Rozłąka z dzieckiem - to na pewno będzie boleć. Współczuję. Życzę dużo siły.
Wkurza mnie to niesamowicie- kobita rozpieprzyła związek, a wyprowadza się Artiii?
Sprzedać chałupę, kasą się podzielić,albo ona niech spada. Artii, nie dałbyś rady mieszkać z dzieckiem? Ile Twój syn ma lat? Ja wychowywałam sama córkę od niemowlęctwa, bez żadnej pomocy. Da się. No ale nie orientuję się w sytuacji.
Adela to nie takie proste jak widzisz, mam syna bardzo go kocham - u niego w oczach na pierwszym miejscu jest matka, tak ta właśnie kobieta - ale zawsze jego matka, syn mnie również kocha i jest za mną, ciągnie do mnie, ale jednak matka to jest matka.
Przede wszystkim dla niego to robię, on się przywiązał do tego mieszkania, jak odejdę - nie odczuje tak bardzo mojej nieobecności, będzie mu znacznie łatwiej oswoić się z nową rzeczywistością. Nie ma opcji żebym ja wychowywał syna, ona jest za nim, wręcz by zabiła za niego! Dobrze się nim opiekuje i ja widzę tą silną więź między nimi - dlatego ta opcja odpada.
Adela ona rozwaliła to małżeństwo, po części zniszczyła mi życie - ale mamy syna i on potrzebuje matki i ojca. A przede wszystkim tej pierwszej osoby!
Ja muszę ustąpić - bo nigdy nie wybaczyłbym sobie, jakby przez moją głupotę musiał cierpieć jeszcze on. (I tak wiem, że odczuje brak ojca, ale wiem, że jest silny i da radę)
Faja - jesteśmy tylko ludźmi, każdy z nas popełnił jakieś błędy, u mnie też był okres, że górowały silne emocje, ale szybko zostałem sprowadzony na ziemię...
I wiesz co ja wierzę, że każdy z Nas, na tym Forum - skrzywdzony, pozna kiedyś kogoś wartościowego i będzie szczęśliwy do ostatnich swoich chwil!
To tylko kwestia czasu...
bo nie warto tracić nadziei...
No raczej, że każdy z nas pozna . Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, skupiliśmy się na sobie, przemyśleliśmy wiele. Nowy rok, nowi my
Wszystko się poukłada na spokojnie, tylko potrzebujemy troszkę więcej czasu. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem tego pewna!!
Przede wszystkim dla niego to robię, on się przywiązał do tego mieszkania, jak odejdę - nie odczuje tak bardzo mojej nieobecności, będzie mu znacznie łatwiej oswoić się z nową rzeczywistością.
Słuszne podejście, mam nadzieję, że dzieciak jak podrośnie doceni. Że będzie miał świadomość, że mogłeś inaczej ale zrobiłeś tak dla niego.
Mam kolegę któremu się życie posypało po 20 latach małżeństwa. Mniejsza o historię, w skrócie klasyka: kolega żony z siłowni, nagle cicha myszka przeżywa wielką miłość, z oziębłej i przez lata pruderyjnej kobiety staje się demonem seksu itd. etc. Facet po początkowym szoku złożył papiery o rozwód. Problem był taki, że mieszkanie wynajmowali. Z racji jego pracy często się przeprowadzali i stąd mimo że mieli już ładnie powyżej 45 wiosen nie kupowali nic na stałe, bo przeważnie po 2-3 latach jechali w nowe miejsce i nie było sensu. Ale co tu zrobić: baba i dwójka dzieci które również za matką strasznie, odbierać nie chciał nawet próbować. Nawet z alimentami słabo żeby coś sensownego ogarnęła, bo zarabiała niewiele, a nie chciał, żeby dzieci się na 40 metrach gnieździły. Boczniak goły w ryj (ale za to umięśniony pięknie :-) ) w kawalerce mieszkał. I ten znajomy przez kilka ładnych lat dopłacał jej do wynajmu, pomimo że wiedział ze praktycznie mieszka z tym facetem, po prostu dla dzieci, żeby w normalnych warunkach mieszkaniowych żyły. A sam ile wycierpiał, ile mi się napłakał jak się spotkaliśmy, że płaci ale jak go to boli że dzieci z tym gnojem na codzień są. Rany, jak mi go było szkoda, a jednocześnie postrzegałem go jako normalnie bohatera, i niesamowicie kochającego ojca.
Cała sytuacja miała miejsce już jakieś 10 lat temu. Obecnie dzieci już prawie dorosłe i są bardziej za ojcem ja za matką. Wiem, że to nie zawody, ale w jego przypadku dzieci po prostu doceniły po latach co ojciec dla nich robił.
No raczej, że każdy z nas pozna
. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, skupiliśmy się na sobie, przemyśleliśmy wiele. Nowy rok, nowi my
Wszystko się poukłada na spokojnie, tylko potrzebujemy troszkę więcej czasu. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem tego pewna!!
KoloroweSny - Popieram )))
A wiecie kto jest dla mnie inspiracją??? Bohaterowie programu "Nasz Nowy Dom" !!!
Często osoby schorowane, po wypadkach, z oczeczeniem niepełnosprawności, mieszkające w skrajnych warunkach, bez łazienki, toalety, a nawet wody!
Wiążące ledwo koniec końcem.
Potrafią się do siebie uśmiechać, są życzliwe, a przede wszystkim kochają się z odwzajemnioną i bezgraniczną miłością!!!
Dla mnie wręcz podziw i duży Szacun!!! Tutaj na Forum, przeczytałem kilka wątków
- jak ludzie potrafią mieć naprawdę pod górkę, a pomimo tego dają radę i jeszcze potrafią okazać miłość względem drugiego... wręcz coś Niesamowitego !!!
Dlatego wcale nie uznaje, że ja mam tak źle... i nie mam zamiaru już nigdy się poddawać !!!
A jak ktoś marudzi i narzeka na swoje życie - polecam oglądnąć 3 odc.
Pozdrawiam i Dobrej Nocki ))
KoloroweSny napisał/a:No raczej, że każdy z nas pozna
. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, skupiliśmy się na sobie, przemyśleliśmy wiele. Nowy rok, nowi my
Wszystko się poukłada na spokojnie, tylko potrzebujemy troszkę więcej czasu. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem tego pewna!!KoloroweSny - Popieram
)))
A wiecie kto jest dla mnie inspiracją??? Bohaterowie programu "Nasz Nowy Dom" !!!
Często osoby schorowane, po wypadkach, z oczeczeniem niepełnosprawności, mieszkające w skrajnych warunkach, bez łazienki, toalety, a nawet wody!
Wiążące ledwo koniec końcem.Potrafią się do siebie uśmiechać, są życzliwe, a przede wszystkim kochają się z odwzajemnioną i bezgraniczną miłością!!!
Dla mnie wręcz podziw i duży Szacun!!! Tutaj na Forum, przeczytałem kilka wątków
- jak ludzie potrafią mieć naprawdę pod górkę, a pomimo tego dają radę i jeszcze potrafią okazać miłość względem drugiego... wręcz coś Niesamowitego !!!Dlatego wcale nie uznaje, że ja mam tak źle... i nie mam zamiaru już nigdy się poddawać !!!
A jak ktoś marudzi i narzeka na swoje życie - polecam oglądnąć 3 odc.
Pozdrawiam i Dobrej Nocki
))
Andrzeju piękna i do tego wartościowa historia !!! Bo dobro zawsze wraca...
To Artiii szykuj się na wysokie alimenty, bo z czego ona Ciebie spłaci?
To Artiii szykuj się na wysokie alimenty, bo z czego ona Ciebie spłaci?
Mieszkanie może jej użyczyć do czasu zakonczenia nauki dzieciaka bezplatnie. A potem droga wolna.
Albo mają inne ruchomości które pokryją wartość połowy.
Albo mieszkanie było zakupione przed ślubem i jest jej
Artiii jeśli Twój syn jest tak bardzo za matką, a i ona dobrze go wychowuje i bardzo kocha, to rozumiem Twoje podejście. Robisz to dla dziecka i reszta nie jest tak istotna. Nie każdego stać na taki gest. Świadczy to o Twoim charakterze.
We mnie, jako osoby patrzącej z boku aż się gotuje, że ona tak miękko wylądowała. Chciałabym żeby okazała trochę przyzwoitości, i nie wyjechała z alimentami z kosmosu.
530 2021-01-04 12:59:16 Ostatnio edytowany przez Artiii (2021-01-04 13:03:48)
Artiii jeśli Twój syn jest tak bardzo za matką, a i ona dobrze go wychowuje i bardzo kocha, to rozumiem Twoje podejście. Robisz to dla dziecka i reszta nie jest tak istotna. Nie każdego stać na taki gest. Świadczy to o Twoim charakterze.
We mnie, jako osoby patrzącej z boku aż się gotuje, że ona tak miękko wylądowała. Chciałabym żeby okazała trochę przyzwoitości, i nie wyjechała z alimentami z kosmosu.
Adela jej się wiele razy udawało, jak dobrze znasz życie, to wiesz, że dobra passa nie będzie trwała wiecznie. Dostanie po dupie, jak ja się całkowicie odetnę, a boczniak się nią znudzi... Wtedy będzie bardzo twarde lądowanie i ból nie z tej ziemi...
Maku, Ćma - cały nasz majątek jest nasz wspólny, jej wkład to max. 20-25%, jest opcja, że mógłbym to bez problemu udowodnić. Co do alimentów - mam zachowaną pełną władzę rodzicielską, będę brał aktywny udział przy wychowywaniu syna - a co za tym idzie ponosił koszty, spęłniał jego potrzeby, zachcianki. Dziecko jak się rozchoruje - to też będę brał opiekę nad nim, kupował mu leki itp. Jak nawet by wystąpiła o podwyższenie ich, to nie będzie takie proste, bo ojciec bierze aktywny udział przy wychowywaniu syna, a co za tym idzie dokłada się do jego wychowania, pomimo orzeczonych alimentów. (Już mam listę zakupów hulajnoga, komputer, a wcześniej był rower, itp.)
A co alimentów na nią, odpada, musiała by popaść w niedostatek, po drugie mieć przeciwskazania zdrowotne... Na szczęście Sądy bardzo niechętnie udzielają takich alimentów, taka osoba musiała by się bardzo mocno postarać... (na chwilę obecną to graniczy z cudem).
531 2021-01-04 13:54:52 Ostatnio edytowany przez bullet (2021-01-04 14:31:15)
a ja nie rozumiem, czy sad przyznał zamieszkanie dziecka z matką ? Pytam bo chyba nie doczytałem.
...wiesz, że dobra passa nie będzie trwała wiecznie. Dostanie po dupie, jak ja się całkowicie odetnę, a boczniak się nią znudzi... Wtedy będzie bardzo twarde lądowanie i ból nie z tej ziemi...
ta passa trwa i Ty się do niej przyczyniasz.
Uważam, że możesz się bardzo rozczarować.
Przy takim obrocie sprawy gdy Ty spuszczasz gardę i dajesz się walić po twarzy bardzo prawdopodobne jest, że gach będzie ją bzykał w Waszym wspólnym łóżku, co więcej przy rechocie z tego jak się sfrajerowałeś. Tak, bo tak na prawdę pod przykrywką dziecka ona zyskała WSZYSTKO
Ona:
Pozbyła się Ciebie
Jest z gachem
Ma przy sobie dziecko
Ma chatę dla siebie
Reasumując: spadła na 4 łapy i żyje jak pączek w maśle
vs
TY:
Nie masz dziecka przy sobie
Nie masz dachu i musisz sobie to organizować
Reasumując: na ostatnim zakręcie Pani Cie wyr... (wykolegowała) i na własne życzenie jesteś w czarne d..e
100:0 dla Twojej bż
Ja nie rozumiem tego co robisz, może to jakieś show dla znajomych i rodziny ?
...Dalej nie dawaj się powodować już bż może różnych sztuk próbować z Tobą będzie jeszcze trochę próbować granie na Twoich emocjach ,bo ten typ prawdopodobnie tak ma po prostu, głównie chodzić będzie jak się domyślasz o mieszkanie..
Jak widac, Pasławek przewidział taką sytuację
a ja nie rozumiem, czy sad przyznał zamieszkanie dziecka z matką ? Pytam bo chyba nie doczytałem.
Artiii napisał/a:...wiesz, że dobra passa nie będzie trwała wiecznie. Dostanie po dupie, jak ja się całkowicie odetnę, a boczniak się nią znudzi... Wtedy będzie bardzo twarde lądowanie i ból nie z tej ziemi...
a mi się wydaje, ze możesz się rozczarować.
Przy takim obrocie sprawy gdy Ty spuszczasz gardę i dajesz się walić po twarzy bardzo prawdopodobne jest, że gach będzie ją bzykał w Waszym wspólnym łóżku, co więcej przy rechocie z tego jak się sfrajerowałeś.Ja nie rozumiem tego co robisz, robisz źle wg mnie
Bullet, nie znasz całej sytuacji, dlatego rozumiem Twoje rozgoryczenie, ja nie mam zamiaru oddawać jej całego majątku, jest jeszcze działka i samochód, które zgodnie z naszymi ustaleniami mają być dla mnie... Po drugie na mieszkanie jest jeszcze praktycznie połowa kredytu hipotecznego, ona będzie musiała go spłacać...
Summa summarum wyjdzie dla mnie 40%/60% na jej korzyść...
Taki przyjąłem podział, kierując się dobrem dziecka i tylko dlatego to robię, jeżeli uznajesz to za frajerstwo masz do tego prawo. Bardzo kocham swojego syna i z własnego doświadczenia wiem, że pieniądze to nie wszystko... (dla mnie liczy się moja więź z nim)
A czy ona to doceni - oczywiście, że NIE, jestem nawet tego piewien!!! Uwierz mi naprawdę mało mnie to już obchodzi, co ona sobie myśli, co zrobi itd.
Nie mam ochoty iść do Sądu, żreć się z nią o każdą złotówkę, naprawdę szkoda na to mojego życia, stresu i straconego czasu... Mam nadzieje, że dotrzyma słowa, zobaczymy, bo ostatnio zaczęła coś kręcić nosem - mamusia zaczęła jej doradzać itd. (Ogólnie trudny temat). Jeżeli się nie dogadamy i dojdzie do wjony między nami, to w ostateczności pójdę do Sądu, ale jeżeli już mnie zmusi do tego, to już nie będzie naszego układu, będę walczył wtedy o sprawiedliwy mój cały wkład. (Mój mecenas już po rozwodzie został poinformowany, o ewentualnym zakończeniu sprawy majątkowej).
Co do wyroku Sądu - jest w nim zapis, że każdorazowo miejscem zamieszkania dziecka, będzie miejsce pobytu matki.
Bullet - miałem okazje uczestniczyć, w nie jednej rozprawie cywilnej o sprawy majątkowe, np. mój wujek przypłacił to zdrowiem, po drugie to co widziałem - to normalnie szok, jak się ludzie potrafią zachowywać, wręcz by zjedli o złotówkę...
Ja już limit stresu, nerwów - wykorzystałem, przynajmniej na kilka miesięcy...
Cały czas zmierzam, do polubownego załatwienia sprawy - najbliższy czas pokaże jak to się skończy... (jeżeli o tym pomyślałeś, to nie daje tego po sobie poznać, ona już wie, że nie ma żartów - a pozew był tego przedsmakiem).
Ona:
Pozbyła się Ciebie
Jest z gachem
Ma przy sobie dziecko
Ma chatę dla siebie
Reasumując: spadła na 4 łapy i żyje jak pączek w maślevs
TY:
Nie masz dziecka przy sobie
Nie masz dachu i musisz sobie to organizować
Reasumując: na ostatnim zakręcie Pani Cie wyr... (wykolegowała) i na własne życzenie jesteś w czarne d..e100:0 dla Twojej bż
Ja nie rozumiem tego co robisz, może to jakieś show dla znajomych i rodziny
Gra sie dopiero zaczela, a Ty juz wszystkie pieniadze stawiasz, ze zona wygrala? Pamietaj jedna rzecz, ze karma do ludzi wraca:) poza tym, co wygrala? Gacha, ktorego nie jest do konca pewna, ktory poza lozkiem, nie bedzie sie chcial wiazac i wychowywac nieswoje dziecko. Paczek w masle ze wszystkimi oplatamk, nie rzeczywiscie.
Obstawiaj bullet dalej ze zona wygrala te bitwe, ale przypomne, ze nie wojne. Ja ze spokojem pojde zrobic sobie drinka i poczekam na final tej historii. Tym bardziej, ze Artii nie siedzi na tylku tylko jak pisal dziala z mecenasem, a to juz spory sukces.
Glowa do gory Artiii, bedzie dobrze! Przy okazji, jezeli mieszkanie bylo kupowane wspolnie, a bz w nim zostanie to rozumiem, ze bedzie musiala Twoja czesc Ci splacic? Czyli niedosc ze sama bierze na siebie koszta z utrzymaniem mieszkania to jeszcze kredyt na splate dlugu? Czekaj czekaj ile tam bylo? 100:0? Dla kogo bo juz nie pamietam..?:)
534 2021-01-04 18:26:42 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-04 18:30:17)
Bullet skupiasz się na rzeczach mniej istotnych.
Jak ktoś tam będzie z nią mieszkał to nie za darmo i będzie swoje obowiązki miał. Albo żona za dwoje jak chce tamtego Pana zaadoptować.
Robi się pewne rzeczy dla dobra dzieci. Kredyt się sam nie spłaci.
A tak w ogóle to na rozwodach zwykłych śmiertelników to żadne się nie bogaci przeciwnie.
Jak dla mnie zdecydowanie Artii jest tutaj zwycięzcą. Po pierwsze wygrał moralnie. Z klasą, empatią i kulturą wyszedł ze związku, o który wcześniej powalczył, w tej materii nie ma sobie nic do zarzucenia. Co więcej, pozbył się niewiernej partnerki, która go oszukiwała, otwierając sobie drogę na szczęśliwsze, spokojniejsze życie. Po drugie, jako ojciec daje swojemu synowi przykład dojrzałych zachowań i troski o rodzinę. Dziecko zamiast widzieć ojca pragnącego z zemsty pogrążyć matkę widzi odpowiedzialne i dojrzałe zachowanie rodzica, który wie, że nie tędy droga. Po trzecie, troszczy się o swoje zdrowie. Szarpanie się o majątek, o każdą złotówkę, robienie sobie na złość, a nawet wygrana w takiej sprawie to przegrana, za którą po latach zaczną wychodzić problemy zdrowotne. Pieniądze można zarobić, ale zdrowia kupić nie sposób. Trzymam kciuki, Artii i jestem pełna podziwu tak niecodziennej postawy. Good job!
Sami widzicie, że nie ma złotego środka, ile osób tyle koncpecji... Jedni by walczyli dla zasady, żeby pokazać - nie ważne, ile stracą przy tym zdrowia, czasu, liczy się tylko efekt końcowy. Drudzy - wszystko na pół, ale czy to tak do końca sprawiedliwie. A jeszcze inni, oddali by większość dla świętego spokoju.
Jak dobrze Ela napisała, tutaj nie ma wygranych - nikt góry, ze złota nie dostanie!!!
Shoogies - sami dobrze wiecie ile zdrada nas nerwów kosztowała, potem rozwód i majątki. Na końcu się może okazać, że jesteśmy wrakami człowieka...
Ja podjąłem taką decyzję, jest to moje przemyślane roztrzygnięcie, po kilku konsultacjach - czas pokaże, co z tego wyjdzie. Jeszcze się może wiele zmienić...
537 2021-01-04 21:10:08 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-04 22:19:23)
Ważne żebyś był gotowy i adekwatnie elastycznie nie zapominając o sobie w tym reagował, nawet na zaskoczenie i własne nieprzygotowanie do tego co może się stać lub nie stać.Nie wszystko da się idealnie przewidzieć a wpadanie w paranoję nie pomaga tak samo jak wpadanie w samozadowolenie.
Zobaczysz jak to będzie po Twojej wyprowadzce, teraz to nie ma co gdybać,ale trochę charakterek bż poznałeś .
Więcej niż teraz to już nie ustępuj bo "daj palec znowu rękę weźmie" ciągle może być mało a szantaże alienacją rodzica od dziecka to stara sztuczka jest - niestety bż nie mając szacunku może odczytać Twoje działania jak nagrodę i wygraną przynajmniej przez jakiś czas może żyć takim złudzeniem to wydaje się niestety ma opanowane.
Narazie też może być ok, bo ma przy sobie fagasa. Czuje sie totalnie bezpieczna. Później jak coś pójdzie nie tak, może się dziać różnie. Fajnie bedzie jak to podzielicie w miarę szybko i najlepiej nieodwracalnie (tak sie da?). Najgorzej jak z nim coś będzie się działo to całą złość zbierzesz Ty, więc musisz idealnie wpasować się w moment kiedy jest super. Znam wiele przypadków, że niby dogadane, niby wszystko spoko a później BUM problemy i jazdy nie z tej ziemi
Narazie też może być ok, bo ma przy sobie fagasa. Czuje sie totalnie bezpieczna. Później jak coś pójdzie nie tak, może się dziać różnie. Fajnie bedzie jak to podzielicie w miarę szybko i najlepiej nieodwracalnie (tak sie da?). Najgorzej jak z nim coś będzie się działo to całą złość zbierzesz Ty, więc musisz idealnie wpasować się w moment kiedy jest super. Znam wiele przypadków, że niby dogadane, niby wszystko spoko a później BUM problemy i jazdy nie z tej ziemi
KoloroweSny - tak szczerze, to ja nie wierzę, że to się uda załatwić polubownie... A podział chce żeby się odbył jak najszybciej i oczywiście, że nieodwracalnie... Zdaje sobie sprawę, że kolorowo z boczniakiem zawsze nie będzie, dlatego chce wykorzystać ten dobry czas...
Paslawku - podział majątków, tego naprawdę nie da się przewidzieć. Wiem i zdaję sobie sprawę, że może wydarzyć się dosłownie wszystko. Co do niej, nie mam zamiaru więcej ustępować i tak za dużo już dostała!
Po mojej wyprowadzce, zdaje sobie sprawę, że jeszcze nie raz da o sobie znać, wydaje mi się, że to jest ten typ - wiecznie mi mało...
Ogólnie to szkoda gadać, jak człowiek może się bardzo zmienić...
Jak to mówią byle do wiosny...
540 2021-01-05 14:59:18 Ostatnio edytowany przez bullet (2021-01-05 15:26:05)
Podam dwa przykłady, które znam:
1. Rozwód w pełnej zgodzie - rodzina wiodła dobre życie, nie brakowało na nic ale rozeszli się, pewnego dnia stwierdzili, że nie są zgodnym małżeństwem, bez żadnych kłótni, po prostu w ciszy i w spokoju, każdy idzie w swoją stronę. Na pierwszej rozprawie zgodnie potwierdzili. Rozwód przyklepany
2. rodzice się kłócili, były łzy. Nie było przemocy. Ostatecznie rozwód nastąpił.
dzieci w obu przypadkach obserwowały sytuację
ja nie uważam by pierwszy przypadek był dobry.
Chodzi o dzieci obserwujące sprawę.
zdecydowanie Artii jest tutaj zwycięzcą
Artii zapewne tak ale czy jego syn bym polemizował.
Jaki przykład dostaje dziecko, które teraz nie ogarnia spraw majątkowych ? Te chciałbym pominąć, i mnie też szczegóły podziału nie interesują.
wg mnie teraz syn ogarnia to, że się ojciec wyprowadza. Czyli .... ?
nie będę wnikał czy finansowo wygrał Artii czy jego bż bo to jest inny temat, a niestety na nim się skoncentrowaliśmy
Bullet skupiasz się na rzeczach mniej istotnych.
będę bronił swojego zdania, mi się wydaje , ze to jest istotne.
poza tym nie przypominam sobie bym napisał o wojowaniu z bż, wyrywaniu jej czegoś z gardła, skąd takie wnioski ?
... bż nie mając szacunku może odczytać Twoje działania jak nagrodę i wygraną przynajmniej przez jakiś czas może żyć takim złudzeniem to wydaje się niestety ma opanowane.
własnie o to mi chodziło gdy pisałem o radosnym nastroju, bo wyłania się obraz osoby nie potrafiącej przewidywać konsekwencji.
... gach będzie ją bzykał w Waszym wspólnym łóżku, co więcej przy rechocie z tego jak się sfrajerowałeś. Tak, bo tak na prawdę pod przykrywką dziecka ona zyskała WSZYSTKO...
i tu jest zonk bo Artii wszystkim walczy o dobro dziecka, a bż dzieckiem wywalczyła swoje dobro (doraźnie), bez względu na przyszłe konsekwencje, czy widzi, czy nie widzi, że to pewnie nie wyjdzie jej na dobre, nie wnikam.
Chodzi o dziecko.
541 2021-01-05 15:31:58 Ostatnio edytowany przez Artiii (2021-01-05 15:48:13)
Podam dwa przykłady, które znam:
1. Rozwód w pełnej zgodzie - rodzina wiodła dobre życie, nie brakowało na nic ale rozeszli się, pewnego dnia stwierdzili, że nie są zgodnym małżeństwem, bez żadnych kłótni, po prostu w ciszy i w spokoju, każdy idzie w swoją stronę. Na pierwszej rozprawie zgodnie potwierdzili. Rozwód przyklepany2. rodzice się kłócili, były łzy. Nie było przemocy. Ostatecznie rozwód nastąpił.
dzieci w obu przypadkach obserwowały sytuację
ja nie uważam by pierwszy przypadek był dobry.
Chodzi o dzieci obserwujące sprawę.Shoggies napisał/a:zdecydowanie Artii jest tutaj zwycięzcą
Artii zapewne tak ale czy jego syn bym polemizował.
Jaki przykład dostaje dziecko, które teraz nie ogarnia spraw majątkowych ? Te chciałbym pominąć, i mnie też szczegóły podziału nie interesują.
wg mnie teraz syn ogarnia to, że się ojciec wyprowadza. Czyli .... ?
nie będę wnikał czy finansowo wygrał Artii czy jego bż bo to jest inny temat, a niestety na nim się skoncentrowaliśmyEla210 napisał/a:Bullet skupiasz się na rzeczach mniej istotnych.
będę bronił swojego zdania, mi się wydaje , ze to jest istotne.
poza tym nie przypominam sobie bym napisał o wojowaniu z bż, wyrywaniu jej czegoś z gardła, skąd takie wnioski ?
paslawek napisał/a:... bż nie mając szacunku może odczytać Twoje działania jak nagrodę i wygraną przynajmniej przez jakiś czas może żyć takim złudzeniem to wydaje się niestety ma opanowane.
własnie o to mi chodziło gdy pisałem o radosnym nastroju bo wyłania się obraz osoby nie potrafiącej przewidywać konsekwencji.
Bullet co do mojego syna, bez wątpienia on jest w tej sytuacji najbardziej poszkodowany... Oczywiście, że on nie ogarnia sprawy rozwodowej, podziału majątku...
Musisz przyznać jednak, że ma to duże znaczenie dla jego psychiki, jak będzie musiał się z mamusią wyporwadzić, a pozostać w dotychczasowym mieszkaniu?
Bez wątpienia zgadzam się, że po wyprowadzce stracę dużo w oczach dziecka, lecz zamierzam ten czas wykorzystać, między innymi na wyjaśnieniu dziecku co się właściwie stało, okazaniu mu miłości i przede wszystkim wytłumaczeniu, że to nie jego wina!
Co do mieszkania, nie ukrywam, że może być tak, że zaraz po mojej wyporwadzce - wprowadzi się jej boczniak, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Potem mogę mieć utrudniany kontakt z dzieckiem, jeszcze do tego dojdzie przegabacanie itd.
Dobrze wiesz, że na to wpływu nie mam - co będzie w przyszłości...
Z mojej strony zrobiłem, co uznawałem za słuszne i nie oczekuje za to aplauzu, bo jak wcześniej pisałem to jest mój syn. Zrobiłbym dla niego dosłownie wszystko!!! Nie zwarzając co będzie kiedyś, nawet się licze z tym, że stracimy kontakt, bo życie zna takie przypadki!!!
Co do mojej bż - niestety tak czasami bywa, po drugie Bullet pomimo, że straciła w moich oczach, ona zawsze będzie matką mojego dziecka i syn będzie na to patrzył...
Bullet ja mam inne podejście do wartości pieniądza, chociaż uważam, że kasa w życiu jest potrzebna, to z pewnością nie najważniejsza...
Jak pisałem wcześniej moja bż może się czuć za wygraną, lecz naprawdę mało mnie to już obchodzi, bo pokazala swoją prawdziwą twarz - wiem i zdaje sobie sprawę, że tego nie doceni, ale czy taki człowiek w jej skórze umie podobne gesty docenić???
Ja rozdział bż końcem grudnia definitywnie zakończyłem, dotarlo do mnie bardzo dużo w tym czasie, dlatego nie liczy się już dla mnie co ona myśli, mówi - naprawdę mnie to już nie obchodzi. Nawet nie mam już do niej żalu o to co mi zrobiła, naprawdę pogodziłem się ze swoim losem. (Po części Ty Bullet wiele razy mi to tłukłeś do głowy, odpuść, zapomnij, nie roztrząsaj - bo nie zmienisz przeszłości oraz jej nie przywrócisz)
A konsekwencje zachowania bż - po prostu zostawmy to dla niej...
Artiii
Co tam u Ciebie? W maglu różne rzeczy się dzieją, zajjrzyj czasem.
Tak czytałam ten wątek i ostatnie posty i widzę, żek każdy zakłada, że żona Artiego będzie miała za jakiś czas twarde lądowanie. Boczniak pokaże swoje prawdziwe oblicze, karma wróci...
Nie wiem po co się tak pocieszać, może się równie dobrze okazać że ten ich "związek" będzie relacją na całe przyszłe życie. Statystycznie pies i człowiek mają po 3 nogi.
Ja już nie zakładam, że karma wróci. Niech moja jż żyje sobie swoim życiem jakie wybrała. Nie obchodzi mnie absolutnie to czy będzie szczęśliwa czy nie. Wiadomo, każdy podświadomie chciałby aby aby ex żałowała swoich decyzji. Może tak być, ale nie musi i powinno nas to obchodzić jak zeszłoroczny śnieg.
Tak czytałam ten wątek i ostatnie posty i widzę, żek każdy zakłada, że żona Artiego będzie miała za jakiś czas twarde lądowanie. Boczniak pokaże swoje prawdziwe oblicze, karma wróci...
Nie wiem po co się tak pocieszać, może się równie dobrze okazać że ten ich "związek" będzie relacją na całe przyszłe życie. Statystycznie pies i człowiek mają po 3 nogi.Ja już nie zakładam, że karma wróci. Niech moja jż żyje sobie swoim życiem jakie wybrała. Nie obchodzi mnie absolutnie to czy będzie szczęśliwa czy nie. Wiadomo, każdy podświadomie chciałby aby aby ex żałowała swoich decyzji. Może tak być, ale nie musi i powinno nas to obchodzić jak zeszłoroczny śnieg.
No i dobrze. Następnym etapem będzie dobrze jej życzyć. Aby miała dobre, szczęśliwe życie z osobą, którą sobie wybierze. A co.
545 2021-01-10 12:20:36 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-10 12:21:11)
Zgadzam się. Nie ma w takich sprawach żadnej karmy.:) Po prostu jak sobie ktoś pościeli tak się wyspi. Może niektórzy dobrze. To już naprawdę nie sprawa byłych.
Prawda. Najgorsze w tym jest to, ze z reguly wszyscy sie skupiaja na tym zeby karma wrocila do eks, karmia sie tym wszyscy a tak naprawde tym mysleniem i skupianiem sie na tym robia krzywde sami sobie, bo zamist skupic sie na swoim szczesciu to skupiaja na tej karmie.. paradoks
nie ma czegoś takiego jak karma tylko złe wybory i decyzje. To co widzimy po rozpadach małżeństwa wskutek zdrad to ulegnięcie zauroczeniu, bajerowi, kłamliwym słodkim pochlebstwom i patrzeniem tu i teraz a nie perspektywicznie. Niektórym zdrajco się udaje stworzyć coś na kształt szczęśliwego małżeństwa i żeby było śmieszniej będą wkładali w to całą energię aby udowodnić sobie i innym że dobrze zdecydowali porzucając małżonka/kę. Inaczej mówiąc gdyby tyle energi włożyli w swój były związek to byłby bez udawania najszczęśliwszy. Nigdy i przed nikim kobieta też nie przyzna że żałuje tego co zrobiła, mężczyzną łatwiej jest przyznać do pomyłki i błędu. Innym obrazem jest też charakter ,,kochanków" którzy zdradzili, mają podświadomie zakodowane że jakoś się udało i za parenaście lat prawdopodobnie dojdzie do kolejnej zdrady i to mężczyzny. Niektórzy z charakteru, wychowania, predyspozycji psychicznej nie są przeznaczeni do związków małżeńskich do śmierci, duszą się, nudzą się oczekują ciągle adoracji, emocji, motylków itp a bez nich dostają małpiego rozumu. Najlepiej jest się pogodzić , w końcu nic nie możemy zrobić współmałżonek to wolny człowiek który nie bierze odpowiedzialności za swoje słowa, obietnice (bez wartości jako osoba do zaufania). Niedawno słyszałem wypowiedz księdza na temat wartości małżeństwa i coś mądrego powiedział : trwanie w związku to nie tylko eksploatacja drugiego człowieka w jego najlepszych latach ale zapewnienie mu do końca szacunku, opieki, wsparcia gdy z latami przyjdą te gorsze chwile w życiu (to gwarancja bez względu na wszystko będziemy razem ).
Arti nie popuszczaj tak żonie do końca , bez względu jak postąpisz szczodrze i tak ma cię za frajera i aby przypodobać się kochasiowi będzie alienować dzieciaka na korzyść popychacza bo inaczej może się on urwać jej. Możesz notarialnie wyrazić zgodę na użytkowanie bezpłatne mieszkania po warunkiem nie zamieszkania ani spania żadnego mężczyzny (spytaj prawnika czy jest taka możliwośc) zaznaczając zgodę do ukonczenie przez dziecko 18 roku życia. Czyżby boczniak nie dysponował mieszkaniem ? jak będzie chciała z nim się spotykac to dzieciaka do ciebie daje bo w ślub jakoś nie wierzę ich.
548 2021-01-14 10:40:19 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-14 10:42:30)
No to odplynaleś. Może mieszkać ale żyć wg tego co Artii chce. Jak hydraulika zawola to się alarm włączy że obcy chłop w domu?.
Jakieś nierealne wizje. I te o alienacji dziecka też.
Osobne życie to osobne życie i tyle.
549 2021-01-14 11:42:16 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-01-14 12:09:08)
nie ma czegoś takiego jak karma tylko złe wybory i decyzje. .
To właśnie jest karma - wybory, decyzje ,zasada przyczyny i skutku.
Karma pojmowana popkulturowo i potocznie znacząco mija się z tym czym jest i nie jest.
A w potocznej świadomości jest jakimś bogiem zemsty,przeznaczeniem,losem ,predestynacją,fatum,odwetem za nieszczęścia i cierpienia.
Nie jest to zgodne z tym czym jest karma w rzeczywistości ,a jest sumą wyborów,przyczyn i skutków zmieszana z wyborami innych mającymi wpływ na nasze życie.
Dlatego najlepiej zajmować się swoim życiem i nie życzyć nikomu żeby jakaś "pop-papkowata" karma wracała.Niekoniecznie los się musi zemścić a uczucie nienawiści i urazy rani tego który życzy i żywi taką postawę
Z drugiej strony jak wielokrotnie na forum i w życiu można usłyszeć ,każdy ma w życiu to na co zasługuje we własnym mniemaniu i na co się zgadza lub nie,od na samych pochodzą nasze szczęście i nieszczęścia tak się czujemy jak myślimy o naszym życiu sobie o tym co nas spotkało od innych to możemy wybierać,
i jeszcze jedno jak się cały czas postępuje według wadliwego wzorca to trudno spodziewać się że skutek i wynik będzie dobry,dlatego domniemywając z tego co można zobaczyć w zachowaniach i postawach w przypadku zdrady,romansu,rozwodów,rozstań można wysnuć wniosek że prawdopodobnie w życiu np.zdradzającego może spotkać go coś niespecjalnie pożądanego bo czasem na nasze życzenie marzenia się spełniają ,ale znowu nie tak jak tego żądamy ponieważ mamy konflikty i sprzeczności w sobie bywamy nietrzeźwi nieuważni nieprzytomni jak to ludzie.
... karma wróci. ...
karma to jest np. dla psa czy kota. Niech lepiej nie wraca bo będziesz musiał pilnie zmywać podłogi i prac dywany
Każda decyzja, każde działanie wywołuje konsekwencje, jeśli pójdziemy do fryzjera to wyjdziemy z nową fryzurą, jak wejdziemy do basenu popływać to wyjdziemy mokrzy, jak słabo ubrani wyjdziemy na siarczysty mróz to zmarzniemy itd itp...jeśli zdradzimy, pójdziemy w romans i zataimy tą relację to staniemy się ludźmi prowadzącymi podwójne życie, los jednak za nas zdecyduje i sprawa się wyda, a my nadal boimy się wybrać, czekamy, jeśli żona wyrzuci a kochanka przyjmie to naturalną koleją rzeczy kochankę może spotkać los żony, oczywiście nie od razu ( nazwiemy to karmą) jeśli kochanka wymieni nas na innego (znowu karma) jeśli żona wybaczy bo my się kajamy to w konsekwencji może się nam udać lub nie, może też kiedyś zdradzić żona (znowu można powiedzieć karma) nic pewnego już w życiu naszym nie ma, no i jest czy nie jest ta karma, a jak jest to czym jest Myślę że konsekwencje o sile życiowej nauczki lubimy nazywać karmą, ja naprzykład lubię czasem tak nazwać
Pojmowanie karmy jako Sprawiedliwosci i domaganie sie zeby eks spotkala kara za te wyrzadzone krzywdy. Tylko po co skupiac sie na tym by do eks wrocila karma, skoro karma moze objawic sie dla poszkodowanego lepszym partnerem, lepszym zwiazkiem? Tego nikt nie dopuszcza do glowy bo podswiadomie doszukuje sie zemsty. Nienawisc i zemsta prowadzi do jednego - wyrzadzania krzywdy samemu sobie. I po co? Negatywne emocje wywoluja negatywne mysli, negatywne mysli przyciagaja negatywne rzeczy, sytuacje, ludzi, to przeciez oczywiste..
Rozstanie to nowe szanse, nowe mozliwosci, nowe zycie, a nie zakonczenie szczesliwego zycia. To od nas samych zalezy czy wykorzystamy szanse jako poztyw czy jako negatyw w zyciu. Niby proste do pojecia, a glupia psychika i tak robi swoje..
Duzo sily i swiadomosci, ze wszystko zalezy od nas jak chcemy widziec swiat i swoje zycie.
Jeśli macie na myśli to że ex będzie odczuwać wobec całej tej sytuacji jakieś wyrzuty sumienia to uwierzcie nie chcecie tego oglądać. Bo to może ciągnąć was na dno.
Jeśli macie na myśli to że ex będzie odczuwać wobec całej tej sytuacji jakieś wyrzuty sumienia to uwierzcie nie chcecie tego oglądać. Bo to może ciągnąć was na dno.
Ale czemu na dno, Ela? Nie jest w porządku oglądanie czyjejś przykrości, ale własnie tej chęci nie mogę się pozbyć. Przyznaje się bez bicia. Oczywiście wolałabym mieć na to wywalone, mieć dystans, albo odpuszczając życzyć dobrze- ale nie mogę. Za dużo we mnie żalu i złości.
Ela210 napisał/a:Jeśli macie na myśli to że ex będzie odczuwać wobec całej tej sytuacji jakieś wyrzuty sumienia to uwierzcie nie chcecie tego oglądać. Bo to może ciągnąć was na dno.
Ale czemu na dno, Ela? Nie jest w porządku oglądanie czyjejś przykrości, ale własnie tej chęci nie mogę się pozbyć. Przyznaje się bez bicia. Oczywiście wolałabym mieć na to wywalone, mieć dystans, albo odpuszczając życzyć dobrze- ale nie mogę. Za dużo we mnie żalu i złości.
Myślę, że Eli chodziło o to że zdrajcy nie mają wyrzutów sumienia. Nie mogą mieć by nie dopuścić do siebie myśli kim się stali. To nie byłoby dla nich komfortowe bo przecież w życiu zdrajcy liczy sie przede wszystkim on i jego wygoda. Nie wyjdzie z tą kochanką to znajdą następną. Oni nigdy nie przyznaja sie do błędu bo sa tak "zaprogramowani"w swoich kłamstwach ze po prostu tego błędu nie widzä. Ot, normalne zachowanie czego Wy ode mnie chcecie?
adela 07 napisał/a:Ela210 napisał/a:Jeśli macie na myśli to że ex będzie odczuwać wobec całej tej sytuacji jakieś wyrzuty sumienia to uwierzcie nie chcecie tego oglądać. Bo to może ciągnąć was na dno.
Ale czemu na dno, Ela? Nie jest w porządku oglądanie czyjejś przykrości, ale własnie tej chęci nie mogę się pozbyć. Przyznaje się bez bicia. Oczywiście wolałabym mieć na to wywalone, mieć dystans, albo odpuszczając życzyć dobrze- ale nie mogę. Za dużo we mnie żalu i złości.
Myślę, że Eli chodziło o to że zdrajcy nie mają wyrzutów sumienia. Nie mogą mieć by nie dopuścić do siebie myśli kim się stali. To nie byłoby dla nich komfortowe bo przecież w życiu zdrajcy liczy sie przede wszystkim on i jego wygoda. Nie wyjdzie z tą kochanką to znajdą następną. Oni nigdy nie przyznaja sie do błędu bo sa tak "zaprogramowani"w swoich kłamstwach ze po prostu tego błędu nie widzä. Ot, normalne zachowanie czego Wy ode mnie chcecie?
Brałam pod uwagę to, o czym napisałaś. Wiem,że tak właśnie najprawdopodobniej jest, ale... no pomyślałam, że usłyszę coś innego...
557 2021-01-16 00:10:44 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-01-16 00:19:18)
Cóż jeśli mówimy o chlopaczku czy dziewczynce wyrwanej w klubie co po miesiącu kogoś puszcza kantem to inna historia niż wtedy gdy człowiek którego się kochało miota się z tym co zrobił.
Jak ktoś nie kochał i ma tylko do zaspokojenia urazoną dumę to zgoda pewnie jakaś satysfakcja będzie. Ale u Ciebie to świeże to jeszcze inna bajka. Ja miałam fazę nienawiści też i złości i to z pół roku trwało.
Później zostanie już tylko smutek i pogodzenie się pogodniejsze . A jak po tym zetkbiesz się z karmą co byłego dopadła to wtedy masz dodatkowe obciążenie. W sumie ostatnia przysługę którą może Ci EX zrobić to na oczy się nie pokazywać. Jak są wspólne dzieci to jest trudne.
Więc życzę Ci Adela by EX był happy i dał Ci spokój. Bo satysfakcji jaką sobie wyobrażasz możesz nie doznać.
Cóż jeśli mówimy o chlopaczku czy dziewczynce wyrwanej w klubie co po miesiącu kogoś puszcza kantem to inna historia niż wtedy gdy człowiek którego się kochało miota się z tym co zrobił.
Jak ktoś nie kochał i ma tylko do zaspokojenia urazoną dumę to zgoda pewnie jakaś satysfakcja będzie. Ale u Ciebie to świeże to jeszcze inna bajka. Ja miałam fazę nienawiści też i złości i to z pół roku trwało.
Później zostanie już tylko smutek i pogodzenie się pogodniejsze . A jak po tym zetkbiesz się z karmą co byłego dopadła to wtedy masz dodatkowe obciążenie. W sumie ostatnia przysługę którą może Ci EX zrobić to na oczy się nie pokazywać. Jak są wspólne dzieci to jest trudne.
Więc życzę Ci Adela by EX był happy i dał Ci spokój. Bo satysfakcji jaką sobie wyobrażasz możesz nie doznać.
On mi dał spokój. w sensie technicznym. Czy jest happy- nie wiem. Teraz jeszcze moja robota nad przejściem tych wszystkich etapów, aż do zdobycia świętego graala- odpuszczenia.
adela 07 napisał/a:Ela210 napisał/a:Jeśli macie na myśli to że ex będzie odczuwać wobec całej tej sytuacji jakieś wyrzuty sumienia to uwierzcie nie chcecie tego oglądać. Bo to może ciągnąć was na dno.
Ale czemu na dno, Ela? Nie jest w porządku oglądanie czyjejś przykrości, ale własnie tej chęci nie mogę się pozbyć. Przyznaje się bez bicia. Oczywiście wolałabym mieć na to wywalone, mieć dystans, albo odpuszczając życzyć dobrze- ale nie mogę. Za dużo we mnie żalu i złości.
Myślę, że Eli chodziło o to że zdrajcy nie mają wyrzutów sumienia. Nie mogą mieć by nie dopuścić do siebie myśli kim się stali. To nie byłoby dla nich komfortowe bo przecież w życiu zdrajcy liczy sie przede wszystkim on i jego wygoda. Nie wyjdzie z tą kochanką to znajdą następną. Oni nigdy nie przyznaja sie do błędu bo sa tak "zaprogramowani"w swoich kłamstwach ze po prostu tego błędu nie widzä. Ot, normalne zachowanie czego Wy ode mnie chcecie?
Właśnie u mojego bm ta sytuacja występuje nadal. A minęło już dobrych kilka lat. Monogamia (albo i nie) seryjna trwa nadal i łapanie życia i młodości za wszelką cenę. Czyli serial brazylijski w pełnym rozkwicie.
Szczęśliwie dla mnie ja osiągnęłam pokój życia, przynajmniej w temacie rozliczeń, przebaczeń, pojednań. Przebaczyłam w swoim sercu, informować sprawcy o tym nie zamierzam. Przynajmniej na tym etapie jego życia. Najważniejsze dla mnie mnie, to żyć w odległości fizycznej od niego pewnie chociaż 1 km, co się w sumie dzieje. Pojednania na ten moment nie przewiduję, z uwagi na jego niedorozwój jeszcze w tym momencie. A co przyszłość przyniesie - nie wiem. I w zasadzie już to mnie nie obchodzi. Interesuje mnie w tej chwili tylko moje życie i ewentualnie tylko moja karma.
Im więcej mojego czystego serca, im więcej moich dobrych uczuć i emocji, im więcej dobrych myśli i działań, tym lepsza będzie moja karma. tym lepsze będzie moje życie.
Cóż jeśli mówimy o chlopaczku czy dziewczynce wyrwanej w klubie co po miesiącu kogoś puszcza kantem to inna historia niż wtedy gdy człowiek którego się kochało miota się z tym co zrobił.
Jak ktoś nie kochał i ma tylko do zaspokojenia urazoną dumę to zgoda pewnie jakaś satysfakcja będzie. Ale u Ciebie to świeże to jeszcze inna bajka. Ja miałam fazę nienawiści też i złości i to z pół roku trwało.
Później zostanie już tylko smutek i pogodzenie się pogodniejsze . A jak po tym zetkbiesz się z karmą co byłego dopadła to wtedy masz dodatkowe obciążenie. W sumie ostatnia przysługę którą może Ci EX zrobić to na oczy się nie pokazywać. Jak są wspólne dzieci to jest trudne.
Więc życzę Ci Adela by EX był happy i dał Ci spokój. Bo satysfakcji jaką sobie wyobrażasz możesz nie doznać.
Też mi się tak wydaje, choć tego nie doznałam tzn. tej złej karmy sprawcy. I nie jest mi ona już potrzebna. Bo po co mi jakiś kolejny odcinek brazylijskiej telenoweli z jego aktorskimi przesadnymi akcjami?
A słysząc z oddali o jego życiu to tego można by się spodziewać. Zażenowania, które i tak odczułam pewnie ze 2 razy podczas osobistego kontaktu w latach po. Przecież to nie o to chodzi. To już tylko jego życie i jego rozwój (albo brak rozwoju). Na taką akcję jak u Św. Pawła w Biblii to raczej się nie zanosi, bo to rzadko spotykana sytuacja. Lepiej zająć się sobą i energię skierować na siebie.
561 2021-01-16 18:22:00 Ostatnio edytowany przez Zyczliwy (2021-01-16 18:23:13)
A do mnie karma zawsze wraca. Zawsze, po czasie zaloby po eks przychodzi spokoj, a po spokoju zapomnienie i kiedy od tak wroce myslami to dziekuje eks i wszystkim tam u gory, za to ze dali mi szanse na cos lepszego, na kogos lepszego. Jak dotad moze i nie ozenilem sie, ale czuje, ze najlepsze przede mna, a te nieudane zwiazki daly mi tylko informacje kogo szukac i z kim dokladnie, z jakimi cechami bede szczesliwy. To jest piekno karmy, ktora do mnie wraca.
I na takiej karmie sie wlasnie skupiam. A co do eksow? Nie mam w sobie tego “zycze Wam jak najlepiej” czy “zycze Wam jak najgorzej” bardziej w glowie “ja mam swije zycie, Wy swoje i tego sie trzymajmy”. Neutralne podejscie totalnie.
Ja jestem w sumie zaskoczona sobą, bo też nigdy nie miałam w sobie jakiejś nienawiści, wściekłości czy właśnie 'a żeby go dopadła karma'. Mam podejscie 'niech sobie zyje' i tyle ode mnie dla niego. Dla siebie nadal staram się wyciągnąc wnioski i być po prostu dobrą osobą. Naprawić to, dlaczego przyciągnęłam taką toksyczną osobę, bo też byłam zepsuta. I nadal święcie wierze, że mi się super extra poukłada w tym roku a co do ex...nie mysle nawet o tym, nie życze mu nic.
Artiii widzę że zielony kwadracik aktywności u ciebie się świeci ,jak się czujesz co nowego ?
Pozdrowienia.
Nie mam w sobie tego “zycze Wam jak najlepiej” czy “zycze Wam jak najgorzej” bardziej w glowie “ja mam swije zycie, Wy swoje i tego sie trzymajmy”. Neutralne podejscie totalnie.
a co do ex...nie mysle nawet o tym, nie życze mu nic.
To się nazywa moving on
Jak zwał, tak zwał, tego wlaśnie chcę. Osiagnąć ten etap, który pozwoli na odzyskanie równowagi emocjonalnej. Na razie jestem jeszcze w lesie a wokół mnie złosć, poczucie krzywdy i rozczarowanie. Ale to minie, oswoję to wszystko i zniknie. Tylko jeszcze nie wiem kiedy.
Autorze widziałem na innych postach że się udzielasz i ogarniasz swoje życie. Jesteś nielicznym którym się udało podejść do zdrady tak jk się powinno. Teraz pewnie zajmujesz się sobą i dzieciakiem czekając na rozwód oraz alienujesz się do byłej (za niedługo obcej) kobiety. Ostatnio czytałem o uczuciach, sumieniu osób które zdradziły i odeszły. Prawie zawsze nic nie żałują, nie mają wątpliwości i nawet chęci powiedzeniu po latach zwykłego : przepraszam za swoje postepowanie w stosunku do ciebie. Tak po ludzku jak człowiek człowieka przeprasza za krzywdę która mu wyrządził . Więc nie miej wątpliwości, sumienia, jakiejś głupiej odpowiedzialności za ex bo ona nie miała i nigdy nie będzie miała prawdopodobnie - taka ich natura i psychika. Mam nadzieje że napiszesz coś jeszcze a w szczególności po dostaniu rozwodu (kwitka wolności od życia z zdrajczynią).
Autor już jest dwa miesiące po rozwodzie, pisał kilka wypowiedzi wyżej, jakoś w grudniu
Musiałem o przeoczyć. Czyli pwien etap zakończył , teraz to pełne odzyskanie własnego JA co może zając trochę czasu gdyż trudno wyrzucić z glowy drugą osobę. Życzę mu powodzenia na nowej drodze życia i szczęścia w wyborze bo jak widzimy po opisanych historiach na początku nikt nie jest pewny jak potoczy się związek = życie.
Normalnyjestem staram się żyć dalej i tak szczerze nie zastanawiam się nad tym co czuję moja bż, czy żałuję, czy kiedykolwiek mnie przeprosi… Dla mnie to już przeszłość, życie płynie dalej, a ja nie mam zamiaru stać w miejscu. Co do mojej byłej wystarczyło mi jak przyznała się w Sądzie, że to przez nią rozpadło się nasze małżeństwo, to mi w zupełności wystarczy!!!
Najważniejsze teraz dla mnie jest abyśmy żyli w zgodzie głównie dla syna, aby mu pokazać, że go kochamy „razem”, aby nikt nigdy nie próbował go przekabacić. Ja nie mam poczucia winy oraz wyrzutów sumienie – oczywiście zdaję sobie sprawę jaki byłem, bo również popełniałem błędy, ale przy naszej chęci wszystko szło naprawić.
Co do mojej bż – wybaczyłem jej zdradę, ona o tym nie wie, czy jej kiedyś powiem – nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym. Rozmawiamy ze sobą na sprawy służbowe i związane z synem, nic poza tym. Mam nadzieję, że takie relację uda nam się utrzymać już do końca, co nie zmienia faktu, że nasza wspólna przygoda dobiegła końca i nie dałbym jej więcej szans !!!
Czasami wracam na Forum, bo są tutaj osoby, którym również mocno kibicuję jak Wy kiedyś mi, niestety z biegiem czasu widzę jak ludzie błądzą i szkoda, że czasami nie słuchają chociaż własnego sumienia.
Co do mnie, obecnie trwa batalia o majątki, mamy nić porozumienia, a jak to będzie czas pokaże (na razie nie chcę o tym pisać). Jak dogram wszystkie swoje sprawy, z pewnością tutaj wrócę i o tym napiszę…
Normalnyjestem dzięki za pamięć i dobre słowo!!!
Pozdrawiam Wszystkich….
Świetnie Artii, żę się trzymasz i żyjesz dalej! Dobrze, że jednak z bż układa się w miare dyplomatycznie, co pozwala Wam z dzieckiem utrzymywać odbry kontakt. Myślę, że to przyznanie się do winy Twojej bż może dać Ci sporo sił do tego, aby nie mieć do niej żalu i zacząć wszystko od nowa.
Powodzenia!
Artii trzyma cały czas dobry kurs!
Pozdrawiam, zazdroszczę. Uściskaj pieski
Taaa Artii wymiata. Zazadroszczę tej siły i powodzenia!
Artiii widzę Cię co tam u Ciebie ?
Artii żyjesz sobie?
I Artiego już nie widać :-(