Czesc wszystkim, chcialbym zebyscie z boku ocenili ta sytuacje.
Mam 26 lat moja dziewczyna 28 lat, nie jestem typem zazdrosnika, ufam dziewczynie w 100%. Myslalem tez ze przeszlosc seksualna nie ma zadnego znaczenia dla mnie ale widoczenie sie mylilem.
Wczoraj wieczorem jakos dziewczyna zaczela sama mowic o swojej przeszlosci seksualnej, ja o nic nie pytalem wczesniej.
Majac 14 lat miala partnera ktory mial 22 lata. Nie dosc tego ze to byl syn takiego nauczyciela do ktorego chodzila prywatnie na lekcje. Jej rodzice tez ja pchcali, nie chronili. Chcieli zeby z nim byla bo chca miec go w rodzinie. Raz nawet jej ojciec przyszedl do niej i dal jej tabletki antykoncepcyjne i powiedzial ze ma robic to co dziewczyna powinna z nim, pomimo ze miala 14 lat i wygladala jak dziecko! Zaczeli tez uprawiac seks. Byla z nim od 14 do 18 lat. Gdy to mi powiedziala mnie poruszylo, ta cala sytuacja, odrazu mi sie z pedofilia skojarzylo!
Na dodatek jeszcze pozniej powiedziala ze to i tak nie wszystko, bo bylo kilka sytuacji duzo wiekszych pozniej, ale obiecala ze tego nigdy nikomu nie powie!!
Doceniam jej szczerosc tylko poco mi to mowila, teraz caly czas mi ta zlosc siedzi we mnie i na dodatek jeszcze chce sie dowiedziec jakie to byly inne sytuacje.
czy mam prawo dowiedziec sie o tamtych sytuacjach( jezeli mi juz o tym wspomniala, ja wczesniej nie pytalem!) z drugiej strony nie chce jej ukarac za to ze mi sie otworzyla, ale wiem ze jezeli to jest cos gorszego to chce wiedziec i albo zaakceptuje lub sie rozstaniemy!
Co o tym myslicie?