Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...

Strony Poprzednia 1 4 5 6

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 343 z 343 ]

326

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...

Hmm, ja po prostu nie lubię dotyku ani wszelkiego rodzaju tzw miluśkich pieszczot. Czuję się najpewniej i najbardziej komfortowo, jak mam wokół siebie wolną przestrzeń, mi tak koło 0,5 m. Z każdym kogo znam, staram się witać najczęściej przez podanie ręki lub przyjacielskie objęcie ramionami.
Żeby nie było: kiedyś, próbująć jeszcze zabiegać o kobiece względy, ciężko mi przychodziło trzymanie się za ręce na ulicy czy jakiś taki pieszczotliwy dotyk, głaskanie czy przytulenie. Czułem, zę moja strefa komfortu została przekroczona i czułęm się z tym niezręcznie.
Nie wiem, czy to można nazwać lękiem przed bliskością, raczej bardziej pasuje słowo niechęć i brak komfortu psychicznego.

Nie doświadczyłem w życiu żadnej przemocy ani molestowania, dlatego tym bardizej jest to ciekawe. Poza tym, widzę u siebie bardzo ograniczoną zdolność do wyrażania emocji, ale tych związanych ze mną czy innymi ludźmi. Co innego, kiedy dopadają mnie pozytywne uczucia związane z moimi pasjami czy zainteresowaniami - potrafię się ceiszyć jak dziecko smile

Zobacz podobne tematy :

327 Ostatnio edytowany przez Panna z Kapeluszem (2020-10-12 00:36:17)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
bagienni_k napisał/a:

Czasami odnosiłem wrażenie, żę się jednak mylę i właśnie należę do tej zdecydowanej większości ludzi, która potrzebuje owego uczucia bliskości i poczucia "bycia zaopiekowanym". Wiadomo, że czasem człowiek potrzebuje pomocy w różnych sprawach a samemu nei da się za bardzo funckcjonować w społeczeństwie.)

Każdy człowiek potrzebuje czułości,
dobrego słowa, nie każdy potrzebuje seksu, ale czułości na pewno,
Powiem Ci ze da się samemu funkcjonować w społeczeństwie, chodź jest cholernie trudno.
Ja nigdy nie miałam wsparcia od rodziny, rodziców, a teraz jak raz na jakiś czas przyjeżdżam do rodziny, słyszę prawie tylko krytykę w swoim kierunku,
ze jestem sama, to nie taka fryzura,
to nie taki kolor włosów, jak im się podoba  itd zawsze im coś nie pasowało, jakbym była beznadziejnym dzieckiem, które nikt nie zechce, które jest mało warte,
Od 18 roku zycia nie mieszkam z nimi,
i jak najszybciej
chciałam zawsze odejść z domu, byle gdzie, tylko żeby tam nie być, nie byłam szczęśliwa we własnym domu, zero wsparcia, zrozumienia,
moim zdaniem moi rodzice tez nie powinni razem ze  sobą być, bo są dla siebie nawzajem toksyczni, nawet im to powiedziałam...
Co do szukania drugiej połowy...
ja już jestem tym tak bardzo zmęczona, szukając całe życie i bez rezultatu,
ze mi się już nie chce,
i smutno mi, gdy pomyśle sobie
ze nigdy nie będę miała własnej rodziny,
nie założę sukni ślubnej,
nie będę kochana przez mężczyznę na którym mi zależy, ze nie będę miała wsparcia w męskim ramieniu,
nie będę przez niego całowana,
pieszczona, doceniana.


No trudno,
chodź bardzo mi przykro z tego powodu, tym bardziej ze jestem w stanie dać drugiemu człowiekowi bardzo dużo miłości,
tak miało być.
W zasadzie to prawie całe życie jestem sama...i
i chyba powinnam się przyzwyczaić?
zaakceptować to?
Może nie bez powodu byłam całe życie sama?
Do tego życie ogólnie nie jest łatwe,
do tego idąc przez zycie całkiem sama,
jest bardzo smutne,
chodź człowiek nie chce pokazywać tego smutku.
I żeby nie było,
to w życiu realnym, nie marudzę nie użalam się innym z tego powodu,
muszę grać silną.

328 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-10-12 15:39:43)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...

Hmm, jesteśmy różni Autorko..

To kwestia dzieciństwa lub/i dokonywanych wyborów czy priorytetów..

W moim przypadku od zawsze czułem, że nie potrzebuję, aby mi ktoś okazywał na codzień taką troskę i czułość, jaką zwykle okazują sobie ludzie w związku. Nigdy nie lubiałem za bardzo, podczas rodzinnych spotkań, tych wszystkich powitań i przytulasków. Przyjemnie się rozmawiało, śmiało i słuchało, ale już inne przejawy serdeczności sprawiały, żę czułem się bardzo niezręcznie.

Z jednej strony sam fakt, że mnie w życiu zupełnie coś innego wkręciło i całkiem zaabsorobowało już sprawił, że się nie garnąłem tak bardzo do związków, jak przeciętna osoba( a na pewno kobieta), ale nachodza mnie czasami pewne przemyślenia. Jeśli tylko pomyślę o tym, żę miałbym z kimś dzielić życie, to zaczynam mieć dreszcze. Poczucie, że muszę cały czas pokazywać komuś moje przywiązanie i uczucia, udowadniać mu, że mi na kimś zależy, poświęcać swoją indywidualność, czas, energię i środki sprawia, żę czuję sie zwyczajnie skrępowany, jakby mnie ktoś ciasno związał. To jest takie uczucie dyskomfortu, jakbym siedział na rozżarzonych węglach i drżał z niepokoju, co będzie dalej. Jednoczęśnie, jak czuję się swobodnie sam ze sobą, to jakbym fruwał w przestworzach niczym nie ograniczony - po prostu wolny ptak. Co ciekawe, inne zachowania z dziecińśtwa, które wtedy sprawiały, że czułem się niezręcznie całkowicie przerobiłem. Ambicje zawodowe, kontakt z ludźmi, umiejętnośći, osiągnięcia, słowem całe uroki dorosłego życia - to wszystko  odbieram pozytywnie i nie uciekam od tego, bo czuję się z tym całkowicie swobodnie. Próbowałem nawiazywać relacje, ale zawsze ta specyfika związku mi nie odpowiadała, czułem się od razu na początku jak w kaftanie skuty łańcuchami. Każdy inny przejaw dorosłości, samodziuelnośći i niezależności sprawia mi frajdę, ale z pewnością nie świadomość, że obok mnie ma ktoś być. W dodatku nie potrzebuję absolutnie dzielić się z kimkolwiek całą tą radością życia i sukcesami -  robię to wszytko wyłącznie dla siebie.
Co więcej kwestia rodziny, żony czy tym bardziej dzieci jest w rankingu potrzeb na samym szarym końcu, kiedy cały szereg innych wartości czy też zajęć i aspektów życiowych jest dla mnie o niebo ważniejszy i na tym się skupiam. Nie chcę się w żaden sposób ograniczać, ale to żaden. Ktoś mógłby powiedzieć, zę się męczę: otóż nie właśnie, czuję się znakomicie wręcz ze świadomością, że moje życie wygląda tak a nie inaczej( inaczej tnz. ślub, rodzina dzieci, domek z ogrodem i wakacje.

329 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-10-12 14:25:56)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...

Panno smile zgłaszam sprzeciw: nikogo nie musisz grać.
Ale smutno mi się zrobiło po przeczytaniu Twojego postu.
Podobno jedyną zdrową radą na głód miłości jest otoczyć samą siebie miłością. Jest dużo porad, jak sobie z tym poradzić. Mnie pomogło, może mam pewne predyspozycje, bo rodzinę pochodzenia pomimo jej wad, miałam pogodną i ciepłą. Choć też zaznałam sporo krytyki i napiętnowania przez środowisko równiesników. Przeciwwagą jednak były osoby, które bardzo mnie doceniały, zawsze się ktoś taki znalazł.
Wolę zresztą koncentrować się na tym, co mnie w życiu spotkało dobrego, niż z bólem rozpamiętywać krzywdy.

Bagiennik, ja myślę, że udana relacja to kwestia dopasowania się charakterami oczekiwaniami. Sama chęć i nawet ciężka praca tego nie zastąpi. Mnóstwo widzę dookoła, jak to się "bierze" kogoś i usiłuje przykroić na siłę do jakiegoś szablonu. Są ludzie, którzy kochają być do siebie "przyklejeni", a są też tacy, którzy udusiliby się w takim układzie.
Niechlubny związek z PP bardzo mi pod pewnymi względami odpowiadał: było tyle bliskości i swobody, ile lubię, jakoś nawzajem, bez specjalnego przymusu dopasowywaliśmy się do siebie. Nie czułam presji, że "muszę" się dopasowywać. Jasne, że bierze się pod uwagę tę drugą osobę w swoich planach, ale to mi przychodziło naturalnie i bez wysiłku.
Problemy zaczęły się dopiero później, ale z innych powodów. I teraz to rzeczywiście mam trochę kłopotu.

330

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
Beyondblackie napisał/a:
rossanka napisał/a:

Pisalam skrótowo, przecież chyba nikt nie wierzy, że na świecie jest jedną osoba, jedyna, które pasuje. Takich osób jest wiele. I co z tego, jeżeli spotykasz jedna z nich A ona nie podziela twoich uczuć? Nic wtedy nie możesz zrobić, nie zmusisz jej, tych osób do uczucia. Na to wpływu nie ma.

Jedna czy dwie może nie podzielać, ale to wcale nie znaczy, że WSZYSTKIE kompatybilne osoby Cie odrzucą. Blędem niektórych osó jest zbyt szybkie poddawanie się. Mnie się też kilka razy w życiu zdarzyło dostać kosza od faceta, który nieziemsko mnie pociągał. No i co? Nico- jego strata. Jest to przykre, ale otrzepalam się, podniosłam głowę do góry i szukałam gdzie indziej, w efekcie znajdując kogoś kto i mnie się podobał i ja jemu.

Statystycznie jest niemożliwe być skreslonym przez 100% ludzi.

Chyba jednak jest to mozliwe, bo nie jest tak, że 100% ludzi będzie Tobą/Nią/Mną/Nim zainteresowanych. Bo interesujący będzie dla danej osoby tylko ułamek spotkanych ludzi, który może nie odwzajemnić zainteresowania. Więc jak najbardziej, taka sytuacja jest możliwa.

331 Ostatnio edytowany przez Panna z Kapeluszem (2020-10-12 23:45:38)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
Piegowata'76 napisał/a:

Panno smile zgłaszam sprzeciw: nikogo nie musisz grać.
Ale smutno mi się zrobiło po przeczytaniu Twojego postu.
Podobno jedyną zdrową radą na głód miłości jest otoczyć samą siebie miłością. Jest dużo porad, jak sobie z tym poradzić. Mnie pomogło, może mam pewne predyspozycje, bo rodzinę pochodzenia pomimo jej wad, miałam pogodną i ciepłą. Choć też zaznałam sporo krytyki i napiętnowania przez środowisko równiesników. Przeciwwagą jednak były osoby, które bardzo mnie doceniały, zawsze się ktoś taki znalazł.
Wolę zresztą koncentrować się na tym, co mnie w życiu spotkało dobrego, niż z bólem rozpamiętywać krzywdy.

Piegusio, jeżeli chodzi o rodziców/stosunek
z nimi, moja matka ma problemy psychiczne, przed innymi udaje niby normalną,
potrafi bardzo czesto mówić ze kocha, ale to tylko słowa,
by złagodzić sytuacje.

Mówi że kocha a robi coś innego,
jak jej się zwierzyłam w jakiejś sprawie, albo powiedziałam co mnie boli,
to później wytknęła mi to w jakiejś sprzeczce.

Jest bardzo często złośliwa do mnie,
często niemile rzeczy od niej słyszę, niektóre słowa które bolą jakby mi nóż
w serce włożyła,
do tego parę lat temu dowiedziała się o ciężkiej chorobie,
ale wcześniej też taka była.

Ojciec często agresywny, chciał żebym nigdy nie miała swojego zdania, ze nie mam prawa do swojego zdania,
mam myśleć tak jak on,
na wszystkie tematy mam mieć takie samo zdanie jak on,

Jak ja mam inne zdanie na jakiś temat, nie zgadzam się z nim, bo wiem ze nie ma on racji, doswiadczenia w danej kwestii,
to staje się nerwowy, jakiś agresywny, wytrzeszcza oczy, wymachuje rękoma, czasami ma bardzo dziwne agresywne napady.
Nawet rok temu coś mu nie podpasowalo, bo zwróciłam mu uwagę,
to rzucił się na mnie z rękoma chciał mnie-kobiete 35 letnia uderzyć,
wtedy ja tez się na niego rzuciłam/to był pierwszy raz kiedy chciałam mu oddać,
i matka nas rozdzielała, prosiła by się uspokoił.
Nie lubię długo przebywać w ich domu, bardzo mnie to meczy, staje się bardzo nerwowa, bo prawie nic im nie pasuje
co ja robię, co mowie/jakie mam przekonania.
I Ojciec wszystko krytykuje, wszystko, wszystkich, okropny jest pod tym względem.

Ja muszę być silna/udawac silną,
bo jestem samotna wojowniczka,
chodź dziś jestem silniejsza niż kiedyś, chodź nadal marna istota ze mnie.

332

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
Piegowata'76 napisał/a:

       
Bagiennik, ja myślę, że udana relacja to kwestia dopasowania się charakterami oczekiwaniami. Sama chęć i nawet ciężka praca tego nie zastąpi. Mnóstwo widzę dookoła, jak to się "bierze" kogoś i usiłuje przykroić na siłę do jakiegoś szablonu. Są ludzie, którzy kochają być do siebie "przyklejeni", a są też tacy, którzy udusiliby się w takim układzie.
Niechlubny związek z PP bardzo mi pod pewnymi względami odpowiadał: było tyle bliskości i swobody, ile lubię, jakoś nawzajem, bez specjalnego przymusu dopasowywaliśmy się do siebie. Nie czułam presji, że "muszę" się dopasowywać. Jasne, że bierze się pod uwagę tę drugą osobę w swoich planach, ale to mi przychodziło naturalnie i bez wysiłku.
Problemy zaczęły się dopiero później, ale z innych powodów. I teraz to rzeczywiście mam trochę kłopotu.

Hmm, po dłuższym zastanowieniu, stwierdziłem kiedyś, że to nie kwestia tego, jaki charakter czy oczekiwania miałaby mieć partnerka. Wszystko się rozchodzi o to, że W OGÓLE miałby ktoś być obok mnie. KTOKOLWIEK, kto jest blisko i miałby być częśćią mojego życia. To jest takie uczucie, jakbym miał ciężką ołowianą kulę, przypiętą łańcuchem do nogi. Taka jest prawda..

333 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-10-13 12:22:16)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
bagienni_k napisał/a:

Hmm, po dłuższym zastanowieniu, stwierdziłem kiedyś, że to nie kwestia tego, jaki charakter czy oczekiwania miałaby mieć partnerka. Wszystko się rozchodzi o to, że W OGÓLE miałby ktoś być obok mnie. KTOKOLWIEK, kto jest blisko i miałby być częśćią mojego życia. To jest takie uczucie, jakbym miał ciężką ołowianą kulę, przypiętą łańcuchem do nogi. Taka jest prawda..

Aha smile
Niech każdy żyje jak mu dobrze smile
To moim zdaniem jednak charakter.
A nie zdarzyło Ci się tak "zarąbiście" kogoś lubić, że przebywanie z tą osobą samo w sobie jest przyjemnością?

__________________________

Panna z Kapeluszem napisał/a:

Piegusio, jeżeli chodzi o rodziców/stosunek
z nimi, moja matka ma problemy psychiczne, przed innymi udaje niby normalną,
potrafi bardzo czesto mówić ze kocha, ale to tylko słowa,
by złagodzić sytuacje.

Mówi że kocha a robi coś innego,
jak jej się zwierzyłam w jakiejś sprawie, albo powiedziałam co mnie boli,
to później wytknęła mi to w jakiejś sprzeczce.

Jest bardzo często złośliwa do mnie,
często niemile rzeczy od niej słyszę, niektóre słowa które bolą jakby mi nóż
w serce włożyła,
do tego parę lat temu dowiedziała się o ciężkiej chorobie,
ale wcześniej też taka była.

Ojciec często agresywny, chciał żebym nigdy nie miała swojego zdania, ze nie mam prawa do swojego zdania,
mam myśleć tak jak on,
na wszystkie tematy mam mieć takie samo zdanie jak on,

Jak ja mam inne zdanie na jakiś temat, nie zgadzam się z nim, bo wiem ze nie ma on racji, doswiadczenia w danej kwestii,
to staje się nerwowy, jakiś agresywny, wytrzeszcza oczy, wymachuje rękoma, czasami ma bardzo dziwne agresywne napady.
Nawet rok temu coś mu nie podpasowalo, bo zwróciłam mu uwagę,
to rzucił się na mnie z rękoma chciał mnie-kobiete 35 letnia uderzyć,
wtedy ja tez się na niego rzuciłam/to był pierwszy raz kiedy chciałam mu oddać,
i matka nas rozdzielała, prosiła by się uspokoił.
Nie lubię długo przebywać w ich domu, bardzo mnie to meczy, staje się bardzo nerwowa, bo prawie nic im nie pasuje
co ja robię, co mowie/jakie mam przekonania.
I Ojciec wszystko krytykuje, wszystko, wszystkich, okropny jest pod tym względem.

Ja muszę być silna/udawac silną,
bo jestem samotna wojowniczka,
chodź dziś jestem silniejsza niż kiedyś, chodź nadal marna istota ze mnie.

Smutne to.
Z calego serca polecałabym terapię - naprawdę może pomóc, ukazać inną perspektywę, wskazać "błędy" w myśleniu.
To przykre, jak niektórzy usiłują przykroić innych do swoich wyobrażeń.
Ale wiesz, rodzice już nie muszą mieć nad Tobą władzy, jesteś dorosła, nie musisz przyznawać im racji.
Mnie ta świadomość pomogła, bo moja Mama bywa lekko toksyczna. Wiele dobrego zrobiła dla mnie, kocham ją, ale bywa trudna. Dziś czasami mnie dołuje, ale na krótko, bo zawsze sobie tłumaczę, że to jej problem, bo ja jestem już dużą dziewczynką.
Bo wiesz, w takich szczególnie trudnych chwilach odzywają się w nas właśnie te dawne małe, bezbronne i skrzywdzone dziewczynki smile
Dawne, rozumiesz?

P.S. Trochę czytałam na te tematy, dlatego tak się wymądrzam smile Nie od razu to wszystko staje się zrozumiale, ale jak się czyta dużo, to w końcu trafia się na coś, co składa w całośc te psychologiczne puzzle.

Bardzo polecam Ci dwa blogi, przez Google znajdziesz: "Wonder and ponder" oraz "Witaj słońce".

334 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-10-13 12:12:06)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...

.

335

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
Piegowata'76 napisał/a:

Aha :)Niech każdy żyje jak mu dobrze smile
To moim zdaniem jednak charakter.
A nie zdarzyło Ci się tak "zarąbiście" kogoś lubić, że przebywanie z tą osobą samo w sobie jest przyjemnością?

Ależ oczywiście smile Wiele razy smile
Tylko dopóki znajomość utrzymuje się na takim poziomie wszystko jest OK, czuje się wręcz świetnie. Nie dążę ze swojej strony jednak do rozwoju takiej znajomości i przesunięcia jej na dalszy etap. Jak tylko pojawia się "widmo" czegoś więcej, to od razu włączam ostro hamulec.

336 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-10-13 14:12:50)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
bagienni_k napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

A nie zdarzyło Ci się tak "zarąbiście" kogoś lubić, że przebywanie z tą osobą samo w sobie jest przyjemnością?

Ależ oczywiście smile Wiele razy smile
Tylko dopóki znajomość utrzymuje się na takim poziomie wszystko jest OK, czuje się wręcz świetnie. Nie dążę ze swojej strony jednak do rozwoju takiej znajomości i przesunięcia jej na dalszy etap. Jak tylko pojawia się "widmo" czegoś więcej, to od razu włączam ostro hamulec.

Aha smile

337

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
Panna z Kapeluszem napisał/a:

Co byście doradzili kobiecie która ma 35+
I żal do losu/przeznaczenia, życia,
że nigdy nie spotkała, nie dane było jej do tej pory spotkać mężczyznę który by ją naprawdę kochał,
poznawała wielu mężczyzn, wiele romansów ma za sobą,
jednak żaden jej nigdy nie kochał,
nie zaznała nigdy prawdziwej miłości od mężczyzny,
a i stwierdziła ze nawet do tej pory nie spotkała kogoś o kim mogłaby powiedzieć, „O tak z tym mezczyzną to chciałabym zostać do końca życia-spędzić właśnie
z nim życie, chciałabym zostać jego żona,
a on moim mężem”

Nie spotkała nigdy takiego...


Często o tym myśli, i ma taki trochę żal, smutek, do zycia, losu ze wiele jej znajomych, kuzynek zaznało miłości od mężczyzny, spotkało tego właściwego-drugą połówkę, a ona nigdy...

Doradzilabym, aby dorosla.
Czlowiek dojrzaly nie obwinia losu/karmy/rodzicow/pieska/kotka/szkoly/sasiad/*wpisz co chcesz, o to, ze nie spotkalo sie jeszcze wlasciwego ''mena'' big_smile i w nim upatruje ''wybawcy'' dla swojego smetnego zycia. Kiepskie masz schematy myslowe.

338 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-10-13 18:19:11)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
Pronome napisał/a:
Panna z Kapeluszem napisał/a:

Co byście doradzili kobiecie która ma 35+
I żal do losu/przeznaczenia, życia,
że nigdy nie spotkała, nie dane było jej do tej pory spotkać mężczyznę który by ją naprawdę kochał,
poznawała wielu mężczyzn, wiele romansów ma za sobą,
jednak żaden jej nigdy nie kochał,
nie zaznała nigdy prawdziwej miłości od mężczyzny,
a i stwierdziła ze nawet do tej pory nie spotkała kogoś o kim mogłaby powiedzieć, „O tak z tym mezczyzną to chciałabym zostać do końca życia-spędzić właśnie
z nim życie, chciałabym zostać jego żona,
a on moim mężem”

Nie spotkała nigdy takiego...


Często o tym myśli, i ma taki trochę żal, smutek, do zycia, losu ze wiele jej znajomych, kuzynek zaznało miłości od mężczyzny, spotkało tego właściwego-drugą połówkę, a ona nigdy...

Doradzilabym, aby dorosla.
Czlowiek dojrzaly nie obwinia losu/karmy/rodzicow/pieska/kotka/szkoly/sasiad/*wpisz co chcesz, o to, ze nie spotkalo sie jeszcze wlasciwego ''mena'' big_smile i w nim upatruje ''wybawcy'' dla swojego smetnego zycia. Kiepskie masz schematy myslowe.

Pronome, nie tak ostro. Nie wszystkim dane było 'dorosnąć". Niektórzy muszą odwalić kawał roboty za własnych rodziców, a to też wymaga pewnej wiedzy i świadomości i umiejętności. Co z kolei, jak wiadomo, ani samo, ani łatwo nie przychodzi.

339 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-10-13 20:35:02)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
Piegowata'76 napisał/a:

Pronome, nie tak ostro. Nie wszystkim dane było 'dorosnąć". Niektórzy muszą odwalić kawał roboty za własnych rodziców, a to też wymaga pewnej wiedzy i świadomości i umiejętności. Co z kolei, jak wiadomo, ani samo, ani łatwo nie przychodzi.

Czesc big_smile ''Dane dorosnac'' ??
Moja droga, w pewnym wieku, a juz na pewno w wieku 35 lat jestesmy w pelni odpowiedzialni za nasze wybory i to, jak zyjemy.
Nie na wszystko mamy wplyw, i nie wszystko jest zawsze takie, jakbysmy chcieli, rodzicow juz zostawmy, bo oni sami maja swoje sprawy, to taki lancuszek, ale z pewnoscia zycie mozna widziec w perspektywy szklanki do polowy pustej lub pelnej no i oczywiscie myslec, ze bez mena w tym wieku, to jestem skonczona (co swiadczy tylko o pustce we wnetrzu, a jak wiadomo nikt nie daje nic za darmo, trzeba byc ciekawym czlowiekiem, aby komus sie zechcialo nami zainteresowac) lub zyc pelnia zycia. Autorka jak widac dalej mysli, ze jakis ''los'' jej figla splatal, co jest naprawde infantylne, ale kazdy ma swoja droge i wybiera to, co lubi. big_smile

340 Ostatnio edytowany przez Panna z Kapeluszem (2020-10-13 21:13:30)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
Piegowata'76 napisał/a:
Pronome napisał/a:
Panna z Kapeluszem napisał/a:

Co byście doradzili kobiecie która ma 35+
I żal do losu/przeznaczenia, życia,
że nigdy nie spotkała, nie dane było jej do tej pory spotkać mężczyznę który by ją naprawdę kochał,
poznawała wielu mężczyzn, wiele romansów ma za sobą,
jednak żaden jej nigdy nie kochał,
nie zaznała nigdy prawdziwej miłości od mężczyzny,
a i stwierdziła ze nawet do tej pory nie spotkała kogoś o kim mogłaby powiedzieć, „O tak z tym mezczyzną to chciałabym zostać do końca życia-spędzić właśnie
z nim życie, chciałabym zostać jego żona,
a on moim mężem”

Nie spotkała nigdy takiego...


Często o tym myśli, i ma taki trochę żal, smutek, do zycia, losu ze wiele jej znajomych, kuzynek zaznało miłości od mężczyzny, spotkało tego właściwego-drugą połówkę, a ona nigdy...

Doradzilabym, aby dorosla.
Czlowiek dojrzaly nie obwinia losu/karmy/rodzicow/pieska/kotka/szkoly/sasiad/*wpisz co chcesz, o to, ze nie spotkalo sie jeszcze wlasciwego ''mena'' big_smile i w nim upatruje ''wybawcy'' dla swojego smetnego zycia. Kiepskie masz schematy myslowe.

Pronome, nie tak ostro. Nie wszystkim dane było 'dorosnąć". Niektórzy muszą odwalić kawał roboty za własnych rodziców, a to też wymaga pewnej wiedzy i świadomości i umiejętności. Co z kolei, jak wiadomo, ani samo, ani łatwo nie przychodzi.

Piegusiu, ten Pan, nic nie rozumie,
dla niego kobieta która chce kogoś poznac, założyć własna rodzine, to panna która szuka „wybawiciela” wink
Ten Pan ewidentnie nic nie rozumie, zacznijmy od tego ze  nie jest on kobietą wink

I to zabawne ze ludzie/już dawno,
osoby starsze, w życiu realnym,
mówiły mi często ze jestem bardzo dojrzała mentalnie, jak na swój wiek.

Ale to urok neta, i może sprawiam wrażenie niedojrzałej, bo szukam miłości smile
Ale tez jestem przy tym uważna,
bo nie chce być z mężczyzną
psycho-wariatem, toksycznym człowiekiem.

Co do rodziców, to pomimo tego kocham ich na swój sposób,
ale nie rozumiem dlaczego własne dziecko tak niszczą,
mam wrażenie że nawet nie są tego świadomi jaka krzywdę robią,
moj brat tez mówił ze przez mamę jest bardziej nerwowy, potwierdza zachowania odnośnie rodziców, o których wspomniałam.

341

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...

Pronome jest kobietą z tego co mi wiadomo do tego obecnie w czerwieni .

342 Ostatnio edytowany przez Panna z Kapeluszem (2020-10-13 21:25:20)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...
paslawek napisał/a:

Pronome jest kobietą z tego co mi wiadomo do tego obecnie w czerwieni .

Przeczytałam” Doradzilbym” big_smile
Czytałam w biegu smile
Sorry.
No i panom się oberwało, a to takie fajne „zwierzaczki”:D

343 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-10-14 14:56:59)

Odp: Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...

Nie jestem zbyt dobrym przykładem, ale zauważyłam wyraźną poprawę samopoczucia i swoich relacji, gdy popracowałam nad swoim poczuciem wartości, polubieniem życia niezależnie czy jako singiel, czy w związku. Gdy zaakceptowałam, że mogę być sama.
Ostatni związek okazał się niewłaściwy, ale sukcesem jest dla mnie, że pierwszy raz w życiu potrafiłam otworzyć się na drugiego człowieka, stworzyć bliskość i zaznać jej, dopuścić kogoś do siebie. Miałam swoje pięć fajnych minut i kilka dobrych wspomnień i zostało. To bardzo dużo w porównaniu z moim życiem uczuciowym wcześniej.
Mam jeszcze parę lekcji do odrobienia.
Odrób lekcje i Ty smile

Posty [ 326 do 343 z 343 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Wielki żal do życia/Losu, przeznaczenia...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024