Pisze by oczyścić głowę bo zwariuję.
Zdaje sobie sprawę jakie komentarze mogę tu zobaczyć.
Ale muszę wyrzucić to siebie.
Rozpoczął się trzeci rok gdy pracuje w firmie ABC
Wraz ze mną przyszedł do pracy facet X.
Złapaliśmy kontakt od razu.
Pierwszy rok minął na poprawnych koleżeńskich relacjach. Jakaś tam nic porozumienia była od początku.
W tamtym roku we wrześniu byliśmy na 2tygodniowym wyjeździe z pracy za granicą z dwiema innymi osobami.
W dzień były obowiązki, popołudniami plaża,
wieczorami wino na plaży, albo wyglupianie się w pokojach. Rozmowy o życiu. W czwórkę albo trójkę.
Mieliśmy pokój obok siebie z kolegą X. Zachodził po mnie na posiłki. No i tak wszystkie posiłki razem, mnóstwo godzin razem.
Minął wyjazd wróciliśmy do pracy.
Tak jak wcześniej stosunki normalne , czasami wspólna kawa w czasie przerw. Rozmowy, żarty itd.
No dobrze minął drugi rok w pracy.
W lipcu tego roku znów wyjazd 2-tygodniowy za granicę. Łącznie grupa 10-osob. Kurs w dzień, wycieczki po kursie, na plaży wspólnie, wieczory zazwyczaj razem też w kilka osób.
Podczas tych wycieczek zawsze chodziliśmy we dwoje. Jakoś tak wychodziło.
Wieczorami winko na plaży, czy w restauracjach. No w każdym razie chilli.
Jednego wieczoru były moje urodziny, i ten Pan X rozpoczął składanie życzeń od "moja kochana Y". Mnie zmroziło, ale pomyślałam że miało być mi miło i tyle .
W czasie wyjazdu zawsze zauważał nastrój mój jeśli widzial gorszy, dopytywał dlaczego. Komplementował czasami gdy gdzieś wychodziliśmy. Raz dla żartu nazwal mnie pszczółką - bo sukienkę miałam żółtą. No nic mało istotne.
Kiedyś zażartowałam że jak pójdę gdzieś sama to może mnie nie porwą, bo zawsze dbał że jak z nim to żeby ktoś inny mi towarzyszył skoro to obcy kraj.
Zaczęłam jednak zauważać jego obserwacje jak z kimś innym rozmawiałam- szczególnie z mężczyznami. Czasami czułam że się mi przygląda, a jak spoglądałam to odwracał wzrok. No ale zdąża się.
W drugim tygodniu wieczorem wpadł na pomysł jak siedzieliśmy na plaży że on płynie na środek morza. Ja że nie ma opcji Inne osoby też. A on złapał mnie za rękę i że albo płynę z nim tą motorówką albo on sam. Wyszło że popłynęliśmy razem. Nic zobowujacego.
Dwa dni przed wylotem źle się czułam, kupił mi i przyniósł leki oraz jedzenie do pokoju.
W ostatni dzień przed wyjazdem czekaliśmy w poczekalni tak wyszło że piersi się ogarnelismy na pozostałych uczestników wyjazdu. Popłakał się bo odebrał telefon że zmarła mu ciocia. Siedział obok i płakał, później odszedł jak widział że ktoś się zbliża z naszej grupy. Ja nic się nie odzywałam, mimo że może powinnam ale nie wiedziałam co zrobić. Płaczący mężczyzna to rzadki widok.
No dobrze ale dalej.
Podczas powrotu nie odstępował mnie na lotnisku na krok. Na naszym polskim lotnisku jak była chwila na odbieranie bagaży podszedł do mnie bo stałam sama, popatrzył i zapytał "tęsknisz już ?" . Nic nie odpowiedziałam bo mnie zamurowało a on popatrzył prosto w oczy "Ja też " .
W autobusie do domu nic się nie odzywałam bo zaczęłam łączyć fakty dopiero, usiadł za mną i też milczał cała podróż.
Sierpien minął na urlopach moim później jego. Nie widzieliśmy się.
Końcem sierpnia była impreza integracyjna. Usiadł obok mnie. Przyniósł kawę. Robił drinki. Aż było mi niezręcznie. Jak już pojawiał się na parkiecie to tańczył tylko ze mną. I jeszcze podczas tańca taki tekst "że wieki w parze nie tańczył".
Na koniec imprezy ze mnie odwiezie, ale na szczęście brat miał po mnie przyjechać.
Dwa dni po imprezie w pracy że znów może mnie podrzucić, bo pada deszcz, ale ja znów miałam pomoc brata . Na szczęście.
Dalej rozmawiamy na przerwach, żartujemy czy pijemy kawę w towarzystwie innych osób.
Ostatnio doznałam upadku z roweru, to na drugi dzień od razu że co się stało że ręką nie ruszam. A wieczorem wiadomość " jak Twoj bark?"
Jest miły i koleżeński, ma dobry charakter tak sobie tłumacze.
I zaczynam się bać. Że się zakochuję. Ściska mnie w środku z nerwów jak idę do pracy.
Wiem że między nami nic nie ma prawa być, ponieważ co pisze Dopiero teraz pan X ma żonę i dwójkę dzieci. Żonę o której podczas dwóch wyjazdów ani razu nie wspomniał. Jak już coś mówi to tylko o dzieciach.
Boje się bardzo. Nigdy nie umiałabym rozbić rodziny. Żadnej.
Ale serce nie wiem jak długo wytrzyma tą sytuację.