Trudny dylemat- totalna pustka - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Trudny dylemat- totalna pustka

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 80 z 80 ]

66 Ostatnio edytowany przez Kacperjh (2020-07-17 13:31:24)

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka
Beyondblackie napisał/a:

Pozwolę się z Tobą nie zgodzić Ulle. Wątpię, że ta kobieta spędza czas analizując co bylo w tym związku nie tak. Osoby narcystyczne zwykle mają zero wglądu w samych siebie i nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że mają wady albo popelniają błędy.

To całe gadanie o toksyczności ich relacji i myśleniu o psychologu to zwykla ściema, podobna do ściem alkoholika, który ze łzami w oczach zarzeka się, że już ani kropli nie tknie. Taak... a świstak siedzi i sreberka zawija. Autor bardzo słusznie traktuje takie wyznania jako podejrzane, bo jest to zwykła podpucha majaca na celu urobienie go pod siebie, żeby zlitowal się nad nią biedną, która tak "wiele" zrozumiała i wrócil do niej.

Tak, najważniejsze jest powiedzenie jej NIE, ale w obecnym stanie Autor dodatkowo powinien sie od niej jak najbardziej trzymać z daleka. Ona jest autentycznie dla niego niebezpieczna.

Tak mi się wydaje też po tym co przeczytałem. A sporo tego poczytałem. Ona teraz układa misterny plan, by mnie do końca zaatakować. Wizyta u psychologa niby jest tego częścią. Prawie mnie zwiodła, bo w końcu mówi prawdę, że to toksyczne. To, że siebie krzywdzimy. To wciąż jej gra jednak i dlatego ja jestem jeszcze słaby, bo potrafiłem na chwilę zwątpić i uwierzyć jej.
Choć wcale nie po to, aby wrócić do niej wierząc w jej poprawę. Ona jest mistrzynią gry dla mnie przynajmniej. Wygra ze mną, gdy będę wdawał się w dyskusje.

W tym swoim stanie trzymam się jak najdalej od niej- znalazłem wymówkę wiarygodną. Uwierzyła tak myślę. Najważniejsze, że mam teraz ZERO kontaktu z nią. Dochodzę do sił, choć to trudne.
Jednak jak troszkę dojdę do siebie i będę w stanie spojrzeć na nią na żywo już inaczej to powiem właśnie to NIE.
Dam się niby oszukać- uśpię jej czujność, że niby wracam do niej. To, że wszystko będzie jak dawniej. Zbombarduje mnie zapewne miłością, aby umocnić mnie w tym, że jestem najlepszy. Aby uśpić i zrobić wszystko, aby poczuł się najlepiej.

A ja na koniec zaatakuje z cały sił. Nie będę słuchać nic co mówi. Skupie się na jej najsłabszych punktach i bezpardonowo uderzę.  Tak, aby poczuć się lepiej dla siebie i zniechęcić ją ode mnie na maksa. Od razu uciekne- nie słuchając jej płaczu, złości itd....
To wymaga ode mnie z jednej strony udawania, że to dawny ja, a z drugiej nie słuchania jej i patrzenia na nią jak na maszynę. A na końcu przeprowadzenie ataku i to bez okazywania emocji. Następnie ucieczka i nie słuchaniie jej.
Myślę, że jest to najlepsza droga, aby uciec.To dla mnie będzie najtrudniejsza rzecz w życiu. Chcę jednak to zrobić dla siebie, aby się odegrać trochę i aby ją zupełnie zniechęcić. Aby mnie nienawidziła.

Boje się tylko czy nie zrobi mi krzywdy fizycznie, gdy przyjdzie ostatni etap? Będzie on bardzo krótki. Czy te osoby są w stanie fizycznie zaatakować- jak furiaci bez emocji i zrobić fizyczną krzywdę?  Wydaje mi się, że jednak nie będzie w stanie. Jednak zostanę jej wrogiem i wciąż mimo wszystko ofiarą.
Będzie oczerniała mnie jak najbardziej się da do swoich małpek, napuszczała innych na mnie. Mogę mieć problemy również prawne, bo zna moje tajemnice i może robić mi koło pióra.

Ja jednak się nie boje, bo jestem w stanie ponieść jakieś ryzyko, ale najważniejsze jest pozbycie się jej....

A tak na marginesie- czy tacy ludzie czują radość z wakacji i nowych miejsc? Zadowolenie z jedzenia ulubionych niby potraw? Radość z kupowania sobie ubrań?
Przyjemność z oglądania ulubionych filmów? Radość z oglądania przepięknych i malowniczych widoków?

Mi osobiście wydaje się, że NIE. Czują tylko radość, że wrzucą zdjęcie z wyjazdu i inni będą im zazdrościć potem, że byli w fajnym miejscu. Lubią jeść potrawy takie jak Ty lubisz, aby Tobą manipulować. Nie lubią kupować rzeczy, jedynie lubią ubierać je, aby się pokazać i swoją wspaniałość. Nie lubią filmów, ale czerpią z nich nauki jaka jest miłość i się dokształcają jak zaatakować ofiary. Przepiękne widoki nie interesują ich w ogóle. Pieniądze są bez wartości dla nich, ale muszą je mieć, aby poprawić swój wygląd i wizerunek. ITD....

Najgorsza dla nich jest samotność, bo się strasznie nudzą i nie mają ofiary. Dlatego nie mogę być same i mieszkać same. Zawsze wracają do rodziny swojej, aby móc chociaż nimi manipulować i szukają kolejnych ofiar. Mam rację?

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka

Odradzam mszczenie się na niej. Ani nie da Ci to satysfakcji ani jej nic nie uzmysłowi. Wiem, że czujesz się oszukany i zły na nią za te wszystkie lata, jednak najlepszym rozwiązaniem jest nie dawanie jej żadnej amunicji by Cię później mogła gnębić.

Uwierz mi, takie osoby potrafią się ohydnie mścić. Poniewaz za żadną cenę nie są w stanie zrezygnować ze swojego wyidealizowanego obrazu siebie, slowa prawdy je tylko zmobilizują do ataku. Obsmarowanie przed znajomymi to pikuś w porównaniu do tego, co ona jest w stanie zrobić. Przecież ona może bezpodstawnie Cię o coś oskarżyć, zniszczyć w pracy, zrujnować Ci reputację. Ja nie żartuję.

Ja bym absolutnie się z nią nie spotykała na żadną konfrontację. Przegrasz i jeszcze zrobisz sobie mega wroga.

68

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka
Beyondblackie napisał/a:

Pozwolę się z Tobą nie zgodzić Ulle. Wątpię, że ta kobieta spędza czas analizując co bylo w tym związku nie tak. Osoby narcystyczne zwykle mają zero wglądu w samych siebie i nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że mają wady albo popelniają błędy.

To całe gadanie o toksyczności ich relacji i myśleniu o psychologu to zwykla ściema, podobna do ściem alkoholika, który ze łzami w oczach zarzeka się, że już ani kropli nie tknie. Taak... a świstak siedzi i sreberka zawija. Autor bardzo słusznie traktuje takie wyznania jako podejrzane, bo jest to zwykła podpucha majaca na celu urobienie go pod siebie, żeby zlitowal się nad nią biedną, która tak "wiele" zrozumiała i wrócil do niej.

Tak, najważniejsze jest powiedzenie jej NIE, ale w obecnym stanie Autor dodatkowo powinien sie od niej jak najbardziej trzymać z daleka. Ona jest autentycznie dla niego niebezpieczna.


Ależ ja zgadzam się z Tobą i też nie mam żadnych złudzeń, co do tej kobiety, jednak mnie chodziło o to, że ona teraz analizuje sobie to wszystko, ale nie w takim sensie, że posypuję głowę popiołem, lecz po to, by znaleźć sposób na Kacpra, czyli jakby tu przerzucić kamyk do jego ogródka.
Być może pisząc tamtego posta nie wyraziłam się zbyt precyzyjnie i stąd mogłaś odnieść wrażenie, że w jakimś sensie ja próbuje ja usprawiedliwiać. Ani mi to w głowie. Chciałam po prostu wytłumaczyć Kacprowi, że ona nie zasypuje gruszek w popiele i żeby uważał z jakimiś spotkaniami z nią, rozmowami itd, bo tylko jej się podłoży, że ona może zaskoczyć go takimi argumentami, że on nie będzie wiedział, co jej odpowiedzieć. To sprytna cwaniara. Kacper przygotuje się na konkretną rozmowę i będzie uważał, że ta rozmowa przebiegnie według jego scenariusza, tymczasem ta kobieta może bardzo go zaskoczyć.
Ona ciągle myśli, że ma kontrolę nad sytuacją.

69

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka

Ulle, dziekuję za wyjaśnienie. Absolutnie się z Tobą zgadzam.

Poza tym Autor powinien zrezygnować z jakiejkolwiek finalnej, wielkiej rozmowy. Tak jak piszesz, jemu sie wydaje, że przebiegnie ona w zadowalający dla niego sposób- dogryzie jej, powie jej prawdę, wygra coś- kiedy z największym prawdopodobieństwem ona już uknuła w jakie miejsca go uderzyć i tak go sponiewiera, że do domu będzie się wlec, nie iść. Jak to mówią, z psycholami się nie dyskutuje, bo sprowadzą cię do ich poziomu i pobiją doświadczeniem.

70 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-07-17 17:56:55)

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka
Beyondblackie napisał/a:

Ulle, dziekuję za wyjaśnienie. Absolutnie się z Tobą zgadzam.

Poza tym Autor powinien zrezygnować z jakiejkolwiek finalnej, wielkiej rozmowy. Tak jak piszesz, jemu sie wydaje, że przebiegnie ona w zadowalający dla niego sposób- dogryzie jej, powie jej prawdę, wygra coś- kiedy z największym prawdopodobieństwem ona już uknuła w jakie miejsca go uderzyć i tak go sponiewiera, że do domu będzie się wlec, nie iść. Jak to mówią, z psycholami się nie dyskutuje, bo sprowadzą cię do ich poziomu i pobiją doświadczeniem.


To prawda, jest takie powiedzenie, sprowadza cię do swojego poziomu i pobiją doświadczeniem.
Ja też doświadczałam czegoś takiego z tym swoim. Za każdym razem, ilekroć odważyłam się już na ciężka rozmowę z nim i miałam 100%racji on zawsze potrafił mnie zaskoczyć albo jakąś celna złośliwa riposta, albo wysuwał takie argumenty na moją niekorzyść, że szczęka opadała mi z wrażenia aż do podłogi, ponieważ ja w życiu nie wpadłabym na to, że on coś takiego może wymyślić. Zawsze wychodziło tak, że to ja musiałam udowadniać, że nie jestem wielbłądem i potem w domu, gdy już ochłonęłam mówiłam do siebie "ależ z ciebie doopa, tak należało mu odpowiedzieć", ale zawsze było to po czasie. Po prostu ten facet był tak bezczelny, złośliwy i pewny siebie, że druga stronę aż powalało.
W przypadku Kacpra też tak może być. On siadzie do rozmowy i będzie pewny, że każdy jego argument zostanie zrozumiany i przeduskotowany, a tymczasem ona będzie mówiła takie rzeczy, że on zapomni języka w gębie, z wrażenia zapomni o wszystkim, co chciał jej powiedzieć.
Kacper, ja swojemu facetowi utarlam nieźle nosa, tak że on do tej pory nie może się pozbierać, że takie nic, jak ja zdołało poniżyć i upokorzyć takiego mena. Mnie się to udało, jednak nie dlatego że szukałam okazji do odwetu. Absolutnie nie. Ja zylam sobie spokojnie swoim życiem, a od rozstania minęły ponad cztery lata. Przez te ponad cztery lata nie widzieliśmy się ani razu, on dzwonił jednak do mnie seriami (kilka dni pod rząd, potem nagle milkł) mniej więcej co pół roku. Dla mnie jego telefony nie znaczyły nic, bo czas i rozłąka jednak robią swoje. Aż dowiedział się pan, że zdrowie mocno mu się sypie, kilka ciężkich chorób na karku i prawie 70-tka na karku i nagle wpadł na pomysł, że zwiąże się ze mną, jako z tą poczciwa i oddana mu dobra dusza z przeszłości, bym opiekowała się nim na stare lata. W tym celu zawiesił nawet związek z jakąś 25lat od niego młodsza kobieta i zaczął mnie adorować. Robiłam wielkie oczy, bo takiego nigdy wcześniej go nie znałam, tak bardzo chciał, żebym rzuciła wszystko i przyjechała do niego. Na przeszkodzie jednak stanął mój kot, ponieważ buc nie wyobrażał sobie, żeby kot zamieszkał w jego domu (to pedant), ja nie wyobrazalam sobie, żeby mój kot został wywalony i tak oto skończyły się zakusy faceta wobec mnie. Wybrałam kota, pan bardzo to przeżył i wiele osób aż do dzisiaj robi sobie z niego polewkę. Wyjechałam od niego że swoim kotem, a dwa dni później on zadzwonił do tej młodszej od niego i spotykają się dalej.

Tak więc, nie łudź się, że zrobisz na tej kobiecie jakiekolwiek wrażenie, że uda Ci się zemścić albo cós w tym stylu. Ci ludzie są jak drogowe walce i zawsze w każdej sytuacji potrafią ustawić się tak, by było im wygodnie i przyjemnie.
Czy mam satysfakcję, że los dał mi okazję odegrać się za wszystko? Serio? Zapewniam Cię, że jest i nawet te kilka miesięcy temu było mi to obojętne. Nie zacierałam rąk z radości, nie mówiłam "a dobrze ci tak uju", cieszyłam się tylko, że kiedyś, wiele lat temu on mnie nie chciał i dzięki temu dzisiaj żyje jako wolna osoba, że jestem panią swojego życia, a nie podnóżkiem dla jakiegoś nadetego buca.

Życzę Ci, żeby i dla Ciebie przyszedł taki czas, że któregoś dnia wstaniesz rano, przeciągniesz się, przez sekundę przypomnisz sobie o tej kobiecie i pomyślisz "o matko, nie myślałem już o niej chyba że dwa albo trzy tygodnie".
Zapewniam Cię, że taki dzień jest jednym z najpiękniejszych, jakie można przeżyć w życiu. Znam to z autopsji.

Ty też się tego doczekasz. Będziesz miał wrażenie, że z pleców zniknął Ci nagle jakiś przytłaczający garb.

Po zerwaniu normalnego zdrowego związku człowiek nigdy nie czuje się tak źle, jak po wyjściu z toksyka. I może to jest najlepszy dowód na to, że tkwiles w toksycznym bagnie?

71

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka

Tak jak obiecałem- wracam z tematem. 3 tygodnie totalnie odpocząłem od związku, zero kontaktu. Doszedłem do ładu i składu. Życie znowu wydaje się jakieś lepsze.
Sprawy zawodowe prostują się, poucinam kontakty z osobami dla mnie niezbyt dobrymi, chociaż to 20 lat znajomości.
Postawiłem na osoby empatyczne, które lubiłem zawsze i mogłem liczyć na ich wsparcie. Odbudowuje z nimi utracone długoletnie kontakty.
Dowiedziałem się też, że dawała niedwuznaczne im aluzje. Wychodzą brudy, gdzie moi znajomi powiedzieli, że proponowała komuś seks lub komplementowała mojego przyjaciela.
Potraktowali to, że była pijana i nie wiedziała co mówi. Zbyli to śmiechem. Mnie to tylko utwierdziło jeszcze bardziej, że znalazłem się w chorej relacji z kobietą- narcyzem.
Pomogło mi to wyzbyć się jakiegoś poczucia winy itd.
Dziś chociaż mineły trzy tygodnie inaczej na świat patrzę, z optymizmem i czuję taką wolność co od wielu lat nie czułem.
Przede wczystkim błogi spokój.
Powiedziałem jej, że wyjeżdza na leczenie i dzięki temu narcyz nie upomina się o swoją ofiarę. Biorę leki, zaczynam za kilka dni wizyty u psochologa.

Została jednak najgorsza rzecz czyli zamknięcie związku. Będzie mnie napastowała- to normalne jak wyczytałem u osób z zaburzeniem osobowości.
No i nie wiem jak się od tego już na dobre odciąć. Czy spotykać się z nią i powiedzieć, że jest zaburzona i zakończyć to. Czy udać wariata, że ze mną jest bardzo źle i nie chcę jej skrzywdzić, bo mam zaburzenia psychiczne i mogę zrobić jej krzywdę. Zupełnie nie wiem co zrobić dalej i jak to zakończyć. Każde wyjście wydaje się złe.

Myślę, że na tym etapie nic mi nie grozi i już nigdy nie powróce do tego związku.
Zauważyłem swój problem i ciężko pracuję- otwieram się na swiat, spełniam swoje pasje, a jednocześnie mam świadomość, że na świecie jest 15% psychopatów różnego rodzaju.
Dostrzegłem tego typu zaburzenia-większe lub mniejsze u znajomych, którzy lgneli do mnie i wyssysali ze mnie energię. Zrywam całkowicie kontaktu- wolę mieć 2 przyjaciół/przyjaciółkę niż kolejne osoby, które mogą mnie krzywdzić. Zmieniłem trochę życie/przewartościowałem pewne sprawy i ciężko pracuje nad sobą, aby nigdy więcej nie dopuścić do siebie tego typu osób.
Te  3 tygodnie dla mnie były mega ważne i pozwoliły mi spojrzeć na siebie i świat zupełnie inaczej.

Czasem tylko wracam pamięcią do przeszłości i widzę to byłą moją dziewczynę jak siedzi na krześle podkurczona i taka biedna, wymęczona i słaba.
Jednak wiem, że to była gra i już się od tego odłączyłem. Nie czuję w ogóle nienawiści/złości- tylko smutek, że tyle lat tkwiłem w tym.

Pozostaję mi tylko wykonać najtrudniejszy krok czyli pożegnać ją ze swojego umysłu/ serca oficjalnie. Nie wiem niestety tylko jak to zrobić.
Czy nic nie pisać i zupełnie się odciąć- wiem, że będzie mnie nękała i śledziła, bo będzie chciała się dowiedzieć co się ze mną dzieje i dlaczego nie mam kontaktu.
Czy postawić sprawę twardo i powiedzieć, że jest zaburzona i jedyny ratunkiem jest dla niej zrozumienie tego i pójście do psychologa ze szczerą pracą nad sobą, a nie iluzją i grą.
Czy udać wariata jak pisałem wyżej?

Są jakieś tajemnice i wiem,że może mi zaszkodzić i będzie się mścić czy sama czy przez swoje małpki....
Jestem na to gotowy, ale nie wiem jak najbardziej bezboleśnie wyjść z tej relacji.
Jestem w zawieszeniu, a chciałbym już zakończyć to i całkowicie odciąć się na dobre.
Co możecie mi doradzić? Które wyjście z Waszego doświadczenia będzie dla mnie najmniej bolesne?

Raz jeszcze dziękuje Wszystkim nad pochyleniem się nad moim problemem i bezinteresowną pomoc. Z całego serca dziękuje smile

72

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka

Daj już spokój z tym "zakończeniem związku" bo go już nie ma, i ciesz się, że laska Cię nie gnębi. Nie odzywaj się do niej więcej i żyj swoim życiem.

73

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka

Powiedziałeś jej, że jedziesz na leczenie i w związku z tym ona przez trzy tygodnie nie odzywała się do ciebie. Zdajesz sobie jednak sprawę z tego, że nadszedł moment na oficjalne zakończenie tego cudownego związku. Nie wiesz tylko, jak to zrobić, bo chciałbyś zrobić tak, by w razie czego ona nie mscila się na Tobie.
Kacper, nie rób nic, bo tylko się ośmieszysz, jakbyś z choinki się urwał. Nie miałeś z nią żadnego kontaktu przez trzy tygodnie i naprawdę myślisz, że ona jeszcze nie załapała, że to koniec? Śledzisz jej poczynania wśród znajomych i wyobrażasz sobie, że nikt o niczym jej nie powiedział?
Przecież ona doskonale wie o tym, że nigdzie nie pojechałeś, tylko siedziałes w domu i bóg wie o czym myślałeś. A do pracy przez ten czas nie chodziłeś?

Coś mi się wydaje, że to raczej nie ty masz z nią problem, tylko ona z Tobą. Jestem pewna, że dla niej rzecz dawno już jest skończona, ale według Ciebie ciągle jesteście w związku. W jakim wy jesteście związku? Ona z tobą czy ty z nią?
Chcesz się wyrwać jak filip z konopi, to umów się z nią na spotkanie pożegnalne i powiedz jej, że dopiero teraz troszkę się uspokoiłeś odkąd ona od ciebie odeszła, że przemyślałeś sprawę i doszedłeś do wniosku, że faktycznie miała rację, bo ciężko było z tobą wytrzymać, że przez te kłopoty i cały czas mów do niej tak, żeby ona myślała, że zerwanie wyszło od niej. Ze spędziłeś z nią wspaniałe chwile, że dała ci szczęście, ale ze rozumiesz, że dalej nie mogła z tobą być. Życz jej szczęścia i jak najszybciej oddal się od niej.

Nie mów jej, że jesteś zaburzony, pisałam Ci o tym wcześniej, żebyś nie dawał jej instrukcji obsługi twojej osoby.
Nie mów jej, że to ona jest zaburzona, bo jeszcze dostaniesz liścia w twarz. To czy jest zaburzona, czy nie jest to jej sprawa, a tobie guzik do tego. Pilnuj swojej głowy a nie jej.
Jeśli uda Ci się sprawić, że ona uwierzy w to, że ty naprawdę uważasz, że to ona z tobą skończyła, wówczas podrasujesz jej ego i może potem nie będzie miała ochoty na to, by się na tobie mścić. Badx po prostu mądra szyją, która zakręci głupia i próżna głową narcyzki.

Jednak najmądrzej zrobisz, jeśli pod żadnym pretekstem nie będziesz doprowadzał do spotkania z nią. Koniec to koniec. Zapewniam cię, że zrozumiecie się świetnie i to bez słów.

74

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka

Cieszę się, że jest lepiej i nie ma totalnej pustki. Zapewne czekają Cię wzloty i upadki, jak to przy każdej zmianie. Bardzo dobrze, że zrywasz kontakty z ludźmi, z którymi nie jest Ci po drodze, a więcej kontaktu masz z tymi, którzy będą Ci wsparciem.

Dziewczynę olej, zostaw. Tego związku już nie ma od trzech tygodni. Nie mów jej "jesteś zaburzona" bo nie ma ani jednej osoby, która by na takie słowa zareagowała "o, dzięki że mi mówisz, zapisuję się na terapię". Nic nie osiągniesz.

Jak pożegnać ją z pamięci? Nie mam recepty. Jedni wyrzucają zdjęcia i pamiątki, inni piszą w pamiętniku, inni szukają klina, szukają gdzieś indziej spełnienia, rozwoju.
Zajmij się sobą, nie spoczywaj jeszcze na laurach.

75

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka
szeptem napisał/a:

Daj już spokój z tym "zakończeniem związku" bo go już nie ma, i ciesz się, że laska Cię nie gnębi. Nie odzywaj się do niej więcej i żyj swoim życiem.

Uwierz mi, że ciesze się, że się nie odzywa. Jak nie ma kontaktu to czas pomaga i blakną te wspomnienia i emocje. Nie ma też poczucia winy, która siedziała we mnie.
Najchętniej chciałbym, aby się nie odzywała, ale osoby narcystyczne z tego co czytałem wracają. Chciałbym mieć już tak oficjalnie spokój i zacząć żyć pełną parą.
Boje się, że wróci i będzie to dla mnie bolesne.Jednego jestem pewny, że nie ma już powrotu. Temat zamknąłem i chciałbym, aby znikła z mojego życia.

Jak człowiek empatyczny jest mi żal jej- choćby była diabłem wcielonym. Mam tak, że nie uciekam z trudnych sytuacji, a chciałbym powiedzieć jej żegnaj i tyle.

76

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka
ulle napisał/a:

Powiedziałeś jej, że jedziesz na leczenie i w związku z tym ona przez trzy tygodnie nie odzywała się do ciebie. Zdajesz sobie jednak sprawę z tego, że nadszedł moment na oficjalne zakończenie tego cudownego związku. Nie wiesz tylko, jak to zrobić, bo chciałbyś zrobić tak, by w razie czego ona nie mscila się na Tobie.
Kacper, nie rób nic, bo tylko się ośmieszysz, jakbyś z choinki się urwał. Nie miałeś z nią żadnego kontaktu przez trzy tygodnie i naprawdę myślisz, że ona jeszcze nie załapała, że to koniec? Śledzisz jej poczynania wśród znajomych i wyobrażasz sobie, że nikt o niczym jej nie powiedział?
Przecież ona doskonale wie o tym, że nigdzie nie pojechałeś, tylko siedziałes w domu i bóg wie o czym myślałeś. A do pracy przez ten czas nie chodziłeś?

Coś mi się wydaje, że to raczej nie ty masz z nią problem, tylko ona z Tobą. Jestem pewna, że dla niej rzecz dawno już jest skończona, ale według Ciebie ciągle jesteście w związku. W jakim wy jesteście związku? Ona z tobą czy ty z nią?
Chcesz się wyrwać jak filip z konopi, to umów się z nią na spotkanie pożegnalne i powiedz jej, że dopiero teraz troszkę się uspokoiłeś odkąd ona od ciebie odeszła, że przemyślałeś sprawę i doszedłeś do wniosku, że faktycznie miała rację, bo ciężko było z tobą wytrzymać, że przez te kłopoty i cały czas mów do niej tak, żeby ona myślała, że zerwanie wyszło od niej. Ze spędziłeś z nią wspaniałe chwile, że dała ci szczęście, ale ze rozumiesz, że dalej nie mogła z tobą być. Życz jej szczęścia i jak najszybciej oddal się od niej.

Nie mów jej, że jesteś zaburzony, pisałam Ci o tym wcześniej, żebyś nie dawał jej instrukcji obsługi twojej osoby.
Nie mów jej, że to ona jest zaburzona, bo jeszcze dostaniesz liścia w twarz. To czy jest zaburzona, czy nie jest to jej sprawa, a tobie guzik do tego. Pilnuj swojej głowy a nie jej.
Jeśli uda Ci się sprawić, że ona uwierzy w to, że ty naprawdę uważasz, że to ona z tobą skończyła, wówczas podrasujesz jej ego i może potem nie będzie miała ochoty na to, by się na tobie mścić. Badx po prostu mądra szyją, która zakręci głupia i próżna głową narcyzki.

Jednak najmądrzej zrobisz, jeśli pod żadnym pretekstem nie będziesz doprowadzał do spotkania z nią. Koniec to koniec. Zapewniam cię, że zrozumiecie się świetnie i to bez słów.

Prawda jest taka, że skupiłem się na sobie i nie myślałem wiele o niej. Poczytałem wszelkie artykuły i opowiedziałem historie przyjaciołom najbliższym i rodzinie. Jestem na tym etapie, że już nie wracam do kontynuacji tematu. Chciałbym już o niej zapomnieć. Wiem jednak, że zostawiona bez wiedzy będzie chciała sprawdzić co u mnie i wróci. Tego się boję, bo chciałbym jak normalny człowiek powiedzieć jej- to koniec- Żegnaj !  Już nie jestem w związku- jestem sam. Zaakceptowałem to, ale muszę zamknąć pewne drzwi za sobą, aby móc na nowo tworzyć życie. Jednak pozostawiona bez wiedzy wiem, że wróci. A ja chciałbym zamknąć to definitywnie.

Myślę, że nie załapała się, że to ściema. Nikomu o tym nie powiedziałem plus rodzinie i dwójce przyjaciół i na dyskrecie z ich strony mogę liczyć. Ona czeka aż wróce z wymyślonego leczenia. Stąd wiem, że sprawa nie jest zamknięta, bo będzie pukała do mych drzwi. Wciąż dla niej jestem jej ofiarą. Nie śledze jej poczynań, wyrzuciłem wspomnienia. Zrobiłem wszystko, aby myślała. że wyjechałem i byłem przekonywujący w tym. Mam własną firmę, więc pracuje z domu aktualnie. Ciężko mnie namierzyć, bo wyjeżdżam w Polske też.

Myślę, że to rozwiązanie, które sugerujesz jest najtrafniejsze. Tyle tylko, że inaczej pisać a inaczej widzieć się znowu z nią... Ona nie uwierzy w to jak jej to powiem... Choćby nie wiem jak był przekonywujący. Najgorzej, że nie odpuści i będzie mnie molestować...Im więcej ją będę widział tym większy dla mnie ból będzie i moja słabość. Jak nie myśle o tym i nie widzę to o wiele łatwiej dojść do równowagi..  Myślę, że ona nie odpuści i dla niej nie jest skończone- czeka na swoją ofiarę.

Dziękuje- myślę, że to rozwiązanie będzie odpowiednie. Chciałbym mieć to za sobą już.



Nawet diabła trzeba pożegnać, aby nie przychodził. Tutaj tak samo myślę, że musi chociaż wiedzieć w ten czy inny sposób, że to koniec. Będę wtedy uwolniony zupełnie

77

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka
Monoceros napisał/a:

Cieszę się, że jest lepiej i nie ma totalnej pustki. Zapewne czekają Cię wzloty i upadki, jak to przy każdej zmianie. Bardzo dobrze, że zrywasz kontakty z ludźmi, z którymi nie jest Ci po drodze, a więcej kontaktu masz z tymi, którzy będą Ci wsparciem.

Dziewczynę olej, zostaw. Tego związku już nie ma od trzech tygodni. Nie mów jej "jesteś zaburzona" bo nie ma ani jednej osoby, która by na takie słowa zareagowała "o, dzięki że mi mówisz, zapisuję się na terapię". Nic nie osiągniesz.

Jak pożegnać ją z pamięci? Nie mam recepty. Jedni wyrzucają zdjęcia i pamiątki, inni piszą w pamiętniku, inni szukają klina, szukają gdzieś indziej spełnienia, rozwoju.
Zajmij się sobą, nie spoczywaj jeszcze na laurach.

Dziękuje. Nie ma takiej pustki i nie ma złości też. Zająłem się swoim życiem, sportem i pracą. Jestem cały czas na tabletkach, więc to może też mieć wpływ.
Na pewno wzloty i upadki będą, ale odzyskałem siebie. Czuje się spokojniejszy, częściej się uśmiecham. Na dawnych zdjęciach miałem cały czas smutną, zmęczoną minę chociaż to był odpoczynek. Teraz to widzę. Przeżyłem duży szok, ale porządkuje życie, znajomości. Czuję się jakbym zaczął życ na nowo- i to jest piękne. Bez stresu, bez pośpiechu. Jest mi lepiej, choć czuć samotność.
Mam teraz więcej czasu i nie wiem co z nim robić. A nie lubię siedzieć w domu, więc szukam zajęć.
Przyjaciele- choć niewielu ich jest bardzo mi pomogli i mnie wspierają. Całe życie się zmieniło i wiem,że na nich mogę liczyć i mnie nie skrzywdzą.
Dziewczyne zostawiłem już i chciałbym tylko to zakończył jak pisałem wyżej, aby mnie nie nękała i wiedziała,że nie będę jej ofiarą. A co dalej z tym zrobi to nie moja sprawa.

Zdjęcia i pamiątki już wyrzuciłem. Ja szukam rozwoju i pracuje nad sobą. Wiem, gdzie leży mój problem i nie da się go załatwić w tydzień czy dwa. To proces i to potrwa, więc nie jestem pewny,że wyszedłem już ze wszystkiego i teraz jest super. To długa praca, stąd liczę też na wsparcie psychologa.

Różne trudne chwile miałem, ale to był zdecydowanie najtrudniejszy etap mojego życia. Słońce powoli wychodzi zza gęstych chmur smile

78

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka

Kacper, a czy przez te trzy tygodni rozłąki z powodu twojego rzekomego wyjazdu ona nie próbowała skontaktować się z Tobą?
Nie dzwoniła, nie pisała, nie próbowała żadnego sposobu na kontakt?
Ty się do niej nie odzywałeś, a ona?
Jeśli i ona milczała, to chyba masz odpowiedź, że ona już wie, że to koniec.
Ryzyko, że odezwie się do ciebie oczywiście jest, ale ty nie musisz odpowiadać albo, jeśli już tak bardzo będzie Cię korcić, to napisz jej wtedy, że u ciebie ok i że życzysz jej wszystkiego dobrego, a przede wszystkim tego, by znalazła szczęście. Czy w ten sposób nie mógłbyś się z nią pożegnać, skoro tak bardzo męczy Cię, że przez zniknięcie po angielsku otworzysz jej tylko furtka do siebie.
Myślę, że jesteś teraz na etapie demonizowania całej tej sprawy, zupełnie bez sensu, a przecież normalnie jest. Nie kontaktujecie się od prawie miesiąca, więc chyba i dla niej, i dla ciebie sprawa jest jasna.
Psycholog to podstawa oraz wsparcie rodziny i szczerych przyjaciół.
Ile czasu minęło odkąd wyprowadziłeś się z waszego mieszkania?
Czy było to mieszkanie wynajęte, czy też jej mieszkanie? Czy w tym mieszkaniu są jakieś Twoje rzeczy?

79

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka
ulle napisał/a:

Kacper, a czy przez te trzy tygodni rozłąki z powodu twojego rzekomego wyjazdu ona nie próbowała skontaktować się z Tobą?
Nie dzwoniła, nie pisała, nie próbowała żadnego sposobu na kontakt?
Ty się do niej nie odzywałeś, a ona?
Jeśli i ona milczała, to chyba masz odpowiedź, że ona już wie, że to koniec.
Ryzyko, że odezwie się do ciebie oczywiście jest, ale ty nie musisz odpowiadać albo, jeśli już tak bardzo będzie Cię korcić, to napisz jej wtedy, że u ciebie ok i że życzysz jej wszystkiego dobrego, a przede wszystkim tego, by znalazła szczęście. Czy w ten sposób nie mógłbyś się z nią pożegnać, skoro tak bardzo męczy Cię, że przez zniknięcie po angielsku otworzysz jej tylko furtka do siebie.
Myślę, że jesteś teraz na etapie demonizowania całej tej sprawy, zupełnie bez sensu, a przecież normalnie jest. Nie kontaktujecie się od prawie miesiąca, więc chyba i dla niej, i dla ciebie sprawa jest jasna.
Psycholog to podstawa oraz wsparcie rodziny i szczerych przyjaciół.
Ile czasu minęło odkąd wyprowadziłeś się z waszego mieszkania?
Czy było to mieszkanie wynajęte, czy też jej mieszkanie? Czy w tym mieszkaniu są jakieś Twoje rzeczy?

Ulle nie próbowała, bo wie, że jestem nieosiągalny. Nie mam dostępu do świata smile Tylko taki wybieg uchronił mnie i przez ten czas doszedłem do siebie o tyle o ile.
Jestem dumny z siebie dziś, bo wykonałem tytaniczną pracę i dziś jestem gdzie indziej niż 3 tygodnie temu. Oczywiście dalej będę pracował i nie jest łatwo- raz lepiej a raz gorzej, ale wszystko sobie uświadomiłem. Przeszedłem część drogi ku lepszego jutra smile Jestem już pewny, że się wyzwoliłem.
A ona pisała do mojej rodziny i dowiadywała się, ale nie odpowiedzieli jak im kazałem.

Dla niej nie jest to koniec, bo nie odpuści po tylu latach. Po prostu umiejętnie zablokowałem jej na ten czas.
Dodatkowo cały czas miałem swoje rzeczy w mieszkaniu, które było wynajęte.
Dziś ciężki dzień za mną- wykorzystałem chwilę nieobecności narcyza i wraz z pomocą przyjaciół wszystko zabrałem.
Nie ma tam już mojej cząstki.Dziś źle się czuje, bo ciężko zobaczyć wszystko, jej rzeczy, moje i wszystko zgarnąć.
Wspomnienia wrócily i było bardzo ciężko, ale sobie poradziłem. To kolejny krok do przodu dla mnie.
Mając te rzeczy pod kontrolą zawsze miała większą pewność, że wrócę. Teraz nie ma nic.
Oczywiście od razu pisała do mojej rodziny z chamskimi tekstami, że włamali się i przeglądali jej majtki smile
Ja usunełem się w cień, aby nie drażnić narcyza. Przede mną ostatnia decyzja i krok czy się spotkam i czy udam "wariata" jak pisałaś, że dla jej dobra muszę to zakończyć.
Myślę, że to pozwoli mi uniknąć wielkich nieprzyjemności i problemów. Trzeba być tą szyją jak mówiłaś, ale to nie łatwe i trzeba się przygotować.
Jeszcze muszę dać sobie czas i nie wiem jaką decyzje podejmę, którą z tych dwóch opcji.

Teraz rozumiesz, że czeka na swoją ofiarę wciąż. Muszę to robić małymi krokami. Dziś byłem gotowy zabrać swoje rzeczy po miesiącu i dla mnie to sukces i ciężki dzień.
Zrobiłem dużą pracę i jestem dumny z siebie. Inaczej już patrzę na świat i będzie nowe otwarcie:)
Samotność daje o sobie znać, trochę za mało się dzieje, bo przyzwyczajony jestem do wysokich obrotów...
Jednak spokój jest mi potrzebny, a i powoli wracam do aktywności sportowej i zawodowej. Nie mogę też siedzieć w domu, bo mnie to już zaczyna dołować, więc znajduje sobie różne rzeczy.

80 Ostatnio edytowany przez Kacperjh (2020-11-03 03:27:26)

Odp: Trudny dylemat- totalna pustka

Cześć!  Wracam tutaj po raz ostatnio po 3 miesiącach mojej nieobecności. Tak jak obiecałem, a słowa staram się dotrzymywać- winny jestem sobie, a także innym szukającym odpowiedzi na trudne pytania  i przeglądającym różne tematy zakończenia tej mojej historii.

Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim kobietom, które brały udział w tej konwersacji. Otrzymałem wiele gorzkich i miłych słów oraz porad. Otworzyłyście mi oczy na moje dotychczasowe życie. Teraz dopiero wiem, że właśnie takie rozmowy i porady dużo znaczą. Za to mam wielki szacunek do Was drogie użytkowniczki i serdecznie pozdrawiam oraz szczerze dziękuje.

Czas z jednej strony szybko ucieka, ale dla mnie jakoś wolniej obecnie. To z pewnością od końca czerwca do teraz były najdłuższe 4 miesiące życia. Przeszedłem długą drogę, aby odnaleźć siebie w tym życiu, ale udało mi się. Dziś wiem, że empatia, którą zawsze miałem w sobie jest moją silną cechą osobowości i nigdy nie pozwolę, aby była przez innych wykorzystywana do samolubnych i narcystycznych celów.... Moja historia opisana była powyżej. Zostało napisać tylko zakończenie.
No cóż moja była partnerka udręczała mnie do połowy września. Z jednej strony próbowała grać na słodkie, miłosne teksty aż do szantażów, przekleństw, szkalowania mojego dobrego imienia jak i rodziny. Skończyło się na smsowym wyzywaniu mnie od takich i owakich oraz wysyłaniu mojego CV do MCDonalda skąd dzwoniono proponując pracę. Był to zwykły mobbing, wręcz stalking.
Spirala agresji się nakręcała na mnie i moją rodzinę. Postawiłem na zero kontaktu i nie odpowiadałem na smsy, telefony i kontakty ze strony flying monkeys.... Urwałem na ten czas wszelkie kontakty, wyjechałem sam na urlop w góry, gdzie odnalazłem równowagę.
Gdy wróciłem przeszedłem do kontrofensywy. Nie mogłem pozwolić, aby spirala agresji z jej strony nawarstwiała się. Podejrzewałem, że zaraz znajdę dziwne opinie o mnie w necie itd. itp.
Postanowiłem działać stanowczo i zdecydowanie. Czytając wiele książek o narcystycznych osobowościach jak i artykułów nie spotkałem się z nią. Napisałem dwie krótki wiadomości.
Postraszyłem ją, że opowiem w jej szkole (jest nauczycielką i uczy małe dzieci.... ) jaką jest osobą, zgłoszę sprawę do kuratorium, na policję o stalking jak i do sądu o odszkodowanie. Jak wiadomo za stalking, a dowody miałem grozi do 3 lat pozbawienia wolności i ogromne kary finansowe. Do tego napisałem jej, że opowiem wszystkim znajomym kim jest naprawdę..
Zniszczę jej całą karierę uczelnianą i nigdy nie będzie mogła wykonywać zawodu. Do tego jej 3 podyplomówki stracą całkowicie na znaczeniu... Zostanie bez pracy i pieniędzy.
Jak wspomniałem- miałem dowody i to spore i wygrałbym sprawę w sądzie, ale potrwałoby to kolejne lata i stres ogromny. Byłaby nadal obecna w moim życiu w jakiś sposób...
Napisałem, że wiem kim jest i o jej narcystycznej osobowości. To, że takie osoby nigdy się nie zmieniają, a jej opowieści o wizytach u psychologa to zwykła ściema.
Napisałem również, że wizyty w kościele nie dadzą jej zbawienia. Tylko ciężka praca nad sobą pozwoli jej zmienić siebie. Nie miała już nikogo- żadnych koleżanek, jedynie najbliższą rodzinę do szantażu i gierek.
Odpisała na to, że też mnie zgłosi do sądu i używała nielogicznych i wyssanych z palca argumentów...
Odpisałem, że to koniec i aby trzymała się z dala ode mnie i od rodziny, bo pożałuje na zawsze, a ja nie odpuszczę.
Po tym zablokowałem ją wszędzie na wszystkich portalach itd. Nagle jej nie było i słuch po niej zaginął... Ucięła wszelkie kontakty- nawet z jej latającymi małpkami obawiając się, że o wszystkim opowiem i zostanie obnażona. W tych trudnych chwilach życiowych okazało się kto jest kim.. Znajomości po 20 latach okazały się dla mnie bezwartościowe, bo kilka osób brało ode mnie wiele i nic nie dawało w zamian. Postanowiłem wyjść wszystkim na przeciw. Spotkałem się ze wszystkimi i szczerze porozmawiałem. Część kontaktów urwało się z dnia na dzień. Ci "przyjaciele" dawni zauważyli moją pewność siebie jak i konstruktywną krytkę z mojej strony i sami zniknęli. Część potrafiła konstruktywnie porozmawiać i mam kontakt nadal, ale już wiem, że nie mogę im w pełni zaufać... W trudnych momentach nie dali rady, a ja zawsze ich wspierałem. Poznałem w ciągu 2-3 miesiącach nowych ludzi jak i starych, dalszych znajomych, którzy wcześniej byli dla mnie jakoś w oddali. Na tą chwilę okazali się uczciwi i wspierający. Ja odpłacam im tym samym. Sprawy zawodowe i towarzyskie nagle zmieniły się na plus i jestem mega szczęśliwy. Jeszcze 4 miesiące temu miałem dosyć pracy i wszystkiego. Nagle świat stał się inny, zdecydowanie lepszy. Wszystko zaczęło się układać, a ja nabrałem dużo pewności siebie. 4 miesiące temu chciałem zamknąć swoją firmę, będąc na skraju upadku psychicznego i finansowego. Dziś wszystko odbudowałem, kontakty z ludźmi i klientami zmieniły się nie do poznania. Jestem nadal tym samym człowiekeim- otwartym, empatycznym, ale potrafię też pomyśleć w końcu o sobie. Te 2 miesiące okazały się najlepsze w karierze zawodowej jak i towarzyskiej. To niesamowite jak wiele, a zarazem niewiele można zmienić i stać się lepszym człowiekiem.... Jestem bardzo dumny z siebie ( oczywiście bez przesady, wciąż jestem skromną osobą) i z wykonanej ciężkiej pracy nad sobą. Pomógł również psycholog, który ukierunkował mnie na właściwe tory, ale to ja sam wszystko zrozumiałem i doszedłem do tego koniec końców smile A to nie było łatwe i kosztowało wiele wysiłków. Powiedzenie, że człowiek uczy się przez całe życie nabrało sensu smile Nie popadam w hurraoptymizm, ale po prostu jestem spełniony i szczęśliwy. Na pewno brakuje bliskiej osoby- empatycznej kobiety. Jednak teraz jestem bardzo ostrożny i nie spieszę się. Dodatkowo nie zmieniła ta sytuacja mojego spojrzenia na relacje męsko- damskie. Szanuje kobiety. Ludzie są różni i zawsze można trafić na narcyza czy kobietę czy mężczyznę. To życie, ale dziś wiem, że takie osoby będą trzymały się z daleka ode mnie. Wcześniej nie wierzyłem, że takie osoby chodzą po świecie.
Wciąż mam te same pasje i to się nie zmieniło. Mam więcej czasu na ich realizacje i spełniam je bardziej. Życie zaczęło się dla mnie od nowa smile
Czasami tylko wracają złe wspomnienia i smutek, ale rzadko. Zamykam oczy i widzę tą osobę co byłem tyle lat z nią. Z jednej strony bardzo mi jej żal- tacy ludzie od urodzenia przyjmują pewne wzorce i nigdy się nie zmienią. Chociaż chodzą do kościoła i w gruncie rzeczy są poszkodowane przez wychowanie to jednak same wybierają swój los. Po prostu nadal jestem empatycznym facetem i żal mi, że taka osoba pozostanie już na zawsze taka sama i nie zmieni się na lepsze. Tyle lat spędzonych z nią nie napawa mnie gniewem czy bólem. Widocznie tyle potrzebowałem, aby wszystko zrozumieć. Przebudziłem się pewnego czerwcowego dnia ze snu, a mogłem nigdy się nie obudzić.... Wyciągam wnioski z przeszłości, żyję teraz teraźniejszością oraz patrzę z nadzieją na przyszłość. Wciąż jestem względnie młody i wierzę, że poznam kobietę, która doceni mnie i odpłaci empatią taką samą jak ja mam w stosunku do innych. Na tą chwilę to wydaje się trudne zadanie smile Zostawiam sobie czas, aby spędzić go ze sobą, a co będzie w przyszłości czas pokaże.

Dosyć już filozoficznych gadek. Czas na krótkie podsumowanie.
Jeśli ktoś przebrnął przez cały wątek i mój monolog to wierzcie, że wszystko można zmienić. Można znaleźć siebie i uwolnić się z chorej relacji. No bo byłem bardzo pokrzywdzony, ale w końcu to ja zaprosiłem do siebie taką osobę. Ta lekcja życia dużo mnie kosztowała. Gdybym jednak jej nie przyjął to nie byłbym dziś tym kim jestem. Czyli takim samem facetem, ale pewnym siebie. Umiejącym przekuć empatię w silną swoją cechę. Nie dać wodzić się za nos innym ludziom, ale wciąż mieć szacunek do innych.
Jeśli ktoś przeczytał moje słowa i obecnie jest w tak trudnym położeniu jak ja byłem to powiem jedno. Nie można się poddawać. Leżeć w łóżku z mega depresją i nie widzieć żadnych pozytywów. Trzeba walczyć o siebie, bo naprawdę warto. Świat jest piękny i jeszcze wiele radości przed nami. Nie można się nigdy poddawać. To długa droga na pewno, ale warto ją przejść.
Z drugiej strony, gdybym nie spotkał narcystycznej osoby na swojej drodze to pewnie nigdy tak naprawdę nie odnalazłbym siebie. Życzę powodzenia i pamiętajcie, że zawsze warto walczyć o siebie do końca ! Nie można się poddawać. Życie jest pełne tajemnic i może kiedyś uda je się w pełni zrozumieć smile

Posty [ 66 do 80 z 80 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Trudny dylemat- totalna pustka

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024