Życie po zdradzie... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Życie po zdradzie...

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 575 ]

391

Odp: Życie po zdradzie...
Artiii napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Będziemy pić tą wodę śmierdzącą zbukami, uzupełniając minerały wypłakane przez kilka ostatnich miesięcy.

Te wody śmierdzące, to chyba tylko w Krynicy pozostały big_smile w Szczawnicy natomiast są źródełka z elegancką wodą źródlaną - orzeźwiające, bez zapachu smile

Tak, eleganckie są, ale trafiłam chyba na promocję dla amatorów mocniejszych doznań.

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Życie po zdradzie...
adela 07 napisał/a:
Artiii napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Będziemy pić tą wodę śmierdzącą zbukami, uzupełniając minerały wypłakane przez kilka ostatnich miesięcy.

Te wody śmierdzące, to chyba tylko w Krynicy pozostały big_smile w Szczawnicy natomiast są źródełka z elegancką wodą źródlaną - orzeźwiające, bez zapachu smile

Tak, eleganckie są, ale trafiłam chyba na promocję dla amatorów mocniejszych doznań.

A wystarczyło wziąść przewodnika big_smile

393

Odp: Życie po zdradzie...

Widzę tu samych walecznych - Artii, PainIsFinite smile Tyle bólu, a ile optymizmu. Pożyczcie trochę, przyda się. Fajnie, że jesteście. Jakąś nadzieją powiało :*

394

Odp: Życie po zdradzie...
nina01p napisał/a:

Widzę tu samych walecznych - Artii, PainIsFinite smile Tyle bólu, a ile optymizmu. Pożyczcie trochę, przyda się. Fajnie, że jesteście. Jakąś nadzieją powiało :*

Nina wystarczy w to uwierzyć smile)) To wszystko siedzi w nas... Jeżeli będziesz tego bardzo  chciała, od jutra możesz być szczęśliwa - to Ty sama o tym decydujesz smile)) Pamiętaj smile

395

Odp: Życie po zdradzie...

Kochani, dopoluero tu weszłam, miałam wieczór filmowy z dzieciakami:) Ja mam co drugi weekend wolny de.facto. Tata dzieci przejmuje je na tydzień 6 stycznia to mam wolne:)

396

Odp: Życie po zdradzie...

To może w sobotę, 9 stycznia?
Co Wy na to,?
Kto się zapisuje?

397

Odp: Życie po zdradzie...
adela 07 napisał/a:

To może w sobotę, 9 stycznia?
Co Wy na to,?
Kto się zapisuje?

To proszę mnie zapisać smile jeszcze godzina, bo będę potrzebował ok 5h na dojazd...

398

Odp: Życie po zdradzie...

Jestem na tak!!!!

399

Odp: Życie po zdradzie...
PainIsFinite napisał/a:

Jestem na tak!!!!

Cieszymy się, Pani Gospodyni.
Myślę, że tu ogólne wiadomości ogarniemy, a szczegóły przez maila.

400

Odp: Życie po zdradzie...
adela 07 napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Jestem na tak!!!!

Cieszymy się, Pani Gospodyni.
Myślę, że tu ogólne wiadomości ogarniemy, a szczegóły przez maila.

To jeszcze pozostała nam lista chętnych i godzina rozpoczęcia seansu big_smile

401

Odp: Życie po zdradzie...
Artiii napisał/a:

Bagienni jaki ten świat mały - teraz patrzę, a Ty pochodzisz z Nowego Sącza smile))

Ano właśnie stamtąd smile także prawie po sąsiedzku smile
Na szlaku bywa dość często, choć teraz do połowy stycznia akurat przebywam w mało górzystym kraju smile

402

Odp: Życie po zdradzie...
bagienni_k napisał/a:
Artiii napisał/a:

Bagienni jaki ten świat mały - teraz patrzę, a Ty pochodzisz z Nowego Sącza smile))

Ano właśnie stamtąd smile także prawie po sąsiedzku smile
Na szlaku bywa dość często, choć teraz do połowy stycznia akurat przebywam w mało górzystym kraju smile

Czyli mam rozumieć, że nadal poza granicami PL.  Krynica, Szczawica i oczywiście Zakopane - zapewne dobrze Ci są znane smile
Mieszkasz na stałe w Amsterdamie ???

403

Odp: Życie po zdradzie...

No do połowy stycznia smile potem wracam do ojczyzny i o górskiej ojcowizny smile

404

Odp: Życie po zdradzie...
bagienni_k napisał/a:

No do połowy stycznia smile potem wracam do ojczyzny i o górskiej ojcowizny smile

Dobrze wiedzieć smile jak się zrobi cieplej zapraszam na zdobywanie szlaków smile ja zimy nie lubię, a tym bardziej nie wyobrażam sobie wędrówek górskich, o tej porze...
Pozdrawiam

405

Odp: Życie po zdradzie...
Artiii napisał/a:

ja zimy nie lubię, a tym bardziej nie wyobrażam sobie wędrówek górskich, o tej porze...

Oj tam, oj tam big_smile
Jestem z krk wiec mamy blisko, jakbyś chciał to mogę cię zabrać na wersje demo zimowej wycieczki (np. na babią jakoś w styczniu/lutym - szlak łatwy, ze sprzętu potrzeba tylko rękawiczki, gruba zimowa kurtka, spodnie+kalesony i łańcuchy za 100zł z decathlon na buty aby zębów nie stracić)

PS. Artiii jakoś wyjątkowo łatwo (i nie chodzi o termin rozwodu) przyszło Ci rozstanie z żoną - albo przybrałeś taką maskę tutaj na forum, albo na prawdę udało Ci się błyskawicznie pozbierać. Mnie osobiście trochę bardziej ta cała sytuacja przygniata. Mieszkacie jeszcze razem?

406 Ostatnio edytowany przez Ćmaazjatycka (2020-12-17 09:34:07)

Odp: Życie po zdradzie...
Pwgen napisał/a:
Artiii napisał/a:

ja zimy nie lubię, a tym bardziej nie wyobrażam sobie wędrówek górskich, o tej porze...

Oj tam, oj tam big_smile
Jestem z krk wiec mamy blisko, jakbyś chciał to mogę cię zabrać na wersje demo zimowej wycieczki (np. na babią jakoś w styczniu/lutym - szlak łatwy, ze sprzętu potrzeba tylko rękawiczki, gruba zimowa kurtka, spodnie+kalesony i łańcuchy za 100zł z decathlon na buty aby zębów nie stracić)

PS. Artiii jakoś wyjątkowo łatwo (i nie chodzi o termin rozwodu) przyszło Ci rozstanie z żoną - albo przybrałeś taką maskę tutaj na forum, albo na prawdę udało Ci się błyskawicznie pozbierać. Mnie osobiście trochę bardziej ta cała sytuacja przygniata. Mieszkacie jeszcze razem?


13 misięcy od początku romansu na bycie w tym miejscu gdzie Artii to wyczyn:)

A na nartach nikt? Nic?
Właśnie czytam że dziś decyzja o stokach narciarskich... jprd...

407 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-12-17 14:03:32)

Odp: Życie po zdradzie...

Dawniej jeździłem na nartach, łyżwach to moje sporty zimowe smile z biegiem czasu uświadomiłem sobie, jak bardzo się uwsteczniłem – to do mnie niepodobne, nie chce mi się iść w góry w okresie zimowym ???
Ja przecież kocham spacery, wędrówki – coraz bardziej do mnie dociera, co się ze mną stało.
Kiedy poznałem moją bż – pierwsze co mi się u niej spodobało, to nasze wspólne spacery, które po prostu uwielbiam smile
Niestety moja bż nie znała takiego życia jak ja, starałem się jej wszystko pokazać, przekonać ją do tego….
Rodzice ją bardzo zaniedbali w  tych kwestiach, nie pokazali jak powinno wyglądać życie – nie zabierali nad wodę, basen, nie jeździli na wycieczki, zawsze koło domu – pole uprawne i ogród. To jej życie, dlatego to mnie w niej urzekło  - normalna skromna osoba, nie udająca nikogo, nie lansująca się w tych czasach to chyba „nasza klasa” była. Ja uwielbiam naturalne kobiety, które nie pokazują się sztucznie ma fb, nie grają nikogo – ona właśnie taka była. Kocham skromność w człowieku – zawsze powtarzałem, że to właśnie jego wielkość…
Starałem się ją nauczyć pływać, przekonać do wody – niestety nic z tego, a ja wręcz kocham wodę, nie wychodziłbym z niej godzinami, z jednego co jestem dumny, od małego nauczyłem oswajanie z wodą swojego syna, jest jeszcze większy miłośnik ode mnie smile Sporty – łyżwy, byliśmy może dwa razy, po obijała się i na tym koniec jej przygody, narty – bała się, góry – nie chce się jej chodzić. Dobrze, że syn mi rośnie, w tym roku myślę udać się z nim, na jakiś krótki szlak.  Ona by leżała na plaży i mogła by godzinami nic nie robić – powiedziałem OK, wczasy nad morzem – ona się spełnia, a ja z synem w wodzie smile Spacery – jej się już nie chce, idź sam z dzieckiem, ile się nagadałem żeby szła z nami – czasami ją przekonałem, jednak wolała w tym czasie leżeć w domu i oglądać TV.  Zabierałem ją do restauracji, barów, kina – ona tego świata nie znała. Jak chodzę na hale i widzę całe rodziny z dziećmi jak grają razem – to robi mi się cholernie przykro, że ja tego nie miałem, bo ona nie chciała. Sex – nawet tego się jej z czasem nie chciało, to ja musiałem wszystko inicjować. Wiem, wiem, że dużo w tym mojej winy – rozpieściłem swojego kopciuszka… Dlaczego z nią byłem ???, pomimo tego wszystkiego, jej zdrad – otóż to, bo ją bardzo KOCHAŁEM, miłość to wyzwania i wyrzeczenia dla drugiej osoby, kochałem ją za jej wady i zalety !!! Akceptowałem i poświęciłem się, bo tak sobie wyobrażałem związek składający się z miłości. Po zdradzie uwierzyłem, że kobieta zabłądziła i należy się jej szansa, nie znałem wtedy schematów, sposobu działania. Ile tych szans – uważałem wtedy do skutku, aż w końcu zrozumie…
Co do mnie, że szybko doszedłem do siebie – ja tak nie uważam, jeszcze długa droga do przede mną. Zostałem bardzo mocno pokiereszowany i zaczynają się pojawiać blizny, które zostaną ze mną do końca życia. Czy gram, mam maskę – po co??? mam się okłamywać, udawać kogoś innego, tylko pytam się przed kim ??? Co mi to da, udając kogoś innego – nigdy nie wyjdę z tego bagna, to jest jak z trądzikiem, możesz go wyleczyć lub po prostu nałożyć puder , w dwóch przypadkach nie będzie go widać… W pierwszym w końcu zniknie, a w drugim z czasem będzie jeszcze gorzej.
Najważniejsze to stanąć przed sobą – odpowiedzieć sobie na kluczowe pytanie, co ja chcę od życia ??? Mam nadal cierpieć, przejmować się kimś kto i tak ma mnie serdecznie w d…. Byłem na dnie, leżałem – ona mnie kopała, chciałem zniknąć z tego życia – miałem wszystkiego dość, wiecie co mnie podbudowało ??? jak moja bż – powiedziała mi, że nie ma większej głupoty, jak odebrać sobie życie dla innej osoby. Wtedy chyba pierwszy raz coś we mnie ruszyło, druga sprawa – modlitwa, bardzo często się modliłem i wiem, że „Ktoś” na de mną u Góry czuwa !!! Wiem, że jeszcze długa droga… , to Forum – jest jak „magia” nie wiem czy osoby, które się tutaj wypowiadają zdają sobie sprawę, jak Wielką ROBOTĘ Robią !!!! Tutaj właśnie otworzono mi oczy, te zjeb… w komentarzach, obudź się, przestań w końcu itd….  Gdzieś tam w środku – zadziałały i powoli, małymi kroczkami, coraz więcej do mnie zaczęło docierać… Obce osoby, a zarazem tak bliskie – zrobiły coś bez interesowanie, czy nie ma Piękniejszej Rzeczy dla drugiego człowieka smile Czytam książki, staram się jeszcze wiele zrozumieć, udzielam się na Forum z różnym skutkiem – u mnie jeszcze działają emocje, ale to mi właśnie pomaga. Na chwilę obecną chce to właśnie robić, skupić się na cudzych problemach – bo to pomaga, jeżeli będę potrafił pomóc, to będzie mój podwójny sukces !!! Postanowiłem od dłuższego czasu uśmiechać się, tak to bardzo pomaga – początki były bardzo trudne, ale udało się. Jak chcecie wiedzieć już teraz wiem, że to wszystko siedzi w Nas !!! i to tylko od nas samych zależy, kiedy z tym skończymy !!! Poszedłem nawet dalej, już nie jestem zły – pogodziłem się ze swoim losem, tak po prostu musiało być. Miałem wybór – złościć się, wrzeszczeć, niszczyć przedmioty, wyniszczać się od środka – w tydzień zgubiłem 10kg, nawet nie chce myśleć, jakie spustoszenie zrobiłem w swoim organizmie, włosy zmieniły kolor, to jeszcze zaczęły wypadać , pojawiły się zmarszczki, a tak to ich praktycznie nie miałem, pomimo swojego wieku. Każdy człowiek w pewnym etapie swojego życia dochodzi do wniosku – co dalej ??? zatrzymać się, czy iść dalej i brnąć w to, aż w końcu spadnę w przepaść !!! To właśnie moja prawda… Liczy się nasze podejście, nastawienie do życia – jest tu wiele rad na Forum, jak to zrobić, jak samego siebie przekonać do tego !!! W końcu dochodzimy do wniosku jak innym się udało, to czemu mi ma się nie udać… Tylko chęci i praca, bardzo ciężka praca – bo nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
A teraz o wadach – pomimo tego, co udało mi się osiągnąć – nadal mam koszmary senne, poranki wręcz bywały tragiczne. Jest jakiś postęp, bo ostatnio jakby ustały, ale wiem, że tak łatwo nie będzie i wrócą. Tęsknie cholernie za bliskością drugiej osoby, brakuje mi po prostu kobiety, z która mógłbym porozmawiać, przytulić się, a czasami zwyczajnie żeby tylko była przy mnie i wiem, że przez dłuższy czas nic nie mogę z tym zrobić. Emocje, których mam teraz w nadmiarze, jeszcze nie odpłynęły… Nie chcę i nie mam zamiaru nikogo skrzywdzić , żeby tylko sobie ulżyć… Mam też złe dni, chwile słabości – chętnie zamknąłbym się i nie wychodził do nikogo, wtedy staram się na siłę z tym walczyć, po pewnym czasie przechodzi. Wiem, że mogę to kontrolować chociaż to cholernie trudne, jeszcze wiele muszę zrobić w tym temacie. Widzę swoje dziecko i czasami ogarnia mnie smutek, rozpacz i żal (ja nie chciałem dla niego takiego życia). Kontroluję się, bo wystarczy chwila i mogę odpłynąć, zawiesić się i w takim stanie pozostać nie wiadomo ile – a ja już tego nie chce.
Dla poprawy humoru, jak mam lepszy dzień oglądam filmiki na YT – piękne wzruszające historie, jak ludzie pomagają innym – jak dobro do nich wraca… To mnie motywuje do walki, Kacper55 ostatnio podesłał również ciekawy filmik o podróżniku, podsumowanie mnie dosłownie położyło – coś pięknego !!! Co do mieszkania razem – jeszcze tak, sprawy majątkowe działam, na chwilę obecną nie chce zapeszać, ale obiecuję jak dogram sprawę do końca – opiszę to tutaj…

Pwgen – dziękuje za zaproszenie, początkiem roku wrócimy do tematu… Co do Ciebie, jeżeli będziesz chciał się spotkać, może sam ocenisz moją zmianę na żywo – sprawdzić dla siebie, może to Cię do czegoś przekona. Służę pomocą – zawsze mogę przekazać Ci kilka wskazówek… Na żywo czasami lepiej dociera, do drugiego człowieka !!!

Ćma – ja naprawdę nie uważam tego za wyczyn, ale wierzę, że z biegiem czasu to po prostu musi się stać i wygram tą walkę !!!

Pozdrawiam Was Moi Mili smile

408

Odp: Życie po zdradzie...

Artii mam taką teorię może naciąganą ale przeczytaj bo zainspirowała mnie Twoja odpowiedź.

Twoja bż i mój bm mają wspólną cechę, mianowicie nie byli nauczeni z domu do spędzania wolnego czasu inaczej niż siedząć w domu. Mój bm owszem dusza towarzystwa kiedyś, ale zasobów niewiele. Wszystkie aktywności robił w początkowym okresie bo chciał mi zaimponować itd... z biegiem czasu jednak wycofał się w pracę. Jedynym bodźcem w jego życiu była praca bo nie robił, nie chcał nic innego. I tak sobie myślę że kochanki z łatwością wprowadzały światłość w jego życie:) Możliwe że takie osoby łatwiej wpadają w sidła niedozwolonej miłości. Taki wypełniacz życia.

Po moich doświadczeniach stwierdzam że nie była bym wstanie zaintetesować się kimś kto potrafi tylko pracować. Owszem zdaję sobię sprawę że triathloniści też mogą zdradzać...

409

Odp: Życie po zdradzie...
Ćmaazjatycka napisał/a:

Artii mam taką teorię może naciąganą ale przeczytaj bo zainspirowała mnie Twoja odpowiedź.

Twoja bż i mój bm mają wspólną cechę, mianowicie nie byli nauczeni z domu do spędzania wolnego czasu inaczej niż siedząć w domu. Mój bm owszem dusza towarzystwa kiedyś, ale zasobów niewiele. Wszystkie aktywności robił w początkowym okresie bo chciał mi zaimponować itd... z biegiem czasu jednak wycofał się w pracę. Jedynym bodźcem w jego życiu była praca bo nie robił, nie chcał nic innego. I tak sobie myślę że kochanki z łatwością wprowadzały światłość w jego życie:) Możliwe że takie osoby łatwiej wpadają w sidła niedozwolonej miłości. Taki wypełniacz życia.

Po moich doświadczeniach stwierdzam że nie była bym wstanie zaintetesować się kimś kto potrafi tylko pracować. Owszem zdaję sobię sprawę że triathloniści też mogą zdradzać...

Tak to jest jak się wybiera osoby, bez doświadczeń życiowych smile)) myślę, że masz rację co do twierdzenia: "I tak sobie myślę że kochanki z łatwością wprowadzały światłość w jego życie:) Możliwe że takie osoby łatwiej wpadają w sidła niedozwolonej miłości. Taki wypełniacz życia"
Już wiele takich przypadków, potwierdzających Twoją tezę znalazłem na tym forum. Ja również nie zwróciłbym uwagi na taką osobę - po prostu nie warto.

Zapomniałem dodać, początkiem roku kupiłem dla Nas małego pieska (wierzyłem w przemianę bż, że nam się uda) i taki mały pupil jest również formą terapii...

410

Odp: Życie po zdradzie...
Artiii napisał/a:
Ćmaazjatycka napisał/a:

Artii mam taką teorię może naciąganą ale przeczytaj bo zainspirowała mnie Twoja odpowiedź.

Twoja bż i mój bm mają wspólną cechę, mianowicie nie byli nauczeni z domu do spędzania wolnego czasu inaczej niż siedząć w domu. Mój bm owszem dusza towarzystwa kiedyś, ale zasobów niewiele. Wszystkie aktywności robił w początkowym okresie bo chciał mi zaimponować itd... z biegiem czasu jednak wycofał się w pracę. Jedynym bodźcem w jego życiu była praca bo nie robił, nie chcał nic innego. I tak sobie myślę że kochanki z łatwością wprowadzały światłość w jego życie:) Możliwe że takie osoby łatwiej wpadają w sidła niedozwolonej miłości. Taki wypełniacz życia.

Po moich doświadczeniach stwierdzam że nie była bym wstanie zaintetesować się kimś kto potrafi tylko pracować. Owszem zdaję sobię sprawę że triathloniści też mogą zdradzać...

Tak to jest jak się wybiera osoby, bez doświadczeń życiowych smile)) myślę, że masz rację co do twierdzenia: "I tak sobie myślę że kochanki z łatwością wprowadzały światłość w jego życie:) Możliwe że takie osoby łatwiej wpadają w sidła niedozwolonej miłości. Taki wypełniacz życia"
Już wiele takich przypadków, potwierdzających Twoją tezę znalazłem na tym forum. Ja również nie zwróciłbym uwagi na taką osobę - po prostu nie warto.

Zapomniałem dodać, początkiem roku kupiłem dla Nas małego pieska (wierzyłem w przemianę bż, że nam się uda) i taki mały pupil jest również formą terapii...

Rozczuliłeś mnie
Pieseł.

411 Ostatnio edytowany przez Pwgen (2020-12-17 16:12:38)

Odp: Życie po zdradzie...
Ćmaazjatycka napisał/a:

Twoja bż i mój bm mają wspólną cechę, mianowicie nie byli nauczeni z domu do spędzania wolnego czasu inaczej niż siedząć w domu. Mój bm owszem dusza towarzystwa kiedyś, ale zasobów niewiele. Wszystkie aktywności robił w początkowym okresie bo chciał mi zaimponować itd... z biegiem czasu jednak wycofał się w pracę.

Nie doszukiwał bym się tutaj aż tak głęboko idących przemyśleń - po prostu romans był dla nich czymś nowym w co się całkowicie wciągnęli. Zdradzają przecież i kury domowe i ludzie którzy nie potrafią usiedzieć spokojnie na 4-literach.
Ja z domu też nie wyniosłem pomysłów na aktywne spędzanie czasu (wycieczki, jakiejś super aktywności), dopiero w czasach studiów się ruszyłem. Też w trakcie trwania "związku" porzuciłem kilka aktywności - z biegiem czasu mi się one same znudziły albo wykruszyło się towarzystwo które powodowało że chciało mi się w nich uczestniczyć.
Po prostu ludzie się z czasem zmieniają i nie ma co dorabiać teorii wobec zdrady - ot brakowało naszym byłym czegoś w życiu, może i znaleźli to gdzie indziej, a może im się tak tylko wydawać... Przede wszystkim nie byli uczciwi i szczerzy, nie podjęli pracy aby poszukać tego "czegoś" razem w życiowym partnerem, albo po nieudanych próbach podjąć decyzję o rozstaniu i dopiero potem szukaniu sobie kogoś nowego. Raczej skłaniał bym się w zwalanie tego na pewne braki emocjonalne niż tego czy byli w życiu aktywni czy nie.


Artiii napisał/a:

o do mieszkania razem – jeszcze tak

Może dlatego Ci to tak łatwo idzie, podświadomie lecisz na metodzie 34 kroków, bż jeszcze na ciebie patrzy i chcesz jej pokazać, że nie zrobiło to na tobie dużego wrażenia trzymając fason... Ja całkowicie odciąłem się w połowie października od mojej jż i może dlatego mi tak "samotność" i brak drugiego człowieka który był jedną z ważniejszych osób w moim żuciu doskwiera.  To przecież dekada spania w jednym łóżku, robienie wspólnych rzeczy od takich błahostek jak sprzątanie, wyboru koloru farby na ścianę, po planowanie przyszłości, czy nawet spotkanie się w kuchni lub jakakolwiek forma rozmowy...
Teraz wracam do mieszkania i mam TV, komputer, plus obowiązki które zawsze wspólnie dzieliłem (pranie, sprzątanie, gotowanie, mycie naczyń). Wiem że jestem sam i ta samotność mi doskwiera. Pamiętam jak w wieku 26 lat skończyłem swój pierwszy długi związek (5 lat) - wprowadziłem się wówczas z powrotem do rodzinnego mieszkania gdzie była matka. Jakoś łatwiej mi to rozstanie przyszło, może dlatego, że w mieszkaniu miałem do kogo otworzyć gębę, że jak wstawałem to wiedziałem że nie jestem sam, że jak wrócę to ktoś będzie... Chyba nie jestem stworzony do bycia singlem bo takie głupie sprawy mi trochę podcinają skrzydła smile

412

Odp: Życie po zdradzie...
Pwgen napisał/a:

Może dlatego Ci to tak łatwo idzie, podświadomie lecisz na metodzie 34 kroków, bż jeszcze na ciebie patrzy i chcesz jej pokazać, że nie zrobiło to na tobie dużego wrażenia trzymając fason... Ja całkowicie odciąłem się w połowie października od mojej jż i może dlatego mi tak "samotność" i brak drugiego człowieka który był jedną z ważniejszych osób w moim żuciu doskwiera.  To przecież dekada spania w jednym łóżku, robienie wspólnych rzeczy od takich błahostek jak sprzątanie, wyboru koloru farby na ścianę, po planowanie przyszłości, czy nawet spotkanie się w kuchni lub jakakolwiek forma rozmowy...
Teraz wracam do mieszkania i mam TV, komputer, plus obowiązki które zawsze wspólnie dzieliłem (pranie, sprzątanie, gotowanie, mycie naczyń). Wiem że jestem sam i ta samotność mi doskwiera. Pamiętam jak w wieku 26 lat skończyłem swój pierwszy długi związek (5 lat) - wprowadziłem się wówczas z powrotem do rodzinnego mieszkania gdzie była matka. Jakoś łatwiej mi to rozstanie przyszło, może dlatego, że w mieszkaniu miałem do kogo otworzyć gębę, że jak wstawałem to wiedziałem że nie jestem sam, że jak wrócę to ktoś będzie... Chyba nie jestem stworzony do bycia singlem bo takie głupie sprawy mi trochę podcinają skrzydła smile

Bardziej uwazam, ze sie uzalezniles i przyzwyczailes do tej rutyny, ktora miales ze swoja eks. Teraz jest Ci ciezko, no i jakby mialo byc inaczej? 10 lat razem, a teraz od niecalych 3 msc sam i dziwisz sie, ze Ci ciezko. Nie ma co sie uzalac, tylko nawyk i przyzwyczajenie zamieniac na nowy nawyk, nowe przyzwyczajenie no i nowa rutyna:)
Majac wiecej obowiazkow nie masz czasu na myslenie o eks - proste.

413 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2020-12-17 18:14:19)

Odp: Życie po zdradzie...

Tak, ale to jest zmuszanie się do robienia czegoś na siłę+ a tu nie o to chodzi, ten proces musi być naturalny. Akurat ja na przykład i tak nie mogę się skupić, także działanie związane z myśleniem nie ma sensu. A jak szoruję np wannę to i tak myśli krążą wiadomo-gdzie.
Poza tym weź zamień nawyk popołudniowego polegiwania miziania z ukochanym na coś, co to może zastąpić. Ja próbowałam, miziać koty, ale no nie gadają że mną ani nie otaczają mocnym ramieniem.

Żeby nie być zupełnie na "nie", to zaczęłam próbować medytować. Przyznam, że ciągnie mnie, i być może szybko nie znudzi, ale i tak wolałabym polegiwać.

414

Odp: Życie po zdradzie...
Zyczliwy napisał/a:
Pwgen napisał/a:

Może dlatego Ci to tak łatwo idzie, podświadomie lecisz na metodzie 34 kroków, bż jeszcze na ciebie patrzy i chcesz jej pokazać, że nie zrobiło to na tobie dużego wrażenia trzymając fason... Ja całkowicie odciąłem się w połowie października od mojej jż i może dlatego mi tak "samotność" i brak drugiego człowieka który był jedną z ważniejszych osób w moim żuciu doskwiera.  To przecież dekada spania w jednym łóżku, robienie wspólnych rzeczy od takich błahostek jak sprzątanie, wyboru koloru farby na ścianę, po planowanie przyszłości, czy nawet spotkanie się w kuchni lub jakakolwiek forma rozmowy...
Teraz wracam do mieszkania i mam TV, komputer, plus obowiązki które zawsze wspólnie dzieliłem (pranie, sprzątanie, gotowanie, mycie naczyń). Wiem że jestem sam i ta samotność mi doskwiera. Pamiętam jak w wieku 26 lat skończyłem swój pierwszy długi związek (5 lat) - wprowadziłem się wówczas z powrotem do rodzinnego mieszkania gdzie była matka. Jakoś łatwiej mi to rozstanie przyszło, może dlatego, że w mieszkaniu miałem do kogo otworzyć gębę, że jak wstawałem to wiedziałem że nie jestem sam, że jak wrócę to ktoś będzie... Chyba nie jestem stworzony do bycia singlem bo takie głupie sprawy mi trochę podcinają skrzydła smile

Bardziej uwazam, ze sie uzalezniles i przyzwyczailes do tej rutyny, ktora miales ze swoja eks. Teraz jest Ci ciezko, no i jakby mialo byc inaczej? 10 lat razem, a teraz od niecalych 3 msc sam i dziwisz sie, ze Ci ciezko. Nie ma co sie uzalac, tylko nawyk i przyzwyczajenie zamieniac na nowy nawyk, nowe przyzwyczajenie no i nowa rutyna:)
Majac wiecej obowiazkow nie masz czasu na myslenie o eks - proste.

Pwgen również jestem tego zdania, za bardzo to przeżywasz - zamiast iść do przodu, cały czas stoisz w miejscu i tracisz tylko niepotrzebnie czas... Naprawdę masz lepiej, jak już kiedyś wspomniałem, nie macie dzieci i nie musisz już więcej jej oglądać... Jeżeli czujesz się w tym mieszkaniu źle - zmień coś, może zmiana koloru ścian, przemebluj pokój, wywal lub kup coś nowego itd. Sprzedaż mieszkania uważam za ostateczność i na chwilę obecną nie polecam...
Co do poznawania nowych kobiet - czemu nie, zawsze można spędzić miło czas, pogadać i pośmiać się - pytanie tylko czy dasz radę ???
Po pierwsze, nie jest to dobry moment na szukanie miłości - sam wiesz, że emocje jeszcze nie opadły, po co ranić nie winną osobę...
A inna sprawa, czy przypadkiem poznanie innej kobiety, nie wzbudzi u Ciebie jeszcze większej tęskonty...
Jedną z metod jak się nie martwić, tęsknić - jest właśnie ciężka praca !!! A może tak nadgodziny w pracy ??? Nie będziesz myślał o głuptach, a przy tym większa wypłata wpadnie...
Dobrą metodą jest również świadoma zmiana, swojego podejścia, rano wstaje i mówię na siłę, że dzisiaj będę np. szczęśliwy i tak powtarzam codziennie, za kilka dni powinny być widoczne efekty, a za kilka tygodni faktycznie wstaniesz rano szczęśliwy smile))
Już to mówiłem cały problem jest tylko i wyłącznie w naszych głowach !!!!
Tylko od nas samych zależy, kiedy może być lepiej...
Zobaczysz, że pewnego dnia sam dojdziesz do tego - rano wstaniesz i powiesz po co ja się tak tym przejmowałem, po co mi to było...
To tylko kwestia czasu...
Walcz i nie poddawaj się !!!

415

Odp: Życie po zdradzie...

Po tak krótkim czasie, jeśli obecnie jest się na takim etapie, jak Autor, można uznać za sukces smile

416

Odp: Życie po zdradzie...

adele 07, nie obraz sie ale siedzenie z negatywnymi myslami i ciagle marudzenie pod nosem (jak z Kewina samego w domu, ten mniejszy bandziir jak lapal irytacje to mruczal cos pod nosem, tak mi sie skojarzylo) i nic nie robienie w kierunku poprawy nie da Ci poprawy niczego taka w sumie prosta logika. Wiem, ze jest ciezko bo sam jestem w podobnej sytuacji, mysli kraza czasami powoduja, ze sie zrobi goraco, a za 15 min jak wspomne o tej mysli to juz jest zero reakcji organizmu. Wiem tez, ze na pstrykniecie palcami nic nie minie, ale w glowie sobie powtarzam “mam gdzies te mysli, pojawija sie i znikaja, a ja skupiam sie na sobie i na zadaniach jakie sobie postawilem.
To zamiast miziania kotkow ustal sobie za cel, ze po pracy musisz zrobic 15 tysiecy krokow, po powrocie sprawy domowe, pozniej pazurki i inne tematy kobiece, itd. Jak nie masz planu na to co chcesz i masz zrobic, tylko “o zrobie to samo co z moim eks, tylko z kotami, wiem ze nie bedzie tak super, ale tak sie zadowole” no to masochizm totalny, bo to jak powiedziec sobie “tylko on mnie kochal, zaden inny na mnie nie zwroci uwagi” nosz kur.. w glowe bym strzelil za takie myslenie.
Mi tez sie malo co chce robic, bo jest zimno, bo pochmurno, szybko ciemno, wszystko pozamykane, ale nie zwracam uwagi na to, tylko na to jakie sobie celem obralem i po co to robie, albo dla kogo - ano wlasnie dla siebie! Zeby nie marnowac czasu tylko robic cos dla siebie. Ja zaczalem czytac ksiazko i w miedzyczasie jak jade komunikacja miejska zeby nie myslec o kij wie kim, to pisze tu albo ucze sie zwrotow w roznych jezykach.

Powiem jeszcze jedno, jakbym widzial swoja eks, ze sie nie potrafi pozbierac po rozstaniu to w glebi umyslu czulbym sie lepiej, ze jednak ja zostawilem i odwrotnie, jakbym zostawil kogos dla kogos innego, to by mnie ch.. strzelil jakbym zobaczyl ze radzi sobie duzo lepiej niz ja. Nie chodzi mi tu o udowadnianie komus “zobacz gnoju co straciles” tylko chce Ci zobrazowac kim jestes w oczach innych, a jednoczesnie staniesz sie taka sama w swoich oczach.

Nie krytykuje medytacji, ale od medytacji wolalbym pograc w pilke z rownie starymi chlopami co ja na boisku, zeby wyrzucic z siebie syfiaste emocje, eyzwolic endorfiny, a jednoczesnie skupic mysli na grze, a nie na czyms innym.

Ja jak sprzatam to tez same mysli o eks, bo sprzatanie to u mnie praca na autopilocie, a jak autopilot to i mysli sa, a ze mysli o eks orzychodza jak czlowiek ma wolna glowe no to.. sama juz sobie odpowiedz.

Ida swieta, lapia Cie mysli a siedzisz w domu to zadzwon do znajomych zapytaj jak przygotowania do swiat, jakie plany na sylwestra, co tam slychac bo dawno nie gadaliscie, ale warunek jeden zeby te rozmowy z Twojej strony nie opieraly sie na marudzeniu i analizie/opowiadaniu o swoim eks starym.

U mnie kazdy dzien zaczyna sie lękiem i zwiazanymi myslami o eks, ale mowie sobie “zamknij gębę i powiedz mi co dzisiaj mamy do zrobienia w pracy i po pracy” zamiast zapisywac sobie w kajecik staram sie zapamietac co mam do zrobienia bo wtedy umysl zmuszam do skupianiu sie na czyms innym. Wracam z pracy czuje lęk, pytania w glowie do ktorej ona dzisiaj pracuje i co ma za zajecia po pracy i znowu “zamknij gebe, jedz szybko, ogarnij dom, spakuj rzeczy i szybko na trening”, pozniej przed snem, kusi jak diabli odblokowac wszedzie gdzie sie da gdzie zablokowalem, mysli czy juz sie z kims zwiazala, czy teskni, czy ja to boli, ze sie nie odzywam i znowu mowie sobie “dobra skoncz, zobacz gdzie jestes, kims jestes i za kogo powinienes sie uwazac i takimi dziewczynami sie nie przejmowac, pamietasz 1 eks? A 2 eks? Mowiles za kazdym razem, ze lepszej juz sie nie da miex kobiety i co? I za kazdym razem pojawiala sie lepsza na swoj sposob, wiec skoncz biadolic i do spania, bo jutro kolejny CUDOWNY dzien Twojego zycia ktory szkoda marnowac na bezsensowne, nic dobrego nie wnoszace mysli”. Nie, nie jest mi z tym latwo, tym bardziej ze to po tygodniu nie minelo i nie minie po kolejnym, ale wiem ze kiedys sie to skonczy, mocno w to wierze, i wierze ze jak sie nie bede poddawal to skonczy sie szybciej i mniej bede cierpial, walcze O SIEBIE i o SWOJE SZCZESCIE, a eks nie jest nawet w 1% czyms co daje mi radosc.

417

Odp: Życie po zdradzie...
adela 07 napisał/a:

Tak, ale to jest zmuszanie się do robienia czegoś na siłę+ a tu nie o to chodzi, ten proces musi być naturalny. Akurat ja na przykład i tak nie mogę się skupić, także działanie związane z myśleniem nie ma sensu. A jak szoruję np wannę to i tak myśli krążą wiadomo-gdzie.
Poza tym weź zamień nawyk popołudniowego polegiwania miziania z ukochanym na coś, co to może zastąpić. Ja próbowałam, miziać koty, ale no nie gadają że mną ani nie otaczają mocnym ramieniem.

Żeby nie być zupełnie na "nie", to zaczęłam próbować medytować. Przyznam, że ciągnie mnie, i być może szybko nie znudzi, ale i tak wolałabym polegiwać.

Adela jeżeli mamy szukać porównania, to chyba tylko smakołyk, jakiś wyśmienity deser jest nam w stanie, na chwilę zastąpić "mizianie" big_smile
Co do szorowania wanny - oczywiście, że myśli będą, ale wystarczy założyć słuchawki lub podkręcić głośniej muzykę, która będzie nas napędzała, czy nie lepiej odrazu się sprząta ???
Czasami wystarczy się skupić umysłowo na danej czynności, przykład np. krzyżówka, żeby przestać się martwić - przecież nie da się myśleć o dwóch rzeczach jednocześnie!!!
Medytacja, praca oddechem - połóż się wygodnie, w ciszy i spokoju, myśl intensywnie o jednym miejscu, wspomnieniu gdzie byłaś, bądź chciałabyś być sama (warunek nie może być to miejsce związane z ex) i zacznij powoli oddychać - 6x oddechów na minutę, 4s wdech, 6-8s wydech - oddychamy nosem. Bardzo powoli...
Ciężko - ???? Ale musisz wytrzymać, właśnie uspokajasz swój organizm wiesz ???
Nie wolno zbić z tropu swoich myśli - tylko to jedno miejsce...
Powtarzaj te ćwiczenia, a zobaczysz u siebie pozytywne zmiany...

Ja Cię odbieram jako Mega Pozytywną Kobietę !!!! Adela słyszysz ??? Wiem, że czasami krzyczysz i wołasz o pomoc na tym forum. Ja tak Cię jednak widzę !!!!!!! Co z tego, że opowiadasz to czy tamto, jak jednak w tym wszystkim Jesteś Niezwykła !!!!
I założe się, że to jest nie tylko moje zdanie...

418 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2020-12-18 00:10:54)

Odp: Życie po zdradzie...

No to widzisz, Życzliwy, mamy trochę inne temperamenty. Ty bardzo ekspresyjnie opisujesz swoja walkę. Każdą nieprzyjemna emocję chcesz zaraz stłumić, przegonić, zabić. Zajmując się czym tam akurat masz do zrobienia ( albo i nie). Taki jest Twój sposób, i jest do dobry chyba sposób, nie wiem, ważne, że u Ciebie działa.
Ja natomiast pozwalam, żeby te emocje przeszły przeze mnie, one tak przełażą i przełaża, aż w końcu je oswoję, straca swoją moc, i nie będą mnie już tak boleć. To taki mój system. Stad moje takie narzekanie, bo jak one tak łażą, to wywalam je trochę, pisząc tutaj. Tak trochę jak wąż, co połknął antylopę. Nieruchomieje, przetrawia. Może to być odbierane z zewnątrz jak babranie się w grajdołku smutku. Niewykluczone, że gdybym miała do czynienia z osobą, która własnie tak robi, irytowałabym się, że jest bezwolna i nie działa.
Mamy jednak coś wspólnego- przyglądamy się oboje tym myślom. Czyli oboje przyznajemy, że one istnieją. Zyczliwy je wali w mordę a Adela oswoi a potem odbierze im moc. O! Może tak Ci to przybliżę.
Z eksem jest tak, że on ma młodsza dziunię, więc przeżywa drugą ( trzecią) młodosć piedziesięciolatka. Podejrzewam, że gdyby widział, że sobie nie radzę, no to wiadomo-słabo, no szkoda mi jej trochę,  natomiast jeśli zobaczyłby wesołą i pogodną mnie, uspokoiłby trochę sumienie, że " o, poradziła sobie, spoko". I zajął się sobą . Wiec korci mnie czasem dać Mu znać, ze jest złym człowiekiem,żeby jednak ten robak poczucia winy nie przestał go gryżć. Ale nie daję. Nie wygonię go tak szybko z serca, ponieważ przez długie lata kochałam, jak żadnego człowieka i ufałam bezgranicznie.
Co do gadek ze znajomymi- pewnie, że tak, chciałabym tak swobodnie pogadać, ale wiesz, trawię te antylopę i ciężko mi udawać, że mam talię osy. Staram się nie męczyć innych, ale wyrywna do radosnych pogawędek nie jestem.

419 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-12-19 23:02:25)

Odp: Życie po zdradzie...
Zyczliwy napisał/a:

Otoz to. Sam widzialem jakie mam wahania nastroju trwajac w relacji, z jednej strony jest super, a zaraz sprowadza Cie druga osoba albo sytuacja na ziemie. Tym wieksza sila, jak w ciagu trwania relacji wiem czego chce tak naprawde. Zycie nauczylo mnie, zeby mowic glosno o swoich potrzebach, oczekiwaniach i nie dusic ich w sobie tylko dlatego, ze ktos Ci ucieknie. Jezeli ucieknie trudno, nie byl pisany, boli, no boli ale na pewno mniej niz jakbys mial dusic to w sobie i oklamywac samego siebie.
Mam za soba dwa zwiazki i dwa dosc ciezkie rozstania, schemat psychy jest taki sam, jednakze tym razem postanowilem cos z tym robic w celu poprawy psychy, a nie siedziec biernie i pozwalac robic doszczetny chaos myslom w mojej glowie i jak juz przejdzie ta wichura to wejsc i zaczac sprzatac. Nie jest latwo walczyc z wiatrem, jak widac sie poddalem i wyrzucilem to z siebie tutaj, jak sniadanie na kacu ktore sie nie przyjelo, bo zwyczajnie opadam z sil. Probuje raz a sensownie sobie dac odpowiedz, ktorej sie bede trzymal i ktora mnie z tej gehenny nadziei wyzwoli. Pierwszy tydzien pamietam strasznie lekko przyjalem, drugi w sumie tez. Zadnych lez, lekki dyskomfort i lekki lek co dalej, bo jednak nowa rzeczywistosc, ale bez wiekszych oporow. Odpowiedz w glowie jaka mi towarzyszyla to niedojrzalosc emocjonalna u partnerki, trgo sie trzymalem, to powodowalo, ze to ja czuje sie gora, a nie dolem. Dzisiaj mam watpliwosci i przez te watpliwosci to odczucie leku, stresu, presji ze musze cos zmienic, niska samoocena i generacja miliona mysli ukierunkowana w inna strona niz ta poczatkowo obrana, dalej wydaje mi sie ze tylko moze byc gniew, frustracja i fala łez, ale tej czesci totalnie nie odczuwam, moze pierwsze 3 dni od rozstania, a tak to spokoj.

Tak wiem, jestem wrazliwy. Aczkolwiek wyrzucanie tych refleksji ma swoje odbicie w postaci bogatszej wiedzy.
Czesto sobie mysle kurde to tylko krotka choc bardzo intensywna relacja i tak mi daje w kosc, co gdyby to byl 10 letni zwiazek, 3 wspolne kreydyty, wspolne mieszkanie, 3 dzieci, kot i zdrada.. o kurde! W tym momencie lekka ulga przychodzi jak na pstrykniecie palcami.

Artii, jasne ze predzej czy pozniej jak sie skonczy walka w glowie o eks, to przyjdzie nagle, niespodziewanie nowa milosc. Tak bylo z dwiema poprzednimi milosciami, a nawet wiecej ich bylo, tylko niektore konczyly sie szybciej.

Chyba to siedzenie na miejscu, lockdown, pogoda i ta rutyna mnie tak dobija.
Czas stworzyc jakis nowy plan dzialania z sensownymi odpowiedziami, ktore beda odbijaly glupie mysli jak pilke pingpongowa.

Udanej soboty:)!

Życzliwy dosłownie jak w pysk strzelił - ja tak samo myślę... Zobacz jakie masz teraz podejście do życia, ile doświadczenia. Twój ostatni związek, chciałeś dobrze - informowałeś o swoich potrzebach. Dałeś szansę swojej partnerce, czekałeś cierpliwie i co ?? Pomimo tego, że bardzo kochałeś, wiedząc że nic nie wskurasz odeszłeś - jak dojrzały twardo stąpający po ziemi facet.
A dawniej, po pierwsze szedłbyś w ten związek ślepo, zastanawiałbyś się czy się odezwać i spewnością dałbyś swojej więcej szans, a czas by leciał nieubłaganie.

Ja po tym czasie wiem jedno, rozpieściłem kopciuszka i na koniec ten kopciuszek mi pokazał właśnie... Z czasem w moim związku postępowały pewnie niekorzystne zmiany, moje oczekiwania wobec bż - nie liczyły się, natomiast jej "prośby" musiały być spełnione.
Teraz widzę jak podły miała charakter, ja z czasem coraz bardziej ustępowałem i jeszcze dałem sobie wmówić, że to moja wina - to jest dopiero paradoks smile
To jeszcze nie koniec - zamiast się otrząsnąć, to ja jeszcze bardziej się starałem - teraz z perspektywy czasu widzę ile błędów człowiek popełniał.
Czy byłem szczęśliwy - teraz wiem, że NIE (moja bż po przekroczeniu 30stki bardzo się zmieniła).
Ale tkwiłem w tym bo KOCHAŁEM, wierzyłem w prawdziwą miłość, poświęciłem się dla niej - oddałbym za nią wszystko, nawet życie i co ??
Moja rzekoma miłość podcieła mnie i bardzo nisko upadłem...

Pain kiedyś wypowiedziałaś coś w stylu, że zdrajca musi znienawidzić swoją ofiarę, żeby się pozbyć poczucia winy, to samo się tyczy Ciebie Paslawku mówiąc, nienawidzi się tych co się skrzywdziło, unika się wtedy wyrzutów sumienia - zgadzam się z Wami w 100% . Dlaczego o tym wspominam, bo teraz jestem tego świadkiem, jak bż pluje we mnie swoim jadem, jaka nienawiść czasami przemawia przez nią - kiedyś bym się zastanawiał dlaczego ??? Czym sobie na to zasłużyłem ?? Teraz już wiem - niczym, po prostu odreagowywuje na mnie smile)
To tylko świadczy o jednym, ja nie mam sobie nic do zarzucenia - a jej ataki tylko potwierdzają moją teze smile

420

Odp: Życie po zdradzie...

Artiii ,czy ja dobrze rozumiem? Znaczy się twoja była atakuje ciebie teraz bo jej nowe życie bez męża się nie podoba?  Czyżby już poczuła formułę ...wszystko na swój rachunek?  Zazwyczaj bywa że brak jelenia i worka treningowego do wyrzutów za wszelakie swe niepowodzenia baaardzo boli. Ja swoją byłą gdy po .....mnie o coś prosiła wysłałem z automatu tam gdzie szczęścia szukała ,czyli do wróżki.
U twojej widzę że już się nie podoba życie jakiego pragnęła ,na wzór siostry ,

421

Odp: Życie po zdradzie...

ostatnio trafiłem na coś co pasuje do wielu z forum , może moderacja dopuści link ? Mówi się że jeden obraz jest wstanie zastapić tysiąc słów , ja uważam że w tym przypadku to prawda.   https://demotywatory.pl/5041785/Trzeba- … sc-temu-co

422

Odp: Życie po zdradzie...

Arti, czytam twój temat od początku, gratuluję postawy i szybkiego rozwodu, jednocześnie życząc powodzenia.
Niestety, nie wiem czy trafnie czy nie, ale dostrzegam pewne sygnały, że troszkę udajesz przed samym sobą, że jest ok. Na przykład to, że każda singielka w okolicy została już przez Ciebie przeanalizowana pod względem tego, czy warto zagadać czy nie, chociaż rozwiodłeś się kilka dni temu. Jednocześnie widzisz, że to by nie miało szans (to dobrze). Natomiast jesteś tak naprawdę wciąż w pierwszej fazie po rozstaniu, daleko od obojętności.

Dlatego życzę Ci szczęścia w poukładaniu tego wszystkiego. W końcu przyjdzie obojętność.

423

Odp: Życie po zdradzie...
Kacper55 napisał/a:

Artiii ,czy ja dobrze rozumiem? Znaczy się twoja była atakuje ciebie teraz bo jej nowe życie bez męża się nie podoba?  Czyżby już poczuła formułę ...wszystko na swój rachunek?  Zazwyczaj bywa że brak jelenia i worka treningowego do wyrzutów za wszelakie swe niepowodzenia baaardzo boli. Ja swoją byłą gdy po .....mnie o coś prosiła wysłałem z automatu tam gdzie szczęścia szukała ,czyli do wróżki.
U twojej widzę że już się nie podoba życie jakiego pragnęła ,na wzór siostry ,

Kacper, tak może być jak piszesz, doszło więcej obowiązków - ze wszystkim musi sobie sama radzić. Nie ma męża, a ten co jest obok - stał się zupełnie obojętny, nie zwraca uwagii.
Widać jak czasami tego nie wytrzymuje i próbuje zwrócić na siebie uwagę - sam jestem zaskoczony, ze swojej postawy, że nie reaguje i szczerze dobrze mi z tym.. (jedyną osobą dla której się mogę poświęcić i coś zrobić jest mój syn)
Po drugie rocznica romansu już minęła, kto wie czy syndrom Harlequina powoli nie wygasa...
A siostra, która była dla niej oparciem i tak świetnie jej radziła, dobrze wiesz, że z czasem da o sobie znać - przecież ona ma swoje życie i nie ma czasu kogoś niańczyć...

Herlina - masz rację, wydawało mi się, że jestem już dość silny i tak było, aż ostatnio dwa dni temu zostałem sprowadzony na ziemię... Co do kobiet oczywiście, że analizuje je, po pierwsze dwukrotnie wpadłem w tą samą pułapkę, zastanawiałem się gdzie popełniam błąd, dlaczego ciągle szukam tego samego...
I jest mały sukces, szukałem tzw. zagubionych niewiniontek, po drugie za bardzo odpuszczałem w związku i ostatnie nie mówiłem wystarczajaco głośno czego oczekuje  !!!
A co do kobiet - tęsknie za bliskością, czasami mam gorsze dni z tego powodu, ale to nie oznacza, że mam się szybko pakować w nowy związek. Zdaje sobie sprawę, że jeszcze daleka droga przede mną i potrzebuje więcej czasu...
Najważniejsze, że z biegiem czasu moja lista pytań, nie wyjaśnionych zjawisk - staje się coraz krótsza smile
Pozdrawiam

424

Odp: Życie po zdradzie...

No właśnie chciałam zapytać w jak isposób ona pluje jadem. Czy to tylko próby zwrócenia uwagi, czy już agresywne zaczepki.

425

Odp: Życie po zdradzie...
adela 07 napisał/a:

No właśnie chciałam zapytać w jak isposób ona pluje jadem. Czy to tylko próby zwrócenia uwagi, czy już agresywne zaczepki.

Adela wszystkiego po trochu, to wygląda tak jakby ona nie panowała nad swoimi emocjami. Ja bardzo mało z nią obecnie rozmawiam, praktycznie w ogóle. To wygląda tak, że mogłaby mi normalnie odpowiedzieć, ale ona woli mnie zaatakować, rzucić obrażliwe epitety.
A ja jeszcze na to nie reaguje, staram się od jakiegoś czasu traktować ją jak powietrze i myślę, że ją to jeszcze bardziej irytuje...
Kiedyś miała mnie na każde zawołanie, a teraz widzi jak stałem się dla niej obojętny...
Ja po prostu mówiąć krótko, nic wobec niej nie robię...
Wczoraj np. pytała się czy początkiem roku się wyprowadzam - odpowiedziałem TAK, bo takie życie nie ma sensu, myślałem, że ucieszy się a jednak nie, ona by chciała żebym jeszcze jakiś czas pozostał...
Odpowiedziałem, że po świętach załatwiamy sprawy majątkowe i spadam, tak jak umawialiśmy się i koniec tematu.
Nie wiem czy zaczyna u niej coś świtać, mija fascynacja boczniakiem, ale wiem jedno powoli dochodzi do niej, że życie jednak nie jest takie kolorowe...
Moja rodzina, bo poszła na imprezę też jej dała do myślenia, bo nie została dobrze potraktowana... Po pierwsze ja bym nie poszedł, ale ona chciała coś zapewne pokazać, na siłke "fitnes" też się jej już nie chce chodzić, bo moja siostra zrezygnowała...
Na każdym kroku dostaje w kość, jeszcze kwestia czasu, jak jej piękna siostra również się wypnie na nią, myślę że brutalna prawda powoli dociera...
A ja jestem kim jestem, ludzie do mnie dzwonią, zapraszają - myślę, że to też ją boli...
Co nie zmienia faktu, że kobietę, którą dawniej pokochałem, to już nie jest ta osoba co mijam ją codziennie w mieszkaniu...
Bardzo się zmieniła - teraz to widzę, dziwie sie, że wcześniej tego nie zauważyłem, ale jak pisałem wcześniej byłem tak zaślepiony miłością...
Tęsknie - Tak, za swoim byłym życie, za dawną miłością, ale nie z tą kobietą!!!
Niestety przykre ale prawdziwe... (to są moje przemyślenia)

426

Odp: Życie po zdradzie...

Czyli masz odczucie : niby to samo ciało , wzrost, włosy i głos podobny ale inne ruchy i odruchy tak jakby ktoś mózg podmienił na całkowicie inny. Nie ty pierwszy i ostatni odczuwasz uświadamianie zdrajczyni co narozrabiała bezpowrotnie, ale na pewno nigdy ale to nigdy nie usłyszysz od niej przeprosin i przyznania do zdrad bo to by świadczyło o niej jaka jest/była naprawdę a tego kobiece ego nie jest wstanie unieść (wszyscy są winni tylko nie ja). Ty już jesteś innym facetem , ona zresztą też wskutek romansu więc twoje podeście do niej jako obcej kobiety jest normalne - życie.

427

Odp: Życie po zdradzie...
Artiii napisał/a:
adela 07 napisał/a:

No właśnie chciałam zapytać w jak isposób ona pluje jadem. Czy to tylko próby zwrócenia uwagi, czy już agresywne zaczepki.

Adela wszystkiego po trochu, to wygląda tak jakby ona nie panowała nad swoimi emocjami. Ja bardzo mało z nią obecnie rozmawiam, praktycznie w ogóle. To wygląda tak, że mogłaby mi normalnie odpowiedzieć, ale ona woli mnie zaatakować, rzucić obrażliwe epitety.
A ja jeszcze na to nie reaguje, staram się od jakiegoś czasu traktować ją jak powietrze i myślę, że ją to jeszcze bardziej irytuje...
Kiedyś miała mnie na każde zawołanie, a teraz widzi jak stałem się dla niej obojętny...
Ja po prostu mówiąć krótko, nic wobec niej nie robię...
Wczoraj np. pytała się czy początkiem roku się wyprowadzam - odpowiedziałem TAK, bo takie życie nie ma sensu, myślałem, że ucieszy się a jednak nie, ona by chciała żebym jeszcze jakiś czas pozostał...
Odpowiedziałem, że po świętach załatwiamy sprawy majątkowe i spadam, tak jak umawialiśmy się i koniec tematu.
Nie wiem czy zaczyna u niej coś świtać, mija fascynacja boczniakiem, ale wiem jedno powoli dochodzi do niej, że życie jednak nie jest takie kolorowe...
Moja rodzina, bo poszła na imprezę też jej dała do myślenia, bo nie została dobrze potraktowana... Po pierwsze ja bym nie poszedł, ale ona chciała coś zapewne pokazać, na siłke "fitnes" też się jej już nie chce chodzić, bo moja siostra zrezygnowała...
Na każdym kroku dostaje w kość, jeszcze kwestia czasu, jak jej piękna siostra również się wypnie na nią, myślę że brutalna prawda powoli dociera...
A ja jestem kim jestem, ludzie do mnie dzwonią, zapraszają - myślę, że to też ją boli...
Co nie zmienia faktu, że kobietę, którą dawniej pokochałem, to już nie jest ta osoba co mijam ją codziennie w mieszkaniu...
Bardzo się zmieniła - teraz to widzę, dziwie sie, że wcześniej tego nie zauważyłem, ale jak pisałem wcześniej byłem tak zaślepiony miłością...
Tęsknie - Tak, za swoim byłym życie, za dawną miłością, ale nie z tą kobietą!!!
Niestety przykre ale prawdziwe... (to są moje przemyślenia)

Jeśli byłeś na kiwnięcie palcem i ew wszystkim ją wyręczałeś, to teraz "do dupy jej się naleje". Już zaczyna to odczuwać, i stąd jej zachowanie. No, bo może jej zdaniem mógłbyś jej w czymś tam pomagać, jakichś codziennych sprawach? Może gdy ludzie się rozstają w innych okolicznościach, a nie wtedy, gdy jedno zrobiło świństwo drugiemu. Megaświństwo rzutujące na życie.

428

Odp: Życie po zdradzie...

Artiii,

Nie ma się co dziwić, że ludzie w Waszym otoczeniu tak ją traktują. Nie wiem czego się spodziewała. Z tym mieszkaniem też, może liczyła, że Ci przejdzie, że mimo wszystko zostaniesz. Chyba nie do końca dotarło do niej co się w ogole stało...

429

Odp: Życie po zdradzie...
normalnyjestem napisał/a:

Czyli masz odczucie : niby to samo ciało , wzrost, włosy i głos podobny ale inne ruchy i odruchy tak jakby ktoś mózg podmienił na całkowicie inny. Nie ty pierwszy i ostatni odczuwasz uświadamianie zdrajczyni co narozrabiała bezpowrotnie, ale na pewno nigdy ale to nigdy nie usłyszysz od niej przeprosin i przyznania do zdrad bo to by świadczyło o niej jaka jest/była naprawdę a tego kobiece ego nie jest wstanie unieść (wszyscy są winni tylko nie ja). Ty już jesteś innym facetem , ona zresztą też wskutek romansu więc twoje podeście do niej jako obcej kobiety jest normalne - życie.

Normalnyjestem zgadza się, znam bardzo dobrze swoją bż i wiem, że nigdy w życiu nie przyznałaby się do takiego błędu... Dlatego od czasu do czasu te ataki na mnie, tylko co jak mnie w końcu zabraknie, nie będzie mnie miała obok, a sumienie się odezwie ???

Adela, tak właśnie jest pretensje do wszystkich, tylko nie do siebie (ona tak od dawna już miała). A teraz dobrze wie, że już nie mam prawa nic robić, ale jeszcze się łudzi, a mógłby chociaż, z czystej przyzwoitości itd. Tak jak powiedziałaś, miała dobrze i nie doceniła tego, teraz przyjdzie czas, na zmierzenie się z twardymi zasadami w życiu...

430

Odp: Życie po zdradzie...
KoloroweSny napisał/a:

Artiii,

Nie ma się co dziwić, że ludzie w Waszym otoczeniu tak ją traktują. Nie wiem czego się spodziewała. Z tym mieszkaniem też, może liczyła, że Ci przejdzie, że mimo wszystko zostaniesz. Chyba nie do końca dotarło do niej co się w ogole stało...

KoloroweSny z pewnością coś w tym jest, znając mój ugodowy charakter, na wiele zapewne liczyła. Udając się na impreze, oczywiście, że chciała sprawdzić jak ją odbierają inny - sama dobrze zdaje sobie sprawę co zrobiła, ale nie chciałaby aby to kiedyś wyszło. Jak znam życie, swoim rodzicom nie powiedziała prawdy... Taka jest właśnie odważna...

431 Ostatnio edytowany przez Pwgen (2020-12-20 21:14:57)

Odp: Życie po zdradzie...

Artiii - tak jak mówiłem wydaje mi się że trochę za dobrze to przechodzisz. Oczywiście życzę ci jak najlepiej ale porównując innych użytkowników tego forum i siebie widzę diametralnie różne podejście i przeżywanie tego wszystkiego. Zobaczymy jak będziesz już na swoim, bez żony bez dziecka.
I swoją drogą Jak sobie wyobrażasz święta. Taka ostatnia wieczerza? Nie wiem czy bym to wytrzymał, nie wiem czy bym wytrzymał spędzenie tego okresu z moją jż. To jakaś masakra, po co to sobie robisz?

chyba że cały czas liczysz na to że twoja żona po terapii szokowej się jakoś ocknie, możecie przecież żyć razem nie będąc już małżeństwem. Może o to chodzi nie pojmuję tego. Ja przynajmniej mam sytuację jasną moja ścieli sobie gniazdko już ze swoim boczniakiem, choć w głębi duszy chciałbym aby ją ruszyło sumienie i żeby odezwała się do mnie na święta.

Poczuł pewną ulgę gdybym mógł wygarnąć jej kilka spraw, długo nad tym myślałem (praktycznie cały dzień dzisiaj na wycieczce w górach) i chyba zawarł to w takim krótkim przesłaniu:

"Jeśli chcesz przebaczenia ode mnie to stań przed lustrem powiedz na głos, że miałaś kochającego cię męża a potem wypowiedz wszystkie świństwa, kłamstwa, oszustwa i inne przykre rzeczy jakie mi zrobiłaś przez cały czas naszego związku. Jeśli nie uronisz ani jednej łzy, jeżeli nie zrobi To na Ciebie żadnego wrażenia i będziesz mogła dalej patrzeć w swoje odbicie to znaczy, że ja ci wybaczyłem..."

432 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-12-20 21:51:27)

Odp: Życie po zdradzie...
Pwgen napisał/a:

Artiii - tak jak mówiłem wydaje mi się że trochę za dobrze to przechodzisz. Oczywiście życzę ci jak najlepiej ale porównując innych użytkowników tego forum i siebie widzę diametralnie różne podejście i przeżywanie tego wszystkiego. Zobaczymy jak będziesz już na swoim, bez żony bez dziecka.
I swoją drogą Jak sobie wyobrażasz święta. Taka ostatnia wieczerza? Nie wiem czy bym to wytrzymał, nie wiem czy bym wytrzymał spędzenie tego okresu z moją jż. To jakaś masakra, po co to sobie robisz?

chyba że cały czas liczysz na to że twoja żona po terapii szokowej się jakoś ocknie, możecie przecież żyć razem nie będąc już małżeństwem. Może o to chodzi nie pojmuję tego. Ja przynajmniej mam sytuację jasną moja ścieli sobie gniazdko już ze swoim boczniakiem, choć w głębi duszy chciałbym aby ją ruszyło sumienie i żeby odezwała się do mnie na święta.

Poczuł pewną ulgę gdybym mógł wygarnąć jej kilka spraw, długo nad tym myślałem (praktycznie cały dzień dzisiaj na wycieczce w górach) i chyba zawarł to w takim krótkim przesłaniu:

"Jeśli chcesz przebaczenia ode mnie to stań przed lustrem powiedz na głos, że miałaś kochającego cię męża a potem wypowiedz wszystkie świństwa, kłamstwa, oszustwa i inne przykre rzeczy jakie mi zrobiłaś przez cały czas naszego związku. Jeśli nie uronisz ani jednej łzy, jeżeli nie zrobi To na Ciebie żadnego wrażenia i będziesz mogła dalej patrzeć w swoje odbicie to znaczy, że ja ci wybaczyłem..."

Uparłeś się mnie dosłownie smile z tym twierdzeniem, że za dobrze to przechodzę... Czytałeś moje ostatnie posty ??? Po części uwierzyłem w to i chciałem się sprawdzić - zacząłem czytać swój wątek od początku i co, zaraz zostałem sprowadzony na ziemię, cofnąłem się o kilka kroków... Noc miałem tragiczną, a poranek jeszcze gorszy !!!
Co do zbliżających świąt, aż mnie czepie na samą myśl o nich - jak dla mnie mogłby ich teraz nie być... A zawsze kochałem święta, zwłaszcza te grudniowe - dla mnie był to najpiękniejszy okres.
Wigilia przecież to jasne, że nie spędze jej z bż, tak samo będzie pierwszego i drugiego dnia świąt - to będą nasze pierwsze oddzielne święta...
Czy liczę, że moja bż się ocknie - w pewnym sensie tak, ale nie wyobrażam sobie już życia z nią, to nie jest ta sama osoba co kiedyś, już nigdy nie będzie jak dawniej, więc po co się oszukiwać i łudzić.
Tęsknie za swoim dotychczasowym życiem, to fakt, ale poczyniłem pewne postępy już nie za całym ,od momentu kiedy moja bż zaczęła się zmieniać - tego okresu nie chciałbym znać. Cały czas pracuje nad sobą, czytam to forum, analizuje zachowania ludzkie i powoli w tym wszystkim dostrzegam swoje błędy...
Jak kiedyś chce stworzyć szczęśliwy związek, muszę dogłębnie przepracować stary... Ja już nie chce popełniać błędów z przeszłości - na szczęście coraz więcej widzę...
Co do mojej bż - zauważ, że nie przemawia przeze mnie nienawiść, skrzywdziła mnie to fakt i to bardzo mocno, ale dała mi wspaniałego syna !!! To właśnie dla niego, mam szacunek dla niej...
Wiem, że może Ci się to wydawać dziwne, ale da się funkcjonować z bż pod jednym dachem - wyłączyłem się na pewne bodźce z jej strony, nie reaguje na nią - pogodziłem się chyba z najgorszym faktem, że jej już dla mnie nie ma !!!

I wcale nie jest tak kolorowo, bo przychodzą te gorsze dni i muszę stawiać im czoła !!! Ja chce żyć !!! I być WOLNYM człowiekiem jak dawniej !!! Dlatego cały czas pracuje nad tym i walczę...

I mam coś dla Ciebie, kolega na Forum mi dzisiaj podesłał - https://demotywatory.pl/5041785/Trzeba- … sc-temu-co

Pozdrawiam

433 Ostatnio edytowany przez Pwgen (2020-12-20 22:04:47)

Odp: Życie po zdradzie...

Hmm. Z jedną rzeczą z tego obrazka się nie zgodzę, mianowicie z szybkim przebaczeniem i ja i ty już to przerabialiśmy i co z tego wyszło
Ps. Widziałem ten obrazek - to forum też jest moją terapią - choć się nie udzielam (zaglądam to po kilka razy dziennie) to zawsze staram się przemyśleć przemyślenia innych oraz to co ich spotkało. To taka lekcja życia dla mnie, bo do tej pory chyba za lekko w życiu miałem.

Również pozdrawiam i życzę dobrej nocy bez tych snów (wierny jakich) ja jestem już trochę wytyrany po wycieczce i odpływam.

434

Odp: Życie po zdradzie...
Pwgen napisał/a:

Hmm. Z jedną rzeczą z tego obrazka się nie zgodzę, mianowicie z szybkim przebaczeniem i ja i ty już to przerabialiśmy i co z tego wyszło
Ps. Widziałem ten obrazek - to forum też jest moją terapią - choć się nie udzielam (zaglądam to po kilka razy dziennie) to zawsze staram się przemyśleć przemyślenia innych oraz to co ich spotkało. To taka lekcja życia dla mnie, bo do tej pory chyba za lekko w życiu miałem.

Również pozdrawiam i życzę dobrej nocy bez tych snów (wierny jakich) ja jestem już trochę wytyrany po wycieczce i odpływam.

Pwgen nie ważne co z tego wyszło, przebaczać trzeba !!! Posąpiliśmy bardzo słusznie i do końca życia możemy być z tej decyzji dumni !!!

3maj się - spokojnej nocki, wypoczywaj smile

435

Odp: Życie po zdradzie...
Pwgen napisał/a:

Artiii - tak jak mówiłem wydaje mi się że trochę za dobrze to przechodzisz. Oczywiście życzę ci jak najlepiej ale porównując innych użytkowników tego forum i siebie widzę diametralnie różne podejście i przeżywanie tego wszystkiego. Zobaczymy jak będziesz już na swoim, bez żony bez dziecka.
I swoją drogą Jak sobie wyobrażasz święta. Taka ostatnia wieczerza? Nie wiem czy bym to wytrzymał, nie wiem czy bym wytrzymał spędzenie tego okresu z moją jż. To jakaś masakra, po co to sobie robisz?

chyba że cały czas liczysz na to że twoja żona po terapii szokowej się jakoś ocknie, możecie przecież żyć razem nie będąc już małżeństwem. Może o to chodzi nie pojmuję tego. Ja przynajmniej mam sytuację jasną moja ścieli sobie gniazdko już ze swoim boczniakiem, choć w głębi duszy chciałbym aby ją ruszyło sumienie i żeby odezwała się do mnie na święta.

Poczuł pewną ulgę gdybym mógł wygarnąć jej kilka spraw, długo nad tym myślałem (praktycznie cały dzień dzisiaj na wycieczce w górach) i chyba zawarł to w takim krótkim przesłaniu:

"Jeśli chcesz przebaczenia ode mnie to stań przed lustrem powiedz na głos, że miałaś kochającego cię męża a potem wypowiedz wszystkie świństwa, kłamstwa, oszustwa i inne przykre rzeczy jakie mi zrobiłaś przez cały czas naszego związku. Jeśli nie uronisz ani jednej łzy, jeżeli nie zrobi To na Ciebie żadnego wrażenia i będziesz mogła dalej patrzeć w swoje odbicie to znaczy, że ja ci wybaczyłem..."

DOKŁADNIE NA TO ZEBRAŁO MI SIE W PIATEK, gdy miałam zadzwonić.
I wiem, że kiedys to zrobie, tylko teraz jestem jeszcze za słaba.

436

Odp: Życie po zdradzie...
adela 07 napisał/a:
Pwgen napisał/a:

Artiii - tak jak mówiłem wydaje mi się że trochę za dobrze to przechodzisz. Oczywiście życzę ci jak najlepiej ale porównując innych użytkowników tego forum i siebie widzę diametralnie różne podejście i przeżywanie tego wszystkiego. Zobaczymy jak będziesz już na swoim, bez żony bez dziecka.
I swoją drogą Jak sobie wyobrażasz święta. Taka ostatnia wieczerza? Nie wiem czy bym to wytrzymał, nie wiem czy bym wytrzymał spędzenie tego okresu z moją jż. To jakaś masakra, po co to sobie robisz?

chyba że cały czas liczysz na to że twoja żona po terapii szokowej się jakoś ocknie, możecie przecież żyć razem nie będąc już małżeństwem. Może o to chodzi nie pojmuję tego. Ja przynajmniej mam sytuację jasną moja ścieli sobie gniazdko już ze swoim boczniakiem, choć w głębi duszy chciałbym aby ją ruszyło sumienie i żeby odezwała się do mnie na święta.

Poczuł pewną ulgę gdybym mógł wygarnąć jej kilka spraw, długo nad tym myślałem (praktycznie cały dzień dzisiaj na wycieczce w górach) i chyba zawarł to w takim krótkim przesłaniu:

"Jeśli chcesz przebaczenia ode mnie to stań przed lustrem powiedz na głos, że miałaś kochającego cię męża a potem wypowiedz wszystkie świństwa, kłamstwa, oszustwa i inne przykre rzeczy jakie mi zrobiłaś przez cały czas naszego związku. Jeśli nie uronisz ani jednej łzy, jeżeli nie zrobi To na Ciebie żadnego wrażenia i będziesz mogła dalej patrzeć w swoje odbicie to znaczy, że ja ci wybaczyłem..."

DOKŁADNIE NA TO ZEBRAŁO MI SIE W PIATEK, gdy miałam zadzwonić.
I wiem, że kiedys to zrobie, tylko teraz jestem jeszcze za słaba.

Adela kiedyś przyjdzie na to czas, ale jeszcze nie teraz...
Sama wiesz, co się ze mną stało, jak zacząłem rozgrzebywać przeszłość - jak czytałem swój wątek od początku...

Adela, ja kcem skosztować ten chlebek bananowy big_smile

437

Odp: Życie po zdradzie...

Jak dotrzesz do rana przed moja pracą to moze sie załapiesz.
Ale łatwiej bedzie, jak przywioze na spotkanie u Pain.

438

Odp: Życie po zdradzie...
adela 07 napisał/a:

Jak dotrzesz do rana przed moja pracą to moze sie załapiesz.
Ale łatwiej bedzie, jak przywioze na spotkanie u Pain.

O widzisz już lepiej smile
Ja mogę być u Ciebie w mgnieniu oka big_smile

439

Odp: Życie po zdradzie...

A co, jestes przejazdem w Zgierzu?

440

Odp: Życie po zdradzie...
adela 07 napisał/a:

A co, jestes przejazdem w Zgierzu?

Nie, Moja Droga jestem myślami przy Tobie smile

441

Odp: Życie po zdradzie...

Flirciarz:)

442

Odp: Życie po zdradzie...

bananowa młodzież smile

443

Odp: Życie po zdradzie...
paslawek napisał/a:

bananowa młodzież smile

Dzisiaj to już nawet na Forum, nie można być miłym smile))

444 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2020-12-20 23:42:09)

Odp: Życie po zdradzie...

Można. Paslawek też jest miły. Napisał "młodzież"

445

Odp: Życie po zdradzie...

Arti, ze się nie udzielalem to nie znaczy, ze nie czytalem! Gratulacje, z powodu rozwodu - w sumie jak to brzmi.. ;-) Jak sam zauwazyles jestem trochę młodszy od Ciebie - całe szczęście, ze ja ślubu nie miałem. Ludzie się strasznie zmieniają jak Twoja Była, czy moja ex. Na początku razem skały przenos, a później kestes najgorszy. Pamiętam swoje początki rok temu, ciągle plakalem, w sumie ja ledwo zylem - bo cały moj świat poszedł w pizdu.. szcescie, ze mam znajomych ciągle tych samych od dobrych 10-15 lat, mam rodzinę, która mnie wspiera. i Wrocilem do rodziny - bo nie byłem w stanie mieszkać sam wiedząc, ze ona jest w bloku naprzeciwko u gaha.

Podnosilem się stopniowo, na początku miałem w głowie ciągle jej gadanie, ze wstyd z mną wychodzić bo taki gruby jestem - Zapisalem się na siłownię, tam odcinalem głowę, i w początkowej fazie robilem to dla niej, by jej pokazać - i to był wielki motywator. Spotkałem się z nią w lipcu i co? ciągle same komplementy, jak Tylko wyglądasz, ze w związku tak nie było można? - pewnie było można xD, ale jak ja poczulem tej jej wzrok na sobie, który był na początku naszego spotykania się powiedziałem sobie - mam to co chciałem. ODZYSKALEM siebie.
Przecież na spotkaniu ona mi ciągle walila komplementy, aż powiedziała, ze do NIEJ KARMA WRÓCIŁA - i ze nie jest z tym fagasem niby był najgorszy.. ją też byłem przecież - czytalem to w wiadomościach co ona pisała do niego o mnie. Nagle zaczęła coś gadac o ciąży, ale tak skrotami, a piwo z mną Piła. Następnie nie mieliśmy kontaktu z 2 miesiące, spotkałem się z nią pod koniec lata i dalej komplementy itd, ale już dochodziły jej głupie teksty, ze mam takich srakich kolegów - powiedziałem - ale toci koledzy umieli mnie wyciągnąć z tego gowna w którym byłem, a Ty kogo masz? widzę ze odzywasz się do starych znajomych bo sama została ( będąc z mną nie utrzymywała z nikim znajomym kontaktu, ją miałem ciągle mam do dziś) wypilismy jedno piwo, drugie, 6,7 ona ciągle o tej ciąży itd... i w końcu wyladowalem u niej, skończyło czym się skończyło.. po wszystkim powiedziałem jej, ze ją wiem o wszystkim co o mnie gadała, pisała głupoty bo to wszystko wyczytalem ;-) jej wyraz twarzy jak Podhalem hasło do laptopa xD i nagle już nie byłem najlepszy :-) rano dostalem tylko wiadomość 'jak tak maja wyglądać nasze spotkania to się nie spotykajmy' i już jest cisza 4 czy 5 miesiąc. Też jej na końcu już trochę za dużo nagadalem, język się rozwiązał po alkoholu - ale cóż, ona mnie rok temu gorzej po traktowała. Najlepsze to, ze ona nic nie pamiętala jak mnie wzywała.

coś chciała osiągnąć, ale się zdziwila, ze ją za dużo wiem. Niby jest w ciąży, niby nie. Nie wiem. raz gadała ze tak raz ze nie - gadaj jak z tłokiem.

ARTI! głowa do góry, będą słabe chwilę ją do dziś takie mam, wiem ile z siebie dalej. Żyć trzeba dalej. Ją swój cel osiagnalem - zobaczyła co straciła jak tamten ją kopnął i została z brzuchem, a na spotkanie przyszedlem JĄ ładnie ubrany, dużo chudy, wiedzacy więcej niż ona myślała!

chętnie bym Cię poznał mimo różnicy wieku!

446

Odp: Życie po zdradzie...

artii
A jak Ty będziesz spędzał swięta? Tak sobie mysle, że przecież mieszkacie razem no i macie dziecko... tak nawet bardziej dla niego... jej, nie zazdroszcze Ci

447 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-12-23 20:27:14)

Odp: Życie po zdradzie...
XYW napisał/a:

Arti, ze się nie udzielalem to nie znaczy, ze nie czytalem! Gratulacje, z powodu rozwodu - w sumie jak to brzmi.. ;-) Jak sam zauwazyles jestem trochę młodszy od Ciebie - całe szczęście, ze ja ślubu nie miałem. Ludzie się strasznie zmieniają jak Twoja Była, czy moja ex. Na początku razem skały przenos, a później kestes najgorszy. Pamiętam swoje początki rok temu, ciągle plakalem, w sumie ja ledwo zylem - bo cały moj świat poszedł w pizdu.. szcescie, ze mam znajomych ciągle tych samych od dobrych 10-15 lat, mam rodzinę, która mnie wspiera. i Wrocilem do rodziny - bo nie byłem w stanie mieszkać sam wiedząc, ze ona jest w bloku naprzeciwko u gaha.

Podnosilem się stopniowo, na początku miałem w głowie ciągle jej gadanie, ze wstyd z mną wychodzić bo taki gruby jestem - Zapisalem się na siłownię, tam odcinalem głowę, i w początkowej fazie robilem to dla niej, by jej pokazać - i to był wielki motywator. Spotkałem się z nią w lipcu i co? ciągle same komplementy, jak Tylko wyglądasz, ze w związku tak nie było można? - pewnie było można xD, ale jak ja poczulem tej jej wzrok na sobie, który był na początku naszego spotykania się powiedziałem sobie - mam to co chciałem. ODZYSKALEM siebie.
Przecież na spotkaniu ona mi ciągle walila komplementy, aż powiedziała, ze do NIEJ KARMA WRÓCIŁA - i ze nie jest z tym fagasem niby był najgorszy.. ją też byłem przecież - czytalem to w wiadomościach co ona pisała do niego o mnie. Nagle zaczęła coś gadac o ciąży, ale tak skrotami, a piwo z mną Piła. Następnie nie mieliśmy kontaktu z 2 miesiące, spotkałem się z nią pod koniec lata i dalej komplementy itd, ale już dochodziły jej głupie teksty, ze mam takich srakich kolegów - powiedziałem - ale toci koledzy umieli mnie wyciągnąć z tego gowna w którym byłem, a Ty kogo masz? widzę ze odzywasz się do starych znajomych bo sama została ( będąc z mną nie utrzymywała z nikim znajomym kontaktu, ją miałem ciągle mam do dziś) wypilismy jedno piwo, drugie, 6,7 ona ciągle o tej ciąży itd... i w końcu wyladowalem u niej, skończyło czym się skończyło.. po wszystkim powiedziałem jej, ze ją wiem o wszystkim co o mnie gadała, pisała głupoty bo to wszystko wyczytalem ;-) jej wyraz twarzy jak Podhalem hasło do laptopa xD i nagle już nie byłem najlepszy :-) rano dostalem tylko wiadomość 'jak tak maja wyglądać nasze spotkania to się nie spotykajmy' i już jest cisza 4 czy 5 miesiąc. Też jej na końcu już trochę za dużo nagadalem, język się rozwiązał po alkoholu - ale cóż, ona mnie rok temu gorzej po traktowała. Najlepsze to, ze ona nic nie pamiętala jak mnie wzywała.

coś chciała osiągnąć, ale się zdziwila, ze ją za dużo wiem. Niby jest w ciąży, niby nie. Nie wiem. raz gadała ze tak raz ze nie - gadaj jak z tłokiem.

ARTI! głowa do góry, będą słabe chwilę ją do dziś takie mam, wiem ile z siebie dalej. Żyć trzeba dalej. Ją swój cel osiagnalem - zobaczyła co straciła jak tamten ją kopnął i została z brzuchem, a na spotkanie przyszedlem JĄ ładnie ubrany, dużo chudy, wiedzacy więcej niż ona myślała!

chętnie bym Cię poznał mimo różnicy wieku!

Dobrze, że czytałeś smile)) Tylko ja pisałem do Ciebie w jednym z Twoich wątków, a tu gość dosłownie nic - zniknął i koniec... Ślad po nim zaginął. Nie ma czego gratulować, może jedynie faktu, że tak szybko poszło...
Wiem, że już to pisałem, ale dobrze się stało, że wróciłeś - po pierwsze pokażesz innym, że warto walczyć o siebie i jesteś tego dowodem, jak wiele można osiągnąć jak się tylko chce smile Przeczytaj sobie jeszcze swoje wpisy z przed miesiąca i te dosłownie z przed kilku dni - jest różnica i to znaczna różnica smile)) Normalnie szok, jak szybko dałeś radę smile)) Wielki szacun za to !!!
Nigdy nie rozumiałem i nie będę miał do takich typów szacunku, co oceniają innych po wyglądzie... Moim zdaniem osoby przy kości, mają większe poczucie humoru, pewność siebie i akceptacje samego siebie... Znam wiele pseudo lasek - co są same, pomimo, że wyglądają prze pięknie - są tak zagubione, brak im pewności siebie i wiele, wiele innych... Chociaż, że sam jestem szczupły smile
Zrobiłeś coś dla siebie, chciałeś jej pokazać i to Ci się udało - teraz już dosłownie wiesz, kogo straciłeś !!! Nie ma czego żałować, najważniejsze, że pogodziłeś się z tym smile
Masz teraz większe doświadczenie, wiesz jakich lasek omijać szerokim łukiem i przede wszystkim idziesz dalej, po swoje szczęście...
Ja sobie radzę smile)) raz lepiej raz gorzej, ale każda moja porażka motywuje mnie do dalszej walki !!!! Kiedyś leżałem, a teraz stoje - nie mam zamiaru się poddawać, nic a nic mnie już nie położy... Pogodziłem się, że bż już nie ma, przynajmniej dla mnie... Osobę, którą bardzo kiedyś kochałem, to nie jest z pewnością ta kobieta, którą mijam codziennie w naszym mieszkaniu... Tęsknie za swoim starym życiem, ale jego już nie ma i nigdy nie wróci - trzeba iść do przodu, mam plan i jego się teraz 3mam smile
Co do mnie również miło byłoby się spotkać, pogadać, wypić za nasze zdrowie! Niestety Ty mieszkasz na drugim końcu Polski, ale nigdy nie mów nigdy smile Ja bywam nad polskim morzem, kto wie... Co z tego, że jestem starszy, na szczęście jeszcze nie wyglądam źle, przed odkryciem zdrady - nie dałbyśmi więcej niż max pod 30stkę... Tak się dobrze 3małem smile teraz nie jest najgorzej, ale nie zmienia faktu, że ta historia trochę mnie postarzała...
Natomiast jedno jest pewne, że spokojnie mógłbym iść na dyskotektę z nastolatkami i wcale nie odbiegał bym wyglądem od nich smile)))
Narazie oczywiście, nikogo nie szukam, nie spotykam się - powoli kończę zbierać informację o samym sobie, prze analizowałem swoje małżeństwo - błędy, porażki tak na przyszłość. Myślę, że niedługo tym razem ja, zniknę z tego Forum, jestem bardzo wdzięczny wszystkim, którzy mi pomogli i byli ze mną w tych trudnych chwilach dla mnie... Nowy rok - to będzie czas na otwarcie nowego rozdziału życia, trzeba iść do przodu... Kiedyś zapewne wrócę i dokończę swoją historię... Tak jak właśnie Ty - dla innych, pokazać, że warto Walczyć o siebie, że kiedyś stałem na początku drogi i pomimo, że było bardzo ciężko, dosłownie beznadziejnie udało mi się przejść ją do samego końca... Bo warto mieć nadzieje....
Pozdrawiam Dobry Człowieku !!!!! 3maj się i życzę dużo radości z życia i jeszcze więcej sukcesów....

448 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-12-23 20:42:29)

Odp: Życie po zdradzie...
adela 07 napisał/a:

artii
A jak Ty będziesz spędzał swięta? Tak sobie mysle, że przecież mieszkacie razem no i macie dziecko... tak nawet bardziej dla niego... jej, nie zazdroszcze Ci

Adela w święta się rozchodzimy, będziemy pierwszy raz spędzać je oddzielnie... Okres świąt na mnie ciężko działa, ale tak to naprawdę jest OK. Nie przeszkadza mi moja bż - ja jej już praktycznie nie widzę, nie rozmawiamy - mijamy się jak powietrze... Wyrzuciłem ją z mojej głowy, ta kobieta czym obecnie się stała moja bż - lepiej jej nie znać, ona będzie mi dawać tylko złość i cierpienie - po co mi to ???
Patrzę na życie w inny sposós, na plusy - mam syna w domu jeszcze smile)) będę go rano widział w wigilię smile))) czego można chcieć więcej od życia... A ona - jest bo jest i tyle...
Na życie, swój rozwód - patrzę pozytywnie, szukam w swojej głowie tylko tych dobrych cech, jakich ??? Jestem jeszcze młody, dobrze że to się stało teraz, a nie np. na starość, jakbym był chory, ona by mnie zostawiła bez chwili namysłu itd. itd.
Cały czas idę i nic mnie już nie zatrzyma...
A wiesz dlaczego ???? Bo wierzę, wierzę z całego serca........

Jak mi podetniesz nogę, zawsze wstanę, złamiesz nogę - będę chodził o kuli, a jak je stracę, to będę się czołgał... "Nic mnie już nie zatrzyma" !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Oatatnio uświadomiłem sobie coś bardzo ważnego, otóż to:
W 2015r kiedy moja bż mnie zdradziła pierwszy raz, byłem SAM, dosłownie sam - nikomu o tym nie mówiłem, sam przez to piekło przeszedłem - wtedy bardzo cierpiałem, nawet bardziej niż teraz i co - pokochałem na nowo, zaufałem w 100% !!!!!!
Dałem radę, zrobiłem coś co wydawałoby się wręcz niemożliwe... Teraz to jest pikuś, w porównaniu do tego co było dawniej....i to SAM, a teraz mam za sobą rodzinę i przyjaciół !!! Są ze mną smile))
To wszystko działa, magia.... Wydarzył się cud, który pozostwie dla siebie.....

449

Odp: Życie po zdradzie...

Syn nie dopytuje się, dlaczego tak? Ile ma lat?

450 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-23 21:14:13)

Odp: Życie po zdradzie...
Artiii napisał/a:

Wydarzył się cud, który pozostwie dla siebie.....

Obudziłeś się po prostu smile
wreszcie i punktualnie . inaczej wiele rzeczy wygląda co ? choć niby takie same są
to mocna rzecz jest .
Powodzenia i nie przestawaj .czasem wygląda że to zanika pojawiają się nowe myśli i świeże spojrzenia dużo energii z wnętrza.

451

Odp: Życie po zdradzie...
paslawek napisał/a:
Artiii napisał/a:

Wydarzył się cud, który pozostwie dla siebie.....

Obudziłeś się po prostu smile
wreszcie i punktualnie . inaczej wiele rzeczy wygląda co ? choć niby takie same są
to mocna rzecz jest .
Powodzenia i nie przestawaj .czasem wygląda że to zanika pojawiają się nowe myśli i świeże spojrzenia dużo energii z wnętrza.

Paslawku ciężko to opisać, zaczęło się tak niewinnie - sprzątałem mieszkanie, włączyłem sobie muzykę na słuchawkach, pomyślałem jestem w sumie sam, włącze sobie jakieś smutasy, wywale z siebie złe emocje, żeby na jutro być silnym - słucham i słucham, ale ja się nie smucę, wręcz odwrotnie... Nagle to się działo samo z siebie - zacząłem coraz więcej widzieć, tak jakbym rozmawiał z drugim ja, całkiem sensowna rozmowa - same pozytywne argumenty...
Byłem na spacerze z psem, cały czas banan na twarzy - cieszę się, że oddycham, że wiatr wieje - co za uczucie !!!
Można je porównać chyba, do stanu zakochania...
Jak po narkotykach, na pozytywnym chaju !!!
Nawet teraz to pisząc ja się uśmiecham, aż łezka się kręci w oku smile))
I wiesz co ???
Ja już nigdy się nie poddam....

452

Odp: Życie po zdradzie...

Trzeba iść do przodu, a to co z tyłu? zaśnmiać się i pokazać - patrz.

Wesołych swiąt wszystkim. Przed nami ciężką droga do celu, ale tylko do przodu.

453

Odp: Życie po zdradzie...
Artiii napisał/a:
paslawek napisał/a:
Artiii napisał/a:

Wydarzył się cud, który pozostwie dla siebie.....

Obudziłeś się po prostu smile
wreszcie i punktualnie . inaczej wiele rzeczy wygląda co ? choć niby takie same są
to mocna rzecz jest .
Powodzenia i nie przestawaj .czasem wygląda że to zanika pojawiają się nowe myśli i świeże spojrzenia dużo energii z wnętrza.

Paslawku ciężko to opisać, zaczęło się tak niewinnie - sprzątałem mieszkanie, włączyłem sobie muzykę na słuchawkach, pomyślałem jestem w sumie sam, włącze sobie jakieś smutasy, wywale z siebie złe emocje, żeby na jutro być silnym - słucham i słucham, ale ja się nie smucę, wręcz odwrotnie... Nagle to się działo samo z siebie - zacząłem coraz więcej widzieć, tak jakbym rozmawiał z drugim ja, całkiem sensowna rozmowa - same pozytywne argumenty...
Byłem na spacerze z psem, cały czas banan na twarzy - cieszę się, że oddycham, że wiatr wieje - co za uczucie !!!
Można je porównać chyba, do stanu zakochania...
Jak po narkotykach, na pozytywnym chaju !!!
Nawet teraz to pisząc ja się uśmiecham, aż łezka się kręci w oku smile))
I wiesz co ???
Ja już nigdy się nie poddam....

Tak się dzieje między innymi jak ból mija ,puszcza się też kontrolę nad wszystkim lżej na duszy i nie nie wiadomo gdzie człowieka poniesie a to nie ważne bo obawy mijają,natura organizm zaczyna pracować dla Ciebie siły wyższe i życie zajmują się opieką,ochroną  wnętrza .
euforia z czasem mija ,ale zostaje pogoda ducha i spokój .

454

Odp: Życie po zdradzie...
XYW napisał/a:

Trzeba iść do przodu, a to co z tyłu? zaśnmiać się i pokazać - patrz.

Wesołych swiąt wszystkim. Przed nami ciężką droga do celu, ale tylko do przodu.

To co z tyłu - to już było, to nasza przeszłość i nie warto na nią patrzeć....
Wesołych Świąt !!!!!! A może jednak te Święta będą piękne...
Pozdrawiam Dobry Człowieku !!!!! Tak tylko do przodu....

455 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-12-23 22:03:27)

Odp: Życie po zdradzie...
paslawek napisał/a:
Artiii napisał/a:
paslawek napisał/a:

Obudziłeś się po prostu smile
wreszcie i punktualnie . inaczej wiele rzeczy wygląda co ? choć niby takie same są
to mocna rzecz jest .
Powodzenia i nie przestawaj .czasem wygląda że to zanika pojawiają się nowe myśli i świeże spojrzenia dużo energii z wnętrza.

Paslawku ciężko to opisać, zaczęło się tak niewinnie - sprzątałem mieszkanie, włączyłem sobie muzykę na słuchawkach, pomyślałem jestem w sumie sam, włącze sobie jakieś smutasy, wywale z siebie złe emocje, żeby na jutro być silnym - słucham i słucham, ale ja się nie smucę, wręcz odwrotnie... Nagle to się działo samo z siebie - zacząłem coraz więcej widzieć, tak jakbym rozmawiał z drugim ja, całkiem sensowna rozmowa - same pozytywne argumenty...
Byłem na spacerze z psem, cały czas banan na twarzy - cieszę się, że oddycham, że wiatr wieje - co za uczucie !!!
Można je porównać chyba, do stanu zakochania...
Jak po narkotykach, na pozytywnym chaju !!!
Nawet teraz to pisząc ja się uśmiecham, aż łezka się kręci w oku smile))
I wiesz co ???
Ja już nigdy się nie poddam....

Tak się dzieje między innymi jak ból mija ,puszcza się też kontrolę nad wszystkim lżej na duszy i nie nie wiadomo gdzie człowieka poniesie a to nie ważne bo obawy mijają,natura organizm zaczyna pracować dla Ciebie siły wyższe i życie zajmują się opieką,ochroną  wnętrza .
euforia z czasem mija ,ale zostaje pogoda ducha i spokój .

Nie mam doświadczenia, ale też mi się wydaje, że euforia minie - tylko pozostaje jeszcze coś, nawet ważniejszego od tych emocji - mam powera żeby walczyć, faktycznie ogarnął mnie jakby spokój - ja się nie martwie, nawet zastanawiam się, czemu ja się w ogóle tak pastwiłem nad sobą!!! Umiem sobie wiele rzeczy przetłumaczyć, nawet nie będę pisał co dzisiaj robiłem z radości smile)))
Ahhhh

Posty [ 391 do 455 z 575 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Życie po zdradzie...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024