Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 964 ]

131

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Selkirk napisał/a:

Witaj.Przeczytałem uważnie jeszcze raz Twoje wpisy.Wnioski,moje oczywiście.Twoja już musiała by być idiotką aby nie zgodzić się na Twoje warunki.Połowa siedmiocyfrowego majątku,cud,miód,brak orzeczenia winy,zajebiście,opieka naprzemienna jak myślę,wiele czasu dla siebie i nie tylko dla siebie.Jednym słowem żyç nie umierać,hulaj duszo piekła nie ma.Opinia nieposzlakowana w rodzinie i jaki wspaniały przykład dla innych  kobiet.No ale skoro Tobie to pasi.Życzę wszelkiego dobra i pozdrawiam.Trzymaj się.Sorry za ortografię.

Masz 100% rację w tym, co napisałeś Selkirk, ale...

Czy Windy ma obowiązek wychowywać żonę, by stała się ostrzeżeniem dla innych kobiet, które rozważają zdradę?

Tak, żona dostanie, co chce, ale Windy też. Skoro Autorowi nie zależy na pieniądzach, jego sprawa. Opieka naprzemienna to też coś, do czego dążył. Osobiście wolałbym ustawić się w pozycji silniejszego wobec kobiety, która pokazała, że jest nieprzewidywalna. Nie śpieszyłbym się na miejscu Windy'iego, bo jeszcze nie poznał żony w pełni. Może go jeszcze niejednokrotnie negatywnie zaskoczyć.

Ale też nie ma co zakładać najgorszych scenariuszy. Może tą drogą obie strony będą czuły się usatysfakcjonowane i szczęśliwe, zaakceptują nowy stan rzeczy i będą się świetnie dogadywać jako rodzice. Na miejscu Autora dmuchałbym na zimne, ale gładki rozwód też jest nie do przecenienia.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Zgadzam się z tym co piszesz Merle.Ten włam do włam do telefonu  całkowicie zmienił sytuację.Dzięki niefrasobliwości Windiego teraz ona jest górą.Dlatego jest taka spolegliwa i ugodowa.Gdyby autor dysponował kompromitującymi ją materiałami pokazała by rogi to bardzo prawdopodobne.To co Windy wczoraj uzgodnił z żoną to tylko słowa,słowa,słowa na razie nic nie znaczące.Wartości nabiorą dopiero po uprawomocnieniu wyroku.Pozdrawiam.

133

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Już kilka razy słyszałem, że mogłem zostawić jż w skarpetkach (+ zdziwienie, że tego nie robię). W zasadzie bez problemu mogłem i nadal mógłbym to zrobić, ale zdecydowałem inaczej. Patrząc na wiele rozwodowych historii dla mnie osobiście szybki, gładki rozwód ma bardzo dużą wagę.
Jż i tak miała początkowo znacznie bardziej rozbudowane plany majątkowe w zakresie naszego rozstania, więc zakończenie na obiektywnie sprawiedliwym podziale na pół jest dla mnie jak najbardziej ok. Maksymalny udział w wychowaniu dzieci też jest dla mnie ważny (ważniejszy niż majątek), więc to że jż też będzie miała czas na układanie sobie życia nie traktuję jako złe rozwiązanie.
Dla zemsty i krótkiego, gorzkiego poczucia zwycięstwa nie zepsuję relacji dzieci z dziadkami po obu stronach, a do tego w przyszłości relacji z matką również. Pewne rzeczy mógłbym ujawnić tylko w reakcji na jakieś absurdalne poczynania jż, ale ogarnęła się chyba na tyle, że powinno być w miarę spokojnie. Nie oczekuję, że jż to w jakikolwiek sposób kiedykolwiek doceni, nie wiem czy pewne rzeczy w ogóle dostrzeże. Jeśli jednak będziemy się dogadywać jako rodzice, to czemu ma to stanowić dla mnie problem? Ja mam sporo ciekawych planów na życie i potrzebuję do tego spokoju:)

Co do "bycia górą" - brak tych dowodów praktycznie nic nie zmienia, gdyby faktycznie miało dojść do wojny, która z definicji oznacza straty po obu stronach. Jż się jednak uspokoiła, mimo poczucia przewagi nie próbuje żadnych sztuczek czy zmiany wcześniejszych ustaleń - podobne historie na forum pokazywały, że wtedy ludzie pokazują prawdziwą, często bardzo podłą twarz. Dlatego właśnie na swój sposób cieszę się, że zachowanie jż się takie nie okazało.

Wiele przypadków rozwodów pokazuje, że system prawny jest niesprawiedliwy w zakresie rozwodów - w zakresie opieki nad dziećmi ojcowie są na straconej pozycji. Mało osób zauważa, że w zakresie majątku, gdzie zazwyczaj lepiej sytuowany i zarabiający jest ojciec, to system prawny faktycznie pozwala zostawić małżonkę prawie bez niczego. Dlatego zdecydowanie wolę spokój i osiągniętą równowagę:)

134 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-27 16:08:46)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Drążyć ten temat można ruski rok tzn co ona myśli, co wie, co czuje i co zrobi ,domysły i spekulacje oraz życzenia ,ale coś założyć musisz coś zdecydować też na tę chwilę i czegoś się trzymać ,mając do dyspozycji obraz tego co się dzieje bliżej niż my ,weź pod uwagę przenoszenie emocjonalne swojego postrzegania jż  jednak, co nie jest czymś nagannym czy niepoprawnym,całości nie da się ogarnąć perfekcyjnie i doskonale ,podejrzewać też można jeszcze wiele,wiele i dociekać szukać kolejnych drugich den ,podważać intencje i motywy,oby Twoje założenia ,plany i uzgodnienia z jż  się zrealizowały.Dzieci mniej stracą ,a wy sobie jakoś dacie radę .
Zycie i to forum pokazuje mnogość różnych numerów i manipulacji ,tu inwencja jest prawie nieograniczona w sztuce walki o swoje racje i pieniądze i słuszność,w różnych podchodach,zwodach ,unikach .Jak zwykle życie czas i wasz wzajemny wpływ zostanie zweryfikowany .

135

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Tak sobie czytam, te Twoje "perypetie" Windy i wniosek nasuwa mi sie jeden. Twoja zona dla własnego dobra powinna jak najszybciej iść z Toba na ugodę, póki jeszcze życzysz jej dobrze (masz w pamięci dawny obraz żony jako dobrej i życzliwej osoby, na której mogłes polegać) i chcesz sie w miarę sprawiedliwie podzielic tym co macie. Im dłużej to wszystko będzie trwać, tym urealniasz swój pogląd na nią i zobaczysz jej prawdziwą twarz, a wtedy i Twoja dobroć może sie skończyć.
Podział w wychowywaniu dzieci tez da jej możliwość rozpoczęcia własnego życia, z tym czy innym Panem.

136

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Już kilka razy słyszałem, że mogłem zostawić jż w skarpetkach (+ zdziwienie, że tego nie robię).(...)

Nie chodzi o zostawianie żony w skarpetkach.

Chodzi o jak największe uniezależnienie się od niej.

Rozwód bez winy może oznaczać dodatkowe alimenty na żonę, która będzie w niedostatku, a takie alimenty mogą być potencjalnie wysokie, bo są uzależnione od jej uzasadnionych potrzeb. Potencjalnie więc daje jej to furtkę, by w przyszłości naprawdę ciągnąć od Ciebie spore pieniądze. Rozumiem, że teraz nie martwisz się o finanse, ale różnie w życiu bywa.

Drugi aspekt jest taki, że choć teoretycznie sądy rozgraniczają takie sprawy jak rozwód, opieka, majątek, mając orzeczenie o jej winie zawsze te sądy będą patrzyły na Ciebie nieco przychylniej. Tak samo jest z Waszym otoczeniem. Rozwód bez winy to jest prezent dla żony. Oczywiście, że nie będzie Ci robić teraz żadnych problemów, bo tak jak napisał Selkirk, dostaje to, co chce.

To wcale nie oznacza, że się ogarnęła, czy że cokolwiek do niej dotarło. Mogła równie dobrze zważyć, co jej się bardziej opłaca i wyszło, że na ten moment najlepiej będzie zgodzić się na te ustalenia.

Bardziej martwiłbym się tym, do czego posunie się po rozwodzie, a wtedy już nie będziesz mógł zmienić decyzji, że jednak orzekasz o jej winie. Ten wyrok jest nieodwracalny. Natomiast ona będzie mogła próbować walczyć o dodatkową część majątku, o alimenty, czy o dzieci. A jeśli majątek dzielicie na pół, to będzie ją stać na prawników.

Całkowicie rozumiem chęć osiągnięcia świętego spokoju w jak najszybszym czasie, ale też świadomie rezygnujesz z ustawienia się w pozycji silniejszego, choć zdaje się, że powinno Ci się to udać bez większych problemów. Robisz to bardzo szybko, bo przecież dopiero miesiąc temu założyłeś wątek, a żony nie znasz, bo jak sam pisałeś, małżonków poznajemy przy rozwodzie, do którego jeszcze nie doszło. W Twoim przypadku, ponieważ świadomie rezygnujesz z walki, tak naprawdę poznasz ją dopiero po rozwodzie.

PS - Jeśli chodzi o relacje dzieci z dziadkami, to macie o to dbać obydwoje, nie tylko Ty. Nie masz żadnej gwarancji, że żona w tym zakresie nie będzie robić problemów, nawet, jeśli rozwód przebiegnie, tak jak to uzgodniliście. Jeśli jest dobrą mamą, będzie dbać o wszystkie ważne relacje niezależnie od tego w jaki sposób się rozejdziecie. Jeśli jest złą, cokolwiek byś nie zrobił, ona zawsze może znaleźć pretekst, by utrudniać życie Tobie i Twoim dzieciom.

Moim zdaniem ciągle nie do końca zaakceptowałeś, że Twoja żona to prawdopodobnie znacznie gorsza osoba niż jesteś skłonny przypuszczać. Mam takie wrażenie, że zakładasz, że wszystko się pięknie ułoży jeśli tylko się w spokoju rozejdziecie. Zanim pójdą jakiekolwiek pozwy, daj sobie chociaż trochę czasu, by przyjrzeć się żonie... jak się zachowuje w dłuższej perspektywnie. Postaraj się poznać choć trochę tą obcą osobę, zanim wręczysz jej te wszystkie prezenty i całkowicie stracisz siłę negocjacyjną.

Macie małe dzieci i jeszcze długo jesteście na siebie skazani. Po prostu się nie spiesz.

137

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

A ja myślę, że teraz gra toczy się o podział majątku. Tobie opłaca sie dzielić teraz, żonie pewnie opłacałoby się poczekać, aż te wasze inwestycje się rozwiną.
I Ty i jż podejmujecie swoje kroki w swoim interesie. Ty  jej nie doceniasz, a ona nie konsultuje z Tobą swoich ruchów (np. sczyszczenie telefonu). Więc teraz ona rozmyśli się z podziałem majątku i będą kolejne negocjacje.
A może jż jednak jest rozsądna osobą i będzie tak  jak Ty założyłeś?

138 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-27 17:45:20)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
merle napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Już kilka razy słyszałem, że mogłem zostawić jż w skarpetkach (+ zdziwienie, że tego nie robię).(...)

Nie chodzi o zostawianie żony w skarpetkach.

Chodzi o jak największe uniezależnienie się od niej.

Rozwód bez winy może oznaczać dodatkowe alimenty na żonę, która będzie w niedostatku, a takie alimenty mogą być potencjalnie wysokie, bo są uzależnione od jej uzasadnionych potrzeb. Potencjalnie więc daje jej to furtkę, by w przyszłości naprawdę ciągnąć od Ciebie spore pieniądze. Rozumiem, że teraz nie martwisz się o finanse, ale różnie w życiu bywa.

Drugi aspekt jest taki, że choć teoretycznie sądy rozgraniczają takie sprawy jak rozwód, opieka, majątek, mając orzeczenie o jej winie zawsze te sądy będą patrzyły na Ciebie nieco przychylniej. Tak samo jest z Waszym otoczeniem. Rozwód bez winy to jest prezent dla żony. Oczywiście, że nie będzie Ci robić teraz żadnych problemów, bo tak jak napisał Selkirk, dostaje to, co chce.

To wcale nie oznacza, że się ogarnęła, czy że cokolwiek do niej dotarło. Mogła równie dobrze zważyć, co jej się bardziej opłaca i wyszło, że na ten moment najlepiej będzie zgodzić się na te ustalenia.

Bardziej martwiłbym się tym, do czego posunie się po rozwodzie, a wtedy już nie będziesz mógł zmienić decyzji, że jednak orzekasz o jej winie. Ten wyrok jest nieodwracalny. Natomiast ona będzie mogła próbować walczyć o dodatkową część majątku, o alimenty, czy o dzieci. A jeśli majątek dzielicie na pół, to będzie ją stać na prawników.

Całkowicie rozumiem chęć osiągnięcia świętego spokoju w jak najszybszym czasie, ale też świadomie rezygnujesz z ustawienia się w pozycji silniejszego, choć zdaje się, że powinno Ci się to udać bez większych problemów. Robisz to bardzo szybko, bo przecież dopiero miesiąc temu założyłeś wątek, a żony nie znasz, bo jak sam pisałeś, małżonków poznajemy przy rozwodzie, do którego jeszcze nie doszło. W Twoim przypadku, ponieważ świadomie rezygnujesz z walki, tak naprawdę poznasz ją dopiero po rozwodzie.

PS - Jeśli chodzi o relacje dzieci z dziadkami, to macie o to dbać obydwoje, nie tylko Ty. Nie masz żadnej gwarancji, że żona w tym zakresie nie będzie robić problemów, nawet, jeśli rozwód przebiegnie, tak jak to uzgodniliście. Jeśli jest dobrą mamą, będzie dbać o wszystkie ważne relacje niezależnie od tego w jaki sposób się rozejdziecie. Jeśli jest złą, cokolwiek byś nie zrobił, ona zawsze może znaleźć pretekst, by utrudniać życie Tobie i Twoim dzieciom.

Moim zdaniem ciągle nie do końca zaakceptowałeś, że Twoja żona to prawdopodobnie znacznie gorsza osoba niż jesteś skłonny przypuszczać. Mam takie wrażenie, że zakładasz, że wszystko się pięknie ułoży jeśli tylko się w spokoju rozejdziecie. Zanim pójdą jakiekolwiek pozwy, daj sobie chociaż trochę czasu, by przyjrzeć się żonie... jak się zachowuje w dłuższej perspektywnie. Postaraj się poznać choć trochę tą obcą osobę, zanim wręczysz jej te wszystkie prezenty i całkowicie stracisz siłę negocjacyjną.

Macie małe dzieci i jeszcze długo jesteście na siebie skazani. Po prostu się nie spiesz.

Windy chce jak najszybciej uzyskać ukojenie i ulgę tak myślę nie ma w tym nic dziwnego w gruncie rzeczy, stąd to zdecydowanie i pośpiech ,szybka wyprowadzka ,myślę też że jeszcze do końca nie porzucił nadziei takiej na ostatnią chwilę że jednak wstrząśnie żoną, powstaje pewien rozdźwięk ,
dlatego chce jak najszybszych uzgodnień ,niestety trochę wygląda na to że
to takie po łebkach choć niby logiczne i przemyślane to jest to nacechowane życzeniami i projektowaniem własnych intencji,które jak na to spojrzeć z pewnej perspektywy mają jakiś sens,z drugiej strony bogami nie jesteśmy i jasnowidzami nie da się wszystkiego skontrolować i przewidzieć o czym się przekonał ,niektóre jego oczekiwania odnośnie uczuć i stanu psychicznego się sprawdzą inne nie, bo nikt siebie też nie zna tak super to złudzenie jest "tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono" smile- podświadomość jest faktem i płata nam choć nasza własna różne figle ,prawdopodobnie tak będzie z oczekiwaniami co do swojej wyprowadzki i samego rozwodu , nawet jeszcze do niedawna bliska osoba jest nieprzewidywalna ,to co ma w głowie nawet dla niej samej może być zaskoczeniem ,choć planuje coś innego .
Jakbym miał się czepiać i szukać dziury w całym,to jej obecna uległość i ugodowość po akcji z telefonem może być kolejną zmyłką ,ponieważ jeszcze nie jest pewna że Widy nie ma na nią haka ,sprawiła wrażenie silniejszej niż jest w rzeczywistości i wystartowała do negocjacji z wysokimi roszczeniami mimo wszystko ,czy będzie usatysfakcjonowana - zobaczymy pożyjemy ,to tak trochę żeby poteoretyzować ,teraz zdrowy rozsadek u niej walczy z ciemną stroną i emocjami .

139

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
faja napisał/a:

A ja myślę, że teraz gra toczy się o podział majątku. Tobie opłaca sie dzielić teraz, żonie pewnie opłacałoby się poczekać, aż te wasze inwestycje się rozwiną.
I Ty i jż podejmujecie swoje kroki w swoim interesie. Ty  jej nie doceniasz, a ona nie konsultuje z Tobą swoich ruchów (np. sczyszczenie telefonu). Więc teraz ona rozmyśli się z podziałem majątku i będą kolejne negocjacje.

Tylko taka zmiana nastawienia z automatu oznaczałaby spór na ostro. Skoro dzielimy się na pół, to nie zostawiamy pola do negocjacji jakichkolwiek żądań z którejkolwiek ze stron.
Zresztą zanim inwestycje się rozwiną to majątek stopnieje - pracuję w długim horyzoncie czasowym.

faja napisał/a:

A może jż jednak jest rozsądna osobą i będzie tak  jak Ty założyłeś?

Oby, choć statystyka jest nieubłagana:/ Zbyt wiele razy czytałem tu przysłowiowe "moja myszka jest inna niż wszystkie" i dalszy ciąg, żeby takie założenie bezkrytycznie przyjąć.

Jeśli jest złą, cokolwiek byś nie zrobił, ona zawsze może znaleźć pretekst, by utrudniać życie Tobie i Twoim dzieciom.

Wtedy wyciągniemy fakty, a że po rozwodzie to bez znaczenia. Jż tego nie chce, bo się tego boi. Ja nie chcę, bo będzie to lepsze dla dzieci (jż przy okazji pewnie również bierze to pod uwagę, ale w drugiej kolejności - otwarcie przyznała, że bała się zemsty lub szantażu (!) z mojej strony). Dlatego obstawiam jednak zachowanie status quo.

Alimenty na niedostatek w obecnym stanie prawnym i wykształceniu jż są nierealne.

Ew. ostre ruchy po rozwodzie - późniejsze zabezpieczenie przed nieuczciwymi zagraniami w mojej sytuacji jest kłopotliwe, ale wykonalne w tydzień - niestety mialem styczność z osobami zajmującymi się tym zawodowo i ukrywanie majątku w tym kraju to bułka z masłem i prawny raj dla ukrywających majątek. Dlatego na spokojnie przyjmuję zachowanie jż za dobrą monetę.

A na koniec - mimo wszystko uważam, że wszystko się ułoży i jż mnie już negatywnie nie zaskoczy.

Wszystkie działania z mojej strony już od jakiegoś czasu służą tylko temu, żeby nie obudzić się z ręką w nocniku, bo wielu tak właśnie skończyło. Zaufania jednak do jż nie mam i pewnie długo się to niestety nie zmieni - zawiedzione zaufanie boli mnie bardziej niż cała reszta.

140

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Na chwilę obecną:
- dogadaliśmy się w sprawach majątkowych, do sformalizowania notarialnie jak będzie komplet papierów
- dogadaliśmy się w sprawie opieki nad dziećmi.

Jakieś tam rozbieżności są, ale nic co z czasem nie mogłoby się ułożyć - kwestia jak wprowadzać zmiany w życiu dzieci z najmniejszą dla nich stratą itd.

No i dogadaliscie sie jak ludzie.
Cos sie konczy, cos sie zaczyna - to trzeba zrozumiec, kazda ze stron.
Jak jest szacunek, to sie wszystko pouklada i jeszcze razem z dziecmi bedziecie milo spedzac czas. 
Radze uciekac teraz z forum. Tu jest zbior ludzi, ktorzy glownie z powodow ekonomicznych, ida na noze przy rozwodach.

141

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Trzy rzeczy spowodowały, że IMHO nie poszliśmy jak dotąd na noże:
- Jż nowy związek nie wypalił - gdyby wypalił to nie zostałby kamień na kamieniu.
- ja nie oszukiwałem na majątku, jż wycofała się ze swoich różnych pomysłów....
- zaczęliśmy rozmawiać jak ludzie, gdy z jż zeszło ciśnienie po skasowaniu moich danych.

Dla mnie pierwszy myślnik byłby nie do obejścia.
Fajnie napisałaś - coś się zaczyna, życie pokaże co:)

142 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-27 20:19:49)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

- zaczęliśmy rozmawiać jak ludzie, gdy z jż zeszło ciśnienie po skasowaniu moich danych.

I niech tak będzie niech będzie o tym przekonana ,nie wyprowadzaj jej z tego myślenia że skasowała i nie masz na nią nic.
Może i jej to spuszczenie części ciśnienia jakoś było potrzebne i coś tam przełamało trochę w niej,poczuła się pewniej i wygraną,albo tylko napięcie zmalało i niepokój o to że chcesz ją zniszczyć z zemsty ,jednak myślę że ostatnio jej kalkulator był w częstym użyciu i te konsultacje z psiapsiółkami .

143

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Fakty mają to do siebie, że bronią się same.
Dla jż jest to i tak tylko "błąd, nie powinnam tak robić, przeprosiłam przecież". Nie zdaje sobie sprawy nawet, ile takim zachowaniem zniszczyła.

Kalkulacje z psiapsiolkami są w trybie ciągłym. Ja te psiapsiolki nawet lubię, niektóre mniej niektóre bardziej, chociaż dobre rady od osób, które czasem kompletnie nie potrafiły ułożyć swoich relacji i nigdy nie widziały problemów w sobie, mimo najlepszych chęci nie zawsze muszą być długofalowo właściwe (delikatnie mówiąc).

Napięcie zmalało, nie patrzę już w przyszłość w ciemnych barwach. Raczej z powrotem robię się optymistą - może chodziło o uświadomienie sobie, że zaczynam nowe życie, które będzie pełne fajnych chwil:)

144

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Pronome napisał/a:

Radze uciekac teraz z forum. Tu jest zbior ludzi, ktorzy glownie z powodow ekonomicznych, ida na noze przy rozwodach.

Dokładnie o tym samym pomyślałam. Sam najlepiej wiesz co robić i tylko Ty z nas wszystkich masz pełen obraz sytuacji. Sprawiasz wrażenie ogarniętego człowieka, więc na pewno świetnie sobie dasz radę.

145

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Trzy rzeczy spowodowały, że IMHO nie poszliśmy jak dotąd na noże:
- Jż nowy związek nie wypalił - gdyby wypalił to nie zostałby kamień na kamieniu.

Prymitywne zachowanie. Powiedziala ci wprost, ze cie juz nie kocha. Mysle, ze to bardzo duzy akt szczerosci, szacunku do ciebie i zamyka caly temat.

146

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Normalnie bohaterka,szczerości , a szacunek  przykład dla młodzieży

WindyBoy napisał/a:

(...)Kilka razy próbowałem rozmawiać - bez woli rozmowy(...)

(...)Miesiąc temu odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej, zmienila hasła w telefonie itd. przycisnąłem ją, w końcu wyrzuciła z siebie, że jestem dla niej jak brat, nie czuje do mnie nic jako faceta (...)

(...)Jak jeszcze przyjaciółka żony chlapnęła jedno zdanie na wspólnej imprezie pod dużym wpływem, to poskładałem wszystko w całość(...)
(...)Żona z jednej strony się tego wypiera, z drugiej twierdzi, że nawet jeśli coś się wydarzy to nie będzie czuć się winna, bo nas dawno nie ma, zniszczyłem życie jej i dzieciom, nie tak miało być (...)

"Nowa gałązka" okazała się nieprzyjazna,niechętna, rozczarowała ( co się okaże być może jeszcze, jak Windy się wyprowadzi lub niedługo po rozwodzie ), niepewna i się wydało, znowu " nie tak miało być" taka to szczerość i szacunek "nieśmiało" ukrywane przez jakiś czas .
A zdrada emocjonalna to była też ukryta na raty jakiś czas temu bez powiadomienia o tym Autora i życie z wygody w braku odwagi ,taki to szacunek - lęk,obawa ,a szczerość nieco wymuszona ,taka niezbyt dobrowolna.
Całe mnóstwo fałszywych oskarżeń też szczere i pełne szacunku.
niektórzy widzą co chcą widzieć .

147

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Pronome napisał/a:

Prymitywne zachowanie. Powiedziala ci wprost, ze cie juz nie kocha. Mysle, ze to bardzo duzy akt szczerosci, szacunku do ciebie i zamyka caly temat.

Ech Pronome. Jeśli porównać forum do wioski Smurfów to jesteś smurfem Marudą big_smile

No proszę Cię. Żona Autora złamała umowę między nimi. Złamała tą umowę i okłamywała go. Tu nie było krzty szacunku wobec Autora.

I ludzie na forum wcale nie idą na noże ze względów ekonomicznych, tylko nie wszyscy, tak jak Autor, mają na tyle komfortową sytuację materialną, że mogą olać temat pieniędzy i wtedy niestety rozwodzący się mają problem.

Natomiast to, co forumowicze starają się przekazać Windy'iemu to nie to, że ma zostawić żonę z niczym i się na niej mścić, a jedynie to, że swoim postępowaniem żona pokazała, że nie można jej ufać, a jako, że to jego żona oraz matka ich wspólnych dzieci, może mieć duży wpływ na jego dalsze życie i jeśli Windy nie będzie ostrożony, może obudzić się z reką w przysłowiowym nocniku.

Dalej nawet nie próbuję tego tłumaczyć. Pewne rzeczy się po prostu przyjmuje i są jasne dla przeciętnego Kowalskiego. Nie masz co siać niepotrzebnego fermentu na forum.

148

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
paslawek napisał/a:

"Nowa gałązka" okazała się nieprzyjazna,niechętna, rozczarowała ( co się okaże być może jeszcze, jak Windy się wyprowadzi lub niedługo po rozwodzie ), niepewna i się wydało, znowu " nie tak miało być" taka to szczerość i szacunek "nieśmiało" ukrywane przez jakiś czas .

A czy jesteś w stanie dopuścić do siebie myśl, że "nowa gałązka" był tylko katalizatorem tego co i tak by się wydarzyło w przyszłości? Czemu facetom zawsze się wydaje, że kobieta koniecznie musi odchodzić do innego? Rozumiem, że tak jest całkiem często, ale nie zawsze.

149 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-28 15:58:39)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
paslawek napisał/a:

"Nowa gałązka" okazała się nieprzyjazna,niechętna, rozczarowała ( co się okaże być może jeszcze, jak Windy się wyprowadzi lub niedługo po rozwodzie ), niepewna i się wydało, znowu " nie tak miało być" taka to szczerość i szacunek "nieśmiało" ukrywane przez jakiś czas .

titty napisał/a:

A czy jesteś w stanie dopuścić do siebie myśl, że "nowa gałązka" był tylko katalizatorem tego co i tak by się wydarzyło w przyszłości?


Co by się wydarzyło i tak ? Rozstanie i odejście "w próżnie"? Skąd taka pewność ? Czy może  inny katalizator odroczony w czasie by obudził odrodził zauroczył jż, czary i magia  ?. Wydało się wyszło na jaw "po chamsku" ,jż została postawiona przed wyborem ,przyciśnięta do muru ,wcale nie sprawia wrażenia że to jej inicjatywa te wyznania o  braku uczuć ,chyba że celowo pozostawiała ślady o romansie to się też zdarza, taka podświadoma zawoalowana prowokacja ,też żeby ktoś za nią zdecydował ,nie ona sama.Niektórzy tak mają inni nie .
W przyszłości ? to gdybanie jest nic więcej .
Jestem w stanie tak myślę dopuścić do siebie tę myśl ,ponieważ ludzie tak robią i myślą z powodu tego że są niedoskonali mają słabości i wady,ciemne ,mroczne strony,jesteśmy nieuważni i nieprzytomnie okłamujemy samych siebie najpierw  ,tylko że to też robienie z tego "katalizatora" na siłę jakiegoś "logicznego",słusznego usprawiedliwienia smile, ewidentnej zdrady mającej miejsce już w przeszłości, zatajonej i ukrytej przed Autorem i prawdopodobnie skrywanej przed sobą samą ,bo niby nie zdrady fizycznej, nie dosłownie i potocznie rozumianej jako stosunek seksualny z innym człowiekiem przez niewierność ,oszustwo emocjonalne złożone z tych wygasłych uczuć, martwej wypalonej postawy i życia w udawaniu, pozorach , z pojawiającym się  w pewnym momencie , stand by być w gotowości w tle, jak tylko pojawi się wyzwoliciel, wybawca,okazja i szansa  ,z podejrzaną, wątpliwą  aurą jakiejś egzaltacji , olśnienia,nowych ekscytujących oczekiwań,jeżeli to część racjonalizowania i relatywizowania tego rodzaju zdrady to słabe to usprawiedliwienie ,zwykłej, marnej nieudolności moralnej i lekceważenia z ignorancji własnej podświadomości,życia latami  w związku który jest bez  postawy miłości w udawaniu,z przyzwyczajenia i braku zwykłej odwagi jak kto woli z tchórzostwa i przywiązania do jakichś resztek korzyści np wygody .Zdrada często jak mam wrażenie i  w tym wypadku zaczyna się na długo przed "katalizatorem" ,romansem i całym tym cyrkiem, żonglerką emocjami dramami i zdradą fizyczną lub definitywną decyzją o symbolicznym końcu.
To niby " tylko katalizator" nie nadaje wielkiego znaczenia próbuje ale nic z tego i tym wybuchom świadomości pod wpływem ,to sztuczka ma nadać ale nie nadaje to wymówka, zmyłka 
Z tymi  "nagłymi" skutkami ,niby powodami ,olśnieniami i eurekami tak jest po latach życia w pewnym rodzaju zakłamywania i zbierania uraz to też taki martix "nieszczęśników",trudny do przyznania i przełknięcia, takie myślenie jak dla mnie jest mocno naciągane i przereklamowane przez właśnie sprzeczność między tylko a staraniem się nadaniem temu zjawisku ważności i rangi  ,ale niektórym wystarcza żeby poczuć się lepiej i pewniej ,tak mają osoby zależne i niesamodzielne tak myślą osoby  niedojrzałe, niedorosłe na pewnym etapie do relacji .Nie tylko kobiety tak robią faceci też mają takie "katalizacyjne" "nirwany" dodające niby energii i niby odwagi do zakończenia związku, przedtem romansu ,a ponieważ często a nawet bardzo często kobiety tak  robią to mężczyźni to często widzą i wcale nam się nie wydaje bo nikt nic nie musi, a może
decyzje i wybory i ich konsekwencje każdego dnia zależą przede wszystkim i na pierwszym miejscu od nas a nie od "katalizatorów" impulsów i bodźców chyba że ktoś ma taki mechanizm reagowania  uświadamiania sobie oczywistości które są podane pod nos i dryfowania bez kontroli nad sobą bez  zdolności do kierowania swoim życiem ,"katalizator" to nie przymus i jedyne istniejące wyjście,to wybór wpływu z ciągiem konsekwencji.Dla mnie to infantylne wyjaśnienie ,ale bywa chwytliwym hasełkiem jak się rozkręci dramę z własnych błędów zwalając odpowiedzialność za nie na innych,na depresje,afekty,emocje ,nałogi,nerwice ,rodziców, system, dzieciństwo itp.
Żona zdradziła bo oszukiwała i kłamała latami, nie kochając siedząc wygodnie na czterech literach udając żonę i markując relacje która ją przerosła być może sama sobie to zrobiła od niej pochodzi jej nieszczęście i odpowiedzialność za to .Autor ma swoje matrixy do zbadania i czy miał jakąkolwiek szansę po urodzeniu dzieci nawet jakby się zmienił to niestety też gdybanie.
Biedulka, ofiara losu,bezwolna   z gdybaniem jako narzędzie do życia i rozwiązywania problemów taka rola z wyboru.

titty napisał/a:

Czemu facetom zawsze się wydaje, że kobieta koniecznie musi odchodzić do innego? Rozumiem, że tak jest całkiem często, ale nie zawsze.

Nie zawsze i nie wszystkim facetom się wydaje ,niektórzy nie wiedzą długo o tej drugiej gałęzi ,ponieważ jest ukrywana i sprawdzana ,niektórzy bardzo się bronią przed wiedzą i nie dosuszają do świadomości istnienia tej drugiej gałęzi,zaprzeczają i bronią eks  ,chcą wierzyć i ufać w jakąś tam uczciwość i to ma tak często wyglądać że nie ma innego z różnych względów i powodów ,ale ze szczerością nie ma wiele wspólnego i szacunkiem więcej w tym różnych obaw .Ponieważ tak często jest to często faceci tak myślą .Nie nie wszystkie kobiety tak postępują, mnie również znane są kobiety które nie  odchodziły do innego,obywały się bez tych olśnień i katalizatorów w postaci nowej gałęzi co innego wzbudzało odwagę do rozstania i odejścia ze związku który się wypalił, niektóre były same po rozstaniu z ich inicjatywy,tutaj statystycy mają pole do popisu kto robi tak częściej o ile ma to jakieś znaczenia .

Titty nie jesteś żoną Windego nie utożsamiaj się tak z nią, bo to moim zdaniem nic Ci nie da,inny stopień inny poziom ,inna Twoja reakcja na impuls,  Ty chciałaś mogłaś zrobić postąpić inaczej ,przedtem naprawiałaś swoją działkę nie dało rady bo mąż był obojętny mogłaś odejść jednak i zakończyć to inaczej to swoje małżeństwo,a  idealnie i wzorcowo  to raczej mało kiedy jest smile
Ty to Ty ona to ona ,pamiętam Ciebie z wątku Pain

150 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2021-10-28 12:49:01)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Mam 35 lat, jesteśmy z żoną od 17 lat razem, od 8 małżeństwem. Dwójka przedszkolnych dzieci.
Od kilku lat oddalaliśmy się od siebie. Po porodach seks się skończył (myślałem, że to trauma po porodzie i zamiast coś z tym zrobić, czekałem jak idiota aż zmieni się samo). Żadnej mowy o czułościach. Kilka razy próbowałem rozmawiać - bez woli rozmowy. Kilka miesięcy temu żona dostała ataku paniki, udało się namówić ją na wizytę u psychiatry - zdiagnozował depresję, jest na lekach. Miesiąc temu odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej, zmienila hasła w telefonie itd. przycisnąłem ją, w końcu wyrzuciła z siebie, że jestem dla niej jak brat, nie czuje do mnie nic jako faceta, za dużo pracowałem i nie słuchałem jej. Z tym ma rację - dopiero jak stwierdziła, że odchodzi, to zobaczyłem jak sam zmieniłem się na gorsze przez te lata - jakbym zaczął rozwijać w sobie wszystkie wady mojego własnego ojca. Jest bardzo wrażliwą osobą i widzę teraz, że to co dla niej było krzykiem w moją stronę, dla mnie było uwagą niewyspanej matki małych dzieci .....

Niestety ten związek posypał się już dawno temu. Kilka lat bez sexu, bez czułości, bez rozmów... Ona ciągle w domu z dziećmi, które jak dobrze zrozumiałam od urodzenia były chorowite i trudne. On ciągle zajęty biznesem. Brak porozumienia z obu stron i stało się jak się stało.
W kwestii formalnej ona ma prawo do połowy majątku, firmy. Rozdzielności majątkowej nie mieli, a orzeczenie (bądź nie) winy nie mają na podział wpływu, to osobne sprawy.
Obyście się dla dobra dzieci dogadali.


cyt.:
"Niezależnie od tego, czy rozwód nastąpił bez orzekania o winie czy orzeczeniem o winie, sprawa o podział majątku przebiega dokładnie tak samo.

Były małżonek, ponoszący winę za rozpad pożycia ma takie samo prawo do swojej części majątku, jak małżonek, który nie został uznany winnym. Najczęściej więc sąd ustali, że małżonkowie mają równe udziały w majątku wspólnym i dokona podziału majątu „po połowie”. Nie będzie miało żadnego znaczenia kto kogo zdradził i dlaczego, kto się wyprowadził i opuścił rodzinę itd".

151 Ostatnio edytowany przez WindyBoy (2021-10-28 13:56:28)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Pronome napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Trzy rzeczy spowodowały, że IMHO nie poszliśmy jak dotąd na noże:
- Jż nowy związek nie wypalił - gdyby wypalił to nie zostałby kamień na kamieniu.

Prymitywne zachowanie. Powiedziala ci wprost, ze cie juz nie kocha. Mysle, ze to bardzo duzy akt szczerosci, szacunku do ciebie i zamyka caly temat.

Tak uważasz? Gdyby powiedziała tak mniej więcej w momencie, kiedy tak poczuła to bym się z Tobą zgodził.

Argumentacja, w której "mówiłam Ci, a Ty nie słuchałeś" do mnie trafia - naprawdę dużo swoich błędów dostrzegłem. Tylko gdy ja chciałem rozmawiać, to jż też nie słuchała lub zbywała temat. Teraz tłumaczy to tak, że "było już za późno". Miesiące, może nawet lata temu?
Czy po prostu została z braku innych opcji (tłumacząc to oczekiwaniem, że magicznie zrozumiem, zmienię się itd. mimo braku możliwości rozmowy z jż na ten temat)? A jak pojawiła się nowa "miłość" to nie była w stanie prowadzić podwójnego życia? Chociaż gdybym nie przycisnął tematu i nie wymusił odpowiedzi, to równie dobrze temat zostałby przemyślany i tkwilibyśmy tak dalej jeszcze jakiś czas - ja czekając aż wyjdzie z depresji, skoro leczenie było już w toku, a jż czekając na co - kolejną miłość?
Swoich błędów nie cofnę i poczucie winy zostanie we mnie jeszcze długo, mogłem nie zrzucać wielu problemów na karb jej problemów nerwowych, trudnej sytuacji po porodzie itd. Zamiast nie naciskać i ją wspierać trzeba było wymusić w jakikolwiek sposób otwartą rozmowę i nie poddawać się przy odmowie.

Nawet pomijając próbę romansu i różne wyrzuty celem usprawiedliwienia swojego zachowania to wcześniejsze podejście jż w żaden sposób nie jest lepsze od mojego. A jeśli słyszę, że "zdążyłam już przeżyć żałobę po tym związku", to takie zachowanie przynajmniej dla mnie jest kompletnym brakiem szacunku dla drugiego człowieka, nie tylko jako męża i partnera przez lata, który jednak wspierał i pomagał we wszystkim jak mógł.

Dlatego czas zacząć nowe życie - za dużo w nas wzajemnych pretensji i odmiennego spojrzenia na sprawę. Koniec końców byliśmy przez lata szczęśliwi, więc i teraz po pewnym czasie emocje opadną i zostaniemy w przyjacielskiej/koleżeńskiej relacji - tak zakładam.

EDIT: I jedyne, co mnie na teraz zastanawia, to czy jż kiedykolwiek dostrzeże, że za rozpad tego związku jesteśmy tak samo odpowiedzialni, tylko ona poddała się dużo wcześniej - mam nadzieję, że przejdzie jej obwinianie mnie za wszystko. To, że zakończyła to w najgorszy możliwy sposób chyba już widzi (a nie, przepraszam, moje zbieranie dowodów było tak samo złe....).

152 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-10-28 14:14:03)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Jak dorośnie to może zobaczy kiedyś ,prawdopodobnie będziesz gdzieś indziej duchowo i nie będzie ciebie taki rodzaj zadośćuczynienia przez jej głębszą refleksje i pewną skruchę interesować,ale jeszcze nie dziś,dziś chcesz jeszcze podzielić ból z nią ten swój i żeby pocierpiała jak Ty, to złudzenie jest też że sprawi Ci to ulgę może chwilową ,nie czekaj na samokrytykę jż to jej osobista sprawa i sumienie  ,nie da się tego podzielić można tylko rozmnożyć w ten sposób taki ból .O ile jż nie zatrzyma się na jakimś etapie dojrzewania to z dużą dozą prawdopodobieństwa dojdzie do zrozumienia i odpuszczenia sobie i Tobie ,ale to pieśń przyszłości i życzenie ,leczenie jej rodzaju depresji będzie kluczowe
w tym ale dla niej nie dla Ciebie.

153

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

nie dogadywali się juz od jakiegos czasu, ona gadała w próżnię, potem on.... tam gdzie jest problem z komunikacją przecież nie ma szacunku, więc o czym mowa... jeszcze trochę czasu minie nim te wszystkie niedopowiedzenia przyschną by mogli rozmawiać bez emocji...
to chyba jż parła do rozwodu - jak juz się wydało oczywiscie, pewnie że powinna była zakonczyc jedno by wejsc w drugie - chyba nic takiego nie planowała i chyba przede wszystkim za słabo probowała naprawiać jeśli w ogole - znamy tylko jedną wersję, niewazne już przecież.. coś się kończy.. cos się zaczyna.. Windy bardzo uczciwie pomimo wszystko podszedł do sprawy - oby wszystko się ułożyło tak jak oczekuje..

154

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Pewnie, że znacie jedną wersję - mogę się silić (i to robię) na obiektywizm, ale tak się nie da. Nie będę tu jż ściągał:)
Koniec końców będę trzymał się tego, że to jest naprawdę fajna dziewczyna (z wadami i zaletami, jak każdy) i prędzej czy później się z powrotem polubimy, unikając całego ostatniego, nieudanego okresu. A dywagacje, czemu się pogubiliśmy i zepsuliśmy naprawdę wartościowy związek moglibyśmy prowadzić w nieskończoność.
W końcu też przestanę kochać, tęsknić za tym co było...

155

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Pewnie, że znacie jedną wersję - mogę się silić (i to robię) na obiektywizm, ale tak się nie da. Nie będę tu jż ściągał:)
Koniec końców będę trzymał się tego, że to jest naprawdę fajna dziewczyna (z wadami i zaletami, jak każdy) i prędzej czy później się z powrotem polubimy, unikając całego ostatniego, nieudanego okresu. A dywagacje, czemu się pogubiliśmy i zepsuliśmy naprawdę wartościowy związek moglibyśmy prowadzić w nieskończoność.
W końcu też przestanę kochać, tęsknić za tym co było...

Zawsze zna się tylko jedną wersję. Tylko, że znamy wersję tej strony, która szuka pomocy. Dla mnie już ten sam fakt powoduje, że ta strona jest bardziej wiarygodna.

No i też nie ma potrzeby kłamać, bo po co? Jasne, że każdy przepuszcza przez jakieś swoje filtry i nie ma możliwości pisać 100% obiektywnie. Natomiast gdybyśmy mieli zakładać, że ludzie tutaj po prostu kłamią, istnienie forum nie miałoby sensu. Nawet, jeśli pominąłeś pewne kwestie i pretensje żony były rzeczywiście uzasadnione, to nie zmienia faktów.

Sytuacja jest taka, jak ją opisałeś. Zapewne każdy przedstawia się w nieco lepszym świetle, ale kurczę to nie Ty wdałeś się w romans.

Mnie tylko nie pasi ten fragment, że żona jest naprawdę fajną dziewczyną. Nazwij to intuicją, ale jakoś nie pasuje mi to do całości sytuacji. Strasznie szybko Wasze sprawy się w miarę wyjaśniły i nie wiem, czy ciągle nie jesteś na jakimś etapie wyparcia, czy bagatelizowania problemu.

No, ale wszystko co piszesz, wydaje się przemyślane i sensowne, dlatego: powodzenia! smile

156

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
merle napisał/a:

Mnie tylko nie pasi ten fragment, że żona jest naprawdę fajną dziewczyną. Nazwij to intuicją, ale jakoś nie pasuje mi to do całości sytuacji. Strasznie szybko Wasze sprawy się w miarę wyjaśniły i nie wiem, czy ciągle nie jesteś na jakimś etapie wyparcia, czy bagatelizowania problemu.

Wszystko wydarzyło i dzieje się szybko, widzę też, że nadal jestem na etapie wypierania faktów - część mnie nadal dopuszcza opcję, w której długa, ukryta depresja wpływa na postrzeganie świata przez jż i jej zachowanie, a reszta jest tylko, być może odwracalnym, skutkiem.

Gdyby jż przyszła do mnie i powiedziała, że chce o nas walczyć bo oboje się pogubiliśmy w życiu, to miałbym cholernie ciężki orzech do zgryzienia - i to nie dlatego, że nie chciałbym budować razem czegoś nowego.

Czas pokaże, czy moja ocena sytuacji i nastawienie wobec jż się zmieni, czy będę dla samego siebie w stanie pokonać wady i nawyki, które mnie we mnie denerwują, jak będę układał sobie życie itd.

157

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

O jednym Windy to mogę Cię w ciemno zapewnić smile
Zdarzy się na pewno że nie raz nie dwa wk...isz się na siebie ,ale jak będziesz w miarę wytrwały i cierpliwy to polubisz te swoje wady i da się żyć.
Powodzenia i trzymaj się.

158

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
paslawek napisał/a:

O jednym Windy to mogę Cię w ciemno zapewnić smile
Zdarzy się na pewno że nie raz nie dwa wk...isz się na siebie ,ale jak będziesz w miarę wytrwały i cierpliwy to polubisz te swoje wady i da się żyć.
Powodzenia i trzymaj się.

Niektóre może i tak, ale niektóre zachowania widzę u swoich rodziców i są zbyt wkurzające - mogę to ogarnąć teraz, za 20-30 lat będzie za późno:)

159

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:
paslawek napisał/a:

O jednym Windy to mogę Cię w ciemno zapewnić smile
Zdarzy się na pewno że nie raz nie dwa wk...isz się na siebie ,ale jak będziesz w miarę wytrwały i cierpliwy to polubisz te swoje wady i da się żyć.
Powodzenia i trzymaj się.

Niektóre może i tak, ale niektóre zachowania widzę u swoich rodziców i są zbyt wkurzające - mogę to ogarnąć teraz, za 20-30 lat będzie za późno:)


Jest takie powiedzenie cytat z jakiegoś filmu ( nie pamiętam już tytułu)
"Jak się nie zbuntujesz do 20 stki to nie masz serca a jak się nie ogarniesz do 30 stki ( niech będzie plus minus)  nie masz rozumu".
Wygląda że masz rozum to dasz sobie radę dalej .

160

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Dam sobie radę - na razie co prawda nie mogę skupić się na pracy i zaczynają się tego konsekwencje, niemniej jednak z zera doszedłem do 2-3h efektywnej pracy, więc zaległości rosną już wolniej.

Dzieci właśnie wprowadzają chaos w domu dziadków, przyjaciele wyciągają mnie w weekend między ludzi - będzie dobrze, prędzej czy później:)

Jedyny problem - właściciel wycofał się z podpisania umowy wynajmu mieszkania - muszę po weekendzie coś sensownego znaleźć, bo mieszkanie razem za mocno ryje psychikę mimo pełnego uprzejmości podejścia z obu stron.

161

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Gdzieś na forum ktoś polecał książkę Jona Graya - zacząłem ją czytać i ta pozycja w punkt pokazuje, jak bardzo wzajemnie się nie rozumieliśmy i jak wzajemne gesty miłości były ignorowane i przeciwnie odbierane... Bardzo bolesna lekcja na przyszłość, przynajmniej dla mnie.

162

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Nie ma małżeństwa które w 100% się rozumie, gdzie każdy daje 100% takich uczuć jakich oczekuje 2 strona. Kiedyś tak na luzie rozmawiałem z 2 kobietami o seksie w małżeństwie i same przyznały że niemożliwe jest robienie tego na 100%. Raz chciałyby aby seks był pełen uczuć , dotyku, uniesień a raz aby podszedł nagle i wziął ją bez słowa brutalnie. Małżeństwo to pasmo kompromisów, ustępstw a jeżeli jest żal, znudzenie to tylko czekać jak znajdzie się ten/ta która to da bo do tego doprowadzimy w pogoni za motylkami i wcale nie będzie lepsze od starego ale w daną chwilę to co potrzebujemy. Nie rozstrząsaj co było złe a co dobre - stało się i nie wróci. Rozstrząsaj aby ewentualnie poprawić swoje błędy dla siebie  choć z drugiej strony nie ma idealnych ludzi.

163

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
normalnyjestem napisał/a:

Nie ma małżeństwa które w 100% się rozumie(...)

I tutaj kłania się stara prawda: jak ktoś chce znajdzie sposób, jak ktoś nie chce, znajdzie powód.

Zawsze możemy coś zarzucić drugiej stronie... zawsze. Jesteśmy wypadkową genów i szerokorozumianego wychowania. Mamy swoje nawyki, które mogą drugiej stronie nie pasować. Mamy swoje poglądy, przemyślenia, zasady moralne. No i różni nas zwyczajnie płeć. Są też okresy trudniejsze i łatwiejsze. To nie sztuka być z kimś, gdy jest łatwo. Sztuką jest rozwiązać problem nawet wtedy, gdy jest ciężko. Czasem wystarczy przeczekać gorszy moment.

Kolejna prawda, tym razem napisana przez Mickiewicza: prawdziwych przyjacioł (w tym kontekście małżonka) poznajemy w biedzie.

Nie zdradza się i już. Ale jeśli ktoś nie ma doświadczenia z tymi sprawami, np małżonkowie są dla siebie pierwszymi kochankami, można jeszcze po ludzku zrozumieć, że ktoś popełnił błąd i pozwolił sobie na zauroczenie inną osobą. Trudno, mleko się rozlało.

Potem jednak można zachować się z klasą i wziąć winę na siebie lub brnąć w kłamstwa, w manipulacje, w obwinianie o wszystko drugą stronę. Moim zdaniem to ostatnie jest gorsze niż sama zdrada.

Windy twierdzi, że żona się trochę ogarnęła. Trzymam kciuki, by tak było w rzeczywistości, ale gdy Windy pisze, że żona to obca osobe w ciele żony, niestety intuicja podpowiada, że to ogarnięcie, to tylko dlatego, że Autor ma sporo kart w rękawie. Obym się mylił.

164 Ostatnio edytowany przez WindyBoy (2021-10-31 14:07:42)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
normalnyjestem napisał/a:

Nie ma małżeństwa które w 100% się rozumie, gdzie każdy daje 100% takich uczuć jakich oczekuje 2 strona. Kiedyś tak na luzie rozmawiałem z 2 kobietami o seksie w małżeństwie i same przyznały że niemożliwe jest robienie tego na 100%. Raz chciałyby aby seks był pełen uczuć , dotyku, uniesień a raz aby podszedł nagle i wziął ją bez słowa brutalnie. Małżeństwo to pasmo kompromisów, ustępstw a jeżeli jest żal, znudzenie to tylko czekać jak znajdzie się ten/ta która to da bo do tego doprowadzimy w pogoni za motylkami i wcale nie będzie lepsze od starego ale w daną chwilę to co potrzebujemy. Nie rozstrząsaj co było złe a co dobre - stało się i nie wróci. Rozstrząsaj aby ewentualnie poprawić swoje błędy dla siebie  choć z drugiej strony nie ma idealnych ludzi.

Ideałów nie ma (teraz to nawet ja widzę, że jż taka nie jest - podobno to dobry znak), ale zawsze warto stać się lepszą wersją siebie, przydałoby też lepiej rozumieć kobiety:)
Naszła mnie refleksja, że jak swoje młodych ludzi, nie mając paroletnich związków wcześniej, wiąże się na stałe, to nie czują potrzeby rozwijania w sobie chęci zrozumienia drugiej osoby, przezwyciężania kryzysów itd. - nigdy nie mieli takiej potrzeby.
I albo się tego z czasem nauczą, albo często skończy się jak u nas. Do tego trzeba jednak chęci z obu stron, świadomości własnych błędów (również z obu stron). Można pracować nad związkiem, można też odpuścić i uciec w bok.

To czy znajdzie się ten/ta do wypełnienia braków zależy jednak od kręgosłupa moralnego, który ma jednak bardzo niewielu ludzi (niezależnie od ich własnego przekonania) - dowiadujemy się o tym dopiero w dużym kryzysie, wcześniej to tylko słowa.

merle napisał/a:

Windy twierdzi, że żona się trochę ogarnęła. Trzymam kciuki, by tak było w rzeczywistości, ale gdy Windy pisze, że żona to obca osobe w ciele żony, niestety intuicja podpowiada, że to ogarnięcie, to tylko dlatego, że Autor ma sporo kart w rękawie. Obym się mylił.

Na chwilę obecną uważam, że się mylisz. W "kartach" zawsze będę miał przewagę, bo prawda jest jednoznaczna, niezależnie od dowodów. Zresztą "ogarnięcie" i tak oznacza, że zdaniem jż za rozpad związku odpowiadam w 99% ja, nie wie jak to się stało z tym z boku, a w zasadzie moje zbieranie dowodów z jej korespondencji to ten sam kaliber przewinień co jej decyzja o zdradzie (a nie, przepraszam, zdrada emocjonalna to nie zdrada).
Czy ja z czasem będę patrzył na to ze spokojem i czy jż kiedyś dostrzeże pewne rzeczy? Nie wiem. Nie ma to znaczenia, skoro po jej stronie miłość zgasła - nadal potrzebuję czasu, żeby się z tym finalnie pogodzić. Na razie na siłę, a z czasem bez ciśnienia będę sobie przecież jakoś układał nowe życie.

Obecnie się nie kłócimy, ale na otwartą rozmowę o naszych błędach (co pewnie mogłoby oczyścić trochę atmosferę między nami) jakoś ze strony jż nie widzę chęci - zamknęła się w sobie. Może kiedyś pewne rzeczy sobie wyjaśnimy. Na razie decyzja o odpuszczeniu walki i podejściu do jż z pozytywnym nastawieniem (niezależnie, jak bardzo to bolało na początku) wydaje się słuszna, zarówno ze względu na dzieci jak i dla mnie.

165

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Za rozwody w 100% odpowiadają.... zawarte małżeństwa.

166 Ostatnio edytowany przez Dayzee (2021-10-31 14:04:59)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
assassin napisał/a:

Za rozwody w 100% odpowiadają.... zawarte małżeństwa.

Ja znam jeszcze jeden przypadek wiarołomnego byłego już znajomego, który za rozwód obarczył małżonkę - bo mogła nie grzebać w jego rzeczach, nie czatować na niego pod pracą, to by się o zdradzie nie dowiedziała.  Tak,tak - było nie drążyć, nie węszyć, to by rozwodu  nie było. Logika przy której opadają ręce. Żona na te rewelacje zareagowała śmiechem. Nawet nie trzeba jej  było pocieszać - bo nie było po kim.

167 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-10-31 14:46:57)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Ja osobiście czuję wstyd z powodu wyboru partnera zyciowego:
Uważam się za bardzo bystrą osobę, przenikliwy umysł A tego nie widziałam że gość jest egoistą aż takim..
Jak w związku jest jakiś egoista egocentryk to żadna prace nad zwiazkiem  nie pomogą na dłuższą metę żadna relacja się nie utrzyma..
I coś będzie tej drugiej osobie zabierać  chociaż czasami trudno to zauważyć.
Gdybym wychodziła za mąż ok 30 na pewno nie byłby to taki  ktoś jak EX.
Więc tylko młody wiek i wychowanie na grzeczna żonę mnie usprawiedliwia.
W całej mojej rodzinie niestety sięgając 2 pokolenia wstecz nie było faceta pantoflarza ale też nikt nie okazał takiego braku szacunku do żony.
Natomiast w sumie w rodzinie męża była to norma, tacy mężczyźni.

Więc może warto pod tym kątem sprawdzać bo pewnymi wzorcami przesiąka się i trzeba dużo siły charakteru by je zmienić.

168 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2021-10-31 15:16:04)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

... czasami ten brak wiedzy wychodzi na "dobre".. .  Taka zdrada emocjonalna tez sie moze wypalic z czasem (nie kazda prowadzi do seksu przeciez) - czlowiek odswieza priorytety, jesli tego nie planowal (a sadze ze jz autora nie planowala)... z tymze tu byla leczona depresja no i autor sie zorientowal...
Z reszta chyba jest duzo zdrad w zwiazkach o ktorych druga strona nie wie, lub nie chce wiedziec, ludzie sa nieidealni i rozni, trzeba sie dobrac, dotrzec, trudny temat...

169

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
cześka8 napisał/a:

... czasami ten brak wiedzy wychodzi na "dobre".. .  Taka zdrada emocjonalna tez sie moze wypalic z czasem (nie kazda prowadzi do seksu przeciez) - czlowiek odswieza priorytety, jesli tego nie planowal (a sadze ze jz autora nie planowala)... z tymze tu byla leczona depresja no i autor sie zorientowal...
Z reszta chyba jest duzo zdrad w zwiazkach o ktorych druga strona nie wie, lub nie chce wiedziec, ludzie sa nieidealni i rozni, trzeba sie dobrac, dotrzec, trudny temat...

Nie wiem czy u jż się wypaliło - uczucie było bardzo intensywne, mocniejsze niż chyba kiedykolwiek do mnie - tak to przynajmniej widzę.
Jeśli się wypaliło, to tylko przez kopa od potencjalnego kochasia, może też jż zorientowała się, że zamiast kobietę z problemami gość chciał się zabawić ukrywając to pod czułymi słówkami.
Zorientowałem się, bo jż nie potrafiła (nie chciała?) tego ukryć. Ciężko byłoby nie dodać 2 do 2.

Nie jest to zresztą temat, do którego chcę wracać. Było, minęło, nic nie będzie już takie samo. Słowa usłyszane od jż zawsze zostaną w pamięci - nawet jeśli zostały wypowiedziane po to, żeby mi tylko dołożyć, a siebie usprawiedliwić.

170

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Windyboy. ..
Ja z tego co tu piszesz o zachowaniu jż  wnioskuję że nic się nie wypaliło przeciwnie posunelo w planach. A wszystko co ona robi ma na celu ochronę interesów kochanka.
Czy ostatecznie się jej to opłaci, nie wiem.

171

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
assassin napisał/a:

Za rozwody w 100% odpowiadają.... zawarte małżeństwa.

 
Ja słyszałem że za rozwody odpowiadają dwie osoby : żona i teściowa

172

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Dayzee napisał/a:
assassin napisał/a:

Za rozwody w 100% odpowiadają.... zawarte małżeństwa.

Ja znam jeszcze jeden przypadek wiarołomnego byłego już znajomego, który za rozwód obarczył małżonkę - bo mogła nie grzebać w jego rzeczach, nie czatować na niego pod pracą, to by się o zdradzie nie dowiedziała.  Tak,tak - było nie drążyć, nie węszyć, to by rozwodu  nie było. Logika przy której opadają ręce. Żona na te rewelacje zareagowała śmiechem. Nawet nie trzeba jej  było pocieszać - bo nie było po kim.

Kiedyś na taki kwiatek trafiłem i od razu przypomniałem sobie o nim :  https://www.google.com/imgres?imgurl=ht … egUIARCiAQ
Jeżeli moderacja nie dopuści to wpiszcie w wyszukiwarkę :  to jego wina że

173

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
normalnyjestem napisał/a:

Kiedyś na taki kwiatek trafiłem i od razu przypomniałem sobie o nim :  https://www.google.com/imgres?imgurl=ht … egUIARCiAQ
Jeżeli moderacja nie dopuści to wpiszcie w wyszukiwarkę :  to jego wina że


Na swój sposób pasuje do mojej sytuacji idealnie:)

Wczoraj po raz pierwszy od operacji wyszedłem z domu do przyjaciół... Zapewnili mi pierwsze kilka godzin w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, w których w ogóle nie myślałem o tym wszystkim - prawdziwy emocjonalny odpoczynek i chyba tego właśnie było mi trzeba. Jeszcze tylko dotrwać do czasu, gdy będę mógł podjąć jakikolwiek wysiłek fizyczny i sztucznie wpompuję sobie do mózgu endorfiny sportem.

A na razie roześmiane dzieciaki, las i złota polska jesień:)

174 Ostatnio edytowany przez WindyBoy (2021-11-02 14:42:05)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Niby wszystko potoczyło się (i toczy) u mnie szybko, a mam wrażenie, że krócej emitują "Klan". Jż chyba jest covid-pozytywna (czeka na wynik testu że skierowania, testy domowe wyszły pozytywnie + ma objawy), a ja od nowa umawiam oglądanie mieszkań, ponieważ właściciel wybranego mieszkania wycofał się w ostatniej chwili... dobrze, że jestem szczepiony, przynajmniej nie wyląduję na kwarantannie.
Jeszcze dzisiaj usłyszałem, że jż się "nieswojo czuje", bo taki troskliwy jestem (oczywiście z przytykiem, że w trakcie małżenstwa "pozwolilbym jej zdychać" - cytat dosłowny) - wie że mi nie przeszło, a i tak musi przywalić, nie powstrzyma się. Nosz k**** mać, w końcu zmieniam się w lepszą wersję siebie, w kolejnym związku ktoś to pewnie doceni. A jż niech szuka księcia z bajki, powodzenia:)

Ja jakoś powstrzymałem się od wypominania, że mogła więcej łazić po klubach i barach i jeszcze mniej się zastanawiać przed wyjazdem do swoich nieszczepionych rodziców... Oby ich nie zaraziła, bo oboje są w grupach ryzyka, okaże się w parę dni.

Długo się tych emocji nie pozbędę i długo jż będzie potrafiła jednym zdaniem ciśnienie mi podnieść...
Jak czytam niektóre wątki i widzę, że ludzie się z tego wyleczyli, to w takich chwilach im zazdroszczę....

175

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

... że jż się "nieswojo czuje", bo taki troskliwy jestem

Taki fakt wypowiedziała...



Twoja interpretacja:

(oczywiście z przytykiem, że w trakcie małżenstwa "pozwolilbym jej zdychać" - cytat dosłowny)

ale można też tak zinterpretować:

Miło mi, że jesteś taki troskliwy, dziękuję, wiem, że wcale nie musisz, bo jesteś przeze mnie skrzywdzony. Dlatego mi głupio teraz, że jak mam gorsze dni, to Ty jednak mi pomagasz...

Czyli niekoniecznie jej słowa były atakiem.

176

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Gary,
Cytując całość:
"Nieswojo czuję się z tym, że jesteś taki troskliwy, przez ostatnie 10 lat pozwolilbys mi zdychać". Pomijając, że przez ostatnie dwa miesiące w wypowiedziach jż wydłuża się czas, w którym byłem źródłem wszelkiego zła (ciekawe kiedy przekroczymy okres, przez który w ogóle się znamy), to zawsze potrafiła wyrażać się bardzo, bardzo precyzyjnie. Gdyby było tak jak piszesz, to musiałaby darować sobie drugą połowę wypowiedzi.
W jej zachowaniu nie ma zresztą nawet krzty poczucia winy za swoje zachowanie na końcu (poza zdawkowym "nie wiem jak to się stało, ale jak mogłeś zbierać dowody, to było tak samo złe!") i jakiegokolwiek poczucia winy za wcześniejsze zaniedbania - ma to po prostu gdzieś, skoro winien jestem ja:) Sama chciała, żebym uważniej słuchał, to słucham i widzę - mimikę, mowę ciała, ton głosu. Słowa czasem współgrają, czasem nie. A że jż ruszyła dalej i uczuć wobec mnie nie żywi żadnych, to nie jest to jej problem, tylko mój - mi za to cholernie ciężko zachowywać się neutralnie, bo przebywanie pod jednym dachem wzbudza zbyt duże emocje.
A i tak jak skończony debil gdzieś z tyłu głowy mam, że ma depresję i może to jest przyczyną, bo to fajna dziewczyna jest... Absurdalne, wiem, ale na razie nie mogę pozbyć się tych myśli....
Jak się w końcu wyprowadzę, to mam zaplanowane wyjazdy w każdy wolny tydzień w różne części Polski i świata - muszę się od tego oderwać, może zadziała.

177

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Gary,
Cytując całość:
"Nieswojo czuję się z tym, że jesteś taki troskliwy, przez ostatnie 10 lat pozwolilbys mi zdychać".

A Ty jak oceniasz jej opinię? Teraz jesteś bardziej troskliwy niż przez ostatnie 10 lat?



W jej zachowaniu nie ma zresztą nawet krzty poczucia winy za swoje zachowanie na końcu (poza zdawkowym "nie wiem jak to się stało, ale jak mogłeś zbierać dowody, to było tak samo złe!")

Pewnie jej zdrada była przemyślaną decyzją. Tylko świat się zepsuł, mąż chce rozwodu, z kochankiem się popsuło...



A i tak jak skończony debil gdzieś z tyłu głowy mam, że ma depresję i może to jest przyczyną, bo to fajna dziewczyna jest...

Nie krytykuję Cię za taką postawę nawet w swoich myślach. Może i wasza separacja/rozwód jest koniecznością, zebrałeś dowody, powiedziałeś sobie, że odchodzisz, bo nie pozwolisz się "tak traktować".
Ja bym pewnie zebrał dowody, schował je głęboko w czeluściach internetu, i zamiótł sprawę pod dywan zakładając, że z kochankiem jej nie wyjdzie.



Jak się w końcu wyprowadzę, to mam zaplanowane wyjazdy w każdy wolny tydzień w różne części Polski i świata - muszę się od tego oderwać, może zadziała.

Jak się kogoś kocha(ło), to ta osoba jest częścią nas samych. Na zawsze. Trudno jest z tym walczyć. Lepiej nie walczyć, pozwolić "tej części nas" zarosnąć trawą, chaszczami, niech się stanie zapomnianym cmentarzem... który jednak istnieje, nie da się go wymazać.

Najważniejsze to podzielić majątek, a Ty pewnie mógłbyś nową firmę założyć i ją rozwijać...

178

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Wszystkie Twoje odczucia są normalne. Rozum rozumem, ale na zmianę emocji potrzebny jest czas. Swoje musisz wycierpieć.

Najczęściej u zdradzających jest tak, że u nich z różnych pewnie powodów, uczucia się wypaliły. I chcą zmienić partnera na inny model. Bo gdzieś tam trawa jest bardziej zielona, a życie ucieka. A ponieważ u partnera najczęściej uczucia jeszcze są, a nawet więcej, przy odrzuceniu dziwnie się  nasilają, to występuje problem z konfliktem interesów. Zdradzający chce się uwolnić, a zdradzany czepia się jak rzep i prosi o uczucia.
Więc zdradzający najpierw ma prawidłowy ogąd sytuacji, a potem wzrasta poczucie winy. Więc aby zmniejszyć dyskomfort zaczyna przerzucać winę na zdradzanego. To się nasila i wypada nawet absurdalnie. Wtedy robi się bardzo nieprzyjemnie. I tak aż do rozstania, albo  dłużej.

Ty i tak postępujesz bardzo racjonalnie, zachowujesz spory dystans. Nie wchodzisz w wojenkę.
Ale nawet nie próbuj zrozumieć, jak z normalnej osoby wychodzi świniak. A nawet duża świnia. Nie da się.
A emocje prędzej, czy później wybrzmią i miną.
Jesteś fajnym facetem, w Twoim wieku na rynku zaczyna już być mało fajnych, wolnych facetów. Jeszcze znowu się zakochasz, będziesz szczęśliwy.
To u Twojej jż czas działa na niekorzyść, bo parafrazując Lindę "z niej stara d... jest". Na tym rynku jest wiele fajnych, samotnych kobiet. I te dysproporcje będą się zwiększać.
Wię w konsekwencji to Ty będziesz wygranym, musisz tylko dać czasowi czas.

179

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Gary napisał/a:

A Ty jak oceniasz jej opinię? Teraz jesteś bardziej troskliwy niż przez ostatnie 10 lat?

Tak, teraz to aż do przesady. To nie tak, że byłem wcześniej zimnym draniem, ale faktycznie teraz jest lepiej w tym zakresie.

Pewnie jej zdrada była przemyślaną decyzją. Tylko świat się zepsuł, mąż chce rozwodu, z kochankiem się popsuło...

Raczej nie była przemyślana - prędzej odejście takie było.

Nie krytykuję Cię za taką postawę nawet w swoich myślach. Może i wasza separacja/rozwód jest koniecznością, zebrałeś dowody, powiedziałeś sobie, że odchodzisz, bo nie pozwolisz się "tak traktować".
Ja bym pewnie zebrał dowody, schował je głęboko w czeluściach internetu, i zamiótł sprawę pod dywan zakładając, że z kochankiem jej nie wyjdzie.

Nie byłbym w stanie przejść nad tym do porządku dziennego. Zresztą, o ile jż w tym zakresie nie klamie, to coś w niej umarło i miłość po jej stronie zgasła (pomijam "nawet cię nie lubię", "takiego człowieka można znienawidzić", "nie kocham od lat", "kochałam do ostatniej chwili licząc, że się zmienisz", "to nie tak że nic do ciebie nie czuję" i kupę podobnych - do wyboru, do koloru).

Firmę już mam - jak tylko będę w stanie pracować, to zawodowo problemów nie mam (chyba, że mój stan się przedłuży, wtedy kary mnie zjedzą i faktycznie będę musiał się przeorganizować).

180

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

,,coś w niej umarło i miłość po jej stronie zgasła "  i tu możesz mieć rację. Nie tylko w stosunku do ciebie ( zastąpienie twojej osoby innym) ale o ile nie przeszli do podziemia to też do kochasia który zobaczywszy że może mieć lubą z całym dobrodziejstwem a nie tylko do uniesień zwinął szybko żagle wyjaśniając że to go przerasta, że wypalił się, że nie jest gotowy co jż odczytała jako : było fajnie ale teraz to za dużo i rezygnuję. Pewnie uzmysłowiła sobie kim została a to boli (złamane serce, złamana wielka miłość która okazała się niewarta funta kłaków). Prawdopodobnie w tej chwili ratuje co się da według niej uratować po tym co zrobiła a nie wiedząc dokładnie ile ty wiesz zakłada że przekroczyła ostateczną granicę i musi zostać sama z sobą. W zasadzie jej zachowanie dla twojej psychiki to wygrana, nie dostajesz po łbie epitetami jaki byłeś i jesteś, nie jesteś świadkiem manifestacji uczuć do boczniaka i itp. A może nawet bezproblemowo przebrniecie rozwód bez awantur, podjazdów, oskarżeń, manipulacji co często się dzieje podczas rozstań.

181 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-11-02 19:20:12)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Nie byłbym w stanie przejść nad tym do porządku dziennego. Zresztą, o ile jż w tym zakresie nie klamie, to coś w niej umarło i miłość po jej stronie zgasła (pomijam "nawet cię nie lubię", "takiego człowieka można znienawidzić", "nie kocham od lat", "kochałam do ostatniej chwili licząc, że się zmienisz", "to nie tak że nic do ciebie nie czuję" i kupę podobnych - do wyboru, do koloru).

Znaczy "panna" kaprysi ostro gubiąc się w zeznaniach. jak tak za miesiąc jej posłuchasz a ona dalej tak będzie bredzić to  przestaną Cię ruszać takie teksty - dystans po tym poznasz że Ci lepiej .Nawet w Twoich postach zaczyna coś świtać,przebijać 


WindyBoy napisał/a:

Firmę już mam - jak tylko będę w stanie pracować, to zawodowo problemów nie mam (chyba, że mój stan się przedłuży, wtedy kary mnie zjedzą i faktycznie będę musiał się przeorganizować).

Tym się zajmij Windy - sobą ,zdrowie jest jedno jedyne ,nie dane na zawsze,a stara miażdżąca prawda jest taka że do końca życia będziesz i pozostaniesz  ze sobą .

182 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-11-02 19:02:38)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:
Gary napisał/a:

A Ty jak oceniasz jej opinię? Teraz jesteś bardziej troskliwy niż przez ostatnie 10 lat?

Tak, teraz to aż do przesady. To nie tak, że byłem wcześniej zimnym draniem, ale faktycznie teraz jest lepiej w tym zakresie.

A dlaczego tak robisz? Dlaczego nie jest to "troskliwość na poziomie minimum"? Dlaczego jest ponad minimum? Dlaczego jesteś bardziej teraz troskliwy niż dawniej?



o ile jż w tym zakresie nie klamie, to coś w niej umarło i miłość po jej stronie zgasła (pomijam "nawet cię nie lubię", "takiego człowieka można znienawidzić", "nie kocham od lat", "kochałam do ostatniej chwili licząc, że się zmienisz", "to nie tak że nic do ciebie nie czuję" i kupę podobnych - do wyboru, do koloru).

Absolutnie nie chcę jej bronić, ale ... miłość, to jedno ekstremum... nienawiść to drugie ekstremum... pomiędzy tymi dwoma rozciąga się całe spektrum uczuć... a na środku wiesz co jest?     Na środku jest zeroooooo... zero... null... brak uczuć. Obojętność. 


Ale u Was NIE ma obojętności.

Czy dążycie do obojętności? Chyba nie... bo Ty jesteś troskliwy, a ona Cię atakuje tymi hasłami co powyżej.
Obojętność byłaby wtedy, gdybyś był troskliwy tylko tyle ile wystarczy do przetrwania...
Obojętność byłaby wtedy, gdyby ona nic nie mówiła, gdyby myślała, że nie warto mówić...
Jesteście jak wahadło, które odchyliło się w złą stronę... Ty jesteś bardziej troskliwy niż byłeś normalnie... a ona bardziej agresywna niż była normalnie... może za chwilę będzie na odwrót -- Ty bardziej agresywny, ona bardziej troskliwa... a możę na odwrót było przed chwilą...

I ja to widzę tak, że oboje płaczecie nad rozlanym mlekiem...

Co ja bym zrobił? Zdecydowanie podział majątku, finanse, rozwód... a potem się zobaczy. Jeśli dasz rady na nią patrzeć, bo nawet bym tego mieszkania nie szukał.

183

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
normalnyjestem napisał/a:

,, nie jesteś świadkiem manifestacji uczuć do boczniaka i itp.

Jż nie wie i pewnie się nigdy nie dowie, że gdyby miłość z boku kwitła, to zostałaby ze znacznie mniejszym majątkiem. Wiem, płytkie to i słabe, ale nie dałbym rady się inaczej emocjonalnie zachować - nawet gdybym po czasie stwierdził, że to rozstanie finalnie było dla mnie dobre i żałował, że okazałbym się mściwym draniem. Zbyt mocne było moje uczucie, a zdrada i utrata zaufania bolałyby wtedy znacznie bardziej.

Pewnie dlatego też szybciej się pozbieram - negatywne uczucia zawsze bardzo źle na mnie działały, a przy wojnie trwałoby to lata.

184

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
WindyBoy napisał/a:

Jż nie wie i pewnie się nigdy nie dowie, że gdyby miłość z boku kwitła, to zostałaby ze znacznie mniejszym majątkiem. Wiem, płytkie to i słabe, ale nie dałbym rady się inaczej emocjonalnie zachować - nawet gdybym po czasie stwierdził, że to rozstanie finalnie było dla mnie dobre i żałował, że okazałbym się mściwym draniem. Zbyt mocne było moje uczucie, a zdrada i utrata zaufania bolałyby wtedy znacznie bardziej.

Pewnie dlatego też szybciej się pozbieram - negatywne uczucia zawsze bardzo źle na mnie działały, a przy wojnie trwałoby to lata.

Wydaje mi się, że i Ty się okłamujesz. Bo miłość jej do boczniaka cały czas kwitnie. I gdyby boczniak gwizdnął, brałaby od niego okruchy. No i na Ciebie zwalała i nadal zwala winę. Sczyściła Ci telefon bezczelnie. A Ty się troskliwie nią opiekujesz. Takie są fakty. 
Więc i ta kwitnąca z boku miłość niczego by nie zmieniła, bo Ty cały czas masz nadzieję i grasz na kontynuowanie małżeństwa. Myślisz, że żona się ogarnie. A ona Ciebie zna i robi, co chce.
Moim zdaniem ona czyta to forum, a Ty piszesz tak, jakbyś chciał jej przekazywać wiadomości. Nawet tym wpisem ostrzegasz ją, by się nie posuwała dalej. Stale piszesz, co możesz zrobić z majątkiem i jak ją możesz ograć, jeśli zechcesz.
Ciekawe, jak to się dalej rozwinie?
Bo Ty weźmiesz cokolwiek co ona Ci będzie chciała dać.
Pożiwiom, uwidim.

185

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
faja napisał/a:

Wydaje mi się, że i Ty się okłamujesz. Bo miłość jej do boczniaka cały czas kwitnie. I gdyby boczniak gwizdnął, brałaby od niego okruchy. No i na Ciebie zwalała i nadal zwala winę. Sczyściła Ci telefon bezczelnie. A Ty się troskliwie nią opiekujesz. Takie są fakty. 
Więc i ta kwitnąca z boku miłość niczego by nie zmieniła, bo Ty cały czas masz nadzieję i grasz na kontynuowanie małżeństwa. Myślisz, że żona się ogarnie. A ona Ciebie zna i robi, co chce.
Moim zdaniem ona czyta to forum, a Ty piszesz tak, jakbyś chciał jej przekazywać wiadomości. Nawet tym wpisem ostrzegasz ją, by się nie posuwała dalej. Stale piszesz, co możesz zrobić z majątkiem i jak ją możesz ograć, jeśli zechcesz.
Ciekawe, jak to się dalej rozwinie?
Bo Ty weźmiesz cokolwiek co ona Ci będzie chciała dać.
Pożiwiom, uwidim.

Cały czas czytając ten i pierwszy wątek Autora mam podobnie wrażenie i przeczucie ,obym się mylił ,choć to niewiele zmienia ,że ten dramat z kochankiem jest obliczony i działa na Windego ,jż Ciebie Windy zna i korzysta z tego ile wlezie i ile jeszcze może ,po rozwodzie też będziesz do usług prawdopodobnie przez jakiś czas ,ale nie ma co się tak burzyć i podniecać tym ,istotne że postępujesz w zgodzie ze sobą na tyle na ile jesteś gotowy i w stanie ,a zemsta jest naprawdę niszcząca dla wszystkich .

186

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

... mnie podoba sie racjonalne podejscie autora.. a co do jz, teraz nie hamuje sie chyba w ogole i rani na oslep slowami, nie wydaje mi sie ze z boczniakiem cos kwitnie - on sie napatoczyl gdy ona byla w dolku i nie umiala dogadac sie ze swoim, to znalazl sie inny pocieszyciel - na chwile, bo cos nie pyklo.. Moim zdaniem nic nie planowala, chyba nawet nie probowala kryc, chce odejsc - pomimo ze autor po tym (jeszcze) chcial naprawiac..
Niech to sie toczy dalej po mysli autora..

187

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Gdyby jż to czytała, to byłaby skucha:) aczkolwiek ja jż nie okłamuję - bo i po co, a gdyby czytała to pewnie zlapalbym ją na tym w jakiejś wypowiedzi. W sumie nie ma tu nic, czego by już nie usłyszała (poza ostatnim postem o tym, co by było gdyby - chociaż między wierszami pewnie zdaje sobie z tego sprawę).
Może miłość do boczniaka kwitnie, może nie - nic z tego nie wyszlo i chcąc nie chcąc (zwłaszcza nie chcąc) dowiedziałbym się o zmianie w tym zakresie. Gdyby boczniak zawołał, to pewnie by poleciała - obym zdążył uporządkować wszystko wcześniej, gdyby tak właśnie się miało zdarzyć.

A że majątek dzielę także z myślą o tym, że gdybysmy za jakiś czas próbowali od nowa, to miałbym wtedy mniej problemów z zaufaniem? Na razie mi nie przeszło, chociaż jż się stara:) - tak czy inaczej wychodzi na to, że postępuję w swoim bardzo szeroko pojętym interesie, mniejsza zatem o motywację.
Sporo tu piszę licząc na to, że jak zacznę robić coś bardzo głupiego, to pokażecie mi trzeźwy punkt widzenia:) Parę rad z tego forum bardzo mi pomogło, a sama możliwość poczytania słów pocieszenia od ludzi, którzy też niestety przez to przeszli jest nie do przecenienia.

188

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
faja napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Jż nie wie i pewnie się nigdy nie dowie, że gdyby miłość z boku kwitła, to zostałaby ze znacznie mniejszym majątkiem. Wiem, płytkie to i słabe, ale nie dałbym rady się inaczej emocjonalnie zachować - nawet gdybym po czasie stwierdził, że to rozstanie finalnie było dla mnie dobre i żałował, że okazałbym się mściwym draniem. Zbyt mocne było moje uczucie, a zdrada i utrata zaufania bolałyby wtedy znacznie bardziej.

Pewnie dlatego też szybciej się pozbieram - negatywne uczucia zawsze bardzo źle na mnie działały, a przy wojnie trwałoby to lata.

Wydaje mi się, że i Ty się okłamujesz. Bo miłość jej do boczniaka cały czas kwitnie. I gdyby boczniak gwizdnął, brałaby od niego okruchy. No i na Ciebie zwalała i nadal zwala winę. Sczyściła Ci telefon bezczelnie. A Ty się troskliwie nią opiekujesz. Takie są fakty. 
Więc i ta kwitnąca z boku miłość niczego by nie zmieniła, bo Ty cały czas masz nadzieję i grasz na kontynuowanie małżeństwa. Myślisz, że żona się ogarnie. A ona Ciebie zna i robi, co chce.
Moim zdaniem ona czyta to forum, a Ty piszesz tak, jakbyś chciał jej przekazywać wiadomości. Nawet tym wpisem ostrzegasz ją, by się nie posuwała dalej. Stale piszesz, co możesz zrobić z majątkiem i jak ją możesz ograć, jeśli zechcesz.
Ciekawe, jak to się dalej rozwinie?
Bo Ty weźmiesz cokolwiek co ona Ci będzie chciała dać.
Pożiwiom, uwidim.

Pudło - pewien poziom kontroli sytuacji zapewnia mi po prostu wewnętrzny spokój - nie chcialbym dać się ograć jak dziecko i muszę sobie o tym przypominać:) Zresztą ten temat mamy ustalony, wypłynął tylko przy porównaniu z innymi przypadkami, gdzie ja wiem, jakie niosloby to dla mnie skutki w postępowaniu.

Czy wziąłbym wszystko, co jż chciałaby dać? Nie - masa pracy byłaby po obu stronach, żeby taka próba miała sens. Ponieważ jż tego nie widzi, nigdy nie była i nie jest na tyle otwarta na rozmowę ma trudne tematy, to ja powoli i z bólem godzę się z rozstaniem. Nie będę drugim, gorszym wyborem czy kołem zapasowym - nie dam rady tak. To już wolę jeszcze trochę pocierpieć, ochłonąć, znaleźć kogoś na spokojnie - faktycznie obiektywnie to facetom jest w tym zakresie łatwiej, czy to na luźny związek czy na poważną relację.
Pewnego jestem tylko jednego - nie mam pojęcia co przyniesie jutro, a co dopiero dalszą przyszłość - dlatego podejmuję takie decyzje, których nie chcialbym potem żałować. Czy robię słusznie - zobaczę za jakiś czas.

189 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-02 21:16:35)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Wydaje mi się  Windy że grasz w grę gdzie nagroda jest gówniana..
Ale to rozumiem bo byłam w tym miejscu.
To się nazywa: wygrywam rywalizację ale nagroda czyli mąż czy żoną to trafny towar, tylko jeszcze nie chcemy przyjąć tego do wiadomości.


Mam pytanie: żoną była czulą kobietą? Troskliwą ? Spokojną czy marudzącą?

190

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ela210 napisał/a:

Wydaje mi się  Windy że grasz w grę gdzie nagroda jest gówniana..
Ale to rozumiem bo byłam w tym miejscu.
To się nazywa: wygrywam rywalizację ale nagroda czyli mąż czy żoną to trafny towar, tylko jeszcze nie chcemy przyjąć tego do wiadomości.


Mam pytanie: żoną była czulą kobietą? Troskliwą ? Spokojną czy marudzącą?

Może i tak, ale też grałaś w tą grę - rozumiesz więc motywację. Każdy człowiek jest jednak inny, zresztą nie wygląda, żebym miał wygrać - raczej będę po prostu świadom, że zrobiłem wszystko co się dało, żeby scalić rodzinę i nie będę robił sobie wyrzutów.

Jż była jak ogień i woda w jednym - konie kraść mogliśmy, była też czuła i troskliwa w razie potrzeby. Potem czułość i troskliwość przelała już tylko na dzieci, przy których faktycznie umęczyła się bardzo (zarzut zbyt małej pomocy z mojej strony też już słyszałem - ale musiałbym chyba gdzieś zasnąć w aucie w trakcie jazdy, żeby dotarło że nie tylko ona jechała na oparach). Jest też po prostu po ludzku mądra (no dobra, pomijając ostatni okres) - jakbym posłuchał jej pomysłów to dzielilibysmy wyraźnie większy majątek teraz, chociaż ja mentalnie nie byłem w stanie wejść w pewne rzeczy opierając się na dużych kredytach, a nie bylibyśmy w stanie ich uniknąć.

Całość postaci możesz oprószyć głęboko skrywaną nieśmiałością jeśli chodzi o otwartość w relacjach damsko-meskich (jak się okazało, większa niż moja), problemami nerwicowymi, a później narastającą depresją i mniej więcej będziesz miała pełen obraz, co najwyżej dorzuc ciało 10/10.
Dla mnie cholernie pociągający zestaw - i piszę to bez różowych okularów, widząc też wady.

Marudna jakoś specjalnie nie była (taka statystyczna średnia dla kobiet:))
Dlaczego pytasz?

191 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-02 22:15:47)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Byłam ciekawa  czy faktycznie w tej wzajemnej trosce o siebie jest taka nierównowaga jak to jz przedstawia.

Fizyczna izolacja od niej pozwoli Ci spojrzeć trzeżwiej na Was.

192

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie
Ela210 napisał/a:

Byłam ciekawa  czy faktycznie w tej wzajemnej trosce o siebie jest taka nierównowaga jak to jz przedstawia.

Fizyczna izolacja od niej pozwoli Ci spojrzeć trzeżwiej na Was.

To zależy kogo spytać. Tak czy inaczej, jak widać, oczekiwania były inne. Rzeczy, które dla mnie były wyrazem troski, dla jż pewnie takimi nie były lub były nieistotne, traktowane jako dana od losu oczywistość itd. - można sobie pogdybać bez ograniczeń.

Fizyczna izolacja na pewno pozwoli mi robić rzeczy, których przy jż bym nie zrobił, bo wzbudzałoby to w niej strach o mnie ze względu na jej fobie. A tak nie muszę się ograniczać.

193

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Windy...jestem zwolenniczką czystych cięć i wystawiania walizek,  ale również walki do upadłego jeśli cel jest szczytny, i kiedy tak czytam   Cię  uważnie, mam refleksję, abstrahując od reakcji forumowiczów na Twoje przemyślenia , postanowienia i decyzje- a co jeśli popełniasz błąd ...wiesz taki z cyklu „ największych w życiu”? Jeśli to co uważasz  za oczywiste, racjonalne i dobre dla Ciebie wcale takie nie jest? A jeśli  Ona naprawdę wierzy w wykreowaną przez siebie rzeczywistość, jeśli negatywne doświadczenia utrwaliły w niej całkowity brak nadziei i zaufania , podczas gdy tej nadziei jeszcze w cholerę jest? Ona nie wie tego co ty, nie ma pojęcia ile zrozumiałeś, jak wewnętrznie , pozytywnie się zmieniłeś. Może gdyby przeczytała Twoje wypowiedzi tutaj pojęłaby bezsens brnięcia w rozstanie , bo z Tobą mogłaby zbudować od nowa związek w którym tym razem rozumielibyście swoje potrzeby lepiej, nie popełnialibyście starych błędów?
Ja wiem , rozmawiałeś z nią nie raz, ona idzie w zaparte. Ale zranione, nieszczęśliwe  kobiety tak mają, są ślepe na proste i dobre rozwiązania, duma jest ważniejsza, nawet poczucie się tragiczną heroiną typu Pani Bovary daje jakąś chorą satysfakcję. Rozgrzebywanie ran utwierdza nas tylko w tym , że robimy słusznie , podczas gdy jest wręcz na odwrót. A może ona wewnętrznie od dawna jest tylko kupką nieszczęścia nieświadomą tego , że jest kochana ? Może ten głupi epizod z próbą romansu to była tylko  rozpaczliwa próba poczucia się kochaną i pożądaną? Jesteś wyjątkowym facetem, bo umiesz analizować uczucia i mówić o nich, widzisz swoje i jej postępowanie w związku konstruktywnie  na tyle , że akceptujesz istnienie swojej winy ,  nie obarczając partnerki całą. Ktoś taki, potrafiłby odbudować związek w o niebo lepszej wersji. Co by było gdybys teraz tupnął nogą, poinformował ją, że żadnego rozstania nie będzie. Że skoro twierdzi ze Cię nie kocha to widocznie poczucie beznadziei i nieszczęście przykryło to i Ty osobiście  się do tego uczucia dokopiesz- najlepiej na plaży na Karaibach ( chrzanić COVID)albo sprawisz że zakocha się znowu. Tak wiem przecież masz już wszystko poukładane, masz plan, będziesz silny i w końcu będziesz szczęśliwy...tylko co , jeśli ...

194 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-11-03 09:39:27)

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Zobaczcie co tu się dzieje.
Autor się nie posypał. Jest po operacji podczas której żoną się nim niespecjalnie interesowała.
Ale jemu na barki wkłada się zadanie ratowania tego związku, bo jak zauważył wcześniej Gary, obojętności tam nie ma.
Myślicie, że gdyby żoną go kochała, to nawet jakby dostawała mniej czułości niż  od kochanka to by to zdradzala?.
Że wszystkie świństwa można wytłumaczyć  depresją?
Czy ona miała patologiczny dom? Z mężem który nie spełniał się w roli męża? Że w większość zajmowała się dziećmi? A KTÓRA Z NAS TAK NIE MIAŁA?  Ktoś pracuje na dom gdy są te małe dzieci i w większości przypadków zmęczona żoną czeka z uśmiechem a nie z fochem i pokrzywdzeniem.
Sama miałam w domu taką legendę którą  umocniły nawet osoby z zewnątrz: że jestem silniejsza to mam być podporą. 
I długo w to wierzyłam.
Teraz myślę  że siebie po prostu skrzywdzilam.
Więc proponuję  nie umacniać legendy o biednych bez sił depresatkach, które jednak siły na romanse znajdują .
Owszem. Jest możliwe by jeszcze uratować to malzenstwo: ale z takim podstawowym warunkiem: żoną musiałaby wykazać przynajmniej tyle zaangażowania w to co w romans. A nie On ma to wziąć na siebie..
Zmierzam do tego że nawet jak autor wyeliminuje teraz rywala to szansa na powtórkę z rozrywki jest spora. Bo żona nie ma refleksji  na temat swoich przewinień , to mąż jest głównym winowajcą.
Co więcej. Ja nie jestem przekonana czy to jest jedyny romans tej Pani przez te 17 lat.

195

Odp: Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Ela to nie tak, ja Jej nie wybielam, nie tłumaczę i nie uważam ze Windy ma wziąć wyłącznie na siebie ciężar ratowania. Nie i jeszcze raz nie. Ale wiem po XX latach podobnych tekstów które moderowałam na innym dużym forum, po wydarzeniach wśród bliskich mi ludzi i na końcu po samej sobie, że ludzie zwłaszcza  kobiety lubią zrobić z siebie heroinę melodramatu i nie potrafią wyjść poza ten schemat. Może ona naprawdę wierzy że Windy jej od dawna nie kocha, bo skoro pozwolił na jej cierpienie to ona to tak interpretuje. A On nie miał pojęcia co się dzieje w jej głowie co sam przyznaje . Kobiety idą w zaparte niemal zawsze. Duma i uprzedzenie... te sprawy

Posty [ 131 do 195 z 964 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 15 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Udowodnienie zdrady na potrzeby sądu i orzeczenia o winie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024