Mam 36 lat i jestem od zawsze sam. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 166 z 166 ]

131

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Roxann, jasne, zgadzam się z Tobą, że moje wyliczenia kto z kim spał były nie na miejscu.
Jak najbardziej jestem za tym, żeby ludzie nie interesowali się tym, kto z kim uprawiał seks, kiedy itp.

Aczkolwiek uważam, kiedy dziewczyna wiąże się z nowym partnerem, to nie powinna zatajać informacji nt. własnej przeszłości seksualnej.
Jeżeli owa singielka spała z 40 facetami to nie powinna tego kamuflować przed swoim chłopakiem, który być może szuka kobiety jako potencjalnej kandydatki na żonę.

Ale ja nigdy nie mówiłam o kamuflowaniu, choć to mi kilkukrotnie zarzucono. Mówiłam o bezsensie wyliczania czy drązenia szczegółów. No bo powiedz sam, jak już masz jakieś doświadczenie z tego co piszesz, co w odbiorze Twojej (czy potencjanej) osoby zmieniłby fakt, że przykładowo spotykałeś się z 1 divą ale dziesiąt razy czy 5 po kilka? Wystarczy informacja, że korzystałeś z takich usług. Jednak faceci, szczególnie Ci bez doświadczenia zafiksowali się na magicznej 3-ce i uważają, że jak kobieta miała ich tyle, to jeszcze udzie ale jak więcej to już na pewno kilkadziesiąt.
A jaka róznica czy np 5 czy 8 czy 12? Według mnie liczy się ogólnie podejście do seksu, związku itd. Nawet z jedną czy 2 można przeżyć/doświdczyć w seksie wiecej niż z 5 czy 8-ma. Liczą granice, czego oczekujemy i na co nie godzimy.
Ja wiem, że pewnie jest inaczej ze str. faceta niż kobiety ale... np. ja nie związałabym się z facetem, który swingował ale czy miał przezde mną 3 czy 15 partnerek, to nie ma dla mnie znaczenia, jeśli nie zauważam u niego niepokojących (dla mnie) skłonności.
Ja nigdy nie powiedziałam, że o seksie, przeszłości nie powinno się rozmawiać, wręcz przeciwnie, tylko to było przeinaczane. Mnie nie interesuje co i gdzie i robił z ex i jak mu było. A zauważyłam, że Ci faceci, którzy tak przywiązują wagę do liczb po prostu boją, że ktoś był lepszy, co jest bzdurą. Gdyby był lepszy nie byłby/ nie byłaby ex.
Sam już masz to rozdziewiczenie za sobą i chyba wiesz już, że pewnie sobie za dużo wyobrażałeś, tzn. tak sądzę. Jeśli to nie ma być tylko zaspokojenie potrzeb czy tam spuszczenie z krzyża, to potrzeba znacznie więcej, szczególnie w przypadku kobiety - doświadczenia, namiętności, czułości, poznania własnego i partnera ciała.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jasne, jak najbardziej może być tak jak piszesz, nawet nie będę zaprzeczał.

Tylko co ma zrobić taki 45 letni prawiczek, który po prostu wie, że nigdy nie będzie w jakimkolwiek związku z kobietą?

Ma umrzeć jako prawiczek, czy chociaż się wybawić u masażystek?

A skąd mam wiedzieć, co dla niego będzie lepsze?
Równie dobrze może bbyc tak, że ten stosunek to będzie klapa, babka, choć profesjonalistka nie jest cudotwórcą, więc może będzie klapa, a wtedy zrazi się już zupełnie. Albo całość potrwa 2 minuty.

133

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Roxann napisał/a:

A zauważyłam, że Ci faceci, którzy tak przywiązują wagę do liczb po prostu boją, że ktoś był lepszy, co jest bzdurą. Gdyby był lepszy nie byłby/ nie byłaby ex.


Uważam, że to byłoby ważne dla mnie ile kobieta miała wcześniej facetów.
Jakby się okazało, że pół osiedla uprawiało z nią seks to nie chciałbym, żeby taka kobieta nosiła dziecko na moich rękach.
Mam prawo mieć takie zdanie i tyle smile
Zresztą nie raz się zdarzyło, że kobieta zostawiała swojego obecnego partnera na rzecz... Swojego ex smile


Roxann napisał/a:

Sam już masz to rozdziewiczenie za sobą i chyba wiesz już, że pewnie sobie za dużo wyobrażałeś, tzn. tak sądzę.


Jak byłem prawiczkiem to miałem jakieś tam własne wyobrażenia nt. seksu i jak doszło do tej zabawy to się nagle okazało, że jest jeszcze przyjemniejsze niż sobie myślałem.
I nie uważam, że seks to tylko ,,spuszczenie z krzyża".
Momentem, którego nie zapomnę to było jak dziewczyna leżała plackiem na brzuchu a ja wchodziłem w niej ,,od góry" i w momencie, gdy ja pchałem do przodu to ona tyłkiem ruszała w drugą stronę, przez co penetracja odbywała się z tak jakby podwójną prędkością.

To jest nie do opisania, naprawdę współczuję facetom, którzy czekają z prawictwem do 40stki licząc, że pojawi się na horyzoncie jakaś Księżniczka.


rossanka napisał/a:

Równie dobrze może bbyc tak, że ten stosunek to będzie klapa, babka, choć profesjonalistka nie jest cudotwórcą, więc może będzie klapa, a wtedy zrazi się już zupełnie. Albo całość potrwa 2 minuty.


Jasne, też tak może być.
Dlatego wielu radzi, żeby poszedł na taki masaż do kilku różnych profesjonalistek bo jak za pierwszym razem nie wyjdzie, to żeby się nie załamywał i szukał dalej szczęścia smile

134

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Roxann napisał/a:

A zauważyłam, że Ci faceci, którzy tak przywiązują wagę do liczb po prostu boją, że ktoś był lepszy, co jest bzdurą. Gdyby był lepszy nie byłby/ nie byłaby ex.


Uważam, że to byłoby ważne dla mnie ile kobieta miała wcześniej facetów.
Jakby się okazało, że pół osiedla uprawiało z nią seks to nie chciałbym, żeby taka kobieta nosiła dziecko na moich rękach.
Mam prawo mieć takie zdanie i tyle smile
Zresztą nie raz się zdarzyło, że kobieta zostawiała swojego obecnego partnera na rzecz... Swojego ex smile

)

To musisz spotkać kobietę, o odmiennych poglądach od swoich. Bo inaczej ona też może mieć obiekcje co do relacji z facetem, który spał już z każdą kobietą z agencji. Taka Cię skreśli jako kandydata.
Nie skreśli zaś taka, która ma do seksu takie samo podejście w znaczeniu, że nie będzie z rozdziewiczeniem siebie czekała do 40ki, a że jest to przyjemne, więc nie będzie miała oporów sypiać z coraz to innymi facetami.

135

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.

Tylko, że ja spałem z jedną, więc nie chciałbym, aby moja partnerka miała na koncie 50 bo się po prostu nie dogadamy i tyle.

136

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Tylko, że ja spałem z jedną, więc nie chciałbym, aby moja partnerka miała na koncie 50 bo się po prostu nie dogadamy i tyle.

Na razie jedna

137

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Uważam, że to byłoby ważne dla mnie ile kobieta miała wcześniej facetów.
Jakby się okazało, że pół osiedla uprawiało z nią seks to nie chciałbym, żeby taka kobieta nosiła dziecko na moich rękach.
Mam prawo mieć takie zdanie i tyle smile
Zresztą nie raz się zdarzyło, że kobieta zostawiała swojego obecnego partnera na rzecz... Swojego ex smile

Ale to jest to o czym mówiłam, że "Wy" do wiadomości przyjmujecie tylko dwie opcje - albo "porządna" czyli tak do trzech, albo "rozwiązła" i już wtedy kilkudziesięciu czy jak piszesz całe osiedle.
Jednak chyba każda osoba w pewnym wieku wie, że najczęściej jest pomiędzy. I tak zwykle 1-2 dłuższe czy ważniejsze znajomości, a potem jak się jest singlem czy singielką, to wiadomo jak bywa. Spotykasz raz, drugi, trzeci, jest sex lub nie i dalej. Raz jest dłuższa przerwa, raz krótsza. Wiadomo, że im dłużej ktoś był sam to raczej miał więcej tych któtszych "przygód". Przecież to nie dzieje się tak, że ze zwiazku dłuższego od razu, tzn nawet po jakimś czasie "abstynencji" od razu z pierwszą osobą wejdziemy w związek. Czasem mija nawet kilka lat. Jak ktoś ma podobne doświadczenia, to wie jak to jest i nie pyta ilu było w ciągu tych np. 3 czy 5 lat. Wiadomo, że jak człowiek nie zamyka na znajomości i z kimś umówi, to dąży do seksu. Nawet na tym 3-cim spotkaniu. A to odbywa zwykle w krótkim przedziale czasowym.
Mi to lotto, że miałam więcej niż 3 wiec już jestem "rozwiązłą" wink Niemniej jednak dość późno trafiłam na swoją 2-gą połókę i tak wcześniej miałam 2 poważniejsze zwiazki (gdzie byłam zakochana i zaangażowana) ale... też nigdy nie spotykałam się z 2 na raz i zawsze pomiędzy jedną a kolejną znajomością (nawet jak nie było seksu), mijało średnio 3-6 msc. Przed poznaniem mojego obecnego partnera byłam nawet ponad pół roku sama.

138

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Roxann napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Uważam, że to byłoby ważne dla mnie ile kobieta miała wcześniej facetów.
Jakby się okazało, że pół osiedla uprawiało z nią seks to nie chciałbym, żeby taka kobieta nosiła dziecko na moich rękach.
Mam prawo mieć takie zdanie i tyle smile
Zresztą nie raz się zdarzyło, że kobieta zostawiała swojego obecnego partnera na rzecz... Swojego ex smile

Ale to jest to o czym mówiłam, że "Wy" do wiadomości przyjmujecie tylko dwie opcje - albo "porządna" czyli tak do trzech, albo "rozwiązła" i już wtedy kilkudziesięciu czy jak piszesz całe osiedle.
Jednak chyba każda osoba w pewnym wieku wie, że najczęściej jest pomiędzy. I tak zwykle 1-2 dłuższe czy ważniejsze znajomości, a potem jak się jest singlem czy singielką, to wiadomo jak bywa. Spotykasz raz, drugi, trzeci, jest sex lub nie i dalej. Raz jest dłuższa przerwa, raz krótsza. Wiadomo, że im dłużej ktoś był sam to raczej miał więcej tych któtszych "przygód". Przecież to nie dzieje się tak, że ze zwiazku dłuższego od razu, tzn nawet po jakimś czasie "abstynencji" od razu z pierwszą osobą wejdziemy w związek. Czasem mija nawet kilka lat. Jak ktoś ma podobne doświadczenia, to wie jak to jest i nie pyta ilu było w ciągu tych np. 3 czy 5 lat. Wiadomo, że jak człowiek nie zamyka na znajomości i z kimś umówi, to dąży do seksu. Nawet na tym 3-cim spotkaniu. A to odbywa zwykle w krótkim przedziale czasowym.
Mi to lotto, że miałam więcej niż 3 wiec już jestem "rozwiązłą" wink Niemniej jednak dość późno trafiłam na swoją 2-gą połókę i tak wcześniej miałam 2 poważniejsze zwiazki (gdzie byłam zakochana i zaangażowana) ale... też nigdy nie spotykałam się z 2 na raz i zawsze pomiędzy jedną a kolejną znajomością (nawet jak nie było seksu), mijało średnio 3-6 msc. Przed poznaniem mojego obecnego partnera byłam nawet ponad pół roku sama.

Pół roku sama? Jak to możliwe, że tylko tyle? Ja widać jestem na drugim biegunie, bo sama jestem już tyle lat.
Tak tal, uczę się być szczęśliwa sama ze sobą, nie oczekiwać że facet mnie uszczęśliwi, i zapełni miejsce,oraz doceniam to co mam, bo kobiety mają też mężów pijaków, agresorów i zdradzaczy, więc mogłam i tak trafić.
Żartuje, już tych bzdur nie stosuje wink

139 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-06-19 23:59:54)

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
rossanka napisał/a:

Pół roku sama? Jak to możliwe, że tylko tyle? Ja widać jestem na drugim biegunie, bo sama jestem już tyle lat.
Tak tal, uczę się być szczęśliwa sama ze sobą, nie oczekiwać że facet mnie uszczęśliwi, i zapełni miejsce,oraz doceniam to co mam, bo kobiety mają też mężów pijaków, agresorów i zdradzaczy, więc mogłam i tak trafić.
Żartuje, już tych bzdur nie stosuje wink

Pisząc "sama", nie mam na myśli związku, a nawet relacji. Po prostu między jedną, a drugą znajomością chciałam być sama. No ale wiadomo jak jest, po czasie człowiek zaczyna chieć/tęsknić za kimś (jeszcze nieznanym), drugą osobą. To był czas potrzebny do tego bym znów chciała umówić na randkę, a że jak pisałam w innym sąsiednim wątku wybierałam spośród facetów, którzy na mnie zwrócili uwagę, to wiadomo, że tego który najbardziej mi podobał i rzadko kończyło na jednym spotkaniu, zwykle kilku, nie zawsze był seks (w tym czasie), ale te spotkania szybko weryfikowały czy chcę tą znajomość ciągnąć dalej czy nie. Im byłam starsza, tym szybciej kończyłam jak mi coś nie pasowało. Szkoda życia. Różne były powody, nie chcę o wszystkich pisać ale jednym z ostatnich było to, że facet przyszedł do mnie "pod wpływem" i był może nie tyle agresywny co nachalny ale... (po tym wiczorze siniaki miałam). Już pisałam o tym na forum, dla mnie to było coś nad czym nie było dyskusji mimo wielokrotnych przeprosin. No nie I właśnie "po nim" byłam ponad pół roku sama, w sensie nawet nie myślałam o facetach i dobrze mi było... aż poznałam mego A., i to całkiem przypadkiem.

140

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.

W tym temacie to w ogóle jest pomieszanie z poplątaniem, ilość partnerek, prostytutki, dziewictwo... Tylko płetwonurka brakuje na środku.

Najbardziej mnie śmieszy to rozdwojenie jaźni u niektórych panów - żona musi być Czysta i nieskalana, seksu się z nią niegrzecznego nie uprawia. Na łodzika i sado maso chadza się tak zwane "divy" czyli męską nowomowę na prostytutki. I nawet panowie jak przejrzycie te swoje wątki w których omawiacie wizyty u "div" to często lekką ręką i bez żadnej krępacji piszecie, że żonaci też tam chodzą. I to jest niby normalne? Żona w domu wychowuje pięćsetplusy i gotuje żarcie, a Pan i władca chodzi sobie na "divy" i nie ma z tym żadnego problemu big_smile

141

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Foxterier napisał/a:

I nawet panowie jak przejrzycie te swoje wątki w których omawiacie wizyty u "div" to często lekką ręką i bez żadnej krępacji piszecie, że żonaci też tam chodzą. I to jest niby normalne? Żona w domu wychowuje pięćsetplusy i gotuje żarcie, a Pan i władca chodzi sobie na "divy" i nie ma z tym żadnego problemu big_smile

Nawet ostatnio, już nie wiem czy w tym czy innym wątku Panowie zachwycali Garym, że taki fajny, że chodzi na divy, zdradza, a ma (podobno) żonę i dzieci. I oni zarzucali kobietom hipokryzję?!
Ja bym jeszcze rozumiała to podejście, które teraz zaczął przedstawiać Rumuński, tzn. idę na divy bo wiem, że w żadnym zwiazku nie będę, ale to co pisze np. GHOSTY, tak może mieć wszystkie, nawet za darmo Japonki i w ogółe ma obrzydzenie do kobiet ale chciałby miłości, szacunku itd. To dopiero aparat.

142

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Roxann napisał/a:

aż poznałam mego A., i to całkiem przypadkiem.

Czy to zadanie może oznaczać, że przeglądając szufladę pełną niepiszących długopisów w poszukiwaniu piszącego, odniosłaś sukces?

143

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Roxann napisał/a:
rossanka napisał/a:

Pół roku sama? Jak to możliwe, że tylko tyle? Ja widać jestem na drugim biegunie, bo sama jestem już tyle lat.
Tak tal, uczę się być szczęśliwa sama ze sobą, nie oczekiwać że facet mnie uszczęśliwi, i zapełni miejsce,oraz doceniam to co mam, bo kobiety mają też mężów pijaków, agresorów i zdradzaczy, więc mogłam i tak trafić.
Żartuje, już tych bzdur nie stosuje wink

Pisząc "sama", nie mam na myśli związku, a nawet relacji. Po prostu między jedną, a drugą znajomością chciałam być sama. No ale wiadomo jak jest, po czasie człowiek zaczyna chieć/tęsknić za kimś (jeszcze nieznanym), drugą osobą. To był czas potrzebny do tego bym znów chciała umówić na randkę, a że jak pisałam w innym sąsiednim wątku wybierałam spośród facetów, którzy na mnie zwrócili uwagę, to wiadomo, że tego który najbardziej mi podobał i rzadko kończyło na jednym spotkaniu, zwykle kilku, nie zawsze był seks (w tym czasie), ale te spotkania szybko weryfikowały czy chcę tą znajomość ciągnąć dalej czy nie. Im byłam starsza, tym szybciej kończyłam jak mi coś nie pasowało. Sz.

Teraz powinnam napisać, że szybko odrzucajac faceta jak coś Ci w nim nie pasuje- w takim razie nigdy nikogo nie znajdziesz, bo nie ma ludzi idealnie do Ciebie pasujących;)

144

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Foxterier napisał/a:

W tym temacie to w ogóle jest pomieszanie z poplątaniem, ilość partnerek, prostytutki, dziewictwo... Tylko płetwonurka brakuje na środku.

Najbardziej mnie śmieszy to rozdwojenie jaźni u niektórych panów - żona musi być Czysta i nieskalana, seksu się z nią niegrzecznego nie uprawia. Na łodzika i sado maso chadza się tak zwane "divy" czyli męską nowomowę na prostytutki. I nawet panowie jak przejrzycie te swoje wątki w których omawiacie wizyty u "div" to często lekką ręką i bez żadnej krępacji piszecie, że żonaci też tam chodzą. I to jest niby normalne? Żona w domu wychowuje pięćsetplusy i gotuje żarcie, a Pan i władca chodzi sobie na "divy" i nie ma z tym żadnego problemu big_smile

Bo seks to czynność fizjologiczna, taka jak jedzenie, kręgle, bilard, piwo, siłownia, sen, pójście na ryby. To się z uczuciem nie wiąże. Tym się różni większość mężczyzn od kobiet, ktore w większości łączą seks z uczuciem, nawet jeśli nie wyjdzie z tego wielka miłość i małżeństwo na lata.

145

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Gary napisał/a:
Roxann napisał/a:

aż poznałam mego A., i to całkiem przypadkiem.

Czy to zadanie może oznaczać, że przeglądając szufladę pełną niepiszących długopisów w poszukiwaniu piszącego, odniosłaś sukces?

Byłam na etapie "dobrze mi samej, faceci to tylko problemy" wink Nie szukałam. Przez przypadek wpadliśmy na siebie. A że jestem osobą dość kontaktową i lubiącą ludzi, to pociągnęłam rozmowę i "pykło" wink

146

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Roxann napisał/a:
Gary napisał/a:
Roxann napisał/a:

aż poznałam mego A., i to całkiem przypadkiem.

Czy to zadanie może oznaczać, że przeglądając szufladę pełną niepiszących długopisów w poszukiwaniu piszącego, odniosłaś sukces?

Byłam na etapie "dobrze mi samej, faceci to tylko problemy" wink Nie szukałam. Przez przypadek wpadliśmy na siebie. A że jestem osobą dość kontaktową i lubiącą ludzi, to pociągnęłam rozmowę i "pykło" wink

Jak długo byłaś wtedy sama?
Dziwne, z podejściem faceci to same problemy, jakos tak o nich nie myślałam.

147

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
rossanka napisał/a:
Roxann napisał/a:
Gary napisał/a:

Czy to zadanie może oznaczać, że przeglądając szufladę pełną niepiszących długopisów w poszukiwaniu piszącego, odniosłaś sukces?

Byłam na etapie "dobrze mi samej, faceci to tylko problemy" wink Nie szukałam. Przez przypadek wpadliśmy na siebie. A że jestem osobą dość kontaktową i lubiącą ludzi, to pociągnęłam rozmowę i "pykło" wink

Jak długo byłaś wtedy sama?
Dziwne, z podejściem faceci to same problemy, jakos tak o nich nie myślałam.

Około 7 msc. Skoro wcześniej relacje mi nie wychodziły i prędzej czy później kończyły, co nie jest nigdy ani miłe ani łatwe, to zaczęły one mi się one kojarzyć głównie z problemami. Głównie natury emocjonalnej. Wiesz, poznajesz kogoś, angażujesz, dana osoba staje ci się bliska i dzieje się coś, co prowadzi do rozstania. To nie są łatwe sytuacje do przetrwania bez względu czy to rozstanie następuje z naszej strony czy drugiej. Wtedy człowiek myśli, że już dość, że zdrowie jest ważniejsze. Bo nigdy nie jest tak, że coś po nas spływa, a przynajmniej nie po mnie. Ja każdą relację musiałam "odchorować".

148

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Roxann napisał/a:
rossanka napisał/a:
Roxann napisał/a:

Byłam na etapie "dobrze mi samej, faceci to tylko problemy" wink Nie szukałam. Przez przypadek wpadliśmy na siebie. A że jestem osobą dość kontaktową i lubiącą ludzi, to pociągnęłam rozmowę i "pykło" wink

Jak długo byłaś wtedy sama?
Dziwne, z podejściem faceci to same problemy, jakos tak o nich nie myślałam.

Około 7 msc. Skoro wcześniej relacje mi nie wychodziły i prędzej czy później kończyły, co nie jest nigdy ani miłe ani łatwe, to zaczęły one mi się one kojarzyć głównie z problemami. Głównie natury emocjonalnej. Wiesz, poznajesz kogoś, angażujesz, dana osoba staje ci się bliska i dzieje się coś, co prowadzi do rozstania. To nie są łatwe sytuacje do przetrwania bez względu czy to rozstanie następuje z naszej strony czy drugiej. Wtedy człowiek myśli, że już dość, że zdrowie jest ważniejsze. Bo nigdy nie jest tak, że coś po nas spływa, a przynajmniej nie po mnie. Ja każdą relację musiałam "odchorować".

7 miesięcy to nic. Ja już jestem 9 lat. Po 7 miesiącach to ja jeszcze zdążało się, że płakałam po ex.
Już nie chce być dłużej sama, to za długo.

149

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
rossanka napisał/a:
Roxann napisał/a:
rossanka napisał/a:

Jak długo byłaś wtedy sama?
Dziwne, z podejściem faceci to same problemy, jakos tak o nich nie myślałam.

Około 7 msc. Skoro wcześniej relacje mi nie wychodziły i prędzej czy później kończyły, co nie jest nigdy ani miłe ani łatwe, to zaczęły one mi się one kojarzyć głównie z problemami. Głównie natury emocjonalnej. Wiesz, poznajesz kogoś, angażujesz, dana osoba staje ci się bliska i dzieje się coś, co prowadzi do rozstania. To nie są łatwe sytuacje do przetrwania bez względu czy to rozstanie następuje z naszej strony czy drugiej. Wtedy człowiek myśli, że już dość, że zdrowie jest ważniejsze. Bo nigdy nie jest tak, że coś po nas spływa, a przynajmniej nie po mnie. Ja każdą relację musiałam "odchorować".

7 miesięcy to nic. Ja już jestem 9 lat. Po 7 miesiącach to ja jeszcze zdążało się, że płakałam po ex.
Już nie chce być dłużej sama, to za długo.

Eeeeeeeeeeeee... 7 miesięcy... MYślałem, że 7 lat szukałaś Roxann wśród długopisów...
smile

150 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-06-21 19:01:37)

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Gary napisał/a:
rossanka napisał/a:
Roxann napisał/a:

Około 7 msc. Skoro wcześniej relacje mi nie wychodziły i prędzej czy później kończyły, co nie jest nigdy ani miłe ani łatwe, to zaczęły one mi się one kojarzyć głównie z problemami. Głównie natury emocjonalnej. Wiesz, poznajesz kogoś, angażujesz, dana osoba staje ci się bliska i dzieje się coś, co prowadzi do rozstania. To nie są łatwe sytuacje do przetrwania bez względu czy to rozstanie następuje z naszej strony czy drugiej. Wtedy człowiek myśli, że już dość, że zdrowie jest ważniejsze. Bo nigdy nie jest tak, że coś po nas spływa, a przynajmniej nie po mnie. Ja każdą relację musiałam "odchorować".

7 miesięcy to nic. Ja już jestem 9 lat. Po 7 miesiącach to ja jeszcze zdążało się, że płakałam po ex.
Już nie chce być dłużej sama, to za długo.

Eeeeeeeeeeeee... 7 miesięcy... MYślałem, że 7 lat szukałaś Roxann wśród długopisów...
smile

Ale ja mówię o czasie, kiedy z nikim nie spotykałam bo nie chciałam. Po kolejnym nieudanym związku czy też relacji, po prostu uznałam, że lepiej mi samej. Wcześniej przez powiedzmy kilkanaście lat byłam w kilku relacjach dłuższych lub krótszych, choć raczej to drugie. Żaden mój związek nie trawał dłużej niż kilka lat, przy czym te kilka to max 3-4. Ale takich dłuższych było ze 2-3. Pomiędzy kilka relacji (bo ciężko je związkami nazawać) kilkumiesięcznych, do roku.
Dlatego w pewnym momencie sobie po prostu odpuściłam bo wcześniej nie zamykałam na nowe znajomosci, mimo, że po każdym rozstaniu potrzebowałam trochę czasu na "odchorowanie". Bo prawda taka, że jak chcesz kogoś poznać i "szukasz" to zawsze znajdziesz, choć nie ma gwarancji, że dana znajomość przerodzi w trwały, szczęśliwy związek. Z czasem, po 30-stce jest znacznie trudniej nie tyle kogoś poznać, co wejść w relację. Im ludzie starsi, tym mają większe doświadczenia, tzw. "bagaż", przyzwyczajenia dlatego trudniej się dopasować. Ja już nie mówię o nagminnym kłamaniu co do stanu cywilnego bo to jednak dość łatwo sprawdzić, jeśli się chce ale też wymaga to odwagi by zrobić to na samym początku znajomości. Ja akurat żyję w dużym mieście i ludzie których poznaję są absolutnie anomimowi w 95%. Chodzi też o różnego rodzaju zobowiązania bo jednak większość osób w tym wieku ma już dzieci czy choćby rozwód za sobą. Plus jednak taki, że poznajemy osobę w pełni ukształtowaną. Zarówno zawodowo jak i intelektualnie. Pamietam jak na studiach czy zaraz po wiele par się rozstawało bo ich plan na życie, ambicje rozmijały. Po 30-tce, a tym bardziej ok 40-stki czy więcej tego problemu już raczej nie ma. Pozostaje pytanie co jesteśmy w stanie zaakceptować, a co na pewno nie. Na pewno na inne rzeczy zwraca się uwagę w wieku +/- 20l, a na inne w wieku 30 czy 40+.

151

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Roxann napisał/a:
Gary napisał/a:
rossanka napisał/a:

7 miesięcy to nic. Ja już jestem 9 lat. Po 7 miesiącach to ja jeszcze zdążało się, że płakałam po ex.
Już nie chce być dłużej sama, to za długo.

Eeeeeeeeeeeee... 7 miesięcy... MYślałem, że 7 lat szukałaś Roxann wśród długopisów...
smile

Ale ja mówię o czasie, kiedy z nikim nie spotykałam bo nie chciałam. Po kolejnym nieudanym związku czy też relacji, po prostu uznałam, że lepiej mi samej. Wcześniej przez powiedzmy kilkanaście lat byłam w kilku relacjach dłuższych lub krótszych, choć raczej to drugie. Żaden mój związek nie trawał dłużej niż kilka lat, przy czym te kilka to max 3-4. Ale takich dłuższych było ze 2-3. Pomiędzy kilka relacji (bo ciężko je związkami nazawać) kilkumiesięcznych, do roku.
Dlatego w pewnym momencie sobie po prostu odpuściłam bo wcześniej nie zamykałam na nowe znajomosci, mimo, że po każdym rozstaniu potrzebowałam trochę czasu na "odchorowanie". Bo prawda taka, że jak chcesz kogoś poznać i "szukasz" to zawsze znajdziesz, .

Tu się nie zgodzę. Jako nastolatka nie znalazłam. W czasach studenckich rozglądałam się i też nic. Po studiach do 30 byłam sama, czasem płakałam  że nikogo już sobie nie znajdę i mam dosyć bycia samej. (To znaczy znajdowałam " kandydatow" ale oni okazywało się, że nie byli mną zainteresowani). Potem po 30 cud, w końcu związek. Potem koniec związku, a potem miałam już 35 lat i byłam znowu sama. I przez kolejnych 10lat(prawie tez). Z tym więc się nie zgodzę, że hak się szuka to się zawsze znajdzie.
Z resztą wypowiedzi o bagażu się zgadzam, wiadomo w wieku 40lat człowiek więcej przeżył niż w wieku 20 lat i to co było kiedyś ważne staje się nieważne, a to co nieważne, ważne. Np masz 20 lat, to imponuje Ci, że ktoś już pracuje, mieszka sam, bez rodziców i ma własny samochód. 30 czy 40 latce to już nie zaimponuje. Masz 20 lat, fajny facet, ale fizycznie na ciebie nie dziala- myślisz, co tam seks, liczą sie inne rzeczy i spotykasz się z nim z rozsądku. 30 czy 40 latka już wie, że związki z rozsądku, bez chemii nie wypalą, bo zaczną się spięcia i kłótnie jeśli nie ma seksu.

152

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.

Przykra historia Rossanka.

153

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Aaandrzej napisał/a:

Przykra historia Rossanka.

Andrzeju, jak cię tak historia Rossanki zainteresowała, to ma ona tutaj swój krótki temat. Tylko 127 stron do przeczytania...

154

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.

Twoja historia też smutna. Dużo tutaj smutnych historii.

155 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-10-18 01:03:53)

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
rossanka napisał/a:

30 czy 40 latka już wie, że związki z rozsądku, bez chemii nie wypalą, bo zaczną się spięcia i kłótnie jeśli nie ma seksu.

Duzo problemow widze z tym zdaniem:
1. Chemia to nauka o zachowaniu materii.
2. Seks nie sprawia, ze znikaja spiecia i klotnie.
3. Pojawienie sie spiec i klotni nie oznacza konca zwiazku.
4. Nauka jak radzic sobie ze spieciami i klotniami jest jedna z najwazniejszych nauk w zyciu jesli nie chcemy umrzec samotnie.
5. Seks nie jest technika rozwiazywania konfliktow w zwiazku bo nie adresuje zrodla konfliktu.
6. Uzywanie seksu do rozwiazywania konfliktow (ktore sa w ten sposob zakopywanie a nie rozwiazywane) jest cecha charakterystyczna ludzi neurotycznych.

Co nie zmienia faktu, ze:

7. Jedyny zwiazek z rozsadku to zwiazek, w ktorym druga osoba jest dla nas atrakcyjna. W przeciwnym wypadku to zwiazek z glupoty a nie rozsadku - to tak jakby liczyc, ze zbiegna sie dwa tozsame bieguny magnesu - calkowity brak zrozumienia jak dziala swiat.

156

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Aaandrzej napisał/a:

Twoja historia też smutna. Dużo tutaj smutnych historii.

Moja się dobrze skończyła. Teraz z perspektywy czasu, cieszę się z tej samotności. Do póki nie byłem z nią pogodzony, to żyłem w ciągłym napięciu i chęci zmiany. Nałożyłem na siebie bardzo dużą presję, że to już naprawdę ostatni moment ale jeszcze mam szanse. Później sobie uświadomiłem, że to była tylko iluzja, coś nierealnego, na te rzeczy w pewnym wieku jest już definitywnie za późno. Ale dzięki temu pogodzeniu się z sytuacją, życie wróciło do normalności. Mam bardzo dużo siły i kreatywności do pracy.

157

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Dominik2 napisał/a:

Moja się dobrze skończyła. Teraz z perspektywy czasu, cieszę się z tej samotności. Do póki nie byłem z nią pogodzony, to żyłem w ciągłym napięciu i chęci zmiany. Nałożyłem na siebie bardzo dużą presję, że to już naprawdę ostatni moment ale jeszcze mam szanse. Później sobie uświadomiłem, że to była tylko iluzja, coś nierealnego, na te rzeczy w pewnym wieku jest już definitywnie za późno. Ale dzięki temu pogodzeniu się z sytuacją, życie wróciło do normalności. Mam bardzo dużo siły i kreatywności do pracy.


No i piątka dla Ciebie.
Też zaakceptowałem samotność i to, że nigdy nie będę w związku, nigdy nie będę się przytulał czy całował albo uprawiał seks.

Biorę to wszystko na klatę w tej chwili.

Godzenie się z samotnością zajęło mi jakieś ok. 7 lat ale w końcu pękło na dobre i już nie odczuwam jakiejkolwiek potrzeby posiadania kobiety.
Tak samo jak nie mam potrzeby kupienia kosiarki czy młynka do kawy - nie chcę i nie potrzebuję.

Piękne uczucie, prawda?

158

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Piękne uczucie, prawda?

Tak piękne, ale ty jesteś sporo młodszy ode mnie, jeszcze może cie dopaść kryzys...

159

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.

Wszystko przed nami, najważniejsze, aby dobrze się zahartować smile

160

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Zeusmode napisał/a:

Mam dla Ciebie dobrą wiadomość, kobiety są wspaniałe. To że się jąkasz dla nich to nie jest problem nie do przeskoczenia. Kobiety z natury są bardzo dobre i wyrozumiałe.

Chyba tylko w komediach romantycznych. W rzeczywistości kobiety są o wiele mniej wyrozumiałe i empatyczne niż mężczyźni.

Olinka napisał/a:

Jestem przy tym przekonana, że są kobiety, które chętnie zwiążą się właśnie z takim nieśmiałym, niekoniecznie przebojowym, ale za to kochającym je i szanującym mężczyzną.

Ciekawe gdzie one są. Pewnie większość dawno zajęta.

161

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
rakastankielia napisał/a:
Olinka napisał/a:

Jestem przy tym przekonana, że są kobiety, które chętnie zwiążą się właśnie z takim nieśmiałym, niekoniecznie przebojowym, ale za to kochającym je i szanującym mężczyzną.

Ciekawe gdzie one są. Pewnie większość dawno zajęta.

Wymarły tongue Ewentualnie to są kobiety w wieku > 40 lat, więc wiek, który nas nie interesuje.

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Dominik2 napisał/a:

Nigdy nie miałem dziewczyny i dotychczas świetnie mi się funkcjonowało samemu. Niestety, dopiero teraz się obudziłem i dostałem z tego powodu od kilku dni, mega załamania nerwowego. O niczym innym nie myślę, jak tylko o tym, jak będzie dalej wyglądać moje życie w samotności. Od dzieciństwa mam duże problemy z mówieniem, jąkam się. Jestem na tyle nieśmiały, ze nie potrafię z żadną nawiązać bliższej relacji. Co ja taki stary koń mogę zrobić żeby jakąś w końcu mieć? Czy na mnie jest już definitywnie za późno na cokolwiek?

Witam, Dominiku z moich obserwacji realnym okiem wnioskuje, masz 36 lat i nigdy nie miałeś, a nawet nie trzymałeś płci przeciwnej za rękę, przypomnij sobie twoje pierwsze minuty z urządzeniem takim jak komputer, wszystkiego musiałeś się uczyć i tu będzie podobnie tyle że dużo trudniej i sam zadaj sobie to pytanie czy nie jest za późno bo 36 lat bez kobiety na koncie trochę odstrasza, a tym bardziej je.

163 Ostatnio edytowany przez Armidak (2022-11-20 16:28:19)

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
rakastankielia napisał/a:
Zeusmode napisał/a:

Mam dla Ciebie dobrą wiadomość, kobiety są wspaniałe. To że się jąkasz dla nich to nie jest problem nie do przeskoczenia. Kobiety z natury są bardzo dobre i wyrozumiałe.

Chyba tylko w komediach romantycznych. W rzeczywistości kobiety są o wiele mniej wyrozumiałe i empatyczne niż mężczyźni.

Olinka napisał/a:

Jestem przy tym przekonana, że są kobiety, które chętnie zwiążą się właśnie z takim nieśmiałym, niekoniecznie przebojowym, ale za to kochającym je i szanującym mężczyzną.

Ciekawe gdzie one są. Pewnie większość dawno zajęta.

Raka są. Moja koleżanka lubi nieśmiałych wręcz chce aby facet był uległy a w łóżku to już w ogóle. Ofen stwierdziła, że chce dominować w łóżku i mogłaby faceta nauczyć wszystkiego. Są takie babki.

aha i ona jest wolna, młode jesteśmy, bo mamy 20 lat więc jeszcze mamy czas, ale na wolna, bo jest dość nieśmiała i zamknięta w sobie, lubi żyć w swoim świecie, w świecie fantazji, dużo czyta. Ma dusze artystyczną uwielbia pisać opowiadania, malować. Troszkę oderwana od rzeczywistości, ale to jest fajne na swój sposób.Lubię ją, ale brakuje mi koleżanki przebojowej z którą mogłabym na miasto latać wystrojone. Brakuje mi osoby z którą mogłabym się lansować, bo to lubię. A samemu to tak dziwnie, ale chyba wiosną, latem będę się sama tak przechodzić wystrojona. Może ktoś zwróci uwagę haha big_smile

164

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Armidak napisał/a:

Raka są. Moja koleżanka lubi nieśmiałych wręcz chce aby facet był uległy a w łóżku to już w ogóle. Ofen stwierdziła, że chce dominować w łóżku i mogłaby faceta nauczyć wszystkiego. Są takie babki.

aha i ona jest wolna, młode jesteśmy, bo mamy 20 lat więc jeszcze mamy czas, ale na wolna, bo jest dość nieśmiała i zamknięta w sobie, lubi żyć w swoim świecie, w świecie fantazji, dużo czyta. Ma dusze artystyczną uwielbia pisać opowiadania, malować. Troszkę oderwana od rzeczywistości, ale to jest fajne na swój sposób.

Brzmi jak świetna dziewczyna, no może poza tą uległością, ale byłbym skłonny pójść na kompromis big_smile

165

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Armidak napisał/a:

Lubię ją, ale brakuje mi koleżanki przebojowej z którą mogłabym na miasto latać wystrojone. Brakuje mi osoby z którą mogłabym się lansować, bo to lubię. A samemu to tak dziwnie, ale chyba wiosną, latem będę się sama tak przechodzić wystrojona. Może ktoś zwróci uwagę haha big_smile

A skąd jesteś? Przyjadę i zwrócę uwagę big_smile

166

Odp: Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.
Armidak napisał/a:

Lubię ją, ale brakuje mi koleżanki przebojowej z którą mogłabym na miasto latać wystrojone. Brakuje mi osoby z którą mogłabym się lansować, bo to lubię. A samemu to tak dziwnie, ale chyba wiosną, latem będę się sama tak przechodzić wystrojona. Może ktoś zwróci uwagę haha big_smile

Hah. A mi wypominacie, że niby tu jestem tylko dla ego. A czym niby jest lansowanie się? tongue

Posty [ 131 do 166 z 166 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Mam 36 lat i jestem od zawsze sam.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024