Marcel85 napisał/a:Moja partnerka nie jest z żadnym z byłych, bo się rozstali, a jest ze mną, bo się we mnie zakochała. Co nie oznacza, że automatycznie traktuje mnie jako swojego najlepszego kochanka, bo tego nie wiem i się nie dowiem. Swojemu mężczyźnie nie mówi się takich rzeczy.
Pokazujesz w tym zdaniu swoje ograniczone myślenie. Dlaczego nie mówi się takich rzeczy? Mnie mówiła, że robiła ze mną rzeczy, których z wcześniejszymi partnerami nie chciała robić, bo się krępowała, a przy mnie czuła się swobodnie. Dla mnie było to bardzo miłe. Fakt, nie oznacza to, że jestem jej najlepszym kochankiem w życiu, ale staram się nim być. Ty zdajesz się być w tym bierny jak partner Neli z sąsiedniego wątku i nie dziwię się, że bronisz tamtego gościa.
To, z jakich powodów dziewczyna chodziła do łóżka z mężczyznami, mówi o tym jaki to jest człowiek. Jeśli z uczucia, z oddania tej osobie, super.
Jednak wyobrażam sobie taką sytuację.
Są Święta, siedzimy przy świątecznym stole. Patrzę na nią i wiem, że jest w stanie robić rzeczy, których ja nie akceptuję. Wiem, że potrafiła oddać swoje ciało komuś, kto chciał ją tylko przeleciec. Wiem, że poszła do kogoś po imprezie. Pasuje mi to obrazka rodziny, bliskości, normalności? Odpowiedź brzmi: nie.
Gdyby dziewczyna kierowała się miłością, uczuciem, da się zrozumieć.
Ja wiem, że są na tym forum ludzie, którzy lubią się bawić w większym gronie, ale nie wiem co tacy ludzie wniosą do tego tematu.
To, z jakiego powodu dziewczyna chodziła do łózka z facetami, to jest jej prywatna sprawa. To, że przespała się z jakimś typem ledwie poznanym na imprezie nie czyni z niej latawicy, to nie średniowiecze kurna. Kobiety i mężczyźni mają prawo do zabawy, wariactwa, zrobienia czegoś szalonego. W tamtych chwilach chciała czegoś spróbować. Czyni to z niej k...ę? Stereotypowe myślenie, że jak facet zalicza dziesięć kobiet to bohater, jak kobieta daje dziesięciu, to dziwka. A może sama chciała zaliczyć? Jest wątek o zaliczaniu. Poczytaj sobie, co piszą panie.
Scenka świąteczna. Wychodzi na to, że jesteś taki romantyczny, taki wrażliwy, taki emocjonalny, że płaczesz na wspomnienie jej przeszłości. Sam wyraźnie wskazujesz, że nie akceptujesz jej przeszłości, sam sobie odpowiedziałeś. Więc w czym problem? Szukasz jakiegoś usprawiedliwienia dla jej przyszłości, by pasowała pod Twój wzór moralności? Poza tym, ludzie się zmieniają. Może jesteś, za przeproszeniem, durny, że nie bierzesz pod uwagę tego, że ona chce z Tobą zbudować w końcu "rodzinę, bliskość i normalność". Jednak Ty rozmyślasz czy nie skoczy w bok na Sylwestra. Odpowiedz sobie na pytanie czy w czasie, gdy jest z Tobą, dała Ci jakikolwiek powód do zwątpienia w jej uczciwość wobec Ciebie, że może z kimś kręci? Czy jest oddana całkowicie Tobie?
Każdy ma jakąś granicę tolerancji. Ty nie tolerujesz jej przeszłości, więc robisz sobie i jej krzywdę. Albo odetniesz się od jej przeszłości (bo nie ma co do niej wracać), albo się z nią rostajesz, bo nie pasuje do Twojego obrazu moralnej osoby.
Apropos granicy tolerancji. Na Netflksie jest dokument o dziewczynach, które zatrudniają się jako gwiazdy porno. Jedna z nich ma chłopaka, z którym planuje ślub. On toleruje jej zawód. To, że bzyka się z innymi facetami na planie. Jej to odpowiada, bo niezła kasa płynie strumieniem. W końcu ona się go słucha i na jego prośbę rzuca karierę gwiazdki porno i zamieszkują razem, pracują gdzieś w Stanach. Ten to dopiero ma co rozmyślać o jej przeszłości, która nawet jest udokumentowana na porno stronach. Tylko widzisz, on nie rozmyśla. On z nią jest.