Jak haj dobry - a nie zawsze tak jest - to bierę. Ale ja to się jednak "czaję".
Może z Pepkiem pozwoliłabym sobie na haj, bo naprawdę był w moim typie, ale widziałam przeszkody i choć trochę w to zabrnęłam, nigdy nie popłynęłam na całego. I Bogu dzięki.
Teraz, z pewnego oddalenia w ogóle wydaje mi się dość absurdalne, że w ogóle spróbowałam mimo świadomości i obaw. Ale nie mogę powiedzieć, że żałuję, choć więcej nie chcę.