieciom rodzinę.

Zapewne byłabyś w stanie podać więcej przykładów. No tylko, że to są przykłady na to, by w pierwszej kolejności jednak zawalczyć o relację. Postawić jakieś ultimatum, może zaproponować terapię... generalnie walczyć o związek. Dopiero, jeśli ewidentnie nic z tego nie wychodzi, odpowiedzieć sobie na pytanie, czy te wady męża są rzeczywiście na tyle poważne, że przewyższają zalety z małżeństwa, na tyle poważne, że warto dzieciom rozbijać rodzinę.

Jeśli tak, można odejść. Odejść... a nie rzucać się w ramiona innego. Nie wiem, czy tak było u Ciebie, ale dla świadomej, ciągnącej się miesiącami, czy latami zdrady, w której druga strona jest okłamywana i wykorzystywana, nie ma usprawiedliwienia.

Kiedy w grę wchodzi "walka o relację" już najczęściej nie ma czego zbierać. A dzieci jako alibi dla życia w chu...ym związku - daj spokój Merle.

396 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-22 19:50:56)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
titty napisał/a:

Windy, widzę dużo podobieństw między Twoja żoną i mną.[...].


Titty znowu na siłę się utożsamiasz z jż Autora nie wiem po co .Ja tu widzą raczej podobieństwo większe Twoje Titty do WindyBoya niż do jego jż smile
Parę nieistotnych szczegółów się zgadza to nie jest podobieństwo, natomiast podejście i postawy Twoje Titty i jż różnią się znacznie bardziej,
Trochę to co napisałaś wcześniej Titty sprawia wrażenie jakbyś jeszcze nie była pewna siebie i nie przepracowała swojego związku,rozstania ,obwiniasz męża, masz żal, za własną decyzję o zaniechaniach i poświęcaniu się dla świętego spokoju (masz prawo oczywiście jak chcesz) ale to marne usprawiedliwienia dla  jż Autora choć to może być  odruchowy mechanizm obronny, niekoniecznie zdrowy i potrzebny do Twojej osobistej refleksji.
Co nie jest jakimś zarzutem wobec Ciebie
Pogodzenie ,odpuszczenie to proces a nie czary mary, fiki miki .
Spełnianie tylko potrzeb męża przez Ciebie nie skończyło się dobrze,jednak mimo wszystko postanowiłaś Ty zawalczyć o wasz związek co czyni ogromną decydującą różnice miedzy Tobą a jż WindyBoya
jak walczyłaś to sama wiesz i pewnie to też wiesz, że bez współpracy partnera nie ma szansy na rozwiązanie zgodne z oczekiwaniem ,w tym miejscu jesteś podobna do Autora a nie do jego jż.

Twoje doświadczenie nie jest mi obce i nie jest tez obce mojej żonie może poziom stopień tego był inny, mnie taki bardzo lekki odlot uświadomił  z kim chcę tzn z żoną być dobrowolnie a nie że muszę z nią być ,ważne co się zrobi ze świadomością i którą stronę ją rozwinie .Jż to do Windyego miała niewyartykułowanych dla niego masę niejasnych roszczeń a nie potrzeb,do zgadywania za nią ,domyślając się,czego by dziewczynka chciała bo ona nie zawsze wie, bo on jej nie rozumie-prezenty umiała jednak chcieć smile
,sama dla niego nie miała wiele,już rok bez seksu w małżeństwie to podstawa do rozkładu pożycia i zaniku więzi.Nie zrobiła nic dlatego ma depresję i nerwicę ,eskalujące roszczenia ,ukrywanie i czekanie ma taki skutek ,nie przez Autora tylko na własne życzenie o ile nie jest to depresja endogenna ,a raczej chyba nie jest.

Co do postawy jż wobec dzieci jej intencje nie będą mieć znaczenia co ona tam sobie myśli o dzieciach i co słowami deklaruje będzie się liczyć jej zaniedbanie,błąd uporu,ona się myli i skutek tego ,konsekwencje a nie potencjalne dobre chęci mamusi w odlocie.

397

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
BEKAśmiechu napisał/a:

Kiedy w grę wchodzi "walka o relację" już najczęściej nie ma czego zbierać. A dzieci jako alibi dla życia w chu...ym związku - daj spokój Merle.

Nie no, dzieci zdecydowanie komplikują sprawy.

Jeśli ich nie ma, to nieważne czy jest papierek zwany małżeństwem, czy konkubinat... coś się nie klei, nie działa... można odejść. Ktoś chce walczyć... spoko... Ktoś woli od razu odejść... też nie ma problemu.

Jednak jak są dzieci, i są problemy takie jak opisała titty, czy to powód, by z góry skreślać małżeństwo?

Też raczej zależy od wieku dzieci i ich liczby. Co innego odejść, gdy dziecko ma 15 lat, a gdy jest trójka w wieku przedszkolno-wczesnoszkolnym. Wiadomo, że trwać tylko ze względu na dzieci, nie jest idealnym rozwiązaniem. To już każdy sobie musi sam odpowiedzieć na pytanie, jak się w takiej sytuacji zachować.

Jednak mój post głównie tyczył się tego, że jakkolwiek źle by nie było, nie powinno się zdradzać. Można zawalczyć, można odejść od razu. Nie zdradzać. Myślę, że w tym punkcie raczej wszyscy się tu zgadzamy.

398 Ostatnio edytowany przez WindyBoy (2021-11-22 12:15:39)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
merle napisał/a:

Jednak mój post głównie tyczył się tego, że jakkolwiek źle by nie było, nie powinno się zdradzać. Można zawalczyć, można odejść od razu. Nie zdradzać. Myślę, że w tym punkcie raczej wszyscy się tu zgadzamy.


Nawet moja jż by się z Tobą zgodziła, bo przecież nie zdradziła, to nie w jej stylu i systemie wartości;) Ona tylko zapomniała wspomnieć, że naszego związku dla niej już nie ma.

Titty - napisałaś, że moja jż dzieci kocha. Masz rację - była może zbyt pobłażliwą matką i pozwalała dzieciom wejść sobie na głowę do przesady (co prowadzi do jej frustracji, ale to inny, w sumie niezwiązany temat), ale ja jej miłości do dzieci nie podważam. Teraz zachowuje się jednak w sposób, który nie jest dla nich dobry, czyli jakby jednak miała je tam, gdzie światło nie dochodzi. Przyczyny takiego stanu rzeczy mnie w tym przypadku nie interesują. To jest jej problem, że boi się im powiedzieć - nie może w ten sposób tego odwlekać.

399

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

To jest jej problem, że boi się im powiedzieć - nie może w ten sposób tego odwlekać.

Zrobiłeś jak Ci proponowałem czy będziesz czekał aż jaśnie pani się zdecyduje?

400

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
maku2 napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

To jest jej problem, że boi się im powiedzieć - nie może w ten sposób tego odwlekać.

Zrobiłeś jak Ci proponowałem czy będziesz czekał aż jaśnie pani się zdecyduje?

Jeśli dam radę się uspokoić, to dzisiaj.
Jeśli nie, to jak się uspokoję. Po wczorajszym na razie mnie trzyma.

401

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Targają Tobą emocję bo cały czas starasz się racjonalizować jej zachowanie i...to się nie udaje.  Przestań to robić a będzie Ci łatwiej. Nie zrozumiesz jej a ona ma Ciebie gdzieś i Ty rob tak samo. Postępuj jak samolub Ty, Ty i tylko Ty. Postępuj tak jak Ty uważasz że będzie dobrze, kieruj się swoim widzimisię a nie jej.
I najważniejsze przestań się łudzić że ona dostanie jakiegoś olśnienia bo tak nie będzie ona nawet po rozwodzie będzie Ciebie obwiniać za to co się stało.

402

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
maku2 napisał/a:

....

ona nawet po rozwodzie będzie Ciebie obwiniać za to co się stało.

Windy tu niestety maku ma rację...u mnie tak jest i teraz to nawet jestem winna "trzęsienia ziemi w Tanzanii". Machnij na to wszystko ręką i nie bierz tego do siebie, ważne że Ty wiesz jak jest naprawdę.

403

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Moim zdaniem ona zwleka, bo chce Cię trzymać w odwodzie jako koło zapasowe. W końcu boczniak jeszcze się broni przed jej zakusami. A notariusz tuż, tuż. Więc po co dzieci informować, bo co się stanie kiedy boczniak jednak się obroni? Wtedy lepszy rydz, niż nic.

404

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Moim zdaniem ona zwleka, bo chce Cię trzymać w odwodzie jako koło zapasowe. W końcu boczniak jeszcze się broni przed jej zakusami. A notariusz tuż, tuż. Więc po co dzieci informować, bo co się stanie kiedy boczniak jednak się obroni? Wtedy lepszy rydz, niż nic.

405

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
faja napisał/a:

Moim zdaniem ona zwleka, bo chce Cię trzymać w odwodzie jako koło zapasowe. W końcu boczniak jeszcze się broni przed jej zakusami. A notariusz tuż, tuż. Więc po co dzieci informować, bo co się stanie kiedy boczniak jednak się obroni? Wtedy lepszy rydz, niż nic.

Może tak, może nie.
Wątpię, żeby jż była w stanie udawać miłość - ja nie zorientowałem się o bocznym, bo byłem taki domyślny, tylko dlatego że ona nie była w stanie się aktorsko wykazać. Uważny i domyślny zrobiłem się dopiero pozniej. Jakby chciała zawalczyć o związek to musiałaby to zrobić szczerze, otwarcie, z zaangażowaniem, bo fałsz byłby widoczny jak na dłoni.
Jest jednak w fazie zakochania (a potem przejdzie w fazę smutku za nieszczęśliwą miłością) i raczej tego nie przetrawi jeszcze przez parę miesięcy. Albo wcale, bo jak już raz poleciała za motylkami to łatwiej będzie poszukać nowego, niż budować nowy związek z nudnym, winnym wszystkiemu mężem, iść na kompromisy, przepracować wszystkie problemy, częściowo na terapii, częściowo tylko między nami - to przecież wymaga czasu.

Swoje postępowanie pewnie i tak tłumaczy sobie w ten sposób, że naszych problemów i zaniedbań rozwiązać się nie da, a wtedy nowe życie wygląda znacznie bardziej kusząco a usprawiedliwienie dla różnych działań wydaje się sensowne:). Może ma rację, może nie - na pewno byłoby trudno patrząc na związki, które zdecydowały się po czymś takim próbować od nowa.

Jak już wcześniej pisałem - życie to sztuka wyboru, a mamy je tylko jedno.

406

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Windy... ciesz się, że jesteście dogadani, co do rozstania (i życzę, by żona wywiązała się z danego słowa), ale bardzo jej nie doceniasz. Mając wiedzę, którą masz, po prostu nie byłbyś w stanie jej zaufać i we wszystkim doszukiwałbyś się drugiego dna, ale... gdyby chciała, to tak by udawała miłość do Ciebie, że w życiu byś się nie zorientował, że jest udawana. Ta cała depresja, jakaś nieporadność, to wszystko maska. Masz do czynienia z wyrachowaną osobą, przynajmniej taki obraz klaruje się z Twoich postów.

Włam na Twój telefon nie dał Ci do myślenia? Szukanie przez nią w necie, jak sprawić by pierwszy seks był niezapomniany, też nie?

Ona najprawdopodobniej nie ma ani depresji, ani się nie pogubiła. To zasłona dymna. Moim zdaniem jesteś rozgrywany, a do tego z racji, że raczej wszystko Ci się w życiu udawało, zakładasz, że to co widzisz, faktycznie takim jest.

Twoja żona nie zrozumie nagle kiedyś, że zrobiła źle. Jedyny powód, dla którego może chcieć pozostania z Tobą w małżeństwie, będzie wynikał z chłodnej kalkulacji, co jej się bardziej opłaca.

Tak, zawsze jest jakiś promil szansy, że u Ciebie jest inaczej. Dopóki będziesz trzymał się tego promilu, dopóty będziesz rozgrywany.

Ona jest dorosła. Nie jest głupia. Nie lekceważ jej.

407

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
merle napisał/a:

Windy... ciesz się, że jesteście dogadani, co do rozstania (i życzę, by żona wywiązała się z danego słowa), ale bardzo jej nie doceniasz. Mając wiedzę, którą masz, po prostu nie byłbyś w stanie jej zaufać i we wszystkim doszukiwałbyś się drugiego dna, ale... gdyby chciała, to tak by udawała miłość do Ciebie, że w życiu byś się nie zorientował, że jest udawana. Ta cała depresja, jakaś nieporadność, to wszystko maska. Masz do czynienia z wyrachowaną osobą, przynajmniej taki obraz klaruje się z Twoich postów.

Włam na Twój telefon nie dał Ci do myślenia? Szukanie przez nią w necie, jak sprawić by pierwszy seks był niezapomniany, też nie?

Ona najprawdopodobniej nie ma ani depresji, ani się nie pogubiła. To zasłona dymna. Moim zdaniem jesteś rozgrywany, a do tego z racji, że raczej wszystko Ci się w życiu udawało, zakładasz, że to co widzisz, faktycznie takim jest.

Twoja żona nie zrozumie nagle kiedyś, że zrobiła źle. Jedyny powód, dla którego może chcieć pozostania z Tobą w małżeństwie, będzie wynikał z chłodnej kalkulacji, co jej się bardziej opłaca.

Tak, zawsze jest jakiś promil szansy, że u Ciebie jest inaczej. Dopóki będziesz trzymał się tego promilu, dopóty będziesz rozgrywany.

Ona jest dorosła. Nie jest głupia. Nie lekceważ jej.

Spokojnie, nie lekceważę.
Na bank popełniam błędy i wielę mogę ich popełnić, dlatego pilnuję tyłów i jakichś tam założeń. Na chwilę obecną co jż może mi zrobić, jeśli jest jak piszesz?
- stanie okoniem przy podziale majątku? Wydałyby się jej intencje, przecież dzielimy majątek na pół, bardziej uczciwie się nie da. Wtedy wywrócę stolik i zostanie jej znacznie mniej. Jż uważa, że pieniądze są dla mnie ważne. Nie deprecjonuję znaczenia finansów w życiu, pochodzę z relatywnie ubogiej rodziny, ale to tylko środek do jakiegoś celu - np. beztroskiego życia, stabilności, możliwości realizowania się na różnych polach itd..
- zacznie tylko grać i udawać chęć powrotu, żeby jak pisze tu większość użyć koła zapasowego? A jak? Pójdziemy na terapię, będziemy się starać o siebie od nowa, rozmawiać o tym i się nie zorientuję, że udaje? Jakiś czas mogłaby mnie kiwać, ale really? Myślisz, że dałaby radę ciągnąć to dajmy na to dłużej niż miesiąc-dwa? Jak będziemy przepracowywać absolutnie wszystko, co każdemu z nas w jakikolwiek sposób przeszkadzało, żeby oczyścić atmosferę między nami? Nawet bez bocznego na horyzoncie i bez inwigilacji nie widzę tego - pod koniec mojego śledzenia jej poczynań wylapywalem kłamstwa czy nawet półprawdy na bieżąco i potwierdzały się dopiero później. Stałem się dużo lepszym obserwatorem niż byłem kiedyś - po prostu przestałem być ślepy, również na swoje i jej wady. Nawet gdybyś miał rację, to po krótkim czasie sprawa się wysypie i co? Będę wiedział, że zrobiłem wszystko, żeby to się mogło udać i zamknę ten rozdział.
Nie jestem w stanie zabić swoich uczuć do niej, jeszcze nie. Na razie po prostu zleciała z hukiem z piedestału - zawsze coś. Nie ma się co oszukiwać, że głęboka miłość umiera w miesiąc czy dwa. Gdyby tak było to żaden zdradzający nie dostałby drugiej szansy, bo jak?
- Nie wszystkie niuanse zachowań jż jestem w stanie tu opisać. Tak, zachowała się jak wyrachowana suka. Tak, uważam to za niezgodne z jej naturą. Tak, zapłaci za to swoją psychiką i nikt za nią tego nie zrobi, zwłaszcza jak motylki padną i minie dłuższy czas. Po zdradzie nic nie będzie takie samo, czasu cofnąć się nie da. Nigdy nie będzie takiego poczucia bezpieczeństwa, nigdy nie będzie na piedestale (ok, przynajmniej moim, ale w tym wieku o partnera wynoszącego ukochaną na piedestał trudno, bo to rynek wtórny jednak). Dla mnie, dla "nas", dla relacji to lepiej (w razie powrotu). Dla niej samej w niektórych aspektach życia - nie.
Dodatkowo, tu akurat sytuacja finansowa się przydaje, próbę naprawy można przeprowadzić nie oglądając się na wiele przyziemnych spraw, mieć dla siebie sporo czasu - i albo zakochamy się w sobie na nowo (to dla mnie teraz również jest to inna kobieta - to nie jest tak, że ja sobie założę różowe okulary i będzie dla mnie cud miód i orzeszki), albo nie - trudno w takiej sytuacji brać cokolwiek za pewnik, może dzięki temu łatwiej byłoby stale obustronnie dbać o związek.
Dlatego wrzucam trochę na luz. Dzieciom i tak powiemy, bo na 100% nie wprowadzę się teraz z powrotem. Będę potrzebował przestrzeni, żeby pilnować swojego "ja" niezależnie od sytuacji. I tak muszę i chcę pracować nad sobą, bo na swoje towarzystwo będę skazany:) A ten bajzel emocjonalny, sprawa z dziećmi, zaległości w pracy jednak przygniatają i to mocno, choć tego po sobie nie pokazuję.
Koniec końców będę szczęśliwym człowiekiem sam ze sobą, a związek (z kimkolwiek) będzie dużo bardziej dojrzały, świadomy, pełny we wszystkich aspektach.
Nadal nikt nie może uderzyć mnie emocjonalnie mocniej niż jż, ale nawet ona nie może już uderzyć mnie mocniej niż do tej pory.

A tak na koniec, bo się rozpisalem i staram się nie wkręcać. Absolutnie nic poza logiką zachowania wobec dzieci nie wskazuje na rozważanie powrotu. Gdybamy sobie o całkowicie hipotetycznej sytuacji, żebym nie był zaskoczony w razie czego. Dopiero teraz przyznaję sam przed sobą, że godzę się z tym, że to się nie wydarzy i że przede mną faktycznie jest życie, które będzie fajne. Inne, nieznane, nieprzewidywalne, ale po prostu fajne.
Impossible is nothing.

408

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Na chwilę obecną co jż może mi zrobić, jeśli jest jak piszesz?

Z najlżejszych rzeczy, które może zrobić, to utrudniać Ci rozstanie. Trywialnym przykładem tego jest choćby to, że nie wiesz jak powiedzieć dzieciom, że tata i mama już nie będą razem.

Z najgorszych rzeczy rzeczy to nie wiem, ale dopóki patrzysz na nią jak na zagubioną owieczkę, może po prostu na Ciebie wpływać i skłaniać do działań, których normalnie byś nie podjął. Nie wiem, co może zrobić... sytuację znasz najlepiej Ty.

WindyBoy napisał/a:

Jakiś czas mogłaby mnie kiwać, ale really? Myślisz, że dałaby radę ciągnąć to dajmy na to dłużej niż miesiąc-dwa?

Bez problemu. Bo ona nie udawałaby przecież - wtedy będzie naprawdę chciała byście się zeszli. Jeśli masz być kołem zapasowym to dostaniesz od niej wszystko co potrzebne, byś poczuł się kochanym (oczywiście dozowane odpowiednio, właśnie byś się nie pokapował), aż pojawi się nowy boczniak i wtedy przejdziesz przez tą samą gehennę raz jeszcze.

Skoro zmieniła teraz front na "złą" stronę, co za problem zmienić go z powrotem na tę "dobrą"? A Ty usłyszysz, że terapia jest jej niepotrzebna... wymyśli jakiś sposób, by zagrać na Twoim poczuciu winy, bo widać u Ciebie to poczucie, gdy wielokrotnie podkreślałeś, że w tej relacji popełniałeś błędy, i ostatecznie do terapii nie dojdzie.

Teraz zapewne napiszesz, że bez terapii nie rozważasz nawet powrotu. No tak, teraz... bo teraz jak sam piszesz, chęci powrotu po prostu nie ma.

Zrobisz jak uważasz... ja jedynie widzę w Twoich postach pewne lekceważenie, czy też próbę usprawiedliwienia żony, być moża ma to chronić Twojego ego na zasadzie: "to niemożliwe, by mnie zostawiła, gdyby nie depresja". Moim zdaniem lepiej odejść od takiego myślenia, ale zrobisz jak uważasz i oby wszystko ułożyło się jak najlepiej.

Na ten moment z mojej strony chyba nie ma już nic więcej do dodania w Twoim wątku, więc jeszcze raz... Powodzenia smile

409

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Lekceważeniem bym mojego postępowania nie nazwał, ale faktycznie myślenie jest dosyć mocno życzeniowe:/
To nie też jest kwestia ego - gdyby nie depresja, to być może bylibyśmy w stanie wcześniej ten związek wspólnie ulepszyć zamiast zamykać się w swoich skorupach. A może nie - i wtedy rozstalibyśmy się wcześniej lub i tak pojawiłby się u niej temat zdrady. Tego już się nie dowiem.
I tak za bardzo rozbieram na części pierwsze hipotetyczne zdarzenia, które raczej nie wystąpią, choć podświadomie mam na nie nadzieję.
Potwierdza się jedynie to, że sensowne budowanie nowego związku po zdradzie to masa starań dwóch osób z bardzo niepewnym efektem.
Potrafisz dać do myślenia trafnymi spostrzeżeniami. Dzięki.

410

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

To jest smutne, że aż tak to jest powtarzalne.
Obecnie Ty także jesteś w swego rodzaju amoku. Przecież ten związek Wam się rozchodził latami, a ty to lekceważyłeś. Dla równowagi 0 ja również. Twoja jż nie była wtedy na tyle ważne, żebyś coś zrobił.
I nagle punkt krytyczny - ODRZUCENIE.
I od tego punktu wchodzisz w stan amoku. Nagle Twoja jż nabiera ogromnej wartości, a uczucie miłości zalewa Cię. I nie przyjmujesz do wiadomości, że ona zła kobieta jest i dla tzw. motylków utopiłaby Cię w łyżce wody. Dla Ciebie ona pogubiła się, nie wie co robi, a jak się obudzi - to znowu będzie tak jak było. To jest poza rozsądnym myślenie, tak działa amok.
Dopiero kiedy jż przejdzie graniczną linię u Ciebie klepka się w mózgu odblokuje i będziesz wiedział, że może jeszcze ja kochasz (ale czujesz, że to uczucie spada), ale już  wiesz, że z nią nie mógłbyś żyć. Bo jej nie szanujesz, nie lubisz, choć może jeszcze jakieś motylki zdychają.
I będzie po amoku. Wiem, bo przez to przeszłam.
Myślę, że podobnie dzieje się, jak małżonkowie zostają ze sobą i .... budują bliskość. Zagrożenie z powodu odrzucenia spada, za tym leci amok i staje się przed ... małżonkiem takim jakim rzeczywiście jest w tej chwili. I także tam zaczynają się schody, a raczej Himalaje. Bo jak żyć z kimś kogo się nie szanuje, nie ma się do niej zaufania?

Dlatego my Ci tak kołkujemy do głowy, abyś pomimo amoku patrzył na żonę z rozsądkiem i nie ufał jej. Bo ona, a jakże, także jest w amoku. Tak jak i Ty.

411 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-23 17:08:00)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Jedna z moich znajomych terapeutek ,powiedziała kiedyś coś takiego że w sytuacji zdrady i różnych takich akcji/okoliczności etc. jak u WindyBoya
to umownie oczywiście 90% zachowań jest czystym spontanicznym i zaplanowanym jednocześnie aktorstwem u zdradzających.
Nawet różne okazywane wzruszenia ,skrupuły, wyrzuty, rozterki,niby litość nad zdradzonymi ,wykorzystywane są do manipulacji i gry na emocjach,podświadomie i świadomie na całej linii ,cała para idzie w osiągnięcie celu ,nawet wzbudzanie emocji wywoływanie ich,staje się to odruchowe nawet po dość krótkim czasie.
Ty analizujesz Windy na poziomie świadomym i roztrząsasz ,coś tam robisz z emocjami rozkminiasz spekulujesz jż robi to samo
tylko trochę szybciej ponieważ jednym z pierwszych celów jest wywołanie efektu że ma nad Tobą władze ,kontrolując Twoje uczucia i myśli.
Natomiast wewnątrz ktoś kto zdradził jest tchórzem i koniecznie chce się znieczulić na różne sposoby ,więc niema się czego i kogo bać ,ale z
lękami idzie w parze agresja często ,więc zaufanie zerowe właściwie i jak najmniejszy kontakt, minimum rozmów ,konkrety.

412

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
faja napisał/a:

To jest smutne, że aż tak to jest powtarzalne.

Myślę, że podobnie dzieje się, jak małżonkowie zostają ze sobą i .... budują bliskość. Zagrożenie z powodu odrzucenia spada, za tym leci amok i staje się przed ... małżonkiem takim jakim rzeczywiście jest w tej chwili. I także tam zaczynają się schody, a raczej Himalaje. Bo jak żyć z kimś kogo się nie szanuje, nie ma się do niej zaufania?

.

I myślisz, że zaufania i szacunku nie da się odbudować? Wiem, zaufania do poziomu sprzed zdrady nie, ale sorry - wątpię żebym komukolwiek kiedykolwiek tak zaufał.

413

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

A ja jeszcze dopisze o tych tzw. amokach.
Ona jest w amoku, Ty jesteś w amoku.
Ona - zakochała się w boczniaku. Cóż, zdarza się. Pozwoliła sobie początkowo na zakochanie, ale teraz świadomie w tym tkwi.

Ale spójrzmy na jej zachowanie: zarywa boczniaka w desperacki sposób. Nie powstrzymuje jej to, że on ma żonę i dzieci, nawet to, że boczniak odmówił jej bliskiej relacji i seksu. Pomimo tego wszystkiego jedyne, co ma w głowie, to jak boczniaka zaliczyć, rozkochać w sobie i być/żyć z nim. Jest w tej sytuacji jedyną osobą, która tego chce, bo nawet boczniak walczy ze sobą. Z Tobą się zupełnie nie liczy, z boczniakiem w sumie także, bo chce go zabrać od jego dzieci (zakładamy że żony nie kocha, ale obowiązki ma). Swoje dzieci też traktuje dziwnie (nie chce wziąć na siebie poinformowania ich, wykorzystywała dzieci do spotkań z boczniakiem). W sumie b. nieciekawe i niedojrzałe zachowanie.

Spójrzmy na Twoje zachowanie. Pomimo tego, że boczniaka utopiłbyś w szklance wody, nie zrobiłeś nic. A mogłeś: poinformować jego żonę, dać mu w zęby i co tam jeszcze można by wymyśleć. Nie skrzywdziłeś go, choć mogłeś. W stosunku do żony nie uruchomiłeś w sobie agresji, ale powiedzmy że to z wyrachowania, bo chcesz ją zatrzymać dla siebie. Ale starasz się chronić dzieci, nie wykorzystujesz ich. To zdecydowanie na plus. Nie chcesz prać brudów w sądzie, chcesz podzielić majątek na połowę. Zawalczyłeś o swoją rodzinę i to zdecydowanie plus.

Widzisz różnicę w zachowaniu ? Oboje w amoku, ale zachowania różne.

Dla Ciebie widzę zagrożenie, że jeśli jż wystawi boczniak i postanowi z Tobą być (np. ze strachu przed samotnością i samodzielnością), to może napuścić na Ciebie dzieci. I wtedy zostaniesz i będziesz budował dla dzieci, w sprzeczności ze sobą. Czy słusznie? Tego nie wiem.

414

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:
faja napisał/a:

To jest smutne, że aż tak to jest powtarzalne.

Myślę, że podobnie dzieje się, jak małżonkowie zostają ze sobą i .... budują bliskość. Zagrożenie z powodu odrzucenia spada, za tym leci amok i staje się przed ... małżonkiem takim jakim rzeczywiście jest w tej chwili. I także tam zaczynają się schody, a raczej Himalaje. Bo jak żyć z kimś kogo się nie szanuje, nie ma się do niej zaufania?

.

I myślisz, że zaufania i szacunku nie da się odbudować? Wiem, zaufania do poziomu sprzed zdrady nie, ale sorry - wątpię żebym komukolwiek kiedykolwiek tak zaufał.

Oczywiście, że zaufanie, a może i szacunek da się odbudować, ale to droga na wiele lat i z pamięcią upadku.

415

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Podobno zaufanie i szacunek można odbudować, ale na to trzeba lat.

U mnie z zaufaniem jest teraz tak, ze nie ufam już nikomu, ale nie mam zupełnie potrzeby ani ochoty sprawdzać go czy kontrolować, wiem tez, ze nie ma to żadnego sensu.
Co z szacunkiem to naprawdę nie wiem,  teraz jest bycie na siebie uważnym w związku.

416 Ostatnio edytowany przez WindyBoy (2021-11-23 17:37:10)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
faja napisał/a:

A ja jeszcze dopisze o tych tzw. amokach.
Ona jest w amoku, Ty jesteś w amoku.
Ona - zakochała się w boczniaku. Cóż, zdarza się. Pozwoliła sobie początkowo na zakochanie, ale teraz świadomie w tym tkwi.

Ale spójrzmy na jej zachowanie: zarywa boczniaka w desperacki sposób. Nie powstrzymuje jej to, że on ma żonę i dzieci, nawet to, że boczniak odmówił jej bliskiej relacji i seksu. Pomimo tego wszystkiego jedyne, co ma w głowie, to jak boczniaka zaliczyć, rozkochać w sobie i być/żyć z nim. Jest w tej sytuacji jedyną osobą, która tego chce, bo nawet boczniak walczy ze sobą. Z Tobą się zupełnie nie liczy, z boczniakiem w sumie także, bo chce go zabrać od jego dzieci (zakładamy że żony nie kocha, ale obowiązki ma). Swoje dzieci też traktuje dziwnie (nie chce wziąć na siebie poinformowania ich, wykorzystywała dzieci do spotkań z boczniakiem). W sumie b. nieciekawe i niedojrzałe zachowanie.

Spójrzmy na Twoje zachowanie. Pomimo tego, że boczniaka utopiłbyś w szklance wody, nie zrobiłeś nic. A mogłeś: poinformować jego żonę, dać mu w zęby i co tam jeszcze można by wymyśleć. Nie skrzywdziłeś go, choć mogłeś. W stosunku do żony nie uruchomiłeś w sobie agresji, ale powiedzmy że to z wyrachowania, bo chcesz ją zatrzymać dla siebie. Ale starasz się chronić dzieci, nie wykorzystujesz ich. To zdecydowanie na plus. Nie chcesz prać brudów w sądzie, chcesz podzielić majątek na połowę. Zawalczyłeś o swoją rodzinę i to zdecydowanie plus.

Widzisz różnicę w zachowaniu ? Oboje w amoku, ale zachowania różne.

Dla Ciebie widzę zagrożenie, że jeśli jż wystawi boczniak i postanowi z Tobą być (np. ze strachu przed samotnością i samodzielnością), to może napuścić na Ciebie dzieci. I wtedy zostaniesz i będziesz budował dla dzieci, w sprzeczności ze sobą. Czy słusznie? Tego nie wiem.

Boczniak nie ma już żony.
Wątpię, żeby to on odmówił jej seksu. Raczej ona tego z początku nie chciała, a jak dostała kopniaka to już było za późno i to było faktycznie desperackie zachowanie z jej strony.

Nie odmówiłem sobie sprawdzenia któż to.
Obraz wyłonił się nieciekawy - ciężki toksyk, niepotrafiący utrzymać jakiegokolwiek związku, bo wszystkiemu winne są kobiety, wszystkie poza jego córką, którą uwielbia. Z racji pracy ma sporo do czynienia z dziewczynami/kobietami pod wpływem i w euforii (nie mogę opisać tego inaczej). Korzysta z tego, jak tylko nadarzy się okazja.
Do pobicia brakowało bardzo niewiele.
Boczniak już ją wystawił, tylko ona liczy na zmianę tego statusu, bo nadal jest zakochana.

Nic nie będę budował sam. Prawdopodobnie z jż również. Tak jak nie potrafiła się ukryć ze zdradą, tak nie potrafi raczej próbować czegoś ze mną, skoro to nie ja zajmuję teraz jej głowę - więc po prostu tego nie chce.
Ona się boi konsekwencji każdej z decyzji, które podjęła i być może podejmie.

A ja za dwa tygodnie wylatuję daleko, odetchnąć - może wtedy sobie to poukładam.

417

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:
faja napisał/a:

A ja jeszcze dopisze o tych tzw. amokach.
Ona jest w amoku, Ty jesteś w amoku.
Ona - zakochała się w boczniaku. Cóż, zdarza się. Pozwoliła sobie początkowo na zakochanie, ale teraz świadomie w tym tkwi.

Ale spójrzmy na jej zachowanie: zarywa boczniaka w desperacki sposób. Nie powstrzymuje jej to, że on ma żonę i dzieci, nawet to, że boczniak odmówił jej bliskiej relacji i seksu. Pomimo tego wszystkiego jedyne, co ma w głowie, to jak boczniaka zaliczyć, rozkochać w sobie i być/żyć z nim. Jest w tej sytuacji jedyną osobą, która tego chce, bo nawet boczniak walczy ze sobą. Z Tobą się zupełnie nie liczy, z boczniakiem w sumie także, bo chce go zabrać od jego dzieci (zakładamy że żony nie kocha, ale obowiązki ma). Swoje dzieci też traktuje dziwnie (nie chce wziąć na siebie poinformowania ich, wykorzystywała dzieci do spotkań z boczniakiem). W sumie b. nieciekawe i niedojrzałe zachowanie.

Spójrzmy na Twoje zachowanie. Pomimo tego, że boczniaka utopiłbyś w szklance wody, nie zrobiłeś nic. A mogłeś: poinformować jego żonę, dać mu w zęby i co tam jeszcze można by wymyśleć. Nie skrzywdziłeś go, choć mogłeś. W stosunku do żony nie uruchomiłeś w sobie agresji, ale powiedzmy że to z wyrachowania, bo chcesz ją zatrzymać dla siebie. Ale starasz się chronić dzieci, nie wykorzystujesz ich. To zdecydowanie na plus. Nie chcesz prać brudów w sądzie, chcesz podzielić majątek na połowę. Zawalczyłeś o swoją rodzinę i to zdecydowanie plus.

Widzisz różnicę w zachowaniu ? Oboje w amoku, ale zachowania różne.

Dla Ciebie widzę zagrożenie, że jeśli jż wystawi boczniak i postanowi z Tobą być (np. ze strachu przed samotnością i samodzielnością), to może napuścić na Ciebie dzieci. I wtedy zostaniesz i będziesz budował dla dzieci, w sprzeczności ze sobą. Czy słusznie? Tego nie wiem.

Boczniak nie ma już żony.
Wątpię, żeby to on odmówił jej seksu. Raczej ona tego z początku nie chciała, a jak dostała kopniaka to już było za późno i to było faktycznie desperackie zachowanie z jej strony.

Nie odmówiłem sobie sprawdzenia któż to.
Obraz wyłonił się nieciekawy - ciężki toksyk, niepotrafiący utrzymać jakiegokolwiek związku, bo wszystkiemu winne są kobiety, wszystkie poza jego córką, którą uwielbia. Z racji pracy ma sporo do czynienia z dziewczynami/kobietami pod wpływem i w euforii (nie mogę opisać tego inaczej). Korzysta z tego, jak tylko nadarzy się okazja.
Do pobicia brakowało bardzo niewiele.
Boczniak już ją wystawił, tylko ona liczy na zmianę tego statusu, bo nadal jest zakochana.

Nic nie będę budował sam. Prawdopodobnie z jż również. Tak jak nie potrafiła się ukryć ze zdradą, tak nie potrafi raczej próbować czegoś ze mną, skoro to nie ja zajmuję teraz jej głowę - więc po prostu tego nie chce.
Ona się boi konsekwencji każdej z decyzji, które podjęła i być może podejmie.

A ja za dwa tygodnie wylatuję daleko, odetchnąć - może wtedy sobie to poukładam.

Ciezki toksyk, beznadziejny facet, wykorzystujący kobiety. Kim w takim razie jest twoja zona? Takie cudo, ktorego nawet pospolity ruchacz, manipulant nie chciał? A ona z wywalonym jęzorem biega za nim i slini sie napalona... Ty gdzieś tam z tyłu nic nie znaczysz, ale liczysz na jakieś opamiętanie jeszcze żony. Tracisz czas, zdrowie, energię, męskość - rozwód to jedyna opcja.

418

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
BEKAśmiechu napisał/a:

Ciezki toksyk, beznadziejny facet, wykorzystujący kobiety. Kim w takim razie jest twoja zona? Takie cudo, ktorego nawet pospolity ruchacz, manipulant nie chciał? A ona z wywalonym jęzorem biega za nim i slini sie napalona... Ty gdzieś tam z tyłu nic nie znaczysz, ale liczysz na jakieś opamiętanie jeszcze żony. Tracisz czas, zdrowie, energię, męskość - rozwód to jedyna opcja.

Przecież ona tego nie wie. Gość ma dobry bajer o tym jaki jest wrażliwy, uczciwy, empatyczny (a nawijka o moralności - mistrzostwo świata przy mężatce z dziećmi) i ona tak go widzi. Nie wszystko o nim mogę tu napisać, nie wyłożę się pod prokuratora - z tego co czytałem, jż inwigilować mogłem w dowolny sposób (realnie brak konsekwencji, zwłaszcza w przypadku jej zdrady), ale jego nie powinienem wcale. Pozostała wiedza składa się w całość, w której, jak pisałem, zostaje mi tylko popcorn.

Dla mnie większym pewnikiem jest to, że jż jest bez pamięci zakochana, a nie napalona i seks miałby być tylko środkiem do celu. To zresztą gorzej moim zdaniem.

Byłem nawet namawiany, żeby powiedzieć jż, dla kogo tak spektakularnie postanowiła zakończyć małżeństwo. Tylko po co? Mam jej chłopaków pomagać wybierać?:))) przecież jż by go broniła:D
To nie ten pajac jest problemem.

Na razie idziemy w kierunku rozwodu. A ja gdybam, bo nie potrafię jeszcze odpuścić.

419

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Jako że i tak nadal praktycznie nie sypiam, to rzuciłem okiem na początek mojej historii tutaj.
Schemat powtarzalny jak kalka, tylko może boczniak wyjątkowo szybko odpuścił temat. Rady otrzymane na początku - złoto - teraz je rozumiem.

Tak czy inaczej te wszystkie moje starania o zostawienie furtki na powrót tylko pogrążają mnie w smutku. Przecież to nie ja poszedłem w bok, a zachowuję się jak winowajca wszystkiego.
Kopnijcie mnie w zadek, czas się ogarnąć, zanim zrobię coś głupiego...

420

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Tak czy inaczej te wszystkie moje starania o zostawienie furtki na powrót tylko pogrążają mnie w smutku. Przecież to nie ja poszedłem w bok, a zachowuję się jak winowajca wszystkiego.
Kopnijcie mnie w zadek, czas się ogarnąć, zanim zrobię coś głupiego...

Wciąż Twa rana jest świeża, wątek ma 2 miesiące... Ale dobrze, że widzisz potrzebę ogarnięcia się. Nie rób nic głupiego, życie potrafi się odwdzięczyć i uśmiechnąć, zobaczysz jeszcze.

421

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Jako że i tak nadal praktycznie nie sypiam, to rzuciłem okiem na początek mojej historii tutaj.
Schemat powtarzalny jak kalka, tylko może boczniak wyjątkowo szybko odpuścił temat. Rady otrzymane na początku - złoto - teraz je rozumiem.

Tak czy inaczej te wszystkie moje starania o zostawienie furtki na powrót tylko pogrążają mnie w smutku. Przecież to nie ja poszedłem w bok, a zachowuję się jak winowajca wszystkiego.
Kopnijcie mnie w zadek, czas się ogarnąć, zanim zrobię coś głupiego...

Hm..., a to głupie to niby co ? że odpuścisz ? czy że nie odpuścisz ? Nie wiesz czego chcesz WindyBoy ale nikt Ci nie powie co jest dla Ciebie dobre - jakoś się do tej świadomosci musisz dokopać samodzielnie - potem przyjmuj rady od innych, od forum...

422

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
random.further napisał/a:

Hm..., a to głupie to niby co ? że odpuścisz ? czy że nie odpuścisz ? Nie wiesz czego chcesz WindyBoy ale nikt Ci nie powie co jest dla Ciebie dobre - jakoś się do tej świadomosci musisz dokopać samodzielnie - potem przyjmuj rady od innych, od forum...

Ja wiem czego chcę (nie odpuszczać), co byłoby dla mnie lepsze (odpuścić, dać czasowi czas itd.) i tu mam problem. Nie mogę się z tego emocjonalnie wygrzebać. Jż jest lata świetlne przede mną (co tym bardziej pokazuje, że powinienem odpuścić).
Rady przyjmuję, tylko jakby z opóźnieniem...

423

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

. Jż jest lata świetlne przede mną

Chyba żartujesz choć rozumiem taki Twój odruch - tylko to błąd nadając moc jż
bulleta motto sobie przypomnij, wcale nie musisz deprecjonować jż, nie musisz jej też nadawać znaczenia zwłaszcza że Twoja żona cofnęła się w rozwoju/dojrzewaniu odpływając najpierw potem szukając "innego punktu" podświadomie i świadomie z jakimś rozmysłem, możliwe że ukrytym przed samą sobą, potem zdradzając emocjonalnie etapami na raty w czasie,a jeszcze później dość okrężną drogą  prowokując  decyzję o rozstaniu i odlatując jeszcze bardziej w absurd i pod wpływem zakochania chemii-  moim zdaniem oczywiście
i to jest a raczej wydaje się w Twojej sytuacji jakby przerażające.

424

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
paslawek napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

. Jż jest lata świetlne przede mną

Chyba żartujesz choć rozumiem taki Twój odruch - tylko to błąd nadając moc jż
bulleta motto sobie przypomnij, wcale nie musisz deprecjonować jż, nie musisz jej też nadawać znaczenia zwłaszcza że Twoja żona cofnęła się w rozwoju/dojrzewaniu odpływając najpierw potem szukając "innego punktu" podświadomie i świadomie z jakimś rozmysłem, możliwe że ukrytym przed samą sobą, potem zdradzając emocjonalnie etapami na raty w czasie,a jeszcze później dość okrężną drogą  prowokując  decyzję o rozstaniu i odlatując jeszcze bardziej w absurd i pod wpływem zakochania chemii-  moim zdaniem oczywiście
i to jest a raczej wydaje się w Twojej sytuacji jakby przerażające.

Nie żartuję - po prostu u niej w głowie to rozstanie wydarzyło się dużo wcześniej, a pojawienie się na horyzoncie boczniaka było tylko katalizatorem dalszych wydarzeń. Dlatego emocjonalnie jest dużo dalej niż ja i jestem jej kompletnie obojętny jako facet, co zresztą kilka razy mi powiedziała. Dużo łatwiej ogarniać sobie życie w takim stanie, niż w moim - jej jest ciężko z zupełnie innych powodów. Na chwilę obecną straciła poczucie bezpieczeństwa i stabilności, bo nie wskoczyła płynnie w nowy związek, a być może dostrzega już (lub gdzieś z tyłu głowy jej to nie daje spokoju), że ten "nowy" to jakaś pomyłka i perspektywy na przyszłość nagle już nie są takie różowe. Ogarnie się zawodowo i będzie mogła ruszyć dalej.
Ja będę potrzebował więcej czasu - stąd ta nierównowaga stanu emocjonalnego, jak chyba u wszystkich zdradzonych czy zostawionych na tym etapie.

425 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-24 11:24:47)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:
paslawek napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

. Jż jest lata świetlne przede mną

Chyba żartujesz choć rozumiem taki Twój odruch - tylko to błąd nadając moc jż
bulleta motto sobie przypomnij, wcale nie musisz deprecjonować jż, nie musisz jej też nadawać znaczenia zwłaszcza że Twoja żona cofnęła się w rozwoju/dojrzewaniu odpływając najpierw potem szukając "innego punktu" podświadomie i świadomie z jakimś rozmysłem, możliwe że ukrytym przed samą sobą, potem zdradzając emocjonalnie etapami na raty w czasie,a jeszcze później dość okrężną drogą  prowokując  decyzję o rozstaniu i odlatując jeszcze bardziej w absurd i pod wpływem zakochania chemii-  moim zdaniem oczywiście
i to jest a raczej wydaje się w Twojej sytuacji jakby przerażające.

Nie żartuję - po prostu u niej w głowie to rozstanie wydarzyło się dużo wcześniej, a pojawienie się na horyzoncie boczniaka było tylko katalizatorem dalszych wydarzeń. Dlatego emocjonalnie jest dużo dalej niż ja i jestem jej kompletnie obojętny jako facet, co zresztą kilka razy mi powiedziała. Dużo łatwiej ogarniać sobie życie w takim stanie, niż w moim - jej jest ciężko z zupełnie innych powodów. Na chwilę obecną straciła poczucie bezpieczeństwa i stabilności, bo nie wskoczyła płynnie w nowy związek, a być może dostrzega już (lub gdzieś z tyłu głowy jej to nie daje spokoju), że ten "nowy" to jakaś pomyłka i perspektywy na przyszłość nagle już nie są takie różowe. Ogarnie się zawodowo i będzie mogła ruszyć dalej.
Ja będę potrzebował więcej czasu - stąd ta nierównowaga stanu emocjonalnego, jak chyba u wszystkich zdradzonych czy zostawionych na tym etapie.

To że ona rozstała się z Tobą jako mężczyzną,kochankiem,przyjacielem dużo wcześniej jest oczywiste Windy
ale mylisz się że jesteś jej obojętny chyba Gary wcześniej o tym wspomniał też ,nie jesteś jej obojętny i jest w pewnym sensie zależna emocjonalnie od Ciebie ,ona walczy z tym i nie ma spokoju zagranie obojętności jest jednak dla niej łatwe ze względu na to że łatwo się nakręca tylko to wcale nie jest obojętność.
Efekt "katalizatora " jak dla mnie jest przereklamowany i przeceniony chodzi o skuteczność takiej "katalizacji" a u jż wystąpił po prostu odjazd,odlot podobny do odlotu na speedach ,nie wszyscy zdradzający zdecydowanie w jednakowym stopniu tak mają ,czasem ten amok i haj wcale nie jest taki ogromny,ale to nie istotne masz jak masz a raczej jak ona ma  ,ten jej odlot to też obrona przed ogarnianiem samodzielnie życia bez Ciebie to coś jak ucieczka w niby niezależność ,a jest to szukanie nowej niewoli bo prawdopodobnie jak większość
ludzi która jest w jej sytuacji ona czuje się ofiarą i w niewoli na którą sama się skazała oszukując siebie i Ciebie dużo wcześniej i mając spore korzyści z tej niby niewoli ,robi sobie w głowie wszystko żeby to udowodnić trochę jak bokser przed walką który musi na sobie wyegzekwować na chwilę i czas walki nienawiść do innego zawodnika którego nawet czasem może  lubi i zna,lub jest mu obojętny  ,są takie techniki motywacji ostrej agresywnej rywalizacji 
jednocześnie to odlot przed sumieniem jak widzisz po notorycznym agresywnym obwinianiu Ciebie.
To że nastąpił podział majątku ( sprawa nie do obejścia w sumie i nieuchronna) i w jakiś sposób zabezpieczył jż wcale nie oznacza że ona się szybko ogarnie wręcz przeciwnie może być,może to pozorne bezpieczeństwo ,komfort podtrzymywać odruch ucieczki w odloty zakochanie a potem te wizyty w klubach kompulsywne nawiązywanie znajomości to też odlot próba odreagowania się może i z tego zauroczenia i stanów związanych z rozstaniem z Tobą ,ale to pewnie wiesz
gra jest taka żeby Ciebie przekonać o jej obojętności a jej działanie świadczy o tym że jesteś jej potrzebny dalej ,ale nie jako mąż.
Z doświadczenia własnego bardzo osobistego to Ci powiem że jej stan ,nie jest żadną siłą ,to lęk przed życiem .
W Twoim interesie  jest odpuścić i znaleźć na to skuteczne sposoby i metody ,oraz nawet potem ,jak wkrótce pogodzisz się z tym rozstaniem a wiele wskazuje na to że Twój stan psychiczny nie jest patologią i dasz radę .

426

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

po prostu u niej w głowie to rozstanie wydarzyło się dużo wcześniej, a pojawienie się na horyzoncie boczniaka było tylko katalizatorem dalszych wydarzeń.

Dlaczego zakładasz, że boczniak był katalizatorem, a nie powodem?

Może były problemy i zamiataliście je pod dywan. Wcale nie znaczy, że Twojej żonie takie życie nie odpowiadało. Równie dobrze powodem były pojawiające się motylki, a że nie było idealnie, to też żona miała mniejsze opory, by w to iść.

Nie ma związków perfekcyjnych. Choćby obie strony starały się jak nie wiem, zawsze będę jakieś nieporozumienia i rzeczy, które będą przeszkadzać. Do tego dochodzi zwykła szarość życia, której żadna strona nie jest winna. Pamiętam jakąś historię o obrączce, że ksiądz coś gadał, że jak będzie jakiś kryzys w małżeństwie, małżonkowie mają spojrzeć na napis na obrączce. Było tam napisane "to minie". W życie wpisane są wzloty i upadki. Tak samo jest ze związkami. Czasami wystarczy trochę poczekać.

Niektórzy wolą uciec, kiedy zrobi się trochę ciężej - i wtedy widzimy tę ich niedojrzałość, o której pisze paslawek. Jasne, że któraś strona może dojść do wniosku, że doszła już do ściany i więcej się nie da zrobić. Gorzej, jeśli ta strona wcześniej nie zdradzała oznak, że jest naprawdę źle... że jeśli coś się nie zmieni, to właśnie do tej ściany niedługo dojdzie.

No, a potem wiadomo... można postąpić słusznie i odejść... można też udawać, że wszystko gra, a jednocześnie szukać sobie nowego gniazdka i odejść dopiero wtedy, gdy to gniazko się znajdzie, i kompletnie olać uczucia osoby, z którą ma się dzieci i szło się wiele lat przez życie.

Nie wiem... ja nie umiem pojąć takiego zachowania. No, ale ciągle kawał życia przed nami. Może kiedyś zrozumiemy. Ironicznie wtedy to zrozumienie nie będzie nam już do niczego potrzebne big_smile

427

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
paslawek napisał/a:

znowu na siłę się utożsamiasz z jż Autora nie wiem po co .Ja tu widzą raczej podobieństwo większe Twoje Titty do WindyBoya niż do jego jż smile

Nie Pasławku, ja się z nią nie utożsamiam. Widzę tylko pewne podobieństwa, które mogą Windiemu nieco ułatwić zrozumienie problemu. Być może dlatego, że po prostu też jestem kobietą i mniej więcej wiem, jak my kobiety patrzymy na pewne sprawy. Nie próbuję jej tłumaczyć i wybielać. Zresztą mam wrażenie, że my tutaj znamy tylko wersję jednej strony. Gdyby tutaj napisała jego żona jak ona widzi całą tą sytuację, to być może zmienilibyśmy optykę. Być może jestem naiwna, ale wierzę, że w małżeństwie zawartym z miłości, a nie na podstawie li i jedynie pożądania, nasze zachowania są skutkiem prostej zasady: akcja-reakcja.

428

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
paslawek napisał/a:

Efekt "katalizatora " jak dla mnie jest przereklamowany i przeceniony chodzi o skuteczność takiej "katalizacji" a u jż wystąpił po prostu odjazd,odlot podobny do odlotu na speedach ,nie wszyscy zdradzający zdecydowanie w jednakowym stopniu tak mają ,czasem ten amok i haj wcale nie jest taki ogromny,ale to nie istotne masz jak masz a raczej jak ona ma  ,ten jej odlot to też obrona przed ogarnianiem samodzielnie życia bez Ciebie to coś jak ucieczka w niby niezależność ,a jest to szukanie nowej niewoli bo prawdopodobnie jak większość

Nie mogę się z Tobą zgodzić. Gdy małżeństwo daje nam pełnie zadowolenia, nie w nim miejsca dla trzeciej osoby. Po prostu inni są niewidzialni pod względem związkowym, seksualnym, romantycznym. Ale kiedy w małżeństwie coś zaczyna źle funkcjonować, to pojawienie się odpowiedniej osoby, skłania nas do zadawania sobie różnych pytań. I w tym sensie taka osoba może stać się katalizatorem pewnych zmian.

429 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-24 12:55:22)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
titty napisał/a:
paslawek napisał/a:

znowu na siłę się utożsamiasz z jż Autora nie wiem po co .Ja tu widzą raczej podobieństwo większe Twoje Titty do WindyBoya niż do jego jż smile

Nie Pasławku, ja się z nią nie utożsamiam. Widzę tylko pewne podobieństwa, które mogą Windiemu nieco ułatwić zrozumienie problemu. Być może dlatego, że po prostu też jestem kobietą i mniej więcej wiem, jak my kobiety patrzymy na pewne sprawy. Nie próbuję jej tłumaczyć i wybielać. Zresztą mam wrażenie, że my tutaj znamy tylko wersję jednej strony. Gdyby tutaj napisała jego żona jak ona widzi całą tą sytuację, to być może zmienilibyśmy optykę. Być może jestem naiwna, ale wierzę, że w małżeństwie zawartym z miłości, a nie na podstawie li i jedynie pożądania, nasze zachowania są skutkiem prostej zasady: akcja-reakcja.

Z kolei ja patrzę ze sporego dystansu czasu, na To was spotkało jako ktoś kto sam zdradził  a potem kilka lat później został zdradzony w innym już związku,w miedzy czasie po drodze jako singiel miałem romans z mężatką i mogłem poobserwować jak różnie i sprzecznie niekonsekwentnie bez sensu i z dysonansem ocenia męża i siebie naprawdę różnie ,im dalej w romans tym mąż był gorszy miał coraz więcej wad a ona stawała się coraz większą jego ofiarą ,a widzenie relacji i partnera, wcale nie tak bardzo jak widzę się różni między kobietami i facetami bardziej zależy od postawy niż od płci .

Opowieść żony Windego z pewnością byłaby inna ,ale jak jestem już tu na forum jakiś czas to widzenie zdradzających żon tego co się stało naprawdę się zmienia i to w stronę widzenia zdradzonego ,czas i zdolność chęć do refleksji jest istotna.
Oczywiście są i tacy co całe dziesięciolecia uważają swoja zdradę za coś dobrego w ogóle to nie zdrada żadna  i nie widzą nic absolutnie nawet nie chcą widzieć.

Pojęcie odpowiedzialności i winy nie są tożsame ,a na pewno nie w przypadku zdrady ,odpowiedzialność za swoją część relacji ,każdy widzi tak jak widzi i jak chce i może danym punkcie ,czy na etapie życia
zdrada wcale nie jest i nie musi być odpowiedzią na niby nieszczęście niesłychane i wielką krzywdę to takie też fałszowanie łańcucha przyczynowo skutkowego gdzie wynik koniecznie musi być tylko jeden i bez wyjścia innego ,taka zdrada - wybuch -  pułapka "niespodziewana"  a tak naprawdę planowana podświadomie od dawna w formie zbierania urazów ,powodów, argumentów ,przygotowane do zdrady w takim stylu bywa systematyczne i bywa sumą wielu mniejszych wyborów
oczywiście, z jakimiś wahaniami bo jż nie jest ludzkim potworem i jakieś sumienie uczucia nawet kiedyś miała do Autora
U  jż Windyego widzę raczej urojenia racjonalizowanie i wypieranie rzeczywistości to taki typ wzór zdrady.

titty napisał/a:
paslawek napisał/a:

Efekt "katalizatora " jak dla mnie jest przereklamowany i przeceniony chodzi o skuteczność takiej "katalizacji" a u jż wystąpił po prostu odjazd,odlot podobny do odlotu na speedach ,nie wszyscy zdradzający zdecydowanie w jednakowym stopniu tak mają ,czasem ten amok i haj wcale nie jest taki ogromny,ale to nie istotne masz jak masz a raczej jak ona ma  ,ten jej odlot to też obrona przed ogarnianiem samodzielnie życia bez Ciebie to coś jak ucieczka w niby niezależność ,a jest to szukanie nowej niewoli bo prawdopodobnie jak większość

Nie mogę się z Tobą zgodzić. Gdy małżeństwo daje nam pełnie zadowolenia, nie w nim miejsca dla trzeciej osoby. Po prostu inni są niewidzialni pod względem związkowym, seksualnym, romantycznym. Ale kiedy w małżeństwie coś zaczyna źle funkcjonować, to pojawienie się odpowiedniej osoby, skłania nas do zadawania sobie różnych pytań. I w tym sensie taka osoba może stać się katalizatorem pewnych zmian.

Katalizator  to tylko forma skutku-wymówki,
w dodatku wcale nieobowiązkowa jak pokazuje życie ,
Mój związek i partnerki ówczesnej były dobre na tamtym etapie, to ja mówiąc w skrócie byłem niedobry,
kochanka u mnie była dodatkiem wcale nie z poczucia braku raczej z poczucia pazerności ,w tę stronę nie w stronę wypełniania jakiejś  pustki
w stronę nadmiaru
wcale nie myślałem o związku z kochanką, o czy m została poinformowana i na co się niby zgodziła, nie myślałem też o rozstaniu z partnerką właściwie narzeczoną,gotowość do katalizowania pochodziła potencjalnie ode mnie pod warunkiem
że zdrada  wyszła by na jaw smile taka prawda smile ,nie wyszła, kochanka odeszła ,a ja zacząłem szukać więcej wstecznie wad w partnerce ,odświeżając jakieś,zaszłości,jakiś pierdoły,  stare urazy, rozczarowania, żale i pretensje, wymyślając je też na siłę, rojąc sobie coś tam we łbie,
wzmacniając też bardzo surowe krytyczne teraźniejsze spojrzenie na partnerkę, która się przecież nie zmieniła ,moje widzenie się zmieniło
i było to źródło we mnie, a nie w katalizatorze/ kochance ,decyzje podejmowałem ja ,jak myśleć i co czuć,oczywiście z taką świadomością jaką wtedy miałem i przytomnością, trzeźwością, rozsądkiem ,jakość tego była jaka była ,było tam całe mnóstwo we mnie samooszukiwania się i kłamania sobie, zaprzeczania,wypierania i złudzeń .

Ale to pewnie faceci tylko tak zdradzają, nieludzko te swoje  dobre kobiety ,
kobiety zdradzają lepiej smile bo tylko niedobrych facetów.
oczywiście przeginam teraz, ale czasem taki schemat ( jeden z paru stereotypów ) oceniania zdrady w małżeństwach związkach się pojawia, a nie jest moim zdaniem prawdziwy, pewnie moje doświadczenia maja na to wpływ tylko że nie są wybitnie wyjątkowe i szczególne ,tak jak moje refleksje o tym.
Uzasadnianie powodów  zdrady katalizatorem jest podobne do uzasadniania picia przez alkoholika ,na przykład mam niedobrą żonę muszę przez nią pic albo odejdę ,zabiję się przez nią ,zdradzam przez wódkę zdradzając z wódką etc.

430 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-24 13:17:46)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Jedynie co to sama konkretna osoba katalizatora i wywołane emocje jest czymś na co się maiło,ma  marny nikły wpływ,nikt nie zna siebie swojej podświadomości idealnie, doskonale,świadomie się jej nie ogarnie w całości to niemożliwe , o tym pierwszy zainteresowaniu to decyduje mnóstwo też  nieświadomych rzeczy,natura nam  nie pomaga smile,ale gotowość i takie skryte wyczekiwanie, poszukiwanie, wypatrywanie mówię na to standby
jest decyzją wyzwalacz to już konsekwencja decyzji ale jak u Ciebie Titty następna decyzja była zupełnie inna ,postanowiłaś co postanowiłaś ,nie dało rady odeszłaś i już inny wybór po prostu o wiele bardziej uczciwy i w sumie prosty

431

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

...trzasnąłem drzwiami przy akompaniamencie pytań starszej córki (która pyta nie pierwszy raz), czemu i gdzie wychodzę wieczorem i dlaczego nie będzie mnie w nocy...

I jaką bajkę jej sprzedałeś ? Czym znowu okłamałeś? Dlaczego tak bardzo bronisz doopę żony? Dlaczego grasz w jej grę? Bo co? Bo się łudzisz że łaskawie do Ciebie wróci i dlatego nie chcesz palić mostów? Kosztem swojej relacji z dzieckiem? I dla kogo?

WindyBoy napisał/a:

Dlatego wrzucam trochę na luz. Dzieciom i tak powiemy, bo na 100% nie wprowadzę się teraz z powrotem.

Czyli nie skorzystasz z mojej rady, bo co? Strach przygniótł i nadal będziesz wolał okłamywać córkę niż samemu powiedzieć prawdę? Daj żonie nieprzekraczalny termin a jak z niego nie skorzysta to sam powiedz dzieciom – tata mieszka gdzie indziej bo mama już go nie kocha i razem już mieszkać nie będziecie – i niech ona się z tym buja. I co lepsze powiesz prawdę. Ty wybierz czas i miejsce gdzie im powiesz ale nie przeciągaj tego bo tylko sobie robisz pod górkę 1 okłamujesz dzieci 2 pomagasz żonie w miękkim lądowaniu – nie rób tego.

WindyBoy napisał/a:

Ja będę potrzebował więcej czasu

Tylko dlatego że wciąż się łudzisz, że sam sobie dokopujesz.
Byliście u notariusza?
Byłeś u adwokata? Kiedy składasz papiery o rozwód lub separację? To też chcesz przeciągać?

paslawek napisał/a:

... gra jest taka żeby Ciebie przekonać o jej obojętności a jej działanie świadczy o tym że jesteś jej potrzebny dalej ,ale nie jako mąż.

Oczywiście że jej jest potrzebny do zachowania pozorów, standardu/wygody życia, poczucia bezpieczeństwa itd. itp.  i autor doskonale wpisał się w jej grę robiąc sobie przy okazji rozpierduchę w głowie.
Autorze wiem że nie chcesz i że boli ale do pewnych rzeczy musisz się zmusić.

432

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
titty napisał/a:
paslawek napisał/a:

Efekt "katalizatora " jak dla mnie jest przereklamowany i przeceniony chodzi o skuteczność takiej "katalizacji" a u jż wystąpił po prostu odjazd,odlot podobny do odlotu na speedach ,nie wszyscy zdradzający zdecydowanie w jednakowym stopniu tak mają ,czasem ten amok i haj wcale nie jest taki ogromny,ale to nie istotne masz jak masz a raczej jak ona ma  ,ten jej odlot to też obrona przed ogarnianiem samodzielnie życia bez Ciebie to coś jak ucieczka w niby niezależność ,a jest to szukanie nowej niewoli bo prawdopodobnie jak większość

Nie mogę się z Tobą zgodzić. Gdy małżeństwo daje nam pełnie zadowolenia, nie w nim miejsca dla trzeciej osoby. Po prostu inni są niewidzialni pod względem związkowym, seksualnym, romantycznym. Ale kiedy w małżeństwie coś zaczyna źle funkcjonować, to pojawienie się odpowiedniej osoby, skłania nas do zadawania sobie różnych pytań. I w tym sensie taka osoba może stać się katalizatorem pewnych zmian.

Dodajmy tylko ze za jakość małżeństwa odpowiadaja dwie strony. Wiec jesli żonie cos nie pasuje to niech łaskawie zepnie dupke i powalczy o rodzine. To nie jest rola jej męża tylko jej. Bardzo nie lubię zabierania zdrajcom sprawczosci, zdejmowania z nich odpowiedzialności i przedstawiania jako biednych ludkow którzy nieszczęśliwie tkwili w malzenstwie A romans był uwolnieniem. Dorośli ludzie biorą odpowiedzialność za siebie.

433

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
PainIsFinite napisał/a:

Bardzo nie lubię zabierania zdrajcom sprawczosci, zdejmowania z nich odpowiedzialności i przedstawiania jako biednych ludkow którzy nieszczęśliwie tkwili w malzenstwie A romans był uwolnieniem. Dorośli ludzie biorą odpowiedzialność za siebie.

One upped smile Jeszcze trzeba by to przekuć w jakąś chwytliwą maksymę na modłę bulletowego motta smile

434

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Majątek podzielony, rozdzielność spisana.
Córki nie okłamuję, wychodząc zostawiłem to jż, pewnie powiedziała, że mam jeszcze pracę albo coś.
Teraz się ocknęła, żeby do psychologa dziecięcego razem pójść - a i to po naciskach. Przez ostatnie 3 miesiące miała ważniejsze sprawy na głowie przecież. Ostatecznie dałem jej czas do piątku. Jak nie ogarnie tego w tym czasie to im powiem - jej zdaniem tylko i wyłącznie ja uważam, że niemowienie im jest dla nich złe.
Rozwód lub separacja - chciałbym zostawić to jż, ale jej planów w tym zakresie jeszcze nie znam. Odchodzi - niech sama sklada pozew, ja ogarnąłem majątek i myślę o dzieciakach, musi wystarczyć. Jeśli ja będę musiał ogarnąć jeszcze do tego rozwód, to będę musiał poważnie zastanowić się, czy iść z orzeczeniem czy bez.

435

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Kurcze, na co ona czeka, aż zabiegać o nia bedziesz? Ze znowu wszystko załatwisz? Jak zawsze?
Dzieciom trzeba powiedzieć, ja na Twoim miejscu bym powiedziała sama nie czekając na nia.

U mnie maz powiedzial dziecku, ze skrzywdzil mame, ze mama dlatego placze i jest smutna i jak mama jest zla na niego to ma prawo, bo zle sie zachował.
Dzieci wiedza wiecej niz nam sie wydaje.
Uważaliśmy bardzo, a i tak moje dziecko podeszło do mnie i zapytalo: a nie mozesz po prostu wybaczyć?i wtedy postanowilam, ze sprobuje.

Oby jz sie ocknela, bo ile mozna.

436

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Majątek podzielony, rozdzielność spisana.

Notarialnie?

WindyBoy napisał/a:

Teraz się ocknęła, żeby do psychologa dziecięcego razem pójść - a i to po naciskach.

Ale po co ma dziecko tam iść, zaczęły się inaczej zachowywać? (przypomnij ile dzieci mają lat?)

WindyBoy napisał/a:

Ostatecznie dałem jej czas do piątku. Jak nie ogarnie tego w tym czasie to im powiem - jej zdaniem tylko i wyłącznie ja uważam, że niemowienie im jest dla nich złe.

No i konkret, jedno będzie z głowy.
Widzisz moim zdaniem ona przeciąga czas powiedzenia dzieciom bo jeszcze nie jest pewna czy chce rozwodu. Wacha się którą drogą chce pójść i to dla Ciebie nie jest dobre.

WindyBoy napisał/a:

Rozwód lub separacja - chciałbym zostawić to jż, ale jej planów w tym zakresie jeszcze nie znam.

Myślę że to jest błąd. Dałeś jej/sobie jakiś czasookres podjęcia decyzji?

WindyBoy napisał/a:

Odchodzi - niech sama sklada pozew, ja ogarnąłem majątek i myślę o dzieciakach, musi wystarczyć.

Odchodzi? A jak nie będzie chciała odejść/rozwodzić się to co?

WindyBoy napisał/a:

Jeśli ja będę musiał ogarnąć jeszcze do tego rozwód, to będę musiał poważnie zastanowić się, czy iść z orzeczeniem czy bez

Jeśli jeszcze nie jesteś przekonany czy chcesz się rozwodzić to może najpierw separacja?

437

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Najlepiej jak powiecie to razem. Tylko na spokojnie-bez histerii, szlochów  - bo się wystraszą

I nie zapomnijcie dodać,  ze bardzo je kochacie, tylko po prostu zamieszkacie osobno.

Windy - rozmowa z dzieckiem dla mnie była najtrudniejsza rozmową w życiu. Rozwód był przy niej niczym..

438 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-24 18:46:48)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Majątek podzielony, rozdzielność spisana.
Córki nie okłamuję, wychodząc zostawiłem to jż, pewnie powiedziała, że mam jeszcze pracę albo coś.
Teraz się ocknęła, żeby do psychologa dziecięcego razem pójść - a i to po naciskach. Przez ostatnie 3 miesiące miała ważniejsze sprawy na głowie przecież. Ostatecznie dałem jej czas do piątku. Jak nie ogarnie tego w tym czasie to im powiem - jej zdaniem tylko i wyłącznie ja uważam, że niemowienie im jest dla nich złe.
Rozwód lub separacja - chciałbym zostawić to jż, ale jej planów w tym zakresie jeszcze nie znam. Odchodzi - niech sama sklada pozew, ja ogarnąłem majątek i myślę o dzieciakach, musi wystarczyć. Jeśli ja będę musiał ogarnąć jeszcze do tego rozwód, to będę musiał poważnie zastanowić się, czy iść z orzeczeniem czy bez.

To ocknięcie potraktuj z lekkim dystansem to z tym psychologiem dziecięcym,ale jak będziesz  już nieustępliwy to zobaczysz "te lata świetlne do przodu przed Tobą" inaczej możliwe że
w postaci niezdecydowanej, bezradnej jeszcze bardziej dziewczynki daj jej też termin do złożenia pozwu nienaruszalny
jak może wiesz od adwokata Twoja odpowiedź i treść tej odpowiedzi nie musi być taka sama jak w pozwie żony i możesz ją zmienić nawet chyba w dniu rozprawy jest to możliwe  o ile pamiętam.
Jż ma jak Ty jesteś po za domem do czynienia z dziećmi i być może zauważyła jakąś zmianę zachowania jak nie zauważyła to to jej ocknięcie jest ściemą coś kombinuje niby ustępując możliwe że chce coś ugrać najprawdopodobniej odwlekanie złożenia pozwy przez nią jak najdłużej
i chce się ułożyć życiowo wiadomo że bezpiecznie dla niej i wygodnie ,ewentualnie chce tym ustępstwem ugrać żebyś Ty złożył pozew za nią albo odwlekał powiedzenie dzieciom razem  jeszcze dłużej .
co przewidziałeś w sumie ..

439

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Daj jej termin Windy, na pozew, na decyzję,
jej jest tak wygodnie.
moze i separacja lepsza teraz, skoro wszystko nie jest jeszcze jasne,

dzieciom może rzeczywiście razem lepiej powiedzieć, będziesz przynajmniej spokojny o to co usłyszała.

Trzymaj sie.

440

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:

Daj jej termin Windy, na pozew, na decyzję,
jej jest tak wygodnie.
moze i separacja lepsza teraz, skoro wszystko nie jest jeszcze jasne,

dzieciom może rzeczywiście razem lepiej powiedzieć, będziesz przynajmniej spokojny o to co usłyszała.

Trzymaj sie.

Mieszkamy osobno, jak powiemy dzieciom i będziemy opiekować się po połowie, to mi rozwód nie jest do niczego teraz potrzebny. Pożyjemy osobno, emocje przestaną się kotłować i pewnie dopiero za parę miesięcy będę wiedział, czego faktycznie chcę. Chyba, że u kogoś pojawi się nowy partner/ka, to sprawy przyspieszą.

A że rozmowa z dziećmi będzie trudna, to wiem. Dzieci są małe (4+6), więc nie usłyszą analogicznie jak u Ciebie, że to mama postanowiła zakończyć związek z tatą i go już nie kocha.

441

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Dayzee napisał/a:

Najlepiej jak powiecie to razem. Tylko na spokojnie-bez histerii, szlochów  - bo się wystraszą

I nie zapomnijcie dodać,  ze bardzo je kochacie, tylko po prostu zamieszkacie osobno.

Windy - rozmowa z dzieckiem dla mnie była najtrudniejsza rozmową w życiu. Rozwód był przy niej niczym..

Ile miało lat w trakcie rozmowy?
Ja od psychologów usłyszałem dużo rzeczy, które bardzo rozjaśniły mi sprawę, jak ma wyglądać przekaz, jak dzieci to mogą odebrać, co podkreślać. Wielkim pozytywem byłoby powiedzenie im tego razem i tylko dlatego jeszcze nie powiedziałem tego sam. Nie mogę jednak za długo czekać, bo potencjalne szkody mogą zacząć się pogłębiać - tyle teorii od mądrzejszych ode mnie.

442

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
maku2 napisał/a:

Notarialnie?.

Tak.

maku2 napisał/a:

Ale po co ma dziecko tam iść, zaczęły się inaczej zachowywać? (przypomnij ile dzieci mają lat?) .

Tylko my, bez dzieci.


maku2 napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Rozwód lub separacja - chciałbym zostawić to jż, ale jej planów w tym zakresie jeszcze nie znam.

Myślę że to jest błąd. Dałeś jej/sobie jakiś czasookres podjęcia decyzji?.

Dlaczego?

maku2 napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Odchodzi - niech sama sklada pozew, ja ogarnąłem majątek i myślę o dzieciakach, musi wystarczyć.

Odchodzi? A jak nie będzie chciała odejść/rozwodzić się to co?.

Nic. O ile będziemy prowadzić osobne życia to dopóki nie będę pewien, że nie chcę z jż niczego sklejać, to nic to dla mnie nie zmienia.

maku2 napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Jeśli ja będę musiał ogarnąć jeszcze do tego rozwód, to będę musiał poważnie zastanowić się, czy iść z orzeczeniem czy bez

Jeśli jeszcze nie jesteś przekonany czy chcesz się rozwodzić to może najpierw separacja?

Nie jestem przekonany. Nie wiem tylko jakie konsekwencje prawne ma separacja. Jak poczuję, że moje uczucia wygasły to mogę sam złożyć pozew przecież.
Jedyne ryzyko to poznanie kogoś i budowa nowej relacji - wtedy formalnie ja byłbym zdrajcą.

443

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Zrób tak żebyś Ty czuł się w tym najlepiej. Jeśli czujesz że z rozwodem chcesz poczekać, to Ty decydujesz. Czas raczej gra na nie korzyść zdrajcy! Po czasie będziesz widział jż w kompletnie innym świetle. To już tak jest. Może będzie tak że spadnie w Twoich oczach poniżej mułu. i jedno jest największą prawdą" CZAS".On Ci pokaże intencje jż!. Nawet jeśli Ona zmieni zdanie i będzie chciała ratować małżeństwo. Ty już kompletnie nie będziesz widzieć sensu.

444

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Bardzo prawdopodobne, Andzia.
Jeżeli coś przyspieszy i zrobi wbrew sobie zawsze pozostanie pytanie: może żle zrobiłam?
Za komfort niepojawienia się tego pytania w życiu idziesz teraz tą ścieżką .

445

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
PainIsFinite napisał/a:

Dodajmy tylko ze za jakość małżeństwa odpowiadaja dwie strony. Wiec jesli żonie cos nie pasuje to niech łaskawie zepnie dupke i powalczy o rodzine. To nie jest rola jej męża tylko jej. Bardzo nie lubię zabierania zdrajcom sprawczosci, zdejmowania z nich odpowiedzialności i przedstawiania jako biednych ludkow którzy nieszczęśliwie tkwili w malzenstwie A romans był uwolnieniem. Dorośli ludzie biorą odpowiedzialność za siebie.

W idealnym świecie ludzie się ze sobą komunikują. W idealnym świecie jeśli jedna strona zgłasza swoje uwagi na temat związku, to druga strona wysłuchuje i próbuje podjąć odpowiednie działania. Niestety idealnego świata nie ma. Świat czarno-biały też raczej należy do rzadkości.

446 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-25 10:13:06)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Ludzie komunikują się że sobą  cały czas. Nawet niewerbalnie.
Są nieudane związki i od razu to widać. A są małżeństwa gdzie ludzie jawnie oceniają siebie jako szczęśliwych  aż się wszystko nagle wali.
Każdy sam odpowiada za swoją komunikację ws partnera nikt nie siedzi w niczyjej głowie.
I pamiętaj że zawsze każdy z małżonków i ten zdradzony również ma "lepsze" opcje.

447

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Słyszałem od różnych ludzi różne powody, które doprowadziły do obecnej sytuacji. A prawdopodobnie zebrały się wszystkie razem i (z różną wagą) się do tego przyczyniły. Tylko jak to jest, że widząc nasze wspólne błędy i zaniedbania poczucie winy z to co po mojej stronie mnie zjada? A teraz jak na dłoni widzę, że pewne nasze (czasem wspólne, czasem jej, czasem moje) decyzje i zachowania były nieświadomym proszeniem się o kłopoty w związku.

Dostałem ostatnio radę, która chyba do mnie trafia... "Weźcie się w końcu rozejdźcie lub zróbcie separację, za jakiś czas sobie kogoś znajdziesz, z kim będzie warto budować relację. Być może będzie to nawet jż, ale i tak musielibyście traktować to jak coś nowego."

Człowiek faktycznie mądrzeje z wiekiem. Najczęściej jest to wieko trumny:)

448

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Człowiek faktycznie mądrzeje z wiekiem. Najczęściej jest to wieko trumny:)

WindyBoy napisał/a:

Powiało optymizmem:)

big_smile

449

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

No młodzieńcy smile

450

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Słyszałem od różnych ludzi różne powody, które doprowadziły do obecnej sytuacji. A prawdopodobnie zebrały się wszystkie razem i (z różną wagą) się do tego przyczyniły. Tylko jak to jest, że widząc nasze wspólne błędy i zaniedbania poczucie winy z to co po mojej stronie mnie zjada? A teraz jak na dłoni widzę, że pewne nasze (czasem wspólne, czasem jej, czasem moje) decyzje i zachowania były nieświadomym proszeniem się o kłopoty w związku.

Dostałem ostatnio radę, która chyba do mnie trafia... "Weźcie się w końcu rozejdźcie lub zróbcie separację, za jakiś czas sobie kogoś znajdziesz, z kim będzie warto budować relację. Być może będzie to nawet jż, ale i tak musielibyście traktować to jak coś nowego."

Człowiek faktycznie mądrzeje z wiekiem. Najczęściej jest to wieko trumny:)

I ta rada jest chyba najlepsza w aktualnej sytuacji w jakiej obecnie oboje tkwicie. Ty będziesz wiedział na czym stoisz i zaczniesz z czasem żyć przyszłością a ona będzie miała to o co zabiega (może nie do końca bo ,,kochaś" dowiedziawszy się pewnikiem zniknie a może ???). Teraz tkwicie w swoim piekiełku emocjonalnym: ty się łudzisz że ..... a ona miota się w swojej niespełnionej miłości. Czy po separacji/rozwodzie poleci jak ta ćma do ognia świecy ? tego ona sama nie wie. W koncu zacznie mówić wszystkim że wyprowadziłeś się, że opuściłeś rodzinę i rozwód przeprowadzi z twojej winy (dowiedz się u prawnika).
Nie licz u niej na zrozumienie, na nagły powrót uczuć do ciebie z zerwaniem emocjonalnym do boczniaka. On według niej nic jej nie zrobił złego i podłego a wręcz przeciwnie. Teraz o ile nie zeszli do podziemia to czeka na jego deklarację i pewnie będzie tak długo chyba że zaliczą upojną przygodę gdzie się przekona że nie było fajewerków a wręcz przeciwnie standardowo ( lub były i cudownie). U zdradzających właśnie ten moment i to przekroczenie ostatniej granicy jest kluczowe do obrania dalszego postępowania = odejścia lub ratowania pożogi. Jedyny problem że wtedy to staje się bez sensu.

451

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
normalnyjestem napisał/a:

I ta rada jest chyba najlepsza w aktualnej sytuacji w jakiej obecnie oboje tkwicie. Ty będziesz wiedział na czym stoisz i zaczniesz z czasem żyć przyszłością a ona będzie miała to o co zabiega (może nie do końca bo ,,kochaś" dowiedziawszy się pewnikiem zniknie a może ???). Teraz tkwicie w swoim piekiełku emocjonalnym: ty się łudzisz że ..... a ona miota się w swojej niespełnionej miłości.

Tu się zgodzę.

normalnyjestem napisał/a:

W koncu zacznie mówić wszystkim że wyprowadziłeś się, że opuściłeś rodzinę i rozwód przeprowadzi z twojej winy (dowiedz się u prawnika).

Wątpię, żeby chciała poruszać ten temat i rozpowiadać takie rzeczy - skończyłoby się to moją reakcją, a obecne status quo jej odpowiada. Nie da się przeprowadzić rozwodu z mojej winy, choćbym teraz miał 5 kobiet i zjadał małe kotki. Ponieważ jednak kobiet mam na razie dosyć, a mięso ograniczam to albo bez orzekania, albo z winą jż.

normalnyjestem napisał/a:

Nie licz u niej na zrozumienie, na nagły powrót uczuć do ciebie z zerwaniem emocjonalnym do boczniaka. On według niej nic jej nie zrobił złego i podłego a wręcz przeciwnie. Teraz o ile nie zeszli do podziemia to czeka na jego deklarację i pewnie będzie tak długo chyba że zaliczą upojną przygodę gdzie się przekona że nie było fajewerków a wręcz przeciwnie standardowo (lub były i cudownie). U zdradzających właśnie ten moment i to przekroczenie ostatniej granicy jest kluczowe do obrania dalszego postępowania = odejścia lub ratowania pożogi. Jedyny problem że wtedy to staje się bez sensu.

Odciąłem się, ale nic nie wskazuje na zmianę zdania bocznego, na którą jż pewnie nadal liczy. Jeśli temat się pojawi to taka informacja do mnie prędzej czy później i tak trafi. Jak zacznie wychodzić z dzieciakami w weekendy do parku obok jego mieszkania i będzie liczyć, że spotka go z córką to też się połapię. Jeśli takie rzeczy się wydarzą, to nawet ja uznam temat za zamknięty...

452

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Ja wiem czego chcę (nie odpuszczać), co byłoby dla mnie lepsze (odpuścić, dać czasowi czas itd.) i tu mam problem. Nie mogę się z tego emocjonalnie wygrzebać. Jż jest lata świetlne przede mną (co tym bardziej pokazuje, że powinienem odpuścić).
Rady przyjmuję, tylko jakby z opóźnieniem...

Hm..., no cóż wygląda to tak (przeczytałam ostatnie wpisy) jakbyś brał na przeczekanie. To jest jakieś wyjście bo może po prostu potrzebujesz czasu i zawieszenia sytuacji, czy Ci to na zdrowie wyjdzie - myślę że nie raczej ale... no tak czujesz, podejmowanie ostatecznych decyzji wbrew sobie też się czkawką odbić może.
Może po powiedzeniu dzieciom przybliżysz się do ostatecznych decyzji...

453

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Dlaczego?

Bo pozwalasz jej przejąć inicjatywę, bo pozwalasz jej nadal decydować o swoim życiu, bo teraz będziesz żył w zawieszeniu - masz żonę/nie masz żony, wolny/zajęty - zamiast iść do przodu(jaki on by nie był) będziesz stał w miejscu i czekał aż ona zdecyduje co dalej.
No chyba że faktycznie popcorn i będziesz patrzył co ona robi.

454

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Masz rozdzielność i podział majątku - to najważniejsze.
Jeśli nie możesz podjąć decyzji, to jej nie podejmuj. Czekaj, kiedyś do tego dojrzejesz. Nie warto niczego robić na siłę.

455

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
faja napisał/a:

Masz rozdzielność i podział majątku - to najważniejsze.
Jeśli nie możesz podjąć decyzji, to jej nie podejmuj. Czekaj, kiedyś do tego dojrzejesz. Nie warto niczego robić na siłę.

Tak, ale maku ma dużo racji w tym co pisze - sam to widzę, choć trudno to przyznać. Tkwię w tym bardzo głęboko, jż nie - wyplątanie się z tego może pomogłoby mi odetchnąć... Na poniedziałek jż ma umówić psychologa i ogarnąć opiekę dla dzieci, jeśli nie mogłyby jeszcze pójść do przedszkola. Jak im powiemy, to przestanę bywać w mieszkaniu jż, może to na początek pomoże, bo teraz po uśpieniu dzieci oglądamy netflixa...

Posty [ 391 do 455 z 964 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024