Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 390 z 964 ]

326

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Pogubiła się - tzn. nie odróżnia dobra od zła, nie rozpoznaje oczywistych konsekwencji swoich decyzji - i to nie jest tylko moja opinia.

Dobro i zło to pojęcia względne. To co jest dla Ciebie dobre, dla kogoś już takie być nie musi.

WindyBoy napisał/a:

Tak, z jednej strony mam nadzieję, że proza życia da jej po dupie, niezależnie czy będzie chciała potem wrócić czy nie.

Po co Ci to? Ta świadomość, że dostała po dupie. Wydaje Ci się, że poczujesz wtedy jakąś satysfakcję? Do czego Ci to potrzebne?

WindyBoy napisał/a:

Jestem przekonany, że sobie poradzi, tylko nie wiem czy to "nowe ja" nie będzie destrukcyjne dla jej samej (to jej sprawa) i dla dzieci (a to już moja sprawa).

Masz prawo do swojej opinii na temat jej nowego "ja". Nie masz natomiast już prawa do ingerowania w proces tego kim się staje. Boli Cię to, nie?

Zobacz podobne tematy :

327

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:
Symbi napisał/a:
maku2 napisał/a:

I to co dla nich czy Ciebie jest niszczeniem dla niej może być budowaniem nowej JA. I całkiem możliwe że doskonale sobie poradzi.

W punkt.
Nie dramatyzowałabym też, że dzieci będą TAKIE poszkodowane. Moje nie są, mają normalne kontakty z obojgiem rodziców i wcale nie są jakieś wykrzywione psychicznie. I znam różne osoby z rozbitych rodzin, radzą sobie dobrze. Po prostu trzeba z nimi dużo rozmawiać i nie oglądać się na żonę, czy ona zrobi, to czego chcemy, obojętnie w jakiej dziedzinie. Teraz nie ma MY, jesteście ON/ONA.
Wiadomo, że na początku może się pojawic lek przed nieznanym, ale przyzwyczają się do nowej sytuacji.

Oby. Dopóki sytuacja się nie uspokoi, to jednak będę się martwić.

Doskonale rozumiem. Po prostu uważaj, żeby ta troska nie przekształciła się w jakiś stan chorobowy, bo to na pewno nie kwestia najbliższych 6 miesięcy, to uregulowanie się sytuacji.

328 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-18 14:21:21)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
titty napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Pogubiła się - tzn. nie odróżnia dobra od zła, nie rozpoznaje oczywistych konsekwencji swoich decyzji - i to nie jest tylko moja opinia.

Dobro i zło to pojęcia względne. To co jest dla Ciebie dobre, dla kogoś już takie być nie musi.

WindyBoy napisał/a:

Tak, z jednej strony mam nadzieję, że proza życia da jej po dupie, niezależnie czy będzie chciała potem wrócić czy nie.

Po co Ci to? Ta świadomość, że dostała po dupie. Wydaje Ci się, że poczujesz wtedy jakąś satysfakcję? Do czego Ci to potrzebne?

WindyBoy napisał/a:

Jestem przekonany, że sobie poradzi, tylko nie wiem czy to "nowe ja" nie będzie destrukcyjne dla jej samej (to jej sprawa) i dla dzieci (a to już moja sprawa).

Masz prawo do swojej opinii na temat jej nowego "ja". Nie masz natomiast już prawa do ingerowania w proces tego kim się staje. Boli Cię to, nie?

W pewnym sensie musi boleć,oni, sobie nie ufają ,każde po swojemu Autorowi zależy jeszcze na wielu sprawach ,a jż na zupełnie innych ,ustąpienie z roli bohatera,kontrolera operatora rzeczywistości i przyznanie osobie, która była bliska i związana  prawa do całkowitej wolności ,może i błędu bywa trudne i bolesne ,ale jest to oblicze miłości to twarde ,pogodzenie się z tym jest jednak możliwym i przynosi ogromną ulgę ,tyle że czas i praca nad emocjami są potrzebne do osiągnięcia spokoju .

329

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
titty napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Pogubiła się - tzn. nie odróżnia dobra od zła, nie rozpoznaje oczywistych konsekwencji swoich decyzji - i to nie jest tylko moja opinia.

Dobro i zło to pojęcia względne. To co jest dla Ciebie dobre, dla kogoś już takie być nie musi.

WindyBoy napisał/a:

Tak, z jednej strony mam nadzieję, że proza życia da jej po dupie, niezależnie czy będzie chciała potem wrócić czy nie.

Po co Ci to? Ta świadomość, że dostała po dupie. Wydaje Ci się, że poczujesz wtedy jakąś satysfakcję? Do czego Ci to potrzebne?

WindyBoy napisał/a:

Jestem przekonany, że sobie poradzi, tylko nie wiem czy to "nowe ja" nie będzie destrukcyjne dla jej samej (to jej sprawa) i dla dzieci (a to już moja sprawa).

Masz prawo do swojej opinii na temat jej nowego "ja". Nie masz natomiast już prawa do ingerowania w proces tego kim się staje. Boli Cię to, nie?

Tak jak pisałem, to nie jest tylko moja opinia, że zachowuje się jak 5-latka w pewnych kwestiach.

Nie wiem co poczuję, jeśli dostanie od życia po 4 literach. Jestem na nią zły, może jak mi przejdzie to po prostu to oleję - tak ogólnie to życzę jej dobrze. Hmmm - chyba emocje mną targają, bo oba te odczucia mam jednocześnie....

Nie boli mnie to, że nie mam na to wpływu, kim się staje. Bardziej jest mi smutno, jak łatwo można się od kogoś odwrócić i traktować jak przeszkodę na drodze do szczęścia - poradzę sobie z tym, ale wszystko dzieje się dosyć szybko i na razie cała sytuacja bardzo mocno mnie przytłacza.

330

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Symbi napisał/a:
WindyBoy napisał/a:
Symbi napisał/a:

W punkt.
Nie dramatyzowałabym też, że dzieci będą TAKIE poszkodowane. Moje nie są, mają normalne kontakty z obojgiem rodziców i wcale nie są jakieś wykrzywione psychicznie. I znam różne osoby z rozbitych rodzin, radzą sobie dobrze. Po prostu trzeba z nimi dużo rozmawiać i nie oglądać się na żonę, czy ona zrobi, to czego chcemy, obojętnie w jakiej dziedzinie. Teraz nie ma MY, jesteście ON/ONA.
Wiadomo, że na początku może się pojawic lek przed nieznanym, ale przyzwyczają się do nowej sytuacji.

Oby. Dopóki sytuacja się nie uspokoi, to jednak będę się martwić.

Doskonale rozumiem. Po prostu uważaj, żeby ta troska nie przekształciła się w jakiś stan chorobowy, bo to na pewno nie kwestia najbliższych 6 miesięcy, to uregulowanie się sytuacji.

Dzieci, przyjaciele, nowe zajęcia, podróże, sport, praca. Nic więcej nie wymyślę, ew. może zdecyduje się na terapię, gdyby sprawa u mnie się pogłębiła.

Mimo tego, że zdaje sobie sprawę z bardzo wielu rzeczy, to na przykład poczucie winy za moje zaniedbania w związku bardzo we mnie siedzi - nie walczę z tym bo koniec końców chcę w sobie pewne rzeczy zmieniać i również dzięki temu to robię... Emocji jest we mnie cholernie dużo, ich ukrywanie np. w pracy jest wykańczające.  Poza tym mam chuba po prostu gorszy emocjonalnie czas, wylanie tego na forum pomaga.

331

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Nie boli mnie to, że nie mam na to wpływu, kim się staje. Bardziej jest mi smutno, jak łatwo można się od kogoś odwrócić i traktować jak przeszkodę na drodze do szczęścia - poradzę sobie z tym, ale wszystko dzieje się dosyć szybko i na razie cała sytuacja bardzo mocno mnie przytłacza.

Wydaje mi się, że Twoja żona odeszła od Ciebie w myślach już dawno temu. Dopóki nie pojawił się boczniak, być może nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Ale to pewnie on - świadomie lub nieświadomie - uświadomił jej, że czas płynie i młodsza już nie będzie, a po okresie skupienia na macierzyństwie zachciało się jej przeżyć coś mocniejszego. Poczuć znów ten ogień, jak z Tobą na początku związku. Z jakichś powodów nie chciała spróbować tego z Tobą.

332

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Windy dopiero parę dni mieszkasz w innym miejscu
,nie bądź dla siebie taki surowy jak się rozsypiesz to tak naprawdę nic ci się nie stanie
pozbierasz się dlatego że możesz ,nie goń tak, zwalniaj,odsapnij, rozpłacz się  ,z takiej słabości naprawdę rodzi się siła .

333

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
titty napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Nie boli mnie to, że nie mam na to wpływu, kim się staje. Bardziej jest mi smutno, jak łatwo można się od kogoś odwrócić i traktować jak przeszkodę na drodze do szczęścia - poradzę sobie z tym, ale wszystko dzieje się dosyć szybko i na razie cała sytuacja bardzo mocno mnie przytłacza.

Wydaje mi się, że Twoja żona odeszła od Ciebie w myślach już dawno temu. Dopóki nie pojawił się boczniak, być może nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Ale to pewnie on - świadomie lub nieświadomie - uświadomił jej, że czas płynie i młodsza już nie będzie, a po okresie skupienia na macierzyństwie zachciało się jej przeżyć coś mocniejszego. Poczuć znów ten ogień, jak z Tobą na początku związku. Z jakichś powodów nie chciała spróbować tego z Tobą.

I to jest chyba najbardziej trafne podsumowanie tego wszystkiego.

334

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

I to jest chyba najbardziej trafne podsumowanie tego wszystkiego.

Nie zgodzę się.

To podsumowanie po części zwalnia Twoją żonę z odpowiedzialności za zdradę. Kochała, przestała kochać, nie chciała spróbować, więc się rozchodzicie.

Tymczasem to nie tak. maku2 ma prawdopodobnie rację, że Twoja żona już od dawna pewne rzeczy planowała i robiła to w jakiejś części na pewno świadomie.

Ciebie pozostawiała w nieświadomości z powodu własnej wygody. Zwyczajnie więc Cię wykorzystywała.

Niezależnie od powodów, dla których nie chciała spróbować naprawy Waszej relacji, była (i jest) Ci winna szacunek i szczerość, a tego zabrakło.

Ciężar gatunkowy jej zachowania, a Twoich ewentualnych zaniedbań podczas relacji, jest nieporównywalny. Ty mogłeś czegoś nie zauważać, ale działałeś w dobrej wierze. Ona nie.

Jakiekolwiek podsumowanie sytuacji wypadałoby jednak rozpocząć od tego faktu. Wszystko inne to próba okrycia czarno-białej kwestii jakimiś odcieniami szarości i to te właśnie odcienie idealnie wykorzystują zdrajcy, by usprawiedliwić swoją nielojalność.

335

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

kazdy interpretuje tego typu sprawy po swojemu...  w zdrowym zwiazku jest i szacunek i szczerosc - nikt nikomu nie jest nic winien, po prostu tak jest... jak sie osoby kochaja, rozumieja - wg mnie. Z czasem sie cos.. gubi, tutaj chyba nawet wczesniej jak pozniej...

336

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
merle napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

I to jest chyba najbardziej trafne podsumowanie tego wszystkiego.

Nie zgodzę się.

To podsumowanie po części zwalnia Twoją żonę z odpowiedzialności za zdradę. Kochała, przestała kochać, nie chciała spróbować, więc się rozchodzicie.

Tymczasem to nie tak. maku2 ma prawdopodobnie rację, że Twoja żona już od dawna pewne rzeczy planowała i robiła to w jakiejś części na pewno świadomie.

Ciebie pozostawiała w nieświadomości z powodu własnej wygody. Zwyczajnie więc Cię wykorzystywała.

Niezależnie od powodów, dla których nie chciała spróbować naprawy Waszej relacji, była (i jest) Ci winna szacunek i szczerość, a tego zabrakło.

Ciężar gatunkowy jej zachowania, a Twoich ewentualnych zaniedbań podczas relacji, jest nieporównywalny. Ty mogłeś czegoś nie zauważać, ale działałeś w dobrej wierze. Ona nie.

Jakiekolwiek podsumowanie sytuacji wypadałoby jednak rozpocząć od tego faktu. Wszystko inne to próba okrycia czarno-białej kwestii jakimiś odcieniami szarości i to te właśnie odcienie idealnie wykorzystują zdrajcy, by usprawiedliwić swoją nielojalność.

Titty pisze o faktach, Ty o tym, że jż zdecydowała się na zdradę, świadome życie dla poczucia bezpieczeństwa/wygody i to było złe.
Masz rację, to było bardzo nie fair, bo ciężko znaleźć gorszy sposób na zdeptanie uczuć, samooceny, emocji partnera życiowego, zwłaszcza jak zdradzający tego nie dostrzega i strzela zarzutami.
I co? Nic. Ja nigdy bym się na takie zakończenie związku nie zdecydował, mimo kryzysu, problemów itd., ale większość dorosłych ludzi odchodzi jednak ze zdradą w tle lub przynajmniej rozwijajacym się związkiem na boku.
Życie będzie toczyć się dalej i moja huśtawka emocjonalna tego nie zmieni.
Dzisiaj dowiedziałem się, że chrześnicy znajomych (7 - latka) wczoraj zdiagnozowano glejaka i zostało jej kilka miesięcy. Podobny wiek do naszej córki.
I nagle moje problemy robią się błahe, a dla siebie i dzieciaków warto ruszyć dalej i nie rozpamiętywać przeszłości - dużo osób na tym forum to powtarza i zaczynam je rozumieć.
Niech więc jż żyje swoim życiem, a ja swoim. Trzeba tylko poczekać.

337

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

WindyBoy

Mnie się wydaje, ze ciągle jesteś w okresie niedowierzania, zranienia ego. Nic dziwnego, bo mało czasu jednak minęło.
Więc bardzo się kontrolujesz z negatywnymi emocjami (tłumisz je), a jeszcze bardziej z działaniami. Bo jeszcze liczysz na to, że wydarzy się "coś" co zmieni myślenie, emocje  żony i skieruje je znowu na Ciebie. A wtedy łatwiej będzie wrócić do tego, co było. Szczególnie w sytuacji, gdy z Twojej strony nie podzieją się rzeczy nieodwracalne (jakiś atak negatywnych emocji, działań). Więc mówiąc wprost "zgrywasz dobrego".

Jż wie, że powrotu nie ma, więc i tak kontrolować się nie musi. Stąd z jej strony niefajne akcje, bo wie, że i tak wszystko łykniesz jak pelikan (np. ten numer z telefonem).

Paradoksalnie, jak u Ciebie zmieni się spojrzenie na "powrotu już nie ma, bo ona ... to, siamto, sramto" wtedy będziesz zachowywał się adekwatnie do sytuacji (cokolwiek to znaczy). I to SIEBIE postawisz na pierwszym miejscu. Wtedy będzie jako tako znośnie.

Byliście ze sobą wiele lat, więc i rozstanie, i żałoba musi potrwać. U Ciebie, bo ona ma to dawno za sobą.

Nie jestem zwolennikiem "pogubiła się, była w amoku, nie wiedziała co robi". Bo to może się zdarzyć w jakimś zaburzeniu psychicznym, a nie u normalnej, zdrowej osoby. Ona podejmowała konkretne, świadome decyzje, i wiele ich było.  Ale to już jej sprawa.

To, w jaki sposób ktoś się rozstaje, zdradza pokazuje prawdziwy charakter człowieka. Bo ludzie sprawdzają się w trudnych czasach, a nie w dobrych. Może ona coś kiedyś zrozumie, nawróci się. Ale nie liczyłabym na to. Bo ona raczej nie jest fajnym człowiekiem, to pokazują fakty. Musiała by mocno walnąć się w głowę (albo zostać walnięta ja Św. Paweł) może wtedy? Tylko, że wtedy to już nie będzie miało dla Ciebie znaczenia, może na tym skorzystać inny ktoś. Ale nie Ty. Więc jakie to będzie miało znaczenie dla Ciebie? Co najwyżej nikłe (np. wpływ na dzieci).

U mojego bm do dzisiaj nie zmieniło się nic w myśleniu. I, II i III wojna światowa to moja wina. Po tylu latach to aż żenujące. Ale ja już oczekiwań nie mam, i kontaktu również. Ale uśmiałam się, jak umawiał się z moją koleżanką, wykorzystał ją, a potem ją przeprosił i powiedział jej, że nie chciał jej skrzywdzić. No cud, malina. Krzywdzi świadomie i jedyna zmiana, to to przeproszenie, że krzywdzi. Czyli nic tam w tym pustostanie się nie zmieniło. On się tylko starzeje.
I tutaj się kłania "Kiedy wieje wiatr historii ludziom, jak pięknym ptakom rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki ... pętakom"
Dbaj więc o swoje skrzydła, bo dobra relacja z sobą samym jest nie do przecenienia. Jak już wiesz żony się zmieniają, ale to ze sobą będziesz do końca życia.
Więc w wolnym czasie dbaj i  poleruj skrzydła.

338

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Titty pisze o faktach, Ty o tym, że jż zdecydowała się na zdradę, świadome życie dla poczucia bezpieczeństwa/wygody i to było złe.
Masz rację, to było bardzo nie fair, bo ciężko znaleźć gorszy sposób na zdeptanie uczuć, samooceny, emocji partnera życiowego, zwłaszcza jak zdradzający tego nie dostrzega i strzela zarzutami.
I co? Nic. Ja nigdy bym się na takie zakończenie związku nie zdecydował, mimo kryzysu, problemów itd., ale większość dorosłych ludzi odchodzi jednak ze zdradą w tle lub przynajmniej rozwijajacym się związkiem na boku.
Życie będzie toczyć się dalej i moja huśtawka emocjonalna tego nie zmieni.
Dzisiaj dowiedziałem się, że chrześnicy znajomych (7 - latka) wczoraj zdiagnozowano glejaka i zostało jej kilka miesięcy. Podobny wiek do naszej córki.
I nagle moje problemy robią się błahe, a dla siebie i dzieciaków warto ruszyć dalej i nie rozpamiętywać przeszłości - dużo osób na tym forum to powtarza i zaczynam je rozumieć.
Niech więc jż żyje swoim życiem, a ja swoim. Trzeba tylko poczekać.

Wiele racji w tym co napisałeś. Mi nie chodzi jednak o rozpamiętywanie przeszłości, że masz się w tym babrać itd. Wręcz przeciwnie... trzeba ruszyć do przodu. Tylko, że dla Ciebie to jeszcze nie przeszłość. To teraźniejszość, przynajmniej dopóki się nie rozwiedziecie i nie poukładacie życia na nowo.

Na ten moment nie macie rozwodu. Wszystko co zrobisz do czasu uzyskania tegoż, może zostać wykorzystane przeciw Tobie. Więc siłą rzeczy świadomość tego, choćbyś nie wiem jak się zapierał, będzie mieć wpływ na Twoje życie i na Twoje decyzje.

Ja choć np emocjonalnie jestem dalej niż Ty, bo też minęło o wiele więcej czasu, nie jestem w stanie tak całkiem ruszyć do przodu, bo nie mamy jeszcze rozwodu. Nie wiem jak będzie w przypadku Twojej małżonki, ale moja pokazała przez ostatnich 9 miesięcy, że zmiana zdania nawet o 180 stopni, to dla niej żaden problem. I to w sprawach dość kluczowych. I nie jest to miłe doświadczenie, gdy przez tyle miesięcy wisi nad Tobą niezałatwiona sprawa, a jednocześnie wiesz, że słowne zobowiązania jż są nic nie warte, więc ciężko przewidzieć najbliższą przyszłość.

Trzymam więc kciuki, by Wam udało się szybko i bezboleśnie rozwieść. Zakładając oczywiście, że tego właśnie chcesz.

339

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Codziennie śledzę Twój wątek i jestem z Tobą  całym sercem-podobnie z Manuelka i Mimi. U mnie minęło ponad 2 lata i wciąż nie jest dobrze. Mam wrażenie jakby jm zamknął przed chwilą za sobą drzwi.Nie mogę się z tym pogodzić-czuje ogromny żal i rozczarowanie. Mam wrażenie jakby umarł a on żyje i ma się bardzo dobrze. Każdy mówi ,że z czasem będzie lepiej ale ja mam wrażenie, że czuję coraz większą pustkę i to mnie przeraża. Może dziś mam gorszy dzien...

340 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-18 22:38:35)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Dokładnie tak jest jak Faja napisałaś. 
Windy wciąż wierzy że żona tak samo patrzy na świat, tylko ją zaćmilo smile
Niestety nie. Dowodów aż nadto.
Miłości do żony nie trzeba zabijać na siłę, tylko zapakować w pudełeczko i odstawić na półkę.
Nie będziesz się z nią przyjaźnił bo przyjaciele nie wybijają sobie noza w plecy  i się nie oklamują.
Dbaj o swoje skrzydla jak napisała Faja.
Kiedyś  pokochasz znowu. Skąd wiem? Bo to jest zdolność którą posiadasz i ona przypisana jest do Ciebie.

341

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Ech... Dużo fajnych słów. Tylko czemu mam wrazenie, że jestem w ciemnej d.... i muszę się bardzo postarać, żeby się w niej nie zadomowić?
Nie chcę się rozwodzić, czas chciałbym cofnąć.
Dużo bólu przede mną. Może gdzieś tam później jest fajne, szczęśliwe życie. Teraz nawet na podryw nie mam ochoty, chociaż może by mi się przydało odreagować w jakimś luźnym związku bez zobowiązań.

342 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-19 00:29:15)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

No i dobrze bo to by było żałosne teraz. Daj czasowi czas.
Masz wrażenie że jesteś w czarnej D..
Bo to jest czarna D.. póki co.

343

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Ech... Dużo fajnych słów. Tylko czemu mam wrazenie, że jestem w ciemnej d.... i muszę się bardzo postarać, żeby się w niej nie zadomowić?
Nie chcę się rozwodzić, czas chciałbym cofnąć.
Dużo bólu przede mną. Może gdzieś tam później jest fajne, szczęśliwe życie. Teraz nawet na podryw nie mam ochoty, chociaż może by mi się przydało odreagować w jakimś luźnym związku bez zobowiązań.

Nawet nie wiesz jak  bardzo Cię rozumiem, mimo ze ja już pół roku po rozwodzie jestem i mam świadomość ze moje małżeństwo to zakończony rozdział.
Przed rozwodem u Ciebie to trochę niebezpieczne by było, wiesz jz mogłaby spróbować odwrócić sytuacje i twierdzić, ze to Ty kogoś miałeś. Po co Ci to ryzyko. Poczekaj na rozwód, a na razie inne przyjemności Ci musza wystarczyć.
Ja jeszcze Ci powiem, ze juz po rozwodzie spróbowałam się z kimś na luźno spotykać (chyba bardziej żeby sobie uświadomić, ze mogę i że tamto życie sie skończyło).
Niestety nie miało to dla mnie żadnego uroku, żadnej wartości dodanej nic.
Przeraża mnie to trochę , nic nie czuje...Może jest za wcześnie .... nie wiem.
Może mężczyźni przeżywają to wszystko inaczej, ja na razie dałam sobie spokój... nic na siłe, pogodziłam sie z myślą ze mogę żyć i być sama.

Daję czasowi czas, jak tu niektórzy radzą smile

344

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
euao napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Ech... Dużo fajnych słów. Tylko czemu mam wrazenie, że jestem w ciemnej d.... i muszę się bardzo postarać, żeby się w niej nie zadomowić?
Nie chcę się rozwodzić, czas chciałbym cofnąć.
Dużo bólu przede mną. Może gdzieś tam później jest fajne, szczęśliwe życie. Teraz nawet na podryw nie mam ochoty, chociaż może by mi się przydało odreagować w jakimś luźnym związku bez zobowiązań.

Nawet nie wiesz jak  bardzo Cię rozumiem, mimo ze ja już pół roku po rozwodzie jestem i mam świadomość ze moje małżeństwo to zakończony rozdział.
Przed rozwodem u Ciebie to trochę niebezpieczne by było, wiesz jz mogłaby spróbować odwrócić sytuacje i twierdzić, ze to Ty kogoś miałeś. Po co Ci to ryzyko. Poczekaj na rozwód, a na razie inne przyjemności Ci musza wystarczyć.
Ja jeszcze Ci powiem, ze juz po rozwodzie spróbowałam się z kimś na luźno spotykać (chyba bardziej żeby sobie uświadomić, ze mogę i że tamto życie sie skończyło).
Niestety nie miało to dla mnie żadnego uroku, żadnej wartości dodanej nic.
Przeraża mnie to trochę , nic nie czuje...Może jest za wcześnie .... nie wiem.
Może mężczyźni przeżywają to wszystko inaczej, ja na razie dałam sobie spokój... nic na siłe, pogodziłam sie z myślą ze mogę żyć i być sama.

Daję czasowi czas, jak tu niektórzy radzą smile

U mnie wszystko wydarzyło się bardzo szybko, marzę o spokoju, śnie dłuższym niż 3h. Huśtawka emocji mnie wykańcza... Nie mam ochoty na nic, inne kobiety również, ale z drugiej strony ciągnie mnie do ludzi, bo tylko to daje mi chwilę odpocząć.

345

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

....
U mnie wszystko wydarzyło się bardzo szybko, marzę o spokoju, śnie dłuższym niż 3h. Huśtawka emocji mnie wykańcza... Nie mam ochoty na nic, inne kobiety również, ale z drugiej strony ciągnie mnie do ludzi, bo tylko to daje mi chwilę odpocząć.

Mogę Cię pocieszyć, ze po  rozwodzie zaczęłam spać spokojnie i odsypiać ten stracony sen, o którym piszesz.
I zyskałam taki codzienny spokój , ale do radości życiem chyba jeszcze daleka droga.

Wiec odzyskasz to wszystko i Ty, cierpliwości, teraz musisz myśleć zadaniowo... by ten swój spokój odzyskać.

346 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-19 11:07:38)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Bo Ty jesteś zadaniowy Windy, dlatego tak teraz czujesz,  teraz jest czas zawieszenia, kiedy nie mozesz za bardzo działać.

Bylam i nadal jestem pod wielkim wrażeniem Twojego opanowania i działania w tej trudnej sytuacji. Szacun.

Ja jestem z mężem, minęły 2 lata od jego chwilowego zauroczenia młodsza koleżanka i mimo tego że to jest całkiem dobre życie, to moje postrzeganie jego osoby zmieniło się, ja się zmienilam (a jestem osoba zadaniowa ale wysoce wrażliwa)
i mimo wsparcia z jego strony, dbania o mnie i o rodzine, mimo radości dziecka, spokoju i ciepła w domu,
to wierz mi czasami czuję, że to wszystko za duzo dla mnie, ze to mnie przygniata i mam dosyć bycia tą dobrą i mądrą i odpowiedzialną. I chociaż sama taką drogę wybralam, to ona zawsze będzie kosztem siebie.

347 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2021-11-19 12:36:56)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:

Bo Ty jesteś zadaniowy Windy, dlatego tak teraz czujesz,  teraz jest czas zawieszenia, kiedy nie mozesz za bardzo działać.

Bylam i nadal jestem pod wielkim wrażeniem Twojego opanowania i działania w tej trudnej sytuacji. Szacun.

Ja jestem z mężem, minęły 2 lata od jego chwilowego zauroczenia młodsza koleżanka i mimo tego że to jest całkiem dobre życie, to moje postrzeganie jego osoby zmieniło się, ja się zmienilam (a jestem osoba zadaniowa ale wysoce wrażliwa)
i mimo wsparcia z jego strony, dbania o mnie i o rodzine, mimo radości dziecka, spokoju i ciepła w domu,
to wierz mi czasami czuję, że to wszystko za duzo dla mnie, ze to mnie przygniata i mam dosyć bycia tą dobrą i mądrą i odpowiedzialną. I chociaż sama taką drogę wybralam, to ona zawsze będzie kosztem siebie.

Ania2019, jestem w takiej samej sytuacji jak Ty, od momentu "zauroczenia" mojej żony kolegą z pracy minęło dwa i pół roku. Czuję się identycznie jak Ty. Mam takie same odczucia. Targają mną te same wątpliwości. I ten brak zaufania do osoby, którą się kocha strasznie dobija. Ech, ciężkie to nasze życie.

To Nasze "utracone życie" o które się tak walczy, wcale już nie jest takie super ... To już zupełnie inny świat.

348

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Czyli Ania2019 i 123Sprawdzam twierdzicie, ze  po  nawróceniu tez jest źle?
Z jednej strony przykro mi to czytać,
a z drugiej to trochę takie pocieszenie dla rozwodzących się, że nawet gdyby się to skończyło powrotem to nie oznacza ze byłoby lepiej/tak jak dawniej...
Tak jak w wierszu:
"Nic dwa razy się nie zdarza...."
... tamto już było i teraz już tylko  jak w piosence
"..Ważne są dni których jeszcze nie znamy..."
Trzymaj sie WindyBoy-u

349 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-19 13:35:44)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
euao napisał/a:

Czyli Ania2019 i 123Sprawdzam twierdzicie, ze  po  nawróceniu tez jest źle?

To pewnie zależy od grzesznika i postawy zdradzonego i jego nie wiem... może wrażliwości.
U mnie to jest dobre spokojne życie, ale inne niż wcześniej, bo ja jestem inna, on też. Jesteśmy uważni na siebie. Każde z nas jest "poharatane".
Dla mnie małżeństwo to była świętość, ale myślę trochę inaczej juz, myślę dwutorowo, jesteśmy my, ale jestem tez ja (a kiedyś tak nie bylo).
Mysle tez , ze rana zostanie na zawsze, chociaż to juz inny ból.
Co do zaufania, to nie wiem, bezgranicznego nie będzie juz nigdy pewnie.
Ale jest dziecko i ono jest szczęśliwe i to dla nas priotytet. Chociaz wiem, ze ono dorośnie, odejdzie, ze znowu odkladam siebie na bok, ale uwazam, ze dla dziecka mojego warto tworzyć rodzinę z jej ojcem, ktory sie stara. Ale moje dziecko jest po przejściach, to tez inna sytacja troszkę.
Kazda historia jest inna.

350

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:
euao napisał/a:

Czyli Ania2019 i 123Sprawdzam twierdzicie, ze  po  nawróceniu tez jest źle?

To pewnie zależy od grzesznika i postawy zdradzonego i jego nie wiem... może wrażliwości.
U mnie to jest dobre spokojne życie, ale inne niż wcześniej, bo ja jestem inna, on też. Jesteśmy uważni na siebie. Każde z nas jest "poharatane".
Dla mnie małżeństwo to była świętość, ale myślę trochę inaczej juz, myślę dwutorowo, jesteśmy my, ale jestem tez ja (a kiedyś tak nie bylo).
Mysle tez , ze rana zostanie na zawsze, chociaż to juz inny ból.
Co do zaufania, to nie wiem, bezgranicznego nie będzie juz nigdy pewnie.
Ale jest dziecko i ono jest szczęśliwe i to dla nas priotytet. Chociaz wiem, ze ono dorośnie, odejdzie, ze znowu odkladam siebie na bok, ale uwazam, ze dla dziecka mojego warto.

Dokładnie, to życie nie jest złe. Samo to że dzieciaki są radosne i mają pełny dom jest szczęściem. Jest dużo szczęśliwych i radosnych chwil pomiędzy Nami. Żona się stara, ja się staram ... Jednocześnie jest trudniejsze i bardziej świadome. Świadome, że nic nie trwa wiecznie, że miłość nie trwa wiecznie.

Jak ktoś ma jakieś sprawdzone rady odnośnie odzyskania zaufania w związku to ja bardzo chętnie poczytam smile

351

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
123Sprawdzam napisał/a:
Ania2019 napisał/a:
euao napisał/a:

Czyli Ania2019 i 123Sprawdzam twierdzicie, ze  po  nawróceniu tez jest źle?

To pewnie zależy od grzesznika i postawy zdradzonego i jego nie wiem... może wrażliwości.
U mnie to jest dobre spokojne życie, ale inne niż wcześniej, bo ja jestem inna, on też. Jesteśmy uważni na siebie. Każde z nas jest "poharatane".
Dla mnie małżeństwo to była świętość, ale myślę trochę inaczej juz, myślę dwutorowo, jesteśmy my, ale jestem tez ja (a kiedyś tak nie bylo).
Mysle tez , ze rana zostanie na zawsze, chociaż to juz inny ból.
Co do zaufania, to nie wiem, bezgranicznego nie będzie juz nigdy pewnie.
Ale jest dziecko i ono jest szczęśliwe i to dla nas priotytet. Chociaz wiem, ze ono dorośnie, odejdzie, ze znowu odkladam siebie na bok, ale uwazam, ze dla dziecka mojego warto.

Dokładnie, to życie nie jest złe. Samo to że dzieciaki są radosne i mają pełny dom jest szczęściem. Jest dużo szczęśliwych i radosnych chwil pomiędzy Nami. Żona się stara, ja się staram ... Jednocześnie jest trudniejsze i bardziej świadome. Świadome, że nic nie trwa wiecznie, że miłość nie trwa wiecznie.

Jak ktoś ma jakieś sprawdzone rady odnośnie odzyskania zaufania w związku to ja bardzo chętnie poczytam smile

A jednak w Waszych wypowiedziach doszukuje się szczypty:  takiej mieszanki smutku, tęsknoty i żalu.
.

352 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-19 14:12:44)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
euao napisał/a:

A jednak w Waszych wypowiedziach doszukuje się szczypty:  takiej mieszanki smutku, tęsknoty i żalu.
.

No tak, bo jednak lobotomia by chyba tylko pomogła na pamięć złych chwil smile

353

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Droga euao, może posłużę się przykładem.

Kiedyś za moją żoną bez zastanowienia skoczył bym w ogień, a teraz? Teraz po prostu bym zadzwonił po strażaków.

354 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-19 16:24:51)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
123Sprawdzam napisał/a:

Droga euao, może posłużę się przykładem.

Kiedyś za moją żoną bez zastanowienia skoczył bym w ogień, a teraz? Teraz po prostu bym zadzwonił po strażaków.

Padłam smile ale to prawda

Określam to tez w taki sposób, ze mąż jest częścią mojego życia, członkiem rodziny, ale nie jest już częścią mnie.

355

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
123Sprawdzam napisał/a:
Ania2019 napisał/a:
euao napisał/a:

Czyli Ania2019 i 123Sprawdzam twierdzicie, ze  po  nawróceniu tez jest źle?

To pewnie zależy od grzesznika i postawy zdradzonego i jego nie wiem... może wrażliwości.
U mnie to jest dobre spokojne życie, ale inne niż wcześniej, bo ja jestem inna, on też. Jesteśmy uważni na siebie. Każde z nas jest "poharatane".
Dla mnie małżeństwo to była świętość, ale myślę trochę inaczej juz, myślę dwutorowo, jesteśmy my, ale jestem tez ja (a kiedyś tak nie bylo).
Mysle tez , ze rana zostanie na zawsze, chociaż to juz inny ból.
Co do zaufania, to nie wiem, bezgranicznego nie będzie juz nigdy pewnie.
Ale jest dziecko i ono jest szczęśliwe i to dla nas priotytet. Chociaz wiem, ze ono dorośnie, odejdzie, ze znowu odkladam siebie na bok, ale uwazam, ze dla dziecka mojego warto.

Dokładnie, to życie nie jest złe. Samo to że dzieciaki są radosne i mają pełny dom jest szczęściem. Jest dużo szczęśliwych i radosnych chwil pomiędzy Nami. Żona się stara, ja się staram ... Jednocześnie jest trudniejsze i bardziej świadome. Świadome, że nic nie trwa wiecznie, że miłość nie trwa wiecznie.

Jak ktoś ma jakieś sprawdzone rady odnośnie odzyskania zaufania w związku to ja bardzo chętnie poczytam smile

W teorii u mnie powinno być łatwiej, bo jż się zakochała bez wzajemności, do konsumpcji nie doszło. Tylko to, że świadomie próbowała ten nowy związek stworzyć, że przynajmniej rozważała próbę uwiedzenia przez łóżko, że to nie było zakochanie od pierwszego wejrzenia, tylko starała się o więcej spotkań żeby się zakochać (i pewnie gdyby boczniak zmienił zdanie, to by wróciło), że poszła sama do niego dla mnie jest zdradą. Dla niej - nic się nie stało, głupio wyszło i tyle.
Czy kiedykolwiek uświadomi sobie, jak sama by się czuła w odwrotnej sytuacji? Nie wiem.
Żeby coś poskładać, to obie strony muszą się starać, tak jak piszecie.
Na razie jż uważa, że szybki podział majątku to sprowadzanie sprawy do pieniędzy, że ja potem jakieś miliony zarobię itd.
Gdyby to coś zmieniło, to wyplacilbym nasze pieniądze z kont i spalił.
A ja dzielę ten cholerny majątek, żeby nie musieć zastanawiać się, jaki miałaby powód, gdyby chciała spróbować jeszcze raz. Nie musiałbym się obawiać,  że byłoby to z wyrachowania i ze względu na zderzenie z prozą życia - łatwiej byłoby budować zaufanie.
Tego jej przecież nie powiem.

Długo u Was zeszło, od "zauroczenia" do sytuacji, że zdradzający wzięli swoje grzechy na klatę?

356

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Ale Windy nie rozumiesz że to branie na klatę nie jest uwarunkowane jakąś refleksją tylko ustawianiem się tak, by jej było lepiej?
I ochroną swoich interesów?
Więc czas tu nie ma żadnego znaczenia tylko cykle wydarzeń?
To taka sytuacja że kolega powyżej zadzwoniłbym po strażaków, a wasi małżonkowie wepchnęliby was do ognia gdyby  to miało ich uratować?.
Nie dlatego że byli niewierni ale dlatego z jakiego powodu tak mieli.

357

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Nie, bo jak człowiek jest bardziej świadomy, to wyłapie fałsz. Ile można się starać zbudować coś fsjnego, pełniejszego niż wcześniej, bez refleksji nad błędami z przeszłości? Świadomość własnych zaniedbań i otwarta rozmowa byłaby jedną podstawą.
Drugą jest uczucie - które albo się pojawia, albo nie.

358 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2021-11-20 01:47:52)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Nie, bo jak człowiek jest bardziej świadomy, to wyłapie fałsz. Ile można się starać zbudować coś fsjnego, pełniejszego niż wcześniej, bez refleksji nad błędami z przeszłości? Świadomość własnych zaniedbań i otwarta rozmowa byłaby jedną podstawą.
Drugą jest uczucie - które albo się pojawia, albo nie.

Windy, dla Ciebie jest to oczywiste, dla mnie jest to oczywiste, dla Ani2019 jest to oczywiste, ale jak widać dla Naszych połówek nie było i nie jest to oczywiste. One by chciały to wszystko zakopać i już do tego NIGDY nie wracać. Zapomnieć i żyć dalej, a tak się nie da. I choć byś nie wiem co robił, NIE ZMIENISZ drugiego człowieka. On musi SAM chcieć się zmienić, dopiero wtedy to ma sens i może się udać.

Anglicy mają takie określenie " wishful thinking", na nasze można to przetłumaczyć jako " życzeniowe myślenie" . Można się oszukiwać, ale po co?

Chcesz tego, żeby po kolejnych dwudziestu latach razem, twoja druga połówka ciągle wspominała swój romans jako najlepsze co ją w życiu spotkało?

Na chwilę obecną nic nie zwojujesz, zauroczenie mija po około sześciu miesiącach.  Pod warunkiem, że żona zerwie WSZYSTKIE kontakty z "dostawcą emocji". Dopiero potem można zacząć coś naprawiać. Jeżeli czujesz się na siłach, to walcz, ale ostrzegam to droga przez mękę. A na końcu może czekać nagroda ... Albo i nie...takie życie.

359 Ostatnio edytowany przez euao (2021-11-20 01:45:10)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
123Sprawdzam napisał/a:

Droga euao, może posłużę się przykładem.

Kiedyś za moją żoną bez zastanowienia skoczył bym w ogień, a teraz? Teraz po prostu bym zadzwonił po strażaków.

Drogi 123sprawdzam o Ania2019 teraz odwrócę sytuacje. Czy w związku z tym, że teraz to już tylko strażak, smile  to gdyby Wam się nadarzył okazja, ktoś by się Wami bardzo zauroczył i proponował spróbowanie stworzenia czegoś  razem,  albo tylko przygody , to czy teraz po wszystkim mielibyście opory ? Czy teraz dopuszczacie taką myśl.
WindyBoy przepraszam, że trochę zaśmiecam Twój wątek, ale wywiazal się bardzo interesujący mnie temat. To już mam nadzieję ostatnie pytanie z tej serii

360

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Długo u Was zeszło, od "zauroczenia" do sytuacji, że zdradzający wzięli swoje grzechy na klatę?

To jest dziwne wlasnie, bo moim zdaniem to dopiero z czasem do niego docierało co mi zrobil i naszej rodzinie. Jakby rozpadala sie emocjonalna skorupa. A jak sie rozpadla i pojął, to chcial to zapomnieć, wyprzeć ten jak to okresla amok.
Ale nigdy mnie nie oskarżał, ani jej, bral na siebie wszystko

361 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2021-11-20 08:26:06)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
euao napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

Droga euao, może posłużę się przykładem.

Kiedyś za moją żoną bez zastanowienia skoczył bym w ogień, a teraz? Teraz po prostu bym zadzwonił po strażaków.

Drogi 123sprawdzam o Ania2019 teraz odwrócę sytuacje. Czy w związku z tym, że teraz to już tylko strażak, smile  to gdyby Wam się nadarzył okazja, ktoś by się Wami bardzo zauroczył i proponował spróbowanie stworzenia czegoś  razem,  albo tylko przygody , to czy teraz po wszystkim mielibyście opory ? Czy teraz dopuszczacie taką myśl.
WindyBoy przepraszam, że trochę zaśmiecam Twój wątek, ale wywiazal się bardzo interesujący mnie temat. To już mam nadzieję ostatnie pytanie z tej serii

Jak najbardziej nie, brzydzę się kłamstwem, jestem świadomy swojego jestestwa. Nawet teraz, po tym wszystkim, nie zrobił bym tego co jest wbrew mnie, moim wewnętrznym zasadom. Po prostu nie mógłbym na siebie spojrzeć rano w lustrze, mając świadomość, że  dałem dupy. Nie ten typ człowieka.

Jeżdżąc w delegację miałem możliwość skoków w bok, raz nawet, zostałem postawiony w sytuacji, że jeden z przedstawicielów handlowych zamówił panie lekkich obyczajów dla każdego i one już jadą. Odmówiłem, na co on stwierdził, że co teraz ma zrobić z tą jedną jak już zapłacone? Powiedziałem żeby sobie moją też zabrał to będzie miał dwie. I musiał sam dwie obskoczyć smile

Może dlatego tak długo to przeżywam i się z tym męczę, bo wystąpił u mnie tzw." konflikt moralny", że muszę się z czymś pogodzić, czego sam nie dopuszczam i nie byłbym w stanie zrobić.

Na terapi usłyszałem od naszej terapeutki, że każdy jest w stanie zdradzić...nosz kutwa nie...nie każdy. Ja bym mnie mógł i ciągle nie mogę. Chociaż nawet teraz o tym myślałem ... Może jakiś niewinny flircik, mam ładne koleżanki w pracy... ale NIE, nie da się. Jestem po prostu ponad tym. Umysł najzwyczajniej w świecie nie dopuszcza takiej możliwości.

Bo trzeba sobie umieć zadać pytanie, "po co mi to i co ja z tego będę miał?"

A co sobie na nie odpowiemy, to już zależy TYLKO od nas samych.

362 Ostatnio edytowany przez WindyBoy (2021-11-20 08:49:31)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
euao napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

Droga euao, może posłużę się przykładem.

Kiedyś za moją żoną bez zastanowienia skoczył bym w ogień, a teraz? Teraz po prostu bym zadzwonił po strażaków.

Drogi 123sprawdzam o Ania2019 teraz odwrócę sytuacje. Czy w związku z tym, że teraz to już tylko strażak, smile  to gdyby Wam się nadarzył okazja, ktoś by się Wami bardzo zauroczył i proponował spróbowanie stworzenia czegoś  razem,  albo tylko przygody , to czy teraz po wszystkim mielibyście opory ? Czy teraz dopuszczacie taką myśl.
WindyBoy przepraszam, że trochę zaśmiecam Twój wątek, ale wywiazal się bardzo interesujący mnie temat. To już mam nadzieję ostatnie pytanie z tej serii

Tylko mnie też to ciekawi:) Ja generalnie jestem osobą, która patrzy mocno w przód i stara się dostrzec długofalowe konsekwencje swoich działań, więc dla mnie temat zdrady z mojej strony nie istnieje. Dodatkowo byłaby to swego rodzaju zemsta, która również potrafi być destrukcyjna. Tylko ja jestem na innym etapie emocjonalnym - sam jestem ciekaw jakie podejście mieliście przed tym wszystkim (może takie jak ja), a jakie macie teraz.
Przypomniało mi to, że jeszcze przed związkiem z jż miałem jednorazowe spotkanie z panną, która otwarcie przyznała, że musi wyrównać status między nią a narzeczonym, który ją wcześniej zdradził, ale zostali razem. Ostatecznie całości planu nie zrealizowała, ale ciekawe czy to jej pomoglo:)

Edit - 123, przeoczyłem Twojego posta. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak mam, jeśli chodzi o ogólne podejście do życia:)

363

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

W teorii u mnie powinno być łatwiej, bo jż się zakochała bez wzajemności, do konsumpcji nie doszło.

Dla mnie nie byłoby różnicy, czy doszło do konsumpcji, czy nie. Oczywiście możesz wierzyć, że żona w ostatnim momencie jednak by się wycofała. To możliwe, choć mało prawdopodobne.

U mnie, mimo że nie doszło wtedy jeszcze do konsumpcji z racji tego, że żona i boczniak żyją w innych krajach, ona dla gościa, którego znała tylko on-line, snuła plany wyjazdu z dziećmi do jego miasta. I to były dość konkretne plany. Konsumpcja, czy jej brak, niczego nie zmieniały, bo takim zachowaniem pokazała, że jest zdolna do wszystkiego oraz że ma w nosie relację dzieci ze mną.

Raczej patrz na zachowanie po wykryciu romansu. To Ci wszystko powie, a przecież u Ciebie żona nie widzi praktycznie swoich win i zwala wszystko na Ciebie. Więc sądzę, że chwytasz się tego, że fizycznie nie zdradziła bo:

WindyBoy napisał/a:

Nie chcę się rozwodzić, czas chciałbym cofnąć.

Też się kiedyś nad tym zastanawiałem, czy gdybym mógł cofnąć czas, czy bym to zrobił. Nie zrobiłbym. Bo mógłbym wtedy zażegnać ten pożar, nie dopuścić do romansu, ale co z tego - do końca życia miałbym być czymś w rodzaju psa ogrodnika?

Nie, dziękuję.

Wracając do Ciebie, nie chcesz się rozwodzić... czekają Cię więc ciężkie chwilę. Wiesz jednak bardzo dobrze, że najpierw trzeba tą całą sytuację wyzerować. Usunąć zgliszcza i może za jakiś czas będzie się dało w tym miejsu postawić nowe fundamenty i wybudować coś nowego, nawet silniejszego. Oczywiście zakładając, że żona się w końcu nawróci, a Ty wtedy nadal będziesz mieć ochotę naprawiać.

WindyBoy napisał/a:

Długo u Was zeszło, od "zauroczenia" do sytuacji, że zdradzający wzięli swoje grzechy na klatę?

Nie wiem dokładnie kiedy u mojej żony doszło do "zauroczenia", ale strzelam, że lipiec 2020. Będzię już jakieś 15 miesięcy i, przynajmniej w sygnałach jakie żona wysyła do mnie, jest mile morskie do wzięcia swoich grzechów na klatę. U każdego jednak jest inaczej. Natomiast musisz liczyć się z tym, że nigdy do wzięcia odpowiedzialności może po prostu nie dojść.

364

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

123 dziękuję, za odpowiedź, Twoja żona chyba nie wie jakie ma szczęście smile. Dobrze ze są na świecie jeszcze ludzie z kręgosłupem, bo już podejrzewałam u siebie ze jestem z innego świata uff. Swoją drogą mnie tez czasem ktoś coś proponował, to mimo, że łechtało to moje ego   to zaraz taka osoba spadała strasznie w mojej opinii, i omijałam ją szerokim łukiem. A we własnym domu tez mialam takiego zdrajcę  ;( Natomiadst w największej chwili słabości przeszlo mi przez myśl, że na co mi to było  też mogłam sobie poużywać.

365

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
euao napisał/a:

123 dziękuję, za odpowiedź, Twoja żona chyba nie wie jakie ma szczęście smile. Dobrze ze są na świecie jeszcze ludzie z kręgosłupem, bo już podejrzewałam u siebie ze jestem z innego świata uff. Swoją drogą mnie tez czasem ktoś coś proponował, to mimo, że łechtało to moje ego   to zaraz taka osoba spadała strasznie w mojej opinii, i omijałam ją szerokim łukiem. A we własnym domu tez mialam takiego zdrajcę  ;( Natomiadst w największej chwili słabości przeszlo mi przez myśl, że na co mi to było  też mogłam sobie poużywać.

Dokladnie! Ja mialam podczas malzenstwa powodzenie i co jakis czas jakis gosc sie interesował. Ale ja bylam zamknieta na 4 spusty na jakikolwiek skok w bok bo po prostu mam zasady. A jak moj maz zrobil co zrobil to poczulam sie jak frajerka. Bo chociaz moglam sobie poużywac, zwlaszcza ze czesc tych mezczyzn fajniejsza od jm byla. Oczywiscir nie żałuję, bo jednak lubie patrzec w lustro:)

366 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-20 12:59:55)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
euao napisał/a:

Drogi 123sprawdzam o Ania2019 teraz odwrócę sytuacje. Czy w związku z tym, że teraz to już tylko strażak, smile  to gdyby Wam się nadarzył okazja, ktoś by się Wami bardzo zauroczył i proponował spróbowanie stworzenia czegoś  razem,  albo tylko przygody , to czy teraz po wszystkim mielibyście opory ? Czy teraz dopuszczacie taką myśl

Nie.
Absolutnie nie chodzi o kogoś innego, po tzw godzinie zero mialam 3 możliwości teraz jest czwarta,  to szansa na 2 romanse i 2 poważniejsze związki, faceci mega fajni. Poza fazę przyjacielska nie wyszlam i nie wyjde, zonatego pogonilam od razu.
W moim zyciu spotkalam, jak dziecko było male, fantastycznego faceta, nie doszło do niczego, ale błagał bym odeszla od meza, zabrała dziecko, ucielam to choć serce sie rwalo. On do dzis jest sam.

Tu chodzi o mnie samą, o szacunek do siebie.

367

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

U mnie zdrada także nie istnieje. Ale to żadna moja zasługa, ja po prostu tak mam. I zawsze to we mnie było. Zasady? Chyba nie, nie wiem co, ale tak mam i już. Było kilka możliwości mimo że piękna specjalnie nie byłam, nie skorzystałam. Po rozstaniu z bm jakoś się chyba nawet usztywniłam w tym. A żonaci i zajęci odpadają w przedbiegach (bardzo na to uważam), innych specjalnie nie ma fajnych. Nie chciałabym, aby ktoś przeze mnie tak cierpiał (chyba to mi doszło). Więc sygnałów żadnych nie wysyłam, jestem sama i pewnie tak zostanie.

368

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Czyli offtop potwierdził to, co myślałem - każdy ma swój kręgosłup, kompas moralny. Może być mniej lub bardziej elastyczny:) Ci, którzy mają sztywniejszy są mniej skorzy do zdrady, nie umawiają się z żonatymi/zamężnymi.
Pozostali zazwyczaj wyprą się, usprawiedliwią w swoich oczach jakkolwiek, często sami deklarując wielką moralność, honor i uczciwość.
hmm

369

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Windy tak sobie podczytuję Twój temat, pięknie procesujesz ale jeszcze długa droga przed Tobą - moim zdaniem żona pięknie Cię omotała. Trzymasz się myśli że nie doszło do konsumpcji idealizujesz ją wciaż.... ale kroczysz dzielnie.

Pytałeś o branie na klatę zdrady kiedy następuje - jak czytasz powyżej raczej to nie następuje chodź są wyjątki potwierdzające regułę - czyli mój były. Tak przyznał się, do sądu wchodziłam z podpisanym papierem - wielkim plusem była ekspresowa rozprawa rozwodowa. Niemniej nie poprawaiło mi to nastroju na tamten czas.

370

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ćmaazjatycka napisał/a:

Windy tak sobie podczytuję Twój temat, pięknie procesujesz ale jeszcze długa droga przed Tobą - moim zdaniem żona pięknie Cię omotała. Trzymasz się myśli że nie doszło do konsumpcji idealizujesz ją wciaż.... ale kroczysz dzielnie.

Masz rację, sam to widzę. Sam seks czy jego brak nie zmienia zbyt wiele - to raczej takie pierwotne uczucie ulgi, że do tego nie doszło - to nie jż zdecydowała o zakończeniu romansu przed jego rozwinięciem.
Większość wątków na forum wskazuje, że jż zakochana jest nadal, że ja zacznę patrzeć na tą sprawę trzeźwo za jakiś czas, że "once a cheater, always a cheater", że potrzebuję czasu, że budowa związku od nowa byłaby trudna i ryzykowna.
Są jednak elementy, które jakąś tam szansę dają i ja tej furtki nie jestem w stanie i nie chcę zamknąć.
Koleżanka zadała mi pytanie, które zadał mi też psycholog - czy w razie czego chcę ryzykować, że będę to przeżywał jeszcze raz?
Od koleżanki usłyszałem też sugestię, że przy poziomie uporu jż lepiej odpuścić, jak spróbujemy życia z innymi ludźmi to wtedy każde z nas stwierdzi, czy to co mieliśmy nie było jednak lepsze. Jej zdaniem (i tu się muszę zgodzić) jż obawia się, że jej życie ucieka a tam gdzieś może czekają motyle, wielka namiętność, wielkie szczęście itd. i ta pokusa jest silniejsza i piękniejsza, pozornie łatwiejsza niż perspektywa pracy nad związkiem, również po stronie jż.

371

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Czyli "kryzys wieku średniego" i domykające się drzwi. Tylko tyle i aż tyle? Kiedyś domena mężczyzn, dzisiaj raczej równouprawnienie.
Czytałam jakiś wywiad z amerykańska psycholog, która mówiła, że ponad 98 % jej zdradzających klientów mówiło, że nareszcie czują, ze żyją.  Emocje, emocje, emocje.
Ja dopiero jakiś czas po rozstaniu poczułam, że ten brak emocji kieruję na pracę (miałam power że szok) i nawet dziwnie wspominam, jak problemy emocjonalne z ex mogły mnie tak bardzo zajmować. Wektor uwagi przeniósł mi się na inne rzeczy. I dobrze.

372

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
faja napisał/a:

Czyli "kryzys wieku średniego" i domykające się drzwi. Tylko tyle i aż tyle? Kiedyś domena mężczyzn, dzisiaj raczej równouprawnienie.
Czytałam jakiś wywiad z amerykańska psycholog, która mówiła, że ponad 98 % jej zdradzających klientów mówiło, że nareszcie czują, ze żyją.  Emocje, emocje, emocje.
Ja dopiero jakiś czas po rozstaniu poczułam, że ten brak emocji kieruję na pracę (miałam power że szok) i nawet dziwnie wspominam, jak problemy emocjonalne z ex mogły mnie tak bardzo zajmować. Wektor uwagi przeniósł mi się na inne rzeczy. I dobrze.

Może tak, może nie. Depresja, problemy emocjonalne wyniesione z domu (to akurat z obu stron, ja zdalem sobie sprawę z moich deficytów dopiero na terapii). Koniec końców albo kryzys jak piszesz, ale to temat problemów, które narosły przez lata i ich nie rozwiązywaliśmy.
Cholernie mi szkoda tego wszystkiego, mogłem zachować się zupełnie inaczej, tak jak czułem. A chciałem być ten odpowiedzialny, wspierający, wyreczający i zrobiło się nudno.
Są też rzeczy, o których nie piszę, bo otworzyć az tak się nie potrafię. Przynajmniej na razie.

373 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-20 22:36:50)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Robiłeś tak jak uważałes z milosci, troski i nadal mam wrażenie, że jesteś az ponad ta sytuacjęni ja to rozumiem, bo dzieci sa najwazniejsze.
Jej po prostu zabrakło motyli i brnie w to dalej, po prostu.
Moj maz tez mial trudne dzieciństwo, dlatego uważałam, ze dla niego, tak jak dla mnie, rodzina to świętość.
A jednak... Tez wyszło na terapii jego dzieciństwo, ukryta depresja itd, ale i ja lekko nie miałam i leczę się nadal, ale umiem powiedzieć "nie".
Moj maz jak Twoja zona podobno wycofal sie na koncu, a to pewnie było tak, ze albo ona go finalnie nie chciala, albo stchórzył. Bylo jak było, to juz bez znaczenia.
Jednak jak widac nie można mierzyć ludzi swoją miarą, a niektorzy w zyciu czasem muszą coś stracić lub prawie stracić, żeby to docenić.

374

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:

Robiłeś tak jak uważałes z milosci, troski i nadal mam wrażenie, że jesteś az ponad ta sytuacjęni ja to rozumiem, bo dzieci sa najwazniejsze.
Jej po prostu zabrakło motyli i brnie w to dalej, po prostu.
Moj maz tez mial trudne dzieciństwo, dlatego uważałam, ze dla niego, tak jak dla mnie, rodzina to świętość.
A jednak... Tez wyszło na terapii jego dzieciństwo, ukryta depresja itd, ale i ja lekko nie miałam i leczę się nadal, ale umiem powiedzieć "nie".
Moj maz jak Twoja zona podobno wycofal sie na koncu, a to pewnie było tak, ze albo ona go finalnie nie chciala, albo stchórzył. Bylo jak było, to juz bez znaczenia.
Jednak jak widac nie można mierzyć ludzi swoją miarą, a niektorzy w zyciu czasem muszą coś stracić lub prawie stracić, żeby to docenić.

On stchórzył, jak sprawa zaczęła wyglądać poważnie - relacja zamiast bzykania znudzonej żony. A bocznego sprawdziłem dosyć dokładnie (strach się bać, jakie to czasem łatwe), bajer ma, puknąć lubi, ale relacja to zupełnie nie jego bajka. Jż się nie wycofała, ciężko odchorowała (i trochę nadal odchorowuje) to odrzucenie. Po prostu nie doszła do etapu relacji, w którym chciala iść do łóżka, rozważała to zaraz po odrzuceniu, pewnie jako sposób na uwiedzenie. Ponieważ całość tematu upadła, to kompletnie nie ma poczucia winy.

Ech, ciężko mi jest i tyle. Dużo myśli, sprzecznych wniosków, uczuć, przemyśleń.
Lepiej byłoby być wrednym chuj***.

375

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:
faja napisał/a:

Czyli "kryzys wieku średniego" i domykające się drzwi. Tylko tyle i aż tyle? Kiedyś domena mężczyzn, dzisiaj raczej równouprawnienie.
Czytałam jakiś wywiad z amerykańska psycholog, która mówiła, że ponad 98 % jej zdradzających klientów mówiło, że nareszcie czują, ze żyją.  Emocje, emocje, emocje.
Ja dopiero jakiś czas po rozstaniu poczułam, że ten brak emocji kieruję na pracę (miałam power że szok) i nawet dziwnie wspominam, jak problemy emocjonalne z ex mogły mnie tak bardzo zajmować. Wektor uwagi przeniósł mi się na inne rzeczy. I dobrze.

Może tak, może nie. Depresja, problemy emocjonalne wyniesione z domu (to akurat z obu stron, ja zdalem sobie sprawę z moich deficytów dopiero na terapii). Koniec końców albo kryzys jak piszesz, ale to temat problemów, które narosły przez lata i ich nie rozwiązywaliśmy.
Cholernie mi szkoda tego wszystkiego, mogłem zachować się zupełnie inaczej, tak jak czułem. A chciałem być ten odpowiedzialny, wspierający, wyreczający i zrobiło się nudno.
Są też rzeczy, o których nie piszę, bo otworzyć az tak się nie potrafię. Przynajmniej na razie.

A jakbyś postępował tak jak teraz wydaje Ci się, że byłoby słusznie, to dowiedziałbyś się, że zarzuca Ci coś wręcz przeciwnego. Zawsze zarzuciłaby Ci coś zupełnie przeciwnego:
byłbyś dobry, opiekuńczy - dusiłeś ją
byłbyś luzacki, dawałbyś jej dużo swobody - olewałeś ją, nie pomagałeś itd.
Jej uczucia do Ciebie wypaliły się, z róźnych powodów, niekoniecznie z Twojej winy. A głownie bez Twojej winy. Ty się przecież nie zmieniłeś. To ona szuka, co zgubiła. Ona zgubiła, a nie Ty. I ta pustka w niej wymaga wypełnienia kimkolwiek, więc szukała obiektu do przelania uczuć. I znalazła. I mimo, że obiekt ucieka od konsumpcji, to ona aktywnie go ściga, wabi, kusi. Wie, że on ma rodzinę, żonę, dzieci. Nie przeszkadza jej to. Bo ona chce czuć przysłowiowe motylki, więc po trupach do tego dąży. Ten koleś jej nie zechce, więc będzie szukać następnego, a rynek coraz trudniejszy będzie. Wybrani kolesie będą raczej mniej ciekawi z czasem.
Wpadaj tutaj tak przynajmniej raz na rok, ciekawe jak będą wyglądały te jej poszukiwania. Jak będą owocne? ,
Nuda, to mocno niedoceniana rzecz u tej głupszej części ludzkości.

Uczucia do Ciebie się u jż wypaliły (z rożnych powodów).

376 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-20 23:17:56)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Lepiej byłoby być wrednym chuj***.

Nic bardziej mylnego Windy zdradzić takiego wrednego ch***a to jest dopiero sukces i zwycięstwo ,a nawet z poczciwego faceta czy z poczciwej żony
jak się postarasz to zrobisz wredną k..rwę albo wrednego ch...a ,wszystko sobie udowodnisz, jak chcesz w głowie ,bez problemu i wysiłku wystarczy coś w sobie zaniedbać i nic z tym nie zrobić tylko czekać ,rościć, żądać od innych szczęścia dla siebie stworzyć nawet tę pustką na użytek szczęścia ,wystarczy to pociągnąć aż do dna .

377

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
paslawek napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Lepiej byłoby być wrednym chuj***.

Nic bardziej mylnego Windy zdradzić takiego wrednego ch***a to jest dopiero sukces i zwycięstwo ,a nawet z poczciwego faceta czy z poczciwej żony
jak się postarasz to zrobisz wredną k..rwę albo wrednego ch...a ,wszystko sobie udowodnisz, jak chcesz w głowie ,bez problemu i wysiłku wystarczy coś w sobie zaniedbać i nic z tym nie zrobić tylko czekać ,rościć, żądać od innych szczęścia dla siebie stworzyć nawet tę pustką na użytek szczęścia ,wystarczy to pociągnąć aż do dna .

Miałem na myśli, że mi byłoby łatwiej, gdybym faktycznie był zimny, nieczuły, mający wszystko i wszystkich w poważaniu.
Siedzimy właśnie z dziecmi, z moimi rodzicami, rozmowa o d. Maryni. Prawie jak rodzina, a ja się tu rozpadam.
Jedyna zaleta jaką widzę, to niewywlekanie brudów. Relacje z dziadkami - wyszło ok.

378

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:
paslawek napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Lepiej byłoby być wrednym chuj***.

Nic bardziej mylnego Windy zdradzić takiego wrednego ch***a to jest dopiero sukces i zwycięstwo ,a nawet z poczciwego faceta czy z poczciwej żony
jak się postarasz to zrobisz wredną k..rwę albo wrednego ch...a ,wszystko sobie udowodnisz, jak chcesz w głowie ,bez problemu i wysiłku wystarczy coś w sobie zaniedbać i nic z tym nie zrobić tylko czekać ,rościć, żądać od innych szczęścia dla siebie stworzyć nawet tę pustką na użytek szczęścia ,wystarczy to pociągnąć aż do dna .

Miałem na myśli, że mi byłoby łatwiej, gdybym faktycznie był zimny, nieczuły, mający wszystko i wszystkich w poważaniu.
Siedzimy właśnie z dziecmi, z moimi rodzicami, rozmowa o d. Maryni. Prawie jak rodzina, a ja się tu rozpadam.
Jedyna zaleta jaką widzę, to niewywlekanie brudów. Relacje z dziadkami - wyszło ok.

Wiem
tylko po co zabijać to co dobre w Tobie ,nie jest łatwo wierz mi wrócić z bycia wrednym ch**em do normalności ,chyba że ktoś się taki urodził ,ale to bardzo rzadkie przypadki,chroń tę swoją "miękkość" i "słabość" teraz masz dużo gniewu i żalu to Ci może zasłania ile siły jest w byciu tym miękkim ,niby przegranym a tylko straciłeś równowagę ,którą odzyskać jesteś w stanie, a to jest ta zdolność o której Ela Ci napisała i ludzka bo niedoskonała  jej cząstka .

379 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-21 00:14:04)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Bierzesz za duzo na siebie moim zdaniem, robilam tak samo jak Ty, zeby było dobrze przed rodzicami, rodziną, wszstko dla dziecka.
Uchroniłam wszystkich, ale kosztem siebie. Pamiętaj też o sobie proszę

380

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:

Bierzesz za duzo na siebie moim zdaniem, robilam tak samo jak Ty, zeby było dobrze przed rodzicami, rodziną, wszstko dla dziecka.
Uchroniłam wszystkich, ale kosztem siebie. Pamiętaj też o sobie proszę

I co, żałujesz?

Pytam czysto teoretycznie, widzę że jż nie czuje do mnie nic, może złość, że nie ułatwiam jej odejścia swoim zachowaniem. Nie potrafi zachować się nawet neutralnie, chociaż się stara. Może to jej obrona przez tym, co odczytuje z moich zachowań, a może po prostu jeszcze nie do końca czuje się wolna i jej przeszkadzam - trudno powiedzieć.
Chyba faktycznie czas się przełamać i ruszyć dalej, zamiast samemu dbać o furtkę na powrót.

381 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-21 11:49:44)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Nie żałuje, bo nie umiałam wtedy inaczej, ale z perspektywy czasu jak na to patrzę, to ja byłam pokrzywdzoną i zranioną, a ratowałam wszystkich, kosztem siebie. Dlatego nie zapominaj o sobie proszę. U mnie ten ciągły stres aktywował ciąg chorób autoimmunologicznych, to nie jest tego warte.
Moze Twoja zona jakiegoś mocnego wydarzenia, wrażenia, szoku potrzebuje, żeby w końcu oprzytomnieć. U mnie poszło szybciej, bo duże dawki wrażeń serwowałam mężowi, ale nie ma się czym chwalić, szkoda tylko tych paru rzeczy, ktore nauczyly się latać i zakończyły swój żywot smile

382

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:

Nie żałuje, bo nie umiałam wtedy inaczej, ale z perspektywy czasu jak na to patrzę, to ja byłam pokrzywdzoną i zranioną, a ratowałam wszystkich, kosztem siebie. Dlatego nie zapominaj o sobie proszę. U mnie ten ciągły stres aktywował ciąg chorób autoimmunologicznych, to nie jest tego warte.
Moze Twoja zona jakiegoś mocnego wydarzenia, wrażenia, szoku potrzebuje, żeby w końcu oprzytomnieć. U mnie poszło szybciej, bo duże dawki wrażeń serwowałam mężowi, ale nie ma się czym chwalić, szkoda tylko tych paru rzeczy, ktore nauczyly się latać i zakończyły swój żywot smile

Ja jestem człowiekiem ogólnie dosyć silnym psychicznie i z wieloma rzeczami finalnie byłbym sobie w stanie poradzić, przepracować, odciąć grubą kreską. Tylko dochodzę powoli do wniosku, że po prostu nie ma z kim - wszystkie moje działania zakładały warunek, że w pewnym momencie obie strony będą chciały na poważnie się postarać. Nie musiały, nie z kalkulacji, braku poczucia bezpieczeństwa itd., tylko po prostu chciały. A takie coś u jż może nie nastąpić wcale, albo może nastąpić za tak długi okres czasu, że nie warto czekać i grzać ławkę rezerwowych, bo do tego się wtedy ewentualny powrót sprowadzi - bez sensu.

383

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Rozumiem Cię. Trzymaj się. Ona otrzeźwieje, tylko oby nie za późno.
Mój mąż nawywijal, ale zbierał te skorupy z podlogi, pilnował mnie i leków i był. Nie byl taki jak chciałam, byly kłótnie i wrzaski, potem ciężka choroba dziecka az wszystko ucichlo. I jest spokojnie.
Czasem myślę, ze to nawet dobrze, bo nie jestem juz slepym gluptasem.

384

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:

Rozumiem Cię. Trzymaj się. Ona otrzeźwieje, tylko oby nie za późno.
Mój mąż nawywijal, ale zbierał te skorupy z podlogi, pilnował mnie i leków i był. Nie byl taki jak chciałam, byly kłótnie i wrzaski, potem ciężka choroba dziecka az wszystko ucichlo. I jest spokojnie.
Czasem myślę, ze to nawet dobrze, bo nie jestem juz slepym gluptasem.

Otrzeźwieje albo i nie. Nie układało się nam. Gdyby to był pełny, szczęśliwy związek i przypadkowe zauroczenie, mały kryzys, to byłoby inaczej.
Oddaliliśmy się od siebie, z obopólnej winy. Ja łatwo wytłumaczyłem to sobie jej problemami depresyjnymi, a ona faktycznie już dawno temu odpłynęła, bo nie reagowała na żadne próby naprawy związku. Było bezpiecznie, to była. Pojawił się boczniak, w trakcie sztucznego tłoczenia serotoniny lekami na depresję, poczuła emocje, motylki, uświadomiła sobie brak uczuć do mnie (których nie było już chyba od dłuższego czasu, tylko nie było alternatyw, a ze mną było jednak bardzo wygodnie) i podjęła decyzję. A skoro miała mnie gdzieś, to nie musiała się hamować. Teraz jest nieszczęśliwie zakochana, dlatego też dopiero na drugim planie ma np. dzieci, mimo że nadal mnie to szokuje. Boczniaka w końcu w krzyżu zaswędzi a ona na to poczeka.

385

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

No tak... Mój mąż mówił, ze zapomnial ze mnie kocha na chwile, ze byl w amoku.
Widze natomiast, ze cieszy go teraz rodzina, a wcześniej drażniło go w domu wiele rzeczy.
Moim zdaniem Windy to Ty jesteś dla niej za dobry i ona tego nie docenia.
Ja tez byłam za dobra, zbyt wyrozumiała, dbająca o wszystko, a tamta to taka zimna s... była.
Za dobrym widać też nie można być, trzeba myśleć tez o sobie, bo nie wszyscy są tacy jak my.

386

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ania2019 napisał/a:

No tak... Mój mąż mówił, ze zapomnial ze mnie kocha na chwile, ze byl w amoku.
Widze natomiast, ze cieszy go teraz rodzina, a wcześniej drażniło go w domu wiele rzeczy.
Moim zdaniem Windy to Ty jesteś dla niej za dobry i ona tego nie docenia.
Ja tez byłam za dobra, zbyt wyrozumiała, dbająca o wszystko, a tamta to taka zimna s... była.
Za dobrym widać też nie można być, trzeba myśleć tez o sobie, bo nie wszyscy są tacy jak my.


Nie bardzo rozumiem czemu zdradzeni szukają winy w sobie. Jaka Wasza wina była w tym,że ktos postanowił Was oszukać? Byliscie dobrzy, bo jak się kogoś kocha to jest się dla niego dobrym. Co to znaczy być "za dobrym"?  Człowiek robi to, co serce mu podpowiada.  Kocham, to jestem dla tego kogoś dobra i o niego dbam. Proste.

387

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Dayzee napisał/a:

Nie bardzo rozumiem czemu zdradzeni szukają winy w sobie. Jaka Wasza wina była w tym,że ktos postanowił Was oszukać? Byliscie dobrzy, bo jak się kogoś kocha to jest się dla niego dobrym. Co to znaczy być "za dobrym"?  Człowiek robi to, co serce mu podpowiada.  Kocham, to jestem dla tego kogoś dobra i o niego dbam. Proste.

Ani chodziło chyba o to, że za dużo poświęciłem, zapewniając komfort, zdejmując na tyle na ile to możliwe troski z jż. Na wcześniejszym etapie naszego związku dużo bardziej dbałem o swoje potrzeby, co było powodem mniejszych i większych spięć. A że ja kochałem żonę od początku bardzo, a potem tylko bardziej, to dla niej zacząłem z pewnych rzeczy rezygnować lub je ograniczać. Jż o niektórych swoich potrzebach nie potrafiła rozmawiać wcale, niektóre ja zamiatałem pod dywan jako błahe lub tłumaczyłem narastającymi problemami nerwowymi. Gdybym swoich potrzeb nie tłumił, a ze zdaniem jż liczył się mniej, to pewne problemy byśmy po prostu rozwiązali i może tego wątku w ogóle by nie było. To tylko jednak luźne gdybanie. Człowiek nabiera doświadczenia i wiele dostrzega, niestety dopiero po takim ciosie od życia.

Na razie jednak dla jż liczy się tylko i wyłącznie "JA" i jej nieszczęśliwie nieodwzajemniona miłość. Podejście do dzieciaków, opieki nad nimi, jak i kiedy im powiedzieć mnie kompletnie szokuje.
Najlepiej nie mówić, poczekać aż będą zdrowe (złapały znowu gila dzisiaj), aż będzie nie wiem - właściwa faza księżyca? Im później tym lepiej. Zmienia się tylko argumentacja.
A jak już powiemy?
Jż próbuje się upierać, żeby dzieci poza weekendami spały u niej (wiadomo, wolny weekend ważna rzecz) - że ja w swoim tygodniu przyjadę rano, ogarnę je, zawiozę do przedszkola, potem odbiorę, zabiorę do siebie i na spanie z powrotem do jż. Ona rano i w czasie usypiania będzie oczywiście w domu, bo "gdzie pójdę w taką pogodę".
Na pytanie, jak sobie to wyobraża, skoro psychologowie jednoznacznie określili ten pomysł jako zły dla dzieci w tym wieku (które licząc na pogodzenie się rodziców będą codziennie podsycać nadzieję i codziennie ją tracić, a to dla nich szkodliwe) stwierdziła, że jej koleżanki, które też są matkami mają swoje doświadczenie i żaden psycholog takiej wiedzy nie posiada. Ręce opadają... Znam wszystkie jej koleżanki - żadna nie była w takiej sytuacji (jakby to miało zresztą znaczenie), wątpię żeby też którakolwiek popierała ten pomysł.
Potem na pytanie "a co jak znajdziemy sobie nowych partnerów, co przecież nastąpi?" usłyszałem tylko "widzę, że ty jesteś na to już zwarty i gotowy", a wtedy już się zagotowałem, wygarnąłem jej o zdradzie, pchaniu się kochasiowi do mieszkania i jak to się ma do takich wrzutek w moją stronę.... I co? Nic - mogę sobie równie dobrze pogadać ze ścianą. Zanim pożegnałem dzieci (na szczęście się kąpały, więc nie słyszały przyciszonej kłótni) i trzasnąłem drzwiami przy akompaniamencie pytań starszej córki (która pyta nie pierwszy raz), czemu i gdzie wychodzę wieczorem i dlaczego nie będzie mnie w nocy jż coś tam jeszcze warczała chyba coś o wydźwięku, że do żadnej zdrady nie doszło, przesadzam i tak dalej (szkoda, że to nie była jej decyzja, wręcz przeciwnie) oraz że jakbym wychodził jak już dzieci zasną to by się nie zorientowały.
Krew mnie zalewa.

Tu faktycznie chyba nie ma czego zbierać i (również tylko chyba) zaczyna to do mnie docierać. Mogę robić wszystko, żeby zostawić furtkę na próbę budowy tego związku od nowa, ale nie mam go z kim budować - obecnie to po prostu inna osoba, z którą nawet nie chciałbym takiej relacji tworzyć. Tylko czemu to mi jest cholernie szkoda z tego powodu, a jż ma w dupie wszystko, nawet potrzeby i odczucia dzieci mają dla niej za niski priorytet?
Piszę tu to wszystko, bo to jedna z lepiej działających terapii - przelanie tego na tekst pokazuje mi absurdalność tego wszystkiego.

388

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Może nie przeczytałem wszystkiego, ale Ty chcesz orzeczenia o winie na podstawie SMSów do koleżanek, że się przytulali? No ok - możesz zaryzykować. Poza tym pytanie do forum - słyszeliście kiedyś o kochance, która poszła do mieszkania gacha i się tylko przytulali? Autorze, co kilka postów piszesz, że u Ciebie w sumie to powinno być łatwiej, bo nie doszło do konsumpcji... jakie masz podstawy, żeby tak myśleć?

389 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-11-22 08:53:34)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Dayzee, Windy, chodzilo mi dokladnie o to co napisał Windy, ze zrezygnował z siebie za bardzo, ja też popelnilam ten błąd, po części z miłości do męża i rodziny, po części dla świętego spokoju i komfortu jego pracy (oczywiście ja też pracowałam i ogarniałam wszystko).
Postawa żony na to wskazuje również teraz, ze ona mysli, ze Windy wszysyko i tak załatwi, zrezygnuje z siebie i dzieci ogarnie, pozawozi, a ona  będzie miała i pieniądze i luz. Wiadomo dzieci sa najwazniejsze, ale dyktowanie warunkow przez winnego to już chyba troche za duzo.
Jakbym słuchała koleżanek w zyciu to nie wiem gdzie bym byłam dziś, bo co innego przyjaciel serdecznu, ktoremu na dobru naszym zalezy a co innego kolezanki od imprezowania (chociaż bywa różnie, wiadomo).
Do niej chyba nie dociera tez czym jest zdrada, bo dla mnie knucie, kłamstwo, myślenie o kims jest gorsze niż sam sex, bo sex to akt, a cala reszta wskazuje na brak szacunku i perfidię.

390

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Na razie jednak dla jż liczy się tylko i wyłącznie "JA" i jej nieszczęśliwie nieodwzajemniona miłość. Podejście do dzieciaków, opieki nad nimi, jak i kiedy im powiedzieć mnie kompletnie szokuje.

Windy, widzę dużo podobieństw między Twoja żoną i mną. I po części rozumiem jej zachowanie. Po latach małżeństwa, gdzie jej potrzeby były pewnie spychane na dalszy plan (bo przecież dzieci i małżeństwo ważniejsze) sytuacja z boczniakiem uświadomiła jej, że ona potrzebuje do szczęścia czuć się kochana, pożądana, zaopiekowana emocjonalnie, po prostu zadowolona ze swojego życia. I ona teraz w to idzie. Podejrzewam, że po raz pierwszy postawiła "ja" na pierwszym miejscu. Dla Ciebie to szok, bo przez lata przyzwyczaiłeś się, że zachowuje się inaczej. Że to Wasze (Twoje i dzieci) potrzeby są ważniejsze niż jej. Być może nawet nie zauważyłeś tego jak przez lata robiła krok w tył w malutkich rzeczach. Ustępowała w wielu kwestiach po to, żeby małżeństwo było szczęśliwe. Ja Ci to wyjaśnię na moim przykładzie. Mój jm uwielbiał pewien południowoeuropejski kraj. Jeździliśmy tam co roku na wakacje. Z czasem liczba wyjazdów urosła do 5-6 na rok. Prosiłam, żeby pojechać gdzie indziej, że chcę zobaczyć coś nowego. Bez efektu. Moje potrzeby nie były ważne. Machnęłam ręką. Przecież on jest szczęśliwy i to jest najważniejsze. Podobna sytuacja z samochodem. Mój jm wiedział, że marzę od lat o Mustangu. Jeżdżę dużo i bardzo dobrze sobie radzę za kółkiem. Dlatego ważne jest dla mnie czym jeżdżę. Lubię mieć z tego frajdę. I kiedy przyszła kolej na zakup nowego samochodu dla mnie, nie mogłam wybrać sobie samochodu o jakim zawsze marzyłam. To nie była kwestia pieniędzy. Bo docelowo kupiliśmy dużo droższą, jeżdżącą puszkę bez polotu. Ustąpiłam, choć było mi bardzo przykro. Bo poczułam się jak ktoś z kim kompletnie nie trzeba się liczyć. I tak w wielu kwestiach. Przyzwyczaiłam go, że moje potrzeby są dużo mniej ważne niż jego. Ustępowałam w imię dobra małżeństwa, zapominając, że małżeństwo tworzą dwie strony i one muszą realizować wzajemnie swoje indywidualne potrzeby. Nie potrafiłam o tym wszystkim głośno powiedzieć. Zresztą ja sama dopiero z perspektywy czasu to widzę. W końcu doszłam do ściany i powiedziałam dość. Ja też mam prawo żyć tak jak ja chcę. Nie chcę wiecznie ustępować. I to był dla mojego jm szok. Oczywiście w przypadku Twojej żony powody mogą być zupełnie inne, ale być może zauważysz gdzieś pewne podobieństwa.
Wydaje mi się, że nieco przesadzasz twierdząc, że Twoja jż potrzeby dzieci ma w dupie. Nie. Przecież nie przestała ich nagle kochać. To, że nie rozumiesz jej zachowania w kwestii informowania dzieci o Waszym rozstaniu nie oznacza, że dzieci się dla niej nie liczą. Owszem, moim zdaniem niepotrzebnie to wszystko przedłuża, robiąc dzieciom mętlik w głowie, ale to przecież nie oznacza, że potrzeby dzieci ma w nosie.

Posty [ 326 do 390 z 964 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024