przez 10 lat zylam z takim facetem i ciagle wydawalo mi sie ze to moja wina ze tak jest...ze ze mna jest cos nie tak i probowalam na wszelkie sposoby sprawic zeby on okazal zainteresowanie i nic z tego nie wyszlo. w tej chwili jestem po rozwodzie... taki zwiazek nie ma przyszlosci(niestety) i nie ma sie co oszukiwac.
Witam ja od 2 lat jestem mężatką od 4 w związku i od 4lat jestem w celibacie. ja mam 25lat a mąż 32. wydawalo mi się że mężczyzna w tym wieku potrzebuje seksu ale on nic. ciągle jakieś wymowki nawet za dzieci się nie bierze choć marzy mu się 2 niby. cóż na codzień jest kochany, troskliwy czuły i Wogole aż się brzydzi he he a potem gdy przychodzi wieczór odwraca się zadem do mnie i od razu zasypia rano często się spieszy do pracy i Znow nic. wy przynajmniej macie dzieci a ja nie mam nic.
a bardzo pragnę dziecka bo zegar biologiczny tyka.
Witam ja od 2 lat jestem mężatką od 4 w związku i od 4lat jestem w celibacie. ja mam 25lat a mąż 32. wydawalo mi się że mężczyzna w tym wieku potrzebuje seksu ale on nic. ciągle jakieś wymowki nawet za dzieci się nie bierze choć marzy mu się 2 niby. cóż na codzień jest kochany, troskliwy czuły i Wogole aż się brzydzi he he a potem gdy przychodzi wieczór odwraca się zadem do mnie i od razu zasypia rano często się spieszy do pracy i Znow nic. wy przynajmniej macie dzieci a ja nie mam nic.
a bardzo pragnę dziecka bo zegar biologiczny tyka.
134 2011-07-02 12:28:19 Ostatnio edytowany przez TheDragon (2011-07-02 13:30:19)
Witajcie
Jeszcze jakiś czas temu byłbym w poważnym szoku, gdybym przeczytał taki temat posta.
Byłbym, bo spotkałem w swoim życiu Majkę. Na początku byliśmy po prostu znajomymi.
Czasem się spotykaliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. A że mieliśmy świetny kontakt i dobrze się rozumieliśmy, w pewnym momencie zeszło na temat życia erotycznego jej i męża.
Powiedziała mi, że jej mąż nie zaspokaja żadnych jej próśb, życzeń czy fantazji seksualnych. Mocno mnie to zdziwiło. W sumie młody facet, a uznawał może 2 pozycje i wystarczał mu seks 1 - 2 razy w miesiącu. Majka znała jego podejście i po kilku nieudanych próbach urozmaicenia życia erotycznego poddała się.
Ostatecznie rozmowa potoczyła się tak, że to ja zacząłem zaspokajać te jej skrywane potrzeby, i wspólnie mogliśmy spożytkować jej wspaniały temperament
A miała całkiem spore potrzeby i świetne pomysły w seksie Czasem przez długie godziny pieściłem jej najwrażliwsze miejsca tak jak najbardziej lubi, kiedy indziej po prostu mocno, namiętnie kochaliśmy się w pozycjach o których zawsze marzyła...
Na samym początku postawiła tylko jeden warunek: ani mąż, ani nikt ze znajomych nie może się o niczym dowiedzieć. To akurat było najłatwiejsze do realizacji - nigdy nie miałem skłonności do chwalenia się swoim życiem erotycznym otoczeniu.
Ta relacja z Majką trwała ok pół roku. Później jej mąż zmienił pracę i wyjechali za granicę. Czasem piszę z Majką i wiem, że teraz ma innego przyjaciela, który zaspokaja jej potrzeby.
Nie chciała rozbijać swojego małżeństwa, pragnęła tylko, aby jej erotyczne potrzeby były zaspokajane.
I z perspektywy czasu ocenia, że to była świetna decyzja.
Jeśli macie jakieś pytania dotyczące szczegółów naszej relacji czy sytuacji Majki - piszcie śmiało.
Pozdrawiam
Zabrzmiało to trochę jak kryptoreklama....
Zabrzmiało to trochę jak kryptoreklama....
Zawieranie znajomości z interesującymi kobietami, również w świecie realnym, przychodzi mi raczej łatwo, a choćby z racji zawodu (masażysta), mam sporo okazji do zawierania ciekawych znajomości z fascynującymi kobietami, nie mam więc potrzeby szukać znajomości poprzez net.
Choć przyznaję, kilka razy zdarzyło mi się poznać z dziewczynami przez net i były to znajomości przebiegające bardzo przyjemnie
Post o Majce zamieściłem, gdyż z własnego doświadczenia wiem, jak ciężko może być dziewczynie w takiej sytuacji. Czytając zaś posty na tym forum, zobaczyłem, że wiele dziewczyn będących w podobnej sytuacji odczuwa mocną frustracją i nie wie jak postąpić. Przytoczyłem więc przykład, który znam, żeby pokazać jakiego wyboru można dokonać i jak dalej sytuacja może się rozwinąć.
Uważam bowiem, że każda/każdy ma prawo do szczęścia. Jeżeli dla którejś z Was, tym szczęściem będzie rola męczennicy dla dobra Waszego faceta i rezygnacja z Waszych najskrytszych pragnień i potrzeb, bo jemu się nie chce, wystarczy mu raz w miesiącu, lub całe życie w tej samej pozycji, to proszę bardzo - to jest Wasze życie i macie prawo cierpieć ile chcecie.
Jeżeli jednak, któraś z Was zdecyduje, że warto pomyśleć również o sobie i uznacie, że zasługujecie na to, żebyście doznawały w życiu przyjemności jakiej pragniecie - to z radością pogratuluję Wam takiej decyzji.
Jestem zwolennikiem i praktykiem tantry, która (w ogromnym skrócie) mówi, iż do zachowania zdrowia zarówno fizycznego jak i emocjonalnego oraz do budowania zdrowych relacji społecznych, konieczne jest satysfakcjonujące życie seksualne - i nie koniecznie musi być ono powiązane z miłością.
I ja się z tym zgadzam.
Tym bardziej że życie mamy jedno. I ono właśnie trwa.
Pozdrawiam
Czyli co - zdrada jako rozwiązanie problemów w związku?
Do rozwiązywania problemów w związku zazwyczaj potrzeba woli i współpracy dwojga ludzi.
Jeżeli partner takiej współpracy nie chce, a często wręcz nie widzi problemu, to ów problem rozwiąże osoba, która go widzi - w tym przypadku zaniedbywana i niezaspokojona partnerka.
A czy woli wybrać: rozstanie, postawę męczennicy czy zaspokajanie swoich potrzeb z kimś, kto chce jej pomóc w ich zaspokojeniu, to już decyzja indywidualna.
Każdy ma prawo wybierać cierpienie i każdy ma prawo wybrać radość.
Dalej nie odpowiedziałeś na moje pytanie - czy zdrada ma być rozwiązaniem problemu?
Witam jestem 28 letnim facetem i mam podobny problem co "bielun". Moja żona wydaje się być obojętna na potrzeby seksualne, do zbliżeń dochodzi u nas średnio raz na miesiąc może raz na dwa m-ce. Jak już uda mi się doprowadzić do konkretnej sytuacji to wygląda to tak że żona kładzie się i to wszystko (reszta w mojej gestii). O zmianie pozycji nie ma mowy bo z automatu leci tekst typu " a co nie dobrze Ci że kombinujesz?" Męczy mnie ta sytuacja i nie wiem co mam z tym zrobić. Co ciekawe gdy żona sobie popije staje się minimalnie bardziej otwarta i wtedy dochodzi nawet do delikatnego seksu oralnego. Nie chciał bym by mnie źle zrozumiano nie wymagam jakiś "cudów na kiju" czy przerabiania kamasutry pozycja po pozycji ale chciałbym po prostu cieszyć się seksem. Gdy słyszę jak inne pary kochają się kilka razy w tygodniu to myślę sobie kurcze ale mają fajnie. Przed moją żoną (a jesteśmy po ślubie 3 lata) miałem dziewczynę z którą pod tym względem było cudownie. Pełen odlot i za każdy razem coraz lepiej. Dawaliśmy z siebie wszystko pełna otwartość nic na siłę pełen spontan. Czasami wspominam tamte czasy i myślę: Ty baranie a tak miałeś dobrze. Ale niestety niektóre decyzje niosą nieodwracalne skutki i pozostaje tylko się z tym pogodzić. Pozdrawiam wszystkich w podobnej sytuacji z podobnymi problemami.
Dalej nie odpowiedziałeś na moje pytanie - czy zdrada ma być rozwiązaniem problemu?
Na to pytanie może dopowiedzieć sobie wyłącznie każda z zaniedbywanych osób: sama przed sobą.
Jeśli uzna, że tak, to dla niej być może będzie to najlepsze możliwe rozwiązanie, tak jak w opisanym przeze mnie przypadku Majki.
Zdrada nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, ale co Ci tu tłumaczyć, skorzystałeś, bo była chętna , to się cieszysz jak małpa widząc banana.
Zdrada nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem
Hmm, gratuluję: widzę, że posiadłaś wiedzę absolutną i znasz wszystkie możliwe sytuacje życiowe. Więc muszę Cię zmartwić. W ocenie Majki to rozwiązanie było dla niej bardzo dobre - najlepsze z możliwych, a im więcej czasu upływa, tym bardziej utwierdza się ona w tej ocenie i kontynuuje czerpanie radości z życia.
A co do radości, to jeśli zechciałabyś być precyzyjna, skorzystaliśmy oboje, bo oboje byliśmy chętni, i oboje cieszyliśmy się jak "małpy widzące banana".
Choć zapewniam Cię że na OGLĄDANIU BANANA się nie skończyło
Wątpię, aby w jej ocenie było to słuszne. Gdyby tak uważała, nie zależałoby jej na dyskrecji - ba - gdyby była przekonana, ze postępuje dobrze to pewnie pochwaliłaby się mężowi.
Ciekawe czy równie lekko podejdzie do tematu kiedy to mąż ją zdradzi.....
TheDragon, gdyby kochała swojego męża, to nie zdradzała go. Czy jeśli się kogos kocha, to leci do łózka z druga osobą? ja rozumiem, że nie miała zaspokojnych potrzeb, ale to nie zmienia faktu, że od razu musiała skusić się na skok w bok. Zapewne ona tego nawet nie żałuje skoro znalazła sobie już nowego przyjaciela do łóżka. Tego też należy pogratulowac. Nie to, żebym ją potępiała, ale dziwię się po prostu. To po co z nim jest? ona kocha w ogóle swojego męża skoro zdradza go na lewo i prawo? jeśli tak bardzo jej zależy na seksie, to niech zostawi męża i znajdzie faceta takiego, który zaspokoi ją w każdej kwestii, a nie posuwa się do zdrdy., Wcześniej czy później sprawa może wyjsc na jaw,i nie chciałabym wtedy być w jej skórze. To nie moja sprawa, i w sumie mało co mnie to obchodzi, ale po prostu nie do końca rozumim takie osoby. Jej życie tylko żeby na własne życzenie sobie go nie spieprzyla:)
gdyby kochała swojego męża, to nie zdradzała go
Nie wiem, czy w ich małżeństwie jest i czy kiedykolwiek była, miłość.
On i ona mają swoje korzyści z tego małżeństwa - w skrócie:
On: jest przystojny, dobrze zarabia - zapewnia jej komfortowe warunki życia,
Ona: jest ładna, seksowna, dba o dom i relacje z ich wspólnymi przyjaciółmi.
Ale czy kiedykolwiek była u nich miłość, czy raczej rodzaj dogadania się - trudno mi powiedzieć.
Za to na pewno obojgu jest pod wieloma względami wygodnie w tym małżeństwie.
Mika09 napisał/a:gdyby kochała swojego męża, to nie zdradzała go
Nie wiem, czy w ich małżeństwie jest i czy kiedykolwiek była, miłość.
On i ona mają swoje korzyści z tego małżeństwa - w skrócie:
On: jest przystojny, dobrze zarabia - zapewnia jej komfortowe warunki życia,
Ona: jest ładna, seksowna, dba o dom i relacje z ich wspólnymi przyjaciółmi.Ale czy kiedykolwiek była u nich miłość, czy raczej rodzaj dogadania się - trudno mi powiedzieć.
Za to na pewno obojgu jest pod wieloma względami wygodnie w tym małżeństwie.
No właśnie... i wszystko jasne. Dziwi mnie jak można byc tak wyrachowanym , z jednej strony być z mężem dla wygody, a z drugiej bez żadnych zahamowań go zdradzać. No, ale jej życie.
Spotkałem w swoim życiu wiele rożnych par (małżeństw lub nie) i wiele z nich było ze sobą z miłości, jednak również dużo było takich, u których miłość było trudno dostrzec - był to pewien rodzaj układu, kontraktu, w którym obie strony odnosiły jakieś korzyści
- jednym słowem: życie.
witaj brodkiss widzę że oni tu prowadzą własną wojne więc raczej nam nic nie doradza. ja jestem w podobnej sytuacji tylko że mój mąż Wogole nie chce się kochac. narazie ma 2 wytłumaczenia: kredyt który wzięliśmy na mieszkanie i to że pracuję na umowe zlecenie. to znaczy wytłumaczenie że nie chce dziecka a tłumaczenia że są różne zabezpieczenia Wogole nie bierze pod uwagę. też miałam chłopaka który potrafił mnie w pełni zaspokoić i robilismy to nawet kilka razy dziennie. nigdy nie myślałam że ludzie mogą nie lubić seksu. jak można tego nie lubić?
Kasias196:
To naprawdę wygląda na wojnę? Czasami dobrze, gdy dyskusja robi się bardziej ożywiona
Nie podajesz swojego wieku, zgaduję jednak, że jesteście młodzi. Jeśli Twój mąż teraz nie ma ochoty na seks, to prawdopodobieństwo, że nabierze jej później oscyluje wokół zera.
Jego wytłumaczenie z kredytem i pracą jest absurdalne, choć na swój sposób sprytne - zapewne jest to kredyt na wiele lat, więc jeśli zaakceptujesz taką wymówkę, to mąż ma wiele lat "spokoju".
Postawa męża wskazuje na to, że nie zamierza on zmienić istniejącej sytuacji. I tu pojawia się najważniejsze dla Ciebie pytanie: co TY zamierzasz z tym zrobić?
Jak pracuje na umowę zlecenie, a macie kredyt na mieszkanie to mu się wcale nie dziwie. W takim układzie też panicznie bałbym się dziecka....
Musisz z nim przede wszystkim porozmawiać i stosować technikę małych kroczków. Najpierw zwykłe pieszczoty, potem seks oralny. Wszak od tego nie zachodzi się w ciążę. Może kiedy się rozpali to zechce się z Tobą kochać.
Powiedz przynajmniej, że pracujesz....
Wg mnie droga kasias196 zupełnie czymś innym jest nie chcenie dziecka ze względu na chwilową niestabilną sytuację bytowo-mieszkaniową, a zupełnie czymś innym jest rezygnacja ze współżycia. Szczerze to nie chce mi się wierzyć że Twojemu partnerowi chodzi tylko o strach przed dzieckiem.
Są faceci aseksualni, lub prawie w ogóle nie chcący, chyba, że muszą. To choroba. Do lekarza z takim typem, albo znaleźć takiego co lubi seks, a tych pełno... Wtedy będzie się szczęśliwy
mój mąż ma umowe na 4 lata ja pracuję na zlecenie. kredyt niby mamy do 2014 roku ale ja mam już 25lat a on 32. więc wiek jak najbardziej odpowiedni ale wkurza mnie to że on mnie nie chce. czuje się tak nieatrakcyjna że masakra. fakt do misek nie należę zresztą Wogole ładna nie jestem ale faceci na mnie lecą(niewiem czemu) już czasem mam ochotę umówić się z jakimś ale kocham męża i na wszystkie sposoby próbuje go uwieść. dziwnie to brzmi
no cóż próbowałam wszystkiego Afrodyzjaki a nawet hiszpańska mucha i mial ochotę ale jak tylko zaczęłam go rozbierać to się wycofywał
czasem mnie zaspokaja ale ja chce czegoś więcej...
Wspólne kąpiele kolacje przy swiecach nic nie dają. wystarczyloby żeby mi powiedział że ma z tym problem albo cokolwiek... zaakceptowałabym to i Wiedzialabym że mnie kocha czułabym się lepiej ale on twierdzi że wszystko jest ok. twardo mówi że chce się kochac i Wogole tylko zawsze jakieś wytłumaczenie.
A jak było przed ślubem? Zawsze był z tym problem czy sytuacja zmieniła się po ślubie? Nie rozumiem takiego podejścia że możesz mu się nie podobać, skoro się pobraliście to znaczy że musiał coś w Tobie dostrzec i się zakochać przynajmniej tak ja to widzę. Źródło problemu musi tkwić w czymś innym ale odpowiedź zna tylko Twój mąż. W sumie nie wiem jak mogę Ci doradzić sam mam ten problem i nie potrafię nic poprawić w swojej sytuacji.
Czasem mam wrażenie że jego matka mu trula że ma się ożenić bo już jest stary i Wogole Sama mi to kiedyś powiedziala. a co do tego co bylo przed slubem to cóż znaliśmy się rok po roku zaczęliśmy kręcić ze sobą. już wtedy bylam w nim zakochana. Chcialam się z nim kochac ale on nie chcial. zazwyczaj spalismy razem po jakiejś imprezie był pijany to nie nalegałam. później tłumaczył że nie chce się kochac bo nie chce zebym na ślubie była z brzuchem. tłumaczyłam mu że są różne zabezpieczenia tabletki i Wogole ale on mowil że tabletek nie mam brać bo coś tam no to przecież kalendarzyk jest i też nie ma opcji zebym zaszła. no ale ryzyko jest. chodziliśmy na nauki przedmałżeńskie Myslalam że to go przekona niestety nie później mieszkaliśmy u teściowej to tłumaczył że po co mam się w ciazy denerwować tesciowa. ale przeprowadzilismy się do naszego mieszkania i dalej tlumaczy się tym że nie jest skończone i gdzie dziecko położomy teraz wymyslil ten kredyt. to co ja mam myśleć? twierdzi że chce mieć dzieci ale boję się że jak wkoncu się na nie zdecyduje to będzie za późno a wtedy ja sobie tego nie daruje bo bardzo chce mieć dzieci.
Czasem mam wrażenie że jego matka mu trula że ma się ożenić bo już jest stary i Wogole Sama mi to kiedyś powiedziala. a co do tego co bylo przed slubem to cóż znaliśmy się rok po roku zaczęliśmy kręcić ze sobą. już wtedy bylam w nim zakochana. Chcialam się z nim kochac ale on nie chcial. zazwyczaj spalismy razem po jakiejś imprezie był pijany to nie nalegałam. później tłumaczył że nie chce się kochac bo nie chce zebym na ślubie była z brzuchem. tłumaczyłam mu że są różne zabezpieczenia tabletki i Wogole ale on mowil że tabletek nie mam brać bo coś tam no to przecież kalendarzyk jest i też nie ma opcji zebym zaszła. no ale ryzyko jest. chodziliśmy na nauki przedmałżeńskie Myslalam że to go przekona niestety nie później mieszkaliśmy u teściowej to tłumaczył że po co mam się w ciazy denerwować tesciowa. ale przeprowadzilismy się do naszego mieszkania i dalej tlumaczy się tym że nie jest skończone i gdzie dziecko położomy teraz wymyslil ten kredyt. to co ja mam myśleć? twierdzi że chce mieć dzieci ale boję się że jak wkoncu się na nie zdecyduje to będzie za późno a wtedy ja sobie tego nie daruje bo bardzo chce mieć dzieci.
A ja mam wrażenie, że niedługo i ja dołącze do takiego grona. Mieszkam z facetem od niedawna, a ostatni raz kochaliśmy się jakiś tydzień temu. Wcześniej to było wrecz niedopuszczalne, seks byl na porządku dziennym. Co prawda byl to związek na odleglość, ale jak sie widzielismy, to potrafilismy kilka razy dziennie coś świrować. Nawet, jak u niego zamieszkalam, to codziennie coś było, a teraz? jak tylko zaczynam coś robić, dotykać, go całowac, to slysze teksty typu "nie dzisiaj", "nie teraz", odwraca się tyłkiem i idzie spać. Przykro mi jest, ale dałam sobie już spokoj, probowałam trzy razy podchodzisz, ale na nic to się zdało dlatego zrezygnowałam, i oczyiście on żadnej inicjatywy nie wykazuje. Ma problemy nawet z tym, żeby mnie przytulić. W dzien robi przy remoncie domu, ale wieczor jet nasz, a on włącza telewizor, ani nie przytuli, ani nie pocaluje, nic. Dopiero, jak ja się upomnę, to z łaską to zrobi i z tesktem "o Jezuuu". Ostatnio mam problemy, dołuje się, i chciałabym chociaż wieczorem poczuć jego bliskość, nie wymagam dużo, ale prosić się nie będę.
Ostatnio mam problemy, dołuje się, i chciałabym chociaż wieczorem poczuć jego bliskość, nie wymagam dużo, ale prosić się nie będę.
Wiem jak to jest, przykro mi, że tak się dzieje w twoim życiu, jedyne, co mogę powiedzieć to chyba - czekaj na odmianę losu...
[hugs]Mika09[/hugs]
A ja mam wrażenie, że niedługo i ja dołącze do takiego grona. Mieszkam z facetem od niedawna, a ostatni raz kochaliśmy się jakiś tydzień temu. Wcześniej to było wrecz niedopuszczalne, seks byl na porządku dziennym. Co prawda byl to związek na odleglość, ale jak sie widzielismy, to potrafilismy kilka razy dziennie coś świrować. Nawet, jak u niego zamieszkalam, to codziennie coś było, a teraz? jak tylko zaczynam coś robić, dotykać, go całowac, to slysze teksty typu "nie dzisiaj", "nie teraz", odwraca się tyłkiem i idzie spać. Przykro mi jest, ale dałam sobie już spokoj, probowałam trzy razy podchodzisz, ale na nic to się zdało dlatego zrezygnowałam, i oczyiście on żadnej inicjatywy nie wykazuje. Ma problemy nawet z tym, żeby mnie przytulić. W dzien robi przy remoncie domu, ale wieczor jet nasz, a on włącza telewizor, ani nie przytuli, ani nie pocaluje, nic. Dopiero, jak ja się upomnę, to z łaską to zrobi i z tesktem "o Jezuuu". Ostatnio mam problemy, dołuje się, i chciałabym chociaż wieczorem poczuć jego bliskość, nie wymagam dużo, ale prosić się nie będę.
Zaproponuj co On lubi najbardziej, lub zrób to. Wszak wiele wiesz o mężczyznach i jak działać. To działaj. Ale cosik mi się wydaje, że wiesz jednak mało, i duuuużo nauki czeka.
hehe
Pozdrawiam
mój mąż ma umowe na 4 lata ja pracuję na zlecenie. kredyt niby mamy do 2014 roku ale ja mam już 25lat a on 32. więc wiek jak najbardziej odpowiedni ale wkurza mnie to że on mnie nie chce. czuje się tak nieatrakcyjna że masakra. fakt do misek nie należę zresztą Wogole ładna nie jestem ale faceci na mnie lecą(niewiem czemu)
już czasem mam ochotę umówić się z jakimś ale kocham męża i na wszystkie sposoby próbuje go uwieść. dziwnie to brzmi
no cóż próbowałam wszystkiego Afrodyzjaki a nawet hiszpańska mucha i mial ochotę ale jak tylko zaczęłam go rozbierać to się wycofywał
czasem mnie zaspokaja ale ja chce czegoś więcej...
Powtarzam po raz kolejny. Facet niezainteresowany, to ma zlewkę i nie chcę mu się przytulać. To normalne. Woli oglądać za innymi. Co zrobić? Ano wyczuć moment, pierwsze oznaki jak on zaczyna dystans zachowywać i robić wszystko by go męczyć, działać na niego i być jak najbliżej. Wszystko co kobieta może zrobić. Jak nie zrobi nic, to będzie za późno i sie mu inna pojawi. Taka prawda.
Ale skoro z żona tego nie robił to po co mu inna kobieta skoro też nie będzie chcial tego robić? a może to skutki uboczne leków na nadcisnienie? czytalam książkę o facecie który mial nadciśnienie i lekarz przepisał mu tabelki których skutkiem ubocznym jest impotencja. i też nie chcial się przyznac kobiecie do tego. z tym że mój mąż już od roku tych tabletek nie bierze.
Ale skoro z żona tego nie robił to po co mu inna kobieta skoro też nie będzie chcial tego robić? a może to skutki uboczne leków na nadcisnienie? czytalam książkę o facecie który mial nadciśnienie i lekarz przepisał mu tabelki których skutkiem ubocznym jest impotencja. i też nie chcial się przyznac kobiecie do tego. z tym że mój mąż już od roku tych tabletek nie bierze.
piszesz kosmiczne rzeczy - mój ojciec leki bierze na nadciśnienie, problemów nie ma. Nadciśnienie ma dużo mężczyzn obecnie i nie sądzę by to na potencję wpływało. Na potencję wpływa tryb życia, jak dużo alku, mało jedzenia, mało spania.
Faceci to łowcy, jak mu sie żona nudzi, to wierzy że inna go zainteresuje na tyle by był facetem.
A to sprawa numer 1 dla mężczyzn
Pozdrowienia
Anechoreta, ja będę czekać na jego zmianę, bo inaczej być nie może
Junior, próbowałam kilka razy i sama wychodzilam z inicjatywą. Zrobiłam mu nawet jego ulubioną kolację i do tego winko. Myślę, że on jest przemęczony całym tym remontem i przez to stracił ochotę na wszystko. Może to tylko przejściowe, spróbuje z nim dzisiaj o tym pogadać, choć dzisiaj zrobił postęp i sam przyszedł i mnie przytulił i pocałował. Ostatnio to tylko ja to robiłam.
Anechoreta, ja będę czekać na jego zmianę, bo inaczej być nie może
Junior, próbowałam kilka razy i sama wychodzilam z inicjatywą. Zrobiłam mu nawet jego ulubioną kolację i do tego winko. Myślę, że on jest przemęczony całym tym remontem i przez to stracił ochotę na wszystko. Może to tylko przejściowe, spróbuje z nim dzisiaj o tym pogadać, choć dzisiaj zrobił postęp i sam przyszedł i mnie przytulił i pocałował. Ostatnio to tylko ja to robiłam.
Czasem piszę kontrowersyjnie, zaczepnie, niemniej życzę Ci jak najlepiej
Fajnie się udzielasz i oby było jak piszesz. Ale jak facet raz straci zainteresowanie to na długo .
167 2011-07-09 19:28:27 Ostatnio edytowany przez Anechoreta (2011-07-09 19:29:24)
Zrobiłam mu nawet jego ulubioną kolację i do tego winko.
A co to ma z seksem wspólnego !!!!
Weź po prostu go zapytaj, czy jest tak zmęczony remontem, że nie zaspokaja twoich seksualnych potrzeb ??
Cholera, ja tego nie nie rozumiem !!
Jakby moja żona powiedziała mi, że nie czuje się przeze mnie zaspokajana bo np. ciągle siedzę przy kompie wieczorami albo nie wiem, naprawiam samochód, to bym k***a normalnie roztrzaskał tego kompa siekierą albo podpalił samochód, zdarł z niej ubranie i wziął się ostro do roboty...
Ciśnienie mi chyba skoczyło z nerwów...:)
168 2011-07-09 19:35:51 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2011-07-09 19:36:58)
Anachoreta, nie do końca się z Tobą zgodzę. Czasem pomaga zrobić kolację, winko i obudzić romantyczny nastrój - chyba wiadomo o co chodzi. Oczywiście czasem lepiej powiedzieć wprost, ale skoro problem trwa krótko, to nic złego, że Mika tak wykombinowała.
Mika, może to kwestia przemęczenia, ale pogadaj z nim.
Nie mówię, że coś złego, tylko faktycznie, najlepszym sposobem na rozwiązywanie problemów w związku jest szczera rozmowa.
170 2011-07-09 23:50:52 Ostatnio edytowany przez m.szowinistyczna.świnia (2011-07-09 23:51:11)
Mika09
gdybyś była facetem, to bys dostała odpowiedzi: stracił tobą zainteresowanie, bo albo się zapuściłas higienicznie, albo upasłaś, albo też nie rozumiesz jego potrzeb w łóżku, w każdym razie musiałas coś zrobić nie tak. A poza tym jest przemęczony i nie musi być na twoje skinienie. A może sobie te przyczyny przemyśl
Usunęłam posty nie związane z tematem wątku. Bardzo proszę o powrót do tematu i nie analizowanie przymiotów intelektualnych innych użytkowników
słuchajcie jak można stracić zainteresowanie jeśli się kogos kocha? ja cały czas szukam rozwiązania żeby było dobrze kocham męża i nie rozumiem czemu miałby się Mna znudzić skoro nawet nie zaczął ze Mna sypiać? fakt idzie się przyzwyczaić ale to się docieramy w związku. mika nie mysl że on cię już nie chce. po ślubie i tak nie będzie miodzio. skoro remontujcie chate musi być bardzo zmęczony ja wytrzymuje 4lata to ty ten tydzien czy dwa przeżyjesz jeśli go kochasz. ja szukam rozwiązania i nie spoczne dopóki go nie znajde.
m.szowinistyczna.świnia, nie przesadzajmy. Nie spasłam się, zainteresowania mną nie stracił raczej tylko to wszystko przez ten remont. Jego potrzeby rozumiem, bo przeciez sama wychodze z inicjatywą, a skoro wcześniej w sprawach łóżkowych było idealnie wręcz, więc to chyba o czymś świadczy.
Anechoreta, dla mnie ma bardzo dużol wspólnego z seksem. Od czegoś chciałam zacząć, stworzyć nastrój, napić się wspólnie wina, zjeść kolację i wtedy zrobić następny krok, ale rozumiem, że jesteś facetem ,którego takie rzeczy nie kręcą. Jakoś wcześniej mój facet sam się za mnie zabierał, jak tylko widział, że zrobiłąm coś dla niego: kolację, kupiłam mu ulubione rzeczy do jedzenia itp nie wspomnę już o alkoholu.
Widzisz, Ty byś tak zrobił, ale nie każdy facet taki jest, a zazwyczaj jest to tłumaczenie "nie teraz, kiedy indziej" "jestem zmęczony, nie mam ochoty", lub gadanie typu "o co Ci chodzi?". Mój facet raczej tak by nie zrobił, gdybym mu ot ym powiedziała. Prędzej by się tłumaczył zmęczeniem i gadaniem, że zdąrzymy to nadrobić.
Mika remont potrafi dać nieźle w kość,zwłaszcza jeśli się chce jak najszybciej go skończyć.
Jak dla mnie,to jest zwykłe przemęczenie,większy nawał pracy nie wpływa korzystnie na libido,a poza tym jak sama wspomniałaś wcześniej było idealnie,więc nie pozostaje nic innego jak przeczekać ten remont.
Czasem mam wrażenie że jego matka mu trula że ma się ożenić bo już jest stary i Wogole Sama mi to kiedyś powiedziala. a co do tego co bylo przed slubem to cóż znaliśmy się rok po roku zaczęliśmy kręcić ze sobą. już wtedy bylam w nim zakochana. Chcialam się z nim kochac ale on nie chcial. zazwyczaj spalismy razem po jakiejś imprezie był pijany to nie nalegałam. później tłumaczył że nie chce się kochac bo nie chce zebym na ślubie była z brzuchem. tłumaczyłam mu że są różne zabezpieczenia tabletki i Wogole ale on mowil że tabletek nie mam brać bo coś tam no to przecież kalendarzyk jest i też nie ma opcji zebym zaszła. no ale ryzyko jest. chodziliśmy na nauki przedmałżeńskie Myslalam że to go przekona niestety nie
później mieszkaliśmy u teściowej to tłumaczył że po co mam się w ciazy denerwować tesciowa. ale przeprowadzilismy się do naszego mieszkania i dalej tlumaczy się tym że nie jest skończone i gdzie dziecko położomy teraz wymyslil ten kredyt. to co ja mam myśleć? twierdzi że chce mieć dzieci ale boję się że jak wkoncu się na nie zdecyduje to będzie za późno a wtedy ja sobie tego nie daruje bo bardzo chce mieć dzieci.
Czyli niestety od początku Waszej znajomości facet opowiada Ci bajki. To niestety kiepsko wróży.
Pytanie: czy tylko chcesz mieć z nim dziecko, czy chciałabyś również mieć udane życie erotyczne?
Witam po raz pierwszy koleżanki. Od dluższego czasu czytam forum ale ten temat zmobilizowal mnie do zalogowania się. Czytając te wszystkie wypowiedzi jestem pewna, ze mam aseksualnego męża... choć moja historia jest na razie jakby mniej "drastyczna' niż niektóre.
Jesteśmy malżeństwem od 10 lat. Na początku seks bardzo często , potem coraz rzadziej ale to z obupólnej winy czy raczej zgody... mieliśmy tyle zajęć , planów...ze jakoś seks się nie liczyl choć jak byl to bylo ok (raz na tydzień , raz na dwa tyg a czasem nawet z 2 mce nic) I tak jakoś minelo 10 lat:)) Aż kilka miesięcy temu jakby mnie piorun porazil- moja chcica mną owladnela..i trzyma nieustanie..I wtedy też zaczelam sobie zdawać sprawę, ze mój ukochany mąż ma tak male potrzeby , ze praktycznie jakby mi się nigdy nie chcialo to jemu by to wogóle nie przeszkadzalo. Zaczelo mnie to strasznie irytować. Mimo, ze jestem atrakcyjna zaczelam jeszcze mocniej o siebie dbać, wręcz fanatycznie- solarium, henna zeby nawet w nocy wyglądać super itp.. ale to nie zmienilo nic:) tzn mąż zauważa wszystko, ale nie ma to wplywu na jego chęci.
Ja nie potrafie ukrywać swoich potrzeb i chęci więc ja zaczelam inicjować nasze stosunki i nigdy nie zostalam odrzucona... ale wiem , ze jest tak dlatego tylko ponieważ mój mąż mnie kocha- nie mam żadnych podstaw zeby myśleć , ze jest inaczej...Niestety te moje inicjacje zaczely być dla mnie mega fustrujące- jak większość z Was zaczelam czuć się nieatrakcyjna (stąd te solarium itp) wściekla i po raz pierwszy zauważająca minusy mojego malżeństwa. Nie wytrzymalam tak dlugo i podczas pewnego wieczoru przy butelce whisky powiedzialam mu wszystko co czuję... Mąż zapewnial , ze jest wszystko ok, ze bardzo go podniecam itp, ze nawet rozmawiając o tym już mu stoi:) ale cóż mi po tym, ze mu nie raz stoi jak on go nie używa:))) I ,że on nigdy by mnie do niczego nie zmusil a skąd mial wiedzieć , ze ja się "obudzilam" po 10 latach. No i po tej pamiętnej rozmowie sex jest codziennie. W lóżku jest mi rewelacyjnie ale (!!!!) ja go za dobrze znam... ja wiem, ze on to robi dla mnie....jak wiele rzeczy zresztą o których moglam się przekonać przez tyle lat. Do czego zmierzam?? Otóż uważam , ze czlowieka który jest aseksualny lub ma malą ochote na sex nie jesteśmy w stanie zmienić.... Poprostu taki jest i już niestety... Ja się czuję bardzo niekomfortowo bo mimo, ze ten sex mam to jestem pewna, ze jest to dla mnie a nie dla nas.. Że z milości można wiele znieść...ale pragnień nie jesteśmy w stanie kogoś zmienić. I jestem na sto procent pewna, ze u nas nie ma mowy o kochance , onanizmie czy jeszcze innych dewiacjach. Poprostu nasze potrzeby są w tej chwili skrajnie różne i powiem Wam, ze jest mi z tego powodu cholernie niedobrze...szczególnie dlatego, ze ten facet jest naprawde dla mnie moim idealem męża. Nawet to, ze robi to dla mnie jest irytujące .Z jednej strony chcialbym, zeby ta moja chęć nieprzerwana odeszla tak jak nagle przyszla bo bylo tak fajnie bez zgrzytów jakichkolwiek , ale z drugiej strony tak bardzo bym chciala, zeby bylo tak jak teraz bo tak mi dobrze z nim w lóżku...Tylko jak dlugo on to zniesie...
tommy, też tak sobie to tłumaczę, że to przemęczenie i to przejdzie. Koniec remontu zapowiada się na październik 2012 roku, więc jeśli tyle miałabym czekać na seks, to bym zwariowała i nie wytrzymała wczoraj już nic nie robiliśmy od 15, poszliśmy na miasto, wypiliśmy piwko, myslalam, że jak przyjdziemy do domu, to coś będzie, a skończylo się tylko na całowaniu - postęp, bo z jęczykiem
a nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się całowaliśmy, zawsze dawał mi zwykłego buziaka, żebym już nic nie gadała. Jestem cierpliwa, poczekam, choć nie ukrywam, że korci mnie niesamowicie, ale nie chcę robić niczego na siłę dlatego poczekam, a potem jeszcze raz z nim porozmawiam.
Odkad zaczęłam myśleć o dzieciach chciałam pójść na jedną impeze dać sobie zrobić dzieciaka i mieć święty spokoj z facetami. niestety poznałam mojego męża i myślałam że to z nim wychowam gromadke dzieci a tymczasem ani dzieci ani spokoju z facetami a lata lecą i biologiczny zegar tyka. mąż niby mi codziennie mówi że mnie strasznie kocha i nie może beze mnie żyć i takie tam. ale czy mu wierzyć skoro nie chce się kochac?
A co do udanego życia seksualnego to też mu kiedyś tlumaczylam że nie musi być od razu dziecka że rozumiem że trzeba uregulować ten kredyt i skończyć mieszkanie. ale to i tak nic nie dało. czuje się gorzej niż w zakonie bo tam świadomie wybiera się celibat a w moim małżeństwie jest mi on narzucony
dobrze mi z moim mężem nie chce go zdradzić ani nic w tym stylu choć jestem tak zdesperowana że czasem o tym myślę. na codzień jesteśmy zgranym małżeństwem lubimy swoją obecność i dużo rozmawiamy ale gdy zacznę temat seksu wszystko się psuje. a wieczorem już w lozku czuje się nie chciana nie kochana nie atrakcyjna. czasem płacze po nocach i myślę dlaczego tak musi być? dlaczego człowiek którego kocham mnie nie chce. czy naprawdę jestem aż tak brzydka. wtedy nawet przy nim czuje się samotna.
No kurcze to jest dziwne np z tą bliskością. Moja żona uwielbia się do mnie przytulać czasami jak się zapatrzę na jakiś film to czeka na mnie choć wcale nie interesuje jej co leci żeby tylko się ze mną położyć i przytulić. Ale co z tego jak na tym się kończy. I to nie jest tak że przesiaduje po nocach przed TV. Nie mówię już nic na temat typu seks w innym miejscu jak sypialnia czy w innej pozycji jak klasyczna bo o tym wogóle nie ma mowy nawet jak już dochodzi do zbliżenia. Czasami tylko jest delikatny seks oralny i to wszystko. Niby wszystko jest ok ale tak naprawdę to nic nie jest. Chyba po prostu tak bardzo się różnimy w kwestii seksu.
Ja mam ten sam problem. też lubie jego bliskość lubie się przytulić do męża i przy nim czuje się bezpieczna. ale także chciałabym czegoś więcej niż tylko jego dotyku i czułości. a próbowałeś już z kolacją i winem? po winie kobiety są bardziej ulegle. może choć Tobie będzie lepiej w związku?!
Próbowałem ale to na nic. Poza tym nie chciałbym by do seksu dochodziło tylko pod wpływem alkoholu czy naprawdę bez tego nie można się wyluzować i oddać przyjemności?
może. ale ja bylam tak zdesperowana że próbowałam nawet Afrodyzjaków nawet hiszpańską muchę niby miał chęci i chcial się kochać ale jak tylko Powiedzialam że możemy się kochac bo mam dni bezpłodności pomalu zaczął się wycofywać. nie rozumiem tego
185 2011-08-21 22:49:57 Ostatnio edytowany przez yrgms (2011-08-21 23:09:29)
Myślałem, że kobiety nie mają takich problemów... Ale jednak!
Mój przypadek jest podobny. Postaram się jednak wnieść coś nowego z jednej strony, a z drugiej trochę naiwnie wierzę w znalezienie jakiegoś rozwiązania.
Najpierw o różnicach: Moja żona przed naszym ślubem miała spore potrzeby seksualne (sic!). Bardzo często to ona inicjowała seks. A później...
ZMIANA LIBIDO (czy to możliwe?)
Życie sprawiło, że nasze drogi się rozeszły, ale do siebie wróciliśmy po niecałych 2 latach. Po pewnym czasie wzięliśmy ślub. Na krótko przed ślubem zwróciłem uwagę na to, że często odmawia współżycia. Jej libido spadało. Do tego stopnia, że seks raz na 2-3 miesiące nie robił dla niej problemu. Pamiętam bardziej gorący okres, gdy planowaliśmy dziecko. Teraz trochę się czuję oszukany, bo postrzegam to jako zachęcenie samca do oddania nasienia. Warto było, ale naiwnie myślałem, że jest namiętna i wreszcie pragnie seksu.
CZY JA SIĘ W OGÓLE STARAŁEM?
Czego już nie robiłem, aby seks dla mojej aseksualnej żony stał się przyjemnością.
1) Dbałem i dbam o siebie.
2) Przeczytałem i obejrzałem setki poradników, aby najlepiej zrozumieć potrzeby kobiety i ciągle wprowadzałem coś nowego do naszego seksu, zawsze sprawdzając, co jej się bardziej podoba. Nie miała problemów ze szczytowaniem, czasem jest ich aż za dużo i serce jej wali, jak oszalałe (dobrze, że mam jeszcze dobrą pamięć :-)
3) Dbałem o atmosferę (pewna kobieta powiedziała kiedyś, że gra wstępna rozpoczyna się od samego rana, od słów przy śniadaniu).
4) Sporo pracowałem i robię to nadal, abyśmy żyli na godnym poziomie. Mimo stresującej pracy nie wpływa to na moje libido.
5) Rozmawiałem, pytałem, czy coś ze mną jest nie tak, czy coś mam w sobie zmienić.
6) Wreszcie doprowadzałem do jednostronnej awantury (no, może za dużo powiedziane). Pamiętam, jak odwoziłem ją na lotnisko na 3 miesięczny wyjazd, wyposzczony jak diabli, wypominający, że tak się nie robi, a ona uważała, że wszystko jest OK.
7) Wreszcie powiniem może pominąć, ale jako sfrustrowany samiec świadomie nie zrobię tego, że moja żona niezbyt się stara. Nawet nie próbowała aktywnie urozmaicać naszego seksu (żadnych perwersji nie mam na myśli). Po jednej z rozmów łaskawie spytała: "no dobrze: a co byś chciał?". Przecież nie jestem dzieckiem w sklepie z cukierkami, jesteśmy dorośli, trochę inicjatywy!
JAK TO TERAZ WYGLĄDA?
1) Nawet nie potrafię powiedzieć, kiedy się ostatni raz kochaliśmy (nie chcę się dołować prowadząc notatki).
2) Uprawiam systematycznie sport, który służy mi teraz po części jako możliwość rozładowania kumulującego się napięcia.
3) Onanizuję się, kiedy już nie mam wyjścia, co doprowadza mnie do wściekłości.
4) Nie poruszam już nawet problemu aseksualności mojej żony, bo sytuacja wyglądała tak, jakbym dostawał jałmużnę (max. dwa tyg. zmiany i znów byłem w punkcie wyjścia).
5) Nawet nie chcę już seksu, bo po co zaczynać i żałować, że za chwilę się to skończy.
6) Ciągłe i nierozładowane napięcie sprawia, że za długo utrzymuje mi się wysokie ciśnienie, a brak rozładowania, że czasem nie mogę zasnąć i czuję się jak hipochondryk podejrzewając już objawy tętniaków, czy innych dolegliwości (no tak, ciekawie zaczyna się robić :-)
7) Ciągłe napięcie i brak seksu sprawiły, że chodzę sfrustrowany i nie mam ochoty na czułości z żoną (co ona odbiera jako brak szacunku - czasami zastanawiam się, czy ona mnie słuchała przez ostatnich parę lat, kiedy mówiłem, co się dzieje po tygodniu, dwóch i więcej bez seksu).
8) Nie mam ochoty na poruszanie tego tematu, bo zbyt wiele razy to robiliśmy (tak, jak u Was - ona tematu nie widzi).
9) Nie jestem już wyrozumiały dla swojej żony, traktujemy się zdawkowo, a nawet jesteśmy dla siebie niemili - nasze otoczenie pewnie to już zauważyło.
10) Aha! Mamy wspaniałe dziecko (ten kochany szkrab akurat nic nie zmienił w w/w zakresie, ani na plus, ani na minus).
CO DALEJ? JAKI CUDOWNY ŚRODEK NA TEN IMPAS?
1) Skoro żona problemu nie widzi i swobodnie mnie kilkakrotnie zostawiała wygłodzonego na dłuższy okres, to może podświadomie oddziela seks od miłości i akceptuje/sugeruje kochankę?
2) Może byłem głupi nie korzystając z życia i nie szukając seksu poza stałym związkiem (a co tam, jestem anonimowy - moja żona podczas naszego pierwszego związku nie była takim aniołkiem i sama, jak się później niestety okazało, korzystała z życia i w jednej z późniejszym rozmów dała mi między wierszami do zrozumienia, że może dlatego jej libido było większe, bo była "niegrzeczną dziewczynką").
3) Mimo mojej frustracji nadal kocham moją żonę. Jest piękną kobietą, a gdy wieczorem chodzi nago po mieszkaniu, to mam ochotę się na nią rzucić. Ale to nie tak powinno wyglądać, że mam ją "sobie brać", jak gumową zabawkę. Szkoda, że to ciało po prostu się marnuje, na starość będziemy sobie mogli tylko powspominać.
4) Mimo w/w atutów małżonki, nudzi mnie spędzanie czasu z "siostrą".
CO MAM ROBIĆ?!!!
P.S. UWAGA!!! DAM TO MOJEJ DROGIEJ MAŁŻONCE PRZECZYTAĆ.
Jeśli wątek nie umrze śmiercią naturalną, to napiszę, czy coś się zmieniło, czy pracuje/pracujemy nad jej libido (bo krótkotrwałej i wymuszonej inicjatywy seksualnej nie oczekuję i nie chcę).
Mam takie pytanie, czy związek między osobą heteroseksualną o dość dużym temperamencie (kobieta) a osobą aseksualną (mężczyzna) jest możliwy? Kocham mojego chłopaka i po pewnych nieciekawych historiach zaczynam się przekonywać, że jestem dla niego ważna. Wszystko byłoby ok, gdyby nie brak sexu, który zanikł w momencie, kiedy emocjonalnie się do siebie zbliżyliśmy ...
Staram się sobie radzić z tym problemem, ale są momenty w których nie potrafię poradzić sobie sama ze sobą, na razie toleruje taki stan rzeczy, bo wierze, że można zbudować trwały fajny związek na miłości bez sexu, ale pytanie czy osoba heteroseksualna jest w stanie zaakceptować kompletną bierność fizyczną. Czasami leżąc obok niego i mając ogromną ochotę na fizyczne zbliżenie (zwykła potrzeba bliskości wynikająca z uczucia) zastanawiam się, czy nie iść spać do drugiego pokoju, bo świadomość, że on jest na wyciągnięcie ręki a tak jakby go nie było jest bardzo przygnębiająca.
Czy ma to sens ???
187 2011-10-08 05:41:39 Ostatnio edytowany przez vinnga (2011-10-08 08:04:30)
To nie jest forum matrymonialne!. Mod. Vinnga
ja mam podobne małżeństwo
nie miałam już siły na inicjowanie zbliżeń, żebranie o sex
to na dłuższą metę jest nie do zniesienia
od jakiegoś czasu spotykam się z kimś brzydko mówiąc dla seksu
Mam takie pytanie, czy związek między osobą heteroseksualną o dość dużym temperamencie (kobieta) a osobą aseksualną (mężczyzna) jest możliwy? Kocham mojego chłopaka i po pewnych nieciekawych historiach zaczynam się przekonywać, że jestem dla niego ważna. Wszystko byłoby ok, gdyby nie brak sexu, który zanikł w momencie, kiedy emocjonalnie się do siebie zbliżyliśmy ...
Staram się sobie radzić z tym problemem, ale są momenty w których nie potrafię poradzić sobie sama ze sobą, na razie toleruje taki stan rzeczy, bo wierze, że można zbudować trwały fajny związek na miłości bez sexu, ale pytanie czy osoba heteroseksualna jest w stanie zaakceptować kompletną bierność fizyczną. Czasami leżąc obok niego i mając ogromną ochotę na fizyczne zbliżenie (zwykła potrzeba bliskości wynikająca z uczucia) zastanawiam się, czy nie iść spać do drugiego pokoju, bo świadomość, że on jest na wyciągnięcie ręki a tak jakby go nie było jest bardzo przygnębiająca.
Czy ma to sens ???
Nie nie ma. Jakas czesc twoich potrzeb nie jest zaspokajana a to zawsze bedzie rodzic frusracje. Na dluzsza mete to nie zdrowe dla umyslu.
Czytając Twój tekst dotarło do mnie,że mój mąż też nie chce się ze mną kochać. Ciągle ja inicjowałam seks- z jego strony nie zdarzyło się żeby zainicjował zbliżenie. Ja jestem młodą kobietą mam 23 lata i mam swoje potrzeby seksualne. Przechodzimy teraz z mężem kryzys - nie możemy się dogadać,mąż awanturuje się często,jest wobec mnie agresywny. Ale to inny wątek. Wcześniej przed ślubem nasz seks był bardzo udany.Po ślubie gdy urodziłam córkę to kochaliśmy się może 3 razy w ciągu roku. Ja teraz muszę się dobrze zastanowić kiedy kochaliśmy się ostatnio zanim wpiszę datę..........chyba jakieś 4 miesiące temu. Nie jestem brzydka,dbam o siebie,mam cały zapas seksownych koszulek i stringów w których dosyć często paraduję po domu. Mąż jedyne na co ma ochotę to żebym mu plecy podrapała albo wymasowała- mówi wtedy że on to bardzo lubi. Potem nie przejmuje się mną tylko idzie spać. A ja siedzę odziana jak idiotka w seksowną koszulkę przy śpiącym mężu. To jest okropnie upokarzająca dla mnie sytuacja. Zaczęłam niedawno ćwiczyć mięśnie pośladków-żeby mieć ładniejszą pupę w stringach. Mąż nawet nie spojrzy na mnie. Kiedy z nim próbuje rozmawiać na temat braku seksu to on powie tylko ,,oj tam" i dalej już nie ma sensu rozmowy z nim. Mi naprawdę brakuje seksu w naszym małżeństwie. Mąż jest atrakcyjny dla mnie,bardzo go kocham i on mnie strasznie rani tym,że ,,mnie nie chce".
Dla niektórych wyda się to śmieszny problem ale dla mnie to jest tragedia.
Doszło do tego że mąż zaczął spać nie w naszej sypialce ze mną tylko śpi w salonie przed tv.Tłumaczy się,że on zawsze spał przy tv a w sypialce tv nie ma i on się nie może wyspać bo musi mieć włączony tv. Ja jestem jak ta słomiana wdowa-niby mąż jest a go nie ma! Ja już naprawdę nie wiem co mam robić. Teraz się bardzo kłócimy i nawet nie ma mowy o seksie- on na mnie nawet nie spojrzy.
Mąż jest zdrowy,nie ma problemów np. z erekcją. Jemu się po prostu nie chce. Do aseksualnych chyba raczej nie należy bo przed ślubem był seks. Co mam zrobić żeby mąż na nowo był taki jak przed ślubem- jeśli chodzi o sprawy seksu.
Nie po to brałam ślub żeby żyć w celibacie:(
Ja mam podobny problem z moim mezem. Jestesmy w zwiazku malzenskim dopiero rok. Przed slubem bylo wszystko w jak najlepszym porzadku. Seks byl czesto ( nawet po 4 razy na dzien) i bardzo urozmaicony. Zaczne od tego iz przed slubem spotykalismy sie 1,5 roku. 2 tygodnie po slubie dopiero zainicjowal nasz pierwszy malzenski seks. Dodam, iz na pocztaku troche stresow mielismy z zwiazku z moja przeprowadzka do kraju, w ktorym on mieszkal.Na poczatku myslalam, iz jest to spowodowane calym tym zamieszaniem z przeprowadzka itd. Niestety od czasu slubu nic sie nie zmienilo. Kiedy ja go zaczepiam on czesto mowi, ze jest zmeczony itp. Kochamy sie raz w tygodniu jak dobrze pojdzie, ale czesciej sa to dluzsze przerwy. W poprzednich zwiazkach to ja nie mialam ochoty natomiast teraz mam ogromna ochote. Teraz natomiast im mam mniej seksu tym czesciej o nim mysle. Ja sobie nie wyobrazam tak dluzej. Jestem osoba, ktora bardzo dba o siebie, staram sie ladnie wygladac na co dzien takze tym bardziej mnie to flustruje, gdyz sie zastanawiam dlaczego tak sie dzieje. Dla mnie jest to bardzo wazna sfera, gdyz wiem z poprzednich zwiazkow w jakich bylam iz udany seks to polowa sukcesu w zwiazku. Czujemy wtedy ta wiez z druga osoba i bliskosc. Ktoras z dziewczyn napisala ze ze swoim mezem czuje sie jakby byla z bratem. Ja zaczynam odczuwac to samo. Ogolnie jestesmy bardzo bliscy sobie lecz brak mi tego pozadania medzy nami. Na dodatek przez to czuje sie rozniez coraz mniej atrakcyjna, mniej pewna siebie. Czasami jak mysle w ciagu dnia o tym to zaczynam byc zla. Rok temu zaraz po slubie rozmawialam z nim o tym, pytalam sie czemu nie ma ochoty na seks to zawsze odpowiedz jest jedna ze on ma tylko tak jakos zawsze wychodzi ze on jest zmeczony albo idzie wczesniej spac ode mnie. Ale to nie jest powod moim zdaniem do tego, aby nie miec seksu nawet jesli chodzimy o roznych porach spac. Moim zdaniem dla chcacego nic trudnego. Jak sie pytalam czy ja go nie pociagam juz to zaprzeczyl, nigdy rowniez nie oglada sie za innymi dziewczynami, takze ewentualna zdrada odpada, rowniez z tego wzgledu iz zawsze jest po pracy w domu. Zauwazylam po sobie iz czulam wieksza wiez z nim i bylam o wiele bardziej spelniona jak mielismy dobry i czesty seks. Caly czas sie zastanawiam dlaczego tak jest miedzy nami ja mam 27 lat on jest o 8 lat starszy. Moze u facetow w tym wieku zmniejsza sie libido, choc bardziej jestem przychylna odpowiedzi iz ja go juz po prostu tak nie pociagam jak na poczatku
Kiedys zalozylam watek o podobnym problemie. I naiwnie myslalam, ze kiedy zauwazylam to 'oslabniecie' uczuc w lozku to go przetrzymam i juz! a dzisiaj znalazlam ten watek. I obawiam sie, ze moj maz rowniez jest aseksualny. Zawsze mnie przytula, caluje itp ale nigdy nie dochodzi do zblizenia; i dokladnie tak jak inne dziewczyny-awanturowalam sie, plakalam, prosilam, pytalam az wkoncu odpuscilam... strasznie ciezko to przezywam bo mysle, ze to moja wina; nie jestem wystarczajaco ladna, seksowna, madra... sama nie wiem. dlaczego go nie pociagam?
193 2011-11-29 14:35:00 Ostatnio edytowany przez edzia212 (2011-11-29 14:52:49)
u mnie dokładnie to samo, nie pomagały rozmowy, bielizna...
sama jak inicjowałam sex był (choć teraz i tak usłyszałam, że nie inicjowałam odpowiednio :-( bo zbyt bezpośrednio...)
bez mojej inicjatywy sex był raz w roku na wakacjach
jak mu mówiłam to odpowiadał "bierz co Twoje"
ale to nie chodzi o to bierz, chodzi o to, żeby zobaczyć pożądanie w jego oczach
poczuć się atrakcyjna, kobieca.....
mój facet to wypieszczony maminsynek, nauczony, że kobieta powinna wszystko koło niego robić
zastanawiam się czy problem aseksualności nie dotyczy m.in takich facetów
A ty wiesz ze to wszystko możliwe? mój stary też był wylelkany przez mamusię. czasem mam wrażenie że traktuje mnie jak swoją matkę w niepowodzeniach to mi 'beczy' w cyce ale potem kłamać i wywijac to wie co robi i sam to potrafi. ja już go chyba nie kocham nawet. tyle świństw mi zrobił ze nie szanuje go i nie mam sił żeby z nim być.
A ty wiesz ze to wszystko możliwe? mój stary też był wylelkany przez mamusię. czasem mam wrażenie że traktuje mnie jak swoją matkę w niepowodzeniach to mi 'beczy' w cyce ale potem kłamać i wywijac to wie co robi i sam to potrafi. ja już go chyba nie kocham nawet. tyle świństw mi zrobił ze nie szanuje go i nie mam sił żeby z nim być.