problemy związkowe - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » problemy związkowe

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 188 ]

Temat: problemy związkowe

Cześć, mam problem ze swoim związkiem. Ja 27 lat, ona 26. Od 3 lat razem. Z początku kobieta zakochana we mnie po uszy, teraz okropny kryzys.
Nigdy się na poważnie nie kłóciliśmy. Drobne sprawy. Wierni sobie, oddani. Ja od początku pokazywałem swojego egocentryka. Nikogo nie udawałem, oszukiwałem. Ona wciąż mi mówiła, że mnie kocha tym kim jestem.
Pierwszy kryzys nastał w listopadzie. Zapytałem czy mnie kocha. Ona patrząc w chodnik, że już nie. Kiedy poprosiłem, aby powiedziała mi to wprost w oczy odpowiedziała, że do końca tak nie jest i nie może tego powiedzieć. Powodem rozstania było moje zachowanie: wybuchy, zmiany nastroju, krytyka.
Rozstaliśmy się na 2 tygodnie. Ona z początku pewna swej decyzji o odejściu. Ja walczący, obiecujący poprawę zachowania zapisałem się do psychologa. Wróciła... aż do teraz. Kiedy pierwszy raz w życiu doszło do awantury. Zdenerwowała się ciągłym, głupim zwracaniem jej uwagi. Wstała zaczęła się pakować. Ja wpadłem w histerie. Nigdy w życiu czegoś takiego nie przeżyłem. Padło dużo słów, min. nie kocham Cie prosto w twarz, nie chce aby doszło do gorszych rzeczy, jesteś ideałem faceta ale ciągłe zwracanie uwagi  i egocentryzm zabiło moje pozytywne nastawienie.
Dziś mija kilka dni od odwiezienia jej do domu. Jestem załamany. Wziąłem się za siebie z grubej rury, działam nad sobą jak nigdy w życiu. Kocham ją ponad wszystko, wiem że jestem często podły, ale nikogo nie oszukiwałem.

W czasie 3 miesięcy między jednym rozstaniem, a drugim. W naszym związku nie było seksu. Ciągle bolała ją głowa. Strofowało mnie. Nie przytulała jak kiedyś. Nie mówiła kocham. Prosiłem o rozmowy, nie chciała sama ich podejmować. Niby było dobrze, ale na pozór. Zdarzały się mini kłótnie. Prosiłem ją, że jak powiem coś przykrego to musimy o tym na bieżąco rozmawiać. Nigdy nie zwracała mi uwagi. Dopiero kiedy sama wybuchła, wtedy dopiero rozumiałem swoje błędy i co robiłem.
Mam wrażenie, że decyzja zapadła już przy pierwszym rozstaniu. Chciała mnie sprawdzić. Jeszcze tydzień przed, mówiłem że czuje że traktuje mnie jak kolege. Zaprzeczała.

Oczywiście to tylko jakaś 1/50 całości naszego związku.
Czy w momencie jak kobieta mówi, że nie kocha to zawsze jest to prawda?

Zobacz podobne tematy :
Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Zapytałem czy mnie kocha. Ona patrząc w chodnik, że już nie. Kiedy poprosiłem, aby powiedziała mi to wprost w oczy odpowiedziała, że do końca tak nie jest i nie może tego powiedzieć. Powodem rozstania było moje zachowanie: wybuchy, zmiany nastroju, krytyka.

No nie sądzę. Jeśli liczysz na słowa prawdy w takiej sytuacji to się bardzo zawiedziesz. Zawsze musisz czytać między wierszami i obserwować jej zachowanie, bo czyny mówią dużo więcej od tego jaką gadkę ci ona sprzeda.

marjan5 napisał/a:

Czy w momencie jak kobieta mówi, że nie kocha to zawsze jest to prawda?

To co wyżej, Może tak, może nie, a może może.

Na nic już nie licz z jej strony.

3 Ostatnio edytowany przez Janix2 (2020-03-30 20:12:45)

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Czy w momencie jak kobieta mówi, że nie kocha to zawsze jest to prawda?

Mnie do ostrego myślała dałaby informacja o tym że nie wie czy kocha. Btw, wydaje mi się że jesteś bardzo zaborczy, ale może się mylę.

4

Odp: problemy związkowe

Ona nie chce z Tobą być. Niepotrzebnie do siebie wróciliście, ale już nic z tego nie będzie. Daj jej spokój i zajmij się sobą, żebyś w przyszłości nie powtórzył tych samych błędów.

5

Odp: problemy związkowe
Janix2 napisał/a:
marjan5 napisał/a:

Czy w momencie jak kobieta mówi, że nie kocha to zawsze jest to prawda?

Mnie do ostrego myślała dałaby informacja o tym że nie wie czy kocha. Btw, wydaje mi się że jesteś bardzo zaborczy, ale może się mylę.

Tak, jestem zaborczy... sad

6 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-03-31 08:34:13)

Odp: problemy związkowe

Przestań się wbijać w poczucie winy, że ci laska coś tam powiedziała na odchodne, bo to jest standardowa procedura startowa.
Wszystkie gadają i wszystkie to samo, nie ma sensu tego analizować, bo to jest zwykłe wulgaryzm na odwrócenie twojej uwagi.
Moim zdaniem w listopadzie rozstaliście się nie dlatego, że coś tam, tylko na 99% dlatego, że ona poznała kogoś innego.
To nie koniec złych wiadomości, bo kolejna jest taka, że najprawdopodobniej się z nim bzyknęła (dlatego z tobą już nie chce) 
ale coś tam nie pykło i ostatecznie "wróciła" do ciebie, myśląc może naiwnie, że jeszcze raz uda się wskrzesić to co było kiedyś.
Oczywiście że się nie da, bo jest to niemożliwe, a potem to już było tylko czekanie na odpowiedni moment, żeby się zmyć.
Być może tamten Romeo znów się odezwał, być może ktoś jeszcze inny pojawił na horyzoncie, to nie ma żadnego znaczenia.
Tak samo jak te pierdoły co tam sobie tłoczysz do łba jak to wielce ją krzywdziłeś bla bla bla, chłopie ogarnij się, nikt nie jest idealny.
Ona też nie.

7 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-03-30 21:49:39)

Odp: problemy związkowe

Nie ma opcji kolego smile Zbyt dobra dziewczyna.

8

Odp: problemy związkowe

Acha.

9

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Nie ma opcji kolego smile Zbyt dobra dziewczyna.

Każdy pewnie tak mówi, póki nie dostanie obuchem w głowę, kiedy jego/jej ukochana/ny nie odwróci się i nie kopnie w tyłek...

10

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Nie ma opcji kolego smile Zbyt dobra dziewczyna.

Ktoś taki "zbyt" nie istnieje chyba że w wyobrażeniach ideach
ale rozumiem o co ci chodzi - czujesz się chyba teraz gorszy i winny prawdopodobnie stąd to idealizowanie.
Miałem podobnie i mnie właśnie taki ideał przyprawiał rogi smile
cytując klasyka ;"Także ten" smile

11

Odp: problemy związkowe

Rozumiem chłopaki co macie na myśli, ale jakby to głupio nie brzmiało (sprawdziłem ją) to nie raz do niej wpadałem bez zapowiedzi. Widziałem jej telefon. Nic, a nic nie wskazuje nawet na jakiś błahy kontakt z innym mężczyzną. Oczywiście sam myślałem o tym, ale wykluczyłem ten motyw.
Dmucham na zimne, nie wiem co musiałbym jeszcze zrobić, aby to potencjalnie wykryć

12

Odp: problemy związkowe

Ty juz nic nie rób. Ona nie chce juz być w tym związku i w tej chwili juz nic nie zrobisz choćbyś stanął na głowie. Nie da się kogoś zmusić do miłości, a jeśli jej nie ma to na czym oprzeć związek. Nie wiem czemu wróciła do Ciebie,  może jakkolwiek to drastycznie brzmi, z litości. Moze liczyla, ze jeszcze wam się uda, miała jakiś sentyment bo byliście ze sobą dlugo. W nawiązaniu do Twojego pytania: nie wiem czemu miałaby mówić Ci,  że Cię nie kocha, jeśli jest inaczej. Ja nie widzę w tym sensu. Teraz zostaje Ci tylko popracować nad sobą, jeśli widzisz jakieś niedociągnięcia w swojej osobie, przepracować rozstanie, wyciągnąć wnioski z błędów,  ktore popełniłeś i zrobić wszystko, aby ich nie powielać.

13

Odp: problemy związkowe

Z przykrością muszę napisać, że w stosunku do tej kobiety zachowywałeś się za przeproszeniem jak gówniarz! Byłeś egocentrykiem który nawet nie chciał tego ukrywać. Obdarowywałeś Ją "wybuchami", "zmianami nastroju", wieczną "krytyką", "zdarzały Ci się kłótnie - nigdy nie zwracała Ci uwagi!!" Początkowo znosiła te fanaberie, ale w końcu pękła, bo było to  nie do zniesienia... . Jasno i czytelnie Ci powiedziała: "ciągłe zwracanie uwagi i egocentryzm zabiły moje pozytywne do Ciebie nastawienie...". A co Ty sobie myślisz, że kobieta jest  niewolnicą?? Zrobiła dobrze i życzę jej wszystkiego najlepszego. "...miałeś chamie złoty róg...".

14

Odp: problemy związkowe

Myślałem aby się po prostu odezwać za jakiś czas, zaproponować spacer na luzie.
Brałem też od uwagę napisanie listu. Zawsze brakowało jej czułości, pokazania walki o nią.

15

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Myślałem aby się po prostu odezwać za jakiś czas, zaproponować spacer na luzie.
Brałem też od uwagę napisanie listu. Zawsze brakowało jej czułości, pokazania walki o nią.

Odpuść, to nie ma sensu , prawdopodobnie zraziłeś ją do siebie , a przedlużanie agonii nikomu nie posłuży. Musisz to zakończyć definitywnie i dać jej wolność, potem popracować nad sobą.

16 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-30 23:58:03)

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Rozumiem chłopaki co macie na myśli, ale jakby to głupio nie brzmiało (sprawdziłem ją) to nie raz do niej wpadałem bez zapowiedzi. Widziałem jej telefon. Nic, a nic nie wskazuje nawet na jakiś błahy kontakt z innym mężczyzną. Oczywiście sam myślałem o tym, ale wykluczyłem ten motyw.
Dmucham na zimne, nie wiem co musiałbym jeszcze zrobić, aby to potencjalnie wykryć

No dobrze przyjmijmy że nie zdradzała i odchodzi w "próżnię" to się czasem zdarza fakt.
Ma jednak prawo zmienić zdanie, rozmyślić się, bo to wolny człowiek, nawet ma prawo się pomylić co do Ciebie i nic nie poradzisz.
Ty oczywiście masz prawo czuć co czujesz, ale to nie wyrok i święty obowiązek być nieszczęśliwym.
Nie szukaj kontaktu bo Twoje reakcje będziesz utrwalał i przedłużał rozpacz złość użalaniem się ,to takie nie pogodzenie się z tym co się stało i szukanie ucieczki unikaniem emocji w roztkliwianie i rozczulanie się nad sobą z poczuciem winy i urazami gdzieś tam.
Nad zaborczością się pochyl i nad egocentryzmem, ale bez katowania się bo to samobiczowanie jest rodzajem arogancji i pychy może usprawiedliwiać bez ustanku niechęć do zmian w sobie i uzasadniać w chory sposób własne błędy tka pętla bez wyjścia się robi.
Takie tkwienie w poczuciu winy odbiera energię a nie jej dodaje obezwładnia i trzyma w miejscu ,skuteczniejszym sposobem na zmiany jest odpuszczenie sobie akceptacja i praca nad sobą w stronę polubienia siebie samego i niezależności od innych w żądaniu od nich szczęścia.
Inna sprawa że po powrotach na siłę dzieje się tak że wszystko wraca do starego bo trudno a nawet niemożliwe jest zmienianie się dla kogoś a nie dla siebie odwrotnie dzieje się niż zakładają wtłoczone w nas , niektóre wzorce rodem z filmów.
To co wydaję się  znane w osobie   do której się niby wraca wywołuje mnóstwo uwarunkowanych wcześniej reakcji na zachowanie drugiej osoby
czasem mimowolnych i jakby samoistnych można by rzec nałogowych,druga osoba robi podobnie co kończy się powrotem do starych konfliktów.Na początku tylko jest super dopóki nie wypali się euforia z powrotu i inne złudne nadzieje.
Na siłę nic się nie wymusi i od siebie i od kogoś.Presja z Twojej strony będzie mieć odwrotny skutek u dziewczyny tym bardziej że zraziła się i uprzedziła  do Ciebie daj sobie i jej spokój.

17 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-03-31 00:11:18)

Odp: problemy związkowe

Mądre słowa to co napisałeś. Doceniam. Moja przemiana na pewno nastąpi. Już mocne kroki w tym kierunku wykonałem. Przejrzałem na oczy.
Tak czy inaczej będę próbować, bo nie poddaje się tak łatwo. To czy zostanę zapamiętany jako samiec alfa, zimny drań, dureń,  pseudo romantyk czy błazen nie ma dla mnie żadnego znaczenia. To i tak zostanie na zawsze między nami.
Jedynie ona może tylko obrosnąć w piórka, ale jeśli źle to przyjmie i zinterpretuje to daleko nie poleci.

18 Ostatnio edytowany przez anderstud (2020-03-31 08:05:08)

Odp: problemy związkowe
paslawek napisał/a:
marjan5 napisał/a:

Rozumiem chłopaki co macie na myśli, ale jakby to głupio nie brzmiało (sprawdziłem ją) to nie raz do niej wpadałem bez zapowiedzi. Widziałem jej telefon. Nic, a nic nie wskazuje nawet na jakiś błahy kontakt z innym mężczyzną. Oczywiście sam myślałem o tym, ale wykluczyłem ten motyw.
Dmucham na zimne, nie wiem co musiałbym jeszcze zrobić, aby to potencjalnie wykryć

No dobrze przyjmijmy że nie zdradzała i odchodzi w "próżnię" to się czasem zdarza fakt.

https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_q5swho1YRKpTax5MRJ4g74ZJmBcB7LIt.jpg
Się czasem zdarza, fakt, tylko jakimś dziwnym i tajemniczym zrządzeniem losu tydzień później już się z kimś spotyka.
Bo poznali się przypadkiem jak przechodził obok. Z tragarzami. Taka sytuacja...

Jak żyję, a trochę już żyję, jeszcze nie widziałem, a nawet nie słyszałem, żeby laska po iluś tam latach odchodziła tak sobie o,
bo się pokłóciła ze swoim facetem albo sobie przypomniała jak półtora roku temu on źle odstawił mleko do lodówki.
A już tym bardziej jak potem ona jednak wraca (bo co, bo sobie przemyślała, to przez 3 lata nie miała dość czasu na przemyślenia?)
i za chwilę znów odchodzi, ponownie z powodu jakiejś tam sprzeczki, bo znów jej się przypomniało jak rok temu deski nie opuścił.
Farmazony i brednie dla naiwniaków, którym się pociska takie ciemnoty jedynie po to, żeby rozstanie przebiegło gładko i sprawnie,
a nie z powodu jakichś tam sentymentalnych banialuków czy miłości, bo "ona mi powiedziała, że nie wie czy kocha" bla bla bla...

Milionowy raz to powtórzę - Jak chcesz wiedzieć co kobieta naprawdę myśli, patrz na nią uważnie i nie słuchaj tego co mówi.
Dziewczyna ewidentnie i od dawna jest w fazie poszukiwania nowej gałęzi, której się uczepi, a ty autorze byłeś/jesteś tylko poczekalnią.

19

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Mądre słowa to co napisałeś. Doceniam. Moja przemiana na pewno nastąpi. Już mocne kroki w tym kierunku wykonałem. Przejrzałem na oczy.
Tak czy inaczej będę próbować, bo nie poddaje się tak łatwo. To czy zostanę zapamiętany jako samiec alfa, zimny drań, dureń,  pseudo romantyk czy błazen nie ma dla mnie żadnego znaczenia. To i tak zostanie na zawsze między nami.
Jedynie ona może tylko obrosnąć w piórka, ale jeśli źle to przyjmie i zinterpretuje to daleko nie poleci.

A po co probowac? Dziewczyna Ci mowi, ze Cie nie kocha. Olac to, czy tak mysli czy nie mysli. Powiedziala to powiedziala, zaakceptuj to i przyjmij do siebie.
Daj jej spokoj po prostu. Poddawanie sie czy nie poddawanie to bez sensu skoro ona Ci wprost powiedziala, ze Cie nie kocha.

20

Odp: problemy związkowe

Sama z siebie tego nie powiedziała. Dopiero w momencie jak ja o to zapytałem.

21

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Sama z siebie tego nie powiedziała. Dopiero w momencie jak ja o to zapytałem.

Ale co to zmienia? Czy wydźwięk i znaczenie słów nie kocham, staje się w tym momencie inny?
Ma inny przekaz?

22 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-03-31 09:35:49)

Odp: problemy związkowe

Może mniej szczere, bo wymuszone?
Zawsze ja denerwował mój kierowniczy styl bycia. Chciała po swojemu. Przez moje gadanie uginała się. Robiła coś z musu.

Wracając jeszcze do tematu seksu. Tak jak pisałem, po powrocie jego nie było. Przez cały związek nigdy nie było go dużo. Przypominam sobie nawet, ze przy burzy awantury na rozstanie wspomniała, ze może i w tym się zbytnio nie dobraliśmy. Możliwe są takie stwierdzenia po 3 latach? Nie za późno na takie tłumaczenia?

23

Odp: problemy związkowe

Ona Cię nie kocha, daj jej spokój. Tym, że chcesz o nią walczyć, pokazujesz że wcale się nie zmieniłeś, bo musi wyjść na Twoje.

24

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Może mniej szczere, bo wymuszone?
Zawsze ja denerwował mój kierowniczy styl bycia. Chciała po swojemu. Przez moje gadanie uginała się. Robiła coś z musu.

To nie było wymuszone.
Jeśli zapytasz kogoś, która godzina, to wcale na nim nie wymusisz, że będzie 12.40.
Zapytana odpowiedziała. Po co miałaby kłamać? Ze strachu przed Tobą? Albo, nie wiem ... żeby ukryć przed Tobą miłość do Ciebie?
Bez sensu.

marjan5 napisał/a:

Wracając jeszcze do tematu seksu. Tak jak pisałem, po powrocie jego nie było. Przez cały związek nigdy nie było go dużo. Przypominam sobie nawet, ze przy burzy awantury na rozstanie wspomniała, ze może i w tym się zbytnio nie dobraliśmy. Możliwe są takie stwierdzenia po 3 latach? Nie za późno na takie tłumaczenia?

Możliwe jak najbardziej. Ludzie i po 20 latach związku dochodzą do takich wniosków.

25

Odp: problemy związkowe

Jak radzić sobie ze wspomnieniami? Mamy ich ogromna ilość. Mnie one w tej chwili niszczą. Gdyby ich nie było, nie czułbym takie przywiązania emocjonalnego. Moja pamięć ma w sobie najmniejsze niuanse. Tak jak to w życiu jest w dodatku jedynie dobre chwile, złe momenty same się ulotniły.
Wiem, ze ona ma na odwrót. Nic ja nie niszczy. Cieszy się ze były. Pamięta duzo złych momentów, a te dobre po prostu były i tyle.

26

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

(...) Wiem, ze ona ma na odwrót. Nic ja nie niszczy. Cieszy się ze były. Pamięta duzo złych momentów, a te dobre po prostu były i tyle.

Może właśnie dlatego warto się definitywnie odciąć od kogoś, kto nawet miło nie wspomina wspólnie przeżytych chwil? W każdym razie, jeśli widzisz swoje błędy czy słabe strony charakteru, to pracuj nad nimi smile Będzie to pewnie dobrą nauczką na przyszłość. Pokaże Ci co warto poprawić w relacjach z ludźmi.

27

Odp: problemy związkowe

Myślę, że z mojej strony ten związek trwał tak długo właśnie dzięki wspomnieniom. Dzięki nim w słabych momentach zawsze wiedziałem, że dobre chwile zawsze się będą pojawiać. Motor napędowy tej całej machiny. Mam wspomnienia i z pierwszego roku, jak i z ostatniego. Stąd też w tej chwili nie potrafię o niej źle myśleć. Wiem, że mojej winy w tym całym zamieszaniu było najwięcej. Myślę, że to też nie daje mi spokoju. To, że się obwiniam. ze idealizuje całość. Wokoło każdy mi mówi, że nigdy nie ma winy tylko z jednej strony. W mojej sytuacji, nie jestem w stanie w to uwierzyć tak do końca. Jestem zły. Ciężko mi sobie wyobrazić, że już nigdy w życiu nie będę mógł jej dotknąć. Ścina mnie to z nóg.

28 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-03-31 11:37:10)

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Jak radzić sobie ze wspomnieniami? Mamy ich ogromna ilość. Mnie one w tej chwili niszczą. Gdyby ich nie było, nie czułbym takie przywiązania emocjonalnego. Moja pamięć ma w sobie najmniejsze niuanse. Tak jak to w życiu jest w dodatku jedynie dobre chwile, złe momenty same się ulotniły.
Wiem, ze ona ma na odwrót. Nic ja nie niszczy. Cieszy się ze były. Pamięta dużo złych momentów, a te dobre po prostu były i tyle.

Są dwie szkoły jak sobie radzić jedna to szkoła "amnezyjno- lobotomiczna" jak dla mnie durna bo metody proponowane są niemożliwe do przeprowadzenia i wbrew naturze naszych mózgów -struktur pamięci .Po za tym jest to szkoła mało konkretna nie ma precyzyjnych sposobów tylko ogólniki na zasadzie musisz i powinieneś .
Szkoła ta proponuje i sugeruje dziwny rodzaj odcinania się przez wyrywanie,zapominanie na rozkaz,wymazywanie,wyrzucania i inne sztuki, akrobacje z pamięcią i wspomnieniami jak dla mnie to bez skuteczne próbowałem - bez sukcesu.
Tym bardziej że skutki takiej ucieczki,unikania emocji przez różne rodzaje tłumienia ich wypierania miały odwrotny skutek utrwalały wspomnienia i nadawały im "chore" znaczenie niektóre "metody" to z kolei znieczulanie się na różne sposoby w postaci szukania plastra klina po związku uciekania w jakąś działalność na siłę wbrew sobie skutkiem takich zabiegów było u mnie nagradzanie się użalaniem wieczorami i lgnięciem do rozmyślania, natrętnego analizowania ,niechęć do działania przymus i opór idealizowanie i deprecjonowanie eks na przemian aż do porzyga .Błędną droga i ślepa uliczka.Wspomnienia i tak blakną ich znaczenie samo z siebie zmniejsza się i już nie kłują a z czasem pojawia się spokój w nich a nie tam żadna abstrakcyjna kliniczna obojętność dla mnie żadna eks nawet po 30 latach nie jest w żaden sposób obojętna chodzi o wspomnienia jest ciepło i już to część mojego życia i mojej pamięci to wszystko.
Za ostatnim razem postąpiłem inaczej ,ale ja byłem na terapii więc było mi łatwiej to ogarnąć.
Pozwoliłem sobie czuć co czuje choć i tak trochę się znieczulałem bo nie ma pacjentów doskonałych szukanie sposobów jest też sposobem na uczucia po rozstaniu jak coś nie pomaga zrób coś innego .Dla mnie na przykład chodzenie po sklepach i zakupy to była starta czasu ale dużo rozmawiałem i  wywalałem z siebie nie wspomnienia a uczucia tak bez cenzury i ich oceny.Pisanie pomagało też.
Zdecydowanie mniej siedziałem w domu na 4 literach zmęczenie i zdrowy sen pomaga ,pomaga dbanie o siebie i dyscyplina nawet jak się nie chce ,zajmowanie się i uczenie czegoś nowego i szukanie, znajdywanie,odkrywanie, rozwiązań ale takich które wciągają,aktywność fizyczna była istotna ,ale dla mnie nie każda akurat mi pomagał rower chodzenie i bieganie siłownia nie bardzo ale niektórym siłownia i ćwiczenia pomagają z tym bywa naprawdę rożnie.Witaminy i minerały to pewniaki dużo wody niegazowanej rozstanie wydiela pewne enzymy dobrze je wypłukiwać i rozcieńczać .Fizjologii się nie oszuka psychika i ciało to jedno nie da się organizmu oszukiwać .Przemeblowania i zmiany bywają tez pomocne wywalenie pamiątek niektórzy stosują.Ucinanie bezpośrednich kontaktów przez media społecznościowe z tym to nie miałem problemów bo moje ostatnie rozstanie było w epoce "neostrady" nawet gadu gadu chyba jeszcze nie było a internet straszliwie z resztą powolny  mało kto miał   
Działanie jest istotne jednak tylko chodzi o natężenie oporu - nic na siłę i nie uciekaj przed uczuciami one po prostu miną choć niektóre sprawiają dodatkowe wrażenie że nie miną i będziesz się czuł do końca życia źle to złudzenia sztuczki ego ,
Obserwuj się i nie katuj nie oceniaj uczuć interpretowanie ich staje się niepotrzebnie natrętne ale pewne rzeczy i tak będziesz robił bo to mechaniczne takie nawykowe i naśladujące innych ludzi po rozstaniu pewne stany są po prostu nieuchronne nie da się ich obejść tak żeby nic nie czuć.Związek ,więzi,powiązania i ich zerwanie powodują żałobę żałoba i żal po stracie ma swoje etapu i fazy i to jest naturalne ludzkie zwyczajnie jest też indywidualnym przeżyciem nie ma jedynie słusznego wzoru jak dla mnie i jak obserwuje czyam słucham innych ludzi,tylko jest niecodzienne wyrywa z równowagi poczucia bezpieczeństwa i bliskości wiele uczuć na raz w ambiwalencji i sprzecznościach
na które wydaję się że nie mamy ochoty nie prosiliśmy się o to i nie jesteśmy gotowi ,ale masz okazję zobaczyć i poznać siebie jak czujesz i jak myślisz tak przy okazji poznać swoje granice wytrzymałości - zapewne nie oszalejesz i nie zwariujesz to rzadkość raczej a i z tego ludzie wychodzą,załamać się ludzka rzecz tak jak słabość udawanie bohatera stosując przemoc wobec siebie samego jest rodzajem okłamywania siebie.
Takie moje doświadczenia w skrócie nie ma obowiązku się z tym zgadzać.

29 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-03-31 11:38:01)

Odp: problemy związkowe

Fajnie napisane. Dziękuję.

Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Kwestia jak powinna wyglądać zdrowa, stabilna relacja w związku. Moja partnerka zawsze mi mówiła, że miłość jest prosta. Ona kocha mnie takiego jakim jestem i nie chciałaby mnie nigdy zmienić (mocno się to kłóci z tym co mamy teraz). Ona oczekuje ode mnie tego samego (nie dawałem jej aż tak tego bardzo, uważałem że trochę należy do tego podejść jak do "biznesu" ustalić pewne zasady, wytłumaczyć sobie nasze podejście). Zawsze próbowałem z nią ustalić jakie rzeczy mnie denerwują, chciałem aby i mnie wypunktowała. Drobne, błache sprawy. Nigdy nie chciała tego zrobić, bała się że ją wypunktuje od stóp do głów. Mówiła, że nigdy się nie chce zmienić. Powinienem zaakceptować taką jaką jest. Czy to nie jest przypadkiem dziwne? Zawsze wydawało mi się, że taka rozmowa usuwa potencjalne kłótnie, daje możliwość pracy nad sobą... Strofowało mnie to zawsze. Jej upartość była niesamowita. Było to w dużym stopniu powodem mojego zachowania. Czułem, że przez to mnie nie szanuje - możliwe że źle to interpretuje

30

Odp: problemy związkowe

No jak dla mnie taka szkoła "amnezyjno- lobotomiczna" tez jest bez sensu. To jakby ktoś przywalił ci w głowę pałą i po chwili powiedział " O sory, ale zapomnijmy o tym, odetnijmy to grubą kreską, wyrzućmy z pamięci, przecież to już przeszłość" Ale jednak glowa boli i guz na głowie ogromny.
Nie da się zapomnieć, ale mozna i trzeba zaakceptować . Żyć ciężko, ale z czasem wszystko się zaciera, blaknie. Jak będziesz cały czas odrywał strup, to rana będzie się paskudzić.

31 Ostatnio edytowany przez balin (2020-03-31 12:10:11)

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Nie ma opcji kolego smile Zbyt dobra dziewczyna.

Straszny z ciebie naiwniak. Nie dziwie się, że seksu nie ma. Tacy niewiele dostają od życia. Ogarnij się facet.
Prosta sprawa. Gdybyś ja denerwował swoim zachowaniem, to i seks by był. A niestety cała uwaga tej dziewczyny jest gdzie indziej. Z takim podejściem jak masz do siebie, nie jest trudno wmówić ci, że jesteś największym potworem i egoistą na świecie. A przecież nie trzeba wielkiej wyobraźni, że ty tą dziewczynę kochasz miłością pierwszą i nieskalaną. A dziewczyna szuka gałęzi, coś tam jej nie wypaliło i ma ciebie, więc wróciła. Nawet seksu nie musi z tobą uprawiać, bo wie że jesteś cały jej.

32

Odp: problemy związkowe

A jak to jest  z utrzymywaniem kontaktów z byłym. W moim przekonaniu takich kontaktów się człowiek pozbywa, nie utrzymuje ich definitywnie, bo po co. Widziała, że to mnie bardzo boli. Dla niej nie stanowiło to żadnego problemu. Poza napisaniem sobie raz na jakiś czas "co słychać u ciebie", oraz lakonicznym polajkowaniu sobie zdjęcia mówiła, że ten kontakt się kończy. Na moją powtórną prośbę usunęła te relację. Raz po drobnej kłótni, znowu odnowiła. Zapytałem czemu mi robi krzywdę, powiedziała że chciała mi zrobić na przekór choć raz, po tym jak ją traktuje.
Tak samo w naszej relacji. Powiedziała, że to ja jestem stroną dotknietą i zranioną, więc wszystko zależy ode mnie czy będę chciał. Nie usunęła naszych zdjęci z portali społecznościowych (nie jakiś oficjalnych zdjęć, ale widać że jesteśmy parą),
Czy przypadkiem jej zachowanie nie jest dziwne, spaczone, niewłaściwe? Czy może ja mam niezdrowe podejście do tego i jestem niedojrzały.

33

Odp: problemy związkowe

Za bardzo wszystko analizujesz i rozkladasz na czynniki pierwsze. Niepotrzebnie

34

Odp: problemy związkowe
Meliska21 napisał/a:

Za bardzo wszystko analizujesz i rozkladasz na czynniki pierwsze. Niepotrzebnie

Dokładnie. Jest w niej zakochany i na siłę szuka pozytywów. Wini siebie, ją widzi w różowych okularach.
Niestety dziewczyna już z tego związku, mentalnie i emocjonalnie odpłynęła.

35

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Zapytałem czy mnie kocha. Ona patrząc w chodnik, że już nie.

marjan5 napisał/a:

Padło dużo słów, min. nie kocham Cie prosto w twarz, nie chce aby doszło do gorszych rzeczy, jesteś ideałem faceta ale ciągłe zwracanie uwagi  i egocentryzm zabiło moje pozytywne nastawienie.

Ona cie juz nie kocha i nie chce z toba byc.
Was juz nie ma jako para.
Musisz to zaakceptowac i przestac sie oszukiwac, dorabiajac historie tam, gdzie jej nie ma.

36

Odp: problemy związkowe

Pomijając już tę sytuację prośba o odniesienie się do tego:

1.
Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Kwestia jak powinna wyglądać zdrowa, stabilna relacja w związku. Moja partnerka zawsze mi mówiła, że miłość jest prosta. Ona kocha mnie takiego jakim jestem i nie chciałaby mnie nigdy zmienić (mocno się to kłóci z tym co mamy teraz). Ona oczekuje ode mnie tego samego (nie dawałem jej aż tak tego bardzo, uważałem że trochę należy do tego podejść jak do "biznesu" ustalić pewne zasady, wytłumaczyć sobie nasze podejście). Zawsze próbowałem z nią ustalić jakie rzeczy mnie denerwują, chciałem aby i mnie wypunktowała. Drobne, błache sprawy. Nigdy nie chciała tego zrobić, bała się że ją wypunktuje od stóp do głów. Mówiła, że nigdy się nie chce zmienić. Powinienem zaakceptować taką jaką jest. Czy to nie jest przypadkiem dziwne? Zawsze wydawało mi się, że taka rozmowa usuwa potencjalne kłótnie, daje możliwość pracy nad sobą... Strofowało mnie to zawsze. Jej upartość była niesamowita. Było to w dużym stopniu powodem mojego zachowania. Czułem, że przez to mnie nie szanuje - możliwe że źle to interpretuje

2.
A jak to jest  z utrzymywaniem kontaktów z byłym. W moim przekonaniu takich kontaktów się człowiek pozbywa, nie utrzymuje ich definitywnie, bo po co. Widziała, że to mnie bardzo boli. Dla niej nie stanowiło to żadnego problemu. Poza napisaniem sobie raz na jakiś czas "co słychać u ciebie", oraz lakonicznym polajkowaniu sobie zdjęcia mówiła, że ten kontakt się kończy. Na moją powtórną prośbę usunęła te relację. Raz po drobnej kłótni, znowu odnowiła. Zapytałem czemu mi robi krzywdę, powiedziała że chciała mi zrobić na przekór choć raz, po tym jak ją traktuje.
Tak samo w naszej relacji. Powiedziała, że to ja jestem stroną dotknietą i zranioną, więc wszystko zależy ode mnie czy będę chciał. Nie usunęła naszych zdjęci z portali społecznościowych (nie jakiś oficjalnych zdjęć, ale widać że jesteśmy parą),
Czy przypadkiem jej zachowanie nie jest dziwne, spaczone, niewłaściwe? Czy może ja mam niezdrowe podejście do tego i jestem niedojrzały.

37

Odp: problemy związkowe

Marjan, musisz zrozumieć, że po prostu poległeś na wszystkich frontach w tym związku. Dziwię się Twojej ex, że tak długo z Tobą wytrzymała... kto chciałby być z wiecznie krytykującym, wybuchowym, zaborczym facetem? ano nikt normalny na pewno. Dla Ciebie ktoś taki byłby atrakcyjny?? nie sądzę. I nie wierz w to, że kobieta nie jest w stanie odejść ot tak, bo ma już dość - a nie od razu do następnego partnera. Ja odeszłam.
Jestem przekonana, że ona długo będzie się wylizywała po Waszej relacji, bo na pewno zrujnowałeś jej poczucie wartości i kobiecości. Ja na jej miejscu w życiu bym nie dała Ci kolejnej szansy. A to, że się zmienisz - hmm nie chcę Cię zniechęcać, ale to nie takie proste i wymaga masy pracy, lat terapii... Nie oszukuj się. Ale zrób to dla samego siebie, bo żadna z Tobą nie wytrzyma na dłuższą metę.

38

Odp: problemy związkowe

Jestes w zwiazku z kims nie po to, zeby go zmieniac. Ja nie widze potrzeby zmiany mojego partnera. Wiadomo, ze kazdy czlowiek sie z czasem zmienia, ale to przychodzi naturalnie, bo ludzie sie docierają, a nie na zasadzie ze teraz usiadziemy i partner mi powie, ze jestem, nie wiem, zbyt uparta i mam sie zmienic. Zaczal sie spotykac ze mna pomimo tego, ze bylam uparta, to z jakiej paki teraz mam sie zmieniac? Zmienjc to ja moge szafe w pokoju.
Gdyby mi przeszkadzala jakas cecha mojego partnera, to nie zostalby on moim partneren.

39

Odp: problemy związkowe
Lady Loka napisał/a:

Gdyby mi przeszkadzala jakas cecha mojego partnera, to nie zostalby on moim partneren.

Tyle, że większość ludzi, zwłaszcza na początku znajomości, ukrywa swoje wady. Jakoś nie wierzę w to, że ex dziewczyna Autora miała podane na tacy, jaki on jest (mimo że on twierdzi inaczej). Zresztą niemożliwe jest prawdziwe poznanie kogoś szybko - to się dzieje stopniowo jednak. Więc i ona odkrywała cechy Marjana - i z czasem zaczął się jej coraz mniej podobać. Po co się z kimś męczyć?

40

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Pomijając już tę sytuację prośba o odniesienie się do tego:

1.
Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Kwestia jak powinna wyglądać zdrowa, stabilna relacja w związku. Moja partnerka zawsze mi mówiła, że miłość jest prosta. Ona kocha mnie takiego jakim jestem i nie chciałaby mnie nigdy zmienić (mocno się to kłóci z tym co mamy teraz). Ona oczekuje ode mnie tego samego (nie dawałem jej aż tak tego bardzo, uważałem że trochę należy do tego podejść jak do "biznesu" ustalić pewne zasady, wytłumaczyć sobie nasze podejście). Zawsze próbowałem z nią ustalić jakie rzeczy mnie denerwują, chciałem aby i mnie wypunktowała. Drobne, błache sprawy. Nigdy nie chciała tego zrobić, bała się że ją wypunktuje od stóp do głów. Mówiła, że nigdy się nie chce zmienić. Powinienem zaakceptować taką jaką jest. Czy to nie jest przypadkiem dziwne? Zawsze wydawało mi się, że taka rozmowa usuwa potencjalne kłótnie, daje możliwość pracy nad sobą... Strofowało mnie to zawsze. Jej upartość była niesamowita. Było to w dużym stopniu powodem mojego zachowania. Czułem, że przez to mnie nie szanuje - możliwe że źle to interpretuje

2.
A jak to jest  z utrzymywaniem kontaktów z byłym. W moim przekonaniu takich kontaktów się człowiek pozbywa, nie utrzymuje ich definitywnie, bo po co. Widziała, że to mnie bardzo boli. Dla niej nie stanowiło to żadnego problemu. Poza napisaniem sobie raz na jakiś czas "co słychać u ciebie", oraz lakonicznym polajkowaniu sobie zdjęcia mówiła, że ten kontakt się kończy. Na moją powtórną prośbę usunęła te relację. Raz po drobnej kłótni, znowu odnowiła. Zapytałem czemu mi robi krzywdę, powiedziała że chciała mi zrobić na przekór choć raz, po tym jak ją traktuje.
Tak samo w naszej relacji. Powiedziała, że to ja jestem stroną dotknietą i zranioną, więc wszystko zależy ode mnie czy będę chciał. Nie usunęła naszych zdjęci z portali społecznościowych (nie jakiś oficjalnych zdjęć, ale widać że jesteśmy parą),
Czy przypadkiem jej zachowanie nie jest dziwne, spaczone, niewłaściwe? Czy może ja mam niezdrowe podejście do tego i jestem niedojrzały.

Mysle, ze ja po prostu zajechales.
Tak samo jak tutaj, probujesz wymusic na uzytkowniach forum jakies odpowiedzi.
Nikt nie jest ci nic winien.
Twoj sposob rozumowania jest jak walec - jedzie, waluje, aby bylo plasko, tak jak on chce.
Na chwile obecna nie nadajesz sie do partnerskiego zwiazku.

41

Odp: problemy związkowe

Jeśli w przyrodzie naprawdę istnieją przypadki, że jedna osoba odchodzi w próżnię, to raczej musi mieć naprawdę poważny powód. Może właśnie taki, że niestety już z dotychczasowym partnerem nie idzie wytrzymać..Ale ciężko przecież od razu wszystko wyczuć. Ile razy tak bywa, że sam początek jest wręcz wymarzony a potem stopniowo wychodzi z kogoś druga natura? Plus dla Autora, jeśli widzi swoje dotychczasowe błędy..

42

Odp: problemy związkowe
szeptem napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Gdyby mi przeszkadzala jakas cecha mojego partnera, to nie zostalby on moim partneren.

Tyle, że większość ludzi, zwłaszcza na początku znajomości, ukrywa swoje wady. Jakoś nie wierzę w to, że ex dziewczyna Autora miała podane na tacy, jaki on jest (mimo że on twierdzi inaczej). Zresztą niemożliwe jest prawdziwe poznanie kogoś szybko - to się dzieje stopniowo jednak. Więc i ona odkrywała cechy Marjana - i z czasem zaczął się jej coraz mniej podobać. Po co się z kimś męczyć?

Ale na nigdzie nie powiedzialam, ze musi sie z nim męczyć. Ja wychodze z założenia, że jak coś mi bardzo nie pasuje to o tym mówię. Jak nie działa to odchodzę.

Jej nie pasowały rozmowy na temat zmian i to, jak on ją do tego przyciskał i odeszła. Brawa dla niej.

43

Odp: problemy związkowe

Lady Locka masz absolutną rację kocha się pomimo, a nie za coś. Trzeba akceptować partnera takim jakim jest, przecież dlatego jesteśmy właśnie z nim, a nie z kimś innym.

Autorze odniesienie do 1:
Szczerość, akceptacja, zrozumienie ( kolejność dowolna)

Jej upartość była niesamowita. Było to w dużym stopniu powodem mojego zachowania. Czułem, że przez to mnie nie szanuje - możliwe że źle to interpretuje

Ona Cię nie szanuje, bo Cię nie słucha, czy nie robi tego czego Ty chcesz? Ona po prostu miała inne podejście patrz j.w. Mam wrażenie jakbyś probował grać w tym związku w " przeciąganie liny" , kto kogo przeciągnie ten wygrywa, a to nie o to chodzi. Chodzi o to aby ta lina byla w ruchu, ale w jakichś granicach , tak abyście oboje mogli ustać na nogach i jedno drugiego nie ciągnęło po ziemi.
2. Po co analizujesz jej zachowanie, co Ci to da? Dla osoby porzuconej najlepszym wyjściem jest zaniechanie wszelkich kontaktów, aby nie rozdrapywac ran i pozwolić im się zabliźnić.

44 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-03-31 15:24:14)

Odp: problemy związkowe

Otóż nie ma czegoś takiego jak wzór idealnego zachowania w związku.
Twoją dziewczyna miała rację, nie dobraliscie się.
Ty potrzebujesz chyba sparing partnera, trenerki albo mamuśki.. wręcz wymagasz tego od kobiety. Są takie co to lubią .
I takie które chcą partnera, dla siebie przestrzeni i same dają to od siebie.
Przyzwyczajony do takiego modelu krytykactwa, punktowania i trzymania się blisko mężczyzna będzie ciągle ją zaczepiał, bo tylko wtedy czuję że są blisko..I ona odsuwa się, bo to nie jej świat.
Może to z domu wyniosłeś,  to chyba trudne jest do zmiany. Pozostaje podobna w myśleniu partnerka. Nie ta co była na pewno.

Ona nie chce przeciągania liny, punktowania, ciągłego poprawiania..NIE TA BAJKA

45

Odp: problemy związkowe

A ja myślę, że te wszystkie straszne krzywdy jakie jej wyrządził, jest mocno przesadzona i do absurdalnych rozmiarów wyolbrzymiona,
żeby panna tylko nie musiała się tłumaczyć z prawdziwych powodów odejścia. Toż to klasyka rozstań, a on tu rozkminia nie wiem co.
Jeśli on taki faktycznie jest jak tu to opisuje i rzeczywiście jej to tak bardzo przeszkadzało, to proszę mi odpowiedzieć na dwa łatwe pytania:

1. Dlaczego nie zostawiła go wcześniej i na co czekała przez te 3 lata, aż co się wydarzy, nastąpi nagle cudowna przemiana?

2. Skoro już podjęła decyzję o odejściu (w listopadzie) bo on taki okropny i zły, to po kiego wała znów do niego wróciła?

Tylko bez górnolotnych filozofii proszę i naiwnych historyjek o biednej cierpiętnicy, która z wielkiej miłości dawała mu kolejne szanse,
aż w końcu stwierdziła, że więcej nie da i poszła sobie w siną dal (oczywiście leżała cały czas w domu pod łóżkiem i zanosiła się płaczem)
a po chwili jednak jeszcze raz sobie to wszystko przemyślała i doszła do wniosku - a co tam jeszcze jedną mu dam - no i wróciła, tadam.
Po co się pytam, żeby siedzieć nabzdyczona przez trzy miesiące i nawet się z nim nie bzyknąć? No to po co wracała, proszę słucham...

Jak tam w tle tej przejmującej historii nie było boczniaka z którym nie wypaliło, a teraz pewnie temat powrócił, to ja jestem wodzem Apaczów

46

Odp: problemy związkowe

Krzywdy to może za dużo powiedziane, po prostu się nie dobrali. A cały czas w trakcie trwania związku próbowali się chyba nawzajem zmieniać. Z tym, że Autor chyba okazywał to bardziej dobitnie i częściej, skoro kobieta miała dość.

47 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-03-31 18:22:39)

Odp: problemy związkowe

Post usunięty z powodu naruszenia punktu 6 postanowień szczególnych Regulaminu Netkobiet.
Proszę o powstrzymanie się od publikowania tego typu treści - to zwyczajne nabijanie postów i robienie niepotrzebnego off-topu. Od rozmowy na luzie są netkafejki. Otrzymujesz I ostrzeżenie.

48 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-03-31 18:20:09)

Odp: problemy związkowe

Grubsza psychologia tutaj się kłania niestety. Zachowanie ludzi jest nieprzewidywalne. Wszystko jest możliwe. Każdy scenariusz.

49

Odp: problemy związkowe

Marjan, a dla Ciebie czas się zatrzymał, że od 2017 masz ciągle 27 lat? big_smile

50 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2020-03-31 18:36:06)

Odp: problemy związkowe

Tak. Kiedyś chciałem być starszy smile

anderstud napisał/a:

2. Skoro już podjęła decyzję o odejściu (w listopadzie) bo on taki okropny i zły, to po kiego wała znów do niego wróciła?


Mieliśmy jechać na wymarzone od ponad pół roku wakacje. Wiadomo, takie czasy że nie można się ruszyć. Czasem mam wrażenie to ją trzymało przy mnie teraz, może jakaś nadzieja na zmianę. Może drastyczne. Może prawdziwe.

Nie pisz, proszę, posta pod postem. Używaj opcji „edytuj”.

51

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Tak. Kiedyś chciałem być starszy smile

anderstud napisał/a:

2. Skoro już podjęła decyzję o odejściu (w listopadzie) bo on taki okropny i zły, to po kiego wała znów do niego wróciła?


Mieliśmy jechać na wymarzone od ponad pół roku wakacje. Wiadomo, takie czasy że nie można się ruszyć. Czasem mam wrażenie to ją trzymało przy mnie teraz, może jakaś nadzieja na zmianę. Może drastyczne. Może prawdziwe.

Nie pisz, proszę, posta pod postem. Używaj opcji „edytuj”.

Może nadzieja, może sentyment..a może brak lepszego pomysłu na życie. Bo gdyby milosc, to nie byłaby sfochowana.
Jakie to ma znaczenie. Natomiast by nie tracić czasu to albo musisz się poważnie zaangażować w terapię, albo z niej zrezygnować i szukać kogoś bardziej dopasowanego.

52

Odp: problemy związkowe

Czy dać jej narazie ochłonąć? Poczekać trochę od rozstania?

53

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Czy dać jej narazie ochłonąć? Poczekać trochę od rozstania?

A możesz się sprecyzowac na co chcesz czekać? Bo mam wrażenie, jakbyś był oplątany w jakąś gumę, która caly czas rozciąga się,  ale i tak wraca finalnie do punktu wyjścia, czyli chęci naprawiania czegoś, czego nie ma.

54

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Czy dać jej narazie ochłonąć? Poczekać trochę od rozstania?

Ale dlaczego nie szanujesz jej decyzji?
Możesz się z tym nie zgadzać. Możesz tego nie akceptować. Ale musisz uszanować, że ona właśnie tak postanowiła.
Inaczej to będzie prześladowanie i stalking.
Daj jej po prostu spokój i zajmij się sobą. Jak będzie chciała, to się z Tobą skontaktuje, przecież zna Twój numer.

55

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Czy dać jej narazie ochłonąć? Poczekać trochę od rozstania?

Dać sobie ochłonąć i odczekać to powinieneś Ty sam. Nikt inny. Jak już to zrobisz, zrozumiesz że ten związek należy do historii. Nie zawracaj dziewczynie głowy i nie licz na cokolwiek więcej z jej strony.

56

Odp: problemy związkowe

Marjan, przestan juz big_smile

57 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-04-01 18:42:04)

Odp: problemy związkowe

Jestem zrozpaczony. Zawsze myślałem, że jak kogoś się kocha to na zawsze.

Błahe słowo to KOCHAM

58

Odp: problemy związkowe

Fakt, że ludzie się rozstają - nie deprecjonuje istnienia miłości.

59

Odp: problemy związkowe

Chłopie, odpuść, bo to już się robi nieprzyjemne..

60

Odp: problemy związkowe

Przeniesione z kolejnego wątku Autora:

marjan5 napisał/a:

Jak Waszym zdaniem to jest  z utrzymywaniem kontaktów z byłym. W moim przekonaniu takich kontaktów się człowiek pozbywa, nie utrzymuje ich definitywnie, bo po co. Moja dziewczyna widziała, że to mnie bardzo boli. Dla niej nie stanowiło to żadnego problemu. Poza napisaniem sobie raz na jakiś czas "co słychać u ciebie", oraz lakonicznym polajkowaniu sobie zdjęcia mówiła, że ten kontakt się kończy. Na moją powtórną prośbę usunęła te relację. Raz po drobnej kłótni, znowu odnowiła. Zapytałem czemu mi robi krzywdę, powiedziała że chciała mi zrobić na przekór choć raz, po tym jak ją traktuje.
Tak samo w naszej relacji. Powiedziała, że to ja jestem stroną dotknietą i zranioną, więc wszystko zależy ode mnie czy będę chciał. Nie usunęła naszych zdjęci z portali społecznościowych (nie jakiś oficjalnych zdjęć, ale widać że jesteśmy parą),
Czy przypadkiem jej zachowanie nie jest dziwne, spaczone, niewłaściwe? Czy może ja mam niezdrowe podejście do tego i jestem niedojrzały.

61

Odp: problemy związkowe

jak nie chcesz z nią kontaktu to ją poblokuj na portalach społecznościowych.

62

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

Nie ma opcji kolego smile Zbyt dobra dziewczyna.

Za moją zbyt dobra dziewczynę dałem rękę uciąć i co? Nie mam nawet nóg xD

63 Ostatnio edytowany przez marjan5 (2020-04-27 10:08:28)

Odp: problemy związkowe

Jakiś czas temu po 3 tygodniach od zerwania skontaktowałem się z nią. Czy moglibyśmy się spotkać. Powiedziała, że ok, ale nie wie kiedy i nie do końća rozumie po co mamy się spotykać. Nie chcę, żebym odbierał to za jakieś znaki. Generalnie pogoniła mnie nie dając mi szans na powrót. W tym momencie odetchnąłem trochę, czysta informacja. Ale pojawiają się schody. Po dwóch dniach napisała, czy odpowiada mi jakiś tam dzień. Zdziwiłem się mega, bo miał być koniec. Zapytałem po co? Ona na to, że przeprasza za swoje zachowanie ale chce się spotkać i rozmawiać o nas, że jest jej ciężko i w ogóle. Spotkaliśmy się. Wpadła mi w ramiona, pocałunki, rozmowa. Postawiłem sprawę jasno. Dajmy sobie czas i pomyślmy co możemy w sobie pozmieniać, aby to naprawić. Zgodziła się, przyznała mi rację. Zapytałem, aby się utwierdzić czy tak czy inaczej próbujemy? Odpowiedziała tak. Po spotkaniu odezwałem się do niej 2-3 razy z krótkim pytaniem jak mija dzień. Odpowiadała dość szybko, że ok. Czułem że jest jakaś nieobecna. Nie próbuje w ogóle ze mną rozmawiać więcej. Uznałem, że ciągle myśli. Po tygodniu zapytałem kiedy się widzimy, odpowiedziała że nie wie. Poprosiłem, żeby wyznaczyła termin. Powiedziała, że nie wie. Że jak nie w tym tygodniu to przecież możemy za dwa... Mega mnie to dotknęło, bo od razu pomyślałem że gdzie tu miłość, robiła ze mnie winnego że naciskam. Zaproponowałem spacer, powiedziała że jest przecież zimno na to (a godzinę wcześniej sama chodziła po parku).  Gdzie chęć najszybszego bycia z sobą. Pojechałem do niej. Mówię, o co tu chodzi. Tydzień temu wpadasz mi w ramiona teraz dotknąć się nie dasz. Powiedziała, że potrzebuje czasu. Że na spotkaniu poruszaliśmy tematu, których ona nie chciała (powiedziałem że i ona nie jest idealna w swoim zachowaniu i że poprawa wymagana jest od kazdego z nas). Że nie wierzy w siebie i swoją zmianę, więc przez to nie widzi szans. We mnie wierzy, ale ma problem ze sobą. Że nic mi nie powie dziś. Ani, że mnie kocha i chcę ze mną być, ani tego abym odszedł na zawsze.

O co tu chodzi?!

64

Odp: problemy związkowe

O tramwaj, który nie chodzi.

Po co Ty się z nią kontaktujesz? Zablokuj, odetnij się i żyj dalej.

65

Odp: problemy związkowe
marjan5 napisał/a:

O co tu chodzi?!

O emocje. Nudziło się jej. smile

Posty [ 1 do 65 z 188 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » problemy związkowe

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024