sosenek napisał/a:Tak, na pewno jedna porażka rodzicielska na koncie też jest czynnikiem niesprzyjającym, wiem że on tą relację przeżywa.
Jeśli przeżywa, to moim zdaniem w jakims sensie dobrze o nim świadczy, bo znam takich, co nawet nie przeżywają. No i może to przeżywanie oznaczać, ze on jednak rokuje jako ojciec.
sosenek napisał/a:Czy wspólne życie jest możliwe po takim epizodzie?
nie wiem, może tak, jeśli gruntownie się ten temat przedyskutuje.
to tak jak ze zdradą - nie każda zdrada prowadzi do zakończenia związku tylko trzeba ją rozpracować, a później wybaczyć.
trzeba zrobić emocjonalny bilans co nam się bardziej opłaca.
Pisałaś, ze jego wyprowadzka była poniekąd z Twojej inicjatywy, ze jest szacunek, wiec ja bym tego ze zdrada nie porównywała jak ktoś wyżej, bo zdrada to właśnie brak szacunku. Wszystko zależy od szczegółów, od tego jak to rzeczywiście wyglądało, wyglada i będzie wyglądać. Poza tym każdy ma swoją granice. Jeśli czujesz, ze Twoja została przekroczona, to może być trudno wrócić na tory para. W każdym razie ja nie widzę nic szokujacego w szczerym przyznaniu, ze:
sosenek napisał/a: jest to dla niego problem, nie jest szczęśliwy, że ma być tatą (juz jedno dziecko ma-20 latke i mają kiepskie relacje, a wręcz wrogie), że to mu komplikuje plany na przyszłość.
Rozumiem doskonale, ze nie to chciałaś usłyszeć, ale patrząc obiektywnie, nie powiedział nic strasznego.
madoja napisał/a:Moim zdaniem straszne jest że jednak ma Wasz związek za nic.
.
Moim zdaniem pisanie, ze ma Wasz związek za nic, bo:
- sytuacja go przerosła
- zaliczył już porażkę jako rodzic
- nie chce być znowu ojcem
- nie chce zmian
- ma taki a nie inny charakter - jest mocno na wyrost. Zaryzykuje stwierdzenie, ze gdyby tak było, nie byłoby tego wątku albo pierwszy post brzmiałby zgoła inaczej. Sadze, ze wtedy nie potrzebowałby czasu na poukładanie sobie tego w głowie, bo wszystko byłoby jasne od początku i od razu wiedziałabyś, ze ten wóz będziesz ciągnęła sama.
madoja napisał/a:On dobrze wiedział czym ryzykuje tak się zachowując - że straci Ciebie, że mu nie wybaczysz, a jednak postawił na SWOJE samopoczucie.
Facet mógł być przerażony ciążą, ale mógł dalej przy Tobie trwać bo bałby się Ciebie stracić. On się nie bał.
.
Ja widzę to inaczej. Na podstawie tego co czytam odnoszę wrażenie, ze jego wyprowadzka nie jest wymierzona w Ciebie, autorko, ale jest przejawem jego charakteru i wyrazem jego złych doświadczeń i nieprzepracowanych problemów. Przepraszam za być może nieodpowiedni przykład, ale gdybym na przykład spowodowała wypadek i z powodu moich słabych umiejętności prowadzenia auta (zakładam na potrzeby tego wątku, ze właśnie to byłby powód wypadku) zginąłby człowiek, być może już nigdy więcej nie wsiadłabym za kółko, bo uznałabym, ze nie powinnam prowadzić, skoro robię to gorzej od większości kierowców. Ktoś powie - umiejętności można podszkolić. Tak, ale nie każdy jest urodzonym kierowca, nie każdy ma smykałkę do wszystkiego. No i ludzie są rozni - jeden się nie zrazi, a inny po raz drugi nie zaryzykuje.
Dziwi mnie, ze w innym wątku wiele osób pisało, ze pewien mąż miał pełne prawo zmienić zdanie co do potomstwa (przed ślubem i krótko po chciał, a potem mu się odmieniło), a tu człowiek, który ma już dziecko i się w roli ojca kompletnie nie odnajduje, jest przez niektórych odsądzany od czci i wiary.