Oczywiście nie przeszkadza mi to, że ktoś może mieć inne podejście do seksu, z pewnością Bagienni_k reprezentuje zdecydowaną większość mężczyzn, jeśli chodzi o sposób myślenia o związkach. Akceptuję to, obym już tylko na takiego nie trafiła 
Wyważone pisanie uważam za próbę oddzielenia się od swoich emocji i przeżyć. A nie jesteśmy maszynkami i dobrze jest ogólnie w życiu wyrażać emocje - relacje i uczucia nie są od tego, aby pisać o nich naukowo, wyważona mogę być, ale w pracy, wtedy jest to wskazane
Trudno pojąć, dlaczego uczucia w relacjach traktowane są przez niektóre osoby jako coś negatywnego.
Jeśli chodzi o osoby, które uciekają przed związkiem i zaangażowaniem w dorosłym życiu, to zwykle kryją się za tym pewne urazy z dzieciństwa lub młodości, często nieuświadomione, które pozwalają na odczuwanie bliskości z drugą osobą tylko w seksie.
Ogólnie to, co mnie zadziwia najbardziej, coś, co oczywiście przyjmuję z akceptacją, ale zupełnie nie rozumiem, to nastawienie na brak jakiejkolwiek stałej relacji (w przyszłości, z osobą, która nam bardzo odpowiada). Nie wyobrażam sobie, żebym spotkała świetnego faceta, z którym byłoby mi dobrze pod każdym względem i nastawiona byłabym tylko na seks z nim, a potem zakończyłabym relację, choć było mi w niej dobrze. Kompletne zaprzeczenie własnej naturze. I zupełnie nie chodzi o nastawienie się od razu na związek. Ja po tych kilku tygodniach z tamtym facetem nie myślałam o związku, ale chciałam po prostu, żeby relacja trwała. Nie znałam go na tyle, aby stwierdzić, że jest to dobry materiał na partnera, ale chciałam spróbować i zobaczyć, jak to się rozwinie. To, czego nigdy nie pojmę, to rezygnacja z jakiejkolwiek relacji z osobą, która wydaje się nam wyjątkowa. Taką osobę chce się mieć na dłużej - pod warunkiem, że nie ma w nas żadnych drzazg z przeszłości, żadnych obaw, negatywnego nastawienia do angażowania się. Gdybym miała wybrać między seksem z kimś, kogo traktuję jako przygodę a masturbacją, wybrałabym to drugie. I nie ma nic złego w uczuciowych kobietach, od zawsze odpowiadamy za domowe ognisko i rodzinę, za relacje i dobro naszych bliskich - mężczyźni doceniają to dopiero w momencie, gdy dorastają do związku i chcą mieć dzieci, w przygodnym seksie emocjonalność kobiety tylko im przeszkadza.
Bardzo rzadko spotykam kogoś, w kim mogłabym się zakochać, więc gdy już taka osoba się pojawia, nie mam ochoty stracić tej szansy i mieć tylko seks... Co z tego, że dobry, skoro jednorazowy? Uwielbiam czytać książki wybranych autorów, więc w myśl tej zasady powinnam przeczytać jedną książkę ulubionego autora, a kolejnych nie czytać i nie poznawać pisarza... Książka była świetna, ale na niej poprzestanę. Nie ma w tym żadnej logiki. Bardziej jestem skłonna zrozumieć seks zupełnie pozbawiony uczuć, ale osobiście w takiej sytuacji i tak wybrałabym masturbację. I na pewno nie napiszę, że ktoś nie ma prawa postępować w inny sposób 
Nie uważam też, żeby seks na początku relacji był czymś złym, przeciwnie. Pod warunkiem, że jest to zapoczątkowanie tej relacji, a nie jej szybki koniec. Czekanie z seksem nijak się ma do trwałości relacji. Pierwszy partner czekał ponad rok na nasz pierwszy seks, by po 3 miesiącach mnie zdradzić. Dlatego dziwi mnie długie czekanie z seksem, ale tak samo dziwi mnie niechęć do angażowania się w relację z osobą, która wydaje nam się świetna. Znając moje wymagania, zwyczajnie bym się obawiała, że drugiej takiej osoby mogę nie spotkać...
Bagiennik_k, nie wiesz, czy działasz w zgodzie ze sobą i nikt do końca nie wie - nie znasz wszystkich motywacji swoich zachowań
Masz ciekawe podejście, w którym seks bez poznania drugiej osoby jest zupełnie naturalny, ale chęć stworzenia relacji z osobą, którą poznaje się od kilku tygodni, nie jest już taka normalna. Ciekawe, z czego wynika takie podejście, a uważam, że nic nie jest przypadkowe, choć często jest nieuświadomione. Dlaczego uważasz, że bycie z jedną osobą to ograniczanie się? Tak naprawdę dopiero wtedy człowiek się rozwija. Wiele krótkotrwałych relacji, szczególnie nastawionych na przyjemność seksualną, wiąże się z blokadą, której nie potrafimy pokonać. I dlaczego wydaje Ci się, że zaangażowanie się w związek to komplikowanie sobie życia? Dla mnie na przykład jest to dodatkowa motywacja, rozwinięcie skrzydeł, bardziej mi się wszystkiego chce. Za Twoim podejściem kryje się niewłaściwy obraz związku z dzieciństwa lub jakieś nieprzyjemne wydarzenie z późniejszego okresu. Może warto się zastanowić, dlaczego tak jest 
Gary, sama lepiej bym nie rozłożyła tej sytuacji na czynniki pierwsze .To są właśnie takie przeciwstawne dążenia i trzeba było szybko podjąć decyzję, czy pozwolić komuś na takie zachowania, czy pozwolić samej sobie poznać go lepiej i nie mieć potem żalu do siebie. Ja oprócz słuchania swojego sumienia dodałabym jeszcze słuchanie swego ciała, które zawsze najlepiej odzwierciedla nasze emocje. Jeśli czujemy, że dzieje się coś nie tak, nasze ciało nam to sygnalizuje, stąd na przykład ból głowy i napięcia mięśniowe. Potrzeba jednak dużo czasu, aby poczuć jedność ze swoim ciałem i móc zauważać takie sygnały 
Umajona, czytając Twoje wypowiedzi mam wrażenie, że sama je pisałam... Nie powinno nas spotkać to, co nas spotkało, nikt nie powinien zostać tak potraktowany. I chociaż pozwoliłyśmy się tak potraktować, to nie zmienia podstawowego faktu to ta druga osoba zachowała się niewłaściwie. Widać tu pewną analogię do gwałtu, gdzie winy szuka się u ofiary, a to nie tędy droga. Trzeba teraz wykorzystać to doświadczenie i przekuć je w coś wartościowego na przyszłość. Wiem, że gdyby nie poprzedni związek i tamte zdarzenia, nie byłabym tą osobą, którą jestem. Same wydarzenia były przykre, ale ostatecznie ukształtowały mnie pozytywnie. A o tych facetach już zapomnijmy, może trafią się dobrzy
A jako pewnik zawsze pozostaje pies. Nigdy nie czułam większego przypływu mój pies budził się obok mnie i zaspanymi oczami wpatrywał się w moje. Miłość czysta i bezwarunkowa, nie do powtórzenia w żadnej innej relacji. I tę miłość można kupić i nie trzeba się martwić, że nie będzie odwzajemniona 