Trudno tak - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 56 ]

Temat: Trudno tak

Pisze by oczyścić głowę bo zwariuję.
Zdaje sobie sprawę jakie komentarze mogę tu zobaczyć.
Ale muszę wyrzucić to siebie.

Rozpoczął się trzeci rok gdy pracuje w firmie ABC
Wraz ze mną przyszedł do pracy facet X.
Złapaliśmy kontakt od razu.
Pierwszy rok minął na poprawnych koleżeńskich relacjach. Jakaś tam nic porozumienia była od początku.
W tamtym roku we wrześniu byliśmy na 2tygodniowym wyjeździe z pracy za granicą z dwiema innymi osobami.
W dzień były obowiązki, popołudniami plaża,
wieczorami wino na plaży, albo wyglupianie się w pokojach. Rozmowy o życiu. W czwórkę albo trójkę.
Mieliśmy pokój obok siebie z kolegą X. Zachodził po mnie na posiłki. No i tak wszystkie posiłki razem, mnóstwo godzin razem.
Minął wyjazd wróciliśmy do pracy.
Tak jak wcześniej stosunki normalne , czasami wspólna kawa w czasie przerw. Rozmowy, żarty itd.
No dobrze minął drugi rok w pracy.
W lipcu tego roku znów wyjazd 2-tygodniowy za granicę. Łącznie grupa 10-osob. Kurs w dzień, wycieczki po kursie, na plaży wspólnie, wieczory zazwyczaj razem też w kilka osób.
Podczas tych wycieczek zawsze chodziliśmy we dwoje. Jakoś tak wychodziło.
Wieczorami winko na plaży, czy w restauracjach. No w każdym razie chilli.
Jednego wieczoru były moje urodziny, i ten Pan X rozpoczął składanie życzeń od "moja kochana Y". Mnie zmroziło, ale pomyślałam że miało być mi miło i tyle .
W czasie wyjazdu zawsze zauważał nastrój mój jeśli widzial gorszy, dopytywał dlaczego. Komplementował czasami gdy gdzieś wychodziliśmy. Raz dla żartu nazwal mnie pszczółką - bo sukienkę miałam żółtą. No nic mało istotne.
Kiedyś zażartowałam że jak pójdę gdzieś sama to może mnie nie porwą, bo zawsze dbał że jak z nim to żeby ktoś inny mi towarzyszył skoro to obcy kraj.
Zaczęłam jednak zauważać jego obserwacje jak z kimś innym rozmawiałam- szczególnie z mężczyznami. Czasami czułam że się mi przygląda, a jak spoglądałam to odwracał wzrok. No ale zdąża się.
W drugim tygodniu wieczorem wpadł na pomysł jak siedzieliśmy na plaży że on płynie na środek morza. Ja że nie ma opcji Inne osoby też. A on złapał mnie za rękę i że albo płynę z nim tą motorówką albo on sam. Wyszło że popłynęliśmy razem. Nic zobowujacego.
Dwa dni przed wylotem źle się czułam, kupił mi i przyniósł leki oraz jedzenie do pokoju.
W ostatni dzień przed wyjazdem czekaliśmy w poczekalni tak wyszło że piersi się ogarnelismy na pozostałych uczestników wyjazdu. Popłakał się bo odebrał telefon że zmarła mu ciocia. Siedział obok i płakał, później odszedł jak widział że ktoś się zbliża z naszej grupy. Ja nic się nie odzywałam, mimo że może powinnam ale nie wiedziałam co zrobić. Płaczący mężczyzna to rzadki widok.
No dobrze ale dalej.
Podczas powrotu nie odstępował mnie na lotnisku na krok. Na naszym polskim lotnisku jak była chwila na odbieranie bagaży podszedł do mnie bo stałam sama, popatrzył i zapytał "tęsknisz już ?" . Nic nie odpowiedziałam bo mnie zamurowało a on popatrzył prosto w oczy "Ja też " .
W autobusie do domu nic się nie odzywałam bo zaczęłam łączyć fakty dopiero, usiadł za mną i też milczał cała podróż.
Sierpien minął na urlopach moim później jego. Nie widzieliśmy się.
Końcem sierpnia była impreza integracyjna. Usiadł obok mnie. Przyniósł kawę. Robił drinki. Aż było mi niezręcznie. Jak już pojawiał się na parkiecie to tańczył tylko ze mną. I jeszcze podczas tańca taki tekst "że wieki w parze nie tańczył".
Na koniec imprezy ze mnie odwiezie, ale na szczęście brat miał po mnie przyjechać.
Dwa dni po imprezie w pracy że znów może mnie podrzucić, bo pada deszcz, ale ja znów miałam pomoc brata . Na szczęście.
Dalej rozmawiamy na przerwach, żartujemy czy pijemy kawę w towarzystwie innych osób.
Ostatnio doznałam upadku  z roweru, to na drugi dzień od razu że co się stało że ręką nie ruszam. A wieczorem wiadomość " jak Twoj bark?"
Jest miły i koleżeński, ma dobry charakter tak sobie tłumacze.

I zaczynam się bać. Że się zakochuję. Ściska mnie w środku z nerwów jak idę do pracy.
Wiem że między nami nic nie ma prawa być, ponieważ co pisze Dopiero teraz pan X ma żonę i dwójkę dzieci. Żonę o której podczas dwóch wyjazdów ani razu nie wspomniał. Jak już coś mówi to tylko o dzieciach.
Boje się bardzo. Nigdy nie umiałabym rozbić rodziny. Żadnej.
Ale serce nie wiem jak długo wytrzyma tą sytuację.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez blueangel (2021-09-25 21:14:44)

Odp: Trudno tak

skoro masz zasady i nie potrafilabys rozbic rodziny to w czym problem? nie rozbijaj.
na drugi raz, gdy on nic o zonie nie mowi to ty mu o niej przypomnij. problem sam sie rozwiaze.
ja ucinam takich typow juz na samym starcie.

3

Odp: Trudno tak

Kobiety reagują na bardzo subtelne sygnały. Dlatego wkurzający jest podryw, gdzie facet daje takie pół-sygnały, gdzie nie wiadomo o co chodzi... biega wokół niej ja pies wokół jeża... i czeka, aby to ona podrywała jego. Na przykład: 

Ciężko jest mi napisał/a:

Pierwszy rok ....
W lipcu tego roku znów wyjazd ...
... od "moja kochana Y". Mnie zmroziło,

Biega, skacze wokół niej i wymyślił... że publicznie powie "moja kochana", i oczekiwał że ona rzuci mu się na szyję "O! Mój książę! Wreszcie się odważyłeś!".


ale pomyślałam że miało być mi miło i tyle

Jakoś trzeba było zracjonalizować.
Pewnie długo myślał jak powiedzieć...
Po podryw otwarty, wprost, gdy jest sam na sam z Tobą, to przecież wątłe ego może ucierpieć.


W czasie wyjazdu zawsze zauważał nastrój mój jeśli widzial gorszy, dopytywał dlaczego. Komplementował czasami gdy gdzieś wychodziliśmy. Raz dla żartu nazwal mnie pszczółką - bo sukienkę miałam żółtą. No nic mało istotne.

Hau, hau... pies szczeka wokół jeża. Pies jest baaardzo jeżem zainteresowany. Dużo szumu...



Dwa dni przed wylotem źle się czułam, kupił mi i przyniósł leki oraz jedzenie do pokoju.

To dobry podryw. Kobieta może zwrócić na niego uwagę.
Popieram.


podszedł do mnie bo stałam sama, popatrzył i zapytał "tęsknisz już ?" . Nic nie odpowiedziałam bo mnie zamurowało a on popatrzył prosto w oczy "Ja też " .

Boszzz... jakie to słabe...
Ładuje takie głupie teksty, kompletnie ignorując emocje kobiety do której te teksty kieruje.
On nawet nie wie jakie masz emocje. Bo on nie rozmawia.



W autobusie do domu nic się nie odzywałam bo zaczęłam łączyć fakty dopiero, usiadł za mną i też milczał cała podróż.

Nic dziwnego... W końcu pytanie "tęsknisz już?" było jak kamikadze... no tylko nie wyszło, bo nie powiedziałaś "O! Rany! Pewnie... powinniśmy się w ogóle nie rozstawać... pragnę Cię, chcę Cię!".
Czyli tak jak na początku napisałem -- zwalając całą robotę na kobietę.



Przyniósł kawę. Robił drinki. Aż było mi niezręcznie. Jak już pojawiał się na parkiecie to tańczył tylko ze mną. I jeszcze podczas tańca taki tekst "że wieki w parze nie tańczył".

Mówią na to "nice guy". Miły facet...
Kobiety ich nie lubią, bo we wszystkim w czym są mili dla kobiety jest ukryta opłata -- jej zainteresowanie nim.
To zgubne.
Nice guy jest niebezpieczny.



Na koniec imprezy ze mnie odwiezie, ale na szczęście brat miał po mnie przyjechać.

"na szczęście" -- mówi kobieta..
aby nie musiała spędzić czasu z "nice guy", który podawał drinki i zabawiał tańcem...
z ukrytą opłatą oczywiście....



Dwa dni po imprezie w pracy że znów może mnie podrzucić, bo pada deszcz, ale ja znów miałam pomoc brata . Na szczęście.
Dalej rozmawiamy na przerwach, żartujemy czy pijemy kawę w towarzystwie innych osób.
Ostatnio doznałam upadku  z roweru, to na drugi dzień od razu że co się stało że ręką nie ruszam. A wieczorem wiadomość " jak Twoj bark?"
Jest miły i koleżeński, ma dobry charakter tak sobie tłumacze.

Nice guy...
Jego filozofia   "jak się zainteresuję jej barkiem, to ona na pewno już ze mną będzie".



I zaczynam się bać. Że się zakochuję. Ściska mnie w środku z nerwów jak idę do pracy.

Boisz się zakochania, czy boisz się relacji z żonatym, czy boisz się jego, czy nie wiesz jak się zdystansować, aby on się nie obraził...?
Bo Nice guy jak się zdystansujesz może być bardzo zły... w końcu on tyle zainwestował w "waszą relację", a zapłaty jeszcze nie otrzymał.


Zatem jaki jest twój cel smile smile

4

Odp: Trudno tak

Jesteś od dawna zauroczona, a teraz czujesz, że może kroi się romans. Ty decydujesz, czy w to wchodzisz. Tutaj nie ma wielkiej filozofii, bo jest tak, albo nie. Przyzwoici ludzie zachowują się przyzwoicie.

5

Odp: Trudno tak

Klasyka gatunku romansów pracowych. Papużki nierozłączki...wspólne kawki, obiadki, drineczki, takie wzajemne "obwąchiwanie się". Tak jak napisali poprzednicy, od Ciebie zależy na ile pozwolisz i w jaką stronę to pójdzie. Romans, to nie jest rów do którego się wpada...i buch nagle stało się. To kwestia decyzji i wyborów. Koleś o żonie nie wspomina bo po co, jeszcze mogło by się zrobić niezręcznie, albo by się atmosfera zepsuła. Nie każdy nadaje na "złą" żonę, inna technika to w ogóle tematu żony nie poruszać. A ty skoro twierdzisz, że nie mogłabyś rozbić rodziny, to jej nie rozbijesz. Chyba, że będziesz biadolić potem jak reszta "on tak nalegał, a ja przecież nie jestem z kamienia". Potem dojdzie jeszcze, że to wina trudnego dzieciństwo, przeżytych traum, a w ogóle to czułam się taka samotna i zwali się wszystko na to. Ech...

6

Odp: Trudno tak
Star_dust napisał/a:

Klasyka gatunku romansów pracowych. Papużki nierozłączki...wspólne kawki, obiadki, drineczki, takie wzajemne "obwąchiwanie się". Tak jak napisali poprzednicy, od Ciebie zależy na ile pozwolisz i w jaką stronę to pójdzie. Romans, to nie jest rów do którego się wpada...i buch nagle stało się. To kwestia decyzji i wyborów. Koleś o żonie nie wspomina bo po co, jeszcze mogło by się zrobić niezręcznie, albo by się atmosfera zepsuła. Nie każdy nadaje na "złą" żonę, inna technika to w ogóle tematu żony nie poruszać. A ty skoro twierdzisz, że nie mogłabyś rozbić rodziny, to jej nie rozbijesz. Chyba, że będziesz biadolić potem jak reszta "on tak nalegał, a ja przecież nie jestem z kamienia". Potem dojdzie jeszcze, że to wina trudnego dzieciństwo, przeżytych traum, a w ogóle to czułam się taka samotna i zwali się wszystko na to. Ech...


w punkt.

7

Odp: Trudno tak

Ale w czym problem mu powiedzieć tekst np. cokolwiek roisz sobie w głowie to przestań nie pociągasz mnie jako facet.
I będzie po temacie.
I przestań z siebie robić jakieś biedactwo bo doskonale wiedziałaś co się dzieje.

8

Odp: Trudno tak

Ale problem w tym, że autorka nie powie koledze, że jej nie pociąga, bo ją pociąga i to zapewne bardzo. Takim tekstem mogłaby spalić to co się wytwarza, a ona jak można wywnioskować tak do końca tego nie chce, bo fajnie jest z tym, że ktoś o niej myśli, troszczy się. Tak swoją drogą Panu się chyba role pomyliły o kogo się troszczyć powinien w rzeczywistości. No ale w domu to rutyna i problemy, a tu można się trochę powykazywać. W domu w codzienności, to już nikt jak coś zrobi uwagi specjalnej nie zwraca, a tu za byle co maślane oczy i zachwyt, jaki to z niego facet. Wielkiej filozofii tu nie ma, autorko jeśli się nie chcesz się babrać w bagnie, to zatrzymaj tą relację na etapie koleżeństwa.

9

Odp: Trudno tak

To może inaczej autorko.
Ten kolega, jak to się drzewiej mówiło, chce Ciebie tylko wychądeżyć i nic więcej.
Dlatego czeka aż Ty zrobisz krok żeby później muc przerzucić na Ciebie odpowiedzialność.
Bo chyba nie myślisz że dla Ciebie zostawi rodzinę?

10

Odp: Trudno tak

Moim zdaniem ona traktowała go jako dobrego kolegę, a on podrywał ją jako "nice guy", który kiedyś upomni się o zapłatę.

Upomnienie to jego wydumane oczekiwania...
Jej zdystansowanie się może poskutkować jego zemstą, obrażeniem się...

Ale jest pewnie szansa, że on jest żonatym facetem, który delikatnie chce uwieść koleżankę z pracy.

Odp: Trudno tak

Powiem szczerze, że dla mnie najwygodniej by było się zdystansować - ale nie ukrywam że jest to ciężkie.
Zaczynam tłumaczyć sobie że on w taki sposób okazuje sympatię itd. Że jest miły poprostu, a ja źle odczytuje pewne sytuacje, może nadinterpretowuje.
Głupie to może ale głowa musi poukładac sobie pewne kwestie.
Boli mnie to, że nawet nie potrafi się wczuć w sytuację moją. W sensie jak ja się w tym wszystkim czuje. Traktuje mnie jak lepszego kolegę bo tak to momentami wygląda. Ale gdzie w tym wszystkim ja ?
Chociaż dla mnie sytuacja jest niezręczna, bo co jeśli z boku to wygląda inaczej.  Może już jestem postrzegana jako ta w przedsionku romansu, o którym nic mi nie wiadomo. Że latam za żonatym. Ale to już co inni myślą to mało ważne. Muszę się skupić na sobie.

Padło wyżej pytanie.
Boje się zakochania a w żonatym to już w ogóle.
Nie wnikam w jego małżeństwo nie wiem jakie relacje itd. To temat tabu.
Nawet jeśli coś tam nie gra, to ja nie zasługuje na to by być odskocznią.

Facet mógł się zauroczyć, zdążają się takie sytuacje. Ale najlepszym rozwiązaniem jeśli działamy na siebie nawzajem byłaby (momentami rozważam tą opcję) zmiana pracy.


To że nie zostawi rodziny, to akurat wiadomo. Z reszta nawet odrzucam jakąkolwiek myśl, że coś kiedyś mogłoby w ogóle się wydarzyć. Żona żoną, ale są dzieci i to dwoje. Szczęścia w tej relacji na dłuższą metę bym nie odnalazla nawet jeśli.

Co do seksu to nie ma mowy. Obrączka na palcu i świadomość że są w domu maluchy mnie blokuje.

Ja wszystko wiem, mam nadzieję że nabiore dystansu i na maślane spojrzenia, czy inne zachowania będę umiała reagować na stopie koleżenskiej.

12

Odp: Trudno tak

Gosciowi sie podobasz i chce romansu. Klasyk. Ale od Ciebie zalezy to co zrobisz. Nie zaslaniaj sie niczym. Jesli w to wejdziesz to bedziesz miala placz maluchów na sumieniu i krzywde żony. On i tak ja zdradzi skoro juz teraz to probuje. Ale mozesz byc tego czescia albo nie

13

Odp: Trudno tak

Ogranicz trochę te "prowadzania" się z kolegą w czasie pracy, jak widzisz co się z Tobą dzieje. Zapewne, jak to tak fajnie między Wami funkcjonowało, to teraz będzie trudne, ale masz inny pomysł? Jak nie zaczniesz stopniowo wygaszać tej relacji, to samo się raczej nie zrobi. Widzisz co się z Tobą dzieje, skoro piszesz nawet o ewentualnej zmianie pracy. Tzn. że w Twojej głowie jest już "grubo", jeżeli chodzi o uczucia jakie kolega w Tobie wywołuje. Zastanów się czy masz taką konstrukcję psychiczną i zniesiesz bycie ewentualną kochanką, fajnie jest do czasu. Ale pomyśl o tej drugiej ciemnej stronie. Nie podsycaj w sobie uczuć i nie fantazjuj na temat kolegi...bo się nie uwolnisz. Zdejmij klapki z oczu skierowane w jego stronę i rozejrzyj się wokół siebie. Naprawdę chcesz zrobić z siebie emocjonalną i rozdygotaną niewolnicę żonatego faceta...

14 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-09-26 20:00:31)

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Powiem szczerze, że dla mnie najwygodniej by było się zdystansować - ale nie ukrywam że jest to ciężkie.
Zaczynam tłumaczyć sobie że on w taki sposób okazuje sympatię itd. Że jest miły poprostu, a ja źle odczytuje pewne sytuacje, może nadinterpretowuje.
Głupie to może ale głowa musi poukładac sobie pewne kwestie.
Boli mnie to, że nawet nie potrafi się wczuć w sytuację moją. W sensie jak ja się w tym wszystkim czuje. Traktuje mnie jak lepszego kolegę bo tak to momentami wygląda. Ale gdzie w tym wszystkim ja ?
Chociaż dla mnie sytuacja jest niezręczna, bo co jeśli z boku to wygląda inaczej.  Może już jestem postrzegana jako ta w przedsionku romansu, o którym nic mi nie wiadomo. Że latam za żonatym. Ale to już co inni myślą to mało ważne. Muszę się skupić na sobie.

Padło wyżej pytanie.
Boje się zakochania a w żonatym to już w ogóle.
Nie wnikam w jego małżeństwo nie wiem jakie relacje itd. To temat tabu.
Nawet jeśli coś tam nie gra, to ja nie zasługuje na to by być odskocznią.

Facet mógł się zauroczyć, zdążają się takie sytuacje. Ale najlepszym rozwiązaniem jeśli działamy na siebie nawzajem byłaby (momentami rozważam tą opcję) zmiana pracy.


To że nie zostawi rodziny, to akurat wiadomo. Z reszta nawet odrzucam jakąkolwiek myśl, że coś kiedyś mogłoby w ogóle się wydarzyć. Żona żoną, ale są dzieci i to dwoje. Szczęścia w tej relacji na dłuższą metę bym nie odnalazla nawet jeśli.

Co do seksu to nie ma mowy. Obrączka na palcu i świadomość że są w domu maluchy mnie blokuje.

Ja wszystko wiem, mam nadzieję że nabiore dystansu i na maślane spojrzenia, czy inne zachowania będę umiała reagować na stopie koleżenskiej.

Robisz z siebie na siłę już taką obrzydliwą ofiarę "losu" ,że nie wiem - coś okropnego.Bardziej niż banalnie przerzucasz odpowiedzialność za siebie  na kolegę ,który ma ochotę ewidentnie tylko na radosne bzykanie po motelach czy innych krzaczorach nic więcej ,nieporadny z resztą jest i taki niby mało zdecydowany ,tak jak Ty .
Planujesz i kombinujesz po prostu ,tylko czekasz na jego ruch żeby zbadać przyszłe możliwości i jak rozegrać to wszystko na przyszłość ,potajemny romans czy jego rozwód i związek z nim, reszta to szukanie usprawiedliwienia w dodatku w mało oryginalny dość pretensjonalny sposób.
Metoda " na baranka" myślę że może być pomocna w ogarnięciu się .

Odp: Trudno tak

Ja męża nie mam, ani rodziny.
Nie wydaje mi się bym robiła z siebie ofiare tym że racjonalizuje.

16 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-09-26 19:13:14)

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Ja męża nie mam, ani rodziny.
Nie wydaje mi się bym robiła z siebie ofiare tym że racjonalizuje.

Przepraszam drobna pomyłka - edytowałem smile
ale i tak robisz z siebie straszną ofiarę .

17

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Nie wydaje mi się bym robiła z siebie ofiare tym że racjonalizuje.

Oczywiście że robisz z siebie ofiarkę. To on nie Ty, to on.

18 Ostatnio edytowany przez Gary (2021-09-26 21:22:30)

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Ja męża nie mam, ani rodziny.
Nie wydaje mi się bym robiła z siebie ofiare tym że racjonalizuje.

Ja bym go wypuścił, aby myślał, że dążycie do romansu.
Wtedy mu postawił granicę:

"Słuchaj kolego... Ty masz żonę i rodzinę, myślę, że zmierzamy w złą stronę z naszą relacją. Ona musi pozostać czysto koleżeńska, bez względu na uczucia. Musimy się trzymać tej granicy i nigdy jej nie przekroczymy".

Dlaczego pozwolić mu aby szedł trochę dalej? Bo jak powiesz mu powyższe zdanie, to on zaprzeczy "Ojej! Co Ty mówisz? Jestem tylko kolegą... na pewno Ci się tylko wydawało... ja wcale nie romansuję..." -- czyli zrobi z Ciebie wariatkę.

A jeśli relacja stanie się jednoznaczna, i wtedy powiesz STOP, to nie będzie miał wymówki.


Jeśli jest rozsądny to powie "Dziękuję, że powiedziałaś STOP. Masz rację, nie powinniśmy romansować. Zauroczyłem się, ale nie możemy iść dalej."


Jeśli się nim zauroczysz, albo już zauroczyłaś, to nic -- przeczekasz i Ci przejdzie. Nie poświęcaj mu dużo czasu i myśli. Raczej szukaj fajnego męża.

19

Odp: Trudno tak

Co tu debatować facet ma chęć na romans i Ty też tylko powstrzymują Ciebie zasady moralne. Jest znudzony żoną i tyle. Na 95% chce relacji fwb i nic więcej. Dobrze ludzie piszą. Postaw sprawę jasno i tyle. A jeśli chcesz romansu to już kwestia Twojego sumienia. Ja radzę Ci poszukać wolnego faceta.

20

Odp: Trudno tak
Jonatan_ napisał/a:

Co tu debatować

Po to przyszła, aby debatować. Kto chce to debatuje.



facet ma chęć na romans i Ty też tylko powstrzymują Ciebie zasady moralne.

Nie. Ona nie ma ochoty na romans. Ona jest samotna. Chce kogoś bliskiego mieć.



Jest znudzony żoną i tyle.

Wyrocznia...? Wiesz jak jest w małżeństwie randomowego faceta?
Na szczęście niektórzy (np. jak autorka wątku) dużo myślą zanim coś zrobią.
A nie obcianją myślenia sformułowaniem "i tyle" albo "po co debatować".



Na 95% chce relacji fwb i nic więcej.

"FWB", czyli tak zwany "sam seks" -- zastanawiam się czy tego pojęcia używa osoba, która wie o czym mówi, bo "sam seks" chyba nie istnieje...

21

Odp: Trudno tak

@Gary Życie jest proste. Sami je sobie komplikujemy. Podtrzymuje to co napisałem. Sam kiedyś za dużo rozmyślałem i ujowo na tym wyszedłem.

22

Odp: Trudno tak
Jonatan_ napisał/a:

@Gary Życie jest proste. Sami je sobie komplikujemy. Podtrzymuje to co napisałem. Sam kiedyś za dużo rozmyślałem i ujowo na tym wyszedłem.

Okej... ludzie są różni, niech dziewczyna zdecyduje. Ciekaw jestem dalszego ciągu tej relacji.

Odp: Trudno tak

Czas pokaże.
Nie ma idealnego wyjścia z sytuacji.
Najlepiej mieć byłoby w nim przyjaciela tylko i wyłącznie bez żadnych podtekstów ani podstępów.

24

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Czas pokaże. (...)

Czas? Przecież masz wpływ na swoje zachowanie, także wobec niego, a brak decyzji jest decyzją.

25

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Czas pokaże.
Nie ma idealnego wyjścia z sytuacji.
Najlepiej mieć byłoby w nim przyjaciela tylko i wyłącznie bez żadnych podtekstów ani podstępów.

Jaki czas. Ty pokażesz co będzie. A będzie to, co się już urodziło w twojej głowie. Pal sześć jego żona, dzieci. To nie będzie twoja wina.

Odp: Trudno tak

Nic się nie urodziło:)
Jest jeszcze coś takiego jak mózg, a co za tym idzie kalkulacja, wnioski.
Wszyscy z góry założyli że będzie romans. Bo ona wolna on żonaty. Zapewne go zaciągnie do wyra, to jej cel. A później będzie udawała sierotkę.

Za takie komentarze serdecznie dziękuję - nie są mi one potrzebne.

27

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

(...) Wszyscy z góry założyli że będzie romans. Bo ona wolna on żonaty. (...)

Nie. Nie dlatego, że ona wolna, ale dlatego, że ona napisała to co napisała.


Chcesz zachować wobec niego dystans? Zachowaj, poinformuj go o swej decyzji i przestań grać w jego grę.

28

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Nic się nie urodziło:)
Jest jeszcze coś takiego jak mózg, a co za tym idzie kalkulacja, wnioski.
Wszyscy z góry założyli że będzie romans. Bo ona wolna on żonaty. Zapewne go zaciągnie do wyra, to jej cel. A później będzie udawała sierotkę.

Za takie komentarze serdecznie dziękuję - nie są mi one potrzebne.

A poczytaj sobie tutaj historię innych gdzie początki też były TYLKO w strefie przyjaźni i nagle bum - płacz, tragedia.
Myślisz że oni nie mieli wtedy mózgu? że nie widzieli dokąd to zmierza? że nie myśleli dam radę? wszyscy przecież nie ja!

29

Odp: Trudno tak

Gość stosuje względem Ciebie "technikę statyczną", coś podobnego do łowienia ryb z gruntu, gdy wędkarz wbija wędkę w brzeg, umocowuje ją odpowiednio i czeka na branie... Asekurancko, mało efektownie, z ukrywaną żoną w szuwarach jego niepamięci... 
Jednak to, czy staniesz się "płotką" zupełnie nie zależy od jego techniki połowu, bo to Ty krążysz już myślami koło przynęty niebezpiecznie blisko i niebezpiecznie często...
Teraz jeszcze masz wybór. Możesz zmienić miejsce żerowania. I zmienić to, czym się obecnie emocjonalnie karmisz.
Potem, będziesz już tylko kochanką złapaną na kiepski podryw, w robocie, w której jesteś od trzech lat. I zrobisz sobie z życia osobistego i zawodowego śmierdzące bajoro...

30

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Czas pokaże.
Nie ma idealnego wyjścia z sytuacji.
Najlepiej mieć byłoby w nim przyjaciela tylko i wyłącznie bez żadnych podtekstów ani podstępów.

A nie możesz mu tego powiedzieć?
Słuchaj, X, fajnie się razem przebywa, ale mam wrażenie, że zachowanie u, z, b, wykracza poza granice koleżeństwa, mógłbyś, proszę, to ograniczyć?

Tyle.

31

Odp: Trudno tak

Dokładnie, przecież wśród dorosłych ludzi np. w pracy, romanse (jakkolwiek to brzmi) zaczynają się właśnie od takiego zaprzyjaźnienia, większej zażyłości, spędzonych wspólnie wielu godzin. Nikt przecież nie rzuca się od razu na siebie. Przychodzi taki moment, że jeden na drugiego zaczyna patrzeć w inny sposób, szuka kontaktu, czeka na sytuacje kiedy mogą być w pobliżu siebie. I potem jakaś nadarzająca się okazja i bardzo łatwo przekroczyć granicę, która jest naprawdę bardzo cieńka. Nawet jeśli wydaje Ci się, że ani on, ani Ty to nie ten typ co romansuje, to jak nazwiesz relację po przekroczeniu właśnie takiej granicy. Uważam, że człowiek z mocno osadzonym kręgosłupem moralnym, pomimo tego co dzieje się w jego głowie, nie będzie wpuszczał się w coś takiego, pomimo swojej samotności czy pragnienia drugiego człowieka. Nawet jak druga strona coś nam pokazuje, to pomimo całej sympatii spuszcza się delikwenta na drzewo, choćby nie wiadomo jaki fajny był, a nie fantazjuje jaki to z niego gość. Zwłaszcza jeśli po drugiej stronie są małe dzieci, wchodzenie w coś takiego, a nawet rozważanie takiej możliwości jest po prostu wstrętne i wiele mówi o człowieku. I dotyczy to dwóch stron i tej z obrączką i bez... Tak, tak wiem trzeba walczyć o swoje szczęście...

32

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Pisze by oczyścić głowę bo zwariuję.

I zaczynam się bać. Że się zakochuję. Ściska mnie w środku z nerwów jak idę do pracy.
Wiem że między nami nic nie ma prawa być, ponieważ co pisze
Boje się bardzo. Nigdy nie umiałabym rozbić rodziny. Żadnej.
Ale serce nie wiem jak długo wytrzyma tą sytuację.

I teraz tak:
-zakochujesz się, czyli już coś się urodziło
- wiesz, że nie może nic być, ale nie powiesz mu tego, bo a nóż się obrazi
-nie umiałabyś rozbić rodziny,  ale... Jest już ale
Dopuszczasz do siebie ten związek, bo romansu nie bierzesz pod uwagę, natomiast już rodzi się w twojej głowie bycie razem. Ładnie to już usprawiedliwiasz, bo przecież serce nie sługa.
Jeżeli nie brałabyś pod uwagę związku z żonatym facetem, to zwyczajnie powiedziałabyś mu to. Myślisz, że to taki fajny, uczuciowy facet, bo płacze przy tobie. Zastanów się, czy fajny, zajęty facet, dążyłby do romansu? To się przecież wyklucza.
A następny wątek, który założysz będzie o tym, jak do tego doszło, że się zakochałam w żonatym, poradźcie mi co robić. Lub też wrócił do żony, cierpię. Lub, byłam tylko zabawką. Teraz masz wybór. Moralność i uczciwość, albo zwykłe kur.... Bo tym jest właśnie rozbijanie czyjeś rodziny.

33

Odp: Trudno tak

Ja jednak zgodzę się z Garym w kontekście przystopowania kolegi. Wszystko, co opisujesz nie musi być podrywem. Ja to cały czas odbierałam jak koleżeńskie wygłupy i ani przez chwilę nie pomyślałam, że koleś Cię podrywa. Nie ma pewności o co mu chodzi. Nie lubię stereotypów, że jak już ktoś zajęty i polubi kogoś płci przeciwnej, to od razu mu romans w głowie. Z tego wynika, że już nie można poznawać nowych ludzi i się z nimi kolegować, bo wychodzi się na zdradzacza.. Jeśli on ma taki charakter i jest otwarty, to może zwyczajnie Cie bardzo polubił i nic więcej. Nie wyobrażaj sobie nic w głowie, tylko idź tym torem i przekształć tą znajomość w taką jak Ty chcesz. Jeśli on taki opiekuńczy jak starszy brat, to opowiedz mu o chłopaku, z którym się chcesz spotkać. Zrób z niego przyjaciółkę. Bez podtekstów. Powiedz, że masz wrażenie,że traktuje Cię jak siostrę. Zrób z tej znajomości coś asekaualnego dla Ciebie i dla niego. Zapytaj jak tam żona i jak dzieci, bo masz maluchy w rodzinie i prezent chcesz kupić. Zobaczysz czy się z tego wymiksuje i jak będzie się zachowywał. Ale najważniejsza jest Twoja głowa w tym wszystkim. Nie możesz myśleć, że on Cię podrywa.  Jego zachowanie jest czysto koleżeńskie. Dobrze, że nie zgadzasz się na podwożenie i inne takie. Zajmij myśli czymś innym, znajdź absorbujące zajęcie. Fajnie, że jesteś na forum, bo przynajmniej możesz wszystko z siebie wyrzucić. I nie uważam, że robisz z siebie ofiarę. Nic złego nie zrobiłaś. Analizujesz tylko wszystko , ale kobiety tak mają.

Odp: Trudno tak

Dziękuję za odpowiedzi.
koni za inny punkt widzenia smile

35

Odp: Trudno tak
koni napisał/a:

Ja jednak zgodzę się z Garym w kontekście przystopowania kolegi.

Oczywiście że trzeba to zastopować.

koni napisał/a:

Wszystko, co opisujesz nie musi być podrywem. Ja to cały czas odbierałam jak koleżeńskie wygłupy i ani przez chwilę nie pomyślałam, że koleś Cię podrywa.

Oczywiście że to podryw, przeczytaj jeszcze raz uważnie pierwszy wpis autorki.

koni napisał/a:

Nie ma pewności o co mu chodzi. Nie lubię stereotypów, że jak już ktoś zajęty i polubi kogoś płci przeciwnej, to od razu mu romans w głowie.

Oczywiście że nie ale z tego co przedstawiła autorka romans czuć na kilometr. I jemu wiadomo o co chodzi.

koni napisał/a:

Z tego wynika, że już nie można poznawać nowych ludzi i się z nimi kolegować, bo wychodzi się na zdradzacza

Oczywiście że można ale z tego co on mówi i jak się zachowuje to nie chodzi mu o "koleżeństwo".

koni napisał/a:

Jeśli on ma taki charakter i jest otwarty, to może zwyczajnie Cie bardzo polubił i nic więcej.

Ciekawe czy jego żona przyznałby Tobie rację.

koni napisał/a:

Nie wyobrażaj sobie nic w głowie, tylko idź tym torem i przekształć tą znajomość w taką jak Ty chcesz.

Na tą radę już jest za późno

Ciężko jest mi napisał/a:

I zaczynam się bać. Że się zakochuję.

Autorka już w głowie popłynęła jedynie co ja powstrzymuje żeby tamtemu wyjść na przeciw jest

Ciężko jest mi napisał/a:

Wiem że między nami nic nie ma prawa być, ponieważ co pisze Dopiero teraz pan X ma żonę i dwójkę dzieci.

tylko to ją powstrzymuje ale

Ciężko jest mi napisał/a:

Ale serce nie wiem jak długo wytrzyma tą sytuację.

Już dopuszcza do siebie że jednak... coś tam.... może...

koni napisał/a:

Zrób z niego przyjaciółkę.

Poważnie? a jakim sposobem ona ma zrobić z niego geja?

koni napisał/a:

Powiedz, że masz wrażenie,że traktuje Cię jak siostrę. Zrób z tej znajomości coś asekaualnego dla Ciebie i dla niego.

Na to jest za późno tak ze 2 lata.

koni napisał/a:

Nie możesz myśleć, że on Cię podrywa.  Jego zachowanie jest czysto koleżeńskie.

Ale podrywa i ona to wie. Tak nie zachowują się koledzy.

koni napisał/a:

Nic złego nie zrobiłaś.

Czyżby?

koni napisał/a:

Analizujesz tylko wszystko , ale kobiety tak mają.

Faceci też tak mają...no dobra ja tak mam. Ale czy to znaczy ze mam cos w sobie z kobiety?

36

Odp: Trudno tak

A pal licho z żoną i dziećmi.
Wejdź w tę znajomość niech się dzieje co chce.
Ty, autorko, się zakochasz/zauroczysz.
On Cię bzyknie/przeleci i zaspokoi swoją ciekawość ALBO potrwa to dłużej.
Potem Ty będziesz zakochana, wiecznie czekająca, nieszczęśliwa, bez swojego partnera, bo on ma przecież żonę i dzieci i ich nie zostawi.
Zostawi Ciebie. Ty będziesz w pracy wypłakiwać się za nim. Każdy wyjazd firmowy to będzie koszmar, bo on będzie miał Cię w 4 literach.
Super - wiecznie czekająca na znudzonego życiem kochanka. Potem kopnięta w zadek.

Albo - wejdziesz w to i okaże się, że on w sumie kocha wszystkie kobiety.

Albo zwieje z podkulonym ogonem.

Albo będziesz wysłuchiwała teksty o "kobietach takich jak Ty" czyli łatwych (mimo, że łatwa nie jesteś).

Wybór należy do Ciebie smile

Odp: Trudno tak

Widzę liczne odpowiedzi.

Dystans to chyba jedyna rzecz, która mnie uratuje.
A jeśli ten dystans nie pomoże,to chyba potrzebna będzie rozmowa.
Mam nadzieję jednak że uda się bez niej, bo tak jak ktoś tu wyżej napisał, wyjdę na głupia i że to tylko mój punkt widzenia. Kolega nic złego nie robi.

38

Odp: Trudno tak

Potrzebna będzie rozmowa? Jasne. Twoja z samą sobą.

39 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2021-10-03 14:42:47)

Odp: Trudno tak
aurora borealis napisał/a:

Gość stosuje względem Ciebie "technikę statyczną", coś podobnego do łowienia ryb z gruntu, gdy wędkarz wbija wędkę w brzeg, umocowuje ją odpowiednio i czeka na branie... Asekurancko, mało efektownie, z ukrywaną żoną w szuwarach jego niepamięci... 
Jednak to, czy staniesz się "płotką" zupełnie nie zależy od jego techniki połowu, bo to Ty krążysz już myślami koło przynęty niebezpiecznie blisko i niebezpiecznie często...
Teraz jeszcze masz wybór. Możesz zmienić miejsce żerowania. I zmienić to, czym się obecnie emocjonalnie karmisz.
Potem, będziesz już tylko kochanką złapaną na kiepski podryw, w robocie, w której jesteś od trzech lat. I zrobisz sobie z życia osobistego i zawodowego śmierdzące bajoro...

Auroro kocham Twoje porównania big_smile zawsze trafne i zawsze z polotem smile
Co do Autorki to robi z siebie moze nie tyle ofiarę co osobę która nie ma władzy nad samą sobą. Czas pokaże, serce nie sługa i inne banały które pomagają udawać ze pewne decyzje podjęliśmy nie my sami tylko jakas siła wyższa wink

Odp: Trudno tak

Wielokropek co ta za ironia ?????

41

Odp: Trudno tak

Żadna ironia, rada.

Odp: Trudno tak

Wracam niestety bo jest gorzej jak było we wrześniu.
Mijam się z nim w pracy to nawet nie patrzymy na siebie a jeśli już to bardzo rzadko. Jeszcze jak rozmawiamy z kimś  to jest ok. Ale jak zdarza się że sam na sam w pokoju czy w kuchni. To jest napięcie nie do wytrzymania.

W ciągu ostatnich dni mam problem z plecami i zauważył że dziwnie się poruszam. I że gdzie boli mnie to coś poradzimy.
Tego samego dnia po pracy że jak chce to przyjedzie Do mnie i pokaże ćwiczenia na tą partie. Spróbuje nastawić. Jest po pracy trenerem więc zna się na rzeczy. Oczywiście zatkało mnie i mówię że nie trzeba że może ktoś inny. Mam gabinet masażu, on że to trzeba rehabilitować. I że mam na siebie uważać i ubierać Wygodne buty i niewysokie bo ten ból się będzie zaostrzał. I że jak się namyśle to żeby dac.znac to się umówimy i pokaże  co i jak. Podziękowałam za troskę i tyle.
Sama wiem że w pracy ledwo da się znieść obecność sam na sam. To u mnie w domu nie wiem czy byśmy dali radę. Zwłaszcza że już były propozycje podwiezienia.

Ok ale dalej.
Wczoraj była impreza ostatkowa z firmy.
Przyszedł z żoną na moje szczęście. Nie ukrywam że to bylo dla mnie bezpieczniejsze. Zwłaszcza po tym telefonie dzień wcześniej.
Spóźniłam się troche i jedyne wolne miejsce było praktycznie naprzeciwko nich. Usiadłam a ten coś o sukience skomentował. Mi głupio bo ta żona słucha i patrzy na mnie.
Upił się praktycznie w ciągu 1.5 godziny. Ja nie piłam bo jestem na lekach.
Cały wieczór starałam się ich unikać albo przynajmniej nie patrzeć. Jak powietrze, mimo że ten telefon dzień wcześniej zbił mnie z tropu. Skąd w ogóle taki pomysł nie wiem.
Ta żona na tej imprezie Cały czas obserwowała, przy stole , na parkiecie , albo czy na niego nie zerkam w jego stronę. Kojarzy mnie ze zdjęć z tych delegacji.
Dziecinne było może moje zachowanie, ale nie umiałam inaczej, unikanie wzroku było najłatwiejsze.
Jeszcze podczas imprezy koleżanka taka lepsza do mnie z pytaniem "o co chodzi z X bo ta żona Cię nie spuszcza z oczu. I cały czas Cię obserwuje. On z resztą też pilnuje co robisz"
To jest dziwna sytuacja. Mam szczerze dość, naszła mnie myśl że najwygodniej dla mnie byłoby całkowicie zaprzestać kontaktu dla swojego zdrowia psychicznego. Bo to jest katorga.

43 Ostatnio edytowany przez Kokoszka1 (2021-11-28 19:12:47)

Odp: Trudno tak

Cześć, myślę że najłatwiej żeby zamknąć sobie ten temat w głowie jest zapytać go wprost przy kolejnej dwuznacznej akcji czy on Cię podrywa. Bez owijania w bawełnę. I tu są dwie opcje, powie że nie. Więc mówisz z uśmiechem że coś Ci się wydawało i zamykasz temat w swojej głowie mając jasna odpowiedź. Mówi że tak więc mówisz że czekasz na dalsze podrywu ale dopiero jak rozwiedzie się z żoną skoro tak mu się podobasz. Co by nie powiedział jest w trudnej sytuacji bo jest rozbrojony a Ty masz szansę mieć piłkę po swojej stronie smile. Póki co temat rośnie w Twojej głowie już bardzo więc mając jasna odpowiedź możesz pozbawic się domysłów. A to dużo znaczy.
Jeśli obawiasz się co on pomyśli to kij z tym smile. Najważniejsze żebyś Ty zamknęła sobie ten temat w myślach. Kto pyta nie błądzi to pytanie go nie zrani ale Ciebie te domysły już mogą...


Ściskam!

44

Odp: Trudno tak

"Mam szczerze dość, naszła mnie myśl że najwygodniej dla mnie byłoby całkowicie zaprzestać kontaktu dla swojego zdrowia psychicznego. Bo to jest katorga."

No to zaprzestaj i przestań się miotać.

45

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Ale jak zdarza się że sam na sam w pokoju czy w kuchni. To jest napięcie nie do wytrzymania.

...Sama wiem że w pracy ledwo da się znieść obecność sam na sam.

Dlaczego, przecież zarzekałaś się, że Ty nigdy z żonatym i wcale nie masz ochoty na zakochanie? Niestety zaczynasz zbierać zgniłe owoce swoich nieprzemyślanych czynów; przyjmowania adoracji kolegi i swojej ambiwalentnej postawy wobec jego zachowania. W którymś momencie napisałaś, że nie obchodzi Cię co ludzie powiedzą. Jednak na opisywanej imprezie nie czułaś się komfortowo będąc obiektem obserwacji jego żony. Ona już wie i nie sądzę, że tylko na podstawie zdjęć z Waszego wyjazdu. Bardzo prawdopodobne, że ktoś życzliwy jej doniósł, bo od dawna jesteście "na językach". Wystarczyło wtedy, na tym wyjeździe powiedzieć mu, że jego zaangażowanie w Waszą znajomość przekracza granice koleżeństwa i stawia Cię w niezręcznej sytuacji, a następnie maksymalnie zdystansować się do niego. Nie wyszłabyś na żadna idiotkę, bo zapytanie; czy on Cię podrywa, nie byłoby konieczne. Tobie jednak spodobała sią ta gra, nie zaprzeczaj.

Ciężko jest mi napisał/a:

Mam szczerze dość, naszła mnie myśl że najwygodniej dla mnie byłoby całkowicie zaprzestać kontaktu dla swojego zdrowia psychicznego. Bo to jest katorga.

Cierpisz, bo jak sądzę zakochałaś się, a proces odkochiwania jest bolesny, szczególnie gdy obiekt jest w zasięgu wzroku. On najwyraźniej też trochę wyhamował, jednak nie odpuszcza o czym świadczy chęć osobistej pomocy w Twojej dolegliwości. Cóż, pijesz piwo, którego sama nawarzyłaś. Uważam jednak, że zawsze znajdzie się okazja, żeby powiedzieć mu to o czym napisałam wyżej. Niestety, przez jakiś czas będziesz jeszcze cierpiała.

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Pisze by oczyścić głowę bo zwariuję.
Zdaje sobie sprawę jakie komentarze mogę tu zobaczyć.
Ale muszę wyrzucić to siebie.

Rozpoczął się trzeci rok gdy pracuje w firmie ABC
Wraz ze mną przyszedł do pracy facet X.
Złapaliśmy kontakt od razu.
Pierwszy rok minął na poprawnych koleżeńskich relacjach. Jakaś tam nic porozumienia była od początku.
W tamtym roku we wrześniu byliśmy na 2tygodniowym wyjeździe z pracy za granicą z dwiema innymi osobami.
W dzień były obowiązki, popołudniami plaża,
wieczorami wino na plaży, albo wyglupianie się w pokojach. Rozmowy o życiu. W czwórkę albo trójkę.
Mieliśmy pokój obok siebie z kolegą X. Zachodził po mnie na posiłki. No i tak wszystkie posiłki razem, mnóstwo godzin razem.
Minął wyjazd wróciliśmy do pracy.
Tak jak wcześniej stosunki normalne , czasami wspólna kawa w czasie przerw. Rozmowy, żarty itd.
No dobrze minął drugi rok w pracy.
W lipcu tego roku znów wyjazd 2-tygodniowy za granicę. Łącznie grupa 10-osob. Kurs w dzień, wycieczki po kursie, na plaży wspólnie, wieczory zazwyczaj razem też w kilka osób.
Podczas tych wycieczek zawsze chodziliśmy we dwoje. Jakoś tak wychodziło.
Wieczorami winko na plaży, czy w restauracjach. No w każdym razie chilli.
Jednego wieczoru były moje urodziny, i ten Pan X rozpoczął składanie życzeń od "moja kochana Y". Mnie zmroziło, ale pomyślałam że miało być mi miło i tyle .
W czasie wyjazdu zawsze zauważał nastrój mój jeśli widzial gorszy, dopytywał dlaczego. Komplementował czasami gdy gdzieś wychodziliśmy. Raz dla żartu nazwal mnie pszczółką - bo sukienkę miałam żółtą. No nic mało istotne.
Kiedyś zażartowałam że jak pójdę gdzieś sama to może mnie nie porwą, bo zawsze dbał że jak z nim to żeby ktoś inny mi towarzyszył skoro to obcy kraj.
Zaczęłam jednak zauważać jego obserwacje jak z kimś innym rozmawiałam- szczególnie z mężczyznami. Czasami czułam że się mi przygląda, a jak spoglądałam to odwracał wzrok. No ale zdąża się.
W drugim tygodniu wieczorem wpadł na pomysł jak siedzieliśmy na plaży że on płynie na środek morza. Ja że nie ma opcji Inne osoby też. A on złapał mnie za rękę i że albo płynę z nim tą motorówką albo on sam. Wyszło że popłynęliśmy razem. Nic zobowujacego.
Dwa dni przed wylotem źle się czułam, kupił mi i przyniósł leki oraz jedzenie do pokoju.
W ostatni dzień przed wyjazdem czekaliśmy w poczekalni tak wyszło że piersi się ogarnelismy na pozostałych uczestników wyjazdu. Popłakał się bo odebrał telefon że zmarła mu ciocia. Siedział obok i płakał, później odszedł jak widział że ktoś się zbliża z naszej grupy. Ja nic się nie odzywałam, mimo że może powinnam ale nie wiedziałam co zrobić. Płaczący mężczyzna to rzadki widok.
No dobrze ale dalej.
Podczas powrotu nie odstępował mnie na lotnisku na krok. Na naszym polskim lotnisku jak była chwila na odbieranie bagaży podszedł do mnie bo stałam sama, popatrzył i zapytał "tęsknisz już ?" . Nic nie odpowiedziałam bo mnie zamurowało a on popatrzył prosto w oczy "Ja też " .
W autobusie do domu nic się nie odzywałam bo zaczęłam łączyć fakty dopiero, usiadł za mną i też milczał cała podróż.
Sierpien minął na urlopach moim później jego. Nie widzieliśmy się.
Końcem sierpnia była impreza integracyjna. Usiadł obok mnie. Przyniósł kawę. Robił drinki. Aż było mi niezręcznie. Jak już pojawiał się na parkiecie to tańczył tylko ze mną. I jeszcze podczas tańca taki tekst "że wieki w parze nie tańczył".
Na koniec imprezy ze mnie odwiezie, ale na szczęście brat miał po mnie przyjechać.
Dwa dni po imprezie w pracy że znów może mnie podrzucić, bo pada deszcz, ale ja znów miałam pomoc brata . Na szczęście.
Dalej rozmawiamy na przerwach, żartujemy czy pijemy kawę w towarzystwie innych osób.
Ostatnio doznałam upadku  z roweru, to na drugi dzień od razu że co się stało że ręką nie ruszam. A wieczorem wiadomość " jak Twoj bark?"
Jest miły i koleżeński, ma dobry charakter tak sobie tłumacze.

I zaczynam się bać. Że się zakochuję. Ściska mnie w środku z nerwów jak idę do pracy.
Wiem że między nami nic nie ma prawa być, ponieważ co pisze Dopiero teraz pan X ma żonę i dwójkę dzieci. Żonę o której podczas dwóch wyjazdów ani razu nie wspomniał. Jak już coś mówi to tylko o dzieciach.
Boje się bardzo. Nigdy nie umiałabym rozbić rodziny. Żadnej.
Ale serce nie wiem jak długo wytrzyma tą sytuację.



Jesteś od dawna zauroczona, a teraz czujesz, że może kroi się romans. Ty decydujesz, czy w to wchodzisz. Tutaj nie ma wielkiej filozofii, bo jest tak, albo nie. Przyzwoici ludzie zachowują się przyzwoicie.

Odp: Trudno tak

Czas mija ale nic się nie zmienia.
Są dni że gdy na niego patrzę łzy mi napływają do oczu. Z jednej strony chcę wybić sobie go z głowy, a z drugiej nie wyobrażam sobie że np. więcej bym go nie zobaczyła. Zwariować można.
Kolegujemy się, rozmawiamy. I chyba to jest najgorsze. Tu nawet nie chodzi o to jak na mnie działa fizycznie tylko o porozumienie.
Jest mi coraz ciężej.
Najgorsze są dni gdy nie mam nastroju, próbuje udawać że wszystko jest ok - on oczywiście bezbłędnie odczytuje moje nastroje. Wymiguje się mówiąc że problemy osobiste. Nie było mnie w pracy przez kilka dni z 2 tygodnie temu to też wiadomość od niego co się dzieje.
Gdy rozmawiam o innych facetach albo z innymi w pracy, to widzę że się wkurza albo sobie z nich żarty robi.
Spotykałam się z dwoma facetami od września ale rozmowa się nie kleiła. Nic nie wyszło z tego.

Staram się tłumaczyć sobie, że nawet jakby cokolwiek się wydarzyło to nigdy nie będę najważniejsza osobą w jego życiu, bo są dzieci, zobowiązania wobec rodziców. Nie wiem jakim mężem, ale ojcem jest wzorowym. Że życie codzienne jest trudniejsze niż się wydaje.

Płakać mi się chce na samą myśl, że jesteś z kimś blisko mentalnie, rozumiesz go a on Ciebie. Ale nic więcej nie masz prawa zrobić.
W gorszych chwilach mam myśli że oddałbym wszystko by zwyczajnie szczerze z nim porozmawiać kim dla niego tak naprawdę jestem. Czy martwi się z czystej sympatii i uprzejmości.

48

Odp: Trudno tak

Facet ma żonę i dzieci. Chce pobzykać na boku, poczuć się znowu samcem itd.. Ma jednak żonę i dzieci, więc boi się próbować na ostro. Widzi, że złapałaś z nim flow, więc czeka aż będziesz słabsza i się temu poddasz. Tak to czasem wygląda w kryzysie wieku średniego.
A potem zostaniesz kochanką. Na krócej lub dłużej. A po tym czasie stwierdzisz, że zmarnowałaś parę lat.
Jak masz taki problem, to zmień pracę - na pewno nie jest warta tego, co sama sobie fundujesz.
Plus dla Ciebie - nie poszłaś w romans z żonatym i dzieciatym jak w dym - to oznaka jakiegoś kręgosłupa moralnego:)

49 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2022-03-16 08:40:49)

Odp: Trudno tak

Autorko..  czas szybko leci - niby probowalas z innymi ale jak w glowie i na codzien widujesz tamtego to marne szanse na powodzenie..
Facet w malzenstwie, rutyna, obowiązki, nie oceniam...   tak jak piszesz powyżej pogadaj z nim szczerze, postaw sprawę jasno - jeżeli nie akceptujesz takich układów to mu to jasno powiedz by nie oczekiwal za wiele... wiem, że to on ma rodzinę i duzo do stracenia ale Ty tez, to Twoj czas leci - moglabys znalezc kogos tylko dla siebie ...  Wyobraz sobie najgorszy scenariusz jesli w to wejdziesz - rozpad rodziny, kogo ten superojciec obwini za utratę dzieci nacodzien? pomijam atmosfere w pracy, bo te mozna zmienić...   wyłóz kawę na ławę i zobaczysz sam się zdystansuje, a jesli nie to luzuj te relacje, wiem, że ciezko i trudno bo juz emocjonalnie w tym jestes, porozumienie dusz itp itd...  Rob tak bys mogła spojrzec sobie w lustro...

50 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2022-03-16 13:47:07)

Odp: Trudno tak

Ciężko jest mi uwierzyć, że ostatni wpis autorki nie jest dziełem trolla.

Ciężko jest mi napisał/a:

Tu nawet nie chodzi o to jak na mnie działa fizycznie tylko o porozumienie. Płakać mi się chce na samą myśl, że jesteś z kimś blisko mentalnie, rozumiesz go a on Ciebie.

Płakać mi się chce, gdy to czytam. Jak można tak żałosne próby zaciągnięcia kobiety do łóżka nazywać porozumieniem?! On widzi w tobie kawałek mięsa, a ty piszesz o porozumieniu? W kontekście twojej historii to zdanie brzmi, jakby wyszło spod klawiatury osoby, która jest na poziomie emocjonalnym nastolatki.

Ciężko jest mi napisał/a:

Staram się tłumaczyć sobie, że nawet jakby cokolwiek się wydarzyło to nigdy nie będę najważniejsza osobą w jego życiu, bo są dzieci, zobowiązania wobec rodziców.

Ojej, masz przebłyski świadomości, że jak już zostaniesz kochanką, do miana której usilnie aspirujesz, to nie będziesz najważniejszą osobą dla typa, który mózg ma zlokalizowany poniżej pasa. Rzeczywiście smutne. Co za strata.

Ciężko jest mi napisał/a:

Nie wiem jakim mężem.

Nie wiesz, jakim jest mężem?! Kpisz czy o drogę pytasz? Facet próbuje wyrwać koleżankę z pracy, i to w białych rękawiczkach, bo tak nad nią pracuje, żeby sama wskoczyła mu w końcu do łóżka, żeby po wszystkim móc powiedzieć, że to była jej inicjatywa, a ty piszesz, że nie wiesz, jakim on jest mężem? Przecież jest mężem roku, normalnie mąż ideał.

Ciężko jest mi napisał/a:

  ale ojcem jest wzorowym.

Jak wyżej. Żonaty facet, który konsekwentnie dąży do romansu w pracy i ma w nosie, że może to rozbić jego rodzinę i narazić dzieci na rozwód rodziców i inne bagno, to twoim zdaniem wzorowy ojciec???

Jeśli twoja historia jest prawdziwa, idź po rozum do głowy, bo ten kisiel, który masz w majtkach, najwyraźniej nie pozwala ci logicznie myśleć i widzieć rzeczy takimi, jakie są. To jest lowelas, dupek, a ty jesteś dla niego kawałkiem mięsa, kandydatką na kochankę. Jak w ogóle można pielęgnować i podsycać uczucia do takiego lowelasa? Bo właśnie to robisz. Karmisz się czymś, co jest tylko w twojej głowie.

Ciężko jest mi napisał/a:

Czas mija ale nic się nie zmienia.

Bo nie chcesz, żeby się zmieniło. Już ci pisano, że czas niczego nie zmieni. Albo ty coś zmienisz albo nadal będziesz publikowała takie niewiarygodne wpisy, które wyglądają jakby pisała je nastolatka, która jeszcze ma prawo mieć aż tak duże braki emocjonalne, żeby nie napisać ostrzej. Albo postanowisz dołączyć do żałosnego grona kochanek, albo się ogarniesz i przestaniesz udawać, że nie masz wpływu na to kim jesteś i jak żyjesz. Wybór należy do ciebie. Mijający czas nie ma tu nic do rzeczy.

51

Odp: Trudno tak
Apogeum napisał/a:

Ciężko jest mi uwierzyć, ze ostatni wpis autorki nie jest dziełem trolla.

Ciężko jest mi napisał/a:

Tu nawet nie chodzi o to jak na mnie działa fizycznie tylko o porozumienie. Płakać mi się chce na samą myśl, że jesteś z kimś blisko mentalnie, rozumiesz go a on Ciebie.

Płakać mi się chce, jak to czytam. Jak można tak żałosne próby zaciągnięcia kobiety do łóżka nazywać porozumieniem?! On widzi w tobie kawałek mięsa, a ty piszesz o porozumieniu? W kontekście twojej historii to zdanie brzmi, jakby wyszło spod klawiatury osoby, która jest na poziomie emocjonalnym nastolatki.

Ciężko jest mi napisał/a:

Staram się tłumaczyć sobie, że nawet jakby cokolwiek się wydarzyło to nigdy nie będę najważniejsza osobą w jego życiu, bo są dzieci, zobowiązania wobec rodziców.

Ojej, masz przebłyski świadomości, ze jak już zostaniesz kochanka, do miana której usilnie aspirujesz, to nie będziesz najważniejsza osoba dla lowelasa, który mózg ma zlokalizowany poniżej pasa. Rzeczywiście smutne. Co za strata.

Ciężko jest mi napisał/a:

Nie wiem jakim mężem.

Nie wiesz jakim jest mężem?! Kpisz czy o drogę pytasz? Facet próbuje wyrwać koleżankę z pracy, i to w białych rękawiczkach, bo tak nad nią pracuje, żeby sama wskoczyła mu w końcu do łóżka, żeby po wszystkim moc powiedzieć, ze to była jej inicjatywa, a ty piszesz, ze nie wiesz jakim on jest mężem? Nie no przecież jest mężem roku, normalnie mąż ideał.

Ciężko jest mi napisał/a:

  ale ojcem jest wzorowym.

Jak wyżej. Żonaty facet, który konsekwentnie dąży do romansu w pracy i ma w nosie, ze może to rozbić jego rodzine i narazić dzieci na rozwód rodziców i inne bagno, to twoim zdaniem wzorowy ojciec???

Jeśli twoja historia jest prawdziwa, idź po rozum do głowy, bo ten kisiel, który masz w majtkach, najwyraźniej nie pozwala ci logicznie myśleć i widzieć rzeczy takimi, jakie są. To jest lowelas, dupek, a ty jesteś dla niego kawałkiem mięsa, kandydatka na kochankę. 

Ciężko jest mi napisał/a:

Czas mija ale nic się nie zmienia.

Bo nie chcesz, żeby się zmieniło. Już ci pisano, ze czas niczego nie zmieni. Albo ty coś zmienisz albo nadal będziesz publikowała takie niewiarygodne wpisy, które wyglądają jakby pisała je nastolatka, która jeszcze ma prawo mieć aż tak duże braki emocjonalne, żeby nie napisać ostrzej.
Albo postanowisz dołączyć do żałosnego grona kochanek albo się ogarniesz i przestaniesz udawać, ze nie masz wpływu na to kim jesteś i jak żyjesz.

Dokładnie też mi przez myśl przeszło że to jakieś wypociny niespełnionej pisarki harlequinów.

Odp: Trudno tak

To jest jakaś chora sytuacja...
Piszę by trochę oczyścić głowę...
Sytuacja jest jeszcze gorsza niż mi się wydawało.
Przez ostatnie 2 tygodnie był w delegacji codziennie się ze mną kontaktował. Jakieś teksty że jestem mu bliska, wyjątkowa, wartościową osobą, że brakuje mu mojej obecności tam. Były dni że mi pisał że by mnie przytulił, pocałował gdybym przy nim była. Że mój uśmiech to dla niego dawka promieni słonecznych.
Dziś emocje wzięły nade mną górę bo wiem że wraca do domu z zagranicy.
Napisałam mu , że tak naprawdę nie wiem jak mam to traktować wszystko, że czy takie kontakty i rozmowy są normalne, że pogubiłam się w tym wszystkim.
A on że " rozumie moje wątpliwości i to w jakiej sytuacji jesteśmy. Że bardzo mnie lubi i jestem dla niego wyjątkowa. Że nigdy by sobie nie wybaczył gdyby miał mnie skrzywdzić w jakiś sposób, nie chce brnąć do momentu aż wszystko wymknie się spod kontroli, że nie chce grać na moich uczuciach".
Że chce się dalej przyjaźnić bo dla niego ta relacja jest wartościowa, nie chce by się to skończyło. Że ochloniemy przez wakacje (nie będziemy się widzieć wtedy) i wszystko będzie ok.
Ja się upieram że nie chce mieć kontaktu, że dla mnie to jest za ciężkie i że nie umiem być blisko i jednocześnie się dystansować.
A on że sobie nie wyobraża że to się ma skończyć, że jak będzie teraz to wyglądało. Że chce się przyjaźnić tak jak wcześniej.

Dla mnie to jest naprawdę sytuacja, którą próbuje zrozumieć. Kontakt z nim mnie dołuje, jak mówię że będziemy się kontaktować tylko w kwestiach służbowych w pracy, to że on sobie tego nie wyobraża.
Odpisałam że ja nie umiem tak, udawać i grać koleżankę, "przyjaciółkę".

Proszę o odpowiedzi ale nie dolujcie mnie ja już wiem że to jest coś na zasadzie "friend żonę"z tym że ja chcę to zakończyć a otrzymuję jakieś sprzeczne informacje.

53

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

A on że sobie nie wyobraża że to się ma skończyć, że jak będzie teraz to wyglądało. Że chce się przyjaźnić tak jak wcześniej.

Zwykłe pitu pitu, facet liczy że mu ulegniesz i dlatego chce to ciągnąć.

Ciężko jest mi napisał/a:

Kontakt z nim mnie dołuje, jak mówię że będziemy się kontaktować tylko w kwestiach służbowych w pracy, to że on sobie tego nie wyobraża

Nie odpisuj mu i nie dobieraj telefonów.
Proponuję również powiedzieć mu że jak nie przestanie to poinformujesz o wszystkim jego żonę.
Oczywiście nie musisz tego robić ale groźba może poskutkuje.

54

Odp: Trudno tak
Ciężko jest mi napisał/a:

Ja się upieram że nie chce mieć kontaktu

Spoko, konsekwentna jesteś, upierasz się prawie od roku, że nie chcesz mieć kontaktu, i nadal go macie?
Musisz być mocno upośledzoną osobą, żeby nie wiedzieć co zrobić, żeby nie mieć z  kimś kontaktu.

Ciężko jest mi napisał/a:

z tym że ja chcę to zakończyć a otrzymuję jakieś sprzeczne informacje.

Co cię obchodzą informacje jakie otrzymujesz? Chcesz coś zakończyć, to zakończ, a nie udajesz słodką idiotkę, która nie potrafi trafić sobie palcem do nosa.

55 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-06-25 22:32:11)

Odp: Trudno tak

A ON sobie nie wyobraża ... no cudownie...a Ty co? Nierozumne ciele?

Nie czytasz między wierszami, czy co?

ON a nie TY?!

No Brawo!

To co Ty mówisz, ma głęboko w dupie, liczy się TYLKO to co on czuje i myśli ... No CUDOWNY związek się szykuję, a co!

Wchodzisz w TO?!!!

Złota klatka już czeka!

56

Odp: Trudno tak

Powiedziałaś mu jasno że znajomość Cię męczy, bo nie jest wolny.
Powinien to uszanować, gdyby miał do Ciebie takie uczucia, że się o Ciebie troszczy i bierze pod uwagę twoje zdanie..

Posty [ 56 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024