Jej przeszłość - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 683 ]

456

Odp: Jej przeszłość

Marcel, tylko nad czym tutaj rozpaczasz?

Bo jeśli nad faktem, że ona Cię wyraźnie skrzywdziła i okłamała, robiąc Ci wodę z mózgu, to masz do tego pełne prawo. Jeśli jednak ubolewsz wyłącznie nad tym, że inni podchodza zupełnie odmiennie do seksu niż Ty, to sorry, ale nie jest to na miejscu, mówiąc delikatnie. Jeśli tylko nkt nikogo nie oszukuje, to dlaczego mamy komuś narzucać swoje zdanie i swój pogląd na daną sprawę?

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Jej przeszłość

Z tego, co ja pamiętam, kolejność była taka, że wyraziłem swoje zdanie i to forumowicze się na mnie rzucili, że nie mam prawa mieć takiego zdania. Na koniec okazuje się, że każdy może mieć swoje zdanie, tylko nie ja.

Nie rozpaczam nad niczym. Proponuję sobie dokładnie poczytać wypowiedzi odkręcające to, co napisałem i stawiające to na głowie. Wielkie teorie jak to niby tak mówię, bo jestem x, y, z, albo mam małego. Mam nadzieję, że tym, którzy to wszystko pisali, zrobi się głupio! To nie jest żadne żalenie się.

458

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

No krótka piłka. Jak ktoś nie akceptuje seksu innego niż w związku, w którym są uczucia, to będzie zraniony tym, że jego najbliższa osoba postępowała zupełnie odwrotnie. Jak dla kogoś przeszłość się liczy, będzie zraniony.

Ok, Ty będziesz czuć się zraniony i masz do tego prawo. Inni mogą i mają inne podejście do tych spraw i niestety ale musisz się z tym pogodzić. Jak dla mnie gadanie "seks tylko z miłości" to takie górnolotne pie*nie. Wcale nie jest łatwo kogoś pokochać, zresztą definicja miłości jest bardzo szeroka i dla każdego może oznaczać coś innego. Ty twierdzisz, że zdążyłeś pokochać tą dziewczynę, zanim się z nią przespałeś, a ja uważam, że wcale jej nie kochałeś tylko co najwyżej zauroczyłeś. Jakby ktoś mi powiedział, że "kocha" po kilku tygodniach, to bym kazała mu puknąć w czółko i też mogłabym czuć oszukana i zmanipulowana.

Marcel85 napisał/a:

Jak ktoś kłamie i manipuluje obrazem siebie w oczach drugiej osoby, to niech albo tego nie robi, albo niech przejdzie taką wewnętrzną transformację poglądów, żeby się dało z nią później żyć. Można, da się, tylko trzeba naprawdę chcieć się zmienić. Moja była sobie tego nie przemyślała. Okłamałaś mnie, żeby mnie zdobyć i się przypodobać. Naprawdę ktoś tu myśli, że ona planowała długoterminowo i była taka cudowna, a ja zły ją odrzuciłem? Serio?


Ale dlaczego ona miała się zmieniać pod Ciebie? Co miała przemyśleć i co w sobie zmienić, skoro ona postępowała zgodnie ze sobą, a to że Tobie to nie pasuje, no cóż. Nie jej wina. Wy się spotykaliście zaledwie kilka msc, nikt nikomu, kogo dopiero poznaje nie spowiada ze wszystkiego bo i po co miałby to robić?

Marcel85 napisał/a:

Później chciałem konkretnych deklaracji. Padały pytania - żałujesz tego? Zmieniłaś się? Jestem dla Ciebie wyjątkowy i ważny? Mogłabyś to powtórzyć? Wszystko to miało na celu dążenie do prawdy, z jakim człowiekiem mam do czynienia i czy traktuje mnie poważnie. Czy my w ogóle możemy być razem, czy ona ściemnia i zaraz da d... następnemu.


Jak można po kilku msc wymagać takich deklaracji?  Szczerze? Gdyby facet do mnie wyskoczył z takimi tekstami, które ogólnie są dla mnie obraźliwe, to zamiast "żałować za grzechy", żałowałabym tych kilku miesięcy z takim człowiekiem. Tu już padły sugestie, że dziewczyna w pewnym momencie mogła nie wytrzymać i celowo coś ubarwić byleby się odegrać. Najpierw Ci nie pasowało, że miała 7, potem że były to dość krótkie relacje, potem, że po imprezie poszła do kogoś... Zaraz Ci będzie przeszkadzało, że uprawiała seks oralny, a za jakiś czas, że oglądała porno. Ja w sumie nie wiem czy na takie pytania czy komentarze nie odpowiedziałabym w końcu: tak uprawiałam seks z 3 facetami naraz.

Marcel85 napisał/a:

Wiecie jakie były odpowiedzi? Za każdym razem inne. Dopóki było miło i dziewczyna chciała się dostosować do mnie, odpowiadała "pod publiczkę" czyli pode mnie. Jak już robiło się gorzej, odpowiedzi stawały się już bardziej prawdziwe. "Może to powtórzę, nie wiem", "nie żałuję", a później: okłamałam Cię a teraz mnie akceptuj! Bo Ty mnie nie akceptujesz i nie ma sensu, bo ja tak myślę, bo ja mam prawo, bo każdy ma prawo inaczej myśleć i teraz mnie akceptuj, nie widzę nic złego w tym, że chodziłam po imprezach do tych facetów i tak naprawdę to Cię nie okłamałam tylko to były niedopowiedzenia XD. Do samego końca był brak skruchy, brak normalnej rozmowy, podczas której by jasno wyłożyła swoje podejście, raz a dobrze. Tylko takie lawirowanie. Brak jednej, konkretnej rozmowy, po której można by było się przeprosić nawzajem i sobie podziękować za dalszą znajomość. Tylko takie kłamliwe podawanie dziesięciu wersji siebie.

A dlaczego ona miałaby Cię przepraszać za swoją przeszłość. To Twój problem, nie jej. Piszesz o tych rozmowach tak, jakbyś był jej spowiednikiem który może jej dać rozgrzeszenie, jeśli wyrazi skruchę i obieca poprawę. To tak nie działa.
A nie zapytałeś jej czy Cię kocha zanim z nią przespałeś? Jak można kochać kogoś, kogo jeszcze nie zna? Ty też jej nie kochałeś, tylko swoje wyobrażenie o niej. A i tak to nie była miłość, tylko ewentualnie zauroczenie.
Gdybyś tak jak piszesz uprawiał seks tylko z miłości, to byś z nim czekał, aż będziesz swego uczucia pewien, a  nie po kilku spotkaniach.
Gdyby ludzie uprawiali seks tylko z miłości, to by nie uprawiali go (prawie) wcale. Bo to, że ktoś się nam podoba, nie znaczy, że to jest miłość. Pod tym względem Tobie również można zarzucić nieszczerość i manipulacje. Ja na to jednak mam inne określenie: hipokryzja.

459 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-20 12:36:49)

Odp: Jej przeszłość

Ten wątek robi się trochę taki jak ten o niskich facetach. Czyli Marcel będzie mówił że my mu nie pozwalamy mieć partnerki z podobny doświadczeniem do siebie (tak samo jak w tamtych wątkach rzekomo nie pozwalalismy oczekiwać że kobiety dadzą szanse pomimo niskiego wzrostu). A to że ileś osób pisało że jak najbardziej może mieć swoje zdanie czy tam preferencje i pijemy do czegoś zupełnie innego (wciskanie ludziom że jak mają inni zdanie to się okłamują i inna rzeczywistość niż Marcela to jakaś ułuda i wyimaginowany świat) to już jest zupełnie ignorowane w postach. Zresztą to własne zdanie w tym wątku już straciło sens bo autor jak chce odbija sobie że bycie puszczalskim wynika z jakichś uniwersalnych prawd, a w kolejnym poście to już jego osobiste zdanie. Także zgodzę się z nim w kwestii że to jałowa dyskusja.

460

Odp: Jej przeszłość
jjbp napisał/a:

Ten wątek robi się trochę taki jak ten o niskich facetach. Czyli Marcel będzie mówił że my mu nie pozwalamy mieć partnerki z podobny doświadczeniem do siebie (tak samo jak w tamtych wątkach rzekomo nie pozwalalismy oczekiwać że kobiety dadzą szanse pomimo niskiego wzrostu). A to że ileś osób pisało że jak najbardziej może mieć swoje zdanie czy tam preferencje i pijemy do czegoś zupełnie innego (wciskanie ludziom że jak mają inni zdanie to się okłamują i inna rzeczywistość niż Marcela to jakaś ułuda i wyimaginowany świat) to już jest zupełnie ignorowane w postach. Zresztą to własne zdanie w tym wątku już straciło sens bo autor jak chce odbija sobie że bycie puszczalskim wynika z jakichś uniwersalnych prawd, a w kolejnym poście to już jego osobiste zdanie. Także zgodzę się z nim w kwestii że to jałowa dyskusja.

Albo prawiczka po 30-stce, który szukał dziewczyny bez doświadczenia, a inne uważał za ****.
Tu Autor jakieś tam doświadczenie ma i wszystko co odbiega od "normy" czyli tego co sam doświadczył, jest dla niego nie do zaakceptowania. Przecież początkowo problemem była liczba facetów, dopiero potem doszły inne rzeczy, które zresztą nie musiały być prawdą, tylko kobieta tak powiedziała bo miała dość. Dla takiej osoby zawsze coś nie będzie pasowało. A już wymaganie od kobiety spowiedzi, skruchy i deklaracji, że zaraz nie puści z innym to szczyt bezczelności. Ja się dziwię, że nie został z śliwką pod okiem wink
A to wszystko okraszone górnolotnym "bo ja jestem porządny i tego wymagam, a seks uprawiam tylko z miłości", nie ważne że z osobą, której dobrze nie znam i to po kilku spotkaniach.

461

Odp: Jej przeszłość

Marcel, wydaje mi się, że chodzi raczej tutaj o co innego: osoby odbierają tutaj Twoje OGÓLNE nastawienie do kobiet uprawiających przygodny seks. Zatem, nawet jeśli żadna taka osoba by Cię nie skrzywdziła czy oszukała, to wydajesz się głosić tezę, że "prowadzenie się" w ten sposób jest z definicje złe i kobiety pownny inaczej podchodzić do seksu. Jesli tak jest, pytanie dlaczego Cię tak boli, żę ktoś żyje po swojemu?
Problem w całej sytuacji jest taki, że Ciebie to zabolało, bo ta dziewczyna Cię oszukała. Dlaczego jednak inne kobiety mają tak nie postępować, jeśli to ich owlny wybór i nikogo przy tym nie krzywdzą?

462

Odp: Jej przeszłość

Nie da się już tego czytać, co wypisujecie.
Koncepcja, że ludzie się wiążą w pary i dopiero wtedy uprawiają seks jest stara jak świat. Za czasów mojej młodości nie było takiego nacisku na tolerowanie tego, że ktoś się puszcza i obrazy na takie stwierdzenia. Po prostu jak ktoś tak robił, to był kojarzony albo z patologią albo się z niego śmiało mniej lub bardziej otwarcie. Takie dziewczyny trzymały się w swoim towarzystwie, miały facetów swojego pokroju i ostro imprezowały. Dzisiaj się jakaś chyba moda z tego zrobiła i strach coś o tym powiedzieć, bo wielce oświeceni się zlecą i będą tego zabraniać.

Zapytam wprost: gdzie są te kobiety, które tak szaleją i korzystają z życia? Ile ich jest? Dajcie namiary, a mężczyźni z tego forum pewnie chętnie skorzystają. Osoby, które szukają kogoś na seks bez zobowiązań, na pewno dobrze wiedzą, że szukanie takiej osoby to jak szukanie igły w stogu siana, tylko po prostu tutaj udają Greka. Większość kobiet chce stałego związku a seks bez zobowiązań czy ons pozostaje ewentualnie w fantazjach, a nie w realizacji. Większość kobiet by się bała coś takiego zrobić, chociażby ze względu na to, że nigdy nie wiadomo czy nie trafi się na kogoś agresywnego albo chorego psychicznie, lub z jakąś chorobą weneryczną. No gdzie te kobiety, które tak robią? Ja akurat na taką trafiłem. I mam wybór albo być z taką, która jest w mniejszym procencie kobiet, które tak robią, albo wybrać jedną z tych 80-90%, które są normalne. Tak, normalne. I nie będę tu podawał definicji, nie będę się też wdawał w jakieś dyskusje, że niby każdy ma jakieś swoje definicje, każdy myśli inaczej. Są ludzie, którzy myślą inaczej. Ale to nie jest żadna reguła, że myśli inaczej KAŻDY i że trzeba tolerować taki styl życia, a już na pewno nie jest to żadna reguła i obowiązek szanować kobiety, które się puszczają.

Co do jej zmieniania się pode mnie. I tego, że niby nie musiała się zmieniać. Otóż reguły w moim związku ustalam przynajmniej w 50% ja, a nie jakieś śmieszne niby odgórne zasady, że każdy ma prawo myśleć inaczej i da się w relacji połączyć psa z kotem. Tak, musiała się pode mnie zmieniać, bo SAMA zdecydowała wejść w związek z mężczyzną, który miał takie, a nie inne zdanie, później też jej nie trzymałem na siłę, SAMA chciała stworzyć niby coś stałego. Więc tak, jak chciała ze mną być i SAMA, na własną odpowiedzialność w to wchodziła, to dla mnie co najmniej dziwne jest, że nie chciała się zmienić, tylko dalej p*liła głupoty jak to każdy ma prawo sypiać z każdym i nic nikomu do tego, bo nagle przełącza się w głowie przełącznik i "misiu, teraz Ty jesteś na zawsze". W jakich bajkach wyczytaliście, że taka kobieta, która kłamie, manipuluje, miała taką przeszłość, a nie inną, nagle cudownie się zmieni i będzie aniołkiem? Miała szansę się wykazać, a pokazała, że umie kłamać. Miała możliwość być z kimś dłużej, wybierała zmiany. To tylko kwestia czasu, jak by mnie zaczęła oszukiwać w innych kwestiach i jak by mi pokazywała, że mnie niby kocha, a w międzyczasie zachciałoby się jej zmian. Bo charakteru i osobowości człowieka się nie zmieni, a już na pewno nie wtedy jak on sam nie chce nic zmienić i sobie pomóc. Jak ktoś chce być z kimś niby na zawsze, chce stałego związku, a ma nadal poglądy na seks i relacje jak jakaś puszczalska laska z dyskoteki, a do tego kłamie, to niech nie liczy na kredyt zaufania i tolerancję. Na tolerowaniu ewentualnie można zbudować wspólne przebywanie w tym samym pomieszczeniu bez zagryzienia się nawzajem, a nie związek na zawsze.

463

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

Problem w tym, że nie rozumiesz, że mnie te jej zachowania skrzywdziły. Zarówno te z przeszłości, jak i kłamstwa. Masz może jakąś swoją wizję tego co kogo krzywdzi a co nie i co powinno krzywdzić, a co nie. Jak kogoś krzywdzi coś, co nie pasuje do Twojego światopoglądu, to gupi jest XD.

Jak może krzywdzić cos z przeszłosci? Cos co było na co nie masz wpływu? Nie rozumiem.

464

Odp: Jej przeszłość
Roxann napisał/a:
Marcel85 napisał/a:

No krótka piłka. Jak ktoś nie akceptuje seksu innego niż w związku, w którym są uczucia, to będzie zraniony tym, że jego najbliższa osoba postępowała zupełnie odwrotnie. Jak dla kogoś przeszłość się liczy, będzie zraniony.

Ok, Ty będziesz czuć się zraniony i masz do tego prawo. Inni mogą i mają inne podejście do tych spraw i niestety ale musisz się z tym pogodzić. Jak dla mnie gadanie "seks tylko z miłości" to takie górnolotne pie*nie. Wcale nie jest łatwo kogoś pokochać, zresztą definicja miłości jest bardzo szeroka i dla każdego może oznaczać coś innego. Ty twierdzisz, że zdążyłeś pokochać tą dziewczynę, zanim się z nią przespałeś, a ja uważam, że wcale jej nie kochałeś tylko co najwyżej zauroczyłeś. Jakby ktoś mi powiedział, że "kocha" po kilku tygodniach, to bym kazała mu puknąć w czółko i też mogłabym czuć oszukana i zmanipulowana.

Marcel85 napisał/a:

Jak ktoś kłamie i manipuluje obrazem siebie w oczach drugiej osoby, to niech albo tego nie robi, albo niech przejdzie taką wewnętrzną transformację poglądów, żeby się dało z nią później żyć. Można, da się, tylko trzeba naprawdę chcieć się zmienić. Moja była sobie tego nie przemyślała. Okłamałaś mnie, żeby mnie zdobyć i się przypodobać. Naprawdę ktoś tu myśli, że ona planowała długoterminowo i była taka cudowna, a ja zły ją odrzuciłem? Serio?


Ale dlaczego ona miała się zmieniać pod Ciebie? Co miała przemyśleć i co w sobie zmienić, skoro ona postępowała zgodnie ze sobą, a to że Tobie to nie pasuje, no cóż. Nie jej wina. Wy się spotykaliście zaledwie kilka msc, nikt nikomu, kogo dopiero poznaje nie spowiada ze wszystkiego bo i po co miałby to robić?

Marcel85 napisał/a:

Później chciałem konkretnych deklaracji. Padały pytania - żałujesz tego? Zmieniłaś się? Jestem dla Ciebie wyjątkowy i ważny? Mogłabyś to powtórzyć? Wszystko to miało na celu dążenie do prawdy, z jakim człowiekiem mam do czynienia i czy traktuje mnie poważnie. Czy my w ogóle możemy być razem, czy ona ściemnia i zaraz da d... następnemu.


Jak można po kilku msc wymagać takich deklaracji?  Szczerze? Gdyby facet do mnie wyskoczył z takimi tekstami, które ogólnie są dla mnie obraźliwe, to zamiast "żałować za grzechy", żałowałabym tych kilku miesięcy z takim człowiekiem. Tu już padły sugestie, że dziewczyna w pewnym momencie mogła nie wytrzymać i celowo coś ubarwić byleby się odegrać. Najpierw Ci nie pasowało, że miała 7, potem że były to dość krótkie relacje, potem, że po imprezie poszła do kogoś... Zaraz Ci będzie przeszkadzało, że uprawiała seks oralny, a za jakiś czas, że oglądała porno. Ja w sumie nie wiem czy na takie pytania czy komentarze nie odpowiedziałabym w końcu: tak uprawiałam seks z 3 facetami naraz.

Marcel85 napisał/a:

Wiecie jakie były odpowiedzi? Za każdym razem inne. Dopóki było miło i dziewczyna chciała się dostosować do mnie, odpowiadała "pod publiczkę" czyli pode mnie. Jak już robiło się gorzej, odpowiedzi stawały się już bardziej prawdziwe. "Może to powtórzę, nie wiem", "nie żałuję", a później: okłamałam Cię a teraz mnie akceptuj! Bo Ty mnie nie akceptujesz i nie ma sensu, bo ja tak myślę, bo ja mam prawo, bo każdy ma prawo inaczej myśleć i teraz mnie akceptuj, nie widzę nic złego w tym, że chodziłam po imprezach do tych facetów i tak naprawdę to Cię nie okłamałam tylko to były niedopowiedzenia XD. Do samego końca był brak skruchy, brak normalnej rozmowy, podczas której by jasno wyłożyła swoje podejście, raz a dobrze. Tylko takie lawirowanie. Brak jednej, konkretnej rozmowy, po której można by było się przeprosić nawzajem i sobie podziękować za dalszą znajomość. Tylko takie kłamliwe podawanie dziesięciu wersji siebie.

A dlaczego ona miałaby Cię przepraszać za swoją przeszłość. To Twój problem, nie jej. Piszesz o tych rozmowach tak, jakbyś był jej spowiednikiem który może jej dać rozgrzeszenie, jeśli wyrazi skruchę i obieca poprawę. To tak nie działa.
A nie zapytałeś jej czy Cię kocha zanim z nią przespałeś? Jak można kochać kogoś, kogo jeszcze nie zna? Ty też jej nie kochałeś, tylko swoje wyobrażenie o niej. A i tak to nie była miłość, tylko ewentualnie zauroczenie.
Gdybyś tak jak piszesz uprawiał seks tylko z miłości, to byś z nim czekał, aż będziesz swego uczucia pewien, a  nie po kilku spotkaniach.
Gdyby ludzie uprawiali seks tylko z miłości, to by nie uprawiali go (prawie) wcale. Bo to, że ktoś się nam podoba, nie znaczy, że to jest miłość. Pod tym względem Tobie również można zarzucić nieszczerość i manipulacje. Ja na to jednak mam inne określenie: hipokryzja.

ZGADZAM SIE W 100%

465 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-20 19:59:43)

Odp: Jej przeszłość
marcel85 napisał/a:

Nie da się już tego czytać, co wypisujecie.
Koncepcja, że ludzie się wiążą w pary i dopiero wtedy uprawiają seks jest stara jak świat. Za czasów mojej młodości nie było takiego nacisku na tolerowanie tego, że ktoś się puszcza i obrazy na takie stwierdzenia. Po prostu jak ktoś tak robił, to był kojarzony albo z patologią albo się z niego śmiało mniej lub bardziej otwarcie. Takie dziewczyny trzymały się w swoim towarzystwie, miały facetów swojego pokroju i ostro imprezowały. Dzisiaj się jakaś chyba moda z tego zrobiła i strach coś o tym powiedzieć, bo wielce oświeceni się zlecą i będą tego zabraniać.

No a za czasów moich dziadków czy nawet rodziców sypianie przed ślubem byli gorszące i trzeba się z tym było mega ukrywać. I jak ich spytasz to oni będą uważać że Twoje podejście jest luźne skoro aż z 4 się na seks zdecydowałeś.

I możesz się z nimi pobić na pięści że oni są zbyt ekstremalni, ja zbyt pobłażliwa, a Ty w sam raz w tej kwestii. I żadne z nas nie będzie w stanie udowodnić że moja prawda jest uniwersalna bo takiej nie ma.

Czasy się zmieniają a i tak każdy żyje wedle swych zasad. Za ich czasów też były osoby które sypiały z kilkoma partnerami tyle że trzeba się było ukrywać. Dzisiaj za to też znajdziesz osoby które chca miec jednego partnera do grobowej deski. To że czasy i obyczaje się zmieniają nie oznacza ze Ty sobie możesz żyć swoim podejściem. Tylko czy nie uważasz ze zmianą na lepsze jest to że obecnie akceptuje się więcej podejść? I Twoje, i ich, i luzniejsze? Bo powtarzam, za czasów moich dziadków to Ty byś był rozwiązły i łamal obyczaje zasadniczo

466 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-03-20 14:19:45)

Odp: Jej przeszłość

Czy ja wiem, czy tych kobiet jest tak mało? Problemem może być ich nieszczerość czy próba zmanipulowania kogoś, aby dostać to, czego tak bardzo chcą. Wtedy jak najbardziej należy uznać, że działają niewłaściwie. Szczególnie w pewnym wieku, kiedy jeszcze nie za bardzo marzą koniecznie o ciepłym rodzinnym gniazdku. Przynajmniej takie, które angażuja się w przelotne związki albo dziwne układy. Póki niokogo osobiście nie dotykają, to nie widze powodu, żeby wszem i wobce głosić jakąś krucjatę przeciw nim.

467

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

Nie da się już tego czytać, co wypisujecie.
Koncepcja, że ludzie się wiążą w pary i dopiero wtedy uprawiają seks jest stara jak świat.

A jaka jest definicja "wiązania się w pary"? Wiązanie raczej tyczy się małżeństwa. Nikt dziś nie bierze ślubu by móc uprawiać seks. Ty zresztą też go uprawiałeś na wstępnym etapie znajomości. Wiele osób zaczyna się spotykać bez ścisłego określania się bo co można deklarować na początku znajomości, kiedy tak naprawdę drugiej osoby nie zna? Jedynie chęć poznania w celu ewentualnego stworzenia stałej relacji. Jednym z elementów poznania jest też seks. Wszyscy wiemy, że jak ta strefa nie gra, to marnie rokuje na przyszłość. Oczywiście są osoby, które po pierwszym czy kilku spotkaniach już ustalają, że są w związku, ale cóż.... kto im broni? Jeżeli ktoś do seksu musi dorobić ideologię to i na pierwszym spotkaniu powie, że kocha i chce związku od teraz. Jednak dla mnie to taka sama manipulacja i kłamstwo, jak każde inne.

Marcel85 napisał/a:

Zapytam wprost: gdzie są te kobiety, które tak szaleją i korzystają z życia? Ile ich jest? Dajcie namiary, a mężczyźni z tego forum pewnie chętnie skorzystają. Osoby, które szukają kogoś na seks bez zobowiązań, na pewno dobrze wiedzą, że szukanie takiej osoby to jak szukanie igły w stogu siana, tylko po prostu tutaj udają Greka. Większość kobiet chce stałego związku a seks bez zobowiązań czy ons pozostaje ewentualnie w fantazjach, a nie w realizacji. Większość kobiet by się bała coś takiego zrobić, chociażby ze względu na to, że nigdy nie wiadomo czy nie trafi się na kogoś agresywnego albo chorego psychicznie, lub z jakąś chorobą weneryczną. No gdzie te kobiety, które tak robią? Ja akurat na taką trafiłem. I mam wybór albo być z taką, która jest w mniejszym procencie kobiet, które tak robią, albo wybrać jedną z tych 80-90%, które są normalne. Tak, normalne. I nie będę tu podawał definicji, nie będę się też wdawał w jakieś dyskusje, że niby każdy ma jakieś swoje definicje, każdy myśli inaczej. Są ludzie, którzy myślą inaczej. Ale to nie jest żadna reguła, że myśli inaczej KAŻDY i że trzeba tolerować taki styl życia, a już na pewno nie jest to żadna reguła i obowiązek szanować kobiety, które się puszczają.

Bo tak w istocie jest. Teraz to Ty przypisujesz tej kobiecie największe zbrodnie seksualne, a prawda taka, że 7 partnerów tuż przed 30-stką to nie jest jakiś wyczyn, kobiety o których piszesz tylu partnerów mogą mieć w ciągu tygodnia. Zresztą, teraz dorabiasz ideologię, która ma się nijak do rzeczywistości bo przyczepiłeś się tego, że kobieta wyszła z gościem do niego i tam z nim całowała. Wcześniej nie pasowała Ci sama liczba partnerów i to, że tamte jej relacje były dość krótkie, jak zresztą ta Wasza.
Dlatego wcześniej pytałam jak ona się ma do tego co tak triumfalnie głosisz, że Ty uprawiasz seks tylko z miłości i w związku, podczas gdy sam sobie przeczysz. Przy swoich poglądach, jak je głosisz wątpię byś szybko znalazł kobietę, która wpisze się w Twoje ramy i wymagania. Co nie musi koniecznie oznaczać, że jest "puszczalska". Po prostu raczej każdej kobiecie zapaliłaby się czerwona lampka, kiedy facet zaczynałby przesłuchanie, wypytywał o szczegóły i jak tylko coś by mu się nie spodobało, kazał żałować za grzechy bo w przeciwnym wypadku nie jest godna z takim chodzącym ideałem i uosobieniem wszelkich cnót.

Marcel85 napisał/a:

Co do jej zmieniania się pode mnie. I tego, że niby nie musiała się zmieniać. Otóż reguły w moim związku ustalam przynajmniej w 50% ja, a nie jakieś śmieszne niby odgórne zasady, że każdy ma prawo myśleć inaczej i da się w relacji połączyć psa z kotem. Tak, musiała się pode mnie zmieniać, bo SAMA zdecydowała wejść w związek z mężczyzną, który miał takie, a nie inne zdanie, później też jej nie trzymałem na siłę, SAMA chciała stworzyć niby coś stałego. Więc tak, jak chciała ze mną być i SAMA, na własną odpowiedzialność w to wchodziła, to dla mnie co najmniej dziwne jest, że nie chciała się zmienić, tylko dalej p*liła głupoty jak to każdy ma prawo sypiać z każdym i nic nikomu do tego, bo nagle przełącza się w głowie przełącznik i "misiu, teraz Ty jesteś na zawsze".

Ale ona miała jeszcze 50% swoich wymagań i też mogła oczekiwać, że musisz się jej podporządkować. Nie? To nie.
Poza tym wymagania dotyczyć mogą tu i teraz, Waszej relacji a nie zmiany przeszłości i sposobu myślenia. Sam mówisz, że ona chciała z Tobą stałego związku. Ona przecież też mogła się czuć oszukana w końcu uprawiałeś z nią seks z "miłości".

Marcel85 napisał/a:

W jakich bajkach wyczytaliście, że taka kobieta, która kłamie, manipuluje, miała taką przeszłość, a nie inną, nagle cudownie się zmieni i będzie aniołkiem? Miała szansę się wykazać

Jakiś Ty wspaniałomyślny. Już sobie wyobrażam te Wasze rozmowy. Ty wymagasz bo jasno przedstawiłeś swoje zasady i powiedziałeś że kochasz i łaskawie chcesz z nią stworzyć związek, a teraz ona ma się starać bić w pierś i do końca życia wynagradzać Ci dyskomfort, że ona gdzieś kiedyś z kimś. Czy Ty widzisz, co Ty piszesz? Każda laska mająca choć trochę oleju w głowie by wiała od takiej chodzącej cudowności bo ten zawsze coś znajdzie do czego przyczepi. Początkowo, setny raz powtórzę, przeszkadzała Ci liczba partnerów ale dalej z nią sypiałeś. Tak wiem, powiesz, że kochałeś i chciałeś jej dać szansę. Łaskawie.


Marcel85 napisał/a:

To tylko kwestia czasu, jak by mnie zaczęła oszukiwać w innych kwestiach i jak by mi pokazywała, że mnie niby kocha, a w międzyczasie zachciałoby się jej zmian. Bo charakteru i osobowości człowieka się nie zmieni, a już na pewno nie wtedy jak on sam nie chce nic zmienić i sobie pomóc. Jak ktoś chce być z kimś niby na zawsze, chce stałego związku, a ma nadal poglądy na seks i relacje jak jakaś puszczalska laska z dyskoteki, a do tego kłamie, to niech nie liczy na kredyt zaufania i tolerancję. Na tolerowaniu ewentualnie można zbudować wspólne przebywanie w tym samym pomieszczeniu bez zagryzienia się nawzajem, a nie związek na zawsze.

Podobnie to tylko kwestia czasu, że zaczęłoby przeszkadzać Ci coś innego z jej przeszłości i znów wziąłbyś ją na spowiedź i oczekiwał skruchy, żałowania za grzechy i zadośćuczynienia. Bo w końcu Ty jesteś taki wspaniały i nieskazitelny...
A jednak poprzednie kobiety też Cię zostawiły. No jak mogły!?
I zgadzam się z jjbp, że ten wątek, a raczej sposób myślenia Autora jest podobny to wątku faceta, który był niski albo tego prawiczka po 30-stce, którzy swoje kompleksy czy frustracje wyładowywali na kobietach. Jeden z nich wprost powiedział, że że ma do kobiet wielki żal.
Tobie zdaje się to jej przyznanie (albo i celowa prowokacja, kiedy ma się już dość), że poszła po imprezie do faceta to jak woda na młyn. Mimo, że z tego co pisałeś to się tylko całowała ale dla Ciebie jest już puszczalska, nie szanuje się i nie jest porządna. Ok, masz prawo do swojego zdania. Tylko chcąc podbudować własne ego, obrażając kogoś to droga do nikąd i świadczy tylko o Tobie. Ktoś z boku też przecież może powiedzieć, że wykorzystałeś tą kobietę i okłamałeś, że ją kochasz byleby z nią przespać i potem zostawiłeś (tak nadal będę twierdzić, że po kilku spotkaniach nie można mówić o miłości, co najmniej zauroczeniu). Jak dla mnie jesteś zakompleksionym hipokrytą, po prostu. I tyle w temacie.

468

Odp: Jej przeszłość

I pomyśleć, że tyle Twojego pisania na marne. Nie chce mi się odnosić już po pierwszym zdaniu o definicji.

Ta dziewczyna wiedziała i jakie mam intencje i poglądy i że do niej dużo poczułem. W tym samym czasie, gdy byłem szczery, ona kłamała i szla w to dalej. Moja wina, że tak było?

Negowanie tego, że pojawiła się miłość, jest słabe. Tyle wiesz, co sobie sama zmyślisz, bo w głowie mi nie siedzisz.

Moim zdaniem sama się wystawiła na cios, bo wiedząc, że jedzie szybko, nie zapięła pasów. Mogła się wycofać - ktoś bronił? Nie, szła w zaparte, a prawda wychodziła i docierała bardzo powoli. Szła w to dalej z kimś, kogo zdanie na ten temat znała. Bała się powiedzieć prawdę? Ciekawe, jakoś później, jak już mnie w sobie rozkochała, strach zniknął. Liczyła na to, że mnie do siebie przywiąże podstępem a później wyjawi prawdę, a ja wjadę na białym koniu w lśniącej zbroi i powiem: moja królewno, kocham Cię, wszystko dobrze, nie potrzebuje żadnych wyjaśnień i na pewno nie musisz się w ogóle zmieniać XD.

Nie mam ani trochę szacunku do takich ludzi. I nie zamierzam mieć. Co to jest w ogóle za bezczelne podejście? Zmanipulować kogoś, a później nie składać żadnych wyjaśnień. Spowiadanie się z grzechów? Co to w ogóle za teksty, jak ktoś się tak zachowa i chce ciągnąć dalej relację, to tak, powinien tego żałować i te swoje manipulacje odkręcać i niech się cieszy, że w ogóle dostał szansę.

Uczciwe podejście jest takie: grzeczna nie byłam, miałam chłopaków, był też seks bez zobowiązań. Chodziłam na imprezy, różnie bywało. I wtedy każdy może sobie zdecydować, a nie uważać sobie domyślnie, że każdy każdego ma obowiązek tolerować i kochać pomimo takiej przeszłości. Nie, nie ma. Gdzie to jest zapisane, że ma?

Czy ja gdzieś napisałem, że ktoś ma żałować za swoje grzechy? Skąd wmawianie mi wiary katolickiej albo kompleksów? Nie za bardzo chyba rozumiem. Nie boję się ocen ale niechże one będą na czymś oparte, a nie tak, że czytacie sobie piąte przez dziesiąte co napisałem. Gdzieś składałem deklaracjsiwiary albo mówiłem, że mam kompleks małego? W spodnie mi zaglądaliście?

469

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

I pomyśleć, że tyle Twojego pisania na marne. Nie chce mi się odnosić już po pierwszym zdaniu o definicji.

Ta dziewczyna wiedziała i jakie mam intencje i poglądy i że do niej dużo poczułem. W tym samym czasie, gdy byłem szczery, ona kłamała i szla w to dalej. Moja wina, że tak było?

Negowanie tego, że pojawiła się miłość, jest słabe. Tyle wiesz, co sobie sama zmyślisz, bo w głowie mi nie siedzisz.

Moim zdaniem sama się wystawiła na cios, bo wiedząc, że jedzie szybko, nie zapięła pasów. Mogła się wycofać - ktoś bronił? Nie, szła w zaparte, a prawda wychodziła i docierała bardzo powoli. Szła w to dalej z kimś, kogo zdanie na ten temat znała. Bała się powiedzieć prawdę? Ciekawe, jakoś później, jak już mnie w sobie rozkochała, strach zniknął. Liczyła na to, że mnie do siebie przywiąże podstępem a później wyjawi prawdę, a ja wjadę na białym koniu w lśniącej zbroi i powiem: moja królewno, kocham Cię, wszystko dobrze, nie potrzebuje żadnych wyjaśnień i na pewno nie musisz się w ogóle zmieniać XD.

Nie mam ani trochę szacunku do takich ludzi. I nie zamierzam mieć. Co to jest w ogóle za bezczelne podejście? Zmanipulować kogoś, a później nie składać żadnych wyjaśnień. Spowiadanie się z grzechów? Co to w ogóle za teksty, jak ktoś się tak zachowa i chce ciągnąć dalej relację, to tak, powinien tego żałować i te swoje manipulacje odkręcać i niech się cieszy, że w ogóle dostał szansę.

Uczciwe podejście jest takie: grzeczna nie byłam, miałam chłopaków, był też seks bez zobowiązań. Chodziłam na imprezy, różnie bywało. I wtedy każdy może sobie zdecydować, a nie uważać sobie domyślnie, że każdy każdego ma obowiązek tolerować i kochać pomimo takiej przeszłości. Nie, nie ma. Gdzie to jest zapisane, że ma?

Czy ja gdzieś napisałem, że ktoś ma żałować za swoje grzechy? Skąd wmawianie mi wiary katolickiej albo kompleksów? Nie za bardzo chyba rozumiem. Nie boję się ocen ale niechże one będą na czymś oparte, a nie tak, że czytacie sobie piąte przez dziesiąte co napisałem. Gdzieś składałem deklaracjsiwiary albo mówiłem, że mam kompleks małego? W spodnie mi zaglądaliście?

Wszystko co napisała Roxane jest trafne i nie poszło na marne. Zgadzam się  z nią w 100%
Autorze.. przemyśl sobie to wszystko i zamknij ten rozdział swojego życia. Jedna rada. Popracuj nad odcięciem przeszłosci grubą kreską i skup się na budowaniu przyszłosci bo inaczej obawiam się ze czekają cię same rozczarowania w zyciu.

470

Odp: Jej przeszłość
bagienni_k napisał/a:

Marcel, wydaje mi się, że chodzi raczej tutaj o co innego: osoby odbierają tutaj Twoje OGÓLNE nastawienie do kobiet uprawiających przygodny seks. Zatem, nawet jeśli żadna taka osoba by Cię nie skrzywdziła czy oszukała, to wydajesz się głosić tezę, że "prowadzenie się" w ten sposób jest z definicje złe i kobiety pownny inaczej podchodzić do seksu. Jesli tak jest, pytanie dlaczego Cię tak boli, żę ktoś żyje po swojemu?
Problem w całej sytuacji jest taki, że Ciebie to zabolało, bo ta dziewczyna Cię oszukała. Dlaczego jednak inne kobiety mają tak nie postępować, jeśli to ich owlny wybór i nikogo przy tym nie krzywdzą?

Jak napisał bagiennik, ten wątek odbiegl już od tematu zwiazku z tamta konkretna dziewczyna, a zszedł na tor ogólnego podejścia do seksu. Wielu osobom wcale nie chodzi o to że nie chciałeś być  kims to zachowal się wobec Ciebie nieszczerze a jedynie o to że uzurpujesz sobie prawo do wydawania osądów co jest uniwersalna norma moralną a co nie

471 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-20 15:56:01)

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

I pomyśleć, że tyle Twojego pisania na marne. Nie chce mi się odnosić już po pierwszym zdaniu o definicji.

Ta dziewczyna wiedziała i jakie mam intencje i poglądy i że do niej dużo poczułem. W tym samym czasie, gdy byłem szczery, ona kłamała i szla w to dalej. Moja wina, że tak było?

Daj spokój bo już robisz żałosny zasłaniając swoją kochliwością, która wszystko wyjaśnia.
A gdyby ona Ci powiedziała, że pokochała tamtego faceta, to byś ją rozgrzeszył?
Jak dla mnie zasłanianie uczuciem przy tak krótkiej znajomości jest mega słabe. Mówisz, że to miłość, a skąd wiesz, że nie było to tylko pożądanie, a resztę sobie domówiłeś. Fajnie Ci było, jak stosunkowo szybko z Tobą poszła do łóżka, ale że kiedyś też tak miała, to już dla Ciebie nie do zniesienia.
Prawda taka, że nikt Twojego uczucia nie może zweryfikować. To przecież też mogła i była manipulacja.
Z boku też może ktoś Cię potem ocenić, że jesteś mało rokujący skoro zakochujesz się tak szybko, a skoro tak jest to zaraz pewnie znów w jakiejś zakochasz. Podobnie jak miałeś podejrzenia czy obawy, że zaraz znów z kimś się puści. Bo jaka różnica czy z kimś się puści bo ma ochotę, a jaka, że kocha.. jeśli dzieje się to dość szybko? To tylko dorabianie ideologii i wybielanie siebie z nie wiem jakiego powodu i w jakim celu.
Tak bardzo boisz zdrady, że to przesłania Ci zdrowy rozsądek. Każdy może zdradzić. A związek to nie tylko gwarancja wierności i porządności (w Twoim mniemaniu). Jest mnóstwo innych rzeczy, które muszą zagrać.


Marcel85 napisał/a:

Negowanie tego, że pojawiła się miłość, jest słabe. Tyle wiesz, co sobie sama zmyślisz, bo w głowie mi nie siedzisz.

Ani Ty w głowie tej czy innej kobiety. Lecisz wymyślonymi przez Ciebie schematami. Śmiem wątpić w te Twoje poprzednie długoletnie związki. Z tego co piszesz jesteś po 30-stce. Dziewicy raczej nie znajdziesz, a każda kobieta którą spotkasz będzie miała coś co Ci może nie podpasować. Ja bym się nawet nie zdziwiła gdybyś był tym prawiczkiem 30+, który by od razu nie zostać posądzany o to i owo przesunął swoje granice do przysłowiowych 3 partnerów w stałym związku, z miłości by kobiety na wstępie nie odstraszyć. I jak zjawiła jakaś zainteresowana i przyznała, że miała 7, to już było dla Ciebie nie do zaakceptowania. Ja rozumiem, że facet w wieku 20l miałby z tym może problem ale nie facet po 30-stce.
Jak na moją kobiecą intuicję, to może i poznałeś tą kobietę ale seksu nie było bo się wystraszyłeś.
Przyjąłeś jednak strategię, że jesteś taki nieskazitelny i chcesz związku stałego o jakim kobiety ok 30-ki marzą, i na tą "bajkę" chciałeś jakąś poderwać.
Seks tylko z miłości, jakież to piękne a zarazem infantylne.
Nie wiem jak inne kobiety, ale ja bym od takiego gościa wiała. Bo co to oznacza: jestem taki porządny, uprawiam seks bo Cię kocham, a Ty się staraj że taki facet w ogóle chce z Tobą być. Spowiadaj, żałuj i obiecaj, że będziesz taka jaka chcę byś była. DRAMAT!

472

Odp: Jej przeszłość

Naprawdę już mi się nie chce odpowiadać na kolejne zmyślone i wyssane z palca teksty i na to, że "każdy ma prawo robic co chce" ale "nikt nie ma prawa oceniać" XD.

473 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-03-20 17:00:48)

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

Naprawdę już mi się nie chce odpowiadać na kolejne zmyślone i wyssane z palca teksty i na to, że "każdy ma prawo robic co chce" ale "nikt nie ma prawa oceniać" XD.

Po prostu brak Ci argumentów i widzisz, że wymagania są od czapy i to nic innego jak manipulacja.
Nikt nie bierze na spowiedź drugiej osoby i nie ma prawa jej rozgrzeszać i karać. Nikt też nie ma obowiązku na starcie opowiadać o wszystkim ze szczegółami. No sorry, jak mi by facet zaczął opowiadać, to bym po prostu powiedziała, że mnie to nie interesuje co i gdzie robił z ex bo to przeszłość. To samo w inną stronę. I tu nawet nie chodzi o "porządność". Po ch* mi informacja co i kiedy z inną robił? To wracanie do przeszłości? Tak samo nie widzę powodu i sensu by mi facet z wszystkiego spowiadał. Ja naprawdę nie chcę słyszeć o ex czy wyciągać szczegóły ich intymnych relacji. Bo po co? Spotkaliśmy się tu i teraz, każdy ma za sobą jakąś przeszłość ale jeśli oboje chcemy coś razem stworzyć i się "kochamy" to zdecydowanie ważniejsze jest dla mnie jak mój facet mnie TERAZ traktuje i jak nam się układa. Bo zdradzić może każdy.
To, że Ci kobieta obieca skruchę i jakieś deklaracje padną nic nie ma do rzeczy. Jak mi z kimś dobrze to po co mam zdradzać czy wymieniać na innego? Co było, to było. Jeden może żałować, że czekał zbyt długo inny, że miał kilu po drodze ale co to zmienia? Jak spotykają dwie osoby, które chcą być razem i im ze sobą dobrze, to takie grzebanie w przeszłości niczemu nie służy.
Ta kobieta też mogła drążyć i dowiadywać czemu te kobiety z Tobą zerwały. Jasne, że Ty masz inny powód rozstania, one inny. Tak zawsze jest. Jednak czytając co piszesz, mam wrażenie, że laska powinna być z Tobą i Cię szanować bo TY TYLKO z miłości uprawiasz seks i dążysz do stałego związku.
To jednak tak nie działa.

474 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-20 18:19:57)

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

Naprawdę już mi się nie chce odpowiadać na kolejne zmyślone i wyssane z palca teksty i na to, że "każdy ma prawo robic co chce" ale "nikt nie ma prawa oceniać" XD.

Ja nie wiem co jest w tym wyssanego z palca. Można robić co się chce (o ile się nikogo nie krzywdzi), można ocenić że jakiś sposób na życie w naszej ocenie jest zły albo nam nie pasuje ale wmawianie wszystkim że jak robią choć trochę inaczej niż my to są obiektywnie gorszego sortu jest nie fair.

Przykład: dla Ciebie jest nie fair wmawianie Ci że jesteś zakompleksionym chloptasiem bo nie chcesz dziewczyny z luźnym podejściem do seksu (i wcale Ci się nie dziwie że Cię taka ocena irytuje) tylko że robisz dokładnie to samo w druga stronę argumentując jeszcze że tylko "nazywasz rzeczy po imieniu" i że takie są fakty big_smile Czyli jak ludzie mają opinie na Twój temat to jest to nie fair i Ci coś wmawiają ale jak Ty masz opinie na temat ludzi to jest to ok i głosisz fakty a nie opinie?

475

Odp: Jej przeszłość
jjbp napisał/a:
Marcel85 napisał/a:

Naprawdę już mi się nie chce odpowiadać na kolejne zmyślone i wyssane z palca teksty i na to, że "każdy ma prawo robic co chce" ale "nikt nie ma prawa oceniać" XD.

Ja nie wiem co jest w tym wyssanego z palca. Można robić co się chce (o ile się nikogo nie krzywdzi), można ocenić że jakiś sposób na życie w naszej ocenie jest zły albo nam nie pasuje ale wmawianie wszystkim że jak robią choć trochę inaczej niż my to są obiektywnie gorszego sortu jest nie fair.

Przykład: dla Ciebie jest nie fair wmawianie Ci że jesteś zakompleksionym chloptasiem bo nie chcesz dziewczyny z luźnym podejściem do seksu (i wcale Ci się nie dziwie że Cię taka ocena irytuje) tylko że robisz dokładnie to samo w druga stronę mówiąc że tylko "nazywasz rzeczy po imieniu" i że takie są fakty big_smile Czyli jak ludzie mają opinie na Twój temat to jest to nie fair i Ci coś wmawiają ale jak Ty masz opinie na temat ludzi to jest to ok?

Dokładnie, jak on swoją ex nazywa puszczalską czy nie porządną, to ok. A jak my (ja) nazywam go zakompleksionym hipokrytą to już nie ok. Każdy ma jednak argumenty na to czy komuś podobają czy nie smile

476 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-20 18:51:26)

Odp: Jej przeszłość

Ja tam nie chcę Marcelowi przypisywać żadnych epitetów. Dziwi mnie tylko to stawianie własnej opinii na równi z faktem, podczas gdy opinie innych pozostają tylko opiniami.

477

Odp: Jej przeszłość

Wiesz, mnie po prostu wkurza jego hipokryzja. Ja mogę być "puszczalską" bo ma na koncie tych 7. Ale on jest zakompleksionym hipokrytą. I każdy ma na to argument.
Tyle w temacie.

478

Odp: Jej przeszłość

Marciel, jeśli mam Ci dać radę na przyszłość, to nie to co kiedy ktoś z nim tylko ewentualne niezakończone znajomości, kiedy jeszcze uczucie jest, są najgorszym wrogiem związku. Ale Ty tego nie rozumiesz...

479

Odp: Jej przeszłość
Roxann napisał/a:

Wiesz, mnie po prostu wkurza jego hipokryzja. Ja mogę być "puszczalską" bo ma na koncie tych 7. Ale on jest zakompleksionym hipokrytą. I każdy ma na to argument.
Tyle w temacie.

Między nami jest taka różnica, że ja oceniłem zachowanie mojej byłej i osób podobnego typu, a Ty się nagle napatoczyłaś i obrażasz mnie osobiście. Później dodajesz, że nie wolno mi oceniać ani wyrażać swojego zdania.

Więc hipokryzji może poszukaj u siebie? Może i też jakieś kompleksy się znajdą? Zabolało Cię coś w co nie jesteś w żaden sposób zaangażowana i Ciebie nie dotyczy. Nie było do tej pory chyba nawet żadnej mojej wypowiedzi bezpośrednio o Tobie ani o Twoim życiu, kompleksach ani innych wyssanych z palca rzeczach.

I uprzedzając kolejne teksty: nie obrażam się, w sumie to mnie to mało interesuje co kto tu o mnie powie. Zdanie swoje mam i zachowam. Do reszty treści ostatnich postów nie ma się nawet co odnosić, nie że względu na brak argumentów, tylko ze względu na to, że połowa zdań to jakieś bzdurki, że niby sobie zmyśliłem, że z nią spałem albo, że niby ona mi się nie "spowiadała", bo niby nikt tak nie robi i różne inne głupotki. Druga połowa zdań to stwierdzenia w stylu "każdy ma prawo", "nie można oceniać" itp. A czy ja komuś prawo odbieram? Chyba nie, bo nie zauważyłem.

Nikt nie musi nikomu się spowiadać, nie musi nawet być szczery, może robić wszystko ale później jest odpowiedzialny za sprawienie komuś krzywdy i przykrości. I jeszcze może mu się dostać w zamian. To, że ma inne zdanie,nie zwalnia go z obowiązku mówienia prawdy, bycia uczciwym w stosunku do innych, nie daje prawa do wmuszania w kogoś akceptowania siebie. Nawiasem mówiąc, jestem pewien, że już wspomniałem, że o niektórych sprawach można delikatnie wspomnieć albo dać znać na początku, niekoniecznie trzeba mówić wszystkie szczegóły z kim się co robiło. Wystarczy po prostu być uczciwym.

480

Odp: Jej przeszłość

Oj Marcel, z Tobą rozmowa to jak głuchego z niemym. Masz problem z czytaniem ze zrozumieniem, bo nie rozumiem?
Ja tylko przyjęłam podobną postawę do Twojej, tj. wyrażam swoje zdanie, a jest ono takie a nie inne, "i co mi zrobisz"?
W Twoich wypowiedziach aż razi brak szacunku do kobiet. Tak wiem, zaraz dodasz, że to dlatego, że same się nie szanują... ale skąd opinia, że się nie szanują? Sam kolejny raz przecząc sobie pisałeś, że kobiet chętnych na ons jest bardzo niewiele. A  Ty akurat na taką trafiłeś. Cóż za pech wink

481

Odp: Jej przeszłość

Marcel, tylko czemu Ty się zastanawiasz i oceniasz zachowanie innych, tzn. kobiet zachowujących się podobnie, ale nie mających z Tobą NIC wspólnego? Całkowicie zrozumiałe jest rozżalenie do kogoś kto nas oszukał, tylko czy daje mi to prawo do każdego kto tak postępuje? Jawisz się jako osoba, która pragnie nawracać wszystkich na swoją "wiarę", skoro oceniasz tak mocno kobiety pod względem podejścia do seksu.

482

Odp: Jej przeszłość
bagienni_k napisał/a:

Jawisz się jako osoba, która pragnie nawracać wszystkich na swoją "wiarę", skoro oceniasz tak mocno kobiety pod względem podejścia do seksu.

Problem Marcela jest taki, że on wie najlepiej jaka kobieta powinna być i jak się zachowywać, a że jego wyobrażana czy życzenia rozmijają się z rzeczywistością, próbuje tą biedną zbłąkaną owieczkę, która już wpadnie w jego sidła, nawrócić na właściwą drogę poprzez żale, skuchę i pokutę. Marciel nie rozumie, że kobiety mają takie umoralnianie w głębokim poważaniu. I nawet związek z takim uosobieniem wszelkich cnót, nie jest dla nich żadnym argumentem.
Biedny Marcel, taki niedoceniany...;)

483

Odp: Jej przeszłość

@Marcel - ja Ci radzę - zluzuj majty. Chyba nie urodziłeś się wczoraj? Żyjesz już trochę na świecie i to nie pierwsza i zresztą nie ostatnia osoba, która zachowuje się wobec ciebie w twojej ocenie nieodpowiednio w takiej czy innej kwestii. Jeśli nie ma z tej sprawy jakichś grubych konsekwencji typu niechciane czworaczki albo wspólny kredyt na 30 lat to po co sobie i ludziom truć tym głowę.

Co do określeń puszczalskie, latawice - cóż, ile ludzi tyle miar. Każdy żyje na własny rachunek.

484

Odp: Jej przeszłość

A ja cały czas nie rozumiem jednego. Jak to co ktoś robił w przeszłosci jest mnie w stanie skrzywdzić??? Jak czyjaś przeszłosć na ktorą nie miałam wpływu i mnie dotyczyĺa moze mnie krzywdzić. Autora skrzywdziła przeszłosc jego partnerki... nie rozumiem jakk?

485

Odp: Jej przeszłość

Jesteś z facetem parę lat. Nagle okazuje się, że w przeszłości zgwałcił i zamordował. Mnie by skrzywdziło.

486

Odp: Jej przeszłość

Ale gwałt i morderstwo to jednak krzywda wyrządzona drugiej osobie. Pójście do łóżka z kolega jeśli oboje byli chętni nie jest wyrzadzeniem krzywdy drugiej osobie. To jest przykład rzeczy zbyt odmiennego kalibru

487

Odp: Jej przeszłość

Co za różnica. Chodzi o to, jak się z tym czuje druga połówka.

488

Odp: Jej przeszłość
Belzebiusz napisał/a:

Jesteś z facetem parę lat. Nagle okazuje się, że w przeszłości zgwałcił i zamordował. Mnie by skrzywdziło.

To są wymyślone domnienania  ta kobieta nikogo nie zgwałciła. Mòwmy o faktach.

489 Ostatnio edytowany przez Belzebiusz (2021-03-21 15:31:44)

Odp: Jej przeszłość

To jest odpowiedź na postawione przez Ciebie pytanie, jak to, co ktoś robił w przeszłości i na co nie mieliśmy wpływu może nas skrzywdzić. Specjalnie wybrałem "mocny" przykład, bo mało kto przeszedłby obok takiego epizodu w życiu partnera obojętnie. Mogłem napisać np. o przeszłości aktora porno czy męskiej prostytutki - pewnie też wiele kobiet taka wiadomość by przerosła.
Jak wspomniałem gdzieś wyżej- ilu ludzi tyle miar. Pan X zakończyłby związek z powodu informacji o przeszłości kryminalnej partnera, Y bo partnerka uprawiała przed ich związkiem przygodny seks, Z bo w ogóle jakiś uprawiała.

490 Ostatnio edytowany przez TypowyCharlie (2021-03-21 15:29:10)

Odp: Jej przeszłość
Petra44 napisał/a:
Belzebiusz napisał/a:

Jesteś z facetem parę lat. Nagle okazuje się, że w przeszłości zgwałcił i zamordował. Mnie by skrzywdziło.

To są wymyślone domnienania  ta kobieta nikogo nie zgwałciła. Mòwmy o faktach.

Według Was dopóki nie znacie prawdy to wszystko jest okey, więc co to za różnica czy ktoś kiedyś był pedofilem, gwałcicielem czy też zabójcą?
Przecież spowiadać się ze wszystkiego nie musi...

491

Odp: Jej przeszłość
Belzebiusz napisał/a:

Jesteś z facetem parę lat. Nagle okazuje się, że w przeszłości zgwałcił i zamordował. Mnie by skrzywdziło.

A w jaki sposób to Cię krzywdzi?
Może mamy różne definicje krzywdy.

Mnie nie jest w stanie skrzywdzić coś, co po pierwsze nie było zrobione mnie, a po drugie było zrobione w przeszłości.
Natomiast nie chciałabym być z kimś takim, więc bym się rozstała. Ale nie przez to, że w jakiś sposób jego zachowanie w przeszłości skrzywdziło mnie w teraźniejszości.

492

Odp: Jej przeszłość

Ja nie uważam żeby wszystko było okej dopóki o tym nie wiemy. I osobiście jestem też za rozmowa o swojej przeszłości związkowej i seksualnej - przynajmniej ja takie rozmowy w swoich związkach miałam.

Natomiast uważam że porównanie z gwałcicielem, morderca i pedofilem jest od czapy. Porównywanie rzeczy z dwóch zupełnie różnych rejestrów nigdy nie jest trafione.

493 Ostatnio edytowany przez Belzebiusz (2021-03-21 15:51:12)

Odp: Jej przeszłość
Lady Loka napisał/a:
Belzebiusz napisał/a:

Jesteś z facetem parę lat. Nagle okazuje się, że w przeszłości zgwałcił i zamordował. Mnie by skrzywdziło.

A w jaki sposób to Cię krzywdzi?
Może mamy różne definicje krzywdy.

Mnie nie jest w stanie skrzywdzić coś, co po pierwsze nie było zrobione mnie, a po drugie było zrobione w przeszłości.
Natomiast nie chciałabym być z kimś takim, więc bym się rozstała. Ale nie przez to, że w jakiś sposób jego zachowanie w przeszłości skrzywdziło mnie w teraźniejszości.

Np w taki, że nie poinformował mnie o jak by nie patrzeć dość istotnie negatywnej kwestii; nie udostępnił tej przesłanki która mogła mieć i z pewnością miałaby wpływ na decyzję, czy chciałbym się z nim wiązać, czego konsekwencją było to, że przez kilka lat życia dzieliłem dom z gwałcicielem i mordercą nie będąc tego świadom. On mógł zgwałcić i zamordować tylko raz, ale rzeczy, które zdarzyły się przynajmniej raz mają pewną istotną cechę- nie można już o nich powiedzieć, że są niemożliwe. I kto wie, czy nie zdarzą się ponownie - np. w tym przypadku z moim udziałem w roli ofiary.


jjbp napisał/a:

Ja nie uważam żeby wszystko było okej dopóki o tym nie wiemy. I osobiście jestem też za rozmowa o swojej przeszłości związkowej i seksualnej - przynajmniej ja takie rozmowy w swoich związkach miałam.

Natomiast uważam że porównanie z gwałcicielem, morderca i pedofilem jest od czapy. Porównywanie rzeczy z dwóch zupełnie różnych rejestrów nigdy nie jest trafione.

Zwróciłaś uwagę na kontekst porównania?

Przypominam:

Petra44 napisał/a:

A ja cały czas nie rozumiem jednego. Jak to co ktoś robił w przeszłosci jest mnie w stanie skrzywdzić??? Jak czyjaś przeszłosć na ktorą nie miałam wpływu i mnie dotyczyĺa moze mnie krzywdzić. Autora skrzywdziła przeszłosc jego partnerki... nie rozumiem jakk?

Po prostu odpowiedziałem na postawione tu pytanie.
Natomiast co sądzę na temat perypetii autora tematu- przestawiłem w poście 483.

494

Odp: Jej przeszłość

To, że Wy nie rozumiecie jak kogoś by miało coś skrzywdzić, nie oznacza, że nie krzywdzi taka przeszłość innych. Co więcej, bycie w związku osoby, którą rani taka przeszłość i podejście, z kimś, kto w ogóle tego nie rozumie, jest chore.

Nie pasuje Wam moje zdanie (i kilku innych mężczyzn, którzy się tutaj wypowiedzieli) i już nie wiecie jakie argumenty wysunąć. Może dlatego są coraz głupsze.

Powiem więc jeszcze raz. Bo mogę i mam ochotę. Kobieta, która się puszcza, jest puszczalska big_smile. Definicji tu nie ma żadnej, po prostu wyznacza ją moralność danej osoby i to, co jest społecznie akceptowane, a co nie jest.

To, że każda kobieta, niezależnie od ilości partnerów, obraża się na to określenie i i tak udaje cnotke, jest dla wielu mężczyzn śmieszne. To, że się tym wiele osób nie chwali wszem i wobec, a nawet ucieka się do manipulacji i klamstw, oznacza, że to akceptowane nie jest. Co niektórzy może się naczytali albo naoglądali głupot i może byście chcieli, żeby świat wyglądał tak, że te wszystkie kobiety takie wyzwolone ale tak nie jest. Czy Wam się to podoba czy nie, jako kobiety podlegacie ocenie według tego czy się szanujecie czy nie i możecie sobie wywijać, że "definicje są różne", "każdy myśli inaczej" itd big_smile. Jak byśmy tak wszyscy inaczej myśleli, to nie byłoby czegoś takiego jak psychologia, socjologia, statystyka itd. Ludzie naprawdę myślą często podobnie i istnieje coś takiego jak większość i mniejszość, a nie każdemu po równo, każdy taki sam i każdy "ma prawo bo nikogo nie krzywdzi".

Kobiety przestaną być nazywane łatwymi i puszczalskimi, w chwili gdy to mężczyźni będą czekali na podryw i starania, a one się będą uwijać, żeby tych mężczyzn zdobyć. Wtedy będziecie zdobywać. Póki co w tym temacie Wasza rola Wam wszystkim pasuje, bo nic nie musicie robić. Problem w tym, że łatka puszczalskiej wprost wynika z tego, że jak kobieta ma ochotę na niezobowiązujący seks, to po prostu daje się uwodzić i tyle musi zrobić. Musi pozwolić. A więc tak, wtedy jest łatwa. Dziwne, że tak oczywiste sprawy i zależności trzeba tłumaczyć dorosłym ludziom.

Sory ale pójścia do łóżka z kimś, kogo się nie zna nie da się wybielić w żaden sposób.

Tak wiem, że każdy robi to na co ma ochotę i nic nikomu do tego XD, Już dajcie sobie spokój z tym tekstem, bo nie wiem jak "publiczność" czytającą te wypowiedzi (bo czytają to też ludzie, którzy tu nie zabierają głosu), ale mnie te teksty już śmieszą.

495

Odp: Jej przeszłość

Ludzie powinni ze sobą rozmawiać. W trakcie rozmowy mozna się wiele dowiedziec o partnerce/rze. Nie trzeba spowiadać kogoś z przeszlosci seksualnej. Rozmowa o sexie o tym co się lubi co się robiło a co nie daje wiele informacji o drugiej osobie. Jezeli ludzie nie rozmawiają i od razu wskakują sobie do lózka i mówią ze są zakochani  to raczej nie w osobie tylko w wyobrażeniu tej osoby. A potem gdy w koncu zaczynają rozmawiać bo pierwsza fascynacja mija to czują się skrzywdzeni bo nie znali przeszłosci. Ale czyja to jest wina? ???

496

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

To, że Wy nie rozumiecie jak kogoś by miało coś skrzywdzić, nie oznacza, że nie krzywdzi taka przeszłość innych. Co więcej, bycie w związku osoby, którą rani taka przeszłość i podejście, z kimś, kto w ogóle tego nie rozumie, jest chore.

Nie pasuje Wam moje zdanie (i kilku innych mężczyzn, którzy się tutaj wypowiedzieli) i już nie wiecie jakie argumenty wysunąć. Może dlatego są coraz głupsze.

Powiem więc jeszcze raz. Bo mogę i mam ochotę. Kobieta, która się puszcza, jest puszczalska big_smile. Definicji tu nie ma żadnej, po prostu wyznacza ją moralność danej osoby i to, co jest społecznie akceptowane, a co nie jest.

To, że każda kobieta, niezależnie od ilości partnerów, obraża się na to określenie i i tak udaje cnotke, jest dla wielu mężczyzn śmieszne. To, że się tym wiele osób nie chwali wszem i wobec, a nawet ucieka się do manipulacji i klamstw, oznacza, że to akceptowane nie jest. Co niektórzy może się naczytali albo naoglądali głupot i może byście chcieli, żeby świat wyglądał tak, że te wszystkie kobiety takie wyzwolone ale tak nie jest. Czy Wam się to podoba czy nie, jako kobiety podlegacie ocenie według tego czy się szanujecie czy nie i możecie sobie wywijać, że "definicje są różne", "każdy myśli inaczej" itd big_smile. Jak byśmy tak wszyscy inaczej myśleli, to nie byłoby czegoś takiego jak psychologia, socjologia, statystyka itd. Ludzie naprawdę myślą często podobnie i istnieje coś takiego jak większość i mniejszość, a nie każdemu po równo, każdy taki sam i każdy "ma prawo bo nikogo nie krzywdzi".

Kobiety przestaną być nazywane łatwymi i puszczalskimi, w chwili gdy to mężczyźni będą czekali na podryw i starania, a one się będą uwijać, żeby tych mężczyzn zdobyć. Wtedy będziecie zdobywać. Póki co w tym temacie Wasza rola Wam wszystkim pasuje, bo nic nie musicie robić. Problem w tym, że łatka puszczalskiej wprost wynika z tego, że jak kobieta ma ochotę na niezobowiązujący seks, to po prostu daje się uwodzić i tyle musi zrobić. Musi pozwolić. A więc tak, wtedy jest łatwa. Dziwne, że tak oczywiste sprawy i zależności trzeba tłumaczyć dorosłym ludziom.

Sory ale pójścia do łóżka z kimś, kogo się nie zna nie da się wybielić w żaden sposób.

Tak wiem, że każdy robi to na co ma ochotę i nic nikomu do tego XD, Już dajcie sobie spokój z tym tekstem, bo nie wiem jak "publiczność" czytającą te wypowiedzi (bo czytają to też ludzie, którzy tu nie zabierają głosu), ale mnie te teksty już śmieszą.

Nie chce mi się tego czytać dalej. Przeczytałam poczàtek i mam dość. Reprezentujesz typ faceta ktorego nie trawię. Nie bede tego nazywać po imieniu bo nie chce byc posadzona o szerzenie czegośtam. Jesteś pusty i prosty. Masz przerośniete ego. Do tego ch.....o aż bije od Ciebie... nie zaslugujesz na szacunek  . Nie warto w ogole z Tobą dyskutować bo to jałowa dyskusja. Nasze posty tylko Cię karmią!!! Proponuję nie zabierać głosu juz w tej duyskusji... i wiesz co???? To co mówisz o tej kobiecie KRZYWDZI  mnie!!!  Zgodnie z Twoją teorią. Coś na co nie msmy wplywu nas krzywdzi. Nue jesteś wcake lepszy od niej. Jesteś gorszy bo brak w Tobie pokory . Lepiej już nic nie pisz!!!

497

Odp: Jej przeszłość
Petra44 napisał/a:

Ludzie powinni ze sobą rozmawiać. W trakcie rozmowy mozna się wiele dowiedziec o partnerce/rze. Nie trzeba spowiadać kogoś z przeszlosci seksualnej. Rozmowa o sexie o tym co się lubi co się robiło a co nie daje wiele informacji o drugiej osobie. Jezeli ludzie nie rozmawiają i od razu wskakują sobie do lózka i mówią ze są zakochani  to raczej nie w osobie tylko w wyobrażeniu tej osoby. A potem gdy w koncu zaczynają rozmawiać bo pierwsza fascynacja mija to czują się skrzywdzeni bo nie znali przeszłosci. Ale czyja to jest wina? ???

Ludzie ze sobą rozmawiali i dostawali całkowicie odwrotne odpowiedzi względem rzeczywistości. Czyli kłamstwa. Kłamstwa to wina tego, co kłamie. Niewazne czy ma inne poglądy i jakieś opinie na temat tego co krzywdzi a co nie.

498

Odp: Jej przeszłość

To podkreślone - to jest esencja:

Marcel85 napisał/a:

Co niektórzy może się naczytali albo naoglądali głupot i może byście chcieli, żeby świat wyglądał tak, że te wszystkie kobiety takie wyzwolone ale tak nie jest . Czy Wam się to podoba czy nie, jako kobiety podlegacie ocenie według tego czy się szanujecie czy nie i możecie sobie wywijać, że "definicje są różne", "każdy myśli inaczej" itd

Proponuję, żebyś zrobił vice versa i odniósł to do siebie - problem u Ciebie jest w tym, że to Ty chcesz naprawiać świat swoją miarą. Ale raz, że nie masz do tego narzędzi, a dwa świat Ci się nie podda. Nie dasz rady. Im szybciej sobie zdasz z tego sprawę, tym szybciej skończą się Twoje frustracje. Trzeba brać to, co jest. Niestety.

499 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-21 16:50:17)

Odp: Jej przeszłość

Największy twist dla mnie polega na tym że właśnie przez takie wartościowanie puszczalska vs porządna potem dziewczyny nie chcą Wam mówić o swojej przeszłości seksualnej. Tak było kiedyś - że niby ileś lat temu same dziewice do ślubu szły? Nie, ale że przypięto by im łatke zgodnie z ówczesnymi obyczajami to po prostu uprawiały seks przed ślubem po cichu. Dlatego tak naprawdę jeśli podejście byłoby "chciałbym dziewczynę podobna do siebie, inna po prostu mi nie odpowiada" zamiast "chciałbym dziewczynę podobna do siebie, każda inna to puszczalska i patologia" to mniej osób miałoby problem z przyznaniem się czy prowadzi życie w celibacie czy mialo wielu partnerów bo nie byłoby narażone na łatkę.

I żeby nie było, nie popieram kłamania w tej kwestii w żadnym wypadku ale mogę sobie wyobrazić że taki mechanizm zachodzi.

500

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:
Petra44 napisał/a:

Ludzie powinni ze sobą rozmawiać. W trakcie rozmowy mozna się wiele dowiedziec o partnerce/rze. Nie trzeba spowiadać kogoś z przeszlosci seksualnej. Rozmowa o sexie o tym co się lubi co się robiło a co nie daje wiele informacji o drugiej osobie. Jezeli ludzie nie rozmawiają i od razu wskakują sobie do lózka i mówią ze są zakochani  to raczej nie w osobie tylko w wyobrażeniu tej osoby. A potem gdy w koncu zaczynają rozmawiać bo pierwsza fascynacja mija to czują się skrzywdzeni bo nie znali przeszłosci. Ale czyja to jest wina? ???

Ludzie ze sobą rozmawiali i dostawali całkowicie odwrotne odpowiedzi względem rzeczywistości. Czyli kłamstwa. Kłamstwa to wina tego, co kłamie. Niewazne czy ma inne poglądy i jakieś opinie na temat tego co krzywdzi a co nie.

Jak długo rozmawisliście zanim wskoczyłes jej do łóżka??? To dość istotne. Mówi się ze żehy kogoś poznać trzeba zjeść z nim worek soli. Na ktorej randce doszlo do sexu ???

501 Ostatnio edytowany przez Marcel85 (2021-03-21 16:56:29)

Odp: Jej przeszłość
Petra44 napisał/a:
Marcel85 napisał/a:
Petra44 napisał/a:

Ludzie powinni ze sobą rozmawiać. W trakcie rozmowy mozna się wiele dowiedziec o partnerce/rze. Nie trzeba spowiadać kogoś z przeszlosci seksualnej. Rozmowa o sexie o tym co się lubi co się robiło a co nie daje wiele informacji o drugiej osobie. Jezeli ludzie nie rozmawiają i od razu wskakują sobie do lózka i mówią ze są zakochani  to raczej nie w osobie tylko w wyobrażeniu tej osoby. A potem gdy w koncu zaczynają rozmawiać bo pierwsza fascynacja mija to czują się skrzywdzeni bo nie znali przeszłosci. Ale czyja to jest wina? ???


Ludzie ze sobą rozmawiali i dostawali całkowicie odwrotne odpowiedzi względem rzeczywistości. Czyli kłamstwa. Kłamstwa to wina tego, co kłamie. Niewazne czy ma inne poglądy i jakieś opinie na temat tego co krzywdzi a co nie.

Jak długo rozmawisliście zanim wskoczyłes jej do łóżka??? To dość istotne. Mówi się ze żehy kogoś poznać trzeba zjeść z nim worek soli. Na ktorej randce doszlo do sexu ???

Tyle, żeby o tym porozmawiać i dużo nakłamać.

502

Odp: Jej przeszłość
jjbp napisał/a:

jeśli podejście byłoby "chciałbym dziewczynę podobna do siebie, inna po prostu mi nie odpowiada" zamiast "chciałbym dziewczynę podobna do siebie, każda inna to puszczalska i patologia"

Tak, takie podejście jest wg mnie sensowne. Nawet można to jeszcze sparafrazować i bardziej uprościć: "Chciałbym dziewczynę taką i taką, inna po prostu mi nie odpowiada". Nie zawsze musi być podobieństwo w kwestii np. ilości partnerów czy innych. Ważne, żeby potem nie robić drugiej stronie wyrzutów, jeśli się na coś wcześniej świadomie zgodziliśmy.

503

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:
Petra44 napisał/a:
Marcel85 napisał/a:

Ludzie ze sobą rozmawiali i dostawali całkowicie odwrotne odpowiedzi względem rzeczywistości. Czyli kłamstwa. Kłamstwa to wina tego, co kłamie. Niewazne czy ma inne poglądy i jakieś opinie na temat tego co krzywdzi a co nie.

Jak długo rozmawisliście zanim wskoczyłes jej do łóżka??? To dość istotne. Mówi się ze żehy kogoś poznać trzeba zjeść z nim worek soli. Na ktorej randce doszlo do sexu ???

Tyle, żeby o tym porozmawiać i dużo nakłamać.

Dlaczego nie powiesz konkretnie? Masz coś do ukrycia???

504

Odp: Jej przeszłość
Belzebiusz napisał/a:
jjbp napisał/a:

jeśli podejście byłoby "chciałbym dziewczynę podobna do siebie, inna po prostu mi nie odpowiada" zamiast "chciałbym dziewczynę podobna do siebie, każda inna to puszczalska i patologia"

Tak, takie podejście jest wg mnie sensowne. Nawet można to jeszcze sparafrazować i bardziej uprościć: "Chciałbym dziewczynę taką i taką, inna po prostu mi nie odpowiada". Nie zawsze musi być podobieństwo w kwestii np. ilości partnerów czy innych. Ważne, żeby potem nie robić drugiej stronie wyrzutów, jeśli się na coś wcześniej świadomie zgodziliśmy.

A ja zdecydowałem się na coś innego. Nic nikomu do tego czy po jednym dniu czy po kilku tygodniach.

Dla słabo rozumiejacych: nie szanuję kobiet, które uprawiają seks bez miłości i NIE JESTEM W TYM OSAMOTNIONY. Nigdzie nie napisałem, że wszyscy tak robią ale to już trzeba by czytać ze zrozumieniem.

505

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

A ja zdecydowałem się na coś innego. Nic nikomu do tego czy po jednym dniu czy po kilku tygodniach.

Ta dziewczyna i wiele innych uważa podobnie.

Marcel85 napisał/a:

Dla słabo rozumiejacych: nie szanuję kobiet, które uprawiają seks bez miłości i NIE JESTEM W TYM OSAMOTNIONY. Nigdzie nie napisałem, że wszyscy tak robią ale to już trzeba by czytać ze zrozumieniem.

Nie chcesz powiedzieć bo stracisz argument do obrony. Tu już niejednokrotnie pisałam o tym, że jesteś hipokrytą bo Ty wcale tej kobiety nie kochałeś z prostego powodu - bo jej nie znałeś! Nie przeszkadzało Ci to jednak iść z nią do łóżka.
Mało tego, tą samą kobietę, którą kochałeś, a nawet dalej coś do niej czujesz, teraz obrażasz, tylko dlatego, że nie była taka jaką sobie wymarzyłeś.
Sam widzisz, że nie każdy ma ochotę spowiadać się ze szczegółów swojego życia intymnego. A to przecież bardzo proste pytanie, którym rozwiałbyś wątpliwości i przestał być posądzany o hipokryzje.
Inna sprawa, że Ty w ogóle kobiet nie szanujesz i szczerze już współczuję tej, która jako kolejna na Ciebie trafi.
Pomyśl, dlaczego wzbudzasz tak negatywne emocje, a nawet odrazę?
W końcu wydawałoby się, że jesteś porządnym facetem, który chce trwałego związku z kobietą, która nie ma za sobą zbyt bogatej przeszłości seksualnej. A jak widać nawet kobiety, które mieszczą się w Twojej definicji "porządności", nie mogą zdzierżyć herezji jakie wypisujesz.
PS. Dziewczyna nawet nie wie jakie ma szczęście, że się rozstaliście.
Ja już nie będę tu przywoływać epitetów, ale taki typ ludzi mnie szczególnie irytuje.

506 Ostatnio edytowany przez Belzebiusz (2021-03-21 19:00:40)

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:
Belzebiusz napisał/a:
jjbp napisał/a:

jeśli podejście byłoby "chciałbym dziewczynę podobna do siebie, inna po prostu mi nie odpowiada" zamiast "chciałbym dziewczynę podobna do siebie, każda inna to puszczalska i patologia"

Tak, takie podejście jest wg mnie sensowne. Nawet można to jeszcze sparafrazować i bardziej uprościć: "Chciałbym dziewczynę taką i taką, inna po prostu mi nie odpowiada". Nie zawsze musi być podobieństwo w kwestii np. ilości partnerów czy innych. Ważne, żeby potem nie robić drugiej stronie wyrzutów, jeśli się na coś wcześniej świadomie zgodziliśmy.

A ja zdecydowałem się na coś innego. Nic nikomu do tego czy po jednym dniu czy po kilku tygodniach.

Dla słabo rozumiejacych: nie szanuję kobiet, które uprawiają seks bez miłości i NIE JESTEM W TYM OSAMOTNIONY. Nigdzie nie napisałem, że wszyscy tak robią ale to już trzeba by czytać ze zrozumieniem.

Z zasady każdy człowiek zasługuje na szacunek.
Ja nie neguję Twojego "prawa do nieszanowania" takich kobiet (biorę w cudzysłów, bo rozumiem to w tym sensie, że nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego, myślisz o nich w kategoriach negatywnych itd., bo na brak szacunku okazywany np. w postaci wyzwisk, przemocy fizycznej czy psychicznej są po prostu paragrafy). Jestem w stanie to zrozumieć. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może nie szanować (znów brak szacunku rozumiany jako j.w. w nawiasie) kobiety, która np. nie czekała z seksem do ślubu. To jego rzecz. Jestem też w stanie pojąć, że ktoś może stracić szacunek do osoby, która okłamała go bądź zataiła istotne dla niego kwestie. Nie są to jednak w moim mniemaniu powody do tego, aby nakręcać w sobie niekończącą się spiralę negatywnych emocji wobec tych kwestii, bo się ich w ten sposób nie zmieni, nie da się w ten sposób "sobie ulżyć", co widać po tym wątku. Zaraz będzie 10 strona tematu, w którym Ty prezentujesz swoje nastawienie do takich czy innych zachowań kobiet jednocześnie ripostując innym, którzy tego nastawienia nie podzielają. Pewnie zauważyłeś, że w toku wymiany kolejnych postów z innymi ilość tych negatywnych wg Ciebie kobiecych zachowań od tego nie maleje, a i tobie nie przysparza to żadnych produktywnych korzyści poza kopaniem się z koniem.
Pytanie, czy masz na tyle duże cojones aby przyznać to przed sobą, zostawić za sobą i iść dalej?

507

Odp: Jej przeszłość

Belzebiusz Twoja sygnaturka dobrze wpasowuje się w klimat który zapanował już jakiś czas temu w tym watku big_smile

508

Odp: Jej przeszłość

Belzebiusz idealnie to podsumował smile

Ciężko uwierzyć, że nie da się rozróżnić własnych odczuć względem pewnych zjawisk czy przywar a narzucaniem innym tych odczuć czy usilnym przekonywaniem, że "moje przekonanie" jest jedyne i najwłaściwsze.

509

Odp: Jej przeszłość
jjbp napisał/a:

Belzebiusz Twoja sygnaturka dobrze wpasowuje się w klimat który zapanował już jakiś czas temu w tym watku big_smile

To cytat uniwersalny, mający zaskakująco wiele zastosowań tongue

510

Odp: Jej przeszłość
Roxann napisał/a:

Nie chcesz powiedzieć bo stracisz argument do obrony. Tu już niejednokrotnie pisałam o tym, że jesteś hipokrytą bo Ty wcale tej kobiety nie kochałeś z prostego powodu - bo jej nie znałeś! Nie przeszkadzało Ci to jednak iść z nią do łóżka.
Mało tego, tą samą kobietę, którą kochałeś, a nawet dalej coś do niej czujesz, teraz obrażasz, tylko dlatego, że nie była taka jaką sobie wymarzyłeś.
Sam widzisz, że nie każdy ma ochotę spowiadać się ze szczegółów swojego życia intymnego. A to przecież bardzo proste pytanie, którym rozwiałbyś wątpliwości i przestał być posądzany o hipokryzje.
Inna sprawa, że Ty w ogóle kobiet nie szanujesz i szczerze już współczuję tej, która jako kolejna na Ciebie trafi.
Pomyśl, dlaczego wzbudzasz tak negatywne emocje, a nawet odrazę?
W końcu wydawałoby się, że jesteś porządnym facetem, który chce trwałego związku z kobietą, która nie ma za sobą zbyt bogatej przeszłości seksualnej. A jak widać nawet kobiety, które mieszczą się w Twojej definicji "porządności", nie mogą zdzierżyć herezji jakie wypisujesz.
PS. Dziewczyna nawet nie wie jakie ma szczęście, że się rozstaliście.
Ja już nie będę tu przywoływać epitetów, ale taki typ ludzi mnie szczególnie irytuje.

Nie chcę powiedzieć, bo nie widzę powodu. To, co czułem nie zależy od tego w jakim odcinku czasu się to stało. Wiem doskonale co czułem, a Ty tego nie wiesz i taka prawda. Cały konstrukt, w którym rzekomo jej nie kochałem i poszedłem z nią do łóżka i dlatego rzekomo jestem hipokrytą mnie już irytuje, bo wziął się z d..., bo na pewno nawet nie z tego jak JA opisałem sytuację, tylko z tego jak TY sobie ją wymyśliłaś w głowie. Wiem co czułem, mam tyle lat na karku, żeby wiedzieć co to jest i wiedziałem, że chce być z tą dziewczyną, ona to wiedziała i doskonale widziała. Każde z nas było tego świadome. Pomimo trudności, które sie pojawiły, szukałem nawet pomocy na tym forum, jak sam nie mogłem sobie tego poukładać w głowie. To ma niby pokazywać, że uprawiałem z nią seks bez miłości? Raczej to co piszesz pokazuje jak desperacko chcesz mieć rację, sugerując jakieś głupoty i niby mnie atakując, tylko, że walnelas jak łysy grzywką o kant kuli. Cokolwiek piszesz o tym co niby myślę i jaka była sytuacja, to najpierw dwa razy sobie pomysl czy aby ja tej sytuacji i siebie nie znam lepiej. Ja WIEM, że ona nic do tych mężczyzn bez zobowiązań nie czuła. Nie wymyśliłem sobie, bo mi to powiedziała. O tym i o jej podejściu do seksu dowiadywałem się stopniowo, czasem przypadkowo, czasem jak ją "przycisnąłem" pytaniami. A pytanie nie wzięły się z tego, że miała mi się "spowiadać" XD. Wzięły się z KŁAMSTW i z tego, że wyjaśnieniem i niby "prawdą" były kolejne kłamstwa, gdzie później doskonale wiedziała, że mnie w jakiś sposób krzywdzi a I TAK nadal za każdym razem, a nawet w jednej rozmowie mówiła sprzeczne rzeczy. Wzięły się z tego, że SAMA powiedziała mi wprost na początku, że nie uznaje seksu bez zobowiązań!!! Tadam! Takie zachowanie plus taka przeszłość ma powodować, że komuś takiemu się ufa? Bo biedna dziewczyna i zły Marcel bo o coś w ogóle wypytuje a sam jest facetem, więc pewnie ru**a na lewo i prawo, więc jest hipokrytą? Proszę Cię..

Nie szanuję kobiet? Nie szanuję kobiet, które się puszczają, a później jeszcze do tego kłamią, później udają i tak cnotki, później udają pokrzywdzone przez facetów, a na koniec, po tym wiciu się jak żmije, wychodzi, że zrobiły to, bo chciały i robić będą nadal i każdy w koło ma je akceptować, bo "mają prawo". "Wszystko to granie na fałszywych nutach od samego początku. Szanuję dobre, szczere, kochane kobiety, które mają klasę i mężczyzna musi się o nie postarać, pokazać, że jest obok. Możecie sobie tu pisać, że to bajeczki itp.,że takich kobiet nie ma. Ja wiem, że są, bo z takimi kobietami byłem, mam też oprócz tego koleżanki, znajome, przyjaciółki, trochę o nich wiem, z racji tego, że większość tych ludzi jest LATA z jedną osobą, niektórzy nawet od czasów szkoły średniej. Ale zaraz zacznie się negowanie i teksty, że każdy ma prawo żyć inaczej XD.

Mam prawo czuć się skrzywdzony, a ludzie, którzy w dziale PSYCHOLOGIA zamiast pomóc, od praktycznie pierwszej strony tematu serwują teksty o: kompleksach, małym penisie, sugerują, że jestem prawiczkiem (bardzo słaby stereotyp), że mam stanąć na wysokości zadania, a jak nie, to jestem niemęski, powinni się wstydzić takich tekstów. Ludzie mają problemy i zakładają tematy na forum, a dostają pojazd od jakiś agresywnych ludzi.

511

Odp: Jej przeszłość

Tak sobie jeszcze myślałem o użytym przeze mnie przykładzie z gwałcicielem-mordercą w kontekście wskazań, że był on użyty nietrafnie oraz że nie można być skrzywdzonym teraz przez coś, co ktoś inny zrobił w przeszłości. Zatem krótka analiza po raz wtóry. Z jednej strony jest ktoś, kto uprawiał dajmy na to seks bez miłości, ale nieakceptujący tego partner o tym nie wie. Z drugiej jest ten morderca gwałciciel, którego partner również nie jest świadom przeszłości drugiej połówki. Przez ileś tam lat życia obydwie dwójki tworzą szczęśliwy związek, tamte zdarzenia z przeszłości nie mają żadnego wpływu na stan obu relacji, są dzieci, wszystko się układa, nic złego się nie dzieje. Po pewnym czasie obydwaj partnerzy dowiadują się o przeszłości, załóżmy że w przypływie szczerości tych drugich, choć droga jest tu mało istotna, ale dla istoty sprawy jakoś się dowiedzieć musieli. Mamy zatem pewnego rodzaju paradoks: szczerość w związku rozumiana jako brak fałszu (to ważne, bo można też ją rozumieć jako np. szczere wyznanie tego, co ktoś o kimś myśli- "jesteś debilem", podczas gdy to obiektywnie nieprawda i on żadnym debilem nie jest) powoduje, że on się rozpada- partner z pierwszej relacji nie może przestać myśleć, co tamta robiła z tymi innymi, boli go to, zaczyna się jej brzydzić etc. etc. a drugi nie chce żyć pod jednym dachem z gwałcicielem mordercą, np. w obawie przed utratą własnego życia, zaczyna bać się tego człowieka, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Rozwiązaniem paradoksu jest to, że do zmiany nastawienia obu partnerów nie doprowadziła jedynie goła szczerość ich połówek, ale konkretne wydarzenia z przeszłości, które miały miejsce jeszcze zanim w ogóle związki zostały rozpoczęte.
Przykład gwałciciela mordercy tak jak wspomniałem gdzieś wyżej dobrany został celowo, dla kontrastu, aby zawierał jak największy ładunek "mocy krzywdzącej" w celu potwierdzenia tezy.
Taka mała dygresja, mam nadzieję, że teraz mój punkt widzenia jest jasny.


Marcel85 napisał/a:

Nie szanuję kobiet? Nie szanuję kobiet, które się puszczają, a później jeszcze do tego kłamią, później udają i tak cnotki, później udają pokrzywdzone przez facetów, a na koniec, po tym wiciu się jak żmije, wychodzi, że zrobiły to, bo chciały i robić będą nadal i każdy w koło ma je akceptować, bo "mają prawo". "Wszystko to granie na fałszywych nutach od samego początku. Szanuję dobre, szczere, kochane kobiety, które mają klasę i mężczyzna musi się o nie postarać, pokazać, że jest obok. Możecie sobie tu pisać, że to bajeczki itp.,że takich kobiet nie ma. Ja wiem, że są, bo z takimi kobietami byłem, mam też oprócz tego koleżanki, znajome, przyjaciółki, trochę o nich wiem, z racji tego, że większość tych ludzi jest LATA z jedną osobą, niektórzy nawet od czasów szkoły średniej. Ale zaraz zacznie się negowanie i teksty, że każdy ma prawo żyć inaczej XD.

Mam prawo czuć się skrzywdzony, a ludzie, którzy w dziale PSYCHOLOGIA zamiast pomóc, od praktycznie pierwszej strony tematu serwują teksty o: kompleksach, małym penisie, sugerują, że jestem prawiczkiem (bardzo słaby stereotyp), że mam stanąć na wysokości zadania, a jak nie, to jestem niemęski, powinni się wstydzić takich tekstów. Ludzie mają problemy i zakładają tematy na forum, a dostają pojazd od jakiś agresywnych ludzi.

Odnoszę wrażenie, że z Tobą jest coś bardzo nie teges. Pewnie cię zaskoczę, ale nie chodzi mi o podejście/nastawienie do grupy kobiet, o których tu piszesz (jeśli przeczytałeś mój przedostatni wpis to wiesz o co chodzi), tylko o twoją postawę. Bije od niej brak pewności siebie i niskie poczucie własnej wartości. Jeśli mam swoje zdanie i jestem go pewien- nie potrzebuję konfrontować go z całym światem, nawet jeśliby miał on inne. Mam je i się go trzymam, według niego postępuję. Ty potrzebujesz ciągłego potwierdzenia, nawet jeśli nikt nie zaprzecza, imaginujesz cel, żeby mieć do czego strzelać.

512

Odp: Jej przeszłość
Belzebiusz napisał/a:

Tak sobie jeszcze myślałem o użytym przeze mnie przykładzie z gwałcicielem-mordercą w kontekście wskazań, że był on użyty nietrafnie oraz że nie można być skrzywdzonym teraz przez coś, co ktoś inny zrobił w przeszłości. Zatem krótka analiza po raz wtóry. Z jednej strony jest ktoś, kto uprawiał dajmy na to seks bez miłości, ale nieakceptujący tego partner o tym nie wie. Z drugiej jest ten morderca gwałciciel, którego partner również nie jest świadom przeszłości drugiej połówki. Przez ileś tam lat życia obydwie dwójki tworzą szczęśliwy związek, tamte zdarzenia z przeszłości nie mają żadnego wpływu na stan obu relacji, są dzieci, wszystko się układa, nic złego się nie dzieje. Po pewnym czasie obydwaj partnerzy dowiadują się o przeszłości, załóżmy że w przypływie szczerości tych drugich, choć droga jest tu mało istotna, ale dla istoty sprawy jakoś się dowiedzieć musieli. Mamy zatem pewnego rodzaju paradoks: szczerość w związku rozumiana jako brak fałszu (to ważne, bo można też ją rozumieć jako np. szczere wyznanie tego, co ktoś o kimś myśli- "jesteś debilem", podczas gdy to obiektywnie nieprawda i on żadnym debilem nie jest) powoduje, że on się rozpada- partner z pierwszej relacji nie może przestać myśleć, co tamta robiła z tymi innymi, boli go to, zaczyna się jej brzydzić etc. etc. a drugi nie chce żyć pod jednym dachem z gwałcicielem mordercą, np. w obawie przed utratą własnego życia, zaczyna bać się tego człowieka, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Rozwiązaniem paradoksu jest to, że do zmiany nastawienia obu partnerów nie doprowadziła jedynie goła szczerość ich połówek, ale konkretne wydarzenia z przeszłości, które miały miejsce jeszcze zanim w ogóle związki zostały rozpoczęte.
Przykład gwałciciela mordercy tak jak wspomniałem gdzieś wyżej dobrany został celowo, dla kontrastu, aby zawierał jak największy ładunek "mocy krzywdzącej" w celu potwierdzenia tezy.
Taka mała dygresja, mam nadzieję, że teraz mój punkt widzenia jest jasny.


Marcel85 napisał/a:

Nie szanuję kobiet? Nie szanuję kobiet, które się puszczają, a później jeszcze do tego kłamią, później udają i tak cnotki, później udają pokrzywdzone przez facetów, a na koniec, po tym wiciu się jak żmije, wychodzi, że zrobiły to, bo chciały i robić będą nadal i każdy w koło ma je akceptować, bo "mają prawo". "Wszystko to granie na fałszywych nutach od samego początku. Szanuję dobre, szczere, kochane kobiety, które mają klasę i mężczyzna musi się o nie postarać, pokazać, że jest obok. Możecie sobie tu pisać, że to bajeczki itp.,że takich kobiet nie ma. Ja wiem, że są, bo z takimi kobietami byłem, mam też oprócz tego koleżanki, znajome, przyjaciółki, trochę o nich wiem, z racji tego, że większość tych ludzi jest LATA z jedną osobą, niektórzy nawet od czasów szkoły średniej. Ale zaraz zacznie się negowanie i teksty, że każdy ma prawo żyć inaczej XD.

Mam prawo czuć się skrzywdzony, a ludzie, którzy w dziale PSYCHOLOGIA zamiast pomóc, od praktycznie pierwszej strony tematu serwują teksty o: kompleksach, małym penisie, sugerują, że jestem prawiczkiem (bardzo słaby stereotyp), że mam stanąć na wysokości zadania, a jak nie, to jestem niemęski, powinni się wstydzić takich tekstów. Ludzie mają problemy i zakładają tematy na forum, a dostają pojazd od jakiś agresywnych ludzi.

Odnoszę wrażenie, że z Tobą jest coś bardzo nie teges. Pewnie cię zaskoczę, ale nie chodzi mi o podejście/nastawienie do grupy kobiet, o których tu piszesz (jeśli przeczytałeś mój przedostatni wpis to wiesz o co chodzi), tylko o twoją postawę. Bije od niej brak pewności siebie i niskie poczucie własnej wartości. Jeśli mam swoje zdanie i jestem go pewien- nie potrzebuję konfrontować go z całym światem, nawet jeśliby miał on inne. Mam je i się go trzymam, według niego postępuję. Ty potrzebujesz ciągłego potwierdzenia, nawet jeśli nikt nie zaprzecza, imaginujesz cel, żeby mieć do czego strzelać.

Tak myślę, ze wiele osob ma coś za uszami w przeszłosci... albo liczne zdrady czy inne grzechy moralne.. nikt nie jest idealny... nawet ten gwałciciel ... ale kazdy ma prawo do poprawy i zmuany swijej postawy... gwałciciel odsiedział karę i zapłacił i na prawo do 2 szansy... nowego zwiazku w ktirym moze być przykladnym partnerem... tak się zastanawiam po co grzebac w przeszlosci? I w jakiś spisib siebie ranic? Czy nie lepiej zyc tu i teraz? Co innego gdyby w trakcie zwiazku ludzie byli nue fair... a takich zwiazkow jest pelno gdzie ludzie szukają odskoczni od nudy życia codziennego... myslę ze przeszlisc partnera by mnie nie obchodzila... nie chcialabym wiedzieć nic o niej...natomiast lojalnosc w aktualnym zwiazku po podstawa i jezeli ktos naduzywa zaufania to nie ma o czym rozmawiać.  Znam wielu facetow ktirzy są idealnymi partnerami dla swoich żon a caly czas prowadza podwojne życie. Dla mjie to nie do przyjecia.

513

Odp: Jej przeszłość
Belzebiusz napisał/a:

Bije od niej brak pewności siebie i niskie poczucie własnej wartości. Jeśli mam swoje zdanie i jestem go pewien- nie potrzebuję konfrontować go z całym światem, nawet jeśliby miał on inne. Mam je i się go trzymam, według niego postępuję. Ty potrzebujesz ciągłego potwierdzenia, nawet jeśli nikt nie zaprzecza, imaginujesz cel, żeby mieć do czego strzelać.

A ja się mojego zdania przez jakiś czas nie trzymałem, bo się zakochałem, co było błędem. Szukałem odpowiedzi tutaj, też było to błędem. A teraz irytują mnie wypowiedzi i docinki forumowiczów i na nie odpowiadam, bo mi się tak podoba. Przestanę odpisywać jak mi się znudzi.

514

Odp: Jej przeszłość
Marcel85 napisał/a:

A ja się mojego zdania przez jakiś czas nie trzymałem, bo się zakochałem, co było błędem. Szukałem odpowiedzi tutaj, też było to błędem. A teraz irytują mnie wypowiedzi i docinki forumowiczów i na nie odpowiadam, bo mi się tak podoba. Przestanę odpisywać jak mi się znudzi.

Zatem myślę, że pora wyciągnąć z tego wnioski i potraktować jako cenne doświadczenie na przyszłość, jak chłop, który sam mówi o sobie, że ma parę lat na karku, a nie robić z tych wydarzeń źródło wiecznej zgryzoty i przekomarzać się z innymi jak zbuntowany dzieciak.

515

Odp: Jej przeszłość

Założyłem ten temat i mam prawo się w nim wypowiadać. Ty masz prawo mnie za to nie lubić. Mam prawo powiedzieć, że nie każda kobieta nadaje się do związku. Duża ilość partnerów zdradza trudny charakter i niedojrzałość wyborów albo nieumiejętność dogadywania się, pójścia na kompromis. Puszczalskie podejście do seksu zwiększa, a nie zmniejsza szansę na zdradę. Unikając takich kobiet, minimalizuje się ryzyko po prostu. Ktoś z dojrzałym podejściem do związku, ma również dojrzałe podejście do seksu, a to oznacza bycie długo z jedną osobą i bycie jej wierną. Tak samo jak od facetów - imprezowych ruchaczy, wymaga się ogarnięcia swojego życia, panienek i imprezek, wymaga się deklaracji i zmiany, tak samo ja mam prawo wymagać tego samego od kobiety. Jak na początku kłamała, a później się nie dostosowała, tylko dyskutowała, to widać jasno jaki to człowiek i można też ocenić powagę podejścia do związku. Można sobie mówić, że każdy ma prawo do swoich poglądów i żyć jak chce, dopóki nie stoi się osobiście przed decyzją, że chce się z kimś spędzić życie. No chyba, że ktoś ma takie podejście, że obojętnie z kim i może coś z tego wyjdzie a może nie i nie planuje niczego ani trochę do przodu.

516 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-24 09:26:06)

Odp: Jej przeszłość

W jaki sposób duża ilość partnerów zdradza nieumiejętność pójścia na kompromis?

517

Odp: Jej przeszłość
jjbp napisał/a:

W jaki sposób duża ilość partnerów zdradza nieumiejętność pójścia na kompromis?

To zalezy, co kto rozumie jako kompromis big_smile
bo autor widocznie rozumie, ze kompromisem jest dostosowanie sie do jego wymagan

później się nie dostosowała, tylko dyskutowała

518 Ostatnio edytowany przez jjbp (2021-03-24 09:39:38)

Odp: Jej przeszłość
marcel85 napisał/a:

wymaga się ogarnięcia swojego życia, panienek i imprezek, wymaga się deklaracji i zmiany, tak samo ja mam prawo wymagać tego samego od kobiety.

Też nie przypominam sobie aby ona w związku z autorem chciała dalej mieć niezobowiazujace kontakty z innymi facetami? Czy coś mnie ominęło? To się nie kwalifikuje jako "ogarniecie swojego życia"?

519

Odp: Jej przeszłość
jjbp napisał/a:

W jaki sposób duża ilość partnerów zdradza nieumiejętność pójścia na kompromis?

W taki, że jeśli są to partnerzy ze związków i jest ich dużo, to znaczy, że dziewczyna nie umie usiedzieć przy jednym facecie. I jedną z głównych przyczyn jest brak umiejętności tworzenia związku na stałe. Jedną z takich umiejętności jest pójście na kompromis. Taką umiejętnością jest też szczerość i dobre zamiary.

520

Odp: Jej przeszłość
Lady Loka napisał/a:
jjbp napisał/a:

W jaki sposób duża ilość partnerów zdradza nieumiejętność pójścia na kompromis?

To zalezy, co kto rozumie jako kompromis big_smile
bo autor widocznie rozumie, ze kompromisem jest dostosowanie sie do jego wymagan

później się nie dostosowała, tylko dyskutowała

Kompromisem może być też to, że ktoś dostosowuje się do mnie w jednym temacie, a ja do niego w innym. Nie musi być wcale "po środku", zresztą jak ma być? Albo ktoś ma poważne podejście do seksu i związku, albo nie. Nie da się być trochę w ciąży.

Posty [ 456 do 520 z 683 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024