Zaręczyny - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 390 z 403 ]

326 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-21 17:03:07)

Odp: Zaręczyny

Myślę że świeżo po rozstaniu swoje robią uczucia które przecież nie znikają z dnia na dzień. Czasem ludziom zajmuje miesiące dojście do stanu w którym są w stanie spojrzeć na związek bardziej obiektywnym okiem. Tyle że ważne też aby nie dać się tym uczuciom zwariować i nie wracać na siłę do czegoś co nie miało potencjału. To jest trudna sztuka, trochę rozumiem w tym Autorkę no ale jakoś sobie trzeba poradzić

Zobacz podobne tematy :

327

Odp: Zaręczyny

Ale to też przecież nie wyglądało w ten sposób, że ja wracam wściekła z pracy, przyjeżdża on, a ja od razu krzyk - bo miałam zły dzień w pracy i musiałam się wyżyć. Negatywne emocje, których tam doswiadczałam z pewnością oddziaływały na mnie, pewnie w jakiś sposób też na nas. Ogólnie jeśli coś mi nie szło/denerwowało, częściej mu płakałam i żaliłam, niż wywoływałam kłótnię. Nie był moim "workiem treningowym", nigdy. Ogólnie ten stres związany z pracą na pewno nie byl głównym czynnikiem - z perspektywy czasu największą rolę odegrał brak zaufania, moje kompleksy, podejrzenia o zainteresowanie innymi kobietami.

Jak było wcześniej? Chyba wspominałam, on mówił, że go ranię i miał pretensje o brak zaufania. Ja pracowałam nad tym, on wiedział o pewnych moich przejsciach z meżczyznami, które w pewien sposób zmieniły moje podejscie do nich (na negatywne - to ta tajemnica, o której wczesniej pisałam), moim niskim poczuciu wartosc, walczyłam - ale miałam swoje "upadki" bo jestem tylko człowiekiem. Jako osoba wierząca zawsze mi powtarzał, ze jesteśmy słabi, choć pochodzimy od Boga, przytaczał nawet przykład jednego ze swietych, który mordował ludzi, a później został świętym. Żyliśmy normalnie, kryzys pojawił się, kiedy po konsultacji z ksiedzem sam podjął decyzję o wstrzemiezliwosci od seksu i miał chyba "duchowe uniesienie". W międzyczasie szukałam psychologa, on bardzo naciskał na to. Trochę się tego bałam, nie ukrywam. Wpierw chciałam porozmawiać z mamą, by mnie jakoś naprowadziła, opowiedziała o początkach związku z tatą, czyli mieli kryzysy i jak z nich wyszli. Podbudowała mnie swoimi słowami. On też miał z mamą rozmawiać, ale koniec końców nie wiem co z tego wynikło.

jjbp napisał/a:

Masz wolna wolę i możesz zaakceptować albo i nie dowolne cechy partnera. Nie oznacza to że on w zamian musi zaakceptować wszystkie Twoje. To tak nie działa. Wracamy do punktu wyjścia tj tematu dobrania się.

No tak, zgadzam się. Po co więc w takim razie on mówił, ze drugiego człowieka "kocha sie nie za coś a pomimo czegos" i "woli naprawiać, niż wyrzucać", a "rozstanie się jest najłatwiejszym wyjściem". To wszystko teraz tak fałszywie brzmi. Kieruje do mnie filozoficzne okreslenia, których sam później poniekąd się wypiera. To jest takie kłujące w tej chwili...

No ale cóż, trzeba żyć dalej. Mam do siebie wyrzuty, bo może mogło się to potoczyć inaczej. Z drugiej strony wiem, ze trochę jego winy tez tu jest. Pozostają tylko rozmyślania, czy to faktycznie było skazane na porażkę, czy miało szansę przetrwania i odbudowania.

328 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-21 18:57:35)

Odp: Zaręczyny

Bo łatwo jest rzucać podniosłym frazesami. Są osoby które lubią takie klimaty ale nie musi to mieć pokrycia w rzeczywitości. Jest to nie fair ale jakich to rzeczy ludzie na zakochanczym haju nie mówili, olaboga! Dlatego poznaje się po czynach a nie słowach

329 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-02-21 21:16:49)

Odp: Zaręczyny
bagienni_k napisał/a:

Dlatego znamienne jest również dla mnei podejście Autorki, żę tak bardzo żałuje czegoś, co raczej nie miało szans powodzenia.

Wiesz, powiem Ci tak. Biorąc pod uwagę fakt, jak szybko zlapaliśmy wspólny język, jak dobrze nam się spędzało razem czas, jak wiele rzeczy nas łączyło...to tak zwana chemia. Pierwszy raz w życiu poczułam do mężczyzny AŻ TAK WIELKĄ chemię, mimo tego, ze do ideału w kwestii wizualnej to uuu, lata świetlne. Ale prawda się potwierdziła - to faceci są większymi wzrokowcami. Ja też zawsze inaczej w wyobraźni widziałam swojego wymarzonego faceta, ale to inna kwestia...

Wracajac - biorąc pod uwagę powyzsze, patrzac na rozwój znajomości, późniejsze wyznanie sobie swoich uczuć...przeplatały się te sprzeczki, kłótnie...ale szliśmy do przodu, hen przed siebie. Posmakowaliśmy wspólnego pomieszkiwania, poznaliśmy swoje zwyczaje, słabości. Wtedy obojgu nam się wydawało, ze to ma szanse powodzenia, skoro ciągle idziemy dalej. Wiedziałam, że szliśmy szybko, że nie zawsze było idealnie ale z drugiej strony wierzyłam, że z czasem się "dotrzemy", jeszcze lepiej poznamy, jeszcze bardziej zaakceptujemy ale też nad sobą oboje popracujemy.

330 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-02-22 10:44:21)

Odp: Zaręczyny

Autorko, czytając większość wątków tutaj, zauważyłem, że owa chemia i wspólny język, te motylki, jakie się pojawiają między partnerami na początku, są zawsze najbardziej doceniane i przyjemne.
W porządku,można to zrozumieć, tylko raczej ludzie ci nie podejmują na tej podstawie decyzji o wspólnym życiu. Inaczej mówiąc, nie decyduje o tym owa chemia, lecz jakieś dojrzałe uczucie, które się  między nimi rodzi. Myślę, że wiele osób zgodziłoby się, że MUSI to uczucie zaistnieć, żeby dwoje ludzi się zdecydowało razem iść przez życie. Czasami przychodzi wcześniej, czasami później, ale musi się pojawić. Ciężko opierać tak poważne deczyje jedynie o chemię, jaka powstaje między nimi. U Was były to najwidoczniej tylko pozory, kiedy pewnych drażniących kwestii nie udało się przeskoczyć.

331

Odp: Zaręczyny

Autorko, chemia, motylki to nic innego jak... zauroczenie. Jako takie może trwać kilka dni, kilka tygodni bądź kilka miesięcy, ale nie jest to podstawą do poważnego związku. Do tego musialoby dojśc do rozwoju zauroczenia w glębsze uczucie. Mnie Twój związek przypomina bardziej wakacyjny romans, a nie coś co kiedykolwiek kwalifikowaloby się na przyszłość do małżeństwa.

Do momentu w którym będziesz w stanie odróżnić romansowy haj od autentycznego uczucia, to ja bym sie wstrzymywała na Twoim miejscu od przyjmowania jakichkolwiek przyszłych oświadczyn, bo przejedziesz się tak jak z eks.

332 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-02-22 10:59:58)

Odp: Zaręczyny

Dobra, ale chwila chwila. Jakie macie podejście do tej zasady '3 miesięcy'? Ponoć jest to w jakiś sposób udowodnione, że po tym czasie mija zauroczenie, a pojawia się głębsze uczucie. U mnie po tych 3 miesiącach nic nie wygasło, ale się bardziej rozpalilo. W połowie września wyznalismy sobie oboje miłość. On mówił, że już wcześniejsze czuł, że nie jestem dla niego tylko koleżanka, z którą miło spędza czas. Nie macie racji mówiąc że cały czas to był zwykły romans czy haj oparty na chemii. Pisząc o chemii bardziej miałam na myśli to, że po prostu tak się dobrze dogadywalismy. Można przecież mieć nie wiadomo jak pięknego i boskiego modela ale jeśli nie będzie się z kimś takim dogadywalo to jest jakiś sens tego wszystkiego?

333 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2021-02-22 11:01:41)

Odp: Zaręczyny
CCCatch napisał/a:

Dobra, ale chwila chwila. Jakie macie podejście do tej zasady '3 miesięcy'? Ponoć jest to w jakiś sposób udowodnione, że po tym czasie mija zauroczenie, a pojawia się głębsze uczucie. U mnie po tych 3 miesiącach nic nie wygasło, ale się bardziej rozpalilo. W połowie września wyznalismy sobie oboje miłość. On mówił, że już wcześniejsze czuł, że nie jestem dla niego tylko koleżanka, z którą miło spędza czas. Nie macie racji mówić że cały czas to był zwykły romans czy haj oparty na chemii. Pisząc o chemii bardziej miałam na myśli to, że po prostu tak się dobrze dogadywalismy. Można przecież mieć nie wiadomo jak pięknego i boskiego modela ale jeśli nie będzie się z kimś takim dogadywalo to jest jakiś sens tego wszystkiego?

3 miesiace? big_smile chyba 3 lata big_smile generalnie motylki umieraja po kilku latach dopiero.
Dla mnie po 3 miesiacach to czlowiek jeszcze nie wie nic. A juz na pewno nie jest to wystarczajacy czas na realne pojawienie sie milosci.

334 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-22 11:39:07)

Odp: Zaręczyny

Ja słyszałam o 2 latach. 3 miesiące to jest wczesną faza honeymoon, tyle to niektórym zajmuje żeby na dobre zacząć wkrecać w kogoś wink


A w chemii wcale nie chodzi o to czy mamy modela czy nie. No i samo pojawienie się chemii nie gwarantuje pojawienia się miłości. Kto nie słyszał o dziewczynach zakochanych po uszy w bardzo wątpliwym kandydacie a jakim haj trochę zszedł to same nie mogły uwierzyć że tak oszalały na punkcie takiego typa


Ja Wasza relacje niekoniecznie nazwałabym romansem. Byliście w związku, okazało się że to nie to i tyle. Na poczatku serio mogliście wierzyć że to jest to. Romans kojarzy mi się z jakaś letnia przygoda gdzie każda ze stron wie podskórnie że nic z tego nie będzie. Ale może to tylko moje skojarzenia big_smile

335 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-02-22 11:14:59)

Odp: Zaręczyny

3 miesiące? Dobre big_smile

Jeszcze dobrze człowieka się nie zna, a co tu mówić o wspólnych planach na życie..Zresztą już sam fakt, żę w swoim związku człowiek patrzy na jakieś dane, opracowania itp..Dogadywać dobrze to się mogę też z przyjacielem czy nawet szefem. Natomiast wspominanie o ideale pod względem wyglądu te zjest znamienne..

336

Odp: Zaręczyny

CCCatch, sorry ale sie niemal ze smiechu popłakałam big_smile

3 miesiace? To jest NIC. Po 3 miesiacach to ja jestem w stanie stwierdzic, ze facet mi sie podoba, że jest chemia, że dobrze się nam gada i fajnie sie bawimy. Tak realnie, nic o tym człowieku wiecej nie wiem, bo nie ma jak. Jeżeli Tobie sie wydaje, że po takim czasie to juz wielka love, to Ty chyba jestes bardziej niedojrzała niż myslałam. Doslownie jakbym sluchała wyznania jakiejs młodej licealistki.

337

Odp: Zaręczyny

Beyond, nic dodać, nic ująć! smile

Co tak naprawdę można wiedzieć o drugim człowieku po 3 miesiącach? Przecież ludzie nie żyją ze sobą na codzień i nie spędzają ze sobą każdej wolnej chwili od samego początku, bo jeśli ktoś tego oczekuje to ewidetnie spłoszy od razu potencjalnego partnera..

338

Odp: Zaręczyny

Bagienniku, według CCC oni właśnie byli takie papużki nierozłączki.

Ale nawet jeśli założymy że 3 miesiące nawet siku będę chodziła robić z ukochanym, no ani na chwilę go z oczu nie stracę - to i tak jestem w fazie motylków. Ona mija z czasem a nie z jakimś limitem minut spędzonych z druga połówką tongue

339 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-02-22 11:44:52)

Odp: Zaręczyny
bagienni_k napisał/a:

Przecież ludzie nie żyją ze sobą na codzień i nie spędzają ze sobą każdej wolnej chwili od samego początku, bo jeśli ktoś tego oczekuje to ewidetnie spłoszy od razu potencjalnego partnera..

U nas tak było i to on do tego dążył smile nie ukrywam że ja też chciałam, ale czasem go stopowalam, śmiałam się, żeby ode mnie odpocząl ale nie chciał, bo uważał że 'nie ma od czego'. I tak było przez cały czas.

Ale ja też nie uważam, że po 3 miesiącach wiemy, że to miłość na całe życie. Ale też uważam że jak minie jakiś czas, choćby te 3 miesiące to wiemy, czy chcemy dalej spotykać się, coś próbować budować z tą osobą.

340

Odp: Zaręczyny

Ja jestem w związku 1,5 roku i szczerze mówiąc gdybym miała porównać jak postrzegałam swojego partnera po 3 miesiącach związku i jak postrzegam go teraz, to niewiele się zmieniło tongue Nie demonizowałabym aż tak długości związku niezbędnej do podejmowania waznych decyzji.
Chyba że jakaś relacja jest od początku oparta głównie na fizyczności, to zapewne wtedy gdy ta fizycznośc się już znudzi, można zauważyć że nic innego partnerów nie łączy. W innym wypadku nie uważam, żeby 3 miesiące to było takie nic.

341 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-22 11:43:08)

Odp: Zaręczyny

Lendy no może dlatego postrzegasz go podobnie bo zakochanie trwa właśnie kilka lat i jeszcze jesteś na chmurce big_smile

A może po prostu dobrze się dobraliście smile

342

Odp: Zaręczyny
Lendy123 napisał/a:

Chyba że jakaś relacja jest od początku oparta głównie na fizyczności, to zapewne wtedy gdy ta fizycznośc się już znudzi, można zauważyć że nic innego partnerów nie łączy. W innym wypadku nie uważam, żeby 3 miesiące to było takie nic.

Nasz pierwszy seks był miesiąc od pierwszego spotkania, w międzyczasie widywalismy się non stop i nie było żadnej presji. Wtedy to w sumie wyszło na spontanie lol, od tamtego czasu to regularnie, choć początki były trudne, on miał problemy, stresowal się, ja też no i moje kompleksy. Ale z czasem pokonaliśmy te przeszkody jeśli chodzi o tą sferę.

343 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-22 11:56:48)

Odp: Zaręczyny
CCCatch napisał/a:

Ale ja też nie uważam, że po 3 miesiącach wiemy, że to miłość na całe życie. Ale też uważam że jak minie jakiś czas, choćby te 3 miesiące to wiemy, czy chcemy dalej spotykać się, coś próbować budować z tą osobą.

No to przecież po 3 miesiącach zdecydowaliście że chcecie się dalej spotykać i próbować. Minęło kolejne 6, podjeliście rzeczone próby no ale decyzja się zweryfikowała. Nie widzę w tej sytuacji nic bardzo dziwnego, podejrzanego, tajemniczego

344

Odp: Zaręczyny

Lendy, bo dlatego, ze taki czas zakochania moze trwac do kilku lat smile
Tu nie chodzi o to, ze ze stazem zwiazku czlowiek sie uczy podejmowac decyzje, tylko o to, zeby decyzji nie podejmowac na emocjonalnym haju, kiedy czlowiek ma sieczke zamiast mozgu tongue poza tym decyzje nie uciekna czy sie czlowiek zareczy po 6 czy po 12 miesiacach bycia razem.

345

Odp: Zaręczyny

Sieczka zamiast mózgu to chyba najbardziej odpowiednie okreslenie na stan emocjonalnego haju, kiedy to podejmowanie jakichkolwiek poważnych decyzji dotyczących życia razem nie jest wskazane..

346 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-02-22 12:06:04)

Odp: Zaręczyny

Tak jak wam pisałam wcześniej, dla mnie też te oświadczyny były za szybko, ale czemu powiedziałam 'tak' - też pisałam. Nie wiem co nim kierowało, że nagle podjął taką decyzję. Może faktycznie ten haj. Ale nie potrafiłam mu tego powiedziec, bałam się że go zgranie odmową...

347 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-22 12:12:11)

Odp: Zaręczyny

No to przynajmniej widzisz na przyszłość że takie rzeczy trzeba omawiać. W związku nie raz zdarzy się że z czymś się nie będziecie zgadzać albo Ty sie z czymś nie będziesz czuć w pełni okej. Ale takie rzeczy da się przegadać, rozsądny partner powinien to uszanować smile

348

Odp: Zaręczyny
CCCatch napisał/a:

Tak jak wam pisałam wcześniej, dla mnie też te oświadczyny były za szybko, ale czemu powiedziałam 'tak' - też pisałam. Nie wiem co nim kierowało, że nagle podjął taką decyzję. Może faktycznie ten haj. Ale nie potrafiłam mu tego powiedziec, bałam się że go zgranie odmową...

No ale wlasnie, to tez jest problem. Bo w zwiazku dwoje ludzi powinno sie czuc ze soba na tyle swobodnie, zeby rozmawiac o wszystkim. Takze o trudnych tematach, takze o tym, ze dla Ciebie zareczyny sa za wczesnie. W zwiazku powinno byc tak, ze mozna rozmawiac o wszystkim i nie bac sie tego, ze druga osoba odejdzie bo jest jakis trudny temat. Wiadomo, ze ktos moze byc zraniony, to sie zdarza. Ale powinno sie dazyc do tego, zeby w tych tematach byla otwartosc.

Ja mam przyjaciolke, ktora powiedziala swojemu partnerowi wprost, ze na ten moment nie widzi opcji slubu z nim wcale.
I co? To bylo 3 lata temu i dalej sa razem, bo potrafia ze soba rozmawiac i nie uciekaja od problemow.

Tyle, ze taka atmosfera w zwiazku sie tworzy z czasem. Jak ludzie sa ze soba blisko, rozmawiaja. A tu widac nawet robienie wszystkiego razem niezbyt pomoglo.

349

Odp: Zaręczyny
bagienni_k napisał/a:

Sieczka zamiast mózgu to chyba najbardziej odpowiednie okreslenie na stan emocjonalnego haju, kiedy to podejmowanie jakichkolwiek poważnych decyzji dotyczących życia razem nie jest wskazane..

Chyba już ci kiedyś pisałem, że w twoich postach najczęściej występuje: "chyba" i "może". Tak to jest z mistrzami teorii. Po pierwsze gdzie jest jakakolwiek zasada, że zaręczać należy się po 2, 3, 7 czy 72 miesiącach? Tym bardziej dlaczego odwlekanie zaręczyn miałoby być gwarantem czegokolwiek? W tym temacie facet autorki oświadczył się, ona przyjęła oświadczyny i nie wypaliło. Nie ma co tego roztrząsać - dobrze się stało, że nie doszło do ślubu czy do poczęcia dziecka z tego nieszczęsnego związku. Problemem jest to, że od początku nie dogadywali się...

350

Odp: Zaręczyny
BEKAśmiechu napisał/a:

Po pierwsze gdzie jest jakakolwiek zasada, że zaręczać należy się po 2, 3, 7 czy 72 miesiącach? Tym bardziej dlaczego odwlekanie zaręczyn miałoby być gwarantem czegokolwiek? W tym temacie facet autorki oświadczył się, ona przyjęła oświadczyny i nie wypaliło. Nie ma co tego roztrząsać - dobrze się stało, że nie doszło do ślubu czy do poczęcia dziecka z tego nieszczęsnego związku. Problemem jest to, że od początku nie dogadywali się...

Używając zdrowego rozsadku, chyba lepiej da się poznać czlowieka po roku, dwóch, a nie po trzech miesiącach. To, że jakas jedna osoba na 100 ma farta i wlaściwie wytypuje przyszłego męża/ żonę po paru randkach, nie znaczy to, że generalnie jest to najlepsza metoda oceny partnera na przyszlość. Może absurdalnie, ale porównam to kupna samochodu. Co robisz? Kupujesz pierwszy lepszy, który Ci zaimponowal reklamą w telewizorni, czy też dokladnie wypytujesz sie u dealera, czytasz broszurki i podejmujesz decyzję na podstawie najlepszej informacji jaką jesteś w stanie zdobyć?

351

Odp: Zaręczyny
Beyondblackie napisał/a:

Kupujesz pierwszy lepszy, który Ci zaimponowal reklamą w telewizorni, czy też dokladnie wypytujesz sie u dealera, czytasz broszurki i podejmujesz decyzję na podstawie najlepszej informacji jaką jesteś w stanie zdobyć?

Jeśli ludzie nie kierowaliby się reklamami, to by nikt za nie, nie płacił. smile

352 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-02-22 13:27:56)

Odp: Zaręczyny
Beyondblackie napisał/a:

Kupujesz pierwszy lepszy, który Ci zaimponowal reklamą w telewizorni, czy też dokladnie wypytujesz sie u dealera, czytasz broszurki i podejmujesz decyzję na podstawie najlepszej informacji jaką jesteś w stanie zdobyć?

Hmm porównanie nie trafione bo to nie był pierwszy lepszy.. Myśmy poznali się na początku 2019 roku, czasami się widzieliśmy w pracy to gadka szmatka no i w kwietniu 2020 r. zaczęliśmy pisać, potem 1,5 miesiąca przerwy, a co było dalej to już wiecie...
Ale porównanie z dealerem akurat trafne - on o mnie wypytywal znajomych w pracy, ja później też kilka osób podpytalam, więc zaczynając każde co nieco o sobie wiedziało ale w większości ze źródeł z zewnątrz.

353

Odp: Zaręczyny

Nie "pierwszy lepszy", ale "pierwszy lepszy, który Ci ZAIMPONOWAŁ". Tak jak reklama może zwrócić uwage na jakąś daną marke, bo jest dobrze zrobiona, ma fajna muzyczkę i samochód dynamicznie się prezentuje, tak samo z kimś można zlapać szybką chemię. Ale chyba samochodu nie kupujesz tylko na podstawie spotu reklamowego? Raczej sprawdzasz dobrze czy obietnice producenta pokrywają się z rzeczywistością. Podobnie uważam, że decyzji o dozgonnym malżeństwie nie dokonuje się na podstawie kilku miesiecy randek- czyli ekwiwalentu reklamy produktu.

354 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-22 13:41:22)

Odp: Zaręczyny

Myślę że to nie chodzi o branie pierwszego lepszego. Ja to bardziej widzę tak że (idąc dalej tym porównaniem samochodowym) jak już znajdę swój wymarzony samochód i wygląda on super, no po prostu baja to i tak dla pewności sprawdzę papiery, stan silnika itd a nie zachłysnę się tym że na pierwszy rzut oka felgi są lśniące, kolor lakieru mi się podoba, a jak przekręcam kluczyk w stacyjce to zapala no to musi być przecież cacy.


Przy tym nie uważam żeby istniał jakiś uniwersalny czas po którym partnera zna się na tyle że można podejmować decyzje o ślubie. Dla każdego to będzie trochę inny okres, zależy od charakteru, dobrania, dojrzałości, okoliczności zewnętrznych itd. I wiadomo ze takie śluby na szybciora też mogą się udać ale uważam, że podejmowanie decyzji na emocjonalnym haju jest ryzykowne. To tak jakby podejmować decyzje o kredycie na 30 lat pod wpływem LSD. No można, może wytrzeźwiejemy i będziemy zachwyceni nasza decyzja bo udało nam się idealnie trafić ale raczej doradzalabym podejmowanie takiej decyzji na trzeźwo wink

355

Odp: Zaręczyny
Beyondblackie napisał/a:

Podobnie uważam, że decyzji o dozgonnym malżeństwie nie dokonuje się na podstawie kilku miesiecy randek- czyli ekwiwalentu reklamy produktu.

Ty tak uważasz, na podstawie swoich doświadczen. Ale nie jest to jakaś zasada uniwersalna.

356

Odp: Zaręczyny
Lendy123 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Podobnie uważam, że decyzji o dozgonnym malżeństwie nie dokonuje się na podstawie kilku miesiecy randek- czyli ekwiwalentu reklamy produktu.

Ty tak uważasz, na podstawie swoich doświadczen. Ale nie jest to jakaś zasada uniwersalna.

Jest to dobra zasada, żeby się nie przejechać. Nie w 100% gwarantowana, ale zawsze dająca większą pewność, że wybór jest sluszny, niz lecenie na żywioł. Wiesz, z lasu którego nie znasz też jest szansa wyjścia na czuja, ale raczej bedzie to bardziej prawdopodobne jak masz dokladną mapę i kompas.

357 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-02-22 13:57:19)

Odp: Zaręczyny
Beyondblackie napisał/a:

Używając zdrowego rozsadku, chyba lepiej da się poznać czlowieka po roku, dwóch, a nie po trzech miesiącach. To, że jakas jedna osoba na 100 ma farta i wlaściwie wytypuje przyszłego męża/ żonę po paru randkach, nie znaczy to, że generalnie jest to najlepsza metoda oceny partnera na przyszlość. Może absurdalnie, ale porównam to kupna samochodu. Co robisz? Kupujesz pierwszy lepszy, który Ci zaimponowal reklamą w telewizorni, czy też dokladnie wypytujesz sie u dealera, czytasz broszurki i podejmujesz decyzję na podstawie najlepszej informacji jaką jesteś w stanie zdobyć?

Oczywiście, że tak smile Nie trzeba do tego wielkiej filozofii, aby stwierdzić że jest większa szansa na lepsze poznanie człowieka po dłuższym, niż krótszym czasie. To nie żadna uniwersalna zasada, tylko zdrowy rozsądek.
Jeśli ktoś twierdzi, że po kilku miesiącach zna się człowieka niemal na wylot, to jest to raczej wątpliwe. Nic dziwnego, że ktoś może nie obdarzyć zaufaniem osoby, jeśli ta oznajmia, że po tak krótkim czasie się deklaruje na wspólne życie. Lepiej się lepiej poznać dłużej, niż się przejechać.

358

Odp: Zaręczyny
Beyondblackie napisał/a:
Lendy123 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Podobnie uważam, że decyzji o dozgonnym malżeństwie nie dokonuje się na podstawie kilku miesiecy randek- czyli ekwiwalentu reklamy produktu.

Ty tak uważasz, na podstawie swoich doświadczen. Ale nie jest to jakaś zasada uniwersalna.

Jest to dobra zasada, żeby się nie przejechać. Nie w 100% gwarantowana, ale zawsze dająca większą pewność, że wybór jest sluszny, niz lecenie na żywioł. Wiesz, z lasu którego nie znasz też jest szansa wyjścia na czuja, ale raczej bedzie to bardziej prawdopodobne jak masz dokladną mapę i kompas.

Ta zasada nie uwzględnia tego, że człowiek się zmienia i związek też cały czas ewoluuje. Według mnie zaręczyny po kilku miesiącach koło 30 to nic dziwnego. Jak ktoś chce założyć rodzinę i spotyka odpowiednią dla siebie osobę to nie będzie na to czekać latami, żeby tylko się upewnić w swoim wyborze.

359 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-22 14:17:16)

Odp: Zaręczyny

Człowiek się zmienia ale to jest proces który trwa latami. Nikt nie zmienia się diametralnie rok albo dwa po ślubie, nie bez powodu mówi się że "widziały gały co brały". Fakt, można wziąć ślub i być super dopasowanym, być razem od lat, przemyśleć decyzje sto razy a i tak się potem z ta osoba rozstaniemy bo po 10 latach razem rozjedziemy się w różne strony i będziemy kompletnie innymi ludźmi. Natomiast to jest proces. I tego się nie przewidzi, każda relacja obarczona jest ryzykiem rozstania. Nikt zresztą nie mówi o tym że mamy wróżyć z fusów czy naszemu małżonkowi odbije palma podczas kryzysu wieku średniego za 20 lat czy nie, no to jest nierealne. Natomiast mi (i mam wrażenie kilku innym użytkownikom) chodzi o sytuację że ktoś deklaruje się nie poznawszy odpowiednio wybranka i po paru latach okazuje się że ta osoba wykazuje zachowania przemocowe, albo że mamy kompletnie inne wizje życia albo że gdy emocje opadły mamy tak naprawdę niewiele wspólnego. Bo sorry, wtedy to nie małżonek zmienił się przeciągu 2 lat ale już taki najprawdopodobniej był a my się po prostu przeliczyliśmy o co mega łatwo gdy jest się zakochanym.

360 Ostatnio edytowany przez prego (2021-02-22 14:38:09)

Odp: Zaręczyny

Sytuacja tego chłopaka, stała się przysłowiową sytuacją między młotem a kowadłem. Dokładniej mówiąc, został postawiony między dwoma zaborczymi kobietami i miał do wyboru. Albo zostać pod butem mamy, albo iść pod but przyszłej żonki. Pod but Autorki nie poszedł i tu dla niego duże uznanie, bo jak widać presja była ogromna.
Zapewne gorzej mu pójdzie wydobyć się spod buta szanownej mamy. Ta dłużej pracowała nad rozwaleniem mu psychiki.
Najważniejszy w tym wątku post Autorki:

CCCatch napisał/a:

Bo mimo tych mankamentów bardzo go kocham i wiem, jak dobrą jest osobą, ale też chciałabym mu pomóc ustabilizowac jego emocje i wyleczyć lęki, wyrwać go z domu i z rąk matki, dać mu szczęście. Pokazać że ja też mogę być dobra mimo oczywistych wad, które posiadam i które często biorą górę w moim zachowaniu. Kocham go pomimo tego, a nie za coś, akceptuję wszystko, choć nie zawsze jest mi łatwo.

361 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-02-22 14:41:09)

Odp: Zaręczyny

Jeśli ktoś naprawdę promuje zaręczyny czy ślub po kilku miesiącach, to albo jest cyborgiem i mu SIĘ WYDAJE, że przejrzał drugiego człowieka na wylot, albo mu jeszcze nie spadły z oczu różowe okulary, wywołane zakochaniem. Pomijam jakies wyjątki, które tylko potwierdzają regułę. Jak można twierdzić, że warto brac ślub czy się zaręczać nie bądąc pewnym drugiej osoby? To jest oczywiste, że należy się dobrze poznać, choć i tak nigdy nie wiadomo, co się stanie po iluś tam latach. Ale im dłuzej się ze sobą jest, tym jest większa szansa, że ta druga strona niczego przed anmi nie ukryje, co mogłoby się nam nie spodobać..Skoro komuś bardzo zależy na tej rodzinie, to powienien mieć pewność, zę to ta osoba. W ekstremalnej większości przypadków jest to nierealne po kilku miesiącach. Potem nagle pojawia się rozczarowanie, bo niby się ktoś zmienił.
Nie, nie zmienił się, tylko zaślepiona zakochaniem osoba  tego nie widziała.

362 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-02-22 15:11:56)

Odp: Zaręczyny

Uhh, niedobrze. Podwójne spotkanie w pracy. Minął mnie podczas mojej rozmowy z kolegą, powiedział 'cześć', spuścił głowę i poszedł dalej. Później miniecie się na schodach i to samo. Niestety moje serduszko zabiło mocniej...ciekawe jak u niego sad

363

Odp: Zaręczyny
bagienni_k napisał/a:

Jeśli ktoś naprawdę promuje zaręczyny czy ślub po kilku miesiącach, to albo jest cyborgiem i mu SIĘ WYDAJE, że przejrzał drugiego człowieka na wylot, albo mu jeszcze nie spadły z oczu różowe okulary, wywołane zakochaniem. Pomijam jakies wyjątki, które tylko potwierdzają regułę. Jak można twierdzić, że warto brac ślub czy się zaręczać nie bądąc pewnym drugiej osoby?

Bagiennik, z takim nastawieniem to Ty nigdy ślubu nie wezmiesz, bo 100% pewność bez umiejętności przewidywania przyszłości jest nieosiągalna smile
Niech się każdy zaręcza kiedy chce, byle brał za to odpowiedzialność. Promowanie zaręczyn po kilku miesiącach jest slabe, tak samo jak ich krytykowanie. To jest indywidualna sprawa kiedy ktoś jest gotowy.

364 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-22 15:25:55)

Odp: Zaręczyny

Indywidualna sprawa to fakt, pełna zgoda ale zaklinaniem rzeczywistości jest mówienie że po kilku miesiacach ma się równe szanse poznać partnera od podszewki i spojrzeć na związek świadomie i obiektywnie co po kilku latach wink

I nie chodzi o 100% pewności ale o mniejsze lub większe ryzyko niespodzianki

365

Odp: Zaręczyny

Lendy, powiedz po jakim czasie prędzej poznasz kogoś? Czy przynajmniej poznasz lepiej? Po 3 miesiącach czy po roku lub dwóch latach? Oczywiście, żę w zdecydowanej większości przypadków ludzie chcą ze sobą być, więc są zwyzajnie bardziej ostrożni, chcą mieć pewność(choć i tak jej nie zdobęda na 100 %), że ta osoba jest właściwa. Ja nikomu nie będę mówił, kiedy ma się zaręczać, ale potem niech się nie dziwi, jak coś nie wychodzi i nagle się okazuje, że tak naprawdę partnera się w ogóle nie znało. Daltewgo prędzej puknę się w czoło, jeśli ktoś oczekuje, żę się zaręczę czy ożenię po kilku miesiącach znajomości.

366

Odp: Zaręczyny
bagienni_k napisał/a:

Lendy, powiedz po jakim czasie prędzej poznasz kogoś? Czy przynajmniej poznasz lepiej? Po 3 miesiącach czy po roku lub dwóch latach? Oczywiście, żę w zdecydowanej większości przypadków ludzie chcą ze sobą być, więc są zwyzajnie bardziej ostrożni, chcą mieć pewność(choć i tak jej nie zdobęda na 100 %), że ta osoba jest właściwa. Ja nikomu nie będę mówił, kiedy ma się zaręczać, ale potem niech się nie dziwi, jak coś nie wychodzi i nagle się okazuje, że tak naprawdę partnera się w ogóle nie znało. Daltewgo prędzej puknę się w czoło, jeśli ktoś oczekuje, żę się zaręczę czy ożenię po kilku miesiącach znajomości.

Wiadomo, że po roku znasz kogoś lepiej niż po kilku miesiącach, po dwóch latach lepiej niż po roku, a po 10 lepiej niż po 5. I tak w nieskończoność. Po prostu w którymś momencie się uznaje, że to już wystarczająco i dla każdego ten moment przychodzi w innym czasie. Związki się rozpadają niezależnie od długości czasu, który upłynął od poznania do zaręczyn.

367

Odp: Zaręczyny

Widzicie, piszecie o ostrożności. Ja byłam ostrożna i jemu to bardzo nie pasowało, bo on niby mi powierzyl w pełni swoje zaufanie a ja jemu nie potrafiłam przez ten czas tak na maksa. Poznać drugą osobę na 100% nigdy nie jest w pełni możliwe. Ani w związku, ani w normalnym życiu. Ludzie żyją że sobą po kilkanaście, kilkadziesiąt lat, a potem okazuje się że partner to psychol albo inny zwyrodnialec.

368 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-22 15:57:00)

Odp: Zaręczyny

CCC ale ostrożność i nie porywanie się na deklaracje i radykalne kroki zbyt wcześnie to jedno, bezpodstawna zazdrość i podejrzliwość względem partnera to trochę co innego a o ile pamiętam u Ciebie był problem z tym drugim, w pierwszej kwestii wcale ostrożności zbyt wiele nie było. Tak więc mówimy o dwóch różnych rzeczach

369

Odp: Zaręczyny

Sytuacja jest prosta o tyle, żę im krótszy czas, tym większa szansa, że decyzję podejmuje się na podstawie impulsu lub pozostawania w fazie zauroczenia, kiedy jeszcze nie pojawiła się tzw szara codzienność.
Trochę się odbiegło od tematu, ale właśnie ta zazdrość, o której mówi jjbp jest tutaj największym problemem.

370

Odp: Zaręczyny
jjbp napisał/a:

CCC ale ostrożność i nie porywanie się na deklaracje i radykalne kroki zbyt wcześnie to jedno, bezpodstawna zazdrość i podejrzliwość względem partnera to trochę co innego a o ile pamiętam u Ciebie był problem z tym drugim, w pierwszej kwestii wcale ostrożności zbyt wiele nie było. Tak więc mówimy o dwóch różnych rzeczach

Taak, najbardziej nieufność i podejrzliwosc, ale wydaje mi się że to też jest pewnego rodzaju ostrożność, bo jeśli chodzi o wyznawanie uczuć to tak, przychodziło mi to łatwo. Tu faktycznie nie byłam ostrożna i nie ukrywalam niczego. W tzw. 'wygadywaniu się' też po czasie ostrożność się ulotnila bo czułam, że w tej kwestii mogę mu ufać. On w takim razie był jeszcze bardziej nieostrozny...

371 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-22 17:24:15)

Odp: Zaręczyny

Rozsądna doza ostrożności i bezpodstawna podejrzliwość & zazdrość są równoważne chyba w jakiejś bardzo odległej galaktyce......


Powiedz, zdecydowałaś coś z terapia?

372 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-02-22 18:07:52)

Odp: Zaręczyny
jjbp napisał/a:

[...]bezpodstawna podejrzliwość[...]

No nie tak do końca bezpodstawna...ale mniejsza z tym.

Jutro kolejna wizyta u pani psycholog, póki co ta sama. Zobaczymy jak przebiegnie trzecie spotkanie.

373

Odp: Zaręczyny

Oboje byliście niedopasowani do siebie, przerażeni samotnością i bardzo niedojrzali, dlatego on się oświadczyl pomimo ciąglych konfliktów, a Ty je przyjelaś. Dlatego on też się wycofał. Na tym etapie żadne z was do związku się nie nadaje. Dobrze, ze zaczęlaś chodzić na terapię, bo tylko to może Ci pomóc.

374 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-02-23 10:52:58)

Odp: Zaręczyny
Beyondblackie napisał/a:

Oboje byliście niedopasowani do siebie, przerażeni samotnością i bardzo niedojrzali, dlatego on się oświadczyl pomimo ciąglych konfliktów, a Ty je przyjelaś. Dlatego on też się wycofał. Na tym etapie żadne z was do związku się nie nadaje. Dobrze, ze zaczęlaś chodzić na terapię, bo tylko to może Ci pomóc.

Najkrótsze i najbardziej rzeczowe podsumowanie całego wątku i Twoich problemów Autorko. Człowiek dobity samotnością a jednocześnie podejrzliwy wobec każdego- mieszanka wybuchowa.

375

Odp: Zaręczyny
bagienni_k napisał/a:

Najkrótsze i najbardziej rzeczowe podsumowanie całego wątku i Twoich problemów Autorko. Człowiek dobity samotnością a jednocześnie podejrzliwy wobec każdego- mieszanka wybuchowa.

Ja nie byłam przytloczona samotnością, mimo swoich kompleksów ponoć jestem atrakcyjną osobą.

A tak reasumując to wszystko... Myślę że on mógł mieć kogoś na boku, mógł z kimś pisać od jakiegoś czasu i stwierdził, że to może wypalić i mnie po prostu zostawił dla innej, a że taki katolik to jakąś wymowke musiał znaleźć.
Szkoda że nigdy nie dowiem się prawdy.

376

Odp: Zaręczyny

Oj CC, czwmu nie zaakceptujesz po prostu tego, że nie pykło i już tylko na silę musisz się doczukiwać zewnętrznych przyczyn?

377

Odp: Zaręczyny

Tzn to moje, ponoć tak bardzo krzywdzące zachowanie mogło go owszem, do tego popchnac i wyszło jak wyszło. Każdy w moim otoczeniu twierdzi że jakby mu zależało to byśmy dalej byli razem i jakoś to budowali a nie jakieś dziwne płacze i zmiany decyzji. Być może później byłam już tylko dla niego kołem zapasowym...trudno. Żyję dalej ale pewnie już nigdy nikomu nie zaufam.

378

Odp: Zaręczyny

Każdy może oceniać ze swojej perspektywy, ale tak naprawdę tylko osoba, która odeszła będzie wiedzieć najlepiej, co ją skłoniło do takiego a nie innego kroku. Najlepiej przyjąć pewne fakty do wiadomośći i nie rozdrabniać sprawy na milion kawałków.

379

Odp: Zaręczyny

Też uważam że bez sensu szukać powodów. Wiem że człowieka aż skręca aby się dowiedzieć ale teraz raczej nie ma na to szans. A mnożyć potencjalne powody można w nieskończoność - a możne znalazł inna, a może planuje wstąpić do zakonu a może się znudził a może a może a może.... Dalej ie zabrniemy

380

Odp: Zaręczyny
CCCatch napisał/a:

Tzn to moje, ponoć tak bardzo krzywdzące zachowanie mogło go owszem, do tego popchnac i wyszło jak wyszło. Każdy w moim otoczeniu twierdzi że jakby mu zależało to byśmy dalej byli razem i jakoś to budowali a nie jakieś dziwne płacze i zmiany decyzji. Być może później byłam już tylko dla niego kołem zapasowym...trudno. Żyję dalej ale pewnie już nigdy nikomu nie zaufam.

Taaa to jest kolejne zaklęte koło porozstaniowych żali "gdyby mu zależało, to byśmy byli razem".
Nieprawda. Czasami komuś mega zależy, ale odchodzi, bo wie, że w tym związku po prostu dobrze nie będzie. Koniec.

Przestań szukać przyczyn rozpadu, zajmij się własną terapią (nie ocenianiem na terapii zachowań chłopaka, tylko terapią), a ze znajomymi rozmawiaj na inne tematy, szybciej Ci przejdzie w ten sposób.

"Nigdy nikomu nie zaufam" też jest błędnym kołem porozstaniowym.
CC, byliście razem niecały rok. To jest naprawdę bardzo krótko. Fakt, tempo mieliście zabójcze, ale uwierz, że jeszcze znajdziesz sobie kogoś innego.

381 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-02-23 19:24:23)

Odp: Zaręczyny

Zastanawiam się zawsze, po co ludziom wiedza na temat szczegółowych przyczyn i detali, które doprowadziły do rozstania, skoro w danym moemencie i tak nie ma to już kompletnego znaczenia. Natomiast, wydaje mi się, że Loka ma rację: nawet, jak się do kogoś coś czuje, to jednak istnieć możę jakiś powód, dla którego nie możemy dalej z nim być. Facet być może sobie to przekalkulował, że mimo przyjemnych chwil z Autorką, nie dał rady znieść niektórych jej zachowań.

382

Odp: Zaręczyny
bagienni_k napisał/a:

Zastanawiam się zawsze, po co ludziom wiedza na temat szczegółowych przyczyn i detali, które doprowadziły do rozstania, skoro w danym moemencie i tak nie ma to juz kompletnego znaczenia. Natomiast, wydaje mi się, że Loka ma rację: nawet, jak się do kogoś coś czuje, to jednak istnieć możę jakiś powód, dla którego nie możemy dalej z nim być. Facet być może sobie to przekalkulował, że mimo przyjemnych chwil z Autorką, nie dał rady znieść niektórych zachowań Autorki.

To zależy.
Bo jeżeli np. przyczyną rozstania było zachowanie jednej ze stron, to jednak warto to wiedzieć, żeby wiedzieć, nad czym pracować. Jeżeli przyczyną była jakaś sytuacja, to też warto to wiedzieć, żeby do takiej sytuacji ponownie nie dopuścić.

Ale z drugiej strony nie ma co siedzieć i sobie tłumaczyć, że facet na pewno miał kogoś na boku, skoro nie było ku temu żadnych przesłanek. Albo tłumaczyć sobie, że jemu nie zależało, bo jakby mu zależało to coś tam.
Tylko CC nie ma co tłumaczyć, że związek mógł się częściowo rozlecieć przez jej zachowanie, bo i tak zaraz znowu wbije w znajome tony "ale to nie było tak".

383

Odp: Zaręczyny

Chodzi mi raczej o takie szczegóły lub powiedzmy składowe całośći. Tutaj wiadomo mniej więcej, co kierowało facetem Autorki, zaś ona próbuje rozbić to na czynniki pierwsze od każdej możliwej strony. Szuka też na siłę innych możliwości czy przyczyn, kiedy ta jedna podstawowa jest raczej znana.

384

Odp: Zaręczyny

Ja z kolei bardzo dobrze rozumiem osoby która czują potrzebę wiedzieć i ich to potem dręczy. Dla mnie byłby to jakiś etap odchorowywania zerwania które wszak odbyło się wbrew temu jak ja to sobie wszystko wyobrażałam. Inna sprawa że najczęściej w takiej sytuacji nigdy się pełnej prawdy nie dowiadujemy i trzeba się wziąć w garść i nie mnożyć scenariuszy w głowie tygodniami ale rozumiem skąd to się bierze

385 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-02-23 21:31:39)

Odp: Zaręczyny

Tylko dlaczego ma to aż takie znaczenie w odniesieniu do tej konkretnej osoby, która odchodzi?  I tak się jej nie odzyska..Dostaje się konkretną wersję od kogoś takiego i co to zmieni w tej kwestii?
Prędzej korzystneijsze byłoby wyciągnięcie wniosków z błędów, które mogłyby przeszkodzić w nawiązaniu znajomości w póżniejszym czasie..Natomiast bardzo często to takie mnożenie scenariuszy, które możę jedynie prowadzić do zadręczania się..

386 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-02-23 21:47:49)

Odp: Zaręczyny

Myślę że wynika to z tego że osoba porzucana najczęściej dalej jest zakochana/przywiazana, a silne uczucia sprawiają że nie da się tak łatwo odpuścić nie rozumiejąc co się właściwie stało. Wraz z ustawianiem na sile uczuć ustaje też potrzeba wyjaśnienia, zaczyna się akceptować to że niektore rzeczy po prostu pozostaną niewyjasnione

387

Odp: Zaręczyny
jjbp napisał/a:

Myślę że wynika to z tego że osoba porzucana najczęściej dalej jest zakochana/przywiazana, a silne uczucia sprawiają że nie da się tak łatwo odpuścić nie rozumiejąc co się właściwie stało. Wraz z ustawianiem na sile uczuć ustaje też potrzeba wyjaśnienia, zaczyna się akceptować to że niektore rzeczy po prostu pozostaną niewyjasnione

O tak, a ja nienawidzę niewyjaśnionych, niedokończonych spraw. Jeśli coś ma się skończyć, ja przed zamknieciem chce wiedzieć, co się stało itp i wtedy moc wyciągać ewentualne wnioski.

Dzisiaj prawdopodobnie zwróci mi moje rzeczy.

388 Ostatnio edytowany przez CCCatch (2021-02-27 15:17:25)

Odp: Zaręczyny

Aby zakończyć wątek potwierdzę - oddał moje rzeczy, a ja jego.

Przyznał, ze było mu bardzo ciężko to zrobić, że zawsze się starał i wszystko co robił, robił szczerze. Dalsza śpiewka o tym, ze się bał "takiego życia". Nie wiem po co przyjechał z kolegą (siedział w aucie) - chyba myśleli, że padnę na kolana i będę błagać o kolejną szansę. Niby codziennie o mnie myśli i pewnie za jakiś czas odezwie się spytac, co słychać.

Wcześniej miałam inną teorię co do rozpadu naszego zwiazku (wpływ rodziny), teraz myślę, ze po prostu pojawiła się inna kobieta (chociaż przysięgał, że tak nie jest - ah te kłamstwa). Tydzień przed naszym zerwaniem jeszcze pisał mi wiersz, w którym m.in. pisał, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, a potem bum, i takie zerwanie. Podejrzewam, że w międzyczasie musiał z kimś pisać (bo spotykać raczej nie, gdyż ciągle się widzieliśmy albo rozmawialiśmy na kamerce), a że jest taki wierzący, to nie przyzna się, ze rzucił mnie dla innej.

Cóz, życie. Uważajcie na "zbyt zakochanych mężczyzn" (w tym przypadku chłopców).

389

Odp: Zaręczyny

Autorko wybacz, ale równie dobrze o Tobie możmna powiedzieć dziewczynka, zamiast kobieta..Ładujesz się w takie dziwne relacje, angażujesz się w tak szybkim tempie a jednocześnie nie potrafisz przezwyciężyć swoich lęków. Popracuja nad sobą, to może uda Ci się kiedyś zbudowac coś trwałego.
Poza tym, skoro nie jesteście razem, to jaka to różnica w tym, co było powodem odejścia. SKończyło się i tyle.

390

Odp: Zaręczyny

A no można, nie zaprzeczam.

Z przebiegu tego związku wyglądało w większości przypadków że to on się bardziej angażuje...a jaka jest różnica? Chyba nikt nie chciałby dowiedzieć się że został porzucony/a dla innej/innego i w tak perfidny sposób oszukany...

Posty [ 326 do 390 z 403 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024