Oj, nie wiem, czy traktować to jako komplement
![]()
"dobry miś" z ust kobiety może być odbierany różnie...ale w moim przypadku jak najbardziej pozytywnie
Dlatego choć na jednym trzeba wyglądać poważnie
Chodziło mi o taki ciepły, pozytywny wizerunek
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Kiedy dojrzewaja panowie?
Strony Poprzednia 1 … 17 18 19 20 21 … 92 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Oj, nie wiem, czy traktować to jako komplement
![]()
"dobry miś" z ust kobiety może być odbierany różnie...ale w moim przypadku jak najbardziej pozytywnie
Dlatego choć na jednym trzeba wyglądać poważnie
Chodziło mi o taki ciepły, pozytywny wizerunek
To już lepiej brzmii
Staram się wychodzić na zdjęciach naturalnie, choć o jakości zdjęc często decydują okoliczności, w jakich zostały zrobione
Bagienniku pamiętam twój opis siebie niekorzystny w jakimś z tematów NK. Interesujący był tylko luźny sweter. Zdęcia na fb mnie zaskoczyły, albo moze nie sa twoje.
Proponuję juz skończyc z tym słodzeniem sobie, bo nawet na słodyczoholika to za duzo.
Dla mnie wszyscy jesteście piękni i seksowni i pociagający i mądrzy i wrażliwi i interesujący na tym forum. I mdleję i piszczę na widok waszych wpisów.
Teraz to nam wszystkim Ajko posłodziłaś, normalnie zawartość cukru w cukrze 100% pamiętacie w jakim filmie "badano" zawartość cukru w cukrze? Zresztą, jak dla mnie, fajna komedia.
Pamietam "Poszukiwany, poszukiwana"
ten film nigdy się nie zestarzeje. Jest cały czas śmieszny.
Pamietam "Poszukiwany, poszukiwana"
![]()
ten film nigdy się nie zestarzeje. Jest cały czas śmieszny.
Taak! Rewelacja . Gotowanie makaronu...
Hmm, raczej tutaj na forum nie opisywałem siebie w sposób niekorzystny, raczej taki, jakim siebie widzę Od słodzenia samemu sobie jestem naprawdę daleki
Z kolei na fb to większość zdjęć raczej nie przedstawia mnie samego, więc i tak ciężko cokolwiek ocenić Trzeba by było zastosować metodę a la Instagram, ale w moim przypadku raczej do tego nie dojdzie
Sam sobie fotek nie robię, bo z reguły wolę uwiecznić coś ciekawszego a nie zabraniam nikomu mnie oznaczać na zdjęciach..
Uśmiałem się z określenia Adeli "dobry miś", bo skojarzyło mi się z "ciepłym misiem" czy "ciepłymi kluchami" - a to, jeśli facet szuka kobiety- nie jest chyba zbyt porządane
No oczywiście, ze o ten film chodziło, ale trudne to nie było no dobra, jak dla kogo, mój na pewno by nie wiedział z czego ten cytat
Edit: no bo bagiennik jest ciepły mis i biedny miś, ten drugi nie jest przez panie pożądany bo to taki ściemniacz, co makaron na uszy nawija, jaki biedny i niech się panie nad nim zlituja
no nie
Hmm, raczej tutaj na forum nie opisywałem siebie w sposób niekorzystny, raczej taki, jakim siebie widzę
Od słodzenia samemu sobie jestem naprawdę daleki
Z kolei na fb to większość zdjęć raczej nie przedstawia mnie samego, więc i tak ciężko cokolwiek ocenićTrzeba by było zastosować metodę a la Instagram, ale w moim przypadku raczej do tego nie dojdzie
![]()
Sam sobie fotek nie robię, bo z reguły wolę uwiecznić coś ciekawszego a nie zabraniam nikomu mnie oznaczać na zdjęciach..Uśmiałem się z określenia Adeli "dobry miś", bo skojarzyło mi się z "ciepłym misiem" czy "ciepłymi kluchami" - a to, jeśli facet szuka kobiety- nie jest chyba zbyt porządane
Jeju, widzę, że popełniłam małe "fopa". Miły chłopak? I jeszcze lubi zwierzątka? Wyobraź sobie że jestem "ciocią Krysią" na imieninach, popiłam i wzięło mi się na czułosci.
A w ogóle wyobrażałam sobie Ciebie dużo poważniej i starzej, może to stąd.
Ja jeszcze dodam od siebie, ze to, ze nie pstrykasz sobie bagiennik stu własnych selfikow to wg mnie plus oczywiście od czasu do czasu jak sobie zrobiony jakas foteczke to luzik, normalka, ale bez przesady, wiecie o co mi chodzi
Nie odpowiadam za to, jak jestem odbierany Zachowuję się zgodnie z moją naturą i to najważniejsze
Co do aparycji, to niestety bywa z tym problem, jak trzeba kupić w sklepie alkohol, bo pomimo przekroczonej 30-stki, zdarzało mi się dowód wyciągać. Z kolei na bycie miłym nic nie poradzę, choć nie jest to takie bycie miłym, aby zrobić na kimś wrażenie..Ot taka natura
Co do zwierzątek, to cóż poradzę, że lubię inne istoty..?
edit: osobiście nie znam faceta, który by sobie pstrykał selfiki
To dobrze bagiennik ze nie znasz, w dobrym towarzystwie się obracasz i tak młodo nie wyglądasz, bez przesady z tym proszeniem o dowód, no chyba, ze z zarostem tak, a bez młodziej znacznie, w to uwierzę, mój ma tak samo
jak to moja babcia mówi na wilka, ze wygląda jak dzieciaczek
oczywiście to przesada, ale fakt, nie wygląda na swój wiek
Gdzie reszta panów się podziała? Ładnie tak same panie zostawić? Dobrze, ze chociaż bagiennik męskiego honoru broni
Autentycznie po 30-stce parę razy musiałem się legitymować , ale rzeczywiście po goleniu, zatem teraz przycinam zarost nożyczkami
, żeby sobie za bardzo lat nie odejmować.
Dobrze, że niezbyt często..
Gdzie reszta panów się podziała? Ładnie tak same panie zostawić? Dobrze, ze chociaż bagiennik męskiego honoru broni
Wspierając kolegę bagiennika podrzucę piosenkę:
... jestem "ciocią Krysią" na imieninach, popiłam i ...
U cioci na imieninach
Są goście i jest rodzina,
Więc program się rozpoczyna
Do śmiechu i do łez.
Wuj Michał jest za magika
Szwagierka koziołki fika
... oczywiście kompletnie nie wiem o co kaman w tym wątku...
Tutaj Gary jak odpiszesz na ostatni post to też jest dobrze. Teraz "ciocię Krysię " gdzieś wcięło.
to ja zaśpiewam do panującej pogody
Zima, zima, zima, pada, pada śnieg
Jadę, jadę w świat sankami
Sanki dzwonią dzwoneczkami
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń
Jaka pyszna sanna – parska raźno koń
Śnieg rozbija kopytami
Sanki dzwonią dzwoneczkami
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń
Zasypane pola – w śniegu cały świat
Biała droga hen przed nami
Sanki dzwonią dzwoneczkami
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń
Dzyń, dzyń, dzyń
"Misiu" to nie żadna obelga, tylko czule słówko
Nie udawajcie Panowie że nie lubicie czułych słówek:)
Może być Misiu i szacunek do Misia
A kluseczkami albo się jest albo się nie jest, w zależności od charakteru Misia.
Teraz ten wątek kojarzy mi się z filmami Felliniego,czy jakimś kinem moralnego niepokoju, na pierwszym planie coś się dzieje a z tyłu dziewczynka na rowerku przejeżdża przez pokój jakgdybynigdynic tak że teraz w każdym momencie jest początek Gary
lody miętowe napisał/a:Gdzie reszta panów się podziała? Ładnie tak same panie zostawić? Dobrze, ze chociaż bagiennik męskiego honoru broni
Wspierając kolegę bagiennika podrzucę piosenkę:
adela 07 napisał/a:... jestem "ciocią Krysią" na imieninach, popiłam i ...
U cioci na imieninach
Są goście i jest rodzina,
Więc program się rozpoczyna
Do śmiechu i do łez.Wuj Michał jest za magika
Szwagierka koziołki fika... oczywiście kompletnie nie wiem o co kaman w tym wątku...
Bo wątek zaczął się od moich rozstaniowych rozpaczy, a przekształcił w kafejkę. Zatem zapraszamy, Gary.
Teraz ten wątek kojarzy mi się z filmami Felliniego,czy jakimś kinem moralnego niepokoju, na pierwszym planie coś się dzieje a z tyłu dziewczynka na rowerku przejeżdża przez pokój jakgdybynigdynic
tak że teraz w każdym momencie jest początek Gary
Ela, tzw "czułe słówka" są mi szczerze obojętne..
To tak zwane uczucie "ani ziębi, ani parzy", nie zmienia to mojego samopoczucia ani samooceny, wiadomo zawsze, że są one wypowiadane, żeby ktoś poczuł się lepiej..Niezależnie zresztą od tego, kto się do mnie w ten sposób zwraca. Jak ktoś obcy mi zaczyna słodzić, to czuję się zażenowany..
Ale "Misiu", czy tam "Tygrysku" to po prostu czułości, wchodzą do gry już raczej w bliższej zażyłości. Nie są wtedy miłe?
A gdybym spotkała Cię np na piwie, to napewno nie rzuciłbym hasłem"ale fajny z Ciebie misiaczek". Wyczuwam granicę żenady.
Choć wiemy, że tu , na Forum można posunąć się nieco dalej.
Rozumiem Bagiennik że można tak mieć, ja mam tak że nie lubię chwalenia, słodzenia, z dzieciństwa mam złe wspomnienia, polegało to na tym że wszyscy się mną zachwycali, o jakie ładniutkie to dziecko, o jaki mądre, jakie rezolutne a jakie miłe, a jakie sprytne, jakie bystre, ajaj, ojoj.........efekt taki że rodzeństwu było przykro bo skupiałam uwagę ciotek i wujków (bywały korzyści materialne) czułam się okropnie taka wyróżniana, czułam się w obowiązku sprostać tym wymaganiom, w szkole czułam się czasem mądrzejsza od nauczycieli, ogólnie uważam że takie zachwyty nad dzieckiem to nic dobrego, co parę lat musiałam zrobić coś głupiego bo inaczej sama do siebie zaczęłabym się modlić, jak przeczytałam o metodach wychowawczych pozbawionych oceny dziecka (dobrej czy złej) a nastawienie na zauważanie tego co zrobiło to dla mnie mistrzostwo świata.
Hmm, nie wiem, z boku takie "czułości" wydają mi się sztuczne, takie teatrzykowate..:) Wydają się potrzebne tylko w danej chwili, żeby kogoś zmiękczyć, rozanielić lub się przymilić.. Jeśli tylko komuś sprawiają przyjemność, to OK, niech sobie wzajemnie rzucają takimi słówkami, ja jestem jakoś za bardzo wyczylony na takie gadki, które wywołują u mnie jedynie taką reakcję:
Kilka razy miałekm okazję doświadczyć podobnych sytuacji, to od razu ucinałem taką atmosferę, bo mi zwyczajnie nie odpowiadała, jak przekraczała pewną granicę..Tym bardziej, że raz dostałem taką porcję "słodkości" od zajętej dziewczyny, co już było mocno niezręczne..Na szczęście obyło się bez "Misia" ani "Tygryska"
A mnie nikt w dzieciństwie nie chwalił. I czułam się zawsze gorsza.
I choć teraz wiem o tym, i skąd to bierze ,to jak ktoś mnie chwali to łapię się na myśleniu, że to nieprawda. Że ten ktoś tylko tak z grzeczności. Bo przecież nie da się niemiłej prawdy walić prosto w oczy, a czasem trzeba coś powiedzieć, wyrazić opinię
W moim przypadku chodzi raczej o to, że dla mnie słowa znaczą dużo mniej niż czyny. Prędzej docenię kogoś za to, żę mi się odwdzięczy czy mi pomoże w jakiś sposób, niż mnie pochwali za coś. Nie jestem zbyt wrażliwy na słowa, inaczej śniłoby mi się po nocach owe okreslenie "dobry miś"
Mnie specjalnie nikt nie chwalił, ale nie miałem z tym problemu, traktowałem to obojętnie.
Adela jak tam samopoczucie dzisiaj?
Adela a jakbyś miała sama siebie pochwalić, to co byś do siebie napisała?
Ajko
Nienajgorzej, jak na łikend. Wiesz, tęsknota za tym,jak to kiedyś..
Ale widzę zmiany w zdrowiu, jestem spokojniejsza, serce się uspokoiło, i nawet czasem mogę pozwolić sobie na kawę. I już nie chudnę.
Oglądałam dziś film " Mój piekny syn". Do refleksji, poruszajacy.
Zastanawiam się, czy jeszcze kiedyś wrócimy do koncertów. Ile lat to może potrwać. Nasza AtlaS Arena ma swietne nagłośnienie, choć ceny są kosmiczne.
Ja o sobie jakieś pozytywy? Szarlotkę dobra robię.
a jak Twój dzień?
Zamulająco neutralnie, przewidywalnie. W sumie zleciał mega szybko, jak wszystkie. Byłam na spacerze. Trochę pada deszcz, z czego się cieszę, bo snieg topnieje i wszyscy sąsiedzi przestaną obstukiwać swoje buty przed wejściem do klatki schodowej. Niestety mamy mieszkanie na parterze i to był wielki błąd, bo bardzo słychać wszystko co się dzieje koło niej. Głosne stukania skrzynkami na listy, trzaskania drzwiami, teraz stukanie buciorami, łażenie z walizką z kółkami, szczekanie psów. W nocy koło 24 była smieszna, akcja bo próbuję zasnąć wczesniej i słyszę mega rabanie buciorami. Juz taka zła zagladam przez judasza, a tam włazi jakaś 2 ludzi i tak starają sie cichutko drzwi zamknąć . Rozbawiło mnie to . Takie życiowe dzwięki, ale gdyby mieszkanie było wyżej to byłoby ciszej. Poza tym ten blok jest bardzo akustyczny.
Własnie skończyłam robienie nalesników z cieciorellą do której ci dałam przepis i teraz sobie miło zamulam
Ajko - to jest kwestia drzwi też- te antywłamaniowe są czasem jak pudło gitary
ja chętnie kupiłabym takie zakładane coś na damskie buty, żeby się nie ślizgać, bo przy nieodśnieżonych chodnikach widać wyrażnie dlaczego moja dzielnica nazywa się Podgórze
A tak w ogóle przeniosłam się myślami do Szkocji prawie 300 lat temu bo oglądam Outlandera- jesli ktoś lubi seriale i stare czasy w filmach- to zaskakujaco dobry kawałek kina
Na południu szykuje się najmroźniejsza noc
Ela, na Podgórzu bywałem w okolicach Rynku Podgórskiego i jak się idzie w kierunku ulicy Dembowskiego Tamdopiero fajnie będzie teraz wychodzić
Fajnie Adela, że wracasz do formy
Tak do kwesta i drzwi i kamiennych schodów. Kiedyś wyłożono przed malowaniem całą klatkę miękkim materiałem, było wtedy niesamowicie cicho. W tym bloku niesie głośno dźwięki też z mieszkań. Słychać sąsiadów z boków, z góry, i po skosie . Mnie najbardziej męczą dźwięki z góry. Mieszka tam kobita z facetem. Ona bardzo ciężko chodzi i tak nerwowo. Bardzo często późno w nocy, się tłucze. Jej chłopina znowu gada na balkonie czasem do 2-3 w nocy. I inne jakies takie męczace akcje. Czasem sie zastanawiam czy na jakąś terapię sie nie zapisać bo często nie potrafię się zdystansować do tego. Wiem, ze to nie warte zwracania uwagi, ale uruchamiają mi sie ciągle automatyczne reakcje na to.
Ela dzięki za polecenie serialu. Widzę, że jest tam wątek przeniesienia w czasie co bardzo lubię .
Czy o takie wkładki ci chodzi, czy do butów na obcasie?
Ajko-, jeśli lubisz przeniesienia w czasie, obejrzyj sobie "Dark". Tam to zjawisko jest tak rozbudowane, że mózg zaczyna się gotować od nadążania za akcją.
Pozdrawiam zimowo. Dla mnie ta biel mogłaby do marca trwać - uwielbiam i już
Niepokoję się trochę o węgiel, jakoś go szybko ubywa, ale syn twierdzi, że na jego oko wystarczy na resztę zimy. Może i ma rację
Wczoraj pisałam z naszą wspólną przyjaciółlą ( moją i M). Ona wie o zdradzie, i całej tej sytuacji ode mnie. Z nim nie rozmawiała na ten temat. Miał przyjechać, bo mam tam i niej chrześniaka i już dwa razy nawalił, a za drugim razem ewidentnie coś kręcił, zdaniem jej. A w tej kwestii, jego urodzin i imienin zawsze był wzorowy.
Taka wymiana informacji, w sumie niewiele znaczącą, a mnie dziś gorzej. Jakieś rozmyślania, złość i pretensje, na przemian z tęsknotą. Brak informacji jest lepszy, ale ciekawość mnie pokonuje. Żołądek robi fikołki.
Jak co środę, mam dziś psychologa. Przeglądam to u niej. A już ostatnio cieszyła się, że mam lepszą formę.
Wpadam tutaj pomarudzić, bo nie chcę atmosfery psuć na drugim maglu :;
Wlazł mi w oczy na FB post Pepka. Pepek wraca do malowania, do grania na gitarze. Widzę, że w mieście Nowej bierze udział w jakimś plastycznym konkursie. Ma talent, wiem. To w ogóle zdolna bestia jest.
Dlaczego, k..., z nią się motywuje do życia, a ze mną nie? W czym ona lepsza jest ode mnie? Czy to mój błąd, że nie brałam go nigdy pod pantofel, mówiłam mu, że ma prawo zapić się na śmierć, ale nie ze mną? Może zamiast tak się defensywnie nastawiać, należało, jak Nowa dać szansę, uwierzyć, zaryzykowawać?
A może ja nie znaczyłam wystarczająco wiele?
Nie mam się za zakompleksioną mysz, ale mimo woli się porównuje z tą naprawdę bardzo atrakcyjną kobietą.
Piegus, jeszcze teraz widać, że gość jest Ci bliski..Tylko ile to będzie trwało?
Z czasem trzeba jakoś to zaakceptować, że były już partner chce zbudować coś nie z nami, ale z inną osobą..Pomyśl, czy to jest zdrowe tak to rozpamiętywać? Jego decyzje i jego wybór
Zawsze długo wszystko "trawię". Taka natura.
Ale włosów z głowy nie rwę, bez obaw.
Wpadam tutaj pomarudzić, bo nie chcę atmosfery psuć na drugim maglu :;
Wlazł mi w oczy na FB post Pepka. Pepek wraca do malowania, do grania na gitarze. Widzę, że w mieście Nowej bierze udział w jakimś plastycznym konkursie. Ma talent, wiem. To w ogóle zdolna bestia jest.
Dlaczego, k..., z nią się motywuje do życia, a ze mną nie? W czym ona lepsza jest ode mnie? Czy to mój błąd, że nie brałam go nigdy pod pantofel, mówiłam mu, że ma prawo zapić się na śmierć, ale nie ze mną? Może zamiast tak się defensywnie nastawiać, należało, jak Nowa dać szansę, uwierzyć, zaryzykowawać?
A może ja nie znaczyłam wystarczająco wiele?
Nie mam się za zakompleksioną mysz, ale mimo woli się porównuje z tą naprawdę bardzo atrakcyjną kobietą.
Pytanie dlaczego robisz niemal wszystko na odwrót kończąc relacje, nie kończąc jej, deklarując tylko pewne uczucia niby przerobionych emocji, wygląda na to że tylko przysypałaś rozstanie a cała ta obojętność ni jest nią to było tłumienie klasyczne stanów po rozstaniu relacji która nie rozwinęła się bo realnie nie bardzo mogła ,a jeżeli chodzi o rozstanie to po co śledzić byłego/niebyłego.Czy uważasz że jesteś ponad pewne zasady przywiązania w relacjach i że jesteś aż tak wyjątkowo odporno/nadwrażliwa jednocześnie.
Możliwe że "majaczysz" tak jak Nowa wybitnie przeceniając swój wpływ i brak wpływu .
Drugie pytanie po co ci to porównywanie się i te spekulacje pretensje żale podobno masz dystans który jest wyborem po co z niego rezygnujesz ,koniecznie potrzebujesz się zdołować ,nabrać urazów dyskredytować deprecjonować,resentyment i sentyment awers rewers tej samej monety - samooceny/poczucia wartości zależnej od innych.
Gdybaniem i teoretyzowaniem sobie nie pomożesz bo życie Pepe to jego sprawa a Ty nie jesteś bogiem idziesz znowu w świat złudzeń ,jednym z nich jest to że możliwa jest zmiana dla kogoś nowego w nowej relacji - stała zmyła i iluzja powierzchowna i na krótką metę.
Piegusie wygląda że wiele z przepracowania tej relacji i wiedzy o niej jest do poprawki ,strzelasz naprawdę tekstami osoby współuzależnionej od alkoholika co już nie raz Ci piszę .
Ani Ty ani Nowa nie macie takiej mocy żeby ratować Pepe czy go nie uratować ,owszem być może będziecie obydwie etapem w życia tego faceta na jego drodze do czegoś jednak to on ma decydujący wpływ na siebie i wybory .
Jak dręczą ciebie dylematy kogoś współuzależnionego to poszerz wiedzę na ten temat zamiast dręczyć się sprawami na które masz i miałaś mikry wpływ.
Odpowiedź na pytanie dlaczego ? brzmi dlatego że być może PP nie był gotowy być może nie jest jeszcze,może ściemnia i ma jakiś interes Ty po 4 tygodniach wyciągasz pochopne wnioski co do Pepe i jeszcze raz powtórzę ani Ty ani nowo nie macie nadludzkiej mocy zmienić Pepe to co sobie starasz i próbujesz udowadniać,analizując wmawiając jest niczym więcej jak brakiem pokory tak jak byś znała kogoś na wylot i jego przyszłość oraz wiedziała jak ma zdrowieć jak ma ktoś sięgnąć dna i dla kogo ma trzeźwieć jakie musi mieć motywacje jedynie słuszne to romantyczne ,ale to powszechnie spotykany totalny odlot jeżeli chodzi o relacje z osobą uzależnioną .
W jakie działania i stany psychiczne po zdołowaniu się znowu nawykowo odruchowo wejdziesz w co potencjalnie uciekniesz przed tymi uczuciami rozczarowania ,pretensji,żalów,zazdrości,zawiści ,urazy,poczucia niesprawiedliwości losu i po co Ci to potrzebne co chcesz sobie udowadniać stale robiąc to samo i oczekując wyjątkowych rezultatów spektakularnych.
Zawsze długo wszystko "trawię". Taka natura.
Ale włosów z głowy nie rwę, bez obaw.
To podejrzane i ja to mam wątpliwości co do tego nieprzejmowania się.
Żeby nie było masz prawo marudzić i pisać o Pepe ile tylko chcesz i jak chcesz tylko zastanów się dokąd chcesz z tym dotrzeć co chcesz osiągnąć osiągać ,bo momentami piszesz osobiste rzeczy i równie momentalnie je unieważniasz wycofując się w stan niby nie jest źle ,a dręczysz się od czasu do czasu bardzo co też nie jest niezwykłe i nienormalne jeżeli chodzi o relacje z alkoholikiem.
To co napisałem to żadna przygna ,pisz ile wlezie widocznie to jakoś Ci potrzebne tylko widocznie też przechodzenie z warstwy do warstwy jest jeszcze problemem.
Dlaczego jeśli do smutku przyzna się np. Adela, to jest o.k., a mnie nie wolno?
To, że mam przemijające i czasem wracające emocje, to chyba nie jest aż tak dziwne i niestosowne.
P.S. Śledzić nie musiałam, bo to żadna tajemnica.
Co do mocy zmieniania kogoś, też nie wierzę w cuda, ale ze mną nie było nawet próby. Wiem, że to nie tak, ale czuję się trochę taka... uznana za niewartą.
Dlaczego jeśli do smutku przyzna się np. Adela, to jest o.k., a mnie nie wolno?
To, że mam przemijające i czasem wracające emocje, to chyba nie jest aż tak dziwne i niestosowne.
Widzisz obruszasz się się a to nie oto chodzi co komu wolno a co nie wolno,co wypada a co nie wypada co stosowne a co niestosowne ,chodzi chyba o to co komu szkodzi i czy to widzi czy nie chce widzieć ,różnica polega miedzy wami na tym że Ty twierdzisz że jesteś sto kilometrów od Pepe i niewiele Ci rusza jego osoba natomiast wychodzi że jest zupełnie inaczej,i nie o uczucia tu chodzi i ich ocenę ale o wybieranie rodzajów myślenia i odczuwania. Adela zaczyna a Ty jesteś weteranka .
Napisałem Ci możesz się i masz prawo czuć jak się czujesz tylko ważne jest co wybierasz .
Dlaczego jeśli do smutku przyzna się np. Adela, to jest o.k., a mnie nie wolno?
To, że mam przemijające i czasem wracające emocje, to chyba nie jest aż tak dziwne i niestosowne.P.S. Śledzić nie musiałam, bo to żadna tajemnica.
Co do mocy zmieniania kogoś, też nie wierzę w cuda, ale ze mną nie było nawet próby. Wiem, że to nie tak, ale czuję się trochę taka... uznana za niewartą.
Ręce opadają
Piegusek chce być też pepkiem świata ?
Dlaczego z Tobą nie było nawet próby ?(próby czego z resztą ? ) To proste jak budowa cepa, nie miałaś z tym nic wspólnego Pepe nie naj....ł się aż tak przez ten czas by poczuć konsekwencje tego na sobie.
No zaraz, zaraz... To, że załapię moment zniżki, nie znaczy, że nieustannie taplam się w bagnie. Jutro przejdzie, pojutrze może znowu wróci - chciałabym w takim momencie wsparcia i dobrego, budującego słowa po prostu.
Dlaczego z Tobą nie było nawet próby ?(próby czego z resztą ? ) To proste jak budowa cepa, nie miałaś z tym nic wspólnego Pepe nie naj....ł się aż tak przez ten czas by poczuć konsekwencje tego na sobie.
Nie było próby podjęcia leczenia.
Przypuszczam, że i z nową nie poczuł konsekwencji, a wręcz ma spory komfort.
Pewnie nie mam czego żałować, zresztą zdecydowałam przecież, ale, do licha, z kamienia nie jestem.
Czuję przykrość, gdy widzę, jak fajnie mogłoby być (no jasne, że nie wiadomo) i nie dla mnie to, co fajne.
I niech mi będzie wolno o tym pogadać bez poczucia, że się ośmieszam.
No zaraz, zaraz... To, że załapię moment zniżki, nie znaczy, że nieustannie taplam się w bagnie. Jutro przejdzie, pojutrze może znowu wróci - chciałabym w takim momencie wsparcia i dobrego, budującego słowa po prostu.
Właśnie wygląda na to że dość dużo zajmuje Ci to taplanie się może nie w bagnie ale w tej samej kałuży a twierdzisz że już jesteś wyzwolona jednocześnie zajmujesz się życiem Pepe bardzo często i bardzo dużo moim zdaniem,dlatego jeszcze masz te zniżki ponieważ one nie spadają z nieba spontanicznie i niewinnie nie biorą się z powietrza trzeba się nad tym w pewnym sensie napracować ,owszem często nie chcemy się do tego przyznać i tego widzieć.
Dla mnie to budujące, że nie jesteś bogiem i nie masz mocy uzdrawiania alkoholików ,ponieważ taka jest rzeczywistość, reszta to życzenia i wizje romantyczne nic więcej.Alkoholicy uzdrawiają się sami na terapiach i ewentualnie w AA jak ju\z walną o glebę ostro z hukiem ,a ty marzysz jeszcze o jakimś natchnieniu i rozbłysku olśnienia z miłości ,owszem to u wielu przychodzi ,ale raczej nie po 4 tygodniach abstynencji
Nie wiem co w tym jest dołującego ,że nie jest się nadczłowiekiem to chyba oczywiste .
Chcesz usłyszeć spekulacje o tym co czuł Pepe będąc w relacji z Tobą takie słodko ckliwe ?
Pewnie coś czuł ,ale czuł też to co czują osoby z problemami .
paslawek napisał/a:Dlaczego z Tobą nie było nawet próby ?(próby czego z resztą ? ) To proste jak budowa cepa, nie miałaś z tym nic wspólnego Pepe nie naj....ł się aż tak przez ten czas by poczuć konsekwencje tego na sobie.
Nie było próby podjęcia leczenia.
Przypuszczam, że i z nową nie poczuł konsekwencji, a wręcz ma spory komfort.
Pewnie nie mam czego żałować, zresztą zdecydowałam przecież, ale, do licha, z kamienia nie jestem.
Czuję przykrość, gdy widzę, jak fajnie mogłoby być (no jasne, że nie wiadomo) i nie dla mnie to, co fajne.
I niech mi będzie wolno o tym pogadać bez poczucia, że się ośmieszam.
A ktoś tu się śmieje ? Wymyślasz sobie ten problem ,to co czujesz to akurat milion kobiet pewnie czuje które rozstały się z kimś kto pił jeszcze niedawno i co było związane z rozstaniem ,a teraz może być tak że przestał ,zrobił sobie przerwą ,udaje że przestał ,albo nie będzie pił do końca życia ,ewentualnie oszaleje z braku wódy od dupościsku i suchej abstynencji co też się zdarza tego nikt rozsądny Ci nie powie jak będzie a to jest mega ważne .
Wiele z tego można też sobie uzmysłowić zrozumieć niekoniecznie celebrować uczucia .
Nie. Chcę się wygadać po prostu, bo mi wtedy pięć kilo z pleców ubywa.
Po prostu.
Przecież dobrze wiem, że scenariusze mogą być różne, że jak mi to ktoś ostatnio ładnie powiedział, ta historia z Nową i terapią jest o nim, a nie o mnie. To jednak nie znaczy, że ot tak spłynęło po mnie.
I fakt - dopiero teraz wyłażą ze mnie niektóre emocje. Póki walczyłam, na żale nie było miejsca i czasu. Jakoś też głaskało próżność, że się o mnie zabiega.
A teraz - i ulga, i trochę żal za tym, czego ze mną nie było, a mogłoby być... Albo nie być.
Przeżyje, przejdzie, ale czasem się uleje.
Nie. Chcę się wygadać po prostu, bo mi wtedy pięć kilo z pleców ubywa.
Chociaż tyle dobrego,natomiast to że ciągle interesujesz się Pepe, nie odcinając się, nie pomaga widać raczej i stąd te spadki nastrojów.Wystarczy nowy news o nim i już ,tych newsów sama szukasz - nie ściemniaj że nie a potem jest jak jest wracają żale i wątpliwości jak bumerang uwarunkowane wyćwiczone akcje reakcje,odzywa się ego i wszystkie sztuczki jego z podejrzeniami o wartości.
Z forum to znam z cztery osoby dziewczyny ,kobiety które kiedyś tam zakończyły związki z alkoholikami albo same zerwały albo zostały porzucone dla innej albo nie,w każdym przypadku odcięcie się, nie gapienie w fejszbuki ,zero kontaktu miało dobry wpływ na samopoczucie w dalszej perspektywie ,oczywiście różnie tym bywało ( z tym zaprzestaniem kontaktu)
Dlaczego to w Twoim przypadku ma niby nie działać realne zakończenie ?
To co ma wartość to też to że potrafisz się przyznać do swoich powiedzmy ciemniejszych stron typu zazdrość,małostkowość,jakieś dziecinne wyrzuty porównywanie do Nowej wszystko to jest powszechne i niewyjątkowe po prostu jest ,ale nie na tym koniec jak wiesz. Druga pozytywna sprawa to to do czego byłaś zdolna i to co czułaś do czego byłaś chętna dobrowolnie z siebie dać coś w tej relacji.Chyba że byłaś tylko i wyłącznie nastawiona na odbiór a nie na dawanie ,ale to raczej niemożliwe i bardzo rzadko się w życiu jednostronnie zdarza.
Kiedyś w jakimś wątku było zawarte mądre stwierdzeni4e, że człowiek może uznać się za "wyleczonego" z poprzedniej, nieudanej relacji lub byłego/byłej, jeśli widzi( w sieci lub w realu) go w nowym związku i jest mu to całkowicie obojętne lub przynajmnije nie wzbudza żadnych negatywnych emocji..Coś w tym jest.
Ten cały Pepek to wierzchołek góry lodowej, ale o wszystkim pisać nie chcę.
Rychu Peja ponoć nie pije juz 11 lat. To co powiedział o nie piciu zaskoczyło mnie, w sumie nie wiem dlaczego, bo jest logiczne. Ciekawe Pasławek czy ty tez tak czujesz?
Wiesz co jest wartościowe u ciebie Piegusko, że nie pogrążyłaś się w jego "ratowaniu" i jasno pokazywałaś na co się nie zgodzisz. Tak łatwo jest dać się nabrać kilku trikom na omamienie, a potem leci z górki huśtawka emocji. Nie daj się nabrać na to co teraz widzisz, bo jeszcze za krótko to wszystko trwa. Nie umniejszaj siebie w tej relacji, bo zrobiłaś tak jak trzeba było. To czego teraz doświadczasz doświadczają chyba wszystkie osoby zakochane w patolach obwiniają siebie, żyją tylko dobrymi chwilami (bardzo krótkimi chwilami) zapominają szybko kosztem siebie, że działo się coś niedopuszczalnego.
A może to co się teraz dzieje, właśnie wydarzyło się dzięki twoim granicom, dzięki twojej twardości coś tam w tym jego pustym łbie przeskoczyło i stwierdził, że spróbuje? Ostatnią rzeczą jaką rób to umniejszanie sobie, nie wolno ci wmawiac sobie tego co teraz robisz. Nie wiem skąd ci się to wzięło, ale to nie jesteś ty. Nie wiem kto ci tak gadał, ale nie rób tego sama sobie.
Myślę Piegowata że trochę nie uznajesz prawa PP do samostanowienia.
Masz do niego chyba żal że dla Ciebie nie podjął tej próby walki z nałogiem. Chociaż wiedział że Ci to przeszkadza.i że przez to z nim zerwałaś.
Błędnie chyba sądzisz że zrobił to dla NOWEJ.
zrobił czy próbuje to robić dla siebie.
Starałam się postawić w Twojej sytuacji że mam mężczyznę z jakąś wadą którą nie pozwala mi być w związku z nim..Więc zrywam.
A on wiąże się z kimś kto go motywuje do zmiany życia..
Po akrobacji myślowej:
Tylko przy jakiejś chorobie można wytłumaczyć sobie ten nagły zwrot.
Bo gdyby dotyczyło to czegokolwiek innego to uznałabym że ten Pan jest zbyt chwiejny by brać to na poważnie.
Ja jestem w tym podobna do Ciebie że nie potrafilabym wziąć mężczyzny pod obcas nakazać mu to czy owo.. gdyby mnie posłuchał awansowałby na dziecko a to dla mnie nieatrakcyjne.
Zobacz jak różna w charakterze jesteś od Nowej..czy nie świadczy to o chwiejnosci PP?
Może ten szpital Cię chwilowo dołuje..
Miałaś męża adoratorow kochanka..
Zbierz to do kupy i skup się na tym jaki powinien być ten idealny mężczyzna pojawi się..
Wiecie, może to, co piszę, brzmi dramatycznie, ale mój rozsądek ma się dobrze mimo wszystko. Ot, momenty zniżki, bo PP uruchamia we mnie różne "historie".
I tak czasem duża Piegowata tłumaczy coś małej Piegowatej... ale z ciekawością się tej małej przygląda.
Rychu Peja ponoć nie pije juz 11 lat. To co powiedział o nie piciu zaskoczyło mnie, w sumie nie wiem dlaczego, bo jest logiczne. Ciekawe Pasławek czy ty tez tak czujesz?
Jak ten czas leci chciałoby się rzec
Pewnie dość podobnie te sprawy widzę, widziałem i czułem czuje to się zmienia również w czasie trzeźwienia też, z tym że Peja porusza sporo różnych wątków dotyczących zdrowienia, przemiany i tego czego nie da się zmienić, etapów i trudności związanych z wychodzeniem z uzależnienia teraz chyba jeszcze trochę inaczej patrzę na życie co nie znaczy że jakoś lepiej od Peji , wpływ filozofii/programu anonimowych alkoholików czyli w pewnym sensie psychologii jungowskiej też jest u Peji widoczny to akurat może być cenne dla ludzi których jakoś ten problem interesuje i dotyczy.
P.S. W szpitalu czasu na myślenie aż nadto - fakt.
PP jest dużym chłopcem i zrobi co zechce, ale trochę szkoda, jeśli oczywiście sprawy przybiorą dobry obrót, że to nie ja będę się tym cieszyć.
Poza problemem nr 1 bardzo mi ten człowiek odpowiadał.
Niezmiernie rzadko spotykam kogoś, kto by mi tak przypadał do gustu i to z wzajemnością. Właściwie zdarzyło mi się to pierwszy raz w życiu.
Eee tam dramatycznie, sentymentalnie bardziej. Ja dziewczyny jak czytam o waszych historiach, widzę was jako niesamowite, mądre, silne babki. Jako jedna z was jestem z was dumna . Chciałabym was wszystkie przytulić, pocieszać jak jest wam smutno, cieszyć się z wami gdy jest wam wesoło. Nie będę wymieniać bo kogoś pominę.
Właściwie Piegowata to chyba pierwszy raz tak blisko kogoś do siebie dopuściłaś chyba?
Tak, Elu.
P.S. W szpitalu czasu na myślenie aż nadto - fakt.
i na gapienie się w fejsa tyż
PP jest dużym chłopcem i zrobi co zechce, ale trochę szkoda, jeśli oczywiście sprawy przybiorą dobry obrót, że to nie ja będę się tym cieszyć.
To akurat myślenie łatwo zmienić dobrowolnie i zamiast żałować że jakaś nagroda,wdzięczność, przyszła idylla Ciebie ominęła za zasługi,wolno Ci i możesz życzyć sobie i jemu powodzenia szczęścia w życiu prosty wybór żadne wmawianie i udawanie to jest w Twoim zasięgu. Pycha poprzedza upadek więc daj sobie i podaruj spokój wszystko jest dokładnie takie jakie być powinno w swoim czasie nie mogło być inaczej nie ma winnych temu czasu się nie cofnie z resztą .Domyślasz się chyba również że nie dopuszczając jeszcze bliżej PP ominęły Ciebie niewyobrażalne cierpienia ,które jakby pomijasz znając historię innych kobiet z forum zapewniam Cię że nie przesadzały, to trochę taka przekorna sprzeczność. Chyba że Pepe jest ewenementem na skalę światową czyli jest niegroźnym,nieszkodliwym ,nietoksycznym alkoholikiem, któremu choroba alkoholowa i sam alkohol nie wyrządza krzywdy i nie szkodzi sobie i nikomu, tak se pił z nudów ,tylko na dobry i zły humor nieistotne,niewinne ,igraszki i fanaberie , a to jest choroba na którą ludzie umierają w męczarniach - nie poznałaś widocznie tego do czego alkoholik jest zdolny na co dzień w destrukcyjnych zachowaniach odnośnie siebie i bliskich mu osób, ale nie ma sensu Ciebie tym straszyć no i od Eli mi się zaraz dostanie że znowu przeginam i jestem zbyt surowy .
Poza problemem nr 1 bardzo mi ten człowiek odpowiadał.
Zaznaczę po raz tysięczny to nie był i nie jest Twój problem nawet jak byś była ślubną żoną wieloletnią mam na myśli rozwiązanie tego problemu jego przebieg i metody .Tu nie masz absolutnie żadnych gwarancji powodzenia bo nie Ty decydujesz o wyborach których dokonuje alkoholik w swoim zdrowieniu i chorowaniu.To też nie znaczy że jak PP nieco przetrzeźwieje to wcale nie będzie Tobie wdzięczny za próby uświadomienia mu jego problemu z piciem, a czy Ci podziękuje to czas pokarze,albo i nie ,nie ma reguły.
Niezmiernie rzadko spotykam kogoś, kto by mi tak przypadał do gustu i to z wzajemnością. Właściwie zdarzyło mi się to pierwszy raz w życiu.
Pierwszy to nie znaczy ostatni ,tylko jak się tak uczepisz PP to inny nie ma szans się do Ciebie zbliżyć ,ani Ty do nikogo chyba że na zasadzie plastra .
Piegusie
Bardzo dręczy Cię to, czemu Pepek wziął się za siebie nie przy Tobie? Tego nikt Ci nie powie, nawet on sam. Może kobita odpowiednio nim szarpnęła. Umniejszasz sobie, bo nie nakłoniłaś go do tego? Widocznie myślał, że z Tobą uda mu się bez wkładania wysiłku w leczenie? Może nie był w Tobie jeszcze tak zakochany, żeby w euforii próbować przerwać picie? Nie wiem, nie dręcz się tym,zrobiłaś dużo roboty, nie wzięłaś sobie mola na głowę. Piszesz tak, jakby tamtej się udało. Wzięcie mola napewno, ale czy go nie kopnie tak jak Ty, gwarancji nie ma.
Nie porównuj się do tej kobiety za bardzo, KAŻDY człowiek jest inny. Czy realnie jest możliwe, żeby we wszystkim była lepsza od Ciebie? No nie sądzę. Wiem, jak Cię to męczy. Ja też zastanawiałam się, jak cudowna musi być nowa dziunia M, skoro przekreślił 10 lat związku ze mną,i to teraz, kiedy mieliśmy fajne perspekywy.
Też rzuciła mi się w oczy ta sprzeczność o której pisano wyżej.. Czasem piszesz, całkiem pewnie, że podczas spotakań "pijecie sobie kawke", jakbyście byli kumplami, i on wpada na pogaduchy albo pomóc. Tymczasem potem wychodzi, że co prawda bardzo chciałabys, żeby tak było, ale nie jest, bo nie wyleczyłas się z niego, pewnie trochę się juz zakochałaś. Te rozkminy o tym, że żałujesz, że to nie z tobą,itd.To świadczy o tym, że jest bliżej Twojego serca, i niestety, ale wiem, że takie spotkania tylko utrudniają, i to bardzo ochłodzenie i rozpłynięcie się tych uczuć, złapanie dystansu.
Gdyby M do mnie tak wpadał, nigdy nie posunęłabym się ani o kawałek do przodu. A zobacz, nie wpada, a ja i tak mam napady tesknoty, żalu i rozmyślania, jak bardzo jestem do niczego.
Chciałabym dojść do etapu takich "kawek", ale nie wiem, czy to możliwe. Bardziej prawdopodobny jest lot na Saturna. Albo, że się szczęsliwie zakocham.
I pisz tu o smutkach, żeby nie było, że tylko ja smęcę.
A jak przyjadę na te rolki, to mi pokażesz tego typa, a ja ocenię,czy taki Banderas z niego.
Panuję nad sytuacją i nawet lubiłam te kawki, ale to nie znaczy, że ot, pstryk i z dnia na dzień unieważnię wszystko, co było.
Nawet nie chciałabym być taka niewrażliwa i zdyskredytować całkiem tę historię.
Panuję nad sytuacją i nawet lubiłam te kawki, ale to nie znaczy, że ot, pstryk i z dnia na dzień unieważnię wszystko, co było.
Oczywiście, że to nie zniknie. Ja nie potrafię wałkować tematu, życze Ci ,żebyś panowała, bo ja bym pewnie tak nie potrafiła. Mogłabym dopiero po dłuuuugim czasie, albo gdyby w sercu on zniknął ZUPEŁNIE, lub pojawił się ktoś inny.
Takie porównywania do innych kobiet są kompletnie bez sensu. Ja nie chciałabym się stać inną kobietą w sensie zupełnie różną od siebie nawet gdyby to miało zatrzymać przy mnie jakiegoś mężczyznę.
Co do zapominania i izolacji to na pewno pomaga nie widywanie się. Ja nie mogłam się całkowicie odciąć że względu na dzieci. Ale widuje exa rzadko.
O nie, niczego ze swoich wspomnień nie chcę wyrzucić. To jest moje.
Elu, nie muszę być zaraz kimś innym, tylko dlatego, że się mimo woli porównałam.
Czasami mam wrażenie, ze to, co czuję, jest nieprzekazywalne.
Dlaczego dziwi Was, że można naraz czuć zupełnie sprzeczne rzeczy?
Bardziej niż na siłę zapomnieć, potrzebuję przeżyć wszystko do końca.
Takie porównywanie do innych osób miałoby sens, jakby wszyscy byli klonami i każdy mógłby drugiemu wypominać błąd, bo należało przecież zrobić to czy tamto..Ale właśnie jesteśmy różni, jednym pewne rzeczy przychodza łatwo, innym trudniej..Nie wiadomo, czy on przy niej się do końća ogarnie, no nie wiadomo, jak onana niego wpływa.W dodatku i tak nie wiesz zbyt dużo, co tam sie dzieje..
Tu nie chodzi o wyrzucanie wspomnień.
Chodzi o to, żeby te wspomnienia nie przywoływały żalu, złości, tęsknoty, tylko były jak te zdjęcia z podstawöwki. Myślisz sobie"fajne czasy", uśmiechasz się, i tyle.
Wcale nie dziwię się, że można mieć sprzeczne uczucia. Ja tak mam. Chłostę bym wymierzyła okrutną i sponiewierała ale jakby ktoś mögł cofnąć czas, to poproszę o tamtą miłość.
Wiem, że to durne, ale no przyznaję się. To jak konfesjonał prawie.
To za jakiś czas będą jak te zdjęcia.
Mnie dobrze robi jak się wygadam.
Poruszyłam jakąś kwestię, ale to nie znaczy, że rozpaczam i dręczę się w nieskończoność. Nie tylko to mnie w życiu zajmuje. A Wy zaraz tak poważnie
Strony Poprzednia 1 … 17 18 19 20 21 … 92 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Kiedy dojrzewaja panowie?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024