Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Strony 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 278 ]

Temat: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Do tej pory nie za wiele o tym myślałam.
Od kilkunastu miesięcy jednak jak widze bobasa to mi się japa śmieje. Czytam fora ciążowo-dzieciowe właściwie nie wiem po co w tym momencie... normalnie szał, czuję że bardzo chciałabym mieć dzieci i że jak ich nie będę miała już , zaraz to będę mocno nieszczęśliwa.


Powiedziałam o tym mojemu partnerowi... i jest problem. Kiedyś nie wykluczał tego że będziemy mieć dzieci, ale trzeba mieć własne mieszkanie dobre prace, poukładane życie
Teraz on powiedział, że nie chce sprowadzać dzieci na ten przeludniony i niezbyt dobry świat. Że tyle rzeczy może nie wyjść ... zdarzyć się jakieś nieszczęście. On miał "zimną" matkę i dzieciństwa nie wspomina dobrze. Teraz jest typem człowieka, który lubi miec dni takie same, spędzone w domu  i bez zakłóceń, ale też uważam, że byłby dobrym ojcem.

Jesteśmy razem 15 lat, jest nam dobrze, bardzo dobrze. Szanujemy się i kochamy. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Gdy podejmuję  temat dzieci to słyszę kategoryczne nie z wyżej wymienionych powodów.

Nie wiem co robić....

1. zerwać choć kocham ? nie wyobrażam sobie - jesteśmy razem prawie pół życia i go mocno kocham nie wyobrażam sobie życia z inną osobą + nie mam już na to czasu (34 lata)
2. marudzić i argumentować aż do znudzenia tematu ? - nie wygrałam żadnej dyskusji do tej pory, brakuje mi argumentów już i czasami po prostu zaczynam z bezsilnośic płakać lub krzyczeć
3. pogodzić się z tym, że nie będę miała dzieci
4. zajść w ciążę bez jego pozwolenia ... (odstawić tabletki - cios poniżej pasa) - proszę mnie nie linczować to myśl, która pojawia się coraz częściej po przegranej dyskusji i myśl, że jakby coś się między nami popsuło to wezmę wszystkie konsekwencje na siebie byleby mieć dziecko.... takie mam myśli.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Znalazłam jeden argument, dla którego chcesz mieć dziecko: będzie ono odpowiedzialne za Twe szczęście. To kiepska perspektywa dla potencjalnego dziecka.

Z czterech rozwiązań tylko trzecie ma sens.

3

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Musztarda1986 napisał/a:

Do tej pory nie za wiele o tym myślałam.
Od kilkunastu miesięcy jednak jak widze bobasa to mi się japa śmieje. Czytam fora ciążowo-dzieciowe właściwie nie wiem po co w tym momencie... normalnie szał, czuję że bardzo chciałabym mieć dzieci i że jak ich nie będę miała już , zaraz to będę mocno nieszczęśliwa.


Powiedziałam o tym mojemu partnerowi... i jest problem. Kiedyś nie wykluczał tego że będziemy mieć dzieci, ale trzeba mieć własne mieszkanie dobre prace, poukładane życie
Teraz on powiedział, że nie chce sprowadzać dzieci na ten przeludniony i niezbyt dobry świat. Że tyle rzeczy może nie wyjść ... zdarzyć się jakieś nieszczęście. On miał "zimną" matkę i dzieciństwa nie wspomina dobrze. Teraz jest typem człowieka, który lubi miec dni takie same, spędzone w domu  i bez zakłóceń, ale też uważam, że byłby dobrym ojcem.

Jesteśmy razem 15 lat, jest nam dobrze, bardzo dobrze. Szanujemy się i kochamy. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Gdy podejmuję  temat dzieci to słyszę kategoryczne nie z wyżej wymienionych powodów.

Nie wiem co robić....

1. zerwać choć kocham ? nie wyobrażam sobie - jesteśmy razem prawie pół życia i go mocno kocham nie wyobrażam sobie życia z inną osobą + nie mam już na to czasu (34 lata)
2. marudzić i argumentować aż do znudzenia tematu ? - nie wygrałam żadnej dyskusji do tej pory, brakuje mi argumentów już i czasami po prostu zaczynam z bezsilnośic płakać lub krzyczeć
3. pogodzić się z tym, że nie będę miała dzieci
4. zajść w ciążę bez jego pozwolenia ... (odstawić tabletki - cios poniżej pasa) - proszę mnie nie linczować to myśl, która pojawia się coraz częściej po przegranej dyskusji i myśl, że jakby coś się między nami popsuło to wezmę wszystkie konsekwencje na siebie byleby mieć dziecko.... takie mam myśli.


On może stać się ojcem za 10, 20 i więcej lat.
Tobie zostało  lat na tę możliwość już  niewiele.
Jeżeli czujesz, że dałabyś radę udźwignąć samotne macierzyństwo to nie ma co się zastanawiać tylko zaserwować ten cios poniżej pasa.
Niech się dzieje co chce.

4

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Musztarda1986 napisał/a:

Do tej pory nie za wiele o tym myślałam.
Od kilkunastu miesięcy jednak jak widze bobasa to mi się japa śmieje. Czytam fora ciążowo-dzieciowe właściwie nie wiem po co w tym momencie... normalnie szał, czuję że bardzo chciałabym mieć dzieci i że jak ich nie będę miała już , zaraz to będę mocno nieszczęśliwa.


Powiedziałam o tym mojemu partnerowi... i jest problem. Kiedyś nie wykluczał tego że będziemy mieć dzieci, ale trzeba mieć własne mieszkanie dobre prace, poukładane życie
Teraz on powiedział, że nie chce sprowadzać dzieci na ten przeludniony i niezbyt dobry świat. Że tyle rzeczy może nie wyjść ... zdarzyć się jakieś nieszczęście. On miał "zimną" matkę i dzieciństwa nie wspomina dobrze. Teraz jest typem człowieka, który lubi miec dni takie same, spędzone w domu  i bez zakłóceń, ale też uważam, że byłby dobrym ojcem.

Jesteśmy razem 15 lat, jest nam dobrze, bardzo dobrze. Szanujemy się i kochamy. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Gdy podejmuję  temat dzieci to słyszę kategoryczne nie z wyżej wymienionych powodów.

Nie wiem co robić....

1. zerwać choć kocham ? nie wyobrażam sobie - jesteśmy razem prawie pół życia i go mocno kocham nie wyobrażam sobie życia z inną osobą + nie mam już na to czasu (34 lata)
2. marudzić i argumentować aż do znudzenia tematu ? - nie wygrałam żadnej dyskusji do tej pory, brakuje mi argumentów już i czasami po prostu zaczynam z bezsilnośic płakać lub krzyczeć
3. pogodzić się z tym, że nie będę miała dzieci
4. zajść w ciążę bez jego pozwolenia ... (odstawić tabletki - cios poniżej pasa) - proszę mnie nie linczować to myśl, która pojawia się coraz częściej po przegranej dyskusji i myśl, że jakby coś się między nami popsuło to wezmę wszystkie konsekwencje na siebie byleby mieć dziecko.... takie mam myśli.

Czyli twoj partner zmienił zapatrywania na posiadanie dziecka w czasie trwania związku? To trochę jak zupełna zmiana reguł gry, podczas gdy gra juz sie toczy w najlepsze.

5

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Wielokropek napisał/a:

Znalazłam jeden argument, dla którego chcesz mieć dziecko: będzie ono odpowiedzialne za Twe szczęście. To kiepska perspektywa dla potencjalnego dziecka.

Z czterech rozwiązań tylko trzecie ma sens.

NIe. Oprócz mojego egoistycznego "chciałabym mieć" jest jeszcze: dałabym wszystko co najlepsze, bawiła się, pokazywała świat, kochała i dbała.

Zawsze wiedziałam, że dzieci to nie chop siup, tylko trzeba już być odpowiedzilnym człowiekiem , żeby mu coś przekazać i dać odpowiednie warunki.

6

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Salomonka napisał/a:

Czyli twoj partner zmienił zapatrywania na posiadanie dziecka w czasie trwania związku? To trochę jak zupełna zmiana reguł gry, podczas gdy gra juz sie toczy w najlepsze.

Tak. W ostatnich 3 latach, kiedy to wreszcie zaczeliśmy finansowo lepiej żyć.

Gdy miałam 21 lat i przez kilka dni myślałam, że wpadliśmy to ja byłam zrozpaczona wtedy (bo studia i brak pracy i mieszkania), a on twierdził "że wszystko będzie dobrze i poradzimy sobie "

7 Ostatnio edytowany przez Musztarda1986 (2020-05-02 11:20:57)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Kleoma napisał/a:
Musztarda1986 napisał/a:

Do tej pory nie za wiele o tym myślałam.
Od kilkunastu miesięcy jednak jak widze bobasa to mi się japa śmieje. Czytam fora ciążowo-dzieciowe właściwie nie wiem po co w tym momencie... normalnie szał, czuję że bardzo chciałabym mieć dzieci i że jak ich nie będę miała już , zaraz to będę mocno nieszczęśliwa.


Powiedziałam o tym mojemu partnerowi... i jest problem. Kiedyś nie wykluczał tego że będziemy mieć dzieci, ale trzeba mieć własne mieszkanie dobre prace, poukładane życie
Teraz on powiedział, że nie chce sprowadzać dzieci na ten przeludniony i niezbyt dobry świat. Że tyle rzeczy może nie wyjść ... zdarzyć się jakieś nieszczęście. On miał "zimną" matkę i dzieciństwa nie wspomina dobrze. Teraz jest typem człowieka, który lubi miec dni takie same, spędzone w domu  i bez zakłóceń, ale też uważam, że byłby dobrym ojcem.

Jesteśmy razem 15 lat, jest nam dobrze, bardzo dobrze. Szanujemy się i kochamy. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Gdy podejmuję  temat dzieci to słyszę kategoryczne nie z wyżej wymienionych powodów.

Nie wiem co robić....

1. zerwać choć kocham ? nie wyobrażam sobie - jesteśmy razem prawie pół życia i go mocno kocham nie wyobrażam sobie życia z inną osobą + nie mam już na to czasu (34 lata)
2. marudzić i argumentować aż do znudzenia tematu ? - nie wygrałam żadnej dyskusji do tej pory, brakuje mi argumentów już i czasami po prostu zaczynam z bezsilnośic płakać lub krzyczeć
3. pogodzić się z tym, że nie będę miała dzieci
4. zajść w ciążę bez jego pozwolenia ... (odstawić tabletki - cios poniżej pasa) - proszę mnie nie linczować to myśl, która pojawia się coraz częściej po przegranej dyskusji i myśl, że jakby coś się między nami popsuło to wezmę wszystkie konsekwencje na siebie byleby mieć dziecko.... takie mam myśli.


On może stać się ojcem za 10, 20 i więcej lat.
Tobie zostało  lat na tę możliwość już  niewiele.
Jeżeli czujesz, że dałabyś radę udźwignąć samotne macierzyństwo to nie ma co się zastanawiać tylko zaserwować ten cios poniżej pasa.
Niech się dzieje co chce.

Tak, dałabym radę.

Choć w głębi bardzo bym chciała pełnej i kochającej się rodziny. I to z nim. Czyli chcę wszystkiego.

Myślę że problem jest w tym, że ja bym chciała żeby moje życie trochę się "powywracało do góry nogami" (co jest związane z pojawieniem się dzieci), a on jest bardzo zadowolony z tego co ma (spokój, czas na hobby), a te argumenty ze złym swiatem są po to, żeby to "wznioślej" brzmiało. Bo pod żadnym innym względem nie objawia strachu/niechęci do świata.

8 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-05-02 11:23:48)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Dzisiaj go kochasz. Za jakiś czas ta miłość może się wypalić a pozostanie żal, że zadecydował za was oboje, za ciebie, jak ma wyglądać wasze życie, twoje życie i ty na to się pokornie zgodziłaś.

Żal i pustka.

9

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Kleoma napisał/a:

Dzisiaj go kochasz. Za jakiś czas ta miłość może się wypalić a pozostanie żal, że zadecydował za was oboje, za ciebie, jak ma wyglądać wasze życie, twoje życie i ty na to się pokornie zgodziłaś.

Żal i pustka.


Dziękuję Kleoma. Umacniasz mnie w myśli, ku której najbardziej się skłaniałam. Ja już chyba zdecydowałam tak jak piszesz...

Mam nadzieję, że wszystko wyjdzie dobrze, ale jeśli nie.... to będzie trochę tak, że ja zdecydowałam jak ma wyglądać jego życie. Dlatego mam ogromne wyrzuty sumienia z powodu takich myśli.


Kiedyś długo namawiałam na przygarnięcie kota ze schroniska, nie miałam w nim poparcia (bo to zbyt  wielka zmiana w życiu) , po wielu tygodniach zastanawiania się wziełam kotkę i teraz jest wniebowzięty smile jejku--> ja wiem, że dzieci kochałabym na zabój, ale strach mnie ogarnia czy on też ...Czuję że tak. Przykład z kotem (wiem brzmi to porównanie b. źle) -pokazuje że tak, ale ryzyko jest, że jednak nie ... i nie będzie szczęśliwej rodziny.... sad

10

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Z jednej strony kobieta, która po kilkunastu latach szczęśliwego związku oznajmia, że chce mieć dziecko.
Z drugiej strony mężczyzna, który po kilkunastu latach szczęśliwego związku oznajmia, że nie chce mieć dziecka.
Co z tym zrobić? Z pozoru sytuacja bez dobrego, satysfakcjonującego oboje, rozwiązania.
Powiedzieli oboje:
Ona - bo bez dziecka będzie nieszczęśliwa
On - bo "nie chce sprowadzać dzieci na ten przeludniony i niezbyt dobry świat".

Poprosiłabym każdego o sformułowanie swych motywów (potrzeb), czyli odpowiedź na pytanie 'Dlaczego?'. Dlaczego ona bez dziecka będzie nieszczęśliwa? Dlaczego on nie chce sprowadzać dzieci... ? A później zaproponowałabym poszukanie odpowiedzi "Co możemy zrobić, by zaspokoić nasze potrzeby?"

I jeszcze jedno. Zaproponowałabym kobiecie, by pomyślała o potencjalnym dziecku. Czy planowanie samotnego rodzicielstwa jest - dla dziecka - dobrym rozwiązaniem? Czy to, że związek się nie rozpadnie, a mąż wychowywać będzie dziecko, którego nie chciał, będzie dla dziecka dobre?
Argument "Dam sobie radę" jest kiepski. Bo dziecku nie chodzi o to, by matka "dawała sobie radę".



Podjęłaś już decyzję. Współczuję. I tobie, i jeszcze mężowi, i potencjalnemu dziecku.

11 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-05-02 11:50:45)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Gdy w związku nie ma jednomyślności to zawsze ktoś będzie "poszkodowany".
Jednak ostateczna decyzja o posiadaniu potomstwa powinna należeć do kobiety.
Bo jest ten pieprzony zegar biologiczny, który tylko kobietę dotyka.
Być może twój partner za kilka też doszedłby do wniosku, że jednak chce aby mu się świat przewrócił do góry nogami.
Tylko wtedy może już być dla ciebie za późno i nawet in vitro nie pomoże.
I co wtedy? Oboje będziecie pełni żalu, że coś przegapiliście.

12

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Wielokropek napisał/a:

Z jednej strony kobieta, która po kilkunastu latach szczęśliwego związku oznajmia, że chce mieć dziecko.
Z drugiej strony mężczyzna, który po kilkunastu latach szczęśliwego związku oznajmia, że nie chce mieć dziecka.
Co z tym zrobić? Z pozoru sytuacja bez dobrego, satysfakcjonującego oboje, rozwiązania.
Powiedzieli oboje:
Ona - bo bez dziecka będzie nieszczęśliwa
On - bo "nie chce sprowadzać dzieci na ten przeludniony i niezbyt dobry świat".

Poprosiłabym każdego o sformułowanie swych motywów (potrzeb), czyli odpowiedź na pytanie 'Dlaczego?'. Dlaczego ona bez dziecka będzie nieszczęśliwa? Dlaczego on nie chce sprowadzać dzieci... ? A później zaproponowałabym poszukanie odpowiedzi "Co możemy zrobić, by zaspokoić nasze potrzeby?"

I jeszcze jedno. Zaproponowałabym kobiecie, by pomyślała o potencjalnym dziecku. Czy planowanie samotnego rodzicielstwa jest - dla dziecka - dobrym rozwiązaniem? Czy to, że związek się nie rozpadnie, a mąż wychowywać będzie dziecko, którego nie chciał, będzie dla dziecka dobre?
Argument "Dam sobie radę" jest kiepski. Bo dziecku nie chodzi o to, by matka "dawała sobie radę".



Podjęłaś już decyzję. Współczuję. I tobie, i jeszcze mężowi, i potencjalnemu dziecku.

A co możemy zrobić żeby potrzeby obojga były zaspokojone??? Dzieci albo ich brak - to jest sytuacja zerojedynkowa.
Nie zastąpię tego karierą czy hobby bo to mam i nadal chcę dziecka. Jemu to na jakiś czas pozmienia porządek dnia (ale to te przecież mija a dzieci dorastają)

Sama sobie współczuję - bo się nie dogadujemy pod tym względem
Współczuję mężowi - bo postawię go w sytuacji złej (ale nie bez wyjścia - bo wyjście będzie miał)
Dziecku też współczuję - bo w momencie poczęcia nie będzie chciane przez wszystkich, a powinno być. Ale nie lepiej dać szansę na życie niż nie ... I sobie też... i moze mężowi...

13

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Na pewno trzeba brać pod uwagę, że on na wieść o ciąży  może się rozzłościć, przestać kochać, odejść, nie chcieć widzieć swojego dziecka, będzie robił to z łaski itd.
Jeśli to nastąpi to jeszcze większa pewność, że postąpiło się słusznie i dla kogoś takiego  nie warto było rezygnować ze swoich pragnień.

14

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Musztarda1986 napisał/a:

A co możemy zrobić żeby potrzeby obojga były zaspokojone??? (...)

Chcesz zbudować dom, zaczynając od dachu. Zobacz jaka Twa potrzeba stoi u podstaw chęci posiadania dziecka. Bycie szczęśliwą? Dobre żarty. Później mąż ma dojść do swych potrzeb. A później oboje - znaleźć kolejne odpowiedzi.


Charakterystyczne jest to, iż nie bierzesz pod uwagę męża. Chcesz znaleźć odpowiedź na wasze wspólne problemy tu, na forum, bez udziału męża. Jeśli znajdziesz, to będzie to Twoje rozwiązanie, nie męża. Ty - decyzję podjęłaś. On ma być - wybacz - nieświadomym dawcą spermy. Marzysz, by on pokochał dziecko. Być może tak się stanie. Być może nie. Ale co stanie się z fundamentem związku, z zaufaniem? Jak on będzie mógł Tobie dalej ufać, gdy oszukasz go w tak podstawowej sprawie? Powiesz mu "Wiedziałam lepiej"?



Twierdzisz, że jm wyjście będzie miał.
Nie będę tego komentowała.

15

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Wielokropek napisał/a:
Musztarda1986 napisał/a:

A co możemy zrobić żeby potrzeby obojga były zaspokojone??? (...)

Chcesz zbudować dom, zaczynając od dachu. Zobacz jaka Twa potrzeba stoi u podstaw chęci posiadania dziecka. Bycie szczęśliwą? Dobre żarty. Później mąż ma dojść do swych potrzeb. A później oboje - znaleźć kolejne odpowiedzi.


Charakterystyczne jest to, iż nie bierzesz pod uwagę męża. Chcesz znaleźć odpowiedź na wasze wspólne problemy tu, na forum, bez udziału męża. Jeśli znajdziesz, to będzie to Twoje rozwiązanie, nie męża. Ty - decyzję podjęłaś. On ma być - wybacz - nieświadomym dawcą spermy. Marzysz, by on pokochał dziecko. Być może tak się stanie. Być może nie. Ale co stanie się z fundamentem związku, z zaufaniem? Jak on będzie mógł Tobie dalej ufać, gdy oszukasz go w tak podstawowej sprawie? Powiesz mu "Wiedziałam lepiej"?



Twierdzisz, że jm wyjście będzie miał.
Nie będę tego komentowała.

Autorka wielokrotnie  przedstawiała swoje argumenty mężowi.
Nic to nie dało bo on ma swój argument o przeludnionym, głodującym świecie, którego nie da się obalić bo tak jest.
Ile by jeszcze rozmów z nim nie przeprowadziła to i tak nic nie wskóra bo on ma swoje wizje tego związku.
Czy autorka z powodu umierających z głodu ludzi gdzieś tam tysiące km dalej ma zrezygnować ze swoich pragnień, być nieszczęśliwa  i żyć  według opcji życiowych męża?
Ona chce wykonać krok naprzód.
I liczy się z konsekwencjami tego kroku.
Ma do tego prawo. Nie da się inaczej.

16

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Kleoma napisał/a:

(...) Czy autorka z powodu umierających z głodu ludzi gdzieś tam tysiące km dalej ma zrezygnować ze swoich pragnień, być nieszczęśliwa  i żyć  według opcji życiowych męża?
Ona chce wykonać krok naprzód.
I liczy się z konsekwencjami tego kroku.
Ma do tego prawo. Nie da się inaczej.

Gdzieś napisałam, że ma rezygnować ze swych pragnień?
Gdzieś napisałam, by nie wykonywała kroku naprzód?
Zwróciłam uwagę na to, iż nie tylko ona poniesie konsekwencje tego kroku naprzód, jeszcze mąż i potencjalne dziecko - także.

I "da się" inaczej.

17

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Wielokropek napisał/a:

Znalazłam jeden argument, dla którego chcesz mieć dziecko: będzie ono odpowiedzialne za Twe szczęście. To kiepska perspektywa dla potencjalnego dziecka.

Z czterech rozwiązań tylko trzecie ma sens.

To trzecie to :
3. pogodzić się z tym, że nie będę miała dzieci.

Jaka jest ta opcja aby można było wykonać krok naprzód?

Konkretnie wytłumacz, jak krowie na rowie.

18

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Rzeczywiście. Z czterech podanych przez autorkę rozwiązań tylko trzecie ma sens. Nie wycofuję się ze swej opinii, a nikt z nią zgadzać się nie musi. smile



Zaproponowałam też sposób rozwiązania problemu, opisałam wszystko, również z uwagą, że do tego "potrzebny" jest także mąż. Jedynie oni dwoje, wspólnie, mogą znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące ich oboje. Oni. Nikt inny.

19

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Aż się zdenerwowałam... Mam nadzieję, że źle zrozumiałam - czy Ty, autorko, chcesz bez wiedzy męża odstawić antykoncepcję, żeby zajść w ciążę, choć mąż tego nie chce? Przecież to dziecko nie będzie tylko Twoje, ale również JEGO. Piszesz, że on po urodzeniu dziecka będzie mógł zrobić, co będzie chciał. Ale to już zawsze będzie JEGO dziecko... Nie jakiś tam Twój bobas.

To, że takie zachowanie to oszustwo, to jedna sprawa. Ale mąż również może poczuć się przez Ciebie zgwałcony. Wyobraź sobie, że nie chcesz dziecka i facet siłą Cię gwałci, bo on to dziecko chce. Ty tego niby siłą nie zrobisz, tylko po cichu. Ale jak byś się czuła w takiej sytuacji?

20

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Wielokropek napisał/a:

Rzeczywiście. Z czterech podanych przez autorkę rozwiązań tylko trzecie ma sens. Nie wycofuję się ze swej opinii, a nikt z nią zgadzać się nie musi. smile



Zaproponowałam też sposób rozwiązania problemu, opisałam wszystko, również z uwagą, że do tego "potrzebny" jest także mąż. Jedynie oni dwoje, wspólnie, mogą znaleźć rozwiązanie satysfakcjonujące ich oboje. Oni. Nikt inny.


Sugerujesz więc, że ona powinna wmówić sobie, że dzieci są fuj, nieprzespane noce, rozstępy na brzuchu i może jej przejdzie chęć posiadania potomstwa?

Bo kolejna rozmowa z mężem raczej nic nie da.

Wtedy obydwoje będą usatysfakcjonowani, że osiągnęli porozumienie?

21

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Kleomo, proszę, przeczytaj to, co napisałam.
Niczego, z tego co mi przypisujesz, nie napisałam, niczego też nie sugerowałam.

22 Ostatnio edytowany przez Meliska21 (2020-05-02 14:37:53)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Wielokropek napisał/a:

Znalazłam jeden argument, dla którego chcesz mieć dziecko: będzie ono odpowiedzialne za Twe szczęście. To kiepska perspektywa dla potencjalnego dziecka.

Z czterech rozwiązań tylko trzecie ma sens.

Ciekawe jaki sens.
Pomijając fakt, że  kwestie posiadania dzieci ustala się przed ślubem, to uważam, że żadne rozwiązanie nie będzie uczciwe i dobre, bo któraś ze stron ucierpi i będzie pokrzywdzona. W tej kwestii nie ma półśrodków i rozwiązań pośrednich- to sytuacja zero-jedynkowa.
Argumenty o niesprowadzaniu dzieci na ten okrutny świat, to argumenty żadne, bo my jakoś na nim żyjemy i mamy się nieźle. To  zasłona dymna, dodawanie ideologii do wygodnictwa, przyzwyczajeń.  Lepszym argumentem i uczciwszym jest, ze po prostu nie chce się mieć dzieci,  bo nie chcę być rodzicem, bo nie chcę być za kogoś odpowiedzialny, bo to wydatek, bo to obowiązek i zburzenie dotychczasowego ustabilizowanego życia.
Kompletnie nie wiem, jak można zaspokoić potrzeby obydwojga, nie da się.  A skoro mąż kiedyś twierdził, że  chce mieć dzieci w przyszłosci, to on też jest nie w porządku i stawia ją przed faktem dokonanym, bo on zmienił zdanie.

23

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Skoro mąż się z czasem rozmyślił, masz prawo czuć się oszukana. Tu nie ma możliwości kompromisu, bo tak czy siak któreś z Was będzie rozczarowane. Ja bym po prostu odeszła od tego mężczyzny i dała sobie czas na poszukanie kogoś, kto ma podobne potrzeby. Jesteś chyba niewiele po 30-stce, więc jeszcze masz trochę czasu. Może się udać, choć nie musi... Ale z obecnym partnerem nie byłabyś szczęśliwa, godząc się na bezdzietność. Moim zdaniem warto spróbować.

24

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

To co planujesz jest nieuczciwe i nacechowane brakiem szacunku do męża, oraz zwykłym egoizmem. Odmawiasz mu decyzji w kwestii posiadania potomstwa i narażasz przyszłe dziecko na dorastanie w niepełnej rodzinie. Jeżeli byłabym mężczyzną i partnerka wykręciłaby mi taki numer, to byłby koniec związku.

Chcesz mieć bobasa, to znajdź mężczyznę, który też ma taką wizję przyszłości.

25

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Musztarda1986 napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Znalazłam jeden argument, dla którego chcesz mieć dziecko: będzie ono odpowiedzialne za Twe szczęście. To kiepska perspektywa dla potencjalnego dziecka.

Z czterech rozwiązań tylko trzecie ma sens.

NIe. Oprócz mojego egoistycznego "chciałabym mieć" jest jeszcze: dałabym wszystko co najlepsze, bawiła się, pokazywała świat, kochała i dbała.

Zawsze wiedziałam, że dzieci to nie chop siup, tylko trzeba już być odpowiedzilnym człowiekiem , żeby mu coś przekazać i dać odpowiednie warunki.

Nie wiem czy bawienie się, pokazywanie świata i dbanie to dobre powody do robienia dziecka.

26 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-02 14:50:23)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Chyba żadne z podanych rozwiązań nie zadowoli Was oboje. W każdym z nich albo Ty postawisz na swoim albo on na swoim. Zarówno Ty zmieniłaś zdanie co do macierzyństwa, jak i on się rozmyślił
co do bycia ojcem. Ty pragniesz być matką, poczuć to, co oznacza opieka nad bezbronną istotą on zaś podaje argumenty( zupełnie racjonalne, choc przykryte trochę naciąganymi faktami), dla których
rodzicielstwo nie jest dla niego. Jedno i drugie ma pełne prawo do trwania w swoich przekonaniach, dlatego usilne namawianie drugiej strony na zmianę, będzie tylko bezcelowym wysiłkiem.

27

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Hormony nie usprawiedliwiają tak podłego zachowania jak wrobienie kogoś kto nie chce w dzieciaka... Dzieci nie są dla każdego choć w praktyce większość kobiet możliwości biologiczne ma to jednak kierując się rozumem dochodzi do wniosku że lepiej z tych możliwości nie korzystać. Są też przypadki bez rozumu co sobie po prostu dzieciaka robią i liczą że jakoś to będzie.
Planując dziecko potrzebujesz dla niego ojca - to jest podstawa i tu powinnaś zacząć. Jeżeli się nie uda i będzie za późno to przynajmniej możesz później żyć ze spokojnym sumieniem że postąpiłaś uczciwie wobec wszystkich i siebie. Niby chcesz tutaj podejmować ostateczne kroki i udajesz odważną kobietę pewną swoich pragnień ale tak na prawdę wrabianie kogoś w niechciane dziecko to szczyt tchórzostwa. Bo liczysz na to że on się z tym jakoś pogodzi i jakoś to będzie. Masz odwagę to wyjdź ze swojego ciepłego gniazdka i zaryzykuj znalezienie kandydata na partnera, na ojca.... A no tak, to jest już ryzykowne więc raczej zostaniesz tam gdzie jesteś.

Może też powinnaś porozmawiać z samotnymi matkami jak godzą chęć bawienia, się i pokazywania świata z zapiepszaniem za dwóch.

28

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Meliska21 napisał/a:

Pomijając fakt, że  kwestie posiadania dzieci ustala się przed ślubem

Owszem, jeśli to wyprodukowanie dziecka ma nastąpić w ciągu 2, 3, 4,max 5 lat. A nie lat 15, bo przez 15 lat człowiek i jego priorytety zmieniają się totalnie.

Wrobienie faceta w dzieciaka, to rzecz gorsza od zdrady.

29

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Meliska21 napisał/a:

Ciekawe jaki sens. (...)

Z czterech przez autorkę (nie przeze mnie) zaproponowanych rozwiązań tylko to jedno ma najmniej minusów. Tak. Wiem, to moja opinia.



Związek autorki trwa 15 lat, w tym czasie oboje, i ona, i on zmienili swe zdanie co do posiadania dzieci. Kto kogo oszukał? I czy rzeczywiście?

30 Ostatnio edytowany przez Musztarda1986 (2020-05-02 16:36:57)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

widzę że zdania mocno podzielone

odejść nie odejdę , bo kocham, a dziecko chciałabym mieć tylko z jego genami. Nie wyobrażam sobie innego kandydata na meza/ojca. Więc nawet jak zostanę sama - to chcę być sama do końca zycia

pogodzić się raczej nie pogodzę - bo juz teraz czuję pustkę a co będzie za kilka lat? depresja? samobójstwo? niechęć do świata?

wierzę że jeszcze kilka miesięcy prób, negocjowania i pokazywania że nasze zycie nie byłoby gorsze z dzieckiem i nadajemy się na rodziców coś zmieni - wnerwia mnie że każda zmiana w naszym życiu musi się odbywać w taki cięzki sposób , podejrzewam, że ma spektrum autyzmu ...

ale czuję ogromną presję, bo zegar, bo nie wiem czy się w ogóle uda...

opcja 4 to ostateczność i liczę się z tym że zostałabym sama i zniszczyła zaufanie i miłość , żeby prawdopodobnie wychwywać samotnie dziecko - ale też nikt nie wie czy nie bedzie rozwodu gdy jest wesele i pojawiają się dzieci . prawie co druga para się rozwodzi

Jeśli pakowanie partnera w dzieciaka po tylu latach razem jest najgorszym co moze być - to czy nie jest nieuczciwe nie jest że tak dużo par się zdradza mimo, że mają chciane i kochane dzieci , że tak malo par mających juz dzieci walczy o związek dla ich dobra, bo przeciez "pełna" rodzina to dobro najwyższe?!
W takich wypadkach osoby dorosłe myślą o swoim dobru i wygodzie, czy lepsza jednak samotna ale szczęsliwa matka/ojciec?


wiem - że Jestem nieuczciwa i niefajnie postąpię (jeśli tak postąpię)- bęzie to mnie prześladować do końca zycia. Czuję że gra jest jednak warta świeczki... Jest? (pytam mamy)

31

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Lady Loka napisał/a:
Musztarda1986 napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Znalazłam jeden argument, dla którego chcesz mieć dziecko: będzie ono odpowiedzialne za Twe szczęście. To kiepska perspektywa dla potencjalnego dziecka.

Z czterech rozwiązań tylko trzecie ma sens.

NIe. Oprócz mojego egoistycznego "chciałabym mieć" jest jeszcze: dałabym wszystko co najlepsze, bawiła się, pokazywała świat, kochała i dbała.

Zawsze wiedziałam, że dzieci to nie chop siup, tylko trzeba już być odpowiedzilnym człowiekiem , żeby mu coś przekazać i dać odpowiednie warunki.

Nie wiem czy bawienie się, pokazywanie świata i dbanie to dobre powody do robienia dziecka.


A jakie to sa dobre powody wg ciebie?

bo jesli stworzenie rodziny i danie wzorców rodzinnych to ja ze swojej strony mogę zaoferować tylko siebie, nie odpowiadam za zachowanie innych teraz i w przyszłości. jak chyba każdy.

32

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Musztarda1986 napisał/a:

(...) wiem - że Jestem nieuczciwa i niefajnie postąpię (jeśli tak postąpię)- bęzie to mnie prześladować do końca zycia. Czuję że gra jest jednak warta świeczki... Jest? (pytam mamy)

Skoro wiesz, że decyzja o wrobieniu męża będzie Cię prześladować do końca życia, skoro wiesz, że wrobienie go jest nieuczciwe, skoro wiesz to wszystko a mimo to planujesz dziecko, to nie kochasz ani męża, ani potencjalnego dziecka, ani siebie.

33 Ostatnio edytowany przez Musztarda1986 (2020-05-02 16:59:28)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Wielokropek napisał/a:
Musztarda1986 napisał/a:

(...) wiem - że Jestem nieuczciwa i niefajnie postąpię (jeśli tak postąpię)- bęzie to mnie prześladować do końca zycia. Czuję że gra jest jednak warta świeczki... Jest? (pytam mamy)

Skoro wiesz, że decyzja o wrobieniu męża będzie Cię prześladować do końca życia, skoro wiesz, że wrobienie go jest nieuczciwe, skoro wiesz to wszystko a mimo to planujesz dziecko, to nie kochasz ani męża, ani potencjalnego dziecka, ani siebie.

właśnie siebie kocham bo chcę się spełnić jako matka

meża kocham, jeśli on mnie przestanie po tym wszystkim, to będzie cięzko ale sobie poradzę

dziecko - jak możesz wmawiać że go nie będe kochać?! Bo je chcę mieć mimo problemów? Bo mozliwe że nie  będzie miało pełnej rodziny? ( co drugie nie ma - to takie dzieci nie sa kochane przez swoich rodziców?)

I zmieńmy trochę sytuację na bardziej losową : Bo rozumiem, ze jakby los wziął sprawy w swoje ręce, to wszystko jest ok...:

tabletki zawiodły ciaza nieplanowana - kobieta się cieszy, ojciec nie chce dziecka. Zachęcasz do usunięcia, żeby prawa ojca do wyboru zostały uszanowane?

34

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Musztarda1986 napisał/a:

(...) dziecko - jak możesz wmawiać że go nie będe kochać?! Bo je chcę mieć mimo problemów? Bo mozliwe że nie  będzie miało pełnej rodziny? ( co drugie nie ma - to takie dzieci nie sa kochane przez swoich rodziców?)

Przeczytaj swoje posty, w nich jest odpowiedź.



Tak. Wiem. Moja wina. Uwierzyłam, że chcesz znać opinie innych ludzi, więc napisałam swoją. Ty zaś, ani pierwsza, ani ostatnia, chciałaś przeczytać tylko te, które potwierdzałyby Twoje zdanie.

35 Ostatnio edytowany przez Musztarda1986 (2020-05-02 17:23:35)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Wielokropek napisał/a:
Musztarda1986 napisał/a:

(...) dziecko - jak możesz wmawiać że go nie będe kochać?! Bo je chcę mieć mimo problemów? Bo mozliwe że nie  będzie miało pełnej rodziny? ( co drugie nie ma - to takie dzieci nie sa kochane przez swoich rodziców?)

Przeczytaj swoje posty, w nich jest odpowiedź.



Tak. Wiem. Moja wina. Uwierzyłam, że chcesz znać opinie innych ludzi, więc napisałam swoją. Ty zaś, ani pierwsza, ani ostatnia, chciałaś przeczytać tylko te, które potwierdzałyby Twoje zdanie.

Podejrzewam, ze chodzi ci o Twój post z 12;16 ?

Własciwie to liczyłam na dodatkowe argumety na posiadanie dziecka (bo mi nic  juz do głowy nie przychodzi)

Tak jak napisałam będę próbowała jeszcze metody argumentowania. On ma bardzo rozważne podejście dozycia i nie zrobił nic nigdy spontanicznego.

Mówisz o zaufaniu, że on do mnie straci . Ja po kilku latach prób , błagań i dalszego trwania przy jego argumentów - tez bym straciła do niego zaufanie. Miłosci by juz na pewno nie było.

Więc albo zostaje tak jak jest  i jestem "nieszczęścliwa" i niespełniona jako kobieta- matka. I żyjemy "po studencku" do końca zycia razem.

Albo liczę na cud i słabsze działanie tabletek , tak , zeby już bez wyrzutów sumienia powiedzieć: ja robiłam wszystko jak trzeba, to przypadek....  No i wtedy wg Ciebie to by było ok? Jeśli ciąza byłaby obustronnie niechciana i nieplanowana?

36

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Brama do macierzyństwa dla autorki otwarła się dawno temu i właśnie się zaczyna zamykać.
Żeby zdążyć zanim się zamknie na zawsze niestety trzeba się uciec do kombinowania, egoizmu czy jak to kto nazwie inaczej.
Nie jest to nieuczciwość bo zakładając rodzinę i współżyjąc seksualnie trzeba zawsze mieć na uwadze, ze pojawienie się dziecka jest możliwe nawet przy antykoncepcji.
Mniejszym złem przy takim wyjściu jest jego/ męża/ rozczarowanie gdyż na jej rozczarowanie, że ominęło ją coś pięknego może potem nie pomóc i armia terapeutów i tony antydepresantów.
Mąż/ albo żona/, dziś osoba bliska, kochająca, kochana może się okazać obcym człowiekiem.
A dziecko zawsze pozostanie częścią nas cokolwiek by nie zrobiło.
Nie ma piękniejszej miłości niż miłość matczyna, rodzicielska.

37 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-05-02 17:38:54)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Musztardo1986,
jeśli moja opinia jest sprzeczna z Twoją, to czemu poświęcasz jej tyle uwagi? A może napisałam to, do czego sama przed sobą nie chcesz się przyznać?



Proszę, nie przypisuj mi zdań, których nie napisałam, których nie sugerowałam; napisałam to, co uznałam za sensowne, zaproponowałam sposób rozwiązania problemu. Tylko tyle i aż tyle.
Weźmiesz je pod uwagę - dobrze. Nie weźmiesz? Drugie dobrze.

38

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Zacznę od początku co myślę. Moim zdaniem to nie fair że mąż wpierw chciał dziecka i to przed ślubem a teraz zmienił zdanie wg mnie głupio argumentując. Z drugiej zaś strony każdy ma prawo zmienić zdanie szczególnie w trudnych kwestiach. Być może źle cię autorko zrozumiałam albo czytam między wierszami, ale mam wrażenie że wcześniej to ty nie chciałaś jakoś szczególnie dziecka. Wiadomo że na każdego musi przyjść pora i nie każdy rodzi się rodzicem, czasem wydaje nam się że jesteśmy gotowi a potem to nas przerasta albo wręcz przeciwnie - nie jesteśmy gotowi a jak już pojawia się bobas to nagle okazujemy się świetni w tej roli.
Wg mnie naciskanie na męża jest bardzo nie w porządku. Albo się po ludzku dogadacie w tej kwestii, czyli będziecie o tym dużo rozmawiać szując pozytywów tej sytuacji oraz będziecie siebie wyobrażać w tej roli albo się pożegnajcie. Jeżeli nie będziesz miałą dziecka to będziesz niesczęśliwa i prędzej czy później to małżeństwo i tak się skończy. Jeśli zaś jego wrobisz w dziecko to postąpisz samolubnie i to on będzie nieszczęśliwy i będzie miał ogromne powody aby całkowicie przestać ci ufać.

39 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-05-02 17:49:51)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Jest różnica pomiędzy "antykoncepcja zawiodła" a "celowo odstawiłam antykoncepcję poza plecami męża".
Dziecko to nie kotek, którego podałaś w przykładzie.
Naprawdę chciałabyś, żeby w sytuacji, gdy Ty nie chcesz dziecka, mąż wbrew Tobie jakimiś sposobami doprowadził do zajścia w ciążę? Jak byś się czuła? Wyobraź to sobie...

Może po prostu mu pokazuj, że Ci zależy na dziecku, że to dla Ciebie ważne. Ale nie prośbami, kłótniami i groźbami. Może wtedy zmieni decyzję? smile

40 Ostatnio edytowany przez kao_makao (2020-05-02 18:05:33)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Partner autorki ma rację - sprowadzanie świadomie istoty ludzkiej na świat w obecnym kształcie (katastrofa klimatyczna, susze, brak wody, widmo głodu i wojny) jest złe. Dla mnie to przykład skrajnego egoizmu. Ale ja jestem skrajną antynatalistką, więc może jestem nieneutralna w tym temacie i każdemu doradzam nierobienie dzieci, chyba że ktoś lubi znęcać się nad ludźmi niebezpośrednio, ale to mocno nieetyczne.
Odmieniło mu się, bo doszły mu pewnie dodatkowe argumenty - kiedyś nie mówiło się tyle o suszy,  a teraz to nawet w dziennikach wieczornych o tym trabią, choć chwilę potem cieszą się ze słońca w weekend...
A jeśli autorka chce dziecko, to niech skorzysta z banku spermy, bo obecny partner nie chce być nieświadomym ojcem

41

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Moim zdaniem Twoja postawa jest skrajnie egoistyczna. Niepojęte dla mnie jest, jak w ogóle można rozważać „wrobienie w dziecko” osoby, którą się rzekomo kocha.
Po czymś takim nie chciałabym Cię więcej widzieć na oczy.

W temacie potomstwa NIE MA kompromisu. Strona, która ustąpi, już zawsze będzie nieszczęśliwa i niespełniona. Powinniście się rozstać i tyle. Nie ma nic gorszego, niż zmuszanie kogoś do podjęcia tak ważnej decyzji, jaką jest powołanie na świat dziecka. Jeśli się na to zdecydujesz, Wasz związek rozwali się prędzej, czy później.

42 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-05-02 18:30:34)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Widzę, że temat dzieci jest chyba naprawdę jednym z niewielu, gdzie argumenty przeciw są z góry skazane porażkę. Dopóki posiadanie dzieci będzie odbierane wszędzie jako najwyższa ludzka cnota i najwyższe dobro, to się to prędko nie zmieni.

Autorko nie można mieć wszystkiego, Ty zaś chcesz koniecznie zagarnąć całą pulę i to w domyśle oczywiście tak, żeby wyszło na Twoje. Oboje mieliście inne zapatrywanie na tę sprawę niż teraz i wszystko było ok tak? Nie było między Wami konfliktów, choćby na tle takim, że on chciał wcześniej być ojcem? Pomyśl, jakby wyglądało to wtedy: on próbowałby Ciebie przekonać i Ty poczułabyś się osaczona, np pisząc tutaj , że partner zmusza mnie do urodzenia dziecka. Na facecie nie zostałaby sucha nitka nawet. Teraz, kiedy Wam się zmieniło używasz wszelkich środków i sposób, aby przekonać go, że Twoja racja jest ponad wszystko najważniejsza.
Nie wspomnę nawet o tym zamiarze odstawienia antykoncepcji, bo to jest tak gruba akcja, że ciężko w ogóle o tym mówić. Widzę, że zawsze znajdzie się jakiś powód na usprawiedliwienie siebie i obarczenie faceta winą a przecież ty TEŻ zmieniłaś zdanie, dokładnie tak jak on. Skoro zatem próbujesz za wszelką cenę przepchnąć swoje racje, to znaczy po prostu, że go nie kochasz, bo wcześniej Ci to przecież nie przeszkadzało, prawda?
Zostawmy w tyle na moment tą rozczulającą i ckliwą rodzicielską miłość i postawmy na zdrowy rozsądek i uczciwość. Macie po prostu różne oczekiwania, wzajemnie wykluczające się. Każda próba kompromisu będzie krzywdą dla któregoś z Was. Nie da się na siłę przeforsowywać swoich racji, próbując komuś wpoić swoje wartości i przekonania. Nie możesz mieć mu tego za złe, że zrezygnował z dzieci, skoro ty też zmieniłaś z czasem zdanie. Wiem, że niechęć do posiadania dzieci będzie zawsze utożsamiana z egoizmem, brakiem empatii czy odpowiedzialności. Ale to zwyczajna bzdura, którą próbują wpoić innym na siłę osoby, nie widzące niczego poza swoim dzieckiem. Otóż to jest pewien wybór. Wybór takiej a nie innej drogi, gdzie świadomie rezygnujemy z czegoś, aby siły, środki i czas wykorzystać na zupełnie co innego.
Nie każdy chce i nie każdy będzie miał dzieci, bo to nie żadne przymus, tylko wolna wola. Cel uświęca środki sprawdzać się może, jak wszyscy będą z tego zadowoleni. W tym przypadku tak niestety nie jest.
Trzeba przestać traktować rodzicielstwo jako świętość czy najwyższą ludzką cnotę, ale jako wolny wybór, podejmowany przez danego człowieka.

43

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

bagienni_ku, chapeau bas! smile

44

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Autorko, czy możesz dokładnie opisać jak wyobrażasz sobie macierzyństwo?
Oraz jak wyobrażasz sobie samotne macierzyństwo?
To są bardzo ważne pytania.

45

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Cyngli napisał/a:

Moim zdaniem Twoja postawa jest skrajnie egoistyczna. Niepojęte dla mnie jest, jak w ogóle można rozważać „wrobienie w dziecko” osoby, którą się rzekomo kocha.
Po czymś takim nie chciałabym Cię więcej widzieć na oczy.

W temacie potomstwa NIE MA kompromisu. Strona, która ustąpi, już zawsze będzie nieszczęśliwa i niespełniona. Powinniście się rozstać i tyle. Nie ma nic gorszego, niż zmuszanie kogoś do podjęcia tak ważnej decyzji, jaką jest powołanie na świat dziecka. Jeśli się na to zdecydujesz, Wasz związek rozwali się prędzej, czy później.

Po pierwsze, to nie wiadomo czy związek się rozpadnie.
Po drugie, to skrajnie egoistyczna jest niechęć do posiadania dziecka.
Po trzecie, kompromis jest zawsze możliwy. Ustępstwo również. Kwestia kto bardziej jest gotów na te ustępstwa. Znam kobiety które mają dziecko nie mając mężczyzny. Ich dzieci są normalne, choć nie zawsze. Znam mężczyzn którzy żenili się ze względu na wpadkę i kochają swoje dzieci.

To co autorka planuje jest nieuczciwe wobec partnera, ale jak najbardziej zgodne z ludzką naturą. Trudno powiedzieć jaka będzie ostatecznie reakcja partnera, ale może pogodzić się z faktami i przyjąć swoje dziecko z miłością. Scenariusz w którym porzuci autorkę jest moim zdaniem mniej prawdopodobny, ale możliwy. Natomiast wysoce prawdopodobne, że straci do autorki zaufanie i to na długo.

Czyli droga autorko, skoro instynkt macierzyński nie daje ci żyć, możesz zaryzykować. Nie jest to do końca uczciwe, ryzykujesz utratą partnera, ale masz szansę uniknąć zostania wieczną frustratką. Z drugiej strony Przemyśl czy jesteś gotowa stanąć sama przeciw całemu światu. Bycie samotną matką to nie zabawa. Kobiety są i tak dyskryminowane. Samotne matki tym bardziej. Dolicz samotne wywiadówki, zebrania, utrzymanie. Musisz znaleźć siły za dwoje, bez wsparcia kogokolwiek. A jak nie znajdziesz żłobka, jak w przedszkolu będzie epidemią, jak , jak, jak? Dasz radę? Czy jesteś gotowa świadomie podjąć to ryzyko na najbliższe 25 lat? Może twój partner ma rację, że ten pociąg już odjechał?

46

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Na kompromis, to można pójść przy wyborze koloru ścian w salonie. Tu chodzi o powołanie do życia małego człowieka, to nie jest zabawa.

Oczywiście, może stać się tak, że dziecko się pojawi (nieważne, w jaki sposób), a mąż Autorki je pokocha i będą żyli długo, i szczęśliwie.

Ale trzeba być gotowym również na scenariusz, w którym jednak nie będzie ok, mąż nie pokocha dziecka, które pojawił się na świecie wbrew jego woli, a „rodzina” się rozpadnie.

————
Ja bym nie ryzykowała, bo w przypadku sprawdzenia się czarnego scenariusza - za dużo do stracenia.

47

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Jeżeli rozmowa autorki z mężem nie przyniesie dla niej oczekiwanych rezultatów to chce ona zrobić coś co dla mnie jest niedopuszczalne, chce wrobić faceta w dziecko i oczywiście co w tym jest najgorsze, że świadomie. Jesli autorka chce dziecka to niech adoptuje a nie zmusza do tego wbrew jego woli męża. Jak dla mnie to jest całkowity brak szacunku i czysty egoizm

48 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2020-05-02 19:03:06)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

On kiedyś chciał, teraz nie chce a za x lat może znowu mu się zmieni i będzie chciał.
Tylko wtedy autorka może już biologicznie nie być do tego zdolna i on ją wymieni na młodszą.
Zostanie sama, nieszczęśliwa, z poczuciem krzywdy. Znam taką historię z realu.
To jest specyficzna sytuacja bo o ile spełnienie pragnienia posiadania  dóbr materialnych czy intelektualnych można przełożyć to na macierzyństwo kobieta ma niewiele czasu a czasem nie ma możliwości i z bólem/ z różnych przyczyn/ musi z tego macierzyństwa zrezygnować.
Autorka ma możliwości a także jest cień nadziei, że dziecko będzie miało kochającego ojca nie niszcząc nikomu życia.
I tej odrobiny nadziei bym się trzymała.

49

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Niechęc do posiadania dziecka to egoizm? Ludzie, jakim cudem? Egoizmem jest chęć posiadania dzieci, wszak to dziecko ma się urodzić żeby spelnić czyjś instynkt rodzicielski.

50

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
kao_makao napisał/a:

Niechęc do posiadania dziecka to egoizm? Ludzie, jakim cudem? Egoizmem jest chęć posiadania dzieci, wszak to dziecko ma się urodzić żeby spelnić czyjś instynkt rodzicielski.

Właśnie to wiele osób pisało.

51

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Po prostu instynkt macierzyński i tyle. Ale instynkty mają to do siebie, że można nad nimi panować rozumem. Stąd tez zadałam Autorce ważne pytania. Sprowadzam sprawę do czysto rozumowego podejścia. Jako matka trojga dzieci, żeby nie było...

52

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Znowu ten egoizm? Naprawdę ciężko się przedrzeć przez ten mur kultu dzieci i rodzicielstwa? Naprawdę tak ciężko zrozumieć, że ktoś może mieć całkiem inne podejście i wartości? Wobec kogo niby ten egoizm, wobec partnera, który przecież też, idąc tym tokiem myślenia, zachowuje się egoistycznie, bo wymaga bezwzględnego poświęcenia i zgody na swoje warunki? Wobec, wszechobecnej i świętej powinności każdego człowieka, który jest zmuszony spłodzić potomstwo?
Poza tym niektóre komentarze wyglądają tak, jakby w tym związku istniała tylko Autorka a zdanie faceta już się kompletnie nie liczyło, zupełnie niezależnie od tego, jakie dana strona ma zamierzenia. Gdyby to Autorka nie chciała dzieci a facet owszem, to rozumiem, że nagle pojawiłoby się mnóstwo argumentów zgadzających się z Autorką, tak?

53

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Kleoma napisał/a:

On kiedyś chciał, teraz nie chce a za x lat może znowu mu się zmieni i będzie chciał.
Tylko wtedy autorka może już biologicznie nie być do tego zdolna i on ją wymieni na młodszą.
Zostanie sama, nieszczęśliwa, z poczuciem krzywdy. Znam taką historię z realu.
To jest specyficzna sytuacja bo o ile spełnienie pragnienia posiadania  dóbr materialnych czy intelektualnych można przełożyć to na macierzyństwo kobieta ma niewiele czasu a czasem nie ma możliwości i z bólem/ z różnych przyczyn/ musi z tego macierzyństwa zrezygnować.
Autorka ma możliwości a także jest cień nadziei, że dziecko będzie miało kochającego ojca nie niszcząc nikomu życia.
I tej odrobiny nadziei bym się trzymała.

Niech odejdzie i zrobi sobie dziecko z kimś, kto będzie tego chciał - Ty byś chciała, żeby partner Cię zapłodnił wbrew Twojej woli? Gumki dziurawił?

54

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Mam wrażenie że czytam chyba inny wątek niż większość. Bo ja czytam często tutaj w wypowedziach że egoistycznie zachowuje się autorka w stosunku do męża, a wiele osób piszę na odwrót big_smile

55

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Oboje zachowują się wobec siebie egoistycznie, ale Autorka (jak i niektóre Panie) czuje się nakręcona na tyle, że widzi tylko i wyłącznie dziecko, skoro zastanawia się czy nie uciec się do tak poważnych kroków, jak odstawienie antykoncepcji bez wiedzy partnera.

56

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

A propo autorki - jestem ciekawa jej dalszego argumentowania i odpowiedzi na zadane pytania

57

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Cyngli napisał/a:
Kleoma napisał/a:

On kiedyś chciał, teraz nie chce a za x lat może znowu mu się zmieni i będzie chciał.
Tylko wtedy autorka może już biologicznie nie być do tego zdolna i on ją wymieni na młodszą.
Zostanie sama, nieszczęśliwa, z poczuciem krzywdy. Znam taką historię z realu.
To jest specyficzna sytuacja bo o ile spełnienie pragnienia posiadania  dóbr materialnych czy intelektualnych można przełożyć to na macierzyństwo kobieta ma niewiele czasu a czasem nie ma możliwości i z bólem/ z różnych przyczyn/ musi z tego macierzyństwa zrezygnować.
Autorka ma możliwości a także jest cień nadziei, że dziecko będzie miało kochającego ojca nie niszcząc nikomu życia.
I tej odrobiny nadziei bym się trzymała.

Niech odejdzie i zrobi sobie dziecko z kimś, kto będzie tego chciał - Ty byś chciała, żeby partner Cię zapłodnił wbrew Twojej woli? Gumki dziurawił?

Już to napisałam wcześniej w tym wątku.
Podejmując współżycie ZAWSZE trzeba być przygotowanym na ewentualną  ciążę mimo stosowanej antykoncepcji. I mam tu na myśli obie płcie i sytuacje gdy oboje tego dziecka nie chcą. Zawsze też kobieta ma wybór co z tym zrobi. I niestety ponosi  konsekwencje tego a nie innego wyboru.

Nie o tym jednak jest wątek.
Autorka zdaje sobie sprawę z tego, że związek się może rozpaść, że może zostać z tym dzieckiem sama.
Tak jak zdarza się to milionom innych kobiet, które decydując się na dziecko tego rozpadu nie przewidywały.

58

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Tylko co innego "wpadka" chociażby z niewłaściwą osobą a co innego świadome wpuszczenie w kanał, bo dla mnie to dokładnie autorka chce zrobic

59

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Dokładnie, po tym wątku ciężko byłoby mi uwierzyć że nagle stała się wpadka, ot tak...

60

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Moja kuzynka była w takiej samej sytuacji...Teraz ma 45 lat i jest sama a były już mąż oczekuje drugiego dziecka z inna;(

61

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Tylko w tej sytuacji nie jest możliwy kompromis. Albo jedno, albo drugie oberwie po nosie rykoszetem. Jeśli ona ustąpi za 3,5 latach może być wrakiem psychicznym, bo będzie miała gdzieś z tyłu głowy, że  mogła mieć bobo i będzie obwiniać za to męża. Jeśli on nie jest pewny że chce być ojcem i nie widzi się w tej roli, a zostanie postawiony przed faktem dokonanym, to też odbije się na ich relacji i na psychice obydwojga.

P.S. Samotne matki, czy samotni ojcowie też wychowują normalne dzieci , które niczym się nie różnią od tych z pełnych rodzin. Skoro tak się zycie uklada, trzeba sobie radzić w takich warunkach,  jakie są i z tym co jest. Jestem wdową z dziećmi, najmłodsze nawet nie pamięta ojca, ja wpływu na to nie miałam, tak się życie potoczýło. I wcale nie uważam się za egoistkę, bo chciałam dzieci, to moje największe szcżęście w życiu. I radzę sobie jakoś,  dzieci problemów nie sprawiają, uczą się dobrze a finansowo też to ogarniam na przyzwoitym poziomie.
Autorko obydwa warianty będą dla któregoś z was krzywdzące i z jakiejs perspektywy egoistyczne. Musisz rozważyć bardzo wnikliwie co jesteś w stanie znieść i poświęcić.

62 Ostatnio edytowany przez adiafora (2020-05-02 22:56:27)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Musztarda, strasznie wygodnicki ten Twoj facet. Te jego śpiewki o przeludnieniu to między bajki włożyć. Po prostu przez te lata odwidziało mu się, bo poczuł smak ustabilizowanwgo, wygodnego życia bez obowiązku w postaci dziecka. Na Twoim miejscu bym zaryzykowała i zaszła w ciążę. Jak by Cię zostawił z dzieckiem to palant z niego i nie ma czego żałować. Ty będziesz mieć, co chciałaś. Męża potem zawsze możesz znaleźć a dziecka już nie urodzisz za 15 lat.
Zrozumialabym jego objekcje, gdybyś chciala 4 z kolei, ale kurde, to jedno dziecko, na ktore zresztą kiedyś wyraził zgodę, tyle, że "jak się dorobicie warunków". Teraz, kiedy macie warunki, wymyśla jakieś bzdurne argumenty. O ludzie! I co, jeszcze? Najazd kosmitów? Wychodzi na to, że Ci oczy mydlił dla świętego spokoju.

Moj nie chciał drugiego. Nie mieliśmy nawet warunkow na pierwsze. Gdybysmy mieli czekać to pewnie lata by minęły. Wpadłam i nie było dyskusji. Jak się jest rodziną to trzeba liczyć się z konsekwencjami. Jak ludzie uprawiają seks to mogą z tego być dzieci. Nawet wtedy, gdy się nie przewiduje.

63

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
Kleoma napisał/a:

Autorka zdaje sobie sprawę z tego, że związek się może rozpaść, że może zostać z tym dzieckiem sama.

I rozumiem, że nigdy nie wystąpi z żadnymi roszczeniami wobec (byłego w tej sytuacji) męża - ani finansowymi, ani czasowymi? Po prostu zadowoli się tym, co on sam, z własnej woli zechce dać, a jeśli nic nie zechce dać, to pozwoli mu żyć jakby dziecka nie było?

I tak, uważam, że zdrada to lajcik w porównaniu do celowego wpakowania w rodzicielstwo. Gdybym był mężem autorki wątku, to wolałbym, żeby zdradziła z pierwszym lepszym i z nim zaszła w ciążę. Czy by mnie wpakowała, czy zdradziła, skutek byłby jeden - rozwód, ale przynajmniej w tym drugim wariancie mógłbym żyć normalnie, a nie z alimentami przez 26 lat na niechciany przychówek.

adiaphora
Jak z niego taki palant, a jej tak źle - wyjście proste, chyba nikt jej na sznurku nie trzyma, droga wolna. I dopiero szukać takiego, który chce mieć dzieci.

64 Ostatnio edytowany przez adiafora (2020-05-02 23:15:20)

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
JaJakoJa napisał/a:

adiaphora
Jak z niego taki palant, a jej tak źle - wyjście proste, chyba nikt jej na sznurku nie trzyma, droga wolna. I dopiero szukać takiego, który chce mieć dzieci.

Masz Ty rodzinę czy z pozycji singla piszesz? Kochales w ogole kogoś? Raczej wątpię. Inaczej byś nie pisał tekstow, żeby po 15 latach kopnąć kogoś, kogo się kocha w dupę i szukać sobie innego. Ona kocha męża i chce mieć z nim dziecko a nie z jaklimś bykiem rozplodowym. Ona pragnie rodziny. Zakladam, że skoro ludzie sa razem 15 lat to się kochają i dobrze im ze sobą. Ze łączy ich głębokie uczucie. Z tego powodu zakladam, że on nie kopnie jej w dupę z powodu tego, że zajdzie z nim w ciążę. Że nie zostawi swojego dziecka. Może być na początku  wsćiekły, ale miłość mu z tego powodu nie minie. Bo to nie jest tak, że pstrykniesz palcami i ona znika. Sa większe tragedie niż ciąża i ludzie z tego powodu się nie rozstają, jesli się kochają.
Wszyscy, co tu piszą tak butnie, że odeszli by po takiej akcji to widać jak kruche fundamenty mają ich związki, skoro byliby gotowi w imię urażonej dumy i ego porzucić rodzinę i swoją miłość. Sorry, ale dla mnie to jest żenujące. I stokroć bardziej godne potępienia niż to, do czego chce się uciec Autorka.

65

Odp: Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.
adiaphora napisał/a:
JaJakoJa napisał/a:

adiaphora
Jak z niego taki palant, a jej tak źle - wyjście proste, chyba nikt jej na sznurku nie trzyma, droga wolna. I dopiero szukać takiego, który chce mieć dzieci.

Masz Ty rodzinę czy z pozycji singla piszesz? Kochales w ogole kogoś? Raczej wątpię. Inaczej byś nie pisał tekstow, żeby po 15 latach kopnąć kogoś, kogo się kocha w dupę i szukać sobie innego. Ona kocha męża i chce mieć z nim dziecko a nie z jaklimś bykiem rozplodowym. Ona pragnie rodziny. Zakladam, że skoro ludzie sa razem 15 lat to się kochają i dobrze im ze sobą. Ze łączy ich głębokie uczucie. Z tego powodu zakladam, że on nie kopnie jej w dupę z powodu tego, że zajdzie z nim w ciążę. Że nie zostawi swojego dziecka. Może być na początku  wsćiekły, ale miłość mu z tego powodu nie minie. Bo to nie jest tak, że pstrykniesz palcami i ona znika. Sa większe tragedie niż ciąża i ludzie z tego powodu się nie rozstają, jesli się kochają.

Tak bo Ty byś latała szczęśliwa gdybyś nie chciała dziecka, a facet by Cię do tego zmusił. To nie jest zwierzę by sobie wziąć i oddać kiedy się znudzi. Wiele rodzin się rozpadło przez ciąże i dziecko, jeżeli facet nie jest gotowy to są marne szanse że nagle ot tak mu się odmieni. Gdyby tak było to już dawno by zmienił swoje nastawienie do tego, a jak widać przez 15lat nadal jest przy swoim.

Posty [ 1 do 65 z 278 ]

Strony 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dopadło mnie. chcę miec dzieci. Jest problem.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024