Drobne sprostowanie do wczorajszego postu: oczywiści rodzice Sendlerowej nosili inne nazwisko 
Dziś i ja miałam zastanawiający sen.
Śniło mi się, że mam upragnione drugie dziecko... i nie cieszę się tym. Dzieciątko cudowne, jak to niemowlaki, przyznaję to, a jednak jestem jakaś... pusta, obojętna. Choć zdaję sobie sprawę, że to powód do radości, boję się, jak sobie poradzę z wychowaniem. Tymczasem dzidziuś okazuje się zupełnie niekłopotliwy. Śpi długo i praktycznie nie domaga się karmienia - to ja mu o karmieniu przypominam, a gdy mi się zdarzy zapomnieć, spóźnić - maleństwo nie protestuje i nic, ale to nic złego mu się nie dzieje. Jest to dziecko, a jakby go nie było. A we mnie zdumienie i lekki niepokój, że to nienormalne. I jakoś brak tej wielkiej radości, jaką daje obcowanie z maluchem.
Zastanawiam się, jak to intepretować. W senniki nie wierzę, uważam, że do snów każdy musi znaleźć swój indywidualny klucz, własne odniesienia i konteksty.
Dzień mam dzisiaj nie najlepszy. Koszmarnie przygnębiająca jest pogoda: roztopy, brud, czerń i szarość - ohyda do kwadratu! Spać poszłam po północy i braki senne dają się odczuć spotęgowane aurą.
Byłam wczoraj u koleżanki, powtórnej mężatki. Widzę, że nie jest z tym "powtórnym" zbyt szczęśliwa, męczy się, choć nie jest to zły facet i nie wątpię, że mu na niej zależy. Mam swoje spostrzeżenia co do tego małżeństwa, ale zachowałam je dla siebie ograniczając się do roli cierpliwego słuchacza.
Kobita po pięćdziesiątce mówi mi, że on przed ślubem był inny - a ten ślub "zaklepali" niemal natychmiast po podjęciu decyzji, że będą razem. On parł, ona uległa. Teraz piszą sobie "skarbie" i "kochanie" pod zdjęciami na Facebooku, a rzeczywistość nie jest taka słodka.
To już chyba wolę to moje "czajenie się", choć ono mi też życia nie ułatwia i czasem powoduje obawy, czy ja w ogóle umiałabym jeszcze kogoś pokochać.
Koleżanka gdzie się razem nie ruszyłyśmy, tam budziła zainteresowanie panów, a jednak to szczęścia nie gwarantuje.
Zawsze po takich spostrzeżeniach stwierdzam, że trawa u sąsiada tylko wydaje się bardziej zielona i że może jednak w moim życiu wszystko jest tak jak być powinno. Że tylko spokój i zaufanie losowi...
Czy to jakoś nie koresponduje z moim snem? Sto tysięcy obaw o dziecko, a ono żyje i ma się znakomicie. I takie jest niekłopotliwe, że aż się szuka dziury w całym.