Taa wiem to drobny szczegół ,ale nareszcie jakieś konkretne ploty
Co robi Nowa ?
1,821 2021-02-20 23:02:41
1,822 2021-02-20 23:03:16
W takich przypadkach "nagłej śmierci" związku jak u Ciebie Adela brakuje mi jakiegoś rytuału przejścia..
Nie wiem co by to miało być bo ja bym chyba nie zdzierżyła i poszła na starcie z takim facetem po tylu latach związku. Ale może to głupie..szkoda że nie masz jakiegoś brata co by mu nos przestawił.
Ja moich ledwo powstrzymałam.:)
1,823 2021-02-20 23:17:42
Ale czego, Paslawek, dotyczy pytanie o Nową?
Z zawodu to pani nauczycielka, anglistka czy germanistka, już teraz nie pamiętam. Samotna matka dwuletniej córeczki. Ładna babka, kilka lat ode mnie młodsza, na zdjęciach prezentuje się elegancko.
1,824 2021-02-20 23:23:13
Ale czego, Paslawek, dotyczy pytanie o Nową?
Z zawodu to pani nauczycielka, anglistka czy germanistka, już teraz nie pamiętam. Samotna matka dwuletniej córeczki. Ładna babka, kilka lat ode mnie młodsza, na zdjęciach prezentuje się elegancko.
O pracę zawód itp.
To uczy w szkole czy kręci lody na angielskim znaczy uczy prywatnie ?
1,825 2021-02-20 23:31:54
Uczy w jakieś zawodowej szkole czy technikum. Oprócz tego chyba udziela korepetycji. W tej pamiętnej rozmowie przez telefon wspomniała, że nieźle zarabia, więc przeboleje tysiaka pożyczonego Pepkowi.
Ech... te pieniądze...
1,826 2021-02-20 23:34:15
W takich przypadkach "nagłej śmierci" związku jak u Ciebie Adela brakuje mi jakiegoś rytuału przejścia..
Nie wiem co by to miało być bo ja bym chyba nie zdzierżyła i poszła na starcie z takim facetem po tylu latach związku. Ale może to głupie..szkoda że nie masz jakiegoś brata co by mu nos przestawił.Ja moich ledwo powstrzymałam.:)
Może stąd bierze mi się ta potrzeba dopowiedzenia pewnych rzeczy- nieprzyjemnych dla niego. Taka moja wersja obicia mordy. Bo ja na koniec powiedziałam, że więcej zrobić nie mogę, i że go "puszczam". A teraz mam niedosyt, tym bardziej , że widzę jasno kwestie, których nie widziałam (albo nie chciałam).
1,827 2021-02-27 13:16:23
Niestety budzę się rozczarowana porankiem . "Dalej muszę to ciągnąć"..
Chcę odzyskać siebie!.
Wczoraj poszłam do Szefostwa zasugerować podwyżkę. Nie najlepszy to czas, ale zarobki spadły i jest ciężko. Sama poszłam, bo u mnie w firmie mało kto chce się odzywać (lepiej się nie wychylać). Zupełnie nie wiem, czemu bo szefowie są naprawdę spoko.
I dostałam odpowiedź "właśnie o tym myśleliśmy".
Podniosło mnie to na duchu, no ale poranek dalej kiepski. Szlag!
1,828 2021-02-27 13:27:12
odrobina endorfin
1,829 2021-02-27 20:50:28
odrobina endorfin
Tego Woody Allena w tym skeczu to pewnie zmienią Bo wokół Allena atmosfera się zagęściła i staje się mało śmieszna.
1,830 2021-02-27 23:18:22
Jeszcze się zagęściła? Już dawno nic o nim nie słyszałam. Wziął sie za wnuczkę?
Chociaż ostatnio mało ze świata co do mnie dociera.
1,831 2021-02-27 23:20:39
Jeszcze się zagęściła? Już dawno nic o nim nie słyszałam. Wziął sie za wnuczkę?
Chociaż ostatnio mało ze świata co do mnie dociera.
HBO nakręciło film o Allenie ,córce,byłej żonie molestowaniu i abarot od nowa.
1,832 2021-02-27 23:21:32
Jeszcze się zagęściła? Już dawno nic o nim nie słyszałam. Wziął sie za wnuczkę?
Chociaż ostatnio mało ze świata co do mnie dociera.
No wyszedł teraz jakiś dokument o Allenie. Poza tym ciągle wychodzą na wierzch niekorzystne dla niego fakty. Skończy raczej jak Polański.
1,833 2021-02-27 23:41:32
Juz widzę. to nawet miniserial, w 4 odcinkach.
Narozrabiałam dziś.
Ostatnio na terapii czytałam na głos list do ex z moimi niedopowiedzianymi i pominiętymi rzeczami o rozstaniu. Z żalami, pretensjami i z dużym ładunkiem złości. Z tym, czego mam wrażenie, brakuje, aby zamknąć furtkę. Ulżyło, na chwilę. Terapeutka zapytała,czy potrzebuję konfrontacji z ex, i czy sądzę, że to dobry pomysł. I jak będę chciała, to spróbuje mnie wesprzeć w tej trudnej rozmowie. Nie zachęcała, decyzję zostawiła mi. No a ja dziś zadzwoniłam, żeby się spotkać, on się zgodził, ale narazie jest na kwarantannie.
Dziwnie tak rozmawiać. Taki zimny, obcy głos.
1,834 2021-02-27 23:48:30 Ostatnio edytowany przez Misinx (2021-02-27 23:48:42)
Juz widzę. to nawet miniserial, w 4 odcinkach.
Narozrabiałam dziś.
Ostatnio na terapii czytałam na głos list do ex z moimi niedopowiedzianymi i pominiętymi rzeczami o rozstaniu. Z żalami, pretensjami i z dużym ładunkiem złości. Z tym, czego mam wrażenie, brakuje, aby zamknąć furtkę. Ulżyło, na chwilę. Terapeutka zapytała,czy potrzebuję konfrontacji z ex, i czy sądzę, że to dobry pomysł. I jak będę chciała, to spróbuje mnie wesprzeć w tej trudnej rozmowie. Nie zachęcała, decyzję zostawiła mi. No a ja dziś zadzwoniłam, żeby się spotkać, on się zgodził, ale narazie jest na kwarantannie.
Dziwnie tak rozmawiać. Taki zimny, obcy głos.
Nie bardzo rozumiem Twoją terapeutkę. Pchnęła Cię w kierunku tego spotkania, czy Ty tak naprawdę tego chcesz ? Jakby Cię poniosło to pamiętaj, że teraz można powiedzieć, że masz zespół Touretta
Ta rozmowa Cię rozczaruje.
1,835 2021-02-27 23:48:56 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-02-27 23:52:12)
Juz widzę. to nawet miniserial, w 4 odcinkach.
Narozrabiałam dziś.
Ostatnio na terapii czytałam na głos list do ex z moimi niedopowiedzianymi i pominiętymi rzeczami o rozstaniu. Z żalami, pretensjami i z dużym ładunkiem złości. Z tym, czego mam wrażenie, brakuje, aby zamknąć furtkę. Ulżyło, na chwilę. Terapeutka zapytała,czy potrzebuję konfrontacji z ex, i czy sądzę, że to dobry pomysł. I jak będę chciała, to spróbuje mnie wesprzeć w tej trudnej rozmowie. Nie zachęcała, decyzję zostawiła mi. No a ja dziś zadzwoniłam, żeby się spotkać, on się zgodził, ale narazie jest na kwarantannie.
Dziwnie tak rozmawiać. Taki zimny, obcy głos.
To zimno i obcość po części masz w sobie ,to jest na pierwszym miejscu ,takie coś pochodzi od nas ,ale to nie znaczy że eks jest słodki i ciepły.
Trzymam kciuki i co ma być to będzie uważaj na siebie to znaczy obserwuj uczucia to jakby może zabezpieczać przed urazem ze spotkania,ale też nie cenzuruj się,możesz się wycofać w każdej chwili.
Wyśpij się porządnie przed tą rozmową zjedz coś dobrego i zadbaj szczególnie o siebie bardziej niż zwykle ,skup się nad mówieniem o uczuciach.
Teraz doczytałem post Misinxa - to prawda może tak być że się rozczarujesz i nie poczujesz satysfakcji,ale warto przed rozmową przyjrzeć się bliżej oczekiwaniom co do tej rozmowy o czym ona ma zdecydować na przykład co załatwić spowodować.
1,836 2021-02-27 23:53:18
Nie pchnęła mnie. Ja jej o tym mówiłam od jakiegoś czasu. Ona raczej jest sceptyczna, ale nie może ingerować w moje decyzje.
Wiem, będzie pewno płacz. Albo mi ulży. Jedno z dwóch. Jak nie spróbuję, nie dowiem się, chociaż wiem, co przewidujecie.
1,837 2021-02-27 23:56:32
Nie pchnęła mnie. Ja jej o tym mówiłam od jakiegoś czasu. Ona raczej jest sceptyczna, ale nie może ingerować w moje decyzje.
Wiem, będzie pewno płacz. Albo mi ulży. Jedno z dwóch. Jak nie spróbuję, nie dowiem się, chociaż wiem, co przewidujecie.
Będzie płacz z Twojej strony. Odsłonisz przed nim swoje emocje, pokażesz podbrzusze, a po nim najprawdopodobniej to spłynie. Nie poczujesz się wtedy jeszcze gorzej ? Chcesz coś sobie udowodnić ?
1,838 2021-02-28 00:12:58
Nie pchnęła mnie. Ja jej o tym mówiłam od jakiegoś czasu. Ona raczej jest sceptyczna, ale nie może ingerować w moje decyzje.
Wiem, będzie pewno płacz. Albo mi ulży. Jedno z dwóch. Jak nie spróbuję, nie dowiem się, chociaż wiem, co przewidujecie.
Co przewidujemy Adelo ,że będziesz prosić o powrót czy że będziesz oczekiwać przeprosin,samokrytyki od M ?
Nie będzie tylko jednego uczucia w Tobie,będzie ich wiele pojawią się stopniowo a jednocześnie niektóre błyskawiczne.
Pulsująco uderzeniami.
A z pamiętnika drania - to tak naprawdę nic nie spływa nawet po zdradzającym - wypiera się skrupuły niemal perfekcyjnie różnymi sztukami i na różne sposoby usprawiedliwiając tłumacząc itp, ,teraz może były strugać różne role bo niby zakochany i znieczulony,ale jak w miarę jest normalny bo większość ludzi jest w miarę normalna i nie specjalnie zaburzona to prędzej czy później go dopadnie sumienie choć może się zapierać,robić slalomy,fikołki ale tego możesz nie zobaczyć nigdy w nim,a nawet jak zobaczysz coś to będzie za mało.
1,839 2021-02-28 00:14:45 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-02-28 00:18:51)
Rozstalismy się tak, że ja ładnie sobie poszłam pożegnawszy się, i on chyba mysli ,że mam o nim dobre zdanie, a ja potrzebuje mu powiedzieć, że był egoista, i ustawiał sobie plan b na wszelki wypadek. Kilka tych rzeczy, które wyszły, jak przestałam idealizowac. Ja go zawsze chwaliłam , że nie mam sie za co do niego przyczepic. Że szukam wad i nie znajduję. Nie mogę od dłuższego czasu sobie z tym poradzić. To tak, jak we śnie goni sie potwór, i wtedy najlepiej odwrócić się i spojrzeć mu w oczy. Wtedy on znika.
Jest dużo racji w tym, co piszesz. Może być i tak.
Ale może będzie tak, jak z podwyżką w robocie.
NIE BĘDĘ PROSIĆ O POWRÓT!
Samokrytyka by się przydała, ale nie liczyłabym, bo to nie ten typ. Przez lata był normalny, więc spodziewam się zobaczyć te fikołki i sprytne wykręty zobaczyć.
1,840 2021-02-28 00:30:51
Rozstalismy się tak, że ja ładnie sobie poszłam pożegnawszy się, i on chyba mysli ,że mam o nim dobre zdanie, a ja potrzebuje mu powiedzieć, że był egoista, i ustawiał sobie plan b na wszelki wypadek. Kilka tych rzeczy, które wyszły, jak przestałam idealizowac. Ja go zawsze chwaliłam , że nie mam sie za co do niego przyczepic. Że szukam wad i nie znajduję. Nie mogę od dłuższego czasu sobie z tym poradzić. To tak, jak we śnie goni sie potwór, i wtedy najlepiej odwrócić się i spojrzeć mu w oczy. Wtedy on znika.
Jest dużo racji w tym, co piszesz. Może być i tak.
Ale może będzie tak, jak z podwyżką w robocie.NIE BĘDĘ PROSIĆ O POWRÓT!
Samokrytyka by się przydała, ale nie liczyłabym, bo to nie ten typ. Przez lata był normalny, więc spodziewam się zobaczyć te fikołki i sprytne wykręty zobaczyć.
To nie jest sytuacja jak z podwyżką. Moim zdaniem potencjalny pozytywny dla Ciebie efekt tej rozmowy jest żaden. Gdybym miał nakreślić scenariusz tej rozmowy w którym Ty wylewasz mu Swoje pretensje, wyzywasz go, a on pełen skruchy pada na kolana, wkłada włosienicę, zaczyna się biczować to naprawdę wyszedłby z tego straszny kicz. A mowa tu o wariancie najbardziej pozytywnym dla Ciebie, gdzie Ty dajesz upust emocjom i widzisz oczekiwaną reakcję. Ale na to jest naprawdę tylko promilowa szansa.
1,841 2021-02-28 00:37:59 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-02-28 00:52:07)
Ja nie wyzywam!
Jesteś bardzo przekonujący. Kilka razy to sobie przeczytam, to może zrezygnuję z tego spotkania.
No ale goni mnie smok.
A o co chodzi z tym zespołem Touretta ( czy tam jakos?) Nie bardzo rozumiem.
1,842 2021-02-28 00:50:23
Ja nie wyzywam!
Jesteś bardzo przekonujący. Kilka razy to sobie przeczytam, to może zrezygnuję z tego spotkania.
No ale goni mnie smok.
Ale wyzywanie nie byłoby wcale złe i całkowicie uzasadnione Możesz się zainspirować Obajtkiem
"Brudna pała" itd.
Ja po prostu nie widzę korzyści z tego. A widzę to, że prawdopodobnie "opróżnisz magazynek" w jego kierunku, a "kule" przez niego przelecą i polecą dalej. I poczujesz się w efekcie głupio.
1,843 2021-02-28 00:54:44
Jakaś alternatywa?
1,844 2021-02-28 01:03:19
Jakaś alternatywa?
Rozpocząć proces wymazywania go ze swojego życia.
1,845 2021-02-28 01:19:23
adela 07 napisał/a:Jakaś alternatywa?
Rozpocząć proces wymazywania go ze swojego życia.
Już o to kiedyś pytałam. Lobotomia? Kasowanie pamięci?
Korektor?
Pytam raczej o to, co zrobić z tym niedopowiedzianym.
Najlepiej się z tym pogodzić.
Ech, idę spać.
Dobranoc.
1,846 2021-02-28 01:40:08 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-02-28 01:41:25)
Adela . Ja uważam z to dobry ruch o w trakcie rozmowy dasz sobie radę, ale po niej mozesz czuć się do D..
Jak się nie zmierzysz z tym, to będziesz sobie coś roić w głowie latami.
Musisz zobaczyć że tego człowieka już nie ma, albo jest i nie ma powrotu. Może Cię przeprosi a może na Ciebie zwali nie wiem
Trzeba to pochować i to czym prędzej.
Zadzwoniłaś to siłę masz.
Trzeba zamknąć ten rozdział otwierając ranę i ją czyszcząc. Chyba że masz jakieś oczekiwania wobec niego?
Taka rozmowa to też szansa na ocalenie tego dobrego co było.
Potem można to oplakac.
Zgodził się od razu?
1,847 2021-02-28 01:54:47
Misinx napisał/a:adela 07 napisał/a:Jakaś alternatywa?
Rozpocząć proces wymazywania go ze swojego życia.
Już o to kiedyś pytałam. Lobotomia? Kasowanie pamięci?
Korektor?
Pytam raczej o to, co zrobić z tym niedopowiedzianym.Najlepiej się z tym pogodzić.
Ech, idę spać.
Dobranoc.
Niedopowiedzianym ? A co w tym przypadku można jeszcze dopowiedzieć ? Myślisz, że on Ci coś dopowie ? Zaatakowany przejdzie do defensywy i zacznie obwiniać Ciebie. W rezultacie "dopowiedzenie" będzie dla Ciebie przykre i tak naprawdę kompletnie nieobiektywne, bo to co on powie będzie miało na celu tylko spowodowanie, żeby on się czuł lepiej. Już to zresztą przerobiłaś. Przecież Ci powiedział, że byłaś nudna itd. On uderzy dokładnie w tą samą nutę i będzie Ci zapodawał te same teksty. Potrzebne Ci to ?
Jeśli przez "niedopowiedziane" oczekujesz jakiegoś większego wyjaśnienia od tej historii, to może po prostu nigdy go nie będzie, a może po prostu trzeba na nie poczekać jakiś czas.
U mnie oczywiście jest całkiem inna sytuacja, ale tak naprawdę to ja też mam "niedopowiedziane" to, że nie wiem tak dokładnie czemu żona zdecydowała się na odejście. Ale może trzeba czasu i się może kiedyś dowiem. W czwartek zdarzyło się coś dziwnego, bo rozmawiałem wieczorem z żoną przez telefon i ona nagle zaczęła szlochać. Zapytałem co się dzieje i ona, że jakoś się tak wzruszyła tym, że my się mimo wszystko tak dobrze dogadujemy, kolegujemy, że to znaczy, że te wszystkie wspólne lata nie były na marne. Mówiąc szczerze mnie to jej wyznanie mocno zaskoczyło i też poruszyło. Zaczęliśmy rozmawiać o nas i ja jej powiedziałem, że tak naprawdę to nie wiem czemu ona odeszła. A ona, że nie potrafi tego jeszcze ubrać w słowa, ale jak tylko będzie umiała to mi powie. Pytałem ją, czy miała na to wpływ jej terapia. Ona powiedziała, że wiele rzeczy miało wpływ. Że coś się w niej otworzyło, że odblokowały się jakieś emocje z dzieciństwa, z tego chorego domu rodzinnego. Powiedziała, że ona może po prostu jest osobą, która jednak lepiej żeby była sama. Że teraz widzi, że jej relacje z synem są niebo, a ziemia w porównaniu do tych co były. Może jestem naiwny, ale jej wierzę. Może jest tak, że straciłem żonę, ale zyskałem przyjaciela. Poruszyła mnie tym, że przyjechała do mnie wtedy jak miałem ten atak kamicy.
Piszę to, bo jeszcze dwa, trzy miesiące temu to emocje były inne i nie spodziewałbym się tego po niej. Czas naprawdę potrafi nas zaskoczyć, a "niedopowiedziane" czasem "dopowiada" się samo.
1,848 2021-02-28 02:02:46
adela 07 napisał/a:Misinx napisał/a:Rozpocząć proces wymazywania go ze swojego życia.
Już o to kiedyś pytałam. Lobotomia? Kasowanie pamięci?
Korektor?
Pytam raczej o to, co zrobić z tym niedopowiedzianym.Najlepiej się z tym pogodzić.
Ech, idę spać.
Dobranoc.Niedopowiedzianym ? A co w tym przypadku można jeszcze dopowiedzieć ? Myślisz, że on Ci coś dopowie ? Zaatakowany przejdzie do defensywy i zacznie obwiniać Ciebie. W rezultacie "dopowiedzenie" będzie dla Ciebie przykre i tak naprawdę kompletnie nieobiektywne, bo to co on powie będzie miało na celu tylko spowodowanie, żeby on się czuł lepiej. Już to zresztą przerobiłaś. Przecież Ci powiedział, że byłaś nudna itd. On uderzy dokładnie w tą samą nutę i będzie Ci zapodawał te same teksty. Potrzebne Ci to ?
Jeśli przez "niedopowiedziane" oczekujesz jakiegoś większego wyjaśnienia od tej historii, to może po prostu nigdy go nie będzie, a może po prostu trzeba na nie poczekać jakiś czas.U mnie oczywiście jest całkiem inna sytuacja, ale tak naprawdę to ja też mam "niedopowiedziane" to, że nie wiem tak dokładnie czemu żona zdecydowała się na odejście. Ale może trzeba czasu i się może kiedyś dowiem. W czwartek zdarzyło się coś dziwnego, bo rozmawiałem wieczorem z żoną przez telefon i ona nagle zaczęła szlochać. Zapytałem co się dzieje i ona, że jakoś się tak wzruszyła tym, że my się mimo wszystko tak dobrze dogadujemy, kolegujemy, że to znaczy, że te wszystkie wspólne lata nie były na marne. Mówiąc szczerze mnie to jej wyznanie mocno zaskoczyło i też poruszyło. Zaczęliśmy rozmawiać o nas i ja jej powiedziałem, że tak naprawdę to nie wiem czemu ona odeszła. A ona, że nie potrafi tego jeszcze ubrać w słowa, ale jak tylko będzie umiała to mi powie. Pytałem ją, czy miała na to wpływ jej terapia. Ona powiedziała, że wiele rzeczy miało wpływ. Że coś się w niej otworzyło, że odblokowały się jakieś emocje z dzieciństwa, z tego chorego domu rodzinnego. Powiedziała, że ona może po prostu jest osobą, która jednak lepiej żeby była sama. Że teraz widzi, że jej relacje z synem są niebo, a ziemia w porównaniu do tych co były. Może jestem naiwny, ale jej wierzę. Może jest tak, że straciłem żonę, ale zyskałem przyjaciela. Poruszyła mnie tym, że przyjechała do mnie wtedy jak miałem ten atak kamicy.
Piszę to, bo jeszcze dwa, trzy miesiące temu to emocje były inne i nie spodziewałbym się tego po niej. Czas naprawdę potrafi nas zaskoczyć, a "niedopowiedziane" czasem "dopowiada" się samo.
Pięknie napisane naprawdę.
chodzi o to żeby dać temu niedopowiedzianemu szansę, nie spieszyć się i odpuść sobie kontrolę nad żądaniem natychmiastowych odpowiedzi,które i tak w pewnych stanach powodują głód jeszcze "większej odpowiedzi"
zdać się na "siły wyższe" czy co tam.
1,849 2021-02-28 02:18:53 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-02-28 02:24:26)
sytuacja kogoś kto ma za soba wiele lat terapii z żoną, widuje się z nią, bo dziecko u niego mieszka jest NIEPORÓWNYWALNA do sytuacji Adelli, która nie ma takich doświadczeń, ale nagle odcięto jej tlen. więc sorry..
Wy sobioe z żoną przepraszam międlicie te emocje od lat, jej partner wcale nie musi tego robić, a Ona nie będzie komu miała tego dopowiedzieć. Siła wyższa.. nie wiem jak się daje emotkę z opadem szczęki do pasa, bo bym dała.
nie każde spotkanie musi mieć ustalony cel do realizacji i nie każdych emocji należy się bać .
Skąd założenie że ona idzie tam walczyć czy się wystrzelać?
1,850 2021-02-28 02:44:48 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-02-28 02:45:43)
Ludzieńki kochane , ja Was dzisiaj tylko pozdrawiam. Właśnie wróciłam z małej popijawki u siostry i tylko tak sobie Was podczytuję do poduszki.
Pozdrawiam serdecznie, trzymajcie się dzielnie i ciepło!
1,851 2021-02-28 02:55:20 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-02-28 02:57:10)
Trochę poczytałam i nie będę się rozpisywać bo jest bardzo późno ale uważam że pewne sprawy Każdy sam musi załatwić po swojemu. Adelu, myślę że jesteś rozsądną osobą i wiesz co robisz, nikt lepiej od ciebie nie wie też, co czujesz i jak czujesz. Jestem z Tobą!
1,852 2021-02-28 03:02:17
Skąd założenie że ona idzie tam walczyć czy się wystrzelać?
A od samej Adeli
Rozstalismy się tak, że ja ładnie sobie poszłam pożegnawszy się, i on chyba mysli ,że mam o nim dobre zdanie, a ja potrzebuje mu powiedzieć, że był egoista, i ustawiał sobie plan b na wszelki wypadek. Kilka tych rzeczy, które wyszły, jak przestałam idealizowac. Ja go zawsze chwaliłam , że nie mam sie za co do niego przyczepic. Że szukam wad i nie znajduję..
Jak Adela powie mu co o nim myśli i że on jest egoistą to z ogromnym prawdopodobieństwem i między innymi usłyszeć może gadki szmatki o tym że np "każdy jest egoistą" ,"życie ma się jedno o szczęście trzeba walczyć" ,a marzenia trzeba spełniać nawet jak się kogoś skrzywdzi zrani ,bo on przecież ni chciał itp itd.cały zestaw sześciopak banałów i filozofia "zdrowego egoizmu" i że mu przykro i przeprasza ,ale.... potem Adela dostanie możliwie że złagodzona wersję osądu swojej osoby i przerzucenie na nią "winy" po części bo winny i kara musi być .
Facet w jego stanie nie jest gotowy przyjąć niczego od Adeli.
Jedynie to co może Adeli coś dać to tylko wyrzucenie z siebie emocji ,bez zbytnich oczekiwań wobec niego.
a reszta to to co nieprzewidywalne
1,853 2021-02-28 03:09:01 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-02-28 03:12:22)
Ale to nie o to chodzi czy on przyjmie tylko że Adela wywali wreszcie coś z siebie.
O, widzę że Paslawek już to napisał.
1,854 2021-02-28 09:16:54 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-02-28 09:28:02)
Niezależnie co on powie a trzeba nastawic się na wszystko Adela go sobie w głowie urealni
I będzie miała szansę mu powiedzieć czego bo powiedziała, wywalić emocje.
Po męsku kalkulujecie i uważacie to za niepotrzebne na linii:cel - zadanie-wykonać. My mamy więcej emocji o czasem trzeba nam nad celem przelecieć i bombę spuścic celnie czy niecelnie.
Oczywiście jeżeli Adela tego chce, bo niech idzie za swoimi emocjami .
1,855 2021-02-28 09:40:39 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-02-28 09:53:48)
Ja uważam tak jak chłopaki. Bolesne i niepotrzebne. Jak każdy zdradzony, Adela potrzebuje ukorzenia się przed nią ze strony M, przyznania, że ona była słuszna i prawa, a on tak chamsko postąpił wobec niej. Przewiduję, że nic takiego nie nastąpi, co najwyżej, gdyby doszło nie do spokojnej rozmowy, a do łez - uzna ją za rozhisteryzowaną babę. Sad, but true.
Ale też rozumiem jej przesłanki i chęć wygadania się.
1,856 2021-02-28 10:04:25
Czasami dobrze zobaczyć ,że się tego NIE dostanie, by przestać ładować energię w budowanie jakiś obrazów w głowie.
Naprawdę nie róbcie założeń bo to nie o to chodzi, tylko właśnie o zmierzenie się z tymi emocjami. No chyba że psychoterapeutka odradza znając stan psychiczny koleżanki Adeli. A chyba nie bo mimo sceptycyzmu powiedziała ,e wesprze ją.
1,857 2021-02-28 11:29:46
Czasem warto uczyć się z doświadczeń innych.
1,858 2021-02-28 12:19:40
Warto znać doświadczenia innych, i dlatego tu piszę. Żeby zobaczyć, czy ten mój pomysł jest tak niedorzeczny i szkodliwy, czy też jest jeszcze druga strona. Bo czasem w głowie rodzą się naprawdę kiepskie pomysly.
Cenię sobie to miejsce za szczerość, życzliwość, brak bezinteresownej złośliwości i tonu pouczania.
I macie dużo racji, że "ukorzenie"z jego strony dałoby mi satysfakcję. I że raczej nie mogę na to liczyć. Chcę dopowiedzieć, że widzę, jak zdążył się ustawić w czasie tego związku, mnie zostawiając na lodzie. Ja tego wtedy nie widziałam, bo nie sądziłam, że mój partner może zrobić coś, co mnie skrzywdzi. Że to mieszkanie-jego i moje jest tylko tymczasowe. Mniejsza o szczegóły. On cały czas miał swoje zaplecze. A ja wszystko, co miałam traktowałam jaki wspólne.
Czy się zgodził od razu? Tak, ale powiedział, że jest sceptycznie nastawiony, bo przecież wiem, że mówienie o emocjach ma zablokowane.
Także możliwe, że te naboje pójdą w pustkę, albo też trafią, a on i tak nie powie, co mu zrobiły.
W każdym razie muszę powiedzieć, co mi zalega, bo pisanie i mówienie w przestrzeń nie pomaga. Chciałabym uniknąć tej rozmowy, ale chyba nie mogę.
Piękna rzecz zdarzyła się, Misinx u Ciebie. Jest to bardzo potrzebne, wam obojgu. Takia próba wejrzenia w siebie i wyraz szacunku, jakim obydwoje się darzycie. No i cząstka odpowiedzi na pytanie, czemu ona właściwie odeszła. Czyli zasadnicze pytanie, na które oboje powinniście znać odpowiedź.
To podstawa do przyjaźni.
Ja niestety szacunku z jego strony nie widzę, a zmieniło się to w jednej chwili u mnie.
Cieszę się, że Was mam.
1,859 2021-02-28 12:27:09
W każdym razie muszę powiedzieć, co mi zalega, bo pisanie i mówienie w przestrzeń nie pomaga. Chciałabym uniknąć tej rozmowy, ale chyba nie mogę.
To pójdź po prostu,co by się nie wydarzyło i stało jest do przeżycia i do załatwienia tak jak każde uczucie,może potrzebujesz dojść do granicy,żeby zobaczyć że jest zamknięta .
Śmiertelna powaga i taki rodzaj egzaltacji ,trochę może się pojawić więc uważaj na to ,bo jest to sztuczka ego takie być albo nie być,
a po tej rozmowie i jakichkolwiek emocjach życie dalej istnieje i trwa i jest Twoje .
1,860 2021-02-28 12:40:41
Terapia też poniekąd miała na to wpływ, ponieważ długo walkowałyśmy temat blokady w wyrażaniu uczuć i potrzeb, jaką u mnie występuje. Że powinnam postarać się mówić, co mi zalega i czego potrzebuję.
Z obawy o reakcję otoczenia, wyjścia na "głupka" mam z tym klopoty, więc może to mnie trochę popchnęło.
Czuję, że powinnam sobie na to pozwolić, choć może być trudno.
Czas nie przyniesie mi raczej dopowiedzenia, bo ex nie jest osobą, która nad sobą pracuje.
Ech, zobaczymy. Będzie o czym pisać.
Dzięki, jeszcze raz. Idę na rolki.
1,861 2021-02-28 12:51:30 Ostatnio edytowany przez Misinx (2021-02-28 12:55:14)
Terapia też poniekąd miała na to wpływ, ponieważ długo walkowałyśmy temat blokady w wyrażaniu uczuć i potrzeb, jaką u mnie występuje. Że powinnam postarać się mówić, co mi zalega i czego potrzebuję.
Z obawy o reakcję otoczenia, wyjścia na "głupka" mam z tym klopoty, więc może to mnie trochę popchnęło.
Czuję, że powinnam sobie na to pozwolić, choć może być trudno.
Czas nie przyniesie mi raczej dopowiedzenia, bo ex nie jest osobą, która nad sobą pracuje.
Ech, zobaczymy. Będzie o czym pisać.
Dzięki, jeszcze raz. Idę na rolki.
"Dopowiedzenie" może być czasem z innej strony np. w formie jakiejś wiedzy którą uzyskasz w temacie ex z całkiem innego źródła. To nie musi być wiedza nawet z Waszej przeszłości. Hipotetycznie wyobraź sobie sytuację, że za jakiś czas dowiadujesz się od kogoś o historii jakiegoś związku ex, który bardzo jest podobny do tego jak przebiegał Twój, a dodatkowo dowiadujesz się jakiś szczegółów, które rzucają Ci szerszy obraz na to co było u Ciebie. To też jest "dopowiedzenie".
Ale jeśli Twój wewnętrzny głos silnie się domaga tej konfrontacji to idź. Ale niczego nie oczekuj.
1,862 2021-02-28 12:58:21
To dopowiedzenie to raczej z mojej strony. To, co zobaczyłam, jak zaćma zakochania zaczęła spadać. Nie liczę na jakieś "niedopowiedziane" od niego.
Dzięki za wsparcie, naprawdę.
1,863 2021-02-28 16:39:52 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-02-28 17:22:54)
Jak najbardziej skonfrontowanie różnych punktów widzenia bywa twórcze, inspirujące i pouczające. Czasem jednak bywa, że po tych wszystkich konfrontacjach dochodzi się do wniosku - i ja na przykład mam tak bardzo często - że to, co mi w duszy gra jest mi najbliższe, że właśnie to chcę zrobić, ale potrzebowałam się w tym utwierdzić. Nie znaczy to jednak, że nie zdarzało mi się uznać zdania innych.
Ja akurat, gdybym czuła podobną potrzebę jak Adela, poszłabym za tym, świadoma ewentualnych konsekwencji. Mnie nie chodziłoby o zemstę czy ukorzenie, ale oczyszczenie się z tego wszystkiego, co mnie zżera od środka.
Pepkowi się nie żaliłam, ale był taki moment, że siedział u mnie na tej kawie, a ja mu powiedziałam, na pozór zupełnie spokojnie, że nasz układ w gruncie rzeczy i tak nie miałby sensu, bo ani jemu, ani mnie niepotrzebne moje emocjonalne huśtawki i wieczne obawy, w których żyłam. Że przy mnie prawdopodobnie nigdy by się nie ogarnął.
On milczał, nic mi nie odpowiedział, ale znam go, wiem, że usłyszał, co miałam do powiedzenia. Po tej opartej na monologu rozmowie (i jeszcze po paru innych sygnałach, jak m.in. wspominany kiedyś mój sen) poczułam ulgę i poczucie, że już decyzję podjęłam: niech Pepek idzie swoją drogą, niech mu się szczęści, niech wyprostuje swoje ścieżki - lub nie, lecz ja mu wyprostowania życzę - a ja cóż... mam swoją drogę, choć parę razy jeszcze może melancholijnie westchnę i nigdy nie będzie mi zupełnie obojętny. Tak jak do dziś nie jest obojętny np. były mąż, bo jakże by mógł?
I naprawdę wolę tak jak jest teraz niż traktowanie Pepka jak śmierdzącej miny, na którą broń Boże nadepnąć. Mogę sto razy już teraz nadeptywać, nie zniszczy mnie to, choć może jeszcze parę razy poruszy.
P.S. Adelo, fajne zdanie mi się przypomniało z felietonu Danuty Wawiłow (w czasach młodości czytywałam je w "Filipince"): być wygadanym, a mieć rację to różnica. A jeśli nawet powiem coś głupiego - to co? Jak ktoś jest mądry, to i tak się na mnie pozna (że ta głupia wypowiedź nie oznacza totalnej głupoty autora). a jak jest głupi, to nie zależy mi na jego opinii.
Trafne i zadziorne, bardzo mi w życiu pomogło.
P.S.2 Również uważam, że to co przydarzyło się Misinxowi i jego żonie, jest wartościowe. Dobrze czuć szacunek i życzliwość ponad urazami.
1,864 2021-02-28 17:30:06
Zapomniałam dodać, że ex wspomniał o naszej wspólnej koleżance, która "dowaliła mu prosto między oczy", i że to nieładnie z mojej strony, że jej opowiedziałam wszystko.
Dzwoniłam do niej, jakoś w listopadzie, bo wiedziałam, że będą nas na Andrzejki zapraszać. A że zawsze dzwonili do M, bo to znajomość jeszcze ze studiów, wiedziałam, że on im powie, że przyjedzie sam, bo coś tam. Na pewno się nie przyzna, co zrobił. A facet to najlepszy przyjaciel M. No więc w rozmowie z koleżanką opowiedziałam, czemu nie będzie mnie na Andrzejkach. Jak solidarność jajników zagrała, to dowiedziałam się jeszcze, że nasi wspólni znajomi też się razstali, bo facet od ponad roku miał dupę na boku, a w t czasie jako dobra długoletnia paczka jeździli na wczasy, wycieczki itp. I nawet żartowali, z gościa "taka, on tyle pracuje... kochankę ma". Wiecie, znali się jak łyse konie, a on pukał na boku, a przed wszystkimi udawał, że wszystko ok.
Nie wiem, ma co liczył M. Że będę gładkie gadki wstawiać, jak życie mi się wali ? Jakby miało to jakieś porównanie do tego, co on mi zrobił. Zresztą on bardzo dbał o swój wizerunek, nigdy nie przyznając że coś tam zrobił źle. Nawet przede mną. Taki typ, jak coś odwalił, to krótko kwitował, a samokrytyka to pojęcie odległe mu jak stád do Saturna.
1,865 2021-02-28 20:12:57
Adelo, to taki psychologiczny mechanizm. Zawsze widzimy się w korzystniejszym świetle, niż inni - tak działa nasz mózg.
Fragment znaleziony w necie:
Człowiekiem rządzi pewien mechanizm, a mianowicie kiedy dokonamy jakiegoś wyboru: np wybierzemy partnera A zamiast partnera B, to nasz mózg stara się z całych sił usprawiedliwić nasz wybór, tak byśmy czuli się dobrze. Osoba, którą rządzi ten mechanizm będzie starała się z całych sił oczernić opcję (w tym przypadku osobę), którą odrzuciła. Znajdzie w tobie najgorsze wady, jeśli ich nie ma – wymyśli je! Jednocześnie jego mózg będzie przedstawiał opcję, którą wybrał w najkorzystniejszym świetle – wyeksponuje wszystkie jej zalety, przyciemni wady i dodaje jej cech, których ta osoba nie posiada! Twój mąż tak okropnie się do ciebie odnosi, mówi że to twoja wina, że byłaś taka i owaka, dlatego że głęboko w środku czuje że TAK NIE BYŁO! W jego głowie pojawiło się pytanie: „dlaczego opuściłeś swoją żonę i dzieci, rozbiłeś rodzinę? Twoje dzieci będą cierpiały przez to, że dorastają bez codziennego kontaktu z ojcem, skrzywdziłeś swoją żonę, zdradzałeś ją, mimo że obiecywałeś jej wierność, miłość i uczciwość małżeńską! W tym samym dniu, w którym ona zrozpaczona twoją zdradą leczyła się w szpitalu, ty w najlepsze płodziłeś dziecko z kochanką. Jak to wytłumaczysz? Popełniłeś wiele złych czynów, które wskazują na to, że jesteś złym człowiekiem!”
Ale…
Nasz mózg nie pozwoli nam myśleć źle o sobie. Tylko osoba głęboko pokorna popatrzy czysto na tę sytuację, przyzna się do winy, weźmie to na klatę, przyznając się do tego, że się zachowało podle i być może jest się podłym.
U twojego męża i kochanki pojawiła się natomiast racjonalizacja zła, które uczynili. Jako że nie są w stanie myśleć o sobie jako o złych osobach, starają się usprawiedliwić siebie mówiąc, że to ty jesteś złą osobą i zasłużyłaś na to co cię spotkało. Odzierają cię z godności – w ich oczach nie jesteś kobietą i zasługujesz na to, żeby cię krzywdzić! Dzięki temu oni sami czują się lepiej. Ich agresja jest dowodem na to, że w głębi duszy czują się winni i w głębi duszy, wiedzą że postąpili podle. Dlatego też histerycznie krzyczą o prawie do szczęścia. Sięgną po jakikolwiek argument, byleby postawić się w dobrym świetle. On – człowiek, który oszukiwał, kłamał, zdradzał, chce pokazać się jako ofiara. Jednocześnie idealizuje swoją kochankę, zapewnia ją, że jest ideałem a jego miłość jest największa. W końcu co za głupcem by był, gdyby wyrządził taką krzywdę i porzucił swoją rodzinę dla kogoś zupełnie przeciętnego i tylko dlatego, że poniósł go popęd! Obydwoje uwikłali się w kłamstwa, plątali się w oszustwach, jak sama to zauważyłaś. Kochanka i exmąż jednak zaprzeczają, że doprowadzili do rozpadu rodziny próbując zwalić winę na ciebie. Są zbyt słabi, żeby przyjąć prawdę. On musi mydlić sobie samemu oczy, bo inaczej runie jego samoocena…
1,866 2021-02-28 20:55:42
Adelo, to taki psychologiczny mechanizm. Zawsze widzimy się w korzystniejszym świetle, niż inni - tak działa nasz mózg.
Fragment znaleziony w necie:
Człowiekiem rządzi pewien mechanizm, a mianowicie kiedy dokonamy jakiegoś wyboru: np wybierzemy partnera A zamiast partnera B, to nasz mózg stara się z całych sił usprawiedliwić nasz wybór, tak byśmy czuli się dobrze. Osoba, którą rządzi ten mechanizm będzie starała się z całych sił oczernić opcję (w tym przypadku osobę), którą odrzuciła. Znajdzie w tobie najgorsze wady, jeśli ich nie ma – wymyśli je! Jednocześnie jego mózg będzie przedstawiał opcję, którą wybrał w najkorzystniejszym świetle – wyeksponuje wszystkie jej zalety, przyciemni wady i dodaje jej cech, których ta osoba nie posiada! Twój mąż tak okropnie się do ciebie odnosi, mówi że to twoja wina, że byłaś taka i owaka, dlatego że głęboko w środku czuje że TAK NIE BYŁO! W jego głowie pojawiło się pytanie: „dlaczego opuściłeś swoją żonę i dzieci, rozbiłeś rodzinę? Twoje dzieci będą cierpiały przez to, że dorastają bez codziennego kontaktu z ojcem, skrzywdziłeś swoją żonę, zdradzałeś ją, mimo że obiecywałeś jej wierność, miłość i uczciwość małżeńską! W tym samym dniu, w którym ona zrozpaczona twoją zdradą leczyła się w szpitalu, ty w najlepsze płodziłeś dziecko z kochanką. Jak to wytłumaczysz? Popełniłeś wiele złych czynów, które wskazują na to, że jesteś złym człowiekiem!”
Ale…
Nasz mózg nie pozwoli nam myśleć źle o sobie. Tylko osoba głęboko pokorna popatrzy czysto na tę sytuację, przyzna się do winy, weźmie to na klatę, przyznając się do tego, że się zachowało podle i być może jest się podłym.
U twojego męża i kochanki pojawiła się natomiast racjonalizacja zła, które uczynili. Jako że nie są w stanie myśleć o sobie jako o złych osobach, starają się usprawiedliwić siebie mówiąc, że to ty jesteś złą osobą i zasłużyłaś na to co cię spotkało. Odzierają cię z godności – w ich oczach nie jesteś kobietą i zasługujesz na to, żeby cię krzywdzić! Dzięki temu oni sami czują się lepiej. Ich agresja jest dowodem na to, że w głębi duszy czują się winni i w głębi duszy, wiedzą że postąpili podle. Dlatego też histerycznie krzyczą o prawie do szczęścia. Sięgną po jakikolwiek argument, byleby postawić się w dobrym świetle. On – człowiek, który oszukiwał, kłamał, zdradzał, chce pokazać się jako ofiara. Jednocześnie idealizuje swoją kochankę, zapewnia ją, że jest ideałem a jego miłość jest największa. W końcu co za głupcem by był, gdyby wyrządził taką krzywdę i porzucił swoją rodzinę dla kogoś zupełnie przeciętnego i tylko dlatego, że poniósł go popęd! Obydwoje uwikłali się w kłamstwa, plątali się w oszustwach, jak sama to zauważyłaś. Kochanka i exmąż jednak zaprzeczają, że doprowadzili do rozpadu rodziny próbując zwalić winę na ciebie. Są zbyt słabi, żeby przyjąć prawdę. On musi mydlić sobie samemu oczy, bo inaczej runie jego samoocena…
Wiedziałem, że coś nie tak z moim mózgiem.
1,867 2021-02-28 21:20:04
Wiedziałem, że coś nie tak z moim mózgiem.
Pewnie mamy tą samą mutację!
1,868 2021-02-28 21:22:56 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-02-28 21:59:21)
Jest nas więcej :)
A tak poważnie... Już się tyle nasłuchałam i naczytałam różnych rzeczy, że wiem: należy być bardzo ostrożnym z ocenami i zarzekaniem się, że "ja tobym nigdy...". Jednak pewne sprawy są dla mnie proste i dość kategoryczne. Zdrada jest świństwem, koniec, kropka. Podobnie jak kradzież, jak budowanie swojego szczęścia na cudzej krzywdzie itd.
Nie mogłabym spać spokojnie, czułabym się, za przeproszeniem, brudną szmatą mając pewne rzeczy na sumieniu, więc trzymam się od nich z daleka. Kto się tego dopuszcza, ten po prostu sobie na to pozwolił i nie zmieni tego wymyślanie tysiąca usprawiedliwień.
Okej, bywa, że związek przestaje mieć sens, że coś się wypala, że nawet ktoś nowy całkowicie zawrócił w głowie, ale wtedy wypadałoby mieć odwagę powiedzieć to wprost, uczciwie i wziąć na klatę własną niedoskonałość.
W "Krystynie córce Lavransa" pada gdzieś taka parafraza fragmentu modlitwy: zamiast "i odpuść nam nasze winy" - "odpuść tym, których skrzywdziliśmy" - jakoś tak to leciało. Czasami najbardziej właśnie nienawidzimy tych, wobec których jesteśmy winni. Na niewielką, wręcz niewinną skalę, jednak znam to uczucie z autopsji.
Co do dbania o wizerunek - dla mnie to, co opisałaś, Adelo, to dbałość o pozory, to podtrzywamanie własnego dobrego samopoczucia.
Uważam, że jeśli się nie robi tego, co moralnie uważa się za naganne, to niepotrzebne staje się żadne "dbanie". Mnie tam wisi wizerunek, żyję najuczciwiej jak potrafię i nic nie mam do ukrycia.
Pepek kiedyś mi zarzucił, że komuś wspomniałam o jego piciu (przypadkowo spotkana kolezanka zapytała, jak tam kawaler, więc powiedziałam, że już nie jesteśmy razem z powodu alkoholu) - no i jak to w małym miasteczku dotarło do jego rodziców, że niby gadam na niego. Miał pretensje i twierdził że swoje brudy powinniśmy prać w swoim "domu". "A kurde, jak ci tak na reputacji zależy, to sam o nią zadbaj. A co to, nie widzą ludzie, jak stoisz z żulami pod sklepem i co w sklepie kupujesz?" - odpowiedziałam mu na to.
No, kurde, niech sam za siebie odpowiada, dużym chłopcem już jest.
1,869 2021-02-28 21:40:12
Misinx napisał/a:Wiedziałem, że coś nie tak z moim mózgiem.
Pewnie mamy tą samą mutację!
Ja i Ty ? Niemożliwe.
1,870 2021-02-28 21:45:49 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-02-28 21:59:39)
Znaczy,że pozwalacie sobie myśleć o sobie żle, i widzieć błędy, przyznawać się do nich? Jak napisała Symbi- tylko osoby pokorne sa do tego zdolne. Ja powiedziałabym, że są to jednostki skłonne do autorefleksji i empatyczne. Pokorne- w sensie umiejące przyjać niekorzystną dla siebie prawdę. Nie wszystkich na to stac, a mózg, jak to mózg- chce nagrody, wiec szuka możliwosci jej zdobycia, w tym przypadku chęci uzasadnienia postepowania.
Ale wyobrażacie sobie- no biedaczysko, teraz będzie mieć zła opinię.
W pewnym sensie go rozumiem, bo z kilkoma bliższymi znajomymi jestem w kontakcie i trudno mi ściemniać przed nimi, że nic takiego się nie stało. Może poczuć się "niekomfortowo", i rozmyslać- " no nie spodziewałem się ,ze wszystkim rozgada". Tak, jakby lojalnoscia było krycie takiego postępowania. Przecież mówiłam tylko prawdę. I wydaje mi się, że nic nie mówiąc byłabym nielojalna wobec siebie samej.
1,871 2021-02-28 21:51:20 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-02-28 22:06:45)
Jasne, że nie jestem doskonała. Czasem gadam głupio, czasem robię głupoty, czasem mi głupio i wstyd, ale to nie jest jedyna ani cała prawda o mnie. Cała prawda się obroni. Zawsze.
A jeżeli naprawdę zrobiłam coś źle, to ukrywanie tego faktu nie zmieni. Można przeprosić, naprawić krzywdy, spojrzeć prawdzie w oczy. Ale najgorsze jest udawanie, że czegoś nie ma. To najbardziej zatruwa samego sprawcę zła.
Adelo, powyżej edytowałam i odniosłam się to tego, o czym napisałaś w ostatnim poście.
On sam ma odpowiadać za siebie i niech bierze na klatę konsekwencje.
1,872 2021-02-28 21:58:08
Znaczy,że pozwalacie sobie myśleć o sobie żle, i widzieć błędy, przyznawać się do nich?
W sensie relacji? O wszystkich paniach do których kiedyś czułem miętę myślę ciepło. Pierwsza nic nie zawiniła, co było do schrzanienia, schrzaniłem ja i miałem tego bolesną świadomość. Druga nie wiedziała, że jest plastrem na pierwszą i niebożę się zakochało, a ja odkryłem, że mogę być tak w oczy sk********* i nawet mi to nie przeszkadza więc co tu racjonalizować? Żadna jej wina. Trzecia była przyjaciółką i być może na szczęście została tylko przyjaciółką. Czwarta została żoną i tu już historia bogatsza i dłuższa Oczywiste, że kiedy to wygodne, to winę odsuwa się od siebie jak trzeba podbudować morale ale jak się rozumie te mechanizmy, to raczej niegroźne. Co najwyżej zasłuży się na łatkę manipulanta
1,873 2021-02-28 22:03:14 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-02-28 22:05:49)
Hmm... post Snake'a sprawił, że zaczęłam myśleć o swoich "licznych" związkach.
Nie zamierzam moich facetów wybielać, ale sama widzę swój niemały udział i niemałą odpowiedzialność za zaistniałą sytuację.
Doceniam i Pepka, i nawet mojego byłego męża, choć podtrzymuję zdanie, że z mężem w ogóle nie powinnam była się wiązać. Jestem jednak w stanie lepiej dziś go rozumieć niż dawniej, bez doświadczenia, bez wiedzy i zasobów, za to zalewana emocjami.
Z Pepkiem też mi nikt nie kazał zaczynać, chciałam spróbować, to spróbowałam i nie brak mi pomimo wszystko satysfakcji z dobrych wspomnień.
1,874 2021-02-28 22:10:16
Właśnie- jak sie rozumie mechanizmy. Wtedy przynajmniej wiesz, czemu robisz tak a nie inaczej. To juz autorefleksja.
I nie, nie chodzi mi tylko o relacje.
U mojego ex przyznanie się do błędu lub chujowego zachowania wymagałoby nie wiem, chyba kosmicznej interwencji. Nie to, że chwalił sie jaki to mądrala z niego, ale zwyczajne zwierzenia typu " ale dałem dzis ciała" w ogóle u niego nie wystepowały.
1,875 2021-02-28 22:17:28 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-02-28 22:21:03)
Adelo, tego się trzeba nauczyć, niektórzy nie chcą albo wydaje im się (chyba najczęściej), że nie potrafią.
Ja kilka razy spróbowałam, przełamałam się i przełamałam dumę. Okazało się, że to bardzo ułatwia życie i relacje. Jak coś spieprzę, to potrafię już dziś przyznać, że zawaliłam, że mi bardzo głupio i przeprosić.
Dużo więcej energii zabiera uciekanie i oszukiwanie się.
1,876 2021-02-28 23:01:39
ale zwyczajne zwierzenia typu " ale dałem dzis ciała" w ogóle u niego nie wystepowały.
To akurat może być elementem zwyczajowej rozgrywki interpersonalnej, bez związku z autonomicznym poczuciem winy.
1,877 2021-03-01 09:50:35
Mam na myśli to, że rozmawiając z partnerem, żoną, mężem , opowiadając co się zdarzyło , w pracy, wśród znajomych, w przeszłości, itp ludzie zazwyczaj mówią o tym, że coś nie wyszło tak jak chcieli, albo źle(bezmyślnie, głupio,) postąpili kiedyśtam. W takich rozmowach o życiu trudno raczej o pominięcie takich sytuacji, to tak jakby nie mieć sobie nic do zarzucenia. Wiadomo, że musiało coś być, co gryzie człowieka, a M nigdy o takich rzeczach nie wspominał.
Ja wprost przeciwnie- gdy mnie coś gryzło, dzielił się z nim, żeby wiedział, że trapi mnie to czy tamto. Zresztą jest to chyba istotny element w zdrowej relacji.
1,878 2021-03-01 13:34:27
Ej, Adelo, czy aby nie oceniasz po sobie innych ludzi?
Mnie przykładowo nic nie gryzie, na obecną chwilę niczego nie żałuję, co zrobiłam w przeszłości i nie czuję się tą przeszłością obciążona, jak również nie żałuję teraźniejszości, czerpię z niej to, co najlepsze dla mnie. Cieszę się, że byłam w długim związku i teraz uważam, że słusznie, że eks mnie zostawił. Z wielu powodów, choćby niedopasowanie charakterów. Nie żałuję się, że poświęcałam się dla niego.
Pewnie Twojego byłego też nic nie gryzie, najmniej sumienie.
Nawet jak popełniam błąd, przykładowo jak moja zeszłoroczna inwestycja, to szybko przechodzę nad nim do porządku dziennego). Jestem tylko człowiekiem i tylko ten, kto nic nie robi, się nie myli.
Zastanawiałam się, dlaczego tak jest i doszłam do wniosku, że jest to związane z czasem trwania żałoby po poszczególnych decyzjach i wydarzeniach życiowych. Przykładowo, ktoś dostaje mandat - jeden będzie płakał dwa tygodnie, drugi po 5 minutach zapomni; jeden przestępca w sądzie wyraża skruchę i prosi o łagodny wymiar kary, drugi nie przyznaje się i ogłasza wszem i wobec, że sędzia się na niego uwziął.
1,879 2021-03-01 13:48:10 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-03-01 23:12:52)
Ale jeśli próbuje ukryć swoje niechlubne postępowanie i szuka gorszych od siebie, to znaczy że coś go jednak gryzie. Tylko się nie przyzna w imię dobrego samopoczucia.
1,880 2021-03-01 14:58:51
Symbi, ja już nie mówię o przyznawaniu się do jakichś życiowych błędów, ale na przykład do zwyczajnych życiowych potknięć. Bo jeśli na przykład z kimś się pokłócisz, poniosą Cię emocje i powiesz kilka słów za dużo, albo kogoś obrazisz w nerwach, albo upijesz się na imprezie, a miałaś trzymać fason i nie potrafisz potem przyznać się do tego, że głupio zrobiłaś, to co dopiero jakieś poważne i duże przewinienia.
Przy tamtych małych można jeszcze liczyć na puszczenie płazem, jeśli druga strona jest pobłażliwa. Przy dużych, mając świadomość ich kaliber, trzeba chyba zniknąć, unikać osoby pokrzywdzonej, ale najpierw wyrazić lekceważenie, żeby, chociaż w obronie swojego ego "zachować twarz", przed sobą oczywiście.
1,881 2021-03-01 16:57:44
Co mówi o mnie mój EX do swoich znajomych nawet nie chcę wiedzieć szkoda nerwów.
Sytuacja że znajomymi po rozstaniach się komplikuje moi twoi znajomi rodzina traci się więzy.
Chcąc nie chcąc stają po czyjejś stronie.
1,882 2021-03-01 19:17:59 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-03-01 19:26:37)
Adelo, nie wiem. Tak sobie gdybam. Wszystko każdemu może się zdarzyć. Po przepracowaniu zdrady i jej następstw jestem wyraźnie bardziej tolerancyjna na ludzkie zachowania i chyba nic mnie już nie dziwi. Wiem, że nic nie jest dane na stałe i nie ma musu, by ktoś był ze mną po kres dni. Daję dokładnie tyle, ile dostaję, nic więcej. Nie chcę szczegółow opisywać na forum.
Zdrada? No tak, 99% osób odchodzi wtedy, jak ma się czego złapać. A co dziwnego w zdradzie, była od wieków. Nie trzeba było w dzieciństwie karmić sie bajkami o Kopciuszku i Śnieżce, tylko poczytać choćby "Dzieje grzechu", "Chłopów".
Własne doświadczenia mówią mi, że cierpiałam początkowo, gdy eks mówił robił ze mnie potwora do swojej nowej pani, bardzo chciałam zmienić jego opinię na mój temat, wykrzyczeć mu, że to nieprawda, teraz mam to w d***ie. Znajoma osoba miała tak samo.
Przeszło z czasem. Po prostu przestałam karmić tego wilka. A doznałam takiego szoku po odkryciu zdrady, że doznałam psychozy i wylądowałam w wariatkowie. Przestałam jeść, mówić. Jak dostałam relanium w żyłę, to spałam non stop 4 dni, mam wyrwę w życiorysie. Do tej pory biorę leki przeciwpsychotyczne, bo zaczęły się nawroty i kolejne pobyty na OZ. Muszę je brać do końca życia. Cała rodzina była rozwalona, dziecko z powrotem zaczęło się moczyć. Nie chcesz nawet wiedzieć, z jaką diagnozą wyszłam po ostatnim szpitalu, bo to zamyka drogę do normalnego życia, piętnuje na każdej płaszczyźnie, robi z Ciebie idiotę.
Co do wygadania się: - ja pisałam bloga, tam wywalałam żale i nieżale, miałam duży kontakt z czytelnikami, nierzadko moje wpisy lądowały na pierwszej stronie Onetu. Były i jego pani też czytali, bo bloga zaczęłam jeszcze w małżeństwie. Więc w sumie poznali przez net moją opinię na ich temat. Wiem, że ich też bolało - choćby z demonstracji zachowania w czasie jego przyjazdow po dzieci. Krótko mówiąc, na każdym kroku podkreślali swoją miłość. A potem ktoś napisał do mnie anonimowo na maila z pracy eksa, jak on podrywa baby w pracy i lata szczególnie za jedną ulubienicą.
Ostatni raz na temat eksa wypowiedziałam się w urzędzie skarbowym, w czasie kontroli ulgi prorodzinnej, o którą wystąpił. Urzędniczka, która to czytała, była zakłopotana. Szczerze opisałam, jaki miał stosunek do dzieci w początkowej fazie po rozwodzie.
Znajomi i rodzina opowiedzieli się, jak Ela napisała, chcąc nie chcąc, czy to po jego, czy to po mojej stronie. Moi znajomi zostali moimi znajomymi, jego - jego. Kto chciał być po jednej i po drugiej stronie, tego sama wyrzuciłam (była to wprawdzie tylko jedna osoba).
Teraz, jak nowo poznany facet źle mówi o swojej byłej, jest to dla mnie jednoznaczny alarm do odwrotu. Na pewno jest to znak, że nie przepracował jeszcze żałoby po rozstaniu.
Ja jak słyszę, że nowy facet ocenia mnie tylko pozytywnie, mówię pół żartem, pół serio: "Opinie na mój temat są podzielone".
Rozumiem Cię, ale spróbuj znaleźć siłę, by przestać karmić złego wilka. Chcesz mu wygarnąć - OK, Twoja sprawa, ale nie myśl, że on nie będzie się bronił.
1,883 2021-03-02 10:36:44
Symbi, pamiętam Twoją historię. Jedna z dramatyczniejszych, o jakich słyszałam.
Ilość czasu, jaki jest potrzebny do odzyskania równowagi jest przytłaczający. Wiem, że inni mniej, drudzy więcej... ale kilka lat, to brzmi dla mnie przerażająco. Perspektywa kilku lat z takim stanie , nawet roku jest dla mnie tak nieznośna, że nie czuję mocy, żeby się z tym mierzyć. Po prostu ciągnę to dalej, ale tak "na siłę".
Wiem dobrze, że się tu skarżę i użalam. Nie potrafię ukryć, że bierze to we mnie górę.
Wypisałam już chyba na wszystko. Nie mam dalej o czym pisać. W kółko to samo - wszystkie myśli krążą wokół jednego. W pracy. Na rolkach. Podczas filmu. Podczas gotowania.
Podczas pobudki w nocy na siku.
A wiadomo, że przecież nie przeszłam dramatycznego rozwodu, walki o dzieci czy o kasę.
Chyba słaba jestem.
Nie wiem, czy co nas nie zabije, to nas wzmocni. Ja na razie nie czuję się wzmocniona, a raczej mocno osłabiona.
Siedzę jakby "w soku ze śmieci".
1,884 2021-03-02 10:59:19
Przeszło z czasem. Po prostu przestałam karmić tego wilka.
No i znowu, że wilki złe
1,885 2021-03-02 11:05:29
Misinx, po prostu udawaj, że tego nie widzisz
Tak zostało gdzieś wyżej wspomniane o zdolności do przyznawania się do błędu. Myślę, że znacznie więcej ludzi byłoby w stanie to zrobić, gdyby byli pewni, że nie będzie im to wypominane bez przerwy, w mniej lub bardziej awanturniczy sposób. Dla mnie to nie sztuka dostrzec własne błędy i starać się je naprawić, sztuką jest znosić ciągłe narzekanie i emocjonalne reakcje, powstałe na skutek mojego błędu, które i tak niczego nie zmienią a mogą jednie pogorszyć sprawę.