Lendy123 napisał/a:Rossanko, pamiętam jak w którymś poście pisałaś, że nawet w tamtym związku byłaś znacznie bardziej szczęśliwa niż sama. A to zdecydowanie zdrowy związek nie był. Moim zdaniem to ukazuje, jak bardzo nieszczęśliwa jesteś sama ze sobą i jak wiele masz do przepracowania. Z takim podejściem żaden, absolutnie żaden mężczyzna nie da Ci szczęścia, bo nie nadrobi tego, co zaniedbali rodzice.
Tak było. Bo mimo tego czasem mogłam z nim spędzić czas, wyjśc do kina, na spacer, bardzo ważna była dla mnie bliskość fizyczna - bo sama sobie takiej nie zapewnie i cały czas miałam nadzieję że nam się jeszcze uda (małżeństwo i takie rzeczy).
Byłam sama w liceum. Na studiach też., Po studiach, do 30ki też. Dopiero po 30 mniałam jaką taką relację a teraz 10 lat będzie niedługo jak już znowu jestem sama. Uważam, że dużo osób by się już dawno załamało.O d mężczyzny szczęścia nie oczekuję, bo będąc w związku też będę nieszczęśliwa (bo np będę miała kłopoty zdrowotne, albo kłopoty w rodzinie, pracy). Tylko życie z kimś ma inną jakośc niż samemu. Nigdy się samą nie widziała, to nie moja bajka.
Przepracowywać jużnie mam czego, dzieciństwo obgadałam na terapii niemal co do dnia, morze łez i złości, pznałam mechanizmy i źródła i tyle.
A rozwijać się i ulepszać można też będąc w związku, co to komu przeszkadza?
Życie ucieka, mogę być jeszcze 10 lat w terapii i sie terapeutyzować, a w międzyczasie mogłabym przecież kogoś poznać. Co to przeszkadza. Z resztą spodziewam się, ze partner też by miał swoje ciemne strony.
Co do dzieciństwa, to się już go nie nadrobi, bo już nie istnieje tamta osoba. Trzeba życ dalej ze świadomością błędów, chociaż jest to takie bardziej wyuczone nić na poziomie odczuć.
Bo inaczej to by znaczyło, ze ja nigdy sobie nikogo nie znajdę, a mój każdy związek będzie nieszczęśliwy.
Nie szukam ratunku u faceta. Facet nie jest mi potrzebny ze względów mieszkaniowo finansowych. Nie potrzebyje go do rozwiązywania problemów i do organizowania mi hobby i czasu wolnego. Nie jest mi potrzebny do zakładania rodziny (mam na myśli dzieci). Jedynie jako toważysz życia codziennego plus fizyczność. Chyba nie są to duże wymogi.