Kiedy dojrzewaja panowie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Kiedy dojrzewaja panowie?

Strony Poprzednia 1 13 14 15 16 17 92 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 911 do 975 z 5,918 ]

911

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Piegowata'76 napisał/a:

Cały czas to robię (no, dobra, z małymi przerwami).
Powtarzam się jak stara sklerotyczka, ale jedno z ostatnich wspomnień o moim Tacie jest właśnie takie: Gruby śnieg, puste ulice i jego słowa: "Gruba (jaja sobie robił, bo wymyśliłam sobie wtedy odchudzanie ; do dziś mnie tak rodzinka nazywa), idziemy na spacer?". I tak sobie chodziliśmy, a śnieg padał... i tak pięknie było, że jej smile

Z całego serca Wam polecam książkę "Chustka" Joanny Sałygi. I film o autorce: "Joanna" Anety Kopacz. Który omal, notabene, nie doczekał się Oskara.

Mam ten film na dvd i ciągle nie mogę się przemóc, żeby go obejrzeć smile

Zobacz podobne tematy :

912

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Piegowata'76 napisał/a:

A propos setuni - przedstawiam pingwina białookiego zwanego też pingwinem Adeli:

O tym pingwinie to już było znany to pingwin smile choć dyskretny.

913 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-13 16:12:48)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Misinx napisał/a:

Mam ten film na dvd i ciągle nie mogę się przemóc, żeby go obejrzeć smile

Piękny jest. Nie bój się, jest stonowany, dużo w nim subtelności


Pingwin już był? Adeli? A, to nie wiedziałam.


Powkurzam Was trochę i znowu pogadam o Pepku. W sumie to mnie rozśmieszył.
Zadzwonił do mnie z rana pytając o pewien numer telefonu, a potem dodał: wysłałem ci coś. Zajrzyj i powiedz co myślisz, bo mnie się nie podoba.
Kurde, zaglądam ci ja - i co widzę?
Pepuś rysuje (ma zdolności, to fakt) portret swój i Nowej. Nie wiedzialam, czy ryknąć śmiechem, czy się w głowę postukać
Robi prezent dla tamtej, a byłej się pyta o opinię, Nie poczułam nawet zazdrości, tylko politowanie.
Co to jest, u licha? Jakaś pokazówa?
Dziecinada.

914

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
paslawek napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

A propos setuni - przedstawiam pingwina białookiego zwanego też pingwinem Adeli:

O tym pingwinie to już było znany to pingwin smile choć dyskretny.

Tak. Kierownik cały czas czujny. smile

Piegusie- pisz, gdzie chcesz. To i tak jeden magiel:)

915

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Piegowata'76 napisał/a:
Misinx napisał/a:

Mam ten film na dvd i ciągle nie mogę się przemóc, żeby go obejrzeć smile

Piękny jest. Nie bój się, jest stonowany, dużo w nim subtelności


Pingwin już był? Adeli? A, to nie wiedziałam.


Powkurzam Was trochę i znowu pogadam o Pepku. W sumie to mnie rozśmieszył.
Zadzwonił do mnie z rana pytając o pewien numer telefonu, a potem dodał: wysłałem ci coś. Zajrzyj i powiedz co myślisz, bo mnie się nie podoba.
Kurde, zaglądam ci ja - i co widzę?
Pepuś rysuje (ma zdolności, to fakt) portret swój i Nowej. Nie wiedzialam, czy ryknąć śmiechem, czy się w głowę postukać
Robi prezent dla tamtej, a byłej się pyta o opinię, Nie poczułam nawet zazdrości, tylko politowanie.
Co to jest, u licha? Jakaś pokazówa?
Dziecinada.

Wyczucia to on nie ma smile

916 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-01-13 16:24:28)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Misinx napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
Misinx napisał/a:

Mam ten film na dvd i ciągle nie mogę się przemóc, żeby go obejrzeć smile

Piękny jest. Nie bój się, jest stonowany, dużo w nim subtelności


Pingwin już był? Adeli? A, to nie wiedziałam.


Powkurzam Was trochę i znowu pogadam o Pepku. W sumie to mnie rozśmieszył.
Zadzwonił do mnie z rana pytając o pewien numer telefonu, a potem dodał: wysłałem ci coś. Zajrzyj i powiedz co myślisz, bo mnie się nie podoba.
Kurde, zaglądam ci ja - i co widzę?
Pepuś rysuje (ma zdolności, to fakt) portret swój i Nowej. Nie wiedzialam, czy ryknąć śmiechem, czy się w głowę postukać
Robi prezent dla tamtej, a byłej się pyta o opinię, Nie poczułam nawet zazdrości, tylko politowanie.
Co to jest, u licha? Jakaś pokazówa?
Dziecinada.

Wyczucia to on nie ma smile

Jakieś dziecinne takie, czy coś

O pingwinku na baterie było

917 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-13 16:26:54)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Napisałam, że obraz mi się podoba, ale ze mnie jury jak z koziej d...y trąba.
Missinx, a może to jest właśnie świetne wyczucie i premedytacja. Tyle, że mnie w gierki i wywoływanie zazdrości ne wciągnie. Napisałam mu, że radziłabym rozdzielić nas grubą kreską, ale to jego sprawa, ja sobie z tym poradzę. A obraz, owszem, podoba mi się jak zwykle. Ja tak nie umiem.

Dziwaczne, prawda, Adela?
A pieprzyć to, za przeproszeniem.

918

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Piegowata'76 napisał/a:

Napisałam, że obraz mi się podoba, ale ze mnie jury jak z koziej d...y trąba.
Missinx, a może to jest właśnie świetne wyczucie i premedytacja. Tyle, że mnie w gierki i wywoływanie zazdrości ne wciągnie. Napisałam mu, że radziłabym rozdzielić nas grubą kreską, ale to jego sprawa, ja sobie z tym poradzę. A obraz, owszem, podoba mi się jak zwykle. Ja tak nie umiem.

Dziwaczne, prawda, Adela?
A pieprzyć to, za przeproszeniem.

Dziwaczne i nawet żenujące trochę.
Może jakby trafił na jakiegoś absztyfikanta u Ciebie... Ale nie, pewnie zazdrość by się obudziła.

919 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-13 16:33:58)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Jak Piegus jakoś reaguje to on różne sztuki będzie odwalać ,PP po swojemu interpretuje zachowania Piegusa wygląda że to pokazówka ,skuteczna z resztą bo daje pole do rozkmin i je podtrzymuje delikatnie z flanki wzbudza zazdrość .
Przedszkole nr5 smile
Niezakończone sprawy tak właśnie się mają w imię idei za wszelką cenę dobrych stosunków z eksami jak w filmach hamerykańskich.PP się jeszcze nie pogodził z rozstaniem skoro robi cyrki tego typu
Nie może być po środku musi być albo nienawiść,albo przyjaźń z eksami,czasem to dziwne takie ,bo nie możemy się przyjaźnić ,bo to tamto, owamto ,ale się przyjaźnijmy.
Piegusie będziesz robić jeszcze za tampon emocjonalny jak tak dalej pójdzie ,orbitrkę ,co-terpeutkę osobistą dla PP ,ale kto bogatemu zabroni .

920

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Mogłaś mu powiedziec by Ciebie namalował na pamiątkę:D

Joanna to ten film z Grabowską?

921 Ostatnio edytowany przez Ajko (2021-01-13 18:54:09)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Piegowata'76 napisał/a:
Misinx napisał/a:

Mam ten film na dvd i ciągle nie mogę się przemóc, żeby go obejrzeć smile

Piękny jest. Nie bój się, jest stonowany, dużo w nim subtelności


Pingwin już był? Adeli? A, to nie wiedziałam.


Powkurzam Was trochę i znowu pogadam o Pepku. W sumie to mnie rozśmieszył.
Zadzwonił do mnie z rana pytając o pewien numer telefonu, a potem dodał: wysłałem ci coś. Zajrzyj i powiedz co myślisz, bo mnie się nie podoba.
Kurde, zaglądam ci ja - i co widzę?
Pepuś rysuje (ma zdolności, to fakt) portret swój i Nowej. Nie wiedzialam, czy ryknąć śmiechem, czy się w głowę postukać
Robi prezent dla tamtej, a byłej się pyta o opinię, Nie poczułam nawet zazdrości, tylko politowanie.
Co to jest, u licha? Jakaś pokazówa?


Dziecinada.


Uff ja juz myślałam, że kolejny z kolumnami.
Niech się przyda na coś i jakiś fajny obraz dla ciebie zrobi jak taki zdolniacha. Tylko żeby to nie był  portret obecnej, ani jego. Jakaś zima, jelenie na rykowisku. Należy ci sie za takie trucie tobie pewnej części ciała

922 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-13 17:08:42)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Za każdym razem, jak Piegus wspomina o "Pepku" to się zastanawiam, jaki ma on cel w tym wszystkim. Zachodzę w głowę, do czego są zdolne takie osoby, aby tylko zwrócić uwagę byłego partnera..
Jednocześnie na swój sposób podziwiam chłopa za swego rodzaju upór, choć to z boku wygląda jak zwykłe nękanie..

923 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-13 18:45:42)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Oj, chyba zacznę omijać temat. Wspomniałam o tym na zasadzie "co u mnie słychać", a nie skargi.
Stonował trochę, nawet ostatnio całkiem normalnie się zachowuje, a ja lubię kiedy mnie ktoś odwiedza. Czemu mam sama siedzieć w pustym domu?
Nie przywiązuję się do tych wizyt, ale obecnie są na tyle nieszkodliwe, że nic z tym nie robię. A to dzisiejsze zdarzenie - głupie i śmieszne.

Zawsze za "przedszkole" uważałam jakież obrażanie się na siebie, demonstracyjne zrywanie kontaktów. Oczywiście czasem trzeba, zgadzam się.

Nękania już nie czuję, bo rzadziej się pokazuje. Nie twierdzę bynajmniej, że to źle.

Zastanawia mnie tylko, czy reagować następnym razem na takie zagrania, czy zignorować.




Elu, wiem o dwóch filmach o tym tytule, oba są polskiej produkcji. Ten, który miałam na myśli, to coś w rodzaju dokumentu - zapis codzienności tytułowej bohaterki i jej najbliższych. Joanna była śmiertelnie chora, ale potrafiła tak żyć, tak przeżywać dni, które jeszcze jej zostały, że... Że naprawdę jest to coś przepięknego. Film mimo swojego stonowania jest mocno emocjonalny, ale ja go kocham. Książka Sałygi też stoi na mojej półce, a powstała na podstawie bloga, który prowadziła Joanna i który zyskał sobie kiedyś wielkie grono czytelników. Joanna w sieci znana była Jako Chustka.
Reżyserką jest Aneta Kopacz. Pokazała wrażliwość i klasę.

924

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Piegusie-, ależ nie omijaj tematu! Przecież jest to jednak jakąś istotną część tego, co się u Ciebie dzieje. Czy nie w smak Ci coś, co przeczytałaś? Chyba nie? Poza tym daj nam możliwość obserwowania dziwnych zachowań faceta. A swoją drogą, masz bezcenną możliwość spojrzenia na sytuację i swoje zachowanie z zewnątrz.

925

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Co do kolumn wysylanych: lepić nie mam zamiaru:)
Panowie są wzrokowcami i pewnie błędnie  oceniają że kobiety też  smile

926

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ela210 napisał/a:

Co do kolumn wysylanych: lepić nie mam zamiaru:)
Panowie są wzrokowcami i pewnie błędnie  oceniają że kobiety też  smile

Wszyscy są wzrokowcami z wyjątkiem niewidomych.

927

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

W sprawach erotyki kobiety są zwykle sluchowcami..
Mężczyźni są głusi. Jak kobieta jest ładna to i głupia być może i wredna:)
Przystojniak przyciągnie uwagę na chwilę a po niezbyt rozgarniętej gadce traci bonus.

928

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Piegowata'76 napisał/a:

Oj, chyba zacznę omijać temat. Wspomniałam o tym na zasadzie "co u mnie słychać", a nie skargi.
Stonował trochę, nawet ostatnio całkiem normalnie się zachowuje, a ja lubię kiedy mnie ktoś odwiedza. Czemu mam sama siedzieć w pustym domu?

adela 07 napisał/a:

Piegusie-, ależ nie omijaj tematu! Przecież jest to jednak jakąś istotną część tego, co się u Ciebie dzieje. Czy nie w smak Ci coś, co przeczytałaś? Chyba nie? Poza tym daj nam możliwość obserwowania dziwnych zachowań faceta. A swoją drogą, masz bezcenną możliwość spojrzenia na sytuację i swoje zachowanie z zewnątrz.

Piegusko ja się przyłączam do słów Adeli." A swoją drogą, masz bezcenną możliwość spojrzenia na sytuację i swoje zachowanie z zewnątrz." Do tego dodam, że nie musisz tego do siebie przyjmować jak nie rezonuje z tobą. Ćwicz na nas umiejętność nie przejmowania sie tym co ci nie pasuje smile.
Nie zrażaj się.

929 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-14 03:01:10)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Oj, bo czasami piszę o czymś ot tak, w ramach pogawędki, towarzyskiej ploteczki, a Wy mnie zaraz leczyć chcecie hmm wink

Kurczę, spać nie mogę. A taka byłam zmęczona.

930

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Piegowata'76 napisał/a:

Oj, bo czasami piszę o czymś ot tak, w ramach pogawędki, towarzyskiej ploteczki, a Wy mnie zaraz leczyć chcecie hmm wink

.

Ni ma letko smile

931 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-01-14 10:01:35)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Nie czuję się na siłach kogoś leczyć. Nie mam kwalifikacji. To po prostu wymiana spostrzeżeń, a i dodam, że taki trochę "kolejny odcinek z życia".

Co do leczenia- wczoraj zaczęłyśmy na terapii pracę z myślami automatycznymi. No i teraz powinnam je wychwytywać, rozpoznawać i próbować znaleźć bardziej racjonalne odpowiedniki. Zobaczyłam wczoraj, jak bardzo są one wytworem mojej głowy i własciwie nie mają pokrycia w rzeczywistości.
To zamknięcie nie służy tym działaniom niestety, bo właściwie funkcjonuję na trasie "praca-dom".
Będę ćwiczyć tu na Was .

932

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Mój mąż i ja byliśmy razem  od ponad 13 lat. Mieliśmy dwoje dzieci. Sądziłam, że możemy być pewni, jeśli nawet nie tego, że na zawsze pozostaniemy małżeństwem, to przynajmniej tego, że będziemy ze sobą o wszystkim rozmawiać. Jeśli kiedykolwiek mielibyśmy się rozstać, byłam pewna, że będzie to decyzja podjęta po długich rozmowach i wspólnej pracy nad związkiem.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że przez ostatnie dwa lata doświadczaliśmy trudności. Praca zmusiła mnie do ciągłych wyjazdów, nie widując się nieomal w weekendy . Było to prawie jak związek na odległość.  Nie był to układ idealny, jednak byłam pewna, że jakoś damy radę.
Jednak tak się nie stało.
Pewnego razu, gdy przyjechałam  do domu z delegacji, mój mąż powiedział, że musi ze mną porozmawiać. „Dużo myślałem”- zaczął- „i doszedłem do wniosku, że nie chcę być już twoim mężem”.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Co on powiedział?
Mówił dalej: „ Kochałem cię, ale cie już nie kocham i żądam rozwodu”.
Rozwód. To słowo spadło na mnie niczym tona cegieł, pozbawiając mnie tchu, jednak nawet przez swój szok zdawałam sobie sprawę z tego, że mój mąż nie mówił że musimy porozmawiać o rozwodzie: był już zdecydowany. Informował mnie, że nasze małżeństwo się skończyło.
Nie mogłam uwierzyć, że nie zaangażował mnie w tę decyzję. Przez kilka dni robiłam co mogłam, aby przekonać go do zmiany zdania. Błagałam. Targowałam się. Płakałam.
W ciągu następnego tygodnia sytuacja jeszcze się pogorszyła. Mój mąż, niewzruszony w swojej decyzji o rozwodzie, w końcu przyznał się, że poznał kogoś innego. To wyjaśniało, dlaczego nie interesowało go ratowanie naszego małżeństwa. Po prostu chciał być wolny, by móc się związać z tą drugą kobietą.
Wpadłam w kołowrót złych myśli. Czułam się zdradzona, odrzucona, niekochana i nie zasługująca na miłość. Jak mógł mi to zrobić? Moja rozpacz zaczęła zaciemniać moje spojrzenie na pracę, wpływać negatywnie na moje zdrowie i na mój umysł. W ostatecznej desperacji zapisałam się na dziewięciodniowy kurs, który miał mi pomóc poradzić sobie z moimi myślami.
Na początku kursu usłyszeliśmy pytanie: „W skali od 1 do 10, jak szczęśliwy jesteś?” Mój poziom szczęścia był najniższy w moim życiu, oceniłam go na 1.
Przez kolejne dwa dni po prostu siedziałam i słuchałam. Główną przesłanka kursu było to, że ilekroć nam się coś przydarza, reagujemy na to tworząc w naszym umyśle historię na temat tych zdarzeń. To nie same wydarzenia sprawiają, że cierpimy, tylko HISTORIE na ich temat, które tworzymy. Kiedy więc czujemy się nieszczęśliwi z powodu czegoś, co się zdarzyło, ważne jest, by sprawdzić, czy ta historia, którą sobie stworzyliśmy, jest PRAWDZIWA. Wydawało się to brzmieć sensownie, jednak byłam tak obezwładniona smutkiem, że nie potrafiłam tego zrobić.
Trzeciego dnia, kiedy sprawy wydawały się wyglądać zupełnie beznadziejnie, zaczęłam wreszcie kwestionować swoją historię, wykorzystując technikę, której nauczył nas prowadzący. Zadałam sobie pytanie, co tak naprawdę sądzę o tej całej sytuacji.
Odpowiedź przyszła od razu. „Mój mąż nie powinien się tak zachowywać. Jego zdrada sprawiła, że straciłam swój dom i rodzinę. Już nigdy nie będę szczęśliwa”.
Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie mój ból zelżał na tyle, że mogłam kontynuować ten proces zadając sobie pytanie: „Czy to prawda?”
Wydawało mi się, że tak jest, jednak kopałam głębiej: „Czy naprawdę wiem, że nie powinien się w ten sposób zachowywać? Czy na pewno wiem, że już nigdy nie będę szczęśliwa?”
Ku mojemu zaskoczeniu, odpowiedzi na obydwa pytania brzmiały „nie”.
Przez chwilę byłam ogłuszona. Udało mi się przerwać niekończący się kołowrót bolesnych myśli, który kręcił się w mojej głowie od kilku tygodni. Prawie się roześmiałam. Nie słysząc nieustającego łomotu swoich tragicznych myśli czułam się spokojna i wyciszona.
Uświadomiłam sobie, że patrząc z nieco szerszej perspektywy, nie miałam pojęcia czy to co się działo, było dobre czy złe. Po prostu nie byłam w stanie ocenić, czy mój mąż powinien się zachowywać w taki sposób. Nagle wszystko, o czym myślałam w ciągu ostatnich tygodni, zostało jakby zawieszone. Strach przed moją „zrujnowaną” przyszłością gdzieś się ulotnił i zamiast tego poczułam podekscytowanie. „A może” pomyślałam „wszystko będzie nawet LEPIEJ niż było!”.
Ta chwila światła i możliwości trwała kilka minut – dopóki nie zaczęłam myśleć o moim mężu w związku z inną kobietą. JAK ON MÓGŁ MI TO ZROBIĆ?
Jednak ta chwila ulgi, której dopiero co doświadczyłam, osłabiła działanie mojej historii. Przyjrzałam się jej i zobaczyłem kolejną warstwę, wierzyłam, że mój mąż kocha kogoś bardziej, niż kochał mnie.
JAK SOBIE PORADZIĆ PO ZDRADZIE?
Wzięłam głęboki oddech i zadałam sobie to samo proste pytanie: „CZY TO PRAWDA?”
Znowu wydawało mi się, że jest to prawda, jednak zadałam sobie dalsze pytanie: „CZY MOGĘ BYĆ ABSOLUTNIE PEWNA, ŻE KOCHA TĘ KOBIETĘ BARDZIEJ NIŻ MNIE?”
„NIE”. Myśl, że kochał kogoś innego bardziej niż mnie sprawiała, że zwijałam się z bólu, jednak nie mogłam być przekonana, czy na pewno jest prawdziwa. Uświadomiłam sobie, że ta jedna myśl – odpowiedź na pytanie – miała w sobie moc, by przesądzić o moim szczęściu.
To było olśnienie. Wszystko, co słyszałam podczas seminarium, nagle nabrało sensu. To naprawdę było bardzo proste. Moja historia na temat tego, co się zdarzyło w mojej głowie, przekształcała się w twarde twierdzenia, które wywoływały odruchową reakcję cierpienia i smutku. Kiedy jednak zaczęłam się bliżej przyglądać tym twierdzeniom, okazało się, że zazwyczaj nie są one oparte na faktach. To szokujące, a zarazem pocieszające odkrycie, uświadomiło mi, że to nie moja sytuacja sama w sobie była źródłem bólu.
Byłam tym tak podekscytowana, że przez kolejny tydzień gorliwie podważałam swoje myśli i przekonania. Pod koniec dziewięciodniowego kursu nie byłam już ta zdesperowaną i zrozpaczoną osobą, która na niego przyjechała. Czułam się spokojna, wypełniona radością i poczuciem akceptacji. Nauczyłam się, że moje nieszczęście zawsze miało swoje źródło w historiach na temat przeszłości, które sobie opowiadałam. Teraz koncentrowałam się na chwili obecnej. Co za wolność!
Kiedy wróciłam do domu, zadzwoniłam do swojego męża i powiedziałam mu, że jestem gotowa pozwolić mu odejść. Zaproponowałam, że zrobię wszystko, by ułatwić nam przejście tej zmiany. Powiedziałam mu, że jeśli znajdzie coś, co jest lepsze niż nasz związek to nie powinien się wahać, tylko zaangażować w to. I mówiłam to poważnie.
Minął rok i wciąż czuję to poczucie wolności. Od czasu do czasu wciąż wraca do mnie dawne poczucie smutku. Jednak gdy tylko się przyłapię na opowiadaniu sobie historii na temat tego, co straciłam i co to oznacza, przerywam to. Przyglądam się swojej historii i zadaję pytanie : „Jakie przekonanie kryje się za tym bólem?” Gdy uda mi się je zidentyfikować, zadaję sobie jeszcze ważniejsze pytanie o to, czy jest ono prawdziwee. Początkowo wymagało to świadomego wysiłku z mojej strony, jednak teraz staje się coraz bardziej automatyczne.
To wszystko sprowadza się do tego, że myśli przychodzą i odchodzą, związki zaczynają się i kończą, ból przychodzi i przemija. Odkryłam, że kurczowe trzymanie się mojej historii na temat tego, czego potrzebuję i czego, jak mi się wydaje, pragnę, jest gwarantowaną receptą na cierpienie.
Dzisiaj udało mi się osiągnąć głęboki spokój, potrafię zapomnieć o złych rzeczach i akceptować sprawy takimi, jakimi są. Ta jedna prosta rzecz sprawiła, że stałam się szczęśliwsza, niż mogłam to sobie kiedykolwiek wyobrazić. W skali od 1 do 10 mogę określić swój poziom szczęścia na 9, zbliżam się do 10 – i nie oglądam się za siebie.
Żeby dowiedzieć się więcej na temat szczęścia bez powodu, sięgnij po książkę „Sekret szczęścia. 7 fundamentów życiowej radości„ Marci Shimoff i Carol Kline

933

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Piegowata'76 napisał/a:

Oj, bo czasami piszę o czymś ot tak, w ramach pogawędki, towarzyskiej ploteczki, a Wy mnie zaraz leczyć chcecie hmm wink

Głęboko się zastanów następnym razem, bo niektórzy tu mają nawyki do terapeutyzowania.

934

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Symbi napisał/a:

Mój mąż i ja byliśmy razem  od ponad 13 lat. Mieliśmy dwoje dzieci. Sądziłam, że możemy być pewni, jeśli nawet nie tego, że na zawsze pozostaniemy małżeństwem, to przynajmniej tego, że będziemy ze sobą o wszystkim rozmawiać. Jeśli kiedykolwiek mielibyśmy się rozstać, byłam pewna, że będzie to decyzja podjęta po długich rozmowach i wspólnej pracy nad związkiem.
Zdawałam sobie sprawę z tego, że przez ostatnie dwa lata doświadczaliśmy trudności. Praca zmusiła mnie do ciągłych wyjazdów, nie widując się nieomal w weekendy . Było to prawie jak związek na odległość.  Nie był to układ idealny, jednak byłam pewna, że jakoś damy radę.
Jednak tak się nie stało.
Pewnego razu, gdy przyjechałam  do domu z delegacji, mój mąż powiedział, że musi ze mną porozmawiać. „Dużo myślałem”- zaczął- „i doszedłem do wniosku, że nie chcę być już twoim mężem”.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Co on powiedział?
Mówił dalej: „ Kochałem cię, ale cie już nie kocham i żądam rozwodu”.
Rozwód. To słowo spadło na mnie niczym tona cegieł, pozbawiając mnie tchu, jednak nawet przez swój szok zdawałam sobie sprawę z tego, że mój mąż nie mówił że musimy porozmawiać o rozwodzie: był już zdecydowany. Informował mnie, że nasze małżeństwo się skończyło.
Nie mogłam uwierzyć, że nie zaangażował mnie w tę decyzję. Przez kilka dni robiłam co mogłam, aby przekonać go do zmiany zdania. Błagałam. Targowałam się. Płakałam.
W ciągu następnego tygodnia sytuacja jeszcze się pogorszyła. Mój mąż, niewzruszony w swojej decyzji o rozwodzie, w końcu przyznał się, że poznał kogoś innego. To wyjaśniało, dlaczego nie interesowało go ratowanie naszego małżeństwa. Po prostu chciał być wolny, by móc się związać z tą drugą kobietą.
Wpadłam w kołowrót złych myśli. Czułam się zdradzona, odrzucona, niekochana i nie zasługująca na miłość. Jak mógł mi to zrobić? Moja rozpacz zaczęła zaciemniać moje spojrzenie na pracę, wpływać negatywnie na moje zdrowie i na mój umysł. W ostatecznej desperacji zapisałam się na dziewięciodniowy kurs, który miał mi pomóc poradzić sobie z moimi myślami.
Na początku kursu usłyszeliśmy pytanie: „W skali od 1 do 10, jak szczęśliwy jesteś?” Mój poziom szczęścia był najniższy w moim życiu, oceniłam go na 1.
Przez kolejne dwa dni po prostu siedziałam i słuchałam. Główną przesłanka kursu było to, że ilekroć nam się coś przydarza, reagujemy na to tworząc w naszym umyśle historię na temat tych zdarzeń. To nie same wydarzenia sprawiają, że cierpimy, tylko HISTORIE na ich temat, które tworzymy. Kiedy więc czujemy się nieszczęśliwi z powodu czegoś, co się zdarzyło, ważne jest, by sprawdzić, czy ta historia, którą sobie stworzyliśmy, jest PRAWDZIWA. Wydawało się to brzmieć sensownie, jednak byłam tak obezwładniona smutkiem, że nie potrafiłam tego zrobić.
Trzeciego dnia, kiedy sprawy wydawały się wyglądać zupełnie beznadziejnie, zaczęłam wreszcie kwestionować swoją historię, wykorzystując technikę, której nauczył nas prowadzący. Zadałam sobie pytanie, co tak naprawdę sądzę o tej całej sytuacji.
Odpowiedź przyszła od razu. „Mój mąż nie powinien się tak zachowywać. Jego zdrada sprawiła, że straciłam swój dom i rodzinę. Już nigdy nie będę szczęśliwa”.
Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie mój ból zelżał na tyle, że mogłam kontynuować ten proces zadając sobie pytanie: „Czy to prawda?”
Wydawało mi się, że tak jest, jednak kopałam głębiej: „Czy naprawdę wiem, że nie powinien się w ten sposób zachowywać? Czy na pewno wiem, że już nigdy nie będę szczęśliwa?”
Ku mojemu zaskoczeniu, odpowiedzi na obydwa pytania brzmiały „nie”.
Przez chwilę byłam ogłuszona. Udało mi się przerwać niekończący się kołowrót bolesnych myśli, który kręcił się w mojej głowie od kilku tygodni. Prawie się roześmiałam. Nie słysząc nieustającego łomotu swoich tragicznych myśli czułam się spokojna i wyciszona.
Uświadomiłam sobie, że patrząc z nieco szerszej perspektywy, nie miałam pojęcia czy to co się działo, było dobre czy złe. Po prostu nie byłam w stanie ocenić, czy mój mąż powinien się zachowywać w taki sposób. Nagle wszystko, o czym myślałam w ciągu ostatnich tygodni, zostało jakby zawieszone. Strach przed moją „zrujnowaną” przyszłością gdzieś się ulotnił i zamiast tego poczułam podekscytowanie. „A może” pomyślałam „wszystko będzie nawet LEPIEJ niż było!”.
Ta chwila światła i możliwości trwała kilka minut – dopóki nie zaczęłam myśleć o moim mężu w związku z inną kobietą. JAK ON MÓGŁ MI TO ZROBIĆ?
Jednak ta chwila ulgi, której dopiero co doświadczyłam, osłabiła działanie mojej historii. Przyjrzałam się jej i zobaczyłem kolejną warstwę, wierzyłam, że mój mąż kocha kogoś bardziej, niż kochał mnie.
JAK SOBIE PORADZIĆ PO ZDRADZIE?
Wzięłam głęboki oddech i zadałam sobie to samo proste pytanie: „CZY TO PRAWDA?”
Znowu wydawało mi się, że jest to prawda, jednak zadałam sobie dalsze pytanie: „CZY MOGĘ BYĆ ABSOLUTNIE PEWNA, ŻE KOCHA TĘ KOBIETĘ BARDZIEJ NIŻ MNIE?”
„NIE”. Myśl, że kochał kogoś innego bardziej niż mnie sprawiała, że zwijałam się z bólu, jednak nie mogłam być przekonana, czy na pewno jest prawdziwa. Uświadomiłam sobie, że ta jedna myśl – odpowiedź na pytanie – miała w sobie moc, by przesądzić o moim szczęściu.
To było olśnienie. Wszystko, co słyszałam podczas seminarium, nagle nabrało sensu. To naprawdę było bardzo proste. Moja historia na temat tego, co się zdarzyło w mojej głowie, przekształcała się w twarde twierdzenia, które wywoływały odruchową reakcję cierpienia i smutku. Kiedy jednak zaczęłam się bliżej przyglądać tym twierdzeniom, okazało się, że zazwyczaj nie są one oparte na faktach. To szokujące, a zarazem pocieszające odkrycie, uświadomiło mi, że to nie moja sytuacja sama w sobie była źródłem bólu....

Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem smile

No i te 9 w skali szczęścia smile Łooł

935 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-14 10:55:59)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Zgodzę się z Adelą: to zwykłe przemyślenia smile Tym bardziej, kiedy pewne historie czy ludzkie zachowania spotyka się pierwszy raz..Mnie już przestają zaskakiwać odejścia, rozstania czy rozowdy, ale sytuacje takie, jak u Piegusa wywołują u mnie sporą konsternację, do końca się zastanawiam, o co takiemu człowiekowi chodzi i jaki ma w tym cel, tym bardziej jeśli wie, że już żadna poważniejsza relacja się nie rozwinie.

936 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-01-14 11:14:16)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

"To wszystko sprowadza się do tego, że myśli przychodzą i odchodzą, związki zaczynają się i kończą, ból przychodzi i przemija. Odkryłam, że kurczowe trzymanie się mojej historii na temat tego, czego potrzebuję i czego, jak mi się wydaje, pragnę, jest gwarantowaną receptą na cierpienie.
Dzisiaj udało mi się osiągnąć głęboki spokój, potrafię zapomnieć o złych rzeczach i akceptować sprawy takimi, jakimi są"

To takie "buddyjskie". W wielu wykładach właśnie taką postawa jest kluczową w proc się radzenia sobie z trudnymi sytuacjami.
Cały Twój wpis pokazuje, jak głęboko, i świadomie zabrałaś się do pracy nad sobą.
Dziękuję za to, ci napisałaś. W domu wrócę do tematu tego, i jeszcze się  do niego odniosę.
Zrobił na mnie wrażenie.

A moja pierwsza automatyczna myśl? " Nie jestem tak mądra, żeby świadomie przejść podobny proces"

937

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Symbi napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Oj, bo czasami piszę o czymś ot tak, w ramach pogawędki, towarzyskiej ploteczki, a Wy mnie zaraz leczyć chcecie hmm wink

Głęboko się zastanów następnym razem, bo niektórzy tu mają nawyki do terapeutyzowania.

Większość ma takie nawyki łącznie z Tobą Symbi ,nie udawaj że jesteś ponad to bo to takie słabe wydaje się, po za tym to forum publiczne przypominam.Różne opinie,spojrzenia i punkty widzenia mnóstwo ciekawych doświadczeń ,a Piegus ma wybór i jest autorytetem sama dla siebie nie ma w tym nic dziwnego.
Samo przytakiwanie jest mało wartościowe .

Sam Piegus  wie o czym chce pisać i jak traktuje forum nie jest tu pierwszy dzień.

938 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-01-14 11:18:56)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Adela, to opowiedział pewien pan, jest to fragment, który znalazłam w książce „Sekret szczęścia. 7 fundamentów życiowej radości" Marci Shimoff i Carol Kline, ja tylko przetransponowałam pod siebie i dodałam parę faktów z życia
Kiedyś, nie pamiętam kiedy, przeczytałam pierwszy raz i nic; za jakiś czas wróciłam do tej książki  i wtedy ten fragment uderzył mnie obuchem w głowę.
Dzisiaj jestem szczęśliwa na 10, ale wymagało to wiele pracy nad sobą. Przytoczyłam ten fragment, bo wydał mi się akurat pasujący do tego, co wczoraj robiłaś z psychologiem.

939

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Symbi napisał/a:

Adela, to opowiedział pewien pan, jest to fragment, który znalazłam w książce „Sekret szczęścia. 7 fundamentów życiowej radości" Marci Shimoff i Carol Kline, ja tylko przetransponowałam pod siebie i dodałam parę faktów z życia
Kiedyś, nie pamiętam kiedy, przeczytałam pierwszy raz i nic; za jakiś czas wróciłam do tej książki  i wtedy ten fragment uderzył mnie obuchem w głowę.
Dzisiaj jestem szczęśliwa na 10, ale wymagało to wiele pracy nad sobą. Przytoczyłam ten fragment, bo wydał mi się akurat pasujący do tego, co wczoraj robiłaś z psychologiem.

Cały Twój wpis, Symbi odnosi się znakomicie do mojej wczorajszej sesji. To, co tworzę sobie w głowie nie ma pokrycia w rzeczywistości. Chociaż ja bardziej pracuję nad swoją samooceną, nad tym jak widzę siebie, to mechanizmy są takie same.

940 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-14 11:30:46)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Heloł smile

Odpiszę coś na Wasze posty, ale nie teraz.
Postanowienia noworoczne może brzmią naiwnie, ale naprawdę zależy mi na tym, żeby mniej czasu spędzać w internecie. Forum tak wciąga, że dość często dezorganizuje mi codzienność.
A tymczasem pozdrawiam.
Piszta. I tak Was lubię smile

941

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Symbi napisał/a:

Adela, to opowiedział pewien pan, jest to fragment, który znalazłam w książce „Sekret szczęścia. 7 fundamentów życiowej radości" Marci Shimoff i Carol Kline, ja tylko przetransponowałam pod siebie i dodałam parę faktów z życia
Kiedyś, nie pamiętam kiedy, przeczytałam pierwszy raz i nic; za jakiś czas wróciłam do tej książki  i wtedy ten fragment uderzył mnie obuchem w głowę.
Dzisiaj jestem szczęśliwa na 10, ale wymagało to wiele pracy nad sobą. Przytoczyłam ten fragment, bo wydał mi się akurat pasujący do tego, co wczoraj robiłaś z psychologiem.

Już 10 ?? O 10:39 było jeszcze 9.

942 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-01-14 11:30:14)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Adelo, spokojnie, podjęłaś wszak tę pracę. Wszystko wymaga czasu. Mnie też przyszło z upływem kilku ładnych lat, nie obyło się bez wysiłku i potknięć i też długo pracowałam na samooceną zdruzgotanej kobiecości.
Misinx, to stary wpis z mojego bloga, pisałam go ładnych parę lat temu.

943 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-14 11:48:17)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Piegowata'76 napisał/a:

Heloł smile

Odpiszę coś na Wasze posty, ale nie teraz.
Postanowienia noworoczne może brzmią naiwnie, ale naprawdę zależy mi na tym, żeby mniej czasu spędzać w internecie. Forum tak wciąga, że dość często dezorganizuje mi codzienność.
A tymczasem pozdrawiam.
Piszta. I tak Was lubię smile


No i jesteś na wydaniu że tak powiem, a PP jest zajęty chwilowo  i na razie niepewny sam nie do końca sprawia wrażenie że wie czego chce, w sumie odpada jako kandydat ,"nie sprzedamy" Ciebie za marne grosze smile

944

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Symbi napisał/a:

Adelo, spokojnie, podjęłaś wszak tę pracę. Wszystko wymaga czasu. Mnie też przyszło z upływem kilku ładnych lat, nie obyło się bez wysiłku i potknięć i też długo pracowałam na samooceną zdruzgotanej kobiecości.
Misinx, to stary wpis z mojego bloga, pisałam go ładnych parę lat temu.

A to przepraszam smile

945

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Misinx, w porządku, nic nie szkodzi, wkleiłam po prostu.
Pasławku, uderz w stół, a nożyce się odezwą.  Rozmawiam czasem z z Piegowatą prywatnie, zresztą nie od dziś; i wydaje mi się nieskromnie, że bardziej potrafię odczytać jej intencje w pisaniu na forum; zresztą gdyby ona sama uważała, że relacja z PP to jej problem, to pewnie założyłaby własny wątek, jak to miało miejsce w przeszłości z innym jej kłopotem.
Poza tym nie moja sprawa, jeśli Piegowata lubi jak ją "grillować", to jej ból głowy.

946 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-14 12:48:47)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Jak to czego chce?  Powrotu do starej relacji chce. Dla kogo to dobrze dla kogo źle to inna historia.
Symbi opisała proces udanej interwencji w kryzysie. Oby każdy terapeuta czaił że w nagłych wypadkach to jest potrzebne wlasnie bo różnie rozpadają  się związku czasem w miarę  udana relacja i bach!szok.
Natomiast warto się zastanowić nad tym jakie znaczenie MY SAMI nadajemy anonimowym opiniom na forum.
Jeżeli  nas to za bardzo rusza czy obraża to dlatego że na to pozwalamy.
Jesli z kimś  z forum jesteśmy w prywatnej relacji to coś  innego bo się angażujemy  liczymy z czyimś  zdaniem.
Jeżeli nie  to jesteśmy na wymianie myśli i każdy ma prawo je wyrazić  w zakresie w którym sam piszący się odsłania pisząc o czymś.

My z Paslawkiem nie mamy litości dla " bidulkow" będziemy się w piekle smażyć  smile)

947

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ela210 napisał/a:

My z Paslawkiem nie mamy litości dla " bidulkow" będziemy się w piekle smażyć  smile)

No ja to się normalnie was boję.

948 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-14 13:25:10)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Symbi napisał/a:

Misinx, w porządku, nic nie szkodzi, wkleiłam po prostu.
Pasławku, uderz w stół, a nożyce się odezwą.  Rozmawiam czasem z z Piegowatą prywatnie, zresztą nie od dziś; i wydaje mi się nieskromnie, że bardziej potrafię odczytać jej intencje w pisaniu na forum; zresztą gdyby ona sama uważała, że relacja z PP to jej problem, to pewnie założyłaby własny wątek, jak to miało miejsce w przeszłości z innym jej kłopotem.
Poza tym nie moja sprawa, jeśli Piegowata lubi jak ją "grillować", to jej ból głowy.

Uderzyłaś w stół Symbi ?
Za specjalnie to ja się nie kryje z moimi pomysłami ,należę do tak zwanych "ratowników" nawet zawód mam trochę taki ,a doświadczenia z terapii i tego że działam w tak zwanej samopomocy też nie kryję.
Podpowiadam Piegusowi punkt widzenia, sposoby myślenia ludzi,facetów z tym samym problemem jak u mnie i u PP,który w gruncie rzeczy niewiele różni się od neurotycznych problemów  innych ludzi,po prostu znam z rozmów, terapii,mityngów AA, NA i od kobiet z Al Anon,życia mnóstwo podobnych historii,przez bez mała 30 lat to się nazbierało,lubię się też pomądrzyć bo próżny bywam tego też nie kryje . Mam również sporo własnych doświadczeń związkowych gdzie ewidentnie robiłem z siebie biedulka,ofiarę "złej kobiety" będąc jednocześnie kimś kto czegoś żądał rościł sobie w niejasny sposób ,ukrywając intencje i motywy przed sobą najbardziej- nie zawsze będąc w porządku, a to toksyczne dla wszystkich szkodzi, ,,powoduje cierpienie ,dlatego czasem wyrażam wątpliwości i nie rozczulam się.

Reszta Twojego postu to mimo wszystko zabrzmiała jakbyś chciała mieć monopol wpływu na Piegusa smile
Zazdrośnica ? smile

Piegus jak widać pisuje o Pepe w paru wątkach a "dedykowany" jemu wątek jest "nieczynny" .
Nie mam z tym problemu ,Piegusek może pisać gdzie chce i jak chce jest wolna .Układa sobie i robi rozgardiasz jednocześnie i czasami takie życie.Oprócz mocnych stron jako istota ludzka Piegus posiada i te mroczne oczywiście .Nie ma chyba czegoś nadzwyczajnie osobliwego w tym że akurat Piegus lubi wachlowanie gazetą ,sama też pisze życzliwe i krytyczne uwagi innym,też poucza i radzi ,bo to nic złego i jest na forum wolno to robić w zgodzie z regulaminem.
Dla mnie jednak znaczy to dwie rzeczy po pierwsze jakiś problem ma dalej z PP i męczy się z nim od wielu wielu miesięcy czasem mniej czasem więcej ,a że lubi zwracać się na forum na różne sposoby do innych z tym to też widocznie próba wyjścia na prostą trochę na okrętkę ,ale z tym też nie mam problemu bo to ludzkie.Druga rzecz to jej reakcje na posty innych - odpowiada jak potrafi uczuciami jak może i jak jej jest to potrzebne,niepotrzebne wygodne niewygodne też ludzkie i życiowe - nie są to sprawy łatwe lekkie
chociaż czasem są smile

949 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-14 13:18:51)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Misinx napisał/a:
Ela210 napisał/a:

My z Paslawkiem nie mamy litości dla " bidulkow" będziemy się w piekle smażyć  smile)

No ja to się normalnie was boję.


Sooory..Ale w sprawie PP nie dzieje się nic czego Piegowata nie chce ani w żadnym momencie relacji nie została z premedytacją  oszukana. Wiedziala z kim się wiąże  o korzyściach pisane było wielokrotnie.
Więc wachlować nie będę:)
Ty też się Misinx lubisz na biedulkę kreować  dla glaskow  smile)
I co? ADIAFORA nie zmartwychwywstanie wziąć  Cię pod spódnicę? wink tongue

950

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

"My z Paslawkiem nie mamy litości dla " bidulkow" będziemy się w piekle smażyć  smile)"

Jeszcze żadnego pogromu nie widziałam, ale ja tu dopiero nowicjat odbywam smile

Zgodzę się z Elą. No jak wspomniałam kiedyś o pingwinku, to nie będą mnie teraz oburzać pytania, czy baterie jeszcze działają smile

951

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ela210 napisał/a:
Misinx napisał/a:
Ela210 napisał/a:

My z Paslawkiem nie mamy litości dla " bidulkow" będziemy się w piekle smażyć  smile)

No ja to się normalnie was boję.


Sooory..Ale w sprawie PP nie dzieje się nic czego Piegowata nie chce ani w żadnym momencie relacji nie została z premedytacją  oszukana. Wiedziala z kim się wiąże  o korzyściach pisane było wielokrotnie.
Więc wachlować nie będę:)
Ty też się Misinx lubisz na biedulkę kreować  dla glaskow  smile)
I co? ADIAFORA nie zmarchwywstanie wziąć  Cię pod spódnicę? wink tongue

Jak Ty mnie potrafisz przejrzeć. Już nic głaskania nie wyłudzę...
Adiafora nie zmartwychwstanie, ale mam z nią kontakt mailowy.

952

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Widzę, że dziś małe konfrontacje.
Moja pięta achillesową. Dobrze, że nie zdążyłam jeszcze nikomu podpaść smile

953

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Widzę, że dziś małe konfrontacje.
Moja pięta achillesową. Dobrze, że nie zdążyłam jeszcze nikomu podpaść smile

Jakie konfrontacje ? smile Ja nic nie zauważyłem.

954

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Widzę, że dziś małe konfrontacje.
Moja pięta achillesową. Dobrze, że nie zdążyłam jeszcze nikomu podpaść smile

eee.. personalnie nikt mi nie podpadł smile Piszę szczerze- i tez jestem próżna nieco, jak Pasławek- ale może się trochę przesunie big_smile

955

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Misinx napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Widzę, że dziś małe konfrontacje.
Moja pięta achillesową. Dobrze, że nie zdążyłam jeszcze nikomu podpaść smile

Jakie konfrontacje ? smile Ja nic nie zauważyłem.


"Ja nic nie wiem"- napis na nagrobku Misinxa smile

956

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:
Misinx napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Widzę, że dziś małe konfrontacje.
Moja pięta achillesową. Dobrze, że nie zdążyłam jeszcze nikomu podpaść smile

Jakie konfrontacje ? smile Ja nic nie zauważyłem.


"Ja nic nie wiem"- napis na nagrobku Misinxa smile

Im mniej wiem, tym będę krócej przesłuchiwany smile

957 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-14 13:51:00)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ela210 napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Widzę, że dziś małe konfrontacje.
Moja pięta achillesową. Dobrze, że nie zdążyłam jeszcze nikomu podpaść smile

eee.. personalnie nikt mi nie podpadł smile Piszę szczerze- i tez jestem próżna nieco, jak Pasławek- ale może się trochę przesunie big_smile

big_smile
Co jak co ,ale posty Eli i moje odczytywać personalnie to już trzeba mocno nad interpretować z dziwną intencją .
Stanowczo dementuje i zaprzeczam temu ,ludzi lubię i życzę jak najlepiej .

Ela210 napisał/a:

.

My z Paslawkiem nie mamy litości dla " bidulkow" będziemy się w piekle smażyć  smile)

Mamy już znajomości tam smile

958

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
paslawek napisał/a:
Ela210 napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Widzę, że dziś małe konfrontacje.
Moja pięta achillesową. Dobrze, że nie zdążyłam jeszcze nikomu podpaść smile

eee.. personalnie nikt mi nie podpadł smile Piszę szczerze- i tez jestem próżna nieco, jak Pasławek- ale może się trochę przesunie big_smile

big_smile
Co jak co ,ale posty Eli i moje odczytywać personalnie to już trzeba mocno nad interpretować z dziwną intencją .
Stanowczo dementuje i zaprzeczam temu ,ludzi lubię i życzę jak najlepiej .

Ela210 napisał/a:

.

My z Paslawkiem nie mamy litości dla " bidulkow" będziemy się w piekle smażyć  smile)

Mamy już znajomości tam smile

Nawet z Lucyferem jesteście na ty. Noooo niezła ekipa.

959

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Podpisuje się rencyma i nogami pod slowami pasławka odnośnie doradzania, terapeutyzowania i reakcji na nie. Każdy jak tu jesteśmy trochę terapeutyzuje innych i przy okazji siebie, mniej lub bardziej świadomie, Symbi również. Nie jest to wcale podyktowane złą wolą czy myśleniem o kims -nieudacznik, musze go oświecić- tylko naturalny odruch niektórych, moj również:D. Chyba wszystko sprowadza się do tego jak my sami reagujemy na te "rady terapeutyczne" . Bo przecież nie musimy ich wcale brać do siebie ani stosować w swoim życiu. Można je przyjac z szacunkiem lub pobłażliwym uśmiechem i dalej robić swoje, ewentualnie rozważyć i stwierdzić ee to nie mój przypadek.
I teraz uwaga bo pewnie to co napisze będzie terapeutyzowaniem  tongue ale myślę że negatywna reakcja na rady tez wiele mowi o człowieku. Może to być reakcja obronna przed czymś co sami wiemy ale wypieramy albo zwyczajnie komunikat ze my sami mamy problem z samoocena i poczuciem tego ze jestem nieudacznikami stąd odbieramy rady innych jako proba uwypuklenia tego naszego "nieudacznictwa". A ja naprawdę nie uważam Piegowatej za nieudacznika. Wrecz przeciwnie, podziwiam siłę jej ducha, odwagę co do decyzji odnośnie męża i syna, determinacje do walki o lepsze jutro mimo choroby, pogodę ducha, madrosc, empatie. To jedna z moich ulubionych forumowiczek jeśli nie ulubiona smile Nie oznacza to jednak ze uważam ja za doskonałość, nikt doskonaly nie jest i podobnie jak paslawek myślę że w kwestii Pepka trochę sobie uklada i dezorganizuje swój spokoj. Ale to jest ludzkie i nie ma się czego wstydzić. Każdy z nas ma swoje "pepki" w sensie przenośnym lub dosłownym.

960 Ostatnio edytowany przez Ajko (2021-01-14 14:24:32)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
bagienni_k napisał/a:

Zgodzę się z Adelą: to zwykłe przemyślenia smile Tym bardziej, kiedy pewne historie czy ludzkie zachowania spotyka się pierwszy raz..Mnie już przestają zaskakiwać odejścia, rozstania czy rozowdy, ale sytuacje takie, jak u Piegusa wywołują u mnie sporą konsternację, do końca się zastanawiam, o co takiemu człowiekowi chodzi i jaki ma w tym cel, tym bardziej jeśli wie, że już żadna poważniejsza relacja się nie rozwinie.

Ja to widzę i czuję tak. Nawet jeśli być może za intencjami PP kryje się wyrachowanie, to ja wolę w tym widzieć sympatię, szacunek. Spotkał babkę, którą z góry ocenił tak i siak, a nagle się okazało, że jest wielowymiarowa. Ciekawa, lubiąca ludzi, zaradna, samodzielna level Hard, stawiająca granice, czuje, ze ona tez go lubi, Fajnie mu się z nią gada, inteligentna. On widzi, ze potrzebuje czasem  pomocy w codziennych sprawach, a on ją darzy przyjacielską sympatią (może jeszcze jakimś innym sentymentem) i to sprawia, ze chce sie odwdzięczyć.
Ta babka widzi w nim cos więcej niż pijaka. Widzi, że on jest sympatyczny jak nie pije, że przyjemnie z nim pogadać, jest inteligentny. Ale jasno określiła, że pijaka w nim nie lubi i nie ma w jej życiu miejsca na jego alkoholową część.
Za takimi emocjami nie musi się kryć miłość, tylko zwyczajne lubienie i szacunek, dla kogoś kto jest naprawdę wyjątkowy, kto jest prawdziwy. Ja uwielbiam takich ludzi, przy nich czuję, że mogę być sobą, że odważę sie z nimi podzielić moimi tajemnicami, bo oni mnie nie skreślą. Sami podzielą się swoją historią, a ja ją przyjmę ze zrozumieniem. Bo wiem, że w teorii wszystko jest proste, a w życiu nie zawsze byliśmy tacy mądrzy zanim nie zebraliśmy doświadczenia.
Zobaczcie jak Pieguska z nami rozmawia od niej tak mocno bije sympatia do  drugiego człowieka. To jest to samo co daje PP. Czasem nas opieprzy jak ja wkurzamy, ale lubi i utrzymuje relację dalej.

961

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ajko napisał/a:
paslawek napisał/a:
Ela210 napisał/a:

eee.. personalnie nikt mi nie podpadł smile Piszę szczerze- i tez jestem próżna nieco, jak Pasławek- ale może się trochę przesunie big_smile

big_smile
Co jak co ,ale posty Eli i moje odczytywać personalnie to już trzeba mocno nad interpretować z dziwną intencją .
Stanowczo dementuje i zaprzeczam temu ,ludzi lubię i życzę jak najlepiej .

Ela210 napisał/a:

.

My z Paslawkiem nie mamy litości dla " bidulkow" będziemy się w piekle smażyć  smile)

Mamy już znajomości tam smile

Nawet z Lucyferem jesteście na ty. Noooo niezła ekipa.


Ej ale ja nie mówię, że robicie wycieczki personalne. Niejasno się wyraziłam, sorry.
Wyszło, że jestem nieogarnięta.

962

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:
Ajko napisał/a:
paslawek napisał/a:

big_smile
Co jak co ,ale posty Eli i moje odczytywać personalnie to już trzeba mocno nad interpretować z dziwną intencją .
Stanowczo dementuje i zaprzeczam temu ,ludzi lubię i życzę jak najlepiej .


Mamy już znajomości tam smile

Nawet z Lucyferem jesteście na ty. Noooo niezła ekipa.


Ej ale ja nie mówię, że robicie wycieczki personalne. Niejasno się wyraziłam, sorry.
Wyszło, że jestem nieogarnięta.

Wcale nie jesteś nieogarnięta wręcz przeciwnie.
Czasem na forum coś iskrzy na różne sposoby - normalka,akurat padło na Symbi i mnie Elę, Piegusa dobrze że można sobie coś wyjaśnić ,bo Symbi lubię też
akurat smile jakiekolwiek nieporozumienia są do obgadania.

963

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Ej ale ja nie mówię, że robicie wycieczki personalne. Niejasno się wyraziłam, sorry.
Wyszło, że jestem nieogarnięta.

Robią, robią big_smile Wszyscy robią smile Tylko tak się krygują, że niby nie.
Poza tym wiesz jak to w życiu. Jednych się lubi bardziej, innych mniej. Jednych na przykład "bidulki" drażnią, a innych co innego drażni big_smile Samo życie.

964

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Osobistych wycieczek nie zauważyłam.Raczej w obszarze forumowych tematów to się kręci. No ale ja jeszcze nie jestem tak dobrze zorientowana w tym miejscu. A poza tym z natury roztrzepaniec ze mnie.

965 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-14 15:59:31)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

O, kurczę, ale dyskusja rozgorzała.
Słuchajcie, a raczej czytajcie - to nie jest tak, że obrażam się jak małe dziecko, choć przyznaję, że czasem coś mnie niemile ukłuje. Wczoraj zrobiło mi się najzwyczajniej glupio, że może już za dużo gadam o tym całym Pepku. Tak jak Symbi napisała, dopowiedzałam (automatycznie się napisała!) historyjka: "Ty durna, już nie masz o czym opowiadać? Na pewno mają cię dosyć!" - coś w ten deseń). No i poczułam się jak takie małe, opierdzielone i zawstydzone przez dorosłych dziecko.
Więc owszem, pierwsza reakcja była emocjonalna, automatyczna, jak pisze Adela. Też kiedyś czytałam i wyłapywaniu automatyzmów oraz własnych historii, to bardzo przydatna i ciekawa umiejętność. Jak to zrobię, ochłonę pojawia się dystans i rozsądek. Zatem dzisiaj jestem już trzeźwa smile

Faktem jest, że najbardziej lubię, gdy ktoś zwraca się do mnie ciepło i łagodnie, ale jestem w stanie zrozumieć, że ludzie mają różny styl.
Moja mama jak czasem coś powie, to mam ochotę wziąć i się powiesić, ale ostatnią rzeczą, a jaką bym ją posądziła jest zamiar zaszkodzenia mi. Pewna notorycznie opierdzeliająca mnie nauczycielka w studium pomaturalnym, wyraziła się kiedyś o mnie z dużym uznaniem w czasie mojej nieobecności na zajęciach. Własnym uszom nie wierzyłam, gdy mi to powtórzono.

Co do relacji z PP najbliższy mi jest komentarz Ajko. Nie akceptuję alkobolizmu, nie zaryzykuję układania sobie życia z takim niepewnym człowiekiem, ale widzę w nim wiele fajnych cech. i jakoś wyczuwam, że z jego strony jest podobnie (być może mylnie, ale jeśli tak, to na pewno wcześniej czy później się okaże), choć nie zawsze był wobec mnie w porządku i jestem ostrożna. Ale jakoś skubanego lubię.
Wczorajszą historyjkę opowiedziałam bardziej jako anegdotkę niż jako problem. W końcu nie ja jedna opowiadam o swoich sprawach: dopiero co towarzyszyliśmy Paslawkowi po stracie mamy.
Bronić Pepka nie będę, ale może faktycznie po prostu się wczoraj wygłupił i zagalopował.

Feniks rozbawiłaś mnie tym, że wszyscy mamy swoje pepki smile

966

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

Ja tam lubię, jak opowiadasz te "anegdoty". Jak już pisałam, jeśli osiągnęłaś ten etap i ten dystans, to znaczy, że zrobiłaś dobrą robotę. Bardzo Cię w tym dopinguję. Tym bardziej, że ja nie mogłabym spotkać się z M, bo jeszcze za bardzo boli, a mam mu do powiedzenia kilka rzeczy. Napisałam wszystko i tyle.
Ja tego Twojego pępka widzę jakby w takim serialu, co odcinek to nowa odsłona i nowy pomysł. smile

967

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
adela 07 napisał/a:

Ja tam lubię, jak opowiadasz te "anegdoty". Jak już pisałam, jeśli osiągnęłaś ten etap i ten dystans, to znaczy, że zrobiłaś dobrą robotę. Bardzo Cię w tym dopinguję. Tym bardziej, że ja nie mogłabym spotkać się z M, bo jeszcze za bardzo boli, a mam mu do powiedzenia kilka rzeczy. Napisałam wszystko i tyle.
Ja tego Twojego pępka widzę jakby w takim serialu, co odcinek to nowa odsłona i nowy pomysł. smile

Ja również lubię opowieści pepkowe. Jak zreszta wszelkie opowiesci Piegowatej bo sa takie normalne, szczere, ludzkie a jednocześnie i zabawne i niosące madrosc. Nie komentuje większości ale teskniłabym gdyby ich zabrakło.

968

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

To ja jeszcze pozwolę sobie pogłaskać Symbi, chociaż pewnie się obruszy jak Pasławkowy kot smile bo się często na forum w opiniach nie zgadzamy, za to, że dostała od życia taki cios jak od Tysona lewy prosty z tym oświadczeeniem męża, a się w miarę szybko podniosła. Bo co innego rozwodzić się jak się długo na coś zanosi a co innego uważać że w miarę jest ok i w mordę dostać. A potem jeszcze wyjść z własnej skóry i stanąć obok i się zdystansować.
Mi się to ledwo udało a miałam i warsztat i narzędzia. więc czapki z głów. smile

969 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-14 17:14:43)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ajko napisał/a:

Ja to widzę i czuję tak. Nawet jeśli być może za intencjami PP kryje się wyrachowanie, to ja wolę w tym widzieć sympatię, szacunek. Spotkał babkę, którą z góry ocenił tak i siak, a nagle się okazało, że jest wielowymiarowa. Ciekawa, lubiąca ludzi, zaradna, samodzielna level Hard, stawiająca granice, czuje, ze ona tez go lubi, Fajnie mu się z nią gada, inteligentna. On widzi, ze potrzebuje czasem  pomocy w codziennych sprawach, a on ją darzy przyjacielską sympatią (może jeszcze jakimś innym sentymentem) i to sprawia, ze chce sie odwdzięczyć.
Ta babka widzi w nim cos więcej niż pijaka. Widzi, że on jest sympatyczny jak nie pije, że przyjemnie z nim pogadać, jest inteligentny. Ale jasno określiła, że pijaka w nim nie lubi i nie ma w jej życiu miejsca na jego alkoholową część.
Za takimi emocjami nie musi się kryć miłość, tylko zwyczajne lubienie i szacunek, dla kogoś kto jest naprawdę wyjątkowy, kto jest prawdziwy. Ja uwielbiam takich ludzi, przy nich czuję, że mogę być sobą, że odważę sie z nimi podzielić moimi tajemnicami, bo oni mnie nie skreślą. Sami podzielą się swoją historią, a ja ją przyjmę ze zrozumieniem. Bo wiem, że w teorii wszystko jest proste, a w życiu nie zawsze byliśmy tacy mądrzy zanim nie zebraliśmy doświadczenia.
Zobaczcie jak Pieguska z nami rozmawia od niej tak mocno bije sympatia do  drugiego człowieka. To jest to samo co daje PP. Czasem nas opieprzy jak ja wkurzamy, ale lubi i utrzymuje relację dalej.

Niewykluczone, że za takimi działaniami kryje się zwykła chęć pomocy czy utrzymania przyjaźni, ale wielokrotnie brzmiało to tak, jakby się narzucał i wręcz Pieguska nachodził, wbrew jej woli. Patrząc z mojego punktu widzenia, to po tym, jakbym zawiódł ukochaną osobę nie miałbym odwagi, aby dalej w tak zażyły sposób zabiegać o jej uwagę. Albo wziąłbym się za siebie, albo dał jej całkowity spokój.Niektóre metody, jakie stosował, by utrzymywać kontakt z Piegusem, oparte na kłamstwie i manipulacji zwyczajnie mnie brzydzą.
Ale może niektórzy są wyznawcami zasady "cel uświęca środki".. smile

970 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-14 17:27:45)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

To ja idę sobie zaparzyć herbatkę miętową skoro wszędzie widzę "miętę" a to takie niewinne wszystko wink przyjażń braterstwo i chęć pomocy tongue

971

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

No to ja zrobię zieloną.

P.s. Kicia jest chora. Przeziębiła się ( nie wiem gdzie, nie wychodząca jest). Ale jaka była walka, żeby weszła do transportera! Wstępuje w nią wtedy demon. Córka nie mogła sobie poradzić, wyskoczyłam z roboty i dopiero wtedy się udało.
(mam niedaleko, 10 minut ma pieszo)

972 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-14 17:51:54)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

mogła gdzieś przy balkonowych drzwiach albo przy oknie stać, a ciągnie mocno takie wilgotne zimno..

973 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-01-14 18:09:53)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
Ela210 napisał/a:

mogła gdzieś przy balkonowych drzwiach albo przy oknie stać, a ciągnie mocno takie wilgotne zimno..

Kasłała tak, jakby się dusiła. Trochę paniki było.
Możliwe, bo balkonowe trochę nieszczelne. Mam nadzieję, że na drugą kicię nie przejdzie.
Szpital dla zwierząt.

Pamiętacie Muppet Show? Tam był "Szpital dla zwierząt",  Świnie w kosmosie" ale najfajniejszy był Szwedzki Kucharz smile

974 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-14 18:18:46)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?

pamiętam moje choruące chomiki-- podawanie lekarstw to była akcja.. w końcu wpadłam na to że z jogurtem naturalnym wszystko zliżą..

975 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-14 18:42:00)

Odp: Kiedy dojrzewaja panowie?
bagienni_k napisał/a:

Niewykluczone, że za takimi działaniami kryje się zwykła chęć pomocy czy utrzymania przyjaźni, ale wielokrotnie brzmiało to tak, jakby się narzucał i wręcz Pieguska nachodził, wbrew jej woli. Patrząc z mojego punktu widzenia, to po tym, jakbym zawiódł ukochaną osobę nie miałbym odwagi, aby dalej w tak zażyły sposób zabiegać o jej uwagę. Albo wziąłbym się za siebie, albo dał jej całkowity spokój.Niektóre metody, jakie stosował, by utrzymywać kontakt z Piegusem, oparte na kłamstwie i manipulacji zwyczajnie mnie brzydzą.
Ale może niektórzy są wyznawcami zasady "cel uświęca środki".. smile

Tak tylko że to w dalszym ciągu jest szukanie głównego źródła problemu w Pepe ,tego to nawet sam Piegus nie robi już niekiedy.
Dlatego że jest sporo wpisów Piegusa gdzie przyznaje się dobrowolnie do rożnych "niecnych"sztuczek wobec PP żeby osiągnąć jakieś korzyści ze związku,przyjaźni,koleżeństwa z nim.Okazał się też że nie ma nic za darmo .
Za pierwszym razem kiedy Piegus został oszukany na kasę no to można powiedzieć ,nieświadoma ,nie wiedziała do końca ,wątpliwości nie rozwiane ,nadzieja ,emocje itp natomiast teraz jesteśmy w innym punkcie wiele się wydarzyło od tego czasu różnych rzeczy,a podtrzymywanie kontaktu nie jest takie tylko jednostronne były przyzwolenia i nie do końca stanowcze działania sprzeczne z deklaracjami jak się przyjrzeć temu z bliska ,druga rzecz to interpretacje działań przez PP tu mamy do dyspozycji narrację Piegusa subiektywną ,emocjonalną i własne domysły przypuszczenia doświadczenia.
Piegusie dobrze Ci szło tylko ten ból zęba ,gdyby nie on mogłabyś już być uwolniona z uwikłania się w naprawdę niejasną relację z PP.
Wiele wróciło na stare tory szybko,niestety również z niejasnymi komunikatami oczywiście obustronnie.
To co się dzieje na wierzchu łatwo stosunkowo ocenić skrajnie albo jako przyjaźń albo wyrachowanie.
Coś co jest chore,toksyczne lub piękne i wzniosłe w życiu to jest pomieszane ze sobą ponieważ nikły procent ludzi stanowią prawdziwi psychosocjopatonarcyzi .
Inne pytanie brzmi czy z wiedzą nabytą z książek,forum,artykułów filmów z YT etc jest sens brnąć w jakąkolwiek relację z alkoholikiem z urzędu osobą która z większym prawdopodobieństwem na obecnym nawet poziomie będzie ryzykownie balansować w toksycznych zachowaniach czy naszego Pieguska stać i może sobie pozwolić na takie eksperymenty ryzykowne i niebezpieczne dla niej moim zdaniem tym bardziej że ze dwa trzy razy nie miała jakby wcześniej wątpliwości, postanowiła spróbować i okazało się ze kontakt z PP jednak źle wpływa w skutkach na nią rodzą się jakieś oczekiwania a wspomnienia i sentymenty zasłaniają całkowity obraz relacji Piegus się pociesza i uspokaja być może tworząc kolejną iluzje,a to co teraz się dzieje niewiele różni się od tego co bywało w przeszłości jeszcze niedawno ,Nowa Pani wkroczyła do akcji i Pepe nie pije od kilkunastu dni ,ale jak Adela napisała ciągnie ich oboje do siebie strasznie
co w gruncie rzeczy nie jest jakieś nienormalne ,normalna kobieta z normalnymi rozterkami kłopotami i normalny mężczyzna z problemem alkoholowym no tu jest trochę specyficznie z PP chodzi o traktowanie choroby alkoholowej i jej nieakaceptację/akceptację.

Posty [ 911 do 975 z 5,918 ]

Strony Poprzednia 1 13 14 15 16 17 92 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Kiedy dojrzewaja panowie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024