Myślę, że niczego nie muszę mu uświadamiać, ale swoje zdanie wyraziłam nieraz.
Zbił mnie trochę Paslawek z tropu, ale wbrew pozorom, nie czuję się już ofiarą sytuacji. Zapatrzona ślepo nie jestem, ale mimo wszystko zostało coś z dawnej więzi, jakaś zażyłość i odrobina sympatii. Gdyby urwanie kontaktu zależało wyłącznie ode mnie, nie podtrzymywałabym go. Gdy to on przychodzi, jakoś nie mam serca powiedzieć "spadaj". Owszem kilka razy przekroczył granice przyzwoitości, więc zadziałałam ostro. Raz wyrzuciłam za drzwi, dwa razy zatrzasnęłam przed nosem, raz dałam patelnią w łeb, gdy mu się zebrało na obejmowanie mnie i nie zareagował na słowny protest. Po tej akcji z patelnią jakby się trochę uspokoił. Może wreszcie dociera, że nie żartuję i to, że pozwalam na kontakt, nie oznacza, że pozwolę na wszystko.
Gdy przychodzi ot tak, zamienić parę słów, na trzeźwo - lubię to. Ja w ogóle lubię gości i pogaduchy.
A losów terapii i nowej relacji jestem zwyczajnie ciekawa. Czy sprawdzą się znane mi z opowiadań i literatury scenariusze pt. "Nic z tego nie będzie", czy też jednak "telenowela" okaże się zaskakująca? Nie szpieguję, ale skoro mam wieści z pierwszej ręki, to nie będę udawać, że mnie nie interesują.
Silne rozterki miałam jesienią, teraz raczej wiem, czego chcę, a czego nie.
I powtórzę: nawet jeśli poczuję żal, gdyby jej się udało - przeżyję z godnościom osobistom i pogratuluję.
A jeśli miara się przebierze, to wiem, co robić.
Paslawek ten Twój ostatni post - oczywiście, że on ma jak pączek w maśle i takich jeleni szuka. Że tak powiem, poznawczo fascynuje mnie, jaką to wszystko ma moc. Nowa nie wydaje się ani głupia, ani taka, co to kozie spod ogona. Ja też, ani zapewne wiele innych, a jednak...
Kiedyś, dawno temu myślałam, że tak wpadają naiwne i pełne kompleksów szare myszki.
Moje dziecię dostało wczoraj na urodziny kalendarz. Właśnie go sobie przeglądam i dosłownie teraz znalazłam maksymę:
"Zawsze zastanawiałem się, dlaczego ptaki zostają w tym samym miejscu, skoro mogą latać po całym świecie. Potem zadałem to pytanie sobie" (Harum Yahya)