Jeśli ktoś się wiąże z drugą osobą, czując się od niej gorszy to od razu nasuwa mi się wyjaśnienie, że ma chorobliwy lęk przed samotnością i woli być z kimkolwiek niż sama.
132 2021-03-22 09:26:44 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-03-22 09:30:17)
Roxann, Olinka - ale kobietki, ja się z wami w 100% zgadzam i swoją drogą, sama przestałam się kierować wyglądem przy wyborze partnera. Nie uważam, że ktoś jest gorszy bo jest po prostu 'brzydszy' (chociaż pewne rzeczy obiektywnie można stwierdzić). Głupotą jest staranie się w jakiś sposób 'dorównac' partnerowi, chyba że jedna strona tego wymaga, a druga potulnie się na to godzi.
Ja wiem, że sensem związku nie jest coś takiego, ale poniekąd zaintrygowala mnie ta kwestia, bo uważam że to w ogromny sposób wiąże się z niskim poczuciem wartości i kompleksami...
I ktoś wcześniej mi zarzucił, że skupiam się wyłącznie na wyglądzie - NIE. To że temat wątku jest taki, to wciąż zostaje tylko tematem.
bagienni_k - a co jeśli ta osoba, która czuje się gorsza, brzydsza i słabsza od atrakcyjnego i silnego partnera, żyje w jakiś poczuciu strachu, że straci tą osobę? (nie chodzi tu o mnie uściślajac), właśnie dlatego, że jej nie dorówna i obawiajac się, że znajdzie kogoś 'lepszego' od niej, sam woli zrezygnować i odejść..?
Powinna z pewnością trochę przewartościować swoje spojrzenie na siebie i świat, bo chyba nie po to żyjemy, żeby komukolwiek dorównywać a raczej rozwijać się samemu według swojego rytmu i swoich ambicji.
134 2021-03-22 17:37:39 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-03-22 17:49:45)
Magda
Ja wiem, że w wielu kwestiach może i nie mam żadnej praktyki, ale kurcze czy tak trudno przewidzieć, że często zupełnie odmienne osoby, chocby pod względem charakteru mogą do siebie nie pasować? Ja rozumiem: praca nad sobą, kompromisy itp, tylko na ile jest to możliwe? Bywa, że przecież dopiero po czasie ludzie sobie zdają sprawę, że ich cele się zupełnie różnią, więc się rozstają. A jak się to wcześniej wyczuje, to jest szansa w porę się ewakuować. Swego czasu, jak jeszcze mi bardzo zależało to spotykało się na swojej drodze różne duszyczki
, z którymi sporo mnei łączyło, ale też przeważnie coś istotnego dzieliło. Akurat miałem pecha do takich zbyt angażujących się, czytaj: poza związkiem nie ma życia
Inna sprawa, że ciężko to rozpatrywać tylko pod kątem wyglądu.
bagienny, nie chodzi o brak doświadczenia, ale o wyolbrzymianie wszelkich trudności, które mogą i pojawiają się w związkach i katastrofizowanie, jakie to straszne jest związkowe życie, to docieranie się, to czasami rezygnowanie z czegoś na rzecz partnera, te kompromisy, itd. więc lepiej już być singlem. No pewnie, że jak na każdym kroku w związkach czają się zagrożenia, to lepiej trzymać się od nich z daleka :-D wcale mnie nie dziwi, że w każdej Twojej relacji, która może jakoś rokowała, znajdował się jakiś feler nie do przeskoczenia :-P Jak coś z tym nie zrobisz, to samo nie zniknie, bo ludzie zawsze jakoś się od siebie różnią, a to wymaga dopasowania. Tylko że w związkach trzeba JEDNOCZEŚNIE 1)umieć dopasować się oraz 2)umieć wyrazić siebie. Jak nie umiesz pierwszego, to nie zbudujesz więzi, a jeśli masz problem z drugim, to stracisz autonomię.
Związkofoby biorą się stąd, że gdzieś w przeszłości za bardzo musiał dostosowywać się do opiekuna, aby mu się przypodobać, bo od opiekuna zależał jego byt, więc robił wiele, żeby być kochanym. Jednak za to nadmierne dopasowanie płacił wysoką cenę w postaci rezygnacji z siebie. To im zostaje w dorosłości, ten lęk przed związkiem, gdy każde ustępstwo staje się dla nich od razu wielkim poświęceniem, końcem świata, zatraceniem siebie itd. A z drugiej strony jest lęk przed utratą kogoś. Może więc lepiej zawczasu się nie angażować, znaleźć przeszkodę, której nie da się ominąć. Trzeba zwiewać i trzymać się do tego z daleka i chwalić sobie życie singla, gratulując sobie w myślach jakiego to zniewolenia uniknęło się dzięki własnej roztropności.
Odnośnie kobiet ubierający facetów i "wyrabiających się" pod okiem kobiety to mam zgoła inne doświadczenia.
Gdy byłem singlem i sam dobierałem sobie garderobę, troszkę wzorując się na niektórych blogerach (wzorując to znaczy - nie kopiując stylu 1:1, z polskich blogerów głównie mr vintage) - słyszałem wiele komplementów od kobiet jak to niby jestem dobrze ubrany, super ciuchy itd.
Związałem się z pewną kobietą, zaczęła mi doradzać, że niby w tym lepiej, w tym lepiej. Efekt był taki, że stare koleżanki nie były zachwycone zmianą. Raczej pytały czemu przestałem się fajnie ubierać. Niektóre kobiety w związku jeżeli facet jest zbyt atrakcyjny, to próbują go trochę "obrzydzić", żeby konkurencja w postaci innych kobiet nie zwracała uwagi na faceta.
Dlatego najlepiej jest mieć własny styl niezależnie od tego co druga połówka sądzi. A przesadne dbanie o wygląd to w ogóle bzdura i domena kobiet. Tracicie w swoim życiu wiele czasu na jakieś wymyślne fryzury, makijaże, dobieranie kolorów, materiałów pod różne okazje itd. A facet zawsze dobrze wygląda w klasycznym stylu - niebieskie jeansy lub czarne materiałowe spodnie (lub czarne jeansy), lekko zwężana nogawka (ale nie przylegająca do nogi), do tego jakaś zwykła kurtka pilotka, lub skóra, t-shirt, koszula. Naprawdę nie trzeba cudować, bycie facetem jest zajebiste, bo teraz każdy facet chce się na siłe przypodobać i robi ze swoim wyglądem niewiadomo co.A teraz jak facet postawi na klasykę, minimalizm - traci mało czasu, wygląda mega atrakcyjnie i wyróżnia się z tłumu. Wcale nie trzeba chodzić po barberach, wydawać setki złotych na ekskluzywne fryzury, wystarczy pewność siebie, uśmiech i wtedy nawet we fryzurze za 30zł w najbliższym salonie facet będzie wyglądał lepiej, niż wydając co 2 tygodnie 100 zł u modnego "barbera" żeby zrobić pędzel na głowie.
Tak z moich obserwacji - panie lubią zadawać się z modnisiami, pięknisiami ale bardziej na zasadzie koleżeństwa, przyjaźni, a w ogóle najlepiej jak taki nieźle "ulizany" facet jest gejem. Nie pozwalają im na więcej bo brak im męskiej energii, testosteronu. Ci zwykle ubrani, klasycznie, nie przesadzający z wyglądem przeważnie robią z kobietami bardziej przyjemne rzeczy - oni pozwalają kobietom wyglądać, a sami prezentują po prostu męskie cechy, charakter, energię i są po prostu zadbani, niekoniecznie super modni - to wystarczy.
Związałem się z pewną kobietą, zaczęła mi doradzać, że niby w tym lepiej, w tym lepiej. Efekt był taki, że stare koleżanki nie były zachwycone zmianą. Raczej pytały czemu przestałem się fajnie ubierać. Niektóre kobiety w związku jeżeli facet jest zbyt atrakcyjny, to próbują go trochę "obrzydzić", żeby konkurencja w postaci innych kobiet nie zwracała uwagi na faceta.
Było się nie wiązać z zakompleksioną zazdrośnicą :-D
Trochę też za bardzo własnego stylu nie miałeś, albo byłeś elastyczny jak modelina skoro pozwoliłeś się tak lepić ;-)
137 2021-03-23 10:55:01 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-23 10:55:11)
Magda Akurat doskonale rozumiem, o co Ci chodzi, zresztą w moim przypadku akurat wiem, w czym jest "problem". Tzn nie tyle problem, co powiedzmy podejście do zachowania swojej indywidualnośći w możliwie jak największym stopniu. Takim, jaki nie będzie odpowidał 99,9 % parrnerek, jakie spotkam na swojej drodze.
Ale nie o tym chciałem
Chodzi mi raczej o takie różnice, których wiemy, że nie przeskoczymy, już prawie na samym początku Można sobie tu wpisać dowolną rzecz.
Akurat Autorce chodzi o sam wygląd, tylko operowanie wyłącznie na nim wydaje mi się ryzykowne.
138 2021-03-23 14:27:46 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2021-03-23 14:31:38)
Magda Akurat doskonale rozumiem, o co Ci chodzi, zresztą w moim przypadku akurat wiem, w czym jest "problem". Tzn nie tyle problem, co powiedzmy podejście do zachowania swojej indywidualnośći w możliwie jak największym stopniu. Takim, jaki nie będzie odpowidał 99,9 % parrnerek, jakie spotkam na swojej drodze.
Dokładnie o tym pisałam, problem z zachowaniem autonomii i zachowanie możliwość wyrażenia siebie vs dopasowywanie się :-)
Powodzenia w takim razie w spotykaniu ;-)
Wiesz co, jakiś czas temu, gdy z kimś tylko rozmawiałam o relacji z moim facetem, planach itd., to ta osoba stwierdziła, że dużo dla niego poświęcam. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo sama nie miałam takiego wrażenia. Schodziłam po prostu z rzeczy i spraw, które nigdy nie były dla mnie jakoś szczególnie istotne, nie stanowiły o mnie, a dla niego są ważne. Tak mniej więcej wygląda dopasowywanie, chociaż z boku wydawać się może poświęceniem.
139 2021-03-23 17:11:24 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-23 17:13:03)
Wiesz co, jakiś czas temu, gdy z kimś tylko rozmawiałam o relacji z moim facetem, planach itd., to ta osoba stwierdziła, że dużo dla niego poświęcam. Bardzo mnie to zaskoczyło, bo sama nie miałam takiego wrażenia. Schodziłam po prostu z rzeczy i spraw, które nigdy nie były dla mnie jakoś szczególnie istotne, nie stanowiły o mnie, a dla niego są ważne. Tak mniej więcej wygląda dopasowywanie, chociaż z boku wydawać się może poświęceniem.
Pięknie powiedziane.
Ogólnie zgadzam się ze wszystkimi wypowiedziami Magdy i nie rozumiem (ale też nie muszę rozumieć) podejścia Bagienki_k'a, że jak się coś komuś coś podpowie, czy doradzi, to automatycznie zatracają swoją indywidualność. Ja to odbieram wręcz jako jakieś dziwne ograniczenie czy wręcz fobię. Nic nie można powiedzieć, nic ruszysz, nic kupić... Zresztą, pamiętam wątek w którym była mowa o wystroju mieszkania czy wyposażenia kuchni, czy ogólnie pojętej "diety" i Bagienni_k miał podobne zdanie.
No "mój" schódł ostatnio i musiał jakieś rzeczy dokupić, to że coś sugerowałam albo po prostu z tego co sam wybrał mówiłam w czym mu najlepiej nie znaczy od razu, że zatracił swoją indywidualność. To dorosły facet i nie będzie chodził w czymś co mu nie podoba. Jednak co złego w tym, że przymierzając przykładowo kilka kurtek zimowych, w których dobrze czuje, ja powiem że ta najlepiej na nim wygląda albo on w niej najlepiej? Podobnie z garniturem i innymi rzezczami.
Już o zakupach online nie chcę rozwijać off topu bo wiadomo.
Odnośnie kobiet ubierający facetów i "wyrabiających się" pod okiem kobiety to mam zgoła inne doświadczenia.
Gdy byłem singlem i sam dobierałem sobie garderobę, troszkę wzorując się na niektórych blogerach (wzorując to znaczy - nie kopiując stylu 1:1, z polskich blogerów głównie mr vintage) - słyszałem wiele komplementów od kobiet jak to niby jestem dobrze ubrany, super ciuchy itd.
Związałem się z pewną kobietą, zaczęła mi doradzać, że niby w tym lepiej, w tym lepiej. Efekt był taki, że stare koleżanki nie były zachwycone zmianą. Raczej pytały czemu przestałem się fajnie ubierać. Niektóre kobiety w związku jeżeli facet jest zbyt atrakcyjny, to próbują go trochę "obrzydzić", żeby konkurencja w postaci innych kobiet nie zwracała uwagi na faceta..
E tam, gadanie. Może po prostu Twoja kobieta miała inny gust. Gdybyś wtedy był tai super to nie byłyby te kobiety Twoimi koleżankami tylko któraś kobietą
Inna sprawa, że wiele osób w związku sobie odpuszcza dbanie o siebie bo już znalazło tą drugą osobę.
Wszystko zależy
140 2021-03-23 17:34:38 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-23 17:36:41)
Rox, to powiem Ci, jak to z boku wygląda: trochę tak, jakby facet rzeczywiście nie był w stanie albo nie chciał wprowadzić do swojego życia tych zmian sam z siebie. Chodzi mi o to, że niektóre, podkreślam niektóre zmiany, o jakich wpsominacie, jawią mi się tak, jakby były prawie niemożliwe do zrealizowania, gdyby nie partner. Takie wrażenie, jakby osobisty rozwój był łatwiejszy i możliwy u boku drugiej osoby czy też zmotywowany prawie wyłącznie jej obecnością(niekoniecznie nawet sugestiami czy radami albo nie daj Boże narzucaniem się).
Zatem pytanie czy Kolega A. nie schudłby, gdyby nie był z Tobą w związku? Nie neguję tych wszystkich wspaniałości, jakie wynikają z bycia w relacji, ale takie właśnie odnoszę wrażenie, jakie opisałem. Ponadto "ograniczenie" jest moim zdaniem zbyt mocnym słowem. Gdzieś w innym wątku, któraś z Pań wpsomniała, że Wy, choćby w kwestii mieszkania,wystroju czy takich przyziemnych spraw, bardzo często dążycie do doskonałości. Pragniecie, aby wszsytko było dopieszczone w najdorbniejszych szczególikach i detalach. Być może często jest tak, że granica rozsądku( w naszym rozumieniu) co do tych detali jest dawno przekroczona i pewne rzeczy budza zwyczajne zażenowanie. Natomiast tutaj, w całej tej dyskusji, chodzi akurat o kwestie, które ja przynajmnije nie traktuję tak poważnie, jak 99 % kobiet Z góry mogę Cię zapewnić, że o wiele łatwiej byłbym chętny na wszelkie kompromisy czy rady w kwestii mieszkania, samochodu, miejsca na wakacje czy rodzaju obiadu na dany dzień, niż przejmowania się czy kolor mojej marynarki pasuje do koloru sukienki mojej partnerki.
Magda Nie będę wnikać o jakie sprawy chodziło w Twoim zyciu, ale z pewnością były to bardziej poważniejsze kwestie niż gusta co do ubioru?
Bagiennki_k spoko, tylko chciałam powiedzieć, za Magdą, że wyolbrzymiasz problemy dotyczące związku, kompromisu itd.
Nie wiem czy to kwestia wyolbrzymiania problemów dot. związku czy po prostu samoświadomości, i niechodzi mi tu o przykład Bagienni_ka, tylko ogólnie o ludzi. Są ludzie o tak dużej potrzebie niezalezności, indywidualności i przestrzeni, bycia wiernym sobie i swoim upodobaniom, o tak niskim poziomie elastyczności, że problemy dot. bycia w związkach i dzielenia z kimś przestrzeni, w tym kompromisów są nie do przeskoczenia i ok. Może czyni ich to życiowo trochę kalekami, bo trudno buduje się relacje, ale dalej to jest ich i jest ok. Magda napisała fajną rzecz, że schodziła z rzeczy i spraw, które nigdy nie były dla niej szczególnie istotne, nie stanowiły o niej, a były dla drugiej ważne i to jest dopasowanie. Dokładnie tak, ale właśnie- kluczowa kwestia- schodzenie z rzeczy, które nie były szczególnie istotne, nie stanowiły o niej. WIec owszem, podpowiadanie i doradzanie nie musi być tożsame z zatracaniem indywidualności, ale może, skoro dla tej konkretnej osoby właśnie te rzeczy o niej stanowią. Ja mam tak własnie z ubraniami, one mnie mocno wyrażają. Mimo dużego minimalizmu w tym aspekcie niemal wszystkie ubrania które mam są skrupulatnie dobierane i szyte z materiałów bezpośrednio na mnie. One mnie wyrażają swoją formą, barwą, oryginalnością. Zatem wszelkie uwagi i sugestie, że powinnam coś w tym aspekcie zmienić lub poprawić, lub do kogoś pasować są dla mnie nie ok i ulegnięcie im byłoby tożsame z zatracaniem indywidualności. Ktoś mógłby powiedzieć "a co Ci robi różnicę, czy masz marynarkę czy narzutkę"... Ktoś to nazwie wyolbrzymianiem? Ok, niech nazywa. Równie dobrze mogłabym odwrócić sytuację i nagle kazać partnerowi przestać tyle uwagi poświęcać na wygląd, ubrania i pielęgnację i sugerować, że powinien coś olać i nie przywiązywać tak wagi. Czy wyolbrzymiałby twierdząc, że próbuję go zmieniać? Może dla wielu osób tak, bo przecież chodzi tylko o ubrania... No a właśnie dla niektórych to aż ubrania. Coś co ich określa. Jestem też wnętrzarską minimalistką, wystarczy mi biała ściana i dwa meble na krzyż i sugerowanie teraz partnerowi, że powinien oczyścić dom z obrazów, rzeźb, dodatków, dywanów, zasłon bo "po co taki przesyt" to też uderzanie w coś, co wyraża jego osobowość. I znowu- ktoś by powiedział "co mu robi, czy ten dywan leży czy nie, czy ta misa stoi na stole czy nie"... no a robi. Więc wszystko jest subiektywne.
143 2021-03-23 21:02:36 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-23 21:04:54)
Rit_a Powiem szczerze, że to też może dużo zależeć od tego, o czym konrektnie akurat rozmawiamy i czego miałyby dotyczyć ewentualne ustępstwa czy kompromis. Ponadto waga, jaką dana oosba przywiązuje do dziedziny życia lub różnych jego elementów. Dlatego moje stanowisko w tej sprawie akurat dotyczyło właśnie ubrań. Dla mnie ubranie ma przede wszystkim spełniać swój podstawowy cel: okryć ciało Może to dziwnie zabrzmi, bo równie dobrze mógłbym chodzić np w worku po ziemniakach
Tylko chodzi właśnie o styl czy zwyczajną wygodę, jak również nie przywiązywanie wagi do niektórych rzeczy, które dla mnei osobiście sa po prostu zbęnymi detalami. Wiem, kolorów jest dużo, krojów czy tam stylów, ale nigdy nie pomyślę, że mam dobierać swój ubiór pod ubiór kogokolwiek, poza oczywiśćie szczególnymi przypadkami, gdzie raczej nie ma możliwośći kompromisu(wesele, rozmowa kwalifikacyjna itp). Mówiąc to z pełną świadomością, miałbym teraz spory problem, zęby się przyzwyczaić np do regularnego i częstego noszenia eleganckich ubrań, jak chociażby garniturów. O ile do pracy czy na naprawdę specjalne okazje musiałbym się dostosować, to noszenie ich tylko dlatego, zę ktoś mnie lubi w tym oglądać (a ja niekoniecznie czuję się komfortowo) już nie byłoby takie łatwe. W ubraniu to ja przede wszytkim mam się czuć komfortowo, dlatego nie wyobrażam sobie, żeby mi ktś doradzał, co mam kupować.
Jeszcze jedną rzecz musze napisać: pewne przyziemne rzeczy codziennego użytku czy ogólnie mówiąc dobra mają dla mnie znaczenie raczej pragmatyczne, nie sentymentalno-estetyczne. Zatem najważniejsze, żeby samochód był sprawny, mieszkanie schludne, ale niekoniecznie odpicowane na błysk, z wszelkimi możliwymi "udziwnieniami" itp. Ogólnie wszędzie, gdzie forma przerasta treść zaczynam wątpić w sens całego przedsięmwzięcia. Nie sądzę, żeby to się przekładało na zdolność do nawiązywania relacji, poza tym im poważniejsza sytuacja tym jakoś łatwiej przyjąć argumenty drugiej strony.
144 2021-03-24 12:41:31 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-24 13:00:12)
Wiem, kolorów jest dużo, krojów czy tam stylów, ale nigdy nie pomyślę, że mam dobierać swój ubiór pod ubiór kogokolwiek, poza oczywiśćie szczególnymi przypadkami, gdzie raczej nie ma możliwośći kompromisu(wesele, rozmowa kwalifikacyjna itp). Mówiąc to z pełną świadomością, miałbym teraz spory problem, zęby się przyzwyczaić np do regularnego i częstego noszenia eleganckich ubrań, jak chociażby garniturów. O ile do pracy czy na naprawdę specjalne okazje musiałbym się dostosować, to noszenie ich tylko dlatego, zę ktoś mnie lubi w tym oglądać (a ja niekoniecznie czuję się komfortowo) już nie byłoby takie łatwe. W ubraniu to ja przede wszytkim mam się czuć komfortowo, dlatego nie wyobrażam sobie, żeby mi ktś doradzał, co mam kupować.
Ok, Ty tak masz ale ktoś inny ma inaczej i chętnie zdaje się na gust partnera w pewnych kwestiach. Nie wiem dlaczego u Ciebie jakieś sugestie czy rady automatycznie wiążą się z tym, że ktoś ma się w tym czymś źle czuć bo na pewno jest mu to narzucone wbrew jego woli. Trochę zaufania Przecież w interesie obojga jest dobrze wyglądać i podobać się sobie nawzajem. Ja lubię dbać o partnera i on to docenia tym bardziej, że nie znosi chodzić po sklepach a na kosmetykach się zwyczajnie nie zna. Ja z kolei z chęcią zostawiam mu inne, bardziej męskie obowiązki.
I też nie rozumiem takiego zacietrzewienia, że sam wiem najlepiej w czym wyglądam i czuję dobrze dlatego zdanie partnera mnie nie interesuje. Facet ubierając coś, w czym mi się najbardziej podoba, sprawia mi nie mniejszą przyjemność niż np. kiedy wręcza mi kwiaty. W drugą stronę działa to podobnie. Oczywiście dbam(y) o siebie w pierwszej kolejności dla siebie samych ale nie ukrywam, że też dlatego by czuć się atrakcyjni w oczach ukochanej osoby.
Dokładnie
Ja mam inaczej, inni mają inaczej Poruszamy się dalej w kwestii ubrań, czyli jednej z tych kwestii, które jak wspomniałem wcześniej, mają dla mnie przede wszystkim znaczenie pragmatyczne. Zatem im więcej ktoś mi będzie "truł" na temat iluś tam szxczegółów, tym bardziej mnie to będzie irytować. Jeśli Twojemu partnerowi nie przeszkadza Twoje podejście, to spoko:) Mnie by zwyczajnie uwierało, zresztą sama przyznałaś, że ma to nieco charakter takiego matkowania, chyba, że jest inaczej
Tak, zdecydowanie sam najlepiej wiem, w czym mi jest najwygodniej Jeśli mam w czymś chodzić, co mi specjalnie nie odpowiada a partnerce już tak, to sory, ale tak się nie da. Poza tym to już byłbym dużo szczęśliwszy, gdyby bliska osoba kochała mnie niezależnie od tego, co mam na sobie. Ja nie mówię tutaj oczwiście o noszeniu dresu, kiedy partnerka ubiera elegancką sukienkę. Natomiast już dobieranie koloru krawatu do tej sukienki byłoby lekkim przegięciem.
Jeśli Kolega A. potrzebuje trochę więcej kosmetyków, to niech je stosuje Ja tam wolę swóją skromną kosmetyczkę, gdzie jest raptem: żel pod prysznic, mydło, dezydorant, krem Nivea, woda po goleniu, szczoteczka z pastą do zębów, gąbka, sczotka do włosów i chusteczki dezynfekcyjne
146 2021-03-24 15:55:18 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-24 16:02:32)
Tak, zdecydowanie sam najlepiej wiem, w czym mi jest najwygodniej
Jeśli mam w czymś chodzić, co mi specjalnie nie odpowiada a partnerce już tak, to sory, ale tak się nie da.
Dlaczego od razu zakładasz, że musiałoby być to coś, co Ci niespecjalnie odpowiada? Przecież znam partnera i widzę, wiem w czym się najlepiej czuje i co lubi. Jedno nie wyklucza drugiego.
Poza tym to już byłbym dużo szczęśliwszy, gdyby bliska osoba kochała mnie niezależnie od tego, co mam na sobie. Ja nie mówię tutaj oczwiście o noszeniu dresu, kiedy partnerka ubiera elegancką sukienkę. Natomiast już dobieranie koloru krawatu do tej sukienki byłoby lekkim przegięciem.
Widzisz, a mi mój partner najbardziej się podoba nago Także moja miłość bynajmniej nie jest uzależniona od ubioru.
Nie zmienia to jednak faktu, że dbaniem o siebie, o swój wygląd sprawia mi przyjemność. Ja bynajmniej nie należę do kobiet, które będą ubierały faceta w łachy byleby miał mniejsze powodzenie u innych kobiet
A jak słyszę komplementy pod jego adresem, to jest mi zwyczajnie miło.
A w dobieraniu krawatu do koloru sukienki partnerki nie widzę nic nadzwyczajnego. Lubię się dobrze prezentować i dbać o detale, a jak gdzieś wychodzimy, szczególnie na jakąś oficjalną imprezę, to chcę byśmy się również dobrze prezentowali jako para.
Jeśli Kolega A. potrzebuje trochę więcej kosmetyków, to niech je stosuje
Ja tam wolę swóją skromną kosmetyczkę, gdzie jest raptem: żel pod prysznic, mydło, dezydorant, krem Nivea, woda po goleniu, szczoteczka z pastą do zębów, gąbka, sczotka do włosów i chusteczki dezynfekcyjne
Nie wiem czy potrzebuje i pewnie sam by pewnych rzeczy nie kupił (nie używał), natomiast ja wychodzę z założenia, że faceci też powinni dbać np. o kondycje skóry dlatego nie raz robimy sobie razem maseczki albo jakieś kąpiele czy masaże olejkami. Sucha skóra dodaje lat Ty młody jeszcze jesteś, ale mój A. jest ode mnie sporo starszy dlatego zależy mi by się dobrze trzymał jak najdłużej
147 2021-03-24 17:13:11 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-24 17:13:42)
Dlaczego od razu zakładasz, że musiałoby być to coś, co Ci niespecjalnie odpowiada? Przecież znam partnera i widzę, wiem w czym się najlepiej czuje i co lubi. Jedno nie wyklucza drugiego.
No widzisz, nie wykluczam takiej możliwości Powiedziałbym, że takie sytuacje nie zdarzają się tak rzadko, choć może nie u Ciebie.
(...) Nie zmienia to jednak faktu, że dbaniem o siebie, o swój wygląd sprawia mi przyjemność. Ja bynajmniej nie należę do kobiet, które będą ubierały faceta w łachy byleby miał mniejsze powodzenie u innych kobiet
A jak słyszę komplementy pod jego adresem, to jest mi zwyczajnie miło.
A w dobieraniu krawatu do koloru sukienki partnerki nie widzę nic nadzwyczajnego. Lubię się dobrze prezentować i dbać o detale, a jak gdzieś wychodzimy, szczególnie na jakąś oficjalną imprezę, to chcę byśmy się również dobrze prezentowali jako para.
W tym wypadku chyba panuje baaardzo duża rozbieżność w rozumieniu czym jest dbanie o siebie. Pewnie nawet Ci, którzy by nie zmieniali gaci przez kilka dni, twierdziliby tak samo. W moim rozumieniu owo "dbanie" rozumie z pewnością inaczej niż Ty Rozumię to jako przede wszystkim, jako stosowanie schludnego ubioru, odpowiedniego do okoliczności. Granica, za która zaczynają się detale i zwykła przesada znajduje się u mnie nie tak wysoko, jak u Ciebie. Co rozumiemy pod pojęciem łachów? Każdy inny strój, poza eleganckim i wizytowym? Ja np mogę uznać za łachy, to w czym chodze po domu a i tak niektórzy chodzą po mieszkaniu w strojach dużo bardziej gustownych.
Natomiast właśnie tego typu szczególiki, jak kolor krawatu do sukienki do już coś, co naprawdę nie ogarniam. Poza parom wyjątkami, to w zasadzie każdy kolor mi odpowiada.
Nie wiem czy potrzebuje i pewnie sam by pewnych rzeczy nie kupił (nie używał), natomiast ja wychodzę z założenia, że faceci też powinni dbać np. o kondycje skóry dlatego nie raz robimy sobie razem maseczki albo jakieś kąpiele czy masaże olejkami. Sucha skóra dodaje lat
Ty młody jeszcze jesteś, ale mój A. jest ode mnie sporo starszy dlatego zależy mi by się dobrze trzymał jak najdłużej
No, powiem szczerze, że nie mam pojęcia co by mnie musiało skłonić, żebym sobie położył na twarz jakąś tam tapetę czy maseczkę albo urządząć masaże z olejkami..W sumie przyczyna jest dość prozaiczna, bo ludzie dają mi znacznie mniej lat niż mam Jak mnie w sklepie monopolowym biora za smarkatego uczniaka(po goleniu), to za parę zmarszczek jeszcze się nie obrażę
148 2021-03-24 17:26:39 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-24 17:27:44)
No, powiem szczerze, że nie mam pojęcia co by mnie musiało skłonić, żebym sobie położył na twarz jakąś tam tapetę czy maseczkę albo urządząć masaże z olejkami..W sumie przyczyna jest dość prozaiczna, bo ludzie dają mi znacznie mniej lat niż mam
Jak mnie w sklepie monopolowym biora za smarkatego uczniaka(po goleniu), to za parę zmarszczek jeszcze się nie obrażę
Zdumiewające, że wszystko co mogłaby zrobić dla Ciebie kobieta, odbierasz jako jakiś atak na Twoją szeroko rozumianą wolność. Mam przeczucie, że miałbyś nawet problem z dotykiem, który jest przecież namacalnym przykładem przekroczenia granicy komfortu
Mi to z kolei sprawia po prostu przyjemność i takie domowe spa to też jest jakiś ze sposobów spędzania czasu razem. Raz mu kiedyś nałożyłam maseczkę bardziej dla zabawy (potem sam polubił bo widzi efekty ), a masaże olejkami nie tylko relaksują i poprawiają wygląd skóry ale też są bardzo przyjemne i można je wykorzystywać w różny sposób
Mi to z kolei sprawia po prostu przyjemność i takie domowe spa to też jest jakiś ze sposobów spędzania czasu razem. Raz mu kiedyś nałożyłam maseczkę bardziej dla zabawy (potem sam polubił bo widzi efekty
), a masaże olejkami nie tylko relaksują i poprawiają wygląd skóry ale też są bardzo przyjemne i można je wykorzystywać w różny sposób
W pełni się zgadzam! Wspólne domowe spa to bardzo fajna sprawa i też jakiś sposób na spędzenie czasu razem. My bardzo lubimy tak się wspólnie pielęgnować. I to jest taka strefa właśnie, gdzie wzajemnie wymieniamy się ulubionymi sposobami i formami pielęgnacji, ja przemycam jak najwięcej natury i różnych surowców kosmetycznych i sama nam tworzę różne specyfiki, partner różne metody i rytuały, a że lubi to się trochę zna. Fajna zabawa no i relaks. Przyjemne z pożytecznym.
No cóż, widocznie każdy preferuje inne rodzaje przyjemności
Jakoś nie widzę siebie łączącego słowo "rytuał" czy "przyjemność" z zabiegiem pielęgnacji ciała..
Co do samego dotyku, to poniekąd masz rację Rox Nie przepadam specjalnie za zbyt częstym macankiem, w szczególności zaś w miejscach publicznych. Razi mnei to często, kiedy widzę, żę tzw granica dobrego smaku zostaje przekroczona. Od razu uprzedzę Twoje pytanie: nie, nie chodzi mi o trzymanie się za ręce, jakieś pocałunki czy przytulanie się, ale raczej ich intensywność..
Co do zmarszczek to się nie przejmuję póki co i nie muszę się specjalnie odmładzać. Jak facjata prawie 35 letniego faceta wygląda jak twarz 19 letniego młokosa to nie trzeba się bać
151 2021-03-24 21:50:32 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-24 21:51:23)
Jakoś nie widzę siebie łączącego słowo "rytuał" czy "przyjemność" z zabiegiem pielęgnacji ciała..
Samego zabiegu może nie ale jak się czujesz po takiej intensywnej pielęgnacji - o ja Cie sama czynność jest dla mnie droga przez mękę ale raz na jakiś czas warto bo po dobrze dobranej czujesz się fenomenalnie!
Natomiast gdybym chciała obłożyć swojego jakimiś kremami i maseczkami to już widzę jakby na mnie wywalił oczy
Widzisz, to ja miałem swego czasu odwrotnie: wcześniej regularni "lubiałem" się taplać w wannie dłużej niż to potrzeba do umycia się Napisałem w cudzysłowie, bo największą i wymierną korzyścią z niego było to, że po intensywnym wysiłku, półgodzinne leżenie w wannie odprężało i rozluźniało wszystkie mięśnie. Przynajmnije tak, że nie było na drugi dzień zbytnich zakwasów
Chociaż samo leżenie w gorącej wodzie nie było specjalnie ekscytujące.
Natomiast gdybym chciała obłożyć swojego jakimiś kremami i maseczkami to już widzę jakby na mnie wywalił oczy
Fakt, jjbp niektóre zabiegi, czy te wspomniane już rytuały to faktycznie jak droga przez mękę, ale właśnie- jaki efekt!
Co do wywalenia oczu- maseczki to może być za dużo dla niektórych facetów, ale już drogocenne olejki wcierane w drodze masażu w twarz, a przede wszystkim ciało... myślę, że by się skusił czy nie?
Olej to ja toleruję tylko na patelni do smażenia ewentualnie do sałatek
Poza tym nie pamiętam, czy kiedykolwiek byłem na profesjonalnym masażu..
155 2021-03-24 22:09:26 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-24 22:09:48)
jjbp napisał/a:Natomiast gdybym chciała obłożyć swojego jakimiś kremami i maseczkami to już widzę jakby na mnie wywalił oczy
Fakt, jjbp niektóre zabiegi, czy te wspomniane już rytuały to faktycznie jak droga przez mękę, ale właśnie- jaki efekt!
![]()
Co do wywalenia oczu- maseczki to może być za dużo dla niektórych facetów, ale już drogocenne olejki wcierane w drodze masażu w twarz, a przede wszystkim ciało... myślę, że by się skusił
czy nie?
Zależy jak bym to sprzedała hehe
Jeśli jako zabieg czysto pielęgnacyjny to najpewniej by w to poszedł żeby mi sprawić frajdę ale zapewne cały proces nie do końca by ogarniał co się wokół niego dzieje
Zależy jak bym to sprzedała hehe
Jeśli jako zabieg czysto pielęgnacyjny to najpewniej by w to poszedł żeby mi sprawić frajdę ale zapewne cały proces nie do końca by ogarniał co się wokół niego dzieje
Można to też potraktować jako grę wstępną W końcu seks to najlepszy zastrzyk młodości
Po takim rytuale człowiekowi od razu ubywa 10 lat
157 2021-03-24 22:23:38 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-24 22:26:08)
W naszym wieku ten argument chyba nie podziała wątpię aby którekolwiek z nas chciało wyglądać aż tak młodo
Mi właśnie o to chodziło, co Roxann napisała, ale nie chciałam tak wprost
Olej to ja toleruję tylko na patelni do smażenia
ewentualnie do sałatek
![]()
Poza tym nie pamiętam, czy kiedykolwiek byłem na profesjonalnym masażu..
Ale my tu mówimy o naturalnych olejkach, które mają wiele właściwości odżywczych i bynajmniej nie są "tłuste", za to powodują, że skóra staje się gładka i przyjemna w dotyku, a do tego nieziemsko pachnie
Masaż świetna sprawa, polecam szczególnie w wykonywaniu najbliżej osoby
Są ludzie o tak dużej potrzebie niezalezności, indywidualności i przestrzeni, bycia wiernym sobie i swoim upodobaniom, o tak niskim poziomie elastyczności, że problemy dot. bycia w związkach i dzielenia z kimś przestrzeni, w tym kompromisów są nie do przeskoczenia i ok. Może czyni ich to życiowo trochę kalekami, bo trudno buduje się relacje, ale dalej to jest ich i jest ok.
O to właśnie mi chodziło.
Wszystko ma swoją przyczynę i to, że komuś brakuje tak bardzo elastyczności, że każde, podkreślam każde ustępstwo traktuje jak zamach na własną niezależność i rzekomą konieczność podporządkowania się, wydaje się czymś jednak oddalonym od normy; rodzajem niezdrowej fiksacji, polegającej na kurczowym trzymaniu się tego, za kogo się uważa, jakby każde ustępstwo stawało się zdradą siebie. Widzę w tym obawę, że inni są zagrażający, że potraktują taką osobę instrumentalnie, będą władcze, a w dalszej kolejności uzależnią od siebie, podporządkują sobie, wykorzystają, pozbawią wolności a dana osoba nic na to nie będzie mogła poradzić.
Racja, że czyni to z takiej osoby kalekę związkową, bo chcąc niechcąc, związek to współzależność. To w wieku nastoletnim szukamy swojej tożsamości, bronimy niezależności jak Zawiszy, a potem dojrzewamy do tego, aby z drugą równie odrębną i niezależną osobą związać się, zdając sobie sprawę, że jest to relacja wzajemnie zależna oraz każde z dwojga coś ważnego i cennego chce drugiemu dawać, ale także chce coś dostać.
Widzę, że drobny problem z jedną dziedziną rozrósł się na całe podejście do życia
Muszę jednak przyznać rację, że rzeczywiście mam w sobie coś z takiej osoby, jaką opisała Rit_a. Z drugiej strony, jestem bardziej wrażliwy na krytykę osób, które nie są ze mną blisko związane. Zawsze się wkurzałem, jak mi zwracał uwage ktoś z rodziny, ale jeśli to samo stwierdził znajomy/przyjaciel czy obca osoba po krótkim kontakcie, to zaczynałem inaczej patrzeć na tę sprawę. Poza tym za często słuchałem w dziecińśtwie porównań do innych, mimo, że jestem jedynakiem
W każdym razie, spróbuję inaczej: czy jest jakaś dziedzina życia czy kwestia w której WYJĄTKOWO cenicie swoją indywidualność( taką, jaką posiadacie, mimo bycia w związku)? Mam na myśli coś, co wzbudza Waszą irytację dużo bardziej, niż inne aspekty, kiedy ktoś zaczyna Wam doradzać czy coś sugerować?
Żeby przedstawć to bardziej obrazowo: jeśli chcecie kupić/lub urządzić mieszkanie, to co będzie bardziej palącą kwestią czy ewentualnym powodem do sporów: lokalizacja, cena czy ogólny standard lub kolor kafelków w łazience albo krój firanek?
Żeby przedstawć to bardziej obrazowo: jeśli chcecie kupić/lub urządzić mieszkanie, to co będzie bardziej palącą kwestią czy ewentualnym powodem do sporów: lokalizacja, cena czy ogólny standard lub kolor kafelków w łazience albo krój firanek?
Dla mnie wszystkie te aspekty są ważne. Dom, jego wnętrze, ma być przytulne i komfortowe. Kolor kafelek lub krój firanek może skutecznie zepsuć cały efekt (choć akurat firanki jest dość łatwo zmienić, tak przy kafelkach trochę więcej roboty).
163 2021-03-26 11:22:38 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-26 11:24:03)
Rox i właśnie o to mi chodzi
Jeśli kolor/odcień x ma sprawić, żę będę się czuł mniej komfortow niż przy kolorze/odcieniu y, i jeśli ma wpływać na to, czy mi się przyjemnie kąpie/myje lub przebywa w łazience, to MUSIAŁBYM się chyba urodzić kobietą
Innego wyjścia nie widzę..:D
Od firanek wolę rolety Byle tylko były jasnego koloru, żeby odbijały światło
W każdym razie, spróbuję inaczej: czy jest jakaś dziedzina życia czy kwestia w której WYJĄTKOWO cenicie swoją indywidualność( taką, jaką posiadacie, mimo bycia w związku)? Mam na myśli coś, co wzbudza Waszą irytację dużo bardziej, niż inne aspekty, kiedy ktoś zaczyna Wam doradzać czy coś sugerować?
Żeby przedstawć to bardziej obrazowo: jeśli chcecie kupić/lub urządzić mieszkanie, to co będzie bardziej palącą kwestią czy ewentualnym powodem do sporów: lokalizacja, cena czy ogólny standard lub kolor kafelków w łazience albo krój firanek?
Akurat ja mam pełno różnorakich aspektów, które mnie wyrażają, więc probę ich naruszenia traktuję jak zamach na własną wolność :-D
Paradoks, nieprawdaż? Dlatego na pewnym poziomie rozumiem Ciebie, bagienny :-)
Z drugiej strony raczej każda ukształtowana i dojrzała osoba ma mniej elastyczne podejście do pewnych spraw. Nawiązując do niedawnej dyskusji w innym wątku, to np. nie wyobrażam sobie związku z facetem, który chciałby, abym została kobietą domową, czyli poświeciła się życiu rodzinnemu, wychowywaniu dzieci, praniu, sprzątaniu itd. Dla mnie to - mówiąc wprost - jest poniżej moich ambicji i życiowych aspiracji, już nie wspominając o ewentualnej zależności ekonomicznej.
A co do zakupu i urządzania mieszkania, to niedawno miałam realnie taki problem i to on wybrał miejscówkę, a mnie też ono odpowiada, więc przyklepałam. Za to np. ja wybrałam projekt, który on też zaakceptował. Tutaj akurat się uzupełniliśmy :-)
Jeśli kolor/odcień x ma sprawić, żę będę się czuł mniej komfortow niż przy kolorze/odcieniu y, i jeśli ma wpływać na to, czy mi się przyjemnie kąpie/myje lub przebywa w łazience, to MUSIAŁBYM się chyba urodzić kobietą
![]()
Innego wyjścia nie widzę..:D
Ja na przykład nie mogłabym się relaksować w łazience, w której kafelki są w kolorze, który mi przeszkadza. Wystrój jest dla mnie bardzo ważny. Nie lubię przepychu, może być minimalistyczne ale koniecznie przytulnie.
Znasz powiedzenie: pokaż mi swoje mieszkanie, a powiem ci kim jesteś?
1. W każdym razie, spróbuję inaczej: czy jest jakaś dziedzina życia czy kwestia w której WYJĄTKOWO cenicie swoją indywidualność( taką, jaką posiadacie, mimo bycia w związku)? Mam na myśli coś, co wzbudza Waszą irytację dużo bardziej, niż inne aspekty, kiedy ktoś zaczyna Wam doradzać czy coś sugerować?
2. Żeby przedstawć to bardziej obrazowo: jeśli chcecie kupić/lub urządzić mieszkanie, to co będzie bardziej palącą kwestią czy ewentualnym powodem do sporów: lokalizacja, cena czy ogólny standard lub kolor kafelków w łazience albo krój firanek?
Co do pierwszego pytania- szczerze mówiąc, to jestem na etapie tak dużej rewolucji życiowej, etapie takiego wew. przewartościowywania wielu kwestii wynikających z odarcia się z lęków, pancerzy i dopuszczania do głosu swojego prawdziwego Ja i prawdziwych potrzeb, uwolnienia psychicznego od własnej matki, że zadziwiam samą siebie, bo aspekty, o które jeszcze 3-2 lata temu a może i rok temu bym się ciskała, dziś nie robią mi różnicy i latają, a rzeczy, które nie miały dla mnie dawniej znaczenia nagle stały się istotne. Faktycznie te ubrania są takie ważne, ale wiem, że tu dużym podłożem jest dalej moja matka, która zawsze mi wciskała, co się powinno "Wszystkie dziewczynki w sukienkach, a ty tylko te portki", "nie wypada", "przebierz się" więc na tym polu jestem lekko przewrażliwiona. Do dziś pamiętam, że na bierzmowanie poszłam w glanach na złość matce. Także ja znam źródło mojego przewrażliwienia na punkcie ubrań. Znam też takie podłoże jeśli chodzi o alergię na punkcie rzeczy i gromadzenia dóbr.
2. Aż śmiechłam Bo przypomniała mi się sytuacja jak tłumaczyłam partnerowi, że argument "ładna i stylowa" to za mało, by kupić czarną wolnostojącą wannę bo: zostają ślady od wody i kto to będzie czyścił, bo rozchlapana woda będzie na około i kto to będzie sprzątał, trudniej do podłączenia, bo na nóżkach (strzelałam). Tak samo z umywalką "stylowa i ładna" to za mało, bo okrągła i nablatowa jest niepraktyczna, woda ścieka po łokciach, kapie na podłogę, trzeba ciągle wycierać, wpuszczona w blat i dłuższa jest praktyczniejsza. Także u mnie zdecydowanie dominują kwestie praktyczne, niż estetyczne.
167 2021-03-26 11:56:11 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-03-26 11:57:08)
Ale przeciez faceci tez tak maja, ze jakies aspekty w mieszkaniu sa dla nich mniej wazne, a inne sa kluczowe. I niekoniecznie chodzi mi tu o lokalizacje.
My przykladowo jestesmy teraz wlasnie na etapie rozmow o mieszkaniu, bo pod koniec roku bedziemy kupowac nowe no i rozmawiamy o tym, co jest dla nas wazne. I to nie jest tak, ze facetowi to wszystko jedno i zrelaksuje sie przy kazdym kolorze kafelkow. Zawsze jakis podoba sie bardziej, a jakis mniej. Tylko po prostu kobiety zwracaja uwage na zupelnie inne rzeczy w tej kwestii niz faceci.
Chocby to, co piszesz:
Od firanek wolę rolety
Byle tylko były jasnego koloru, żeby odbijały światło
Czyli sa dla Ciebie aspekty bardziej kluczowe, tylko intensywnie chcesz nam tutaj udowodnic, ze wcale nie
168 2021-03-26 12:00:55 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-26 12:01:25)
Magda Właśnie coś takiego miałem na myśli
Akurat wspominasz teraz o westiach n atyle istotnych i ważnych moim zdaniem, że ciężko z tym dyskutować. Kto dzisiaj z własnej woli i rozmyślnie marzy o tym, aby nie pracować i nie realizować się w żadnym aspekcie? Raczej niewielki odsetek Do tego kwestia domu: wybór miejsca lub ogólnego projektu warto przedyskutować wspólnie.
Od początku mam raczej na myśli przywiązywanie wagi do czegoś, co jest jedynie dodatkiem i ozdobą a nie ma bezpośredniego wpływu na faktyczny cel i skutek, czyli tzw przerost formy nad treścią
Tak, jak z tą łazienką: możę ja po prostu nie spędzam w niej aż tyle czasu, bo w łazience to raczej tylko się myję czy załatwiam potrzeby, ale raczej się nie relaksuję Na to, czy się dobrze czuję nie będzie miał wpływu kolor czy wystrój łazienki, bo nie mam się tam jaoś super czuć a jedynie załatwić to, co muszę
Wymagam przede wszystkim, żęby było schludnie i czysto
Jeśli już mówimy o ideałach, to właśnie swój znalazłem, chociaż kolor niektórych elementów mógłby być ciemniejszy a pomieszczenie ciut mniejsze.
Rox, możesz mnie po tym ocenić, jeśli uważasz, że się da
Jest cudna! Lubię taki styl. Choć mi się najbardziej podoba styl kolonialny z domieszką marokańskich lub ogólnie orientalnych akcentów. Takie pomieszanie z poplątaniem, ale wygląda świetnie. Może dlatego nie przeszkadza mi przesyt aranżacyjny w domu partnera, mimo, że sama jestem minimalistką w tym aspekcie.
Taką łazienkę, to ja bym mogła mieć na działeczce na Mazurach czy w górach ale nie w domu, w którym mieszkam na co dzień.
171 2021-03-26 13:56:14 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-26 14:28:38)
Pomijam już drewno, do którego mam sentyment
Uczciwie przyznam, że akurat to zdjęcie wybrałem dlatego, żę spośród wszystkich fotek, jakie widziałem to pomieszczenie było...najmniejsze. Jeśli przyjąć, że fotka robiona jest mniej więcej przy drzwiach.
Nie wiem, do czego mi właściwie większa łazienka, skoro to pomieszczenie ma służyć do przyziemnych celów? Jak widzę zdjęcia w sieci, to do takiej przecietnej łazienki spokojnie może auto wjechać a chyba nie o to chodzi...Wchodzę do łazienki, żeby się umyć a nie żeby tam kontemplować sens życia Jest schludnie i czysto, znajduja się podstawowe i niezbędne przedmioty
Czego chcieć więcej? Akurat nie widzę niczego, czego na tym zdjęciu brakuje..Chyba ,że jakaś mała szafka nie wyższa niż metr.
W sumie zamiast wanny mogłaby być kabina prysznicowa a sama wanna, sedes i umywalka mogłyby być w ciemniejszym kolorze
edit: Loka, kolor czy odcień rolet akurat ma dla mnie znaczenie takie, żeby za bardzo słońce nie operowało Mieszkam na 10. piętrze i w lecie robi sie z domu prawdziwy piekarnik.
Co do koloru kafelków, to nie wiem, czy w sprzedaży są różowe, żółte albo pomarańczowe Czy są jasne czy są ciemne - specjalnego znaczenia nie ma
Chociaż generalnie wolę ciemniejsze odcienie.
bagienni_k napisał/a:Olej to ja toleruję tylko na patelni do smażenia
ewentualnie do sałatek
![]()
Poza tym nie pamiętam, czy kiedykolwiek byłem na profesjonalnym masażu..
Ale my tu mówimy o naturalnych olejkach, które mają wiele właściwości odżywczych i bynajmniej nie są "tłuste", za to powodują, że skóra staje się gładka i przyjemna w dotyku, a do tego nieziemsko pachnie
Masaż świetna sprawa, polecam szczególnie w wykonywaniu najbliżej osoby
Bagienni_k, ale tak szczerze- jakby Twoja kobieta przyszła do Ciebie z tymi olejkami i się chciała troszku wzajemnie popielęgnować, choćby wcieraniem tych olejków, bez różnicy czy z perspektywą erotycznych uniesień czy bez... no to co, definitywnie byś się nie zgodził? I nie mam tu na myśli zgody na to by "miło jej było" ale dlatego, że zawsze to jakieś ciekawe doświadczenie, coś nowego. A nuż by się i Tobie spodobało. Ot, eksperyment i jakaś wartość dodana dla związku. Wyjście poza znane.
173 2021-03-26 14:12:49 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-26 14:13:24)
Pomijam już drewno, do którego mam sentyment
Uczciwie przyznam, że akurat to zdjęcie wybrałem dlatego, żę spośród wszystkich fotek, jakie widziałem to pomeiszczenie było...najmniejsze. Jeśli przyjąć, że fotka robiona jest mneij więcej przy drzwiach.
Nie wiem, do czego mi właściwie większa łazienka, skoro to pomieszczenie ma służyć do przyziemnych celów? Jak widzę zdjęcia w sieci, to do takiej przecietnej łazienki spokojnie może auto wjechać a chyba nie o to chodzi...Wchodzę do łazienki, żeby się umyć a nie żeby tam kontemplować sens życiaJest schludnie i czysto, znajduja się podstawowe i niezbędne przedmioty
Czego chcieć więcej? Akurat nie widzę niczego, czego na tym zdjęciu brakuje..Chyba ,że jakaś mała szafka nie wyższa niż metr.
W sumie zamiast wanny mogłaby być kabina prysznicowa a sama wanna, sedes i umywalka mogłyby być w ciemniejszym kolorze
A ja uwielbiam przestrzeń Poza tym moja łazienka jest pełna różnych świec, przez co wystrój ogólnie jest bardziej klimatyczny (z duszą) ale dla mnie łazienka to też miejsce relaksu, domowego spa itd.
Nie wyobrażam sobie mieć jedynie kabiny prysznicowej. Uwielbiam kąpiele, mój partner również. Przygotowywanie ich sobie (też nawzajem) to już nasz mały rytuał
174 2021-03-26 14:27:59 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-26 14:45:54)
No widzisz Rox, tutaj mamy podejście jak ogień i woda Ja nie jestem aż tak uduchowiony a świec używam, jedynie wtedy, kiedy brakuje prądu
W samej łazience przebywam zwykle jak najkrócej się da a nie myśłałbym nad tym, żeby mniała duszę czy klimat, grunt, aby sie dało w niej zrobić co trzeba
Szybki a dokładny prysznic - mycie się traktuje jako pozbycie się brudu i zapewnienie higieny.
To zapewne kwestia przywiązywania wagi to konkretnych czynności czy roli danego pomiesczenia. Biorąc przykład z brzegu, to akurat kuchnię wolałbym mieć trochę większą, niekoniecznie z niewiadomo jakimi sprzętami,a le właśnie bardziej przestrzenną. W pokoju sypialnym może być i nawet ciasnawo, ale już salon przydałoby się mieć ciut większy. W parze to wyjdzie z pewnością inaczej, ale mieszkając samemu, to takie 40 m kwadratowych wydaje mi się idealne.
Powiem szczerze, że teraz jakby mnie ktoś miał przekonywać do tych olejków czy rytualnym przygotowywaniu kąpieli, to przypominałoby trochę działania zaborców wobec Polaków w dawnych czasach - wszelkimi środkami z marnym skutkiem
Rit_a
Szczerze?
Tak, jak mówiłem: olej to co najwyżej do smażenia albo ewentualnie ten silnikowy. Nowe, ciekawe doświadczenia nie obejmują kwestii CAŁKOWICIE przyziemnych
Powiem szczerze, że teraz jakby mnie ktoś miał przekonywać do tych olejków czy rytualnym przygotowywaniu kąpieli, to przypominałoby trochę działania zaborców wobec Polaków w dawnych czasach
- wszelkimi środkami z marnym skutkiem
Oj nie wiem, nie wiem czy byś się tak opierał, gdyby ukochana kobieta czekała na Ciebie z taką aromantyczna kąpielą
176 2021-03-26 15:15:50 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-26 15:17:04)
Hmm, sęk w tym, że jeśli ktoś chce taką niepsodziankę sprawić, to raczej musiałby wiedzieć, że ta soba to lubi, zresztą czy lubi w ogóle niespodzianki Ciężko ocenić, co byłoby po iluś tam razach próby, ale początków nie wróżę udanych
Coś w stylu: nieważne kto to robi, ważne CO robi
177 2021-03-26 15:49:36 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-26 17:11:34)
Hmm, sęk w tym, że jeśli ktoś chce taką niepsodziankę sprawić, to raczej musiałby wiedzieć, że ta soba to lubi, zresztą czy lubi w ogóle niespodzianki
Ciężko ocenić, co byłoby po iluś tam razach próby, ale początków nie wróżę udanych
Coś w stylu: nieważne kto to robi, ważne CO robi
Ale skoro nie byłeś nigdy na masażu, to skąd wiesz, że nie lubisz? Może podobnie by było z kąpielą czy innymi niespodziankami czy prezentami:) Gdyby mi facet powiedział, że czegoś nie lubi przed spróbowaniem, to bym się wkurzyła, ale gdyby spróbował i wtedy uznał, że to nie dla niego to bym zaakceptowała i nie próbowała nic na siłę.
Po prostu nie rozumiem ludzi, którzy mówią nie bo nie. Z takim myśleniem zbyt wiele fajnych rzeczy może nas ominąć
PS. Zauważyłam, że u Ciebie i R_ity ta potrzeba zachowania indywidualności i własnej przestrzeni jest wynikiem wcześniejszych relacji z matką, narzucania czegoś, porównywania itd. Mną z kolei specjalnie się nikt nie interesował, nie ingerował w to w czym chodzę ubrana, jak wygląda mój pokój, co robię itd. Nie musiałam nigdy zabiegać o swoją niezależność i przestrzeń bo miałam jej zawsze aż nadto. Dlatego teraz mam dużą potrzebę bliskości, uwagi, docenienia tego co robię, moich starań. Nie potrafiłabym być z kimś, kto chce żyć trochę obok i nie jest skłonny do choćby częściowego wejścia w mój świat.
Tu padło stwierdzenie, że trochę matkuję, z kolei mój partner twierdzi, że mam syndrom sierocy Niby te dwie rzeczy na pierwszy rzut oka się wykluczają ale w istocie tak jest.
Gdybym trafiła na faceta, który miałby niski poziom elastyczności i silną potrzebę własnej przestrzeni, czułabym się najpewniej niepotrzebna czy wręcz odtrącona.
178 2021-03-26 18:35:07 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-03-26 18:36:46)
W dużej mierze jest tak jak piszesz, Roxann, wiadomo, że źródła wielu postaw- zarówno tych zbieżnych z moją jak i Twoją można a pewnie i należy szukać w dzieciństwie, bo przecież jest kluczowe w wykształcaniu wielu rzeczy, ale czynników składających się na to myślę, że może być więcej. Czasem to też po prostu usposobienie. Ważne by pamiętać, że obu postaw nie należy rozpatrywać w kwestii dobre-złe, one są po prostu indywidualną kwestią, składową danej osobowości i to też jest ok. I właśnie- grunt, by dobrać się z drugą osobą tak, by to było akceptowane i by nie dochodziło chociażby do sytuacji której opisałaś- że np. czułabyś się odtrącona w zderzeniu z kimś, kogo usposobienie byłoby np. zbieżne z moim czy tam Bagiennik_a, czy kogoś innego. No, to o oczywistościach pogadane No i pamiętajmy- na wspólne życie składa się dziesiąt obszarów, wątek ubraniowy to zaledwie jeden z nich. W mojej opinii najwazniejsze jest to, by przejawiać elastyczność, otwartość i chęć kompromisów jak i nowych doświadczeń w sprawach kluczowych dla związku, wspólnej codzienności i przyszłości z poszanowaniem strefy komfortu drugiej strony. Kwestia ubraniowa to tam mały pikuś przy pozostałych obszarach. Zresztą, sama widzę po sobie czy partnerze, jak wiele rzeczy łatwo nam aktualnie przychodzi i jak cieszy nas ta otwartość, co nie zmienia faktu, że są kwestie, gdzie dalej jesteśmy jak te osły : )
179 2021-03-26 18:51:45 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-26 18:53:44)
Rit_a dobrze to napisałaś! Kwestia ubrań czy wystroju łazienki nie należy w mojej opinii do kluczowych problemów jakie człowiek napotyka w swoim życiu.
Próbować mogę wszystkiego, ale zwyczajnie dopada mnie konsternacja, jeśli słyszę, że można z łazienki zrobić niemal świątynię buddyjską czy też patrzeć na każdy, drobny detal w ubiorze, jakby to miało znaczenie czy powinienem pokazywać się w ogóle w takim stroju. To jest dla mnie jak inny wymiar, obok 3 obecnie znanych Po prostu im sprawa dotyczy bardziej "przyziemnej rzeczy" tym mniej widzę w tym pierwiastek sentymentalny a więcej pragmatyczny. Dlatego czuję lekką konsternację, kiedy mówicie tutaj w tak podniosły sposób o czymś, co dla mnie jest wyłącznie kwestią utrzymania higieny i czystości.
Kąpiele mnie zawsze irytowały, bo siedziało się w tej wodzie, moczył się człowiek pół godziny nie wiadomo po co a samo mycie zajmowało 5-10 minut. Siedząc w gorącej wodzie przez ten czas czułem się jak za przeproszeniem wymięta szmata i dopiero chłodny prysznic stawiał mnie na nogi..
W mojej opinii najwazniejsze jest to, by przejawiać elastyczność, otwartość i chęć kompromisów jak i nowych doświadczeń w sprawach kluczowych dla związku, wspólnej codzienności i przyszłości z poszanowaniem strefy komfortu drugiej strony. Kwestia ubraniowa to tam mały pikuś przy pozostałych obszarach. Zresztą, sama widzę po sobie czy partnerze, jak wiele rzeczy łatwo nam aktualnie przychodzi i jak cieszy nas ta otwartość, co nie zmienia faktu, że są kwestie, gdzie dalej jesteśmy jak te osły : )
Ale to jest to o czym mówimy, bagienni_k teoretyzuje bo nie ma jeszcze tej drugiej połówki u boku i zakłada, że nie to kategoryczne nie. Ty jednak pokazujesz, że w związku perspektywa nieco zmienia i sama jesteś skłonna na kompromisy czy akceptację czegoś co wcześniej wydawało Ci się nie do przeskoczenia. Relacje rodzic-dziecko są jednak zupełnie inne i rządzą innymi prawami.
Ja nie twierdzę, że i ja i mój A. mamy coś z tych osłów w pewnych sprawach, jednak jest też ciekawość i otwartość (choćby w pewnych granicach) na drugą osobę.
To co mnie w wypowiedziach bagienni_k'a razi, to kategoryczność, że to nie, tamto nie, właściwie wszystko co by wykraczało poza jego dotychczasowe życie i przyzwyczajenia. On z góry zakłada, że jakiś prezent czy niespodzianka mu się nie spodoba. A to, że ktoś by chciał od niego dbać od razu odbiera jako zamach na jego indywidualność i strefę komfortu. Nie chce mi się szukać cytatu ale pisał, że gdyby kobieta mu powiedziała, że coś jej się nie podoba, np. koszula to kupiłby 3 takie (czy coś w tym stylu).
Ja tego nie rozumiem i nie zrozumiem. Mojemu facetowi też nie wszystko podoba czy pasuje, ma swoje zdanie ale też jest otwarty i skłonny do kompromisów, podobnie w drugą stronę.
Może ja mam skrzywione podejście do związku bo moi rodzice odkąd pamiętam albo nie gadają ze sobą albo kłócą (relacja 90;10), ogólnie żyją obok siebie zachowując "swoją indywidualność i przestrzeń". Na mnie to działa jak czerwona płachta na byka Ale tak jak piszesz, ważne by trafić na odpowiednią osobę. Mój partner w poprzednim związku, z tego co mówił, miał tak że żyli razem ale osobno. Teraz zobaczył, że można inaczej. Kiedyś nawet mi mówił, że więcej czułości i zainteresowania ma ode mnie w ciągu dnia niż przez x lat małżeństwa. Ja mu trochę matkuje, a on trochę jest dla mnie jak ojciec. Nie czuję by czyjaś granica komfortu została przekroczona bo każdy ma swoje zdanie. Po prostu trafił swój na swego
Fajnie, że się odnaleźliście i wzajemnie wymieniacie tym, co było u Was w jakiejś formie w przeszłości deficytowe Ale szczęścia to ja już Tobie kiedyś chyba życzyłam, to się nie będę powtarzać : D Ja też jakby nie chcę tak tu dywagować o osobie trzeciej i zaglądać jej do głowy, w sensie o Bagiennik_a mi chodzi, bo mam kobiety w rodzinie, które z identycznym podejściem jak Jego żyją od lat i są w relacjach. Faktycznie znalazły partnerów, którzy zgadzają się na np. osobne mieszkanie mimo 15 lat związku i tak dalej, więc wierzę, że i jemu mogłaby się trafić kobieta w pełni akceptująca tak wysoki poziom indywidualizmu. Albo taka miłość, że i by te olejki pokochał ; )
Ja tak właśnie miałam z pielęgnacją i zabiegami SPA, rytuałami. Ja jestem zwolenniczką szybkich, zimnych pryszniców i minimalizmu we wszystkim. Jeśli miałam kosmetyki, to były to surowce, by tworzyc własne specyfiki i było tego bardzo mało. I to własnie partner zaraził mnie rozpieszczaniem w SPA, pielęgnacją. Pólka nam się teraz ugina od glinek, serum, hydrolatów, różnego błota, olejków i różnych mydeł i umówmy się- nie ja to w ten związek wprowadziłam : D A w sumie z początku też się zapierałam i stawiałam warunek, że jak wspólny weekend to hotel, sauna i spa w to najpierw marsz w zimnym lesie i herbatka w termosie z widoczkiem na góry. No to on lazł ze mną do tego lasu najpierw nieszczęśliwy, ja potem z wzdychaniem do tej sauny... a potem radośnie hycaliśmy do tego lasu i potem radośnie do spa : ) Więc widać da się...
182 2021-03-26 19:54:15 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-26 20:12:52)
Ja tak właśnie miałam z pielęgnacją i zabiegami SPA, rytuałami. Ja jestem zwolenniczką szybkich, zimnych pryszniców i minimalizmu we wszystkim. Jeśli miałam kosmetyki, to były to surowce, by tworzyc własne specyfiki i było tego bardzo mało. I to własnie partner zaraził mnie rozpieszczaniem w SPA, pielęgnacją. Pólka nam się teraz ugina od glinek, serum, hydrolatów, różnego błota, olejków i różnych mydeł i umówmy się- nie ja to w ten związek wprowadziłam : D A w sumie z początku też się zapierałam i stawiałam warunek, że jak wspólny weekend to hotel, sauna i spa w to najpierw marsz w zimnym lesie i herbatka w termosie z widoczkiem na góry. No to on lazł ze mną do tego lasu najpierw nieszczęśliwy, ja potem z wzdychaniem do tej sauny... a potem radośnie hycaliśmy do tego lasu i potem radośnie do spa : ) Więc widać da się...
I chyba trochę o to chodzi w związku. Z tego co piszesz, to ja jestem trochę jak Twój partner, a mój partner jak Ty
A i jeszcze jedno, by nie odbiegać od wątku i tego, że w związku ktoś "wyrabia" czy ogólnie zmienia. Ja nie słyszałam komentarzy ad mojego wyglądu ale takie, że straciłam "pazur, przebojowość" już tak, ale.. ja jestem na takim etapie kiedy kocham i czuję kochana i chyba z natury jestem łagodna i pogodna. Czy to źle? Nie wiem. Moi podwładni na pewno na tym korzystają
To też zmienia perspektywę bo wcześniej myślałam i co tu mi wmawiano, że nie nadaję na stałe związki, że tylko adrenalina (pozdrowienia dla Becketta), jak widać ważne by trafić na odpowiednią osobę.
183 2021-03-26 20:12:59 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-26 20:15:24)
Rit_a wspomniała wcześniej o ważnej rzeczy:
Kwestia ubraniowa to tam mały pikuś przy pozostałych obszarach
O to mi chodzi Wierzcie lub nie, ale do większości spraw naprawdę jestem w stanie przyjąć inny punkt widzenia
Takich, które moim odczuciu są OGÓLNIE bardzo istotne.
Jak w przykładzie z tym mieszkaniem: Lokalizacja, cena, rodzaj zabudowy, wystrój ogólny, czystość ogólny wystrój - można dyskutować Ale przejmowac się czy kafelki mają być błękitne, turkusowe czy kobaltowe to już ponad moje siły
Z chęcią przystam na nietypowy dla mnie sposób spędzania czasu, ale jeśli ktoś mnie zachęca do zrobienia przedstawienia czy rytuału ze zwykłej kąpieli czy zabiegu higienicznego to odpadam.
O ubiorze już też była mowa, więc się nie powtarzam. Razi mnie generalnie przerost formy nad treścią.
Najprzyjemniejsze kąpiele, jakie wspominam, to były te na dziko, żeby tylko zmyc z siebie brud i się ochłodzić w warunkach polowych: jezioro, rzeka, morze
15 lat w związku i mieszkanie osobno? Na to to nawet ja bym nie wpadł
Tak się zastanawiam czy Twój partner Rit_a może nie ma takiego zacięcią do tych rzeczy z racji przynależności kulturowej? Pytam z ciekawości, bo nie wiem, czy to kwestia indywidualna czy ogólna u nich?
Jak Rox wspomina o matkowaniu to od razu jakoś mnie zniechęca..Może kojarzę to sobie w niewłaściwy sposób, ale to właśnie takie "trzymanie pieczy" nad kimś od razu by mnie odtrąciło..Miałem tego nadmiar w dzieciństwie.. Dlatego teraz nic przyjemniejszego mnie nie może spotkać, niż SAMODZIELNE działanie na tylu płaszczyznach, na ilu się da..
184 2021-03-26 20:29:57 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-26 20:32:33)
Jak Rox wspomina o matkowaniu to od razu jakoś mnie zniechęca..Może kojarzę to sobie w niewłaściwy sposób, ale to właśnie takie "trzymanie pieczy" nad kimś od razu by mnie odtrąciło..Miałem tego nadmiar w dzieciństwie.. Dlatego teraz nic przyjemniejszego mnie nie może spotkać, niż SAMODZIELNE działanie na tylu płaszczyznach, na ilu się da..
Dlatego mówię, że to kwestia naleciałości z dzieciństwa i uprzedzeń. Ja miałam zupełnie na odwrót. Nigdy nie musiałam walczyć o swoją indywidualność i niezależność bo jej miałam aż nadto od najmłodszych lat. Moi rodzice byli tak pochłonięci kłótniami, że mogłam robić co chcę. A jak nie odzywali do siebie to więcej mojej uwagi chcieli dla siebie niż mieli dla mnie. Nie ważne ile miałam lat. Dlatego teraz to sobie trochę odbijam i cieszę, że trafiłam na A. bo w końcu tę potrzebę bliskości i dbania o kogoś mogę wcielić w życie.
Edit: ogólnie ciekawe, że wszyscy staramy uciec od tego co mieliśmy w domu. Wy w indywidualność i przestrzeń, ja w bliskość.
185 2021-03-26 20:45:13 Ostatnio edytowany przez R_ita (2021-03-26 20:59:28)
Tak się zastanawiam czy Twój partner Rit_a może nie ma takiego zacięcią do tych rzeczy z racji przynależności kulturowej? Pytam z ciekawości, bo nie wiem, czy to kwestia indywidualna czy ogólna u nich?
Troszkę czytałam o tym, bo sama się zastanawiałam co On taka pinda jest i z tego co się dokopałam, to tam u niego w kraju oferta zabiegów SPA dla mężczyzn mało co odbiega ilością od ofert w SPA dla Pań. Więc chyba lubią i uskuteczniają skoro taka odpowiedź rynku Kolejna kwestia- i to akurat z opowieści partnera- udawanie się męską grupą na pakiety fryzjerskie z popijaniem herbaty i full serwis: głowa, brwi, zarost, szyja, uszy, wnętrze nosa. Nie mówiąc o ofertach depilacji ciała. No bo obrośnęci dość. Więc chyba jakoś tak kulturowo to jednak jest
Bo jakoś sobie nie wyobrażam grupki Polaków, którzy zamiast do baru albo na konsolę to umawiają się na herbatę u fryzjera
Rox tak myślę, że ten pazur i przebojowość "utraciłaś" bo właśnie w końcu poczułaś się bezpieczna i kochana i możesz sobie pozwolić na odkrycie prawdziwej Ja. Więc fajnie, że Twój A. nie reaguje z alergią na potrzebę bliskości i dbania o kogoś, a rozumie i akceptuje... no i że mu się podoba!
Bagienni_k tak, 15 lat i osobne mieszkania. Ale ja ogólnie od strony ojca mam takie kobiety hetery w rodzinie, nieujarzmione takie, ze tak powiem. W młodości kapelusze, dancingi i przyjemności, teraz koniaczki i wojaże A nie tam pitu pitu, obiadki
No jak im się podoba spoko. Nikogo nie krzywdzą.
Rox tak myślę, że ten pazur i przebojowość "utraciłaś" bo właśnie w końcu poczułaś się bezpieczna i kochana i możesz sobie pozwolić na odkrycie prawdziwej Ja. Więc fajnie, że Twój A. nie reaguje z alergią na potrzebę bliskości i dbania o kogoś, a rozumie i akceptuje... no i że mu się podoba!
To prawda. Ja wydorośleć musiałam w wieku 12 lat. Więc ta potrzeba niezależności do mnie nie przemawia. Z wiekiem potrzeba bliskości wraca.
A ty Bagiennik mieszkasz "na swoim", wynajmujesz, kupiles, ktos ci kupil? Jak pod tym wzgledem wyglada twoja sytuacja?
Beka Jako, że do niedawna byłem mocno mobilny, bo służbowo się przemieszczałem cały czas, to albo wynajmowałem albo po prostu sypiałem w hostelach czy tego typu kwaterach. Ceniłem ponad wszystko swobodę i to, że mogłem gospodarzyć na innych zasadach, niż w domu rodzinnym. Teraz, pandemia zrobiła mi kuku, bo nie dałem rady wyjechać za granicę, żeby zarobić na swoje, więc wyboru nie miałem i wróciłem na rodzinne włości. Odkładam na swój kąt i to będzie najprzyjemniejszy moment życia, jak sobie człowiek załatwi swoje 4 kąty. Całe szczęście kawalerki są ciut tańsze..
Beka Jako, że do niedawna byłem mocno mobilny, bo służbowo się przemieszczałem cały czas, to albo wynajmowałem albo po prostu sypiałem w hostelach czy tego typu kwaterach. Ceniłem ponad wszystko swobodę i to, że mogłem gospodarzyć na innych zasadach, niż w domu rodzinnym. Teraz, pandemia zrobiła mi kuku, bo nie dałem rady wyjechać za granicę, żeby zarobić na swoje, więc wyboru nie miałem i wróciłem na rodzinne włości. Odkładam na swój kąt i to będzie najprzyjemniejszy moment życia, jak sobie człowiek załatwi swoje 4 kąty. Całe szczęście kawalerki są ciut tańsze..
Czyli odkładasz, bo mieszkasz u rodziców? Osobliwe masz podejście do tej swojej samodzielności.
Na podstawie przebiegu dyskusji wnioskuję, że temat, dla którego wątek założono, wyraźnie został już wyczerpany, a biorąc pod uwagę obowiązujące na forum zasady, jak również ilość dostępnych kafejek, decyzją moderacji wątek zostaje zamknięty.
Z pozdrowieniami, Olinka