problemy związkowe - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » problemy związkowe

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 188 ]

66 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-27 11:34:50)

Odp: problemy związkowe
Lady Loka napisał/a:

O tramwaj, który nie chodzi.

Po co Ty się z nią kontaktujesz? Zablokuj, odetnij się i żyj dalej.

Lady czytasz w myślach z tym tramwajem wink
Właśnie dziewczynie Autora chodzi o rozrywkę płochą dramat ciekawość w badaniu i sprawdzaniu reakcji jakie wywołuje.
A ponieważ jest cyt "zbyt dobrą dziewczyną" to coś nie styka z nowym obiektem lub poszukiwaniem takowego .
Emocje i dramat, zabawa w życie cała filozofia i materiał do rozkminy dla marjana
Teraz dla odmiany podlane to niby samokrytyką ze strony dziewczyny oczywiście z ulubionymi niejasnościami ,niedopowiedzeniami ,mętnie, jakby w rozterkach,niezły sposób na przuciąganiie odpychaniem, po to żeby i tak związać trzymać na orbicie.
Zakończ to Autorze odstaw się od niej, nic się nie zmini jej nie interesuje związek tylko dramat.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: problemy związkowe

Rozrywka rozrywką, ale to Autor napisał do niej pierwszy, ona pociągnęła temat, może coś ją ruszyło, może zobaczyła, że ma szansę, kij ją wie.
Nie wiem po co pisać do ex.

68 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-27 11:33:34)

Odp: problemy związkowe

Marjan też chce dramatu a potem ulgi tak w koło naprzemian a  ruski rok minie  na takich dzialaniach
Trafili się oboje z zamiłowaniem do tworzenia tragedii.

69

Odp: problemy związkowe
paslawek napisał/a:

Marjan też chce dramatu a potem ulgi tak w koło naprzemian a  ruski rok minie  na takich dzialaniach
Trafili się oboje z zamiłowaniem do tworzenia tragedii.

No ale z tego co pamiętam, to u Szekspira kończyły się one bardzo źle, z resztą dramat to dramat.
Ja też Autorze jakoś mam dziwne przeczucie, że  twoja kobieta kręci i prowadzi podwójne życie, że nie wspomne o jakimś rozdwojeniu jaźni. Na prawdę chcesz żyć na takim rollerkosterze, przecież na dłuższą metę to Cię wykończy psychicznie. Sam się pchasz w kłopoty.

70 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-27 12:14:03)

Odp: problemy związkowe

To, że jest ktoś jeszcze poza nami wykluczam wciąż. Raczej biorę pod uwagę, że ma sama ze sobą problem.

Nie rozumiem kompletnie jej zachowania i działań. Z jednej strony mówi, że to koniec. Ja to przyjmuje z powagą. W tym momencie ona sobie zdaję sprawę, że ja już nic nie będę robić, więc jest przestraszona i prosi mnie jednak o spotkanie aby porozmawiać o nas. Mówi, że przecież pasujemy do siebie, nic sobie nie zrobiliśmy i tak się rozstać po prostu to byłaby głupota. Po czym znowu zachowuje się tak jak wcześniej. Brak mobilizacji do przemyślenia swoich błędów, naprawy, nic.
Rozdwojenie jaźni. Wpada sama, bez mojej inwencji w ramiona, chcę walczyć. Póżniej znowu jest zakłopotana i nie wie kim dla niej jestem.
Sama męczy mnie psychicznie tak jakby nigdy sama nie chciała by być traktowana. Nie potrafi powiedzieć, że to koniec dość. Tylko ciągle szuka przesunięcia finalnej odpowiedzi. Może boi się, że coś nieodwracalnie straci, ma bramkę w postaci mnie. Ale przecież na dłuższą metę to zabija wszystko, a nie umacnia. Brak w jej słowach i czynach asertywności.

71

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

To, że jest ktoś jeszcze poza nami wykluczam wciąż. Raczej biorę pod uwagę, że ma sama ze sobą problem.

Nie rozumiem kompletnie jej zachowania i działań. Z jednej strony mówi, że to koniec. Ja to przyjmuje z powagą. W tym momencie ona sobie zdaję sprawę, że ja już nic nie będę robić, więc jest przestraszona i prosi mnie jednak o spotkanie aby porozmawiać o nas. Mówi, że przecież pasujemy do siebie, nic sobie nie zrobiliśmy i tak się rozstać po prostu to byłaby głupota. Po czym znowu zachowuje się tak jak wcześniej. Brak mobilizacji do przemyślenia swoich błędów, naprawy, nic.
Rozdwojenie jaźni. Wpada sama, bez mojej inwencji w ramiona, chcę walczyć. Póżniej znowu jest zakłopotana i nie wie kim dla niej jestem.
Sama męczy mnie psychicznie tak jakby nigdy sama nie chciała by być traktowana. Nie potrafi powiedzieć, że to koniec dość. Tylko ciągle szuka przesunięcia finalnej odpowiedzi. Może boi się, że coś nieodwracalnie straci, ma bramkę w postaci mnie. Ale przecież na dłuższą metę to zabija wszystko, a nie umacnia. Brak w jej słowach i czynach asertywności.

Ale jak to bez Twojej inwencji, skoro to Ty do niej napisałeś po 3 tygodniach pierwszy?

72 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-27 12:19:32)

Odp: problemy związkowe

Ale nie błagałem ją o nic. Nie prosiłem, nie wzdychałem. Powiedziała, że nie chcę się spotkać aby rozmawiać o nas. Temat zakończyła.
Potem wraca, przyznaje mi rację, chcę rozmawiać próbować. Zgadza się, że na pewno musimy powalczyć/spróbować.

Może nie chcę decyzji brać na siebie, aby w przyszłości tego nie żałować, że to wyłącznie jej decyzja?

73

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Ale nie błagałem ją o nic. Nie prosiłem, nie wzdychałem. Powiedziała, że nie chcę się spotkać aby rozmawiać o nas. Temat zakończyła.
Potem wraca, przyznaje mi rację, chcę rozmawiać próbować. Zgadza się, że na pewno musimy powalczyć/spróbować.

Może nie chcę decyzji brać na siebie, aby w przyszłości tego nie żałować, że to wyłącznie jej decyzja?

Ale zapalnikiem tego byłeś Ty.

I właśnie po to ex się blokuje jak się związek kończy.

74 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-04-27 13:04:39)

Odp: problemy związkowe

Normalne jest, że ktoś tak zmienia zdanie? Rzuca się na Ciebie i zachowuje się tal jak kiedyś kiedy było dobrze? Oszukuje w słowach. Nie daje konkretnej odpowiedzi, która by i jej pomogła i mi?
Może jeśli ma kogoś i bym się o tym dowiedział, byłoby mi łatwiej. Ale biorąc pod uwagę to jak ją znam, media społecznościowe gdzie nie widać żadnych kandydatów. W jej pracy sami starsi ludzie, koronawirus (brak miejsc do spotykania) to jakoś nie mogę w to uwierzyć.
Jak to sprawdzić. Jej zachowanie daje mi do myślenia, że może być ktoś trzeci, ale mija mi się to z wizją jej osoby.

75

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Pierwszy kryzys nastał w listopadzie. Zapytałem czy mnie kocha.

marjan5 napisał/a:

Jeszcze tydzień przed, mówiłem że czuje że traktuje mnie jak kolege.


Marianku, zwiazek sie juz skonczyl.
Ty chcesz do niej wrocic, a ona cie juz nie kocha.
Byliscie 3 lata razem, to moze byc jeszcze zmieszana, ale ten zwiazek to juz przeszlosc.
Musisz sie z tym pogodzic.

76 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-27 12:59:58)

Odp: problemy związkowe
Pronome napisał/a:
marjan5 napisał/a:

Pierwszy kryzys nastał w listopadzie. Zapytałem czy mnie kocha.

marjan5 napisał/a:

Jeszcze tydzień przed, mówiłem że czuje że traktuje mnie jak kolege.


Marianku, zwiazek sie juz skonczyl.
Ty chcesz do niej wrocic, a ona cie juz nie kocha.
Byliscie 3 lata razem, to moze byc jeszcze zmieszana, ale ten zwiazek to juz przeszlosc.
Musisz sie z tym pogodzic.

To po co robi nadzieje? Po co mnie krzywdzi? Ustalamy, że wracamy, robimy sobie czas do namysłu, jest jakaś tam forma cielesności. A ona po tygodniu nie myśli o tym co można naprawić tylko znowu o tym, czy to ma sens.
Zapytałem ją tydzień temu po co mówiła że mnie nie kocha. Powiedziała, że po prostu chciała to zamknąć. Taki syndrom zblokowania. Że to nie prawda. Że myślała że będzie jej łatwiej.

77

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

To po co robi nadzieje? Po co mnie krzywdzi? Ustalamy, że wracamy, robimy sobie czas do namysłu, jest jakaś tam forma cielesności. A ona po tygodniu nie myśli o tym co można naprawić tylko znowu o tym, czy to ma sens.

Jestes nadal w niej zakochany, to kazda pierdole odczytujesz jako chec powrotu.
To ty sobuie robisz nadzieje, sam szukasz kontaktu.
Niestety, w rzeczywistosci wyglada to inaczej i tylko sie oszukujesz.

78 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-27 13:07:32)

Odp: problemy związkowe

Pierdołe? Wydaje mi się, że takie zachowanie to nie jest pierdoła smile
Daje palec, a po namyśle nie daje ręki tylko zabiera. Chociaż sama wychodzi do mnie z kontaktem i próbą naprawy.

Nawet jeśli nie kocha, to czemu mi tego powie żebym dał sobie spokój. Każdy będzie zadowolony przynajmniej z pewności swojej pozycji. A u niej jest tylko "nie wiem"

79 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-27 13:23:57)

Odp: problemy związkowe

dubel

80

Odp: problemy związkowe

Normalne jest, że ktoś tak zmienia zdanie? Rzuca się na Ciebie i zachowuje się tal jak kiedyś kiedy było dobrze? Oszukuje w słowach. Nie daje konkretnej odpowiedzi, która by i jej pomogła i mi?
Może jeśli ma kogoś i bym się o tym dowiedział, byłoby mi łatwiej. Ale biorąc pod uwagę to jak ją znam, media społecznościowe gdzie nie widać żadnych kandydatów. W jej pracy sami starsi ludzie, koronawirus (brak miejsc do spotykania) to jakoś nie mogę w to uwierzyć.
Jak to sprawdzić. Jej zachowanie daje mi do myślenia, że może być ktoś trzeci, ale mija mi się to z wizją jej osoby.

81

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:
Pronome napisał/a:
marjan5 napisał/a:

Pierwszy kryzys nastał w listopadzie. Zapytałem czy mnie kocha.

marjan5 napisał/a:

Jeszcze tydzień przed, mówiłem że czuje że traktuje mnie jak kolege.


Marianku, zwiazek sie juz skonczyl.
Ty chcesz do niej wrocic, a ona cie juz nie kocha.
Byliscie 3 lata razem, to moze byc jeszcze zmieszana, ale ten zwiazek to juz przeszlosc.
Musisz sie z tym pogodzic.

To po co robi nadzieje? Po co mnie krzywdzi? Ustalamy, że wracamy, robimy sobie czas do namysłu, jest jakaś tam forma cielesności. A ona po tygodniu nie myśli o tym co można naprawić tylko znowu o tym, czy to ma sens.
Zapytałem ją tydzień temu po co mówiła że mnie nie kocha. Powiedziała, że po prostu chciała to zamknąć. Taki syndrom zblokowania. Że to nie prawda. Że myślała że będzie jej łatwiej.

Przypomnij nam jeszcze raz Marjanie kto pierwszy zaczął i  się odezwał i do kogo po 3 tygodniach od zerwania kto tam , szuka guza, nadziei ,łudzi się,żywi i karmi jakąś wiarę w cuda niewidy, koniecznie poczuwa się do obowiązku bycia nieszczęśliwym .Jedną z reguł życia jest to że ma się to na co zasługuje się we własnym mniemaniu - mówisz,dążysz i masz, chcesz rozpaczy masz rozpacz ,wątpliwości,rozterki,niepewność,brak spokoju - uzależniasz zbyt wiele od kogoś, prosta i sprawdzona,niezawodna, powszechna i ulubiona metoda na cierpienie w nieustających rozkminkach a tymczasem życie mija . 
trafiłeś tym szukaniem na chwilę nudy,zawieszenia u dziewczyny reszta to już zagrywka, rozrywka, manipulacje infantylnej panny.

82

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Normalne jest, że ktoś tak zmienia zdanie? Rzuca się na Ciebie i zachowuje się tal jak kiedyś kiedy było dobrze? Oszukuje w słowach. Nie daje konkretnej odpowiedzi, która by i jej pomogła i mi?

Nie, to nie jest normalne, ale masz wybór - nie musisz się zadawać, ani nawet kontaktować z osobą, która się tak zachowuje. Możesz sam ocenić takie postępowanie i podjąć decyzje stosowne do sytuacji. Przecież NIE MUSISZ się z nią kontaktować.

marjan5 napisał/a:

Może jeśli ma kogoś i bym się o tym dowiedział, byłoby mi łatwiej. Ale biorąc pod uwagę to jak ją znam, media społecznościowe gdzie nie widać żadnych kandydatów. W jej pracy sami starsi ludzie, koronawirus (brak miejsc do spotykania) to jakoś nie mogę w to uwierzyć.
Jak to sprawdzić. Jej zachowanie daje mi do myślenia, że może być ktoś trzeci, ale mija mi się to z wizją jej osoby.

Nijak. Po co to sprawdzać? To nie ma żadnego znaczenia, czy ona jest z kimś innym - ponieważ Tobie powinno wystarczyć to, że nie jest i nie chce być z Tobą.

83

Odp: problemy związkowe

Przed tym spotkaniem powiedziałem jej że nie chcę się krzywdzić roztrząsaniem tego co było. Powiedziała, że chcę dobrze, że będziemy o nas rozmawiać.
Nawet jeśli nie chce to ona ma świadomość że jest mi źle. Dlaczego nie ma honoru, odwagi powiedzieć żebym dał sobie spokój. Tylko mówi, że potrzebuje czasu i teraz nie wie bo nie jest to odpowiedni moment dla niej na rozmowę.

84

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Przed tym spotkaniem powiedziałem jej że nie chcę się krzywdzić roztrząsaniem tego co było. Powiedziała, że chcę dobrze, że będziemy o nas rozmawiać.
Nawet jeśli nie chce to ona ma świadomość że jest mi źle. Dlaczego nie ma honoru, odwagi powiedzieć żebym dał sobie spokój. Tylko mówi, że potrzebuje czasu i teraz nie wie bo nie jest to odpowiedni moment dla niej na rozmowę.

To nie ma żadnego znaczenia dlaczego ona nie ma honoru, odwagi, przyzwoitości, czy rozsądku.
Nawet jeśli się dowiesz, dlaczego tego w niej nie ma, to co to realnie zmieni w Twojej sytuacji? NIC.
A to całe gadanie o potrzebie czasu, to przecież tylko zwyczajne paplanie, które bardzo często pojawia się w takich sytuacjach. To emocjonalna smycz, dzięki której będzie mogła trzymać Cię nadal krótko przy swojej nodze.
Nie jesteś wystarczająco dobry, aby być z Tobą z wyboru, ale możesz okazać się dobry do tego, żeby być jej czasoumilaczem na wypadek, gdyby nie wyszło jej aktualnie z nikim innym.

85

Odp: problemy związkowe

Też bym odeszła. Mój partner też często krytykuje mnie w 1 dziedzinie...gotowanie. i jak już tak się nagada, nagada to mnie się naprawdę odechciewa wszystkiego. Nie mam ochoty już zrobić nic, totalnie nic bo cokolwiek zrobię to mnie skrytykuje. To powoduje że nawet gdybym widziała że mogłabym coś zmienić, nauczyć się czegoś dla niego to myślę sobie po co? Każdy błąd skrytykuje...to jest OKROPNE. A później się taka osoba dziwi że ktoś odszedł.

86

Odp: problemy związkowe

Mam nad czym pracować. Muszę się wziąć w garść i nie popełnić więcej błędów jakie były w tym związku. Jest mi ciężko, wręcz dramatycznie, mam nadzieje że mój stan się poprawi. Myślicie, że naprawdę czas leczy rany? smile

87

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Mam nad czym pracować. Muszę się wziąć w garść i nie popełnić więcej błędów jakie były w tym związku. Jest mi ciężko, wręcz dramatycznie, mam nadzieje że mój stan się poprawi. Myślicie, że naprawdę czas leczy rany? smile

A masz jakieś inne wyjście, jak się wyleczyć, bo ja jakoś go nie widzę. 
Trochę lat już przeżyłam na tym świecie i wiem, że jeśli ona po 3 latach się wacha i miota, to nic z tego nie będzie. Być może nie ma nikogo ale może mieć na oku a Ty jesteś w odwodzie, gdyby coś tam... Nie lubię nikogo oceniać i nie wiem czy jest przyzwoita, honorowa ale wiem, że jest niezdecydowana i nie wie czego chce od życia i od Ciebie.  Po takim czasie powinna wiedzieć. Albo Cię kocha i chce z Tobą być,  albo Cię nie kocha i się szarpie bo tyle lat razem,  bo przyzwyczajenie, bo rutyna, bo jakaś stabilizacja.

88

Odp: problemy związkowe

Tego kwiatu jest pół światu. Nic na siłę. Jak nic nie czuć, to nie ma sensu smakować. Poza tym kocha się na dobre i złe każdy ma ataki furii, złości. Życie to nie jest film, każdy jest inny. Jeśli partnerka była z Tobą 3 lata i nagle stwierdziła, że z Tobą nie chce być to wyraźnie coś ją odrzuciło. Nie rób błędów następnym razem. Po co ci to ? Po prostu to nie było to, nie wmawiaj sobie, że zrobiłeś źle.

89

Odp: problemy związkowe
Meliska21 napisał/a:
marjan5 napisał/a:

Mam nad czym pracować. Muszę się wziąć w garść i nie popełnić więcej błędów jakie były w tym związku. Jest mi ciężko, wręcz dramatycznie, mam nadzieje że mój stan się poprawi. Myślicie, że naprawdę czas leczy rany? smile

A masz jakieś inne wyjście, jak się wyleczyć, bo ja jakoś go nie widzę. 
Trochę lat już przeżyłam na tym świecie i wiem, że jeśli ona po 3 latach się wacha i miota, to nic z tego nie będzie. Być może nie ma nikogo ale może mieć na oku a Ty jesteś w odwodzie, gdyby coś tam... Nie lubię nikogo oceniać i nie wiem czy jest przyzwoita, honorowa ale wiem, że jest niezdecydowana i nie wie czego chce od życia i od Ciebie.  Po takim czasie powinna wiedzieć. Albo Cię kocha i chce z Tobą być,  albo Cię nie kocha i się szarpie bo tyle lat razem,  bo przyzwyczajenie, bo rutyna, bo jakaś stabilizacja.

już wszystko sobie wyjaśniliśmy, finalnie. Zrobiła ze mną co zrobiła. Ja zrobiłem też jej wiele krzywd. Teraz muszę popracować nad sobą i swoją samooceną, bo spadłem na ziemie. Jest mi cholernie ciężko, ale wiem że to już koniec-to co było to historia. Mam wobec siebie ogromny żal za to do czego doprowadziłem swoimi zachowaniem. Wręcz uważam, że jestem głównym sprawcą tego jak się teraz czuję.

90

Odp: problemy związkowe

Mam wrażenie że straciłem miłość swojego życia.
Z jednej strony jak z nią byłem nie byłem do końća szczęśliwy, ale teraz jak jej już nie ma jest dla mnie straszny. Że utraciłem kogoś z kim byłem szczęśliwy, pasował do mnie, akceptował.

91

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Z jednej strony jak z nią byłem nie byłem do końća szczęśliwy....
Że utraciłem kogoś z kim byłem szczęśliwy, pasował do mnie, akceptował.

Aż ci współczuję, masz taki misz-masz w głowie,  że sam nie wiesz co myślisz i czujesz. Przedłużasz swoje cierpienie i stan agonalny związku, którego nie ma. Po co?

92 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-28 12:55:32)

Odp: problemy związkowe

Związku już nie ma. Ale jestem w tragicznej kondycji psychicznej, że to już koniec i nic nigdy nie wróci.
Z jednej strony brakowało mi czegoś w tym związku, z drugiej strony to była mega wartościowa osoba. Pasowaliśmy do siebie wizualianie, mieliśmy super relację. Oboje jesteśmy normalni, tak jak kiedyś było się normalnym. Zabrakło tylko zrozumienia i ustąpienia sobie wzajemnie. Reszta ekstra. Mieliśmy też trochę odmienne marzenia. Ona chciała zakładać rodzinę, ja nie chciałem teraz - za dwa/trzy lata dopiero. Teraz zrobiłbym wszystko, żeby tylko z nią być.
Nie wiem czy mam rozdwojenie jaźni. Które podeście i emocję są prawdziwe. Te które czułem z nią, czy te obecne.

93

Odp: problemy związkowe

Wszystkie marjan. Wszystkie emocje są prawdziwe.
Jednak one mają prawo zmieniać się w zależności od sytuacji w jakiej się znajdujesz. To jak najbardziej normalne, że będąc w związku czujemy się szczęśliwi, a po jego rozpadzie zaczynamy jednak zauważać, że były w nim jakieś problemy, deficyty, czy braki.

94

Odp: problemy związkowe

Teraz tylko widzę same dobre rzeczy, to co straciłem. Chciałbym sobie ją obrzydzić, znienawidzić aby polepszyć swój stan, ale nie mogę. Idealizuje wszystko...

95 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-29 22:01:13)

Odp: problemy związkowe

Chciałbym też zrozumieć, dlaczego tak dużo razy zmieniała zdanie. Po kolei:
-odeszła po raz pierwszy w listopadzie (mówiąc że mnie kocha i nie kocha jednocześnie)
-wróciła po 2 tygodniach, aby spróbować powalczyć
-odeszła pod koniec marca mówiąc że to definitywnie i nawet żadnych przerw nie chce (że nie kocha)
-odrzuciła moje starania po 3 tygodniach dając mi wcześniej cień nadziei
-po dwóch dniach napisała że chce się spotkać i powalczyć o nas, bo nie zrobiliśmy sobie przecież krzywdy i pasujemy do siebie, tym samym wtulając się we mnie i całując (to ze mówiła że nie kocha to nieprawda, tylko taki syndrom obrony przed powrotem)
-po tygodniu nie chciała mnie, mówiąc ze po tym przytuleniu nic nie czuła i nie ma motywacji, aby walczyć ze swoimi wadami (że nie kocha)

Co mnie czeka tu jeszcze...

96 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-04-29 22:09:20)

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Chciałbym też zrozumieć, dlaczego tak dużo razy zmieniała zdanie. Po kolei:
-odeszła po raz pierwszy w listopadzie (mówiąc że mnie kocha i nie kocha jednocześnie)
-wróciła po 2 tygodniach, aby spróbować powalczyć
-odeszła pod koniec marca mówiąc że to definitywnie i nawet żadnych przerw nie chce (że nie kocha)
-odrzuciła moje starania po 3 tygodniach dając mi wcześniej cień nadziei
-po dwóch dniach napisała że chce się spotkać i powalczyć o nas, bo nie zrobiliśmy sobie przecież krzywdy i pasujemy do siebie, tym samym wtulając się we mnie i całując (to ze mówiła że nie kocha to nieprawda, tylko taki syndrom obrony przed powrotem)
-po tygodniu nie chciała mnie, mówiąc ze po tym przytuleniu nic nie czuła i nie ma motywacji, aby walczyć ze swoimi wadami (że nie kocha)

Co mnie czeka tu jeszcze...

To, na co sie nastawiles - powtorka z rozrywki big_smile

Marian, ona jeszcze sie nie przesiadla na lepszy model, wiec bedzie tak orbitowac.
Uczuc juz do ciebie nie ma, ale nigdy nie wiadomo, wiec cie na pasku bedzie prowadzic, bo tak sie dajesz.
Przepadniesz z kretesem jak zacznie sie umawiac z innymi.

97

Odp: problemy związkowe

Nigdy nie wiadomo co?


Masz na myśli moją psychikę i moje podejście, że wtedy przepadnę z kretesem, dlatego jestem taki nastawiony, że mnie kocha?

98

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Nigdy nie wiadomo co?


Masz na myśli moją psychikę i moje podejście, że wtedy przepadnę z kretesem, dlatego jestem taki nastawiony, że mnie kocha?

Marjan, dziewczyna w tej chwili sie toba bawi, bo wie ze moze.
Ona nie wroci do ciebie.

99

Odp: problemy związkowe

Gdybym nie pokazał swoich słabości to byłoby lepiej? Czy od razu spaliłoby się to na panewce w listopadzie?
Wiem, że na sto procent nie ma nikogo. Nie ma też gdzie kogokolwiek poznać. Nie używa żadnych aplikacji, nie ma znajomych, chyba że ktoś z nieba spadnie...


Na pewno się teraz do niej nie odezwę. Liczę po cichu, że jednak ma cząstkę miłości do mnie, ale na pewno włączyłem u siebie walkę o lepsze jutro dla mnie.
W sumie sam nie wiem jakbym zareagował, gdyby napisała. Z jednej strony wiem co mi powiedziała i to jak się zachowywała po tym powrocie, jak ktoś ozięmbły. Ale mam wewnętrzne przeczucie wciąż, że to jest jakaś u niej walka z wiatrakami i sama nie chce odchodzić, tylko jej postawa życiowa i zasady jest mocniejsza niż miłość. To tyle co z tego co ją znam.

Jak widziałem się z nią ostatnio sama płakała bardzo. Po co ktoś miałby płakać w momencie jak jest już tak bardzo pewny swoich decyzji? Powiedziała, coś w stylu że to dlatego że ja cierpię i jej źle przez to. A z drugiej strony nie miała skrupułów się mną bawić kilka dni wcześniej, gdzie wiedziała że mam kiepską kondycję psychiczną i jestem załamany.

100

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Chciałbym też zrozumieć, dlaczego tak dużo razy zmieniała zdanie. Po kolei:
-odeszła po raz pierwszy w listopadzie (mówiąc że mnie kocha i nie kocha jednocześnie)
-wróciła po 2 tygodniach, aby spróbować powalczyć
-odeszła pod koniec marca mówiąc że to definitywnie i nawet żadnych przerw nie chce (że nie kocha)
-odrzuciła moje starania po 3 tygodniach dając mi wcześniej cień nadziei
-po dwóch dniach napisała że chce się spotkać i powalczyć o nas, bo nie zrobiliśmy sobie przecież krzywdy i pasujemy do siebie, tym samym wtulając się we mnie i całując (to ze mówiła że nie kocha to nieprawda, tylko taki syndrom obrony przed powrotem)
-po tygodniu nie chciała mnie, mówiąc ze po tym przytuleniu nic nie czuła i nie ma motywacji, aby walczyć ze swoimi wadami (że nie kocha)

Co mnie czeka tu jeszcze...

Czeka Cię wszystko, na co jej pozwolisz. A na razie widać, że pozwalasz jej na wiele.
A dlaczego się Tobą bawi?
Bo może. Wyłącznie dlatego.
Zwodzenie kogoś, oszukiwanie go, nabijanie go w przysłowiową butelkę - nie jest przejawem miłości.

101 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-29 22:27:59)

Odp: problemy związkowe

"Nie jest przejawem miłości"

a czy tak zachowuje się osobą, która naprawdę mnie kochała kiedyś z całego serca? Nie zrobiłem jej nic takiego, aby sobie na to zasłużyć. Wiedziała, że jestem zniszczony tym wszystkim, a sama wyszła z inicjatywą spotkania, że nie chcę źle, że chce porozmawiać o tym co możemy zrobić. Na spotkaniu idzie wszystko okej, zgadzamy się na pewne ustalenia. Wszystko ma się ułożyć. Gdzie tu logika...?

Chyba, że obrała taktykę oko za oko, ząb za ząb. Ale dla mnie to nieludzkie. Może bawi się, żeby lepiej się poczuć, dokopać mi za to co jej robiłem kiedyś. A może walczy sama ze sobą?

102

Odp: problemy związkowe

Wiesz, może Ci się to przyda na przyszłość. Albo na teraz do przemyśleń.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że "najbardziej nienawidzimy tych, których najmocniej skrzywdziliśmy". Wiedziałam już wtedy, i dzisiaj po wielu latach nadal się z tym zgadzam - że coś w tym jest.

Tak naprawdę to nie ma znaczenia, jaka jest jej motywacja, i nie rozumiem powodu, dla którego ciągle starasz się ją usprawiedliwiać i szukać dla niej tych usprawiedliwień.
A co jeśli ona brzydko Cię traktuje, a kieruje nią troska o pokój na świecie, i martwi się głodem w Afryce?
Czy to cokolwiek zmienia, że jest w stosunku do Ciebie zwyczajnie podła?

Czy jej intencje zmieniają cokolwiek w Twojej sytuacji?
Ano nie. NICZEGO nie zmieniają.

Walczy sama ze sobą? A niby czemu ma walczyć sama ze sobą? Ma rozdwojenie jaźni, czy schizofrenię?
Skoro Cię tak bardzo kocha i tak bardzo chce być z Tobą, to z czym tu walczyć? Przecież w takiej sytuacji nie ma nic lepszego niż prawda i uczciwość.
Tymczasem panna robi sobie z Ciebie i z Twojego serca wycieraczkę, a Ty desperacko i rozpaczliwie szukasz w tym nadziei dla siebie. Nie tędy droga. Musisz zacząć szanować siebie. Dopóki tego nie zrobisz, to nadal będziesz dla niej zabawką po którą sięga w przypływie kaprysu.

103 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-29 22:52:37)

Odp: problemy związkowe

Myślisz, że może tak być, że mnie krzywdzi z premedytacją za to jak się wobec niej zachowywałem?
Niby zawsze chciała mojego dobra, nigdy się na mnie nie wyżywała. Dopiero teraz w momencie jak pierwszy raz odkąd mnie zna pokazałem swoją słabość.


Z tego co udało mi się ustalić to ma predyspozycję do projekcji, tzn. :
" mechanizm obronny polegający na przypisywaniu innym własnych niepożądanych uczuć[1], poglądów, zachowań lub cech najczęściej negatywnych. Przyczyną jest większa dostępność tych uczuć, poglądów, zachowań i cech u osoby, która je posiada, a tym samym łatwiejsze podciąganie pod daną kategorię.

        Przykład: Matka krzyczy na dziecko. Sądzi, że dziecko jest wyjątkowo agresywne. W rzeczywistości sama jest agresywna."

Co się przekłada równiez na Osobowość paranoiczną:
zaburzenie osobowości, w którym występuje:
-chłód emocjonalny
-wycofywanie się z kontaktów z innymi
-wrogość
-nadmierna podejrzliwość
-nadmierna wrażliwość na lekceważenie i krytykę
-niezdolność do wybaczania urazy.
-tendencja do długotrwałego przeżywania przykrości
-pozbawiona wystarczających podstaw podejrzliwość, że inni nas wykorzystują, krzywdzą lub oszukują
-odczytywanie ukrytych, poniżających lub groźnych znaczeń z niezłośliwych uwag lub zdarzeń
-ciągłe noszenie urazów, czyli niewybaczanie zniewag, krzywd lub afrontów


W zasadzie to by ją tłumaczyło i jej zachowanie w 100%
Wiem ponadto, że nikomu bliskiemu nie powiedziała o tym co się z nami stało. Z nikim nie rozmawiała, nikogo się nigdy nie radziła. Sama tłumi w sobie wszystko. Nigdy nie chciała ze mną rozmawiać, jedynie skupiała się na formie pisemnej poprzez komunikator i w ten sposób poruszała wszystkie poważne tematy. Nawet zerwania były tak inicjowane, a ja jeździłem potem żeby to usłyszeć na żywo. Gdzie w internecie była strasznie mocna siebie, a w realu delikatna.

104

Odp: problemy związkowe

Daleka jestem od stawiania komukolwiek diagnozy przez internet, czy też orzekania o jego kondycji emocjonalnej, czy psychicznej.
Problemem jest raczej Twoja reakcja na jej zachowanie. Dlaczego tak gorączkowo i drobiazgowo to roztrząsasz? Po co? Jakie to ma znaczenie dlaczego ona podle Cię traktuje? Powodów może być i milion, i żaden z nich absolutnie niczego nie zmieni w efekcie ostatecznym. Nadal będziesz podle traktowany. Nawet jeśli ona ma depresję, dwubiegunówkę, niezwykle wrażliwe serduszko i szlachetną duszyczkę, to i tak nadal jesteś traktowany brzydko i podle. Nie widzisz tego?
Jakie to ma znaczenie dlaczego ona Cię krzywdzi?
Przecież to nieważne. Traktuje Cię podle i wstrętnie i to raczej z tym powinieneś się zmierzyć. A nie z tym jakie ona ma aktualnie fochy, kaprysy, czy widzimisię i czym mógłbyś ją aktualnie usprawiedliwiać i tłumaczyć.

105 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-29 23:25:43)

Odp: problemy związkowe

Diagnozę postawił ktoś kto się na tym zna. Biorąć pod uwagę jej zachowanie i to jak ją znam w dużym stopniu muszę się z nią zgodzić, bo wydaję się być właściwa.

Sam zachowywałem się wobec niej strasznie egocentrycznie, z czym obecnie walczę na terapii. Jestem strasznie ciekaw zachowań ludzi przez to. Sam odkryłem w sobie dużo zła, zła które wylewałem na bliskich-nieświadomie.

Wiem, wszystko roztrząsam. Dlatego, że my naprawdę się bardzo lubiliśmy. Nigdy nikt na nikogo nie przeklnął, nie zdradził, nie zrobił prawdziwej krzywdy. Stąd niesamowicie ciężko jest mi zrozumieć, czemu mi to robi. Czemu się bawi mną. Do niczego się nie przyznaję i uważa się za najmądrzejszą na świecie. Gdzie zawsze czułem od niej miłość, mówiła że jestem dla niej wszystkim. Nawet przy rozstaniu powiedziała, że poza swoim ego jestem mentalnym ideałem faceta, kimś najprzystojniejszym kogo kiedykolwiek znała. Tym bardziej rozumiem, ze nic jej przy mnie nie trzyma i to oznacza koniec.
Gdzieś przespałem jej odejście. Mam do niej ogromny żal że wcześniej mi nie powiedziała, z czym mam problem. Dopiero kiedy się rozstaliśmy na dobre. Nie miała w sobie siły do walki. Poza wróceniem na 3 miesiące nie dała w tym czasie od siebie nic. Zero uczucia.

106

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Diagnozę postawił ktoś kto się na tym zna. Biorąć pod uwagę jej zachowanie i to jak ją znam w dużym stopniu muszę się z nią zgodzić, bo wydaję się być właściwa.

Sam zachowywałem się wobec niej strasznie egocentrycznie, z czym obecnie walczę na terapii. Jestem strasznie ciekaw zachowań ludzi przez to. Sam odkryłem w sobie dużo zła, zła które wylewałem na bliskich-nieświadomie.

Wiem, wszystko roztrząsam. Dlatego, że my naprawdę się bardzo lubiliśmy. Nigdy nikt na nikogo nie przeklnął, nie zdradził, nie zrobił prawdziwej krzywdy. Stąd niesamowicie ciężko jest mi zrozumieć, czemu mi to robi. Czemu się bawi mną. Do niczego się nie przyznaję i uważa się za najmądrzejszą na świecie. Gdzie zawsze czułem od niej miłość, mówiła że jestem dla niej wszystkim. Nawet przy rozstaniu powiedziała, że poza swoim ego jestem mentalnym ideałem faceta, kimś najprzystojniejszym kogo kiedykolwiek znała. Tym bardziej rozumiem, ze nic jej przy mnie nie trzyma i to oznacza koniec.
Gdzieś przespałem jej odejście. Mam do niej ogromny żal że wcześniej mi nie powiedziała, z czym mam problem. Dopiero kiedy się rozstaliśmy na dobre. Nie miała w sobie siły do walki. Poza wróceniem na 3 miesiące nie dała w tym czasie od siebie nic. Zero uczucia.


Przeceniasz ją. Jej prawdziwych powodów nie znasz, a teraz mówi ci czułe słówka, żeby nie wyjść na tą złą. A ty tu rozkminiasz co niby źle zrobiłeś i snujesz jakieś dziwne teorie.
Uwierz mi też kiedyś taki byłem, romantyk...Ale zszedłem na ziemię, poczytałem troche książek, opracowąć naukowych i badań z tej dzieciny i zdałem sobie sprawę , że 95% osób nie ma pojęcia o czym mówi i jak to wszystko jest zbudowane. Chyba muszę wkońcu napisać jakiś wiekszy art na ten temat, z opracowaniami naukowymi i linkami do badań, co by nie zarzucono mi bajokopisarstwo.

107

Odp: problemy związkowe
Pronome napisał/a:
marjan5 napisał/a:

Chciałbym też zrozumieć, dlaczego tak dużo razy zmieniała zdanie. Po kolei:
-odeszła po raz pierwszy w listopadzie (mówiąc że mnie kocha i nie kocha jednocześnie)
-wróciła po 2 tygodniach, aby spróbować powalczyć
-odeszła pod koniec marca mówiąc że to definitywnie i nawet żadnych przerw nie chce (że nie kocha)
-odrzuciła moje starania po 3 tygodniach dając mi wcześniej cień nadziei
-po dwóch dniach napisała że chce się spotkać i powalczyć o nas, bo nie zrobiliśmy sobie przecież krzywdy i pasujemy do siebie, tym samym wtulając się we mnie i całując (to ze mówiła że nie kocha to nieprawda, tylko taki syndrom obrony przed powrotem)
-po tygodniu nie chciała mnie, mówiąc ze po tym przytuleniu nic nie czuła i nie ma motywacji, aby walczyć ze swoimi wadami (że nie kocha)

Co mnie czeka tu jeszcze...

To, na co sie nastawiles - powtorka z rozrywki big_smile

Marian, ona jeszcze sie nie przesiadla na lepszy model, wiec bedzie tak orbitowac.
Uczuc juz do ciebie nie ma, ale nigdy nie wiadomo, wiec cie na pasku bedzie prowadzic, bo tak sie dajesz.
Przepadniesz z kretesem jak zacznie sie umawiac z innymi.

marjan5 napisał/a:

Masz na myśli moją psychikę i moje podejście, że wtedy przepadnę z kretesem, dlatego jestem taki nastawiony, że mnie kocha?

Nie sądzę, żeby to akurat autor miał na myśli. Raczej chodziło o to, że staniesz się wtedy zbędny i męczący, a nikt tego nie lubi,
zwłaszcza kiedy jest zajęty rozpalaniem nowej miłości w czym mógłbyś tylko niepotrzebnie przeszkadzać, więc zostaniesz usunięty.
Może dla zachowania pozorów panna sprzeda ci jakiegoś suchara w stylu "proszę nie kontaktuj się ze mną, bo potrzebuję pobyć sama"
co w wolnym tłumaczeniu oznacza mniej więcej tyle, żebyś nie truł jej tyłka, kiedy jest zajęta nowym przyjacielem (tak wiem, ona nigdy...)
a może straci cierpliwość do twoich jęków, więc pod pretekstem pierwszym z brzegu postanowi się obrazić i nie odzywać (tak wiem, też ona nigdy...)
tak czy inaczej "przepadniesz z kretesem" miało raczej luźny związek ze stanem twojej psychiki czy podejściem, bo to akurat nikogo już nie obchodzi.
Taki lajf, wypadasz.

108 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-30 10:37:47)

Odp: problemy związkowe

Najgorsze jest to, że nie potrafię sobie w żaden sposób już pomóc. Biorę bardzo silne leki na uspokojenie, intensywna terapia, rozmowy z bliskimi. Ciągle jestem w miejscu. Rano wstaję i nie chcę mi się żyć. Wieczorem się uspokajam. Wciąż mam w głowie to co było między nami, jak dużo rzeczy było fajnych. Chciałbym znienawidzić ją, aby sobie pomóc. Mam wrażenie, że to jedyny dla mnie ratunek, albo wyląduje w psychiatryku.
Zniszczyły mnie jej poczynania. Ciągłe wracanie, omamianie mnie, sam nie wiem co jest prawdą co kłamstwem. Mam ogromne poczucie winy, tego co jej robiłem, jak ją też skrzywdziłem. że też jej zmarnowałem tyle czasu, ona kiedyś walczyła, ja to olewałem, bo nie widziałem tego jaka jest prawda. W momencie kiedy ja byłem "górą" rządziłem tym związkiem czułem się dobrze. Teraz kiedy jestem takim psem latającym za nią i ciągle zostaje odpychany straciłem grunt pod nogami. Straciłem ją i tracę teraz siebie. Jestem złym człowiekiem. Jestem na skraju wszystkiego.

Ponadto w momencie jak się spotkaliśmy, bo chciała rozmawiać o nas wiedziałem, że nie mogę być pieskiem do bicia. Też powiedziałem co mnie boli, jak wszystko widzę. Wszystko w sposób spokojny i opanowany. Teraz mam wrażenie, że gdybym siedział cicho i tylko słuchał jej, by wróciła. Może wtedy byłoby mi lepiej, odzyskałbym ją. Sama powiedziała, że rozmawialiśmy na tematy, na które sama nie chciała. Więc zburzyłem wszystko, albo to może i ona jest na tyle wygodna, że nie patrzy kompletnie na mnie. Ale czy tak można? Nie starać się zadbać też o swoje rzeczy?

109

Odp: problemy związkowe

Wpadasz w psychotyczną obsesję kolego.
Jedyną osobą, której szkodzisz tym bezsensowym rozpamiętywaniem, roztrząsaniem w kółko tego samego, jesteś Ty sam.
Tkwisz w bagnie po szyję. Wszyscy Ci mówią - hej, zacznij się jakoś wydostawać z tego. A Ty odpowiadasz - a nie, usiądę sobie, to na pewno mi pomoże.
Mi nie chce się już powtarzać Ci sto razy w jednym dniu, że nieważne są jej powody, pobudki, czy intencje. Ważny jest efekt końcowy jaki masz teraz. To z tym się masz mierzyć i ta sytuacja jest realna i prawdziwa.
Z resztą, mam wrażenie, że i tak nie czytasz żadnych wypowiedzi tutaj. Szukasz jedynie pretekstów, żeby kolejny raz roztrząsać - ona, jej, dla niej, o niej, dlaczego, dlaczego, dlaczego. Tymczasem to nie ma żadnego znaczenia. Nawet jeśli dowiesz się dlaczego, to niczego nie zmieni w Twojej sytuacji.

110

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Ponadto w momencie jak się spotkaliśmy, bo chciała rozmawiać o nas wiedziałem, że nie mogę być pieskiem do bicia. Też powiedziałem co mnie boli, jak wszystko widzę. Wszystko w sposób spokojny i opanowany. Teraz mam wrażenie, że gdybym siedział cicho i tylko słuchał jej, by wróciła. Może wtedy byłoby mi lepiej, odzyskałbym ją. Sama powiedziała, że rozmawialiśmy na tematy, na które sama nie chciała. Więc zburzyłem wszystko, albo to może i ona jest na tyle wygodna, że nie patrzy kompletnie na mnie. Ale czy tak można? Nie starać się zadbać też o swoje rzeczy?


Marjan, co to znaczy, że ona nie chciała rozmawiać, na niektóre tematy? No sory, ale miłość to nie zawsze pluszowy miś.
Powiem Ci jakby było gdybyś się wtedy zamknął i ją "miał". Byłbyś rozgoryczony, bo coś Ci nie pasuje i w końcu laska i tak by Cię rzuciła. Chyba lepiej odejść na własnych warunkach, co nie?

111 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-30 11:07:23)

Odp: problemy związkowe

Zawsze byłem nieufny wobec ludzi, zawszę mnie dziewczyny mam wrażenie finalnie oszukiwały. Stąd ten punkt mam bardzo wyczulony. Dopiero jej po raz pierwszy w życiu zaufałem. Wszystkie te rzeczy, biorą się w mojej głowie na pewno z tragicznej pewności siebie, jaka jest teraz. Skomle jak piesek lub małe dziecko.
Nie wiem, jak ja zaufam w przyszłości, kiedy nawet ktoś taki jak ona mnie tak finalnie potraktował. Prosiłem, ją aby mi pomogła jakoś wyjść z tego, tak po ludzku, jak przyjaciel. Nie zrobiła nic, a wręcz się wściekła. Ja nigdy nie byłem obojętny na takie prośby, bo jestem empatyczny. Ona jest potworem. Zachowała się jak matka, która odrzuca dziecko. Ktoś kto niby kochał, ale nie do końca. Czyli jak ona to już każdy kto będzie na mojej drodze może taki się okazać.


"Marjan, co to znaczy, że ona nie chciała rozmawiać, na niektóre tematy? No sory, ale miłość to nie zawsze pluszowy miś.
Powiem Ci jakby było gdybyś się wtedy zamknął i ją "miał". Byłbyś rozgoryczony, bo coś Ci nie pasuje i w końcu laska i tak by Cię rzuciła. Chyba lepiej odejść na własnych warunkach, co nie?"

Cały związek wmawiała mi i moralizowała o miłości. Uwierzyłem jej. Dla niej wszytko jest takie proste, miłość jest prosta, bierze się kogoś takiego jakim jest i nawet się nie próbuje się dla niego poprawić, etc. Ale przecież to nieprawda. Miłość nie jest prosta. Trzeba się zmieniać i ulepszać dla drugiej osoby. Jeśli się myle, proszę Was o korektę.

112

Odp: problemy związkowe

Przestancie karmic tego trola.
A Ty Marian idz po pomoc i mowie to powaznie.
Jestes niepowazny i malo zrownowazony. 
Jesli zwykle rozstanie doprowadza cie do takiej paranoi i rozpaczy, to oznacza, ze masz cos nie tak z emocjami.
Destrukcyjne uzaleznienie, ktore sam sobie napedzasz.
To rozstanie musialo to tylko ujawnic.

113

Odp: problemy związkowe

Marjanie naprawdę to od Twojego rozstania i to burzliwego ze zwrotami akcji minęło niewiele czasu.
Nie miałeś w rzeczywistości tak to widzę chwili wytchnienia dla siebie i od siebie.
To co się dzieje z Tobą nie jest czymś wyjątkowym i niezwykłym ale jest Twoim doświadczeniem dla Ciebie i to jak się czujesz jest prawdziwe, będzie charakterystyczne dla Ciebie.
Nie ma jednego jedynie słusznego wzorca na to jak masz się czuć po rozstaniu,ani jedynie słusznego sposobu jak masz sobie dać z tym radę.
Po prostu kontynuuj terapię, rozmawiaj z ludźmi ,korzystaj i wypełniaj czas rób plan dnia ,jak potrzeba bierz leki ,reaguj jeżeli nie czujesz się po nich lepiej i daj sobie tyle czasu ile będzie konieczne,nie katuj się bo nie ma za co tak naprawdę dawaj sobie prawo do bycia młodym człowiekiem który uczy się żyć,być w związku,prawo do błędu,te same prawo ma Twoja ex.
Odpuszczaj sobie winy nie wzmacniaj ich ,bądź dla siebie przyjacielem i łagodną osobą, nie jesteś swoim wrogiem.
To przesadne analizowanie,rozmyślanie, jeżeli będziesz konsekwentny zelżeje i nie będzie takie natrętne,tylko nie podsycaj tego śledzeniem, próbami kontaktu, propozycjami spotkań i rozmów.
Rób po prostu swoje powoli nie przejmuj się tym że wydaje Ci się że stoisz w miejscu, depresja tak ma i ma się wrażenie że tak będzie zawsze to część tego stanu który mija z czasem i działaniem.
Leki zaczną działać terapia i rozmowy również .

114

Odp: problemy związkowe
paslawek napisał/a:

Marjanie naprawdę to od Twojego rozstania i to burzliwego ze zwrotami akcji minęło niewiele czasu.
Nie miałeś w rzeczywistości tak to widzę chwili wytchnienia dla siebie i od siebie.
To co się dzieje z Tobą nie jest czymś wyjątkowym i niezwykłym ale jest Twoim doświadczeniem dla Ciebie i to jak się czujesz jest prawdziwe, będzie charakterystyczne dla Ciebie.
Nie ma jednego jedynie słusznego wzorca na to jak masz się czuć po rozstaniu,ani jedynie słusznego sposobu jak masz sobie dać z tym radę.
Po prostu kontynuuj terapię, rozmawiaj z ludźmi ,korzystaj i wypełniaj czas rób plan dnia ,jak potrzeba bierz leki ,reaguj jeżeli nie czujesz się po nich lepiej i daj sobie tyle czasu ile będzie konieczne,nie katuj się bo nie ma za co tak naprawdę dawaj sobie prawo do bycia młodym człowiekiem który uczy się żyć,być w związku,prawo do błędu,te same prawo ma Twoja ex.
Odpuszczaj sobie winy nie wzmacniaj ich ,bądź dla siebie przyjacielem i łagodną osobą, nie jesteś swoim wrogiem.
To przesadne analizowanie,rozmyślanie, jeżeli będziesz konsekwentny zelżeje i nie będzie takie natrętne,tylko nie podsycaj tego śledzeniem, próbami kontaktu, propozycjami spotkań i rozmów.
Rób po prostu swoje powoli nie przejmuj się tym że wydaje Ci się że stoisz w miejscu, depresja tak ma i ma się wrażenie że tak będzie zawsze to część tego stanu który mija z czasem i działaniem.
Leki zaczną działać terapia i rozmowy również .

Bardzo dziękuję za te słowa. Potrzebuje wsparcia. Stąd te moje wypisywanki. Nie jestem trolem. Zwykłym zagubionym człowiekiem w sytuacji, której nigdy się nie spodziewałem że będę. Dziękuję za wyrozumiałość.

115

Odp: problemy związkowe
paslawek napisał/a:

Marjanie naprawdę to od Twojego rozstania i to burzliwego ze zwrotami akcji minęło niewiele czasu.
Nie miałeś w rzeczywistości tak to widzę chwili wytchnienia dla siebie i od siebie.
To co się dzieje z Tobą nie jest czymś wyjątkowym i niezwykłym ale jest Twoim doświadczeniem dla Ciebie i to jak się czujesz jest prawdziwe, będzie charakterystyczne dla Ciebie.
Nie ma jednego jedynie słusznego wzorca na to jak masz się czuć po rozstaniu,ani jedynie słusznego sposobu jak masz sobie dać z tym radę.
Po prostu kontynuuj terapię, rozmawiaj z ludźmi ,korzystaj i wypełniaj czas rób plan dnia ,jak potrzeba bierz leki ,reaguj jeżeli nie czujesz się po nich lepiej i daj sobie tyle czasu ile będzie konieczne,nie katuj się bo nie ma za co tak naprawdę dawaj sobie prawo do bycia młodym człowiekiem który uczy się żyć,być w związku,prawo do błędu,te same prawo ma Twoja ex.
Odpuszczaj sobie winy nie wzmacniaj ich ,bądź dla siebie przyjacielem i łagodną osobą, nie jesteś swoim wrogiem.
To przesadne analizowanie,rozmyślanie, jeżeli będziesz konsekwentny zelżeje i nie będzie takie natrętne,tylko nie podsycaj tego śledzeniem, próbami kontaktu, propozycjami spotkań i rozmów.
Rób po prostu swoje powoli nie przejmuj się tym że wydaje Ci się że stoisz w miejscu, depresja tak ma i ma się wrażenie że tak będzie zawsze to część tego stanu który mija z czasem i działaniem.
Leki zaczną działać terapia i rozmowy również .

Co do dania sobie czasu, obycia sie z emocjami i byciem wyrozumialym dla siebie - pelna zgoda, tak trzeba postepowac.
Natomiast to co sugerujesz w zwiazku z lykaniem tabletek i co najdziwniejsze sugerujesz chlopakowi depresje, jest typowym, wspolczesnym rozumieniem problemu i kompletna ucieczka od zycia.
Chlopak ma problemy z AKCEPTACJA faktu, ze dziewczyna sie odkochala i ze zwiazek sie rozpadl.
Nie chce tego zrozumiec i zaakceptowac. Probowali jeszcze sie zejsc, ale nie wyszlo.
To powinno go otrzezwiec i dac mu sumpt do myslenia o innej przyszlosc.
Stan zakochania czy tam milosc po rozpadzie zwiazku moze nadal trwac, ale facet TAK NIE KOCHA SIEBIE, ze nawet jak pluja mu w twarz, to on mysli, ze to dobrze.
Paranoje w swoim umysle nawet utworzyl, co oznacza, ze gdzies ma siebie, siebie jako skarb, wartosciowego czlowieka.
Wspolczesnie kazdy, komu sie nie chce zajmowac soba, swoim umyslem, wykuwac charakteru, powie ci: ojjjjj, masz depresje, lyknij sobie psychotropka.
Uwazasz panie slawku, ze to rozwiaze jego problem glodu emocjonalnego, braku dojrzalosci i dziecinnych postaw?
A przed facetem stoi cale zycie.
Jak teraz sie nauczy babrac w takim blocie, sprawy wlasne bedzie rozwiazywal na forum, to jaki on bedzie mial kregoslup?
Za 2 lata zycie znow pokaze swoja zmiane i co wtedy - poprzednio nie nauczul sie stawac z zyciem w ryzach, to co teraz: alkohol, dragi, paranoja, tableteczka?
Wszyscy naookolo mnie wykorzystuja i sa zli? Potrzebuje zatem przewodnika, bo sam nie potrafie zarzadzac swoim zyciem i emocjami.
Co taki facet pozniej moze zaoferowac kobiecie w zwiazku, jak juz teraz radzi mu sie nie mierzyc ze swoim nastawieniem, trudnymi emocjami, tylko mowi: stary, masz prawo do slabosci, jak ci zle, to wiesz depreska i pastylka. Takie pokolenie jest tracone, a facet dopiero co wchodzi w doroslosc.

Radze mu poszukac w swoim otoczeniu jakiegos ciekawego faceta do ''role model'', aby przy nim mogl dojrzec i zobaczyc jakies inne, wzrastajace postawy.

116 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-30 13:23:29)

Odp: problemy związkowe

Całe życie byłem mega pewnym siebie człowiekiem. Stąpającym po ziemi jak nikt inny. W listopadzie jak dostałem od niej elaborat na temat tego co o mnie sądzi. Napisany normalnie, bez agresji. W sposób dosadny, gdzie każde słowo miało sens. O tym z czym mam problem i jakim jestem niszczącym innych ludzi człowiekiem. Wtedy do mnie doszło wszystko. Tak, to jest prawda. Byłem niedobry, działałem jak idiota. Mam w sobie straszną moc do zmiany. Muszę to zrobić i kropka, dla siebie, rodziny, kogoś kto będzie moją drugą połówką w przyszłości.

Tylko w momencie jak mi to napisała to nie czułem od niej tego, że ona chcę mi w tym już pomóc. Uważałem ją za przyjaciela, kogoś kto w takich sytuacjach kryzysowych mi pomoże i nas uratuje. Ale jednak się myliłem.
Dziwi mnie fakt, że ona wie że dopiero teraz oprzytomniałem, wie że walczę z tym. Nie okłamuję tylko naprawiam siebie. Ale już nie chcę być ze mną.
Z jednej strony wygrała, bo udowodniła mi błędy. Z drugiej strony nie chce skorzystać na mojej odmianie.
Tak, jak sama powiedziała, nie ma w niej siły do walki, aby sama spojrzeć teraz na siebie i zrobić coś i dla mnie.

117

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Tak, to jest prawda. Byłem niedobry, działałem jak idiota.

Aha. A teraz cudowna przemiana w fajnego faceta? big_smile

marjan5 napisał/a:

Tylko w momencie jak mi to napisała to nie czułem od niej tego, że ona chcę mi w tym już pomóc. Uważałem ją za przyjaciela, kogoś kto w takich sytuacjach kryzysowych mi pomoże i nas uratuje.

Jak mozna byc tak nieodpowiedzialnym kolego. Miala ciagnac jakis idiotyczny zwiazek za 2? big_smile
3 lata, wedlug niej, byles niedobrym dla niej i innych czlowiekiem.
Myslales, ze cokolowiek zrobisz, to inni beda cie holowali i brali odpowiedzialnosc za twoje zachowania, akceptowali cie, pomimo, ze cos robisz zle?
Ludzie sie nie odwroca od ciebie, nie odejda?
Pierwsza lekcja pokory do zycia dla ciebie.
Nie dbales, nie szanowales, straciles. Takie jest zycie.
Nie wiem co od tej dziewczyny oczekujesz.

marjan5 napisał/a:

Z drugiej strony nie chce skorzystać na mojej odmianie.

Dziewczyna wykazala sie dojrzaloscia i skonczyla cos, co nie dawalo jej szczescia.
Niby po co mialaby do ciebie wracac? Z tego co piszesz, wspanialy nie byles.
W jej wieku, ona dobrze wie, ze moze zaczac z czysta karta z kims nowym.

118 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-30 15:29:50)

Odp: problemy związkowe
Pronome napisał/a:
paslawek napisał/a:

Marjanie naprawdę to od Twojego rozstania i to burzliwego ze zwrotami akcji minęło niewiele czasu.
Nie miałeś w rzeczywistości tak to widzę chwili wytchnienia dla siebie i od siebie.
To co się dzieje z Tobą nie jest czymś wyjątkowym i niezwykłym ale jest Twoim doświadczeniem dla Ciebie i to jak się czujesz jest prawdziwe, będzie charakterystyczne dla Ciebie.
Nie ma jednego jedynie słusznego wzorca na to jak masz się czuć po rozstaniu,ani jedynie słusznego sposobu jak masz sobie dać z tym radę.
Po prostu kontynuuj terapię, rozmawiaj z ludźmi ,korzystaj i wypełniaj czas rób plan dnia ,jak potrzeba bierz leki ,reaguj jeżeli nie czujesz się po nich lepiej i daj sobie tyle czasu ile będzie konieczne,nie katuj się bo nie ma za co tak naprawdę dawaj sobie prawo do bycia młodym człowiekiem który uczy się żyć,być w związku,prawo do błędu,te same prawo ma Twoja ex.
Odpuszczaj sobie winy nie wzmacniaj ich ,bądź dla siebie przyjacielem i łagodną osobą, nie jesteś swoim wrogiem.
To przesadne analizowanie,rozmyślanie, jeżeli będziesz konsekwentny zelżeje i nie będzie takie natrętne,tylko nie podsycaj tego śledzeniem, próbami kontaktu, propozycjami spotkań i rozmów.
Rób po prostu swoje powoli nie przejmuj się tym że wydaje Ci się że stoisz w miejscu, depresja tak ma i ma się wrażenie że tak będzie zawsze to część tego stanu który mija z czasem i działaniem.
Leki zaczną działać terapia i rozmowy również .

Co do dania sobie czasu, obycia sie z emocjami i byciem wyrozumialym dla siebie - pelna zgoda, tak trzeba postepowac.
Natomiast to co sugerujesz w zwiazku z lykaniem tabletek i co najdziwniejsze sugerujesz chlopakowi depresje, jest typowym, wspolczesnym rozumieniem problemu i kompletna ucieczka od zycia.
Chlopak ma problemy z AKCEPTACJA faktu, ze dziewczyna sie odkochala i ze zwiazek sie rozpadl.
Nie chce tego zrozumiec i zaakceptowac. Probowali jeszcze sie zejsc, ale nie wyszlo.
To powinno go otrzezwiec i dac mu sumpt do myslenia o innej przyszlosc.
Stan zakochania czy tam milosc po rozpadzie zwiazku moze nadal trwac, ale facet TAK NIE KOCHA SIEBIE, ze nawet jak pluja mu w twarz, to on mysli, ze to dobrze.
Paranoje w swoim umysle nawet utworzyl, co oznacza, ze gdzies ma siebie, siebie jako skarb, wartosciowego czlowieka.
Wspolczesnie kazdy, komu sie nie chce zajmowac soba, swoim umyslem, wykuwac charakteru, powie ci: ojjjjj, masz depresje, lyknij sobie psychotropka.
Uwazasz panie slawku, ze to rozwiaze jego problem glodu emocjonalnego, braku dojrzalosci i dziecinnych postaw?
A przed facetem stoi cale zycie.
Jak teraz sie nauczy babrac w takim blocie, sprawy wlasne bedzie rozwiazywal na forum, to jaki on bedzie mial kregoslup?
Za 2 lata zycie znow pokaze swoja zmiane i co wtedy - poprzednio nie nauczul sie stawac z zyciem w ryzach, to co teraz: alkohol, dragi, paranoja, tableteczka?
Wszyscy naookolo mnie wykorzystuja i sa zli? Potrzebuje zatem przewodnika, bo sam nie potrafie zarzadzac swoim zyciem i emocjami.
Co taki facet pozniej moze zaoferowac kobiecie w zwiazku, jak juz teraz radzi mu sie nie mierzyc ze swoim nastawieniem, trudnymi emocjami, tylko mowi: stary, masz prawo do slabosci, jak ci zle, to wiesz depreska i pastylka. Takie pokolenie jest tracone, a facet dopiero co wchodzi w doroslosc.

Radze mu poszukac w swoim otoczeniu jakiegos ciekawego faceta do ''role model'', aby przy nim mogl dojrzec i zobaczyc jakies inne, wzrastajace postawy.

Pronome akurat jeżeli chodzi o leki psychotropowe to ja nie jestem już od dawna ich "fanem", dlatego że mam swoje doświadczenia z tym związane, niektóre ekstremalnie drastyczne .Moja postawa co do leków jest podobna do Twojej w gruncie rzeczy.
Tylko że ja jestem ponurym ćpunem po odwyku, terapiach i pół życia nie ćpam i nie piję wszystkie doświadczenia po odstawieniu różnych substancji przeszedłem "na żywca", nawet kiedy dotknęła mnie zdrada byłem w trakcie rzucania palenia - momentami zgroza,ale dało się przeżyć wszystko od początku do końca.Bardzo to sobie w konsekwencji chwalę bo to metoda przeżywania emocji według mnie o wiele bardziej naturalna, wyzwala procesy dorastania i dojrzewania kiedyś zatrzymane, nie jest unikaniem i ucieczką, takie moje doświadczenia, ale jak się okazuje nie może być dogmatycznie stosowana zawsze i dla każdego obojętnie czy uzależnionego czy nie uzależnionego.
Moje niegdysiejsze uprzedzenia to nie może być wzór do naśladowania  dla wszystkich.Teraz myślę trochę inaczej.
Moje doświadczenie jest takie jak napisałem wyżej,  to nie znaczy że wszyscy mają obowiązek robić jak ja i uważać jak ja.
Spotkałem się też z przypadkami takimi jak u Marjana tylko że z dodatkiem uzależnień i na początku byłem mocno zdziwiony że psychiatrzy w szczególnych wypadkach przepisują psychotropy ,antydepresanty takim osobom z pozytywnym skutkiem.
Psychiatrzy o których napisałem to osoby specjalizujące się w leczeniu uzależnień świetni fachowcy z sukcesami w tym co robią naprawdę wierz mi Pronome, więc gdzie mi tam podważać ich kompetencje. Marjan nie jest chyba uzależniony od alko i dragów ,nie ma z tym chyba problemu, a nam nic o tym nie wiadomo,więc tym bardziej jeżeli jest wolny od tego problemu a psychiatra zdecydował mu przepisać leki to może to być jak najbardziej zasadne choć ja mogę sobie być sceptyczny lub nie.
Nie mnie diagnozować precyzyjnie Marjana i zalecać mu leczenie.
Zakładam że Marjan konsultował się z lekarzem,bierze udział w psychoterapii i jest pod opieką.
Owszem masz racje słowo "depresja" bywa mocno naciągane i nadużywane współcześnie a "normalne " naturalne, obniżone nastroje traktowane są z paniką, jak ciężkie choroby psychiczne,niestety takie czasy nastały, a zdarza się też wypisywanie recept na leki lekką ręką przez lekarzy.
Nic się na to nie poradzi tak naprawdę.
Moja jedna znajoma z forum też długo opierała się po rozstaniu z narzeczonym, przed pójściem do psychiatry, chodziła wcześniej do psychologa/psychoterapeuty to jednak w jej stanie psychicznym depresyjnym, okazało się nie wystarczające i dopiero podanie właściwej, dawki, właściwych leków poprawiło jej samopoczucie i nastrój.Z tego co mi wiadomo nie bierze już żadnych leków i ma się świetnie.
Także z tym jak widzisz różnie bywa.Jedni przechodzą rozstanie lżej inni ciężej ludzie różni są i różnie inaczej przeżywają stany psychiczne,uczucia, emocje.

119 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-30 14:30:07)

Odp: problemy związkowe

"Dziewczyna wykazala sie dojrzaloscia i skonczyla cos, co nie dawalo jej szczescia.
Niby po co mialaby do ciebie wracac? Z tego co piszesz, wspanialy nie byles.
W jej wieku, ona dobrze wie, ze moze zaczac z czysta karta z kims nowym."



Jest introwertyczką, nie ma zbytnio dużo znajomych, raczej unika ludzi. Wiem, że na siłe nie będzie nikogo szukać. Raczej jej wiek  i presja od rodziny (i też jej osobista) wskazuje na to, aby jak najszybciej założyć rodzinę. Zagwarantowałem jej to, późno, ale wie o tym doskonale. Wolała odejść ode mnie z możliwością, że zostanie starą dewotką lub z kimś kto da jej marzenia w postaci ślubu i dziecka i na na tym się skończy sielanka. Oczywiście życzę jej najlepiej, ale po prostu się boje o nią. Mam świadomość, że jaki byłem taki byłem, ale w głębi serca jestem dobrym człowiekiem i nigdy jej nie chciałem skrzywdzić.







"Jak mozna byc tak nieodpowiedzialnym kolego. Miala ciagnac jakis idiotyczny zwiazek za 2? big_smile
3 lata, wedlug niej, byles niedobrym dla niej i innych czlowiekiem.
Myslales, ze cokolowiek zrobisz, to inni beda cie holowali i brali odpowiedzialnosc za twoje zachowania, akceptowali cie, pomimo, ze cos robisz zle?
Ludzie sie nie odwroca od ciebie, nie odejda?
Pierwsza lekcja pokory do zycia dla ciebie.
Nie dbales, nie szanowales, straciles. Takie jest zycie.
Nie wiem co od tej dziewczyny oczekujesz. "




To dlaczego była ze mną 3 lata? Od zawsze taki byłem. Mówiła, żeby się nigdy nie zmieniał. Mówiła mi, że to mnie tylko widzi na przyszłość. Tłumaczyła, że związek to też momenty bardzo złe. Teraz jest ten moment i jestem sam.

120

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

"Dziewczyna wykazala sie dojrzaloscia i skonczyla cos, co nie dawalo jej szczescia.
Niby po co mialaby do ciebie wracac? Z tego co piszesz, wspanialy nie byles.
W jej wieku, ona dobrze wie, ze moze zaczac z czysta karta z kims nowym."



Jest introwertyczką, nie ma zbytnio dużo znajomych, raczej unika ludzi. Wiem, że na siłe nie będzie nikogo szukać. Raczej jej wiek  i presja od rodziny (i też jej osobista) wskazuje na to, aby jak najszybciej założyć rodzinę. Zagwarantowałem jej to, późno, ale wie o tym doskonale. Wolała odejść ode mnie z możliwością, że zostanie starą dewotką lub z kimś kto da jej marzenia w postaci ślubu i dziecka i na na tym się skończy sielanka. Oczywiście życzę jej najlepiej, ale po prostu się boje o nią. Mam świadomość, że jaki byłem taki byłem, ale w głębi serca jestem dobrym człowiekiem i nigdy jej nie chciałem skrzywdzić.







"Jak mozna byc tak nieodpowiedzialnym kolego. Miala ciagnac jakis idiotyczny zwiazek za 2? big_smile
3 lata, wedlug niej, byles niedobrym dla niej i innych czlowiekiem.
Myslales, ze cokolowiek zrobisz, to inni beda cie holowali i brali odpowiedzialnosc za twoje zachowania, akceptowali cie, pomimo, ze cos robisz zle?
Ludzie sie nie odwroca od ciebie, nie odejda?
Pierwsza lekcja pokory do zycia dla ciebie.
Nie dbales, nie szanowales, straciles. Takie jest zycie.
Nie wiem co od tej dziewczyny oczekujesz. "




To dlaczego była ze mną 3 lata? Od zawsze taki byłem. Mówiła, żeby się nigdy nie zmieniał. Mówiła mi, że to mnie tylko widzi na przyszłość. Tłumaczyła, że związek to też momenty bardzo złe. Teraz jest ten moment i jestem sam.

Jednak rzeczywiscie jestes idiota big_smile

121 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-04-30 15:46:12)

Odp: problemy związkowe
paslawek napisał/a:
Pronome napisał/a:
paslawek napisał/a:

Marjanie naprawdę to od Twojego rozstania i to burzliwego ze zwrotami akcji minęło niewiele czasu.
Nie miałeś w rzeczywistości tak to widzę chwili wytchnienia dla siebie i od siebie.
To co się dzieje z Tobą nie jest czymś wyjątkowym i niezwykłym ale jest Twoim doświadczeniem dla Ciebie i to jak się czujesz jest prawdziwe, będzie charakterystyczne dla Ciebie.
Nie ma jednego jedynie słusznego wzorca na to jak masz się czuć po rozstaniu,ani jedynie słusznego sposobu jak masz sobie dać z tym radę.
Po prostu kontynuuj terapię, rozmawiaj z ludźmi ,korzystaj i wypełniaj czas rób plan dnia ,jak potrzeba bierz leki ,reaguj jeżeli nie czujesz się po nich lepiej i daj sobie tyle czasu ile będzie konieczne,nie katuj się bo nie ma za co tak naprawdę dawaj sobie prawo do bycia młodym człowiekiem który uczy się żyć,być w związku,prawo do błędu,te same prawo ma Twoja ex.
Odpuszczaj sobie winy nie wzmacniaj ich ,bądź dla siebie przyjacielem i łagodną osobą, nie jesteś swoim wrogiem.
To przesadne analizowanie,rozmyślanie, jeżeli będziesz konsekwentny zelżeje i nie będzie takie natrętne,tylko nie podsycaj tego śledzeniem, próbami kontaktu, propozycjami spotkań i rozmów.
Rób po prostu swoje powoli nie przejmuj się tym że wydaje Ci się że stoisz w miejscu, depresja tak ma i ma się wrażenie że tak będzie zawsze to część tego stanu który mija z czasem i działaniem.
Leki zaczną działać terapia i rozmowy również .

Co do dania sobie czasu, obycia sie z emocjami i byciem wyrozumialym dla siebie - pelna zgoda, tak trzeba postepowac.
Natomiast to co sugerujesz w zwiazku z lykaniem tabletek i co najdziwniejsze sugerujesz chlopakowi depresje, jest typowym, wspolczesnym rozumieniem problemu i kompletna ucieczka od zycia.
Chlopak ma problemy z AKCEPTACJA faktu, ze dziewczyna sie odkochala i ze zwiazek sie rozpadl.
Nie chce tego zrozumiec i zaakceptowac. Probowali jeszcze sie zejsc, ale nie wyszlo.
To powinno go otrzezwiec i dac mu sumpt do myslenia o innej przyszlosc.
Stan zakochania czy tam milosc po rozpadzie zwiazku moze nadal trwac, ale facet TAK NIE KOCHA SIEBIE, ze nawet jak pluja mu w twarz, to on mysli, ze to dobrze.
Paranoje w swoim umysle nawet utworzyl, co oznacza, ze gdzies ma siebie, siebie jako skarb, wartosciowego czlowieka.
Wspolczesnie kazdy, komu sie nie chce zajmowac soba, swoim umyslem, wykuwac charakteru, powie ci: ojjjjj, masz depresje, lyknij sobie psychotropka.
Uwazasz panie slawku, ze to rozwiaze jego problem glodu emocjonalnego, braku dojrzalosci i dziecinnych postaw?
A przed facetem stoi cale zycie.
Jak teraz sie nauczy babrac w takim blocie, sprawy wlasne bedzie rozwiazywal na forum, to jaki on bedzie mial kregoslup?
Za 2 lata zycie znow pokaze swoja zmiane i co wtedy - poprzednio nie nauczul sie stawac z zyciem w ryzach, to co teraz: alkohol, dragi, paranoja, tableteczka?
Wszyscy naookolo mnie wykorzystuja i sa zli? Potrzebuje zatem przewodnika, bo sam nie potrafie zarzadzac swoim zyciem i emocjami.
Co taki facet pozniej moze zaoferowac kobiecie w zwiazku, jak juz teraz radzi mu sie nie mierzyc ze swoim nastawieniem, trudnymi emocjami, tylko mowi: stary, masz prawo do slabosci, jak ci zle, to wiesz depreska i pastylka. Takie pokolenie jest tracone, a facet dopiero co wchodzi w doroslosc.

Radze mu poszukac w swoim otoczeniu jakiegos ciekawego faceta do ''role model'', aby przy nim mogl dojrzec i zobaczyc jakies inne, wzrastajace postawy.

Pronome akurat jeżeli chodzi o leki psychotropowe to ja nie jestem już od dawna ich "fanem", dlatego że mam swoje doświadczenia z tym związane, niektóre ekstremalnie drastyczne .Moja postawa co do leków jest podobna do Twojej w gruncie rzeczy.
Tylko że ja jestem ponurym ćpunem po odwyku, terapiach i pół życia nie ćpam i nie piję wszystkie doświadczenia po odstawieniu różnych substancji przeszedłem "na żywca", nawet kiedy dotknęła mnie zdrada byłem w trakcie rzucania palenia - momentami zgroza,ale dało się przeżyć wszystko od początku do końca.Bardzo to sobie w konsekwencji chwalę bo to metoda przeżywania emocji według mnie o wiele bardziej naturalna, wyzwala procesy dorastania i dojrzewania kiedyś zatrzymane, nie jest unikaniem i ucieczką, takie moje doświadczenia, ale jak się okazuje nie może być dogmatycznie stosowana zawsze i dla każdego obojętnie czy uzależnionego czy nie uzależnionego.
Moje niegdysiejsze uprzedzenia to nie może być wzór do naśladowania  dla wszystkich.Teraz myślę trochę inaczej.
Moje doświadczenie jest takie jak napisałem wyżej,  to nie znaczy że wszyscy mają obowiązek robić jak ja i uważać jak ja.
Spotkałem się też z przypadkami takimi jak u Marjana tylko że z dodatkiem uzależnień i na początku byłem mocno zdziwiony że psychiatrzy w szczególnych wypadkach przepisują psychotropy ,antydepresanty takim osobom z pozytywnym skutkiem.
Psychiatrzy o których napisałem to osoby specjalizujące się w leczeniu uzależnień świetni fachowcy z sukcesami w tym co robią naprawdę wierz mi Pronome, więc gdzie mi tam podważać ich kompetencje. Marjan nie jest chyba uzależniony od alko i dragów ,nie ma z tym chyba problemu, a nam nic o tym nie wiadomo,więc tym bardziej jeżeli jest wolny od tego problemu a psychiatra zdecydował mu przepisać leki to może to być jak najbardziej zasadne choć ja mogę sobie być sceptyczny lub nie.
Nie mnie diagnozować precyzyjnie Marjana i zalecać mu leczenie.
Zakładam że Marjan konsultował się z lekarzem,bierze udział w psychoterapii i jest pod opieką.
Owszem masz racje słowo "depresja" bywa mocno naciągane i nadużywane współcześnie a "normalne " naturalne, obniżone nastroje traktowane są z paniką, jak ciężkie choroby psychiczne,niestety takie czasy nastały, a zdarza się też wypisywanie recept na leki lekką ręką przez lekarzy.
Nic się na to nie poradzi tak naprawdę.
Moja jedna znajoma z forum też długo opierała się po rozstaniu z narzeczonym, przed pójściem do psychiatry, chodziła wcześniej do psychologa/psychoterapeuty to jednak w jej stanie psychicznym depresyjnym, okazało się nie wystarczające i dopiero podanie właściwej, dawki, właściwych leków poprawiło jej samopoczucie i nastrój.Z tego co mi wiadomo nie bierze już żadnych leków i ma się świetnie.
Także z tym jak widzisz różnie bywa.Jedni przechodzą rozstanie lżej inni ciężej ludzie różni są i różnie inaczej przeżywają stany psychiczne,uczucia, emocje.

Mysle, ze odbiegasz od glownego problemu, czyli tego, ze facet sobie nie radzi z odrzuceniem big_smile
Chodzi na terapie, cos mu tam przepisali na uspokojenie, a on dalej swoje.
W ostatnim poscie fajnie pokazuje twarz i to, jak przedmiotowo te dziewczyne traktowal (uwaga, dziewczyna ma dopiero 26 lat big_smile):

''Jest introwertyczką, nie ma zbytnio dużo znajomych, raczej unika ludzi. Wiem, że na siłe nie będzie nikogo szukać. Raczej jej wiek  i presja od rodziny (i też jej osobista) wskazuje na to, aby jak najszybciej założyć rodzinę. Zagwarantowałem jej to, późno, ale wie o tym doskonale. Wolała odejść ode mnie z możliwością, że zostanie starą dewotką lub z kimś kto da jej marzenia w postaci ślubu i dziecka i na na tym się skończy sielanka''.

122

Odp: problemy związkowe

Marjan, nie wiem jak Ci to inaczej powiedzieć, ale życie jest trudne. Nie możesz tak bezmyślnie wierzyć w to, co twoja była mówiła do Ciebie. Ja też słyszałem podobne teksty, a teraz nas nie ma. I co? Do tej pory myślę, ale nie na tyle już, aby stać w miejscu z życiem. Jedź do lasu i wydrzyj się ile sił w gardle, może przywal kilka razy pięścią w kierownicę samochodu, wyładuj się jakoś. Tylko przestań już się tak użalać nad sobą. Za moment ona już kompletnie wyjdzie na prostą i zobaczysz pewnie na social mediach u niej, że życie (całkiem dobre) życie płynie dalej. Jak się wtedy poczujesz, gdy Ty nadal będziesz tkwić w tym gównie? Przyłóż się do terapii, zacznij jeść zdrowo, ćwiczyć, rower, książki, lepiej pracować. Z drugiej strony naucz się przeżywać negatywne emocje. One od tak nie znikną, a blokowanie ich nie ma sensu na dłuższą metę. To jest moment, w którym możesz emocjonalnie dorosnąć i stać się silniejszym.

123 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-30 17:07:11)

Odp: problemy związkowe

Pronome widocznie Marjan potrzebuje szczególnej troski i opieki smile bardziej indywidualnego podejścia  .Niekórrzy tak mają zdarza się .Nie koniecznie przyklaskiwania z resztą nikt go tutaj specjalnie nie klepał po pleckach ,ale też walania po głowie raczej też nie potrzebuje.
27 letni facet to dla mnie młody człowiek smile
No nie radzi sobie to oczywiste.Na ogół przyczyną jest brak doświadczenia i jakaś niedojrzałość, problem z samooceną itp - normalka.
Możliwe że wszystkie fazy po rozstaniu będzie przechodził dłużej niż inni - nie wiadomo.

Marjan a Tobie podpowiem z doświadczenia, że takie diagnozowanie przez Ciebie ex jest o kant  d...y potłuc .
To ślepa uliczka szkoda czasu ,nie wyleczysz ex i nie uratujesz jeżeli nawet to co napisałeś o niej jest słuszne,nic Ci to nie da  to, bicie piany, w próbie niby zrozumienia, ale zrozumieniem to nie jest, bo Ty ją usprawiedliwiasz,tłumaczysz na siłę racjonalizując analizując bez ustanku i kompulsywnie , ciągle obwiniając też siebie raz ex, a to jest coś jak zamknięte koło ze stałym naczelnym pytaniem "dlaczego ?". To dopytywanie jest targowaniem się z nieistniejącym losem i niby przeznaczeniem.Oboje was ten związek na waszym etapie życia przerósł i tyle nie wasza wina .
Stało się tak bo mogło i miało prawo się stać z najzwyklejszego powodu pod słońcem- oboje jesteście ludźmi a to oznacza że jesteście niedoskonali i nie idealni po prostu .
Namęczysz się tym rozmyślaniem ale być może potrzebujesz sięgnąć kresu absurdu w tym wtedy może zobaczysz w końcu jakie to jest i jakie było.
W przeszłości nie da się nic poprawić i skorygować a na pewno nie przez diagnozowanie ex która odeszła w siną dal.
Szukanie w sobie to nie obwinianie i samobiczowanie ,osądzanie siebie i porównywanie się z ex.

124

Odp: problemy związkowe

Dziękuje za wszystkie porady i rzeczy które napisaliście.

Jestem strasznie waleczny w życiu. Przez pryzmat lat pokazało mi to, że jak się chcę walczyć to można wszystko.
Ona nie chciała nic zrobić, nawet chociażby dla tego co było, czy nawet dla siebie. Doskonale wie, że chcę jej szczęścia. Wierze gdzieś tam głęboko w sercu, że może przemyśli i się odezwie. Ja w tym kierunku nic robić już nie będę, bo zrobiłem wszystko. Nawet jeśli nasz związek miał namiastki toksyczności, to ja próbowałem się porozumieć z nią na zawsze, bo i to da się udoskonalić. Nigdy mnie nie słuchała, nigdy nie zaufała w to co mowie. Taki typ osobowości. Sama gnębiła mnie poprzez to co teraz wyczyniała czy choćby poprzez powrót do mnie na 3 miesiące nie dając mi seksu. Ma jakiś wyidealizowany obraz miłości czy związku na który wiem że nie mam już żadnego wpływu. Czuje się oszukany jak nigdy dotąd, tyle.

125

Odp: problemy związkowe

marjan Między walecznością a rozsądkiem jest jednak granica..

126 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-04-30 16:50:29)

Odp: problemy związkowe

Marjanie wiesz co mi przyszło teraz na myśl - opisując ex w sporej części opisujesz siebie.Zwłaszcza jeśli chodzi o idealizowanie i wiele przekonań z tym związanych.
Przyjrzyj się temu co napisałeś z dystansem i za jakiś czas.

bagienni_k napisał/a:

marjan Między walecznością a rozsądkiem jest jednak granica..

zwana "cienka czerwoną linią" smile

127 Ostatnio edytowany przez Karina 36 (2020-04-30 16:51:51)

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

A jak to jest  z utrzymywaniem kontaktów z byłym. W moim przekonaniu takich kontaktów się człowiek pozbywa, nie utrzymuje ich definitywnie, bo po co. Widziała, że to mnie bardzo boli. Dla niej nie stanowiło to żadnego problemu. Poza napisaniem sobie raz na jakiś czas "co słychać u ciebie", oraz lakonicznym polajkowaniu sobie zdjęcia mówiła, że ten kontakt się kończy. Na moją powtórną prośbę usunęła te relację. Raz po drobnej kłótni, znowu odnowiła. Zapytałem czemu mi robi krzywdę, powiedziała że chciała mi zrobić na przekór choć raz, po tym jak ją traktuje.
Tak samo w naszej relacji. Powiedziała, że to ja jestem stroną dotknietą i zranioną, więc wszystko zależy ode mnie czy będę chciał. Nie usunęła naszych zdjęci z portali społecznościowych (nie jakiś oficjalnych zdjęć, ale widać że jesteśmy parą),
Czy przypadkiem jej zachowanie nie jest dziwne, spaczone, niewłaściwe? Czy może ja mam niezdrowe podejście do tego i jestem niedojrzały.

. Niewiem jak to jest u innych, ale ja jak kończę jakiś związek to jest to koniec. Nie utrzymuję kontaktów z byłymi, bo dla mnie to nie ma sensu. Rozstajemy się nie po to, by dalej ze sobą pisać czy coś innego. Nigdy nie wracam do byłych. Koniec to koniec. Im lepszy będzie koniec tym bardziej i lepiej z czystą kartą można iść dalej. A tak na marginesie drogi Autorze ja też bym zerwała bez żalu z chłopakiem, który wiecznie krytykuje, strofuje. Miałam na nieszczęście w rodzinie taką osobę to jest to nie do zniesienia.

128

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Dziękuje za wszystkie porady i rzeczy które napisaliście.

Jestem strasznie waleczny w życiu. Przez pryzmat lat pokazało mi to, że jak się chcę walczyć to można wszystko.
Ona nie chciała nic zrobić, nawet chociażby dla tego co było, czy nawet dla siebie. Doskonale wie, że chcę jej szczęścia. Wierze gdzieś tam głęboko w sercu, że może przemyśli i się odezwie. Ja w tym kierunku nic robić już nie będę, bo zrobiłem wszystko. Nawet jeśli nasz związek miał namiastki toksyczności, to ja próbowałem się porozumieć z nią na zawsze, bo i to da się udoskonalić. Nigdy mnie nie słuchała, nigdy nie zaufała w to co mowie. Taki typ osobowości. Sama gnębiła mnie poprzez to co teraz wyczyniała czy choćby poprzez powrót do mnie na 3 miesiące nie dając mi seksu. Ma jakiś wyidealizowany obraz miłości czy związku na który wiem że nie mam już żadnego wpływu. Czuje się oszukany jak nigdy dotąd, tyle.


Marjan, ile razy ona musiałaby tobie "nakopać po tyłku" byś przestał roić sobie że jesteś jej bohaterem?

129 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-30 17:15:34)

Odp: problemy związkowe

Na dzień dzisiejszy pewnie wszystko.

Pamiętam, jak kiedyś sam zachowywałem się tak jak ona to czułem się jak pan. Jak ktoś najmocniejszy na świecie. Latała za mną co mi schlebiało. Unikałem kontaktu jak mnie zdenerwowała, żeby coś jej pokazać-udowodnić. Pisała i pisała. Ale nigdy nie byłem obojętny na jej prośby.

Żeby ona wiedziała co ja teraz przeżywam...

130

Odp: problemy związkowe

Ty już masz kolejną dziewczyną Marjan, czy wielki powrót do ex?

Posty [ 66 do 130 z 188 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » problemy związkowe

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024