Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 144 ]

Temat: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Cześć,
Zarejestrowałem się na Waszym forum, bo potrzebuję porady z damskiej perspektywy - sam nie daję już rady.
Mam 35 lat, jesteśmy z żoną od 17 lat razem, od 8 małżeństwem. Dwójka przedszkolnych dzieci.
Od kilku lat oddalaliśmy się od siebie. Po porodach seks się skończył (myślałem, że to trauma po porodzie i zamiast coś z tym zrobić, czekałem jak idiota aż zmieni się samo). Żadnej mowy o czułościach. Kilka razy próbowałem rozmawiać - bez woli rozmowy. Kilka miesięcy temu żona dostała ataku paniki, udało się namówić ją na wizytę u psychiatry - zdiagnozował depresję, jest na lekach. Miesiąc temu odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej, zmienila hasła w telefonie itd. przycisnąłem ją, w końcu wyrzuciła z siebie, że jestem dla niej jak brat, nie czuje do mnie nic jako faceta, za dużo pracowałem i nie słuchałem jej. Z tym ma rację - dopiero jak stwierdziła, że odchodzi, to zobaczyłem jak sam zmieniłem się na gorsze przez te lata - jakbym zaczął rozwijać w sobie wszystkie wady mojego własnego ojca. Jest bardzo wrażliwą osobą i widzę teraz, że to co dla niej było krzykiem w moją stronę, dla mnie było uwagą niewyspanej matki małych dzieci (przez 6 lat nie udało mi się namówić jej do wysłania dzieci do przedszkola). Postanowiłem się zmienić (niby niezależnie od tego, czy uda nam się zejść, ale nadzieję mam cały czas), zacząłem słuchać ludzi uważniej. Zorientowałem się, że gdzieś w tle pojawił się niedawno ten drugi. Jak jeszcze przyjaciółka żony chlapnęła jedno zdanie na wspólnej imprezie pod dużym wpływem, to poskładałem wszystko w całość i widzę, że się zakochała (przy czym albo nic z tego nie wyszło ze strony tego drugiego, albo zrobił co chciał i ją olał - tego nie wiem). Żona z jednej strony się tego wypiera, z drugiej twierdzi, że nawet jeśli coś się wydarzy to nie będzie czuć się winna, bo nas dawno nie ma, zniszczyłem życie jej i dzieciom, nie tak miało być itd. Obecnie ze względów zdrowotnych wyjadę na miesiąc i zaczynam się rozsypywać - rozmowy z psychologiem niby pomagają, ale nie aż tak. Z jednej strony wiem, że jedyne co mogę zrobić to zmienić siebie w człowieka, którym chcę być i być może w przyszłości się zejdziemy.
Obawiam się, że ona zrobi wkrótce coś, co to uniemożliwi i skrzywdzi finalnie ją jeszcze bardziej.
Problemu dzieci nie poruszam - jesteśmy dorośli, z nimi rozwodu nie bierzemy. Wstępnie ustaliliśmy, że postawimy dwa domy w jednej dzielnicy, żeby miały obojga rodziców.
Wspieram ją w leczeniu depresji (przejąłem na razie sprawy domowe w całości) i chcę ją wspierać niezależnie jak się nasza relacja zmieni, ale jeśli pójdzie do innego, to nie wiem czy dam radę.
Na początku zacząłem zakładać konto na profilu randkowym żeby zmniejszyć ból, ale po chwili doszedłem do wniosku - co ja wyprawiam? Kogo oszukuję? Siebie? Przecież to kobieta mojego życia, tylko byłem za głupi, żeby zadbać o zwiazek i zauważyć różnice w naszej wrażliwości i potrzebach.
Co robić?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-09-26 09:23:27)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Nie idż tą drogą.
wrażliwe biedactwo umęczone depresją- ale oczywiście Ty silny, wszystko rozumiejący, wybaczający.

a biedactwo w tej depresji ma jakoś siłę w romanse wchodzić.
Ty masz się zaharowywać, by jej było dobrze.
biedna i zmęczona- czy to jest jedyna w PL matka przedszkolnych dzieci???
daj spokój.
Patrzysz przez rózowe okulary na egoistyczną żonkę i robisz za zderzak, worek bokserski i co tam jeszcze.
za dużo pracowałeś i nie słuchałeś jej?- a w czym jej nie słuchałeś? - nie spędzaliście wspólnie czasu? zabraniałeś dać dzieci do przedszkola, nie pozwalałeś jeżdzić na wakacje?
jaką żona ma pracę? Mieliście opiekunkę?
żona w depresji- Ty przejąłeś wszystkie domowe sprawy- dlaczego??? jest w takim stanie, że nic nie moze zrobić- to raczej szpital psychiatryczny niestety..
Pora byś przestał- pozdrawiam.

3

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Cześć,
Zarejestrowałem się na Waszym forum, bo potrzebuję porady z damskiej perspektywy - sam nie daję już rady.
Mam 35 lat, jesteśmy z żoną od 17 lat razem, od 8 małżeństwem. Dwójka przedszkolnych dzieci.
Od kilku lat oddalaliśmy się od siebie. Po porodach seks się skończył (myślałem, że to trauma po porodzie i zamiast coś z tym zrobić, czekałem jak idiota aż zmieni się samo). Żadnej mowy o czułościach. Kilka razy próbowałem rozmawiać - bez woli rozmowy. Kilka miesięcy temu żona dostała ataku paniki, udało się namówić ją na wizytę u psychiatry - zdiagnozował depresję, jest na lekach. Miesiąc temu odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej, zmienila hasła w telefonie itd. przycisnąłem ją, w końcu wyrzuciła z siebie, że jestem dla niej jak brat, nie czuje do mnie nic jako faceta, za dużo pracowałem i nie słuchałem jej. Z tym ma rację - dopiero jak stwierdziła, że odchodzi, to zobaczyłem jak sam zmieniłem się na gorsze przez te lata - jakbym zaczął rozwijać w sobie wszystkie wady mojego własnego ojca. Jest bardzo wrażliwą osobą i widzę teraz, że to co dla niej było krzykiem w moją stronę, dla mnie było uwagą niewyspanej matki małych dzieci (przez 6 lat nie udało mi się namówić jej do wysłania dzieci do przedszkola). Postanowiłem się zmienić (niby niezależnie od tego, czy uda nam się zejść, ale nadzieję mam cały czas), zacząłem słuchać ludzi uważniej. Zorientowałem się, że gdzieś w tle pojawił się niedawno ten drugi. Jak jeszcze przyjaciółka żony chlapnęła jedno zdanie na wspólnej imprezie pod dużym wpływem, to poskładałem wszystko w całość i widzę, że się zakochała (przy czym albo nic z tego nie wyszło ze strony tego drugiego, albo zrobił co chciał i ją olał - tego nie wiem). Żona z jednej strony się tego wypiera, z drugiej twierdzi, że nawet jeśli coś się wydarzy to nie będzie czuć się winna, bo nas dawno nie ma, zniszczyłem życie jej i dzieciom, nie tak miało być itd. Obecnie ze względów zdrowotnych wyjadę na miesiąc i zaczynam się rozsypywać - rozmowy z psychologiem niby pomagają, ale nie aż tak. Z jednej strony wiem, że jedyne co mogę zrobić to zmienić siebie w człowieka, którym chcę być i być może w przyszłości się zejdziemy.
Obawiam się, że ona zrobi wkrótce coś, co to uniemożliwi i skrzywdzi finalnie ją jeszcze bardziej.
Problemu dzieci nie poruszam - jesteśmy dorośli, z nimi rozwodu nie bierzemy. Wstępnie ustaliliśmy, że postawimy dwa domy w jednej dzielnicy, żeby miały obojga rodziców.
Wspieram ją w leczeniu depresji (przejąłem na razie sprawy domowe w całości) i chcę ją wspierać niezależnie jak się nasza relacja zmieni, ale jeśli pójdzie do innego, to nie wiem czy dam radę.
Na początku zacząłem zakładać konto na profilu randkowym żeby zmniejszyć ból, ale po chwili doszedłem do wniosku - co ja wyprawiam? Kogo oszukuję? Siebie? Przecież to kobieta mojego życia, tylko byłem za głupi, żeby zadbać o zwiazek i zauważyć różnice w naszej wrażliwości i potrzebach.
Co robić?

Trudno mi uwierzyć w depresję żony. Jak się ma depresję to się nie romansuje, nie robi planów na przyszłość w postaci budowy 2 domków aby dzieci do obojga rodziców miały blisko.

4 Ostatnio edytowany przez madoja (2021-09-26 11:06:00)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Napiszę Ci prostą rzecz: nie pociągasz już jej od dawna. Ona pragnie bliskości, mężczyzny, seksu (co za tym idzie, też uczucia) - tylko nie Ciebie. W sumie wiele mężatek tak ma, ale nie każda decyduje się na rozstanie.
Nie chodzi o żadne słuchanie czy to że dużo pracowałeś, bo teraz nawet jeśli będziesz siedział w domu i dużo z nią rozmawiał, to nie wywołasz w ten sposób u niej pożądania. Wręcz będziesz ją wkurzał i irytował tym zabieganiem o jej względy, zwłaszcza że ona ma kogoś na oku. Lub tylko sprawisz że będzie miała większe wyrzuty Cię opuszczając. Ja na Twoim miejscu poszłabym wręcz inną drogą - siłownia i wzbudzenie w niej zazdrości mówieniem o jakiejś koleżance czy coś. Ona znów musi Cię zobaczyć jako samca, męskiego, wartościowego i seksownego.

5 Ostatnio edytowany przez maku2 (2021-09-26 11:16:52)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Wybacz ale zdaje się że jesteś kolejnym białorycerzem.
Wziąłeś całą winę na siebie tak jakby Twojej żony w tym nie było.
Otóż była i jest tak samo współwinna za kryzys i problemy w Waszym małżeństwie jak Ty.

WindyBoy napisał/a:

Mam 35 lat, jesteśmy z żoną od 17 lat razem, od 8 małżeństwem.

Zaczęliście być razem będąc jeszcze dzieciakami i uważam że Twoja zona zaczęła myśleć że to życie jej ucieka, że coś jej umyka - na zasadzie króliczka którego teraz ona zaczęła ganiać.

WindyBoy napisał/a:

Od kilku lat oddalaliśmy się od siebie.

To znaczy ilu i na czym to oddalenie polegało - tylko braku seksu?

WindyBoy napisał/a:

Po porodach seks się skończył (myślałem, że to trauma po porodzie i zamiast coś z tym zrobić, czekałem jak idiota aż zmieni się samo).

Owszem zdarza się ale dlaczego uważasz że SAM miałeś tym się zająć - a gdzie Twoja ŻONA? Przecież to jej rzekomo odechciało się seksu, czyli problem miała ona i co ona z tym zrobiła?

WindyBoy napisał/a:

Żadnej mowy o czułościach.

A zdanie później

WindyBoy napisał/a:

Kilka razy próbowałem rozmawiać - bez woli rozmowy.

To jak było bo mi wychodzi że Ty próbowałeś a Twoja księżniczka co w tym czasie robiła? leżała i pachniała?

WindyBoy napisał/a:

Kilka miesięcy temu żona dostała ataku paniki, udało się namówić ją na wizytę u psychiatry - zdiagnozował depresję, jest na lekach. Miesiąc temu odsunęła się ode mnie jeszcze bardziej, zmienila hasła w telefonie itd. przycisnąłem ją, w końcu wyrzuciła z siebie, że jestem dla niej jak brat, nie czuje do mnie nic jako faceta, za dużo pracowałem i nie słuchałem jej

A ja myślę że jej "depresja" wynika z czegoś innego - otóż poszła w romans i zaczęła panikować gdzie ją to zaniesie jak również mogłeś być blisko odkrycia jej romansu. I później standard - konta, telefon za hasłowane, nie pytaj, nie wnikaj, rób na mnie i dom. Jak poczytasz to również jej tłumaczenia to standard - pełno takich samych lub podobnych znajdziesz tutaj i innych portalach. A mówi tak bo musi siebie w swoich oczach wybielić, bo przecież - WSZYSTKO TO TWOJA WINA - a Ty łykasz jak pelikan wszystko co ona gada.
A żona kiedyś pracowała? Po porodach i macierzyńskim wróciła do pracy?

WindyBoy napisał/a:

Z tym ma rację - dopiero jak stwierdziła, że odchodzi, to zobaczyłem jak sam zmieniłem się na gorsze przez te lata - jakbym zaczął rozwijać w sobie wszystkie wady mojego własnego ojca.

Chłopie Ty nie tylko łykasz ale uwierzyłeś w te bzdury że jesteś winny - i to na dodatek mając teraz wiedzę o jej romansie wciąż w to wierzysz?
Ty zmieniłeś się na gorsze czyli uważasz że ona zmieniła się na lepsze? 
A możesz podać parę przykładów jak ona się zmieniła na leprze a Ty na gorsze?

WindyBoy napisał/a:

Jest bardzo wrażliwą osobą i widzę teraz, że to co dla niej było krzykiem w moją stronę, dla mnie było uwagą niewyspanej matki małych dzieci (przez 6 lat nie udało mi się namówić jej do wysłania dzieci do przedszkola).

Piszesz że jest osobą wrażliwą ale kiedy Ty chciałeś rozmawiać rozmawiać o waszych problemach ona Ciebie zlewała.
To gdzie ta jej wrażliwość? na czym ona polegała? na oszustwie? kłamstwie? zdradzie? to te wrażliwości?
Prosiłeś żeby oddać dzieci do żłobka, przedszkola? Żeby jej ulżyć? Żeby mogła pójść do pracy pomiędzy ludzi? Prosiłeś ją o to?

WindyBoy napisał/a:

Postanowiłem się zmienić (niby niezależnie od tego, czy uda nam się zejść, ale nadzieję mam cały czas), zacząłem słuchać ludzi uważniej.

Taka przemiana na siłę nie wiele daje jeśli nie jesteś do niej przekonany. Zacząłeś słuchać ludzi  - dodrze nie można żyć we własnej wizji małżeństwa, życia.

WindyBoy napisał/a:

Zorientowałem się, że gdzieś w tle pojawił się niedawno ten drugi.

Może to Ciebie zdziwi ale w takich jazdach małżeńskich kiedy nie wiadomo o co chodzi to w ogromnej części chodzi  kogoś trzeciego.
I jak sam widzisz wystarczy patrzeć na małżonka jak na człowieka a nie na jakiś cud żeby widzieć jego wady.
Zobacz jaki byłeś zaślepiony że otoczenie wiedziało o jej romansie a Ty dowiadujesz się o nim ostatni.

WindyBoy napisał/a:

Jak jeszcze przyjaciółka żony chlapnęła jedno zdanie na wspólnej imprezie pod dużym wpływem, to poskładałem wszystko w całość i widzę, że się zakochała (przy czym albo nic z tego nie wyszło ze strony tego drugiego, albo zrobił co chciał i ją olał - tego nie wiem)

A jak to zdanie brzmiało, co powiedziała?
Ty cokolwiek wiesz o zdradzie żony czy też bałeś się sprawdzić na zasadzie - kocham, wybaczam?
Sprawdziłeś chociaż billingi żebyś wiedział jak długo robiony byłeś w wała przez żonę?
Która rzekomo jest osobą wrażliwą, schorowaną, żyjąca w depresji?

WindyBoy napisał/a:

Żona z jednej strony się tego wypiera, z drugiej twierdzi, że nawet jeśli coś się wydarzy to nie będzie czuć się winna, bo nas dawno nie ma, zniszczyłem życie jej i dzieciom, nie tak miało być itd.

Z jednym się zgadzam - WAS jako małżeństwo już nie ma.
I ona również ponosi współodpowiedzialność za to co działo się w Waszym małżeństwie nie tylko Ty.
Ale to ona ponosi całkowitą i jedyną odpowiedzialność za własną zdradę.

WindyBoy napisał/a:

Obecnie ze względów zdrowotnych wyjadę na miesiąc i zaczynam się rozsypywać - rozmowy z psychologiem niby pomagają, ale nie aż tak.

Czy Twój stan zdrowia spowodowany jest problemami w małżeństwie?
Proponuję Ci zakup dyktafonu z jak największą dostępną baterią - myślę że po powrocie jak odsłuchasz nagrań zmienisz radykalnie zdanie o żonie.

WindyBoy napisał/a:

Z jednej strony wiem, że jedyne co mogę zrobić to zmienić siebie w człowieka, którym chcę być i być może w przyszłości się zejdziemy.

Problem polega na tym że Ty chcesz żeby było jak dawniej. A Waszego małżeństwa już nie ma i nie będzie. Żona tylko z wyglądu jest taka jak kiedyś teraz to zupełnie inna osoba która zmieniła się chodź by pod wpływem innego faceta, jego myśli, dotyku. Nawet gdybyście się zeszli musielibyście wszystko budować na nowo.
Problem polega na tym że Ty chcesz czegoś innego niż jż.
Problem polega na tym że ona chce tamtego gościa.
Wiesz kim on jest?

WindyBoy napisał/a:

Obawiam się, że ona zrobi wkrótce coś, co to uniemożliwi i skrzywdzi finalnie ją jeszcze bardziej.

Naprawdę uważasz że ona jeszcze z tamtym nie spała? Że czeka aż wyjedziesz do sanatorium/szpitala?
Ty nie masz teraz przejmować się jej samopoczuciem tylko skup się na własnym zdrowiu, na sobie i dzieciach bo tylko one na końcu pozostaną Twoją rodziną.

WindyBoy napisał/a:

Problemu dzieci nie poruszam - jesteśmy dorośli, z nimi rozwodu nie bierzemy.

I dobrze. Oraz to że są za małe na zrozumienie sprawy.
Czyli decyzja - rozwód? Z winą bez?

WindyBoy napisał/a:

Wstępnie ustaliliśmy, że postawimy dwa domy w jednej dzielnicy, żeby miały obojga rodziców.

A tak naprawdę kto tak ustalił? bo odnoszę wrażenie że jż? I jak bardzo dla niej wygodne.

WindyBoy napisał/a:

Wspieram ją w leczeniu depresji (przejąłem na razie sprawy domowe w całości) i chcę ją wspierać niezależnie jak się nasza relacja zmieni, ale jeśli pójdzie do innego, to nie wiem czy dam radę.

Ty naprawdę nie rozumiesz czy wypierasz ze świadomości prawdę? ONA JUŻ JEST Z INNYM. Naprawdę musisz złapać na gorącym "uczynku" żeby to zrozumieć?
Teraz jesteś jej potrzebny bo masz spełnić jej plany - budowa domu.
I pewnie oczekuje że przy rozwodzie będzie ze wskazaniem na Ciebie bo misio weźmie na klatę?
Jak nie zawalczysz o swoje to tak Ciebie sponiewiera że jeszcze przez lata będziesz pytał - ale coś się stało ale o co chodzi.

WindyBoy napisał/a:

Przecież to kobieta mojego życia, tylko byłem za głupi, żeby zadbać o zwiazek i zauważyć różnice w naszej wrażliwości i potrzebach.

I już wiesz w jak ogromnym byłeś błędzie.
W Twojej wizji ona nią była ale postawiłeś ją na piedestale i zamiast traktować jak normalną kobietę/osobę Ty pozwoliłeś jej na bycie pępkiem Waszego małżeństwa.
Cokolwiek jej teraz powiesz, cokolwiek zrobisz ona nie zrozumie - bo jest ktoś trzeci.

6

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Obecnie ze względów zdrowotnych wyjadę na miesiąc ... jedyne co mogę zrobić to zmienić siebie w człowieka, którym chcę być

Bardzo dobre posunięcie.


Obawiam się, że ona zrobi wkrótce coś, co to uniemożliwi i skrzywdzi finalnie ją jeszcze bardziej.

Ojej... musisz tak dorosłą osobę chronić?
Depresję ma czy nie... postępować należy rozsądnie.
Jak ona sobie nagrabi biedy, to jej sprawa.



... rozwodu nie bierzemy. ... postawimy dwa domy w jednej dzielnicy,....

Hoho... tyle kasy na dwa domy, a opiekunki do dzieci nie zorganizowali...
Sielanka pełna. Jeden domek niebieski dla niego, a drugi różowy dla niej.



(przejąłem na razie sprawy domowe w całości) i chcę ją wspierać

Zamiast drugiego domu weź opiekunkę.



Co robić?

To co robisz jest dobre... pracujesz nad sobą, zajmujesz się dziećmi, zadbałeś o byt materialny rodziny.
Tylko przestań płakać nad żoną, nad waszą relacją, robić minę smutnego psa...
Małżeństwo to dwa filary. Jeden, czyli twoja żona, pęka, ma depresję, źle się z nią dzieje.
Bądź drugim mocnym filarem, a nie płączącym miękkim, który zawali się razem z żoną.

7

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Dzięki za wszystkie odpowiedzi. Jeśli macie rację, to ciężko będzie się pozbierać, ale nie będę miał wyjścia.
Żona ma trudny zawód, pracowała do pierwszej, ciąży, potem trochę dla mojej firmy.
Pomysł z domami blisko siebie jest akurat mój - staram się oddzielić temat naszej relacji od dzieci - wydaje mi się to najlepszym rozwiązaniem dla nich właśnie, zwłaszcza że pieniądze nie są w tym przypadku żadnym problemem.
Moje kwestie zdrowotne są niezwiązane z naszym związkiem - mam nadzieję, że jak mnie nie będzie kilka tygodni, to emocje opadną i łatwiej będzie trzeźwo na to spojrzeć.
Żona wiele razy zarzucała mi, że idę w pracę zamiast spędzić z nią czas bez telefonu lub laptopa.  Siedzenie sobie na głowie przez całą pandemię też pewnie zrobiło swoje.
Gościa znam, poznaliśmy się na placu zabaw. Rozwodnik z kilkuletnią córką. Nie zagłębiając się w temat skąd to wiem - ona się zakochała, a on nie chce z nią rozmawiać (o ile coś się nie zmieniło). Co się wydarzyło w międzyczasie - nie wiem, to krótka znajomość. Mało brakowało, a rozwiazałbym z nim temat po swojemu, ale po co potem tłumaczyć się policji - to nie on jest problemem w tym przypadku.

Papierów rozwodowych nie składam, nie mam siły. Ona na razie też nie. Jeśli do tego dojdzie, to raczej nie będzie problemów (chyba). Bez orzeczenia o winie, majątek podzielimy i tyle.
Co do zmiany siebie - to mnie najbardziej boli, że teraz widzę swoje cechy, których nie lubię. Więc je zmienię, bardziej dla siebie niż dla kogokolwiek. Szkoda, że nie chciałem tego zauważyć wcześniej.

8

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Dzięki za wszystkie odpowiedzi. Jeśli macie rację, to ciężko będzie się pozbierać, ale nie będę miał wyjścia.
Żona ma trudny zawód, pracowała do pierwszej, ciąży, potem trochę dla mojej firmy.
Pomysł z domami blisko siebie jest akurat mój - staram się oddzielić temat naszej relacji od dzieci - wydaje mi się to najlepszym rozwiązaniem dla nich właśnie, zwłaszcza że pieniądze nie są w tym przypadku żadnym problemem.
Moje kwestie zdrowotne są niezwiązane z naszym związkiem - mam nadzieję, że jak mnie nie będzie kilka tygodni, to emocje opadną i łatwiej będzie trzeźwo na to spojrzeć.
Żona wiele razy zarzucała mi, że idę w pracę zamiast spędzić z nią czas bez telefonu lub laptopa.  Siedzenie sobie na głowie przez całą pandemię też pewnie zrobiło swoje.
Gościa znam, poznaliśmy się na placu zabaw. Rozwodnik z kilkuletnią córką. Nie zagłębiając się w temat skąd to wiem - ona się zakochała, a on nie chce z nią rozmawiać (o ile coś się nie zmieniło). Co się wydarzyło w międzyczasie - nie wiem, to krótka znajomość. Mało brakowało, a rozwiazałbym z nim temat po swojemu, ale po co potem tłumaczyć się policji - to nie on jest problemem w tym przypadku.

Papierów rozwodowych nie składam, nie mam siły. Ona na razie też nie. Jeśli do tego dojdzie, to raczej nie będzie problemów (chyba). Bez orzeczenia o winie, majątek podzielimy i tyle.
Co do zmiany siebie - to mnie najbardziej boli, że teraz widzę swoje cechy, których nie lubię. Więc je zmienię, bardziej dla siebie niż dla kogokolwiek. Szkoda, że nie chciałem tego zauważyć wcześniej.

I wciąż bierzesz winę na siebie.
Ona jest tak samo winna że wam się posypało małżeństwo jak Ty.
Jej zarzuty o telefonie, laptopie są śmiechu warte jeśli załatwiałeś służbowe sprawy - czytaj - zarabiałeś pieniądze które teraz będziecie dzielić.
Jeśli nie, to i tak nie jest to powodem jej zdrady.
I co ona zrobiła żeby Wasze relacje się poprawiły?
Możesz cos wymienić?

9

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Nadal czuję się winny. Wiem, że mogłem bardziej zadbać o związek i to pewnie dlatego.
Chociaż przyznaję, daliście mi do myślenia...
Jak się spędziło z kimś pół życia, to ciężko znieść myśl, że to koniec, pozbierać się i ruszyć dalej.
Heh... Może przymusowa separacja pozwoli mi się zdystansować, inaczej zwariuję.

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Naprawdę przykro to czytać, szczerze współczuje. To niestety koniec Twojego małżeństwa. Tego się już nie da poskładać. Jedyne co pozostało to szybkie przeprowadzenie sprawy rozwodowej.
Moim zdaniem zadziałał tutaj mechanizm o którym ktoś wcześniej napisał. Mianowicie byłeś jej pierwszym poważnym facetem. Ona nie wie jak jest z innymi bo nie miała żadnych doświadczeń. Pojawił się pierwszy lepszy facet, pewnie powiedział kilka tanich komplementów o tym jaka jest piękna i było pozamiatane. Myślę, że tutaj nie ma znaczenia ten konkretny facet. Tłumaczenie Twojej żony jest niczym innym jak próbą przerzucenia na Ciebie odpowiedzialności i zagłuszenia własnego poczucia winy za rozpad rodziny.
Inną sprawą jest to, że bardzo częstym błędem jest to, że ludzie wiążą się w bardzo młodym wieku, mają jednego partnera, biorą ślub i mają dzieci. Po kilkunastu latach rutyny zawsze pojawia się taka pokusa, żeby sprawdzić jak by było w innej relacji i niektórzy niestety temu ulegają. Dla chwilowej przyjemności rozwalają swoje rodziny. Zwykle romans takich ludzi szybko się kończy bo ok. 40-stki każdy ma jakieś zobowiązania i trudno budować coś nowego. Temat rzeka ogólnie mówiąc.

11

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

nie będę się powtarzał z powyżej postami ( w sedno rady) tylko od siebie dodam że powinieneś się trochę odseparować i zacząć stosować ,, 34 kroki "  które pomogą Ci przetrwać trudny okres rozstania. To czy był to ,,pełny" romans czy tylko gadanie ( zdrada psychiczna) to się nigdy nie dowiesz chyba że ruszy ją sumienie i powie ci laitową wersję. Już wcześniej poruszyłeś  fakt że przestała do ciebie czuć cokolwiek więc ktoś wykorzystał ten jej stan wchodząc z nią w romans. Jak się zorientował że żonka chce coś więcej niż seks to się wycofał stąd jej nastawienie do niego negatywne. Spowodowane takie podejście może być pełną wersją romansu. Musisz sobie odpowiedzieć czy chcesz tkwić w związku gdzie ona już nigdy nie pokocha ciebie jak dawniej a w głowie będzie mieć tamtego i ewentualnie poszuka innego. Możesz też w miarę szybko i bez cyrków rozejść się , przeboleć cały związek i po latach wejść w nowy z osobą która cię kocha a nie tylko jest. I jeszcze jedno tak jak napisano nie bierz całej winy na siebie nawet dodam że mniej niż 50% to twoja wina w rozpadzie małżeństwa (pomijając zdradę ) gdyż zachowywałeś się jak biały książę gdy księżniczka nic oprócz szukania emocji u innych robiła

12 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-09-26 13:36:27)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Nadal czuję się winny. Wiem, że mogłem bardziej zadbać o związek i to pewnie dlatego.
Chociaż przyznaję, daliście mi do myślenia...
Jak się spędziło z kimś pół życia, to ciężko znieść myśl, że to koniec, pozbierać się i ruszyć dalej.
Heh... Może przymusowa separacja pozwoli mi się zdystansować, inaczej zwariuję.

Zwariujesz jak zaczniesz walczyć z sobą o żonę .Kontynuuj terapie, rozwijaj się i pracuj nad sobą dla siebie tylko i wyłącznie.Raczej wszelkie próby wymuszania na sobie atrakcyjności dla żony daruj sobie ponieważ ona odeszła emocjonalnie jakiś czas temu i powrót moim zdaniem jest niemożliwy.Z nadopiekuńczością wobec dorosłej kobiety też daj sobie na wstrzymanie,będziesz w wyrachowany sposób wykorzystany - depresja przez ciebie sztandarowy powód i przyczyna nieszczęścia co jest nieprawdą ,każdy najbardziej odpowiada głownie za siebie i swoje samopoczucie najlepiej jak najbardziej niezależne od zachowań i oddziaływania wpływu innych to trudne i nauka tego ,ale możliwe ,każdy rodzaj uzależnienia niszy relacje i szkodzi.
Koniec waszej relacji raczej jest nieuchronny - nie z Twojej winy .
Potencjalny romans Twojej żony wygląda na takie ostateczne dobicie zdradą bardzo uszkodzonej przez was dwoje relacji.
Depresja jej jest po części dla niej czymś wygodnymi niewygodnym ,więc będzie ją ciągnąć znieczulając się próbami wchodzenia w relację.
Dyskretnie na wszelki wypadek zbieraj jednak dowody,osoby z takimi problemami jak Twoja żona mogą i potrafią być podłe,ale niekoniecznie.
Nie śpiesz się jak nie masz siły z rozwodem,ale pomysł z odcinaniem się i separacją wydaje się niezły,tylko nie żyj życiem jeszcze żony i nie wspieraj jej robiąc za nią i pomagając - dając się dumać (sorry). Za późno i nie zasłużysz już na zejście powrót zmianę ,to jakby wyszło wcześniej od niej miało by sens a w przyszłości jeżeli będzie i wyrazi chęć powrotu to tylko dlatego że jej nie wyszło z nowym i Ty będziesz opcją wariantem na tymczasowe przetrwanie.
Właściwie wina kogokolwiek i odpowiedzialność nie jest teraz już tak istotna nie warto tym się zajmować,o wiele ważniejsze jest zminimalizowanie skutków waszego rozstania dla dzieci,a za zdradę odpowiada zdradzający to zawsze jest suwerenna decyzja i żaden jedynie słuszny bez innej możliwości wybór osoby która zdradza poprzedzając to odejściem emocjonalnym,niewiernością marazmem i stagnacją ,uczuciowym,zaniedbaniem własnej działki w związku tak często jest,zakładam że nie jesteś spasionym zaniedbanym mężczyzną "obiektywnie nieatrakcyjnym" ,a przede wszystkim to  jesteś młody,
te metody uatrakcyjniania się nie zawsze odnoszą pożądany skutek bywa odwrotnie ,możesz jeszcze bardziej zniechęcić żonę do siebie prężąc muskułki i pozorując jakieś niby romanse na boku takie sztuki nie zawsze się udają i wcale nie powodują zazdrości u niewiernych żon ,które myślą o rozstaniu i odejściu do innego faceta .

13

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Nadal uciekasz od odpowiedzi Tobie stawianych.

WindyBoy napisał/a:

Nadal czuję się winny.

Ale zdajesz sobie sprawę że nawet gdybyś stanął na głowie i zaklaskał uszami to by nie pomogło. A dlaczego nie? Bo ona zdecydowała za Was, za Ciebie że Was nie ma.

WindyBoy napisał/a:

Wiem, że mogłem bardziej zadbać o związek i to pewnie dlatego.

Jak ona dbała/zadbała o Wasz związek? Podaj przykłady?

WindyBoy napisał/a:

Chociaż przyznaję, daliście mi do myślenia...

Myśl ale i działaj.
Czy żona pracuje? jak nie to z czego się utrzymuje? Czy wiesz ile i na co wydaje pieniądze?
Czy masz nadzór nad jej telefonem, laptopem? Dlaczego pytam, bo jeśli ona nadal utrzymuje z nim kontakt to wszelkie jej działania wobec Ciebie są fałszywe. A Ty w ułudzie walisz głową w mór.

WindyBoy napisał/a:

Jak się spędziło z kimś pół życia, to ciężko znieść myśl, że to koniec, pozbierać się i ruszyć dalej.

Tak jest ciężko. Ale masz 35 lat a nie 60. Jesteś poukładanym facetem jeśli chodzi o zarobek i jeśli nie jesteś z wyglądu potworem przez duże P (a przecież wszyscy wiemy że każda potwora ma swego amatora) To sobie ułożysz życie z kimś kto Ciebie będzie kochał jako mężczyznę a nie jako bankomat.

WindyBoy napisał/a:

Heh... Może przymusowa separacja pozwoli mi się zdystansować, inaczej zwariuję.

I wyjazd do sanatorium(tam jedziesz?) będzie dobrą okazja do złapania oddechu. Tylko nie zamykaj się tam na nowych ludzi.

14

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Autorze przeczytaj ten wątek Merlego - historia najbardziej zbliżona do Twojej
https://www.netkobiety.pl/t124401.html

15

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Unikam odpowiedzi, bo są bolesne. Poza wielokrotnym wskazywaniem, że zaniedbuję relację i to się źle skończy innych prób ze strony żony w zasadzie nie było. Z atrakcyjnością  u mnie nie jest źle poza rodzinną aerodynamiczną fryzurą:)
Do sanatorium nie jadę, po operacji będę mógł ledwo leżeć na prochach przez parę tygodni, przeniosę się do rodziców na ten czas - gdyby któreś dziecko na mnie wskoczyło to miałbym powrót do szpitala. Przeczytam drugi wątek i tu wrócę.

16

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Historia Merle ma swoje podobieństwa, jednak nie da się tego porównać. U jż na chwilę obecną romansu nie ma (jż nie do końca wierzy, że jestem pewien swoich podejrzen - przez to co mówi niczego nie mówi na razie moje podejrzenia się sprawdzają), chociaż zawsze może się to zmienić, a moje możliwości sprawdzenia faktów są ograniczone.
Obstawiam, że po moim powrocie w listopadzie jedno z nas się wyprowadzi i to będzie faktycznie koniec. Nie wiem tylko, czy tym kimś chcę być ja. Z jednej strony dzieci są bardziej związane z jż (i trudno, żeby było inaczej), ale z drugiej strony to ona odchodzi. Może tak jak pisano w wątku Merle, przejść na tryb z trzema mieszkaniami (lub dwoma mieszkaniami i domem) - ma ktoś doświadczenia z takim rozwiązaniem?

17

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
madoja napisał/a:

Napiszę Ci prostą rzecz: nie pociągasz już jej od dawna. Ona pragnie bliskości, mężczyzny, seksu (co za tym idzie, też uczucia) - tylko nie Ciebie. W sumie wiele mężatek tak ma, ale nie każda decyduje się na rozstanie.
Nie chodzi o żadne słuchanie czy to że dużo pracowałeś, bo teraz nawet jeśli będziesz siedział w domu i dużo z nią rozmawiał, to nie wywołasz w ten sposób u niej pożądania. Wręcz będziesz ją wkurzał i irytował tym zabieganiem o jej względy, zwłaszcza że ona ma kogoś na oku. Lub tylko sprawisz że będzie miała większe wyrzuty Cię opuszczając. Ja na Twoim miejscu poszłabym wręcz inną drogą - siłownia i wzbudzenie w niej zazdrości mówieniem o jakiejś koleżance czy coś. Ona znów musi Cię zobaczyć jako samca, męskiego, wartościowego i seksownego.

I to jest chyba jedyna metoda. Niezależnie czy się zejdziemy czy nie, skupiając się na sobie wyjdę na tym finalnie lepiej. Tylko nadal ciężko przekreślić tak po prostu wspólne lata:/ może po prostu muszę mieć parę miesięcy dla siebie, żeby spojrzeć na to z dystansem.
Gdyby nie dzieci, to wyjechałbym na parę miesięcy/lat w świat, żeby się pozbierać. W obecnej sytuacji trudno będzie się od tego odciąć.

18

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Dobra jest. Juz jej sie udalo na Ciebie wine przerzucic. Szacun!
Twoja zona to manipulantka. Za zeiazek odpowiadają obie strony. Nie Ty zaniedbales go. WY zaniedbaliscie.  Ale to ona podjela DECYZJE o zdradzie.

19

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

No proszę... doczekałem się powołania na swój wątek... dzięki Pasławku big_smile

@Autorze,

maku2 pięknie pisze. Mi też pisano, a ja wiedziałem swoje... no i byłem w błędzie.

Z opisu wygląda, że żona ma romans i stąd rezygnacja z Ciebie. Oczywiście wcześniej, przed romansem, mogliście obydwoje zrobić więcej i próbować naprawić relację. Rację ma jednak maku2, że nie możesz brać całej winy na siebie, bo jesteście współwinni i serio nie ma sensu patrzeć na to które z Was, jeśli w ogóle, jest winne bardziej. Natomiast żony do romansu nie wepchnąłeś. To była jej autonomiczna decyzja i w momencie, gdy się na to zdecydowała, jakiekolwiek wcześniejsze winy nie mają już znaczenia. Teraz to tylko i wyłącznie ona jest winna, bo przekroczyła granicę, której przekraczać nie wolno, choćby ze względu na rodzinę.

Koniecznie nie daj sobie wmówić winy i nie pozwól nadal sobą manipulować (a już jesteś manipulowany, bo żona wmawia Ci, że wszystko co złe, to przez Ciebie, nie chce z Tobą właściwie rozmawiać).

Im bardziej uda Ci się zdystansować, tym lepiej. Niestety o wiele łatwiej jest to napisać, niż zrobić.

PS - No i wybij sobie z głowy myślenie, że to kobieta Twojego życia. Gdyby nią była, wątek by nie powstał. Piszesz sensownie i spójnie. Widać, że analizujesz rzeczy i dobro rodziny jest u Ciebie na pierwszym miejscu. Jeśli takiego gościa ktoś po 17 latach traktuje w taki sposób jak żona Ciebie, uwierz, to z nią, nie z Tobą, jest coś nie tak.

Powodzenia!

20 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-09-26 20:29:16)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

To w ogóle fantastyczne zjawisko jest jak w momencie gdy strona oznajmiająca że chce zakończyć związek i zwykle, jak wskazuje lektura forum trzymająca juz drugą galaż oznajmia ze partner jest be, strona zaskoczona poszukuje się w sobie zaniedbań  nie zadając sobie pytania czy była traktowana odpowiednio i biorąc z automatu całą winę  na siebie.
Tak się zastanawiam jak sie czuje taki ktoś kto te pretensje z siebie wypluwa? I chyba bym się nie zamieniła na tę  refleksyjnosc  i wrażliwość..

21 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-09-26 20:17:40)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Historia Merle ma swoje podobieństwa, jednak nie da się tego porównać. U jż na chwilę obecną romansu nie ma (jż nie do końca wierzy, że jestem pewien swoich podejrzen - przez to co mówi niczego nie mówi na razie moje podejrzenia się sprawdzają), chociaż zawsze może się to zmienić, a moje możliwości sprawdzenia faktów są ograniczone.
Obstawiam, że po moim powrocie w listopadzie jedno z nas się wyprowadzi i to będzie faktycznie koniec. Nie wiem tylko, czy tym kimś chcę być ja. Z jednej strony dzieci są bardziej związane z jż (i trudno, żeby było inaczej), ale z drugiej strony to ona odchodzi. Może tak jak pisano w wątku Merle, przejść na tryb z trzema mieszkaniami (lub dwoma mieszkaniami i domem) - ma ktoś doświadczenia z takim rozwiązaniem?

Wiadomo że sytuacje i okoliczności różnią się w życiu,jednak mam nieodparte wrażenie że Twoja żona zeszła tylko z romansem głębiej ,ale to przecież trudne do sprawdzenia ,równie dobrze facet dał jej kopa bo najprawdopodobniej nie miał ochoty na nic więcej niż romans i bzykanie ,a możliwe że swoim gadaniem na Ciebie i narzekaniem,facetowi Twoja żona przypominała jego byłą więc wiesz, to moje domysły tylko żadne prawdy objawione.
Wygląda jeszcze to wszystko co opisujesz w zachowaniach żony i z tego co ona mówi ,że przeprowadza swój plan bez specjalnych zakłóceń po swojej myśli,podałeś się z tym poczuciem winy na tacy,najpierw gładko  wyprowadzi Ciebie z mieszkania to jest najłatwiejsze ,potem zgarnie swoją działką waszego majątku i zabezpieczy się finansowo ,na ten aspekt zwróć uwagę  idź do prawnika ,nie chodzi mi tu o alimenty na dzieci bynajmniej.

22

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

teraz to i tak wiele nie załatwi, trzeba zająć się swoim zdrowiem i spokojnie poczekać co się w głowie wyklaruje.

23

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Ela210 napisał/a:

teraz to i tak wiele nie załatwi, trzeba zająć się swoim zdrowiem i spokojnie poczekać co się w głowie wyklaruje.

Zdrowie najważniejsze oczywiście.:)

24

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Ela210 napisał/a:

teraz to i tak wiele nie załatwi, trzeba zająć się swoim zdrowiem i spokojnie poczekać co się w głowie wyklaruje.

A jednak może i powinien.
Powinien zamontować w domu kamery, podsłuch. Zamontować GPS w aucie jak i dyktafon.
Dlaczego?
On do szpitala i do rodziców. Ona zostaje w domu – dzieci do rodziców i chata wolna.
Powinien zdobywać dowody lub upewni się że był w błędzie.
Może wynająć detektywa.
Jednego nie może - siedzieć na doopie, bo samo się nie wyjaśni.
A w dzisiejszych czasach nie jest problemem cos zrobić tylko często brak ochoty.

25

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

robisz najważniejszym punktem to czy była zdrada czy nie.
a najważniejsze czy za miesiąc czy dwa On będzie z tą kobietą chcioał być czy nie i na jakich zasadach.
To ma się wyjaśnić.

26 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-09-26 21:56:21)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
maku2 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

teraz to i tak wiele nie załatwi, trzeba zająć się swoim zdrowiem i spokojnie poczekać co się w głowie wyklaruje.

A jednak może i powinien.
Powinien zamontować w domu kamery, podsłuch. Zamontować GPS w aucie jak i dyktafon.
Dlaczego?
On do szpitala i do rodziców. Ona zostaje w domu – dzieci do rodziców i chata wolna.
Powinien zdobywać dowody lub upewni się że był w błędzie.
Może wynająć detektywa.
Jednego nie może - siedzieć na doopie, bo samo się nie wyjaśni.
A w dzisiejszych czasach nie jest problemem cos zrobić tylko często brak ochoty.

To też Autor może zrobić,ale to oznacza definitywny już raczej koniec taki absolutny i niemalże nieodwracalny ,może dowiedzieć się z takich materiałów zdobytych przez detektywa o stosunku i postawie żony wobec niego to znaczy coś już wie - potwierdzi być może że ona z nim nie jest emocjonalnie i jak odnosi się do niego oraz do kochanka to też kwestia interpretacji tego co usłyszy i zobaczy,w jakim będzie po tym stanie ,to ryzykowne wiele osób ma traumę po tym i po takich słowach widokach ,więc najpierw niech Autor zadba o nieco siły.
To co do dalszej wspólnej przyszłości zależy od zbyt wielu czynników ,które z kolei nie zależą za bardzo od wpływu Autora więc przyszłość z kobietą niechętną do życia razem wydaje się bez sensu na zasadzie rodziców i lokatorów ,koleżeństwa - nie takie mają oczekiwania na tym etapie .on jest jeszcze mężem dla niej w swoim mniemaniu i przez ludzkie przywiązanie i sentymenty,a on nie jest już dla niej  mężczyzną ,kochankiem, partnerem tylko w ograniczonym do codzienności i dzieci zakresie nic ponadto , nagły zryw i olśnienie u jeszcze żony wydaję się mocno nierealnym,chyba że dostanie od życia po głowie ostro,wtedy może "zrozumie" ale wiarygodna będzie prawdopodobnie dość mało ,zaufanie utracone to najgorsze gorsze nawet niż oddalenie i rozmijanie się.

27

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Ela210 napisał/a:

robisz najważniejszym punktem to czy była zdrada czy nie.
a najważniejsze czy za miesiąc czy dwa On będzie z tą kobietą chcioał być czy nie i na jakich zasadach.
To ma się wyjaśnić.

Wiedza pomaga w podjęciu decyzji.
Samo się nie wyjaśni.

28

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Autorze, bardzo przykro mi się to czyta, współczuje ci.
W sumie inni użytkownicy wytłuścili ci już najważniejsze rzeczy.
Proszę, nie obwiniaj się. Zachęcam do lektury innych wątków o zdradzie czy pań piszących tu mających wątpliwości przed skokiem w bok bądź mąż/kochanek.
Te zachowania są do bólu schematyczne. Mechanizm obronny by się wybielić i uspokoić sumienie? Pewnie tak.
Nie lubię radzić być silnym, bo każdy ma prawo do słabości, do łez. Ale w tym wypadku to najlepsze co możesz dla siebie zrobić.
To czy małżeństwo "przetrwa" nie zależy już od ciebie a od żony. Ty się zastanów czy chcesz z taką osobą być - manipulantką która za płaszczykiem depresji zrzuca winę na ciebie i cię zdradziła (bo wg. mnie jest to pewne, pytanie czy romans trwa).

29

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Ela210 napisał/a:

robisz najważniejszym punktem to czy była zdrada czy nie.
a najważniejsze czy za miesiąc czy dwa On będzie z tą kobietą chcioał być czy nie i na jakich zasadach.
To ma się wyjaśnić.

Jeśli się wyjaśni. Na chwilę obecną jż nie chce być razem i prze do rozstania, a mi zawalił się świat.
Dla równowagi (na tyle, na ile dobrze odczytuję jej motywacje), gdybyście zapomnieli na chwilę o moim wątku i przeczytali takie coś, co byście doradzili? Piszę to dlatego, że Wasza ocena na razie przynajmniej jest dla mnie zbyt trudna do przełknięcia.

Topic: nie kocham już męża
Mam 35 lat, od kilkunastu lat jestem w związku z mężem, ale nie kocham go już. Od wiosny leczę się z depresji i im lepiej się czuję, tym bardziej widzę, że ten związek jest pusty. W naszej relacji nigdy nie było wielkiej namiętności, ale od kilku lat nie jestem w stanie zmusić się do jakiejkolwiek intymności. Przez te lata na moje pretensje w tym temacie (i ogólnie, zaniedbywania głębszych potrzeb naszego związku, posiwecania każdego wolnego czasu na pracę) słyszałam tylko, że "mam okres chyba". Mąż zawsze miał problem z tym, że nie słuchał na poważnie, tylko raczej traktował mnie jak kumpelę.
Gdy urodziły się dzieci, skupiłam się na nich (były bardzo problematyczne, przez 4 lata nie przespałam jednej nocy nawet), mąż zaparł się i zapisał je do przedszkola w pewnym momencie, ale wybuchła pandemia i temat znowu został na mojej głowie (aż do teraz, chociaż rozważałam zerówkę w formie domowej). Teraz mam męża, którego nie kocham, życie, które muszę odzyskać po takim czasie siedzenia w domu (dawniej byłam bardzo aktywną osobą). Na dodatek przypadkiem poznałam jednego faceta (w sumie razem poznaliśmy - w parku) z dzieckiem w wieku naszych. Parę wspólnych wyjść, basen z dzieciakami, porozmawialiśmy i.... się zakochałam. Zorientowałam się, jak bardzo brakuje mi czułości. Nie zagłębiając się w szczegóły - olał mnie, a ja nie mogę o nim zapomnieć. Mąż w końcu zauważył, że zachowuję się z jeszcze większym dystansem, przycisnął mnie i powiedziałam mu, że między nami koniec, a dla mnie nasz związek nie istnieje od dawna. Chciałabym to uratować, ale ja kompletnie nic do niego nie czuję jako mężczyzny. Co robić?

30

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
paslawek napisał/a:
maku2 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

teraz to i tak wiele nie załatwi, trzeba zająć się swoim zdrowiem i spokojnie poczekać co się w głowie wyklaruje.

A jednak może i powinien.
Powinien zamontować w domu kamery, podsłuch. Zamontować GPS w aucie jak i dyktafon.
Dlaczego?
On do szpitala i do rodziców. Ona zostaje w domu – dzieci do rodziców i chata wolna.
Powinien zdobywać dowody lub upewni się że był w błędzie.
Może wynająć detektywa.
Jednego nie może - siedzieć na doopie, bo samo się nie wyjaśni.
A w dzisiejszych czasach nie jest problemem cos zrobić tylko często brak ochoty.

To też Autor może zrobić,ale to oznacza definitywny już raczej koniec taki absolutny i niemalże nieodwracalny ,może dowiedzieć się z takich materiałów zdobytych przez detektywa o stosunku i postawie żony wobec niego to znaczy coś już wie - potwierdzi być może że ona z nim nie jest emocjonalnie i jak odnosi się do niego oraz do kochanka to też kwestia interpretacji tego co usłyszy i zobaczy,w jakim będzie po tym stanie ,to ryzykowne wiele osób ma traumę po tym i po takich słowach widokach ,więc najpierw niech Autor zadba o nieco siły.
To co do dalszej wspólnej przyszłości zależy od zbyt wielu czynników ,które z kolei nie zależą za bardzo od wpływu Autora więc przyszłość z kobietą niechętną do życia razem wydaje się bez sensu na zasadzie rodziców i lokatorów ,koleżeństwa - nie takie mają oczekiwania na tym etapie .on jest jeszcze mężem dla niej w swoim mniemaniu i przez ludzkie przywiązanie i sentymenty,a on nie jest już dla niej  mężczyzną ,kochankiem, partnerem tylko w ograniczonym do codzienności i dzieci zakresie nic ponadto , nagły zryw i olśnienie u jeszcze żony wydaję się mocno nierealnym,chyba że dostanie od życia po głowie ostro,wtedy może "zrozumie" ale wiarygodna będzie prawdopodobnie dość mało ,zaufanie utracone to najgorsze gorsze nawet niż oddalenie i rozmijanie się.

Nie mam siły bawić się w zatrudnianie detektywów. Koniec końców nie będzie to miało raczej na nic wpływu. Oddam pół majątku to oddam, wątpię żeby skończyło się inaczej niż opieką wspólną nad dziećmi. Może to błąd, ale kwestiami finansowymi się nie przejmuję, bo nie muszę.

31 Ostatnio edytowany przez Jonatan_ (2021-09-27 09:11:22)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Mamy klasyka. Miałem podobną, niemal identyczną sytuację. Najważniejsze to zdać sobie sprawę, że tego małżeństwa już od dawna nie ma. Prawdę mówiąc Twój zdrowy rozsądek już na bank Ci to podpowiada. Emocje niestety będą robić swoje. Twoje zadanie to się z nimi uporać. Teraz zacznij myśleć tylko o sobie. Jedyne zmiany jakie możesz zrobić to zająć się sobą i swoim rozwojem, całkowicie egoistycznie. Rób w wolnym czasie dokładnie to co przynosi zadowolenie. Jest mnóstwo porad na Internecie ale znajdź własną drogę. Może to być sport, a może całkowite tracenie czasu na netlixie. Nie ma to znaczenia jeśli pomoże będzie dobre. W jej oczach przestałeś istnieć. Z tego co piszesz finansowo dobrze sobie radzisz. To bardzo ważne. Nie zaniedbaj pracy.  Co usłyszysz od żony:

1. To Ty rozwaliłeś małżeństwo, bo za dużo/za mało pracowałeś
2. Przeznaczałeś mi za dużo czasu, osaczałeś mnie/za mało czasu
3. Miałam za dużo na głowie
4. Nie miałam wsparcia

Etc. Nie możesz pod żadnym pozorem się temu poddać. To manipulacja która w jej głowie ją wybiela. No i najgorsze. na 90% będzie grała dziećmi i robiła problemy z widzeniami. Oczywiście w między czasie będzie nastawiała dzieci anty. Jest to tak normalne jak śnieg zimą. Z dobrych wiadomości jak dzieci podrosną wszystko obróci się przeciwko jej samej.

Jak najszybciej uciekaj z tej relacji. Jeśli masz dowody rozwód z orzeczeniem o winie żony. Jak nie rozwód bez orzekania. Jeśli się nie zastosujesz do rad randomów z forum obudzisz się w wieku 40 lat ze zrypaną psychą. Z plusów to, że tu napisałeś świadczy o tym, że masz dużą szansę wyjść z tego w miarę cało. Pamiętaj, że Twoje życie po rozwozie dopiero się zacznie.

32

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

U jż na chwilę obecną romansu nie ma (jż nie do końca wierzy, że jestem pewien swoich podejrzen - przez to co mówi niczego nie mówi na razie moje podejrzenia się sprawdzają), chociaż zawsze może się to zmienić, a moje możliwości sprawdzenia faktów są ograniczone.

Wczoraj pisałem na szybko, a jeszcze chciałem się odnieść do tego kawałka.

U Twojej żony romans jest nadal. To naprawdę bardzo proste. Gdyby go nie było, zaczęłaby robić umizgi w Twoją stronę, bo za dużo jej dajesz, by z Ciebie zrezygnowała, jeśli emocjonalnie nie jest związana z kimś innym. To, czy się z nim spotyka, jest bez znaczenia.

33

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Jonatan_ napisał/a:

Mamy klasyka. Miałem podobną, niemal identyczną sytuację. Najważniejsze to zdać sobie sprawę, że tego małżeństwa już od dawna nie ma.

A czy Ty zdałeś sobie sprawę odnośnie własnego małżeństwa?

Jonatan_ napisał/a:

Jak najszybciej uciekaj z tej relacji.

Zrobiłeś co radzisz?

34 Ostatnio edytowany przez Jonatan_ (2021-09-27 11:34:42)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
maku2 napisał/a:
Jonatan_ napisał/a:

Mamy klasyka. Miałem podobną, niemal identyczną sytuację. Najważniejsze to zdać sobie sprawę, że tego małżeństwa już od dawna nie ma.

A czy Ty zdałeś sobie sprawę odnośnie własnego małżeństwa?

Jonatan_ napisał/a:

Jak najszybciej uciekaj z tej relacji.

Zrobiłeś co radzisz?

Ad1. Tak.

Ad2. Tak. Sprawa rozwodowa.

Jeśli chcesz więcej info pisz PM, nie chcemy robić OP-owi spamu.

35 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2021-09-27 12:11:22)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

"Zakochałem się w mężatce, lecz odrzuciłem ją.To źle?"

A czy to czasem nie wątek gościa, w którym zakochała się twoja żona? 


Kilka wątków poniżej twojego.

36

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Topic: nie kocham już męża
Mam 35 lat, od kilkunastu lat jestem w związku z mężem, ale nie kocham go już. Od wiosny leczę się z depresji i im lepiej się czuję, tym bardziej widzę, że ten związek jest pusty. W naszej relacji nigdy nie było wielkiej namiętności, ale od kilku lat nie jestem w stanie zmusić się do jakiejkolwiek intymności. Przez te lata na moje pretensje w tym temacie (i ogólnie, zaniedbywania głębszych potrzeb naszego związku, posiwecania każdego wolnego czasu na pracę) słyszałam tylko, że "mam okres chyba". Mąż zawsze miał problem z tym, że nie słuchał na poważnie, tylko raczej traktował mnie jak kumpelę.
Gdy urodziły się dzieci, skupiłam się na nich (były bardzo problematyczne, przez 4 lata nie przespałam jednej nocy nawet), mąż zaparł się i zapisał je do przedszkola w pewnym momencie, ale wybuchła pandemia i temat znowu został na mojej głowie (aż do teraz, chociaż rozważałam zerówkę w formie domowej). Teraz mam męża, którego nie kocham, życie, które muszę odzyskać po takim czasie siedzenia w domu (dawniej byłam bardzo aktywną osobą). Na dodatek przypadkiem poznałam jednego faceta (w sumie razem poznaliśmy - w parku) z dzieckiem w wieku naszych. Parę wspólnych wyjść, basen z dzieciakami, porozmawialiśmy i.... się zakochałam. Zorientowałam się, jak bardzo brakuje mi czułości. Nie zagłębiając się w szczegóły - olał mnie, a ja nie mogę o nim zapomnieć. Mąż w końcu zauważył, że zachowuję się z jeszcze większym dystansem, przycisnął mnie i powiedziałam mu, że między nami koniec, a dla mnie nasz związek nie istnieje od dawna. Chciałabym to uratować, ale ja kompletnie nic do niego nie czuję jako mężczyzny. Co robić?

Odpowiedziałabym: Oboje przyłożyliście się do zniszczenia waszego małżeństwa. Jeśli jest w tobie jakakolwiek chęć naprawy idźcie na terapię. Być może ona pozwoli wam na nowo odbudować małżeństwo, albo pozwoli zrozumieć, że czas się rozstać.

37

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Wiecie jak dodać nowy wpis?

38

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

W Twoim 1 poscie autorze widze jakas niespojnosc - najpierw piszesz ze.. probowales rozmawiac ale nieskutecznie, potem ze jednak  nie sluchales zony, czyli schematycznie komunikacja lezy..  zacytuje zdanie innej forumowiczki: "jedno jest pewne: tam gdzie w związku nie ma miejsca na kochankę, nie ma kochanki. " pod ktorym sie podpisuje...
Koledzy juz podpowiadaja dobre rady, juz wszystko wiadomo ze jz ma 2 galaz, co nie zmienia faktu ze teraz to zadbaj o siebie - wszystko sie skumulowalo.. wszystko sie zmieni, to nie koniec swiata... wlasnie nie dajecie sobie szansy na wspolna terapie?

39 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-09-27 14:58:03)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Annka99 napisał/a:

Wiecie jak dodać nowy wpis?


post dodałaś wiec pewnie chodzi o nowy temat.
W każdej zakładce podforum jest w prawym górnym rogu "przycisk" pt "Utwórz nowy temat" i już.
tylko trzeba wybrać odpowiedni dział dla swojego tematu/problemu/historii po prostu.

40

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Annka99 napisał/a:

Wiecie jak dodać nowy wpis?


Jak klikniesz właściwy dział do swojego tematu to pojawi się "Utwórz nowy temat"

https://i.imgur.com/jyOYXOc.png

41

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Sama jestem po rowodzie i kiedy uświadomiłam sobie że to koniec, mimo wszystko chciałam ratować związek. Teraz wiem, że czasami nie ma już nic do uratowania i chociaż uświadomienie sobie tego boli to jednak z czasem jest lepiej.
Zastanów się na spokojnie czy warto ratować ten związek? Czy dzieci nie byłyby szczęśliwsze przy szczęśliwych rodzicach, nawet jeśli rodzice żyliby oddzielnie?
Rozwód będzie nieprzyjemny, bolesny ale ból z czasem minie. Nie bój się zmian.

42

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Jonatan_ napisał/a:

Mamy klasyka. Miałem podobną, niemal identyczną sytuację. Najważniejsze to zdać sobie sprawę, że tego małżeństwa już od dawna nie ma. Prawdę mówiąc Twój zdrowy rozsądek już na bank Ci to podpowiada. Emocje niestety będą robić swoje. Twoje zadanie to się z nimi uporać. Teraz zacznij myśleć tylko o sobie. Jedyne zmiany jakie możesz zrobić to zająć się sobą i swoim rozwojem, całkowicie egoistycznie. Rób w wolnym czasie dokładnie to co przynosi zadowolenie. Jest mnóstwo porad na Internecie ale znajdź własną drogę. Może to być sport, a może całkowite tracenie czasu na netlixie. Nie ma to znaczenia jeśli pomoże będzie dobre. W jej oczach przestałeś istnieć. Z tego co piszesz finansowo dobrze sobie radzisz. To bardzo ważne. Nie zaniedbaj pracy.  Co usłyszysz od żony:

1. To Ty rozwaliłeś małżeństwo, bo za dużo/za mało pracowałeś
2. Przeznaczałeś mi za dużo czasu, osaczałeś mnie/za mało czasu
3. Miałam za dużo na głowie
4. Nie miałam wsparcia

Etc. Nie możesz pod żadnym pozorem się temu poddać. To manipulacja która w jej głowie ją wybiela. No i najgorsze. na 90% będzie grała dziećmi i robiła problemy z widzeniami. Oczywiście w między czasie będzie nastawiała dzieci anty. Jest to tak normalne jak śnieg zimą. Z dobrych wiadomości jak dzieci podrosną wszystko obróci się przeciwko jej samej.

Jak najszybciej uciekaj z tej relacji. Jeśli masz dowody rozwód z orzeczeniem o winie żony. Jak nie rozwód bez orzekania. Jeśli się nie zastosujesz do rad randomów z forum obudzisz się w wieku 40 lat ze zrypaną psychą. Z plusów to, że tu napisałeś świadczy o tym, że masz dużą szansę wyjść z tego w miarę cało. Pamiętaj, że Twoje życie po rozwozie dopiero się zacznie.

Jż nie chce wspólnej terapii, twierdzi że na chwilę obecną nie ma co ratować.
W te 4 punkty zarzutów trafiłeś idealnie, choć po dzisiejszej rozmowie nadal z częścią zarzutów się zgadzam i nie mogę sobie pewnych rzeczy wybaczyć.
Wstępnie postanowiłem dać sobie miesiąc na przemyślenia, skoro mnie i tak nie będzie. Obawiam się na chwilę obecną najbardziej tego, że podczas mojej nieobecności wydarzą się rzeczy, po których skończymy w agresywnym konflikcie - w mojej opinii jż nie patrzy do końca trzeźwo na świat w obecnym stanie.

43

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Nadija napisał/a:

Sama jestem po rowodzie i kiedy uświadomiłam sobie że to koniec, mimo wszystko chciałam ratować związek. Teraz wiem, że czasami nie ma już nic do uratowania i chociaż uświadomienie sobie tego boli to jednak z czasem jest lepiej.
Zastanów się na spokojnie czy warto ratować ten związek? Czy dzieci nie byłyby szczęśliwsze przy szczęśliwych rodzicach, nawet jeśli rodzice żyliby oddzielnie?
Rozwód będzie nieprzyjemny, bolesny ale ból z czasem minie. Nie bój się zmian.

Tylko ja nadal nie wiem, czy faktycznie nie ma co ratować. Jeśli terapeuta mówi jej wielokrotnie, że czas terapii to zdecydowanie zły czas na decyzje życiowe, to dla mnie oznacza to, że już może mieć zaburzone postrzeganie rzeczywistości na tyle, że po terapii może diametralnie zmienić zdanie. Mimo wszystko poważny związek traktuję jako taki, w którym wspieramy się w trudnych chwilach, a nawet zwłaszcza w takich, nawet jeśli oberwę. Jeśli się łudzę i mylę - trudno. Przy odpowiednim podejściu w swojej psychice poradzę sobie w każdej sytuacji. Tak czy inaczej chcę pozostać w zgodzie ze sobą, żebym za rok nie spojrzał do tyłu i nie żałował, że nie zrobiłem wszystkiego. Powoli godzę się z tym (choć to trudne), że wpływ mam tylko na siebie (gdzie mam dużą chęć zmian dla siebie samego), a resztę mogę tylko obserwować. Co się wtedy wydarzy i co zrobię mając różne wybory - zobaczymy. Mam nadzieję, że będę na tyle mocno stał na nogach, że decyzje będą słuszne, cokolwiek zdecyduję.

Z dobrych rzeczy w ogóle nie biorę pod uwagę walki o dzieci i wierzę, że dogadamy się w razie czego bez problemu. Gdybym w tym miejscu się pomylił, to znaczy że faktycznie nic z tego nigdy nie poskładamy.

44

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Mały update, wczoraj zarzucilem jż parę kłamstw wskazując, że wiem o paru rzeczach. Niektóre blefy zadziałały i potwierdziła, że była u boczniaka w mieszkaniu. Niby nie ma to znaczenia, bo nie potrzebuję więcej niż zdrady emocjonalnej dla obrazu sytuacji, ale kłamstwa w żywe oczy automatycznie podważają wszystkie inne złożone przez już deklaracje i zapewnienia. Tak jak czytałem w kilku wątkach i nie mogłem zrozumieć, tak nadal nie mogę zrozumieć jak można potraktować było nie było towarzysza życia i ojca swoich dzieci w tak bardzo wyrachowany sposób. Nie da się odejść, wyprowadzić, ustalić sposób opieki i wtedy zacząć nowe życie? Koniecznie trzeba kłamać, lawirować, niszczyć życia?
Nie pojmuję tego. Na szczęście w piątek znikam, będę miał czas się uspokoić.

45

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Mały update, wczoraj zarzucilem jż parę kłamstw wskazując, że wiem o paru rzeczach. Niektóre blefy zadziałały i potwierdziła, że była u boczniaka w mieszkaniu. Niby nie ma to znaczenia, bo nie potrzebuję więcej niż zdrady emocjonalnej dla obrazu sytuacji, ale kłamstwa w żywe oczy automatycznie podważają wszystkie inne złożone przez już deklaracje i zapewnienia. Tak jak czytałem w kilku wątkach i nie mogłem zrozumieć, tak nadal nie mogę zrozumieć jak można potraktować było nie było towarzysza życia i ojca swoich dzieci w tak bardzo wyrachowany sposób. Nie da się odejść, wyprowadzić, ustalić sposób opieki i wtedy zacząć nowe życie? Koniecznie trzeba kłamać, lawirować, niszczyć życia?
Nie pojmuję tego. Na szczęście w piątek znikam, będę miał czas się uspokoić.

I dlatego proponowałem kamery czy dyktafony czy GPS bo one Ci prawdę powiedzą.
To nie Ty jesteś problemem w tym związku(żadne Twoje wady nie są przyczyną jej postępowania) tylko ona. A Ty cały czas(oby tylko do tej pory) ją usprawiedliwiasz i szukasz Bóg wie jakich przyczyn w jej zachowaniu.
Uważam że zostałeś zdradzony i że będziesz nadal zdradzany.
Dlaczego nie odchodzą tylko zdradzają?
BO IM TAK WYGODNIE.
Bo tamten jest od emocji.
Bo stały partner ma więcej do zaoferowania(rzeczy materialnych, rodzinnych)  niż kochaś.
Bo...ale czy to ważne?
Nie trać czasu na jej zrozumienie bo ona Ciebie wskazywać będzie jako winnego jej zachowania.
Znajdź 34 kroki powinny Ci chociaż trochę pomoc.

46

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
maku2 napisał/a:
WindyBoy napisał/a:

Mały update, wczoraj zarzucilem jż parę kłamstw wskazując, że wiem o paru rzeczach. Niektóre blefy zadziałały i potwierdziła, że była u boczniaka w mieszkaniu. Niby nie ma to znaczenia, bo nie potrzebuję więcej niż zdrady emocjonalnej dla obrazu sytuacji, ale kłamstwa w żywe oczy automatycznie podważają wszystkie inne złożone przez już deklaracje i zapewnienia. Tak jak czytałem w kilku wątkach i nie mogłem zrozumieć, tak nadal nie mogę zrozumieć jak można potraktować było nie było towarzysza życia i ojca swoich dzieci w tak bardzo wyrachowany sposób. Nie da się odejść, wyprowadzić, ustalić sposób opieki i wtedy zacząć nowe życie? Koniecznie trzeba kłamać, lawirować, niszczyć życia?
Nie pojmuję tego. Na szczęście w piątek znikam, będę miał czas się uspokoić.

I dlatego proponowałem kamery czy dyktafony czy GPS bo one Ci prawdę powiedzą.
To nie Ty jesteś problemem w tym związku(żadne Twoje wady nie są przyczyną jej postępowania) tylko ona. A Ty cały czas(oby tylko do tej pory) ją usprawiedliwiasz i szukasz Bóg wie jakich przyczyn w jej zachowaniu.
Uważam że zostałeś zdradzony i że będziesz nadal zdradzany.
Dlaczego nie odchodzą tylko zdradzają?
BO IM TAK WYGODNIE.
Bo tamten jest od emocji.
Bo stały partner ma więcej do zaoferowania(rzeczy materialnych, rodzinnych)  niż kochaś.
Bo...ale czy to ważne?
Nie trać czasu na jej zrozumienie bo ona Ciebie wskazywać będzie jako winnego jej zachowania.
Znajdź 34 kroki powinny Ci chociaż trochę pomoc.

34 kroki widziałem. Powoli do tego dojrzewam. Mogę jeszcze sprawdzić/potwierdzić jedną rzecz jak się okazuje i chyba to zrobię - kompletna utrata zaufania leczy skuteczniej niż racjonalne argumenty. A nadal mi ciężko - obym dał radę ogarnąć temat rozstania i dzieci bez wojny.

47

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Nie da się odejść, wyprowadzić, ustalić sposób opieki i wtedy zacząć nowe życie? Koniecznie trzeba kłamać, lawirować, niszczyć życia?
Nie pojmuję tego.

Nie Ty jeden... Tylko, że to co piszesz to racjonalne myślenie, a racjonalnie nie wytłumaczysz zachowania nieracjonalnej osoby.

Wiem, co czujesz, bo do dziś o wiele bardziej boli nie zdrada, a właśnie to w jaki sposób jż zachowywała się wobec dzieci i mnie, gdy wdała się w romans.

Na szczęście po jakimś czasie przestajesz to rozkminiać i zostaje Ci tylko: "bo to zła kobieta była" big_smile

W sumie to może nawet nie zła, bardziej jak doktor Jekyll i Mr. Hyde ;-) gdy nagle kompletnie przestajesz poznawać osobę, z którą przez wiele lat kroczyłeś przez życie.

48 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-09-28 11:05:56)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Nie da się odejść, wyprowadzić, ustalić sposób opieki i wtedy zacząć nowe życie? Koniecznie trzeba kłamać, lawirować, niszczyć życia?

Tak jak Maku uważam podobnie ,daj sobie spokój ze zrozumieniem jż w obecnym stanie ,
w gruncie rzeczy to kłamanie i lawirowanie w romansach to prosta sprawa jak drut za dwa trzy miesiące stanie się dla ciebie jasnym dlaczego niektóre osoby jakby muszą zdradzić mieć romans żeby odejść .
Masz mnóstwo jeszcze niezgody i różne fazy żałoby przez Tobą nawet spodziewaj się u siebie gniewu i złości choć być może jesteś z natury spokojnym facetem .W takim stanie oraz w emocjonalnej rozsypce i braku równowagi trudno dochodzą rzeczy proste w pytaniu które zadałeś .
Analizowanie motywów i intencji,próby wtargnięcia w świat uczuć i myśli jż to odruch i próba wyjścia z użalania się i rozpaczy ,do przeżycia to jest ,ale warto ucinać ten odruch nie tłumiąc jednak uczuć i emocji to trudne bo niecodzienne z tym że też do wykonania a jak masz psychologa to spokojnie dasz z tym radę ,nie dzieje się w sumie z Tobą w Twojej sytuacji nic aż tak niezwykłego i wyjątkowego choć dla Ciebie takim jest .

49

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Byle dzisiaj u psychologa, zwróciła mi uwagę na parę rzeczy - poza skupieniem się na sobie zauważyła, że źle czuję się z myślą, że miałbym jż zostawić w takim stanie jakim jest i zasugerowała, że skoro obecnie czuję się odpowiedzialny za to, żeby pomóc jej się pozbierać jako matce moich dzieci to ok, o ile będę w stanie oddzielić to od rozmyślań na temat naszego nieistniejącego związku, czym zdecydowanie zajmować się nie powinienem, dopóki nie ogarnę sam siebie.
Wtedy jak kiedyś spojrzę wstecz, to nie będę wyrzucał sobie, że nie zrobiłem wszystkiego, żeby rozstać się z czystym sumieniem, co przy moim charakterze mogłoby mnie długo gryźć.
Jeszcze tylko nie dać się zmanipulować w winę za wszystko, jeśli takie próby znowu się pojawią.
Po dzisiejszej cichej kłótni (dzieci w domu) dostrzegam rozpad jej niezachwianego dotąd poczucia mojej odpowiedzialności za wszystkie grzechy tego świata i kompletnego braku jej wpływu na podjęte przez nią decyzje.
Na razie stoję na stanowisku, że jak wrócę do mieszkania, to raczej ona powinna się wyprowadzić i to był dla niej duży szok. Zobaczymy jak się sprawa rozwinie - muszę zrównoważyć potrzeby moje i dzieci.

50

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

No nie wiem, czy tu chronologię zachowam smile Potencjalny kochanek (raz rozwiedziony raz wdowiec), potencjalna kochanka (żona z depresją 30+), potencjalny zdradzony mąż ( raz brutal, raz nieczuły, zapracowany typ:) Wszyscy poznają się na placu zabaw, mają dzieci w podobnym wieku i sprawa w sumie 'świeża' tongue Trzy wersje, trzech stron, trzy podobne narracje. smile ) Może się czepiam, ale trochę za dużo zbieżności jak na jeden tydzień smile

51

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Memo, też zwróciłam na to uwagę, może to jest tak że ktoś wymyślił sobie taką sondę pt: punkt widzenia a punkt siedzenia

52

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
memo331 napisał/a:

No nie wiem, czy tu chronologię zachowam smile Potencjalny kochanek (raz rozwiedziony raz wdowiec), potencjalna kochanka (żona z depresją 30+), potencjalny zdradzony mąż ( raz brutal, raz nieczuły, zapracowany typ:) Wszyscy poznają się na placu zabaw, mają dzieci w podobnym wieku i sprawa w sumie 'świeża' tongue Trzy wersje, trzech stron, trzy podobne narracje. smile ) Może się czepiam, ale trochę za dużo zbieżności jak na jeden tydzień smile

Czego to forum nie widziało już smile

53

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
paslawek napisał/a:
memo331 napisał/a:

No nie wiem, czy tu chronologię zachowam smile Potencjalny kochanek (raz rozwiedziony raz wdowiec), potencjalna kochanka (żona z depresją 30+), potencjalny zdradzony mąż ( raz brutal, raz nieczuły, zapracowany typ:) Wszyscy poznają się na placu zabaw, mają dzieci w podobnym wieku i sprawa w sumie 'świeża' tongue Trzy wersje, trzech stron, trzy podobne narracje. smile ) Może się czepiam, ale trochę za dużo zbieżności jak na jeden tydzień smile

Czego to forum nie widziało już smile

Nie bardzo rozumiem....  Chodzi o inne wątki?

54

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
Ranna_Panna napisał/a:

Memo, też zwróciłam na to uwagę, może to jest tak że ktoś wymyślił sobie taką sondę pt: punkt widzenia a punkt siedzenia

Hmmm... czy ja wiem... Historia wydaje się mieć ręce i nogi... jedynie co, to Autor jak dla mnie może jest ciut zbyt idealny. Wszystko bierze na siebie, jedynie NIE WIE, czy da radę wspierać żonę, jeśli ta ODEJDZIE DO INNEGO. W ogóle nie martwią go sprawy finansowe... Święty, czy altruista?

A wdowiec też taki idealny się wydawał. Od razu odciął możliwość romansu... Może macie rację i coś jest na rzeczy big_smile

Z drugiej strony nie można zakładać, że wszystkie wątki są spreparowane, bo możemy niechcący kogoś skrzywdzić.

55

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
merle napisał/a:
Ranna_Panna napisał/a:

Memo, też zwróciłam na to uwagę, może to jest tak że ktoś wymyślił sobie taką sondę pt: punkt widzenia a punkt siedzenia

Hmmm... czy ja wiem... Historia wydaje się mieć ręce i nogi... jedynie co, to Autor jak dla mnie może jest ciut zbyt idealny. Wszystko bierze na siebie, jedynie NIE WIE, czy da radę wspierać żonę, jeśli ta ODEJDZIE DO INNEGO. W ogóle nie martwią go sprawy finansowe... Święty, czy altruista?

A wdowiec też taki idealny się wydawał. Od razu odciął możliwość romansu... Może macie rację i coś jest na rzeczy big_smile

Z drugiej strony nie można zakładać, że wszystkie wątki są spreparowane, bo możemy niechcący kogoś skrzywdzić.

Heh, już rozumiem. Ja próbuje się dzięki wam pozbierać, zrozumieć to wszystko, a pieniądze nie są dla mnie żadnym problemem - jeśli, tak jak piszecie, może dojść na tym etapie do wojny to dojdzie - czy zostanie mi potem kilkaset tysięcy mniej czy więcej, nadal będzie to tyle, że po domknięciu pewnych spraw nie będę musiał w ogóle pracować. Poza tym nadal mam dwie ręce i problem z nadmiarem zleceń.
Po tym co tu czytam i po tym co się dowiaduję dociera do mnie wspólna odpowiedzialność za rozpad związku.
Kiedy i czy w ogóle zrozumiem, że pewne rzeczy się dzieją i efekty są nie do odwrócenia - nie wiem. Jak szczerze uwierzę, że wyjdę z tego wszystkiego lepszy i (kiedyś) szczęśliwy, to wtedy uznam że będzie ok.
Znalazłem post o wdowcu - zbyt dużo się nie zgadza (ja wiem teraz o całej sytuacji dużo więcej), więc to raczej przypadek.

56

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
WindyBoy napisał/a:

Po tym co tu czytam i po tym co się dowiaduję dociera do mnie wspólna odpowiedzialność za rozpad związku.

Gdyby to był tylko rozpad związku, okej. U Ciebie jest mowa o zdradzie. Mogłeś zaniedbywać żonę, tak to jest jak się ma własną firmę i jeszcze dochodzą do tego dzieci.

Maku2 pytał jednak, co żona zrobiła by uratować Wasz związek? No z tego co pisałeś wynika, że nic nie zrobiła. Za to znalazła sobie nowy obiekt westchnień.

Gdzie więc jest ta wspólna odpowiedzialność?

Jeśli żona nie wysyłała Ci jasnych sygnałów, że jest źle, skąd miałeś wiedzieć, że jest źle?

Małżeństwo to związek dwóch dorosłych osób, które są równorzędnymi partnerami. Nie ma to być relacja, w której jeden z partnerów wszystko ciągnie i nie ma prawa popełniać błędów.

Prawdopodobnie jesteś na etapie wyparcia. Jeszcze długa droga przed Tobą zanim nadejdzie akceptacja.

57

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Obiektywnie rzecz biorąc - zwracała uwagę wielokrotnie, ja uważałem że przesadza. Teraz mogę sobie gdybać, że ja mogłem słuchać, a ona mogła wstrząsnąć mną wcześniej. Żadne z nas się wystarczająco nie postarało. Widzę po sobie, że trudniej jest wybaczyć sobie samemu i dlatego jest mi tak ciężko. Mam nadzieję, że z czasem to poczucie winy za swój udział w kryzysie/rozstsniu się stępi.

58

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

no własnie..   obydwoje się "postarali" na ten stan rzeczy...
szkoda że małżonka nie chce wspolnej terapii, moze przeceniam (bo nie byłam) ale moze taka wspolna terapia pokazalaby czy jest co w ogole ratować, dla spokoju sumienia, że się spróbowało wszystkiego...

59

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Jż w mojej opinii nie wie czego chce, ale na obecnym poziomie żalu i pretensji, paroletniego okresu, w którym się od siebie oddaliśmy nie widzi szans żeby to posklejać. Tu może mieć rację - każde z nas potrzebuje czasu, żeby nabrać dystansu, ja na pewno. Jaka potem będzie sytuacja i czy oboje będziemy wtedy chcieli próbować od nowa - nie wiem. Jeszcze niedawno chciałem wierzyć w takie rozwiązanie, ale teraz bardziej przesuwam się w stronę skupienia na sobie i nie nakładania sobie żadnych założeń, presji czy oczekiwań. Wtedy może moje decyzje będą lepsze - teraz obiektywnie nie myślę trzeźwo, tylko tonę w emocjach.

60

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

"Mam nadzieję, że z czasem to poczucie winy za swój udział w kryzysie/rozstsniu się stępi."
...............................................................................................................................................................................

Wystarczy jak uświadomisz sobie i zrozumiesz że rozwiązanie kryzysu w małżeństwie zdradą czy romansem jest jednoznacznym przekreśleniem chęci jakiegokolwiek porozumienia, dobrej woli  w tym kierunku, tłumaczenie że coś się próbowało powiedzieć a druga strona nie reagowała, może tłumaczy i owszem wystąpienie o rozwód ( mówię, mówię...i nic..a jest źle) ale nie zdradę, byłeś uczestnikiem kryzysu, być może nie potraktowałeś jakiejś prośby żony poważnie, podejrzewam że na przestrzeni waszego małżeństwa ona też nie pochyliła się nad Twoimi jakimiś tam zarzutami...tak bywa... ale zdrada jest decyzją osoby która ją popełni i odpowiedzialność za nią też należy do niej

61 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-09-30 07:49:54)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Napisałeś  że oddalaliscie się od siebie:
Ale sprecyzujmy:
To ona Cię odrzuciła fizycznie po urodzeniu się dzieci.
Pytanie: dlaczego?
Zmieniłeś  się tak bardzo
Nie opiekowała się rodziną?
Dałeś jej odczuć  że jest dla Ciebie nieatrakcyjne?
Jeśli zadba z tych rzeczy nie miała miejsca to wybacz. Ale jesteś na etapie produkcji różnych bzdur w głowie, by ją usprawiedliwić, a jednocześnie znaleźć jakiś kawałek któremu Ty jesteś winny i Ty możesz naprawić.

Naprawdę musisz wziąć wagę: I popatrzeć sprawiedliwie na wasze uczynki w małżeństwie.
Głową muru nie potrzebujesz więc zaprzestanie walenia w ten mur nie jest zbrodnią.
Czy Ty sam otrzymywaleś to, czego deficyty w małżeństwie żoną Ci zarzuca?
Czy teraz walczysz o powrót  rzeczy dla Ciebie cennych w damsko męskiej relacji, czy tylko o zachowanie rodziny?

Dla mnie punkt krytyczny nie jest nawet przy nawiązaniu romansu.
To nie romans przecina więzy: to zachowanie zdradzającego po wykryciu tego romansu.

62

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Nie rozumiem tutaj czegoś, albo czegoś nie doczytałam. Czy Autor ma jakieś dowody popierające zdradę swojej żony, czy opiera je o zablokowany telefon i "chlapy" pijanej przyjaciółki?

63 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2021-09-30 09:19:13)

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

musielibyśmy podyskutować co oznacza zdrada..... .... odsunela się jakis czas temu (znaczy obydwoje się odsuneli jakos od siebie), a ostatnio ONA jeszcze bardziej... widać że się zakochała, ale nie w mężu, pomijam telefon i to co palnęla kolezanka po pijaku... jasne jak slonce że w glowie juz zdradziła, a moze i nie tylko w głowie -  czy to ważne?

64

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady
cześka8 napisał/a:

musielibyśmy podyskutować co oznacza zdrada..... .... odsunela się jakis czas temu (znaczy obydwoje się odsuneli jakos od siebie), a ostatnio ONA jeszcze bardziej... widać że się zakochała, ale nie w mężu, pomijam telefon i to co palnęla kolezanka po pijaku... jasne jak slonce że w glowie juz zdradziła, a moze i nie tylko w głowie -  czy to ważne?

Jasne. Lecz portale randkowe, zaniedbywanie żony przez lata, też rzuca trochę światła na sprawę. Zanim zbuduję Autorowi pomnik, chciałabym mieć pełniejszy obraz sytuacji.

65

Odp: Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

zaniedbywali się wzajemnie.. ona jego, on ją, nie potrafili się dogadać bo ona niewyraznie komunikowała, on nie brał poważnie.. portal radkowy byl chyba jako reakcja Windyboya na to jak wydedukował co sie dzieje? chwilowo, nie to że cos teges chyba...  z tymże autor trwał w tym, a żona wpadła w depresję i ..wiadomo...

Posty [ 1 do 65 z 144 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie po 17 latach? Potrzebuję porady

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024