Piszesz całkiem sensownie, ale też staraj się nie pomijać rad, które tutaj padają.
Dla przykładu rację ma MagdaLena1111, że widać u Ciebie potrzebę kontroli, a ze sposobu w jaki piszesz wynika, że trochę zapominasz w tym wszystkim o zdaniu żony i o tym, że ona zwyczajnie nie chce już z Tobą być oraz że może mieć kompletnie inną wizję przyszłości niż Ty, nawet co do dzieci.
Jakakolwiek więc walka o powrót damsko-męskiej relacji to będzie teraz walka z wiatrakami.
Widać, że lubisz działać metodycznie, więc faktycznie skup się tylko i wyłącznie na tym, nad czym masz tą kontrolę (a nad żoną nie masz żadnej).
Nie ma sensu rozwodzić się z orzekaniem o winie, ale faktycznie sam rozwód to dobry ruch, bo nie ma już czego ratować.
Druga sprawa to zadbanie o dobro dzieci. Nie ma co kombinować i myśleć o stawnianiu domów. W pierwszej kolejności chyba warto dogadać się z żoną, jak taka opieka ma w przyszłości wyglądać. Nie przypominam sobie byś o tym wspominał - jakie jest zdanie żony? Z kim mają zostać dzieci? Jak ona widzi Waszą rodzinę w przyszłości? "ze względu na dzieci nie widzę lepszego rozwiązania"... A ona?
Sprawy finansowe ułożą się same, a zresztą o nie się i tak nie martwisz.
Tak... za rozpad związku jesteście odpowiedzialni oboje, tylko odpowiedz sobie na pytanie, czy wiedząc o zdradzie, chciałbyś kiedykolwiek jeszcze być z kobietą, która jest do tego zdolna?
Sam sobie takie pytanie zadawałem... czy gdybym mógł cofnąć czas i zadziałać inaczej, powstrzymując żonę przed romansem, zrobiłbym to? Mimo tego, że niczego bardziej bym nie chciał niż mieć scaloną rodzinę, jest to po prostu niemożliwe. Nie mogę być z kobietą, która okazała się zdolna do pewnych rzeczy. Nawet, gdyby te zdarzenia dało się cofnąć, to jej zdolność do ich popełnienia, by pozostała.
Może kiedyś w dalekiej przyszłości faktycznie się zejdziecie, ale jest to w tej chwili najmniej ważna sprawa.
Jeśli jest możliwe, byście oboje odsunęli od siebie wzajemne żale i współpracowali wzajemnie w interesie Waszych dzieci, to jest najwłaściwsza droga i najwyższy priorytet. Jednak nie piszesz nic ani co mówi, ani czego chce żona. Obawiam się, że może Cię jeszcze wielokrotnie i negatywnie zaskoczyć.
Zdrada może być efektem, a nie przyczyną. Nie każdy jednak zdradza tylko dlatego, że związek im się nie ułożył. Nie zapominaj o tym, że jej wina jest bezsporna. Jej wina to fakt, a nie opinia. Jeśli ona dobrze Tobą manipuluje, będziesz wierzyć w swoje winy, których może wcale nie było. No bo kto z nas się nie skupia na pracy? Te pieniądze to chyba zarabiałeś nie dla siebie i swoich zachcianek, tylko dla rodziny, by jej niczego nie brakowało?
I jeszcze takie pytanie na koniec: naprawdę nie masz do zarzucenia żonie nic przed tym, zanim się zakochała w innym?