Absolutnie nie potępiam płacących abonament, ale osobiście źle bym się czuła z tym, że za poznawanie ludzi muszę płacić.
Jak kiedyś dawno temu zarejestrowałem się na Sympatii to też był abonament, więc to nic nowego dla mnie, że trzeba płacić.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Kiedy dojrzewaja panowie?
Strony Poprzednia 1 … 23 24 25 26 27 … 92 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Absolutnie nie potępiam płacących abonament, ale osobiście źle bym się czuła z tym, że za poznawanie ludzi muszę płacić.
Jak kiedyś dawno temu zarejestrowałem się na Sympatii to też był abonament, więc to nic nowego dla mnie, że trzeba płacić.
Ja chętnie bym cofnęła czas i wiele rzeczy zmieniła w swoim życiu, oj wiele, nie tyczy się to relacji damsko-męskich, tutaj cieszę się, ze wyszło jak wyszło i jest jak jest
Sny to bardzo ciekawe i fascynujące zagadnienie, chociaż ich interpretacja nie jest zazwyczaj łatwa, ale bywają bardzo pomocne. Np. sny tzw.fizyczne, mogą pomoc wykryć poważna chorobę, przykładowo(prawdziwa historia) kobiecie bardzo często się śniło, ze ktoś ja dusi bądź sama się dusi, okazało się, ze miała guza tarczycy. Dobrze pamiętać swoje sny, można sie tego nauczyć, ciekawa kwestia to sen świadomy, tego też można sie nauczyć, bardzo pomocne przy traumach, sennych koszmarach, dzięki temu możemy się ich pozbyć, a tym samym wpłynąć na nasze realne emocje i w ogóle na nasze zdrowie psychofizyczne.
Jeśli nawet pewne rzeczy bym zmienił, to staram się zawsze odganiać takie wizje, bo one po prostu są zbyt absorbująće, przynosząc wątpliwości i żale. Nic pozytywnego....
Zgadzam się bagiennik, dlatego też tak robię, staram się nie rozpamiętywać co by było gdyby, chociaż czasami smutek i żal przychodzi, ze może zmarnowalam swoj potencjał i dzisiaj byłabym w lepszym miejscu niż jestem
Piegowata'76 napisał/a:Absolutnie nie potępiam płacących abonament, ale osobiście źle bym się czuła z tym, że za poznawanie ludzi muszę płacić.
Jak kiedyś dawno temu zarejestrowałem się na Sympatii to też był abonament, więc to nic nowego dla mnie, że trzeba płacić.
Na pewnym etapie życia zapłacenie 40 zł za półroczny abonament nie powinno stanowić wielkiego problemu. Dla mnie jest to kryterium pierwszego odsiewu. Może i materialistka ze mnie, ale nie szukam portek do utrzymywania ich, byleby były.
Jeśli nawet pewne rzeczy bym zmienił, to staram się zawsze odganiać takie wizje, bo one po prostu są zbyt absorbująće, przynosząc wątpliwości i żale. Nic pozytywnego....
Samo gdybanie i teoretyzowanie odrywa od tego co jest, raczej niczego nie zmieni i niewiele wnosi do życia,ale ja osobiście nie wszystkiego żałowałem w przeszłości i z przeszłości .
Jeżeli pół roku kosztuje 40 zł to rzeczywiście nie jest to wygórowana cena. Z tego jednak, co piszecie o spotykanych tam osobach wnioskuję, że raczej nie warto.
cChoć nie zarzekam się i nie wykluczam, że może kiedyś spróbuję. Na razie jestem na etapie niechęci do randkowych portali i za te pieniądze wolę kilka razy kupić sobie ciastek.
pasławku dokładnie! : Robi się z tego taka karuzela wspomnień, żalu i rozczarowania, kiedy i tak nic to przecież nie zmieni. Ja osobiście jakoś skutecznie odganiam takie myśli, pamiętając o tych przyjemnych
Jeżeli pół roku kosztuje 40 zł to rzeczywiście nie jest to wygórowana cena. Z tego jednak, co piszecie o spotykanych tam osobach wnioskuję, że raczej nie warto.
cChoć nie zarzekam się i nie wykluczam, że może kiedyś spróbuję. Na razie jestem na etapie niechęci do randkowych portali i za te pieniądze wolę kilka razy kupić sobie ciastek.
Ja z tego powodu inwestuję nie w ciastka, ale w kosmetyki.
Symbi, a może mi coś doradzisz dla cery suchej naczynkowej oraz przesuszających się włosów?
Jeżeli pół roku kosztuje 40 zł to rzeczywiście nie jest to wygórowana cena. Z tego jednak, co piszecie o spotykanych tam osobach wnioskuję, że raczej nie warto.
cChoć nie zarzekam się i nie wykluczam, że może kiedyś spróbuję. Na razie jestem na etapie niechęci do randkowych portali i za te pieniądze wolę kilka razy kupić sobie ciastek.
W Badoo też na początku płaciłem, ale tam ten system płatności jest wkurzający i dałem sobie w ogóle spokój z tym portalem.
Niestety, kosmetologiem nie jestem, więc nie znam się, mam cerę normalną. A do włosów bardzo mi pomaga nakładanie nafty kosmetycznej z żółtkiem i paroma kroplami oleju rycynowego. Nafta kosmetyczna w aptece kosztuje koło 8 zł za 200 ml, olejek rycynowy też coś koło tego, jajko z reguły mam w domu. Nakładam jak wiem, że mogę cały dzien spędzić w domu, np. w weekend, trzymam nawet 3 godziny. choć pisze na nafcie, że 10 minut starczy. Zmywam jajko zimną wodą najpierw, bo inaczej robi się jajecznica. Potem myje włosy ciepłą wodą.
Nigdy nie potrzebowałam niczego robić z włosami, same z siebie były lśniące i zdrowe, ale niestety w chorobie się to zmieniło. Może i wiek ma coś do rzeczy.
Ja wierzę w siłę "konserwacji".
Ja wierzę w siłę "konserwacji".
To znaczy?
To znaczy, że regularnie staram się konserwować urodę. Zresztą, sprawia mi to przyjemność, a i mam czas na to.
Niestety, kosmetologiem nie jestem, więc nie znam się, mam cerę normalną. A do włosów bardzo mi pomaga nakładanie nafty kosmetycznej z żółtkiem i paroma kroplami oleju rycynowego. Nafta kosmetyczna w aptece kosztuje koło 8 zł za 200 ml, olejek rycynowy też coś koło tego, jajko z reguły mam w domu. Nakładam jak wiem, że mogę cały dzien spędzić w domu, np. w weekend, trzymam nawet 3 godziny. choć pisze na nafcie, że 10 minut starczy. Zmywam jajko zimną wodą najpierw, bo inaczej robi się jajecznica. Potem myje włosy ciepłą wodą.
Moja mama wiele lat z tą naftą żółtkiem działała na swoje włosy ,do śmierci miała je gęste i błyszczące puszyste.
Ja szczerze mówiąc nie lubię zbyt wiele czasu poświęcać urodzie, chciałabym łatwo, szybko i maksimum efektów przy minimum wysiłku . jestem niesystematyczna. Włosy jednak upominają się o swoje.
Kombinuję czasem z oliwą z oliwek, bo mam regularne dostawy od mamy która przywozi ją z Włoch. Nieźle się też sprawdzała... oliwka dla niemowląt aplikowana na włosy. A i na cerę dobrze mi robiła, może się z nią przeproszę.
Majonez też podobno dobrze działa na suche włosy, choć brzmi to strasznie
No cóż, wszystko czego potrzebuję, mieści się w zwykłej kosmetyczce
Ja wierzę w siłę "konserwacji".
No to jest nas dwie.
Lepiej proste i niedrogie kosmetyki i systematycznie z uporem maniaka niż jakieś cuda z doskoku raz na czas tylko.
Na włosy fajne są ampułki z kerastase o olejek arganowy na co dzień.
Systematyczność popłaca chyba w każdej dziedzinie życia. Niestety jest to moja pięta achillesowa.
P.S. Nie żebym była aż takim leniem i abnegatem, ale zwykle to jest tak, że wychodzę zadowolona z kąpieli, już jestem ubrana i wysuszona, a tu nagle myśl: o kurde, a nafta?! I już się nie chce tego całego ceremoniału od nowa rozkręcać, obiecuję sobie przy następnym myciu głowy - i czasem się uda
Ja po prostu mam zakodowane w głowie, że sobota i niedziela to dzień dla mnie, dla mojej urody. Wzięło się to z okresu, kiedy dzieci regularnie jeździły do ojca na weekend i musiałam sobie czas w pojedynkę jakoś zajmować. Nakładam kolejno kwasy i maski, a teraz, jak są dzieci, wstawiam rosół i drugie danie w międzyczasie. Mamy inny typ spędzania wolnego czasu, bo mnie nie kręcą spacery, a Ciebie Piegowata jak najbardziej. Zimą jestem w domu, a jak jest ciepło, wystawiam się z kawą do słońca, w zależności od pory dnia albo na ganku, albo na tarasie.
Oj, tak, ja to jestem szwendacz pospolity
Szaleńczo pragnę pojeździć ambitniej na rowerze. Przez ostatni sezon ograniczały mnie problemy ze zdrowiem.
Ja tak szwendam się po sklepach internetowych:)
A ja się zakochuję w sklepach z wyposażeniem mieszkań. Ostatnio odkryłam świetne zasłony w szmateksach, tylko przerabiać trzeba, skracać itp. Muszę wreszcie maszynę do szycia od mamy przytargać i zabrać się za pierwsze próby.
W internecie szwendam się namiętnie i nawet stwierdziłam, że nosi to znamiona nałogu i należy go ukrócić. Czas na spacery zabiera
W ogóle mam poczucie, że doba i życie są za krótkie, by zdążyć ze wszystkim, co w życiu chciałabym robić.
No, właśnie, muszę zejść z forum
Widocznie jesteś wciąż na etapie urządzania się. Ja mam to za sobą. Robię delikatne zmiany we wnętrzach dodając poprzednie elementy (typu powrót do starej firanki w mojej sypialni), lub kosmetyczne nowe (typy nowa pościel, nowy kolor ścian, nowy żyrandol). Wczoraj zostałam bohaterką własnego domu, bo kupiłam odpowiednie wkręty cynkowane do uchwytów w kuchni - stare śrubki już nie trzymały uchwytu w najczęściej otwieranej szufladzie.
Ja przez wiele lat kompletnie nie przywiązywałam wagi do wystroju mieszkania. Nie miałam serca do wynajętych. Teraz wreszcie "czuję" swój dom.
Tylko wiesz, ten cel pt. przytulne gniazdko wydaje się taki odległy i trudny, że aż przeraża.
Piegowata, spokojnie - ja w obecnym miejscu mieszkam 18-ty rok, toteż nie dziw się, że jestem urządzona. Wcześniej z obcych wnętrz to mieszkałam tylko w akademiku, a jeszcze wcześniej urządzali mi pokój rodzice. W urządzaniu wnętrz stawiałam nie na modę, ale na klasykę - ciepłe naturalne drewna w meblach i na podłogach. Jak byłam przed 30tką, to szalałam z kolorami na ścianach (miałam nawet pąsowy kolor w sypialni), dziś to wyciszam. Raz zdarzyło mi się poprosic o pomoc w dobraniu kolorów projektantkę, teraz kieruję się intuicją. Jedną radę od niej stosuję - jak podłogi różne w pomieszczeniach, to warto dla uspokojenia wybrać jeden kolor na ścianach dla pomieszczeń, by zdawały się być większą całością. Poza tym mam ściany w spokojnych kolorach- biel, załamana biel, kolory tylko w dodatkach. Dużo zdjęć rodziny na ścianach, obrazy, lustra. Nie wszystko od razu, tylko etapami.
Już mi kiedyś ktoś powiedział: "Wszystko się ułoży, tylko ty byś chciała od razu"
Marzą mi się ściany w kolorze jakimś neutralnym, by dowolnie dobierać dodatki i zmieniać ich kolorystykę, gdy mi się znudzi, lecz ciepłym, bo ciepło, to psychiczne, jest czymś, czego nieustannie poszukuję i w ludziach, i w rzeczach.
I dużo sprytnych półek i zakamarków do przechowywania rzeczy na małej powierzchni, bo jestem sentymentalnym chomikiem i minimalizm we wnętrzach do mnie nie przemawia
I nie wiem, po kiego grzyba ktoś obniżył sufity na tych trzydziestu metrach. Przecież to świetne miejsce na dodatkowe schowki!
Dlatego ja mam ściany w sypialni w bieli. Do tego pościel ciemnozielona. Jak mi się znudzi zieleń, to kupie nową pościel w innym kolorze i znowu będę miała nowy kolor sypialni. Zakamarków do chowania rzeczy mam dużo, najciekawsze rozwiązanie to schody z szafkami pod stopniami.
tak mi fajnie słońce grzeje w plecy, że nie mogę doczekać się wiosny - mam posadzone 200 sztuk krokusów, do tego tulipany i hiacynty.
dubel
Jak będziesz chciała Piegusko to możesz zrobić zdjęcie tego pokoju z tą ścianą którą marzy ci sie pokolorować i ci zrobię symulację kolorów na nim byś mogła zobaczyć jakby to mniej więcej wyglądało.
Adela coś nam ucichła .
Adelo co u Ciebie jak się czujesz ?
No, właśnie - Adeeeeelo!
Ajko, chętnie skorzystam przy jakiejś okazji z tej Twojej symulacji. Myślę o malowaniu na wiosnę, bo ściany koło pieca się umorusały.
Symbi, wrzuć krokusy, jak zakwitną
Jestem.Pokonuje mnie smutek, chyba gorszy czas przyszedł.
Jestem.Pokonuje mnie smutek, chyba gorszy czas przyszedł.
Chcesz posmęcić?
Jestem.Pokonuje mnie smutek, chyba gorszy czas przyszedł.
Normalka Adelo przyjdzie smutek pobędzie i minie
Jedna sroka smutek wróży
Dwie radości pełne dni
Trzy to dziewczę urodziwe
Cztery - chłopiec Ci się śni
Pięć da srebra cały dzbanek
Sześć przyniesie złota moc
Siedem tajemnicę kryje
w najstraszniejszą ciemną noc.
Jestem.Pokonuje mnie smutek, chyba gorszy czas przyszedł.
Tak bywa. Smutek będzie wracał jeszcze nie raz.
Nawet nie wiem, czy chcę smęcić. Dopadł mnie dementor Czuję się bezsilna wobec tego smutku, rozczarowania. Zmęczona.
.
adela 07 napisał/a:Jestem.Pokonuje mnie smutek, chyba gorszy czas przyszedł.
Tak bywa. Smutek będzie wracał jeszcze nie raz.
Tego się spodziewam.
Myślę o Was, po prostu muszę go przetrawić, oswoić, osłabić.
Nawet nie wiem, czy chcę smęcić. Dopadł mnie dementor Czuję się bezsilna wobec tego smutku, rozczarowania. Zmęczona.
Adelo, jak pisze Paslawek, nie ma cienia bez światła.
Trzymaj się i nie zapominaj, że jesteśmy z Tobą.
"Po każdej burzy pojawia się Słońce"
wysmucić też się trzeba . nie ominie nas, odsuniemy, to dopadnie. Byle do wiosny
Dzień dobry
Wszyscy na spacer .
W Warszawie słonecznie ja już byłem nawet polatałem nieco skoro świt
U mnie też ładnie i zaraz lecę do miasta.
Moje emocje po tej całej opisanej po wielekroć aferze to sinusoida. Jednego dnia nic mnie nie rusza, choćby mi delikwenta na nosie powiesili, a drugiego - owszem, rusza. dziś ruszyło Chociaż znam wszystkie rozsądne argumenty i uznaję ich słuszność. Chociaż wiem że to wszystko nie świadczy o mojej wartości a jednak czuję się postawiona niżej. No ale to chyba nie powinien być mój problem, że ktoś mnie stawia niżej. Powiedział mi ktoś: to nie o tobie, tylko o nim świadczy.
Oddał mi kiedyś swój wisiorek taki krzyżyk. Podobał mi się, nosiłam go chętnie. któregoś dnia nie odłożyłam tego krzyżyka na miejsce i gdzieś się zawieruszył. Uznałam, że się znajdzie i nawet specjalnie nie szukałam. aż tu nagle zobaczyłam go z tym krzyżykiem na zdjęciu, gdzie chwali się swoimi zaręczynami. a że dzisiaj przylazł powiedziałam mu o tym. Tłumaczył się że znalazł go na podłodze i odruchowo schował do kieszeni. powiedziałam że mu nie żałuję i niech go sobie w dupę wsadzi, ale człowiek z klasą postąpiłby inaczej.
wiecie dlaczego pozwalam na jego wizyty? bo nie chciałam pokazać że mnie to wszystko obeszło, chciałam być ponad. ale nie będę już chyba tego tematu rozwijać, szkoda słów.
zjadam spóźnione śniadanie i lecę do miasta.
Na samym południu ciepło, ale niebo całkiem zachmurzone, choć szykują się na jutro opady śniegu przez cąły dzień Zima wraca.
Oj, pasławek chyba znowu będzie miał coś do powiedzenia
Wydaje mi się, że wszystko mija, kiedy się o czymś zbyt często nie wspomina..
Pewnie coś powie ale niech mnie mocno nie maltretuje
rozum mi mówi: Miej to w tyłku! i posłucham go.
bagiennik nie jestem za tym żeby uparcie wracać do wspomnień i taplać się w nich bez ustanku ale wypieranie się ich na siłę to też moim zdaniem przydawanie im mocy.
.
wiecie dlaczego pozwalam na jego wizyty? bo nie chciałam pokazać że mnie to wszystko obeszło, chciałam być ponad. ale nie będę już chyba tego tematu rozwijać, szkoda słów.
Dlaczego szkoda słów ?To tak naprawdę nie są jakieś pierdoły nieistotne ,to ważne rzeczy.Dręczą ,męczą mniej bardziej takie życie.
Może czasami po prostu szkoda czasu i włażenia w takie stany sinusoidalne uczuciowe zupełnie nie potrzebnie.Te rozgrywki przyczajki,podchody.
To że pozwalasz na jego wizyty to Twoja prywatna sprawa i wybór ,ale ja cały czas widzę że te wizyty wytrącają Ciebie z równowagi.
To jakby takie właśnie uodparnianie się na coś na co jest się bez wątpienia uczulonym,ale jak sama zauważyłaś ,trzeba pokazać że nic nie rusza chociaż tak w duchu byle co rusza czasem bardzo.Ja to nazywam po swojemu macie oboje przepalone na stykach wobec siebie .
Czyli Piegus chciał być "świętszy" chociaż mnie osobiście wystarcza i podoba się taki Piegus jak jest, chodzi o akceptację ,czasem zazdrosny,nieświęty z wadami ,czasem jak nastolatka świrnięta,obrażona, zawiedziona, rozżalona ,z wątpliwościami czy dobrze zrobiła zrywając czyli jak człowiek ,ale Piegus musi być koniecznie lepszy i nieludzki,chociaż nikt pewnie z piszących tutaj nie ma Ci za złe że jesteś człowiekiem normalnym zwykły/niezwykłym.
Ty robisz mu na pokaz to i on odpowiada tym samym ,oboje udajecie coś przed sobą i wbrew prawdziwym uczuciom z myśleniem które je skrywa i próbuje tłumić .
Powiedz ty mu wreszcie że albo dalej go kochasz ,albo żeby nie przyłaził do Ciebie ,kto ci karze tłumaczyć się przed nim. Etap rozpierdolki z użyciem policji państwowej mamy już przerobiony częściowo dzięki Eli
W moich oczach nie wyszłabyś w ten sposób na idiotkę na pewno jak byś mu wreszcie i sobie darowała spokój .
A co do stawiania "niżej" to absolutnie jedyną osobą do stawiania siebie niżej jest sam stawiający się.
Ale akurat mi jest bardzo daleko do stawiania się niżej wobec wszelkich kobiet. Nawet wobec stada kochanek męża obecnych i przyszłych.:)
Nie dlatego że uważam się za lepszą piękniejsza mądrzejszą..tylko po prostu ja to ja A inna kobieta jest inna.
Pomyśłałem raczej nie o wypieraniu, ale prędzej o pozwoleniu im się zwyczajnie "wynieść". Na pewno części osób przychodzi to łatwiej, kiedy bliska im dotychczas osoba, wyrządza im mneijszą lub większą krzywdę.
W wątkach zdradzonych osób widać, że czują jednocześnie złość i żal czy wręcz czasami nienawiść a jednocześnie ciągle go kochają. Natomiast u Ciebie Piegus, to tak wygląda na taki sentymentalizm..
Jeśli Cię odwiedza, to może wtedy, kiedy nie będzie już to robić na Tobie żadnego wrażenia, będzie oznaczało, że to koniec...?
Pomyśłałem raczej nie o wypieraniu, ale prędzej o pozwoleniu im się zwyczajnie "wynieść". Na pewno części osób przychodzi to łatwiej, kiedy bliska im dotychczas osoba, wyrządza im mneijszą lub większą krzywdę.
W wątkach zdradzonych osób widać, że czują jednocześnie złość i żal czy wręcz czasami nienawiść a jednocześnie ciągle go kochają. Natomiast u Ciebie Piegus, to tak wygląda na taki sentymentalizm..
Jeśli Cię odwiedza, to może wtedy, kiedy nie będzie już to robić na Tobie żadnego wrażenia, będzie oznaczało, że to koniec...?
bardzo się zgadzam z ostatnim zdaniem i czuję że jestem już bliżej tego etapu, do tego dążę.
Elu, masz rację i rozum to wie Tylko emocjonalnie trochę trudno się pogodzić. Myślę że to są te automatyczne myśli o których pisała Adela. staram się je rozbrajać.
muszę przyznać, Paslawek, że w ogóle nie pomyślałam o tym, że ja również odstawiam pokazówę.
Dyktafonową pisownię wybaczyć Proszę.
No To dyktafon radzi sobie o wiele lepiej niż mój nadpisujący nieraz głupoty słownik w smartfonie.
Twój rozum wg mnie coś tam ogólnie wie ale w sytuację z PP i Nową to się nie zaangazował.
Bo gdyby to raczej powinien przyuwazyc że Nowa jest drugą opcją a nie Ty.
Przecież gdyby Nowa przyszła ba forum i opisała sytuację jak jest i że jej niedawno poznany Pan taki jak PP lazi do EX to by chyba sucha nitka na niej nie została. Ale to jej decyzja.
Reszta to jak Paslawek napisał. kwestia decyzji.
Pani Pepka mieszka w innej miejscowości więc się nie widzą co dzień. I cholera ją wie jaką wersję wydarzeń sprzedał jej Pepek. Już byłam wszak nieszczęśliwą potrzebującą pomocy wdową po przyjacielu.
a rozum musi czasem powalczyć z nierozumem.
Charakteru, osobowości pani nowej nie znam, ale zewnętrznie to babka się prezentuje, elegancka jest i nie brak jej urody. I chociaż wiem że uroda to nie wszystko, z moimi śladami niepełnosprawności nigdy nie będę tak wyglądać jak te wszystkie piękne kobiety. głupich szpilek też nie założę, bo mam problemy z równowagą. i nie zatańczę.
I znowu rozum wie swoje, A jakieś stare głupoty się odzywają.
Teoretycznie wiem, że kozie spod ogona nie wypadłam i nawet miewam takie sygnały z zewnątrz.
Każdy ma swoje sjorgeny nawet Miss
A szpilki to nie wiem czy wiesz , ale najwygodniejsze są jak nie trzeba w nich chodzić kup sobie takie i w domu czasem miej. Nawet nie musisz w nich chodzić
czasem w domu ubrać
Elu niektórych "sjogrenów" nie widać, ale są takie, które dają się zauważyć.
Ech... pomyślę o tym jutro, nie teraz
Ja tego PP widzę tak. Teraz nie pije, ale nie dlatego, ze chce rzucić, tylko dlatego, ze ma cel do zrealizowania. Przy waszym początku znajomości chyba tez się bardzo nie obnosił z piciem. Przecież to co on teraz wyczynia (z twojego opisu) na FB to jest samcze pokazywanie pawiego ogona. Nie dziwię mu się, 2 babki maślą do niego oczy, to miło łechce, pewnie się czuje jak Casanova . Dałas mu niezłą szkołę on już teraz lepiej wie jak się kryć ze swoją tajemnicą. Jak tylko poczuje się pewniej moim zdaniem wyjdzie szydło z worka, a ty wtedy sobie przypomnisz, że to, że pogoniłaś jest wielką mądrością i szczęściem.
W sumie każdemu życzę dobrze, ale alkoholikom nie wierzę, chyba, że jak chłopaki tutaj wezmą się za siebie bez udawania.
Ajko, to wszystko prawda, co mówisz i ja to sobie do durnego łba wbijam i tym się kieruję. Ale przy okazji wyłazi ze mnie to i owo, więc daję temu ujście.
Nie zgadzam się, by negatywne myśli mną rządziły, ale to nie znaczy, że się nie pojawiają. Stare chochliki próbują rządzić.
Korciło mnie rano poużalać się nad sobą, oj korciło, nawet łzy mi się w oczach zakręciły, gdy pisałam o niepełnosprawności. Odezwały się, jak to Symbi napisała, całe historie. Ale do fiksa, nie dam się!
O nałogu Pepka Nowa wiedziała, między innymi ode mnie. A jednak zaryzykowała, zainwestowała sporo pieniędzy i emocji.
Z jednej strony dziwi mnie to, bo babka i wykształcona, i sprawia wrażenie niegłupiej, i chyba po jakichś już doświadczeniach życiowych, a jednak podjęła duże ryzyko.
Z drugiej strony w jakiś pokrętny sposób zazdroszczę, że umie tak zaufać, tak się zaangażować, że nie ma lęków i zahamowań. I że może jej się jednak uda, że to na będzie się cieszyć.
Ale przecież wiem, że nawet mając kasę, nie podłożyłabym się tak facetowi - zdrowemu, zdolnemu do samofinansowania, zdolnemu do kierowania swoim życiem. Byłoby to dla mnie poniżające. Owszem, co innego wsparcie, kibicowanie, nawet towarzyszenie pod drzwiami terapeuty - ale nie więcej.
Wiem, że nawet po pomyślnej terapii wciąż żyłabym z obawą przed nawrotem.
Wiem, że ta cała terapia to może być wielki tzw. pic na wodę.
Wiem, że babka ma kasę i on między innymi na to leci.
Wiem, cholera, że kasą, urodą i zdrowiem wartości człowieka się, kurde, nie mierzy.
Wszystko wiem i to decyduje, ale chochliki czasem podskakują.
Wiem Piegusko o co chodzi, myślę, że wszyscy się ze swoimi chochlikami zmagamy każdy na różnym etapie życia ma swoje własne.
Wiem Piegusko o co chodzi, myślę, że wszyscy się ze swoimi chochlikami zmagamy każdy na różnym etapie życia ma swoje własne.
Wielkie dzięki za zrozumienie.
Ajko, to wszystko prawda, co mówisz i ja to sobie do durnego łba wbijam i tym się kieruję. Ale przy okazji wyłazi ze mnie to i owo, więc daję temu ujście.
Nie zgadzam się, by negatywne myśli mną rządziły, ale to nie znaczy, że się nie pojawiają. Stare chochliki próbują rządzić.
Korciło mnie rano poużalać się nad sobą, oj korciło, nawet łzy mi się w oczach zakręciły, gdy pisałam o niepełnosprawności. Odezwały się, jak to Symbi napisała, całe historie. Ale do fiksa, nie dam się!
O nałogu Pepka Nowa wiedziała, między innymi ode mnie. A jednak zaryzykowała, zainwestowała sporo pieniędzy i emocji.
Z jednej strony dziwi mnie to, bo babka i wykształcona, i sprawia wrażenie niegłupiej, i chyba po jakichś już doświadczeniach życiowych, a jednak podjęła duże ryzyko.
Z drugiej strony w jakiś pokrętny sposób zazdroszczę, że umie tak zaufać, tak się zaangażować, że nie ma lęków i zahamowań. I że może jej się jednak uda, że to na będzie się cieszyć.
Ale przecież wiem, że nawet mając kasę, nie podłożyłabym się tak facetowi - zdrowemu, zdolnemu do samofinansowania, zdolnemu do kierowania swoim życiem. Byłoby to dla mnie poniżające. Owszem, co innego wsparcie, kibicowanie, nawet towarzyszenie pod drzwiami terapeuty - ale nie więcej.
Wiem, że nawet po pomyślnej terapii wciąż żyłabym z obawą przed nawrotem.
Wiem, że ta cała terapia to może być wielki tzw. pic na wodę.
Wiem, że babka ma kasę i on między innymi na to leci.
Wiem, cholera, że kasą, urodą i zdrowiem wartości człowieka się, kurde, nie mierzy.
Wszystko wiem i to decyduje, ale chochliki czasem podskakują.
Nie wiem Piegusku czy jest czego zazdrościć. Bo czy ona( Nowa) zaufała zdrowo to nie wiemy. A może to osoba która juz była w związku z alkoholikiem albo sama pochodzi z rodziny alkoholowej i ma taką podświadomą tendencje do wchodzenia w relacje z alkoholikami bo to sa wzorce, które zna i również podświadomie probuje "uratowac" tego alkoholika (Pepka) skoro nie udało się uratować partnera/ ojca/ brata. Z Was dwóch to Ty mi się wydajesz tą szczęściarą bo mimo potrzeby związku nie weszłaś w tenże związek desperacko i nie rzuciłaś się glowką do wody, co do której miałaś podejrzenia ze ona płytka a dno mocno kamieniste.
Zgodzę się jednak z Paslawkiem, ze cos sama przed sobą grasz. Przed sobą i przed Pepkiem. Niby nie uniewazniasz tego co było ale chęcią do dalszego kontaktu próbujesz pokazać sobie i jemu ze Cie to nie rusza, podczas gdy przecież rusza. Czy to nie unieważnianie na siłę? A może warto powiedzieć jemu otwarcie ze Ci na nim zależało i wciąż zalezy wiec nie chcesz kontynuacji kontaktu. Bo chociaz sama tą decyzje podjelas i wiesz ze była sluszna ( przynajmniej na ten etap jego życia w którym go poznalas) to po ludzku przykro Ci, że nie wyszło.
Co do czucia się "nizej" to jest to takie ludzkie i czeste,ze mnie to nie dziwi. Pamiętaj jednak ze to się dzieje tylko w Twojej glowie.
A wiesz, Feniks, że w ogóle nie wzięłam pod uwagę tego, co napisałaś o podświadomych powodach kierujących Nową. Owszem, i to możliwe. W ogóle multum scenariuszy i jak to mi ktoś mądry powiedział, one są o nich, a nie o mnie.
Wszystko wiem, tylko jeszcze to i owo z siebie wypluwam
Sama przed sobą przyznaję, że jest mi przykro i podnosi we mnie łeb to dawne poczucie, że coś nie tak ze mną. Ale jemu nie zamierzam tego pokazywać, tej satysfakcji mu nie dam. Aczkolwiek coś tam kiedyś napomknęłam krótko i "po męsku".
Słucham sobie losowych piosenek z Youtube. Właśnie leci Kwiat Jabłoni, zespół tworzony przez dzieci Kuby Sienkiewicza. Muszę przyznać, że bardzo to przyjemne, kameralne, subtelne i kojące. Takie plumkające
A za chwilę do Biedry lecę, może sobie kupię jakiś malutki ajerkoniaczek
Zaciekawiłaś mnie tymi dziećmi i zapodałam sobie te piosenki..." Właśnie leci Kwiat Jabłoni, zespół tworzony przez dzieci Kuby Sienkiewicza. Muszę przyznać, że bardzo to przyjemne, kameralne, subtelne i kojące. Takie plumkające... " Twoje zdanie powielam w ocenie całkowicie
Strony Poprzednia 1 … 23 24 25 26 27 … 92 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Kiedy dojrzewaja panowie?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024