Dawniej jeździłem na nartach, łyżwach to moje sporty zimowe
z biegiem czasu uświadomiłem sobie, jak bardzo się uwsteczniłem – to do mnie niepodobne, nie chce mi się iść w góry w okresie zimowym ???
Ja przecież kocham spacery, wędrówki – coraz bardziej do mnie dociera, co się ze mną stało.
Kiedy poznałem moją bż – pierwsze co mi się u niej spodobało, to nasze wspólne spacery, które po prostu uwielbiam
Niestety moja bż nie znała takiego życia jak ja, starałem się jej wszystko pokazać, przekonać ją do tego….
Rodzice ją bardzo zaniedbali w tych kwestiach, nie pokazali jak powinno wyglądać życie – nie zabierali nad wodę, basen, nie jeździli na wycieczki, zawsze koło domu – pole uprawne i ogród. To jej życie, dlatego to mnie w niej urzekło - normalna skromna osoba, nie udająca nikogo, nie lansująca się w tych czasach to chyba „nasza klasa” była. Ja uwielbiam naturalne kobiety, które nie pokazują się sztucznie ma fb, nie grają nikogo – ona właśnie taka była. Kocham skromność w człowieku – zawsze powtarzałem, że to właśnie jego wielkość…
Starałem się ją nauczyć pływać, przekonać do wody – niestety nic z tego, a ja wręcz kocham wodę, nie wychodziłbym z niej godzinami, z jednego co jestem dumny, od małego nauczyłem oswajanie z wodą swojego syna, jest jeszcze większy miłośnik ode mnie
Sporty – łyżwy, byliśmy może dwa razy, po obijała się i na tym koniec jej przygody, narty – bała się, góry – nie chce się jej chodzić. Dobrze, że syn mi rośnie, w tym roku myślę udać się z nim, na jakiś krótki szlak. Ona by leżała na plaży i mogła by godzinami nic nie robić – powiedziałem OK, wczasy nad morzem – ona się spełnia, a ja z synem w wodzie
Spacery – jej się już nie chce, idź sam z dzieckiem, ile się nagadałem żeby szła z nami – czasami ją przekonałem, jednak wolała w tym czasie leżeć w domu i oglądać TV. Zabierałem ją do restauracji, barów, kina – ona tego świata nie znała. Jak chodzę na hale i widzę całe rodziny z dziećmi jak grają razem – to robi mi się cholernie przykro, że ja tego nie miałem, bo ona nie chciała. Sex – nawet tego się jej z czasem nie chciało, to ja musiałem wszystko inicjować. Wiem, wiem, że dużo w tym mojej winy – rozpieściłem swojego kopciuszka… Dlaczego z nią byłem ???, pomimo tego wszystkiego, jej zdrad – otóż to, bo ją bardzo KOCHAŁEM, miłość to wyzwania i wyrzeczenia dla drugiej osoby, kochałem ją za jej wady i zalety !!! Akceptowałem i poświęciłem się, bo tak sobie wyobrażałem związek składający się z miłości. Po zdradzie uwierzyłem, że kobieta zabłądziła i należy się jej szansa, nie znałem wtedy schematów, sposobu działania. Ile tych szans – uważałem wtedy do skutku, aż w końcu zrozumie…
Co do mnie, że szybko doszedłem do siebie – ja tak nie uważam, jeszcze długa droga do przede mną. Zostałem bardzo mocno pokiereszowany i zaczynają się pojawiać blizny, które zostaną ze mną do końca życia. Czy gram, mam maskę – po co??? mam się okłamywać, udawać kogoś innego, tylko pytam się przed kim ??? Co mi to da, udając kogoś innego – nigdy nie wyjdę z tego bagna, to jest jak z trądzikiem, możesz go wyleczyć lub po prostu nałożyć puder , w dwóch przypadkach nie będzie go widać… W pierwszym w końcu zniknie, a w drugim z czasem będzie jeszcze gorzej.
Najważniejsze to stanąć przed sobą – odpowiedzieć sobie na kluczowe pytanie, co ja chcę od życia ??? Mam nadal cierpieć, przejmować się kimś kto i tak ma mnie serdecznie w d…. Byłem na dnie, leżałem – ona mnie kopała, chciałem zniknąć z tego życia – miałem wszystkiego dość, wiecie co mnie podbudowało ??? jak moja bż – powiedziała mi, że nie ma większej głupoty, jak odebrać sobie życie dla innej osoby. Wtedy chyba pierwszy raz coś we mnie ruszyło, druga sprawa – modlitwa, bardzo często się modliłem i wiem, że „Ktoś” na de mną u Góry czuwa !!! Wiem, że jeszcze długa droga… , to Forum – jest jak „magia” nie wiem czy osoby, które się tutaj wypowiadają zdają sobie sprawę, jak Wielką ROBOTĘ Robią !!!! Tutaj właśnie otworzono mi oczy, te zjeb… w komentarzach, obudź się, przestań w końcu itd…. Gdzieś tam w środku – zadziałały i powoli, małymi kroczkami, coraz więcej do mnie zaczęło docierać… Obce osoby, a zarazem tak bliskie – zrobiły coś bez interesowanie, czy nie ma Piękniejszej Rzeczy dla drugiego człowieka
Czytam książki, staram się jeszcze wiele zrozumieć, udzielam się na Forum z różnym skutkiem – u mnie jeszcze działają emocje, ale to mi właśnie pomaga. Na chwilę obecną chce to właśnie robić, skupić się na cudzych problemach – bo to pomaga, jeżeli będę potrafił pomóc, to będzie mój podwójny sukces !!! Postanowiłem od dłuższego czasu uśmiechać się, tak to bardzo pomaga – początki były bardzo trudne, ale udało się. Jak chcecie wiedzieć już teraz wiem, że to wszystko siedzi w Nas !!! i to tylko od nas samych zależy, kiedy z tym skończymy !!! Poszedłem nawet dalej, już nie jestem zły – pogodziłem się ze swoim losem, tak po prostu musiało być. Miałem wybór – złościć się, wrzeszczeć, niszczyć przedmioty, wyniszczać się od środka – w tydzień zgubiłem 10kg, nawet nie chce myśleć, jakie spustoszenie zrobiłem w swoim organizmie, włosy zmieniły kolor, to jeszcze zaczęły wypadać , pojawiły się zmarszczki, a tak to ich praktycznie nie miałem, pomimo swojego wieku. Każdy człowiek w pewnym etapie swojego życia dochodzi do wniosku – co dalej ??? zatrzymać się, czy iść dalej i brnąć w to, aż w końcu spadnę w przepaść !!! To właśnie moja prawda… Liczy się nasze podejście, nastawienie do życia – jest tu wiele rad na Forum, jak to zrobić, jak samego siebie przekonać do tego !!! W końcu dochodzimy do wniosku jak innym się udało, to czemu mi ma się nie udać… Tylko chęci i praca, bardzo ciężka praca – bo nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
A teraz o wadach – pomimo tego, co udało mi się osiągnąć – nadal mam koszmary senne, poranki wręcz bywały tragiczne. Jest jakiś postęp, bo ostatnio jakby ustały, ale wiem, że tak łatwo nie będzie i wrócą. Tęsknie cholernie za bliskością drugiej osoby, brakuje mi po prostu kobiety, z która mógłbym porozmawiać, przytulić się, a czasami zwyczajnie żeby tylko była przy mnie i wiem, że przez dłuższy czas nic nie mogę z tym zrobić. Emocje, których mam teraz w nadmiarze, jeszcze nie odpłynęły… Nie chcę i nie mam zamiaru nikogo skrzywdzić , żeby tylko sobie ulżyć… Mam też złe dni, chwile słabości – chętnie zamknąłbym się i nie wychodził do nikogo, wtedy staram się na siłę z tym walczyć, po pewnym czasie przechodzi. Wiem, że mogę to kontrolować chociaż to cholernie trudne, jeszcze wiele muszę zrobić w tym temacie. Widzę swoje dziecko i czasami ogarnia mnie smutek, rozpacz i żal (ja nie chciałem dla niego takiego życia). Kontroluję się, bo wystarczy chwila i mogę odpłynąć, zawiesić się i w takim stanie pozostać nie wiadomo ile – a ja już tego nie chce.
Dla poprawy humoru, jak mam lepszy dzień oglądam filmiki na YT – piękne wzruszające historie, jak ludzie pomagają innym – jak dobro do nich wraca… To mnie motywuje do walki, Kacper55 ostatnio podesłał również ciekawy filmik o podróżniku, podsumowanie mnie dosłownie położyło – coś pięknego !!! Co do mieszkania razem – jeszcze tak, sprawy majątkowe działam, na chwilę obecną nie chce zapeszać, ale obiecuję jak dogram sprawę do końca – opiszę to tutaj…
Pwgen – dziękuje za zaproszenie, początkiem roku wrócimy do tematu… Co do Ciebie, jeżeli będziesz chciał się spotkać, może sam ocenisz moją zmianę na żywo – sprawdzić dla siebie, może to Cię do czegoś przekona. Służę pomocą – zawsze mogę przekazać Ci kilka wskazówek… Na żywo czasami lepiej dociera, do drugiego człowieka !!!
Ćma – ja naprawdę nie uważam tego za wyczyn, ale wierzę, że z biegiem czasu to po prostu musi się stać i wygram tą walkę !!!
Pozdrawiam Was Moi Mili 