Samotna 30+ tracę nadzieję - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Samotna 30+ tracę nadzieję

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 75 z 75 ]

66

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję
Lady Loka napisał/a:

Wiesz, sens jest w tym, ze jak ktos nie chce z Toba miec planow, to prawdopodobnie nie traktuje Cie powaznie, ja bym uciekala wink wiadomo, ze tez swoje przezylas i bylo tam pewnie troszke desperacji, ale wyciagnij z tego po prostu nauczke smile
Z perspektywy czasu i kilku zwiazkow uwazam, ze te okruchy nie sa warte tego, jakie slady w nas zostawiaja takie relacje. Tylko tez kazdy musi sie tego nauczyc na wlasnej skorze.

Nie uciekałam, bo bałam się, że już nigdy nikogo innego nie spotkam i znowu będę 10 lat sama. Poza tym początek był całkiem obiecujący, nie euforia, ale odbywało się powoli, stopniowo.
Ale po roku, już nie mówię o ślubie, nie było żadnego progresu. Spotykamy się, coś tam razem robimy , albo gdzieś wychodzimy a potem każdy idzie do domu,żadnych telefonów do nastepnego spotkania. Albo przyjeżdzamy do siebie do domu, a na noclego kazdy do siebie. To mnie dziwiło, ale nie chciałam naciskać. i wyszło jak wyszło.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-04-13 12:55:01)

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję
rossanka napisał/a:

Haha, Jak będę sobą to każdy zwieje azsię bedzie kurzyło.

Chyba powiedziałaś coś ważnego o sobie.
Czyli czujesz, że nie możesz być sobą i nie wierzysz, że ktoś może na prawdę pokochać Cię taką jaką jesteś, tak? Obawiasz się, że jeśli ujawnisz się z czymś co może się nie spodobać, to zostawi Cię?

Czego się obawiasz ujawnić o sobie? Co to znaczy tutaj "jak będę sobą"? Jaka obawiasz się być? Jaka jesteś i jaka chcesz być?

rossanka napisał/a:

Rodzic kocha, jak jesteś taka jak on chce.

Na prawdę w to wierzysz? Ja w to nie wierzę. Wierzę, że rodzic może być rozzłoszczony lub zmęczony zachowaniem dziecka i je kochać. Może też nie chcieć dziecka i nie kochać. Albo w ogóle mieć mały kontakt z uczuciami i nie wiedzieć co czuje.
Z punktu widzenia dziecka inaczej się to odbiera. Rodzic zadowolony - kocha, rodzic rozzłoszczony - nie kocha, jestem zła.

68

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Bo nie mam doświadczenia. Byłam tylko w jednym, tym, którym tu opisałam.Nie mam pojęcia jak być w dobrym związku, choć mam pewne wyobrażenia jak powinno być.

To jak rozróżnić, czy się już wisi na kimś czy jeszcze nie?

Potrafisz zyc z kims razem i razem podejmowac decyzje, razem ustalac plany, miec wspolne cele, ale jednoczesnie potrafisz funkcjonowac oddzielnie, jechac z kolezankami na wakacje, zjesc obiad sama, zrobic sobie zakupy.
Nie masz naprawde wsrod zonatych/mezatych znajomych zadnego modelu zdrowej relacji? Bo to najlepiej jest po prostu zobaczyc jak funkcjonuje w realu.

Ty nie tworzylas zadnego partnerstwa z tym facetem. Kazde bylo sobie i czasami mieliscie jakies wspolne aktywnosci. A zwiazek polega na tym, ze jednak tych wspolnych celow jest coraz wiecej. Zwiazek sie rozwija, ludzie chca spedzac czas razem i nie przeszkadzaja sobie nawzajem swoja obecnoscia.

To po prostu zycie w codziennosci z drugim czlowiekiem. Z tym, co codziennosc akurat przynosi.

Mam takie samo zdanie na temat związków. Czyli trop mam dobry. Z ex nie miała wspólnych planów, bo on nie chciał, a przecież nikogo nie zmuszę. Jednak w tamtym okresie wydawało mi się, że daję mu pole, nie chcę by był skrępowany, podczas gdy dla niego to było chyba takie bardziej zażyłe koleżeństwo., ale wtedy tego nie widziałam. Cieszyłam si ejednak i byłam wdzięczna, bo miałam już 30 lat i w końcu ktoś chciał być ze mną , nawet jesli wtedy dawał mi okruchy. Myślałam, ze lepsze to niż nic.

Rossanko, pamiętam jak w którymś poście pisałaś, że nawet w tamtym związku byłaś znacznie bardziej szczęśliwa niż sama. A to zdecydowanie zdrowy związek nie był. Moim zdaniem to ukazuje, jak bardzo nieszczęśliwa jesteś sama ze sobą i jak wiele masz do przepracowania. Z takim podejściem żaden, absolutnie żaden mężczyzna nie da Ci szczęścia, bo nie nadrobi tego, co zaniedbali rodzice.

69

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję
aniuu1 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Haha, Jak będę sobą to każdy zwieje azsię bedzie kurzyło.

Chyba powiedziałaś coś ważnego o sobie.
Czyli czujesz, że nie możesz być sobą i nie wierzysz, że ktoś może na prawdę pokochać Cię taką jaką jesteś, tak? Obawiasz się, że jeśli ujawnisz się z czymś co może się nie spodobać, to zostawi Cię?

Czego się obawiasz ujawnić o sobie? Co to znaczy tutaj "jak będę sobą"? Jaka obawiasz się być? Jaka jesteś i jaka chcesz być?

rossanka napisał/a:

Rodzic kocha, jak jesteś taka jak on chce.

Na prawdę w to wierzysz? Ja w to nie wierzę. Wierzę, że rodzic może być rozzłoszczony lub zmęczony zachowaniem dziecka i je kochać. Może też nie chcieć dziecka i nie kochać. Albo w ogóle mieć mały kontakt z uczuciami i nie wiedzieć co czuje.
Z punktu widzenia dziecka inaczej się to odbiera. Rodzic zadowolony - kocha, rodzic rozzłoszczony - nie kocha, jestem zła.

Nie , wtedy czujesz, że cie nie kocha.
Albo ci każe wy..ać z domu sad
Poza tym co do pierwszej czesci wypowiedzi myśle, ze nie mogę pokazać jaka naprawdę jestem, bo jestem chyba zupełnym dnem, nie ma we mnie nic wartościowego (tak, pracowałam na terapi, wypisywałam swoje dobre strony, osiągniecia zawodowe, życiowe, zdobyte umiejętności itd i nic to nie dało. Nawet jakbym była neurochirurgoem noblistą żyjkącym w willi w Miami też bym czuła się jak dno. Nie wiem jak  to wytłumaczyć.

70

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję
Lendy123 napisał/a:

Rossanko, pamiętam jak w którymś poście pisałaś, że nawet w tamtym związku byłaś znacznie bardziej szczęśliwa niż sama. A to zdecydowanie zdrowy związek nie był. Moim zdaniem to ukazuje, jak bardzo nieszczęśliwa jesteś sama ze sobą i jak wiele masz do przepracowania. Z takim podejściem żaden, absolutnie żaden mężczyzna nie da Ci szczęścia, bo nie nadrobi tego, co zaniedbali rodzice.

Tak było. Bo mimo tego czasem mogłam z nim spędzić czas, wyjśc do kina, na spacer, bardzo ważna była dla mnie bliskość fizyczna - bo sama sobie takiej nie zapewnie i cały czas miałam nadzieję że nam się jeszcze uda (małżeństwo i takie rzeczy).
Byłam sama w liceum. Na studiach też., Po studiach, do 30ki też. Dopiero po 30 mniałam jaką taką relację a teraz 10 lat będzie niedługo jak już znowu jestem sama. Uważam, że dużo osób by się już dawno załamało.O d mężczyzny szczęścia nie oczekuję, bo będąc w związku też będę nieszczęśliwa (bo np będę miała kłopoty zdrowotne, albo kłopoty w rodzinie, pracy). Tylko życie z kimś ma inną jakośc niż samemu. Nigdy się samą nie widziała, to nie moja bajka.
Przepracowywać jużnie mam czego, dzieciństwo obgadałam na terapii niemal co do dnia, morze łez i złości, pznałam mechanizmy i źródła i tyle.
A rozwijać się i ulepszać można też będąc w związku, co to komu przeszkadza?
Życie ucieka, mogę być jeszcze 10 lat w terapii i sie terapeutyzować, a w międzyczasie mogłabym przecież kogoś poznać. Co to przeszkadza. Z resztą spodziewam się, ze partner też by miał swoje ciemne strony.
Co do dzieciństwa, to się już go nie nadrobi, bo już nie istnieje tamta osoba. Trzeba życ dalej ze świadomością błędów, chociaż jest to takie bardziej wyuczone nić na poziomie odczuć.
Bo inaczej to by znaczyło, ze ja nigdy sobie nikogo nie znajdę, a mój każdy związek będzie nieszczęśliwy.

Nie szukam ratunku u faceta. Facet nie jest mi potrzebny ze względów mieszkaniowo finansowych. Nie potrzebyje go do rozwiązywania problemów i do organizowania mi hobby i czasu wolnego. Nie jest mi potrzebny do zakładania rodziny (mam na myśli dzieci). Jedynie jako toważysz życia codziennego plus fizyczność. Chyba nie są to duże wymogi.

71

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję
rossanka napisał/a:
Lendy123 napisał/a:

Rossanko, pamiętam jak w którymś poście pisałaś, że nawet w tamtym związku byłaś znacznie bardziej szczęśliwa niż sama. A to zdecydowanie zdrowy związek nie był. Moim zdaniem to ukazuje, jak bardzo nieszczęśliwa jesteś sama ze sobą i jak wiele masz do przepracowania. Z takim podejściem żaden, absolutnie żaden mężczyzna nie da Ci szczęścia, bo nie nadrobi tego, co zaniedbali rodzice.

Tak było. Bo mimo tego czasem mogłam z nim spędzić czas, wyjśc do kina, na spacer, bardzo ważna była dla mnie bliskość fizyczna - bo sama sobie takiej nie zapewnie i cały czas miałam nadzieję że nam się jeszcze uda (małżeństwo i takie rzeczy).
Byłam sama w liceum. Na studiach też., Po studiach, do 30ki też. Dopiero po 30 mniałam jaką taką relację a teraz 10 lat będzie niedługo jak już znowu jestem sama. Uważam, że dużo osób by się już dawno załamało.O d mężczyzny szczęścia nie oczekuję, bo będąc w związku też będę nieszczęśliwa (bo np będę miała kłopoty zdrowotne, albo kłopoty w rodzinie, pracy). Tylko życie z kimś ma inną jakośc niż samemu. Nigdy się samą nie widziała, to nie moja bajka.
Przepracowywać jużnie mam czego, dzieciństwo obgadałam na terapii niemal co do dnia, morze łez i złości, pznałam mechanizmy i źródła i tyle.
A rozwijać się i ulepszać można też będąc w związku, co to komu przeszkadza?
Życie ucieka, mogę być jeszcze 10 lat w terapii i sie terapeutyzować, a w międzyczasie mogłabym przecież kogoś poznać. Co to przeszkadza. Z resztą spodziewam się, ze partner też by miał swoje ciemne strony.
Co do dzieciństwa, to się już go nie nadrobi, bo już nie istnieje tamta osoba. Trzeba życ dalej ze świadomością błędów, chociaż jest to takie bardziej wyuczone nić na poziomie odczuć.
Bo inaczej to by znaczyło, ze ja nigdy sobie nikogo nie znajdę, a mój każdy związek będzie nieszczęśliwy.

Nie szukam ratunku u faceta. Facet nie jest mi potrzebny ze względów mieszkaniowo finansowych. Nie potrzebyje go do rozwiązywania problemów i do organizowania mi hobby i czasu wolnego. Nie jest mi potrzebny do zakładania rodziny (mam na myśli dzieci). Jedynie jako toważysz życia codziennego plus fizyczność. Chyba nie są to duże wymogi.

Dzieciństwa nie nadrobisz, ale możesz pozbyć sie tego poczucia, że nie zasługujesz na bezwarunkową miłość, a to wiele Ci ułatwi.

72 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-04-13 17:45:58)

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję
rossanka napisał/a:

[
Poza tym co do pierwszej czesci wypowiedzi myśle, ze nie mogę pokazać jaka naprawdę jestem, bo jestem chyba zupełnym dnem, nie ma we mnie nic wartościowego (tak, pracowałam na terapi, wypisywałam swoje dobre strony, osiągniecia zawodowe, życiowe, zdobyte umiejętności itd i nic to nie dało. Nawet jakbym była neurochirurgoem noblistą żyjkącym w willi w Miami też bym czuła się jak dno. Nie wiem jak  to wytłumaczyć.

Potrafię to sobie wyobrazić. Nie jest to chyba łatwo naprawić. A długo chodziłaś na terapię? Miałaś terapię indywidualną?
Miałaś w dzieciństwie / masz teraz kogoś bliskiego (już wiemy, że nie rodziców), kto Cię docenia, kocha za to jaka jesteś, a nie za osiągnięcia?

U mnie w dzieciństwie taką rolę najbardziej spełniała babcia, a po jej śmierci nawiązałam kontakt z daleką ciotką, która mnie.. hmm .. "duchowo adoptowała" ;-). Traktuje mnie jak kochaną córkę.

Możesz też starać się sobie dać to czego nie dostałaś jako mała dziewczynka, dawać sobie to czego potrzebujesz niezależnie czy uważasz, że "zasłużyłaś" na nagrodę, starać się traktować się z miłością.

73

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję

napisz do mnie pogadamy....we dwoje ciekawie....bedzie dobrze ,,,,glowa do gory

74

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję

Myślę że warto więcej do ludzi wychodzić, miejsca gdzie dobrze się czujesz dla mnie zawsze koncerty Punk/Metal lub klimatyczny Pub/Bar oraz warto zrobić pierwszy krok. Nie jestem ciachem, ale zdarzało się że kobiety robił ten pierwszy krok, zgadały o coś prostego. Chociaż towarzystwo zawsze łatwo znaleźć gorzej z miłością też coś o tym wiem tym bardziej że ma wewnętrzną potrzebę rodzinnego ciepła, miłości itp.

Co do wyglądu to że do obgadania... wiadomo są ekstremalne przypadki, ale jeśli jest się osobą przeciętną czy kobieta ma troszkę w plusie to nic strasznego straszne jest nastawnie i niezgranie.

75

Odp: Samotna 30+ tracę nadzieję
rossanka napisał/a:
aniuu1 napisał/a:

Możesz znaleźć coś innego co daje satysfakcję i radość. Nie polegać na tym, że szczęście w życiu ma Ci dać związek, miłość, bo z tym niestety nigdy nie wiadomo. Jednym się układa w miłości a innym nie. Dochodze do wniosku, że jeśli chodzi o poczucie szczęścia, to lepiej je budować na innych rzeczach. Robić to co sprawia ci przyjemność, mieć znajomych, przyjaciół i dbać o siebie.

To nie działa. Równie dobrze ktoś byłby nieszczęśliwy, bo nie miałby pracy, nie mógł znaleźć, a dostałby radę aby poszukać sobie partnera.
Tak jak chce Ci się spać to nie zastąpi tego jedzenie. A jak ci się chce mieć dziecko, to nie zastąpi tego doktorat z chemii. Albo jak chcesz zwiedzać świat to nie zastąpi Ci tego nauka hafciarstwa. I tak dalej.
Wiem co mówię.
To tylko chwilowe odwrócenie uwagi.

Szczał w dyche, też tak zawsze powtarzałem

Posty [ 66 do 75 z 75 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Samotna 30+ tracę nadzieję

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024