Przecież się jasno wyraził:
"On kazał mi się nie obwiniać, twierdzi, że nie czuje do mnie żalu o to. W ogóle nie czuje do mnie żalu o tę sytuację, a jedyne co go męczy to właśnie to jak będzie wyglądała przyszłość."
Po prostu patrzę na tą calą sytuację i żal mi faceta, który w dzidzię został wrobiony. Tak, szok, kobieta potrafi patrzeć na sytuację bez solidarności jajników.
Ale tu zupełnie nie chodzi o żadną solidarność, ale choćby o zwykłe wyczucie i elementarną empatię. Sosenek usiłuje ogarnąć sytuację, w której nie planowała się znaleźć, ani jej, ani partnerowi nie wydaje się być z tym lekko, tymczasem z Twojej strony mamy jedynie napastliwość, oskarżycielski ton i próby niezrozumiałej dla mnie próby wywierania presji. Może dla Ciebie aborcja to czyn, który nie robi żadnego wrażenia - nie oceniam, przyjmując, że była to świadomie podjęta decyzja i Twoje prawo, ale pozwól innym na ich własne emocje i przeżywanie danej sytuacji po swojemu.
To co zrobi Autorka to jej prywatna sprawa. Mam jednak prawo do postrzegania jej motywacji wobec partnera jako podejrzaną i akceptację ciąży w tak trudnych warunkach jako samolubną.
Tak na poważnie, KTO ciążuje z niestabilnym emocjonalnie alkoholikiem wierząc, że wszystko będzie super?
Rin Trine Akurat edukacja seksualna leży i kwiczy, więc w szerszym kontekście mnie to jakoś nie dziwi. Natomiast takie aparaty, o jakich piszesz, to nawet nie ma co komentować- masz szczęście, że finał nie okazał się bardziej skomplikowany. Nie wspominając o tym, że facet miał niby wykształcenie medyczne.
O antykoncepcji to można się przecież spierać bez końca. Natomaist jeśli rzeczywiście oboje twardo stoją po stronie, aby dzieci nie posiadać, to co najmniej jedno z nich powinno poddać się trwałemu zabiegowi)wazektomia/podwiązanie). Natomiast co moze rzeczywiście zadziwiać to ta naglą zmiana podejścia Autorki, niemal natychmiastowa po usłyszeniu ciąży, zastanawia dośc mocno.
Fakt jest taki, że rzeczywiście nie wszystko w życiu przypomina bajki Disneya i nie należy z góry oczekiwać takiej czy innej reakcji po drugiej osobie. Czasami, aby dojść do porozumienia potrzeba zwyczajnie czasu.
Prawda, leży, dlatego mówię, że on jest mentalnie 10 lat do tyłu, chociaż niejeden licealista bardziej dba o antykoncepcję. Ten mój miał wywalone.
Nie, finał nie był dla mnie skomplikowany, bo o to zadbałam. Co chwila sprawdzałam, czy gumka jest cała i na miejscu. Tylko to było kosztem przyjemności, bo stresowałam się cały czas tym, gdyż podświadomie wiedziałam, że jakby ta humka się zsunęła czy pękła to on by mi nawet nie powiedział, bo miałby to w głębokim poważaniu. No tak się nie da. Trzeba mieć to poczucie bezpieczeństwa ze strony partnera. A ja mam tomofobię dość silną dlatego nie podchodzę do tematu tak lajtowo
Dziwi mnie podejście autorki. Jak ktoś nie chce dzieci to podwiązanie jajowodów kosztuje 2 tyś na Słowacji. W porównaniu do utrzymania dziecka to są małe pieniążki.
A poza tym trochę się dziwię ludziom z wykształceniem medycznym, którzy nie ogarniają takich rzeczy jak antykoncepcja i tak luźno do tego podchodzą. Chociaz nie powiem. Wstyd o tym nawet pisać, ale sama studiuję na uniwersytecie medycznym i sporo moich znajomych stosuje stosunek przerywany jako metodę antykoncepcji. To jest jak dla mnie nooo szok i niedowierzanie. Opowiadałam mojej znajomej o tym, że ten mój ex chciał się kochać bez zabezpieczenia, mowilam o tym takim prześmiewczym tonem, bo dla mnie było to oczywiste, że gumki to absolutna podstawa antykoncepcji, a ona, że ten mój ma rację, bo jej chłopak też nie czuje przyjemności w gumkach, że ona też ich nie lubi i jej chlopak po prostu wyciaga na czas. Załamałam się. Dodam, że ona tabletek nie bierze, dzieci na razie nie chcą (o ile w ogóle). Ona nawet nie pilnuje kalendarzyka, jak jej powiedziałam o dniach płodnych to ona powiedziała, że nie liczy i nie ma pojęcia kiedy jej wypadają. Z chłopakiem już trochę jest, w ciąży nie była, więc albo jest niepłodna albo ma na razie szczęście, ale Daria (jej imię) też się może kiedyś doigra taką lekkomyślnością
Wiem, ze sugerujesz, że autorka mogła wrobić faceta w dziecko, ale wydaje mi się ze to nie to. Zadziałały po prostu u niej hormony odpowiedzialne za trzymanie więzi z dzieckiem. Pewnosci nie mam, po prostu strzelam
Beyondblackie, oczywiście, że masz prawo do własnego postrzegania zaistniałej sytuacji i własnej opinii na ten temat, ale jednak intencje oraz sposób w jaki wyraża się to swoje zdanie, mają ogromne znaczenie, żeby nie napisać kluczowe.
266 2021-03-27 10:04:05 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2021-03-27 10:16:55)
Blackie zszokowana jestem Twoim sorry ze to powiem ale prostackim pojmowaniem tak delikatnej kwestii. Szczególnie ze jawisz się zawsze i kreujesz tu na forum jako osoba wyjątkowo obyta, otwarta, z ogromem doświadczeń. A tymczasem nie pojmujesz tak oczywistych kwestii.
Wyjdz chociaz raz poza ramy tego co Ty byś zrobila i co Ty byś czula i pomysl ze ktos inny może mieć zupełnie inaczej. To ze ktos nie chciał dziecka nie oznacza ze będąc w ciąży musi koniecznie to dziecko usunąć ( bo Ty tak zrobiłaś). Nie trzeba być też mocno religijnym zeby tylko ze strachu przed wiecznym potępieniem nie dokonać aborcji. Wyobraź sobie ze sa kobiety, niewierzące kobiety, które bez udziału wiary postrzegają ciążę jako człowieka, jako życie i z punktu tego zwykłego laickiego postrzegania ciąży jako życia nie są gotowe pozbyć się dziecka. Poza tym w gre wchodzą również hormony które potrafią już w okresie wczesnej ciąży wytworzyć niewytłumaczalne przywiązanie matki co dziecka mimo ze to dziecko jest dopiero zarodkiem. Co więcej nawet matki, które do końca ciąży są "pewne" ze tego dziecka nie chcą bardzo często po porodzie nie chcą go zobaczyć, nie dlatego ze sa tak obojętne na jego istnienie tylko wręcz przeciwnie, boją się ze widząc swoje dziecko przepadną i zmienią decyzję o oddaniu go. Dlaczego wiec Sosenek miałaby tu być jakim dziwnym przypadkiem? Bo nie przystaje do Twoich wyobrazen? Bo uwiera Cie ze mozna postapic inaczej i dać dziecku szanse na przeżycie? Tak bardzo Cie to gdzieś wewnętrznie dotyka ze czujesz potrzebe zaatakowania jej jako cwanej baby ktora MUSIAŁA chcieć ciąży skoro jej nie usunęła?
Wyjdz proszę poza własne pojmowanie i własne sumienie i uwierz nie każdy jest Tobą i ze Twój wybór nie musi być jedynym słusznym. A w opinii części osób będzie nawet zlym wyborem. A dzieci wychowane bez ojca ( zakładając czarny scenariusz ze partner Sosenek wypnie się finalnie na nią i dziecko) tez wyrastają na szczęśliwych ludzi tak samo jak dzieci wychowywane w pełnych rodzinach czasem wyrastają na nieszczęśliwych, bo rodzic pije, bo są awantury, zdrady, trudne relacje z ojcem /matka.
Nie oceniaj tez jak można to czy tamto, bo sama tez "mogłaś" związać się z psychopatą jak określasz swego pierwszego partnera i pewnie też ktos moglby napisać ze widać bylo na pierwszy rzut oka ze facet nie rokuje a Ty byłaś slepa i nieodpowiedzialna.
Kiedy uczestniczyłam w psychoterapii terapeutka powiedziała mi że najbardziej krytykujemy w innych to czego sami w sobie nienawidzimy i co w sobie potępiamy. Poprostu latwiej jest nam przenieść te zle emocje na innych niż na siebie samych. Tak mi to jakoś pasuje do Twojej Beyondblackie sytuacji. A gdy najdzie Cie ochota zeby mi napisać ze nic nie wiem o Tobie, Twoich wyborach czy uczuciach to ugryz się proszę z pokorą w język i pomysl ze dokladnie to samo może Ci napisać Sosenek a mimo to czujesz się upoważniona do wydawania opinii i to tak jednoznacznych na jej temat.
267 2021-03-27 10:51:16 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-27 10:55:23)
RinTrine Akurat nie podejrzewam Autorki o wrobienie faceta w dziecko. Raczej ten przypadek zajścia w ciążę to zwykły "ślepy los", który się trafił. Takie coś jak wygrana w totka, tylko że raczej niezamierzona i niechciana. Natomiast postawą wykazała się dojrzałą i chłodną, godną naśladowania - przyjęła to, co jej los zgotował. Jej facet z uwagi na swój charakter zachował się tak a nie inaczej, ale na szczęście ochłonął.
Trochę niecodzienna jest ta nagła i błyskawiczna zmiana frontu, bo pewnie przeciętnie zajmuje to trochę czasu, zanim ktoś przyjdzie do siebie i pogodzi się z tym, co się stało.
Dlatego zastanawiam się ile tak naprawdę jest kobiet które rzeczywiście nie chcą mieć dzieci, że nawet w przypadku zajścia w ciążę zdecydują się zrezygnować z macierzyńśtwa..Nie mówię tutaj oczywiście o aborcji,
ale o przekazaniu dziecka do adopcji. Nie chcę nikogo oceniać, natomiast facet, jeśli już deklaruje wyrażnie brak ochoty na posiadanie dzieci to zwykle jest to dośc jasna sprawa. Przykład Autorki pokazuje, że u kobiet jest zupełnie inaczej. Bywa przecież zresztą tez tak, że po czasi ekobieta zmienia zdanie i wcześniej próbuje skłonić partnera do zmiany zdania, kiedy oboje wcześniej byli na "nie". Problem potem jest, jak się dziecko dowie, że matka go oddała, bo go nie chciała..Dlatego uważam, że najbezpieczniej jest zastosować zabieg radykalny przed, żeby wyeliminiować do zera takie ryzyko. Nie wspominając już o wpływie antykoncepcji hormonalnej na organizm.
Mnie oczywiście trochę drażni ten oskarżycielski ton niektórych, ale z drugiej strony na forum siedzę 8 lat i wiem jak wygląda komentowanie niektórych wątków, sama może czasem nieco ostro reagowałam w komentarzach choć niektórym czasem trzeba było wylać kubeł zimnej wody na głowe
ale to inna sytuacja, mi kubła nie trzeba, ale rozumiem, że niektórzy po prostu muszą bo inaczej się uduszą
dobra, jeszcze raz wątek antykoncepcji bo lekko zakłuł mnie zarzut, że niedouczona jestem a z tym na pewno się nie zgodzę, może trochę durna ale nie niedouczona
może niektórzy wyobrażają sobie, że jadłam te pigulki nieregularnie jak jakieś mentosy przez cały czas.
nie - to nie był standard w moim wykonaniu, to mi się zdarzyło, zdarzyło bo nie wiedziałam, że zostane dłużej w pracy.
zwykle jednak wracałam do domu i je brałam. jak wiedziałam, że nie wróce w ciągu dnia za prędko to brałam je przed wyjściem.
i to był standard. funkcjonowałam tak latami, nie sądzę zeby rozjazd kilkugodzinny miał sprawić, że wpadnę.
jednak zdarzyło mi się wrócić późno i wtedy nie wzięłam ich ani rano, ani popołudniu, lecz wieczorem. i tu już zrobiło się kilkanaście godzin przerwy.
czy powinnam w tej sytuacji używać gumki do końca opakowania? pewnie tak. zbagatelizowałam temat i za to się winię.
jak byłam młodsza to pilnowałam się bardziej, po latach brania i ich skuteczności zwyczajnie straciłam czujność i pomyślałam, że tak przecież nie wpadają 33 letnie baby. dokoła mnie moje koleżanki miesiącami, latami się bzykają bez zabezpieczenia w owulacje i nic, a ja miałabym wpaść bo wzięłam pigułkę wieczorem, a nie w południe?
no naiwna i głupia byłam ale nie niedouczona
a teraz powiem wam coś o czym nie wiecie, a może powinniście bo chyba jest istotne w sprawie.
jak wiecie (albo i nie) przyjaźnie się z moimi exami (jest ich kilku, regularnie się spotykamy, wspieramy, każdy mój aktualny facet zawsze zna moich ex, nieraz się przy obiedzie czy na piwie wspólnie usiądzie)
mój ex z wątku z 2014 roku pt. "dlaczego facet nie chce seksu z nowopoznaną ładną dziewczyną?" (z którym później seksu było dużo, ale ostatecznie się rozstaliśmy,a do dziś jesteśmy blisko) jest ginekologiem położnikiem w jednym ze stołecznych szpitali.
i zawsze, ale to zawsze byłam pewna, że jak wpadnę to wiedziałam, że mi zrobi aborcje. wspierałam czarny protest choć zawsze wiedziałam, że ja mam ten komfort, którego nie mają inne kobiety, łatwy dostęp do aborcji.
on był pierwszą osobą, która się dowiedziała, której wysłałam zdjęcie testu.
jego pierwszą reakcją było to żebym się zastanowiła czy na pewno tego chce bo wiedział po co mu to wysyłam, ale oczywiście zrobimy jak uważam.
uznał, ze będę swietną mamą, że to super, że jestem w ciązy i w ogóle strasznie to przeżywał.
moja pierwsza reakcja to był szok i przerażenie. no i tak się "zastanowiłam" przez kilka dni. rozważałam wszystkie za i przeciw. rozmawiałam z ludzmi o rodzicielstwie, jak to jest, wszyscy jednogłośnie twierdzili, że to super, że jestem w ciąży i najlepsze przede mną. kiedy minął szok, zaczęłam myśleć o tym dziecku, jakie ono będzie, kim może być. nie potrafie opisać miliona myśli i uczuć jakie miałam w głowie, ale po prostu poczułam, że usunięcie go będzie okropnie głupie, że ominie mnie coś co tyle osób sobie chwali (macierzyństwo).
czy zrobiłam źle, że nie uwzględniłam uczuć mojego partnera? i jego woli?
a to on do końca życia zastanawiałby się, czy dobrze zrobił usuwając ciąże? przypuszczam, że wątpię. ja bym z tymi myślami została.
dlatego zamiast aborcji, dałam mu szansę odejść. bez wyrzutów i pretensji. pewnie z lekkim żalem bym to przyjęła, ale pogodziłabym się z tym.
aha, zapytałam go jeszcze na początku czy nie chciałby żebym je usunęła. powiedział, że nie oczekiwałby tego ode mnie.
pewnie chciałby żeby dziecka nie było, tak jak zresztą ja. ale żadnemu z nas nie widziało się dziecka usuwać.
co do wiary, ona tu akurat nie ma znaczenia, od 8 lat jestem po apostazji.
wracając do faceta, który będzie tatą.
tak idealnie nie jest. jest niepijącym alkoholikiem, niezbyt poukładanym w głowie i z depresją na karku.
ale ma też masę dobrych cech, o których tu nie pisałam bo i po co.
nadal jest tak, że nie skacze z radości, ale już potrafi zagadać mnie o ciąże. powiedział o ciąży swoim znajomym. już nie jest to taka żaba w gardle dla niego.
bardzo o mnie dba. już wcześniej oczywiście robił mi zakupy nawet jak mieszkał u siebie, ale teraz odciąża mnie z wieloma sprawami. śniadania do pracy i kawe do łóżka robił mi zawsze, ale teraz stara się częściej gotować sam, woli coś zamówić niż żebym stała nad garami. w kółko pyta jak się czuję, czy nie chcę herbaty, czy pokroić mi jabłko itd. nie pozwala mi chodzić na treningi jak jest zła pogoda, ślisko (mieszkamy w górach). martwi się o moje zdrowie, cierpliwie znosi moje gorsze samopoczucie, humory, zachcianki i dziwne zachowania. wróciła też czułość między nami, choć jeszcze nie taka beztroska jak wcześniej.
względem tego co było przed jego wyprowadzką widzę różnicę. może nie jest to różnica między niebem, a ziemią ale jednak jakiś progres jest.
Blackie zszokowana jestem Twoim sorry ze to powiem ale prostackim pojmowaniem tak delikatnej kwestii. Szczególnie ze jawisz się zawsze i kreujesz tu na forum jako osoba wyjątkowo obyta, otwarta, z ogromem doświadczeń. A tymczasem nie pojmujesz tak oczywistych kwestii.
Wyjdz chociaz raz poza ramy tego co Ty byś zrobila i co Ty byś czula i pomysl ze ktos inny może mieć zupełnie inaczej. To ze ktos nie chciał dziecka nie oznacza ze będąc w ciąży musi koniecznie to dziecko usunąć ( bo Ty tak zrobiłaś). Nie trzeba być też mocno religijnym zeby tylko ze strachu przed wiecznym potępieniem nie dokonać aborcji. Wyobraź sobie ze sa kobiety, niewierzące kobiety, które bez udziału wiary postrzegają ciążę jako człowieka, jako życie i z punktu tego zwykłego laickiego postrzegania ciąży jako życia nie są gotowe pozbyć się dziecka. Poza tym w gre wchodzą również hormony które potrafią już w okresie wczesnej ciąży wytworzyć niewytłumaczalne przywiązanie matki co dziecka mimo ze to dziecko jest dopiero zarodkiem. Co więcej nawet matki, które do końca ciąży są "pewne" ze tego dziecka nie chcą bardzo często po porodzie nie chcą go zobaczyć, nie dlatego ze sa tak obojętne na jego istnienie tylko wręcz przeciwnie, boją się ze widząc swoje dziecko przepadną i zmienią decyzję o oddaniu go. Dlaczego wiec Sosenek miałaby tu być jakim dziwnym przypadkiem? Bo nie przystaje do Twoich wyobrazen? Bo uwiera Cie ze mozna postapic inaczej i dać dziecku szanse na przeżycie? Tak bardzo Cie to gdzieś wewnętrznie dotyka ze czujesz potrzebe zaatakowania jej jako cwanej baby ktora MUSIAŁA chcieć ciąży skoro jej nie usunęła?
Wyjdz proszę poza własne pojmowanie i własne sumienie i uwierz nie każdy jest Tobą i ze Twój wybór nie musi być jedynym słusznym. A w opinii części osób będzie nawet zlym wyborem. A dzieci wychowane bez ojca ( zakładając czarny scenariusz ze partner Sosenek wypnie się finalnie na nią i dziecko) tez wyrastają na szczęśliwych ludzi tak samo jak dzieci wychowywane w pełnych rodzinach czasem wyrastają na nieszczęśliwych, bo rodzic pije, bo są awantury, zdrady, trudne relacje z ojcem /matka.
Nie oceniaj tez jak można to czy tamto, bo sama tez "mogłaś" związać się z psychopatą jak określasz swego pierwszego partnera i pewnie też ktos moglby napisać ze widać bylo na pierwszy rzut oka ze facet nie rokuje a Ty byłaś slepa i nieodpowiedzialna.
Kiedy uczestniczyłam w psychoterapii terapeutka powiedziała mi że najbardziej krytykujemy w innych to czego sami w sobie nienawidzimy i co w sobie potępiamy. Poprostu latwiej jest nam przenieść te zle emocje na innych niż na siebie samych. Tak mi to jakoś pasuje do Twojej Beyondblackie sytuacji. A gdy najdzie Cie ochota zeby mi napisać ze nic nie wiem o Tobie, Twoich wyborach czy uczuciach to ugryz się proszę z pokorą w język i pomysl ze dokladnie to samo może Ci napisać Sosenek a mimo to czujesz się upoważniona do wydawania opinii i to tak jednoznacznych na jej temat.
Feniks35, bardzo Ci dziękuję za tę wypowiedź.
Sosenek Być może dla niektórych z boku wygląda to tak, jakbyś nagle doznała jakiegoś olśnienia, wzmocnionego obserwacją otoczenia. Przepracowałaś to w sobie tyle, że bardzo szybko. Za to ten okres, w którym facet ochłonął podziałał na niego, jak kubeł zimnej wody, jeśli teraz przejawia wobec Ciebie taką troskę
zawsze był troskliwy, między nami było ok. tylko przez ciąże pojawiła się nieprzyjemna napięta atmosfera. on się odsunął, czułam dziwną wrogość, ciąża stanowiła jakieś tabu. rozmowa po "rozłące" była w końcu zerwaną tamą tego nieomówionego wcześniej problemu, po której może bez większego entuzjazmu, ale z mniejszym dystansem potrafimy już o tym mówić. wcześniej czułam jakby on udawał, że tej ciązy nie ma, jakoś ją wyparł, a teraz jest już trochę lepiej.
Ojej, wielki szok, że ktoś myśli inaczej. Wielki szok, że jak kobieta, to murem za kobietą nie stoi.
Żal mi faceta i żal mi tego dziecka, bo ani pierwszy nie zasłużył na instrumentalne traktowanie, ani drugie nie zasłużyło na przypadkowe przyjście na świat w takich okolicznościach. Uważam, że Sosenek jest normalnie samolubna, i tyle.
Beyond, jestem samolubna bo stawiam siebie przed moim facetem?
moje uczucia przed jego uczuciami? no strasznie to podłe z mojej strony
a stawiaj sobie swojego miśka przed sobą- na pierwszym planie, piedestale, na czym tam chcesz - nikt Ci nie broni
dla mnie z kolei to jest głupota.
Ja siebie nie stawiam ani na pierwszym ani na drugim planie- jestem w związku. W takim związku, gdzie szanuje się opinię drugiej połówki i nie wymusza na nim decyzji na całe życie, jeszcze za jego plecami. Dla mnie jest to po prostu moralnie słabe.
Ty sobie zrobisz jak chcesz, to w końcu Twoja sprawa, ale nie miej potem pretensji, że jak bez konsultacji z facetem zafundowałaś mu dziecko, to może się on okazać bardzo rozgoryczonym rodzicem i partnerem, który już Ci nigdy nie zaufa. Jak pisalam wczesniej- tylko dzieciaka szkoda, bo szykujesz mu "świetne" warunki na starcie.
decyzją jest wspólne dziecka wychowanie. i tego na nim nie wymuszam.
wpadka nie jest decyzją. to chyba logiczne.
nie wpędzisz mnie w poczucie winy akurat "szykowaniem mu świetnych warunków" bo jak wszyscy poza tobą uważają - obydwoje rodzice to nie zawsze równa się szczęśliwa rodzina. myślałam, że kobiety 40+ powinny już wiedzieć, że świat nie jest landrynkowy, ludzie się rozwodzą, rodziny rozpadają.
zaczęłam być wredna bo naprawdę Twoje postrzeganie tej sytuacji jest jakieś z kosmosu, nawet mój partner nigdy nie reprezentował tak skrajnie negatywnego podejścia jakie randomowa kobieta z forum, która widocznie wie lepiej co ja powinnam myśleć, co on z pewnością myśli i co będzie myśleć o tym wszystkim jeszcze nienarodzone dziecko.
276 2021-03-27 15:17:11 Ostatnio edytowany przez Miroon (2021-03-27 15:18:23)
Sosenek, ela napisala ze faceta poznaje sie po tym nie jak zaczyna a jak konczy. teraz juz macie dogadane takie rzeczy i on sie do ojcostwa jednak poczuwa. to dla niego jest tez dusza szansa. Pamietaj, ze duzo facetow deklaruje chec dzieci i niby rokuje a potem sie zwija albo jest okropna dla rodziny, jak np. w watku u Han.fan. a jest tez odwrotnie- problematyczne typy znajduja w rodzinie szczescie. ja sam zawalilem ponad dwadziescia lat temu test na bycie ojcem, a wiele lat pozniej majac synow zbieram bardzo dobre opinie mimo ze z poczatku tez tego jakos nie czulem. Zycie zaskakuje. powodzenia dla was. i dalej uwazam ze ta kobieta wyrzuca tu jakies swoje wew bóle i nieprzepracowane straty.
277 2021-03-27 15:42:30 Ostatnio edytowany przez sosenek (2021-03-27 15:43:31)
Miroon, dzięki, widzę jak jest, jestem w wieku w którym większość kobiet już te rodziny ma, widzę jak one czasem wyglądają.
Dziewczyn w moim wieku, które się rozwodzą to na szczęscie jeszcze promil, ale mam większość znajomych po 40 (większość moich ex to były staruchy 40+ dlatego obracam się w takim towarzystwie) i tutaj już sytuacja rodzinna wygląda inaczej. Rodziny patchworkowe stają się standardem. Na szczęscie często takie rodziny potrafią żyć w zgodzie.
Znam kilka rodzin w których były piękne zaręczyny na wyspach, wystawne śluby i wesela, potem rodzice kupili mieszkanie albo wujek z tatą pomógł dom wybudować. potem kolej na dziecko? i co? i jak spotkałam w lidlu jedną taką "zgodnie z planem" koleżankę to jedyne co potrafiła z siebie wyrzucić to potok żali z łzami w oczach na stoisku z rybami. bo jej mąż nie szanuje, po robocie znika na całe dnie, a ona sama z dzieckiem.
Druga koleżanka teraz jak jej powiedziałam o ciąży to mi gratulowała bo bycie mamą jest super, ale myśli o odejściu bo nie daje rady zajmować się dzieckiem i mężem, który jej nie pomaga w niczym.
I to nie były dzieci z wpadek, tylko ze związków wieloletnich, zaplanowane i wyczekane, których zdjęcia z usg panowie wrzucali na fb.
jestem pewna, że nigdy nie można być pewnym jak się ułoży.
pewnym można być tylko siebie, swoich decyzji i przekonań. a nie partnera.
dlatego ja idę za moją własną intuicją.
Komentarz do tematu Użytkowniczki Umajona (konto zostało usunięte), wyjątkowo i jednorazowo umieszczony na jej mailową prośbę:
Beyondblackie: "Uważam, że Sosenek jest normalnie samolubna, i tyle."
Beyond, jeśli ktoś tu jest samolubny, to Ty z Twoim byłym partnerem. Woleliście wieść spokojne, wygodne życie, zamiast obdarzyć miłością dziecko. Obdarzyć miłością dziecko, które nie było planowane, to nie jest proste. Sosenkowi pewnie też nie jest łatwo, bo super wygodnie się żyło bez dziecka, a teraz wiele spraw będzie trudniejszych, różne plany trzeba będzie pozmieniać, podporządkować pod dziecko. Ale przełamała swój wewnętrzny egoizm i wygodnictwo, żeby temu dziecku dać miłość. Już ją daje
Jej partner też się stara
To jest takie autentyczne - jest trudno, ale starają się kochać mimo wszystko.
Poza tym skąd wiesz, że Twoje dziecko nie chciało żyć? Może chciało...? I kto tu jest samolubny?
Ja podziwiam Sosenek i życzę, żeby wszystko się dobrze ułożyło
Biorąc pod uwagę przszłość TWojego partnera i problemy, z jakimi się cały czas mierzy, to jego zachowanie i tak wydaje się naprawdę przyzwoite. Wygląda na to, że wiadomość podziałała na niego trochę, jak kubeł zimnej wody Dlatego takie chwilowe zamroczenia i wątpliwości są w pewnym zakresie zrozumiałe, ale wystarczy szczerze porozmawiać i razem się wesprzeć.
Przykre, co piszesz o swoich znajomych. Wydaje się jakby ludzie byli rozczarowani w pewnym momencie tym, jak wygląda ich życie. Ciągle szukają czegoś nowego, pragną urozmaicenia i nowości a przy tym są strasznie leniwi, jeśli przychodzi realizować zwykłe obowiązki domowe.
Komentarz do tematu Użytkowniczki Umajona (konto zostało usunięte), wyjątkowo i jednorazowo umieszczony na jej mailową prośbę:
umajona napisał/a:Beyondblackie: "Uważam, że Sosenek jest normalnie samolubna, i tyle."
Beyond, jeśli ktoś tu jest samolubny, to Ty z Twoim byłym partnerem. Woleliście wieść spokojne, wygodne życie, zamiast obdarzyć miłością dziecko. Obdarzyć miłością dziecko, które nie było planowane, to nie jest proste. Sosenkowi pewnie też nie jest łatwo, bo super wygodnie się żyło bez dziecka, a teraz wiele spraw będzie trudniejszych, różne plany trzeba będzie pozmieniać, podporządkować pod dziecko. Ale przełamała swój wewnętrzny egoizm i wygodnictwo, żeby temu dziecku dać miłość. Już ją daje
Jej partner też się stara
To jest takie autentyczne - jest trudno, ale starają się kochać mimo wszystko.
Poza tym skąd wiesz, że Twoje dziecko nie chciało żyć? Może chciało...? I kto tu jest samolubny?
Ja podziwiam Sosenek i życzę, żeby wszystko się dobrze ułożyło
Pięknie i mądrze napisane. Beyondblackie łatwiej jest rzucać hasłami o samolubnym macierzyństwie być może przyszlej samotnej matki by usprawiedliwić własny egoizm który kazal się jej dziecka pozbyć. Łatwiej jej się żyje z tą myślą że usunęła własne dziecko "dla jego dobra" niż gdyby miała pomyśleć o tym jako o własnej wygodzie, która nie uwzględniała w żaden sposób prawa jej dziecka...do istnienia. A te wszystkie jej slogany jak to "problemem" innych użytkowniczek jest brak jej solidarności z innymi kobietami dla mnie budzą śmiech bo to naprawdę jest niegłupia Kobieta a probuje udawać w tym wątku właśnie taką trochę niekumatą co to nie rozumie, że nie o żadna solidarnosc czy jej brak chodzi tylko o indywidualne podejście każdego człowieka i jego prawo do różnego pojmowania słowa odpowiedzialność. Dla Blackie odpowiedzialnym będzie zabicie wlasnego dziecka w łonie skoro się ciąży nie planowało a dla Sosenek np odpowiedzialnym będzie urodzenie go i danie mu milosci nawet gdyby miała to być milosc tylko matczyna.
Zachęcam zresztą Blackie do zajrzenia do wątków chociazby Han.Fan albo Pikupik, które zostały same w ciąży. Ciąży chcianej przez partnerow i wyczekiwanej przez nich, ktora jednak gdy już stała się faktem nie przeszkodziła im się zmyć. Ciekawe jakie "rady" miałaby Beyondblackie dla tych pań?? Usunąć natychmiast jeśli się da? A jak nie da to co? Zostawić w lesie ? Bo co dobrego wyrośnie z takiego dziecka którego ojciec na starcie się wymiksowal. Przecież to patologia i nieszczęście murowane. ( mam nadzieję że mój sarkazm jest wystarczająco czytelny )
Beyonce szczerze no forum anonomowe: czy Misiek podzielił Twoje zdanie od razu? Co powiedział jak się dowiedział?
Powtarzam, Sosenek niech sobie zyje jak chce, a ja mam prawo do własnych poglądów, które nie każdemu muszą się podobać. Jasne, nie wszystkie rodziny z dwojgiem rodziców są idealne- zdarzaja się straszne- ale śpiewanie hymnów na cześć samotnych matek i patchworków to jakieś totalne nieporozumienie, w mojej opinii.
283 2021-03-27 17:32:51 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-03-27 19:16:49)
Komentarz do tematu Użytkowniczki Umajona (konto zostało usunięte), wyjątkowo i jednorazowo umieszczony na jej mailową prośbę:
umajona napisał/a:Beyondblackie: "Uważam, że Sosenek jest normalnie samolubna, i tyle." [quote/]
Beyond, jeśli ktoś tu jest samolubny, to Ty z Twoim byłym partnerem. Woleliście wieść spokojne, wygodne życie, zamiast obdarzyć miłością dziecko. Obdarzyć miłością dziecko, które nie było planowane, to nie jest proste. Sosenkowi pewnie też nie jest łatwo, bo super wygodnie się żyło bez dziecka, a teraz wiele spraw będzie trudniejszych, różne plany trzeba będzie pozmieniać, podporządkować pod dziecko. Ale przełamała swój wewnętrzny egoizm i wygodnictwo, żeby temu dziecku dać miłość. Już ją daje
Jej partner też się stara
To jest takie autentyczne - jest trudno, ale starają się kochać mimo
Poza tym skąd wiesz, że Twoje dziecko nie chciało żyć? Może chciało...? I kto tu jest samolubny?
To jest zle postawione pytanie. Beyondblackie nie utopiła dziecka w beczce ani w innej rzece, tylko usunęła ciąże. Nie bez powodu mówi się usunąć ciąże, a nie usunąć dziecko. Dziecko, owszem, można zabić. Zrobiła to Katarzyna W. i wiele innych kobiet, między innymi tych, które słyszały właśnie takie słowa - twoje dziecko chce żyć. Co jest równoznaczne z wywieraniem presji na kobietę, która nie chce urodzić, by jednak urodziła. I w mojej opinii to jest najbardziej nieodpowiedzialna postawa ze wszystkich - przykładać rękę pojawienia się na świecie dziecka niechcianego przez matkę przy jednoczesnym nieplanowaniu wzięcia za to dziecko jakiejkolwiek odpowiedzialności.
Beyondblackie miała taka możliwość, żeby ciąże usunąć, i z tej możliwości skorzystała. Człowiek, który byłby na świecie, gdyby Beyondblackie podjęła inna decyzje, być może chciałby żyć, gdyby się urodził, ale tego już się nie dowiemy, bo Beyondblackie usunęła ciąże. Nie pozwoliła fasolce stać się człowiekiem. Ona nie zabiła dziecka, wiec sugerowanie, ze dziecko być może chciałoby żyć jest jeszcze bardziej nie na miejscu niż ton postów Beyondblackie.
Serio ktoś uważa, ze usunięcie ciąży i zabicie żywej istoty to to samo? W takim razie dobrze, ze sady tak nie uważają. W każdym razie ja jeszcze nie słyszałam, żeby kobieta, która usunęła ciąże, odpowiadała przed sądem za morderstwo. Gołym okiem widać, ze w przypadku Beyondblackie to nie była zła decyzja, bo kobieta, która nie chce być matka, nie powinna nią być. Kropka. I to tez jest odpowiedzialna postawa.
A pisanie o przezwyciężaniu własnego egoizmu, gdy w grę wchodzi życie człowieka, jest słabe. A co jak egoizm zwycięży? Nie chodzi o to, żeby urodzić, ale o to, żeby wychować. Nie każdy tego chce i nie każdy się do tego nadaje. Najważniejsze to zdawać sobie z tego sprawę i podejmować decyzje w oparciu o te wiedzę, kiedy jest na to czas, a nie zapełniać domy dziecka niekochanymi przez rodziców dziećmi albo - co jeszcze gorsze - fundować im piekło w domu. I z tych samych względów nikt nie ma prawa sugerować kobiecie, żeby urodziła i oddała do adopcji. Poza tym, czy to się komuś podoba, czy nie, to jej ciąża i jej decyzja.
Dlatego zauważ, Beyondblackie, ze przesadzasz, sugerując, ze sosenek powinna usunąć, bo nie chciała być matka, a po dziś dzień ojcem nie chce być jej partner. Jej ciąża, jej decyzja. W ciąże nie zaszła sama, ale tylko ona może poddać się aborcji, wiec skoro nie chce, to dobrze, ze tego nie robi. A sugerowanie, ze pod płaszczykiem wpadki wrobiła faceta (i to takiego niebędącego materiałem na ojca) w dziecko, żeby mieć rodzine jak z filmu, jest słabe i mocno nieuzasadnione. Zgadzam się, ze niepijący alkoholik to zły materiał na ojca. Tez mam w tej kwestii zero-jedynkowe podejście tak jak Ty. Ale i sytuacje, i ludzie są rozni. I to ze Ty tego nie rozumiesz, nie oznacza, ze nie dzieje się tak, ze kobieta, która nie chce dzieci, decyduje się urodzić. Dzieje się. I nie ma w tym nic złego ani specjalnie dziwnego. Jeśli taka kobieta czuje się na siłach podołać w razie czego samotnemu macierzyństwu, to to nie jest jednoznacznie nieodpowiedzialne. Bo ciąża już jest, a nie każda kobieta jest w stanie usunąć. A decydowanie się na wypicie piwa, którego się nawarzyło, nie jest nieodpowiedzialne. Powiedziałabym, ze wręcz przeciwnie. Osobiście uważam, ze świadome zachodzenie w ciąże z osoba podwójnie chora (alkoholizm, depresja) jest nieodpowiedzialne i nieuczciwe wobec dziecka, ale nie wydaje mi się, żeby w przypadku sosenek to było świadome działanie. Sama przyznaje, ze nie dopilnowała. Tak samo jak kiedyś Ty. I tak samo jak Ty miałaś prawo nie urodzić, ona ma prawo urodzić.
I jeszcze coś. Sama jestem córka samotnej matki i to nie z powodu śmierci ojca, a lekkomyślnego podejścia do powoływania na świat dzieci przez zarówno ojca, jak i matkę - i chce powiedzieć na własnym przykładzie, ze można być szczęśliwym dzieckiem bez obojga rodziców. Bo choć moja mama podobnie jak sosenek nie podchodziła poważnie do antykoncepcji, to już do wychowywania dzieci podeszła bardzo odpowiedzialnie. Dała mi i mojej siostrze miłość i poczucie bezpieczeństwa. Uważam, ze tylko to jest ważne. Reszta to mało istotne szczegóły. I choć nie mam pojęcia jak to jest mieć ojca na podobnej zasadzie jak mam mamę, to wiem, ze jest masa złych scenariuszy z obojgiem rodziców, dlatego w ogóle nie zaprzątam sobie tym głowy, a co więcej - nigdy nie zaprzątałam. Wszystkie moje dobre koleżanki i koledzy mieli oboje rodziców i normalne domy bez zadnej patologii, ale jako dziecko nawet przez sekundę nie zazdrościłam im ojców. Nigdy tez nie pomyślałam, ze u mnie jest coś nie tak. Tymczasem moja siostra przyrodnia, która ma tego samego ojca i inna matkę, miała i ma z obojgiem rodziców różne przeboje. I obawiam się, ze mimo ze jest dużo młodsza, już ma i będzie miała nieporównywalnie więcej do przepracowania niż ja i moja siostra razem wzięte. Jaki z tego wniosek?
Komentarz do tematu Użytkowniczki Umajona (konto zostało usunięte), wyjątkowo i jednorazowo umieszczony na jej mailową prośbę:
umajona napisał/a:Beyondblackie: "Uważam, że Sosenek jest normalnie samolubna, i tyle."
Beyond, jeśli ktoś tu jest samolubny, to Ty z Twoim byłym partnerem. Woleliście wieść spokojne, wygodne życie, zamiast obdarzyć miłością dziecko. Obdarzyć miłością dziecko, które nie było planowane, to nie jest proste. Sosenkowi pewnie też nie jest łatwo, bo super wygodnie się żyło bez dziecka, a teraz wiele spraw będzie trudniejszych, różne plany trzeba będzie pozmieniać, podporządkować pod dziecko. Ale przełamała swój wewnętrzny egoizm i wygodnictwo, żeby temu dziecku dać miłość. Już ją daje
Jej partner też się stara
To jest takie autentyczne - jest trudno, ale starają się kochać mimo wszystko.
Poza tym skąd wiesz, że Twoje dziecko nie chciało żyć? Może chciało...? I kto tu jest samolubny?
Ja podziwiam Sosenek i życzę, żeby wszystko się dobrze ułożyło
Umajona, jeżeli tu zaglądasz, to ja gorąco polecam Ci przeczytać książkę "Dziewięć rozmów o aborcji". Ona nie jest ani pro-life ani pro-choice, ale pokazuje dogłębnie to, w jakiej sytuacji są kobiety, które myślą o aborcji. Tak jak czytałam Twój komentarz to myślę, że w jednej z historii tam opisanych znajdziesz idealne fragmenty pasujące jako komentarz do tego co napisałaś
Ogólnie też wszystkim polecam, bo książka jest naprawdę mądrze napisana, nie leci ani w prawo ani w lewo, po prostu pokazuje ułomność i jednych i drugich i te kobiety w środku.
Tak, też uważam, że to bardzo dobra pozycja i też polecam wszystkim.
Wow! Świetny post Apogeum :-)
Podpisuję się!
Apogeum Bardzo rozsądny i budujący wpis! Aż się przyjemnie czyta
Tu umajona.
Nie wiem, czy ktoś zauważył, ale odniosłam się do konkretnych słów Beyondblackie. Bardzo łatwo i kategorycznie oceniła Sosenek jako samolubną, a przecież o niej można powiedzieć to samo, choć w innym kontekście – usunęła ciążę, bo wygodnie się jej żyje bez dziecka, a dziecko byłoby problemem.
Nigdzie nie oceniam kobiet, które dokonały aborcji. Zresztą ja sama nie wiem, co bym zrobiła, gdybym teraz zaszła w ciążę, na którą obecnie nie jestem gotowa. Na pewno byłabym przerażona, nie wiedziałabym, czy i jak sobie poradzę, no i wszystko byłoby trudniejsze. Dlatego wspomniałam, że podziwiam Sosenek, bo umiem się wczuć w jej sytuację. Ona dziecka nie chciała, ale postanowiła je pokochać. Ja „tylko” nie jestem gotowa na dziecko, a i tak miałabym obawy.
Nie wiem, co bym zrobiła, bo „tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono”. Teoretyzować jest łatwo, gdy nas coś nie dotyczy. A gdy sami musimy się z tym zmierzyć, może być zupełnie inaczej. Dlatego staram się nie zapierać, że nigdy bym ciąży nie usunęła. Wiem tylko, że gdybym usunęła ciążę, nie wybaczyłam sobie tego do końca życia. Nie potępiam jednak kobiet, którym zabrakło odwagi lub miłości, żeby urodzić. Wiem, że za każdą z nich kryje się jakaś historia, lęki, strach, trudności… Dla mnie nic nie jest zero-jedynkowe.
Serio ktoś uważa, ze usunięcie ciąży i zabicie żywej istoty to to samo?
Ja tak uważam. Pamiętajmy, że ciąża trwa 9 miesięcy, więc jak już odróżniamy ciążę od dziecka, to odróżniamy. Czyli usunięcie ciąży na przykład w 8mym czy 9tym miesiącu to jest tylko usunięcie ciąży? Od którego momentu można mówić o żywej istocie? Od którego tygodnia/miesiąca ciąży? I dlaczego akurat od tego? A może dopiero po urodzeniu? A wcześniaki kim lub czym są, skoro nie rozwijały się 9 miesięcy, tylko urodziły wcześniej? Nie są dziećmi, tylko niedorobionym czymś?
Ale to już odbiega od tematu wątku.
Nie mam śmiałości mówić, czy Sosenek lub ktokolwiek inny dobrze zrobił, czy źle. Kim jestem, żeby oceniać cudze życie? Ale podziwiam ją, że mimo dotychczasowych przekonań postanowiła pokochać Tyle się mówi w kontekście związkowym, że miłość to decyzja, a nie motylki. Tutaj też miłość jest decyzją.
Przecież ja nie mówię co Sosenek ma robić czy nie robić. Ja się tylko dziwię zmiany frontu o 180 stopni, jak i trochę mało realistycznym oczekiwaniom na przyszłość.
Jestem takim dorosłym dzieckiem, którego matka nie chciała. Zaszła w ciążę, bo w latach siedemdziesiątych tak wypadało, a potem cale życie się na mnie wyżywała. Misiek był wychowany praktycznie przez samotną matkę, bo jego ojciec był czynnym alkoholikiem, który pojawiał się i znikal, by w końcu zniknąć na dobre. Ani mnie ani jemu te doświadczenia nie wyszły na dobre. W świetle swoich własnych doznań uważam, że najlepszą rodzinę dla dziecka tworzy dwoje kochających się rodziców, którzy oboje go chcą, a każda inna sytuacja jest suboptymalna. I o ile mogę jeszcze przyjąć, że czasem małżeństwo się rozpada i dzieci zostają z matką, to świadome macierzyństwo, które z założenia jest samotne, wywołuje u mnie niesmak, bo wydaje mi się, że pragnienia matki dominują tutaj nad dobrem dziecka.
Ela, nigdy nie bylam w ciąży z Miśkiem. Bylam z byłym mężem, który jak się dowiedział, to stwierdził, że to moja decyzja, a dobrze znał mój stosunek do dzieci.
290 2021-03-27 20:18:49 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-03-27 20:19:47)
Od pewnego czasu wątek ma dwie bohaterki, jedną jest autorka, drugą - z racji melodii swych postów - Beyondblackie. Jeszcze niedawno nieznane były motywy tak agresywnych postów drugiej bohaterki. Zacytowany niżej fragment wyjaśnia wszystko. Wyjaśnia, ale nie usprawiedliwia.
(...) Jestem takim dorosłym dzieckiem, którego matka nie chciała. Zaszła w ciążę, bo w latach siedemdziesiątych tak wypadało, a potem cale życie się na mnie wyżywała. (...)
Beyondblackie, współczuję traumatycznych doświadczeń, które do tej pory tak bardzo ingerują w teraźniejszość. Życzę Ci uporania się z nimi. Może, dla własnego dobra, zrezygnuj z czytania i udzielania się w tym wątku i innych jemu podobnych?
Sosenku, trzymam kciuki.
pewnym można być tylko siebie, swoich decyzji i przekonań.
Tia....
że jak na przykład ktoś nie chce mieć dzieci.....
noben
a słyszałaś, że tylko krowa nie zmienia zdania?
miałam na myśli, że odpowiadać można tylko za siebie, swoje decyzje i wybory.
proszę, już odpuść bo twoje uwagi nigdy nic merytorycznego nie wnosiły do tego tematu.
Chciałabym przypomnieć, że zgodnie z 6 punktem Regulaminu Forum treści umieszczane na Netkobietach winny mieć charakter merytoryczny i pomocny innym Użytkownikom, tym samym uprzedzam, że kolejne prowokacje i napastliwości, które w Twoich, Noben, wypowiedziach (na całym forum, nie tylko w tym wątku) są aż nadto widoczne, zakończą się ostrzeżeniem.
Z pozdrowieniami, Olinka
Sosenko wszystkiego najlepszego na nowym etapie życia. Najważniejsze, że ty się cieszysz, bo zaczyna ci się piękny i czasami męczący czas i nie daj sobie wmówić jakiś "dziaderskich, zgorzkniałych" teorii na wasz temat. Teraz liczy się to co ty chcesz, nie porady "ekspertów". Jak widzisz każdy myśli o takiej sytuacji w różny sposób i to uświadamia jedynie, że nie warto się sugerować kimkolwiek tylko żyć po swojemu. Ja w różnych trudniejszych chwilach pytam się siebie, co bym pomyślała o danej sytuacji przed śmiercią.
Co do biologicznego ojca twojego dziecka, uważam jak kilka osób, że jak dzieciaka się nie chce to się samemu dba o to, a nie jak swawolny pasikonik bezmyślnie zdaje na "co będzie, to będzie". Z drugiej strony rozumiem tez jego niezadowolenie i szok, ma do tego pełne prawo. Miło by się wyraźnie określił bo na razie widzę, że nie wiesz na czym stoisz i zabiera ci pełną możliwość poukładania sobie wszystkiego po swojemu.
Jestem dzieciakiem, chowanym bez swojego biologicznego ojca od początków mojego świadomego istnienia i nie pamiętam bym za nim tęskniła. Naprawdę nigdy. Tak, że samodzielne wychowywanie dzieciaka, czy przez kobietę, czy przez mężczyznę wcale nie musi być traumatyczne dla dziecka. Jedynie pewnie jest trudniejsze dla samodzielnego rodzica..
Chciałam podpytać co u Sosenka, ale widzę, że została zbanowana
Szkoda
297 2021-04-07 10:55:55 Ostatnio edytowany przez KoloroweSny (2021-04-07 10:56:04)
A czemu mogła zostać zbanowana ?
298 2021-04-07 12:10:32 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-07 12:10:48)
Tego chyba nie dowiaduje się nikt, poza samym zainteresowanym..
Pewnie dlatego:
napisałam podobny wątek do twojego tylko z innego loginu,