Kąśliwe uwagi są potrzebne, ale muszą być zgodne z rzeczywistością
Nie mam ochoty przerzucić na nikogo odpowiedzialności za moje uczucia, nawet za poczucie bycia wykorzystaną odpowiadam ja sama. Ale zupełnie nie zmienia to faktu, że istnieje podział na męskość i kobiecość oraz różnice między płciami. Kobiety są z reguły bardziej uczuciowe, skłonne do szybszego angażowania się, opiekuńcze i nie wynika to z mojego postrzegania świata, a z biologii i uważam, że natury zmieniać nie trzeba. Te cechy mogą się oczywiście zmieniać w wyniku negatywnych doświadczeń z dzieciństwa lub spotykania niewłaściwych mężczyzn, nie każda kobieta będzie taka sama i to jest oczywiste. Jednak często jest tak, że zraniona kobieta nawet nieświadomie wypiera swoją kobiecość i próbuje usilnie manifestować na przykład swoją niezależność, choćby emocjonalną. Też jestem niezależna, moje poczucie szczęścia nie wiąże się z posiadaniem partnera, ale nie czuję potrzeby bycia mniej kobiecą niż jestem.
Drugą kwestią jest to, że jako gatunek stadny w pewnej mierze, już od narodzin, jesteśmy zależni od innych - nasze emocje są odpowiedzią na zachowania innych. Absolutnie nie chodziło mi o to, żeby mężczyźni dbali o wszystkie kobiety świata i nosili je na rękach, to już nadinterpretacja. Odnoszę się cały czas do konkretnej sytuacji - gdy facet nie nie mówi kobiecie wprost, że nie jest zainteresowany związkiem, rozbudza w niej uczucia, korzysta z jej ciała, widzi, że ona chce czegoś więcej, wie, że ich potrzeby są inne, ale przeciąga tę sytuację, a potem znika, gdy poczuje się znudzony. Chodzi tylko o to, żebyśmy mieli świadomość tych różnic, żeby facet potrafił być szczery, bardziej empatyczny. W rzeczywistości mężczyźni chcą mieć kobietę uczuciową, wierną, świetną w łóżku i dbającą o dom, a gdy taką znajdują, przeszkadza im to, że się angażuje. A gdy znajdują kobietę, która nie chce się zaangażować, pytają na forum, co zrobić, żeby ją zdobyć - wszystko na przekór. To dopiero sprzeczność
Zwyczajnie traktujmy innych tak, ja chcemy być traktowani - dobrze wiem, że to życzenie jest niemożliwe do realizacji, co nie znaczy, że nie powinno tak być. Żylibyśmy wtedy w lepszym świecie. I dopiero wtedy nie byłoby rozczarowań. O ile możemy być ostrożni i uważni w relacji (co tak naprawdę tylko blokuje jej rozwój), o tyle nie mamy całkowitego wpływu na to, czy nie zostaniemy wykorzystani - nikt nie ma swoich intencji wypisanych na czole, a i sami nie wiemy, na kogo trafiliśmy i możemy się tego dopiero po latach dowiedzieć. Za zupełnie nierealne uważam funkcjonowanie obok innych, bez reagowania na ich emocje i zachowania.
Twierdzenie, że kobieta sama może wyczuć intencje faceta i że wystarczy znać go parę lat, żeby uniknąć przykrej sytuacji, mija się z rzeczywistością. Istnieją świetni manipulanci, którzy potrafią zwodzić miesiącami i nie ma możliwości się tego domyślić. Kobieta się angażuje, a facet, widząc to, nadal prowadzi grę. Potem kobieta poznaje prawdę i według Magdy nie powinna się czuć źle, bo przecież wszystkie uczucia zależą tylko od niej. Co więcej, facet miał prawo się tak zachowywać - przecież nie musi być wobec kobiety szczery, nie musi liczyć się z jej uczuciami, empatii w dzieciństwie też się nie nauczył. I to kobieta jest tą złą, że się pozwoliła wykorzystać wytrawnemu graczowi, który ją długo oszukiwał czułymi słówkami... Jest zupełnie inaczej i to ma niewiele wspólnego z moim rzekomym idealistycznym podejściem do relacji
Chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że mężczyzna nie powinien oceniać nowo poznanej kobiety swoimi kategoriami. To, że on chce tylko seksu i nie czuje negatywnych emocji po jednorazowej przygodzie, to nie znaczy, że kobieta też tak to odbiera. I wystarczyłoby, a oczywiste jest, że tak się dzieje rzadko, żeby facet wziął pod uwagę to, że z zasady kobieta różni się od niego, jest żywą, czującą istotą i może by tak szczerze z nią porozmawiać i powiedzieć o swoich intencjach zamiast grać i wykorzystywać. Ja żyję w zgodzie z pewnymi zasadami, których mnie kiedyś nauczono i sama jestem wobec innych szczera, otwarta, konkretna, zawsze mam na uwadze uczucia innych i trudno mi sobie wyobrazić sytuację, gdy ktoś manipuluje uczuciami innych, by zdobyć jakąś korzyść.
Poza tym nie ma nic złego w tym, że kobieta jest wrażliwa, uczuciowa, delikatna. Nie mylę tego z desperacją, naiwnością i pozwalaniem sobie na zbyt wiele. Kobiecość jest wspaniała, ale może zostać zgaszona, gdy wielokrotnie trafi na nieodpowiedzialną osobę. A każdy z nas jest odpowiedzialny za własne uczucia i uczucia bliskich osób - nie żyjemy w próżni i relacje z innymi są podstawą naszego życia. Trzeba zostać bardzo zranionym, by czuć rozdrażnienie na myśl o pewnych stałych, wynikających z natury cechach kobiety.
Przepraszam za długi wywód w tym temacie, mamy z Magdą zupełnie inne postrzeganie tej kwestii, a w samym poście trudno jest w pełni przedstawić swój tok myślenia, dlatego będzie można zaraz odnieść wrażenie, że im więcej o tym piszemy, tym mniej się rozumiemy 
Zgadzam się z Wami co do tego, że nie można się zbyt szybko angażować i osobiście tego błędu już nie popełnię. Nie świadczy to o tym, że z natury za szybko się zakochuję i żyję wyobrażeniami. tylko przypomnę, że taka historia zdarzyła się w moim życiu raz i obecnie z tym facetem nie mam już nic wspólnego 
Umajona, przy aportowaniu, jak we wszystkim, ważne są częste ćwiczenia i nagradzanie. Pies za przyniesienie czegoś musi dostać coś znacznie lepszego. U mnie za przyniesienie kości było czyste mięso w nagrodę, za patyk - nowa zabawka, za suszony stick do obgryzania - kurze żołądki i tak dalej
I na początku nauki nie można psa ani razu oszukać, a potem tylko powoli zmniejszać nagrody. Pies musi wiedzieć, że to się opłaca, podobnie jest z przychodzeniem na zawołanie. Po wielu godzinach ćwiczeń pies robi wszystko automatycznie i nie zastanawia się, czy przynieść rzuconą piłkę. Jeśli ktokolwiek z Was planuje kiedyś psiaka, warto poczytać książki Zofii Mrzewińskiej, tam jest wszystko 
Bagiennik, nie potrafiłabym podziwiać piękna przyrody, idąc zbyt szybko... To jest czas tylko na podziwianie natury, poczucie bycia blisko niej, zapomnienie o codziennych sprawach
Jeśli chodzi o studia, w Polsce mamy już możliwość studiowania kynologii na Uniwersytecie, studia inżynierskie, nastawione na wykształcenie przyszłych hodowców, trenerów i groomerów. Podoba mi się Twoje podejście do kwestii zaangażowania. Druga osoba nie musi być w ogóle gotowa na związek, ale niech powie o tym na głos i nie zwodzi innych 