Do tej pory nie za wiele o tym myślałam.
Od kilkunastu miesięcy jednak jak widze bobasa to mi się japa śmieje. Czytam fora ciążowo-dzieciowe właściwie nie wiem po co w tym momencie... normalnie szał, czuję że bardzo chciałabym mieć dzieci i że jak ich nie będę miała już , zaraz to będę mocno nieszczęśliwa.
Powiedziałam o tym mojemu partnerowi... i jest problem. Kiedyś nie wykluczał tego że będziemy mieć dzieci, ale trzeba mieć własne mieszkanie dobre prace, poukładane życie
Teraz on powiedział, że nie chce sprowadzać dzieci na ten przeludniony i niezbyt dobry świat. Że tyle rzeczy może nie wyjść ... zdarzyć się jakieś nieszczęście. On miał "zimną" matkę i dzieciństwa nie wspomina dobrze. Teraz jest typem człowieka, który lubi miec dni takie same, spędzone w domu i bez zakłóceń, ale też uważam, że byłby dobrym ojcem.
Jesteśmy razem 15 lat, jest nam dobrze, bardzo dobrze. Szanujemy się i kochamy. Spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Gdy podejmuję temat dzieci to słyszę kategoryczne nie z wyżej wymienionych powodów.
Nie wiem co robić....
1. zerwać choć kocham ? nie wyobrażam sobie - jesteśmy razem prawie pół życia i go mocno kocham nie wyobrażam sobie życia z inną osobą + nie mam już na to czasu (34 lata)
2. marudzić i argumentować aż do znudzenia tematu ? - nie wygrałam żadnej dyskusji do tej pory, brakuje mi argumentów już i czasami po prostu zaczynam z bezsilnośic płakać lub krzyczeć
3. pogodzić się z tym, że nie będę miała dzieci
4. zajść w ciążę bez jego pozwolenia ... (odstawić tabletki - cios poniżej pasa) - proszę mnie nie linczować to myśl, która pojawia się coraz częściej po przegranej dyskusji i myśl, że jakby coś się między nami popsuło to wezmę wszystkie konsekwencje na siebie byleby mieć dziecko.... takie mam myśli.