Rozczarowanie podczas spotkania - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ZWIĄZEK NA ODLEGŁOŚĆ, MIŁOŚĆ PRZEZ INTERNET » Rozczarowanie podczas spotkania

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 277 ]

131 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-07-04 15:21:22)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
umajona napisał/a:

(...)Nie musisz rozumieć tego, że potrzebuję czułości, szacunku, poczucia, że jestem ważna i kochana. Ale tak już po prostu mam. I seks bez tego nie byłby dla mnie radością.

A że są kobiety, które nie potrzebują tego wszystkiego, żeby pójść z facetem do łóżka? Na pewno są. Ale są też takie, jak moja koleżanka, która na zewnątrz wydaje się być właśnie taka seksualnie wyzwolona, nowoczesna. Zwierzyła mi się kiedyś, że wcale nie jest szczęśliwa z tego powodu i wolałaby spotkać kogoś, kto ją pokocha. Jednak godzi się na te przygodne spotkania łóżkowe, bo tak jest pokiereszowana przez życie, że chciałaby choć przez chwilę doświadczyć choćby tylko iluzji czułości i tego, że jest dla kogoś piękna i ważna. Przypuszczam, że nie jest jedyna i więcej jest takich kobiet, które marzą o miłości, ale decydują się na jej okruchy, bo chcą być fajne w oczach mężczyzn, czuć się piękne, kochane i upragnione

.

To, że akurat TOBIE się tak zdarzyło, że czułaś się fatalnie, nie znaczy że każda kobieta potraktuje niezobowiązującą znajomość, jako pozbawioną czułości i szacunku smile O tym cały czas mówimy, na które nawet niektóre Koleżanki zwróciły uwagę smile Cały czas sprowadzacie seks do jakiejś automatycznej czynności, w której nie ma miejsca na nic więcej, poza zaspokojeniem chuci! A to tak nie działa! Zapewniam Cię, że miałbym ogromne opory, żeby potraktować kobietę z miejsca w ten sposób, aby jedynie zaspokoić swoje potrzeby. Oczywistą sprawą jest fakt, że MUSZĘ i CHCĘ dać kobiecie przyjemność.
Teoria to jedno, ale w praktyce ciężko się zamykać w schematach.
Przykro mi, że Tobie się coś takiego przydarzyło, ale jestem skłonny stwierdzić, że wiele kobiet sobie wmawia, że zostało skrzywdzonych lub nie jest w stanie przyjąć argumentów drugiej strony, że wspólnie spędzona noc i wzajemne czerpanie przyjemności nie miało nawet znamiona wykorzystania. Z waszej perspektywy zawsze jest tak, że jeśli facet nie jest w stanie poszanować Waszych oczekiwań i odchodzi, mimo, że Wy miałyście ochotę na coś więcej, to zakładacie, że to on Was krzywdzi, świadomie i z premedytacją lub nawet złośliwością. Tymczasem on postępuje jedynie ZGODNIE ze SWOIMI zasadami/potrzebami/oczekiwaniami.
Skoro Wy nie chcecie ustępować i dostosować do jego zasad, to czy zatem on musi się dostosowywać do Waszej, jeśli to nie jest zgodne z jego oczekiwaniami?
Próbujecie też patrzeć na coś, co tak trudno zaplanować, bo jak często ludzie dają się ponieść chwili a potem często tego żałują? Z drugiej strony, jeśli nawet na samym początku układ jest jasny( przynajmniej teoretycznie) to potem, jak nachodzą nas wątpliwości i jedno zaczyna czuć czegoś więcej, to co poradzić? Osoba bardziej zaangażowana czuje się z miejsca przegrana a pełne prawo osoby mniej zaangażowanej do wycofania się w takim wypadku, odbierane jest w najgorszy możliwy sposób - oczywiście niesłusznie...

Nie patrzmy na wszystkich dookoła na podstawie jednej przygody, bo tak nie dojdziemy do nikąd....

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
rossanka napisał/a:

Bo dla niego to była tylko rozrywka i zaspokojenie potrzeb i tyle, nic więcej, on już Ciebie nie pamięta a ty go jeszcze będziesz rozpamiętywać do emerytury, weż przestań znajdziesz sobie lepszego.

Zaledwie kilka miesięcy minęło od lutego...
Ty swojego rozpamiętujesz i próbujesz zrozumieć już chyba jakieś 10 lat.

133

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

To rozpamiętywanie to chyba jedna z Waszych najbardziej zadziwiających cech..Strzelacie sobie cały czas do własnej bramki..

134 Ostatnio edytowany przez rossanka (2020-07-04 15:44:36)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
umajona napisał/a:
rossanka napisał/a:

Bo dla niego to była tylko rozrywka i zaspokojenie potrzeb i tyle, nic więcej, on już Ciebie nie pamięta a ty go jeszcze będziesz rozpamiętywać do emerytury, weż przestań znajdziesz sobie lepszego.

Zaledwie kilka miesięcy minęło od lutego...
Ty swojego rozpamiętujesz i próbujesz zrozumieć już chyba jakieś 10 lat.

Tęsknię za nim, wiem gdzie pracuje, może kiedyś podejdę tam po jego pracy, poproszę o rozmowę i wyznam uczucia.

135

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

To jest niesamowite..Tak długi czas drugi człowiek może wciąż siedzieć twardo w naszych myślach.. Ten etap jest chyba zawsze obecny, ale 10 lat....
Nie pytam oczywiście złośliwie, ale po prostu z ciekawości, co mogło tak bardzo nas do kogoś przyciągnąć..

136

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
bagienni_k napisał/a:

To jest niesamowite..Tak długi czas drugi człowiek może wciąż siedzieć twardo w naszych myślach.. Ten etap jest chyba zawsze obecny, ale 10 lat....
Nie pytam oczywiście złośliwie, ale po prostu z ciekawości, co mogło tak bardzo nas do kogoś przyciągnąć..

Nie znam historii Rossanki, ale również byłam w takiej sytuacji, że pewna osoba siedziała mi w głowie właśnie tyle czasu. Dla większości ludzi to kosmos, bo na forach pojawiają się tematy w stylu "Minęło 3 miesiące, a ja wciąż o nim myślę" ;-D. Kiedy przepracowywałam ten temat, to doszłam do wniosku, że zadecydowało o tym wiele czynników:
- to była moja pierwsza, prawdziwa fascynacja;
- byłam przekonana, że to była tzw. "miłość mojego życia", spotkanie dusz czy jak zwał;
- rozstanie było nagłe, ale ostateczne, więc pozostało sporo domysłów i niedopowiedzeń. A że umysł lubi podomykane sytuacje, dlatego ciągle pracuje nad zakończoniem;
- ciągle miałam nadzieję, że nastąpi ciąg dalszy ponieważ: punkt 1;
- idealizowanie byłego i spędzonych z nim chwil;
- poziom emocji był w tym związku maksymalny, pozostawiły one we mnie trwały ślad;
- również czułam się zobowiązana wobec tej "miłości", chyba mi się wydawało, że prawdziwa miłość może być tylko jedna;

Po latach chce mi się śmiać z samej siebie (i nawet często to robię), bo to była zwykła strata energii i czasu, życie iluzjami, wspomnieniami, nadziejami i złudzeniami... Ale wtedy wydawało mi się, że albo on, albo nikt.
A dziś nie czuję do tego człowieka zupełnie nic. Nawet nie mam ciepłych wspomnień z tamtego czasu.

137

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Piegowata'76 napisał/a:

Trzeba słuchać siebie, myśleć, czego JA NAPRAWDĘ chcę,

To też daje drugiej osobie komfort, bo jak ta pierwsza dba o siebie, to znaczy, że nie będzie się czuła pokrzywdzona, czyli można śmielej działać, czuć się swobodniej.

Tam gdzie ktoś kogoś wykorzystuje, tam ktoś się poświęca. Ale bardzo trudno wyczuć granicę, kiedy zaczyna się poświęcenie, a kiedy mimo niesprzyjającej sytuacji świadomie w nią brniemy.

Na przykład Syl... umówiła się z chłopakiem w hotelu, pierwszy seks był okej, drugi gorszy, trzeci znowu gorszy, atmosfera dziwna się zrobiła, potem czekała z nim na pociąg, w końcu on napisał, że nic z tego nie będzie.

Dziewczyna poczuła, że została wykorzystana... tak poczuła...

Gdyby cofnąć czas -- kiedy powinna była powiedzieć STOP?

1. jeszcze przed pierwszym seksem zakomunikować "najpierw mój orgazm, bo po swoim orgazmie mężczyzna ma mniejsze pożądanie"

2. a może po pierwszym seksie gdy zaczęły się głupie gadki i brak kontaktu fizycznego? zebrać się w hotelu w środku nocy i pójść do domu, bo jest do bani?

3. a może gdy szli na peron powiedzieć "nie bedę z Tobą czekała, nie podobało mi się"?

4. czy tak jak Syl wytrwać do końca w zaangażowaniu, czekać z nim na ten pociąg... nawet jak nie jest jest już randkowo romantycznie?

Chyba odpowiadanie na pytanie "czego jak naprawdę chcę" jest trudne.  Ona chciała fajnej randki. Nie była fajna. Co należało zrobić?

Może intuicja mówi "Chcę już stąd znikać" i trzeba słuchać intuicji... smile smile

A może logiczne "rozkminki" pomagają? Świadomość sytuacji? Np. w punkcie "2" Syl mogła pomyśleć "Dziwny ten chłopak... był oschły, ale teraz się źle zachowuje... jednak muszę się przekonać do końca jaki jest... będę dobrej myśli".
W punkcie 4 mogła pomyśleć "Ta randka jest do bani, ale nie pójdę teraz do domu, tylko z nim poczekam, bo nie chce potem rozważać czy dobrze zrobiłam... Działam do końca, zawsze, a dwie trzy godziny nie zbawią mnie przecież... Jeszcze się mu przyglądnę... "


Jeśli pójdę do łóżka, bo tak mi się podobało, to nie będę się czuła wykorzystana.

Słusznie.




Swego czasu, we wczesnej młodości bardzo "odchorowałam" taki - w sumie dosyć niewinny - kontakt seksualny. Czułam się jak ostatnia, za przeproszeniem, szmata. Po latach ktoś mi powiedział: "Zjadłaś ciastko. Nie musisz mieć zaraz następnego, ale tamto było dobre".  No... było... Dotyk męża nigdy nie był tak przyjemny jak tamten...

Dlatego czasem warto dla takiej chwili spróbować... bo ona może być jednak dobra.



spotkałam PP, rozegrałam rzecz inaczej. Bez niedomówień i przenośni powiedziałam, że mam spore opory przed bliskością,

Otwartość jest dobra. Działa.

138

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Jak ma się wysoki poziom neurotyzmu i małą wiedzę psychologiczną, można mieć kogoś w myślach przez całe życie. Zadręczać się tym, zamiast normalnie żyć. Miłość nie jest cierpieniem i tyle. Wszystko co cierpienie przynosi, należy szybko wyrzucać.
A nie rozmyślać latami o kimś kto ma nas gdzieś i nie wart jest żadnej myśli. Trzeba otrzepać kurz i iść dalej.
Autorko, ten facet chciał zrealizować swoje fantazje i zrealizował z Tobą. Widać były takie, a nie inne.
Masz nowe doświadczenie. Zanim tak daleko zajdziesz w następnej relacji, warto omówić te rzeczy i mieć na uwadze, że ludzie takie fantazje i podejście mają.

139

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Gary napisał/a:

To też daje drugiej osobie komfort, bo jak ta pierwsza dba o siebie, to znaczy, że nie będzie się czuła pokrzywdzona, czyli można śmielej działać, czuć się swobodniej.

Tam gdzie ktoś kogoś wykorzystuje, tam ktoś się poświęca. Ale bardzo trudno wyczuć granicę, kiedy zaczyna się poświęcenie, a kiedy mimo niesprzyjającej sytuacji świadomie w nią brniemy.

Gary, aby dojść do pewnych wniosków, potrzeba doświadczenia, czyli trzeba kolokwialnie mówiąc, wyłożyć się i upaść na pysk.
Bo niby jak inaczej zdobyć wiedzę o pewnych sprawach? W większości pochodzimy z domów, gdzie mylimy "dawanie" z "poświęcaniem się." Szczególnie kobiety przejmują taką postawę od matki-cierpiętnicy. Mówi się bowiem o matkach, że "dają" ona życie, ale najczęściej jest też tak, że za owo "dawanie" oczekują bardzo wiele, zbyt wiele, a im bardziej się poświęcają, tym więcej oczekują w zamian. To jest "dawanie", żeby brać, a nie żeby komuś rzeczywiście coś dać, albo czerpać przyjemność z samego dawania.
Druga sprawa, że w dzieciństwie wyplenia się z nas umiejętność słuchania siebie, swoich instynktów. "No daj wujkowi buzi" - dzieciak ucieka i nie chce, bo wujek stary i śmierdi piwskiem i cebulą, ale mama powiada, że buzi trzeba dać, bo inaczej jesteś złą i samolubną dziewczynką. No więc potem zagłusza się w sobie ten głos samozachowawczy i całuje jednego ropucha za drugim, aby nie być złą i samolubną dziewczynką. No i nie należy również ranić innych -  za to siebie można ranić do woli.
(Już nie poruszę kwestii religii i Boga, który podobno również wymaga poświęceń, gdyż sam się przeca poświęcił, poczucie winy wobec bóstwa niemniej ryje niektórym beret,...)
Ja się dopiero teraz nauczyłam i dowiedziałam, że najlepsze, co mogę dać innym, to słuchanie siebie i branie na poważnie swoich potrzeb,  a nawet przedkładanie ich ponad wszystko inne. Co więcej - myślę, że jest to właśnie kwintesencją dawania. Nie można dać komuś czegokolwiek, jak samemu nie ma się nic.

140

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

MagdaLena, dużo prawdy jest w tym, że miłość wiąże się u mnie z poświęceniem, jest to dość mocno we mnie zakorzenione i nad tym teraz pracuję, co na pewno trochę potrwa. Zawsze we wszystkim daję z siebie jak najwięcej, również w pracy. Nie potrafię robić czegoś ze średnim zaangażowaniem - albo całkowicie, albo wcale. Nie jest to niespójne, ale raczej wynika z istnienia we mnie sprzeczności, dwóch biegunów - z jednej strony potrzeby bycia niezależną pod każdym względem, a z drugiej - dążenia do miłości i postrzegania jej jako relacji, która wiąże się z poświęceniem. W relacji zawsze jestem bardziej nastawiona na dawanie i czasem mam wrażenie, że powinnam udowadniać, że jestem wystarczająco dobra. Jest to do przepracowania smile Z drugiej strony myślę, że gotowość do dawania drugiej osobie tego, czego ona potrzebuje, nie jest złe, ale to zależy od kontekstu. Trzeba znaleźć złoty środek między dawaniem i niedopuszczeniem do tego, by zostać wykorzystanym. A to już też zależy od tego, kogo spotkamy na swojej drodze smile Gotowość do zmiany swojego życia dla drugiej osoby nie jest dla mnie łatwa - to zależy od tego, jak bardzo druga strona byłaby dla mnie ważna (i ja dla niej). Do tej pory miało to miejsce tylko raz, po 2 latach znajomości na odległość.

Gary, świetnie wyjaśniłeś moje dotrwanie do końca spotkania z tym mężczyzną. To, czego najbardziej się obawiam, jeśli doszłoby do rozpadu relacji, to sytuacja, w której czułabym, że stało się to z mojej winy. Dzięki temu nie mogę sobie niczego zarzucić, ponieważ zrobiłam wszystko, co mogłam, żeby było dobrze... Znów wiąże się to z dawaniem z siebie jak najwięcej wink Inną kwestią jest, czy warto było pozwolić sobie na takie traktowanie. Ostatecznie nie ma jednak całkowicie dobrych lub całkowicie złych sytuacji, więc jedno uczucie rekompensuje drugie. Takie sprawdzanie relacji do końca i dawanie jej szansy jest chyba pozostałością po ostatnim związku, w którym doszło do rozstania i następnie powrotu - wtedy też dążyłam do tego, by zrobić wszystko, co mogę, by uratować relację. Po powrocie doświadczyłam przykrych chwil trwających miesiącami, po których i tak odeszłam - w środku nocy, w strachu, zostawiając za sobą wszystko, co było dla mnie najważniejsze. I mimo tego nie żałuję, że dałam szansę - nigdy nie pomyślę, że mogłam zrobić coś jeszcze i że ta historia mogła skończyć się inaczej.

Umajona, z każdą Twoją wypowiedzią się zgadzam! Myślę, że nasze doświadczenia są podobne. Też często zastanawiałam się, co ja zrobiłam źle. Dopiero później pomyślałam, że to nie moje zachowania były nieodpowiednie, po prostu źle trafiłam, zwyczajny przypadek, ale na pewno nie moja wina. Pewnych zachowań nic nie usprawiedliwia.

Jeśli chodzi o dobry seks poza związkiem, w relacji, w której pojawia się zauroczenie i nić porozumienia... to nigdy nie zrozumiem, dlaczego tego nie wykorzystać i nie spróbować czegoś więcej, z większym zaangażowaniem. Wszystko tak do połowy... Jest świetny seks, dobrze nam się ze sobą rozmawia, jest fascynacja, ale związek? Boże broń... Dopiero taka sytuacja wydaje mi się nielogiczna. Jeśli seks była tak przyjemny, to dlaczego zadowalać się nim jednorazowo i zakończyć relację? Naprawdę według mężczyzn ten związek to taka przykra rzecz? Wszystko, co świetne, mamy na stałe, częściej, z większym poczuciem stabilizacji. Nie widzę nic przyjemnego w ulotnej przyjemności... Kiedy mężczyźni zaczynają szukać kobiet do związku? Po 40.? Bez względu na jakiekolwiek tłumaczenia, jest to dla mnie niezgodne z teorią przyjemności, według której chcemy powtarzać to, co jest dla nas przyjemne. Często pojawiają się słowa, że seks nie jest mechaniczny, jeśli pojawi się fascynacja, uczucie bliskości, przyjemne spędzanie czasu... Gdybym spotkała taką osobę, to na pewno nie chciałabym, żeby była to przelotna znajomość smile To chyba pokazuje jak duże wymagania mają faceci. Jeśli te wszystkie emocje i dobry seks to za mało, żeby stworzyć związek, to pozostaje nam, kobietom, kupić sobie psa...
Kobiety nie oddzielają miłości od seksu i chyba trzeba zaakceptować to, że w pewnych kwestiach się nie będziemy rozumieć smile

Myślę też, że za bardzo pozwalamy na to, aby miłość źle nam się kojarzyła. Nie uważam na przykład, aby poświęcenie było czymś złym, jeśli mamy właściwą osobę u boku. Jeśli chcemy być całkiem niezależni, chronić swój świat i swoje ego, na każdym kroku spodziewamy się ciosu od drugiej osoby i popadamy w skrajność, skupiając się na swoich potrzebach, to z tego też nie będzie dobrego związku... W relacjach nic nie jest jednoznaczne, określone, czarne i białe. Są różne dążenia, sprzeczności, dlatego tak trudno nam znaleźć złote środki w opisywanych sytuacjach wink

141

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Wyznacznikiem poświęcenia jest poczucie własnego szczęścia.

Człowiek ma sobie taki balon... i jeśli przybywa nam energii to czujemy się szczęśliwsi... mówią "rozpiera mnie szczęście". Jak energii ubywa, to jakby ktoś zrobił dziurę i powietrze uchodzi z balonu -- mówią "mam doła", "mam depresję". To czuć.

Oprócz tego mamy sumienie. Ono mówi, czy robimy coś dobrze czy źle.

Jeśli tracimy szczęście z powodu działań od nas niezależnych, to czujemy utratę energi, ale sumienie siedzi cicho.

Gdy się poświęcamy to czujemy utratę energii i sumienie zadaje ból krzycząc "Halooo! Źle robisz... zły kierunek!".



Wybacz Syl, ale pociągnę twój przykład, bo jest dobry...

W punktach 1-3 powyżej Syl spędziła randkę z chłopakiem. Zawiodła się, jest niezadowolona, nadzieja upadła, nie czuje się z tym dobrze, poziom jej szczęścia ulega pomniejszeniu, ale sumienie nie krzyczy, bo nie ma powodu... tak się zdarzyło, trudno. To nie było poświęcenie...

Następuje punkt "4", kiedy Syl czeka z nim na pociąg 2 godziny.  I są dwa scenariusze...

Pierwszy... Syl czuje się oszukana, jednak czeka na pociąg aby nie robić większej draki (?), aby chłopak nie był zły, bo nie ma odwagi powiedzieć mu "Wiesz co kolego -- do bani ta randka, nie starałeś, good bye, żegnaj, ... szkoda mi czasu na Ciebie". Czeka z nim na peronie, a sumienie krzyczy że źle robi, że właśnie jest wykorzystywana, i powietrze z balonu uchodzi szybko.     <---- To jest poświęcenie...

Drugi scenariusz... Syl myśli sobie "pierwszy seks był w miarę okej, reszta do bani... trudno -- spróbowałam". Powinnam mu teraz powiedzieć "Pierwszy seks był okej, ale resztę zachowałeś się jak zwykły burak... nie będę na Ciebie tracić czasu". Jednak mu nie mówi przykrych słów myśląc "To i tak w niczym nie pomoże, a on i tak nie zrozumie... i poczekam tutaj jeszcze chwilę z nim, aby nie żałować niczego... w końcu to 2 godziny, a pisaliśmy ze sobą dziesiątki godzin... Jak teraz pójdę, to będę miała gonitwę myśli, a nie chcę mieć sobie nic do zarzucenia".    <--- sumienie siedzi cicho, ona wie co robi, to nie jest poświęcenie, choć w zasadzie dzieje to samo co wyżej

Czyli jeśli czujemy iż z balona uchodzi powietrze szybko, a do tego sumienie krzyczy że jest coś źle, to wtedy pasuje się zastanowić nad tym co robimy.

Niektórzy powiedzą, że takie tłumaczenie sobie aktualnych działań to racjonalizacja i zagłuszenie sumienia. Może tak, może nie ... może tak właśnie trzeba...

142 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-07-05 11:39:55)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Autorko, masz takie a nie inne odczucia czy tez potrzeby i oczekiwania związane ze związkiem - ok, trzymaj się tego, jeśli jesteś pewna, że działasz w zgodzie ze sobą. Jednocześnie spróbuj zrozumieć czy przynajmniej zaakceptować odmienne podejście. Nie dopatrywać się w każdym działaniu, które nie jest zgodne z Twoimi oczekiwaniami krzywdy czy wykorzystania. Tak Ciebie dziwi niechęć do tworzenia związku, jakby taka osoba była uosobieniem samych negatywnych cech, jakie można tylko napotkać. Ludzie z reguły postępują w zgodzie ze sobą, zatem jeśli wiedzą, że nie chcą dalej się angażować, może istnieje ku temu jakiś rozsądny powód, którego my nie musimy do końca rozumieć. Ale warto to przecież uszanować. Nasze potrzeby są zróżnicowane, dla jednego niezbędnym będzie znalezienie kogoś bliskiego, innemu wystarcza taka niezobowiązująca znajomość. Nie zamykajmy się w schematach i samych naszych wyobrażeniach! Poświęcenie? Dla przyjaciela, znajomego, rodziny, którą JUŻ mam, czy nawet obcego człowieka - nie ma problemu! Ale posiadanie partnera i związane z tym wyrzeczenia - nie mam zamiaru aż tak bardzo komplikować sobie życia i wywracać go do góry nogami.
Ma się wrażenie, że osoby tak bardzo łaknące związku, krzywo patrzą na każdego, kto takiego związku nie uznaje, nawet, jeśli nie dotyczy go to bezpośrednio. Dodatkowo, każda relacja nie będąca związkiem, wydaje się Wam wymuszona czy nieszczera? Może właśnie kogoś nie interesuje ta stałość i stabilizacja( przynajmniej w kwestii partnera czy uczuć), gdyż woli doświadczać wielu takich emocji? Ważne żeby to jasno komunikować i nie oszukiwać? Naprawdę będziecie mieć pretensję do każdego faceta, który Wam już na początku podziękuję, szczerze i uczciwie sygnalizując swoje zamiary? Na pytanie "dlaczego nie spróbować?" mogę równie dobrze odpowiedzieć pytaniem " Dlaczego mam dalej w to brnąć, jeśli nie czuję takiej potrzeby?" Mam robić coś na siłę, wbrew sobie?Przyjemność można przecież najnormalniej powtarzać, ale niekoniecznie z jednym człowiekiem, jeśli tylko się nikogo nie oszukuje. Brutalne, ale prawdziwe, bo ludzie są różni i nie każdy pragnie dokładnie tego samego co my i na naszych zasadach. O wymaganiach nie ma co dyskutować, bo mamy je zarówno my, jak i Wy smile Emocje i dobry seks w połączeniu z innymi zaletami to może być akurat w sam raz, ale NIE KAŻDY musi to realizować całe życie z jedną osobą, jeśli tego nie chce. Nie musi się ograniczać do jednego człowieka.
Całe te wywody są tylko po to, aby uświadomić sobie, że ja np nie mam zamiaru mieć pretensji do kogoś, jak on sobie żyje i narzekać, że ma odmienną ode mnie wizję na życie. Póki mnie nie krzywdzi bezpośrednio, to może sobie robić co chce. A to poczucie krzywdy też nie zawsze warto odbierać tak bezpośrednio.

143

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Bagiennik, na podstawie tego i innych wątków widzę, że na związku Ci nie zależy, ale dziewczyny w łóżku chętnie widzisz. Spoko.
Ale Syl nie ma takiego podejścia. I z tego, co zrozumiałam, tamten chłopak nic nie wspominał jej, że to łóżko to tylko taka przygoda jednorazowa. Gdyby jej to powiedział, to przypuszczam, że Syl nie zgodziłaby się na taki układ. Więc jak najbardziej może się poczuć jak użyta rzecz. Nawet jeśli sama tej wspólnej nocy chciała, to przecież chciała wspólnej nocy, a nie wyrzucenia po wszystkim do kosza.
Tak samo ja - bardzo chciałam bliskiej intymności z tym chłopakiem, całą sobą. Ale właśnie - chciałam tych wspólnych chwil, a nie przykrego traktowania. Więc to, że się zgodziłam na przyjazd do niego, nie usprawiedliwia tamtego faceta i jak najbardziej mogę się czuć źle. Tak samo Syl.
Więc, panowie, jeśli chcecie od dziewczyny tylko przygodnych zabaw łóżkowych, czy to jednorazowych, czy wielorazowych, to mówcie o tym otwarcie.
A nie wykręcajcie się potem, że przecież macie prawo nie chcieć się z nikim wiązać. Jasne, że macie prawo. Ale kobiety też mają prawo znać intencje, z jakimi idziecie z nimi do łóżka.
Od jakiegoś czasu działa coś w stylu "fwb". Tu obie strony świadomie wiedzą, na co się piszą. Więc proponuję od razu o tym informować swoją partnerkę, żeby się nie poczuła jak użyta tylko na chwilę bez świadomości, że to miało być od początku tylko na chwilę. Bo nie każda kobieta chce być tylko na chwilę.
Wiadomo, że różnie się w życiu układa i wszystkiego się nie przewidzi. I nawet jeśli intencje co do dłuższej relacji z dziewczyną są szczere, to potem z jakiegoś powodu relacja się rozpada. C'est la vie. Ale jeśli tak ja Ty z góry wiesz, że związku nie chcesz, tylko przygodnych zabaw łóżkowych, to o tym informuj smile Tym bardziej, że uważasz, że jest wiele chętnych dziewczyn na jednorazową przygodę, więc nie powinno być problemu ze znalezieniem takiej smile

144 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-05 14:50:00)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Myślę, a trochę sprawę rozkminiałam, że warto jednak potraktować seks jak po prostu.. seks. Koniec, kropka. Chcę go dopiero w związku, to czekam aż znajomość się rozwinie i tyle. Nie ma sensu bawić się we wróżkę i zgadywać, czym ten seks jest dla niego. Tu się ten zdrowy egoizm kłania.
Umajona, jak się okazuje, do końca Twojej sprawy nie znam, ale jeśli nawet trafiłaś na chama, to on nie zasługuję żebyś nadawała mu takie znaczenie.
A co do sprzeczności w tym, co Ci pisałam wcześniej, to fakt, że on nie przywiązuje może do tego wagi, nie oznacza, że tamta chwila nie była dla niego czymś pozytywnym, a Ty się nie podobałaś.
Na temat facetów zadających się z kobietami, którymi pogardzają, mam ugruntowaną opinię: sami sobie wystawiają świadectwo.
Może mną pogardzać ten i ów, jeżeli ja nie pogardzam sobą, bo to nie mój problem, tylko tych osób.

P.S. Niejeden ściemniacz zaciągnął kobietę do łóżka prawiąc jej słodkie słówka i mamiąc obietnicami. Niejedna naiwna dziewczyna liczyła, że seksem coś ugra i kupi sobie miłość.

145

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Piegowata'76 napisał/a:

Myślę, a trochę sprawę rozkminiałam, że warto jednak potraktować seks jak po prostu.. seks. Koniec, kropka. Chcę go dopiero w związku, to czekam aż znajomość się rozwinie i tyle. Nie ma sensu bawić się we wróżkę i zgadywać, czym ten seks jest dla niego. Tu się ten zdrowy egoizm kłania.
Umajona, jak się okazuje, do końca Twojej sprawy nie znam, ale jeśli nawet trafiłaś na chama, to on nie zasługuję żebyś nadawała mu takie znaczenie.
A co do sprzeczności w tym, co Ci pisałam wcześniej, to fakt, że on nie przywiązuje może do tego wagi, nie oznacza, że tamta chwila nie była dla niego czymś pozytywnym, a Ty się nie podobałaś.
Na temat facetów zadających się z kobietami, którymi pogardzają, mam ugruntowaną opinię: sami sobie wystawiają świadectwo.
Może mną pogardzać ten i ów, jeżeli ja nie pogardzam sobą, bo to nie mój problem, tylko tych osób.

P.S. Niejeden ściemniacz zaciągnął kobietę do łóżka prawiąc jej słodkie słówka i mamiąc obietnicami. Niejedna naiwna dziewczyna liczyła, że seksem coś ugra i kupi sobie miłość.

Zgoda. Nalezy tylkompamietac o zabezpieczeniach i mieć na uwadze to, że można się czymś zarazić.  Jak facet lubi takie zabawy, to miał wiele partnerek,  więc prawdopodobieństwo choroby jest większe.

146 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-05 15:12:01)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Umajona nie gniewaj się, ale odnoszę wrażenie, że jego pozytywna opinia poprawiłaby Ci samopoczucie, a więc uzależniasz samoocenę od tego faceta. Nie warto, zwłaszcza jeśli to burak.
Jest Ci głupio i wstyd, ale uwierz, mądry człowiek potrafiłby zrozumieć Twoje zdezorientowanie, zagubienie, a na głupich szkoda czasu.
Gdy zaczynała się moja relacje z PP i pojawiły się już śmielsze kroki, powiedziałam mu po prostu, że czuję się niezręcznie, bo nie zabrałam pozytywnych doświadczeń. Reakcja była najnormalniejsza w świecie, po prostu chłop przyjął to do wiadomości.
Pomimo wszystkich argumentów przeciw ta znajomość dała mi  ogromnie dużo. NORMALNOŚĆ, cudowną rzecz.

147 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-07-05 15:22:50)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Piegowata, ja nie wiem, czy to był cham, czy może to ja jestem przewrażliwiona i w przykry sposób odebrałam jego zachowania. Może sposób, w jaki mnie traktował, jest normalny. A może ja coś źle zrobiłam i sobie "zasłużyłam" na zdenerwowanie z jego strony. Nie wiem...
W sumie ostatecznie mi powiedział, że moje zachowanie jest poniżej krytyki.
Więc może ja coś zawaliłam. Tylko nie wiem, co sad

Edit:
Tak, trochę uzależniam swoją samoocenę od niego, bo mi na nim zależało i byłam zakochana.
Opinią innych osób się nie przejmuję smile

Edit:
Może facet wykazuje się cierpliwością, wobec dziewczyny, gdy jest w niej zakochany.
A może też wtedy, gdy wie, że trudno mu znaleźć chętną kobietę, więc jedyne co może zrobić, to czekać, gdy jest chętna, która się waha.
A jeśli ma powodzenie u kobiet i wie, że jak nie ta, to inna, to po co ma czekać? Przecież zadzwoni do kolejnej i będzie miał seks.
Więc też się nie gniewaj, ale nie wiadomo, dlaczego PP wykazał się zrozumieniem.

148 Ostatnio edytowany przez rossanka (2020-07-05 15:51:59)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Piegowata'76 napisał/a:

Umajona nie gniewaj się, ale odnoszę wrażenie, że jego pozytywna opinia poprawiłaby Ci samopoczucie, a więc uzależniasz samoocenę od tego faceta. Nie warto, zwłaszcza jeśli to burak.
Jest Ci głupio i wstyd, ale uwierz, mądry człowiek potrafiłby zrozumieć Twoje zdezorientowanie, zagubienie, a na głupich szkoda czasu.
Gdy zaczynała się moja relacje z PP i pojawiły się już śmielsze kroki, powiedziałam mu po prostu, że czuję się niezręcznie, bo nie zabrałam pozytywnych doświadczeń. Reakcja była najnormalniejsza w świecie, po prostu chłop przyjął to do wiwdomosciz.

Mojej koleżanki mąż czekał 8 miesiecy  na konkrety. Bo mu zależało na ni ej,  to czekał aż będzie gotowa. Oczywiście jakby to trwalo w latach, to nikt dorosły by tyle nie czekał. To się czuje albo nie.
A najgorsze to takie: musisz sie ze mną przespać,  bo inaczej stwierdze, że nie zależy mi na relacji, a pójdę może i poszukam innej, co mnie weźmie na poważnie.  Coś takiego jak nastolatki robią,  bo boją się,  że chłopak je zostawi.

149

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Umajona, też tak o sobie myślałam. Że coś ze mną nie tak, że jestem jakaś inna i nikt mnie nie rozumie.
Uwierzyłam wreszcie, że mogę być taka, jaka jestem. Dzięki forum i temu mojemu upierdliwemu pisaniu ( smile ) zrozumiałam, na czym polega komunikacja i jak jest ważna.
Pamiętam, gdy PP próbował mnie pocałować "tak poważniej", a ja stanęłam sztywna i niezdecydowana. To on wtedy stwierdził: "Ty się boisz", czym bardzo ułatwił mi sprawę. Opowiedziała mu po prostu, rzeczowo i prosto, jak to ze mną jest. Już samo to bardzo mnie odprężyło i rozluźniło (uważam, że największy problem właśnie w tej autocenzurze nieszczęsnej). Nie odrzucił mnie, nie wyśmiał, nie zjadł i nie pobił.

150 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-05 16:58:59)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Umajona, znów bez obrazy, ale może on zniecierpliwił się widząc taką niezdecydowaną dziewczynkę, która sama nie wie czego chce. To nie Twoja wina, skąd miałaś pewne rzeczy wiedzieć skoro nikt Cię tego nie nauczył? A szanowny pan mógłby być nieco bardziej delikatny, ale niestety nie był.
I dlatego to Ty masz wiedzieć, czego chcesz i o co ci chodzi A co stanowczo Ci nie pasuje. I nie bój się o tym mówić facetom. jeśli nie chcą grać w Twoją grę, to trudno.




"Może facet wykazuje się cierpliwością, wobec dziewczyny, gdy jest w niej zakochany.
A może też wtedy, gdy wie, że trudno mu znaleźć chętną kobietę, więc jedyne co może zrobić, to czekać, gdy jest chętna, która się waha.
A jeśli ma powodzenie u kobiet i wie, że jak nie ta, to inna, to po co ma czekać? Przecież zadzwoni do kolejnej i będzie miał seks.
Więc też się nie gniewaj, ale nie wiadomo, dlaczego PP wykazał się zrozumieniem.
"

PP jest przystojnym i śmiałym facetem, na brak Powodzenia nie narzekał - to po pierwsze. Mógłby mieć niejedną inną i nieraz w żartach mu o tym mówiłam. Zresztą czy to mało kobiet na świecie? Był ze mną bo chciał, nie zabiegałam o niego ani nie walczyłam.
Po drugie: ja chciałam, on chciał i wystarczy. Po co dręczyć się domysłami i wyszukiwaniem ukrytych motywów? Jeśli są, wyjdą w końcu na jaw, a po co martwić się na zapas i produkować czarne wizje?
Ostatnie doświadczenie i wcześniejsze obserwacje wśród znajomych nauczyły mnie, że jeśli mężczyżnie zależy na kobiecie, to widać.

151

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Piegowata'76 napisał/a:

Umajona, też tak o sobie myślałam. Że coś ze mną nie tak, że jestem jakaś inna i nikt mnie nie rozumie.
Uwierzyłam wreszcie, że mogę być taka, jaka jestem. Dzięki forum i temu mojemu upierdliwemu pisaniu ( smile ) zrozumiałam, na czym polega komunikacja i jak jest ważna.
Pamiętam, gdy PP próbował mnie pocałować "tak poważniej", a ja stanęłam sztywna i niezdecydowana. To on wtedy stwierdził: "Ty się boisz", czym bardzo ułatwił mi sprawę. Opowiedziała mu po prostu, rzeczowo i prosto, jak to ze mną jest. Już samo to bardzo mnie odprężyło i rozluźniło (uważam, że największy problem właśnie w tej autocenzurze nieszczęsnej). Nie odrzucił mnie, nie wyśmiał, nie zjadł i nie pobił.

Fajnie smile. Właśnie tak to powinno się odbywać, zamiast zastanawiania się, co też on sobie pomyśli, czy jak się przed nim wypadło.
Mam podobnie, po prostu pokazuję się w całej okazałości - że tak to ujmę. To znaczy nie ukrywam moich neuroz, obaw, wad. Nic dobrego z tego nie wynika, a jeżeli facet ucieknie od razu - no to tym lepiej. Przynajmniej oboje nie tracimy cennego czasu!

152 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-05 16:55:38)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Lovelynn napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Umajona, też tak o sobie myślałam. Że coś ze mną nie tak, że jestem jakaś inna i nikt mnie nie rozumie.
Uwierzyłam wreszcie, że mogę być taka, jaka jestem. Dzięki forum i temu mojemu upierdliwemu pisaniu ( smile ) zrozumiałam, na czym polega komunikacja i jak jest ważna.
Pamiętam, gdy PP próbował mnie pocałować "tak poważniej", a ja stanęłam sztywna i niezdecydowana. To on wtedy stwierdził: "Ty się boisz", czym bardzo ułatwił mi sprawę. Opowiedziała mu po prostu, rzeczowo i prosto, jak to ze mną jest. Już samo to bardzo mnie odprężyło i rozluźniło (uważam, że największy problem właśnie w tej autocenzurze nieszczęsnej). Nie odrzucił mnie, nie wyśmiał, nie zjadł i nie pobił.

Fajnie smile. Właśnie tak to powinno się odbywać, zamiast zastanawiania się, co też on sobie pomyśli, czy jak się przed nim wypadło.
Mam podobnie, po prostu pokazuję się w całej okazałości - że tak to ujmę. To znaczy nie ukrywam moich neuroz, obaw, wad. Nic dobrego z tego nie wynika, a jeżeli facet ucieknie od razu - no to tym lepiej. Przynajmniej oboje nie tracimy cennego czasu!

Dokładnie!
Zauważyłam, że kobiety nagminnie analizują intencje facetów zamiast skupić się na własnych. Na piedestale tych chłopów stawiają, a siebie czasem mają za nic.
Przepraszam, Umajona, ja czasami brzmię ostro, ale Ty swoją samokrytyką okazujesz brak życzliwości i zrozumienia dla samej siebie. Samą siebie umniejszasz i deprecjonujesz.
Doceń siebie, bo masz za co smile

153 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-07-05 21:18:47)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Piegowata'76 napisał/a:

Doceń siebie, bo masz za co smile

smile


On mnie wyrzucił, jak już było PO (w prawdzie na całość nie poszliśmy, ale z mojego wątku wiem, że nie trzeba iść na całość, żeby mężczyzna czuł się w seksie spełniony). Chciałam jeszcze, żeby mnie przytulił, pocałował i wtedy się zaczęło, żebym już szła. Ja byłam trochę zdezorientowana tą reakcją, więc nadal próbowałam się przytulić, a on zaczął mnie odganiać coraz bardziej zdenerwowany i ze złością mówić, idź już. Więc to raczej ja próbowałam coś więcej, a nie było tak, że on chciał, a ja się wymigiwałam. Wręcz zaczęłam się czuć jak nawiedzona desperatka, którą trzeba wygonic... W ciemną noc, bez odprowadzenia choćby na przystanek.
A potem po kilku dniach znów chciał, żebym przyjechała. Ja tego nie zrobiłam i wyszło na to, że moje zachowanie jest poniżej krytyki, bo niby wcześniej twierdziłam, że chcę, a nagle teraz nie chcę. Pewnie, że chciałam. Całą sobą i z radością bym do niego przyjechała. Ale nie po takich akcjach, jakie były.
Zresztą on nawet na głupi spacer nie chciał ze mną pójść, tylko mam przyjechać. Więc jak tu się nie czuć jak dziewczyna tylko do jednego?

Tak, wiem, po prostu mu na mnie nie zależało.
I dlatego to boli. I dlatego uważam, że seks jest fajny tylko wtedy, gdy z obu stron są uczucia.
Ewentualnie, gdy obie strony chcą tylko przygody, ale o tym trzeba wiedzieć.

I tak, jak dziewczyna nie chce się czuć jak dmuchana lala, tak samo przypuszczam, że faceci nie chcą się czuć jak bankomat. Nawet jeśli na spotkaniach obu stronom jest miło i przyjemnie.

154

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Ciekawe ilu mężczyzn dostaje seks, jeśli wprost powie, że tylko o to chodzi i że zaraz potem zwinie żagle?

155 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-07-05 18:00:39)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
słaba kobietka napisał/a:

Ciekawe ilu mężczyzn dostaje seks, jeśli wprost powie, że tylko o to chodzi i że zaraz potem zwinie żagle?

Bagiennik twierdzi, że chętnych kobiet jest wiele, wręcz większość smile I że tak właśnie powinno być, bo to normalne smile

156

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
umajona napisał/a:
słaba kobietka napisał/a:

Ciekawe ilu mężczyzn dostaje seks, jeśli wprost powie, że tylko o to chodzi i że zaraz potem zwinie żagle?

Bagiennik twierdzi, że chętnych kobiet jest wiele, wręcz większość smile I że tak właśnie powinno być, bo to normalne smile

We mnie facet musi rozbudzić uczucia, rozkochać mnie choć trochę w sobie. Bo inaczej nie dam się dotknąć.
Na prawdę są kobiety które bez rozkochania, na chłodno, pójdą do łóżka? Ze świadomością, że on zaraz potem zniknie?
To jest jakieś mechaniczne.
Nie oceniam nikogo, po prostu nie wyobrażam sobie takiej kobiety.
A może jestem staroświecka?

157 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-07-05 19:25:50)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Nigdzie nie napisałem, że jest ich wiele, ale że takie są a przynajmniej może im się wydaje na początku, bo nikt nie ma gwarancji, że się ktoś potem nie zaangażuje. Tak samo pewnie są i faceci, którzy nie pójdą do łóżka po pierwszym spotkaniu. Natomiast w całej tej dyskusji, najbardziej zadziwiające jest to, że część Pań traktuje kobietę(ty) chcące się tylko zabawić i nie mające problemów z krótkimi przygodami, jak jakieś zjawisko paranormalne, w które albo nie wierzą, albo uważają za niedopuszczalne. Zatem można powiedzieć tak: Nie każda kobieta pragnie stałego związku, podobnie jak nie każdy facet. Tacy ludzie są i wystarczy się z tym pogodzić. Jeśli ktoś nas nie informuje otwarcie o swoich zamiarach czy planach, to fakt postępuje nieuczciwie. Chociaż zastanawiam się nad tym, czy Wy na tyle długo w ogóle znałyście tych facetów, żeby się w nich zakochiwać? Czy to rzeczywiście kwestia łóżka, choćby było i szybko: jeśli już dojdzie to kaplica, nie ma opcji, żeby kobieta po wspólnie spędzonej nocy nie poczuła do faceta czegoś więcej i jeszcze to uczucie umocniła? Pomijając już zupełnie łóżko, to może po prostu za szybko się i tak angażujecie w stosunku do tego, jak szybko zrobiłby to facet? On może i nawet nie poczuć w połowie tego, co Wy już czujecie? Nie raz powstawał tutaj wątek, gdzie dziewczyna się żali, iż po kilku tygodniach znajomości już popłynęła? Zatem może nawet ta druga strona się specjalnie nie wysilać a już jest pozamiatane..?I potem jak: facet ma się zmuszać do związku czy miłości? Naturalnie, że nie, dlatego odchodzi.
Przychylam się tutaj bardzo do postów i toku myślenia Piegowatej. Cenię sobie akurat jej posty, bo są właśnie takie mocno "wyważone" smile Czasami,(nie zawsze!) pojawia się niestety zdecydowanie za dużo analizowania i przewrażliwienia na pewne sprawy i z tego rodzą się problemy. Poza tym, jeśli naprawdę chcecie być dobrze traktowane, aby spełniano swoje oczekiwania, to komunikujcie od razu wprost i zdecydowanie. Wielu takich napaleńców się odsieje. A za pozostałych, którzy umiejętnie Was mamią czułymi słówkami nie odpowiadam smile Trochę ostrożności nie zawadzi.

kobietka Mechaniczny to może być seks po pijaku w toalecie. Jeśli ktoś nie widzi żadnej opcji pośredniej między owym numerkiem a dozgonną miłością w związku i wynikającym z niej pragnieniem, to naprawdę się chyba nie zrozumiemy. Tak, można z kimś się cieszyć bliskością fizyczną, być zafascynowany czyjąś cielesnością( co Wy odbieracie zawsze, jako mechaniczne, pozbawione uczuć r**ięcie), NIE BĘDĄC w kimś zakochanym ani tym bardziej darząc go pełną miłością. Myślę, że z czasem kobieta mogłaby mnie rozkochać - i to wieloma aspektami, z których seks byłby jedynie jednym z nich. Ale nie dam rady po jednym razie czy w ogóle po znikomo krótkim czasie się zaangażować.
Nie ma co się dziwić, że są kobiety czy faceci odbiegający od naszych idealnych wyobrażeń lecz trzymać się swoich zasad i otwarcie je komunikować.

158 Ostatnio edytowany przez słaba kobietka (2020-07-05 19:55:12)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Znałam faceta z neta, przez kilka miesięcy. Od najciemniejszych stron zaczęło się nasze poznawanie. Bo nigdy nie mieliśmy się poznać. Rozmowy były o wszystkim, łącznie z tymi intymnymi o seksie.

Do spotkania w realu jednak doszło.

I on mnie nawet nie dotknął, jedynie na pożegnanie pocałował w czoło.
Nic nie chciał, choć warunki były ku temu idealne. Podziękował za spotkanie i wyraził chęć kontynuowania relacji w necie. Bo od początku jasnym było, że nie chce i nie może się wiązać.
Wierz mi, był atrakcyjny dla mnie seksualnie i ja dla niego, o ile wiem, też.

Poczułam się uszanowana. A jego uważam za wspaniałego człowieka.

Inny natomiast, wiedząc że wkręcę się bardziej po spotkaniu z nim, zrezygnował z niego. Bo też nie chciał wiązać się.
Również szanuję go i uważam za wspaniałego mężczyznę.

159

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

No i właśnie takie postępowanie jest wskazane smile Jeśli tylko oczywiście któraś ze stron nie poczuje się i tak zawiedziona czy oszukana, bo liczyła na coś więcej i uważała to za oczywistość. W tym drugiem przypadku, zrezygnował, bo bał się, że zaangażujesz się po PIERWSZYM spotkaniu w realu? To brawa dla niego za odwagę i rozmyślność, bo w życiu bym nie przypuszczał, że można się wkręcić w relację w sieci na tyle, że potem po spotkaniu oczekuje się już czegoś więcej.

160

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Miałam swego czasu mocno teoretyczne pojęcie o związkach, seksie i całej tej wreszcie. Wiele rzeczy mi się tylko wydawało.
Dziś mogę powiedzieć, że nie jestem zbyt skora do szybkiego zakochiwania się i tracenia głowy. Do seksu nie muszę być szaleńczo zakochana, ale potrzeba mi trochę czasu, by poczuć się swobodnie, wyzbyć się skrępowania, nawiązać i zbudować pewną więź. Potrzeba mi poczucia, że niczego nie robię wbrew sobie.
Jeśli to wszystko towarzyszy mi w łóżku, to nawet w razie rozpadu tej relacji nie będę miała żalu ani do siebie, ani do partnera.

161

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Umajona, niestety on potraktował Cię jak pogotowie seksualne. I niestety pozwoliłaś mu na to, dałaś sprzeczne sygnały. Ot, przyszła sama, czemu nie skorzystać. A skoro się wycofała, to niech spada i nie zawraca gitary. W tym wszystkim subtelny niestety nie był.
Koniec końców może i lepiej, że Cię wyprosił niż gdyby miał Cię naprawdę wykorzystać seksualnie.

162

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Oczywiście nie przeszkadza mi to, że ktoś może mieć inne podejście do seksu, z pewnością Bagienni_k reprezentuje zdecydowaną większość mężczyzn, jeśli chodzi o sposób myślenia o związkach. Akceptuję to, obym już tylko na takiego nie trafiła smile

Wyważone pisanie uważam za próbę oddzielenia się od swoich emocji i przeżyć. A nie jesteśmy maszynkami i dobrze jest ogólnie w życiu wyrażać emocje - relacje i uczucia nie są od tego, aby pisać o nich naukowo, wyważona mogę być, ale w pracy, wtedy jest to wskazane wink Trudno pojąć, dlaczego uczucia w relacjach traktowane są przez niektóre osoby jako coś negatywnego.
Jeśli chodzi o osoby, które uciekają przed związkiem i zaangażowaniem w dorosłym życiu, to zwykle kryją się za tym pewne urazy z dzieciństwa lub młodości, często nieuświadomione, które pozwalają na odczuwanie bliskości z drugą osobą tylko w seksie.

Ogólnie to, co mnie zadziwia najbardziej, coś, co oczywiście przyjmuję z akceptacją, ale zupełnie nie rozumiem, to nastawienie na brak jakiejkolwiek stałej relacji (w przyszłości, z osobą, która nam bardzo odpowiada). Nie wyobrażam sobie, żebym spotkała świetnego faceta, z którym byłoby mi dobrze pod każdym względem i nastawiona byłabym tylko na seks z nim, a potem zakończyłabym relację, choć było mi w niej dobrze. Kompletne zaprzeczenie własnej naturze. I zupełnie nie chodzi o nastawienie się od razu na związek. Ja po tych kilku tygodniach z tamtym facetem nie myślałam o związku, ale chciałam po prostu, żeby relacja trwała. Nie znałam go na tyle, aby stwierdzić, że jest to dobry materiał na partnera, ale chciałam spróbować i zobaczyć, jak to się rozwinie. To, czego nigdy nie pojmę, to rezygnacja z jakiejkolwiek relacji z osobą, która wydaje się nam wyjątkowa. Taką osobę chce się mieć na dłużej - pod warunkiem, że nie ma w nas żadnych drzazg z przeszłości, żadnych obaw, negatywnego nastawienia do angażowania się. Gdybym miała wybrać między seksem z kimś, kogo traktuję jako przygodę a masturbacją, wybrałabym to drugie. I nie ma nic złego w uczuciowych kobietach, od zawsze odpowiadamy za domowe ognisko i rodzinę, za relacje i dobro naszych bliskich - mężczyźni doceniają to dopiero w momencie, gdy dorastają do związku i chcą mieć dzieci, w przygodnym seksie emocjonalność kobiety tylko im przeszkadza.

Bardzo rzadko spotykam kogoś, w kim mogłabym się zakochać, więc gdy już taka osoba się pojawia, nie mam ochoty stracić tej szansy i mieć tylko seks... Co z tego, że dobry, skoro jednorazowy? Uwielbiam czytać książki wybranych autorów, więc w myśl tej zasady powinnam przeczytać jedną książkę ulubionego autora, a kolejnych nie czytać i nie poznawać pisarza... Książka była świetna, ale na niej poprzestanę. Nie ma w tym żadnej logiki. Bardziej jestem skłonna zrozumieć seks zupełnie pozbawiony uczuć, ale osobiście w takiej sytuacji i tak wybrałabym masturbację. I na pewno nie napiszę, że ktoś nie ma prawa postępować w inny sposób smile
Nie uważam też, żeby seks na początku relacji był czymś złym, przeciwnie. Pod warunkiem, że jest to zapoczątkowanie tej relacji, a nie jej szybki koniec. Czekanie z seksem nijak się ma do trwałości relacji. Pierwszy partner czekał ponad rok na nasz pierwszy seks, by po 3 miesiącach mnie zdradzić. Dlatego dziwi mnie długie czekanie z seksem, ale tak samo dziwi mnie niechęć do angażowania się w relację z osobą, która wydaje nam się świetna. Znając moje wymagania, zwyczajnie bym się obawiała, że drugiej takiej osoby mogę nie spotkać...

Bagiennik_k, nie wiesz, czy działasz w zgodzie ze sobą i nikt do końca nie wie - nie znasz wszystkich motywacji swoich zachowań smile Masz ciekawe podejście, w którym seks bez poznania drugiej osoby jest zupełnie naturalny, ale chęć stworzenia relacji z osobą, którą poznaje się od kilku tygodni, nie jest już taka normalna. Ciekawe, z czego wynika takie podejście, a uważam, że nic nie jest przypadkowe, choć często jest nieuświadomione. Dlaczego uważasz, że bycie z jedną osobą to ograniczanie się? Tak naprawdę dopiero wtedy człowiek się rozwija. Wiele krótkotrwałych relacji, szczególnie nastawionych na przyjemność seksualną, wiąże się z blokadą, której nie potrafimy pokonać. I dlaczego wydaje Ci się, że zaangażowanie się w związek to komplikowanie sobie życia? Dla mnie na przykład jest to dodatkowa motywacja, rozwinięcie skrzydeł, bardziej mi się wszystkiego chce. Za Twoim podejściem kryje się niewłaściwy obraz związku z dzieciństwa lub jakieś nieprzyjemne wydarzenie z późniejszego okresu. Może warto się zastanowić, dlaczego tak jest smile

Gary, sama lepiej bym nie rozłożyła tej sytuacji na czynniki pierwsze .To są właśnie takie przeciwstawne dążenia i trzeba było szybko podjąć decyzję, czy pozwolić komuś na takie zachowania, czy pozwolić samej sobie poznać go lepiej i nie mieć potem żalu do siebie. Ja oprócz słuchania swojego sumienia dodałabym jeszcze słuchanie swego ciała, które zawsze najlepiej odzwierciedla nasze emocje. Jeśli czujemy, że dzieje się coś nie tak, nasze ciało nam to sygnalizuje, stąd na przykład ból głowy i napięcia mięśniowe. Potrzeba jednak dużo czasu, aby poczuć jedność ze swoim ciałem i móc zauważać takie sygnały smile

Umajona, czytając Twoje wypowiedzi mam wrażenie, że sama je pisałam... Nie powinno nas spotkać to, co nas spotkało, nikt nie powinien zostać tak potraktowany. I chociaż pozwoliłyśmy się tak potraktować, to nie zmienia podstawowego faktu  to ta druga osoba zachowała się niewłaściwie. Widać tu pewną analogię do gwałtu, gdzie winy szuka się u ofiary, a to nie tędy droga. Trzeba teraz wykorzystać to doświadczenie i przekuć je w coś wartościowego na przyszłość. Wiem, że gdyby nie poprzedni związek i tamte zdarzenia, nie byłabym tą osobą, którą jestem. Same wydarzenia były przykre, ale ostatecznie ukształtowały mnie pozytywnie. A o tych facetach już zapomnijmy, może trafią się dobrzy wink A jako pewnik zawsze pozostaje pies. Nigdy nie czułam większego przypływu mój pies budził się obok mnie i zaspanymi oczami wpatrywał się w moje. Miłość czysta i bezwarunkowa, nie do powtórzenia w żadnej innej relacji. I tę miłość można kupić i nie trzeba się martwić, że nie będzie odwzajemniona smile

163 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-05 23:53:54)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Uczucia są w porządku, ale na samych uczuciach daleko w życiu się nie zajedzie.
Z PP czułam się super, a jednak zrezygnowałam z tego związku. Miał problem z alkoholem.

Wyważenie nie jest rezygnacją z uczuć. To dążenie do niepopadania w skrajności.

164 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-07-06 06:02:26)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Syl napisał/a:

Wiem, że gdyby nie poprzedni związek i tamte zdarzenia, nie byłabym tą osobą, którą jestem. Same wydarzenia były przykre, ale ostatecznie ukształtowały mnie pozytywnie.

Podobnie myślę... smile
Ach, i rozczulilas mnie z tym psem smile


Piegowata, z niczego się nie wycofałam. Wręcz przeciwnie, wydarzyło się nawet więcej, niż w założeniu miało się wydarzyć, bo rozmowa wcześniej była.

No nic, w każdym razie kilka miłych chwil było, więc mogę sobie wyobrazić, jak wygląda seks między dwojgiem zakochanych w sobie osób, którym na sobie nawzajem zależy. Mam nadzieję, że kiedyś tego doświadczę....  smile

165 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-07-06 09:21:00)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
słaba kobietka napisał/a:
umajona napisał/a:
słaba kobietka napisał/a:

Ciekawe ilu mężczyzn dostaje seks, jeśli wprost powie, że tylko o to chodzi i że zaraz potem zwinie żagle?

Bagiennik twierdzi, że chętnych kobiet jest wiele, wręcz większość smile I że tak właśnie powinno być, bo to normalne smile

We mnie facet musi rozbudzić uczucia, rozkochać mnie choć trochę w sobie. Bo inaczej nie dam się dotknąć.
Na prawdę są kobiety które bez rozkochania, na chłodno, pójdą do łóżka? Ze świadomością, że on zaraz potem zniknie?
To jest jakieś mechaniczne.
Nie oceniam nikogo, po prostu nie wyobrażam sobie takiej kobiety.
A może jestem staroświecka?

Po raz kolejny. Zycie innych ludzi nie jest oparte na Twojej emocjonalnosci i Twoim mysleniu.
Z jednej strony: TAK, istnieja takie kobiety co to w taki sposob na zimno ida na seks.
Z drugiej strony: Istnieje cos pomiedzy,a Ty tego nie bierzesz pod uwage bo dla Ciebie swiat jest czarno bialy.
Rzeczywistosc nie jest taka albo taka.
Czy ja moglabym isc do lozka z facetem, ktory mnie nie zauracza i nie jest czarujacy dla mnie? NIE
Czy moglabym isc z facetem do lozka ze swiadomoscia, ze on zaraz sobie pojdzie? TAK
Bo to nie ma ze soba nic wspolnego.

Dla mnie drugiego czlowieka nie da sie traktowac w mechaniczny sposob, chyba, ze jest kasjerem w sklepie.
Mialam uczucia zauroczenia, duzej sympatii, rozczulenia w stosunku do mego kochanka. Spojrzenia w oczy, rozmowy, wspolna kolacja i tak dalej. To jest kontakt z drugim czlowiekiem, zyczliwy kontakt. To nie jest jakis wibrator organiczny tylko czlowiek. Nie trzeba jednak tego czlowieka trzymac przy sobie cale zycie. Wiele z  bardzo znaczacych moich rozmow czy tez interakcji z innymi ludzmi odbylo sie np z bezdomnym na ulicy, ktorego nigdy wiecej nie spotkalam. Czasami osoby, z ktorymi praktycznie nie zamienilam slowa wywarly na mnie trwale wrazenie, ktore zmienilo cos w moim zyciu na zawsze. Nie bardzo rozumiem tego myslenia 'albo rozkochanie' albo 'mechaniczne'. Nic nie jest takie proste w moim zyciu. Seks dla mnie tez nie wynika tylko z milosci lub pozadania.

Dla mnie wartosc relacji czy przyjemnosc plynaca z milosci jest MOJA, ale sama relacja to nie jest cos co musze miec lub trzymac. Jezeli ktos nie chce wiecej niz jednej nocy ze mna i mi to powie to i tak wezme ta noc. Czemu nie? Mile wspomnienie na cale zycie.
Mowiac dosadnie: Nie mam zadnych wymagan w stosunku do drugiej osoby.

166 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-06 10:15:14)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Chyba się powtarzam, ale dla mnie to krótka piłka: chcę, to sypiam kiedy i z kim mi się podoba. Nie chcę - ne robię tego.
A ile kobiet niekoniecznie już chce, ale "kupuje" sobie faceta. Ile chce, a powstrzymuje sie tylko dlagego, że obawia się zostać przyslowiową "łatwą". Ilu facetów o tym dobrze wie i zręcznie manipuluje. Ilu znowu zwyczajnie gubi się w tym wszystkim, nie rozumie. Kobiety też się gubią w gąszczu narzuconych nakazów i zakazów społecznych, co widać w tym wątku jak na dłoni. Też byłam trochę pogubiona.
Dużo w tym wszystkim gry i nieautentyczności.

167

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Piegowata'76 napisał/a:

Chyba się powtarzam, ale dla mnie to krótka piłka: chcę, to sypiam kiedy i z kim mi się podoba. Nie chcę - ne robię tego.
A ile kobiet niekoniecznie już chce, ale "kupuje" sobie faceta. Ile chce, a powstrzymuje sie tylko dlagego, że obawia się zostać przyslowiową "łatwą". Ilu facetów o tym dobrze wie i zręcznie manipuluje. Ilu znowu zwyczajnie gubi się w tym wszystkim, nie rozumie. Kobiety też się gubią w gąszczu narzuconych nakazów i zakazów społecznych, co widać w tym wątku jak na dłoni. Też byłam trochę pogubiona.
Dużo w tym wszystkim gry i nieautentyczności.

Dokladnie.

168 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-07-06 10:35:50)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

WinterBrawo! Po raz kolejny zostało to przedstawione, żeby nie widzieć w kwestiach seksu i uczuć, nie patrzeć jedynie czarno-biało. Albo jedni w swoich przekonaniach pozbawiają seks wyższych uczuć albo inni wręcz wykluczają przeżywanie satysfakcji z czyjeś fizyczności lub traktują to zupełnie bezpodstawnie, jako jedynie zaspokojenie zwierzęcego popędu. A ten można zaspokoić idąc w inne miejsce, ale ten temat jest obszerniej poruszany w kilku innych wątkach, więc nie chcę tutaj robić offtopu.

Piegowata'76 napisał/a:

Uczucia są w porządku, ale na samych uczuciach daleko w życiu się nie zajedzie. Z PP czułam się super, a jednak zrezygnowałam z tego związku. Miał problem z alkoholem. Wyważenie nie jest rezygnacją z uczuć. To dążenie do niepopadania w skrajności.

Kolejny fragment trafiający w sedno, którego zrozumienie jest chyba podstawą do tego, aby tak dosłownie nie odbierać niepowodzeń czy porażek. Branie tak bardzo do siebie każdej takiej "przygody", odrzucenia czy jakiejkolwiek odmowy(choćby odmowy spotkania) jest wyrazem słabości. No bo przecież jak to tak, on mi odmówił?" W życiu przydaje się więcej dystansu do siebie i luzu w podejściu do relacji.

Autorko, akurat moim głównym celem jest próba uświadomienia, że są inne opcje i podejście do życia, niż Wy tutaj reprezentujecie. Z mojej strony jest tak, że zdaje sobie z tego sprawę, iż nie wszyscy ludzie marzą o tym samym. Tyle. I zapewne oni powiedzieli by Ci podobnie. Do końca owszem nie wiem, ale póki co, czuję, że właśnie tak dokładnie jest. Zatem, jeśli to nie jest 100 % pewności, to dajmy na to 90 czy nawet 80%. Naturalnym jest dla mnie świadomość, że ludzie potrzebują różnych rzeczy a do samego seksu nie trzeba nikogo znać na wylot, więc jeśli nawet nie pójdę z kimś do łóżka po pierwszym spotkaniu, to po 2 czy 3 a do tego np. po paru rozmowach w sieci, gdzie już COŚ o tej osobie wiem - jak najbardziej. Zresztą chyba utrzymywanie przez dłuższy czas takich relacji FwB jest o wiele trudniejsze, bo tam prędzej po czasie może się ktoś zaangażować. Im kontakt między dwojgiem jest dłuższy, tym większa szansa, że ktoś się zaangażuje na poważnie, ale nie będzie to z pewnością miało miejsca po jednym spotkaniu czy jednej wspólnie spędzonej nocy.
Co do ograniczania się - nie twierdzę, że przy jednej osobie to jest niemożliwe, ale dlaczego nie jest możliwe przy kontaktach z wieloma osobami? Nabieranie doświadczeń i pewnych nawyków, umiejętności w komunikacji i obcowaniu z człowiekiem nabierać można w kontaktach z wieloma osobami. Dlaczego nie miałoby to dotyczyć spraw seksu? Ktoś, kto nawet jest od pewnego czasu w szczęśliwym związku/małżeństwie, mógł wcześniej mieć iluś tam partnerów. I co to źle o nim świadczy, że próbował nabywać doświadczenia. Dlatego zapewne osoby mające wielu partnerów ( w sensie ogólnym) są tak źle postrzegane.
Jeśli chodzi o komplikowanie sobie życia - jak najbardziej: bo muszę brać pod uwagę potrzeby partnera i zmieniać dla niego, przynajmniej w pewnym stopniu, swoje życie. Co nie oznacza, że nie mogę tego życia zmienić dla wszelkich innych powodów. Mogę się przeprowadzić na drugi koniec Polski, bo dostanę ciekawą ofertę pracy, ale nie zrobię tego dla potencjalnego partnera.

Jeśli zaś uważasz, że single nie mogą się sami do niczego zmotywować czy nabierać chęci do nowych wyzwań i niezbędny jest to tego związek, to niestety masz całkowite błędne podejście. Ja żyję przede wszystkim dla siebie i dla siebie realizuję swoje marzenia i cieszę się z nich sam dla siebie. Nie potrzebuję niczyjej aprobaty ani zachęty, żeby się rozwijać, bo zależy tylko i wyłącznie ode mnie! Wszystko można oczywiście pogodzić, ale ja akurat dokonałem świadomego wyboru i postawiłem nie na dwie czy więcej, ale na jedną kartę. Zatem wszystko to, co byłby włożył czy poświęcił dla związku, z chęcią poświęcę dla siebie. Nie mam atak od zawsze, ale w pewnym momencie dokonałem po prostu zimnej kalkulacji, co więcej niespecjalnie muszę walczyć z żadnym uczuciem czy pragnieniem bliskości drugiego człowieka, bo zwyczajnie go nie ma, nie odczuwam takiej potrzeby. Cała masa innych rzeczy sprawia, że chce mi się żyć (może dlatego, że te 15 lat temu do utraty owego życia było dość blisko). Nie czuję się wcale odludkiem, mam pewne grono przyjaciół czy znajomych i z całą stanowczością stwierdzam, że lubię towarzystwo ludzi. Jeśli jednak przychodzi nawiązać trwałą relację i bliskość to ogarnia mnie dyskomfort i niechęć. Nie jestem człowiekiem wylewnym na tyle, aby okazywanie czułości i bliskości( gestami i słowami przede wszystkim) sprawiało mi przyjemność - w obie strony zresztą.Po co mam zatem na siłę sobie czy komuś udowadniać, że jest inaczej? Jak sobie teraz myślę, to związek( a tym bardziej małżeństwo czy dzieci) znajduje się na szarym końcu mojej listy oczekiwań, pragnień marzeń i celów w życiu. Chociaż właściwie już poza zbiorem, zdefiniowanym powyższymi określeniami.

edit:
Piegpowata'76 Otóż to!

169

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Syl napisał/a:

MagdaLena, dużo prawdy jest w tym, że miłość wiąże się u mnie z poświęceniem, jest to dość mocno we mnie zakorzenione i nad tym teraz pracuję, co na pewno trochę potrwa. Zawsze we wszystkim daję z siebie jak najwięcej, również w pracy. Nie potrafię robić czegoś ze średnim zaangażowaniem - albo całkowicie, albo wcale. Nie jest to niespójne, ale raczej wynika z istnienia we mnie sprzeczności, dwóch biegunów - z jednej strony potrzeby bycia niezależną pod każdym względem, a z drugiej - dążenia do miłości i postrzegania jej jako relacji, która wiąże się z poświęceniem. W relacji zawsze jestem bardziej nastawiona na dawanie i czasem mam wrażenie, że powinnam udowadniać, że jestem wystarczająco dobra. Jest to do przepracowania smile Z drugiej strony myślę, że gotowość do dawania drugiej osobie tego, czego ona potrzebuje, nie jest złe, ale to zależy od kontekstu. Trzeba znaleźć złoty środek między dawaniem i niedopuszczeniem do tego, by zostać wykorzystanym. A to już też zależy od tego, kogo spotkamy na swojej drodze smile Gotowość do zmiany swojego życia dla drugiej osoby nie jest dla mnie łatwa - to zależy od tego, jak bardzo druga strona byłaby dla mnie ważna (i ja dla niej). Do tej pory miało to miejsce tylko raz, po 2 latach znajomości na odległość.

Świetnie jeśli pracujesz nad swoją skłonnością do poświęceń :-) Trzymam kciuki.
Niestety, ale obecnie jesteś bardzo podatna na zabiegi wszelkiej maści lawirantów, którzy będą bajdurzyć o jakichś problemach do pokonania w relacji z Tobą, albo gdzie Ty sama będziesz te problemy namierzać, jak choćby odległość. Jesteś np. na najlepszej drodze do zostania kochanką. Jeśli będziesz miała czas, to poczytaj wątek którejś z nich tutaj na forum. Wzruszają je i przyprawiają o emocje tanie chwyty, za którymi nie kryje się romantyzm, bynajmniej, ale prostym sprawom nadają piątej głębi i dziesiątego sens, żeby dokopać się do wielkiej miłości. Wielkiej, bo bohaterom wielkiej miłości wiatr zawsze w oczy i mnożą się przeszkody do pokonania ;-) A taka prostolinijna miłość dwojga, bliskość i ciepło to już nie to. Daleko do ideału, który wymaga poświęceń.
Bądź tego świadoma :-)

170

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

MagdaLena, tendencje do poświęceń mam, ale nie do zostania kochanką, na to nie muszę uważać ☺️ W relacjach z mężczyznami wiem, czego szukam, szczególnie po ostatniej sytuacji. Bardzo rzadko zdarza się, że w ogóle z kimkolwiek się umawiam i tylko ktoś naprawdę wyjątkowy może mi zawrócić w głowie

171

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Oczywiście nie mnie to oceniać, ale jawisz się również Autorko, jako osoba o bardzo wysokich wymaganiach względem partnera, nie tylko w kwestii nawiązywania uczuć i budowania relacji emocjonalnych, ale również tych tzw życiowych priorytetach czy cech, jakie powinien facet posiadać.
Co do tego romantyzmu, to się zgodzę z Magdą. Może to brzydko zabrzmi, ale taki właśnie wygórowany i przesadny romantyzm strasznie mnie odrzuca.

172

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
bagienni_k napisał/a:

Oczywiście nie mnie to oceniać, ale jawisz się również Autorko, jako osoba o bardzo wysokich wymaganiach względem partnera, nie tylko w kwestii nawiązywania uczuć i budowania relacji emocjonalnych, ale również tych tzw życiowych priorytetach czy cech, jakie powinien facet posiadać.

Bagiennik, akurat Ty masz najbardziej wysokie wymagania wobec partnerki, bo żadna nie spełnia Twoich wymagań, przy każdej czułbyś się uwiązany ;p

173 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-06 16:48:51)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
bagienni_k napisał/a:

Oczywiście nie mnie to oceniać, ale jawisz się również Autorko, jako osoba o bardzo wysokich wymaganiach względem partnera, nie tylko w kwestii nawiązywania uczuć i budowania relacji emocjonalnych, ale również tych tzw życiowych priorytetach czy cech, jakie powinien facet posiadać.
Co do tego romantyzmu, to się zgodzę z Magdą. Może to brzydko zabrzmi, ale taki właśnie wygórowany i przesadny romantyzm strasznie mnie odrzuca.


Nie chcę nikogo urazić, ale wiele osób myli romantyzm z egzaltacja i tanim sentymentalizmem. Dla mnie to infantylizm.
Jestem sentymentalna, ale romantyczna w takim rozpowszechnionym rozumieniu - chyba niezbyt.

174 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-06 16:52:26)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Syl napisał/a:

i tylko ktoś naprawdę wyjątkowy może mi zawrócić w głowie

On taki wyjątkowy był? I stwierdziłaś to na podstawie pisania przez internet?
Te niby wysokie wymagania jakoś stoją w sprzeczności z łatwością, z jaką dałaś się oczarować. Raczej bym powiedziała że on wyjątkowo mocno na Ciebie podziałał, a nie że był wyjątkowy.

175 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-07-06 16:49:18)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
umajona napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Oczywiście nie mnie to oceniać, ale jawisz się również Autorko, jako osoba o bardzo wysokich wymaganiach względem partnera, nie tylko w kwestii nawiązywania uczuć i budowania relacji emocjonalnych, ale również tych tzw życiowych priorytetach czy cech, jakie powinien facet posiadać.

Bagiennik, akurat Ty masz najbardziej wysokie wymagania wobec partnerki, bo żadna nie spełnia Twoich wymagań, przy każdej czułbyś się uwiązany ;p

Raczej ciężko to nazywać wymaganiami, bo gdyby to były wymagania, to jednak starałbym się szukać wink O wymaganiach rozmawiajmy, jak rzeczywiście ktoś tego partnera chce znaleźć..

Piegowata'76 napisał/a:

Te niby wysokie wymagania jakoś stoją w sprzeczności z łatwością, z jaką dałaś się oczarować. Raczej bym powiedziała że on wyjątkowo mocno na ciebie podziałał, a nie że był wyjątkowy.

Chyba właśnie tak jest...

176

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Kończąc jeszcze moją poprzednią odpowiedź - choć kochanką nie zostanę, to inną kwestią jest fakt, że mężczyźni tylko jako potencjalną kochankę mnie traktują smile Ja z tego nie skorzystam, ponieważ mam zbyt konkretne, czarno-białe podejście do relacji i nie lubię niczego na pół gwizdka. Do bycia kochanką większe tendencje ma ktoś z luźnym nastawieniem do związków. Bardzo ciekawą kwestię podjęła MagdaLena, pisząc o poszukiwaniu relacji trudnych, aby nie móc się zaangażować - zastanawiałam się już nad tym i wydaje mi się, że szukam jednak stabilnych relacji, nie lubię zawirowań i komplikacji, trudnych ludzi... Ale na pewno jeszcze się temu przyjrzę. Z drugiej strony nie chciałam poznać kogoś z daleka, tak się po prostu złożyło - z moich okolic większość była zainteresowana tylko przygodą, niektórym z nich nawet podziękowałam za szczerość wink Ten, z którym się spotkałam, jako jedyny nie był wulgarny i sprawiał wrażenie, że bardziej go interesuje moje życie i ja jako człowiek niż sam seks. Oczywiście wszystko okazało się iluzją, ale nad rozlanym mlekiem już nie płaczę.

Bagiennik, oczywiście każdy z nas ma prawo mieć inne podejście do związków, szanuję Twoje, choć nie jestem w stanie go zrozumieć smile Przykra jest taka chłodna kalkulacja i wydaje się, że nie daje szczęścia. Jeśli brak bliższej relacji wynika z jakichś obaw, to warto się temu przyjrzeć, odkryć, czym jest to spowodowane i wtedy podjąć decyzję, aby móc podjąć ją całkiem świadomie. Ale oczywiście nie trzeba tego robić, jeśli czujesz, że tak jest Ci naprawdę dobrze. To może być bardziej skomplikowane niż Tobie samemu się wydaje. Jeśli chodzi o motywację, to mam jej tyle, że jeszcze na początku relacji z tym facetem zastanawiałam się, czy wystarczy mi na nią czasu. Chodzi zwyczajnie o dodatkową radość, jeszcze jeden bodziec, który daje nam druga osoba - pod warunkiem, że dobrze trafiliśmy. Mam nadzieję, że nie jestem jedną z nielicznych osób, które traktują stałe związki jako coś pozytywnego, wnoszącego coś dobrego do życia. Przykre doświadczenia na każdego oddziałują inaczej i ja mimo wszystko pozostaję otwarta, ufna i nie ukrywam potrzeby bliskości.

Emocjonalność można pomylić z rozemocjonowaniem i niestabilnością, mnie kojarzy się ona z czułością, wrażliwością i uczuciowością smile Ja jestem chłodna w pracy i uczuciowa w relacjach, ten podział świetnie rozumieją psy, od których dużo moglibyśmy się nauczyć. Ogólnie w tej kwestii całkowicie zgadzam się z Umajoną smile

Wysokie wymagania nie są sprzeczne z zauroczeniem, jeśli dana osoba, na tyle, na ile ją znamy, wyda nam się z jakiegoś powodu wyjątkowa. Teraz oczywiście wiem, że taki nie był, gdyż spotkanie i jego zachowanie dalekie było od wyjątkowości. Mimo to kilka tygodni rozmów, nie tylko pisania, a także poznawanie swoich poglądów, najważniejszych informacji o drugim człowieku pozwala ocenić, czy ta osoba już mieści się w kategorii wyjątkowości. Nie jest łatwo mnie oczarować, do tej pory tylko jemu się to udało, ale już zeszłam na ziemię smile

177

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Autorko, rozumiem, że masz swoją wizję idealnego życia i związku, problem czasami tkwi w tym, że ludzie podchodzą do tych zupełnie odmiennych spojrzeń, jak do zjawisk paranormalnych - nie mogą uwierzyć, że coś takiego jest możliwe. Poza tym przypisują tym zjawiskom zawsze złe intencje, choć może bardziej ta czarno-biała wizja sprawia, że pewne zachowania ludzkie odbieramy w dość jednoznaczny sposób. Kiedyś, kiedy chciałem jeszcze kogoś sobie znaleźć, zacząłem się spotykać z taką jedną - ciężko powiedzieć, czy coś było, ale się wkręciłem smile Po jakimś czasie, postawiła mnie przed faktem dokonanym za pomocą SMS-a( ciężko tu mówić o zerwaniu), gdzie sama się przyznała, że zerwała z poprzednim facetem przez maila.Spotkaliśmy się parę razy - no nic wielkiego, mimo, że czułem, że coś się święci. Ale powiem Ci, że naprawdę specjalnie nie rozpaczałem - bo niby po czym? To czarno-białe podejście może być źródłem zbyt skrajnych emocji i zarzucania komuś intencji dużo gorszych, niż faktycznie się dopuścił. Świadomość tego, że ktoś może nas oszukać i ta ostrożność w nawiązywaniu relacji może niektórym pomaga..?Ciężko powiedzieć, ale jeśli ma się owo czarno-białe podejście, to dużo łatwiej o częstsze rozczarowania czy zbyt dogłębną analizę, coś w stylu: " Jak to się mogło stać"? " CO ja robię źle?"
Jeśli chodzi o mnie, to z czasem taką kalkulację podjąłem i póki co nie czuję, aby postanowienie to było błędne. Szczęście rozumiem na swój sposób i jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić innej możliwości. Nie dokopuje się do dna i nie rozgrzebuje - uznaje, że skoro jest mi z tym bardzo dobrze, to po co mam coś zmieniać? Nie czuje się przy tym specjalnie odludkiem, nie mam problemu w nawiązywaniu kontaktów, chętnie z ludźmi rozmawiam - ot, zupełnie przeciętny człowiek. Poza tym, nie uważałem nigdy, że obecność drugiego człowieka jakoś specjalnie ma mnie zmotywować do czegokolwiek, co dotyczy mojego życia. W samych związkach, w których można powiedzmy wyróżnić element tzw dojrzałej miłości - pomoc, serdeczność, wspólne przeżywanie cięższych i lepszych chwil, wzajemne wspieranie się i i tzw codzienne życie, niekoniecznie szare smile - to jeszcze byłby, w stanie znieść. Jednak nie jestem człowiekiem zbyt wylewnym, zatem okazywanie emocji, uczuć, czułości, czułe słówka, przytulanie itp - nie czuje się z tym w ogóle komfortowo, zarówno w okazywaniu jak i odbieraniu. Potrafię się cieszyć lub smucić z wielu innych rzeczy, emocje wywołuje u mnie cały szereg sytuacji czy zdarzeń, ale jak miałem właśnie kiedyś okazję do nawiązywania bliskości, bo coś tam się jakby tworzyło, to właśnie ta bliskość wywoływała u mnie poczucie dyskomfortu - zatem nie jest to może lęk, ale niechęć..Dlatego cały ten romantyzm i emocjonalność są dla mnie zupełnie nienaturalne. Flirt owszem, jak najbardziej, przyjacielskie pogaduszki i jak i wygłupy czy poważne rozmowy -ok, ale nic poza tym.

178

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Bagienni_k, bardzo dokładnie i ciekawie opisałeś swoje podejście smile Trudno mi się nie zgodzić z wieloma Twoimi stwierdzeniami. Być może należałoby się przyjrzeć swoim postanowieniom.

Podobnie jak obawy, niechęć też może mieć głębsze podłoże - absolutnie nie trzeba zmieniać swojego życia, gdy jest nam dobrze, ale może warto dotrzeć do tych głębin, które nas ukształtowały smile Nie zawsze uświadamiamy sobie prawdziwe motywacje naszych zachowań.

Chodzi o to, żeby pozwolić sobie na pełne poznanie siebie i podjęcie decyzji dopiero wtedy, gdy wiemy,co nami kieruje smile Być może wydaje nam się, że jesteśmy szczęśliwi z naszymi wyborami, ale nie dopuściliśmy do głosu pewnych emocji i nie przepracowaliśmy niektórych tematów lub zdarzeń i nasze obecne szczęście jest iluzją, podobnie jak nasze wyobrażenia o osobach poznanych w internecie. Może gdybyś poznał przyczyny swojej niechęci do czułości i emocjonalnej bliskości, byłbyś gotów podjąć inną decyzję, dać sobie szansę na to, co jest naszą naturalną potrzebą i czerpać z tego przyjemność. Nawet gdybyś nie zmienił zdania, to taka decyzja byłaby bardziej świadoma. To, co wydaje nam się częścią naszego charakteru, naszej natury, może być w rzeczywistości wynikiem wytworzonego kiedyś schematu, który nie pozwala nam poznać naszych prawdziwych potrzeb. Naprawdę zastanawiająca jest Twoja gotowość do czułości w luźniejszej, seksualnej relacji, ale w związku, który zakłada bliskość emocjonalną - całkiem przeciwnie. Może warto podjąć taką próbę? Wszystko ma swoją przyczynę i dobrze jest ją poznać nim przekreśli się coś, co podświadomie może być dla nas ważne, ale zdążyliśmy to już wyprzeć. Oczywiście bardzo szanuję Twoje podejście i myślę, że jesteś świadomy tego, co Tobą kieruje w życiu, a przede wszystkim masz całkowite prawo, by żyć w zgodzie ze sobą i taka decyzja nie powinna być przez nikogo krytykowana. Jeśli spotykasz się czasem z myślą, że chciałbyś spróbować wejść w głębszą relację, ale coś Cię blokuje, to trzeba działać w tym kierunku. A jeśli tak nie jest, to niczego nie zmieniaj, chodzi w końcu o Twoje szczęście smile

Trudność nie polega na tym, że mamy inne podejście do relacji - chodzi w tym wszystkim o to, żeby w swoim życiu spotkać kogoś, kto ma podobne nastawienie, a jeśli ma inne - żeby nam o tym szczerze powiedział. Wtedy nie tworzy się iluzja, nie ma poczucia bycia wykorzystanym i poczucia zmarnowanego czasu. Z drugiej strony dobrze jest uświadomić sobie, dlaczego w takiej sytuacji tak szybko daliśmy się oczarować...

179 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-09 10:58:31)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Syl, a on o Twoich oczekiwaniach wiedział? Rozmawialiście czy poszliście na żywioł zakładając, że wszystko jasne i oczywiste?
Mnie się niejedno wydawało oczywiste, a jednak okazało się, że niekoniecznie. Ale okazało się też, że można się dogadać. A jeśli nie można, to nie mój problem.

Zaskakuje mnie też stwierdzenie, że szczęście może być iluzją. Przecież szczęście to stan ducha. Te dwa pojęcia (szczęście jako iluzja) są dla mnie sprzeczne.
To, co mnie uszczęśliwia, może być dla kogoś zupełnie nie do przyjęcia, szczęście obiektywne nie jest. Mnie związek z PP  niewątpliwie uszczęśliwiał, ale do szczęścia nie był niezbędny. Zupełnie małe rzeczy potrafią mnie uszczęśliwić, więc bez związku nie umieram ze smutku.

Bagiennik pisze o bliskości. Ja bliskość kocham, ale nie wyobrażam sobie być blisko z kimś obcym, dopiero co poznanym. Zanim bliskość powstanie, wymaga to choć trochę czasu.
Seks nie zawsze idzie w parze z bliskością, ja jednak życzyłabym sobie tego, uważam go za sprawę zdecydowanie intymną.
Gdzieś kiedyś Katarzyna Miller napisała, że to całe gadanie o miłości mąci dziewczynom w głowach, bo prześpi się taka z tym czy owym i już sobie wmawia wielkie uczucie.

180 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-07-09 10:35:50)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Widzę, że zupełnie normalną rzeczą jest próba ciągłego rozgrzebywania czy poszukiwania n-tego dna w sprawach, które, przynajmniej osobie zainteresowanej, wydają się jasne, bo albo się nad tym nie zastanawia albo ZNIKĄD nie czuje żadnej potrzeby, która w nim się odzywa, aby aktualny stan zmienić. Tak to bywa, kiedy właśnie nie pasuje się do powszechnie przyjętych schematów, wtedy inni zaczynają wmawiać, że coś jest nie tak z tobą, że musisz poszukać przyczyn czy podłoża swoich zachowań i przekonań. Otóż powinno się tak zrobić, jeśli rzeczywiście czujesz, że czegoś Ci brakuje, odczuwasz pewien dyskomfort lub jesteś przekonany, że tak naprawdę potrzebujesz zrealizować te ukryte pragnienia. Nie lubię szukać czegoś bez potrzeby i dokopywać się do nie istniejącego skarbu, mitycznego "El dorado" przez wszystkich pożądanego. Nie muszę dopuszczać do głosu żadnych emocji, kiedy ich nie ma lub kiedy te emocje wywołują negatywny skutek i działają wręcz skrajnie przeciwnie, niż "powinny". Tego typu wybory, jakich dokonujemy
nie są decyzją podjętą w ciągu kilku sekund, ale EFEKTEM głębokich przemyśleń i wniosków wyciągniętych na podstawie swoich własnych przeżyć. To, co wiem w tym momencie to to, że moje poczucie niezależności i indywidualizmu jest tak silne, że nie dopuszcza absolutnej możliwości bliskiego, trwałego i przede wszystkim tak bardzo emocjonalnego związania się z drugim człowiekiem, tego czegoś, czego własnie niby wszyscy pożądają. Dlaczego? Z prostej przyczyny: poczucie dyskomfortu, osaczenia i podporządkowania. Dlaczego miałbym z tym walczyć, skoro jestem w stanie żyć bez tych wszystkich związkowych dylematów i "blasków"? To nie jest żadne wypieranie czy tłumienie uczuć, tylko wybór całkowicie świadomy, między komfortem, spokojem, swobodą a nieprzyjemnym uczuciem bycia z kimś związanym, nie w kontekście samego braku możliwości nawiązania porozumienia, dogadania się czy pomocy, jak również niechęcią do samego poszukiwania czy zabiegania i zdobywania partnera, ale tego poczucia, że ktoś ma ze mną dzielić moje życie i moje codzienne sprawy. To jest zupełny brak potrzeby/ochoty/konieczności, aby zapraszać kogoś do mojego życia. Nie widzę zatem powodu, żeby na siłę dogrzebywać się do jakiś "głębszych" przyczyn mojego podejścia, jeśli nie mam potrzeby ani ochoty zmieniać stanu obecnego.

Przedstawiając to jakoś bardziej obrazowo: to nie jest tak, że nie będę rozgrzebywał ziemi, szukając wielkiego skarbu, bo niby mam przy sobie wystarczająco dużo, ale gdzieś tam czuję, że jeszcze coś by się przydało. Raczej: nie kopie głęboko w ziemi, bo nie chce nagle wpaść w ciemną, głęboką dziurę, z której się nie wydostanę, kiedy wiem, że na powierzchni jest rześko, świeżo, przyjemnie i swobodnie smile
Bardziej obrazowo się chyba nie da..

edit:
Piegowata'76 w punkt! smile

181 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-09 10:57:42)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
bagienni_k napisał/a:

to nie jest tak, że nie będę rozgrzebywał ziemi, szukając wielkiego skarbu, bo niby mam przy sobie wystarczająco dużo, ale gdzieś tam czuję, że jeszcze coś by się przydało. Raczej: nie kopie głęboko w ziemi, bo nie chce nagle wpaść w ciemną, głęboką dziurę, z której się nie wydostanę, kiedy wiem, że na powierzchni jest rześko, świeżo, przyjemnie i swobodnie smile
Bardziej obrazowo się chyba nie da..

edit:
Piegowata'76 w punkt! smile

Dzięki, fajnie się z kimś rozumieć. Dla mnie, Twoje słowa, które tutaj cytuję, też są w punkt.
Moja mama powiedziałaby: szukać raków w d...e.
W dziurę wpaść się nie boję, ale po co mam szukać raków w d...e, kiedy tak jak jest, jest o.k.
Jasne, że jeśli nadarzy się sposobność, chętnie swoje szczęście pomnożę, ale i bez niego jest mi całkiem dobrze. Trudno niektórym uwierzyć, ale poczucie szczęścia, wręcz euforii może dać poranny jogging (dla przykładu, bo z bieganiem mi nie po drodze) czy zachłyśnięcie się świeżym mroźnym powietrzem.

Były czasy, że próbowałam kogoś poznać, ale niczego poza znudzeniem, irytacją i frustracją mi to nie przyniosło. Odpuściłam, skupiłam się na tym, co mi poprawia humor i samopoczucie.

P.S. Zresztą, bardzo lubię spotkania z ludźmi i nie miałabym nic przeciwko randkom, ale oni od razu chcą się obściskiwać, łapać za ręce i nogi, całować, jeszcze przed spotkaniem potrafią nagabywać o buziaka. Nie cierpię... Bywali też nudziarze, żonaci amatorzy przygód, był jeden ewidentny burak. Jasne, że nie wszyscy są tacy, ale jeśli ja mam siedem metrów ziemi przerzucić, by wreszcie się dokopać do tego, co mi odpowiada, to dla mnie gra jest niewarta wysiłku. Zamiast kopać wolę poleżeć na leżaczku z zimnym radlerkiem i porządną ksiązką wink

182 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-07-09 12:33:06)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Wydaje mi się, że można spojrzeć na ten problem dwojako:
- czy komuś CHCE SIĘ kopać tyle tej ziemi przez tyle czasu, poświęcając tyle wysiłku, żeby potem zyskać, być może wymarzony skarb;
- poczucie, że sam ten "skarb" jest Ci do czegokolwiek potrzebny, razem ze wszystkimi "wspaniałościami" związanymi z czerpaniem z tego skarbu przyjemności. Zdecydowana większość ludzi, mających może i
  wątpliwości, ale wiedzących że do tego skarbu chcą trafić, będzie w stanie się poświęcić i kopać póki go nie znajdzie. Ja osobiście patrzę przede wszystkim przez ten drugi pryzmat: nie będę kopał za skarbem,
  skoro "to coś" dla mnie skarbem nie jest.

183 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-09 13:04:48)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
bagienni_k napisał/a:

nie będę kopał za skarbem, skoro "to coś" dla mnie skarbem nie jest.

Do końca nie wiem, co okaże się skarbem w moim życiu i wcale się za jakąś miłą niespodziankę nie obrażę. Z radością przyjmę prezent od losu, ale na kopanie szkoda mi energii i czasu. Wysiłek jest niewspółmierny do efektu, a moje doświadczenia mówią, że mnóstwo dobrych rzeczy samo do mnie przychodzi - nie trzeba szukać, wystarczy zauważyć i przyjąć. Marzy mi się się znaleźć skarb przy okazji, robiąc swoje. A może - skoro już operujemy przenośniami - w moim przydomowym ogródku wykopię przypadkiem skrzynkę złota? wink Jeśli ma być moja, to będzie.
A jak nie znajdę, to skarbów mam wiele, więc nie umrę bez tego jednego. Może czasem westchnę, że fajnie by było, ale za chwilę uraduje i zachwyci mnie coś innego.

184

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Otóż właśnie! I to się nazywa zdrowe podejście smile

185

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Witam. Nie nazwałabym tego wykorzystaniem seksualnym, z postu wynika, że Ty też tego chciałaś. A że tylko na tych dwóch dniach się skończyło to trudno. Swoją drogą ten facet to też jakiś dziwny, Ja jak by mi się ktoś nie podobał to pojechałabym z powrotem w swoje strony i powiedziałabym wprost, że nie  jest w moim typie. cóż pozostaje Ci tylko wyciągnąć wnioski na przyszłość i cieszyć się, że to gorzej się nie skończyło. Ja na Twoim miejscu więcej bym się tym nie zadręczała tylko zajęła czymś ciekawym.

186

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Piegowata'76 napisał/a:

ale jeśli ja mam siedem metrów ziemi przerzucić, by wreszcie się dokopać do tego, co mi odpowiada, to dla mnie gra jest niewarta wysiłku. Zamiast kopać wolę poleżeć na leżaczku z zimnym radlerkiem i porządną ksiązką wink
(...)
Do końca nie wiem, co okaże się skarbem w moim życiu i wcale się za jakąś miłą niespodziankę nie obrażę. Z radością przyjmę prezent od losu, ale na kopanie szkoda mi energii i czasu. Wysiłek jest niewspółmierny do efektu, a moje doświadczenia mówią, że mnóstwo dobrych rzeczy samo do mnie przychodzi - nie trzeba szukać, wystarczy zauważyć i przyjąć. Marzy mi się się znaleźć skarb przy okazji, robiąc swoje. A może - skoro już operujemy przenośniami - w moim przydomowym ogródku wykopię przypadkiem skrzynkę złota? wink Jeśli ma być moja, to będzie.
A jak nie znajdę, to skarbów mam wiele, więc nie umrę bez tego jednego. Może czasem westchnę, że fajnie by było, ale za chwilę uraduje i zachwyci mnie coś innego.

A już myślałam, że tylko ja jestem takim leniuszkiem, któremu się nie chce latać za miłością i jej szukać, tylko woli zająć się swoimi sprawami licząc na to, że książę sam spadnie z nieba big_smile To znaczy pojawi się przy jakiejś okazji, nieszukany, znienacka.

Syl napisał/a:

Chodzi o to, żeby pozwolić sobie na pełne poznanie siebie i podjęcie decyzji dopiero wtedy, gdy wiemy,co nami kieruje smile Być może wydaje nam się, że jesteśmy szczęśliwi z naszymi wyborami, ale nie dopuściliśmy do głosu pewnych emocji i nie przepracowaliśmy niektórych tematów lub zdarzeń

Właśnie z czymś takim od jakiegoś czasu wojuję. Próbuję rozeznać, czego tak naprawdę chcę i co jest dla mnie ważne. Świat pokazuje tyle różnych sprzecznych ze mną przekonań, że można oszaleć. Ale świadome pozostawanie w zgodzie z samym sobą jest bezcenne i bardzo uwalniające smile A poznawanie siebie to całkiem ciekawa przygoda.

187

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Hmm parę spraw trzeba troszkę sprostować wink Obecność mężczyzny i jego miłość nie jest nadrzędnym celem w moim życiu i całkowicie zgadzam się z Piegowatą - trzeba mieć swoje życie, własne pasje, pracę i robić to, co sprawia nam przyjemność, to jest oczywiste smile Te wszystkie kwestie są ważne zarówno wtedy, gdy jesteśmy sami, jak i z kimś. Nie wyobrażam sobie partnera bez pasji i pracy. Będąc w poprzednim związku, pracowałam i poświęcałam swojej największej pasji, największej radości życia około 4 godzin dziennie, zawsze też dbałam o siebie, swój rozwój, załatwiałam samodzielnie swoje sprawy, żyjąc w innym kraju i miałam świetnych znajomych. Jednocześnie, oprócz tego wszystkiego, ważna była dla mnie relacja z partnerem, dbanie o naszą relację, wspólne spędzanie czasu, rozmowy, bliskość fizyczna itk. U mnie jedno drugiego nie wyklucza, przeciwnie - jedno bez drugiego nie istnieje. Osobiście nie jestem też za tym, aby miłości szukać na siłę. Kilka miesięcy zrobiłam to po raz pierwszy, ale daleko mi było do desperacji. Dopiero po pół roku zdecydowałam się na spotkanie z kimś, przekładając spotkanie 2 razy, gdyż obowiązki w pracy postawiłam ponad tę znajomość. Każdy dzień mam wypełniony zadaniami, ale też wiem, co to znaczy cieszyć się drobnymi sprawami. W rzeczywistości to one są nam najbliższe, na wielkie radości można czekać latami smile Swojego szczęścia nie uzależniam od miłości, ponieważ nie mam wpływu na drugą osobę, więc byłoby to ryzykowne. Jednocześnie nie wstydzę się przyznać, że jest to dla mnie ważne. Długo nie interesowały mnie związki, gdyż najpierw chciałam ustabilizować swoje życie. I teraz osiągnęłam wszystko, na czym mi zależało i daje mi to radość i poczucie spełnienia. Jednak brakuje pewnego dopełnienia, kogoś, z kim można dzielić te radości, wolny czas, którego jest niewiele, ale dla ważnej osoby zawsze się znajdzie. Wspaniale byłoby dzielić z kimś swoją pasję lub dokądś wyjechać, cieszyć się fizyczną bliskością - zwyczajne, proste sprawy. I zupełnie nie oznacza to, że nie mogę bez tego żyć. Nie można żyć bez pracy i mieszkania, bez miłości fizycznie się przetrwa. Myślę nawet, że łatwiej byłoby mi żyć bez faceta niż mojej pasji.

Jeszcze co do wymagań - mam duże, ale nie tylko wobec przyszłego partnera, ale przede wszystkim wobec siebie. Nie oczekuję niczego, czego sama nie oferuję. Nie potrzebuję nikogo do zabezpieczenia mnie pod względem materialnym lub do opiekowania się mną. Miło jest mieć jednak kogoś, z kim można budować wspólną przyszłość, dzielić się swoimi przeżyciami. Nie uważam, żeby takie podejście było niezdrowe smile

Bagiennik, nie chciałam, żeby moje słowa zostały przez Ciebie odebrane jako nakłanianie do czegokolwiek czy brak akceptacji dla Twojego wyboru. Tak, jak pisałam - jeśli czujesz, że tak jest dobrze, to nie zmieniaj niczego. Po prostu mam takie podejście, że warto poznać siebie mimo wszystko, nie uciekać przed swoimi obawami i uczuciami, ale zmierzyć się z nimi i być bardziej wszystkiego świadomym. To jest oczywiście psychicznie obciążające, ponieważ trzeba spojrzeć w głąb siebie i wykopać nieprzyjemne sprawy. Ale nie trzeba tego robić - trzeba natomiast żyć w zgodzie ze sobą. Pod tym względem kolejny raz zgadzam się z Umajoną smile

Miłość nie jest mi potrzebna jako źródło szczęścia, ale jako dopełnienie do szczęścia, które już mam. Bez związku też smutna nie jestem - przede wszystkim dlatego, że nie mam na to czasu, a poza tym nie mam skłonności do długotrwałego złego samopoczucia. Podejście do odczuwania szczęścia jest bardzo subiektywne. Żadne to szczęście, które szybko mija lub które po czasie przyczynia się do cierpienia. To, co daje szczęście, może sprawić jednocześnie przykrość. To samo może być jednocześnie darem i przekleństwem. Najpiękniejszy dzień w życiu może być początkiem największego cierpienia, o którym w tym dniu jeszcze nie wiemy. Jeśli coś daje nam szczęście, a potem to tracimy i tęsknimy, to lepiej byłoby nigdy tego szczęścia nie zaznać. Co człowiek, to inne spojrzenie na szczęście i nie tylko >(

Facet z ostatniego spotkania znał moje podejście do seksu, wiedział, że nie interesuje mnie jednorazowa przygoda, dlatego jego zachowanie uważam za nieuczciwe, a ja gier w relacjach nie toleruję, sama w takich sytuacjach jestem szczera i nie wyobrażam sobie zrobić komuś przykrość tylko dlatego, że mi się wizualnie nie spodobał lub dla własnej przyjemności. Wiele jego zachowań było dziwnych. Oczywiście powinien powiedzieć wprost, że nie chce niczego więcej poza seksem, ale dobrze wiedział, że wtedy tego seksu by nie było - tym bardziej mam pewność co do jego intencji i tego, że był świadomy mojego podejścia. Z tego spotkania wnioski wyciągnęłam, nabrałam dystansu i chłodnego spojrzenia - mogę już powiedzieć, że to przeszłość i nie rozmyślam już o tym, co się wydarzyło. Tak naprawdę nic nie powinno nas dziwić w relacjach międzyludzkich smile Pies nie przymila się do człowieka, czując jednocześnie niechęć do niego. A jeśli człowieka lubi, to nie dystansuje się w obawie, że okaże zbyt dużo miłości - po prostu ją okazuje. Tylko my potrafimy tak komplikować nasze relacje.

188

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Otóż to! W tym wszystkich trzeba właśnie CZUĆ, że czegoś nam brakuje, tego dopełnienia i brakującego kawałka. Jeśli tylko mam pewność, że chcemy go uzupełnić i mamy dla niego miejsce, to czemu nie? smile Cały szkopuł w tym, kiedy czujemy, że wszystko co mamy, nam wystarcza lub też wiemy, że szukamy szczęścia i spełnienia w zupełnie czymś innym i tylko w tym. Kiedy w życiu nie ma miejsca na pewne elementy lub decydujemy się z nich zrezygnować, wiedząc, że pewne aspekty będą kłopotliwe lub niewygodne. W tym momencie czuję, że mogę się zmierzyć ze swoimi słabościami i poznać moją naturę, ale na pewno nie po to, żeby na siłę sobie udowodnić, ze jednak tego związku potrzebuję, żeby dopełnić moje życie,kiedy jest ono już zapełnione lub wiem, że zapełnię go całkiem czym innym. Ktoś mógłby powiedzieć, że wystarczy poczekać aż samo przyjdzie , albo jak już przyjdzie to tak trzaśnie, że się nie pozbieram..Tymczasem już kilka razy miałem tak, że unikałem świadomie bliskiego kontaktu czy spotkań sam na sam, żeby się nie zaangażować, bo wtedy życie wywróci się do góry nogami tak, że potem już nie będzie odwrotu. Niech się wywraca i z tysiąc razy, byle np w kwestiach zawodowych.

P.S. Nauczyciel to zdecydowanie absorbująca i czasochłonna praca, wiem, bo mam w rodzinie kilku i czasami mają dość smile

189 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-10 10:25:48)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
Syl napisał/a:

Żadne to szczęście, które szybko mija lub które po czasie przyczynia się do cierpienia. To, co daje szczęście, może sprawić jednocześnie przykrość. To samo może być jednocześnie darem i przekleństwem. Najpiękniejszy dzień w życiu może być początkiem największego cierpienia, o którym w tym dniu jeszcze nie wiemy. Jeśli coś daje nam szczęście, a potem to tracimy i tęsknimy, to lepiej byłoby nigdy tego szczęścia nie zaznać. Co człowiek, to inne spojrzenie na szczęście i nie tylko.

Ja mam inne zdanie na temat szczęścia: "Zaiste, cokolwiek się zdarzy, ta jedna godzina pełna była słońca" (Ezra Pound).
Oczywiście, że nie rzucam się w sytuacje z góry skazane na kłopoty, niebezpieczne, ale jeśli już coś mi się przydarzyło, a skończyło się - nie żałuję. Dobre wspomnienia już ze mną zostaną.
Nie wierzę w szczęście permanentne i nieustające, wręcz uważam, że chwile smutku, rozpaczy są równie cenne, bo dają nam odniesienie do radosnych uczuć, dają pełnię człowieczeństwa ("kto nie dotknął ziemi ni razu..."). Dla mnie szczęście to raczej ogólny bilans, takie podsumowanie życia. Moje jest szczęśliwe, choć bywa mi w nim smutno i do d...y. Szczęście to przede wszystkim emocje, a te są subiektywne, zmienne i często przelotne. To taka zwykła radość życia i zadowolenie. No i sposób patrzenia na świat.

A miłość? Już nieraz pisalam: ludzie strasznie to pojęcie zawężają. Miłość przecież czuje się nie tylko do partnera. Można czuć miłość do życia, do zwierząt, dzieci, można z miłością oddawać się pasjom czy kontemplować górski krajobraz.
Więc ja bez miłości życia sobie nie wyobrażam, ale na szczęście mam jej w życiu pełno, bo miłość po prostu jest, istnieje. Nie zabraknie mi jej.
Hmmm... jestem czasami gotowa postawić znak równości między szczęściem a miłością, bo w takich chwilach, gdy np. sączę kawę przed domem w cudowny letni ranek, czuję jedno i drugie. Egzaltowanie zabrzmi, ale kocham niebo nade mną, słoneczne ciepło i przeciągającego się leniwie psa sąsiadów. smile

W tej sytuacji facet, to po prostu jeszcze jedna cegiełka do szczęścia. Owszem ważna, ale bez niej moja budowla się nie zawali.

190

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Własnie smile Wydaje mi się, że podejście bliższe rozumowaniu Autorki dotyczy raczej sytuacji czy stanu idealnego, czy wręcz utopijnego. Byłoby super, gdyby tak było, ale wszyscy wiemy, że tak nie będzie. Dlatego bliższe rzeczywistości jest wersja alternatywna, o której wspomina Piegowata'76. Jeśli zaakceptujemy w pełni fakt, że to naturalna kolej rzeczy, łatwiej jest nam się zmierzyć z takimi życiowymi potknięciami. Warto dostrzegać pozytywne aspekty takich potknięć.

191 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-10 10:51:57)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
bagienni_k napisał/a:

Otóż to! W tym wszystkich trzeba właśnie CZUĆ, że czegoś nam brakuje, tego dopełnienia i brakującego kawałka. Jeśli tylko mam pewność, że chcemy go uzupełnić i mamy dla niego miejsce, to czemu nie? smile Cały szkopuł w tym, kiedy czujemy, że wszystko co mamy, nam wystarcza lub też wiemy, że szukamy szczęścia i spełnienia w zupełnie czymś innym i tylko w tym. Kiedy w życiu nie ma miejsca na pewne elementy lub decydujemy się z nich zrezygnować, wiedząc, że pewne aspekty będą kłopotliwe lub niewygodne. W tym momencie czuję, że mogę się zmierzyć ze swoimi słabościami i poznać moją naturę, ale na pewno nie po to, żeby na siłę sobie udowodnić, ze jednak tego związku potrzebuję, żeby dopełnić moje życie,kiedy jest ono już zapełnione lub wiem, że zapełnię go całkiem czym innym. Ktoś mógłby powiedzieć, że wystarczy poczekać aż samo przyjdzie , albo jak już przyjdzie to tak trzaśnie, że się nie pozbieram..Tymczasem już kilka razy miałem tak, że unikałem świadomie bliskiego kontaktu czy spotkań sam na sam, żeby się nie zaangażować, bo wtedy życie wywróci się do góry nogami tak, że potem już nie będzie odwrotu. Niech się wywraca i z tysiąc razy, byle np w kwestiach zawodowych.

P.S. Nauczyciel to zdecydowanie absorbująca i czasochłonna praca, wiem, bo mam w rodzinie kilku i czasami mają dość smile

Ja tam wcale nie chcę, żeby mnie "trzasnęło". Bez obrazy, ale to wydaje mi się dobre dla nastolatków, tym karmią nas te wszystkie harlequiny. Chcę uczucia, które dojrzewa spokojnie i bezpiecznie, które jest ciepłe, spokojne i wesołe. Na oślep w związek nie wskoczę.
A co do tej całej "iluzji szczęścia", społeczeństwo ochoczo nam wmawia jeden i jedynie sluszny model Stąd - głupie dla mnie, sorry - gadanie, że bez związku nie można być szczęśliwym, że jeśli uważasz inaczej, to coś z tobą nie tak.
A przecież można całkiem dobrze realizować się na inne sposoby, tylko trzeba w to wierzyć, odważyć się, nie trzymać się kurczowo tego jedynego schematu.



Bagiennik, jednak trochę zastanawia mnie Twoja obawa przed wywracaniem swojego życia do góry nogami. Z drugiej strony rozumiem, że ktoś lubi swoje obecne życie i nie ma ochoty go zmieniać. Ja tak w pewnej mierze też mam, na przykład nie wyobrażam sobie wyprowadzki na drugi koniec Polski dla mężczyzny (nie zakładam że nigdy, ale to nigdy, ale jednak wolę nie).

192 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-07-10 11:04:29)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Dlatego zawsze powtarzam, że dla mnie takie nagłe i niespodziewane uderzenia "pioruna" w postaci nagłego zauroczenia kojarzą się bardziej z nastoletnimi wyobrażeniami o miłości i związku a nie dojrzałym pojmowaniem relacji miedzy dwojgiem dorosłych ludzi. Natomiast, jak mówiłem, mogę sobie to życie wywrócić całkiem, ale na pewno nie specjalnie dla drugiego człowieka i jakiegoś tam "uczucia", czy bardziej hormonalnej burzy, która we mnie chwilowo szaleje, bo kto rozsądny rzuca wszystko z miejsca dla innej osoby i ciągnie na drugi koniec kraju? W przypadku pracy czy rozwoju zawodowego, daje mi to jakieś perspektywy a związek może się równie dobrze skończyć za niedługo. Sam fakt, że podejmując taką decyzję, nie bierze się pod uwagę nic więcej, poza chęcią przebywania blisko tej osoby, już dobrze nie wróży, bo to zwykłe zaślepienie i nic więcej.

193 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-10 11:46:35)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Znam taki przypadek. Koleżanka, która szukając lepszej pracy wyjechała z rodzinnego miasta, dla faceta tę pracę rzuciła i wróciła. On jest mobilny, pracuje w delegacjach i spokojnie mógłby dojeżdżać do niej w tym drugim mieście, a jednak usilnie ją namawiał, obiecując, że ją utrzyma w razie nieznalezienia przez nią pracy. No i ona wróciła, a pracy aktualnie nie ma. On jest człowiekiem uczciwym, zaufanie też piękna rzecz, ale ja na jej miejscu  nie złożyłabym tak bezkrytycznie swego losu w ręce drugiego człowieka. On mniej miał do stracenia i uważam, że to raczej on powinien się przeprowadzić, miał mniej do stracenia. No, właśnie - jego życie nie przewróciłoby się tak jak jej. Tu wygrała jego wygoda, niestety.
No, ale - nie mój cyrk, nie moje małpy. Ja nie wróciłabym, choćby związku miało nie być.

Nie wyobrażam sobie też wywracania życia własnemu synowi, za którego wciąż jeszcze jestem odpowiedzialna. Przeraża mnie, gdy obserwuję, jak niektórzy nie liczą się z dziećmi. Ja byłam dzieckiem "na walizkach", zmieniającym szkoły i środowiska,wiem, czym to pachnie i swojemu tego nie zrobię dla żadnego faceta. Nie jest do dla mnie poświęcenie ani cierpiętnictwo, ale kwestia priorytetów.

194

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania
bagienni_k napisał/a:

Dlatego zawsze powtarzam, że dla mnie takie nagłe i niespodziewane uderzenia "pioruna" w postaci nagłego zauroczenia kojarzą się bardziej z nastoletnimi wyobrażeniami o miłości i związku a nie dojrzałym pojmowaniem relacji miedzy dwojgiem dorosłych ludzi. Natomiast, jak mówiłem, mogę sobie to życie wywrócić całkiem, ale na pewno nie specjalnie dla drugiego człowieka i jakiegoś tam "uczucia", czy bardziej hormonalnej burzy, która we mnie chwilowo szaleje, bo kto rozsądny rzuca wszystko z miejsca dla innej osoby i ciągnie na drugi koniec kraju? W przypadku pracy czy rozwoju zawodowego, daje mi to jakieś perspektywy a związek może się równie dobrze skończyć za niedługo. Sam fakt, że podejmując taką decyzję, nie bierze się pod uwagę nic więcej, poza chęcią przebywania blisko tej osoby, już dobrze nie wróży, bo to zwykłe zaślepienie i nic więcej.

No ale co Ci tak zależy,  tak Cię podczytuę, zwykle piszesz, że nie rozumiesz dlaczego ludzie robią pod wpływe uczuć pewne rzeczy, dlaczego zachowują  się w związkach tak czy inaczej, dlaczego usilnie poszukują partnera podczas, gdy Tobie jest dobrze jak jest, nie szukasz, nie gonisz, nie masz ciśnienia. I tak czytam i czytam i (bez obrazy) że tak jest dlatego, bo Ty szukasz tylko niezobowiązującego seksu i nie w głowie Ci relacje. Chodzić z kimś zamieszkać,  a już oświadczyć się nie do pomyślenia, ale jak się trafi seks, to czemu nie skorzystać . I to jest to dlaczego się nie mozecie na forum dogadać. Przyznam na początku myśałam, ze może jesteś aseksualny, nie czujesz po prostu pociągu, albo, ze jesteś,. bo ja wiem po 3 letnim związku, zostałeś rzucony, bardzo to przeżywasz, ludzie różnie reagują czasami zamykają się na związki na długie lata - myślałam, ze to coś w ten deseń. A Ty po prostu oczekujesz od kobiety tylko seksu, nic zwięcej. To było napisać od razu, związki mnie nie interesują, szukam tylko seksu, a;e niech zadna nie oczekuje, ze będzie coś wiecej. To nic złego tylko trzeba mówić w prost. Tego elementu mi  brakowało. Tzn to nic złego takie podejście, ale trzeba być szczerym i pisać wprost, anie naokoło. A jak jest kobieta to powiedzieć w prost, że nie wykluczasz, że te spotkania skończą się tylko na łóżku, bo Tobie jest dobrze tak, jak jest, ale seksem nie pogardzisz. Tylko wtedy jest niebezpieczeństwo, że żadna kobieta przy zdrowych zmysłach się na to nie zgodzi (no może znudzona mężatka, albo singielka, która szuka też jedynie seksu). A takie  gadanie, że nie zakładasz, że relacja się przekształci w coś więcej - to tylko mydlenie oczu drugiej osobie i zawsze lepiej brzmi. Bez obrazy, bo jak mówię to nic złego, ale trzeba mówić wprost.

195 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-07-10 12:29:16)

Odp: Rozczarowanie podczas spotkania

Mnie kiedyś jeden pan powiedział wprost, że "nie będzie ściemniał", o związku nie myśli. Doceniam uczciwość, ale wiem, że gdybym nie poruszyła sprawy, mogłoby się skończyć standardowo, bo podobał mi się: a więc moje angażowanie się i zawód. To była dla mnie lekcja, by się nie "czaić", rozmawiać, pytać, nie bać się tego.
Niektórym panom pewnie wygodniej, gdy kobieta nie pyta. Niektórym po prostu nie przychodzi to do głowy, bo skoro na to poszła, to chyba wiedziała, co robi, skoro oni myślą tak czy siak, to skąd mają wiedzieć, że ona myśli inaczej?
One oczekują, że on się nad nimi pochyli, zaopiekuje, odgadnie ich pragnienia, a oni, że dla niej będzie jasne to samo, co dla nich smile
Ja bym też chciała, żeby pewne rzeczy były oczywiste, ale niestety, nie jest to jasne dla wszystkich. Dla własnego dobra warto to uwzględnić.

P.S Ja odnoszę wrażenie, że Bagiennik niczego nie szuka, po prostu żyje, a jak mu się przydarzy coś, co dzieje się za obopólną zgodą, to nie ma nic przeciwko.
W sumie zdrowo i uczciwie.

Posty [ 131 do 195 z 277 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ZWIĄZEK NA ODLEGŁOŚĆ, MIŁOŚĆ PRZEZ INTERNET » Rozczarowanie podczas spotkania

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2023