WindyBoy
Mnie się wydaje, ze ciągle jesteś w okresie niedowierzania, zranienia ego. Nic dziwnego, bo mało czasu jednak minęło.
Więc bardzo się kontrolujesz z negatywnymi emocjami (tłumisz je), a jeszcze bardziej z działaniami. Bo jeszcze liczysz na to, że wydarzy się "coś" co zmieni myślenie, emocje żony i skieruje je znowu na Ciebie. A wtedy łatwiej będzie wrócić do tego, co było. Szczególnie w sytuacji, gdy z Twojej strony nie podzieją się rzeczy nieodwracalne (jakiś atak negatywnych emocji, działań). Więc mówiąc wprost "zgrywasz dobrego".
Jż wie, że powrotu nie ma, więc i tak kontrolować się nie musi. Stąd z jej strony niefajne akcje, bo wie, że i tak wszystko łykniesz jak pelikan (np. ten numer z telefonem).
Paradoksalnie, jak u Ciebie zmieni się spojrzenie na "powrotu już nie ma, bo ona ... to, siamto, sramto" wtedy będziesz zachowywał się adekwatnie do sytuacji (cokolwiek to znaczy). I to SIEBIE postawisz na pierwszym miejscu. Wtedy będzie jako tako znośnie.
Byliście ze sobą wiele lat, więc i rozstanie, i żałoba musi potrwać. U Ciebie, bo ona ma to dawno za sobą.
Nie jestem zwolennikiem "pogubiła się, była w amoku, nie wiedziała co robi". Bo to może się zdarzyć w jakimś zaburzeniu psychicznym, a nie u normalnej, zdrowej osoby. Ona podejmowała konkretne, świadome decyzje, i wiele ich było. Ale to już jej sprawa.
To, w jaki sposób ktoś się rozstaje, zdradza pokazuje prawdziwy charakter człowieka. Bo ludzie sprawdzają się w trudnych czasach, a nie w dobrych. Może ona coś kiedyś zrozumie, nawróci się. Ale nie liczyłabym na to. Bo ona raczej nie jest fajnym człowiekiem, to pokazują fakty. Musiała by mocno walnąć się w głowę (albo zostać walnięta ja Św. Paweł) może wtedy? Tylko, że wtedy to już nie będzie miało dla Ciebie znaczenia, może na tym skorzystać inny ktoś. Ale nie Ty. Więc jakie to będzie miało znaczenie dla Ciebie? Co najwyżej nikłe (np. wpływ na dzieci).
U mojego bm do dzisiaj nie zmieniło się nic w myśleniu. I, II i III wojna światowa to moja wina. Po tylu latach to aż żenujące. Ale ja już oczekiwań nie mam, i kontaktu również. Ale uśmiałam się, jak umawiał się z moją koleżanką, wykorzystał ją, a potem ją przeprosił i powiedział jej, że nie chciał jej skrzywdzić. No cud, malina. Krzywdzi świadomie i jedyna zmiana, to to przeproszenie, że krzywdzi. Czyli nic tam w tym pustostanie się nie zmieniło. On się tylko starzeje.
I tutaj się kłania "Kiedy wieje wiatr historii ludziom, jak pięknym ptakom rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki ... pętakom"
Dbaj więc o swoje skrzydła, bo dobra relacja z sobą samym jest nie do przecenienia. Jak już wiesz żony się zmieniają, ale to ze sobą będziesz do końca życia.
Więc w wolnym czasie dbaj i poleruj skrzydła.